Klinika Mujina
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Lubiła igrać z ogniem. Wiedziała jak ważny był dla niego notes, a i tak to zignorowała. Niby nie chciała go zranić. Nie zależało jej na tym, żeby się na nią gniewał, chociaż ciągle podświadomie dążyła do napięcia między nimi. Chyba nie pozwalała sobie po prostu na szczęście i spokój. Zwyczajnie się bała. Uważała, że nie zasługiwała na coś tak błahego. Szukała problemów tam gdzie ich nie było. Miała wtedy jakiś cel, było jej dzięki temu znacznie łatwiej. Jej życie od początku było serią porażek, jednak przez lata nauczyła sobie z nim radzić. Był to dla niej znany grunt, w którym czuła się jak ryba w wodzie. Szczęście było znacznie bardziej uciążliwe i przerażające. Dlatego zdecydowanie Mujin nie powinien tego brać do siebie, jednak nie można mu się było dziwić, że czuł się urażony, nawet jeśli nie takie były jej intencje. Pewnie zachowałaby się tak samo na jego miejscu.
Słysząc jego uwagę wzruszyła jedynie ramionami, trochę go zbywając. Nie zamierzała przepraszać. Była to dla niej rzadkość o czym pewnie już miał okazję się przekonać na własnej skórze. Ostatnio jak za coś przepraszała to wyjebała okno z futryny i zrobiła mu całkiem niezłą jazdę. No cóż, pewnie i tak nie był to ostatni raz.
Jej zainteresowanie przeniosło się na owoc jego pracy. Mroczne myśli całkiem się ulotniły, kiedy oglądała pigułki. Wysłuchała go potakując głową. Jasne, miały to być wspomagacze. Nikt jednak nie mógł przewidzieć jakie efekty uboczne mogły wywoływać. Eksperymenty na szczurach były przydatne, jednak tylko do pewnego stopnia. Nie wszystko dało się na ich podstawie przewidzieć, w końcu ludzie byli znacznie bardziej rozwiniętymi ssakami. Mujin potrzebował królika doświadczalnego, którego pewnie za trochę kasy mógłby znaleźć gdzieś w osadzie. Po jej centrum kręciło się dużo różnych typów.
- Nie będzie potrzeby - powiedziała trzymając pigułkę w łapkach. Bez większych zastanowień wrzuciła ją do buzi i przełknęła - Jak wydarzy się coś dziwnego to Ci powiem - dodała. Oczywiście, jeśli skutki uboczne były delikatne. Jeśli dostałaby teraz potężnej alergii i wstrząsu anafilaktycznego, to musiałby ją zbierać z ziemi. Wzięła coś jej nieznanego bez żadnych oporów, jak gdyby nie bała się konsekwencji. Ufała Mujinowi, więc to był na pewno jeden z powodów. Drugi nie był już taki przyjemny. Kiedy była przetrzymywana w laboratorium karano ją za nieposłuszeństwo, jeśli odmówiła przyjęcia jakiegoś specyfiku. Nie pamiętała jednak kary. Jej mózg bronił wszystkich tamtych wspomnień, jak gdyby się bał, że by sobie z nimi nie poradziła.
Uśmiechnęła się do niego zadziornie odwzajemniając jego spojrzenie. Mógł być pewny, że nigdy mu się z nią nie będzie nudziło. Jednak czy było to coś pozytywnego? Czy może jego nowe przekleństwo?
Potem przygotowali się do drogi i wyszli z kliniki. W k o ń c u !
zt 2x
Słysząc jego uwagę wzruszyła jedynie ramionami, trochę go zbywając. Nie zamierzała przepraszać. Była to dla niej rzadkość o czym pewnie już miał okazję się przekonać na własnej skórze. Ostatnio jak za coś przepraszała to wyjebała okno z futryny i zrobiła mu całkiem niezłą jazdę. No cóż, pewnie i tak nie był to ostatni raz.
Jej zainteresowanie przeniosło się na owoc jego pracy. Mroczne myśli całkiem się ulotniły, kiedy oglądała pigułki. Wysłuchała go potakując głową. Jasne, miały to być wspomagacze. Nikt jednak nie mógł przewidzieć jakie efekty uboczne mogły wywoływać. Eksperymenty na szczurach były przydatne, jednak tylko do pewnego stopnia. Nie wszystko dało się na ich podstawie przewidzieć, w końcu ludzie byli znacznie bardziej rozwiniętymi ssakami. Mujin potrzebował królika doświadczalnego, którego pewnie za trochę kasy mógłby znaleźć gdzieś w osadzie. Po jej centrum kręciło się dużo różnych typów.
- Nie będzie potrzeby - powiedziała trzymając pigułkę w łapkach. Bez większych zastanowień wrzuciła ją do buzi i przełknęła - Jak wydarzy się coś dziwnego to Ci powiem - dodała. Oczywiście, jeśli skutki uboczne były delikatne. Jeśli dostałaby teraz potężnej alergii i wstrząsu anafilaktycznego, to musiałby ją zbierać z ziemi. Wzięła coś jej nieznanego bez żadnych oporów, jak gdyby nie bała się konsekwencji. Ufała Mujinowi, więc to był na pewno jeden z powodów. Drugi nie był już taki przyjemny. Kiedy była przetrzymywana w laboratorium karano ją za nieposłuszeństwo, jeśli odmówiła przyjęcia jakiegoś specyfiku. Nie pamiętała jednak kary. Jej mózg bronił wszystkich tamtych wspomnień, jak gdyby się bał, że by sobie z nimi nie poradziła.
Uśmiechnęła się do niego zadziornie odwzajemniając jego spojrzenie. Mógł być pewny, że nigdy mu się z nią nie będzie nudziło. Jednak czy było to coś pozytywnego? Czy może jego nowe przekleństwo?
Potem przygotowali się do drogi i wyszli z kliniki. W k o ń c u !
zt 2x
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Isane pociągnęła Mujina w kierunku wyjścia z lasu. Cóż, to raczej on zaprowadził tam ją. Ona błąkała się bez celu i owego wyjścia nie potrafiła znaleźć, więc jak chciała poprowadzić go? No właśnie, to Mujin musiał przejąć inicjatywę i poprowadzić lekko zirytowane dziewczę. Albo zadowolone. Albo faktycznie zirytowane. Jej nastroje były kapryśne i zmienne, nie łapał ich jeszcze do końca. Może takie po prostu były kobiety? W życiu medyka nie było żadnej stałej osoby płci żeńskiej, więc i nie miał z nimi wiele doświadczenia. Mogły tak po prosu mieć. Mniej więcej takim rozważaniom poświęcił resztę podróży i dnia, który spędził na różnorakich aktywnościach i sprawdzając stan Isane pod względem efektów ubocznych. Środek utrzymywał się zaskakująco długo, trzeba było to przyznać. Ale w końcu przyszła pora na odpoczynek. On u siebie, Isane na dole.
Mujin zdecydowanie osiągnął wiele w sztuce tworzenia mikstur. Obiektywnie patrząc i obiektywnie oceniając, stworzenie medykamentów wspomagających aspekty fizyczne, w tym kontrolowania chakry, było czymś niesamowitym. Mógł wzmocnić praktycznie dowolny element cielesny. Wcześniej mógł tylko niszczyć i ratować. Teraz mógł dodatkowo wzmacniać. To zdecydowanie zasługiwało na jakąś nagrodę od medycznego światka Ryuzaku. No, nie wiedzieli o tym, ale gdyby wiedzieli to mogliby przyjść. Powiedzieć coś w stylu "Oh łaskawcze, podziel się z nami swoją wiedzą. Z nami, maluczkimi. Pozwól nam zostać twoimi uczniami", paść na kolana i bić czoło w ziemię tak długo i tak mocno, że wykopią mu grządkę pod zasadzenie nowych ziółek. Człowiek skromny z Mujina co prawda, potrafił przyjmować umiarkowane dawki komplementów, ale ego miał zdecydowanie ogromne. Gdyby jego ego zmaterializowałoby się pod postacią człowieka, to nie zmieściliby się na jednym wozie. Na jego tyłach. Dlatego też czasem musiał połechtać własne ego albo znaleźć kogoś, kto by to zrobił za niego. Sam sobie radził całkiem dobrze, znał swoją wartość i lubił ją sobie podbijać dokonaniami. I teraz zrobił mu temu kolejny krok.
Skorzystał z chwili spokoju i zrobionego przez swoją uczennicę śniadania, by przestudiować raz jeszcze stworzone przez ciebie notatki. Zebrane na przestrzeni całej jego kariery receptury, szkice roślin, zwierząt w różnym stanie rozkładu, opisy innych nietypowych zjawisk. Informacje z różnych źródeł, w tym z niedawno zdobytego zwoju. Pomysły na jutsu, mikstury, preparaty, koncepty wszelakie. Zapiski ważne i mniej ważne, bazgroły i informacje o innych ludziach. Wszystko to przeglądał Mujin, jednocześnie jedząc chleb, ryż, jajko czy cokolwiek jego uczennica mu przygotowała. Nie był wybredny, jadł co dało się zjeść, ale Isane gotowała bardzo dobrze. Zawsze, kiedy próbował jej jedzenia, poklepywał się po plecach za wzięcie jej do siebie na nauki. Najlepsza decyzja dla jego żołądka. I też nie czuł się przez nią ograniczany w żaden sposób. Same zalety, można by rzec.
Tym razem u boku Mujina znajdowała się jeszcze jedna pozycja. Książka pożyczona niegdyś od jego mistrza. Jedyny namacalny fragment jego obecności w życiu medyka. Księga była faktycznie potężnym zielnikiem. Wybrakowanym i zniszczonym przez czas, ale część wiedzy została w środku. Część stron została nawet strawiona przez ogień, ale coś dało się z tego wyciągnąć. Wcześniej informacje były zbyt zaawansowane. Nie rozumiał wielu pojęć, nie spotkał wielu z roślin. Nie każda wiedza mogła być przyswojona z dowolną podstawą. Dopiero niedawno udało mu się połączyć wątki i czerpać z tego tomu wiedzę. A sprawdzał swoje postępy mniej więcej raz na rok.
Mujin zdecydowanie osiągnął wiele w sztuce tworzenia mikstur. Obiektywnie patrząc i obiektywnie oceniając, stworzenie medykamentów wspomagających aspekty fizyczne, w tym kontrolowania chakry, było czymś niesamowitym. Mógł wzmocnić praktycznie dowolny element cielesny. Wcześniej mógł tylko niszczyć i ratować. Teraz mógł dodatkowo wzmacniać. To zdecydowanie zasługiwało na jakąś nagrodę od medycznego światka Ryuzaku. No, nie wiedzieli o tym, ale gdyby wiedzieli to mogliby przyjść. Powiedzieć coś w stylu "Oh łaskawcze, podziel się z nami swoją wiedzą. Z nami, maluczkimi. Pozwól nam zostać twoimi uczniami", paść na kolana i bić czoło w ziemię tak długo i tak mocno, że wykopią mu grządkę pod zasadzenie nowych ziółek. Człowiek skromny z Mujina co prawda, potrafił przyjmować umiarkowane dawki komplementów, ale ego miał zdecydowanie ogromne. Gdyby jego ego zmaterializowałoby się pod postacią człowieka, to nie zmieściliby się na jednym wozie. Na jego tyłach. Dlatego też czasem musiał połechtać własne ego albo znaleźć kogoś, kto by to zrobił za niego. Sam sobie radził całkiem dobrze, znał swoją wartość i lubił ją sobie podbijać dokonaniami. I teraz zrobił mu temu kolejny krok.
Skorzystał z chwili spokoju i zrobionego przez swoją uczennicę śniadania, by przestudiować raz jeszcze stworzone przez ciebie notatki. Zebrane na przestrzeni całej jego kariery receptury, szkice roślin, zwierząt w różnym stanie rozkładu, opisy innych nietypowych zjawisk. Informacje z różnych źródeł, w tym z niedawno zdobytego zwoju. Pomysły na jutsu, mikstury, preparaty, koncepty wszelakie. Zapiski ważne i mniej ważne, bazgroły i informacje o innych ludziach. Wszystko to przeglądał Mujin, jednocześnie jedząc chleb, ryż, jajko czy cokolwiek jego uczennica mu przygotowała. Nie był wybredny, jadł co dało się zjeść, ale Isane gotowała bardzo dobrze. Zawsze, kiedy próbował jej jedzenia, poklepywał się po plecach za wzięcie jej do siebie na nauki. Najlepsza decyzja dla jego żołądka. I też nie czuł się przez nią ograniczany w żaden sposób. Same zalety, można by rzec.
Tym razem u boku Mujina znajdowała się jeszcze jedna pozycja. Książka pożyczona niegdyś od jego mistrza. Jedyny namacalny fragment jego obecności w życiu medyka. Księga była faktycznie potężnym zielnikiem. Wybrakowanym i zniszczonym przez czas, ale część wiedzy została w środku. Część stron została nawet strawiona przez ogień, ale coś dało się z tego wyciągnąć. Wcześniej informacje były zbyt zaawansowane. Nie rozumiał wielu pojęć, nie spotkał wielu z roślin. Nie każda wiedza mogła być przyswojona z dowolną podstawą. Dopiero niedawno udało mu się połączyć wątki i czerpać z tego tomu wiedzę. A sprawdzał swoje postępy mniej więcej raz na rok.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Po dosyć długiej wędrówce w końcu dotarli na miejsce. Tym razem Isane starała się zapamiętywać drogę. Nie lubiła być od kogoś zależna, nawet jeśli był to Mujin. Wolała być w stu procentach pewna, że sobie poradzi. W każdej sytuacji. Mimo, że czas mijał a medyk wciąż ją uczył, zawsze przygotowywała się na najgorszy scenariusz. Wiedziała, że taki proces nie mógł wiecznie trwać. W końcu będzie musiała przestać na nim polegać i zając się sobą. Kiedyś przestanie być jego uczennicą i kto wie, może pewnego dnia sama będzie kogoś uczyła? Tak to chyba działało. Póki co jednak była jedynie zwykłą płotką w medycynie. Miała przed sobą jeszcze długą drogę, ale czy Mujin będzie w stanie jej towarzyszyć na każdym kroku?
Po przyjściu Isane umyła się po podróży, przebrała w bardziej wygodne ubrania i zabrała za przygotowywanie śniadania. Gotowanie było częścią 'zapłaty' jaką była dłużna Mujinowi za jego nauki. Nie była niesamowitą kucharką, ale całkiem dobrze sobie radziła. Medyk zdawał się nie marudzić, więc widocznie wystarczająco mu smakowało. Przygotowała coś tradycyjnego. Ryż, sałatkę warzywną i omlety z jajek, które podkradła z czyjejś zagrody po drodze. No i oczywiście zaparzyła herbatę. Sama zjadła niewielką porcję, ogarnęła klinikę i postanowiła zabrać się za coś pożytecznego. Usiadła do zwoju, który kiedyś testował jej umiejętności kontroli chakry. Wówczas nie skończyła zadania, a przecież wypadało je skończyć. Siedziała przy nim chwile starając się skupić, niestety nic się nie działo. Westchnęła zrezygnowana i dała sobie po prostu spokój. Widocznie to nie był jej dzień. Postanowiła przydać się w jakiś inny sposób.
Od rana czuła się trochę nieswojo. Jak gdyby była rozbita. Coś nie pasowało, jednak nie umiała powiedzieć dokładnie co. Nie wspominała nic Mujinowi, nie chciała go niepokoić bez powodu. W końcu dosyć uważnie obserwował ją odkąd wzięła jeden z jego specyfików. Póki co nie odczuwała żadnych skutków ubocznych i nie chciała przesadzać. Tak jej się przynajmniej wydawało. Uczucie jednak nie mijało, tylko o co w nim chodziło? Starała się je ignorować poddając się domowym obowiązkom. Nie bolała ją głowa, jednak czuła się słabsza. Jak gdyby jej ciało się popsuło, chociaż nie odczuwała żadnej zmiany w swoich mięśniach.
Poszła sprawdzić jak miały się szczurusie. Kiedy przeglądała klatki zdała sobie sprawę, że jeden z nich został podrapany. Czyżby inny szczurek go zaatakował? Oczywiście postanowiła mu pomóc, w końcu po to uczyła się technik medycznych, prawda? Żeby pomóc innym! Przyłożyła dłoń do jego ciałka, w miejscu gdzie znajdowało się zadrapanie. Machinalnie skupiła chakrę, żeby rozpocząć technikę leczniczą. 4, 5, 6 długich sekund nic się nie działo. Spróbowała jeszcze raz, znowu nic. Odłożyła zwierzątko, czuła jak trzęsły się jej ręce. Co się działo?
- Mujin - wyszeptała cicho, praktycznie do siebie, pewnie nawet jej nie usłyszał. Czy już na zawsze straciła możliwość leczenia? Czy teraz ją wyrzuci jak bezużyteczny przedmiot? Chwyciła się krawędzi stolika czując zawroty głowy i mdłości. Panika narastała, a ona coraz bardziej się trzęsła. Nie potrafiła nad sobą zapanować, nie tym razem. Popiskiwanie szczurów w klatkach wcale nie pomagało na jej zszargane nerwy.Była zepsuta. Zabawa w dom się skończyła. Stała się znowu bezwartościową Isane, która zwiastowała same kłopoty. Czy to karma?
- Mujin! - Zaskomlała trochę głośniej powoli osuwając się na ziemię. Usiadła na zimnej podłodze zwijając się w kłębek. Zasłoniła głowę rękami jak gdyby bardzo się czegoś bała, chciała się przed czymś schować. Wciąż drżała. Czuła okropne zimno na całym ciele. Oddychała ciężko, jak gdyby za chwilę miała przestać. Chyba wolała po prostu przestać.
Po przyjściu Isane umyła się po podróży, przebrała w bardziej wygodne ubrania i zabrała za przygotowywanie śniadania. Gotowanie było częścią 'zapłaty' jaką była dłużna Mujinowi za jego nauki. Nie była niesamowitą kucharką, ale całkiem dobrze sobie radziła. Medyk zdawał się nie marudzić, więc widocznie wystarczająco mu smakowało. Przygotowała coś tradycyjnego. Ryż, sałatkę warzywną i omlety z jajek, które podkradła z czyjejś zagrody po drodze. No i oczywiście zaparzyła herbatę. Sama zjadła niewielką porcję, ogarnęła klinikę i postanowiła zabrać się za coś pożytecznego. Usiadła do zwoju, który kiedyś testował jej umiejętności kontroli chakry. Wówczas nie skończyła zadania, a przecież wypadało je skończyć. Siedziała przy nim chwile starając się skupić, niestety nic się nie działo. Westchnęła zrezygnowana i dała sobie po prostu spokój. Widocznie to nie był jej dzień. Postanowiła przydać się w jakiś inny sposób.
Od rana czuła się trochę nieswojo. Jak gdyby była rozbita. Coś nie pasowało, jednak nie umiała powiedzieć dokładnie co. Nie wspominała nic Mujinowi, nie chciała go niepokoić bez powodu. W końcu dosyć uważnie obserwował ją odkąd wzięła jeden z jego specyfików. Póki co nie odczuwała żadnych skutków ubocznych i nie chciała przesadzać. Tak jej się przynajmniej wydawało. Uczucie jednak nie mijało, tylko o co w nim chodziło? Starała się je ignorować poddając się domowym obowiązkom. Nie bolała ją głowa, jednak czuła się słabsza. Jak gdyby jej ciało się popsuło, chociaż nie odczuwała żadnej zmiany w swoich mięśniach.
Poszła sprawdzić jak miały się szczurusie. Kiedy przeglądała klatki zdała sobie sprawę, że jeden z nich został podrapany. Czyżby inny szczurek go zaatakował? Oczywiście postanowiła mu pomóc, w końcu po to uczyła się technik medycznych, prawda? Żeby pomóc innym! Przyłożyła dłoń do jego ciałka, w miejscu gdzie znajdowało się zadrapanie. Machinalnie skupiła chakrę, żeby rozpocząć technikę leczniczą. 4, 5, 6 długich sekund nic się nie działo. Spróbowała jeszcze raz, znowu nic. Odłożyła zwierzątko, czuła jak trzęsły się jej ręce. Co się działo?
- Mujin - wyszeptała cicho, praktycznie do siebie, pewnie nawet jej nie usłyszał. Czy już na zawsze straciła możliwość leczenia? Czy teraz ją wyrzuci jak bezużyteczny przedmiot? Chwyciła się krawędzi stolika czując zawroty głowy i mdłości. Panika narastała, a ona coraz bardziej się trzęsła. Nie potrafiła nad sobą zapanować, nie tym razem. Popiskiwanie szczurów w klatkach wcale nie pomagało na jej zszargane nerwy.
- Mujin! - Zaskomlała trochę głośniej powoli osuwając się na ziemię. Usiadła na zimnej podłodze zwijając się w kłębek. Zasłoniła głowę rękami jak gdyby bardzo się czegoś bała, chciała się przed czymś schować. Wciąż drżała. Czuła okropne zimno na całym ciele. Oddychała ciężko, jak gdyby za chwilę miała przestać. Chyba wolała po prostu przestać.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Mujin spędzał czas ze swoim zestawem książek. Filtrując liczną wiedzę przez swój umysł, zatrzymując ją tam, jednocześnie przepisując co ważniejsze stronnice w zminiaturyzowanej formie. W jego podręcznym kompendium wiedzy wszelakiej powinny znajdować się najważniejsze rzeczy i najbardziej dla Mujina istotne. Przepisywanie księgi do mniejszej księgi było samo w sobie procesem wymagającym cierpliwości i skrupulatności. Pominięcie jakieś informacji, pozornie błahej nawet, może mieć katastrofalny wpływ na przyszły stan wiedzy medyka. Szczególnie, że zamierzał opanować sztukę tworzenia trucizn do absolutnego maksimum możliwości pojedynczej jednostki.
Był zajęty studiowaniem księgi i spisywaniem pozyskanej z niej wiedzy do własnego użytku, no i oczywiście spożywaniem posiłku w przerwach na oddychanie. Nie usłyszał więc pierwszego wymówienia jego imienia przez swoją uczennicę. Dopiero drugie zostało przez niego zarejestrowane. Mujin położył książkę na stole i podszedł do stanowiska ze szczurami. Czego oczekiwał? Dobre pytanie. Może wzięła gryzonia do ręki i ten ją ugryzł? Potknęła się? Uderzyła? Gryzonie zaczęły walczyć i jeden rozpłatał drugiemu wnętrzności, rozwlekające je po całej klatce? Albo kolonia robaków. Opcji było bardzo dużo i Mujin musiał przekonać się o tym samodzielnie. Może to efekty uboczne w końcu uderzyły? Oby nie były aż tak poważne, jak Isane będzie to przedstawiać.
Nie był optymistą. Negatywne scenariusze często wchodziły do jego głowy, ale nie brał ich za pewnik. Był realistą. Zbierał informacje z tego, co obserwował, łączył ze swoją wiedzą i dochodził do odpowiednich wniosków. Dlatego widząc skuloną Isane opartą o ścianę, postanowił pierw ją uspokoić. Nie wiedział, co się działo. Jakie objawy potencjalnie przeżywała. Musiał zdobyć nieco informacji.
- Isane? Co się stało? Isane? - zapytał Mujin, kucając obok niej i ostrożnie kładąc jej rękę na ramieniu. Starał się być delikatny i ostrożny, jak z przestraszonym zwierzęciem. Może od specyfiku mąciło się jej w głowie? Traciła możliwości poznawcze? Widziała i odbierała jakieś dziwne bodźce? Tak, substancja psychoaktywna mogła zadziałać z opóźnieniem. Obecność Mujina jako zaufanej osoby powinna jednak dziewczynę uspokoić na tyle, by ta powiedziała mu o wszystkim. Spodziewał się pewnych trudności, ale nie po upływie aż całego dnia. Jeśli efekty uboczne tej substancji ukazywały się z opóźnieniem, to czy jego drugiego specyfiku także?
Był zajęty studiowaniem księgi i spisywaniem pozyskanej z niej wiedzy do własnego użytku, no i oczywiście spożywaniem posiłku w przerwach na oddychanie. Nie usłyszał więc pierwszego wymówienia jego imienia przez swoją uczennicę. Dopiero drugie zostało przez niego zarejestrowane. Mujin położył książkę na stole i podszedł do stanowiska ze szczurami. Czego oczekiwał? Dobre pytanie. Może wzięła gryzonia do ręki i ten ją ugryzł? Potknęła się? Uderzyła? Gryzonie zaczęły walczyć i jeden rozpłatał drugiemu wnętrzności, rozwlekające je po całej klatce? Albo kolonia robaków. Opcji było bardzo dużo i Mujin musiał przekonać się o tym samodzielnie. Może to efekty uboczne w końcu uderzyły? Oby nie były aż tak poważne, jak Isane będzie to przedstawiać.
Nie był optymistą. Negatywne scenariusze często wchodziły do jego głowy, ale nie brał ich za pewnik. Był realistą. Zbierał informacje z tego, co obserwował, łączył ze swoją wiedzą i dochodził do odpowiednich wniosków. Dlatego widząc skuloną Isane opartą o ścianę, postanowił pierw ją uspokoić. Nie wiedział, co się działo. Jakie objawy potencjalnie przeżywała. Musiał zdobyć nieco informacji.
- Isane? Co się stało? Isane? - zapytał Mujin, kucając obok niej i ostrożnie kładąc jej rękę na ramieniu. Starał się być delikatny i ostrożny, jak z przestraszonym zwierzęciem. Może od specyfiku mąciło się jej w głowie? Traciła możliwości poznawcze? Widziała i odbierała jakieś dziwne bodźce? Tak, substancja psychoaktywna mogła zadziałać z opóźnieniem. Obecność Mujina jako zaufanej osoby powinna jednak dziewczynę uspokoić na tyle, by ta powiedziała mu o wszystkim. Spodziewał się pewnych trudności, ale nie po upływie aż całego dnia. Jeśli efekty uboczne tej substancji ukazywały się z opóźnieniem, to czy jego drugiego specyfiku także?
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Z początku nic do niej nie docierało. Siedziała nieruchomo delikatnie drżąc. Wydawało jej się, że czas się zatrzymał. Sekundy, minuty czy godziny, wszystko zlewało się w jedną całość. Nie potrafiła się nad niczym skupić, rzeczywistość coraz bardziej się od niej oddalała. Czy tak wyglądał atak paniki? Chyba już kiedyś takie miewała, coś tam sobie przypominała. Widziała jak przez mgłę problemy z oddychaniem, drżenie i zdenerwowanie. Często się denerwowała, często ogarniały ją skrajne emocje. Niestabilna emocjonalnie Isane nie była przecież niczym nowym. Tym razem powód był jednak dosyć poważny. Straciła całkowicie swoją wartość. Wiedziała, że Mujin był bardzo skrupulatny w tym co robił. Dzierżył jej towarzystwo, bo chciał przekazać dalej swoją wiedzę. Teraz, kiedy stała się dla niego bezużyteczna, nie miał chociażby najmniejszego powodu, żeby ją zatrzymać. No chyba, że obiadki i śniadanka. Bez problemu zastąpi ją kimś innym.
Kiedy do niej podszedł nie zareagowała. Nie słyszała jego słów zbyt skupiona na tym co się działo w jej ciele. A co dokładnie to było? Z całych sił próbowała zrozumieć zmiany jakie w niej zaszły, jednak nie potrafiła nic odnaleźć. Czuła się coraz bardziej zagubiona i wystraszona co jedynie pogłębiało jej depresyjny stan. Oddychała płytko, jak gdyby miała z tym problemy. Dopiero ciężar jego dłoni na jej ramieniu wybudził ja z transu. Spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. Turkusowe tęczówki mogły wydawać się ciemniejsze niż zazwyczaj.
- Jestem zepsuta - wyszeptała ze smutnym uśmiechem, który nie obejmował jej oczu. Miała na myśli tylko swoje umiejętności czy coś jeszcze? Szybkim ruchem chwyciła jego dłoń i z całej siły wbiła w nią swoje paznokcie - znowu. Widocznie zadawanie i otrzymywanie bólu było w jej życiu czymś normalnym. Często bazowała na bólu. Wiedziała, że może na nim polegać i czego powinna się po nim spodziewać. Kiedy już go zraniła szybko przeszła do leczenia. Jeśli jej pozwolił chwyciła jego dłoń w swoje obydwie, drżące łapki. Pochyliła się delikatnie skupiając ile mogła i oczywiście nic. Jedno wielkie n i c.
- Nie potrafię leczyć - zaczęła cicho puszczając jego dłoń. - Zwój też nie działa - dodała po krótkiej przerwie. W sumie nie wydarzyło się nic więcej. Za pewne miał ją za śmieszna histeryczkę. Odebrano jej jednak jedyną umiejętność, dzięki której była w jakikolwiek sposób użyteczna. Teraz nie prezentowała robią już absolutnie nic, tak przynajmniej uważała. Widocznie tak miał wyglądać koniec. Nadszedł odrobinę szybciej niż się spodziewała, ale hej. Spodziewała się, że kiedyś nastąpi, prawda? - Zacznę się pakować - powiedziała wstając. Wciąż się trzęsła. Z całych sił starała się ukryć zdenerwowanie, jednak jej próby wypadały trochę marnie.
Kiedy do niej podszedł nie zareagowała. Nie słyszała jego słów zbyt skupiona na tym co się działo w jej ciele. A co dokładnie to było? Z całych sił próbowała zrozumieć zmiany jakie w niej zaszły, jednak nie potrafiła nic odnaleźć. Czuła się coraz bardziej zagubiona i wystraszona co jedynie pogłębiało jej depresyjny stan. Oddychała płytko, jak gdyby miała z tym problemy. Dopiero ciężar jego dłoni na jej ramieniu wybudził ja z transu. Spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. Turkusowe tęczówki mogły wydawać się ciemniejsze niż zazwyczaj.
- Jestem zepsuta - wyszeptała ze smutnym uśmiechem, który nie obejmował jej oczu. Miała na myśli tylko swoje umiejętności czy coś jeszcze? Szybkim ruchem chwyciła jego dłoń i z całej siły wbiła w nią swoje paznokcie - znowu. Widocznie zadawanie i otrzymywanie bólu było w jej życiu czymś normalnym. Często bazowała na bólu. Wiedziała, że może na nim polegać i czego powinna się po nim spodziewać. Kiedy już go zraniła szybko przeszła do leczenia. Jeśli jej pozwolił chwyciła jego dłoń w swoje obydwie, drżące łapki. Pochyliła się delikatnie skupiając ile mogła i oczywiście nic. Jedno wielkie n i c.
- Nie potrafię leczyć - zaczęła cicho puszczając jego dłoń. - Zwój też nie działa - dodała po krótkiej przerwie. W sumie nie wydarzyło się nic więcej. Za pewne miał ją za śmieszna histeryczkę. Odebrano jej jednak jedyną umiejętność, dzięki której była w jakikolwiek sposób użyteczna. Teraz nie prezentowała robią już absolutnie nic, tak przynajmniej uważała. Widocznie tak miał wyglądać koniec. Nadszedł odrobinę szybciej niż się spodziewała, ale hej. Spodziewała się, że kiedyś nastąpi, prawda? - Zacznę się pakować - powiedziała wstając. Wciąż się trzęsła. Z całych sił starała się ukryć zdenerwowanie, jednak jej próby wypadały trochę marnie.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
No i w końcu owy powód otrzymał. Isane jest zepsuta. Heh, ona? Niemożliwe. Cóż, na główkę na pewno nieco była. Skłonności sadystyczne i ekstremalne wahania nastrojów normalne na pewno nie były, więc towar "nabyty" przez Mujina był wadliwy od samego początku. Czy to było więc coś nowego. Wzrok medyka ewidentnie wskazywał na to, że nie rozumie i że potrzebuje więcej informacji. I takie informacje też otrzymał. Najpierw jednak został chwycony przez swoją uczennicę. Agresywny był to uścisk, jej paznokcie wbiły mu się w ciało. Skrzywił się pod wpływem tego bardzo nieprzyjemnego uczucia, ale pozwolił jej na to. Przynajmniej na krótką chwilę. Oczywiście dziewczę chciało swój błąd naprawić, tak jak Mujin oczekiwał. Ale nic. Isane wystawiła dłonie nad uszkodzone ciało swojego senseia, ale nie wypłynęła z nich żadna lecznicza chakra. Dłonie dziewczyny trzęsły się niesamowicie. Ewidentnie była załamana, ale to można było wywnioskować już po pozie, w jakiej ją zastał.
- Poczekaj chwilę. Zostań na miejscu. - powiedział Mujin, lekko i stanowczo zatrzymując ją na podłodze. Zanim osądzi dziewczę i każe pakować manatki, musi przeprowadzić małe śledztwo. To znaczy sprawdzić zwój. Mógł po prostu się uszkodzić. Ale nie, to nie było to. Mujin przelał chakrę na pieczęć i działała prawidłowo, jak przykazano w symbolach naniesionych na zwoju. Więc w takim razie... może to efekty uboczne. Niemożność korzystania konkretnie z jutsu medycznych? To zaskakująco specyficzne efekty uboczne jak na coś, co ma po prostu podnosić możliwości kontroli chakry we własnym organizmie. A jednak... Widział to na własne oczy. Wczoraj jeszcze mogła używać medycznej chakry, a teraz nie. Efekty uboczne pojawiły się zaskakująco późno. Mujin szybko wrócił do swojej uczennicy.
- Isane - zaczął Mujin, swoim spokojnym, opanowanym głosem. Takie okoliczności zdecydowanie nie wystarczyły do tego, by utracił nad sobą kontrolę chociażby w najmniejszym stopniu - Widzę, że nie możesz używać medycznych jutsu, ale czy możesz wykonać technikę Raitonu? - zapytał. Naprawdę ciężko mu było uwierzyć że zestaw roślin o różnorakim działaniu, zmieszany razem w jednolitą substancję, mógł zablokować konkretną dziedzinę technik. Przewidywał kilka scenariuszy, na ten moment. Całkowity paraliż naczyń chakry, co doprowadzić mogło do niemożliwości wykonania jakichkolwiek jutsu. Znaczące obniżenie kontroli swojej chakry, w wyniku czego techniki wymagające jej do poprawnego wykonania, okazać mogły się niemożliwe do wykonania. Albo faktycznie było to czysto psychologiczne. Jej mózg nie pozwalał jej na prawidłowe wykonanie danej techniki, ale biorąc pod uwagę obszar działania, to głowa... Chociaż na jej obszarze znajdowało się kilka punktów tenketsu. Jeśli efektem ubocznym było ich zablokowanie, konkretnie ich, to taki były efekt. Niemożność wykonania technik. Ale w takim razie, idąc dalej w rozważania i możliwe opcje, uszkodzone tenketsu mogły ograniczać się konkretnie do dłoni. Więc jutsu mające swoje źródło w górnych kończynach skazane by było na niepowodzenie. Możliwości Mujin odkrył zaskakująco dużo jak na jeden, prosty objaw, ograniczony do jednego, całkiem prostego w swojej budowie, układu w ciele człowieka. Teraz dalsza diagnoza zależała tylko od efektów próby Isane.
- Poczekaj chwilę. Zostań na miejscu. - powiedział Mujin, lekko i stanowczo zatrzymując ją na podłodze. Zanim osądzi dziewczę i każe pakować manatki, musi przeprowadzić małe śledztwo. To znaczy sprawdzić zwój. Mógł po prostu się uszkodzić. Ale nie, to nie było to. Mujin przelał chakrę na pieczęć i działała prawidłowo, jak przykazano w symbolach naniesionych na zwoju. Więc w takim razie... może to efekty uboczne. Niemożność korzystania konkretnie z jutsu medycznych? To zaskakująco specyficzne efekty uboczne jak na coś, co ma po prostu podnosić możliwości kontroli chakry we własnym organizmie. A jednak... Widział to na własne oczy. Wczoraj jeszcze mogła używać medycznej chakry, a teraz nie. Efekty uboczne pojawiły się zaskakująco późno. Mujin szybko wrócił do swojej uczennicy.
- Isane - zaczął Mujin, swoim spokojnym, opanowanym głosem. Takie okoliczności zdecydowanie nie wystarczyły do tego, by utracił nad sobą kontrolę chociażby w najmniejszym stopniu - Widzę, że nie możesz używać medycznych jutsu, ale czy możesz wykonać technikę Raitonu? - zapytał. Naprawdę ciężko mu było uwierzyć że zestaw roślin o różnorakim działaniu, zmieszany razem w jednolitą substancję, mógł zablokować konkretną dziedzinę technik. Przewidywał kilka scenariuszy, na ten moment. Całkowity paraliż naczyń chakry, co doprowadzić mogło do niemożliwości wykonania jakichkolwiek jutsu. Znaczące obniżenie kontroli swojej chakry, w wyniku czego techniki wymagające jej do poprawnego wykonania, okazać mogły się niemożliwe do wykonania. Albo faktycznie było to czysto psychologiczne. Jej mózg nie pozwalał jej na prawidłowe wykonanie danej techniki, ale biorąc pod uwagę obszar działania, to głowa... Chociaż na jej obszarze znajdowało się kilka punktów tenketsu. Jeśli efektem ubocznym było ich zablokowanie, konkretnie ich, to taki były efekt. Niemożność wykonania technik. Ale w takim razie, idąc dalej w rozważania i możliwe opcje, uszkodzone tenketsu mogły ograniczać się konkretnie do dłoni. Więc jutsu mające swoje źródło w górnych kończynach skazane by było na niepowodzenie. Możliwości Mujin odkrył zaskakująco dużo jak na jeden, prosty objaw, ograniczony do jednego, całkiem prostego w swojej budowie, układu w ciele człowieka. Teraz dalsza diagnoza zależała tylko od efektów próby Isane.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Skoro nabyty towar był wadliwy, to wystarczyło go po prostu wymienić w odpowiednim czasie. Reklamacje przecież są często pozytywnie rozpatrywane, jeśli zostały złocone w terminie! A teraz? Teraz było już za późno. Poużywał i zostawił sobie zepsuty produkt, jego decyzja. Czas na wymianę lub zwrot dawno minął, więc niech lepiej nie marudzi i cieszy się z tego co ma. Ciekawe co sobie będzie myślał, jak towar zniknie? No właśnie! Mujin może i był typem samotnika, jednak jak każdy człowiek na pewno potrafił się do czegoś przyzwyczaić. Przynajmniej taką miała nadzieję Isane. Sama tak czuła. Posiadanie medyka w pobliżu było wygodne. Żyła sobie na jego koszt, korzystała z jego wiedzy. No i mogła spędzić z nimi czas, towarzystwem nie był przecież najgorszym - jak się już go lepiej poznało.
Nie przejmowała się faktem czy go zrani czy nie. Chciała jedynie pokazać mu swój błąd. Nie potrafiła wyleczyć lekkiego zadrapania. Ton Mujina był uspokajający i rzeczywiście pomagał na jej zszargane nerwy. Traktował ją jak dzikie, nieoswojone zwierze, czyli pewnie odpowiednio do sytuacji w jakiej się znajdowali. Dobrze wiedział, że była gotowa wybuchnąć w każdym momencie. Nie byłby to przecież pierwszy raz. Zatrzymał ją w miejscu, nie protestowała. Siedziała grzecznie, nieruchomo. Wykonała rozkaz bez marudzenia czy chociażby mrugnięcia okiem. Prawdziwa rzadkość, niech się lepiej nie przyzwyczaja. Czekała w ciszy na jego powrót. Kiedy znów się przed nią pojawił wysłuchała go do końca. Pokiwała delikatnie głową, powoli rozumiejąc jego sposób myślenia. Starała się nadążyć i dopasować do jego testu. Szukał przyczyny? Skutków? Tego co dokładnie się wydarzyło?
Chwilkę później wyciągnęła rękę przed siebie. Zacisnęła dłoń w pięść i bez większych problemów pokryła ją rai tonem. Milczała przez chwilę wpatrując się w swoje dzieło w zdumieniu. Zadziałało. Było jednak cięższe, bardziej męczące. Pokierowana dedykacją Mujina zacisnęła swoje pełne usta w cienką linię. Odezwała się dopiero po chwili, a raiton zniknął.
- Jest ciężej. Wydaje mi się, że pogorszyła się moja kontrola chakry albo jej przepływ. Zużywam jej znacznie więcej - zaczęła powoli. Wyraźnie się uspokoiła, że cokolwiek działało. Szybko wstała i od razu pojawiły się jej czarne plamy przed oczami. Zachwiała się niebezpiecznie, od razu chwytając krawędzi stołu, żeby nie upaść. - Myślisz, że to trwały efekt? - Zapytała nie patrząc na niego. Chyba nie do końca chciała znać jego zdanie. Czy wolała żyć w niewiedzy? Dobrowolnie przyjęła pigułkę, nie mogła teraz marudzić. Jeśli miała mieć do kogoś pretensje to tylko do samej siebie. Wzięła głęboki oddech starając się uspokoić. Emocje powoli opadały, a ona czuła się po prostu zmęczona. Wykończona cała sytuacją. Miała straszną ochotę na gorącą kąpiel, herbatę i łóżko. Nie to na dole, to Mujinowe na górze. Było zdecydowanie bardziej wygodne.
Nie przejmowała się faktem czy go zrani czy nie. Chciała jedynie pokazać mu swój błąd. Nie potrafiła wyleczyć lekkiego zadrapania. Ton Mujina był uspokajający i rzeczywiście pomagał na jej zszargane nerwy. Traktował ją jak dzikie, nieoswojone zwierze, czyli pewnie odpowiednio do sytuacji w jakiej się znajdowali. Dobrze wiedział, że była gotowa wybuchnąć w każdym momencie. Nie byłby to przecież pierwszy raz. Zatrzymał ją w miejscu, nie protestowała. Siedziała grzecznie, nieruchomo. Wykonała rozkaz bez marudzenia czy chociażby mrugnięcia okiem. Prawdziwa rzadkość, niech się lepiej nie przyzwyczaja. Czekała w ciszy na jego powrót. Kiedy znów się przed nią pojawił wysłuchała go do końca. Pokiwała delikatnie głową, powoli rozumiejąc jego sposób myślenia. Starała się nadążyć i dopasować do jego testu. Szukał przyczyny? Skutków? Tego co dokładnie się wydarzyło?
Chwilkę później wyciągnęła rękę przed siebie. Zacisnęła dłoń w pięść i bez większych problemów pokryła ją rai tonem. Milczała przez chwilę wpatrując się w swoje dzieło w zdumieniu. Zadziałało. Było jednak cięższe, bardziej męczące. Pokierowana dedykacją Mujina zacisnęła swoje pełne usta w cienką linię. Odezwała się dopiero po chwili, a raiton zniknął.
- Jest ciężej. Wydaje mi się, że pogorszyła się moja kontrola chakry albo jej przepływ. Zużywam jej znacznie więcej - zaczęła powoli. Wyraźnie się uspokoiła, że cokolwiek działało. Szybko wstała i od razu pojawiły się jej czarne plamy przed oczami. Zachwiała się niebezpiecznie, od razu chwytając krawędzi stołu, żeby nie upaść. - Myślisz, że to trwały efekt? - Zapytała nie patrząc na niego. Chyba nie do końca chciała znać jego zdanie. Czy wolała żyć w niewiedzy? Dobrowolnie przyjęła pigułkę, nie mogła teraz marudzić. Jeśli miała mieć do kogoś pretensje to tylko do samej siebie. Wzięła głęboki oddech starając się uspokoić. Emocje powoli opadały, a ona czuła się po prostu zmęczona. Wykończona cała sytuacją. Miała straszną ochotę na gorącą kąpiel, herbatę i łóżko. Nie to na dole, to Mujinowe na górze. Było zdecydowanie bardziej wygodne.
Ukryty tekst
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Eksperyment dał światło na przypadłość Isane. Wiele opcji zlało się nagle w jedną, a dodatkowe wyjaśnienia od niej tylko utwierdziły go w przekonaniu, że znalazł odpowiedź. Substancja na krótką metę poprawiła wydolność naczynek chakry, ale na dłuższą - spowodowała ich nadwyrężenie. Nie chodziło o blokadę tenketsu w konkretnym obszarze ciała, nie chodziło o całkowite upośledzenie układu chakry. To było tylko jego nadwyrężenie. Tylko i aż. Z jednej strony sprawiało to, że Isane nie mogła używać technik medycznych, bo jej kontrola była osłabiona. Ale z drugiej mogła robić cokolwiek innego. Nie było więc aż tak źle, prawda?
- Oczywiście, że nie. To przypadłość nabyta przez środek alchemiczny, można to odwrócić podobnym sposobem. - odpowiedział, pomagając dziewczynie utrzymać się na nogach. Typowa choleryczka. Jedna mała rzecz wydarzyła się w jej ciele i już zaczyna majaczyć i płakać. Produkt lekkiego charakteru. Medyk musi być faktycznie spokojny i opanowany w krytycznych sytuacjach. Podszedł do swojego statywu, szczęśliwie rozłożonego na ladzie, i zaczął wyciągać z szafek rozmaite słoiczki i woreczki.
- Nie możesz panikować przy takich małych rzeczach. Medyk powinien trzymać swoje nerwy na wodzy, w ciężkich sytuacjach zwłaszcza. - Mujin wszedł w tryb pouczający, szybko mieszając i łącząc pojedyncze składniki w celu uzyskania jednorodnej mieszanki. Chciał na szybko zrobić płyn detoksykujący, oczyszczający, w stosunkowo dużej ilości. Taki, który zażywany w regularnych dawkach w regularnych odstępach czasu, "wypłucze" niechciane substancje z ciała dziewczęcia. Czy było to możliwe? Jak najbardziej. Sam przecież stworzył Yoriyori i oczywiście był w stanie przygotować środek ją negujący. Mógłby co prawda wyciągnąć substancję z jej ciała bardziej agresywnymi metodami, ale samo to nie dałoby innego efektu. Nadal trzeba by było naprawić obrażenia. A tego typu obrażeń raczej nie był w stanie wyleczyć. Zupelnie, jakby ktoś kazał mu naprawić czyjś układ nerwowy. W skali ręki może jeszcze, ale zdecydowanie nie na pełnym człowieku. Nie w dorosłym ciele. Ile to byłoby naprawiania? Pewnie siedziałby przez dwa dni
bez przerwy, w tym nocami. A tak mógł relatywnie szybko przygotować napój i rozłożyć ten kłopotliwy proces na nieco szerszy okres. Ale będzie to bezpieczne i przede wszystkim realne.
- Gotowe. - powiedział Mujin, wlewając zawartość statywu do sporych rozmiarów dzbanka. - Środek na oczyszczenie. Szklanka dziennie przez tydzień. Powinno wypłukać specyfik z układu chakry. - ciecz była całkowicie przeźroczysta i przypominała wodę. W smaku - pewnie prawie jak woda, może troszkę kwaśna. Sam nie próbował. Oczywiście, że nie próbował. W przypadku tych mniej wymagających rzeczy nie musiał nawet ich testować. Tego na pewno nie zamierzał, skoro działało wyłącznie na osobę dotkniętą jego tabletkami.
- Oczywiście, że nie. To przypadłość nabyta przez środek alchemiczny, można to odwrócić podobnym sposobem. - odpowiedział, pomagając dziewczynie utrzymać się na nogach. Typowa choleryczka. Jedna mała rzecz wydarzyła się w jej ciele i już zaczyna majaczyć i płakać. Produkt lekkiego charakteru. Medyk musi być faktycznie spokojny i opanowany w krytycznych sytuacjach. Podszedł do swojego statywu, szczęśliwie rozłożonego na ladzie, i zaczął wyciągać z szafek rozmaite słoiczki i woreczki.
- Nie możesz panikować przy takich małych rzeczach. Medyk powinien trzymać swoje nerwy na wodzy, w ciężkich sytuacjach zwłaszcza. - Mujin wszedł w tryb pouczający, szybko mieszając i łącząc pojedyncze składniki w celu uzyskania jednorodnej mieszanki. Chciał na szybko zrobić płyn detoksykujący, oczyszczający, w stosunkowo dużej ilości. Taki, który zażywany w regularnych dawkach w regularnych odstępach czasu, "wypłucze" niechciane substancje z ciała dziewczęcia. Czy było to możliwe? Jak najbardziej. Sam przecież stworzył Yoriyori i oczywiście był w stanie przygotować środek ją negujący. Mógłby co prawda wyciągnąć substancję z jej ciała bardziej agresywnymi metodami, ale samo to nie dałoby innego efektu. Nadal trzeba by było naprawić obrażenia. A tego typu obrażeń raczej nie był w stanie wyleczyć. Zupelnie, jakby ktoś kazał mu naprawić czyjś układ nerwowy. W skali ręki może jeszcze, ale zdecydowanie nie na pełnym człowieku. Nie w dorosłym ciele. Ile to byłoby naprawiania? Pewnie siedziałby przez dwa dni
bez przerwy, w tym nocami. A tak mógł relatywnie szybko przygotować napój i rozłożyć ten kłopotliwy proces na nieco szerszy okres. Ale będzie to bezpieczne i przede wszystkim realne.
- Gotowe. - powiedział Mujin, wlewając zawartość statywu do sporych rozmiarów dzbanka. - Środek na oczyszczenie. Szklanka dziennie przez tydzień. Powinno wypłukać specyfik z układu chakry. - ciecz była całkowicie przeźroczysta i przypominała wodę. W smaku - pewnie prawie jak woda, może troszkę kwaśna. Sam nie próbował. Oczywiście, że nie próbował. W przypadku tych mniej wymagających rzeczy nie musiał nawet ich testować. Tego na pewno nie zamierzał, skoro działało wyłącznie na osobę dotkniętą jego tabletkami.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Na szczęście Mujin ogarnął co było z nią nie tak. Poczuła falę ulgi, kiedy stwierdził, że wszystko dało się odwrócić. Jak zawsze podszedł do sprawy chłodno, z odpowiednią pewnością siebie. Ceniła jego opanowanie. Zdecydowanie pasował na medyka. Nie to co Isałka. No cóż, może kiedyś się czegoś od niego nauczy? Czegoś więcej niż samych technik medyczny? Niestety nauka czegokolwiek związanego z jej charakterem, sposobem bycia, szła jej raczej opornie. W sumie czemu się dziwić. Nikt nie chciał się na siłę zmieniać. Isa uważała, że powinien ją po prostu zaakceptować taką jaka była. Przemilczała jego kazanie, bo tak naprawdę wiedziała, że miał rację. Nie zamierzała jednak niczego dodawać. Ujął to idealnie.
Usiadła sobie wygodnie na krześle oglądając jak Mujin pracował. Zabrał się za przygotowanie substancji, która miała oczyścić jej organizm. Pracował sprawnie, w ciszy. Był skupiony i ewidentnie wiedział co robił. Obserwowała go z niemym zdumieniem. Jego umiejętności wciąż ją zaskakiwały. Czy miał jakiekolwiek limity w strefie medycznej czy potrafił zrobić autentycznie wszystko? Jego słowa znacznie ją uspokoiły. Jeśli powiedział, że był jej w stanie pomóc, nie negowała jego słów. Grzecznie czekała pełna nadziei. Wierzyła mu i tyle. Zaufanie nie urodziło się przecież z niczego. Spędzili ze sobą wiele godzin, wiele dni. Ich relacja była zawiła.
- Myślisz, że tak zachowują się przyjaciele? - Zapytała mimowolnie przekrzywiając delikatnie głowę. Czy tym właśnie byli? Czy może łączyła ich normalna więź nauczyciel - uczeń i tyle? Nie umiała stwierdzić. Pytała, bo to Mujin wiedział więcej na ten temat. - W końcu kiedyś posiadałeś swojego senseia. Czy z nim było tak samo?
Wpatrywała się w niego kilka chwil, ewideteie ciekawa jego zdania.
Po chwili substancja, którą przygotował była gotowa. Isane podeszła do niej przyglądając się zawartości dzbanka z wątpliwościami namalowanymi na twarzy. Wyglądała jak woda, jednak Isane dobrze wiedziała, że był to tylko złudny wygląd. Nie pomagał ani trochę. Była przekonana, że w smaku substancja będzie ohydna. Nie marudziła jednak, chciała odzyskać swoje możliwości uzdrawiania. Nalała sobie szklankę wypijając ją na ex. I tak pewnie aż nie wyczerpie się jej cały dzbanek. O dziwo napój był kwaśny, chyba odrobinę ziołowy i tyle.
- Dziękuję - dodała spoglądając na niego ze szczerym uśmiechem. Była mu rzeczywiście wdzięczna. Pożegnała się z paniką, złością czy strachem. Całkiem dobrze, że tak wyszło. Przynajmniej Mujin wiedział w jaki sposób działały jego tabletki. Pomagały i mogły zmienić bardzo dużo, jednak miały też swoje skutki uboczne. Balans, jak wszystko w przyrodzie. Coś co było wyjątkowo silne musiało mieć swoje minusy. I tym razem nie było inaczej. Jeśli jej kontrola chakry wróci do poprzedniego stanu, tabletki były warte swoich skutków ubocznych. Jeśli nie? No trudno. Wiedziała na co się pisała i oczywiście nie żałowała. W imię nauki?
Usiadła sobie wygodnie na krześle oglądając jak Mujin pracował. Zabrał się za przygotowanie substancji, która miała oczyścić jej organizm. Pracował sprawnie, w ciszy. Był skupiony i ewidentnie wiedział co robił. Obserwowała go z niemym zdumieniem. Jego umiejętności wciąż ją zaskakiwały. Czy miał jakiekolwiek limity w strefie medycznej czy potrafił zrobić autentycznie wszystko? Jego słowa znacznie ją uspokoiły. Jeśli powiedział, że był jej w stanie pomóc, nie negowała jego słów. Grzecznie czekała pełna nadziei. Wierzyła mu i tyle. Zaufanie nie urodziło się przecież z niczego. Spędzili ze sobą wiele godzin, wiele dni. Ich relacja była zawiła.
- Myślisz, że tak zachowują się przyjaciele? - Zapytała mimowolnie przekrzywiając delikatnie głowę. Czy tym właśnie byli? Czy może łączyła ich normalna więź nauczyciel - uczeń i tyle? Nie umiała stwierdzić. Pytała, bo to Mujin wiedział więcej na ten temat. - W końcu kiedyś posiadałeś swojego senseia. Czy z nim było tak samo?
Wpatrywała się w niego kilka chwil, ewideteie ciekawa jego zdania.
Po chwili substancja, którą przygotował była gotowa. Isane podeszła do niej przyglądając się zawartości dzbanka z wątpliwościami namalowanymi na twarzy. Wyglądała jak woda, jednak Isane dobrze wiedziała, że był to tylko złudny wygląd. Nie pomagał ani trochę. Była przekonana, że w smaku substancja będzie ohydna. Nie marudziła jednak, chciała odzyskać swoje możliwości uzdrawiania. Nalała sobie szklankę wypijając ją na ex. I tak pewnie aż nie wyczerpie się jej cały dzbanek. O dziwo napój był kwaśny, chyba odrobinę ziołowy i tyle.
- Dziękuję - dodała spoglądając na niego ze szczerym uśmiechem. Była mu rzeczywiście wdzięczna. Pożegnała się z paniką, złością czy strachem. Całkiem dobrze, że tak wyszło. Przynajmniej Mujin wiedział w jaki sposób działały jego tabletki. Pomagały i mogły zmienić bardzo dużo, jednak miały też swoje skutki uboczne. Balans, jak wszystko w przyrodzie. Coś co było wyjątkowo silne musiało mieć swoje minusy. I tym razem nie było inaczej. Jeśli jej kontrola chakry wróci do poprzedniego stanu, tabletki były warte swoich skutków ubocznych. Jeśli nie? No trudno. Wiedziała na co się pisała i oczywiście nie żałowała. W imię nauki?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
- Myślę, że czasem mogą być dla siebie zbyt surowi, ale z dobrymi intencjami. - subtelne pytanie wymagało rzecz jasna równie subtelnej odpowiedzi. Kim oni dla siebie byli, tak faktycznie? Przyjaciółmi? Mujin faktycznie przyjaciela nie miał, takiego z prawdziwego zdarzenia. Preferował towarzystwo swoje. I swoje. W sumie nie miał osoby, która znała by go aż tak dobrze, bo przed każdym trzymał dystans. Nie był z nikim szczery, nikomu nie mówił o swoich lękach i problemach. Takiej osoby po prostu nie było. Nie mógł uważać Isane za swoją przyjaciółkę. Mógł natomiast uważać za swoją uczennicę. Czy to była relacja czysto zawodowa z kolei? Ciężko powiedzieć, na ten moment Mujin nie miał odpowiedzi. Będzie się musiał nad nią lepiej zastanowić. W przeciwieństwie do drugiego pytania, gdzie mógł opowiadać jedynie po kilku sekundach dobierania słów.
- Był ekscentryczny. - odpowiedział Mujin po chwili zastanowienia - Bardzo surowy i wymagający. Iryojutsu zaczął mnie uczyć dopiero, gdy potrafiłem wymienić każdą część ciała człowieka, organ wewnętrzny i pojedynczą kość. Do statywu nie dopuszczał mnie samemu, a jak już to dopiero po wkuciu jego zielników. Trucizn zakazywał mi absolutnie. - dodał nieco szczegółów, przerywając na chwilę. Zdecydowanie musiał przemyśleć to, co mówił o swoim senseiu. Wspomnienia z udziałem Akuhara-sensei nie były ciepłe, ale też nie miał w związku z nimi złych emocji. Wydarzyły się i absolutnie nie miał zamiaru, by przeszłość i związane z nią elementy wpływały na jego obecne poczynania.
- Rzucał we mnie słoikami jak coś nabroiłem. Pustymi, oczywiście. Ogólnie był nie był przyjaznym człowiekiem. Ale bardzo mądrym. Nawet teraz nie jestem pewien, czy go przerosłem. - cóż, niestety to była prawda. Pomimo swojego ponadprzeciętnego geniuszu, ciężkiej pracy i lat spędzonych na szkoleniu w zakresie medycyny wszelakiej, nadal mógł nie być aż tak dobry, jak jego mistrz. Mujin ratował ludziom wnętrzności, potrafił upośledzić albo wzmocnić układ chakry, przeszczepiać oczy, ratować życia szybciej i pewniej niż kiedykolwiek... a jednak mimo swoich płomiennych i pewnych deklaracji, wątpił czy faktycznie przegonił swojego mistrza. Może w istocie był to szczyt mniejszy, niż się wydawał. Ale z perspektywy Mujina, to była kamienna ściana. Wspinał się na niej dzięki chakrze, ale nadal było to męczące wyzwanie.
- Potrafił zająć się wszystkim i każdym. Dosłownie, nigdy nie widziałem jego porażki. Szkoda, że z charakteru był taki nieprzyjemny, może zostałbym u niego nieco dłużej. - dodał jeszcze podczas sprzątania statywu. Każdą część należało odpowiednio opłukać i zostawić do wyschnięcia.
- Był ekscentryczny. - odpowiedział Mujin po chwili zastanowienia - Bardzo surowy i wymagający. Iryojutsu zaczął mnie uczyć dopiero, gdy potrafiłem wymienić każdą część ciała człowieka, organ wewnętrzny i pojedynczą kość. Do statywu nie dopuszczał mnie samemu, a jak już to dopiero po wkuciu jego zielników. Trucizn zakazywał mi absolutnie. - dodał nieco szczegółów, przerywając na chwilę. Zdecydowanie musiał przemyśleć to, co mówił o swoim senseiu. Wspomnienia z udziałem Akuhara-sensei nie były ciepłe, ale też nie miał w związku z nimi złych emocji. Wydarzyły się i absolutnie nie miał zamiaru, by przeszłość i związane z nią elementy wpływały na jego obecne poczynania.
- Rzucał we mnie słoikami jak coś nabroiłem. Pustymi, oczywiście. Ogólnie był nie był przyjaznym człowiekiem. Ale bardzo mądrym. Nawet teraz nie jestem pewien, czy go przerosłem. - cóż, niestety to była prawda. Pomimo swojego ponadprzeciętnego geniuszu, ciężkiej pracy i lat spędzonych na szkoleniu w zakresie medycyny wszelakiej, nadal mógł nie być aż tak dobry, jak jego mistrz. Mujin ratował ludziom wnętrzności, potrafił upośledzić albo wzmocnić układ chakry, przeszczepiać oczy, ratować życia szybciej i pewniej niż kiedykolwiek... a jednak mimo swoich płomiennych i pewnych deklaracji, wątpił czy faktycznie przegonił swojego mistrza. Może w istocie był to szczyt mniejszy, niż się wydawał. Ale z perspektywy Mujina, to była kamienna ściana. Wspinał się na niej dzięki chakrze, ale nadal było to męczące wyzwanie.
- Potrafił zająć się wszystkim i każdym. Dosłownie, nigdy nie widziałem jego porażki. Szkoda, że z charakteru był taki nieprzyjemny, może zostałbym u niego nieco dłużej. - dodał jeszcze podczas sprzątania statywu. Każdą część należało odpowiednio opłukać i zostawić do wyschnięcia.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Isane wysłuchała wszystkich informacji na temat nauczyciela Mujina. Widziała różnice, widziała podobieństwa. Czyżby medyk nauczył się na błędach swojego senseia i znalazł inną drogę w nauczaniu? A może traktował Isane specjalnie? Do każdego trzeba było mieć indywidualne podejście, dzięki temu gwarancja sukcesu była na pewno wyższa. Na koniec dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Zabraniał Ci najlepszej zabawy? - Zapytała z uśmiechem. Miała oczywiście na myśli trucizny. Czemu wizja otrucia kogoś wydawała jej się taka zabawna? No właśnie, czemu. Jak na typowego lekkoducha przystało ciągnęło ją do tego zakazanego, złego. Była zwyczajnie ciekawa i nie zamierzała ze sobą walczyć. Miała cichą nadzieję, że Mujin kiedyś sam ją nauczy przyrządzania lepszych trucizn. Oczywiście, gdyby postanowił jej odmówić zacznie bawić się w to sama. Miała dostęp do jego zielnika, prawda? Wydawało jej się, że otrucie kogoś było znacznie prostsze niż uzdrowienie. Zdecydowanie łatwiej było wyrządzić komuś krzywdę. W każdej dziedzinie.
Uniosła brwi ku górze ze zdziwienia. Nie na wzmiankę o słoikach. Ta część wydawała jej się względnie normalna. W końcu sama miała tendencje do rzucania wszystkim co było pod ręką, jeśli się już wkurwiła. Zdziwił ją fakt, że Yokage Mujin nie uważał się za najlepszego w swoim fachu. Czy jego sensei był aż tak dobry? Czy może medyk miał w sobie jakieś przebłyski skromności.
Dziewczyna wstała z krzesełka i zaczęła pomagać Mujinowi w sprzątaniu wszystkiego na swoje miejsca. W końcu przyrządził miksturę dla niej, więc wypadało mu jakoś pomóc.
- Jestem pewna, że już dawno go przerosłeś. Twoja wiedza i umiejętności są niesamowite - powiedziała zgodnie z prawdą. Tak po prostu myślała. Oczywiście nie miała porównania, ale wciąż dzieliła się tylko swoim zdaniem. Wzruszyła ramionami. - Jeśli jest jakiś limit w sztuce medycznej na pewno go osiągniesz. A ja będę tego świadkiem.
Po chwili wszystko było już uprzątnięte. Sprzątanie szło zdecydowanie szybciej na dwie pary rąk. Isane przeciągnęła się jak leniwa kotka. Nie była zmęczona, ale wciąż wychodził z niej stres. Trochę się dzisiaj pospinała, prawda? Na samą myśl przeszły ją ciarki. Tracenie swoich umiejętności było naprawdę uwłaczające. NIkomu tego nie życzyła. Z drugiej strony być to mała cena za zwiększenie swojej kontroli tak diametralnie. Wzięła tabletkę w imię nauki, czy żeby przypodobać się Mujinowi?Both, for sure. Nie należała do osób o czystych motywach. Tym właśnie przede wszystkim różniła się od swojego nauczyciela.
- Zabraniał Ci najlepszej zabawy? - Zapytała z uśmiechem. Miała oczywiście na myśli trucizny. Czemu wizja otrucia kogoś wydawała jej się taka zabawna? No właśnie, czemu. Jak na typowego lekkoducha przystało ciągnęło ją do tego zakazanego, złego. Była zwyczajnie ciekawa i nie zamierzała ze sobą walczyć. Miała cichą nadzieję, że Mujin kiedyś sam ją nauczy przyrządzania lepszych trucizn. Oczywiście, gdyby postanowił jej odmówić zacznie bawić się w to sama. Miała dostęp do jego zielnika, prawda? Wydawało jej się, że otrucie kogoś było znacznie prostsze niż uzdrowienie. Zdecydowanie łatwiej było wyrządzić komuś krzywdę. W każdej dziedzinie.
Uniosła brwi ku górze ze zdziwienia. Nie na wzmiankę o słoikach. Ta część wydawała jej się względnie normalna. W końcu sama miała tendencje do rzucania wszystkim co było pod ręką, jeśli się już wkurwiła. Zdziwił ją fakt, że Yokage Mujin nie uważał się za najlepszego w swoim fachu. Czy jego sensei był aż tak dobry? Czy może medyk miał w sobie jakieś przebłyski skromności.
Dziewczyna wstała z krzesełka i zaczęła pomagać Mujinowi w sprzątaniu wszystkiego na swoje miejsca. W końcu przyrządził miksturę dla niej, więc wypadało mu jakoś pomóc.
- Jestem pewna, że już dawno go przerosłeś. Twoja wiedza i umiejętności są niesamowite - powiedziała zgodnie z prawdą. Tak po prostu myślała. Oczywiście nie miała porównania, ale wciąż dzieliła się tylko swoim zdaniem. Wzruszyła ramionami. - Jeśli jest jakiś limit w sztuce medycznej na pewno go osiągniesz. A ja będę tego świadkiem.
Po chwili wszystko było już uprzątnięte. Sprzątanie szło zdecydowanie szybciej na dwie pary rąk. Isane przeciągnęła się jak leniwa kotka. Nie była zmęczona, ale wciąż wychodził z niej stres. Trochę się dzisiaj pospinała, prawda? Na samą myśl przeszły ją ciarki. Tracenie swoich umiejętności było naprawdę uwłaczające. NIkomu tego nie życzyła. Z drugiej strony być to mała cena za zwiększenie swojej kontroli tak diametralnie. Wzięła tabletkę w imię nauki, czy żeby przypodobać się Mujinowi?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
- W truciznach najłatwiej coś zepsuć. Wsadzić coś nie tak i z paraliżu zrobisz biegunkę. Użyjesz statywu nie tak jak trzeba i wypuścisz do powietrza toksyczne opary. Leki to jeszcze są w miarę bezpieczne, ale tworząc trucizny bez odpowiedniej wiedzy zawsze ryzykujesz życiem. - Mujin w zasadzie powtórzył naukę jego mistrza. W nieco delikatniejszych słowach, bo jego opierały się bardziej na dobitnym uświadomieniu, że operowanie na truciznach zawsze jest obarczone ryzykiem. Musisz być gotowy na śmierć. Musisz być gotowy na błyskawiczne wyciągnięcie trucizny z organizmu. Na przygotowanie odtrutki. Fakt, trucizny były jednymi z bardziej edukujących rzeczy które rozwijały medyka. Dawały mu ogromne pole do kreatywności i twórczej inwencji. Ale oczywiście ryzykowne były.
- Heh - mruknął Mujin całkiem rozbawiony opinią dziewczyny. Na podstawie czego wysunęła taki wniosek? Nie miała informacji o poziomie medycyny mistrza Mujina. O jego poziomie też niewiele wiedziała. Nie widziała jeszcze regeneracji organów, przeszczepów, najpotężniejszych jego specyfików... Nie miała praktycznie nic, a mimo tego z rozbrajającą pewnością deklarowała swoją opinię, jakby była faktem. Wyjątkowo interesujące zachowanie, spowodowane naiwnością albo chęcią przypodobania się Mujinowi? Czymkolwiek, w zasadzie. Nie mógł niestety tego uznać za wartościową opinię opartą na pełnym spektrum informacji. Ona miała ich za mało, niestety. Nie tyle, co on.
- Dziękuję za komplement. - odpowiedział jedynie z lekkim uśmiechem, kończąc proces mycia statywu i ustawiania jego części na wyznaczonym miejscu, by woda ściekła. W niektórych elementach nie powinno być jakiejkolwiek wilgoci, by nie zakłócić pracy urządzenia. Ale Mujin po wytarciu rąk i odłożeniu wszystkich części na swoje miejsce, poszedł na górę. Do swojej sypialni. Do jednego ze zwojów zabrał kilka kompletów zmiennych ubrań, podstawowe artykuły sanitarne, dodatkowe zapasy sprzętowe. Jakby nie patrzeć istotne elementy w ramach podróży. Owszem, podróży. Gdzie Mujin zamierzał wyruszyć? Cóż, akurat rozchodziło się o trucizny. Zszedł na dół zatem, do swojej uczennicy.
- Isane, wyruszam do Shgashi kupić zioła. Pustynne zielsko jest lepsze do produkcji trucizn, a potrzebuję zapasu do pracy. Zostawiam klinikę pod twoją opieką. Nie próbuj nic rozwalić. Możesz korzystać ze sprzętu i przyjmować drobne przypadki. Powinienem wrócić w ciągu dwóch, trzech tygodni. Wszystko jasne? - rozkazy Mujina były jasne i klarowne. Raczej nie pozostawiały miejsca do interpretacji. Chciał jeszcze tylko potwierdzenia, że ona to rozumie. W ciągu tych kilku tygodni powinien wrócić, nie był to jakiś wyjątkowo długi okres. Isane powinna sobie poradzić, prawda? Prawda? Nadal nie był pewien tej decyzji, ale inaczej nie miałby jak zaopatrzyć się w niezbędne składniki do przyszłych projektów. Musiał wyruszyć.
- Heh - mruknął Mujin całkiem rozbawiony opinią dziewczyny. Na podstawie czego wysunęła taki wniosek? Nie miała informacji o poziomie medycyny mistrza Mujina. O jego poziomie też niewiele wiedziała. Nie widziała jeszcze regeneracji organów, przeszczepów, najpotężniejszych jego specyfików... Nie miała praktycznie nic, a mimo tego z rozbrajającą pewnością deklarowała swoją opinię, jakby była faktem. Wyjątkowo interesujące zachowanie, spowodowane naiwnością albo chęcią przypodobania się Mujinowi? Czymkolwiek, w zasadzie. Nie mógł niestety tego uznać za wartościową opinię opartą na pełnym spektrum informacji. Ona miała ich za mało, niestety. Nie tyle, co on.
- Dziękuję za komplement. - odpowiedział jedynie z lekkim uśmiechem, kończąc proces mycia statywu i ustawiania jego części na wyznaczonym miejscu, by woda ściekła. W niektórych elementach nie powinno być jakiejkolwiek wilgoci, by nie zakłócić pracy urządzenia. Ale Mujin po wytarciu rąk i odłożeniu wszystkich części na swoje miejsce, poszedł na górę. Do swojej sypialni. Do jednego ze zwojów zabrał kilka kompletów zmiennych ubrań, podstawowe artykuły sanitarne, dodatkowe zapasy sprzętowe. Jakby nie patrzeć istotne elementy w ramach podróży. Owszem, podróży. Gdzie Mujin zamierzał wyruszyć? Cóż, akurat rozchodziło się o trucizny. Zszedł na dół zatem, do swojej uczennicy.
- Isane, wyruszam do Shgashi kupić zioła. Pustynne zielsko jest lepsze do produkcji trucizn, a potrzebuję zapasu do pracy. Zostawiam klinikę pod twoją opieką. Nie próbuj nic rozwalić. Możesz korzystać ze sprzętu i przyjmować drobne przypadki. Powinienem wrócić w ciągu dwóch, trzech tygodni. Wszystko jasne? - rozkazy Mujina były jasne i klarowne. Raczej nie pozostawiały miejsca do interpretacji. Chciał jeszcze tylko potwierdzenia, że ona to rozumie. W ciągu tych kilku tygodni powinien wrócić, nie był to jakiś wyjątkowo długi okres. Isane powinna sobie poradzić, prawda? Prawda? Nadal nie był pewien tej decyzji, ale inaczej nie miałby jak zaopatrzyć się w niezbędne składniki do przyszłych projektów. Musiał wyruszyć.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Rzeczywiście był to komplement z jej strony. Zwykła, nic nie znacząca, opinia. Nie miała na nią dowodów, jedynie własne zdanie. Nic nie zmieniło. Nie chciała mu się na siłę przypodobać. W końcu jeśli nie podobała mu się taka jaka była - jego pech. Nie brakowało jej samooceny. Mujin przyjął jednak jej komplement, co skwitowała krótkim śmiechem. Chyba nie był przyzwyczajony do chwalącej go osoby. Widocznie metody nauczania jego nauczyciela były inne. Bardziej surowe. Każdy miał swój własny sposób nauczania i Isane była wdzięczna, że Mujin był dla niej względnie łagodny.
No i stało się. Przyszedł moment, którego wyczekiwała. Wiedziała przecież, że w końcu nadejdzie. Nie miała mu za złe, że wyruszał. Całkowicie to rozumiała. Bez odpowiednich składników praca medyka nie miała sensu. Nie wszystko dało się zdobyć w Ryuzuku. Czemu nie zabierał jej ze sobą? Nie była mu potrzebna. Może by go spowalniała, a może wolał po prostu pobyć sam? Chciał kogoś odwiedzić? W końcu nie znała go aż tak dobrze. Rzadko kiedy rozmawiali o życiu prywatnym, jeśli w ogóle. Mujin był skryty, a Isane nie chciała być aż tak wścibska. Zostawił ją jak psa do pilnowania domu. Nie narzekała, traktowano ją gorzej w przeszłości.
Patrzyła w milczeniu jak się krzątał, zbierał najpotrzebniejsze rzeczy. Słyszała jego słowa, jednak nie docierało do niej ich znaczenie. Dopiero po chwili zamrugała kilka razy, jak gdyby próbowała się obudzić ze złego snu. Z koszmaru. Potem padło pytanie „Wszystko jasne?”
Nic kurwa nie było jasne
- Tak, jasne - odparła machinalnie. Stała tak sobie z boku i przez chwilę myślała, że to było już wszystko. Nie miała nic do dodania, nic do powiedzenia. Za kilka chwil Mujin wyjdzie przez drzwi i zostanie sama ze swoimi myślami. Nie byłaby jednak sobą, gdyby czegoś nie odwaliła, prawda? Nawet nie wiedziała, w którym momencie się ruszyła. Stanęła przed drzwiami, zagradzając Mujinowi drogę. Działała impulsywnie, bez zastanowienia, tak jak zawsze. Podeszła do niego kilka kroków.
Blisko, za blisko.
Wspięła się na palce, w końcu medyk był od niej znacznie wyższy. Jedną dłonią przyciągnęła go za szyję, odrobinę w dół. Zamknęła powieki. Nachyliła się, ich usta dzieliły milimetry, czuła jego oddech. Zawahała się na sekundę. Taka jednak wystarczyła. Wciąż dzieliły ich milimetry. Stała w bezruchu. Zamiast go pocałować, uśmiechnęła się delikatnie. Nie była najlepsza w pożegnaniach. Brakowało jej doświadczenia. Zresztą do wszystkiego podchodziła zbyt emocjonalnie.
- Uważaj na siebie - wyszeptała z praktycznie nieistniejącej odległości. Puściła go. Odsunęła się dwa kroki w tył. Wciąż miała na ustach ślicznych uśmiech, który jednak nie obejmował jej oczu. Dzieliły ich jedynie dwa kroki, czemu wydawały się jej wielkie jak przepaść? Zwiększając dystans czuła się pewniej. Już wiedziała, że podjęła słuszną decyzję. Może i zdecydowała się pójść na łatwiznę. Rozwiązanie bolało, ale nie zamierzała go żałować. Milczała kolejne trzy sekundy.
- Nie będę na Ciebie czekała - powiedziała lodowatym głosem wciąż się uśmiechając. Co miała na myśli? Nie klinikę, ale tylko jego? Znaczenie jej słów będzie sobie musiał ogarnąć sam, bo dziewczyna nie zamierzała mu się z niczego tłumaczyć. Wyminęła go wychodząc do innego pomieszczenia. Przyszedł czas karmienia szczurusi. Obowiązek to obowiązek. Przynajmniej na razie. Szerokiej drogi, mon chéri.
No i stało się. Przyszedł moment, którego wyczekiwała. Wiedziała przecież, że w końcu nadejdzie. Nie miała mu za złe, że wyruszał. Całkowicie to rozumiała. Bez odpowiednich składników praca medyka nie miała sensu. Nie wszystko dało się zdobyć w Ryuzuku. Czemu nie zabierał jej ze sobą? Nie była mu potrzebna. Może by go spowalniała, a może wolał po prostu pobyć sam? Chciał kogoś odwiedzić? W końcu nie znała go aż tak dobrze. Rzadko kiedy rozmawiali o życiu prywatnym, jeśli w ogóle. Mujin był skryty, a Isane nie chciała być aż tak wścibska. Zostawił ją jak psa do pilnowania domu. Nie narzekała, traktowano ją gorzej w przeszłości.
Patrzyła w milczeniu jak się krzątał, zbierał najpotrzebniejsze rzeczy. Słyszała jego słowa, jednak nie docierało do niej ich znaczenie. Dopiero po chwili zamrugała kilka razy, jak gdyby próbowała się obudzić ze złego snu. Z koszmaru. Potem padło pytanie „Wszystko jasne?”
- Tak, jasne - odparła machinalnie. Stała tak sobie z boku i przez chwilę myślała, że to było już wszystko. Nie miała nic do dodania, nic do powiedzenia. Za kilka chwil Mujin wyjdzie przez drzwi i zostanie sama ze swoimi myślami. Nie byłaby jednak sobą, gdyby czegoś nie odwaliła, prawda? Nawet nie wiedziała, w którym momencie się ruszyła. Stanęła przed drzwiami, zagradzając Mujinowi drogę. Działała impulsywnie, bez zastanowienia, tak jak zawsze. Podeszła do niego kilka kroków.
Blisko, za blisko.
Wspięła się na palce, w końcu medyk był od niej znacznie wyższy. Jedną dłonią przyciągnęła go za szyję, odrobinę w dół. Zamknęła powieki. Nachyliła się, ich usta dzieliły milimetry, czuła jego oddech. Zawahała się na sekundę. Taka jednak wystarczyła. Wciąż dzieliły ich milimetry. Stała w bezruchu. Zamiast go pocałować, uśmiechnęła się delikatnie. Nie była najlepsza w pożegnaniach. Brakowało jej doświadczenia. Zresztą do wszystkiego podchodziła zbyt emocjonalnie.
- Uważaj na siebie - wyszeptała z praktycznie nieistniejącej odległości. Puściła go. Odsunęła się dwa kroki w tył. Wciąż miała na ustach ślicznych uśmiech, który jednak nie obejmował jej oczu. Dzieliły ich jedynie dwa kroki, czemu wydawały się jej wielkie jak przepaść? Zwiększając dystans czuła się pewniej. Już wiedziała, że podjęła słuszną decyzję. Może i zdecydowała się pójść na łatwiznę. Rozwiązanie bolało, ale nie zamierzała go żałować. Milczała kolejne trzy sekundy.
- Nie będę na Ciebie czekała - powiedziała lodowatym głosem wciąż się uśmiechając. Co miała na myśli? Nie klinikę, ale tylko jego? Znaczenie jej słów będzie sobie musiał ogarnąć sam, bo dziewczyna nie zamierzała mu się z niczego tłumaczyć. Wyminęła go wychodząc do innego pomieszczenia. Przyszedł czas karmienia szczurusi. Obowiązek to obowiązek. Przynajmniej na razie. Szerokiej drogi, mon chéri.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
To był całkowicie normalny tok myślenia. Skoro miał już gdzieś wyjechać, to najlepiej było zostawić klinikę w rękach kogoś zaufanego. Zazwyczaj zostawiał ją samą sobie, bo nie miał nikogo do opieki nad nią. Może dlatego też jego klinika nigdy nie osiągnęła wysokiego prestiżu w Ryuzaku? Dlatego, że otwarta była sporadycznie, pomiędzy jego podróżami? Tak, bardziej regularna obecność wybitnego medyka na pewno pomogłaby jego interesowi. Ale mając uczennicę chyba mógłby sobie na to pozwolić, na wypad tu i ówdzie, by móc potem wrócić i przejąć obowiązki pozostawione Isane. Genialny plan, prawda? Gdyby tylko Isane sama była na rozsądnym poziomie medycyny, by móc Mujina reprezentować godnie. Ledwo co potrafiła i Aburame musiał jeszcze ją doszkolić, przynajmniej do poziomu pozwalającego na bardziej zaawansowaną manipulację medyczną chakrą. Wtedy będzie mógł jej pozwolić na prowadzenie kliniki w normalny sposób. Albo znajdzie jeszcze jakiegoś ciecia, specjalnie pod kierowanie jego przybytkiem.
Możliwości biznesowe z wykorzystaniem swojej uczennicy odeszły jednak nieco na dalszy plan. Czego spodziewał się Yokage, przekazując informację dziewczęciu? Cóż, prawdopodobnie odrobiny zrozumienia. Akceptacji. Pokory? Nie, tego na pewno nie, pokorę mógł osiągnąć tylko przez agresywne atakowanie robakami i zamknięcie jej w małym pomieszczeniu. Ale na pewno akceptacji jego decyzji. Zresztą nie było nawet czego nie akceptować, to był fakt. Isane stała przed faktem dokonanym, w zasadzie. Pójdzie tak czy siak, nie ważne czy będzie płakać, tarzać się po podłodze czy tuptać nóżką. Nic jego zdania nie zmieni. Po jej słowach można było odnieść wrażenie, że zrozumiała. Ale po tonie nie za bardzo.
Medyk miał zamiar wychodzić, machnąć jeszcze ręką na pożegnanie, ale dziewczę zagrodziło mu drogę. Dość niespodziewanie. Co, jednak chciała mu przeszkodzić? Odważnie, wystarczył jeden ruch dłoni medyka, by chmara robaczków gwałtownie są od drzwi odsunęła. Każdemu wedle potrzeb, prawda? Dostosowywanie metod nauczania do ucznia, prawda? Ruszyła się sprzed drzwi i stanęła blisko niego. Bardzo blisko, zbyt blisko. Weszła w jego strefę komfortu jak kunai w tkankę żywą i chyba nie zamierzała się wycofać. Mujin jednak się nie ruszył, nie wycofał się. Z lekką paniką obserwował, jak dziewczę zbliża się coraz to bliżej i bliżej. Zamknęła oczy. Panika wzrastała bardzo szybko, a jednak Mujin nie był w stanie się ruszyć. Jego ciało dosłownie odmówiło posłuszeństwa. Ale odsunęła się w kluczowym momencie, uśmiechnęła. Pożegnała, nie doprowadziła do kontaktu pomiędzy ich ustami, jak Mujin przewidywał. Sparaliżowany Mujin odetchnął.
- Porozmawiamy o tym po powrocie. - odpowiedział jedynie i szybko opuścił pomieszczenie. Dom, klinikę. Poszedł sobie do miejsca, w którym miał zamiar zakupić zioła. Do Shigashi. Miał sporo do przemyślenia, jeszcze więcej niż się spodziewał.
z/t
Możliwości biznesowe z wykorzystaniem swojej uczennicy odeszły jednak nieco na dalszy plan. Czego spodziewał się Yokage, przekazując informację dziewczęciu? Cóż, prawdopodobnie odrobiny zrozumienia. Akceptacji. Pokory? Nie, tego na pewno nie, pokorę mógł osiągnąć tylko przez agresywne atakowanie robakami i zamknięcie jej w małym pomieszczeniu. Ale na pewno akceptacji jego decyzji. Zresztą nie było nawet czego nie akceptować, to był fakt. Isane stała przed faktem dokonanym, w zasadzie. Pójdzie tak czy siak, nie ważne czy będzie płakać, tarzać się po podłodze czy tuptać nóżką. Nic jego zdania nie zmieni. Po jej słowach można było odnieść wrażenie, że zrozumiała. Ale po tonie nie za bardzo.
Medyk miał zamiar wychodzić, machnąć jeszcze ręką na pożegnanie, ale dziewczę zagrodziło mu drogę. Dość niespodziewanie. Co, jednak chciała mu przeszkodzić? Odważnie, wystarczył jeden ruch dłoni medyka, by chmara robaczków gwałtownie są od drzwi odsunęła. Każdemu wedle potrzeb, prawda? Dostosowywanie metod nauczania do ucznia, prawda? Ruszyła się sprzed drzwi i stanęła blisko niego. Bardzo blisko, zbyt blisko. Weszła w jego strefę komfortu jak kunai w tkankę żywą i chyba nie zamierzała się wycofać. Mujin jednak się nie ruszył, nie wycofał się. Z lekką paniką obserwował, jak dziewczę zbliża się coraz to bliżej i bliżej. Zamknęła oczy. Panika wzrastała bardzo szybko, a jednak Mujin nie był w stanie się ruszyć. Jego ciało dosłownie odmówiło posłuszeństwa. Ale odsunęła się w kluczowym momencie, uśmiechnęła. Pożegnała, nie doprowadziła do kontaktu pomiędzy ich ustami, jak Mujin przewidywał. Sparaliżowany Mujin odetchnął.
- Porozmawiamy o tym po powrocie. - odpowiedział jedynie i szybko opuścił pomieszczenie. Dom, klinikę. Poszedł sobie do miejsca, w którym miał zamiar zakupić zioła. Do Shigashi. Miał sporo do przemyślenia, jeszcze więcej niż się spodziewał.
z/t
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Ile czasu minęło odkąd wyszedł? Nie liczyła minut, jednak czas płynął bardzo wolno. Znów wróciła do samotności, znów liczyła tylko na siebie. Posprzątała, ogarnęła, nakarmiła zwierzątka. Przelała odtrutkę na skutki uboczne pigułki do słoika. A potem? Potem zebrała swoje rzeczy, zabrała słoik. Spakowała się w mgnieniu oka. Nie miała przecież praktycznie niczego. Wszystko w klinice należało do Mujina. Zabrała oczywiście tę jego koszulę, w której uwielbiała chodzić. Wyszła przez drzwi, zamknęła i nie obejrzała się za siebie. Chciał porozmawiać o tym po powrocie? Nie żartowała mówiąc, że nie będzie na niego czekała. Może nie będzie ku temu okazji Yokage Mujinie, może nie będzie.
Nikt nie mógł stwierdzić co chodziło po jej głowie. Czy opuściła klinikę na zawsze? Wątpliwe, rzeczywiście zamierzała się nią zajmować. Przynajmniej przez jakiś czas. Teraz jednak dała szczurom zapas wody i jedzenia. Wybywała na długo, jeśli nie na zawsze. Szła przed siebie z uśmiechem na ustach. Dokąd? Nie wiedziała ważne, że do przodu. Ciekawska, nie do końca szczęśliwa, ale gotowa. Nowy dzień, nowe życie. Nie była już tą samą osobą, która wprosiła się do kliniki przewracając świat medyka do góry nogami. Była bogatsza o nowe doświadczenia, chociaż wciąż tak samo zagubiona. Każdy był specjalny na swój własny sposób.
zt
Nikt nie mógł stwierdzić co chodziło po jej głowie. Czy opuściła klinikę na zawsze? Wątpliwe, rzeczywiście zamierzała się nią zajmować. Przynajmniej przez jakiś czas. Teraz jednak dała szczurom zapas wody i jedzenia. Wybywała na długo, jeśli nie na zawsze. Szła przed siebie z uśmiechem na ustach. Dokąd? Nie wiedziała ważne, że do przodu. Ciekawska, nie do końca szczęśliwa, ale gotowa. Nowy dzień, nowe życie. Nie była już tą samą osobą, która wprosiła się do kliniki przewracając świat medyka do góry nogami. Była bogatsza o nowe doświadczenia, chociaż wciąż tak samo zagubiona. Każdy był specjalny na swój własny sposób.
zt
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości