
Misja C dla Minoru
7/35
,,Nieprzyjemne miejsce dla nieznajomych"
Czy pierwsze oznaki podejrzliwości Minoru miały jakiekolwiek podstawy? Tegoż ciężko było dociec, w jego głowie kształtowały się pierwsze myśli, które sprawiały, że stawał się on coraz ostrożniejszy. Czy jednak taka postawa nie okaże się zbyt prowokacyjna dla jego towarzyszy i nie wywoła burdy w lokalu? Ciężko orzec.
Minoru, wykorzystując sytuację śmiechów i rechotów, przejrzał swym wzrokiem wszystkich towarzyszy Blizny i zauważył, że jest ich czterech, wcześniej może i wyglądało jakby było ich trzech, ale ostatni, średniego wieku mężczyzna o zniszczonej cerze i czarnym wąsie siedział za ramieniem trzeciego, przez co ciężko było z początku zorientować się, że on również należy do „kompanii”. Wszyscy z nich wyglądali na nieco umięśnionych i na pewno krzepy im nie brakuje. Każdy z nich miał miecz, bądź dłuższy nóż przypasany przy biodrze, nie wyglądali jednak na jakieś wielkie zagrożenie. Ot, zwykli mężczyźni, którzy nieco czasu spędzali na treningu, ale nie tylko mięśniowym, ale i wątrobowym.
- No i pięknie! – Wykrzyknął ponownie, radując się na wieść, że Minoru zgodził się na drugą propozycję wspólnego spędzania czasu.
Czy Blizna nie przejmował się przegraną? No cóż, to była dopiera pierwsza z pięciu tur, kto wie co się wydarzy w następnych rundach.
- No, my to doborowa kompania do czekania! Z nami nie ma nudy! Ale jeszcze się tak nie ciesz, zostały jeszcze cztery rundy – Dopowiedział Blizna, chwaląc siebie i swoich towarzyszy.
Zanim rzucili kostkami na kolejną turę, to zaczęli rozmawiać o tym skąd pochodzą. Blizna zmrużył oczy, jakby nawet nie wiedząc gdzie Soso się znajduje i najpewniej była to prawda.
- Jakaś miłość czy co? – Zapytał bez ogródek, z drwiącym uśmieszkiem, a następnie przeszedł do swojej opowieści.
- A mieszkam od urodzenia w Shigashi, nigdy nigdzie nie podróżowałem. Kiedyś miałem żonkę, ale mnie porzuciła, jak nakryła mnie z jej siostrzyczką he he. No ale cóż, tak sobie żyję szczęśliwy, zarabiając na życie w różny sposób. No dobra, lećmy dalej! – Dokrzyczał.
Rzucili kostkami i z nich wynikło, że tym razem to Blizna wygrał jednym oczkiem.
- Ha! I co się tak cieszyłeś! Teraz ja wygrałem, jest remis. – Przygotowali się do kolejnego rzutu, żeby nie przeczekiwać za długo podczas rozgrywki i znaleźć zwycięzcę.