Mujin poczynił swoje standardowe czynności przed snem. Oczyścił się z trudów dnia poprzedniego, dzisiejszego znaczy się, za pomocą alkoholu, wody, mydła i potężnej szczoty. Ubrania rozwiesił. Wyszedł i zobaczył, że dziewczę sprząta. Bardzo dobrze, zresztą. Sama narobiła bałaganu swoimi zabawami, to niech teraz sprząta. Jak powinna. Sam Mujin jeszcze ruszył po kubek wody, a następnie wszedł po swojej drabinie.
- Dobranoc. - powiedział jeszcze na pożegnanie, wciągnął drabinę i zamknął właz. Był teraz całkowicie sam, w swojej przestrzeni. Mógł zabrać się za swoje projekty. Jeden, dokładnie, teraz tylko jeden. Mujin usiadł w pozycji krzyżowej na podłodze. Wypuścił część swoich robaków. Sprawdził, czy mimo alkoholu w żyłach będzie w stanie poprawnie kontrolować chakrę i swoje robaki. Musiał się oczywiście upewnić. I upewnił, działało to bardzo dobrze. Następnie przystąpił do ciężkiego procesu rozmnażania swoich robaków. Mnożył konkretne osobniki z konkretnymi osobnikami, po to, żeby osiągnąć oczekiwany efekt. Odporność na obuchową moc kamiennych technik. Opartych na kamieniach, kolcach i innych skalnych konstruktach. Praktycznie nigdy nie używał robaków do defensywy, zamiast tego stawiając na konkretne uniki i zwinność na polu bitwy. Ale może warto by się zastanowić nad innymi zastosowaniami robactwa? Im więcej możliwości miał, tym lepiej dla niego. Ostatecznie jednak, po dość długim czasie, godzinie lub dwóch, udało mu się odpowiednio rozmnożyć robaki. Wybieranie konkretnych osobników nie było łatwym zadaniem i gdyby nie jego jutsu, to pewnie zajęłoby mu to z kilka tygodni. Teraz uwinął się w relatywnie szybkim czasie. Czasie niezwykle cennym, którego resztkę medyk przeznaczył na spokojny, sprawiedliwy sen.