Knajpka Kitsurai

Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kaiho »

To prawda. Chyba nie uznałbyś za oznakę takiego pozdrowionka-szacunu z dzielni na przecznicy numer pięć zaraz obok miejskich hasioków, gdyby ten gest wykonał rzeczywiście strażnik. Albo gdyby zrobiła go starsza babcia! O, w tym ostatnim to wręcz uznałbyś to za element okazania irytacji - bo krzyczący, plątający się pod nogami niby-dzieciak-ale-nie-do-końca wcale nie był ulubionym elementem otoczenia starych bab. Posiadanie babci musiało być naprawdę super - o ile nie była taką zrzędą jak ta z rodziny Itazura. Wtedy do "fajnie" dodawałeś słowo "nie" i wychodził cały obrazek sytuacji. Mózg, w każdym razie, oszukiwał. Lubił podawać informacje zwrotną, która ci się podobała. Albo wręcz na odwrót! Gdyby Kaiho źle się kojarzył ten gest, bo w przeszłości odbił się od ściany od panów z czapeczkami, to pewnie właśnie by się skrzywił. A zamiast tego - poczuł całkiem swobodnie. A wystarczyło jedno zdanie i jeden gest. Co miał artysta na myśli wiedział tylko sam artysta i dopóki nie zamierzał się podzielić swoimi planami przekazu i nauki płynącej z każdego mrugnięcia i uśmiechu, dopóty wszystko toczyło się w grze pozorów. Niektórzy pewnie powiedzieliby: grze obłudy. Kaiho lubił te gry - nawet bardzo. Lubił czarowanie, tak i lubił czarować jak i dawać się oczarowywać. Za to nie lubił, kiedy inni czuli się przy nim źle i nieswojo. Zazwyczaj szybko od takich osób uciekał, żeby nie narzucać się swoją obecnością i nie prowadzić do sytuacji, w których odezwanie się słowem będzie dziwne.
- Nie, znaczy że się nie starzejesz, "nie", bo nie jesteś przystojny czy "nie" miałeś się nie śmiać. - Żarty to specyficzna grupa porozumiewania się, kiedy przychodziło do zetknięcia dwóch różnych grup społecznych. Niby tak i Kaiho jak i Ame byli ninja, ale wychowanymi w całkowicie innej społeczności. No, w końcu Ame to był niezłe ziółko. Tak więc żart został odebrany po swojemu - i tak rozbawiła Kaiho myśl, że młoda dupa może mieć już siwe włosy ze starości, a jego mózg dorobił do tego całą resztę kuriozalnej otoczki. I znów - czy o to chodziło artyście nie mógł wiedzieć. Ważne, że go rozbawiło. I ten dalszy komentarz też go rozbawił. Błysnęły aż iskerki w zielonych oczach. Chyba napotkał na kolejne całkiem dobre oderwanie od tego kurwidołka, w którym zaczynał się topić. Dobrze. Naprawdę lubił poznawać nowe osobistości, które miały coś więcej do wydukania niż 'nie' czy 'tak'. I którzy na starcie nie trącali go kijem.
- Ja mam nadzieję, inaczej czułbym się urażony. - Chyb nikt nie chciał słyszeć: no siema, ciulowo, że cię spotkałem. Więc to było tak pół-żartem, pół-serio. Nie znając Ame nie wziął tych zdawkowych odpowiedzi jako czegoś negatywnego, ale tak - przyglądał się białowłosemu bacznie i z zainteresowaniem, chociaż niemożliwym było wyciągnięcie ludzkich sekretów ze zwykłych spojrzeń to można było całkiem sporo wywnioskować. Ze sposobu zachowania, tego uśmiechu, czy tego szeptu, który zabrzmiał znów tak miło, że podziałał elektryzująco na jego skórze. Stop! Jeszcze za mało wypiłeś, Kaiho, ogarnij się.
- No, pasowałem idealnie. - Odparł bez pardonu, nawet bez skrzywienia się. Uznał, że chodziło o całokształt opowieści i sumę Sigashi no Kibu, nie o jego pojedyncze elementy. Pewnie normalnie by się obraził, ale ostatnio był w takim nastroju, że naprawdę wiele rzeczy było mu wszystko jedno. - Na pewno lepiej niż do obecnej roli. - Zaśmiał się samokrytycznie, chociaż i gorzko. Zdecydowanie lepsza ze mnie dziwka niż ninja. Ninja-dziwka.
- Trzepali cię na granicy. - Powtórzył jakby leniwie, ale uśmiechał się pod nosem. Chujowy humor? Głupkowaty? A proszę bardzo! Nawet świński. Ale już nic nie dopowiedział i nie skomentował! Żeby nie było, że jest aż tak niegrzeczny. Był. - No. Bywa. Bezpieczniej omijać Antai z daleka. Ale jak ci wrażeń brak to się na wojenkę zaciągnij, nieźle płacą. - Wzruszył lekko ramionami. I wyciągnął butelkę do towarzysza. - Chcesz? - Dopytał, przechylając nieco buteleczkę, ale tylko troszkę. Kontynuując myśl: nie będę aż tak niegrzeczny.
- EeeeeEEeeEe... nooo... niee wiem? - Zrobił dziwaczną, mało inteligentną minę, bo teraz to go białowłosy przystojniak zagiął. - Jakie tatuaże? Marynarze sobie robią takie na bicepsach, albo na... w różnych miejscach sobie robią. - Znowu się głupkowato uśmiechnął. - O! I jeszcze widziałem na pustyni, że sobie ciała malują niektórzy! Też ćwiczyłem, ale nie takie to proste...
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ame Meitou
Posty: 189
Rejestracja: 23 cze 2021, o 11:59
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: torba na zadku
Multikonta: nje

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Ame Meitou »

Miejskie hasioki. Legenda nad legendami. W Shigashi tego pełno, ale po co się nad tym rozwodzić? Nie lepiej czasami przejść się główną drogą na uboczu i dać się ponieść fantazji, zupełnie jak zrobił to Ame. Poszedł właśnie taką ścieżką i oto jest! Rozmawia teraz z jakimś spontanicznym przybyszem i mimo chwilowych niezręczności, to zaczynał się całkiem dobrze bawić. Tak samo jak nagle się pojawił, tak nagle nadał dynamiki całej rozmowie. Chłopak nie był z natury zbyt... towarzyski. Nie był też przyzwyczajony do tak nagłych reakcji. Jeszcze minutę temu widział jak przybysz nieomal nie rozwala sobie twarzy drzwiami, a teraz jak gdyby nigdy nic poleca mu dania i nazywa go przystojniakiem. Nie miał doświadczenia z ludźmi, dlatego też za bardzo nie wiedział do czego to wszystko zmierza. Miał w końcu zaledwie szesnaście lat. Pierwszy raz znalazł się w tego typu sytuacji i stąd brały się jego wszystkie dziwne odczucia.
- Nie no, miałeś się zaśmiać. - wzruszył ramionami. Chyba po to właśnie się żartuje. Co do całej reszty nie był pewny. Przystojny? To zależy. Nie starzejący się? Żywot ninja jest jaki jest, więc ktoś wyjątkowo dowcipny może tak kiedyś o nim powie jak już mu się noga powinie.
- Oj, gdzie moje maniery! - rzucił zdejmując czapkę i pochylając czoło tak, że włosy z rozwalonej fryzury wpadły mu do talerza. Chwycił nakrycie głowy i wykonał okrężny ruch nadgarstkiem, tak aby czapka lekko zawirowała. Taki teatralny, przesadzony gest.
- Kopnął mnie zaszczyt jak stąd do Shigashi! - po raz kolejny na jego twarzy zagościł ten wredny uśmieszek. Następnie ten mu zrzedł widząc kawałki sosu na końcówkach długich kłaków. Z zażenowaniem starał się je wytrzeć, ale jedyną powierzchnią, o którą mógł to zrobić w miarę swobodnie był jego płaszcz. No nic. Na ulicy bywa gorzej, więc po prostu zrobił jak mógł - wytarł włosy w płaszcz. Jest ulicznym chuliganem, a nie szlachcicem.
- Jak Ci się tu tak nudzi, to tam byś znalazł dużo ciekawsze zlecenia niż pilnowanie bramy jak cieć. - rzucił złotą radą. Sam nie chciałby pilnować bramy i cieszył się, że nie jest w żadnym klanie jak jakiś Maciek.
- W Shigashi też dobrze płacą i to za łatwiejsze rzeczy. - powiedział porządkując swoje włosy, aby znowu niedbale upchać je pod czapkę.
- O co w ogóle poszło w tej wojnie? - chciał się dowiedzieć czegoś więcej niż o przesuwającym się froncie.
- Hmm... - zamyślił się, gdy Kaiho zaproponował mu sake. Rodzice często powtarzają, że nie wolno przyjmować narkotyków od nieznanych osób, ale Ame wychował się bez rodziców, więc nie miał tej wiedzy.
- A daj! - uśmiechnął się szczerze, bo rzadko coś można dostać za darmo, nie licząc wpierdolu. Pociągnął łyka z flaszki i odepchnął ją delikatnie w kierunku właściciela.
- Marynarze w różnych miejscach robią sobie tatuaże? Na przykład gdzie? W Shigashi? W Raigeki? - czyżby na wątłe ciałko łyczek sake tak szybko wpłynął? A może po prostu nie zrozumiał o co biega? W każdym razie - pustynia albo marynarze. Dość szerokie okno. Ale zawsze coś.
- Czekaj, co ćwiczyłeś. Bycie marynarzem czy robienie tatuażu? - tak, definitywnie nie nadążał.
0 x
Adieu, Goodbye, Auf Wiedersehen Die Zeit mit dir war schön Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kaiho »

Gdyby Ame mu powiedział, że miał takie intensywne spojrzenie i że on sam czuł się, jakby go przewiercał tymi oczami to by się nieźle zmieszał. Jasne, czasami to robił i to tak celowo. Kiedy mu się wyjątkowo jakaś foczka spodobała, albo kiedy ktoś go sobą zafascynował. Nie to, że celowo próbował wywierać presję - po prostu był świadom tego, że się gapi jak na malowany obrazek. Albo jak Reksio na szynkę, hyhy. Ale tu i teraz..? Ciężko mu było nawet stwierdzić, ile rozmówca ma lat - bo na pewno by nie powiedział, że 16! A tym bardziej ciężko byłoby mu sobie wyobrazić, że właśnie tego wycofanego gościa poucza mama i tata, że nie wolno brać alkoholu od obcych. Zresztą, hej! Przecież Kaiho nie był obcy! A przynajmniej nie całkiem. Znali już swoje imiona, nawet prawie że zbili grabę... Prawie. Skończyło się na tym, że Itazura musiał cofnąć swoją dłoń, czego nie miał nawet za złe towarzyszowi. Większość ludzi patrzyło krzywo na takie podawanie sobie rąk. W zamian otrzymał naprawdę fajnie wyglądający gest ściągnięcia czapy. Oh i te zaszczyty! Te emocje! Pozostało się ładnie uśmiechać, a że z Kaiho można było czytać jak z otwartej książki to i Ame się nie musiał martwić o swoje doświadczenie z ludźmi. Nie miał doczynienia z manipulantem, który teraz się uśmiecha, a w głowie myśli sobie: o bogowie, co za dupek. Tak nie było. Poczucie rozbawienia zmyło część zmęczenia z młodej twarzy Inuzuki j sprawiło, że odżył. Przestał przypominać kota, który zaraz się rozpłynie na parapecie. Chociaż w oczach Ame chyba od początku go nie przypominał.
- Zadanie zakończone sukcesem, mam nadzieję, że nie kasujesz 250 ryo od dowcipu. - Prychnął z klasycznym smirkiem na twarzy. Uśmiech kątem i przymrużone oczy jak prawdziwy niegrzeczny chłopiec. Chcoiaż z jego wyglądem - jak niegrzeczna dziewczynka. Przynajmniej na polu cynizmu i ironii mogli się bez problemu dogadać. Tak długo, jak długo nikt go nie obrażał, Kaiho starł się z każdym znaleźć wspólny język. Nawet jeśli niektórych ludzi ciężej było obsługiwać i ciężej było się domyślić, co w ich myślach siedzi.
Kiedy zaś przyszło do machania czapką to zachichotał zakrywając usta dłońmi i marszcząc przy tym nos... Aaaż nie zobaczył prawdziwej tragedii tego dnia! Jego ręce zostały wyciągnięte do Ame w panicznej próbie łapania jego włosów, ale nie! Stało się! Chyba właśnie wtedy komedie wychodzą najlepiej kiedy nie do końca wiesz, że parodiujesz. Tutaj zamysł był celowy. Prócz włosów. Chwila zamarcia ze strony Kaiho z cudacznie wyciągniętymi ramionami nad stołem i pewnie równie dziwną miną została w końcu przełamana, kiedy brunet szczerze się zaśmiał, cofając na swoje miejsce.
- Gdzie w ubraniaaa! - Załamał ręce i wstał ze swojego miejsca, żeby podejść do obsługi i poprosić o cokolwiek, czym można się wytrzeć - jakąkolwiek serwetkę! Bez problemu ściereczkę otrzymał i zaraz pognał do swojego nowego towarzysza alkoholu. Nie da się nie lubić kogoś, kto dzieli z tobą procenty. A jak na razie Kaiho był całkowicie niezrażony komentarzami Ame, wręcz przeciwnie! A teraz kucnął przy nim i zaczął wycierać bez pardonu jego płaszcz, jakby był co najmniej jego matką (której w sumie nie miał od dawna), co to musi zadbać o jego dobro, zdrowie i jeszcze aparycję. No w końcu dzieci miały brzydkie skłonności do zakładania skarpetek różnego koloru albo koszulek niedopasowanych spodni. Tak nie wolno! - Musisz dbać o swoje włosy, są takie pięknie..! Największe atuty trzeba eksponować, co ty tu w ogóle... - Mruczał, marszcząc brwi ze skupieniem. No chyba że Ame się odpędzał jak od muchy. Nic na siłę! Wtedy serwetkę zostawił.
- Czy mi się nudzi... nie bardzo, w czasie wojny nie ma czasu na nudę. - Jego ton trochę się uspokoił, kiedy temat znowu zagaił o wojnę. Śliska rzecz - śliski temat. Na pewno niełatwy - przynajmniej dla niego. I zważywszy na ostatnie wydarzenia, które strącały sen z jego powiek. Wrócił na swoje miejsce wolnym krokiem, zastanawiając się nad tym, co usłyszał - właściwie to zawarty był tam kawałek żartu, ale znów - ciężko mu się było śmiać, kiedy mówiliśmy o wydarzeniu związanym z masowym mordem. Winny, niewinny - kto o to na wojnie pytał? Państwo patrzyło na bilans zysków i strat. - Nie żebym nie lubił Antai, kocham mój dom. Ale w Shigashi na pewno łatwiej się, hyym... zgubić? Wpasować w rytm? No i kurwa... jakbym tam żył to bym już chyba nigdy nie trzeźwiał. - Złapał się aż za głowę, rozbawiony wizją nie wychodzenia nigdy ze statusu "zabawa". Kochał przyjęcia - wszelakie. Kochał się bawić do białego rana i bez opamiętania. Ale czy na pewno byłoby to takie dobre, gdyby nie było związane z tym, że codziennie tak się nie dało? - Uchiha z Sogen zaatakowali Mur. Niby dlatego, że chcieli wpuścić Dzikich... ale przecież to niebezpieczne stworzenia, nie wiem, czemu mieliby tego chcieć... No i poszła spina wielka. Uchiha zaatakowali, Kaminari dostali ataku padaki i stwierdzili: bić innowierców czy coś. A że Kaminari ogólnie nie lubili się z Uchiha to poszło. Jeszcze w to Inuzuka wciągnęli. Teraz Sogen będzie brane na trzy baty jak nadobna panienka, co to się jej wydawało, że podobał. - O, za to mógł nawet wypić. Niech się to wszystko już po prostu skończy. Bo rujnowało jego nastrój i jakiekolwiek poczucie stabilności. Złapał więc butelkę i pociągnął z niej małego łyka. I od razu popchnął z powrotem. Coby nie było, że swojemu rozmówcy żałuje. Ame myślał, że za darmo? Ha! A to za towarzystwo!
- Na przykład na dupie i na jajcach. - Wyszczerzył się w uśmiechu. - Czy tam... innych ramionach i plecach. - Zaraz, czy to na pewno tego dotyczyło pytanie? - I mówię - tu u nas. Mamy piękne plaże, chcesz zobaczyć? - Pokazał najpierw ręką, jakby chciał wskazać plażę, ale że ciężko pokazywać cokolwiek przez ściany budynków, to zatoczył nią koło i w końcu pokazał tylko kciukiem za siebie. - Nie no jakie tam bycie marynarzem, czy ja ci wyglądam na kogoś, kto by dał radę się szarpać ze statkiem? Tatuaaaże! Znajoma mi pokazała i wytłumaczyła jak się robi tatuaże na skórze, ale takie inne, takie... no inne takie, patrz, o. - Wyciągnął z torby skrytej między materiałem dziennik i przekartkował - było tam mnóstwo rysunków, tak bazgrołów jak i dokładniejszych. Otworzył na odpowiedniej stronie i przesunął w stronę Ame, pokazując różne wzory złożone z kropek, kresek, nawiązujące do wzorów ornamentalnych czy kryształków, które na ciele składały się w jedną całość.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ame Meitou
Posty: 189
Rejestracja: 23 cze 2021, o 11:59
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: torba na zadku
Multikonta: nje

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Ame Meitou »

Dlaczego miałby mu to mówić? Na pewno słyszał to wiele razy i najwyżej dziwne uczucie pojawiłoby się po obu stronach, a to nikomu nie jest potrzebne. Z racji braku doświadczenia nie wiedział nawet dlaczego dziwnie się z tym czuje. Po prostu wszystko to było dla niego obce, a na pewno nie spodziewał się takiej reakcji po innym facecie. Mnie j więcej czuł się tylko podobnie, gdy przyglądały mu się panie powoli opuszczające wiek średni, a które siedziały sobie w lokalu po kilku głębszych i zaczynało być im wszystko jedno. To było bardzo podobne, ale nawet nie takie samo. No i w ogóle nie umiał tego nazwać. Jeśli chodzi o przywitanie, to chłopak był tak zajęty swoim żartobliwym, teatralnym gestem, że zwyczajnie tego nie zauważył. Nie zwrócił uwagi, bo czapka i włosy zaburzyły mu pole widzenia. Mimo wszystko miał wrażenie, ze on również wywiera pozytywne wrażenie na rozmówcy. Miał poczucie, ze Kaiho jest z nim szczery. Był inną osobą niż ludzie z Shigashi, którzy mieli swoje interesy i ciągle poszukiwali narzędzi, którymi można się posłużyć, żeby ich dopilnować.
- Nie, tylko dobrowolne datki. - powiedział wskazując na czapkę i podnosząc brwi zasugerował, że można do niej wrzucić drobniaki. Za dzieciaka to czasami nawet działało tylko przechodniom nie odpowiadał żarcików, a raczej skupiał się na spojrzeniu kota ze Shreka.
- Co w ubrania?! - wzdrygnął się. Dla niego było to kompletnie normalne. Towarzysz zaczął wycierać jego płaszcz.
- Erm... dziękuje? - powiedział jakby nie wiedział co zrobić w tej sytuacji. To tylko płaszcz w końcu, prawda? Kompletnie nie dostrzegał niczego nagannego. Ot, stała się nieprzewidziana rzecz i tyle. Bywał brudniejszy i wiedział, że końcówki włosów w sosie od wołowiny nie są najgorszym co może spotkać człowieka.
- Piękne? Sobie po prostu rosną, no. - nie uważał ich za jakąś szczególną ozdobę. Nie sądził, że ktokolwiek zwraca na nie uwagę, zwłaszcza że były bardziej wynikiem lenistwa niż potrzeby i jego image.
- Dlatego pijesz w knajpie, nie? - znów kącik ust uniósł się we wrednym uśmiechu. Skoro Kaiho podczas wojny jest na rauszu, bo nie ma czasu na nudę, to ciekawe jak wygląda jego życie w trakcie pokoju.
- Zaraz, jak na trzy? Wspomniałeś o Inuzuka i Kaminari... - powiedział przyjmując ponownie butelkę. Wziął głębokiego łyka. Dużo większego niż za pierwszym razem. Jakby czuł się co raz bardziej swojsko w towarzystwie. Pewnie alkohol tak działa, bo trudno nie lubić kogoś z kim się pije.
- Aha. - skwitował informacje o miejscach w jakich robią sobie tatuaże. Sam żadnego nie chciał, tym bardziej na dupie, a na jajkach to już w ogóle musiał być ból. No chyba, że taki ze słonikiem, ale to oczywisty wyjątek.
- A co mi tam, tylko może flaszkę dokupimy? - zaproponował, bo jak plaża, to piasek, a jak piasek to pustynia, a jak pustynia to nie ma wody, a jak nie ma wody, to będzie suszyć.
- A bo ja wiem? Całe życie w Shigashi, to jak dla mnie każdy może być marynarzem. - powiedział jako osobnik już świadomy, że chodziło o tatuaże. Przeglądał kajecik z rysunkami. Nie komentował tego jednak w żaden sposób. Po prostu przyglądał się wzrokom.
0 x
Adieu, Goodbye, Auf Wiedersehen Die Zeit mit dir war schön Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kaiho »

Miał kilka brzydkich skojarzeń, kiedy Ame tak teraz zamerdał tą czapeczką. Właściwie nie, wróć, to kłamstwo. Miał same brzydkie skojarzenia. Na przykład co do tego, że płatność w pieniądzach za towarzystwo to tylko dziwki przyjmowały. Chociaż w tym wypadku - i w głowie samego Kaiho - to nie była obraza. W żadnym wypadku. Albo to, że przecież mógłby zapytać, czy płatności przyjmowane są w naturze, na przykład, od buziaka. Rzecz jasna mina Kaiho zdradzała go absolutnie, kiedy głupkowato i figlarnie zaczął się uśmiechać gapiąc się absolutnie bezwstydnie na Ame, ale przynajmniej był na tyle trzeźwy, żeby gryźć się w język. Uszanowanie cudzej przestrzeni, nie straszyć ludzi, itepe, itede.
- To uznaj płatność w naturze. - A nie, jednak się nie powstrzymał. Aaale..! - W sake, rzecz jasna. - Celowo zrobił pauzę między jedną a drugą wypowiedzią, żeby przekonać się o reakcji znajomo-nieznajomego jegomościa, z którym miał przyjemność spędzić aktualne popołudnie. Sam nie był pewien, co za diabeł w niego wstąpił i dlaczego był o wiele mniej ostrożny i bezczelny niż zwykle, ale jakoś nie potrafił znaleźć w sobie odpowiednio silnego głosiku, który wziąłby go na powstrzymanie. Naprawdę wszystko się rozmywało i zlewało w jedną całość, spajając tylko do jednej potrzeby - zapomnienia. A z zapomnienia ułożenia świata na nowo. Robił dokładnie to, czym tak do tej pory gardził i co uważał za największy mankament ludzkości. Sięgał po alkohol w celu odcięcia od siebie wydarzeń, które za bardzo bolały. I tak samo teraz sięgnął po towarzystwo. Niektórzy ludzie potrafili upajać bardziej niż opium czy sake.
- Nie wyciera się brudu w ubrania... - Kaiho przesunął wzrokiem z oczu towarzysza po jego nosie, wargach, linii szczęki, szyi, gdzie włosy się zaginały i błądziły, gdzie zabłądził na dłuższą chwilę myśląc bogowie jedni wiedzą o czym a i pewnie nawet oni nie chcieli wiedzieć o czym i w końcu na ciuchy towarzysza. Zacmokał parę razy i pokręcił głową krytycznie, marszcząc przy tym brwi. Zaplótł ręce na klatce piersiowej. - Trzeba by cię w coś lepszego ubrać. Przecież takie nogi i szyję powinno się podkreślać... ech, ta dzisiejsza młodzież! - Wyrzucił ręce w powietrze z frustracją, chociaż akurat trochę udawaną, bo to miało być zdecydowanie przerysowany gest. W końcu sam się do młodzieży zaliczał. - Nooo, są piękne, ale naprawdę. Gdybym mógł to bym je umył i uczesał. - Uśmiechnął się całkowicie szczerze i uwaga - to nie miało żadnych podtekstów. Kaiho po prostu kochał włosy. Chyba można było się domyślić nawet, biorąc pod uwagę jak starannie były uczesane jego własne. Z drugiej strony - każdy element jego stroju był równie starannie dobrany i dopasowany. Zadzwoniły złote bransoletki na jego przegubie, kiedy oparł się o blat i podparł na dłoni podbródek.
- Słuchaj... ech, jak chcesz porozmawiać o wojnie to lepiej znajdź inne źródło, bo jak sam zauważyłeś - jest wojna a ja chleję i jak widać - nie śpieszy mi się do wciskania swojego zgrabnego tyłka w zbroję i lecenie na front. Nie wiem o niej zbyt wiele, dopiero się zaczęła. A na trzy - no bo wliczyłem w to Mur, nie? W końcu Uchiha go atakowali. - Rozmawianie i myślenie o wojnie z powrotem wrzucało w paskudny nastrój. Natomiast następna odpowiedź na zaproszenie do wypadu na plażę ewidentnie go zaskoczyła. Zrobił duże oczy i aż zamarł na moment, mrugając tylko i gapiąc się jak ciele. Czy na pewno dobrze przetworzył..? Ale w sumie co takiego dziwnego w tym było?
- No i super, weźmiemy od razu trzy butelki na zapas! - Minął moment zanim pozbierał myśli z podłogi, ale już nie czekając na ewentualne rozmyślenie się Ame wstał i skierował do barmana, żeby poprosić o jeszcze trzy butelki. A kajecik trafił z powrotem do torby. - Mnie to by chyba na tych statkach wciągali razem z linami i musieliby mnie przywiązać do czegoś, żeby mnie byle fala nie wywaliła.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ame Meitou
Posty: 189
Rejestracja: 23 cze 2021, o 11:59
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: torba na zadku
Multikonta: nje

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Ame Meitou »

W głowa białowłosego zaczynało już szumieć. Drobna postura i niewielkie doświadczenie w piciu sprawiały, że nie trzeba było wiele, żeby go ululać. Nie to, że był bliski zgonu, bo co to to to nie. Nawet go serdecznie nie pragnął, tak jak nakazywały niektóre pieśni religijne. Po prostu głupkowate spojrzenie Kaiho już go nie peszyło. Zaczęło mu się wydawać wręcz naturalne, dokładnie takie jakie powinien mieć każdy człowiek. Lekko się zgarbił, a następnie rozprostował ręce kładąc je wzdłuż oparcia siedzenia. Pochylił głowę, tak że daszek czapki zasłaniał mu oczy.
- Czyli Ty stawiasz. - powiedział nie podnosząc wzroku. Można było zobaczyć po jego uśmiechu, że bardzo mu się ta wizja podoba. Nie zauważył żadnej pauzy w wypowiedzi rozmówcy. Jeżeli był to żarcik z podtekstem, to mafiozo kompletnie go nie wychwycił. Nie miał żadnych wątpliwości co do sięgania po alkohol, bo tak jak wcześniej było to już ustalone - rodzice go o tym wszystkim nie uprzedzali. Badał świat na własną rękę, niczym podwórkowy burek, który zerwał się ze smyczy.
- Czasami można, czasami nie. - mruknął.
- Zależy. - dopowiedział wzruszając ramionami. Podkreślał, że jeśli chodzi o płaszcz to mu to bardzo wszystko jedno. Czuł jak Kaiho swobodnie przechadza się po jego ciele za pomocą ściereczki. Dalej miał pochylony łeb i w ogóle mu to nie przeszkadzało. Dopiero po chwili zaczął się zastanawiać dlaczego wyciera go po szyi, skoro miał brudny płaszcz i włosy, ale było w zasadzie za późno na reakcje, bo chłopak oderwał się od niego.
- Młodzież? Znalazł się dziadek. - rzucił z grymasem, tym razem podnosząc głowę i lekko nadmuchując policzki, chcąc sparodiować coś na kształt standardowej reakcji dystyngowanej panienki.
- I pewnie zaraz po tym ubrał mnie w kieckę. - zgadza się. Wredny uśmiech po raz kolejny.
- Dobra, o wojnie koniec. - zwłaszcza, że i tak pewnie nic więcej by się nie dowiedział. Wyprostował się na krześle, zakładając że zabiegi kosmetyczne już się skończyły. Następnie niepewnym krokiem wstał. W tym czasie Kaiho skoczył po obiecane butelki.
- Przesadzasz. Podobno dobry balast jest w cenie. - słyszał coś podobnego jak kupiec rozmawiał z jakimś rolnikiem, ale możliwe że coś mu się pomyliło. Podparł się dłonią o stół, przy którym siedzieli jeszcze przed momentem. Chwile przetwarzał myśli, ale tak bezmyślnie, jakby potrzebował kilku sekund, żeby dojść do siebie, przywrócić racjonalny tok myślenia. Następnie skierował się do drzwi. Liczył, że nowy towarzysz go poprowadzi, bo on jako przyjezdny nie wiedział co, gdzie i jak. Zamierzał podążać za nim na ową plaże.

chyba z/t x2
0 x
Adieu, Goodbye, Auf Wiedersehen Die Zeit mit dir war schön Obrazek
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kaiho »

Wzdrygnął się? No, wzdrygnął się. A na to wzdrygnięcie Kaiho trochę posmutniał. Nie lubi morza. Nie lubi oceanu. Tego wspaniałego miejsca, które Kaiho kochał najbardziej na świecie. Kiedy zbuduje kiedyś dom - to właśnie przy plaży. Żeby każde okno spoglądało na ten niesamowity twór przyrody i żeby przypominało mu, że wolność każdego jest na wyciągnięcie ręki - tylko trzeba odważyć się po nią sięgnąć. A z tym, jak wiecie - było jak ze szczęściem. Nie dało się jednak ukryć, że jak ktoś miał nieszczęśliwą przeprawę przez te otwarte wody to mógł mieć lekko... złe skojarzenia. A teraz uwaga - Kaiho nigdy statkiem nie płynął! Znaczy - płynął, bo za bardzo kochał morze, czasami wślizgiwał się na jakiś marynarski statek za kilka butelek wina czy rumu, tylko po to, by popływać. Ale nigdy nie był w długiej podróży, która mogłaby jakkolwiek być niebezpieczna. Zresztą chyba wuj ukręciłby jakiemukolwiek kapitanowi jajca, gdyby na coś takiego zezwolił. I oby tylko na tym się skończyło. Toteż i kiedy usłyszał kontynuacją natychmiast ożywił się ponownie i energicznie pokiwał głową.
- Ocean! - Wyciągnął w górę ręce, a jego oczy rozbłysnęły. - Kocham ocean! Jest bezkresny, wolny, a szum jego fal są jak kołysanka, która próbuje ci opowiedzieć wszystkie historie tego świata. Te najbardziej romantyczne, skrywane przez księżyc i te najbardziej niewinne. - Obniżył ręce i objął się nimi, lekko kiwając na boki, jakby chciał przedstawić dwójkę osób, które właśnie się obejmują - i nie było takich rzeczy, które ograniczyłyby. Wszystko dla oceanu. - Ale w górach też jeszcze nigdy nie byłem. Może zmieniłbym zdanie, gdybym stanął na jednej z nich. Ciekawe, czy wtedy świat naprawdę jest taki malutki, jak malutki jest człowiek przy oceanie. - W ciekawości przecież nie było niczego złego! A artystyczna dusza Kaiho pragnęła poznawania i doświadczania. I pragnęła zobaczyć wszystkie cuda i dziwy tego świata, jakie tylko były do zaoferowania. - Mam takie ulubione miejsce koło Raigeki, gdzie jest wielka płycizna. Kiedy na niej stajesz to nie wiesz, gdzie kończy się woda a zaczyna niebo. Jest piękne. Kiedy wyciągniesz rękę... - jak Kaiho ją właśnie wyciągnął przed siebie - to czujesz nieskończoność. - Czy on to rozumiał? Czy Ryujin to rozumiał? Kaiho nie lubił za bardzo otwierać się przed ludźmi, bo czuł, że nie zrozumieją, że zrobią dziwną minę. Jak z tymi wielbłądami. Hej, to mogła być głupia sprawa, ale jemu robiło się zwyczajnie... przykro. I smutno. Dorośli tacy byli - pokazujesz im rysunek, a oni widzą kapelusz. A to przecież okropny i straszny boa dusiciel, który połknął słonia. Brrr. Z tym, że... nie można być wiecznie Piotrusiem Panem. Wszyscy w domu suszyli mu głowę: dorośnij wreszcie! Ale po co dorastać, gdy dorośli byli tacy ograniczeni? I tacy... smutni.
- Mmm, Shigashi no Kibu, hehe... - Oo, bardzo szeroko się Kaiho uśmiechnął, bo akurat stamtąd wyniósł bardzo dobre wspomnienia. I było świetnym rozpraszaczem - zapomniał na kilka tych dni o takim Ryuujinie. Tylko że potem wrócił i jakoś zapomniał, żeby dalej zapominać. Ach. Czasem tak z niektórymi bywa - zapominasz, żeby o nich zapomnieć. Takim sposobem ciągle wracali do twojej głowy. - Polecam bardzo serdecznie, Itazura Kaiho 391. - Pomachał palcem przed sobą, drugą ręką podpierając się o biodro. - Przystojne towarzystwo, świetny alkohol i dobre jedzenie. Kolory, muzyka, taniec i śpiew. Ale pustynia jest lepsza. No i tam masz małe szanse zmoknąć, Kartkowy Księciu. - Prychnął. W końcu - woda największym wrogiem Kami. To w sumie tak - nic dziwnego, że Ryuujin wolał się nie zanurzać w wodzie. W morzu.
- Tak! Przedstawiam knajpę "Kitsurai", dają jedno z najlepszych żarełek w okolicy! - Kaiho skłonił się w ten swój prześmiewczo dworski sposób w bardzo kobiecym stylu - i wskazał gestem Smokowi, żeby ten szedł przodem. - Moje plany? Moje plany..! - Nagle tak zwolnił w swojej wypowiedzi i ewidentnie gdzieś uciekły jego myśli. No bo... właśnie. Moje plany? Jakie są moje plany? Czy w ogóle kiedykolwiek jakieś były? Teraz... w tej wojnie... Chłodny dreszcz powrotu do codzienności przebiegł po jego karku przez moment. - Plaanowałem... wytrzeźwieć? Chociaż na jeden dzień? - To nie tak, że Kaiho żadnych planów czynić nie potrafił, nawet jeśli miał motto jakie miał. Tyle tylko, że to był w końcu bardzo kiepski moment jego życia. Chyba jeden z najgorszych półroczy jak dotąd. - Rzadko coś planuję, staram się po prostu żyć tak, żeby niczego nie żałować. Bo jak czegoś żałujesz to zaczyna cię wyżerać od wnętrza. I ciężko z tym żyć. - Ale żeby dokładne plany robić... - Ale... na dalszą przyszłość... marzyło mi się, żeby w końcu wyrwać się stąd i... podróżować. Wszędzie. Oderwać się od rodziny i więcej na nią nie oglądać i być, wiesz, naprawdę wolny. - Ale marzenia a plany... tym było do siebie daleko. Bo jednocześnie Kaiho nie miał w sobie siły, żeby się od rodziny wyzwolić.
- Co? Ja? Ale przyszliśmy tu na tę twoją wołowinkę! Myślisz, że ile takie małe coś jak ja jest w stanie zjeść. - Zachichotał, przymykając na moment przy tym oczu i opierając dłonie na sukience, zanim się poprawił i założył jedną nogę na drugą. - Lubię słodko słone połączenia. Wołowina w słodkim sosie sojowym jest tutaj pycha! - Zasugerował kompanowi.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kuro Yami
Gracz nieobecny
Posty: 21
Rejestracja: 3 sie 2021, o 12:39
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ogromny gość o ciemnej karnacji, noszący luźny podkoszulek, ciemne spodnie oraz bandaże na rękach.
Widoczny ekwipunek: Bandaże na rękach
GG/Discord: Silens#9436
Multikonta: Shabondama Haruki

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kuro Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kaiho »

Czy byli na tym świecie ludzie, którzy lubili słuchać kazań i mądrości? Na pewno. Gdzieś się na pewno tacy znaleźli i znajdą, ale fakt - dziś i teraz nie była na to najlepsza pora. Nawet jeśli Kaiho dostał swój zastrzyk energii to chyba pogubiłby się w mądrych prawidłach, gdyby te były tutaj głoszone. Nawet na pewno. Zresztą - jego skupienie zawsze było raczej kiepskie, kiedy ktoś zaczynał tworzyć monologi. Może tutaj to by wyglądało inaczej..? Lepiej znaleźć na to bardziej odpowiedni dzień - taki, w którym człowiek nie zmywał z siebie kaca i nie miał przed sobą obietnicy smacznej wołowinki.
Spojrzenie na Kaiho i powiedzenie, że z całą pewnością jest mężczyzną było bardzo odważne. Albo wiązało się z bardzo bystrym okiem - bo to na pierwszy rzut oka raczej trudno było stwierdzić. Może to ten brak makijażu? Albo sukienka za bardzo przylegała do jego płaskiej klatki piersiowej? Tak czy siak - oto był Kuro Yami. Wielkolud, którego zbliżenie się sprawiło, że Kaiho skierował na niego swoje spojrzenie i zaraz otworzył je ze zdziwienia. Ale... wielki. Takich ludzi po prostu nie widywało się na co dzień - nawet jeśli mieszkało się w miejscu, gdzie takie drobizny jak Kaiho nie były codziennością. Dobrze, że Ryuujin był aktualnie bardziej na miejscu, bo brunet się zawiesił, gapiąc na wielkie ramiona, wielkie łapska i... oh. Aż zamrugał, robiąc przez moment karpika ze swoich ust, które ułożyły się prawie dokładnie w okrągłe "o". Machinalnie. Kiedy jego myśli - jak to zazwyczaj on i jego myśli - powędrowały w kierunki, o których z przyzwoitości lepiej nie wspominać. Dopiero wytknięcie, bezpośrednie zwrócenie się do niego sprawiło, że drgnął i nawiązał kontakt wzrokowy z przybyszem. Że jak? Kuro... Yami? Czy ten koleś to większy żart niż moje nazwisko? Kaiho skrzywił się lekko, próbując odegnać od siebie myśl, jakimi znakami zapisuje się jego miano. Ale to skrzywienie to tylko na moment, bo zaraz się uśmiechnął.
- No, ja jestem z Kaminari! - Pokazał na siebie kciukiem, machając jedną nogą - tą założoną na drugą. Gapił się z ciekawością na przybysza, ale to nie była ciekawość negatywna - to nie tak, że spoglądasz na kogoś i widzisz w nim małpkę w zoo. To po prostu ciekawość tego, co to za człowiek kryje się pod tym mięśniami i przede wszystkim - za tą uroczą nieporadnością. Bo takie też na Kaiho sprawił wrażenie na wejściu. Zabawne, kiedy taki wielki gość wydawał się jak dziecko - błądzące we mgle, kiedy wkraczał między obcych. Lecz znów - może to tylko wrażenie? Takie pierwsze? Nie każdy potrafił od razu zaczynać z grubej rury znajomości. Nie każdy był jak Kaiho, innymi słowy. Co jak kogoś wypatrzył to od razu wchodził w tryb "bajerka".
Nauczyć dobrych manier.
Och.
Uśmiech Kaiho zniknął i skierował on swoje spojrzenie na Ryuujina, który wrócił do stołu. Wojna, front, walki. Nie znosił tego tematu. Nienawidził go. Był sumą wszystkiego, czego się bał i wynikiem przerażenia, że znów ktoś nie wróci dziś do domu. To nie było istotne, jak marzył o tej wolności - jak bardzo jej chciał. Że myślał o tym, by uwolnić się od rodziny i pójść w świat. Masz rację, Smoku - wolność to trudna sprawa, ponieważ dla ludzi nie istnieje. Człowiek zawsze jest od czegoś uzależniony. Zawsze czegoś mu potrzeba, zawsze czegoś chce. A przecież wolność to uwolnienie się od wszystkich kajdan i ciężarów. Kaiho miał ich o wiele za dużo, żeby tak śmiało myśleć, że to pragnienie wielkiego świata i latania po nim może być prawdziwym planem - a nie tylko mrzonką jego głowy, którą co najwyżej mógł przelewać na płótno w swoim pokoju.
Wyciągnął ze swojej sakwy piękny, czerwony kwiat, który tamtego wieczoru uzupełniał jego garderobę i zajął się swoimi włosami, kiedy panowie zajęli się rozmową. Męskie tematy, ot co. Kiedy ostatnio ostrzyłeś swój topór i jak długą brodę miałeś - czy coś takiego. Albo - wojna. Wyłączył się - bo nie chciał o tym słuchać. Wystarczyło napomknięcie, żeby jego wnętrzności zwinęły się w supeł i znowu zabolała twarz. Tak i lekko przygryzł pękniętą, dolną wargę, kiedy całkiem zręcznie, nawet bez lusterka, zawijał swoje długie, lekko falowane teraz po kąpieli włosy w niekoniecznie zgrabny kok na swojej głowie, który został przypieczętowany szpilą zwieńczoną tym pięknym, czerwonym kwiatem.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kuro Yami
Gracz nieobecny
Posty: 21
Rejestracja: 3 sie 2021, o 12:39
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ogromny gość o ciemnej karnacji, noszący luźny podkoszulek, ciemne spodnie oraz bandaże na rękach.
Widoczny ekwipunek: Bandaże na rękach
GG/Discord: Silens#9436
Multikonta: Shabondama Haruki

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kuro Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kaiho »

Prawie podskoczył, kiedy pięść padła na blat - ale to prawie zamieniło się w drgnięcie i zrobienie większych oczu. No, ciekawe, czy jakby uderzył mocniej to stół poszedłby w wióry? Myśl zamiast zdruzgotania przyniosła uśmieszek pod nosem, kiedy jego palce gładko przesuwały się pomiędzy wciąż mokrymi pasmami włosów. Normalnie wypadałoby powiedzieć: ale z mokrymi włosami to tak nie wolno chodzić, można się przeziębić! Ale pogoda dopisywała, było ciepło, przyjemnie - jak zazwyczaj tutaj. Wychodziło na to, że Kuro Yami miał być kolejną osobą, która pogrzebie plotki chodzące o rodzie Kaminari. Że są osobami chłodnymi i zamkniętymi. Ładnie Ryuujinowi przyszło trafić. No i przynajmniej nie jest białowłosy, ten Yami. Chociaż... może jest, tylko się ogolił. Wszystko zgodnie z myślą, że od czasu spotkania w Sogen Kaiho napotykał na swojej drodze w karczmach SAMYCH białowłosych. Właściwie to podobało mu się, jak Kuro Yami to ujął - że mnisi przecież byli stworzeni do bronienia świątyń. A jeśli nie tak, to czy stworzeni byli też do bronienia innych ludzi? Podobała mu się taka idealistyczna wizja. To i zerknął na Smoka, by zobaczyć jego reakcję i przekonać się, czy jemu też się to podoba.
- Ja jestem nieobecny? Ja jestem bardzo obecny. Siedzę i pięknie wyglądam. - Kaiho wyprostował się i uniósł dumnie podbródek, zamykając przy tym oczy. Na drobny moment. Bo ta pozycja wcale do niego nie pasowała. - Gapię się, bo lubię dużych chłopców. - Wyszczerzył ząbki w złośliwym uśmiechu, błyskając w kierunku Kuro drapieżnymi ślepiami. Tutaj było za dużo ciemnoskórych, żeby się temu dziwić. Kolor skóry... dziwił chyba tylko taki, jaki miał Ryuujin - i rzeczywiście mógł zostać wzięty za Uchiha. Wcześniej jakoś w ogóle Kaiho o tym nie pomyślał, bo i wcale mu się nie kojarzył z tym okropnym krajem należących do tych... jeszcze gorszych ludzi. No, przesada. Jak dotąd wcale nie spotkał żadnego "złego" Uchiha, jak to o nich mawiano. - Możesz! Pozwalam, a nawet zachęcam. - Kaiho oparł dłoń o swój bark, zjechał lekko krańcami palców po sukience na obojczyk i przesunął po nim opuszkami z figlarnym uśmiechem. I powłóczystym spojrzeniem posłanym Yamiemu. Chociaż robił to w sumie z ubawu. Bo jego obiekt adoracji i uwielbienia siedział też przy tym stole - ale bynajmniej czarnej skóry nie miał. - Itazura Kaiho. Kaiho pisane znakami wolność i ocean. - Odparł z zadowoleniem. Aaa, bo widzisz... bo poprzednie pytania o ocean i wolność mogły mieć swoje drugie dno. Ale chyba Smok tego nie zauważył - i Kaiho wcale to nie przeszkadzało. Natomiast zanotował sobie, że Ryuujinowi lepiej szło wyłapywanie subtelności po alkoholu - ale to akurat była notatka opisana w jego własnej głowie chichotem. Na szczęście właśnie nim, a nie przykrym skojarzeniem tamtego wydarzenia.
Gdyby nie to, że mimo wszystko Kaiho był zmęczony, to sam by teraz pieprznął dłonią w stół, podniósł się i zaczął sypać wyzwiskami. Za tę zaczepkę, która miała miejsce potem w jego stronę. A tak? Westchnął tylko - ze znużeniem. Czemu ja nie wziąłem lusterka..?
- Myślę, że tylko niedorozwoje nazywają jakikolwiek klan "plugawym". I jak masz zamiar obrażać przy mnie Sogeńczyków to skończ. - Pyskaty Kaiho... był mało polubowną osobą - przy wszystkich innych poza Ryuujinem. A to, że czasem trzeba było przy tym sięgnąć po argument pięści nigdy nie było przy tym przeszkodą, nawet jeśli zazwyczaj nie kończyło się to dobrze. Słysząc jednak kolejne komentarze spojrzał gniewnie i chmurnie na nowoprzybyłego.- Mówiąc tak nie jesteś wcale lepszy od nich. - Oj tak, Kaiho słyszał, że Uchiha zaatakowali Mur. Ale skreślanie przez to wszystkich Sogeńczyków. Mówienie, że oby ich wyrżnęli - będzie spokój... gotowało mu to krew w żyłach. Nie znosił tego. I ludzi, którzy mieli w sobie tą prostotę dyktującą o tym, kto ma żyć, a kto ma umierać, też nie znosił.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kuro Yami
Gracz nieobecny
Posty: 21
Rejestracja: 3 sie 2021, o 12:39
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Ogromny gość o ciemnej karnacji, noszący luźny podkoszulek, ciemne spodnie oraz bandaże na rękach.
Widoczny ekwipunek: Bandaże na rękach
GG/Discord: Silens#9436
Multikonta: Shabondama Haruki

Re: Knajpka Kitsurai

Post autor: Kuro Yami »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Raigeki (Osada Rodu Kaminari)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość