Klinika Mujina

Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Znacie się? Brzmi jak absurdalny przypadek. - Mujin zatrzymał swoją rękę w powietrzu, gdy tylko ta sięgała po filiżankę z herbatą. Naprawdę? To faktycznie musiał być jakiś astronomiczny przypadek. Albo po prostu robi sobie z niego żarty. Syn i przydupas Eijiego poznał przydupaskę Mujina. Całkowicie sam z siebie? Ryuzaku było sporą osadą, delikatnie mówiąc, z ogromną ilością ludzi. Jak więc mogły te dwie osoby spotkać się akurat w takich okolicznościach? Czysty przypadek? A może jakieś inne motywy? Czy Eiji byłby w stanie kazać Yue zbliżyć się do Isane? Czy on teraz faktycznie się o nią martwił? No może odrobinę, nie było go tutaj około trzy tygodnie. Sporo się mogło zmienić. Ale jak dokładnie sporo? Jak dużo?
- Góra? Jaka góra? To ja jestem dla niej "góra". Powinienem znaczy się, jako jej sensei. - odpowiedział zaskoczony jeszcze bardziej. Aż nie przetrawił pierwszej części wypowiedzi. Sięgnął po herbatę i na spokojnie upił kilka łyków. Yue mógł odnieść wrażenie, że Mujinem szargały emocje. Oczywiście tak nie było, jego postawa była spokojna i opanowana jak zawsze. Czemu fakt, że ktoś ma życie, miałby go zdenerwować albo rozsierdzić? Oczywiście, że Isane nie była jego własnością. Była jego uczennicą, zobowiązani byli obustronną korzyścią. Ale pomyśleć, że znalazła sobie dodatkowo jakąś "górę"? Co, jakiś gang? Władze prowincji? Nawet jeśli Mujin niedawno zastanawiał się nad współpracą z nimi, WSPÓŁPRACĄ, to nie zamierzał nigdy zostać ich pieskiem. A Isane była teraz pieskiem? Czyimś?
- Czekaj... lubym? To dopiero niespodzianka, muszę przyznać. Chyba największa tutaj. - Mujin po chwili dopiero załapał sens pierwszej części wypowiedzi. Luby. Może był to przypadkowy chłopak, który został z nią połączony jakimś zleceniem? Może faktyczny adorator? Cholera wie, przecież go tam nie było i nie widział. Ostatecznie i tak oceni wszystko samodzielnie, kiedy nadarzy się okazja. Może zapyta o to i owo Isane, i w ten sposób złapie ją z zaskoczenia? To byłaby interesująca taktyka na przesłuchiwanie. Najpierw znikasz na kilka tygodni, potem nagle wracasz i jesteś bardzo dobrze doinformowany o życiu prywatnym twojej uczennicy.
- Cóż, nie powinienem spodziewać się, że Isane będzie stała w miejscu pod moją nieobecność. Ciekawe, czy włożyła chociaż trochę wysiłku w swoje Iryojutsu. - rzucił luźną uwagę, popijając herbatę. Jeszcze troszkę. Faktycznie była dobra, Yue znał się na rzeczy. Ostatecznie i tak nie robiło mu to większej różnicy, bo tyle pracy i zbędnego wysiłku nie były warte efektu końcowego, ale bardzo miło ze strony Yue. Wynagrodzenie za przeszczep otrzymał, więc może postanowił się mu odwdzięczyć w taki sposób?

- Tak swoją drogą, jak się poznaliście? - Mujin kontynuował rozmowę i przy okazji zabrał się za mały środowiskowy wywiad. Czy był do tego upoważniony w jakikolwiek sposób? Oczywiście, że tak, był przecież senseiem Isane. Ta relacja pozwała mu, w trosce o niej i jej edukację, wywierać na nią presję i zbierać informacje o jej życiu. To i tak była mało opresyjna wersja. Jego sensei kazał mu pisać biografię w ciągu pierwszych dni swojego terminu. Patrząc na to z tej perspektywy, Mujin był całkiem łagodnym nauczycielem.
0 x
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Klinika Mujina

Post autor: Yue »

Ano właśnie, absurdalny przypadek - myśl wyrwana z twojego własnego umysłu i wciśnięta prosto na język Mujina. Tego ślicznego, starszego Pana, który teraz raczył się herbatą. Fałszywie oskarżony o to, że targają nim emocje, bo przecież nie miał prawa na to a nie miał praw na tamto. Tak to działało w ludzkich relacjach? Że kiedy ci na kimś zależy to myślisz o tym, że możesz to a tamto, no ale do tego prawa ci jeszcze nie nadali? Skomplikowany świat budowania takich rzeczy był jak wielka piaskownica, w której każdy chciał zbudować swoją babkę. Pełna dzieciaków, którym niektóre zamki z piasku się nie podobały i przychodziły je tylko niszczyć jak i tych, które zawsze powiedzą: ale moja babka będzie wyglądała lepiej, zburz swoją! Tacy są ludzie. Zaglądają ci przez płot i chcą mieć lepiej niż ty. Cokolwiek by ich to nie kosztowało mają potrzebę bycia lepszymi. Czasem to chyba dobrze. Napędzało rozwój. Czy coś. Więc to, że chcesz być lepszy, napędza relacje? Miałeś skłonności do układania miłosnych historii tam, gdzie ich nie było, tak i teraz nagle powstawała myśl o wielkim, szerokim trójkącie - i na jego czubku była Isane. Z jednej strony Hiroyuki, z drugiej strony Mujin. Oo, całkiem ciekawie by się działo! Nie życzył tego nikomu i wcale nie chciał, żeby taka opera mydlana miała tu miejsce. To było zabawne i fajne tak długo, jak długo pozostawało mrzonką i pląsało się w myśli albo stanowiło część jakiejś romantycznej książki czy spektaklu na deskach teatru. Tak i nie zamierzałeś pozwolić się temu wymknąć... przynajmniej przy samym zainteresowanym tematem. Tymczasem myśl mieliła ważniejszy dylemat - czy Mujin jest na tyle wart zaufania, żeby dawać mu adres Munraito? To dopiero absurdalne. Poddajesz się komuś z myślą, że może nie zobaczysz słońca, a dopiero potem myślisz o zaufaniu. I tak jak ufałeś Mujinowi prywatnie, tak jednak podawanie komuś cudzych "danych" było już... wracając do butów i użytego wcześniej porównania - inną parą kaloszy. Tak. Jak z tymi ciastami, gotowaniem i parzeniem herbaty. Ujmując rzecz o wiele prościej - nie wiedział, czy Munraito sobie w ogóle życzyłby takiego sprzedania jego adresu domu, bo i nie wiedział, czy by to nie spowodowało jakichś kłopotów. W końcu z tych emocji robi się różne dziwne rzeczy...
- Poznaliśmy się u naszego wspólnego znajomego. Albo raczej - mojego znajomego, a jej przyszłego męża? - Jak mówiłam - relacje to rzecz dziwna, trudna i tym bardziej trudne było nazywanie ich. Chociaż to powiedział bardziej żartobliwie i postarał się, żeby to było wyczuwalne w jego mimice i słyszalne w głosie. Bo nie byli zaręczeni i nie planowali ślubu. Chyba. Jeszcze. Ale mieszkali razem we wspólnym domu podarowanym Hiroyukiemu od bliskich... dla sąsiadów pewnie już byli małżeństwem.
Oooch, to by dopiero było zabawne, gdyby Yue był takim sprytnym i podstępnym jegomościem, żeby planować te... no te wielkie plany, które by wikłały całą ich trójkę w jakiś... no ten wielki plan. Coś za dużo w tym zdaniu "wielkich planów". Byłoby chyba wtedy tak jak w części pierwszej - czyli wielkie dramaty zakochanego trójkąta. I walka o wspaniałą i piękną femme fatale - Isane! Ostatnim w końcu, o czym Eiji teraz myślał, to bawienie się i grzebanie w losach anonimowej istoty - dla niego - i jednego z niewielu medyków, do którego kontakt miał i który nie miał nawet pojęcia o wszystkim - czyli też do niego straż nie dotarła.
- Góra - znaczy władze Ryuzaku no Taki. - Odpowiedział z rozbawieniem. Nie wiedział, oczywiście, jak wysoką pozycję Mujin w Ryuzaku zajmuje, skoro był takie utalentowany to pewnie nie było to byle co i miał się czym pochwalić. Ale najwyraźniej nadal był ktoś wyżej, kto mógł mu wypożyczyć na chwil kilka Isane. Albo i kilkanaście? - Chyba Rada akurat ma w nosie powinowactwo sensei-uczeń. - Bez "chyba", ono miał tylko ułagodzić to zdanie, bo Mujin wydawał się naprawdę zdumiony. Jakby był przekonany, że ta relacja miała dawać tutaj dodatkowe prawa... a z tego, co wiedział Yue, nic takiego prawnie nie istniało. Ale to prawnie. Ponieważ Mujin nie myślał tymi kategoriami i przede wszystkim - Mujin nawet nie służył Ryuzaku no Taki. Był wolnym strzelcem. - Aha. Lubym. - Oto i jest - trzeci raz powtórzone słowo "luby". A ponoć do trzech razy sztuka. A na ile już to była relacja poważna? Nie wiedział sam. Dlatego skorzystał ze słowa "luby" z braku laku. Nie w jego zresztą interesie było grzebanie w bardziej osobistych tematach... to tworzyło przywiązania. A Yue się nie lubił przywiązywać. I nie lubił przywiązywać ludzi do siebie. - Nie wiem, nie pytałem, nie interesowałem się. - Pewnie Mujin to baardzo chętnie sprawdzi, kiedy się już spotkają! A sprawił na Yue wrażenie bardzo dokładnego człowieka. W zasadzie to czarnowłosy w pełni pokrywał się z osobą, którą pamiętał. Co się zmieniło..? Chyba to, że teraz był mniejszy. Mujin był mniejszy. A raczej - Yue urósł.
- Znam jej lubego, Munraito Hiroyukiego. Mieszka w dzielnicy mieszkalnej, w domku po starym małżeństwie niedaleko brzegu. Przyszedłem do niego na otrzęsiny nowego nabytku, a tu o - jedna taka ślicznotka uwiła sobie z nim gniazdko. Urocza niewiasta. Z pazurem.
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Wspólny znajomy. Przyszły mąż. Wspaniała gra słowem, trzeba to było przyznać. Prowokująca. Jak gdyby medyk miał się tym przejąć, jakby miało to w niego delikatnie uderzyć. Dość oczywiste, ale medyk zachował chłodne spojrzenie na sytuację. Popił sobie jeszcze herbaty. Drobnostki i inne mrówki nie powinny go przejmować, dopóki nie wejdą do jego buta i nie zaczną kąsać.
- Faktycznie mały ten świat. - odpowiedział i ten wątek w zasadzie zakończył. Przeszedł do bardziej interesujących kwestii. Uwiązanie Isane. Nie podobało mu się to, by jakaś grupa trzymająca władzę dysponowała jego zasobami, jakby były na ich własność. Ciekaw też był, co skłoniło Isane do podjęcia takiego kroku i podanie manipulatorom i materialistom smyczy przypiętej do własnej obroży, ale znajdzie na to czas. Na uzyskanie odpowiedzi, znaczy się.
- A ja, widzisz, mam w głębokim poważaniu Radę. Albo kogokolwiek, kto każe mi szczekać gdzie mu się zechce. Nie chciałbym, by kazali Isane szczekać w ich sprawie. - cóż, nie doszło do żadnych incydentów między nimi. Na dobrą sprawę mogą nie wiedzieć, że istnieje. Ale się dowiedzą i wtedy spróbują użyć go do swoich celów. Każda osoba czy instytucja, która próbuje zabrać ci twoją wolność, automatycznie wywoływała u Mujina silną reakcję alergiczną. Chcą mu coś zakazać? Narzucić swoje doktryny? Skierować jego umiejętności na konkretną osobę, cel, użyć go do jakiejś sprawy? Nie, tak się Mujin nie będzie bawić. Jego wolność była dla niego jedną z podstaw stylu życia, jaki prowadził. Gdyby ktoś zabronił mu zrobienia czegoś na podstawie swoich własnych, wyimaginowanych definicji sprawiedliwości... Lepiej, żeby nie. I tak jak Rada miała poważaniu jego opinię, bo nie zdecydowali się go zapytać o cokolwiek, to on nie zamierzał uznawać ich władzy nad swoją uczennicą.
Wyglądało na to, że Yue bardzo lubi używać słowa "luby". Prawie go to zainteresowało, bo ewidentnie sprawiało mu to przyjemność. Dobrze się bawił i Mujin mógł to raczej bez problemu zobaczyć, chyba że akurat coś wpadło mu do oka i jego percepcja nie była tak doskonała, jak zawsze. Nadal trzeba było brać pod uwagę, że może sobie robić z Mujina jaja. Bawić w "spróbujmy zamieszać" jak jakiś demon czy inny śmieszek łaknący chaosu. Jego słowa więc nie powinien traktować jako prawdy objawionej, a bardziej jak delikatną sugestię. I tak samo powinien się z nim nieco pobawić w tą grę.
- Zaskakująco łatwo sprzedałeś mi jego miejsce zamieszkania. Ale nie czuję potrzeby wchodzenia z butami do czyjegoś życia, kiedy szkodliwość jego obecności jest jeszcze nieznana. - uniósł nieco brwi. Faktycznie z tego Yue może być niezła mąciwoda. Z własnej nieprzymuszonej woli sprzedał Mujinowi adres tego całego Munraito. I tak nie miał zamiaru się do niego wybierać, grozić ani szpiegować. To znaczy powinien, jak najbardziej powinien. Jeśli relacja może się odbić negatywnie na postępach w Iryojutsu, to powinien się temu dokładniej przyjrzeć. Mujin miał, mimo wszystko, bardzo prostą hierarchię wartości. On sam był na samym szczycie. Potem jego umiejętności. Potem jego pacjenci. Potem przekazanie swojej wiedzy komuś innemu. Rozszerzenie puli wybitnych medyków. Potem dopiero Isane jako osoba. Gdzieś potem jeszcze klinika. No, kolejność może być nieco zmieszana, ale ewidentnie ważną sprawą było dla niego kultywowanie sztuki medycznej. I jeśli coś zakłóci mu ten proces, to powinien zwracać na to coś szczególną uwagę.
0 x
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Klinika Mujina

Post autor: Yue »

Isane i Yue mieli więcej podobieństw, niż mogłoby się wydawać. Na przykład... to, że mącili. Żadne z nich nie było złe, a przynajmniej Yue nie życzył ludziom źle. Nikomu poza Eijim, rzecz jasna - tfu, ażeby zdechł. Nich sobie wszyscy żyją, w błogosławieństwie... ale kiedy sobie żyli z odrobiną pikanterii robiło się ciekawiej. Ponieważ ludzie byli interesujący. Ich odruchy i ich możliwości. Mujin nie był głupi, oooj nie. To była bardzo inteligentna bestia, z którą należało się liczyć i na którą należało uważać. I ta inteligentna bestia już wiedziała, że ta anielska twarz przed nim, te duże, niebieskie oczy, ten niebiański uśmiech i ta łagodność - że to wszystko kryło pod sobą coś więcej niż błogosławiony dotyk najwyższego kunsztu bogów w kuciu człowieka. Przydupas, jak to określał twoją osobę, zwykły chłopiec na posyłki, syn Eijiego. Wartość człowieka spisywana była nie zawsze w jego czynach - chodziło o miejsce urodzenia. O to, gdzie zostałeś umieszczony w społeczeństwie. Ale był taki moment, że pomyślałeś, że może ten człowiek spogląda na ciebie inaczej niż tylko a zbiór kości, mięśni i krwi. Pozostawiłeś to w eterze. Nie chcesz odpowiadać na wszystkie pytania, bo odpowiedź potrafi rozczarować. A Mujin jak na razie... tylko zaskakiwał. Był całkiem niesamowity. Niesamowity do tego stopnia, że Yue teraz trochę porzucił ten neutralny ton i zaczął mówić - sporo mówić. Wydawałoby się - sypać informacjami z rękawa. Ale dzielnica mieszkalna w Ryuzaku no Taki ciągnęła się wszędzie. I dostęp do morza był prawie wszędzie. Nie podał żadnego kierunku. Nie nazwał uliczek. Imię i nazwisko Munraito Hiroyuki coś tutaj znaczyło? Utalentowani ninja potrafili znaleźć igłę w stogu siana, ale gdyby chciał to znalazłby Isane po imieniu i nazwisku. Chyba że dopiero wrócił. Chyba że zacząłby zadawać więcej pytań. A gdyby je zadawał - oznaczałoby to, że jest zainteresowany. I to by napędzało, bez zadawania żadnego pytania, odpowiedzi tłoczone prosto do jego rączek. Nie to, że robił to z bezczelną premedytacją i właśnie tkał te misterne plany i tworzył wielkie manipulacje. I nie to, że właśnie czynił czary nieświadome. Po prostu, jak słusznie Mujin zauważył - dobrze się bawił. Ale nie zamierzał dobrze się bawić czyimś kosztem - nie, kiedy go lubił. A Mujinowi był wdzięczny. Gdyby rozebrać tę scenę na cząstki pierwsze to Yue, zastanawiając się nad tym, co dzieje się w głowie medyka, po prostu zastanawiał się, czy on sam nie potrzebuje naprowadzenia na to, gdzie leżą jego emocje. Czasami tak było. Zwłaszcza mężczyźni niekiedy mieli problem z zauważaniem rzeczy oczywistych. A może po prostu się martwił. W ten czy inny sposób - nie miał złych intencji, naprawdę. Nie było jednak niczego. Mogłeś mieć wszystko, masz prostą odpowiedź - dziwny jest ten świat. A nie, wróć. Mały. Mały jest ten świat. Ależ skąd! Jest ogromny! I w tym ogromnym świecie było takie Ryuzaku no Taki. A w tym Ryuzaku no Taki mieszkało kilka takich osobistości, że życie zakręciło się wokół nich. I Yue też trochę teraz zakręcił swoim paluszkiem. Oby Isane i Mujin nie mieli mu tego za złe - bo intencji złych nie miał. Z drugiej strony - dobrymi intencjami piekło brukowane.
- O... och. - Jego uśmiech zrobił się taki dziwny, zachwiał się. Zwiędnął. Nie wiedział, co mógłby powiedzieć - i wyszedł taki cichy, nijaki komentarz, zabarwiony w głosie lekkim zdziwieniem. Wcześniej on sam dość drastycznie wypowiedział się o Eijim, teraz Mujin drastycznie wypowiedział się o... wolności jako takiej. I nie chodziło o Radę jako taką, przynajmniej nie w odbiorze białowłosego. W tym przekazie była mocna filozofia, która równie mocno opisywała Mujina. To było jak odsłonięcie głównego obrazu, na którym przez długie godziny trzymano białe prześcieradło i tylko czekano, żeby wszyscy zaczęli podziwiać tylko to, co znajduje się na nim. Wszystkie inne malunki bledły. I to tylko dlatego, że ten motyw należał do twoich słabości. To był ten rodzaj obrazu, od którego po plecach przechodził ci chłodny dreszcz. Ginął za koszulą, ale pozostawiał za sobą zimno. Nie było na tyle mocne, żeby całkowicie zniszczyło piękno tego dnia, ale wystarczająco ujmujące, żeby na kilka chwil zmrozić rzeczywistość. Na szczęście Yue zaraz zachichotał na słowa Munraito.
- Ale ja jeszcze nie powiedziałem, gdzie mieszkają. - Chociaż akurat naprawdę Yue nie wątpił, że jakby chciał to by z takimi informacjami już Mujin o wiele łatwiej ich namierzył, jeśli do tej pory myślał o szukaniu Isane. Ale wychodziło na to, że nie myślał. To w sumie... dobrze. Chyba. - Ale gdybyś zapytał to bym wyśpiewał. Myślę, że dobry z ciebie człowiek. - Szybkie osądy? Tak można by rzec. Ale w końcu Mujin nie był osobą, którą poznał pięć minut temu. Słyszał trochę o nim, trochę pamiętał go z przeszłości, trochę miał na niego spojrzenie z perspektywy Eijiego - czyli osoby, która robiła złe rzeczy. I Mujin, który z nim bezpośrednio nie współpracował. Zresztą... słowa jak słowa. Yue był gotowy na to, że ludzie w końcu zaskakują. - No nic. Dziękuję raz jeszcze. Będę się zbierał. - Spojrzał na kryształowego motyla i uśmiechnął się na jego widok. Sam potrzebował odpoczynku. - Jak spotkam Isane to przekażę, że Pan jej szukał. - Przyobiecał. Wziął swój szalik, wziął swój płaszcz i owinął się nim szczelnie.
- Do widzenia, Panie Mujin. Gdyby kiedyś Pan czegoś potrzebował, proszę się nie wahać. - Podał Mujinowi swoje aktualne miejsce zamieszkania i wyszedł na dwór. Na to chłodne powietrze. Na ten naprawdę mały świat.
[z/t]
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Dobrze było wiedzieć, że Isane nie stała w miejscu i nie czekała potulnie na jego powrót. Oczywiście to, jak ten czas został spędzony, zależał już tylko od niej i Mujin z chęcią się przekona, jak został wykorzystany. Czy na przyjemnościach, czy na obowiązkach. Dla niego liczyło się to, by pod jego nieobecność klinika była zadbana, a Isane rozwijała swoje zdolności Iryojutsu w relatywnie przyzwoitym tempie. Motywacja do nauki medycznych technik była istotna i dopóki nie była to chęć aktywnego krzywdzenia innych, to Mujin mógł to znieść.
Yue nie wiedział, że dając niewielką porcję informacji Mujinowi, ten będzie w stanie odnaleźć tego kogoś w ciągu kilku godzin. A już na pewno w tym mieście. Znał obszar, znał charakterystykę miejsca. Znał jego imię. Tyle mu starczy, zdecydowanie. Rozproszyłby swoje robaki w ogromnej liczbie na ogromnym obszarze i kwestią czasu byłoby znalezienie Isane i Munraito. Mało kto był świadomy ogromnego potencjału Aburame do zdobywania informacji na tematy wszelakie. Podsłuchiwanie rozmów, sprawdzanie kompleksów i lokacji, szukanie konkretnych przedmiotów i osób. Umiejętności absolutnie niepowiązane z medycyną, ale absolutnie podstawowe, jeśli chodziło o jego "karierę" w tematach mniej medycznych. Takich jak bycie najemnikiem, od czasu do czasu. Albo gdy kłopoty i inne przypadki tego świata znajdowały do niego drogę i trzeba było się przed nimi obronić. Dobrze, że był człowiekiem skromnym w słowa, chwalącym się i szukającym poklasku tylko ze względu na swoje medyczne zdolności.
- Na spokojnie udałoby mi się ich znaleźć. Moje umiejętności rodowe są nastawione na zbieranie informacji. - odpowiedział, nieco unikając pochwalenia się swoim dziedzictwem. Wolał nie. Im mniej ludzie o nim wiedzą, tym lepiej. Tak samo, gdy on wie więcej o innych. Czy to była jakaś ukryta obawa o swoje życie? Że ktoś, znając jego pełen repertuar, będzie w stanie przygotować na niego odpowiednie techniki i metody do eliminacji? Tak, możliwe że tak. Gdzieś tam tlił się ten irracjonalny, głupi strach. Że ktoś kiedyś postanowi tego dobrego medyka zamordować z zimną krwią. Dla jego tajemnic? Z zazdrości? Jakkolwiek, właściwie. Jeśli człowiek bardzo chciał, to zawsze znajdzie powód.
- Dziękuję za zaufanie. Doceniam. - odpowiedział, tym razem nieco pogodniej. "Dobry człowiek"? No oczywiście, że dobry. Nie po to zajmował się rannymi przez całe swoje życie, by teraz otrzymać łatkę jakiegoś niegodziwca. Ogólnymi standardami też można by nazwać go dobrym. Nigdy nie wyciskał ostatniego grosza z ludzi. Nigdy ich nie kantował. Był i wybitnym medykiem i na dodatek uczciwym przedsiębiorcą.
- Oczywiście, rozumiem. Dziękuję za wizytę. Jakbyś czegoś jeszcze potrzebował, to jesteś tu mile widziany. - powiedział na pożegnanie, wstał i odprowadził gościa do drzwi. Dostał nawet jego adres. Miło, czegokolwiek mógłby od niego jeszcze potrzebować. Ale ponieważ Yue wyszedł, a Mujin odzyskał już nieco sił, to mógł próbować zająć się czymś innym. Jednym z jego pomysłów, które dręczyły go od jakiegoś czasu.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

  Ukryty tekst
Robaki, które wysłał na zewnątrz, dały mu znać. Isane była na horyzoncie. To był dosłownie idealny moment na spróbowanie, czy jego kamuflaż faktycznie zadziała. Stanął więc w kącie pokoju i nałożył na siebie powłokę z robaków. Oczywiście po to, żeby się wtopić w otoczenie. On sam był teraz pokryty cienką warstwą robaków o wyglądzie tego konkretnego fragmentu pomieszczenia. Z dowolnej perspektywy, przynajmniej teoretycznie, powinien nie być widoczny dla ludzkiego oka. Przynajmniej w teorii i o ile pozostanie w absolutnym bezruchu. Co zamierzał teraz przestestować.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

W końcu stanęła przed kliniką. Było już popołudnie i ten dzień zdecydowanie jej się dłużył. Przez kilka dłuższych chwil stała tak w bezruchu niepewna. Był w domu, czy go nie było? Wiedziała, że już znajdował się w wiosce i chociaż miała do niego milion pytań nie była pewna, czy rzeczywiście chciała poznać wszystkie odpowiedzi. Czasami życie w niewiedzy bywało zwyczajnie łatwiejsze, nie mogła temu zaprzeczyć. Przecież brakowało jej wspomnień z dzieciństwa i nie robiła nic w kierunku, żeby je odzyskać. Ze strachu czy ignorancji? Westchnęła w końcu poprawiając ładne, kremowe kimono i weszła do środka. Drzwi ustąpiły bez większych problemów, tak jak zwykle. Rozejrzała się i od razu spostrzegła dowody obecności Mujina, czyli jego rzeczy. Tutaj coś, tutaj coś innego. Rzeczywiście wrócił. Szybkim krokiem przeszła całą klinikę w dłuż i w szerz i nie spotkała absolutnie nikogo. Brak gospodarza trochę ją dziwił. Znała go całkiem dobrze. Kiedy już dotarł do swojej ukochanej kliniki nieczęsto ją opuszczał. Wręcz przeciwnie, zajęty własnymi projektami, potrafił siedzieć tutaj dniami bez wychodzenia na zewnątrz. Odetchnęła z ulgą, bo nie przepadała za takimi spotkaniami. Za wielką niewiadomą. Ich rozstanie było raczej specyficzne, już sama o to zadbała. Była wtedy wściekła, że odszedł i nie zabrał ją ze sobą. Czuła się porzucona i to uczucie bardzo długo ją trzymało. W tamtym czasie Mujin był jedyną osobą jaką posiadała w życiu. Był jej nauczycielem, opiekunem i kimś jeszcze? Minęło sporo czasu. Teraz wszystko się zmieniło. Nie była już samotną, zagubioną dziewczyną. No może dalej trochę zagubioną, niektórych rzeczy nie dało się po prostu tak o naprawić. Zepsuta. Wciąż była jednak zepsuta. Przez swoją przeszłość czy przez los. Piękna i zepsuta, niczym zgniłe jabłko w środku. Wygląd bardzo często mylił. Ludzie patrzyli na kogoś i myśleli, że wiedzą już absolutnie wszystko. Bazowanie na pozorach mogło mieć okropne skutki. Czy tak właśnie cierpiał teraz Hiroyuki? Nieświadomy, zakochany i zaślepiony miłością? Nie dopuszczał do siebie tych wszystkich wad i problemów, jakie ze sobą przyniosła do jego życia. Godził się na nie dobrowolnie, ale czy w pełni świadomie? Aki i Yue od razu ją przejrzeli. Widzieli jej żmijowatą naturę i nie przeszkadzało im to specjalnie. Naoglądali się w życiu gorszych rzeczy, żeby przejmować się drobnostkami. A Mujin? W której grupie był on? W tej zaślepionej czy świadomie akceptującej jej okropną naturę?
Może się zmienił - ta myśl nie dawała jej spokoju, kiedy nastawiła wodę na herbatę i zajęła miejsce przy stoliku wyciągając skrawek papieru, na którym starannym pismem napisała wcześniej przepis na nowy specyfik. Pięknie pachnące kwiaty lawendy położyła obok siebie. Wyprawy, podróże i misje potrafiły zmieniać ludzi. Ich doświadczenia przecież miały duży wpływ także na osobowość. Czy spotka obcego sobie człowieka? Czy wciąż była na niego zła? Nie potrafiła stwierdzić. Z czasem emocje opadały i pozostawała tylko pustka. Mimo wszystko Isane należała do tych pamiętnych bestii. C z a s. Jej największy wróg. Zainspirowana zamyśliła się na kilka chwil dopisując kilka dodatkowych składników i wykreślając jakiś inny, z góry listy. Wiedziała, że powinna się pospieszyć. Spotkanie z Mujinem - skoro przetrwał swoją wyprawę - było pewnie kwestią czasu, jednak wolała odłożyć to na dalszy plan. Spychanie problemów na potem nie zwiastowało nic dobrego. Nie mogła się jednak powstrzymać. Takim sposobem zajmowała się tworzeniem własnej, wymyślonej mikstury. Typowy babski pomysł na zatrzymanie czasu. Mrzonki szaleńca, czy rzeczywiście był na to sposób? Chciała przekonać się na własnej skórze. Wzięła wdech przyjemnego zapachu lawendy.
  Ukryty tekst
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Tak, oczywiście że Mujin pamiętał doskonale wszystko, co działo się przed jego wyjściem. W szczególności jedną scenę. Dlaczego nie wziął jej ze sobą? To było chyba dość proste - jego celem było miasto pełne przestępczości zorganizowanej, wielu ludzkich niegodziwości. Czemu miałby brać ze sobą kogoś, kto może być podatny na manipulacje i zły wpływ? No właśnie byłoby to kontrproduktywne. Bezsensowne. Z kolei jej obecność tutaj, pilnując dorobku jego życia, miała więcej sensu praktycznego i zapewniało jej względne bezpieczeństwo. Tak, zostawił klinikę pod jej okiem. Czy to znaczy, że jej ufał? Bezgranicznie na pewno nie, ale chyba była jedną z osób, którym najbliżej było do pełnego zaufania Mujina. Nie, żeby znaczyło to aż tak wiele, nadal brał ją na lekki dystans. Może nie potrafił się przemóc do zbudowania bliższych relacji z ludźmi niż te oparte na wspólnym interesie?
Miał sporo czasu na rozmyślanie, bo do wnętrza weszła jego uczennica. Isane. Rozglądała się po pomieszczeniu, ale nic. Nie zobaczyła go. Eksperyment zakończył się pełnym, stuprocentowym powodzeniem. Uśmiechnął się pod maską, dumny wręcz ze swojego ambitnego pomysłu. Dzięki tej technice będzie mógł, przynajmniej teoretycznie, wtapiać się w otoczenie jak chce i gdzie chce. I wysyłać swoje robaki. Faktycznie, przecież jeśli będzie stał w miejscu, to stworzy iluzję robaków pojawiających się znikąd. Cóż za genialny, acz okrutny pomysł. Tego akurat nie miał zamiaru próbować, bo i po co? By kolejny raz zranić psychicznie Isane? Tym razem nawet nic nie zrobiła.
Ale o dziwo Isane postanowiła pobawić się jego aparaturą do produkcji leków. Leków, trucizn i innych substancji alchemicznych. Mujin obserwował jej prace z żywym zainteresowaniem. Oczywiście z bezpiecznej odległości, by przypadkowo nie przeszkodzić jej w pracy. Statyw był zespołem delikatnych urządzeń, więc trzeba było zachować ostrożność przy pracy z nim. A swoje to kosztowało, a jakże. Ale medyk, obserwując pracę swojej uczennicy, doszedł do bardzo zaskakującego wniosku - szło jej bardzo dobrze. Nie marnowała zbyt wielu ziół, nie postępowała lekkomyślnie. Proces był na tyle prosty, by nie popełnić większych błędów, ale na tyle skomplikowany, by Isane mogła się sprawdzić i nie usnąć z nudów. Mujina wypełniło specyficzne uczucie. Nie, nie duma, na to jeszcze nieco za wcześnie. Ale aprobata, to byłoby lepsze określenie. Rad był, że nieopierzony, początkujący medyk, stawiał kolejne kroki na drodze do mistrzostwa tego rzemiosła.
Mujin poczekał, aż Isane skończy cały proces. Wyczyści szkła, umieści swój produkt w bezpiecznym miejscu. Dopiero wtedy robaki z jego ciała po cichutku zaczną wracać do gniazda, a technika zostanie anulowana. W momencie, gdy Isane nie będzie na niego patrzyła. W ten sposób pojawi się dosłownie z powietrza, w kącie pomieszczenia, opierając się plecami o ścianę.
- Wróciłem. Jaki jest cel tego specyfiku? - powiedział, pomachał ręką w kierunku Isane w geście powitania i bez zbędnych pierdół pomiędzy zaczął pytać o przeznaczenie jej tworu. Miał już kilka pomysłów co to mogło być, patrząc po użytych ziołach i sposobie ich połączenia, ale wolał wejść w interakcję ze swoją uczennicą nieco bardziej, niż tylko obwieszczając swoje przybycie.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Nieświadoma jakiegokolwiek podstępu zajęła się po prostu tym, po co tutaj przyszła. Mimo, że zajmowała się od czasu do czasu kliniką. Przetarła kurze, nakarmiła szczurusle, przychodziła tutaj głównie dla siebie. Teraz to miejsce było dla niej jedynie odskocznią od rzeczywistości. Kiedy nie spędzała czasu w d o m u. Tak, posiadała własny dom i nie musiała spać tutaj po kątach, czasy się zmieniły. Pamiętała jak kiedyś Mujin nie był z tego faktu zadowolony. Z wizji dzielenia z nią swojego miejsca na ziemi. Każdy potrzebował swojej przestrzeni. Potem chyba się do niej przyzwyczaił. Nie potrafiła dokładnie stwierdzić. Czasami brała go za osobę schematyczną, która lubiła swoją rutynę i rzadko zaskakiwała ją czymkolwiek. Wręcz przeciwnie, uporczywie trwała we własnych przekonaniach. Każdego dnia. Ale jeśli już zrobił coś zaskakującego, nigdy nie potrafiła przewiedzieć co to będzie i kiedy nastąpi.
Wróciła myślami do swojego eksperymentu. Musiała się przecież skupić na zadaniu. Dopisała kilka pozycji w notatniku, po czym zajęła się wyciąganiem odpowiendniego sprzętu. Wyjęła statyw, ostrożnie. Nie był to w końcu pierwszy raz jak używała go pod nieobecność Mujina. Przetarła go skrawkiem materiału, jeśli był gdzieniegdzie skurzony. Zaczęła od przygotowania lawendy, której kwiaty oddzieliła od łodygi. Następnie poruszyła je na drobny pył i wsypała do jednego ze szklanych naczyń. Następnie podeszła do gotującej się wody i zamiast zaparzyć sobie herbatę, zalała lawendę odrobiną gorącej wody. Odstawiła ją na bok, żeby delikatnie ostygła i wróciła do studiowania tego co sobie wcześniej napisała. Kilka uwag, znaków zapytania i pomysłów. Wyjęła zestaw z ziołami, jaki kupiła wcześniej tego dnia w sklepie, i zaczęła ostrożnie dobierać to co było jej potrzebne. Niektóre rośliny były żywe i barwne, sprowadzone z innych krajów. Inne stanowiły zeschnięte liście czy nasiona. Wszystko zaczęła kroić i siekać na mniejsze części. Dodawała je w odpowiedniej kolejności i ilości do lawendowego roztworu, który wcześniej przyrządziła. Po pewnym czasie roztwór coraz bardziej przypominał gęsty żel. Pod wpływem temperatury składniki łączyły się ze sobą tworząc jednolitą całość. Na sam koniec wybrała się do ogródka w ten zimowy dzień. Odszukała białych kwiatów, które upodobały sobie tę nieprzystępną porę roku na kwitnięcie i zerwała kilka płatków w odcieniu pięknej bieli. Dodała je do roztworu energicznie mieszając. Na sam koniec zabrała się za posprzątanie po małym eksperymencie. Specyfik wciąż ładnie pachniał lawendą i przybrał przyjemny, mleczny kolor. Dzięki długotrwałemu mieszaniu gęsty żel zmienił się w płyn. Dokładnie płyn do kąpieli.
Kiedy już odniosła rzeczy na swoje miejsca. Przechodziła przez pokój tak naprawdę z zamiarem opuszczenia kliniki, kiedy zamarła w półkroku. Głos, chociaż znany, pojawił się znikąd. Nie zastanawiając się za wiele zacisnęła dłoń w pięść, przesłała do niej niezauważalną chakrę, odwróciła się na pięcie i z całej siły uderzyła w osobę, która nagle pojawiła się w pomieszczeniu. W ostatnim ułamku sekundy zdała sobie sprawę kogo atakowała, ale czy to coś miało zmienić? Czy postanowił odeprzeć jej atak? Zrobić unik? Zależnie od tego co się stało jej pięść spotkała się z ciałem swojego senseia lub ze ścianą. Jak zniosła to biedna ściana? A może w jakiś sposób zatrzymał jej atak? Chociaż jej minka przypominała zaskoczoną. W końcu była przyzwyczajona, że Mujin używał drzwi - jak normalny człowiek - nie zrezygnowała z ataku. Czy było już za późno, żeby mogła się powstrzymać? Każdy powinien ocenić wedle własnego uznania.
- Witaj z powrotem - rzuciła w jego stronę. Jej wzrok pozostawał poważny, chociaż kąciki jej ust delikatnie się uniosły. Kiedyś bili się na poduszki, a teraz? Wiedziała, że nie miała z nim żadnych szans. Przewyższał ją doświadczeniem i szybkością, ale nie można było jej zarzucić braku determinacji. Była to cecha, której nigdy jej nie brakowało. Wręcz przeciwnie.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Jakiego dokładnie przywitania się spodziewał? Jakiej reakcji? Prawdopodobnie jakiegoś niewinnego odruchu bezwarunkowego. Krzyku, pisku, może ucieczki? Czegoś absolutnie nieagresywnego. Jego zamysłem było stworzenie sytuacji do spłatania niewinnego figla swojej uczennicy przy jednoczesnym sprawdzeniu, czy technika ma rację bytu i funkcjonuje w sposób poprawny. I co otrzymał? Dość stanowczą, agresywną postawę. Zero typowo dziewczęcych odruchów, czyste skupienie na potencjalnym zagrożeniu. Mujin nie spodziewał się tego na tyle, że nie zareagował od razu. Przez te kilka krótkich chwil po prostu patrzył się na zadany przez dziewczynę cios, dopiero w ostatniej chwili odbił rękę na bok, by ta uderzyła w ścianę. Instynkt bojowy Mujina w walce kontaktowej praktycznie nie istniał, ale zdecydowanie nie w jego stylu było przyjmowanie ciosów, nie ważne jak małych i lekkich. Blokowanie nawet nie przychodziło mu na myśl, najprędzej wykonałby unik w bok. Ale jego pozycja nie za bardzo mu na to pozwalała. Isane mogła zobaczyć w tej sytuacji, jak jej sensei jest wyjątkowo mocno zaskoczony takim obrotem spraw.
- Ja też się cieszę. - odpowiedział spokojnie, zerkając na bok. Deska była lekko zniszczona. Co? Kiedy wyćwiczyła w sobie taką krzepę? Dopiero po chwili zrozumiał, że to nie była tylko jej siła fizyczna. To była też zasługa chakry. Jutsu do wzmacniania uderzeń! Iryojutsu wyższej rangi, niż to co ostatnio sobą prezentowała. Ewidentnie nie spędziła tych tygodni na rozrywkowym życiu i wsadzania głowy pod but Ryuzaku. Tak, faktycznie jest nieco inna, niż kiedy ją zostawił. Dobrze, żę samodzielnie się rozwijała i nie trzymała się swojego senseia w ramach edukacji. Wiedza praktyczna, samodzielna nauka, były tak samo ważne. Nawet, jeśli Mujin poczynił ogromne postępy podczas terminu i swojego senseia, to najwięcej osiągnął jako niezależny medyk, działając tylko i wyłącznie ze sobą.
- Słyszałem od Yue, że nie marnowałaś czasu pod moją nieobecność. To spory postęp, dobra robota. A kiedy ślub? - powiedział żartobliwie Mujin. Jego próba na rozładowanie napięcia w pomieszczeniu. Coś ewidentnie było z nią nie tak. Była bardzo poważna. Prawie jak nie ona. Pamiętał, że przed wyprawą była nieco bardziej żywa i energiczna, radosna. A teraz? Może coś faktycznie się stało od jego nieobecność i teraz Isane ma emocjonalny kryzys? Zadaniem medyka było, poza zapewnieniem odpowiedniej opieki medycznej, także uspokojenie pacjenta. Zbudowanie zaufania pomiędzy medykiem, a leczonym. Przywrócenie mu spokoju ducha, tak można to także określić. Miał w tym doświadczenie, mimo że skomplikowane arkana relacji międzyludzkich, były dla niego bardzo ciężkim tematem. Dlatego też z dużą dozą pewności był w stanie oszacować, że coś było nie tak.
- Coś się stało? Nie wyglądasz jak zwykle...
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Było wiele scenariuszy, jakie wyobrażała sobie w głowie. Te przyjemniejsze i te mniej. Rozważała każdą możliwą opcję, żeby w żaden sposób to spotkanie nie mogło ją zaskoczyć. Żeby mogła być gotowa na wszystko. A i tak w momencie, kiedy twarz Mujina pojawiła się przed jej oczami, poczuła pustkę w głowie. Zapomniała o wszystkich scenach, jakie odegrała w myślach. Rzeczywistość zawsze wyglądała inaczej i zwyczajnie nie dało się do niej przygotować. Nie cofnęła pięści, nie zatrzymała ataku, a pewnie mogła. Nie chciała? Jak zwykle ciekawa konsekwencji, tego co się wydarzy. Zresztą Mujin nieźle ją przestraszył, więc zasłużył. Momentalnie przeszła do ataku, w końcu nie spodziewała się zobaczyć akurat jego, skradającego się we własnym domu. W takim razie kto inny mógł to być? Włamywacz? A może ktoś z Atsui, przyszedł pozbyć się zdradzieckiego robaka, którym się stała? Była zbyt mało ważna, żeby Unia się nią zainteresowała, a raczej jej brakiem. Z drugiej strony zdrada była upokorzeniem, może przyjdą po prostu posprzątać? Gdzieś z tyłu głowy, zawsze musiała być czujna. Wyczekiwała momentu, kiedy ktoś się w końcu o nią upomni, bo na tym polegało życie. Ktoś zawsze czegoś od kogoś chciał i ignorancja mogła być w tym przypadku śmiertelnie niebezpieczna.
Spodziewał się czegoś innego? Zapomniał już jaka była? Że zawsze sprawiała kłopoty, zawsze szukała wrażeń i próbowała się droczyć? Nie miała łatwego charakteru. Wręcz przeciwnie. Wszystko zawsze się z czymś wiązało. Ich relacja nigdy nie była łatwa. Idealizował ją, bo może za nią zatęsknił? Tadaima - Okaeri tylko w bardziej agresywnej odsłonie. Był zawiedziony? Dobrze, zasłużył. W końcu ją zostawił. Nie pamiętał jej ostatnich słów, a może nie chciał ich pamiętać. Świetnie, zamierzała mu przypomnieć.
Nie będę na Ciebie czekała - i tak też postąpiła.
Yue. Mały, podstępny chochlik. Miał długi język, czy lubił mieszać dla zabawy? Doskonale znała odpowiedź. Sama nie była inna. Przeróżne gesty, słowa tylko po to, żeby móc ze satysfakcją oglądać czyjąś reakcję. Za każdym razem przesuwając granice przyzwoitości jeszcze dalej, nie mogąc się powstrzymać, prawie jak przed uzależnieniem. Wiele razy testowała nerwy i cierpliwość Mujina. Nawet Hiroyuki stał się ofiarą jej nawyku. Wtedy na plaży również sprawdzała jak daleko się posunie. Lubiła zaskakiwać i mieć kontrolę nad sytuacją. Była zagubiona, jeśli role się odwracały. Dlatego narzucała temu spotkaniu i rozmowie własne, szybkie tempo. Musiała rządzić, inaczej pewnie dziwne emocje i uczucia wychodziłyby na światło dzienne, a nie było jej to przecież potrzebne. Z drugiej strony wołała, kiedy ktoś inny nią rządził mimo, że tak bardzo się przed tym broniła. Problemy, same problemy.
Odsunęła się nie spuszczając z niego turkusowych tęczówek. Dwa kroki w tył, oparła się o krawędź stolika, wyprostowała zgrabne nogi. Podparła się dłońmi z tyłu i wydęła pełne usta. Chciała się na niego gniewać, wrzeszczeć i czymś rzucać, jednak było jej ciężko. Pochwała z ust nauczyciela znaczyła bardzo dużo i nie mogła temu zaprzeczyć. Chociaż prychnęła, zrobiło jej się miło.
- Ciekawski czy zainteresowany, Mujin-sensei? - Zapytała unosząc jedną brew. Mogła zareagować na wiele sposobów, jednak łapanie go za słówka wychodziło jej najlepiej. Jak zwykle nie mogła się powstrzymać. Widocznie wiedział więcej, niż mogła się spodziewać. Y u e! Z drugiej strony medyk był ciekawski, interesował się jej życiem? Dlaczego? Ze zwykłej troski, ze zwykłej ciekawości, a może traktował ją jak swoją własność. Nie potrafiła stwierdzić. W wyrażaniu własnych uczuć Mujin był do dupy i nawet Isane nie potrafiła go rozczytać. Nie to co Hiroyuki, który zawsze pokazywał jej wszystko co czuł. Zaczęła ich porównywać i od razu poczuła się dziwnie. Przestała natychmiast, bo po co? Każdy z nich był inny i zajmował inne stanowisko w jej życiu, prawda?
Coś się stało? - błędne pytanie. Powinien był zapytać jak wiele się wydarzyło. Usiadła tyłkiem wygodniej na stole, zgięła i przyciągnęła nogi do siebie, oparła podbródek na kolanach. W końcu odwróciła wzrok. Gdzie podział się ten cały gniew, który w sobie nosiła od jego wyjazdu? Gdzie był, kiedy go potrzebowała? Powoli wzbierał. Niczym woda w rzece po deszczu. „Zwykle”, czym było zwykle? Jeśli ktoś komuś mówił, że ten się zmienił to zawsze na gorsze, nie miała c od tego wątpliwości. Milczała kilka chwil, jednak zdecydowała się w końcu coś powiedzieć.- Porzuciłeś mnie tutaj, a teraz jesteś zdziwiony? - Odparła cicho zimnym jak lód tonem. Porzuciłeś - specjalnie użyła tego słowa. Niczym bezużyteczną zabawkę, niekochanego psa, coś niepotrzebnego. Od zawsze wiedziała, że była zepsuta. Tylko ją w tym upewnił. Wstała nagle, podeszła do niego blisko. Specjalnie. Wiedziała, że bliskość kogoś innego go paraliżowała. Bał się kontaktów międzyludzkich, brudu, patogenów. Zamierzała perfidnie to wykorzystać. - No powiedz, czego oczekiwałeś? Nie pamiętasz co Ci wtedy powiedziałam?
1 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Głównie zainteresowany. To spora zmiana w twoim życiu, jakby nie patrzeć. - odpowiedział i chyba łatwo można było wyciągnąć dalszy ciąg tego zdania ukryty w kontekście. Skoro to zmiana w jej życiu, a Mujin był jej senseiem i, chcąc nie chcąc, częścią jej życia, to zmiana ta bezpośrednio dotyczyła się także jego osoby. Jeśli obecność pewnej osoby w jej życiu, szczególnie znaczącej tak dużo jak partner, wpłynie na tempo nauki albo da jej dodatkową motywację, to oczywiście Mujin powinien być zainteresowany. Istniała też bardzo duża szansa, że zmienią się jej priorytety. Te kilka czynników mimo wszystko mogły zmienić ich sytuację w dużym stopniu i powinien brać je pod uwagę.
Mujin uniósł brwi na dalsze jej słowa. Porzucił? Mujin ją porzucił? On tego absolutnie nie interpretował w taki sposób. Przecież wrócił tutaj, ich relacja sensei-uczeń nie została zerwana w żaden sposób. Nadal miał sporo treningów do przeprowadzenia i wiedzy do przekazania. Ewidentnie nie zostawił jej samej z zamiarem ucieczki czy jakiegokolwiek innego, absurdalnego konceptu. Ale ona interpretowała to jako zdradę ich relacji? Jej ton ewidentnie na to wskazywał, brała to na poważnie. Bardzo na poważnie. Dziewczę podeszło do niego bliżej, specjalnie zmniejszając przestrzeń pomiędzy ich dwójką. Wywierała na niego presję. To ona chciała być w pozycji dominującej w tej rozmowie. Była pod wpływem emocji i chciała dać im upust. Medyk zaplótł ręce na piersi. Nie wycofał się.
- Pamiętam. A czy ty pamiętasz ten gest, który prawie wykonałaś? Przyznasz, że twoje zachowanie było momentami ze sobą sprzeczne i ciężkie do interpretacji. - Mujin miał tutaj a myśli ich gwałtowne zbliżenie z jej inicjatywy. Dostawał sprzeczne sygnały i teraz się okazywało, że... No właśnie Mujin nie wiedział zbytnio, jak interpretować tamtą sytuację. Faktycznie z jednej strony prawie doszło do pocałunku, gestu powiązanego z emocjami pozytywnymi, a z drugiej - jej słowa, które można było odebrać źle. Medyk nie odebrał tego ostatecznie w żaden sposób, ale ta dziwa sytuacja siedziała w jego głowie podczas jego podróży i od czasu do czasu dawała o sobie znać. Teraz jednak stał pewnie, absolutnie przekonany o swoich słowach. Ona była w błędzie i trzeba było jej to uświadomić.
- Wyszłaś z błędnego założenia, że cię porzucam. To nigdy nie było moim zamiarem. Wzięcie ciebie do Shigashi, miasta pełnego przestępczości i potencjalnego niebezpieczeństwa, nie byłoby dobrym pomysłem z czysto praktycznego punktu widzenia. Mogę być silnym ninja, ale chciałbym uniknąć sytuacji, gdy zostaniesz zraniona przez moją niezdolność do ochrony ciebie. Tutaj twoja obecność oznaczałaby więcej czasu dla ciebie na przyswojenie informacji o Iryojustsu i klinika funkcjonowałaby dalej. - trzeba było to wyjaśnić, skoro przesadnie agresywne dziewczę wysuwało wyciągnięte znikąd teorie o zerwaniu ich relacji. To chyba normalne, że sensei i uczeń nie mogli ze sobą przebywać przez cały czas. Kiedy różnica ich poziomów oznaczałaby zagrożenie dla jednej ze stron, to trzeba było się na chwilę oderwać i nie było w tym nic dziwnego. Jego termin wyglądał tak samo. Gdy pojawiały się sytuacje, gdzie jego obecność tylko by przeszkadzała, albo stwarzała niebezpieczną sytuację dla jego życia, to po prostu nie brał w tym udziału. Miał wtedy czas dla siebie. Jego termin nie był idealny pod żadnym względem, ale w tej kwestii został poprowadzony w sposób wzorowy.
No i jeszcze element jego siły. Chełpił się swoimi zdolnościami i możliwościami ofensywnymi, ale nie znaczyło tp, że jest idealnym wojownikiem. Zmysł strategiczny? Miał, jak najbardziej, ale jego narzędzia nie czyniły z niego wielozadaniowej jednostki. Szczególnie aspekt defensywny, czyli ten najbardziej istotny w opiece nad słabszą jednostką. Wszystkie elementy sytuacji sprawiały, że zostawienie Isane w Ryuzaku było po prostu obiektywnie lepszym rozwiązaniem. Jej problemem było z kolei to, że poszła za daleko w interpretacji i tym sposobem doszła do błędnego wniosku. Może powinien jej nauczyć myślenia w podobny sposób, jak on? Na pewno ograniczając swoje emocje do pewnego poziomu? Czas pokaże, rozwinięcie aktualnej sytuacji także pokaże.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Uniesione brwi, wyglądał na zdziwionego. Mimo, że specjalnie chciała nad nim dominować w tej rozmowie, nie cofnął się. Świetnie. Kiedy założył ręce na piersi, zrobiła dokładnie to samo. Nikt nie zamierzał się wycofywać. Widocznie obydwoje byli święcie przekonani o swoich racjach i nikt nie chciał ustąpić drugiemu. Impas czy dopiero początek rozmowy? Oczywiście, że brała sprawę poważnie. Gdyby nie było to dla niej ważne, w ogóle nie fatygowałaby się, żeby o tym porozmawiać. Po prostu olałaby całą sytuację i zwyczajnie udawała, że nic się nie stało. Miała jednak dosyć ustępstw w swoim życiu i to niekoniecznie wiązało się z Mujinem. I wtedy właśnie poruszył temat ich pożegnania. Nie potrafiła tego wyjaśnić, mimowolnie przygryzła dolną wargę. Odruch. którego zazwyczaj nie był nawet świadoma. Zdecydowanie próbowała wówczas zbadać jego granice, zobaczyć reakcję. Czy było to coś poważnego, czy tylko niewinny żarcik z jej strony? Musiał stwierdzić to sam. Nie zamierzała wyprowadzać go z błędu. Namieszała mu w głowie? O to jej chodziło. Była to kara za jej zostawienie. Mógł z nią zostać lub zabrać ja ze sobą i mieć ją dla siebie lub odejść i być sam. Wiadomo co zdecydował, inaczej teraz by o tym nie rozmawiali.
- Nie miało być łatwe - wyjaśniła w końcu wzruszając prawie niezauważalnie ramionami. Wiedziała, że zachowywała się złośliwie nic mu nie ułatwiając. Chyba sama do końca nie wiedziała, dlaczego tak zrobiła. Wciąż go podziwiała i szanowała. Czy wtedy czuła do niego coś więcej? Czy to się zmieniło? C z as. nieubłaganie płynął i nie potrafiła odtworzyć tego co było. Chociaż starannie dobierała słowa, czasami dała się ponieść emocjom. Nie wszystko było wytłumaczalne i racjonalne. Nie wszystko dało się tak łatwo zdefiniować. Zlustrowała go wzrokiem. Wyglądał jak zawsze. Czy się zmienił?
Potem zabrał się za wyjaśnienia. Próbował argumentować swoje zachowanie, swoją decyzję. I to nie tak, że go nie rozumiała. Wręcz przeciwnie, jednak widocznie Mujin nie znał jej aż tak dobrze lub zwyczajnie nie zwrócił uwagi na jej uczucia. Zapomniał, że bywała chorobliwie terytorialna? Zdecydował sam, nie pytając jej o zdanie. Nie bała się śmierci czy okaleczenia. Powinien doskonale o tym wiedzieć kiedy, bez mrugnięcia okiem, pozwalała mu grzebać w swoim układzie nerwowym. Nie należała do osób strachliwych, jednak była jedyna rzecz, której szczerze się bała. Bezużyteczność. Tak jak wtedy, kiedy myślała, że na zawsze utraciła zdolności medyczne i straciła całą swoją wartość, tak też teraz. Mówił o ochronie i niebezpieczeństwie, a ona jedynie słyszała bezużyteczna i za słaba, żeby sobie poradzić. Wszystkim tym, czego w sobie nienawidziła. - Bezużyteczna i za słaba - skwitowała niemal bezgłośnie. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że powiedziała to na głos. Nie wziął jej, bo była dla niego ciężarem. Musiałby na nią uważać i jej pilnować. Mieli z Hiroyukim więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. W kwestii jej ochrony i zdrowia powinni podać sobie ręce. Obydwoje wręcz uwielbiali decydować za nią. Przewróciła jedynie oczami, nie mogła się powstrzymać, i westchnęła teatralnie dając za wygraną. Odsunęła się od niego ponownie opierając się o stolik za sobą.
- Widzę, że zdecydowałeś za naszą dwójkę. Niech tak będzie. Podjąłeś decyzję. Jesteś z niej zadowolony? - Zapytała spoglądając na niego z wyraźnym wyczekiwaniem. Był zadowolony z obrotu spraw? Była ciekawa tego co miał do powiedzenia i zbytnio się z tym nie kryła. Rzadko kiedy rozmawiali na takie tematy. Uczucia, emocje. Łączyła ich przede wszystkim praca. Może tak było lepiej. Nie mogla już na zawsze go obwiniać. Będzie musiała odpuścić, jednak niektórych rzeczy nie dało się już naprawić.
- Płyn do kąpieli - powiedziała w końcu spoglądając na mlecznobiałą substancję na stole.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Isane ewidentnie miała z Mujinem problem. Z którym elementem dokładnie - tego się domyślał. Domyślał, bo nie do końca był pewny. Chodziło pewnie o zostawienie jej tutaj. O to, że uznała, że ją porzucił. Dziwne były ścieżki myślowe osoby, która mogła tak pomyśleć. Sam nie miał w sobie wystarczająco dużo empatii, do wczucia się w jej sytuację i psychikę. Czy ona pragnęła stabilności jakiegoś rodzaju? Skoro najpierw przystawiała się do niego a potem znalazła sobie innego... I to przy okazji poddawało w wątpliwość szczerości jej zachowania. Teraz Mujin miał pewne potwierdzenie i mógł na jego podstawie prowadzić rozmowę dalej. Nie znał jej jeszcze aż tak dobrze, by móc od razu powiedzieć, co się z nią dzieje. I pewnie jeszcze długo nie będzie, ale ostatecznie się w tym wyrobi. I wtedy nawet podłe sztuczki dziewczęcia nie będą dla niej żadną ochroną.
- To jakie miało być? Co było twoją intencją? Stworzenie chaosu w mojej głowie? Jeśli tak, to prawie ci się udało, ale nie uważam tego za dobrą metodę na stawianie na swoim. - odpowiedział. Nadal patrzył na nią, prosto w jej oczy. Nie odwrócił się i nie ruszył. Jego wzrok nie był pełen gniewu, nie miał jak go czuć w takiej sytuacji. W sumie to był obojętny, poza tą kolejną próbą zażartowania w celu rozładowania sytuacji. Ale medyk pozbawiony jakiś większych uczuć, które by nim szargały. Tak jak zawsze. Jeśli coś czuł, to zazwyczaj potrafił to dobrze ukryć. Zbytnia emocjonalność u medyka to prosta droga do zbytniego przywiązania się do pacjenta. A to - prosta droga do psychicznych skaz, załamania i utraty efektywności. A tego by nie chciał, bo ta efektywność i skuteczność była jednym z jego licznych atutów.
- Nie twierdziłem, i nadal nie twierdzę, że jesteś bezużyteczna. - odpowiedział spokojnie na jej słowa. Słowa, którymi ona sama wydawała się być zaskoczona. - Jeśli spotkałbym zagrożenie, które mnie przerasta, a jest taka możliwość, to nie chciałbym, byś zginęła za moją sprawę. Twoje życie i zdrowie są dla mnie bardzo ważne. Zbyt ważne, by szastać nim jak sakiewką Ryo. I nawet, jeśli ty się tym nie przejmujesz, to ja jak najbardziej. - "...jako bardziej odpowiedzialny z naszego duetu", mógłby jeszcze dodać. Ale to chyba rozumiało się samo patrząc na różnicę w doświadczeniu, wieku i pozycji względem siebie. Musiał patrzeć szerzej, brać pod uwagę większą ilość rzeczy i czynników. I mogło się to jej nie podobać, ale takie były fakty. Musiał być odpowiedzialny za ich oboje.
- Nie jestem. Byłbym zadowolony, gdyby obydwie strony były z tego zadowolone, a nie jest ani jedna. - odpowiedział. Nie był faktycznie zadowolony, bo ten czas mógłby spożytkować na bardziej osobiste lekcje pokroju właśnie polepszenia jej poziomu kontroli chakry albo prób stworzenia lepszych specyfików. Oczywiście jej samotność miała zalety dla jej rozwoju, ale były to zalety okupione potencjalnie większymi korzyściami. W tym kompromisie nie było dla niego idealnego rozwiązania.
- Zakładam że jego przeznaczeniem jest zachowanie młodej aparycji. Sprytny wybór składników. Jestem pod wrażeniem, dobra robota. Poprawiłaś się od ostatniego razu. - wcale nie próbował jej ugłaskać komplementami. No, może trochę. Ale za to zasłużonymi. Mujin podszedł do fiolki i popatrzył na nią pod światło. Składniki były dobrze połączone. Generalnie - dobry produkt. Przy założeniu, że działał? Hmh, raczej działał. Na pewno.
- Zauważyłem, że nie ma tu twoich rzeczy. Wyprowadziłaś się na stałe?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość