Dom Masaru

Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Nie chciał jej zrobić krzywdy? Nana miała trochę inny pomysł, inne podejście. Brała walki na serio nawet jeśli miał to być przyjacielski sparing. Zwykłe sprawdzenie umiejętności drugiej osoby. Nie potrafiła sobie odpuścić. Jak już walczyła zamierzała dać z siebie wszystko, jak zawsze zresztą. Ani przez moment nie przyszło jej do głowy, żeby się oszczędzać. Jeśli Toshrio nie chciał jej zrobić krzywdy to był jego wybór, którego absolutnie nie rozumiała. Oczywiście była od niego słabsza, jednak skoro była między nimi aż tak wielka różnica, to po co zatrzymałby ją przy życiu? Przecież byłaby dla niego ciężarem, czymś bezużytecznym. Wygodniej dla niego byłoby po prostu się jej pozbyć. Nikt nie zareagowałby na jej śmierć. Nikt by nie płakał, nikt by nie tęsknił. Była samotnym, nic nie znaczącym wyrzutkiem. Może i miała o sobie niską samoocenę, jednak nigdy nie nauczyła się niczego innego. Ludzie patrzyli na innych w kategorii przydatności, to pokazało jej doświadczenie.
Oczywiście, że chciała coś znaczyć. Chciała być dla kogoś kimś ważnym, wartościowym. Wierzyła jednak, że Toshrio, tak jak i ona, ceni sobie nade wszystko siłę. Dlatego zaatakowała z całą jaką miała, nawet się nad tym nie zastanawiając. Działała impulsywnie. To nie tak, że nie miała zdrowego rozsądku. Wiedziała, co miało sens a co nie, jednak zazwyczaj go po prostu ignorowała i robiła tak jak jej pasowało w danym momencie. Nawet jeśli chodziło o atakowanie na poważnie dużo silniejszego przeciwnika. Bo tym właśnie stał się dla niej Toshrio. Przeciwnikiem.
Starannie kopiował jej techniki i ruchy. Nic przed nim nie umknęło co tylko wzburzyło jej frustrację. Zaczynała się jak zwykle wkurwiać.
- Przeklęty Sharingan - warknęła niezadowolona. Jej oczy również były na niższym poziomie. Mógł ją przejrzeć jak chciał i doskonale to udowadniał. Zneutralizował doszczętnie jej atak, jednak nie zamierzała dawać za wygraną. Nie czekała ani chwili wykonała kilka pieczęci ruszajac w jego stronę. Biegła trochę okrężną drogą wypluwając w jego stronę pociski ognia. Może nie była to mega efektywna technika, jednak miała na celu zajęcie przeciwnika, kiedy biegła w jego stronę. Po drodze wyciągnęła kunai z torby znajdującej się przy pasie z kimona.
Nie musiał jej prowokować, była wystarczająco zła. Szybko ulegała emocjom i teraz nie było inaczej. Mógł sobie mówić co chciał, w tym momencie pewnie by go nawet nie usłyszała, zbyt pochłonięta atakiem.
Kilka sekund później była już dostatecznie blisko. Skoczyła w górę, żeby wzmocnić swój atak kunaiem. Oczywiście była świadoma, że bez problemu zatrzyma tak proste i przewidywalne uderzenie. Jeśli zasłonił się swoimi mieczami Nana puściła swoją broń i przestała przesyłać chakrę do stóp. Miała zamiar z impetem wpaść do wody i pociągnąć Toshrio siłą ze sobą. Za kostkę! Jej jedyną możliwością, żeby w jakikolwiek go zaskoczyć było zrobienie czegoś totalnie dziwnego czy głupiego. Bez jakiegokolwiek oszukiwania i kreatywności nie miała z nim szans w starciu jeden na jeden. Sama bez problemu mogła to ocenić.
Oczywiście taki był jej plan, jego wykonanie zależało od następnego ruchu Toshiro. Był znacznie szybszy, więc wszystko mogło się zwyczajnie nie udać.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Toshiro tak po prostu miał. Był dobry, często zbyt dobry. Oczywiście zależało to od jego stanu emocjonalnego, który teraz był w jak najlepszym porządku. W końcu wszyscy jego przyjaciele żyli, dodatkowo całkiem nieźle układało mu się z Kutaro, który ostatnimi czasy mu się duży bliższy. Pozwolił spojrzeć na świat i na ludzie zupełnie inaczej. Dzięki niemu znalazł się tu gdzie jest i dzięki niemu postanowił na nowo otworzyć się na ludzi. W takim razie bez sensu było krzywdzenie, czy też pozbywanie się nowopoznanych osób, nieprawdaż? Tym bardziej, że przepaść doświadczenia i siły była coraz bardziej widoczna. Być może Nana dalej skrywała jakieś tajemnice, dlatego chciał wiedzieć, czego się może po niej spodziewać, a jeśli ona wychodziła z innego założenia jeśli chodzi o ich wspólny trening to tym lepiej. Jeśli atakowała tak, by zabić, robiła to z najmocniejszą dostępną siłą. Dawała z siebie wszystko? Tym lepiej dla niego. W przypadku gdyby miał z nią spędzać więcej czasu albo podjąć jakieś zlecenie to przynajmniej wiedziałby na co mogliby się pisać, bo takiego rozwoju wydarzeń oczywiście nie wykluczał. W końcu cały czas kierował się tym, że jemu było dane mieć dom, czy oparcie, to dlaczego komuś innemu by się nie należało? Tym bardziej, że był w podobnej sytuacji i wiedział jak to jest. Nana miała o tyle gorzej, że przecież później była zdana tylko i wyłącznie na siebie, a on miał za sobą tak na prawdę cały ród.
Nie spodziewał się jednak, że tak szybko będzie chciała odsłonić swoje wszystkie karty tym samym ujawniając swoje słabe i mocne strony. Czyżby chciała mu zaimponować? A może po prostu chciała pokazać, że jest bezużyteczna? Choć potęga odgrywała na prawdę dużą rolę w jego życiu i dążenie do stania się silniejszym i silniejszym było jednym z większych priorytetów, to nie był jedynym. Bardzo liczyli się dla niego ludzie. Choć jedynie ci, z którymi był blisko, to jednak. Być może obserwując czarnowłosą i dowiadując się o jej historii to coś go ruszyło. Czy chciał ją przygarnąć z litości? Być może. Sam jeszcze za bardzo nie rozpracował tego czym się kierował oferując jej schronienie. Może widział w niej trochę z siebie za dawnych czasów i chciał jej dać to czego nie otrzymała od życia? Też prawdopodobne. Z innej strony, może po prostu ciekawie i dobrze spędzało mu się z nią czas jak w przypadku Kutaro, Hakaia, czy Ao? Też jakaś opcja, których niestety było wiele, a Nishiyama nie miał odpowiedzi na to, która z nich jest prawidłowa. Być może w każdej z nich tkwiło ziarnko prawdy.
-Chodź, chodź. Mruczeniem pod nosem jeszcze nikt nikogo nie pokonał.- prowokował dalej swoją przeciwniczkę, aby ta nie krępowała się użyć w złości swojej całej siły, a z tego co mógł zaobserwować to Nanę bardzo łatwo było wytrącić z równowagi i sprowokować. Rzeczywiście Toshiro nie miał żadnych problemów z odczytaniem ruchów czarnowłosej, a jak było w drugą stronę? Zaraz zamierzał się o tym przekonać. W końcu ruszyła. Na twarzy Toshiro pojawił się lekki uśmieszek. Oczywiście po raz kolejny skopiował technikę dziewczyny używając jej przeciwko niej, aby ta się zneutralizowała. Choć byli na wodzie, to wolał nie ryzykować, że jakaś przypadkowa kula wyleci poza ten obszar co oczywiście w przeszłości też się zdarzało.
Widział ten błysk w oku, to zdenerwowanie i furia, którą napędzana była czarnowłosa. Furia, która zaraz rozbije się o jego defensywę. W końcu też znał sztuczkę, czy dwie w walce wręcz. Skok, w górę, aby zwiększyć siłę swego ciosu. Och. Aż prosi się o to, aby to wykorzystać i oczywiście czarnowłosy to zrobił. Nie po to uczył się godzinami tego manewru żeby z niego nie skorzystać w takich sytuacjach. Obserwował i czekał na odpowiedni moment. Kunoichi zawisła w powietrzu, a po chwili zaczynała opadać z ostrzem skierowanym w jego kierunku. Nishiyama nie czekał, przykucnął lekko na nogach i zrobił wypad w przód kierując się do jej prawej, a swojej lewej strony. Wyciągnął ostrze trzymane w prawej dłoni i uderzył od swojej lewej w bok ostrza, które zmierzało w jego kierunku, aby zbić je i przerzucić nieco ciężar oponentki na swoją prawą stronę. Wtedy korzystając z ostrza w lewej ręce wymierzył cięcie po brzuchu, które skończyło się tylko na tym, że Toshiro stuknął jedynie wakizashi o jej kimono.
-Raz.- powiedział cofając oba ostrza i omijając ją z jej prawej strony przez co dziewczyna spadła we wodę łapiąc jedynie powietrze. Był ciekaw, czy w ogóle nadążała za nim swoim wzrokiem. Plusk rozległ się dość mocno, on zaś zrobił kilka kroków w tył dając i sobie i jej nieco przestrzeni. Pomimo tego cały czas uważnie obserwując poczynania czarnowłosej. Co zrobi, gdy spotka kogoś nie do przejścia? Podda się, czy będzie walczyć dalej?

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Oczywiście nie mogło być inaczej i nic jej się nie udało. Wpadła z impetem w wodę cała się mocząc. Gdzieś po drodze udało jej się pochwycić swój kunai, który wypadł jej z łapki. Szkoda by było go tak po prostu stracić w głębi jeziora. Rzecz nie do odzyskania. Wygramoliła się dosyć sprawnie z wody. Była przemoczona do suchej nitki. Jej czarne kimono przylgnęło do jej mokrego ciała, z włosów kapała woda. Przerzuciła kunai z lewej do prawej ręki, chwyciła go mocniej. Chłód stali idealnie pasował do jej zmarzniętych dłoni. Nie wyglądała jak gdyby zamierzała się poddać. Widocznie woda nie ostudziła jej ognistego temperamentu.
- Nie baw się ze mną! - Syknęła wściekła, że zwyczajnie ją tknął zamiast uszkodzić, skoro miał ku temu okazję. Każdy mógł zauważyć, że tak na prawdę nie chciał jej zranić. Miał całkiem inne podejście do całej sytuacji niż ona. Może i nie miała szans. Była dużo słabsza, ale i tak nie chciała, żeby ją oszczędzał i traktował jak gdyby była z porcelany. Jej zdaniem jeśli mógł ją zabić bez problemu, powinien to po prostu zrobić. Oszczędziłby sobie i jej kłopotu. Tutaj wychodziła ich różnica charakteru. Opanowany Toshiro i impulsywna Nana.
Pomimo Sharingna nie była w stanie wychwycić jego ruchów. Było to pewnie dla niego oczywiste, skoro nie udało jej się uniknąć jego ciosu. Walka w zwarciu była dla niej zgubna, jednak doskonale działała na wyładowanie złości. Jej kunai zapłonął ogniem kiedy ruszyła z miejsca, żeby go zaatakować. Tym razem przykucnęła tuż przed nim, żeby podciąć jego nogi a następnie zamachnęła się kunaiem w jego kierunku. Z dołu ku górze. Zdawała sobie sprawę, że pewnie sprawnie uniknie jej ataku. W takim wypadku nie przerywała natarcia chociażby na sekundę. Parła do przodu wkładając w każdy cios maksymalnie dużo siły. Z jednej strony wiedziała, że chłopak bez problemu uniknie jej ataków, z drugiej rzeczywiście chciała go zranić. Nie byłoby jej przykro, gdyby się jej udało. Wręcz przeciwnie. Obydwoje w końcu wiedzieli, że podchodziła do sparingu poważnie w porównaniu do Toshiro. Chciała widzieć krew i chciała, żeby go zabolało. Między innymi dlatego, że się z nią bawił. Wyładowywała też na nim swoją frustrację, że była od niego znacznie słabsza. Wściekła się sama na siebie wyrzucając wszystko na chłopaka. Widocznie znalazł się w złym miejscu o złej porze. No i jeszcze ją specjalnie prowokował, łobuz. Prowokowanie dziewczyny było tak proste jak oddychanie. Wkurwiała się momentalnie, nie potrzebowała wiele. Impuls brał górę i już ruszała przed siebie. Nie licząc się z konsekwencjami.
Widocznie lubił sam sobie dokładać kłopotów, skoro zdecydował się ‘przygarnąć’ Nanę. Oczywiście było to tylko umowne, przecież nikt mu nie kazał się nią w żadnej sposób zajmować. Mógł ją wyprosić kiedy chciał i tyle. Mimo wszystko można to było nazwać pomocą. Dziewczyna nie znała jego pobudek i ta niewiedza trochę ją denerwowała. Nie wiedziała na czym stoi i czego się spodziewa. Nie pomyślała, że sam Toshrio nie znał odpowiedzi na jej pytania. Niedopowiedzenia wisiały w powietrzu, ciążyły nad nimi niemiłosiernie.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Jak może coś wyjść, gdy nie nadążasz za ruchami swojego przeciwnika? Toshiro też już kiedyś znalazł się w takiej sytuacji, że był zupełnie bezsilny w obliczu zagrożenia, z którym musiał się zmierzyć. Na szczęście byli inni, potężniejsi od niego, którzy je zażegnali. Teraz to on był dla kogoś tym nieuchwytnym przeciwnikiem. Zabawne jak z czasem role potrafią się odwrócić. Z wody wyłoniła się w końcu czarnowłosa, cała przemoczona. Zastanawiało go co tak na prawdę chciała tym osiągnąć? Na pewno była to całkiem niezła próba, ale od razu uciekać się do takich sztuczek? Czyżby już teraz zdawała sobie sprawę z tego ile ich dzieli?
Jego prowokacje działały. Kobieta była wściekła, więc się nie oszczędzała. Tego mógł być pewien. Atakowała z pełną siłą. Hm. Dalej było to na niego za mało. Chociaż musiał przyznać, że krzepy to zdecydowanie miała więcej. Nie było między nimi bardzo dużej różnicy, ale jednak. Wydawało mu się, że już była na tyle zła, że nie było co jej dalej podjudzać, dlatego jedynie uśmiechnął się lekko gdy usłyszał jej kwestię. Nie bawił się z nią przecież, nie chciał tylko jej zranić. Za mało się znali, żeby mógł wiedzieć na co też może sobie pozwolić. Może to i lepiej, że to właśnie kontrola i inicjatywa stała po jego stronie? Nana pewnie nie dałaby mu takiej taryfy ulgowej.
Po raz kolejny ruszyła w jego stronę, tym razem z płonącym mieczem, techniką, którą bardzo dobrze znał. Nic się jednak nie zmieniło. Biegła tak z taką samą prędkością. Nishiyama miał pełną kontrolę nad tym pojedynkiem dlatego mógł sobie pozwolić na rozpoczęcie analizy. Jeśli chodziło o kreatywność to nie brakowało jej chyba nic. Potrafiła wymyślać różne plany i nie opierać się cały czas na tym samym starając się podejść od różnych stron. Nie była w tym prostolinijna. Kompletnie nie spodziewał się, że chciała wpaść do wody - najpewniej z nim. Tego zupełnie się nie spodziewał, więc wywarło to na nim niemałe wrażenie. On dalej jednak stał w miejscu i czekał aż ta do niego dobiegnie. Na jaki manewr zdecyduje się tym razem? Atak na nogi. Och, ciekawie. Mógłby po prostu cofnąć się w tył i trzymać ją na dystans, ale wtedy nie dowiedziałby się co knuje, prawda? Jaki był w tym sens skoro chciał jak najlepiej poznać jej styl walki? Dlatego po tym ataku po prostu podskoczył w górę wystawiając się praktycznie jak na tacy. W powietrzu nie można było przecież robić uników, prawda? Nie oznaczało to, że nie można było robić nic. Gdy dostrzegł zmianę kierunku ostrza i fakt, że miało teraz przesunąć się w jego kierunku po prostu spojrzał na dziewczynę. Nawiązał z nią kontakt wzrokowy. To wystarczyło, aby złapać ją w iluzję i ta po prostu zamarła w bezruchu nie mogąc też wykrztusić z siebie nawet słowa, czy też ruszyć jakąkolwiek kończyną. Zastanawiało go, czy będzie w stanie samodzielnie się z niej wyswobodzić. Cios zapewne zatrzymał się w momencie gdy ich wzrok się spotkał przez co mógł bezpiecznie opaść na ziemię unikając wystawionego, płonącego ostrza.Jeśli Nana nie było w stanie nic zrobić to po prostu odwrócił się do niej plecami i zaczął iść z powrotem w kierunku domu.
-No dobrze. To koniec na dziś, tyle mi wystarczy. Poza tym nie masz już dostatecznie dużo chakry żeby dalej walczyć.- zatrzymał się dopiero po krótkiej chwili, w tym czasie cały czas trzymał ją w swojej iluzji. Odwrócił jedynie trochę głowę, aby wypowiedzieć swoją kwestię i gdy to zrobił, a dziewczyna dalej tkwiła w genjutsu, to po prostu ją uwolnił. On już był w tym czasie praktycznie przy brzegu.
-Chodź. Odpoczniemy trochę i pokażę Ci Seiyamę.- dodał gdy usłyszał, że ta zaczyna zmierzać w jego kierunku. Nie wiedział za bardzo co o tym wszystkim dalej myśleć. Z jednej strony bardzo chciał jej pomóc i stać się dla niej kimś na kim będzie mogła polegać, tak jak on miał w swoim życiu ludzi, na których mógł polegać, a Nana takich ewidentnie nie posiadała, z drugiej jednak strony nie wiedział czy będą w stanie się dogadać przy takiej różnicy charakterów. Nie wiedział co przyniosą kolejne minuty, a co dopiero godziny, dni czy miesiące. Łatwo jednak wysnuć z tego jeden wniosek - jeśli nie spróbuje, to się o tym nie przekona. Dlatego stwierdził, że warto dać temu szansę.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Tak jak się spodziewała jej ataki nie dosięgnęły celu. Toshiro bez problemu odparł każdą, chociażby najmniejszą, próbę zranienia go. Za pewne nie musiał się jakoś specjalnie starać. Nana nie była dla niego żadnym przeciwnikiem. Taka zwykła rozgrzewka. Oczywiście całkiem przydatna, skoro chciał ocenić jej możliwości. Pewnie sam się zorientował, że dziewczyna nie zamierzała się powstrzymywać. Nie miała oporów przed atakowaniem go z całych sił, ale czy aby na pewno był to pozytyw? Wszystko zgrało się idealnie, bo chłopak miał nad nią kolosalną przewagę. W innych okolicznościach skończyłby jednak marnie i nikt nie był w stanie powiedzieć, czy Czarnowłosa dała by radę mu odpuścić. Na szczęście nie przyszło im sprawdzać takiego scenariusza.
Całość trwała dosłownie kilka chwil. Toshiro bez problemu podskoczył do góry, wystarczyło jedno spojrzenie. Sharingan kontra Sharingan. A Nana zatraciła możliwość poruszania się. Przeszło jej przez myśl, czy właśnie tak samo czuli się jej rodzice, kiedy zostali zamordowani. Czy czuli taką samą ogarniającą bezradność i niemoc, kiedy nie potrafili się obronić. Pozostało im jedynie czekać na śmierć? Pamiętała ich krzyki, nie pamiętała ich twarzy. Ile by dała, żeby móc to zamienić. Udawała sama przed sobą, że jej nie zależało. Szła na łatwiznę, starając się zapomnieć tamtą noc.
Jego słowa odbiły się od niej jak od ściany. Na szczęście zdążył odwrócić się do niej tyłem i nie widział jej szklanych oczu. Została uwolniona po pewnym czasie, kiedy Toshrio znajdował się już kawał drogi przed nią. Wstała jednak niespiesznie. Nie miała ochoty za nim iść. Gdzie podziała się ta cała wściekłość i determinacja? Wszystkie emocje szybko z niej uleciały. Była mistrzynią w zmianach nastroju.
Nana musiała kawałek podbiec, żeby go dogonić. Kiedy już się z nim zrównała przerzuciła całkowicie mokre włosy przez ramię i wycisnęła je jak ręcznik. Zaśmiała się cicho pod nosem, była rzeczywiście przemoczona. Może skok do wody nie był najmądrzejszym pomysłem, jednak w tamtym momencie wydawał jej się jedyną możliwością zaskoczenia przeciwnika. Teraz? Teraz było jej oficjalnie zimno. Drżała delikatnie, jednak nic nie powiedziała na ten temat. W końcu sama zgotowała sobie taki los.
Po kilku krokach złapała go za rękaw i lekko przytrzymała, żeby zmusić Toshiro do zatrzymania się. Milczała jeszcze kilka długich sekund, w końcu westchnęła cicho. Tyle słów cisnęło jej się na usta, jednak nie potrafiła ich wypowiedzieć. Toshiro był dla niej wielką zagadką i nie umiała się z tym pogodzić. Ciekawość pchała ją do przodu, jednak z drugiej strony cieszyła się z błogiej niewiedzy.
- Czemu mnie nie zabiłeś? - Zapytała całkowicie na poważnie podnosząc na niego swoje czarne oczka. Mógł w nich odczytać szczere zdziwienie i zakłopotanie? Nie żartowała, na prawdę nie znała jego pobudek i nie potrafiła się ich domyślić. Jej słowa zawisły w powietrzu między nimi. Zdawała sobie sprawę, że było to niecodzienne pytanie. Miała wrażenie, że minęły godziny kiedy tak stali, a czas się zatrzymał. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że wciąż trzymała jego rękaw. Nie chciała go puszczać, jak gdyby trzymała się ostatniej deski ratunku. Czegoś dobrego w swoim życiu, iskierki dającej nadzieję, że jej dusza wciąż mogła być uratowana. Tak bardzo chciała wierzyć, że mogła już zawsze na niego liczyć, ale tak samo mocno bała się kolejnego porzucenia. Szybkim ruchem cofnęła rękę puszczając jego rękaw. Czemu wszystko nie mogło być prostsze? Byli tacy podobni, ale tak bardzo różni, co jedynie komplikowało sprawę. Czy rzeczywiście uda im się dogadać, czy wszystkie starania pójdą na próżno?
- Jestem dla Ciebie ciężarem - dodała cicho jak gdyby chciała wytłumaczyć skąd wpadła na wcześniejsze pytanie. Chciała usprawiedliwić swoją niepewność, jednak czuła smak żalu na języku. Jej ton był zimny jak lód, stwierdzała jedynie fakt. Tym razem darując sobie raniące niedopowiedzenia. Wpatrywała się w niego uporczywie, ja gdyby chciała odczytać wszystkie jego myśli. Odwróciła w końcu wzrok. Była gotowa do drogi, obojętnie co odpowiedział. No, może nie licząc przemoczonego ubrania.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Niestety taka była rzeczywistość. Szczególnie jeśli spotykały się dwie osoby o takich samych umiejętnościach, ale na różnym poziomie. Gdy jedna z osób przoduje w każdym aspekcie, to drugiej może się wydawać, że jest po prostu słaba. Co oczywiście jest błędnym rozumowaniem, ponieważ w starciu z inną osobą o innych umiejętnościach mogła by się o wiele lepiej sprawdzić. Wiadomym było, że jeśli dalej istniałaby przepaść w postaci sprawności fizycznej i duchowej no to po prostu nie było kompletnie szans, ale... No nieważne. Pomimo tego, że Nishiyama rzeczywiście był silniejszy to nie było też tak, że mógł kompletnie olać jego przeciwniczkę i zacząć pić sobie herbatkę od czasu do czasu czegoś unikając czy czymś odpowiadając. Posiadała w swoim arsenale techniki, który mogłyby go już zabić, albo bardzo poważnie zranić. Na szczęście znał je bardzo dobrze, więc nie musiał tak na prawdę korzystać ze swych zdolności, aby odczytywać ruchy Nany. Mimo tego po prostu to robił, aby było mu łatwiej mieć kontrolę nad sytuacją. Nikt nie chciał stracić podwórka jakimś zagubionym katonem, nieprawdaż?
W każdym razie manewr jaki sobie zaplanował przebiegł bez większych komplikacji. Dodatkowo uzyskał informację, że kobieta nie jest w stanie wydostać się z jego iluzji. Na pewno ten fakt może dopisać do tych użytecznych. Czarnowłosy jednak zupełnie nie zdawał sobie z tego co jego sparingpartnerka mogła sobie w tej sytuacji pomyśleć, bo niby jak? Dopiero gdy dotarł do brzegu to troszkę zwolnił, aby to mogła go w razie czego dogonić. Uważnie nasłuchiwał, czy jest to sprint i pełna szarża w akcie zemsty, czy normalny chód lub trucht. Została trochę dłużej niż mu się wydawało. Czyżby uderzyło w nią zmęczenie? Nie zdziwiłby się. Technika, którą ją potraktował nie należała do najprzyjemniejszych, w końcu kto chciałby, aby w jego ciało wbijały się ogromne kolce uniemożliwiające poruszanie się, prawda? Oprócz tego dochodził ubytek chakry, znacznie większy niż jego. Gdy się z nim zrównała poczuł jak został złapany za rękaw. Mimowolnie się zatrzymał i zerknął na dygocącą kobietę.
-Najpierw to chyba będziesz musiała wyschnąć.- zauważył i odwzajemnił lekki uśmiech. Skok do wody było czymś czego kompletnie się nie spodziewał, ale dzięki sporej przewadze po prostu ją wyminął unikając wciągnięcia do wody. Zastanawiało go czy dałaby radę go złapać gdyby nie manewr, który wykonał. Pytanie, które nagle mu zadała jak gdyby nigdy nic wytrąciło go lekko z równowagi. Tak, że nie potrafił ukryć swojego zdziwienia.
-Ty chyba na prawdę żyłaś z karczmy do karczmy i nie miałaś za dużo styczności z ludźmi, co? Dlaczego niby miałbym Cię zabić. Nie po to Cię przecież zapraszałem do siebie. Gdybym chciał to zrobić to zapewne odbyłoby się to w jakimś ustronnym miejscu, a nie u mnie na podwórku.- parsknął śmiechem jakby opowiedział dobry żart. Chociaż sytuacja raczej była bardziej z tych przykrych. Wolał jednak nie wprowadzać ponurego nastroju.
-Skoro tak uważasz to stań się silniejsza. Jeśli chcesz, to możesz ze mną podróżować i mnie obserwować, a ja będę obserwować Ciebie. W ten sposób będziemy mogli się wzajemnie rozwijać. Ty może nauczysz się paru rzeczy ode mnie, a ja może paru innych od Ciebie.- oczywiście nie chodziło tutaj jedynie o umiejętności bojowe, ale tych przecież też nie wykluczał, dziewczyna mogła pójść w różnym kierunku i sprawdzać się w innych dziedzinach. Na razie jednak ich styl walki opierał się na tym samym, więc w pewnym sensie mógłby być dla niej kimś w rodzaju... Nauczyciela? Mentora? Sam nie wiedział jak to do końca nazwać, bo przecież różnica ich wieku nie była tak duża co sprawiało, że ta relacja byłaby jeszcze trudniejsza do nazwania i opisania. Poza tym nieco dziwnym było dla niego tłumaczenie takich prostych i oczywistych rzeczy.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

1, 2, 3 sekundy później już trzymała jego rękaw. Słowa, które wypowiadały brzmiały obco. Zanim zdążyła się nad nimi zastanowił ich dźwięk wisiał już w powietrzu. Nie mogła tego cofnąć, chociażby sobie tego życzyła. Czasami dużo łatwiej było zwyczajnie milczeć. Nie wiedziała czy Toshiro ją zrozumie i nie mogła tego od niego oczekiwać. Ale czy właśnie o to w tym wszystkim nie chodziło? O zrozumienie? Dlatego wolała być sama. Nie musiała nikomu ufać, na nikim polegać i nie być dla nikogo ciężarem. Teraz jednak jej życie miało się diametralnie zmienić. Niepewność śledziła ją jak cień. Bala się, że nie była gotowa wpuścić kogoś do swojego życia. Zaszła jednak już tak daleko, że nie zamierzała się wracać. Ciągła ucieczka i samotność była męcząca. Może w końcu przyszedł czas na zmiany. Zmiany na coś lepszego?
Słysząc jego odpowiedź zmarszczyła zgrabny nosek. Śmiał się z niej? Nie rozumiała dlaczego nie brał jej pytania na poważnie. Rzeczywiście jego podwórko nie było najlepszym miejscem, żeby się jej pozbyć, ale przecież nie miało to większego znaczenia. Obydwoje wiedzieli, że nikt nie przyszedłby jej szukać. Skoro już wiedział, jak słaba była, po co ją trzymać jak zwierzątko domowe?
- Bezużyteczne rzeczy się wyrzuca - odparła sucho, chyba psując jego żart. O dziwo zauważyła jego starania. Widocznie po prostu nie chciał psuć całej atmosfery jeszcze bardziej. Miło z jego strony. Nie musiał się tym jednak martwić, Nana go uprzedziła. Była mistrzynią w niszczeniu wszystkiego. Miał pecha, że na nią trafił. Mogła mu tego oszczędzić i odejść. Wtedy mógłby wrócić do swojego normalnego życia, bez niej i jej bagażu. Bała się zostać, ale nie była zbyt silna, żeby odejść. Nie chciała odchodzić, była samolubna. Jego odpowiedź, chociaż na wpół serio, dawała jej nadzieję. Malutką iskierkę, że jej życie nie było jeszcze skończone, że czekało na nią coś więcej. Posłała mu słaby uśmiech, jak gdyby chciała go przeprosić za całą sytuację. Zdecydowała się przestać zasmucać go swoim pesymistycznym nastawieniem. Nie zasłużył na takie traktowanie.
Wysłuchała go do końca w milczeniu. „Jeśli chcesz?” Oczywiście, że chciała. Od zawsze chciała stać się silniejszą wersją siebie. Nie zamierzała odrzucać takiej propozycji. Uważała się za wolną od zemsty, jednak piętno morderstwa rodziców wciąż nad nią wisiało. No i pozostawała jeszcze sprawa jej nauczyciela z dzieciństwa. Był dla niej jak ojciec kiedy ją porzucił. Z dnia na dzień, bez słowa. To przez niego została całkiem sama.
Podniosła na Toshiro spojrzenie swoich ciemnych oczu. Mógł w nich dostrzec bojową iskierkę. Jej nastawienie znowu uległo zmianie. Nie była już smutna, raczej zdeterminowana. U niej nastroje zmieniały się jak pogoda na morzu.
- Kiedyś to ty wpadniesz w moje genjutsu - zaczęła z łobuzerskim uśmiechem podchodząc do niego jeszcze o krok bliżej, jeśli było to w ogóle możliwe. Zadarła podbródek ku górze, w końcu Toshiro był od niej znacznie wyższy - I co jeśli się z niego nie obudzisz?
Zaśmiała się słodko niczym nastolatka. Mówiła poważnie czy żartowała? Odsunęła się od niego na bezpieczny dystans wciąż z uśmiechem na ustach. Ruszyła przed siebie szybkim krokiem. W stronę posiadłości. Wciąż dygotała. Póki co nie była dla niego żadnym zagrożeniem. Po chwili stanęła jak gdyby sobie o czymś przypomniała. Odwróciła się do niego przodem. Trzęsła się, jednak spojrzenie miała twarde. Przekrzywiła delikatnie głowę, a uśmiech wciąż zdobił jej twarzyczkę. Odwzajemniła jego spojrzenie wyciągając otwartą dłoń przed siebie w jego stronę, jak gdyby chciała przypieczętować ich układ.
- Sawada Nana, To-shi-ro sensei - przedstawiła się nazwiskiem, które sam dla niej wymyślił. Ciekawe czy pamiętał. Specjalnie przeciągnęła jego imię, jak gdyby chciała posmakować go na języku. Będzie musiała się do niego przyzwyczaić, jeśli rzeczywiście mieli spędzać ze sobą dużo czasu. Mógł odwzajemnić uścisk jej dłoni lub też nie. Taka była jej odpowiedź. Zamierzała zostać, dokładnie go obserwować i kwitnąć pod jego okiem, żeby któregoś dnia stać się silniejszą.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Przez chwilę Toshiro wydawało się, że uścisk na rękawie jego trwał całkiem długo. Przez chwilę nawet miał odruch żeby zabrać rękę, ale zatrzymał go szybko i jedynie jego górna kończyna lekko drgnęła. Znali się trochę krótko, a Nishiyama nie przywykł do tak bliskiego kontaktu z osobami, których nie znał zbyt długo. Pomimo tego zdecydował się nie wyrywać, bo po prostu dziwnie by to w tej sytuacji wyglądało, a być może czarnowłosa czegoś takiego potrzebowała. Potrzebowała kogoś kto popchnie ją w końcu do zmiany w jej życiu. On takiej osoby nie miał, musiał zrobić wszystko sam. Przepracować swoją przeszłość i wyciągnąć z niej wnioski. Takim ostatnim elementem i pogodzeniem się z tym wszystkim był właśnie list do Asaki. Wraz z nim częściowo porzucił uczucia, które darzył do białowłosej. Było to już jakiś czas temu. Szybko odkrył, że ta relacja była nieco toksyczna na podstawie tych innych. Specjalnie starał się zmieniać dla kogoś zatracając w tym wszystkim siebie. Na szczęście w porę się opamiętał. Oprócz tego zrozumiał już parę rzeczy i inne swoje błędy, które starał się naprawić i jak na razie szło mu całkiem nieźle. Otworzył się na nowych ludzi i pozyskał nowe, bliskie relacje. Oczywiście tym razem nie zamierzał na nich poprzestać i z powrotem się zamykać. Powolutku grono jego znajomych osób poszerzało się. Wiadomym było, że nie zamierza zapominać o tych ludzi, którzy byli przy nim wcześniej mimo wszystko. Dalej będzie im wdzięczny za przeszłość i za to, że przy nim trwali. Z drugiej jednak strony on odwdzięczał się tym samym, szczególnie w trudnych sytuacjach, a tych zdecydowanie nie brakło. Czy przez to wszystko został potraktowany fair? Nie jemu było oceniać. Ze swojej strony chciał mieć za to już czyste konto i nie wracać do przeszłości, bo po co? Trzeba było patrzeć na dziś i jutro jedynie pamiętając o przeszłości.
-Dla mnie nie jesteś bezużyteczna.- powiedział i wzruszył ramionami jakby mówił oczywistą oczywistość. W pewnym momencie dostrzegł w niej zmianę. Jakby w końcu w ciemności została wykrzesana mała iskierka, a ogień zaczął się lekko tlić.
-No. I takie nastawienie to ja rozumiem.- odparł i parsknął śmiechem gdy usłyszał kolejną część, a także jak dziewczyna zadarła podbródek ku górze. -Nie bądź taka do przodu, bo Cię z tyłu zabraknie.- dodał i posłał jej pobłażliwy uśmiech. Jej nauka w tej dziedzinie raczkowała, ba, chyba nawet nie zaczęła w ogóle praktyki nad iluzją, dlatego czekała ją jeszcze na prawdę długa droga. Droga, którą Toshiro już przebył, więc będzie mógł jej pomóc. O ile będzie tego chciała, nic na siłę. Czarnowłosy wiedział jednak jedno, w jej towarzystwie na pewno nie będzie nudno. Zmiana nastawienia i humoru następowała z chwili na chwilę. Nie miał pojęcia czy poradzi sobie z tym w przyszłości, ale... Czas pokaże. Na razie zapowiadało się interesująco.

-Coś nie tak?- zapytał ją gdy ta przystanęło i posłał jej pytające spojrzenie wyczekując odpowiedzi. Po chwili słysząc jej słowa i widząc wyciągniętą rękę prychnął, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek. -Jeszcze się zarumienię, czy coś.- Stwierdził, że niechaj jej będzie. Choć oficjalne przedstawienie mieli już za sobą, to mogło być dla niej coś symbolicznego. Jakby zawarcie wspólnej umowy? Kto ją tam wiedział. Nie umknęło mu uwadze, że użyła nazwiska, które sam jej wcześniej zaproponował. -Nie spodziewałem się, że zostaniesz przy tym nazwisku. Rzuciłem wtedy coś co pierwsze przyszło mi do głowy gdy zestawiłem je z Twoim imieniem. Jeśli chcesz to możesz sobie wybrać inne.- zaśmiał się wyciągając swoją dłoń i ściskając jej na przypieczętowanie układu. Co przyniesie przyszłość? Będą w stanie się dogadać? Czy uda jej się rozwinąć pod jego skrzydłami? Nie mógł się doczekać, aby się o tym przekonać. W pewnym sensie było to dla niego ekscytujące, z drugiej zaś trzymała go strasznie powściągliwość i brak kompletnego zaufania. W każdym razie nawet się nie obejrzał, a zaczęły mijać dni. Spędzone na wspólnych rozmowach i treningach, rozmowach o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Planach, obawach, marzeniach i innych niestworzonych rzeczach. Był to czas, który był potrzebny na to, aby zbudować już jakieś podwaliny wzajemnego zaufania i samej relacji, a także poznania swoich wad i zalet. Wiadomo, że przez taki czas nie dało się wychwycić wszystkiego, ale ogólny zamysł odnośnie drugiej osoby na pewno powstał już w ich głowach. Po jakimś czasie postanowili wybrać się w końcu w podróż. W końcu nie wypadało czekać osobie, która chciała się z nim spotkać, nieprawdaż?

z.t + Nana
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

My, okazało się trafne. Toshiro tylko potwierdził jej słowa, czego nie zamierzała komentować. Była w wystarczającym szoku, że rzeczywiście znaleźli na ten temat wspólne zdanie. W końcu obydwoje doskonale czuli się w byciu razem, ale osobno - to nie było jednak "my". Odrzucenie, zdrada czy po prostu zawód były wystarczająco silnymi czynnikami, żeby odstraszyć od siebie dwie osoby. Czy przezwyciężą swoje uprzedzenia? Skoro posiadali ten sam cel, czemu nie pomóc sobie wzajemnie? Wszystko wyszło bardzo naturalnie, nawet dużo lepiej niż się spodziewała. Widocznie chłopak w ogóle nie zauważył jej zakłopotania, na całe szczęście. Miała już dosyć ciągłego wychodzenia na nieokrzesaną idiotkę. Tylko czemu zależało jej na jego opinii?
No a potem się wkurzyła. Jak zwykle wszystko psując i wychodząc na nieokrzesaną idiotkę. Powinna była być z siebie naprawdę dumna. Widziała mur, który budował się między nimi nowo. Czuła narastający dystans w spojrzeniu Toshiro, jednak nie potrafiła tego zmienić. Łatwo można było zauważyć, że jej sceny nie robiły już na nim wrażenia. Chyba się przyzwyczaił. Reagował cierpliwością i spokojem. Czymś czego nie posiadała, czego było jej tak bardzo trzeba. Odetchnęła, uspokoiła się, wstała. Jego stabilność szybko postawiła ją z powrotem na ziemię. Czarnowłosy jej kotwicą, rozsądkiem , którego sama nie posiadała. Wiedli tak podobne życie, a byli sobie tak przeciwni. Milczeli kilka dobrych chwil ruszając w stronę posiadłości Nishiyama. Kiedy znajdowali się już całkiem blisko Nana w końcu zdecydowała się odezwać.
- Cieszysz się z powrotu do domu? - Zagadnęła swobodnie, jak gdyby nigdy nic. Wróciła do udawania, że absolutnie nic się nie stało. Tak było łatwiej. Zresztą wiedziała, że Toshiro za bardzo nie przejmował się jej złością, temperamentem czy wybuchowym charakterem. Będzie ją zawsze tak tolerował? Miał jakieś granice? Bo jeśli tak, Nana bardzo chciała je poznać. W s z y s t k i e. Niestety bardzo ją korciło, żeby je sprawdzić, jak na ciekawską osobę przystało. Przygryzła dolną wargę starając się wyrzucić z głowy wszystkie psoty i kłopoty, jakie tam napływały. Testowanie cierpliwości Toshiro nie było najlepszym pomysłem, więc pewnie prędzej czy później go i tak zrealizuje.
W końcu dotarli na miejsce. Wszystko w idealnym stanie, tak jak je zostawili. Czuła się tutaj całkiem swobodnie. Bardziej niż gdziekolwiek indziej. Wciąż jednak nie potrafiła się przyzwyczaić do samej posiadłości. Była ogromna, na pewno bardzo droga. Niepodobna do żadnego z miejsc jakie przywykła odwiedzać. Z początku każdy zajął się sobą. Jak to po dalekiej podróży. Typowe domowe porządki, pranie, ogarnianie czy kąpiel. Nana, kiedy była już gotowa, udała się do kuchni. Mokre włosy, czarne, luźno zawiązane kimono. Była w domu. Może i nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy, ale Daishi powoli stawało się jej miejscem na ziemi. Czy tego chciała czy nie. Oczywiście odrzucała od siebie jakiekolwiek myśli o byciu przywiązanym. Dom, Toshiro? Nie mogła sobie pozwolić na takie słabości. Postanowiła się czymś zająć, żeby odgonić wszystkie niewygodne myśli. Gotowanie wydało jej się idealnym zajęciem. Kiedy przybyła tutaj po raz pierwszy Toshiro ugotował jej same pyszności. Nie była wybitną kucharką i na pewno nie dorastała mu do pięt, jednak nie zamierzała się zniechęcać. Zabrała się za przygotowanie warzyw, makaronu ryżowego. Wyciągnęła ze spiżarki kilka ciekawych przypraw. Rozpaliła palenisko i zaczęła gotować z wielkim skupieniem. Czy będzie mu smakować? Może akurat się nie otruje. Niestety życie z karczmy do karczmy nie nauczyło ją niczego w kuchni. Zazwyczaj jadła kupne jedzenie, albo zadowalała się tym co znalazła w lasach. Teraz jednak stała przed nowym zadaniem, któremu całkowicie się poświęciła. Widocznie zależało jej, żeby Toshiro zasmakowało. Parsknęła nieszczęśliwa na samą myśl, że mogło jej zależeć na czymś tak głupim. Mimo wszystko wciąż gotowała. Znów nie rozumiała samej siebie. Wkurzające. Kontakty. Międzyludzkie.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Toshiro też niegdyś był bardzo nieokrzesany i kierował się głównie emocjami, które cały czas go napędzały. Popełnił przez to na prawdę masę błędów, które naprawił lepiej lub gorzej, albo po prostu poszły w zapomnienie. Wiadomo było, że nie potrafił kompletnie wyzbyć się starych nawyków, ale cały czas nad tym pracował. Patrząc na Nanę widział jak bardzo się zmienił. Niegdyś skakał tam gdzie nie trzeba i mówił to co miał na myśli w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie i przy nieodpowiednich osobach. Za każdym razem uszło mu to płazem, dlatego teraz mógł być wdzięczny losowi za to, że dalej żyje. Był świadomy tego, że stał się lepszą wersją siebie, dalej niedoskonałą, ale lepszą. Dlaczego w takim razie miałby nie podzielić się zdobytą wiedzą z kimś innym? Tak, właśnie to był też jeden z powodów, przez które trzymał Nanę przy sobie. Byli tak podobni, a zarazem tak inni.
Czy zdenerwowanie było bezpodstawne? Być może, jednak jeśli taka po prostu była Nana, to dobrze, że wychodziło to prędzej niż później. Przynajmniej Nishiyama będzie wiedział z kim dokładnie ma do czynienia i na czym stoi. Rzeczywiście kobieta nie była w stanie ukryć swojej impulsywności i działania bez większego namysłu już nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Mogło to się okazać krytyczne w niektórych sytuacjach w przyszłości dlatego zawsze będzie miał to z tyłu głowy. Nigdy z nią nie wiadomo. Z drugiej strony jednak jakby spojrzeć na to obiektywnie to bardzo dobrze się uzupełniali. Tam gdzie brakowało spontaniczności i szybszego działania wkraczała, a od analizy, stopowania i "zdrowego rozsądku" był Toshiro. Sam nawet nie wiedział kiedy to on stał się tym rozważnym.
-Chyba tak, ale z drugiej strony zaczynam się trochę martwić, że nie mam żadnych wieści od Kutaro. Pamiętasz go? Ten okularnik, który był ze mną gdy pierwszy raz się spotkaliśmy? Trochę mnie to zaczyna martwić.- pomimo wyrazu odpowiedzi powiedział to nad wyraz spokojnie, bardziej jakby kalkulując całą sytuację, czy też po prostu skupiając się na... czymś. Prawdą było, że Aburame już dawno się nie odezwał, a mieli przecież spotkać się na polu bitwy. Wiedział, że bardzo łatwo można stracić bliskie osoby, ale nie, że aż tak. Nie, nie wierzył w to dalej. Nie mógł też zacząć panikować, poza tym odnalezienie go za pomocą ich władz pewnie może okazać się niemożliwe, kto w końcu udziela informacji o swoich ludziach jakimś przypadkowym ninja? Nie miał też pojęcia gdzie mieszka. Mógł jedynie liczyć na jakiś ślepy traf albo, że Kutaro jednak odnajdzie drogę do niego. Niestety jeśli chodzi o listy, bo za tymi od razu obejrzał się Toshiro, to żadnego nie znalazł. Był też Ao, ale jego nie znał tak dobrze, więc aż tak bardzo się nie przejmował.
Wracając jednak do żywych i do sytuacji teraźniejszej. Po powrocie przyszedł czas na ogarnięcie siebie i domu. W tym drugim jednak było całkiem w porządku, więc wypadało jedynie zrobić porządek ze sobą. Toshiro zerknął jeszcze na zbroję, którą do niedawna cały czas ze sobą nosił, a teraz stała w jednym z pokoi na stojaku. Dalej wydawało mu się dziwne, że nagle stała się dla niego tak uciążliwa. Być może będzie musiał popracować nieco więcej nad swoim ciałem w nadchodzącym czasie? Ze swoich zdolności duchowych był całkiem zadowolony, iluzje też stały na niezłym poziomie. Tak, zdecydowanie pora na ciało. W międzyczasie gdy on się ogarniał to okazało się, że Nana nie próżnowała zabierając się za tworzenie ich posiłku. Teraz można sobie wyobrazić minę zdziwionego Toshiro, gdy ten wchodził do kuchni patrząc badawczym wzrokiem na kobietę. Zupełnie nie spodziewał się tego, że nie dość, że wróci od tak do domu, to jeszcze załapie się na kolację. Wiadomo, że lekka niepewność pozostawała, dlatego pozwolił najpierw Nanie wziąć pierwszy kęs i jeśli wszystko było w porządku to zapewne też zabrał się do jedzenia, a potrawa na pewno była bardzo dobra, przez co czarnowłosy nie szczędził pochlebnych komentarzy. Nie wolno przecież zniechęcać nowej kucharki, aby potencjalnie w przyszłości móc czerpać więcej z takich profitów.
Czy zachował ostrożność, bo rzeczywiście myślał, że coś mogło być nie tak, czy po prostu chciał w humorystyczny sposób podejść do czegoś nowego? Cóż. Będzie to jego słodką tajemnicą. W każdym razie po kolacji oczywiście dwójka udała się na zasłużony spoczynek, a potem... Czas mijał, razem trenowali, rozmawiali, poznawali się i spędzali ze sobą każdy kolejny dzień. Nie zapowiadało się na to, aby miało to się w niedalekiej przyszłości zmienić przez co Toshiro z dnia na dzień przekonywał się, że coraz bardziej do czarnowłosej i do wizji spędzania większej ilości czasu razem.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Ponowna podróż przez pół świata. Czemu ten Toshiro nie mógł zamieszkać gdzieś bliżej. Kutaro po niedawnej wizycie w Sogen, mnie więcej rozumiał czemu tam Nishiyama nie zamierzał stawiać nogi, ale nie mógł wybrać jakiegoś kraju bliżej? Jakieś Shigashi, albo Ryuzaku byłoby lepsze. Porządne miasta pełne ciekawych ludzi. Właściwie to Daishi było zaskakująco podobne do wspomnianej wcześniej prowincji Uchiha. Zapomniane kraiki na rubieżach znanego świata. Różniły się tylko tym, że jedno było pomiędzy wzgórzami, a drugie pomiędzy bagnami. Fantastyczna zmiana scenerii. Może Toshiro miał coś do takich klimatów, lokacji na środku zupełnie niczego.

Kutaro znał drogę do domu swojego towarzysza. Gdyby miał polegać na pierwszej wizycie tutaj byłoby ciężko, ale w związku z tym, że jednak potem pojechał na południe, mógł z łatwością odtworzyć trasę. Tak więc to nie sprawiło żadnego problemu. Jedynce co nurtowało Aburame to to czy shinobi będzie w ogóle w swoim domu. Mógł przecież być na jakiejś misji, w sklepie, lub zapijać gdzieś pałę w którejś z okolicznych spelunek. Nie dowiemy się tego jeśli nie sprawdzimy, nie?
- Ohayo! Puk, puk. Ktoś jest w domu? - Kutaro zapytał pukając do drzwi. Było to wybitnie proste, wręcz prymitywne posunięcie, ale często takie metody okazywały się być najlepsze. Dawały dokładnie takie odpowiedzi jakich się szukało i nie dawały pola do interpretacji. Praktyczne prawda?
Problem mógłby wystąpić gdyby się okazało, że jest tu tylko znajomek Nishiyamy. Kim on tam był? Rodziną? Benisuke nie mógł sobie w żadnym wypadku przypomnieć. No ale ktoś tu jeszcze mieszkał. W razie czego robaczy magik zamierzał wygodnie gdzieś siąść i poczekać na powrót.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Całkiem niedawno wrócili z podróży. Odkąd zabrała się z Toshiro i Ao na Mur jej życie stało się znacznie ciekawsze, ale także zdecydowanie bardziej skomplikowane. Ciągle coś się działo. No i praktycznie nigdy nie była już sama. Wciąż brakowało jej doświadczenia w kontaktach międzyludzkich, jednak pracowała nad tym każdego dnia. Dziwne uczucie móc na kimś polegać. Bardzo ciężko było się jej do tego przyzwyczaić. Starannie pielęgnowali znajomość z Toshiro, jednak bardzo często kręcili się w miejscu. Krok w przód krok w tył. Nowa rzeczywistość okazała się przyjemniejsza i dawała jej nadzieję na lepsze jutro. Mimo wszystko wciąż miała swoje opory. Bała się zostać porzucona. Znowu. Bycie samotniczką dawało jej ten komfort, że nikt nigdy nie mógł ją zranić, bo kto?
Było jeszcze wcześnie. Dzień zaczął się standardowo - treningiem. Nie mogła narzekać, całkiem dobrze odnajdywała się w narzuconej rutynie. Przynajmniej wiedziała czego mogła się spodziewać. Była wdzięczna Toshiro za nauki. Okazał się zdecydowanie bardziej doświadczonym shinobi i mogła się od niego wiele nauczyć. Ich umiejętności były przecież bardzo podobne, dzielił ich jedynie poziom. W końcu dostała to co zawsze chciała. Możliwość stania się silniejszą. Uzyskała szansę na zdobycie mocy, o jakiej zawsze marzyła. Tylko w jaki sposób wykorzysta kiedyś tę zdobytą siłę? No właśnie. Niestety w żaden przyjemny i tego była pewna. Miała swoje cele, swoją zemstę. Toshiro jednak doskonale o tym wiedział i nie zrezygnował z niej mimo to. Nawet zgodził się jej pomóc. Razem nabrało nowego znaczenia. Żyła z dnia na dzień, nie mówiąc o dalekiej przyszłości. U boku Toshiro, w Saisei czy samemu. Tak było zdecydowanie łatwiej i bezpieczniej. Kiedyś pewnie przyjdzie czas na plan. Nie było to jednak dzisiaj. Na całe szczęście.
Siedziała w kuchni jedząc onigiri, które przygotowała wczoraj. Ostatnio coraz częściej brała się zagotowanie. Posiadanie własnej kuchni było dla niej czymś nowym. Oczywiście nie gotowała dla Toshiro, tylko dla siebie. On miał jedzonko przy okazji, tak dla jasności. Całkiem zgłodniała po porannym treningu. Była już wykąpana, czyściutka w świeżym kimonie. Gotowa na przywitanie nowego dnia. Jej mokre, czarne włosy schły powoli. Dwa gryzy później jej przerwę przerwało pukanie do drzwi. Westchnęła ciężko wstając. Wyszła z kuchni na korytarz rozglądając się. Była całkiem sama. Zazwyczaj Toshiro zajmował się gośćmi, w końcu Nana nie była u siebie, chociaż czuła się naprawdę komfortowo mieszkając w posiadłości Nishiyama. Jednak chyba wciąż kąpał się po treningu. Stała przez chwilę bijąc się z myślami. Przewróciła oczami i ruszyła w stronę drzwi. Co mogło się stać, prawda? Toshiro chyba nie posiadał za wielu wrogów. Nie licząc oczywiście całego klanu Uchiha i może kilku strażników na Murze i pewnie całej zgrai innych ludzi, o których nie miała bladego pojęcia.
Słyszała znajomy głos? Ciekawość oczywiście wzięła górę. Otworzyła wejście do posiadłości. Stanęła w framudze drzwi opierając się o nią biodrem. Uniosła brwi ku górze widząc znajomą twarz, nie potrafiła ukryć zaskoczenia.
- Benisuke Kutaro, kto by się spodziewał - powiedziała uśmiechając się do chłopaka, którego poznała w karczmie dawno temu. Nie znali się za dobrze, jednak Toshiro dosyć często o nim opowiadał. Nawet wspominał o nim kiedy wracali do Daishi. Widocznie był dla niego kimś ważnym. Przyjacielem? Nie potrafiła ocenić, nie znała się na tym za bardzo. Dziewczyna odsunęła się wpuszczając Kutaro do środka.
- Toshiro chyba jeszcze się kąpie - dodała zgodnie z prawdą kierując się w stronę kuchni. Spodziewała się, że chłopak pójdzie za nią. Zamierzała przygotować coś do picia dla nowego gościa. Herbatę? Sake? Zapewne jedno i drugie.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że dla Kutaro, jeśli w ogóle ją pamiętał, była jedynie „typiarką z karczmy”. Trochę się speszyła, nie dając tego po sobie poznać. Pewnie powinna mu była wytłumaczyć całą sytuację na wstępie. Teraz było już jednak za późno. Czekała na jego reakcję nic nie mówiąc, nie wiedziała co miałaby od siebie dodać. Zabrała się za parzenie herbaty, chociaż miała ogromną ochotę na sake. Natychmiast. Dziwna sytuacja. Nana miała nadzieję, że Toshiro wkrótce się pojawi i uratuje ją z opresji. Nie miała za bardzo doświadczenia w niewygodnych momentach. Pewnie musiało to trochę śmiesznie wyglądać. Ugh!
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Dom Masaru

Post autor: Kutaro »

Jak to z niespodziankami bywa Kutaro zupełnie nie był przygotowany na to, że drzwi w domu Toshiro otworzy mu Nana. Już prędzej by się spodziewał kogoś z rodziny Nishiyamy, ale nie. W progu pokazała się spotkana przed jeszcze przed wojną w karczmie dziewczyna. Cóż, najwyraźniej ten konflikt nie tylko podzielił ludzi, ale miejscami wręcz przeciwnie. Jakiś promyk szczęścia w całej tej tragedii. Co prawda okulary częściowo maskowały mimikę, zwłaszcza oczu, to na twarzy Aburame pojawiła się wyraźna konsternacja. Nie oszukujmy się, nie spodziewał się jej tutaj. Ba! Patrząc z perspektywy czasu wydawała się być znacznie pewniejsza w postępowaniu. Kutaro zapamiętał ją, siedzącą cicho na brzegu stołka bacznie odpowiadająca na pytania. Teraz nagle nabrała pewności i wyglądało jakby została kierownikiem domu. Ciekawe czy Toshira też rozstawiała po kątach? Może złośliwe pytania padną później.
- Nana! - Wykrztusił Kutaro kiedy zebrał się z zaskoczenia. - Dobrze Ciebie widzieć! - Ogarnął się w końcu i na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Był zwyczajnie szczęśliwy, że ludzie których poznał, przeżyli bitwę bez większych konsekwencji. Co prawda formalnie przegrali, ale jak już od dłuższego czasu Beniuske uważał - nikt w tej wojnie tak naprawdę nie wygrał. O ile Aburame wiedział, nie było zwyczajowej rzezi uciekających pokonanych więc stosunkowo mała ilość ofiar mogła z tego pochodzić. Całe szczęście.
Okularnik naturalnie ruszył za kunoichi do środka domu. Wspólne treningi, posiadówki, nie ma co, urządził się ten Toshiro. Ponownie twarz Kutaro przybrała serdeczny uśmiech, zawsze to trochę radości w tym smutnym świecie. Widząc, że Nana zabrała się za parzenie hebraty. Czy to z uprzejmości albo zwyczajnej potrzeby zajęcia czymś rąk. Jeśli było to drugie to Benisuke to doskonale rozumiał. Nie lubił bezczynnego siedzenia i gapienia się na siebie.
- Poczekam na niego. Mogę też dostać herbatę? - Zapytał uprzejmym tonem. Kubek czegokolwiek dobrze mu zrobi po podróży. Zapewne się na herbacie nie skończy, ale wypadało sprawiać przynajmniej pozory. Potem przyjdzie czas na sake. Co prawda “potem” najprawdopodobniej oznaczało “za jakieś pół godziny”, ale nikt ostatecznie nie mówił, że Kutaro był dobry w takim owijaniu w bawełnę.
Ile to czasu minęło od ich ostatniego spotkania? Jakieś dobre kilka tygodni. Aburame nie guzdrał się i chciał sprawdzić czy wszystko w porządku tak szybko jak tylko załatwi sprawy klanowe. Miał sporo do przekazania liderowi, ale jakoś się to udało. Wkrótce potem, ruszył na północ do Karmazynowych Szczytów. Lecz nie obyło się bez ponownej, krótkiej wizyty w Ryuzaku gdzie Kutaro przeżył swoje kolejne przygody. Sama ta podróż spod Muru to kilka tygodni, a trzeba było jeszcze się cofnąć do Kaigan. Toż to prawie miesiąc.
- W końcu udało mi się tutaj trafić, sama podróż przez kontynent jest męcząca. Całe szczęście, że przetrwaliście Mur. Chyba bez większych zadrapań? - Zapytał spoglądając ciemnymi oczami znad okularów na krzątającą się Nanę. Całe szczęście, że istnieli Iryonini. Gdyby nie Inoshi to z Kutaro byłoby krucho. Co prawda zarobił kilka nowych blizn, to włosy które niemal stracił od ognistych technik już odrastały. Gdyby miał sam się tym zajmować to byłoby ciężko. Tym bardziej, że jego wiedza ograniczała się do - czerwone się wylewa = źle. Kunoichi z daleka wyglądała, na całkiem zdrową, co było pokrzepiające, ale zawsze mogły się zdarzyć jakieś kontuzje. Pytanie czy było równie dobrze z Toshirem.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1355
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Dom Masaru

Post autor: Toshiro »

Rzeczywiście niechęć Nishiyamy do Uchiha nie była nieuzasadniona. Ten rób po prostu był przeklęty. Nieważne co mówili, co obiecywali, jakie mieli marzenia, czy aspiracje. Zawsze kończyło się tak samo, czyli tragicznie. Dlatego Toshiro starał się od tego wszystkiego uciec. Niestety im dalej, tym bardziej przekonywał się, że płynie w nim krew taka, a nie inna. Łatkę tragiczne postaci otrzymał już dawno temu. Teraz jednak dojrzał światełko w tunelu, dojrzał możliwość odmienienia swego losu. Kto by tego nie pragnął? Być kowalem własnego losu. Tak zupełnie. Czy to w ogóle było możliwe?
Najwidoczniej nie tylko on się nad tym zastanawiał. Doskonale wiedział, że to co pokazała Nana to nie wszystko. Skrywała w sobie tajemnice, o których zapewne nie przyszło mu nawet śnić. Każdy miał swoje demony, pytanie czy udało się je utopić, czy pozwolić im przejmować nad sobą stery? Toshiro był zdecydowanie bardziej doświadczony w tym drugim i dopiero od niedawna sięgał po tę drugą opcję. Wiedział, że Nana boryka się z tym samym. Chciał sprawdzić jak daleko będą w stanie razem zajść zanim stwierdzą, że to jednak może coś jest nie tak i coś nie styka? Przecież to wszystko nie mogło być tak proste. W przypadku Nishiyamy praktycznie nic nie było proste.
Dni jednak mijały. Nie działo się nic. Zaskoczenie? Na pewno. Wydawało się, że będzie to kolejny, rutynowy dzień. Znów zaczynał się przyzwyczajać, jednak dalej po jego głowie chodziły różne myśli. Ao najprawdopodobniej nie żył. Co jednak z Kutaro? Nie odezwał się, a szukanie go może okazać się próbą odnalezienia igły w stogu siana. Być może pora się jednak wybrać na te poszukiwania? Był przecież jakiś czas temu w Ryuzaku, jednak zwykłe wypytania nic nie dały. Cholera, może powinien przyjrzeć się wtedy temu znacznie bliżej? Ta cała sprawa z Saisei sprawiła, że po prostu w tym wszystkim nieco się zapomniał. Powinien zająć się tym tak jak powinno przed tą całą rozmową.
Przez te wszystkie rozmyślania przeciągnęła się jego poranna wizyta w łaźni. Nawet się nie obejrzał, a minęło więcej czasu niż mu się wydawało. Z drugiej jednak strony nigdzie mu się przecież nie spieszyło. Wytarł się porządnie, a potem przywdział jakieś lekkie i przewiewne szaty, oczywiście dalej pozostając w czerni. Decyzja została w tym czasie jednak podjęta - pora wyruszyć na poszukiwania. Usłyszał jakieś szmery w kuchni, więc tam postanowił się skierować.
-Nana, a co powiesz na wycieczkę do Kaigan?- zaczął mówić zanim w ogóle wszedł jeszcze pomieszczenia. Doskonale wiedział, że raczej mu nie odmówi, tym bardziej, że ostatnim razem towarzyszyła mu też w drodze do Ryuzaku. To co jednak zobaczył, gdy rozsunął drzwi przeszło jego najśmielsze oczekiwania. -No chyba, że Kaigan samo przyjdzie do nas.- oznajmił i parsknął śmiechem. - Kutaro!- powiedział nieco głośniej, do krzyku było jeszcze trochę mu daleko, po prostu nie był to typ człowieka, który bardzo okazywał swoją ekscytację. Oprócz tego momentalnie przyspieszył kroku i ruszył w jego kierunku. -Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę, obawiałem się najgorszego, szczególnie, gdy Ao nie wrócił...- tutaj zawiesił na chwilę słowa i spojrzał się w przestrzeń. Niestety do dziś nie znał jego losu i podejrzewał najgorsze. Ktoś taki nie opuściłby przecież pola bitwy, prawda? -No, ale dobrze, że Tobie nic nie jest.- powiedział i wystawił mu przysłowiową grabę do przybicia, a potem nie krępował się tylko objął po bratersku swego dawno nie widzianego przyjaciela. -Miałem nadzieję, że spotkamy się w Shi no geto, chociaż może to i lepiej, że oboje wyszliśmy z tego cało nawet się tam nie widząc, to była totalna masakra.- dodał i pokręcił lekko głową jakby dalej nie wierzył, że widzi to co widzi. Dopiero po chwili przeniósł wzrok na czarnowłosą, która wyglądała jakby zaraz miała tutaj wyzionąć ducha i dotarło do niego jak to mogło wyglądać. Oopsie daisy.
-Taaaaaak.- okrężną drogą wrócił wzrokiem do Kutaro. -Mamy sporo zaległości do nadrobienia. Może zaczniemy od tych najświeższych. Co tam u Ciebie Kutaro, jak podróż? Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.- od razu zagadnął, aby nie nastała jakaś niezręczna cisza. - O, herbata chyba gotowa.- uśmiechnął się lekko do Nany i wskazał głową na czajnik. Skoro już zaczęła, to chyba wypadałoby dokończyć, nieprawdaż? Poza tym łatwiej będzie zająć się czymś i ewentualnie ręce, czy też dać sobie moment na odpowiedź, gdyby pojawiło się jakieś dzikie pytanie. Te na pewno nie zostaną mu odpuszczone. Dobrze wiedział, że Aburame nie przepuści takiej okazji.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 832
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Dom Masaru

Post autor: Nana »

Zaskoczenie Kutaro było jak najbardziej na miejscu. Nie miała mu tego za złe. Pewnie zareagowałaby tak samo na jego miejscu. Nie spodziewała się, że Pan Benisuke zawita do Daishi, ale wiedziała, że była to jakaś opcja. W końcu Toshiro miał trochę znajomych, a ten stojący przed nią był chyba jego ulubionym? Tak jej się wydawało. Nie znała się za bardzo na tych sprawach. Wyciągała wnioski z rozmów z Toshiro. Wspominał o Ao, o którym sama czasami myślała. Jednak to Kutaro najczęściej znajdował się na jego ustach. Nie było to przypadkowe.
Kilka chwil później znaleźli się już w kuchni a Nana zajęła się przygotowaniem herbaty. Nie wiedziała jak za bardzo zajmować się gośćmi, przecież w Hyuo nikt jej nie odwiedzał. Czekała na powrót swojego senseia. Każdego dnia, nie doczekała się do teraz. Postanowiła przygotować to, co sama by chciała po długiej podróży jaką za pewne przebył chłopak.
- Dla Ciebie ją robię - odpowiedziała ze śmiechem na słowa Kutaro. Wyciągnęła jeszcze jakieś przekąski, które pozostały po wczoraj. Onigiri, owoce, inne jedzonko. Chyba znalazła też jakieś pozostałości po makaronie ryżowym z warzywami, które ostatnio upichciła. Może akurat się nie otruje. Miała taką cichą nadzieję. Położyła je w misach na stole, w końcu Kutaro mógł być głodny po takiej podróży. Odwróciła się do chłopaka, ich spojrzenia spotkały się na chwilę i Nana uśmiechnęła się zadziornie. Opowiastki o Murze, o tym co się wydarzyło i o porażce Uchiha potrzebowały odpowiedniego nastroju. Dziewczyna zdecydowała się nie czekać przysłowiowego ‚za pół godziny’ i ruszyła w stronę spiżarni, żeby odnaleźć butelkę sake. W takich okolicznościach się poznali, więc czemu by nie porozmawiać w podobny sposób? Czuła, że do ciężkich rozmów procenty były jak najbardziej wskazane.
Nie zdążyła odpowiedzieć na następne pytanie Kutaro, ani wyciągnąć butelki, bo zaszczycił ich swoją obecnością sam gospodarz. Widząc ich powitanie uśmiechnęła się mimowolnie przekrzywiając delikatnie głowę. Niecodzienny widok napawał ją radością, dlaczego? Chyba udzielały jej się ich emocje. Nie chciała ciekawsko im się przyglądać, więc wyciągnęła wszystkie potrzebne rzeczy, kubki. Nalała im herbaty i dopiero potem wyciągnęła butelkę sake. Bez słowa podała ją Toshiro, żeby mógł ją otworzyć. Sama wyciągnęła czarki. Teamwork?
Wiedziała, że musiało to wszystko wyglądać komicznie. Kto by pomyślał, że zwykłe, chwilowe spotkanie w karczmie może przerodzić się w coś innego. Nie, żeby się tym jakoś specjalnie przejmowała. Zmieszanie dawno jej przeszło. Była zmienna i jej nastrój bardzo szybko ewoluował w coś innego, nowego. Aura radości bijąca od Toshiro i Kutaro bardzo jej w tym pomogła.
Usiadła przy stoliku, pewnie jak i dwójka chłopców. Nie przerywała im, mieli wiele do nadrobienia. Nie zamierzała im przeszkadzać. Jeśli będą chcieli pobyć sami na pewno się zmyje i zajmie czymś innym. Zdawała sobie sprawę, że mieli dużo do nadrobienia. Dwie trzy kolejki sake i sobie pójdzie. Taki miała plan. Póki co była także ciekawa opowieści Kutaro, więc postanowiła zostać jeszcze kilka chwil dłużej. Zamieniła się w słuch. Ciekawiło ją jak wydarzenia na Murze wyglądały od drugiej strony. Znów przed oczami stanęły jej zwęglone zwłoki strażników.
Zlustrowała ukradkiem Toshiro. Milczała przez chwilę. Kim dla niego była? Nie zastanawiała się nad tym uprzednio. Czy tak wyglądają przyjaciele? A może trzymał ją przy sobie z litości? Całkiem możliwe. Ostatnią rzeczą jaką chciała to to, żeby ktoś się nad nią litował i jej żałował. Jeśli Toshiro polał im sake, wypiła swoje od razu, nie czekając na resztę. Ugh. Zdała sobie sprawę, że zachowywała się samolubnie. Pasożytowała na Toshiro jego posiadłości, jego wiedzy i umiejętnościach. Nie zamierzała jednak przestawać, jeśli miała dzięki temu stać się silniejsza. Wiedział, że nie oferowała niczego w zamian i sam zgodził się na taki deal. Wykopał sobie swój własny grób, a przecież go ostrzegała. Może wiecznie uśmiechnięty Kutaro wybije mu to z głowy?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domy mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość