"Konsekwencje" podsumowanie eventu i zapowiedź wojny

[Papyrus]

Sogen, Kōtei, Gabinet Shirei-kana, 2 dni po operacji na Murze

Uchiha Katsumi siedziała przy swoim biurku, w swoim gabinecie. W miejscu dla niej standardowym, patrząc na reprezentowaną przez nią pozycję. W jej dłoniach znajdował się zwój. Mały, zwyczajny, lecz od zewnątrz pokryty krwią w kształcie odcisku ludzkiej dłoni. Jedyny ślad pozostawiony na nim przez jego poprzedniego właściciela... Kimkolwiek by on nie był, on sam nie miał już żadnego znaczenia. Treść zwoju natomiast została kilkukrotnie przeczytana od deski do deski, by nie pominąć żadnego, nawet najmniejszego szczegółu. Naprzeciwko niej siedziała dwójka ludzi. Jedną z nich była białowłosa, odziana w dość skąpy i praktyczny ubiór. Jej włosy były długie i tworzyły spory warkocz, zwisający z tyłu oparcia krzesła. Uchiha Koneko, mimo że z samym rodowodem klanu nie miała nic wspólnego, była jedną z niewielu ocalałych po ataku na Mur. W przeciwieństwie do innych, ona stawiła się cała i zdrowa. Czy to za sprawą jej własnych umiejętności, czy to przez towarzystwo, jakie sobie wybrała do rozproszenia uwagi straży Kyuo - bez znaczenia. Sama jednak jej obecność była oczekiwana. Na drugim krześle z kolei doskonale znany już Katsumi tajemniczy mężczyzna, zamaskowany Hakusei. Dzikus, jednak o właściwym kodeksie moralnym. Można było się upierać, że była to osoba przez którą doszło do całego incydentu. Że to jego interwencja, jego istnienie, doprowadziło do starcia. Koneko nie pytała o niego i nie zwracała nawet nań uwagi. Na pewno była już wcześniej zaznajomiona z jego osobą. Mężczyzna wydawał się spięty, ale ciężko było powiedzieć o nim cokolwiek. Okryty od stóp do głów w pełne odzienie, jedynie ze szparą na oczy do obserwowania swojego otoczenia.
- Mangekyō, w takim momencie. Najwidoczniej los nie chciał naszego zwycięstwa. - zdołała z siebie wydobyć. Pokonana. Cała operacja legła w gruzach. Czy był sens zaczynać? Czy Mur okazał się przeciwnikiem, którego nawet Uchiha przecenili?
- Możliwe, że bezpośredni atak okazałby się bardziej skuteczny. - rzuciła w powietrze Koneko, lekceważąco niemal. Jak gdyby oderwana od całej tej sytuacji. Co, jej to nie dotyczyło? Była tego częścią tak jak każdy najemnik, który ruszył do ataku. Każdy Uchiha, który bronił i walczył z Shinsengumi. Jednak nie było na jej twarzy kpiny albo negatywnej emocji innego gatunku. Ot luźna uwaga posłana w eter. Przejaw "cobygdybizmu", cofania się do poprzednich decyzji. Nie, żeby teraz komuś to pomogło. Na pomoc było już za późno.
- Uważam, że ta decyzja była najlepszą z możliwych. Ograniczyliśmy straty w ludziach do minimum. Ale nie dało się przewidzieć, że Kyuo pokona dwóch elitarnych Uchiha i czterech Grandmasterów. To powinno być fizycznie niemożliwe! - odpowiedziała Katsumi. Jakkolwiek absurdalnie to nie brzmiało, to tak. To powinno być niemożliwe. Takie proporcje ustawiały grupę na zwycięskiej pozycji od samego początku. Sami stworzyli sobie odpowiednie warunki i sami ponieśli klęskę? Jak to wyjaśnić, jak nie ogromną przewagą przeciwnika? Tak ogromną, że udało mu się zlikwidować sześciu doborowych ninja.
- Katsumi-dono. Tak momentalny skok w sile Kyuo może nie być spowodowany wyłącznie rozwinięciem jego sharingana. Takie nagłe przypływy mocy mają zazwyczaj inne źródło. - Hakusei zdecydował się zabrać głos. Jego spokojny ton i opanowanie w tej sytuacji były godne podziwu. Zupełnie, jakby przewidywał taki obrót spraw i miał czas, by mentalnie się na niego przygotować.
- Kyuo jest zbyt... praworządny, by uciekać się do współpracy z kimkolwiek podejrzanym, jeśli to chcesz powiedzieć. - argument został zbity bardzo płynnie. Kyuo praworządny? Nie tak dawno w tym gabinecie przecież padły jego słowa. "Nigdy nie sprzymierzę się z jednym złem przeciwko drugiemu"? Jakoś tak? Sam był tego światkiem. Ale to oczywiście mogła być gra pozorów, zawsze mogła. Nawet, jeśli w gniewie ujawnił siebie, to nie musiał ujawniać siebie całego.
- Te oczy dają ogromną moc. Różnorodne umiejętności wymykające się logice. Niestety... - zaczęła kobieta, ale szybko jej przerwano. Jeden ze strażników zdecydował się uchylić drzwi. Na tyle, na ile mógł, by nie przeszkadzać Katsumi i jej gościom, ale na tyle szeroko, by zostało to zauważone.
- Katsumi-dono. Uchiha Yugeki z sowiarni prosi o audiencję. Mówi, że dotarła ważna wiadomość od Kaminarich. - słowa strażnika były niczym kubeł zimnej wody dla wszystkich zebranych. Kobieta momentalnie wstała, zerwala się wręcz energicznie. Szybkim krokiem podeszła do drzwi i wychyliła się zza nich. Odebrała wiadomość i w milczeniu odeszła od drzwi, zamykając je. Wiadomością był zwój. Mały, niepozorny. Już podczas powrotu do biurka kobieta zdecydowała się na rozwinięcie go i przeczytanie na głos. A przynajmniej jego fragmenty.
- ...jesteśmy zaniepokojeni atakiem na suwerenność Muru i próbą przejęcia władzy w jego strukturach. Atak na obrońców kontynentu i liczne ofiary śmiertelne wśród członków Shinsengumi za spełnianie podstawowych obowiązków wobec świata cywilizowanego... jednoznacznie można odebrać jako zapowiedź dalszych militarnych akcji. Dlatego też, reprezentując wolę dwóch Shirei-kan, Inuzuka Miyoko i moją, Kaminari Ukyo, oficjalnie deklarujemy rodowi Uchiha WOJNĘ?! - prawie krzyknęła kobieta, patrząc się beznamiętnie w zwój. Pozostała dwójka wstała. W milczeniu, ale z wyraźnym szokiem na twarzy. Cóż, przynajmniej Koneko, zamaskowany przedstawiciel Feniksów nie był skory do okazania swoją mimiką emocji. Zdjęciem osłony na twarz tak samo.
- Kaminari... i Inuzuka? Ukyo jestem w stanie zrozumieć, ale Miyoko? - powtórzyła Koneko, patrząc się na zwój i podchodząc do niego osobiście. Nie odebrała go oczywiście swojej liderce, ale wystawiła się, by osobiście przeczytać te słowa własnymi oczyma. Faktycznie były tam zapisane. Z podpisami obydwu Shirei-kanów i pieczęciami. Wszystko wydawało się całkowicie prawdziwe. Słowa, na pewno poparte czynami.
- Atakują cel, który okazał słabość i któremu nikt nie pomoże. Całkowicie zrozumiałe. - odpowiedziała, nadal lekko trzęsącym się głosem. Oczywiście, dało się to przewidzieć, ale tak szybko? Nie minęły nawet dwa dni od "ataku" na Mur! Kiedy oni znaleźli czas na porozumienie się i wysłanie wiadomości? Na dowiedzenie się o wyniku starcia? Chyba że...
- Zaplanowali to wcześniej. - Hakusei zdecydował się wygłosić oczywisty wniosek, do jakiego można było dojść po przetrawieniu wszystkich dowodów i faktów. - Wystarczyło poczekać na informację, że na Murze działo się cokolwiek powiązanego z Uchiha. Potem można było wysłać gotowy dokument. - diagnoza była przerażająco prawdziwa i przerażająca sama w sobie. Kyuo okazał się lepszym graczem, niż Katsumi. Przynajmniej w tej potyczce. Ale do jakiej innej potyczki mogło dojść. Oczy liderki zapłonęły gniewem. Czerwonym, oznaczonym plamami czerni, gniewem.
- Koneko-san. Zajmij się wysłaniem posła na tereny graniczne. Przekaż im informację o wojnie. Mają trzymać pozycję do momentu przybycia posiłków. - rzekła, a Koneko zasalutowała i wybiegła przez drzwi. Ton Katsumi całkowicie nie współgrał z resztą jej samej. Oczy i twarz były wykrzywione w nieskończonym gniewie, a jednak postura i głos były godne, spokojne. Wewnętrzne burzące się emocje nie mogły zachwiać osądu, nie w takiej sytuacji. Gdzie dosłownie minuty dzielą ninja od śmierci z rąk wroga. Którego dosłownie minutę temu nie było. Który wysłał list tylko po to, by... No właśnie po co? By wszystko było sensowne? Chodziło o sianie śmierci dla własnych korzyści, dlaczego niby miałoby to być sensowne? Może... opinia innych? I tak nie przepadali za Uchiha, a skoro znalazła się okazja do wyrwania chwastu z ogródka kontynentu? Czemu z tego nie skorzystać?
- Hakusei-san, musimy przełożyć nasze spotkanie na inny termin. Sam rozumiesz. - powiedziała do ostatniego pozostałego w pomieszczeniu. Przedstawiciel Feniksów bez słowa kiwnął głową i opuścił pomieszczenie. Zostawiając Katsumi samą w gabinecie. Miała teraz problem większy, niż ona sama. I musiała przygotować prowincję i swoich ludzi na atak. Mógł on nastąpić w każdej chwili, każdym momencie. A kolejny błąd z jej strony mógł doprowadzić do masakry.

---

Antai, Raigeki, Plac Główny

Wrzawa nie ucichła. Wszyscy chcieli wiedzieć, dlaczego sam Shirei-kan zdecydował się zebrać tylu ludzi w jednym miejscu. Czemu zakazał handlu w ten konkretny dzień. Prawda oczywiście była całkowicie oczywista - mniej straganów to więcej ludzi, a to oznaczało większą widownię dla jego poczynań. Ludzie zostali zebrani nagle, przez gońców obwieszczających wszem i wobec, w całej osadzie, krajanom i podróżnym, że Shirei-kan Kaminarich będzie przemawiał za godzinę w tym miejscu właśnie. Nie było mowy o czym, nie było mowy dlaczego tak nagle, ale było wiadomym, że precedens taki wcześniej się nie zdarzał. Do tej pory jego ludzie, jeśli już, przekazywali informacje. A Ukyo znany był z tego, że nie był dobrym mówcą i wolał politykę czynu od słowa. A jednak był. Stanął, na specjalnie postawionym podwyższeniu. Kaminari Ukyo. Masywny, potężny przedstawiciel swojego Rodu. Jeden z potężniejszych ninja z swoim klanie, jeśli nie najpotężniejszy. Ludzie ucichli, gdy pojawił się na podwyższeniu, wchodząc schodami z tyłu. Ale obok niego szła jeszcze jedna osoba. I jeden zwierz. Inuzuka Miyoko i jego psi towarzysz stali ramię w ramię. Ukyo odkaszlnął kilka razy, przygłuszając szmery zaciekawienia ze strony zebranych.
- Zanim przejdziemy do sedna, musicie wiedzieć kilka rzeczy. Dwa dni temu zagrożenie ponownie uderzyło w Mur. Nie ze strony dzikich, ale od wewnątrz. Uchiha pod rozkazami Uchiha Katsumi, Shirei-kana swojego klanu, przeprowadziła zamach na Protektora, chcąc obalić jego rządy i wprowadzić swojego człowieka jako przywódcę. Dlaczego? Mogliście słyszeć, że Uchiha pomagają przemycać dzikusów na drugą stronę. Protektor za pomocą swoich ludzi ujawnił światu prawdę. Ujawnił ich sztuczki. I miał za to zapłacić swoim życiem. Ale Uchiha polegli. Dostali nauczkę, wycofali się z podkulonymi ogonami. Mur nadal stoi i nadal nas chroni! Jak do tej pory! Nic się nie zmieniło! - Ukyo był głośny. Był dosadny. Ale przede wszystkim, widocznie wkładał w swoje słowa emocje. Mówił z pasją. Nawet nie próbował się silić na spokój, silił się na nie bycie spokojnym. Na początku może jeszcze, ale wyglądało na to, że sam siebie nakręcał. Z każdym kolejnym faktem Ukyo robił się coraz bardziej żywszy i żywszy. A ludzie, o dziwo, odpowiadali. Dawali od siebie tyle, ile Ukyo dawał z siebie. Dziwna to zależność, ale jakkolwiek postronny obserwator mógł ten wniosek wyciągnąć. A trochę ich było. Zebrani byli nie tylko mieszkańcami. Niektórzy byli kupcami z innych prowincji, cudzoziemcami, podróżnymi, ninja... Różnego sortu ludźmi z całego świata, przypadkowo będących właśnie tutaj i właśnie w tym miejscu.
- Ale! Nie mamy zamiaru patrzeć, jak Uchiha ponownie pogrążają kontynent w chaosie! Chcą upadku Shinsengumi i tym samym nas wszystkich. Kamiarich, Inuzuka, rodów Pradawnego Lasu, Ryuzaku no Taki! Uchiha ponownie pokazali, że nie są godni zaufania! Dlatego wraz z przywódcą rodu Inuzuka, ogłaszam wszem i wobec - reżim Uchiha upadnie z naszej ręki! Oni i ich brudne zagrania polegną raz na zawsze! Przekażcie wieść w świat, kto żyw i kto może. Rody Kaminari i Inuzuka wypowiadają WOJNĘ zaplutym Uchiha! Niech świat wie, że my będziemy z nimi walczyć w imię ich wszystkich! Że nie będziemy patrzeć, jak Uchiha uderza w nas raz za razem bez konsekwencji! Na koniec tej wojny Kaminari i Inuzuka będą wywieszać swoje herby w Kōtei! A Uchiha będą skomleć o łaskę! Nie spoczniemy, dopóki Uchiha nie zostanie wymierzona zasłużona kara! - krzyknął wręcz Uhyo, wystawiając pięść w kierunku bliżej nieokreślonym, może nawet w kierunku Kōtei. Po jego dłonie przebiegły ledwo widoczne skoki elektryczności. Ludzie zaczęli wiwatować. Klaskać, wiwatować. Skandować rytmicznie jedno i to samo hasło. W kółko powtarzane niczym mantrę, niczym jakąś dziwną inkantację.
- PRECZ Z UCHIHA! PRECZ Z UCHIHA! PRECZ Z UCHIHA!

To ogłoszenie jest jednocześnie zakończeniem eventu i deklaracją wojny pomiędzy Uchiha i stronnictwem Kaminari-Inuzuka. W pierwszej części wynagrodzenia dla graczy biorących udział i nieco ciepłych słów, a w drugiej - zasady wojny.

---

Zakończenie Eventu:
Więc zaczynając. Dziękuję bardzo wszystkim za uczestnictwo w evencie. Wszystkim graczom, martwym i nie, czytelnikom, a także Koalce za współprowadzenie. Bez niej nie wyrobiłbym się z tyloma chętnymi. Planowany był jako pierwsze w skali forum prawdziwe PvP z dwoma równie kompetentnymi stronami wspieranymi NPCami, ale wyszło jak wyszło, więc kilka grup miało klasyczną PvE przygodę. Mam jednak nadzieję, że kiedyś sytuacja ulegnie poprawie i da się poprowadzić coś innego o podobnym zamyśle. Byłbym bardzo wdzięczny za odzew pod tym postem odnośnie waszych wrażeń, opinii, itd. Zgodnie z waszym sumieniem, nie chcę cukru.

A oto wynagrodzenie dla poszczególnych graczy. W wynagrodzenie wliczone są już dodatkowe PH za zabójstwa:

• Toshiro - 150PH
• Kisuke - 140PH
• Ario - 150PH
• Misae - 130PH
• Sukuna - 140PH
• Nana - 130PH
• Renkuro - 140PH
• Anzou - 120PH
• Minoru - 120PH
• Harikotto - 90PH
• Noguichi Akane - 118PH
• Isei - 238PH
• Ao - 150PH
• Ame - 141PH
• Tamaki - 90PH
• Azuma - 90PH
• Kagutsuchi - 175PH
• Kutaro - 140PH
• Tatsuo - 140PH
• Rei- 121PH
• Ayatsuri Yuu - 150PH

---

Drugą sprawą jest oczywiście wojna. Pomiędzy siłami Inuzuka+Kaminari, a Uchiha. Jak długo będzie trwać? Zgodnie z tym, co deklarują Kaminari - do ich całkowitego zwycięstwa. A jak wyjdzie? To już zależy od samych graczy, rzecz jasna! Zasady tej wojny są standardowe i opisane w temacie tutaj, z zaznaczeniem kilku istotnych rzeczy:

Unikalne zasady wojny

• Frontem głównym jest granica Sogen-Antai na całej swojej długości.
• Granica Sogen-Antai jest zamknięta całkowicie i nie da się przez nią przejść. Granice z innymi prowincjami są także zamknięte. Cywile nie mają możliwości przejścia, za wyjątkiem kupców poddawanych drobiazgowej kontroli towaru i samych siebie. Ninja mogą przechodzić po odpowiedniej weryfikacji. Tacy ninja są obserwowani na wypadek prób sabotażowych. Wyjątkiem jest granica Antai-Yusetsu, która jest otwarta dla ninja Inuzuka i Kaminarich. Cywile są jednak poddawani kontroli.
• Relokacja ludności cywilnej, która może być dotknięta konfliktem, przeprowadzana jest przez władze prowincji Antai i Sogen. Wioski będące blisko granicy są przenoszone na bezpieczniejsze tereny, bliżej stolicy. W szczególności dotyczy to Sogen.
• Obydwie prowincje wysłały listy do wszystkich znanych członków Rodów z rozkazami. Większości postawiła wymóg stawienia się do swoich prowincji. Niektórzy dostali polecenia zbierania informacji w miastach kupieckich. Ci najniżsi rangą (Doko) są jedynie o wojnie powiadamiani.
• W obydwu prowincjach wzrosło zapotrzebowanie na broń, wyroby żelazne, medykamenty, żywność i wszystko co powiązane z prowadzeniem kampanii wojennej.
• Najemnicy chcący wziąć udział powinni zgłosić się do jednego z kilku posterunków albo garnizonów rozmieszczonych na terenach prowincji, bądź też do stolicy.
• W obydwu prowincjach nieznacznie wrosła aktywność elementu przestępczego.
• Kaminari z terenów Uchiha zostali zawczasu przeniesieni, a Uchiha na terenach Antai zostali pojmani i poddani egzekucji.

UWAGA: Przypominamy o tym, że wszelkie misje wojenne należy najpierw skonsultować z administracją!

UWAGA2: Gracze, którzy brali udział w evencie, mogą jeszcze wyjść z prowincji. Akcja dzieje się dwa dni po wydarzeniach na Murze, w związku z tym gracze maja dwa fabularne dni na wyjście z Sogen.

Wiedza o wojnie (ogólnodostępna):

• Kaminari i Inuzuka podają publicznie następujący powód wojny: Ochrona kontynentu i zapobiegnięcie kolejnych akcji sabotażowych Uchiha, pomszczenie licznych ofiar Uchiha podczas ataku na Mur.
• Uchiha odcinają się od całej sprawy i przyjmują postawę czysto defensywną.
• Opinia publiczna wielu prowincji popiera działania sojuszu Kaminarich i Inuzuka. Uchiha sa pod tym względem w znacznie gorszej pozycji.

[Shabondama Haruki]

Odbieram swoje PH, bo widzę, że nikt się nie kwapi napisać czegoś na temat eventu.

Cóż, dysproporcja sił, albo raczej liczebności obu stron była zbyt duża by wyszedł z tego ciekawy event. Gracze mogli troche się poczuć jakby w ogóle nie brali udziału w głównym wątku jakim miało być obalenie protektora. Sporo zapewne też się pokićkało przez wybryki graczy, w tym też moje , no i wydaje mi się, że grupa która walczyła w siedzibie protektora, miała strasznie wydłużoną walkę, w porównaniu z wątkami reszty eventu.


Niemniej dziękuję za wspólną zabawę, użeranie się z nami no i całkiem sprawny event.

P.S wprowadźcie maksymalną ilośc spóźnień na tych eventach, bo 90% postów po czasie(u niektórych) to nieśmieszny żart

[Anzou]

Również odbieram.
Co do samego Eventu - pomysł był według mnie ciekawy, jednak chyba potem wszystko się nieco rozjechało, miałem wrażenie, że utrudnienia są czasami na siłę.
Do dziś nie pojmuję dlaczego moja wiązka nie sieknęła nikogo, ale trudno :P

[Kisuke]

Odbieram swoje wynagrodzenie z uczestnictwo.

Plan był niezwykle ambitny, założenia bardzo ciekawe. Tym bardziej szkoda, że potoczyło się to trochę w ten sposób. Ostatecznie okazało się, że grupa Uchiha nie miała żadnego wpływu na przebieg wydarzeń (przynajmniej jeśli chodzi o główną część eventu, bo Isei narozrabiał ). Główna część fabularna całego wydarzenia także rozegrała się całkowicie za zamkniętymi drzwiami, a najważniejszej walki nikt nawet nie mógł przeczytać. Szkoda, bo pewnie każdy był ciekawy co zaprezentuje większość Sokołów i sam Protektor.

[Toshiro]

Zamysł eventu - super. Na tym się jednak kończą pochwały. Plany niespójne, główna fabuła przeprowadzona zupełnie z boku. Gracze mieli znikomy(jeśli w ogóle jakiś) wpływ na przebieg i losy eventu. Nagród nie było zupełnie żadnych, a od czego chyba są eventy, prawda? Bait na biju - fatalny(nie wspominając o tym, że taki sensor to chyba widzi różnicę pomiędzy wieloma małymi źródłami, a jednym monstrualnym, wykraczającym poza wszelkie pojęcie), bait na zwój - tragiczny, bo przedłużył bez większego sensu trwanie eventu. Można było to od razu dać w poście podsumowującym. Sposób prowadzenia walk też był mało spójny, szczególnie patrząc po innych grupach. Niestety ogólnie wyszło słabo.

W każdym razie dzięki, odbieram ph i hajs.

[Misae]

Odbieram PH i od razu w tym poście Ryo

Nie zostaje mi wiele więcej niż podpisać się pod tym co powiedzieli panowie powyżej co do pomysłu i potem bezpośredniego przebiegu. Głównie szkoda tego, że potem powychodziły kwasy. Plus od siebie szkoda też takich pustych kolejek, które niczego nie wnosiły, trochę blokowały i spowalniały bez wyraźnego powodu.

[Ario]

Odbieram.

Feedback w punktach.

1. Nie podoba mi sie fabularny brak udziału Unii. Najpierw wycofuje dostawy (traci gospodarczo), by potem jako najsilniejsza fabularna frakcja nie starać się odzyskać jakoś wkładów i zysków? Nie tak to działa politycznie. Na moje powinna stanowczo wesprzeć którąś ze stron, by nawet jeśli nie chcieć zyskać wpływów politycznie na którąś ze stron, to odzyskać straty finansowe.
2. Podział grup po PH - po co więc cała ta szopka z informowaniem kto chce gdzie iść? W naszym teamie brakowało osoby walczącej w zwarciu (poza NPCkiem, który zniknął na 10 tur?) więc działy się dantejskie sceny w niektórych momentach, gdy jako Ayatsuri musiałem pełnić tę rolę.
3. Zamysł drużyny bojowej - moim zdaniem miało to jakąś logikę, ale nie oszukując się - przy założeniu, że ta operacja miała być na taką skalę, a przede wszystkim miało to być tajne - wysyłanie grupy złożonej z najemników w tak kluczowe miejsce? Po 5 minutowym briefie? Przecież to się aż prosiło o sabotaż ze strony muru.
4. Zamysł całego eventu - bardzo fajny. To mi się akurat podobało. Konflikt protektora z shirei kan z tego samego klanu, różne wizje - to na plus. Dodatkowo gdyby nie wycofanie się paru osób, naprawdę mogłoby być PVP.
5. Nagrody - ja nie narzekam, ale myślę, że dla większości graczy brak nagród oprócz 2k ryo za parę miesięcy eventu to troszkę słabo. Pamiętajcie, że nie trzeba dawać tylko wspomagaczy. Są ciekawe techniki, a także inne możliwości uhonorowania gracza jak np. jakieś profity z klanu (np. Aburame).

Na koniec najsmaczniejsze - walka Zacznę od minusów, aby skończyć na plusach.

Niedopuszczalne jest moim zdaniem sędziowanie walk na evencie w sposób taki, że nie patrzy się na hajdy graczy. Jak można ustalić kolejność ruchów podczas walki, gdy nie patrzy się, co ile ma szybkości? Oczywiście - parafrazując "Nikt nie mówi, że nie możesz nie otwierać hajdów. Możesz, ale musisz znać na pamięć wszystkie statystyki. Na tym polega odpowiedzialność.". To mnie jakoś dotknęło najmocniej, zaraz po tym, jak wyglądał przebieg całej walki. Frustracja naszej drużyny osiągnęła szczyt, gdy przeciwnicy robili po jedną czy dwie deklaracje na post, podczas gdy w naszej grupie zdarzały się sytuacje, że wchodziło od 0 do niepełnej 1 deklaracji na turę. To sprawiało, że byliśmy w jakiejś dziwnej czasoprzestrzeni, gdzie moje marionetki 220 szybkości nie dawały rady dolecieć do przeciwnika, który był 3 metry przed nią. Pomijam już kwestie powidoków, wymaganej percepcji itp.

Tutaj muszę jednak trochę obronić Exodie, bo mimo wszystko, że uczucie bezsilności było bardzo niefajne, tak ciężko było inaczej w naszej grupie rozplanować walkę. Gdyby Exodia chciał sprawić nam większe problemy, skalując przeciwników do progów Ayatsuri na randze S, musiałby zrobić (przed reworkiem który wczoraj wleciał, mówimy ciągle o mechanice podczas eventu) przeciwnków z rangami S, co sprawiłoby, że walka byłaby zdecydowanie szybsza, aczkolwiek reszta zespołu (w tym ja) miałoby inny poziom trudności samego encountera. Tam już by nie było Ario 180 szybkości na nici i 5 save'ów w 5 rund. Tak więc trochę nie było jak inaczej w zaproponowanej formie fabularnej na rozwiązanie tego, niż w ten sposób. Z tego co mi przychodzi do głowy, to zrobienie encounteru grupą bojową na bossa i tyle. 1 przeciwnik 4k ph vs nasza 4.

Podsumowywując event: zamysł ciekawy, plany i fabuła interesujące, samo rozegranie mechaniczne takie sobie. Sam jednak jako gracz średnio się bawiłem. Na obecnym poziomie waham się nad pójściem na następny event (to był mój pierwszy) i po prostu w takiej formie jakiej był, trochę mi się nie opłaca...

...nie mniej, szacunek dla Exodii i Koali za prowadzenie. To nie było takie proste.

[Ao]

Myślę, że większość rzeczy została powiedziana. Od siebie dodam tylko, że nagród powinno być mimo wszystko więcej. Następny event będzie dla wszystkich/dla koksów od jakiegoś progu PH - i tam pewnie będą normalne nagrody, w większej ilości. Myślę, że warto wziąć pod uwagę to, że gracze z Muru mieli tak małą nagrodę.

Dziękuję za poświęcony czas i odbieram nagrodę. Wiem co to znaczy prowadzić eventy i jakie to niewdzięczne. Także szacun za podjęcie się wyzwania i jeszcze raz dzięki

[Haruzen]

Odbieram ph.

Co do eventu, to już gdzieś pisałem, fajny taki nie za uczciwy. Podstawy fabularne miałkie, nie pogłębione i z daleka było widać, która strona jest faworyzowana przez autorów eventu. Na plus mogę wymienić chyba tylko bait z bijuu, który faktycznie mi się podobał.

[Nana]

Odbieram PH i Ryo. Bardzo dziękuję Exodi i Koali za poświęcony czas : ).

Nie mam doświadczenia na eventach jak większość osób i nie umiem z niczym tego porównać. Mnie się podobał fakt, że moja drużyna była fajnie dobrana. Mogliśmy na spokojnie wziąć udział i walczyć na swoim poziomie. Oczywiście nic za bardzo nie wnieśliśmy, ale przynajmniej mieliśmy sprawiedliwe szanse przeżycia : ). Cieszę się, że wzięliście nas w tym pod uwagę.
Momentami trochę się dłużyło. Szkoda, że tak wyszło z biju. Podobał mi się wątek z zombie i bardzo polubiłam naszego wroga - npcta :3

Tak czy tak gratulacje i podziękowania. : D czekamy na następny!

[Toshizō]

Odbieram co swoje, a event jak event. Bawiłem się fajnie pomimo, że zostałem zabity przez ooc Isiea kappa

[Rei Uta]

Odbieram co swoje...

A teraz mniej miłe rzeczy... Jak to dostałem tak mało ph?!
Przecież przetrwałem, walczyłem, umarłem, znowu żyłem, znowu prawie umarłem... Ludzie, kto się może pochwalić takim poziomem?!

A Teraz tak na serio, to bawiłem się przednio... Chociaż moim zdaniem, w pewnym momencie coś się sypnęło.
W sumie rozmawiając ze swoimi Homies czasami nie bardzo potrafiliśmy stwierdzić jak i co się dzieje... No ale przy takiej ilości graczy trudno żeby wszystko szło po scenariuszu. Jestem wdzięczny że żyje, że po evencie okazało się że Maji są superaśni...
Przepraszam ze swojej strony za spóźnienia kategoryczne, które Koalka wykorzystała do swoich celów!
<Pamiętaj że ja pamiętam>

[Sasame]

Odbieram PH na postać pośmiertną.

Co do samego eventu... Szkoda że wykruszyło się tyle osób w przedbiegach i niestety chyba balans sił się drastycznie zmienił a drużyny nie były ani trochę wyrównane i nie dało się zrobić z tego eventu PvP jak to (chyba) było w zamyśle. Wielka szkoda również że podział na na grupki po stronie Uchiha nie odbył się w taki sposób że zostaliśmy na sztywno podzieleni pod względem (chyba??) PH a nie jakoś bardziej pod względem jakiegoś dobrania pod względem umiejętności czy tego że niektóre postacie już współpracowały wcześniej.
No i smuteg że mi się umarło

[Renkuro]

Odbieram

Dziękuję za event, ja się bawiłem świetnie A jak była jakaś niejasność to Exodia sprawnie odpowiadał na pv więc organizacja tez była spoczko

[Kutaro]

Dziękuję za event!

Osobiście po evencie stałem się sceptyczny do konceptu eventu PvP gdzie celem jest mordowanie się. Wydaje mi się, że większość tych problemów było efektem prób zbalansowania takiego wydarzenia. Patrząc z perspektywy mojej grupy (bo pozostałe śledziłem z umiarkowanym skupieniem) jestem fabularnie zadowolony. Nagród rzeczywiście mogło być więcej, tym bardziej, że niemało osób miało odpowiednie rangi. Co wam powiem to wam powiem, ale osobiście się mi nie podobał ruch z bijuu.
Tak czy siak bawiłem się dobrze.

Odbieram nagrody