Klinika Mujina

Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Tak, niestety dziewczę takie było. Chaotyczne, pozbawione dużej części rozumu i tym samym logiki. Lubiące brać szpilkę i dosłownie wbijać ją komuś w zad. Jak pies. dosłownie. Taki mały, który leje na podłogę jak się go w porę nie wypuści. Który nie zaznał w życiu dyscypliny i teraz hasa jak chce i komu chce na głowę. Ale w tym już Mujina głowa, żeby tego psa wytresować, tak jak się da. Jak trzeba będzie dać się pogłaskać jakiemuś dziecku to tak zrobi, ale jak rzucić się do gardła to tak samo.
Mujin poczynił swoje standardowe czynności przed snem. Oczyścił się z trudów dnia poprzedniego, dzisiejszego znaczy się, za pomocą alkoholu, wody, mydła i potężnej szczoty. Ubrania rozwiesił. Wyszedł i zobaczył, że dziewczę sprząta. Bardzo dobrze, zresztą. Sama narobiła bałaganu swoimi zabawami, to niech teraz sprząta. Jak powinna. Sam Mujin jeszcze ruszył po kubek wody, a następnie wszedł po swojej drabinie.
- Dobranoc. - powiedział jeszcze na pożegnanie, wciągnął drabinę i zamknął właz. Był teraz całkowicie sam, w swojej przestrzeni. Mógł zabrać się za swoje projekty. Jeden, dokładnie, teraz tylko jeden. Mujin usiadł w pozycji krzyżowej na podłodze. Wypuścił część swoich robaków. Sprawdził, czy mimo alkoholu w żyłach będzie w stanie poprawnie kontrolować chakrę i swoje robaki. Musiał się oczywiście upewnić. I upewnił, działało to bardzo dobrze. Następnie przystąpił do ciężkiego procesu rozmnażania swoich robaków. Mnożył konkretne osobniki z konkretnymi osobnikami, po to, żeby osiągnąć oczekiwany efekt. Odporność na obuchową moc kamiennych technik. Opartych na kamieniach, kolcach i innych skalnych konstruktach. Praktycznie nigdy nie używał robaków do defensywy, zamiast tego stawiając na konkretne uniki i zwinność na polu bitwy. Ale może warto by się zastanowić nad innymi zastosowaniami robactwa? Im więcej możliwości miał, tym lepiej dla niego. Ostatecznie jednak, po dość długim czasie, godzinie lub dwóch, udało mu się odpowiednio rozmnożyć robaki. Wybieranie konkretnych osobników nie było łatwym zadaniem i gdyby nie jego jutsu, to pewnie zajęłoby mu to z kilka tygodni. Teraz uwinął się w relatywnie szybkim czasie. Czasie niezwykle cennym, którego resztkę medyk przeznaczył na spokojny, sprawiedliwy sen.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Kiedy Mujin miał przypływ inspiracji w nocy i postanowił jeszcze trochę popracować, potworzyć, Isane spała już bardzo słodko. Miarowy oddech, płytki sen, ale jednak odpoczynek, który zdecydownie się jej przydał. Kiedy otworzyła swoje oczka był już ranek. Promyki słońca wpadały przez okno, jak gdyby witały nowy dzień. Dziewczyna postanowiła w końcu wstać, chociaż było jeszcze całkiem wcześnie. Była wdzięczna Mujinowi, że nie dał jej więcej wina. Tym razem czuła się rześko, ani śladu po bólu głowy czy kacu. Kiedy skończyła się szykować postanowiła trochę poćwiczyć. Wyjęła wszystkie potrzebne przybory do tworzenia nowych mikstur i zabrała się do pracy. Chciała stworzyć coś prostego, ale przydatnego. Może coś na oparzenia? Całkiem przydatna substancja. Otworzyła zielnik, który pokazał jej jakiś czas temu, i zaczęła go przeglądaniać w poszukiwaniu odpowiednich ziół i ich właściwości. Kiedy już stworzyła swój własny przepis poszła do ogródka i zabrała się za zbieranie czego potrzebowała. Ostrożnie dopierała rośliny sprawdzając po dwa razy. Nie chciała popełnić błędu i zamiast leczyć oparzenia, zacząć je tworzyć. Swoją drogą bardzo przydatna substancja. Tworząca oparzenia. Kto wie, może zabierze się za nią następnym razem?
Potem zostało jej już tylko przygotowanie składników i odpowiednie wymieszanie ich ze sobą. Czu substancja była gotowa? Isane nie miała pewności, jednak nie zamierzała się specjalnie sparzyć, żeby móc to sprawdzić. Kiedyś na pewno nadarzy się okazja i wtedy ją wypróbuje.
Potem oczywiście zabrała się za posprzątanie całego stanowiska.
Kiedy skończyła zabrała się za zrobienie sałatki na śniadanie i nastawienia wody na herbatę. Wierzyła, że Mujin mógł być głodny. Na wszelkie wypadek ugotowała jeszcze ryż tworząc onigiri. Była to według niej najlepsza przekąska. Zarówno w domu jak i w podróży. Smaczna na zimno i na ciepło.
  Ukryty tekst
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Mujin musiał koniecznie posiąść wiedzę na temat bardziej zaawansowanych trucizn. Po to przecież męczył się z produkcją substancji, by móc bawić się bez ograniczeń w co tylko chciał, prawda? W specyfiki stworzone konkretnie dla jego potrzeb, w coś, co zamiast niszczyć organizm, mogłoby go wspierać. Tak, ewidentnie to byłoby to. Tego mu brakowało w jego życiu, w jego badaniach. Czegoś takiego, alchemicznego produktu nie będącego trucizną. Myśl ta męczyła Mujina jeszcze przez jakiś czas zanim położył się do łóżka, dlatego z samego rana wiedział doskonale, co ma ze sobą robić. Gdy tylko wstał i przepłukał usta, zszedł na dół. Dzień był jeszcze młody, ale Mujin nie miał zamiaru zmarnować ani minuty z pozostałego mu czasu. Dzisiaj miał zamiar poczynić znaczy postęp w swoich badaniach i nikt, nawet jego nadmiernie energetyczna uczennica.
- Dobry. Wychodzę na chwilę. - powiedział, machając do niej ręką, jeśli już stała na nogach. Jeśli ograniczała wino, a tak Mujin jej polewał, to nie powinno być problemu. Dobrze było być tym bardziej odpowiedzialnym w ich duecie. Tym, który mimo wszystko musiał myśleć i przewidywać konsekwencje ich wyborów. Mujin, nawet nie pożerając śniadania, wyszedł. Jeśli jakieś było. Jaki był cel Mujina? Sklep, oczywiście. Pierw pewnie jakiś zielarski, z odpowiedniej jakości składnikami, a potem może to typowego sklepu dla ninja? Miał pewien pomysł na wykorzystanie jutsu z zakresu technik pieczętujących. W formie bojowej o dziwo, a więc była to okazja dla Mujina do dodania nieco "szału" do jego stylu walki. Miał już kilka intrygujących pomysłów, które musiał wykorzystać. I zamierzał, tylko potrzebował odpowiednich materiałów. Wyszedł z domu zatem, kierując się do sklepu zielarskiego.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Kiedy skończyła przygotowywać śniadanie chciała przypomnieć sobie jak działały medyczne techniki, jakich nauczył ją Mujin. Nie zamierzała siedzieć bezczynnie i marnować czasu. Ćwiczyła, nie zamierzała wyjść z wprawy. Doświadczenie zawsze grało tutaj dużą rolę, więc postanowiła powtarzać wszystko od czasu do czasu. Zaczęła od zamknięcia swoich powiek i odszukania przepływów chakry. Potem skupiła się na swoich dłoniach i zaczęła kumulować w nich całą energię. Kiedy była już gotowa postanowiła ograniczy przepływ do pojedynczych palców. Było to zdecydowanie cięższe niż gromadzenie jej na całych dłoniach, jednak nie zamierzała się poddawać. Kilka chwil później jej się udało i była z siebie całkiem zadowolona. Najpierw jeden palec, potem drugi. Wszystko po kolei. Kiedy już sam przekaz i przepływ chakry nie stanowiła dla niej problemu ćwiczyła szybkość wykonywania techniki. Chciała być w tym jak najbardziej biegła.
Dopiero po chwili zauważyła swojego nauczyciela krzątającego się w zamyśleniu. Był w jednym z tych twórczych momentów i Isane nie zamierzała mu przeszkadzać. Na pewno wpadł na jakiś genialny i ciekawy pomysł. Siedziała cicho śledząc go wzrokiem. Był na prawdę wysoki. Kiedy był taki skupiony lekka zmarszczka pojawiała się między jego brwiami. Czemu zwracała uwagę na takie szczegóły? Powinna się czymś zająć. Mujin nie powinien być dla niej taki interesujący. Wiedziała, że było to nie zdrowe. Westchnęła odpychając od siebie wszystkie te niespodziewane myśli.
- Ohayo - powiedziała i nie zdążyła nawet odmachać, bo Mujin już kierował się do drzwi - Ale.. - zaczęła, kiedy je za sobą zamknął. Świetnie, od razu się naburmuszyła i zabrała za śniadanie, sama. Przez niego na pewno przytyje kilka kilogramów, jeśli będzie gotowała dla dwojga i jadła wszystko sama. Wkurzona zjadła półtora onigiri i walczyła, żeby wcisnąć w siebie to ostatnie pół. Była często głodna, jednak nie potrafiła zjeść dużo na raz. Reszta jedzenia oczywiście czekała na powrót mężczyzny, jeśli w ogóle będzie głodny. Isane czekała grzecznie aż wróci, nie robiąc praktycznie nic. Gdyby miała ogon jak prawdziwy szczeniak, na pewno machałaby nim w ten uroczy, przyjazny sposób.
  Ukryty tekst
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Mujin obładowany zakupami, które oczywiście zapieczętował w zwoju w ramach bardziej komfortowego przechowywania. Nie chciał chodzić z kupą senbon i ziół na widoku. Ani w plecaku, od tego miał swoje zwoje. Wrócił więc do pracowni, relatywnie szybko. W pół godziny udało mu się zmieścić wizytę w dwóch sklepach i jeszcze zastanowienie się wewnątrz, czego on dokładnie potrzebuje. Potrzebował trochę się pobawić ze swoim statywem, to przede wszystkim.
Mujin wszedł do środka cichaczem. Nie krył się ze swoją obecnością, ale nie witał się na progu. Bo jak niby? Z kim? A tak, faktycznie. Isane. Jej regularna obecność w klinice chyba nie do końca utrwaliła się w pamięci Mujina. Dziwnie tak było, nagle zmienić swoje przyzwyczajenia przez obecność drugiej osoby w swoim życiu. Raczej od razu tako tego nie zmieni. Ale dobrze, że sobie przypomniał, także przez uczucie pustki w żołądku. Jakim cudem połączył to z osobą Isane - tego nawet on sam nie był świadom i nie miał pojęcia.
- Wróciłem. - powiedział po lekkiej przerwie od wejścia, wyjmując z dłoni zwój i kładąc go na stole obok statywu. Na stole, na ladzie oczywiście. Na stanowisku medycznym. Odpieczętował jego zawartość i wyjął z niego wszystko. Sporo senbon, około pięćdziesiąt. Kilka pustych bombek w kształcie kuli, nieco pęczków ziół. I kilka opasek z materiału. W sumie nic konkretnego, nic specjalnego. Zmieniło się to, gdy Mujin ujął w dłonie każdą z opasek i na każdej pojawił się określony symbol. Pieczęć, dokładnie. Medyk musiał sprawdzić swój pomysł zanim przejdzie na dalsze etapy jego realizacji. Wziął kilka senbon i za pomocą standardowej procedury technik pieczętujących, schował w opaskach bronie. Teraz tylko wystarczyło dotknąć opaski i w dłoni pojawił się odpowiedni przedmiot. Co prawda trzeba było poświęcić odrobinę chakry, ale efekt był więcej niż zadowalający. Jednym, płynnym ruchem, Mujin wyrzucił senbona w kierunku swojej szafki. Ten wbił się w przerwę pomiędzy skrzydłami drzwiczek. Lubił popadać w samozachwyt i tym razem też tak zrobił. Z rozbrajającym uśmiechem podszedł i wyciągnął przedmiot.
- A tak, śniadanie. W sumie warto by je zjeść. Isane, zjadłaś już? - zapytał Mujin. Biedny, nieświadomy, rozproszony przez każdy aspekt rzeczywistości. Prawdopodobnie wystawiał się tym na gniew dziewczęcia, ale był przygotowany. Jeszcze tylko pokryć cholerstwo trutką i miał swoją precyzyjną broń dalekiego zasięgu.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Tak więc Isane czekała. Siedziała i po prostu czekała. Oczywiście mogła sobie znaleźć dużo różnych ciekawych i pożytecznych zajęć, jednak zdecydowała się zrobić absolutnie nic. Nie umiała się w sobie zebrać. Całkiem przyzwyczaiła się do obecności drugiej osoby. Jeszcze jakiś czas temu byłoby to pewnie nie do pomyślenia. Teraz? Teraz łapała się na tym, że przestała być samodzielna. Nie wróżyło to niestety nic dobrego. Nie mogła przecież wiecznie na kimś polegać i spodziewać się, że będzie się nią opiekował. Z jakiej racji? Nie miał ku temu najmniejszego powodu. Westchnęła ciężko. Wiedziała, że przyszedł moment decyzji między tym co dobre a tym co łatwie. Żerowanie na Mujinie było zdecydowanie łatwiejszą i przyjemniejszą opcją. Wypadało jednak trochę zejść z jego pleców i zająć się sobą. Tylko w jaki sposób?
Zaczęła od najprostszej rzeczy czyli śniadania. Chociaż do tego się nadawała, gotowania.
Kiedy Mujin pojawił się w drzwiach zaczęła machać miarowo psim ogonem, którego nie posiadała. Oczywiście w kilka sekund bardzo się zirytowała i zaczęła denerwować, bo ten doszczętnie ją ignorował. Już zaczynała się zastanawiać czy robił to specjalnie. Nagle przyszło powitanie i od razu poprawił jej się humor. Wszystko zostało zapomniane, nie potrzebowała dużo do szczęścia.
- Witaj z powrotem - odparła dalej siedząc przy stole. Przyglądała się ukradkiem temu co robił, nie chciała być natarczywa, więc zwyczajnie trwała w ciszy. W końcu kiedy się do niej odezwał milczała przez chwilę. Chyba nie spodziewała się, że w ogóle ta chwilka kiedykolwiek nastąpi. Nie przeszkadzało jej bycie ignorowaną. Już trochę się znali, wiedziała, że kiedy wszedł w nastrój szalonego naukowca lepiej go było zostawić samemu sobie. Był wtedy. w transie, zbyt pochłonięty nowymi pomysłami, żeby skupić się na czymś innym. Zresztą jak większość facetów. I gdzie tu podzielność uwagi?
- Tak, ale zostało dla Ciebie - odparła zapytana o śniadanie. Przesunęła w jego stronę większość jedzenia jakie zostało. Z wyjątkiem dwóch nigiri, które zdążyła szybciej zjeść. Dla niektórych mogła podchodzić za szczupłą, dla innych za wychudzoną. Często brakowało jej apetytu i teraz nie było inaczej. Nie potrafiła wcisnąć w siebie więcej jedzenia, chociaż na prawdę chciała. Jeśli do niej dołączył od razu wstała i zalała dla nich herbatę. Potem usadowiła się wygodnie na krześle, żeby dotrzymać mu towarzystwa. Jeśli wolał jeść ciszy i samotności to miał po protu pecha, bo Isane nigdzie się nie wybierała.
- Chyba nigdy się do mnie nie przyzwyczaisz, co? - Zagadnęła skubiąc końcówki drugich blond pukli. Niby swobodna rozmowa, a jednak mogła uchodzić za zdenerwowaną. Zresztą ta dziewczyna prawie zawsze była czymś zdenerwowana. Mujin miał po prostu pecha do kobiet. Nie on jeden zresztą.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Po co był mu pies, skoro miał Isane? Siedziała w domu i pilnowała? Pilnowała? Wykonywała polecenia? Nie do końca, ale jeszcze będzie ją tresował w tym kierunku. Czekała jak go nie było? Ewidentnie czekała. Więcej trzeba powiedzieć, pies nie zrobi śniadania i nie zajmie się biznesową częścią kliniki. W sumie to nawet lepiej. Nie potrzebował obrońcy domu, sam był wystarczająco silny, a jego obrona miała jeszcze wiele, wiele innych zastosowań. Mujin nie do końca ją jeszcze zauważał, potrzebował odpowiednio dużo czasu do przyzwyczajenia się do obecności nowego elementu w jego codzienności. Ale ostatecznie ta osoba nie była zła, nie miała chęci zabicia go ani nie działała na jego szkodę. No i miała talent do technik medycznych. W trymiga zrobi z niej najlepszą możliwą wersję jej samej. Oczywiście zgodnie ze standardami Mujina.
- To dobrze, rozłożę się i idę zjeść. - powiedział przed rozłożeniem się. Dosłownie moment po faktycznym rozłożeniu się i wypróbowaniu nowej opcji bojowej w jego wykonaniu, Mujin usiadł przy stole. Do kubka nalał sobie potężną porcję czegokolwiek, co było dostępne, domyślnie wody, nałożył sobie cokolwiek zostało, i błyskawicznie opróżnił talerz. Zachowując oczywiście wszelkie zasady godności i poprawnego jedzenia, za wyjątkiem jednej zasady - "Nie śpiesz się". Mujin się śpieszył, bo zazwyczaj nie przeznaczał na jedzenie więcej jak kilka minut. Teraz tym bardziej, jak jego grafik był zajęty przez dwa niezwykle ważne projekty. Roboczo nazwane "Projekt 321" i "Projekt 322".
- Kwestia czasu. Ale do takiego jedzenia mogę się przyzwyczaić łatwo. - odpowiedział w jednej z nielicznych chwili, gdy jego usta będą puste. Cóż, brak konieczności samodzielnego robienia posiłków zapewniało mu dwie rzeczy. To, że będą dobre, i to, że nie będzie przeznaczał czasu na ich stworzenie. Poprawka do wcześniejszego stwierdzenia - dobrze było mieć pupila, który będzie spełniał wszystkie funkcje psa i jeszcze będzie robił za jego pomoc domową do najbardziej bezsensownych i czasochłonnych czynności. Poza sprzątaniem, tym od czasu do czasu oczywiście będzie się zajmował sam.
- Dzisiaj mam ambitne plany. Pierw muszę zrobić kilka rzeczy przy statywie, potem sprawdzimy czy działają, a potem pójdziemy pozbierać zioła. Takie praktyczne zajęcia w terenie. Pasuje? - zapytał. Nie musiał, ale zapytał. Nie ma sensu zmuszać, ale mógł. Ot lepiej jeśli usłyszy się zdanie drugiej strony. Daje to wrażenie, że opinia drugiej strony jest dla pytającego równie ważna, co jego sama. Nawet, jeśli tak nie było. Czy tak było? W sumie to dziewczę nie za bardzo mogło odmówić, to jego dom, on był nauczycielem i on stawiał warunki.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Całkiem cieszyło ją, kiedy pochwalił jej kuchnię. Nie była może mistrzem, jednak na pewno posiadała umiejętności kulinarne na poziomie ponad przeciętnym. Kto wie, może kiedyś zrobi mu coś bardziej wytrawnego? Kaczkę w sosie, albo jakąś wołowinkę. Póki co jednak przede wszystkim bazowała na zapasach jego spiżarki Starała się przyrządzać potrawy pożywne i względnie smaczne.
- Bo jeszcze przytyjesz - zażartowała spoglądając na niego, kiedy się zajadał. Mogła przyzwyczaić się do takiego widoku. Miło było gotować dla kogoś innego niż samej siebie. Znacznie ciekawiej. Gdyby mieszkała znów sama gotowanie stałoby się uciążliwym zjadaczem czasu. Czymś niepotrzebnym i zbędnym. Wtedy na pewno wróciłaby do jedzenia mega prostych i byle jakich sałatek.
- Pewnie - odpowiedziała raczej ucieszona, że w końcu wyrwie się z domu. Nie, żeby jej się tutaj nie podobało, ale ciągłe przesiadywanie w środku było nużące. Zmiana otoczenia była czymś zdrowym o czym wiedział każdy medyk. Zostawiła więc Mujina ze swoją pracą  i zajęła się sobą. Przygotowała swoje rzeczy, przebrała się w czarny, wygodny kostium. Potem, kiedy już skończył jeśli posprzątała po śniadaniu. Zabijała trochę czas czekając na niego. Emanowała z niej aura entuzjazmu. Była bardzo ciekawa.
Do tego lubiła pracę w ogródku. Zbieranie ziół wydawało jej się całkiem miłym zadaniem.
- Masz jakieś konkretne potrzeby? - Zagadnęła między jego zajęciami. Nie chciała mu przeszkadzać, ale już nie wytrzymała. Ciekawość wzięła górę i dziewczyna po prostu nie potrafiła się powstrzymać. Znów jakiś nowy projekt? Trucizna czy lekarstwo? Miała oczywiście nadzieję, że to pierwsze!
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Ehe, jeszcze czego. Nie tyję, taka już mój... trawienny... przywilej. Chyba tak to się mówi. - Mujin? Tycie? Kalorie? Nie nie nie, jego organizm tak nie działał. Trafił błyskawicznie, co nie pozwalało na przyrost tkanki. Jego dieta, ilości i ogólnie metabolizm - nic mu na to nie pozwalało. Pewnie jakby bardzo się uparł i znalazł rok-dwa czasu na obcowanie z rodem grubasów, to może by coś przybrał. Ale jego smukłe, dziewczęce wręcz ciało, nie było stworzone do przyrostu odkształceń fizycznych. Tak samo nie było stworzone do walki kontaktowej, dlatego też tego nie robił. Prawdą było to, że cenił sobie swój wygląd na tyle, by nie chcieć go zmieniać. Przyzwyczajenie? Akceptacja swojego "ja" w każdym aspekcie, też dobra odpowiedź.
- Hmh. Moje potrzeby. Coś do picia. Herbata. Potem pomyślimy nad czymś innym. - odpowiedział, puszczając do niej figlarnie oczko. Zachowanie absolutnie niepasujące do jego profilu i schematu zachowań. Gest ten wykonał tylko i wyłącznie po to, by obserwować jej reakcję. Odmienne od normy zachowanie miało dać upragniony efekt. Jakikolwiek by on nie był, to każde odstępstwo od zwyczajnej standardowej Isane mogło być warte ujrzenia. Tak się testowało ludzi, tak się sprawdzało ich "ja". Nieprzewidywanymi, szczerymi reakcjami. Nie miał jeszcze aż takiego pojęcia, jaką osobą wewnątrz jest Isane. I w jakiś sposób musiał to sprawdzić.

Mujin odszedł od stołu i miał już w zasadzie wszystko, czego potrzebował. A potrzebował wielu rzeczy. No dobrze, nie wszystkiego. Same zioła mu nie starczyły i kilka innych składników było konieczne. Odwłoki mrówek, alkohol, jeszcze jakieś robactwo i różne elementy zwierzęce. O dziwo nawet coś tak abstrakcyjnego jak sproszkowane kości zwierząt dawały interesujące rezultaty połączone ze sobą. Dziwne i nietypowe połączenia potrafią dać naprawdę interesujące rezultaty i potrzebował tego do projektu. Numer 321. Albo 322. Jeszcze nie zdecydował. Nie, zdecydowanie 321. Projekt 321 Yoriyoi Yōryō Sōsa. Środek wzmacniający układ chakry, co pozwala wykrzesać z niego nieco więcej niż zazwyczaj. Miał w głowie środek tego typu od dawna, ale dopiero teraz znalazł łącznik pomiędzy chęciami a faktycznymi możliwościami. Wiedza, jak tworzyć pigułki żywnościowe, czyli środek pozytywnie wpływający na ludzkie ciało, dała mu podstawę do tego projektu.
Zaczął od otworzenia notesu i położenia go otwartego w widocznym miejscu. Do kolby nalał nieco wody i podgrzał. Zaczął wrzucać podstawowe składniki do mikstury. Zioło za ziołem, oczywiście w odpowiednich formach. Niektóre trzeba było rozbić na miąższ tłuczkiem. Inne podgrzać, bo dopiero wtedy wydobywały soki. No i rozbijanie owadów było dość obrzydliwym procesem, ale co zrobić - jak inaczej dostać się do substancji z ich ciałek? Wszystko to wsadzał do mikstury w określonej kolejności, w określonych ilościach. Balans. Zupełnie jak na huśtawce. Wszystko miało swoje miejsce i miało swój cel, w tym projekcie szczególnie. Isane mogła zobaczyć, jak Mujin pracował w stanie największego skupienia. Nie odpowiadał i nie kontaktował, chciał skupić się tylko i wyłącznie na stworzeniu końcowego produktu.
Kolejny element. Uzyskał jednorodną ciesz o stosunkowo błękitnym kolorze. Podchodzącym bardziej pod czerń, pewnie przez te zgniecione robaki. Soki z nich, znaczy się. I teraz, jeśli Mujin chciał uzyskać proszek, musiał... wysuszyć. Oddzielić wilgoć. Rozgrzał palnik na najwyższe obroty i czekał. Woda odparowywała, zwiększając stężenie substancji. Im mniej wody w cieczy, tym bardziej skoncentrowany otrzyma roztwór. Po około pół godzinie metodycznego mieszania i usuwania wilgoci, na dole kolby została gruba warstwa twardego, zbitego... czegoś. W sumie wyglądało jak błoto, ale nieco błękitne. Z tym też sobie poradził. Łyżką zebrał całość na niewielką, metalową tackę. Rozbił grudki na małe elementy i ponownie podgrzał. Metal dobrze przewodził ciepło, potrzebował usunięcia jak największej części wilgoci. Nawet, gdyby miało to spalić całą substancję w cholerę. Kolejne pół godziny mieszania, dotleniania i odganiania dymu kartką papieru. Ostatecznie nawet wrzucił ubitą masę do paleniska na jedzenie, robiąc podobnie, co z ziemniakami w popiele. Ot wrzuci i zapomni i będzie miał co chciał.
Zajął się czyszczeniem statywu i jego elementów i po jakimś czasie ponownie wrócił zebrać substancję. Był to twardy kamień, właściwie. Bez wilgoci, czyli misja została jak najbardziej zakończona sukcesem. Teraz potrzebował rozbić to na drobny proszek i ubić w odpowiednią formę. Wziął więc kamień i licznymi sposobami zaczął rozdrabniać kamień, uzyskując sporo bardzo drobnego pyłu. Tak, to był pył. Ulotny i nieco piaskowaty, ale drobny. Taki, jakiego potrzebował. O dziwo bez wilgoci kolor zmienił się na bardziej jasny, co nie miało żadnego wpływu na produkt końcowy poza estetyką. Mająć pył wystarczyło ubić. W małe, twarde pastylki. Do połykania oczywiście, ale forma miała znaczenie. W dwóch kawałkach drewna prostym jutsu pieczętującym wyrył odpowiedni kształt w dwóch kawałkach. By razem tworzyły wolną przestrzeń w kształcie okrągłej pastylki. Wrzucił do niej sporo pyłu, ubił go palcem w rękawiczce i na domiar przycisnął klocki silą wzmocnioną jutsu Chakra Kōgeki. Wszystko to wymagało ogromnej siły, dlatego potrzebował dać z siebie wszystko. Jego dłonie ledwo wytrzymywały, ale udawało mu się uniknąć obrażeń. Efektem takiego przyciśnięcia była pastylka. W określonej przez formę... no, formie. Od zewnątrz było idealne, zgodne z jego przewidywaniami. Ale jak z właściwościami? Mujin ujął pastylki i ostrożnie umieścił je w niewielkim, drewnianym pudełeczku. Wyszło z... trzydzieści? Całkiem sporo, trzeba było przyznać. Cóż, ten etap był za nim. Teraz mógł przejść dalej.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Isane wysłuchała go ze skupioną miną. Mujin i tycie? Pewnie miał rację i tutaj genetyka mu się udała. Niektórzy byli po prostu z natury szczupli i nic nie było w stanie tego zmienić. Dziewczyna jednak nie umiała się powstrzymać. Na jej usta wypełzł łobuzerski uśmiech. Wyglądał młodo, jednak nawet to jej nie powstrzymało przed dodaniem swojego komentarza.
- Mhm, poczekaj co będzie po czterdziestce - powiedziała bawiąc się uchem od kubka, z którego co jakiś czas sączyła herbatę. Skoro tak ją lubił, może Isałka pozbiera jakieś inne zioła, jadalne kwiaty, suszone owoce i zrobi mu jakiś inny, nowy napar. Kupcy z Atsui często przywozili ciekawe owoce i warzywa. Egzotyczne, takie jakich tutaj nie było. Któregoś dnia wybierze się na targ i zrobi własną herbatę. Może Mujinowi posmakuje, kto wie.
Kiedy puścił do niej oko zamrugała kilka razy w niemym szoku. Z początku nie ogarnęła o co chodziło. Musiała wyglądać na na prawdę zakłopotaną. Przetwarzała w myślach jego odpowiedź, potem dopiero to co sama powiedziała uprzednio. Uroczy rumieniec ozdobił jej policzki, odwróciła wzrok i zajęła się sprzątaniem po śniadaniu. Musiała się pomylić, bo co innego? Mujin n i g d y nie powiedziałby czegoś takiego. Phew, dobre sobie. Nic jej tutaj nie pasowało, a przecież zazwyczaj byłą całkiem dobra w odczytywaniu innych ludzi. Mujin był problematyczny. Działał bardzo schematycznie i rzadko kiedy odbiegał od swojej wyznaczonej normy. Kiedy już to robił było to na prawdę dużą niespodzianką. Przynajmniej dla Isane.
Pewnie znów sobie z niej żartował. Nabijał się jej kosztem. Nie pierwszy raz. Była dla niego kimś młodym i słabym, trochę irytującym i bezużytecznym. Nie mogła mu mieć tego za złe. W końcu wprosiła się w jego życie bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Zabrała mu możliwość decyzji i tyle. Ciekawe czy wciąż był z tego faktu niezadowolony.
To, że starała się rozumieć jego 'nastawienie', które pewnie sama sobie zmyśliła. Wcale nic nie ułatwiało. Zarodek złości już gdzieś tam czaił się w jej blond główce. A przecież obydwoje wiedzieli, że nie potrzebowała wiele, żeby wybuchnąć. Reagowała złością praktycznie na wszystko co było w jakimś stopniu negatywne. Teraz, jeśli zrobiło jej się odrobinę przykro, stłamsiła to przez złość i nerwy. Był to najprostszy sposób poradzenia sobie z innymi emocjami. Przynajmniej według niej.
- Już skończyłeś? - Zapytała trochę za bardzo opryskliwie, niż tego chciała i obojętnie od jego odpowiedzi zabrała mu kubek z resztą herbaty. Jeśli nie dopił, to trudno. I gdzie ulotnił się ten jej dobry humor?
Jeśli oczywiście w końcu zabrał się do pracy, nie przeszkadzała mu. Wiedziała, że było to dla niego ważne. Najważniejsze.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Mam trzydzieści jeden lat. Bliżej mi to czterdziestki, niż dalej, a efektów nie widzę. - odpowiedział nieco ironicznie. Nie wyglądał na tyle, nie czuł się na tyle. Duchem był nadal młody, ciałem też. Jego wigor uda mu się zatrzymać odpowiednimi metodami i to było pewne. Nie musiał się martwić przytyciem, doskonale znal swoje ciało. Na pewno lepiej, niż Isane. A jak już była o niej mowa, to jej reakcja na nietypowe zachowanie Mujina była jak zawsze interesująca. Musiał to przyznać, mimo że nie za bardzo chciał. Lubił się z nią droczyć. Lubił obserwować ludzi wybitych z ich naturalnego rytmu. Tak jak lubił stawiać przeszkodę na drodze mrówki, by zobaczyć próby jej ominięcia. Przejścia pod nią. Obserwacja obiektów testowych w ich naturalnym środowisku była jedną z jego ulubionych rozrywek, zdecydowanie.
Teraz przyszła pora na drugi specyfik. Na stworzenie go, znaczy się. Na Projekt 322, nienazwane dziecko jego kreatywnego umysłu. Zwiększa odporność na ból, skok adrenaliny zapewnia większą żywotność. Te dwa efekty Mujin miał zamiar osiągnąć kiedyś za pomocą chakry, ale długoterminowy efekt mogły zapewnić mu tylko środki medyczne wprowadzone do ciała. Pozostawała tylko kwestia, czy to działa. Ale powodzenie Yuriyuri nie miało znaczenia w kwestii tego specyfiku, który wymagał innej wiedzy, innych składników i innego sposobu podejścia do problemu. Poprzedniej nocy i poprzedniego dnia Mujin uaktualnił swoje receptury o nową wiedzę i teraz musiał sprawdzić je obydwie. Na pierwszy ogień pójdzie Yuriyuri, a potem dopiero Nienazwany Projekt 322.
Z taką myślą i wypucowanym na błysk statywem, Mujin zabrał się do pracy. Wypił resztkę herbaty, oczywiście nie pozwolił jej sobie wziąć przez jakąś lekko zdenerwowaną psodziewczynę. Ale pusty kubek pozwolił już zabrać. Kolejna porcja wody została wlana do kolby. Teraz nie chciał stworzyć tabletek, co samo w sobie upraszczało proces i mógł skupić się na łączeniu składników. Pierw postanowił rozróżnić dwie składowe - element zwiększający produkcję adrenaliny i element zwiększający odporność na ból. Do tego drugiego podstawą miał być gotowy już środek znieczulający. Jego produkcji, nie alkohol. Chociaż możliwe, że jego stężenie w kilku procentach pojawi się w mieszance, jeśli efekt będzie nieodpowiedni. Ale no, pora było przystąpić do faktycznej pracy.
Do jednej miski przelał odpowiednią ilość środka znieczulającego. Dołożył nieco miodu, rozpuścił go poprzez podgrzanie na osobnym palniku. Dlaczego miód? Smak i posłużenie jako związek łączący, ot co. Na właściwym statywie połączył wodę i podstawowe zioła służące za bazę. Nie tyle same zioła, co substancje z nich pozyskane przez użycie tłuczka i moździerza. Niekiedy nie można było po prostu zmiażdżyć całej rośliny. Ba, nie należało nigdy. Dlatego potrzebował wyjąć konkretne elementy. Płatki kwiatów, włókna z łodygi. Korzenie. Wszystko to wylądowało w odpowiedniej kolejności i proporcjach, rzecz jasna. Podgrzanie głównej kolby, by wszystko się połączyło. Potem produkt należało przesiać. Raz, drugi, trzeci. Substancja nie mogła mieć jakichkolwiek mętów, musiała być jednorodna. Połączona w najlepszy możliwy sposób. Czysta. Nieskazitelna. Kilkukrotnie przefiltrował specyfik, przerywając w momencie osiągnięcia odpowiedniego rezultatu. Potem połączył dwie substancje z dwóch palników. Ponownie, do stworzenia jednorodnej substancji. Użyty miód rozcieńczony w takiej ilości wody nie powinien nigdzie zalegać, szczególnie w ciepłym płynie. Cukier łatwo się rozpuszcza.
Potrzebował zmienić w substancji jeszcze jedną rzecz. Punkt wrzenia powinien być możliwie wysoki, a punkt zamarzania - niski. Dodał nieco alkoholu o małym stężeniu. Bez zapachu i bez smaku, ot alkohol. To rozwiązywało punkt zamarzania. A wrzenie? Jak to rozwiązać? Dobre pytanie. Prawdopodobnie większym stężeniem. Ale to mogło wpłynąć na efekt końcowy, co mogło ostatecznie mieć swoje konsekwencje. Cóż, co najwyżej potem się ten problem rozwiąże. Teraz mógł gotowy produkt przelać do osobnego pojemnika.
- I skończyłem. - odpowiedział pogodnie, czyszcząc jeszcze statyw i cały sprzęt wykorzystany w robocie. Nie zwracał zbytnio uwagi na swoją uczennicę podczas zabawy ze statywem, wymagało to od niego zbyt wiele koncentracji i zbyt łatwo poddawał się szałowi twórczemu. Ale raczej nie nabroi po drodze. Popatrzy, zajmie się czymś, może czegoś się nauczy. Prawda? Prawda?
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Doszczętnie zignorowała jego odpowiedź. Był od niej nieco starszy, nie żeby to był jakiś problem. Wzruszyła jedynie ramionami zbywając cały temat. Nie miała nic do dodania. Rzeczywiście bardzo dobrze się trzymał, więc o co tutaj się sprzeczać? Kunoichi musiała mu to po prostu przyznać. Znów wrócił do swojej ukochanej pracy. Spędziła trochę czasu przyglądając się temu co robił. Był taki skupiony, zafascynowany. Widać było prawdziwą pasję i zamiłowanie do swojej pracy.
Okey. Z początku nie zamierzała mu przeszkadzać. Chciała przecież, żeby mógł pracować w świętym spokoju. Wiedziała, że jego projekty były dla niego jak własne dzieci i bardzo je sobie cenił. Oczywiście po kilkunastu minutach zrobiło jej się nudno i plan zostawienia Mujina samego sobie uległ w gruzach. No ile można było czekać? Mieli przecież gdzieś iść. W podróż! Isałka gotowa i spakowana, a ten dalej robi swoje. Ugh. Po krótkich oględzinach na jakim poziomie przygotowania był Mujin stwierdziła, że miała jeszcze dużo czasu. Przebrała się w coś wygodniejszego, swoją ulubioną sukienkę bez pleców i zaczęła 'porządki'.
Zaczęło się niewinnie. Najpierw podczas sprzątania traciła jego krzesło. Ups przecież niechcący. Potem wylało jej się coś tuż obok niego. Zbyt głośno zamknęła drzwi, stłukł jej się kubek. W końcu nie wytrzymała i podeszła do zapracowanego Mujina. Szybkim ruchem posadziła swój zgrabny tyłek na jego papierowej części projektów.
- To opowiesz mi nad czym pracujesz czy nie? - Zapytała krzyżując ręce na piersi. Wiedziała, że pewnie go wkurzy. Nie pierwszy raz zresztą. Nie myślała o tym co będzie za chwile. Liczyło się tu i teraz. Czuła się zaniedbana, więc zamierzała mu się przypomnieć. Miał chłop po prostu pecha, że trafił akurat na nią. Jej nogi dyndały ze stołu. Była przygotowana, że pewnie każe jej zejść, będzie krzyczał czy coś. Dziewczyna należała jednak do tych upartych i jeszcze nie zdecydowała czy postanowi go posłuchać czy nie.
Chciała mu się trochę odegrać. Za to zakłopotanie, w jakie ją wpędził szybciej. Wiedziała, że bawił się jej kosztem i sobie żartował, więc czemu by mu się nie odpłacić? Właśnie. Isane bardzo często stosowała zasadę oko za oko, ząb za ząb. Oczywiście nie w każdym przypadku, bez przesady, jednak należała do tych mściwych istot. Jeśli ktoś myślał, że tak po prostu jej przeszło i zapomniała, to na pewno grubo się pomylił.
Trwała w bezruchu wpatrując się w niego mocno turkusowymi oczami. Wyzwanie. Uniosła wysoko podbródek i tyle. Siedziała jak kurczak na grzędzie. Dosłownie.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Spodziewał się tego, że Isane będzie psocić i będzie się nudzić. Oczywiście, że tak. Nie miała jeszcze umiejętności, by samodzielnie realizować swoje projekty. Na tym etapie mogła co najwyżej spróbować syropu na kaszel albo innego mało skomplikowanego specyfiku. Dopiero później, gdzieś mniej więcej na etapie chakrowych skalpeli, otworzą się przed nią prawdziwe możliwości. Mujin martwił się, że ten dzień będzie przeklinał na długi, długi czas. Gdy w końcu odblokują się narzędzia do ukrytych, sadystycznych instynktów Isane. Trzeba będzie nieco ją przytemperować do tego momentu. Tak rozmyślając kończył jeszcze ostatnie czynności przed oficjalnym zakończeniem całego procesu tworzenia swoich specyfików.
Wtedy zdecydowała się na dosłowne posadzenie swojego dupska na jego papierach. Ona robiła to specjalnie? Na pewno, na pewno robiła to specjalnie. Mujin silił się na spokój tak bardzo, że przez chwilę przerwał robienie absolutnie wszystkiego innego. Z kamienną twarzą podszedł do swojej uczennicy, złapał ją pod pachy i podniósł. Ustawił ją na ziemię. Może lepszym określeniem byłoby "bezceremonialnie rzucił" albo "upuścił". Generalnie delikatny akt to nie był. Wylądowała na nogach, ale delikatności było w tym tyle, co w agresywnym tłuczeniu orzechów młotkiem. Odsłonił tym samym swój notatnik na światło dzienne. Zamknął go i schował do torby.
- Pozwalam ci nigdy więcej nie zbliżać twojego tyłka do mojego notesu. - powiedział medyk. Bez furii, bez agresji, bez jakiegokolwiek emocjonalnego wydźwięku. Ot całkowita, chłodna neutralność, jakże często widziana u niego w stanie pomiędzy autentycznie dobrym humorem, a chłodnym popełnieniem przestępstwa w biały dzień. Ale kiedy jego zapiski życia były bezpieczne, to Mujin mógł chyba opowiedzieć nieco o swojej pracy. Jakby nie patrzeć była jego uczennica i może zmotywuje to ją do cięższej pracy? Byłoby miło. Oby więcej nie niszczyła jego cennych notatek swoimi tylnymi partiami. Albo jakimikolwiek partiami. No, nie niszczyć jego notatek!
- Substancje wspomagające. To coś pomiędzy trucizną, a lekiem. Pomaga twojemu ciału na różne sposoby. Na przykład zwiększa wytrzymałość i sprawność naczynek chakry. Na jakieś efekty uboczne, ale jeszcze nie zdołałem zbadać jakie. Będziemy musieli to później sprawdzić. - odpowiedział, wyciągając pudełeczko niebieskich pudrowych pastylek. Tabletek, nie pastylek. Pastylki się ssało, tabletki się połykało. Więc tabletki. Nomenklatura to tam jeden chuj, ważne by działanie było odpowiednie. I podanie było odpowiednie. Przynajmniej drugie też można było wprowadzić układem pokarmowym. Byleby nie wstrzykiwać, głupotą byłoby wsadzenie tego do strzykawki, prawda?
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Oczywiście, że zrobiła to specjalnie. Gdyby nagle poczuła ochotę, żeby sobie usiąść zawsze mogła przecież użyć krzesła. Siadanie na jego notatkach było perfidnym zagraniem. Chciała zwyczajnie zwrócić na siebie uwagę i trochę mu dokuczyć. Jak zawsze zresztą, nic specjalnego. Isane poczuła się odrobinę zaniedbana, Mujin często bywał 'nieobecny', nawet kiedy znajdowali się w tym samym pokoju. Zbyt pochłonięty swoją pracą, żeby chociażby na nią spojrzeć. Oczywiście wiedziała, że zajmował się swoimi projektami, był w pracy, ważne rzeczy do zrobienia, bla bla bla.
Miała trochę nienormalne zainteresowania i rzeczywiście Mujin posiadał słuszne obawy co do jej kręgosłupa moralnego. Sadystyczne rzeczy wydawały jej się całkiem normalne, miłe dla oka. Została spaczona jako mała dziewczynka i pewnie do teraz nosiła z tego tytułu uraz. Niby nie pamiętała większości zdarzeń, które wydarzyły się w laboratorium gdzie ją przetrzymywano, jednak chętnie pokroiłaby kogoś skalpelem bez znieczulenia, dlaczego? Ludzki umysł był skomplikowaną sprawą.Jego działanie pozostawało nieznane dla wielu. Każdy mógł się oczywiście doszukiwać wyjaśnień, ale czy dał się je znaleźć? Może właśnie temu powinna się poświęcić w przyszłości. Krojeniu mózgów na kawałeczki wielkości nigiri z łososia w poszukiwaniu jakiś odpowiedzi. Mogłaby je dodać Mujinowi do zupy. ciekawe czy bu zauważył.
Widząc jego spojrzenie, chłód i to jak stał w bezruchu, mogła być pewna, że jej się udało. Znów wyprowadziła go z równowagi. Nie przeszkadzało jej to, że starał się reagować na jej wybryki obojętnością. Za pewne było mu ciężko zachować spokój. Każda reakcja to jakaś reakcja. Na jej ustach pojawił się uśmiech samozadowolenia.
Kiedy do niej podszedł ani drgnęła. Wstrzymała oddech spodziewając się jakiejś reakcji z jego strony. Jego obojętność i beznamiętny wyraz twarzy miały jedną dużą wadę. Isane nie była w stanie określić co chodziło mu po głowie i co za chwile się wydarzy. Może właśnie dlatego specjalnie go prowokowała? Lubiła zagadki, dreszczyk emocji, coś innego, nowego i obcego. Podobało jej się, że nie mogła przewidzieć jego następnego ruchu. Trochę ją to też oczywiście przerażało, ale czy nie o to w tym wszystkim chodzi?
- Mogłeś po prostu powiedzieć żebym zeszła - odburknęła trochę urażona, kiedy ją 'przesadził'. Zachwiała się lekko, bo nie był jakoś specjalnie delikatny, kiedy ją postawił. Szybko jednak złapała równowagę i syknęła na niego jak wściekła kotka. Mujin na szczęście miał całkiem mądre podejście i postanowił pokazać jej swoją pracę, swoje dzieło. Szybko złapał jej zainterowanie, więc musiała mu odpuścić, jeśli chciała zobaczyć co stworzył. Wysłuchała go spoglądając na zawartość pudełka. Niebieskie cukierki, Jeśli jej pozwolił od razu sięgnęła po jedną, żeby wsiąść do swojej łapki. Przyglądała się im, powąchała. W sumie mogłaby jedną zjeść. Oczywiście jeśli jej pozwolił ich dotykać. Nie zamierzała się z nim szarpać o głupie cukierki. Było multum innych powodów, żeby trochę go poturbować, prawda?
- Efekty uboczne? Biegunki, wymioty czy zatrzymanie krążenia? - Dopytywała przyglądając się jego pracy. Jej gniew już dawno się ulotnił.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Nie miał zamiaru być delikatny ani subtelny, gdy ktoś sadzał swoje mniej szlachetne cztery litery na dorobku jego życia, na książeczce w której miał praktycznie wszystko. Od wiedzy o ludziach, po teorię, od zapisków na dane tematy, po inne dobrodziejstwa jego badań. Projekty, techniki, receptury, teoria na podstawie której opracowywał nowe jutsu. Tam było wszystko. I tego potrzebował w ramach swoich codziennych obowiązków. Ktoś mógłby się pewnie spytać, czy Mujin nie powinien mieć tego w głowie. Ten ktoś naraziłby się na uderzenie ogromną ilością pogardy ze strony medyka. Takie podejście właśnie sprawia, że niektórzy ludzie są ograniczeni. Bo chcą trzymać wszystko w swoich małych, tępych główkach. Po cholerę są książki, skoro można by wszystko trzymać w głowie? Ilość informacji do zapamiętania jest skończona, a przy ulotności ludzkiego żywota oczywiście trzeba zapisywać wszystko, co się da. Słowo pisane potrafiło nieść w sobie informacje będące zwieńczeniem lat badań. Dziesiątek wyrzeczeń, setek prób i błędów. I teraz cala jego wiedza została sprowadzona do poddupnej podkładki. Isane nie powinna się burmuszyć i narzekać, powinna się cieszyć, że skończyło się tylko na tym. Bo mogło się skończyć gorzej. Dawno nie napluł na nikogo swoją trucizną.
- Mogłaś nie wchodzić. Szanuj czyjąś pracę i własność. - odpowiedział równie urażony, a pewnie nawet bardziej. Ale już dokładnego sprawdzenia przez nią tabletek nie zabronił. Pozwolił jej wziąć jedną sztukę pastylek... pigułek, znaczy się. Mogła sprawdzić chropowatą powierzchnię z ubitego proszku, kolor, zapach. Mogła nawet spróbować, jeśli się odważy. On tego na pewno nie zabroni, a i tak wolałby przekonać się na jej skórze, jeśli produkt okazałby się śmiertelny w jakiś sposób. Oczywiście by ją uratował, ale wolał się stosować do zasad dotyczących tworzenia substancji wszelakich swojego senseia. Pierwsza z nich brzmiała właśnie "Nigdy nie próbuj samemu". Z powodu oczywistego.
- Dobre pytanie. Pigułka ma w zamiarze wzmocnienie układu chakry. Ale na dłuższą metę zwiększenie sprawności może doprowadzić do uszkodzeń. Wyleczalnych, na pewno, ale nieprzyjemnych. Wypadałoby spróbować to na kimś i sporządzić dokładne badania. - odpowiedział. Nie znał efektów ubocznych dopóki ich nie przebadał, prawda? Najlepiej specyfik na wzmocnienie układu chakry przetestować na kimś, kto faktycznie jest w stanie z niego korzystać. Czyli nie szczury, to musi być jakiś ninja. Zdolny do wykonywania technik. Do sprawdzenia efektów wystarczy nawet zwój z jutsu do ćwiczenia technik medycznych, także z tym nie byłoby problemu. Pozostawało znaleźć odpowiednią osobę.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości