Herbaciarnia
- Rokudo Gaika
- Posty: 596
- Rejestracja: 9 lip 2020, o 16:53
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Spiczaste srebrne włosy. Smukłej sylwetka i żółte oczy. Ubrany w czarną koszulę z długim rękawem oraz jasne spodnie. Na dłoniach owinięte ma bandaże.
- Widoczny ekwipunek: Plecak, torba na lewym pośladku, dwie metalowe tonfy przyczepione rzemieniami do paska nad pośladkami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8688
- GG/Discord: deviler_
- Multikonta: Kamiyo Ori/Yuki Renji
- Fujiko
- Postać porzucona
- Posty: 60
- Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&p=181843#p181843
- Multikonta: Tatsuo | Don Patch
Re: Herbaciarnia
Niektórzy są po prostu butni z natury i nawet jeżeli wytoczy się im odpowiednie argumenty poparte logiką i stojącą za nią inteligencją, to oni swojego zdania nie zmienią. I z reguły tacy ludzie byli przeze mnie nazywani ślepymi i głupimi, ale czy ja sama do nich należałam? No i tutaj pojawia się problem, że niestety nie. Potrafiłam poddać analizie słowa kierowane w moją stronę, ale przecież nie będę udawała, że mnie przekonuje wypowiedź drugiej strony, gdy wcale tak nie jest. Może i stała ona za nią murem, ale wciąż byłam pewna swych racji i swojej wiedzy, nabytej nie tylko przez lata doświadczeń przemierzając shigajskie ulice pod nakryciem płaszcza, ale również zagłębiając się w księgi, jakie widniały w naszej teatralnej biblioteczce. I jak wiele podobnych mi ludzi chodzi po tym świecie? Kiedyś jeszcze myślałam, aby ich poszukać albo co lepsze - stworzyć ich, biorąc pod uwagę prosty lud, którego teraz zdawało się nienawidziłam. Ale tak wcale nie jest. Widziałam w nim siłę, widziałam w nim jakąś iskierkę nadziei, lecz gdy tylko ja wyciągałam w ich stronę dłoń, ta została odtrącana przez brudne łapska ochlejtasów. I takie to właśnie trudne życie jest. Bo, nawet jeżeli jakiś biedniejszy człowiek wykaże chęci do pracy, to wciąż musi mu ktoś liderować, być jego przewodnikiem i głosem rozsądku. Przecież wszystko nie będzie się trzymać w rękach zwykłych ludzi?
Ach, no tak, był dorosły i zamierzał cofnąć się w rozwoju. Czyli tak naprawdę nigdy nie wyszedł z Gaiki z młodocianych lat. Nie, żeby mnie to jakoś zdziwiło, bo i mój ojciec nawet, gdy był starym dziadem, wykazywał cechy typowe dla dzieci. Tak to po prostu jest, gdy się nie wyzbędzie emocji. Tylko... no właśnie. Jakoś zrobiło mi się go dziwnie żal. Niczym małego dziecka, które właśnie wykrzykuje, jak zły i okropny jest świat, a twoim zadaniem byłoby poklepanie go po główce i uświadomienie mu, że przyszłość nie musi być wcale tak tragiczna. Czy to ta cała empatia, a może litość do pobitej zwierzyny? – Nie miałam nigdy matki. – Nie była to forma obrony czy pokazania, skąd mogą wynikać moje pewne zachowania. Była to prosta wypowiedź wskazująca jedynie kawałek mojej biografii, którą Gaika mógł sobie interpretować jak zechciał. Byle tylko było mu lepiej. – Mój ojciec za to zawsze chciał mieć syna. Spraszał sobie pierwsze lepsze panie z ulicy, aby tylko służyły mu za worek rozpłodowy. Nigdy mu się nie udało nikogo spłodzić albo ja nic nie wiem o porzuconych kobietach. Zdaje się jednak, że ja w wielu aspektach uciekałam od ojca, a ty się nim stawałeś. Aż tak zależy ci na pokazywaniu siebie? Tylko po co ci to? Niektórych osobowości są na poziomie herbaty w moim kubku. – Niemalże nie istnieją, jeżeli ktoś nie zrozumiał.
Słysząc huk, wzrok przeniosłam na stół, który przed chwilą delikatnie zadygotał pod wpływem uderzenia. Wpatrywałam się w pustą filiżankę, kompletnie wyłączając się z tego świata. Tak po prostu czasami miałam, gdy nie wiedziałam, jak zareagować. Ni to strach, ni to śmiech... – Hm. – Przeniosłam swój wzrok na mężczyznę, który chyba powoli odchodził od swoich zmysłów. Zaraz wstanie i we mnie rzuci tym stolikiem. – I co. Rozwijasz się? Czy siedzenie w herbaciarni sprawiło, że stałeś się lepszy, a może jakieś moje słowo trafiło ci do głowy? Przyznajesz się do słabości, o których chcesz zapomnieć i od nich uciekasz, zamiast je zrozumieć i się ich pozbyć. Gadanie o byciu lepszym jest fajne dla prostych ludzi, którzy myślą, że się jakkolwiek rozwijają, choć w ich głowie pustką świeci. – Ja nie miałam takich problemów, aby patrzeć sobie prosto w oczy i myśleć, czy stałam się lepsza. Miałam na to czas w młodości, a jak widać Gaika dopiero do niej powraca, szukając prawdziwego siebie. Ach... właśnie. – I nie jesteś jak ojciec? Czujesz, że jesteś od niego lepszy? – Czujesz tę złość i żal, gdy o nim myślisz? Chciałabym je kiedyś zobaczyć. Niepohamowaną agresję.
Ach, no tak, był dorosły i zamierzał cofnąć się w rozwoju. Czyli tak naprawdę nigdy nie wyszedł z Gaiki z młodocianych lat. Nie, żeby mnie to jakoś zdziwiło, bo i mój ojciec nawet, gdy był starym dziadem, wykazywał cechy typowe dla dzieci. Tak to po prostu jest, gdy się nie wyzbędzie emocji. Tylko... no właśnie. Jakoś zrobiło mi się go dziwnie żal. Niczym małego dziecka, które właśnie wykrzykuje, jak zły i okropny jest świat, a twoim zadaniem byłoby poklepanie go po główce i uświadomienie mu, że przyszłość nie musi być wcale tak tragiczna. Czy to ta cała empatia, a może litość do pobitej zwierzyny? – Nie miałam nigdy matki. – Nie była to forma obrony czy pokazania, skąd mogą wynikać moje pewne zachowania. Była to prosta wypowiedź wskazująca jedynie kawałek mojej biografii, którą Gaika mógł sobie interpretować jak zechciał. Byle tylko było mu lepiej. – Mój ojciec za to zawsze chciał mieć syna. Spraszał sobie pierwsze lepsze panie z ulicy, aby tylko służyły mu za worek rozpłodowy. Nigdy mu się nie udało nikogo spłodzić albo ja nic nie wiem o porzuconych kobietach. Zdaje się jednak, że ja w wielu aspektach uciekałam od ojca, a ty się nim stawałeś. Aż tak zależy ci na pokazywaniu siebie? Tylko po co ci to? Niektórych osobowości są na poziomie herbaty w moim kubku. – Niemalże nie istnieją, jeżeli ktoś nie zrozumiał.
Słysząc huk, wzrok przeniosłam na stół, który przed chwilą delikatnie zadygotał pod wpływem uderzenia. Wpatrywałam się w pustą filiżankę, kompletnie wyłączając się z tego świata. Tak po prostu czasami miałam, gdy nie wiedziałam, jak zareagować. Ni to strach, ni to śmiech... – Hm. – Przeniosłam swój wzrok na mężczyznę, który chyba powoli odchodził od swoich zmysłów. Zaraz wstanie i we mnie rzuci tym stolikiem. – I co. Rozwijasz się? Czy siedzenie w herbaciarni sprawiło, że stałeś się lepszy, a może jakieś moje słowo trafiło ci do głowy? Przyznajesz się do słabości, o których chcesz zapomnieć i od nich uciekasz, zamiast je zrozumieć i się ich pozbyć. Gadanie o byciu lepszym jest fajne dla prostych ludzi, którzy myślą, że się jakkolwiek rozwijają, choć w ich głowie pustką świeci. – Ja nie miałam takich problemów, aby patrzeć sobie prosto w oczy i myśleć, czy stałam się lepsza. Miałam na to czas w młodości, a jak widać Gaika dopiero do niej powraca, szukając prawdziwego siebie. Ach... właśnie. – I nie jesteś jak ojciec? Czujesz, że jesteś od niego lepszy? – Czujesz tę złość i żal, gdy o nim myślisz? Chciałabym je kiedyś zobaczyć. Niepohamowaną agresję.
0 x
- Rokudo Gaika
- Posty: 596
- Rejestracja: 9 lip 2020, o 16:53
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Spiczaste srebrne włosy. Smukłej sylwetka i żółte oczy. Ubrany w czarną koszulę z długim rękawem oraz jasne spodnie. Na dłoniach owinięte ma bandaże.
- Widoczny ekwipunek: Plecak, torba na lewym pośladku, dwie metalowe tonfy przyczepione rzemieniami do paska nad pośladkami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8688
- GG/Discord: deviler_
- Multikonta: Kamiyo Ori/Yuki Renji
- Fujiko
- Postać porzucona
- Posty: 60
- Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&p=181843#p181843
- Multikonta: Tatsuo | Don Patch
Re: Herbaciarnia
Grzeczny jest. Nie przerywał mi, bo może było mu zwyczajnie głupio po tym, co usłyszał. Też bym wtedy zrozumiała, że bunt nie ma sensu, gdy próbuje się jedynie swoje błędy z przeszłości usprawiedliwić i wymazać je z pamięci. Nawet mnie się zdarzają pomyłki, choć wszyscy wiemy, z czego one wynikają. Ludzkiej natury, nawet stłumionej i do granic stłamszonej, czasami po prostu nie da się wykiwać, a ta nas wiedze w odmęty szaleństwa, kierując nas jakimiś wymyślonymi przez ludzi emocjami. Wypowiedziawszy ostatnie ze słów, przez krótką chwilę pozostawałam w tym stanie z delikatnie rozwartymi ustami, chcącymi coś jeszcze z siebie wydusić. Słowa wsparcia, okazanie zrozumienia, a może kolejne pytanie, na którego odpowiedź nie za bardzo liczyłam? Gaika był typem pewnym siebie, którego najwyraźniej nie idzie przekonać dość łatwo, ale postępujące otwieranie się wskazywało na to, że koniec końców będzie jak z każdym. Okaże się nieco atencji, a ci to łykną, mówiąc ci, co tylko sobie zapragniesz. Tak łatwo jest manipulować ludźmi. Nawet nie za bardzo próbowałam, bo nie widzę większej potrzeby w wykorzystywaniu umiejętności na kimś, kto nie może mi nic dać w zamian. Jednak zwykłe zamienienie kilka słów sprawia, że ludzie, niekoniecznie tylko ci prości, zaczynają nam jeść z ręki. Fascynujące.
Legenda o potoku krwi? Brzmi jak bajka, którą się opowiada małym chłopcom, aby nauczyć ich mordowania. Mnie na szczęście nikt nie wmawiał niestworzonych historii, a pokazywał jasno, że jak ktoś postępuje źle, to trzeba go ukarać, wsadzając mu ostry przedmiot w jedną z tętnic szyjnych. Wtedy dopiero mamy prawdziwy potok krwi wierzgającego ciała ofiary błagającej o litość. – Każdy, kto zabił tysiące wrogów, zacznie być przez ludzi nazywany bestią. – Nie potępiałam, ani nie pochwalałam tego, co osiągnąć pragnął ojciec srebrnowłosego. Różne są powody do tego, aby kogoś zabić, choć nigdy nie uważałam, aby było to jedyne słuszne rozwiązanie. Jest to albo niezbędna konieczność, albo pójście na łatwiznę. Gwałcicielem. Uśmiechnęłam się pod nosem, przymykając delikatnie powieki, spoglądając wstecz na to, co czynił mój ojciec. Kobiety same się zgadzały na ten los, a ten ponoć dawał im nawet możliwość wyboru. Czy jednak przyparta do muru pani, która na co dzień nie ma za co żyć i czym nakarmić swojej trójki dzieci, mając zaoferowaną przed oczami sakwę wypełnioną pieniędzmi (no dobra, pewnie z maksymalnie dwie monety), ma jakikolwiek własny wybór? – Gdyby nie gwałt, stolik stałby zatem pusty. – Podświadomie czułam jakąś litość wobec nich, a z drugiej strony brało mnie obrzydzenie. Wiadomym jest, że gdzieś z głowy pojawia się myśl mówiąca o tym, że i mnie może kiedyś coś takiego spotkać.
Mój ojczulek przy jego wydawał się być dobrym ojcem. W końcu zależało mu na dziecku jakiej płci by nie było. W przypadku Gaiki był on jedynie efektem ubocznym tego, co wyczyniał z kobietami ta... jak on go nazwał? Bestia? No może. Problem jednak był taki, że historii takich było tysiące w Shigashi. Nie wiem, co on sobie wyobrażał. Że większość tych biednych dzieciaków, które dorastając jedynie pogłębiają swój ubogi status społeczny, miało sielankowe życie z mamą opowiadającą historię o dobrych yokai i ojcem wracającym wieczorem z pola, aby pobawić się ze swoim synem? Nawet on sam zauważył, że pomimo chęci odcięcia, stawał się swym ojcem. Co. Za. Zaskoczenie. Pewnie zrobiłabym jakiś zszokowany wyraz twarzy, ale mi się niespecjalnie chciało. Ten jakże uroczy wypad musiał powoli dobiec końca. – Nie wiem. Może myślisz, że nie staniesz się taki jak on. Każdy młody chłopak chce być wielkim bohaterem o wspaniałym honorze i niesplamionej brudami duszy. A potem dzieje się i tak co chce. Nie będę ci tutaj podcinać skrzydeł, choć w sukcesy nie wierzę, ale się zdarzają. Ponoć. Kiedyś myślałam, że będę mogła sprawić, że więcej ludzi porzuci swoje ubogie życie i wyjdzie na prostą, ale im bardziej się staram, tym bardziej widzę, jakie to jest głupie i bez sensu. O wiele łatwiej jest patrzeć na ich cierpienie. – Podniosłam głowę, zerkając w stronę pięknej pani zmierzającej w naszym kierunku. Już nie pamiętam, co mówiłam o zapłacie, ale skoro choć raz o tym wspominałam, to warto byłoby się ze swoich słów wywiązać. Zresztą za siebie muszę zapłacić, to co mi szkodzi rzucić nieco więcej. I tak tego nie zauważę.
Chwyciwszy za sakiewkę przywiązaną do stroju, położyłam ją na stoliku, wybierając z niej powoli kilka monet. – To chyba pora na zapłatę. Dorośli płacą dzieciom z tego co wiem, bo ci nie mają własnych pieniędzy. Możesz uznać, że to na dobry początek dla ciebie. Twojej odmienionej drogi życia. Nie myśl jednak, że jakkolwiek wierzę w twoje całkowicie odcięcie się od ojca. – Skoro kiedyś chcesz się z nim zmierzyć, to całe życie masz podyktowane pod jego dyktando, Gaika. Nawet jak teraz tego nie dostrzegasz, to przecież jest to oczywiste. Ta Bestia nie daje ci spokoju, a ty jak dziecko łykasz opowiadane ci bajeczki, mówione tylko po to, aby złapać twoją uwagę. I mu się to udało. Ja jednak jej póki co więcej nie potrzebowałam. Odłożywszy wszystko na stół, powstałam ze swych kolan, wyprostowując pogiętą yukatę. Ostatnie słowa przed pożegnaniem?
Legenda o potoku krwi? Brzmi jak bajka, którą się opowiada małym chłopcom, aby nauczyć ich mordowania. Mnie na szczęście nikt nie wmawiał niestworzonych historii, a pokazywał jasno, że jak ktoś postępuje źle, to trzeba go ukarać, wsadzając mu ostry przedmiot w jedną z tętnic szyjnych. Wtedy dopiero mamy prawdziwy potok krwi wierzgającego ciała ofiary błagającej o litość. – Każdy, kto zabił tysiące wrogów, zacznie być przez ludzi nazywany bestią. – Nie potępiałam, ani nie pochwalałam tego, co osiągnąć pragnął ojciec srebrnowłosego. Różne są powody do tego, aby kogoś zabić, choć nigdy nie uważałam, aby było to jedyne słuszne rozwiązanie. Jest to albo niezbędna konieczność, albo pójście na łatwiznę. Gwałcicielem. Uśmiechnęłam się pod nosem, przymykając delikatnie powieki, spoglądając wstecz na to, co czynił mój ojciec. Kobiety same się zgadzały na ten los, a ten ponoć dawał im nawet możliwość wyboru. Czy jednak przyparta do muru pani, która na co dzień nie ma za co żyć i czym nakarmić swojej trójki dzieci, mając zaoferowaną przed oczami sakwę wypełnioną pieniędzmi (no dobra, pewnie z maksymalnie dwie monety), ma jakikolwiek własny wybór? – Gdyby nie gwałt, stolik stałby zatem pusty. – Podświadomie czułam jakąś litość wobec nich, a z drugiej strony brało mnie obrzydzenie. Wiadomym jest, że gdzieś z głowy pojawia się myśl mówiąca o tym, że i mnie może kiedyś coś takiego spotkać.
Mój ojczulek przy jego wydawał się być dobrym ojcem. W końcu zależało mu na dziecku jakiej płci by nie było. W przypadku Gaiki był on jedynie efektem ubocznym tego, co wyczyniał z kobietami ta... jak on go nazwał? Bestia? No może. Problem jednak był taki, że historii takich było tysiące w Shigashi. Nie wiem, co on sobie wyobrażał. Że większość tych biednych dzieciaków, które dorastając jedynie pogłębiają swój ubogi status społeczny, miało sielankowe życie z mamą opowiadającą historię o dobrych yokai i ojcem wracającym wieczorem z pola, aby pobawić się ze swoim synem? Nawet on sam zauważył, że pomimo chęci odcięcia, stawał się swym ojcem. Co. Za. Zaskoczenie. Pewnie zrobiłabym jakiś zszokowany wyraz twarzy, ale mi się niespecjalnie chciało. Ten jakże uroczy wypad musiał powoli dobiec końca. – Nie wiem. Może myślisz, że nie staniesz się taki jak on. Każdy młody chłopak chce być wielkim bohaterem o wspaniałym honorze i niesplamionej brudami duszy. A potem dzieje się i tak co chce. Nie będę ci tutaj podcinać skrzydeł, choć w sukcesy nie wierzę, ale się zdarzają. Ponoć. Kiedyś myślałam, że będę mogła sprawić, że więcej ludzi porzuci swoje ubogie życie i wyjdzie na prostą, ale im bardziej się staram, tym bardziej widzę, jakie to jest głupie i bez sensu. O wiele łatwiej jest patrzeć na ich cierpienie. – Podniosłam głowę, zerkając w stronę pięknej pani zmierzającej w naszym kierunku. Już nie pamiętam, co mówiłam o zapłacie, ale skoro choć raz o tym wspominałam, to warto byłoby się ze swoich słów wywiązać. Zresztą za siebie muszę zapłacić, to co mi szkodzi rzucić nieco więcej. I tak tego nie zauważę.
Chwyciwszy za sakiewkę przywiązaną do stroju, położyłam ją na stoliku, wybierając z niej powoli kilka monet. – To chyba pora na zapłatę. Dorośli płacą dzieciom z tego co wiem, bo ci nie mają własnych pieniędzy. Możesz uznać, że to na dobry początek dla ciebie. Twojej odmienionej drogi życia. Nie myśl jednak, że jakkolwiek wierzę w twoje całkowicie odcięcie się od ojca. – Skoro kiedyś chcesz się z nim zmierzyć, to całe życie masz podyktowane pod jego dyktando, Gaika. Nawet jak teraz tego nie dostrzegasz, to przecież jest to oczywiste. Ta Bestia nie daje ci spokoju, a ty jak dziecko łykasz opowiadane ci bajeczki, mówione tylko po to, aby złapać twoją uwagę. I mu się to udało. Ja jednak jej póki co więcej nie potrzebowałam. Odłożywszy wszystko na stół, powstałam ze swych kolan, wyprostowując pogiętą yukatę. Ostatnie słowa przed pożegnaniem?
0 x
- Rokudo Gaika
- Posty: 596
- Rejestracja: 9 lip 2020, o 16:53
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Spiczaste srebrne włosy. Smukłej sylwetka i żółte oczy. Ubrany w czarną koszulę z długim rękawem oraz jasne spodnie. Na dłoniach owinięte ma bandaże.
- Widoczny ekwipunek: Plecak, torba na lewym pośladku, dwie metalowe tonfy przyczepione rzemieniami do paska nad pośladkami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8688
- GG/Discord: deviler_
- Multikonta: Kamiyo Ori/Yuki Renji
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Herbaciarnia
Białowłosy często był nieświadomy tego, że korzysta z towarzystwa młodszych dam w lekki i sprawny sposób. Po prostu nie raz nie dwa miał okazję by swobodnie się porozumiewać czy przebywać w ich towarzystwie. Często gęsto traktować jak towarzyszy, bez żadnych oporów czy konwenansów. Traktował je na równi z kolegami z branży, więc może dla tego tak chciały z nim przebywać lub po prostu musiały, bojąc się o własne życie. Przecież był często niezrównoważony, co widać było nawet na początku tej znajomości, gdzie bez mrugnięcia okiem zabił dwóch zbójów, którzy stanęli mu na drodze. Bez zastanowienia.
Dziewczyna miała już za sobą problemy, które kreował dziadunio - po pierwsze ograniczając ją i trzymając pod kloszem. Szczęście w nieszczęściu, że spotkała na swojej drodze energicznego białowłosego, który mógł pokazać jej trochę świata, a tą częścią była akurat skorumpowana i opanowana przez mafiozów stolica, Shigashi. Co ciekawe, nie uzyskał odpowiedzi, a doznał szoku zakupowo-chodzeniowego, przez co trochę zgłupiał. Co chwile łaził za nią to do nowszych miejsc, w których szukała wszystkiego i niczego, aż w końcu w brzuchu rozległ się dźwięk, który wpłynął na jego humor i stan. Trzeba było coś zjeść, więc droga była prosta, gdy trafili do jednej z takic miejsc. Była to herbaciarnia, nie narzekał, i tak coś zaserwują co zeżre.
Zgodził się bez dwóch zdań, w końcu nie mógł już dłużej wytrzymać, gdy czekał na swoje jedzenie, będąc już wewnątrz. Czuł jednak, że dzieje się tutaj coś, czego nie oczekiwał w żadnym scenariuszu. Poczuł jakby był obserwowany, jakby ktoś za nimi wszedł i jakby kogoś rozpoznał. Niedługo później spotkał się z tym, że ktoś w długim płaszczu, z broda, co zauważył swoim szybkim okiem, gdzie otrzymał od niego kartkę. Czy to notka? Nie, to by wychwycił bardzo sprawnie. To po prostu opisana kartka, która miała go zachęcić do rozmowy. Gdy dziewczyna wybierała herbatę, białowłosy rzekł do niej, spoglądając na podejrzanego typa niedaleko przy stoliku w miejscu o wiele bardziej odosobnionym.
- Gdy już wybierzesz herbatę, weź także sporo jedzenia, czy też ciast, i czekaj na mnie. Ja stawiam. Muszę jednak z kimś porozmawiać. - powiedział, by wstać i podejść do człowieka, który go zaprosił. Był gotowy do reakcji, w której miałby zmieść to miejsce z powierzchni ziemi, czy też skrócić go o głowę jednym szybkim ruchem dłoni, która chwyta za rękojeść katany, jednak póki co bezpiecznie podszedł by zapytać spokojnie.
- O czym chcesz rozmawiać? - zapytał bezpośrednio, będąc na tyle blisko i daleko jednocześnie by mieć czas na reakcję i kontratak, oczekując odpowiedzi.
Dziewczyna miała już za sobą problemy, które kreował dziadunio - po pierwsze ograniczając ją i trzymając pod kloszem. Szczęście w nieszczęściu, że spotkała na swojej drodze energicznego białowłosego, który mógł pokazać jej trochę świata, a tą częścią była akurat skorumpowana i opanowana przez mafiozów stolica, Shigashi. Co ciekawe, nie uzyskał odpowiedzi, a doznał szoku zakupowo-chodzeniowego, przez co trochę zgłupiał. Co chwile łaził za nią to do nowszych miejsc, w których szukała wszystkiego i niczego, aż w końcu w brzuchu rozległ się dźwięk, który wpłynął na jego humor i stan. Trzeba było coś zjeść, więc droga była prosta, gdy trafili do jednej z takic miejsc. Była to herbaciarnia, nie narzekał, i tak coś zaserwują co zeżre.
Zgodził się bez dwóch zdań, w końcu nie mógł już dłużej wytrzymać, gdy czekał na swoje jedzenie, będąc już wewnątrz. Czuł jednak, że dzieje się tutaj coś, czego nie oczekiwał w żadnym scenariuszu. Poczuł jakby był obserwowany, jakby ktoś za nimi wszedł i jakby kogoś rozpoznał. Niedługo później spotkał się z tym, że ktoś w długim płaszczu, z broda, co zauważył swoim szybkim okiem, gdzie otrzymał od niego kartkę. Czy to notka? Nie, to by wychwycił bardzo sprawnie. To po prostu opisana kartka, która miała go zachęcić do rozmowy. Gdy dziewczyna wybierała herbatę, białowłosy rzekł do niej, spoglądając na podejrzanego typa niedaleko przy stoliku w miejscu o wiele bardziej odosobnionym.
- Gdy już wybierzesz herbatę, weź także sporo jedzenia, czy też ciast, i czekaj na mnie. Ja stawiam. Muszę jednak z kimś porozmawiać. - powiedział, by wstać i podejść do człowieka, który go zaprosił. Był gotowy do reakcji, w której miałby zmieść to miejsce z powierzchni ziemi, czy też skrócić go o głowę jednym szybkim ruchem dłoni, która chwyta za rękojeść katany, jednak póki co bezpiecznie podszedł by zapytać spokojnie.
- O czym chcesz rozmawiać? - zapytał bezpośrednio, będąc na tyle blisko i daleko jednocześnie by mieć czas na reakcję i kontratak, oczekując odpowiedzi.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Herbaciarnia
Białowłosy szermierz nie do końca zdawał sobie sprawę czy dziewczyna na którą trafił była wyjatkowa czy przypadkowa. Coś mu nie grało, jednak sam nie mógł się tego domyślić, mimo że wszystko prowadziło do jednego. Nie dawał po sobie poznać tego, że był zainteresowany i pasywnie agresywny, jednak chyba ona to dostrzegła i nie byłaj już tak rozentuzjazmowana i wesolutka, bo coś było nie tak. Heterooki podjął jakieś kroki, więc musiał też zrobić co potrafił najlepiej. A nie, rozmowa to nie był jego najmocniejszy punkt, więc może nie przechodził do tego co wychodziło mu najlepiej. Nie miał wiele czasu, nie wiedział też kiedy ten typ postanowi wyjść, więc podjął się działań niemal od razu.
Dziewczyna szybko to pojęła i przyjęła dość spokojnie. Na wieść o pieniądzach tylko się uśmiechnął przy okazji odpowiadając: - Spokojnie, nie martw się o to, wrócę tutaj za parę chwil i niczego nie musicie mi oddawać. Niech to będzie prezent na przywitanie w Shigashi. - odpowiedział jakby sam był gospodarzem tego miasta, a przecież sam był tutaj dopiero ktoryś raz, a raczej gdzieś w okolicy podczas koczowania. Jak widać już po chwili odzyskała humor i chciała coś zamówić co zlecił jej szermierz z Sogen.
On natomiast był już po chwili przy stoliku tego, który chciał teoretycznie porozmawiać. Bardzo ciekawe co taki typo może chcieć od członka Klepsydry. Tego zamierzał się niezwłocznie dowiedzieć. Jego słowa trochę go zdziwiły, bo to on pytał kim jest Kjudini. Nie dziwne, że nie wiedział, nikt tego nie wie. Nikt nie potrafił jasno sprecyzować kim był młody Jinchuuriki. Chyba on sam nie potrafił.
- Powinienem o to samo zapytać ciebie. Wyszła ze mną na spacer po Shigashi, nic poza tym. Gdy zechce, wróci do domu. - tylko tyle powiedział, nie zamierzał streszczać wszystkiego co działo się w mini-obozie, w którym doszło do rzezi. Wtedy też odziany w kruczoczarny płaszcz siewca spopielenia [kek] spojrzał na swojego rozmówcę i charakterystyczny wygląd, włosy, a także ranę na policzku. Nie wyglądał na byle kogo, raczej na zakapiora i to takiego starszego, doświadczonego.
- Niewiele o niej wiem i nie wiem czy mogę cokolwiek o niej powiedzieć, szczególnie, że nie wiem czy nie jesteś jednym z tych, którzy chcieliby czegoś od niej. Mów to sam ocenię za kogo cię uważam. - powiedział dość chłodno, wręcz surowo. Tego się nauczył podczas negocjacji pozycji i biznesów. Stał się bardziej elokwentny i pewny siebie podczas rozmów, już nie tylko podczas wymachiwania ostrzem na polu bitwy. Dojrzewał wraz z wiekiem, niczym najlepsze wino.
Dziewczyna szybko to pojęła i przyjęła dość spokojnie. Na wieść o pieniądzach tylko się uśmiechnął przy okazji odpowiadając: - Spokojnie, nie martw się o to, wrócę tutaj za parę chwil i niczego nie musicie mi oddawać. Niech to będzie prezent na przywitanie w Shigashi. - odpowiedział jakby sam był gospodarzem tego miasta, a przecież sam był tutaj dopiero ktoryś raz, a raczej gdzieś w okolicy podczas koczowania. Jak widać już po chwili odzyskała humor i chciała coś zamówić co zlecił jej szermierz z Sogen.
On natomiast był już po chwili przy stoliku tego, który chciał teoretycznie porozmawiać. Bardzo ciekawe co taki typo może chcieć od członka Klepsydry. Tego zamierzał się niezwłocznie dowiedzieć. Jego słowa trochę go zdziwiły, bo to on pytał kim jest Kjudini. Nie dziwne, że nie wiedział, nikt tego nie wie. Nikt nie potrafił jasno sprecyzować kim był młody Jinchuuriki. Chyba on sam nie potrafił.
- Powinienem o to samo zapytać ciebie. Wyszła ze mną na spacer po Shigashi, nic poza tym. Gdy zechce, wróci do domu. - tylko tyle powiedział, nie zamierzał streszczać wszystkiego co działo się w mini-obozie, w którym doszło do rzezi. Wtedy też odziany w kruczoczarny płaszcz siewca spopielenia [kek] spojrzał na swojego rozmówcę i charakterystyczny wygląd, włosy, a także ranę na policzku. Nie wyglądał na byle kogo, raczej na zakapiora i to takiego starszego, doświadczonego.
- Niewiele o niej wiem i nie wiem czy mogę cokolwiek o niej powiedzieć, szczególnie, że nie wiem czy nie jesteś jednym z tych, którzy chcieliby czegoś od niej. Mów to sam ocenię za kogo cię uważam. - powiedział dość chłodno, wręcz surowo. Tego się nauczył podczas negocjacji pozycji i biznesów. Stał się bardziej elokwentny i pewny siebie podczas rozmów, już nie tylko podczas wymachiwania ostrzem na polu bitwy. Dojrzewał wraz z wiekiem, niczym najlepsze wino.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Herbaciarnia
Taak, to co tutaj było czuć od razu po wejściu to ten zapach luksusu i herbatek przeróżnego rodzaju, ziół i wszystkiego innego co zebrane. Akurat jeśli chodziło o perfekcjonizm w rozróżnianiu zapachów to Shiroyasha z naturalnych przyczyn był w tym genialny. Potrafił rozpoznawać i wyczuwać wszelakie zapachy z bardzo dużych odległości, no ale cóż poradzić. Tyle treningów nie poszło na marne by jego fizyczność nie dążyła do ostatecznej doskonałości - wiecznego rozwoju.
Białowłosy miał oko na wszystko co wydawało się podejrzane, a także i mniej podejrzane niż sam wychwytywał. Wszystko co nie było zbyt normalne lub zbyt odstające mogło rzucić mu się w oczy, a wtedy mógł jakoś reagować i tak właśnie do tego podchodził, z rozwagą i dozą braku zaufania. Jednak najważniejszym w tym całym zgiełku był rozmówca, który tą podejrzaną kartką zaprosił właśnie heterookiego do stolika, przy którym mieli porozmawiać na temat, którego nie znał, a o którym chciał wiedzieć. To było dla niego istotne, mimo że znalazł się tutaj i z tą osobą przypadkiem. Rzucił na niego raz jeszcze okiem, nie był nerwowy, jednak nie był też w pełni rozluźniony - nie czuł się komfortowo w pobliżu shinobi z Klepsydrą na plecach. Cóż, nie było się co dziwić. Rzadkością było spotkać jegomościa z trójką mieczy przy pasie. Ta chwila, którą zbudował jego rozmówca trwała ewidentnie zbyt długo.
Sam Kjudini nie czerpał z tego żadnych przyjemności, ani także pozytywnych bodźców, więc zaczęło go to trochę irytować. Nie był zbyt cierpliwym człowiekiem, jeśli chodziło o relacje międzyludzkie, więc nie starał się czekać, ale udało się i bez stosownego namawiania do mówienia. Okazało się, że ten człowiek przedstawiał się jako ojciec tej dziewuszki. Dziwne, jakoś...
- Nie chce mi się wierzyć, że akurat to taki zbieg okoliczności. Dlaczego akurat teraz? Ten stary pryk jest silniejszy czy co? Czy ona cię w ogóle nie zna? I skąd pewność, że to właśnie ty jesteś ojcem. Nawet włosy macie inne. - mówił swoje, bo mógł i chciał się naprawdę nieco więcej dowiedzieć. Wszystko wskazywało na to, że mówi prawdę, ale jakby tak wszystkim od razu zaufać to siwy skończyłby dawno wąchając kwiatki od spodu, a jeszcze miał się całkiem dobrze.
- Podobno jej nie chce wypuszczać dalej niż próg własnego domu. Miała kłopoty i teraz jest pod moja opieką, a jak dziadek zapyskuje to poczuje mój gniew. Więc to chyba jednoznacznie, że nie pracuje dla takich typków. - odpowiedział gładko i szybko, z rękami w kieszeni spoglądając na dzikie ruchy splatających dłoni. Teraz pozostało tylko wysłuchać dalszych odpowiedzi, a w międzyczasie zerknąć na nieporadną, ale jakże słodką w tych poczynaniach dziewuszkę.
Białowłosy miał oko na wszystko co wydawało się podejrzane, a także i mniej podejrzane niż sam wychwytywał. Wszystko co nie było zbyt normalne lub zbyt odstające mogło rzucić mu się w oczy, a wtedy mógł jakoś reagować i tak właśnie do tego podchodził, z rozwagą i dozą braku zaufania. Jednak najważniejszym w tym całym zgiełku był rozmówca, który tą podejrzaną kartką zaprosił właśnie heterookiego do stolika, przy którym mieli porozmawiać na temat, którego nie znał, a o którym chciał wiedzieć. To było dla niego istotne, mimo że znalazł się tutaj i z tą osobą przypadkiem. Rzucił na niego raz jeszcze okiem, nie był nerwowy, jednak nie był też w pełni rozluźniony - nie czuł się komfortowo w pobliżu shinobi z Klepsydrą na plecach. Cóż, nie było się co dziwić. Rzadkością było spotkać jegomościa z trójką mieczy przy pasie. Ta chwila, którą zbudował jego rozmówca trwała ewidentnie zbyt długo.
Sam Kjudini nie czerpał z tego żadnych przyjemności, ani także pozytywnych bodźców, więc zaczęło go to trochę irytować. Nie był zbyt cierpliwym człowiekiem, jeśli chodziło o relacje międzyludzkie, więc nie starał się czekać, ale udało się i bez stosownego namawiania do mówienia. Okazało się, że ten człowiek przedstawiał się jako ojciec tej dziewuszki. Dziwne, jakoś...
- Nie chce mi się wierzyć, że akurat to taki zbieg okoliczności. Dlaczego akurat teraz? Ten stary pryk jest silniejszy czy co? Czy ona cię w ogóle nie zna? I skąd pewność, że to właśnie ty jesteś ojcem. Nawet włosy macie inne. - mówił swoje, bo mógł i chciał się naprawdę nieco więcej dowiedzieć. Wszystko wskazywało na to, że mówi prawdę, ale jakby tak wszystkim od razu zaufać to siwy skończyłby dawno wąchając kwiatki od spodu, a jeszcze miał się całkiem dobrze.
- Podobno jej nie chce wypuszczać dalej niż próg własnego domu. Miała kłopoty i teraz jest pod moja opieką, a jak dziadek zapyskuje to poczuje mój gniew. Więc to chyba jednoznacznie, że nie pracuje dla takich typków. - odpowiedział gładko i szybko, z rękami w kieszeni spoglądając na dzikie ruchy splatających dłoni. Teraz pozostało tylko wysłuchać dalszych odpowiedzi, a w międzyczasie zerknąć na nieporadną, ale jakże słodką w tych poczynaniach dziewuszkę.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Herbaciarnia
Nie wiedział co ma o tym myśleć, jednocześnie sam nie wiele myślał o tej sytuacji, bo nie brał tego jakby totalnie na poważnie. Każdego dni mogło dziać się coś dziwnego lub podejrzanego, więc nie była to żadna nowość dla białowłosego szermierza, który dzielnie mierzył się z tym dziwnym i pokręconym światem na kontynencie. Ciekawostką było to, że wszystko w jednej chwili tak bardzo się zagmatwało, że ciężko było stwierdzić co było prawdą, a co kłamstwem. Musiał więc posiłkować się instynktem, bo czym w tej chwili innym? Mógł rozpatrywać każde słowo i krok po kolei, ale to nie było w jego stylu. Działał o wiele bardziej zwierzęco i wyczuwał co było niezbędne i umożliwiało kończyć lub rozwiązywać sprawy, w które potrafił się wplątać.
Nijak nie potrafił porównać obydwu sylwetek, szczególnie że różnili się niemal pod każdym aspektem wizualnym. stąd obawy Kjudasza, że mógłby oddać dziewczynę komuś, kto mógł byc chociażby szefem tamtych zbójców, których rozniósł na kaszę mannę. Tym bardziej, gdy ów osobnik ściągnał zakrywający jego twarz i owłosienie kaptur. Teraz widoczne było już niemal wszystko. Wysłuchał co ma do powiedzenia i potrafił się także wtrącić, bo przecież tego wymagała sytuacja.
- Czyli coś musiałeś nabroić, a jednoznacznie wskazuje to na bycie shinobi. Coś na ten temat wiem... - nie odpowiadał na dalsze słowa, bo kompletnie go nie interesowały. Cóż mu z tego jak wyglądała matka tej dziewczyny? Nie miał pojęcia w tym temacie i nie zamierzał się dowiadywać, bo nie po to tutaj był. On miał prosty cel - dać jej trochę zabawy, a samemu się najeść. Ciekawe jednak bylo to, o jakie sprawy chodziło.
- Nie będę wnikał co masz do zrobienia, ale dziewczyny póki jest ze mną ci nie przekażę. Odstawię ją w ostatnie znane jej miejsce, do tego dziada jak go nazwałeś, bo tam do tej pory była i była bezpieczna. Nie ufam wszystkim kto cokolwiek mi powie. Jeśli chcesz ją odebrać siłą to... Nie radzę. - tylko tyle dodał, by wciąż nie robić sobie z tego zbyt wiele. Po prostu, gdy miała przyjść herbata to odmówił. Nie chciał z nim spędzać jakby czasu przy herbatce. Musiał wracać do dziewczyny, która pozostała w tej chwili sama. Jednocześnie obserwował co mężczyzna chce zrobić. Musiał być czujny na wszystko, nawet na jakąś kuszę pod stołem, której mógłby się nie spodziewać - jednak zabawne, bo sam takową miał, więc mógłby się szybciutko odwdzięczyć.
Nijak nie potrafił porównać obydwu sylwetek, szczególnie że różnili się niemal pod każdym aspektem wizualnym. stąd obawy Kjudasza, że mógłby oddać dziewczynę komuś, kto mógł byc chociażby szefem tamtych zbójców, których rozniósł na kaszę mannę. Tym bardziej, gdy ów osobnik ściągnał zakrywający jego twarz i owłosienie kaptur. Teraz widoczne było już niemal wszystko. Wysłuchał co ma do powiedzenia i potrafił się także wtrącić, bo przecież tego wymagała sytuacja.
- Czyli coś musiałeś nabroić, a jednoznacznie wskazuje to na bycie shinobi. Coś na ten temat wiem... - nie odpowiadał na dalsze słowa, bo kompletnie go nie interesowały. Cóż mu z tego jak wyglądała matka tej dziewczyny? Nie miał pojęcia w tym temacie i nie zamierzał się dowiadywać, bo nie po to tutaj był. On miał prosty cel - dać jej trochę zabawy, a samemu się najeść. Ciekawe jednak bylo to, o jakie sprawy chodziło.
- Nie będę wnikał co masz do zrobienia, ale dziewczyny póki jest ze mną ci nie przekażę. Odstawię ją w ostatnie znane jej miejsce, do tego dziada jak go nazwałeś, bo tam do tej pory była i była bezpieczna. Nie ufam wszystkim kto cokolwiek mi powie. Jeśli chcesz ją odebrać siłą to... Nie radzę. - tylko tyle dodał, by wciąż nie robić sobie z tego zbyt wiele. Po prostu, gdy miała przyjść herbata to odmówił. Nie chciał z nim spędzać jakby czasu przy herbatce. Musiał wracać do dziewczyny, która pozostała w tej chwili sama. Jednocześnie obserwował co mężczyzna chce zrobić. Musiał być czujny na wszystko, nawet na jakąś kuszę pod stołem, której mógłby się nie spodziewać - jednak zabawne, bo sam takową miał, więc mógłby się szybciutko odwdzięczyć.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Herbaciarnia
Ciężko mu było to jednoznacznie stwierdzić, ale to wszystko było dość skomplikowane i zagmatwane. Z jednej strony wcale nie chciał się w to angażować i interesować, z drugiej zaś ciągnęło go by wyjaśnić tę sprawę raz na zawsze i podjąć stosowne kroki, które wymagały jego... O losie, zaangażowania i zainteresowania się. Zamknięte koło, w którym nie miał wiele do powiedzenia, gdy tylko był gotów zaryzykować i się powiązać z tematem dziewczyny. Jeżeli miałby pozostawić decyzję dziewczynie to prawdopodobnie wybrałaby dziadka - w końcu to do niego była najbardziej przyzywczajona i nauczona, że surowe życie na rozkazach dziadka jest jak najbardziej naturalne. Jednak co, gdyby wybrała ojca, który był jeszcze bardziej nieodpowiedzialnym rodzicem. Nie mógł ufać ani jednemu ani drugiemu, jednak to przy tym pierwszym wspomnianym przeżyła znacznie dłużej i nie mówiła niczego o czymś "strasznym", a cholera wie do czego zdolny był tatusiek.
To było jasne, że to on niby najął tamtych złoli by odzyskali dziewczynę, ale co da tutaj rozczłonkowanie ciała tatuśka, którego mógłby się w mig pozbyć? Niczego stosownego w tej chwili, więc nie podjął się walki, jednak nie zapomniał kto co i dlaczego. Teraz to było wszystko biegło zbyt rozbieżnie, nie decydował się pochopnie, jak nie ona. Przynajmniej teraz. Widział jak mężczyzna obserwuje dziewczynę, by wrócić wzrokiem na heterookiego, który nie wyglądał na najszczęśliwszego białowłosego pod słońcem. Jego słowa w ogóle go nie ruszyły, a nawet odpowiedział zadziornie.
- Wygląda na to, że jesteś dla niej bardziej obcy ode mnie - nie zamierzał zasypywać gruszek w popiele, więc to musiał paść. A raczej chciał to powiedzieć i to zrobił. Wtem zamyślił się i odpowiedział coś, co szermierz pozostawił bez komentarza - "nie spiesz się z odstawieniem jej..." Te słowa ewidentnie sugerowały to, że potrzebował czasu by ją odbić od półkrwi Uchiha. Zadziornie się uśmiechnął, nie komentując, a obserwując jak ten ruszył i wyszedł z Herbaciarni tuż obok swojej córki, by sam Shiroyasha wrócił do stolika, spoglądając na ilości naparu, których nazamawiała.
- A to nie moje, to tamtego gościa - wskazał palcem kelnerce z uśmiechem zakłopotania by wrócić do dziewczyny, jednak uprzednio oczywiście jeśli trzeba to zwróci kelnerce uwagę by to doliczyła do jego rachunku, niech straci. - Widzę, że nie mogłaś się zdecydować, ale w końcu podjęłaś jakąś decyzję? - zapytał z zaciekawieniem, w końcu i sobie wybierając jakąś herbatę i oczekując, co może chcieć robić dziewczyna, która nigdy wcześniej nie widziała miasta. Czyżby nowy cel?
To było jasne, że to on niby najął tamtych złoli by odzyskali dziewczynę, ale co da tutaj rozczłonkowanie ciała tatuśka, którego mógłby się w mig pozbyć? Niczego stosownego w tej chwili, więc nie podjął się walki, jednak nie zapomniał kto co i dlaczego. Teraz to było wszystko biegło zbyt rozbieżnie, nie decydował się pochopnie, jak nie ona. Przynajmniej teraz. Widział jak mężczyzna obserwuje dziewczynę, by wrócić wzrokiem na heterookiego, który nie wyglądał na najszczęśliwszego białowłosego pod słońcem. Jego słowa w ogóle go nie ruszyły, a nawet odpowiedział zadziornie.
- Wygląda na to, że jesteś dla niej bardziej obcy ode mnie - nie zamierzał zasypywać gruszek w popiele, więc to musiał paść. A raczej chciał to powiedzieć i to zrobił. Wtem zamyślił się i odpowiedział coś, co szermierz pozostawił bez komentarza - "nie spiesz się z odstawieniem jej..." Te słowa ewidentnie sugerowały to, że potrzebował czasu by ją odbić od półkrwi Uchiha. Zadziornie się uśmiechnął, nie komentując, a obserwując jak ten ruszył i wyszedł z Herbaciarni tuż obok swojej córki, by sam Shiroyasha wrócił do stolika, spoglądając na ilości naparu, których nazamawiała.
- A to nie moje, to tamtego gościa - wskazał palcem kelnerce z uśmiechem zakłopotania by wrócić do dziewczyny, jednak uprzednio oczywiście jeśli trzeba to zwróci kelnerce uwagę by to doliczyła do jego rachunku, niech straci. - Widzę, że nie mogłaś się zdecydować, ale w końcu podjęłaś jakąś decyzję? - zapytał z zaciekawieniem, w końcu i sobie wybierając jakąś herbatę i oczekując, co może chcieć robić dziewczyna, która nigdy wcześniej nie widziała miasta. Czyżby nowy cel?
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości