Klinika Mujina

Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Na szczęście Mujin był spokojną osobą. Całkiem przeciwną do Isane. Dwa wybuchowe charaktery w jednej chatce nie miały porządku bycia. Przecież by ją rozwalili w sekundę na drobny mak. Jej możliwe-że-przyszły nauczyciel rzeczywiście wyglądał na opanowanego i wyrozumiałego. Przynajmniej tak jej się wydawało. Idealnie na uczenie innych. Była z tego powodu szczęśliwa i to tak na prawdę. Poprzednie treningi kojarzyły jej się tylko z fizycznym bólem. I to nie spowodowanym ociężałymi mięśniami i wysiłkiem, raczej drewnianym kijem. Dlatego odkąd wyrwała się swojej przeszłości trenowała sama. We własnym tempie bez niczyjej 'pomocy'. Szczerze wierzyła, że każdy trening z senseiem musiał tak wyglądać. Była bardzo zaskoczona, że Mujin nie miał przy sobie kija haha.
Mimo wszystko poczuła chłodny dreszcz, kiedy wytłumaczył jej jak działa zwój i do czego służy. Nikt nie chciał okazać się niekompetentny i bezużyteczny. Isane chciała być jak najbardziej pomocna, przecież szukała w tym momencie sensu swojego istnienia. Postanowiła zostać medykiem i taki był jej cel. Nie miała planów B, C lub D. Postawiła wszystko na tę jedną kartę. Jeśli się nie uda nie miała innego pomysłu tak na wszelki wypadek.
- A co jeśli mi się nie uda - dodała szeptem, miała po części nadzieję, że jej nie usłyszał.
Sama nie wiedziała czemu zaoferowała mu pomoc w tak absurdalnym momencie. Jeszcze bardziej się zmieszała. Mogła ugryźć się w język! Czy zawsze musiała powiedzieć wszystko co jej ślina na język przyniosła? Widocznie tak już było. Typowa niewyparzona buzia. Przecież widziała, że szykował się do kąpieli. Chodziło jej bardziej o pomoc w przygotowaniu wody czy czegoś. Ugh never mind. Miała nadzieję, że Mujin nie odczyta tego w taki sposób jak ona - nieświadomie. Dlatego jego odpowiedź całkowicie ją zatkała. Stała tam tak zagubiona z rumieńcami. Co za paskudny dzień.
1, 2, 3 sekundy później rzuciła w jego stronę szmatką, którą wycierała kubki. Na szczęście w porę je zamknął, bo dostałby w tył głowy.
- Mujin-san! - Krzyknęła za nim trochę rozbawiona jego żartem, trochę zawstydzona i zła. Typowy wulkan emocji tzn cała Isane. Wzięła kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić i podeszła z ociąganiem do stolika. Nie chciała ruszać zwoju, bała się wyroku jaki mógł na nią wydać. W końcu niechętnie usiadła na krześle przed nim. Wpatrywała się w niego bez większego sensu. Położyła dłonie po obu jego stronach, co miała tak na prawdę z nim zrobić? Musiała się nieźle powstrzymywać, żeby nie namalować zająca na środku pieczęci starannie wykonanej przez Mujina. Ale by się zdenerwował.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

No może i nałożył na nią niewielką presję, ale jak medyk nie potrafił pracować pod silną presją to raczej dupa z niego, nie medyk. Ale powoli się do tego przyzwyczaić trzeba. Co, jakiś ninja nie był dostosowany do swojej pracy? No to raczej nie powinien zostawać ninja. Zresztą, czy ona była komuś podległa? Czy była całkowicie niezależnym ninja? Cholera, o to nie spytał. A może powinien. Ale no, to jak już zda ten test dla niej zostawiony. Mujin będzie z wielką przyjemnością spędzał czas na procesie odkażania, podczas gdy ona będzie się z tym męczyła.
Mujin, mimo że słyszał te słowa, to ostatecznie na nie nie zareagował. Będzie musiała sobie z tym sama poradzić. Mógłby jej pomóc, oczywiście, ale po co? Nie lepiej, żeby sama się z tym zorientowała? To znaczy jak dokładnie to działa? W sensie, że jak zapełnić kółko. Zamknął drzwi akurat w momencie uderzenia szmaty o drzwi. Mogła usłyszeć jego głośny śmiech. Dobrze, jednak humor mu wrócił. Kto by się spodziewał? On na pewno nie. Rozebrał się i wskoczył do bali. Proces dokładnej dezynfekcji czas było zacząć. Oczywiście nawet za zamkniętymi drzwiami Mujin miał pełną kontrolę nad pomieszczeniem i wszystkim innym. Jego robaczki regularnie dawały mu informacje o tym, co dzieje się w pracowni. Jeden robaczek leciał, drugi był w drodze, trzeci był wysyłany. Pierwszy obserwował i wracał, drugi obserwował, trzeci leciał. Taka rotacja.
- Przelewasz chakrę dłońmi na dwa okręgi. Musisz zapełnić nią ten trzeci. Kontrola chakry jest cholernie ważna w technikach medycznych, gdzie jeden błąd może anulować technikę i cały proces leczniczy bierze w cholerę. Jak zapełnisz do końca środkowy okrąg, to jesteś moją uczennicą. Daj sobie czas, na razie się stąd nie ruszam! - powiedział głośno zza zamkniętych drzwi. Ot małe wyjaśnienie, informacja pomocnicza. Miał dużo czasu, bo i nieco czasu to zazwyczaj zajmowało. Proces był dokładny i długi, szczególnie u takiego pedanta jak on.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

No Mujin miał szczęście, że nie oberwał szmatą. Była raczej mokra, ciężka, a teraz leżała pod drzwiami do łazienki. Isane nie pofatygowała się, żeby ją podnieść. Zostawiła to gospodarzowi. Zasłużył! Kiedy usłyszała jego śmiech prychnęła niczym urażona kotka, ale zaraz również wybuchła szczerym śmiechem. Dobrze się bawiła, aż samą ją to zaskoczyło. Była ciekawa jak się dogadają. Znaczy zdawała sobie sprawę, że Mujin był jej nauczycielem. Zamierzała go traktować z należytym szacunkiem, mniej więcej. Ale jeśli przyjdzie im przy tym się zakolegować byłoby znacznie łatwiej. W końcu trening technik medycznych był raczej długi i mozolny. Tak jej się przynajmniej wydawało. Nie miała w tym temacie zbytniego doświadczenia.
W końcu zdecydowała zabrać się do roboty. Nie mogła aż tak długo zwlekać. Przecież po to tutaj przyszła. Po trening, po zdobycie nowych technik. Obecnie traciła jedynie niepotrzebnie czas. Wiedziała, że nie przyjdzie nauczyć sięjej niczego więcej, jeśli nie zda testu ze zwojem. Równie dobrze mogła to już po prostu mieć za sobą. Usiadła wygodnie na krześle przeciągając się. Spojrzała na zwój kręcąc nosem. Mała maruda.
- Haai! - Odkrzyknęła, kiedy podał jej instrukcje z łazienki. Niech się lepiej skupi na kąpieli, a nie. Dziewczyna nie wiedziała, że ją obserwował. Nigdy nie słyszała o klanie Aburame i o robaczkach. Położyła zmarznięte dłonie na okręgach. Zamknęła powieki biorąc kilka głębokich wdechów. Najpierw wyobraziła sobie przepływ swojej chakry. Jej ścieżki, drogi prowadzące ją przez całe ciało. Następnie pokierowała ją w stronę swoich dłoni. Najpierw nadgarstki, dłonie aż po koniuszki palców. Następnie skupiła się na dotyku swoich dłoni i szorstkiego papieru zwoju. Wyobraziła sobie jak jej skóra łączy się z nim w jedność dzięki tysiącom małych połączeń. To właśnie przez te połączenia zaczęła przelewać swoją chakrę. Milczała, miała zamknięte oczy. Wolała nie patrzeć, jeśli eksperyment okazałby się porażką. Na początku nic się nie działo, podglądnęła okręgi jednym okiem. Wiedziała, że musiała postarać się bardziej. Zabrała dłonie i potarła je o siebie delikatnie ogrzewając. Następnie zabrała się za wszystko jeszcze raz. Położyła dłonie w odpowiednich miejscach i znów postarała się przelać swoją energię na papier. Tym razem nie spieszyła się. Wręcz przeciwnie, każda sekunda wydawała jej się minutą. Wolny, ale dokładny proces transportowania chakry ze swoich dłoni do środka okręgów. Totalnie się wyłączyła. Zapomniała gdzie się znajdowała, czy była sama czy nie. Zapomniała o Mujinie, jego żartach i o tym gdzie był. Za pewne w tym czasie już skończył się kąpać. Była na tyle skupiona, żeby nie słyszeć co działo się wokół. Liczyło się tylko przesyłanie chakry, nic więcej. Musiało działać, bo czuła jak jej chakra powoli ale stabilnie uciekała do zwoju. Miała nadzieję, że to wystarczy, aby zapełnić cały okrąg.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Mujin nie był już na etapie wizualizacji chakry, na szczęście. Konieczność wyobrażania sobie dziesiątek małych kanalików albo wody spływającej po jego ciele. Albo wyobrażanie sobie, jak chakra spływa wewnątrz jego układu chakry. Albo inne dziwaczne rzeczy. Dla niego sam proces był w pełni naturalny, jak oddychanie. Albo mruganie. Nie, zły przykład. Bardziej jak chodzenie. Kiedy uczysz się chodzić, to jest wyzwanie. Ale po jakimś czasie wczuwasz się i nabierasz wprawy. W pewnym momencie jest to intuicyjne i nie umiesz nie chodzić, chyba że ktoś zwyczajnie ci to uniemożliwi. Wyrwie ci nogę, na przykład. Mu układu chakry nikt nie wyrwie, miał nadzieję. Ale to rzecz, w której trzeba było się wyszkolić. Popracować się, napocić. On do tego poziomu zmierzał całymi latami, to była droga długa i wyboista. Ale na jej końcu czekał właśnie taki stan. W którym mógł sobie wejść do bali z wodą, będąc spokojnym o swoją bytność i swój stan wiedzy. O swoje cenne przedmioty leżące w laboratorium. Był bardzo spokojny, był pod kontrolą sytuacji. Nawet, jeśli niedawno jakaś dziewczyna postanowiła wczoraj włamać mu się do domu i to przysporzyło mu to mnóstwa problemów. I tym samym narobiła mu od cholery problemów. Tak, poza tym był całkiem spokojny, szczególnie u siebie w pracowni.
Ile mógł spędzić w tej bali? Pół godziny? Był bardzo skrupulatny jeśli chodziło o dezynfekcje swojego ciała. Niby dlaczego nosił bandaże na swoim ciele? Ukrywał je prawie od stóp do głów? Sterylność. Jakby ubrudził się krwią podczas pracy i zaraził jakąś chorobą? Jakby ktoś kaszlnąłby mu prosto w twarz? To byłoby niewybaczalne. Jak głosiła jedna z jego medycznych doktryn "Medyk powinien utrzymywać sterylność otoczenia i miejsca pracy w jak największym stopniu, żeby uniknąć komplikacji natury wszelakiej.", co też przekładało się na niego. Miejsce pracy to i jego ciało. Te doktryny także trzeba będzie jej wpoić. Oczywiście o ile uda się jej przejść jego niewielki test. Po cichu na to liczył, dobrze by znaleźć kogoś odpowiedniego za pierwszym razem.
Po całym procesie Mujin wyszedł, osuszył się i przebrał w kimono. Ot proste i mało skomplikowane. Wraz z kimonem wziął nowe bandaże, które zawiązał na swoich rękach. Całkowicie nowa jakość. Mujin wyszedł, pamiętając o szmacie. Nie zamierzał tego podnosić, kazał to zrobić swoim robaczkom. Malutka czarna, prawie jednolita, chmura. Szmata uniosła sięw powietrze i wylądowała gdzieś w bali. Oczywiście ich nie wpuścił do swojego ciała. Niech sobie idą na zewnątrz.
- I jak, Isane-san? Idzie do przodu? - zapytał Mujin, chcąc na własne oczy przekonać się o postępach potencjalnego ucznia. Na razie ignorując fakt rzucenia w jego stronę szmatą.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Była na prawdę skupiona. Wiedziała, że precyzyjne techniki wymagały jeszcze większego nakładu skupienia i czasu. Ona miała akurat jedno i drugie. Nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, oddychała miarowo. Liczyły się tylko dłonie, zwój i chakra, nic więcej. Próbowała ją sobie wyobrazić, zmaterializować, słyszeć jej szum przepływu jak gdyby był to malutki strumyk wody. Wydawało jej się, że szło jej całkiem nieźle, no do momentu, w którym usłyszała swoje imię gdzieś z bliska. Całkiem się wystraszyła! Wzięła głęboki oddech odruchowo cofając dłonie. Zacisnęła je jedną na drugiej hamując ich trzęsienie. Był to również swojego rodzaju odruch. Często kiedy się denerwowała lub zestresowała jej dłonie odpowiadały drżeniem. Było to oczywiście do wypracowania, jak wszystko. W końcu sprawny medyk nie mógł sobie pozwolić na trzęsienie się rąk. Jego ruchy musiały być zdecydowane ale precyzyjne. Bez jakiś dodatkowych, bezsensownych ruchów. Isane była tego świadoma. W tym momencie jednak zaciskała je kurczowo aż pobielały jej kłykcie. Ah ten sensei, musiał ją wystraszyć!
- Mujin-san - odparła trochę zakłopotana i zamrugała kilka razy. Kiedy była pochłonięta przelewaniem chakry nic innego nie miało znaczenia. Zapomniała o szarej rzeczywistości. Musiała na nowo ogarnąć gdzie się znajdowała i co się działo wokół. Chatka, stolik, zwój i dopiero na końcu jej wzrok padł na mężczyźnie. Wyglądał bardzo świeżo i czysto, aż mu zazdrościła. Mycie się na dworze nie było tak przyjemne. Woda zimna, powietrze zimne, szczerze czuła, że chyba się z tej nocy urodzi jakieś przeziębienie. Miejmy jednak nadzieję, że nie. Nie należała do chorowitych ludzi, ale od czasu do czasu bywało różnie.
- Zamyśliłam się - dodała na swoje usprawiedliwienie. Jak gdyby było konieczne. Przecież każdy widział, że totalnie odleciała i nie miała pojęcia co działo się w pomieszczeniu. Nie zauważyła nawet chmury robaczków, całe szczęście, wtedy pewnie w ogóle by spanikowała. Był to niecodzienny widok, zwłaszcza dla osoby, która nie przepadała za małymi, czarnymi żyjątkami.
Dopiero po kilku chwilach zdała sobie sprawę, że przerwała połączenie ze zwojem. Jęknęła cicho jak gdyby coś ją zabolało. Spojrzała w końcu na zwój, żeby zobaczyć swój postęp. Wstrzymała oddech jak gdyby miało to pomóc w uzyskaniu lepszego rezultatu. Co ujrzała?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Tak, to ja. Wszystko dobrze? - zapytał Mujin nieco zaskoczony. Wyglądała na zamyśloną. Mujin nigdy nie obcował z ludźmi mu podobnymi, zdolnymi do zacięcia się w danym miejscu i rozmyślaniu. On na pewno był trudny do przebywania w jednym pomieszczeniu. Ale jeśli faktycznie miała ona cechy takiego myśliciela? Nie no. Z drugiej strony... Może taka reakcja przez przemęczenie? Ktoś tutaj za dużo bawił się zwojem? Czy miało to takie negatywne efekty? Nie próbował tego samemu przez dłuższy czas, więc może nie wiedział. Podszedł zatem, chociażby w celu sprawdzenia postępów. Wyniki? Wypełniło się do mniej więcej połowy. Hmh. Osoba z kiepską kontrolą chakry nie dałaby rady zrobić chociażby tego. Zerknął na dziewczę. Ewidentnie z lekka zdenerwowane. Zestresowane bardziej, wynikami. Jakby nie patrzeć to musiało być dla niej niezwykle ważne. W końcu ma okazję pracować pod okiem jej idola, geniusza medycyny, który łaskawie się pojawił i dał jej szansę na spełnienie marzeń.
- No. Nieźle. - powiedział. Uśmiechnął się lekko. Kiwnął głową. Podstawowe elementy udzielenia aprobaty. Nie zamierzał jej otwarcie chwalić rzecz jasna. Pochwała to rzecz, na którą trzeba było sobie zasłużyć. Niestety ponownie imitował metody, jakie zostały mu wpajane i teraz się na nich opierał. Jego mistrz rzadko kiedy używał takich słów jak "dobra robota" albo "doskonale". Zamiast tego dawał oceny, które faktycznie go chwaliły, ale nie zatrzymywały jego motywacji. Nigdy nie uznawał, że jest wystarczający. Bo jeśli się zatrzymasz, to znacznie trudniej będzie ci ponownie ruszyć.
- Jeszcze nieco pracy i będzie dobrze. Ale widzę obiecujące wyniki. - tak, to chyba można było uznać za pochwałę zostawiającą miejsce na usprawnienie swojego warsztatu. - To w ramach odpoczynku zapraszam do ogródka. Zaczniemy od czegoś prostego. - powiedział z nową energią. Podszedl do składzika i wyciągnął z niego mały koszyk z wikliny i parę rękawic z cienkiej skóry. Z zewnątrz były nieco zaziemione, więc można było dojść do prostego wniosku. Służyły do pracy w ogrodzie, Kto by pomyślał.
Mujin wyszedł na zewnątrz. Do swojego małego ogródka. Ot kilka grządek z różnego rodzaju ziołami i innymi dziwactwami. Miał nawet krzewy owocowe. Poziomki i jeżyny, których czasami używał jako wkładu smakowego do leków. Nic imponującego, ale na jego potrzeby wystarczało.
- Zaczniemy od ziół. Tworzenie leków to nieodłączna część pracy medyka. Do nich wymagana jest w zasadzie tylko wiedza co i jak, możesz to robić bez chakry. Więc nawet nie znając podstaw medycyny możesz w teorii tworzyć specyfiki. Później mimo wszystko wypada wiedzieć co i jak, żeby działało tam, gdzie potrzebujesz. Ogólnie to mam gdzieś w domu zielnik, w którym jest opisane co i jak z poszczególnymi roślinami. Nudne, ale konieczne. Nie połączysz wszystkiego na raz w losowej kolejności. Znaczy się połączysz, ale nie w to co chcesz. - powiedział, po czym ubrał rękawice. Wziął koszyk w ręce i zaczął pomału i systematycznie zrywać poszczególne zioła z jednej z grządek. Tutaj wyrywał same kwiaty, tu korzenie, tu całość. Wszystko lądowało w koszyku. Na razie nie używał żadnych narzędzi poza prostym nożem, którym odcinał zbędne części. Po kilku minutach miał już koszyk wypełniony zielskiem.
- To teraz sama spróbuj z drugą grządką. Prawie taki sam. Będę ci mówił na bieżąco, czego potrzebujesz z danej rośliny. - powiedział, ściągając rękawice i podając je swojej uczennicy. Oficjalnie, chyba. Mujin mimo wszystko nie był człowiekiem potężnym i jego postura była bardzo chuda. Wątła. Rękawice powinny w miarę pasować. W razie czego mogła je naciągnąć nieco głębiej i zawinąć sznurkiem, by się nie zsuwały. Niech teraz ona popracuje, na wzór tego, jak robił to Mujin.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Isane wyglądała na tak samo zaskoczoną jak on.
- Tak, przepraszam, zamyśliłam się - dodała pospiesznie, żeby przypadkiem nie myślał, że ma wylew czy coś. Jeszcze by się zmartwił, a ona zwyczajnie odpłynęła zbyt pochłonięta zadaniem jakie dostała. Na szczęście fizycznie nic jej nie dolegało, no może oprócz kataru. Otrząsnęła się z transu posyłając mu blady uśmiech. Była ciekawa czy też tak czasem miewał, pochłonięty pracą, odcięty od rzeczywistości. Myślami gdzieś daleko, a jednak skupiony maksymalnie. Może kiedyś go o to zapyta. Teraz jednak miała ważniejsze rzeczy na głowie. W końcu zerknęła na zwój i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że wstrzymywała oddech. Oczywiście mogła być z siebie dumna, coś tam jej się udało. Była już w połowie. Wyglądała jednak na zawiedzioną. Starała się dawać z siebie zawsze 100%, nie pasowały jej półśrodki. I tym razem nie było inaczej. Ewidentnie posmutniała, ale starała się nie dawać tego po sobie poznać. Westchnęła tylko cicho. Pochwała Mujina wydawała jej się nieprawdziwa, nazwałaby ją próbą pocieszenia.
- Myślisz? - Zapytała głucho, jednak jego zapewnienia poprawiły jej trochę humor. Czy tego chciała czy nie. Posłała mu delikatny uśmiech i skinęła głową na znak podziękowania. Rzeczywiście udało mu się ją nieco zmotywować, może potem uda jej się dokończyć zwój? Może gdyby jej nie przerwał dałaby radę go skończyć? Poczuła przypływ nowej energii i motywacji. To jeszcze nie był koniec! Isane była bardzo podatna na czyjeś wpływy i pozytywne nastawienie Mujina udzieliło jej się od razu. Wstała szybkim ruchem na nogi i zachwiała się delikatnie. Widocznie zbyt długo się zasiedziała. Zwój wyssał z niej trochę chakry. Oczywiście ze wszystkich sił maskowała chwilę słabości, żeby jej nowy nauczyciel nie widział. Isane wyszła za nim oddychając świeżym powietrzem. Od razu poczuła się lepiej. Lubiła spędzać czas na dworze. Malutki ogródek wydał jej się na prawdę uroczy. Wyciągnęła z kieszeni wstążkę i związała nią włosy w wysokiego kucyka na głowie. Jeśli miała bawić się w ogrodnika lepiej było się przygotować.
- Jeśli Ci to nie przeszkadza chętnie poczytam zielnik do snu - odpowiedziała wesoło przyglądając się roślinkom. Niektóre znała, inne widziała zdecydowanie po raz pierwszy. Ich łączenie i tworzenie nowych mikstur, leków czy trucizn wydawało jej się bardzo ciekawe. I trochę przypominało gotowanie co przecież potrafiła całkiem dobrze. - Chętnie - przytaknęła odbierając od niego rękawice, na których zawiesiła na chwilę wzrok jak gdyby miały jakieś symboliczne znaczenie. Zadarła głowę ku górze, w końcu był od niej dużo wyższy - Dziekuję, Mujin s e n s e i - dodała śmiejąc się jak mały chochlik. Założyła rękawice na swoje drobne ręce, które może i były trochę za duże, ale nie jakoś bardzo i ukucnęła koło grządki. Czekała na jego instrukcje zabierając się do zbierania ziół.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Nie można było oczekiwać, że pierwszy-lepszy ninja będzie kompetentny do jutsu medycznych. Dlatego też nawet niekompletne powodzenie mogło być klasyfikowane jako sukces. Nie było co do tego żadnej obiekcji z niczyjej strony. Mujin powiedział wszystko jak najbardziej szczerze. Było dobrze, było miejsce na usprawnienia. Zawsze było i zawsze trzeba było mieć to na względzie.
- Kłamanie nie byłoby w moim interesie. - odpowiedział. No tak też było. Co dałoby mu słodzenie osobie niekompetentnej? Całkowicie nic. Jakby się nie nadała to po prostu podziękowałby jej za wyważone drzwi, za dotychczasowe prace i po prostu wyrzucił. Nie miałby czemu marnować czasu na jedną pomyłkę, skoro wokoło pewnie było wielu innych ninja zdolnych w tym zakresie. Ale zauważył, że po jego opinii dziewczę nieco się rozchmurzyło, wyrwało z tego lekkiego i dziwnego zamyślenia. Chyba dobrze, nie? Pozytywne nastawienie i te sprawy. Nie, żeby to planował. Całość przychodziła w miarę sama i w miarę naturalnie.
- Pewnie, nie ma problemu. - tak, chyba byłby w stanie pożyczyć jej swój zielnik do snu. Jeśli chce przeznaczyć więcej czasu na naukę, to nie było przeciwskazań. Były, znaczy się. Mogła go uszkodzić albo zniszczyć całkowicie, przez przypadek nawet. Mogłaby chcieć przekopiować jego zawartość i ostatecznie wyssać od Mujina dodatkową wiedzę. Mogła tego użyć przykładowo do samodzielnej produkcji trucizn, I potem wykorzystać chwilę nieuwagi Mujina... Tak, takie scenariusze trzeba było rozważać. Teraz jednak dziewczę nie miało pojęcia jak bawić się z truciznami. Raczej. Pewnie spróbuje dać jej jedną ze swoich starych receptur do zrobienia. Jakąś mało szkodliwą, lek albo inne dziwactwo.
Potem przyszła pora na ogród. Mujin pokazał dokładnie co i jak w praktyce i oczekiwał tego samego od swojej uczennicy. Przy okazji zbierze nieco materiału na swoje kolejne produkty.
- Pierwszy jest shi-shi. Z tego bierzesz brązową część korzenia i całą łodygę. Kwiat jest głównie zapachowy i do zmiany koloru substancji. Jego płatki po podgrzaniu są też nieco słodkie. Z tego drugiego bierzesz wszystko. Wyrywasz całe, z korzeniami. To podstawa do leku na ból głowy. Z tego z kolei wycinasz miąższ z grubych liści. Z tych, co pękają. Z tego robi się maści, ale samo w sobie nie ma właściwości. Jest neutralne, czego do niego dodasz taki będzie. A ten to iguashi. Liście są pokryte małymi haczykami z sokiem. Jak pokrzywa, ale znacznie gorsze. Z tego zbierasz liście. - powiedział, raz za razem wyjaśniając co trzeba wyciąć. Zazwyczaj brało się łodygi i korzenie. Czasami jakieś bardziej wyjątkowe elementy, jak główki kwiatów. Wszystko dokładnie wyjaśnione, przy każdym kolejnym przypadku.
- ...kwiaty można zbierać i suszyć. Wtedy trze się je na proszek i dodaje do substancji, żeby zmienić jej kolor. Niektóre mają jeszcze inne właściwości i inaczej reagują, więc nie każdy kwiat będzie odpowiedni do danej mieszanki. A to tutaj to rabēji. Z kłącza można zrobić olejki zapachowe. Kłącza że dolnej części łodygi, pod ziemią. Powoduje kaszel, można go stosować do drożności drogi oddechowej, jako pobudzacz w sferze łóżkowej albo do leczenia problemów z moczem. Ogólnie bardzo uniwersalny. - powiedział, kończąc już swój wywód. Ostatnia roślina została, oby, zebrana. Nawet, jeśli to pójdzie nie tak, to miał jeden zestaw, zebrany przez niego samego. Miał nadzieję, że nie przesadził z ilością informacji. Może to wszystko było faktycznie za dużym nakładem suchych faktów. Ale no, zobaczy się jak to przyjmie.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Isane nie miała nic złego na myśli kiedy poprosiła o pożyczenie zielnika. Chciała rzeczywiście nadgonić podstawy, których jej brakowało. Jeśli chodziło o zioła nie była zbyt doświadczona. No chyba, że te do kuchni i gotowania. Oczywiście Mujin nie znał jej za dobrze, oprócz tych kilku chwil jakie spędzili razem. Skąd miał wiedzieć? Sam fakt, że wziął ją pod swoje skrzydła i postanowił czegoś nauczyć był niespodzianką. Kto inny zdecydowałby się przygarnąć obcą osobę? Mogła przecież być seryjnym mordercą i poderżnąć mu gardło kiedy spał, o! Z drugiej strony był zbyt doświadczonym shinobi, żeby pozwolić sobie na śmierć z ręki takiej płotki jak Isa. Była przecież od niego dużo słabsza.
Miła atmosfera udzielała się każdemu. Kiedy nauczyciel był pozytywnie nastawiony to i uczennica czuła się pewniej.
Zbierała zioła dokładnie tak jak mówił Mujin. Czasami góra była ważna, czasami dół. Raz liście, raz łodygi. Dużo jej przy tym opowiadał, co bardzo jej odpowiadało. Lubiła uczyć się w praktyce. Od razu łatwiej było wszystko zapamiętać, kiedy trzymało się ziele w ręce i o nim słuchało. Nie to co z książki. Oczywiście wiedza czysto teoretyczna również była ważna, ale jednak praca w ogródku bardzo jej pasowała. Jeszcze na świeżym powietrzu. Powtarzała sobie w głowie nazwy, żeby je zapamiętać i starała się skojarzyć z ich właściwościami. Wiedziała, że w przyszłości będzie to jeszcze ważniejsze, kiedy przyjdzie jej przygotować jakieś kilkuskładniowe maści czy leki.
Mujin mówił wszystko ze stoickim spokojem. Przy raebji zaśmiała się cicho. Jeszcze nigdy nie słyszała nikogo, kto opowiadał o sferze łóżkowej jak gdyby mówił o biegunce czy wymiotach. Isane pozbierała wszystkie rośliny jakie jej kazał. Raczej nie popełniła jakiegoś większego błędu skoro stał nad nią i wszystko tłumaczył. W taki sposób była przydatna i uczyła się w tym samym czasie. Kiedy już skończyła zbierać wszystko co chciał, wstała i otrzepała swoje ubranie. Rozciągnęła się, bo dużo czasu spędziła w jednej pozycji. Ściągnęła rękawice i spojrzała na pełen koszyk. Cieszyła się z wykonanej pracy. Przetarła wierzchem dłoni czoło nie zdając sobie sprawy, że ubrudziła się przy tym ziemią. Tak właśnie wyglądała prawdziwa praca w ogródku.
- Mam nadzieję, że wszystko zapamiętam - dodała, chociaż wiedziała, że przed nią jeszcze dużo ćwiczeń i nauki. Nic nie przychodziło od razu, nawet zielarstwo. - Skąd posiadasz taką dużą wiedzę? - Zagadnęła spoglądając na niego turkusowymi oczami. Była na prawdę ciekawa.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

To był jeden z powodów, dla których Mujin nosił się w taki sposób, w jaki się nosił. Kimono nie było odpowiednim ubraniem do prac w ogrodzie, ale był już na tyle wprawiony, że udało mu się uniknąć punktów potencjalnego zabrudzenia. Od tego miał rękawice i pod rękawicami miał bandaże. No i był niezwykle wprawiony w pracach ogrodowych. Gdyby nie był, to oczywiście nie byłby w stanie przygotować podłoża pod przyszłą pomoc naukową. Ile jeszcze mogło zająć rozłożenie takiego ciała? Rok? Dodatkowe dwa? Trochę dużo. Ale na szczęście niedługo powinien się tym zająć. Może rzuci części do mrowiska? Akurat w tym momencie szkielet mógłby okazać się wybitnie cennym źródłem naukowym. Na pewno o tym pomyśli. Uczenie anatomii ludzkiego ciała na prawdziwy
Isame pracowała w przyzwoitym tempie, jak na jej pierwszy raz. Oczywiście tylko dlatego, że dostawała wskazówki od profesjonalisty. Gdyby musiała co chwila zerkać w zielnik albo inne tomiszcze, to proces przeciągnąłby się znacząco. Ale dobrze, że udało się przygotować wszystkie części. Cała reszta pójdzie na kompost albo jako karma dla szczurów. Szczury jedzą zielsko, więc chyba będzie odpowiednie. Kwiaty pójdą na barwniki. Nic nie pójdzie na zmarnowanie. Ale to będzie wymagało nieco pracy.
- Własne doświadczenia i wiedza ludzi przede mną. Tak to działa. Wiedza przekazywana z senseia na ucznia kumuluje się z każdym kolejnym cyklem, przy założeniu że cała zostanie przekazana. W ten sposób, w teorii, wiedzy cały czas jest więcej. Nowe pokolenie nie musi popełniać tych samych błędów, co ci przed nimi. No i rzecz jasna ciężka praca. - dodał jeszcze na koniec. Niestety, jak bardzo by tego chciał, odpowiedź nie kryła się w ogromnym talencie Mujina w zakresie technik medycznych, w ponadprzeciętnym intelekcie. To zasługa jego mistrza. I mistrza jego mistrza. I mistrza mistrza jego mistrza. I tak dalej i tak dalej. To wysiłek zbiorowy, którego był częścią. Mujin zabrał koszyk z ziołami do pracowni. Kwiaty też.
- Okej. To teraz... Hmh. Chcesz może spróbować czegoś samodzielnie? Tworzenia takich specyfików, na przykład? Mogę ci dać moją starą recepturę, statyw i będziesz się tym bawić. Co ty na to? Nie mam niestety odpowiedniego zestawu ziół, musiałabyś go sobie sama kupić. Ale poza tym resztę zapewniam ja. - tak, w sumie to była naturalna pochodna zbierania ziół - ich wykorzystanie. Prędzej czy później musiało do tego dojść. Pod jego czujnym okiem nie powinno dojść do niczego problematycznego, prawda? Da jej przepis na syrop na kaszel i tyle. Nie będzie dało się tego zepsuć, a dziewczę pozna jakieś podstawy.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Mujin miał ewidentnie więcej doświadczenia. Nie to co Isa, która w sprawach medycznych była nową świeżynką. Co oczywiście zamierzała zmienić! Póki co jednak ubrudzila sobie ziemią ubranko. Na szczęście nie jakoś bardzo, więc wystarczyło strzepać wszystko rękami. Następnie nieumyślnie pobrudziła sobie czoło. Musiała wyglądać zabawnie, o czym nie miała najmniejszego pojęcia. Kunoichi miała szczęście, że nie musiała uczyć się wszystkiego samemu. W takim wypadku każda praca zajęłaby jej co najmniej dwa razy więcej czasu. Odszukiwanie każdej rośliny po obrazku wymagały dużego nakładu czasowego. Kiedy sensei od razu podpowiadał jej jaką roślinkę trzymała w łapce wszystko szło w dobrym tempie. Zresztą we dwoje zawsze raźniej. Było to całkiem nowe doświadczenie dla Isane. I musiała przyznać, że całkiem przyjemne. Ciągle przebywanie w samotności bywało męczące.
Ich czas spędzony w ogródku dobiegł końca i mogli przejść do kolejnych czynności. Tym razem w środku chatki. Isane doceniała prace ogrodowe. Całkiem jej się podobało. Dziewczyna przytaknęła potwierdzająco głową. Cieszyła się, że mogła teraz wykorzystać zebrane przez siebie składniki w inny, ciekawy sposób.
- Co będziemy przyrządzać? - Zapytała nie kryjąc zaciekawienia. Zabrała koszyk i weszła do środka chatki. Postawiła koszyk gdzieś z boku. - Gdzie mogę znaleść taki zestaw? - Zapytała o drogę. W końcu nie chciała tracić czasu. Mogła od razu iść go kupić i zabrać się do roboty. Chciała chłonąć jak najwiecej wiedzy. Znów spojrzała na niedokończony zwój, który wypełniła wcześniej swoją chakrą. Było to zadanie, które wciąż na nią czekało. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała je dokończyć. Nie spieszyła się do tego za bardzo, trochę wystraszona możliwością porażki. Wtedy musiałaby się ulotnić i przestać marnować czasz Mujina.
Dziewczyna zachwiała się delikatnie. Nie zauważyła kiedy czas tak szybko przeleciał. Zdała sobie sprawę, że dawno nic nie jadła ani nie piła. Jej nauczyciel zresztą tak samo. - Może coś nam ugotuje? - Dodała po chwili spoglądając na mężczyznę. Jeśli miał jakieś składniki w chatce pewnie byłaby w stanie coś z nich przygotować. Jeśli nie kupi jakieś po drodze, kiedy pójdzie znaleźć ten cały zestaw.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Tobie dam coś nieszkodliwego, żebym przez przypadek nie musiał szukać nowej uczennicy. Syrop na kaszel, jeśli dobrze pamiętam. Ja mam coś trudniejszego. Trucizna. - odpowiedział, jak gdyby nigdy nic. Nigdy się nie krył ze swoimi specyficznymi upodobaniami do substancji toksycznych i medycznych. Jak inaczej miał się rozwijać, jak nie przez produkcję skomplikowanych elementów szkodliwych dla ciała? Jak miał wiedzieć jak neutralizować trucizny, jeśli nie będzie wiedział jak je tworzyć? Dziewczę nawet nie zaczęło się sprzeczać i potencjalnie wchodzić w dyskusję, a Mujin już uznawał temat za jasny i klarowny. No tak, nie może oczekiwać błyskotliwości na jego poziomie ze strony innych, mniej światłych jednostek.
- W ramach badań - wyjaśnił po krótkiej chwili, idąc do szafki ze składnikami - Znacznie łatwiej jest tworzyć odtrutki i zajmować się zatrutymi, jeśli zna się samą sztukę tworzenia trucizn. - odpowiedział. Oczywiście było to prawdą, trucizny były dla niego nawet łatwiejsze niż lekarstwa. Łatwiej coś zniszczyć, niż naprawić. Łatwiej rozwalić krzesło, ale potem trzeba je sklejać. Nie do końca równoważne czynności. Tak samo było w medycynie. Łatwiej wlać komuś w gardło fiolkę trucizny, niż ją potem wyciągnąć. Truciznę, nie fiolkę. W końcu Mujin wyjął z kilkanaście małych słoiczków i woreczków, które postawił na jednej z lad. Każdy opatrzony osobnym kawałkiem pergaminu.
- Jest taki sklep, gdzieś obok głównego placu. Ma taki metalowy szyld z gałęzią lawendy. - tak, był jakiś taki sklep obok. Chyba, o ile jeszcze stał albo był otwarty. Tam najczęściej Mujin kupował sprzęt i zioła. Chociaż może być problem z dostarczeniem nieco lepszej jakości ziółek. Czy w zwykłym sklepie będą takie możliwości? Czy podołają jergo potrzebom? Może powinien zrobić jakiś masowy zakup? Zatrudnić kogoś do podróży? O ile starczy mu na zakupy. Może powinien szukać już jakiś potencjalnych biorców swojego produktu? Tak, przydałoby mu się. Jakoś towar spieniężyć. Ale do kogo. Ninja Ryuzaku? Ci w Shigashi? Klepsydra? Może po prostu po znajomości z Asaką i Shikaruiem? Trzeba by spieniężyć jego pracę nieco bardziej na jego przyszłe projekty.
- A... możesz. Masz całą spiżarnię do swojej dyspozycji - odpowiedział. No tak, przecież zapomniał o tym, że ma być u niego pomocą domową. Zazwyczaj sam sobie gotował i tak też wolał się pożywiać, nawet jeśli zabierało mu to nieco cennego czasu. Dlaczego też nigdy nie jadał czegoś skomplikowanego, co wymagałoby więcej czasu na przygotowanie niż jedzenie. Taka mała zmiana jak posiadanie ucznia mogła odbić się na wielu aspektach jego życia, aż dziw że wcześniej o tym nie pomyślał.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Czyżby Mujin próbował zażartować? O dziwo mu się udało, a Isane zaśmiała się szczerze. Kto by pomyślał, że oprócz bycia poważnym potrafił też powiedzieć coś zabawnego? Pełen niespodzianek. Isa mogła łatwo przyzwyczaić się do jego towarzystwa. Starała się jednak nie przywiązywać zbytnio. W końcu mogło się okazać, że nie była wystarczająco dobrą uczennicą i wtedy Mujin na pewno by ją wymienił. Rozumiała to bez problemów, albo ktoś miał talent do jutsu medycznych albo nie. Po co mężczyzna miałby marnować swój cenny czas. Póki co jednak nie szło jej najgorzej. Syrop na kaszel, czemu nie? W końcu czuła się trochę przeziębiona od spania na dworze. Pociągnęła raz nosem. Kto wie może za 1-2 dni wykluje się z tego jakieś małe choróbsko i syrop na kaszel jak najbardziej się przyda.
Trucizna? Uniosła delikatnie brwi ku górze.
- Trucizna na pozbycie się uczennicy? - Zapytała chyba żartując. Oczywiście robienie trucizn wydawało jej się znacznie ciekawsze niż przygotowanie syropu na kaszel. Jednak nie zamierzała się o to spierać. W końcu każdy kiedyś zaczynał i każde podstawy były ważne. Najpierw człowiek uczył się chodzić, a dopiero potem biegać. Nie dało się zacząć nauki od końca, kiedy brakowało podstaw. Oczywiście miała nadzieję, że kiedyś przyjdzie pora na trucizny, które wydawały jej się bardzo ciekawe. W sumie zawsze chciała kogoś otruć. Zobaczyć jaki wpływ mają poszczególne składniki na proces umierania danego osobnika. Bardzo fajna sprawa. Póki co jednak s y r o p.
Isane zdecydowała, że najpierw przygotuje coś do jedzenia, a potem wyruszy do sklepu. W końcu chodzenie z pustym żołądkiem nie służyło nikomu. Obiecała, że będzie przydatna przy pracach domowych, więc zamierzała się wykazać. Skinęła głową i skierowała się do spiżarki szukając jakiejś inspiracji. Po krótkich oględzinach. Wzięła kilka marchewek, ziemniaków i innych warzyw. Wybrała również odpowiednie przyprawy. Zupa warzywna, nic specjalnego, jednak całkiem zdrowa i pożywna. Idealna, żeby wykorzystać pozostałe składniki ze spiżarki. Następnie zajęła się przygotowaniem kociołka, ognia i wody. Obrała, umyła i pokroiła warzywa. W końcu wszystko wrzuciła do kociołka przyprawiając według gustu. Zupa potrzebowała jednak trochę czasu. Idealnie, żeby mogła wyskoczyć szybko do sklepu.
- Metalowy szyld z gałęzią lawendy - powtórzyła upewniając się. - Wrócę szybko - dodała wychodząc z chatki.

zt
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Fascynacja trupami i sposobami na uśmiercanie ludzi może być dobrym źródłem na zdobywanie informacji, oczywiście. Nie było co do tego wątpliwości, eksperymenty na ludziach dawały informację o reakcji żywej, ludzkiej tkanki. Prawdopodobnie gdzieś, ktoś, w tym momencie, ranił innego człowieka i leczył go swoimi technikami w celu dopracowania swojego warsztatu. Z przymusu naruszał cielesność tego kogoś dla swojej korzyści i wiedzy. Takich ludzi nienawidził. Gardził nimi. On testował swoje produkty na szczurach, na sobie albo na chętnych. A tak, zdarzało się że najmował ludzi do przyjmowania jego substancji. Za pieniądze. Z obietnicą wyleczenia ich. I się cholera godzili, nikt nie robił mu problemu z tego powodu. Można? Można, jak najbardziej.
W międzyczasie, gdy jego uczennica zajmowała się przygotowywaniem strawy i ruszyła do sklepu, Mujin mógł nieco odetchnąć. Przygotował zestaw alchemiczny, rozpalił niewielkie ognisko pod kolbą. Nalał nieco wody do środka. W słoikach i woreczkach znajdowały się zmielone albo zgniecione części roślin. Miał jeszcze żywe części roślin, które przed chwilą zebrał. Zaglądnął do notatnika, gdzie zapisał ulepszoną wersję swojego planowanego projektu. Przepis, znaczy się. I zaczął postępować zgodnie z nim. Ze spiżarni wziął kilka papryczek chili i ostrożnie wyciągnął z nich nasiona. Wylądowały w moździerzu, dodał do tego zarodniki kilku gatunków grzybów i porostów. Kilka miarek pułków w odpowiednich proporcjach zostały razem zmielone i dodane do wody w kolbie. Trzeba było mieszać i obserwować. Woda wyciągała z ziaren i pyłków wszystko, co wartościowe. Całą zawartość. Wystarczyło poczekać. Dalej. Związki pleśni. Rozetrzeć i dodać. Płyn odsączyć od mętów, które pozostały. Dobrze, kolejny element wykonany poprawnie. Jak już się zorientował podczas poprzednich próg, alkohol nie był dobrym połączeniem wszystkiego. Trzeba było zmienić nico stężenie roztworu. Do tego trzeba było go podgrzać jeszcze bardziej i odparować część wody. Efektem tego dość prostego zabiegu było zmniejszenie objętości cieczy przy jednoczesnym zachowaniu właściwości. Ba, ponieważ ta sama ilość substancji wchodziła na mniejszą ilość wody. Jakakolwiek osoba z uczuleniami czy wrażliwościami poczuje po tym nieprzyjemne efekty. Dalej, to miało być do aplikacji w formie także gazowej. Dlatego musiał przeprowadzić odpowiednie procedury właściwości. Przedestylował jeszcze kilka razy celem otrzymania jak największego stężenia, a potem wtłoczył tam powietrze. Miał od tego urządzenie. od rurka do której musiał dmuchać. I jego autorska mieszanka. Wycisnął sok z korzenia jednej z roślin. Dodał sproszkowane płatki kwiatu celem dodania odpowiedniej barwy. W sumie to mogło być gotowe. Musiał spróbować. Z jednej z szafek wyciągnął klatkę z kilkoma szczurami. Ot gryzonie jak zwyczajne. Jedną kroplę specyfiku nałożył na ciało jednego z nich. Oczekiwał natychmiastowej reakcji alergicznej, a otrzymał opóźnioną i to bardzo słabą. Ot podrapał się kilka razy. Tyle. Nic. Trzeba było zacząć od nowa. Albo dodać nieco rzeczy. Więc dodał. Kapkę, niewiele alkoholu. Tak, żeby nawet kontakt z układem krwionośnym nic nie spowodował. Zwiększył ilość nasion ostrej papryczki. Dodał pieprzu. Powtórzył. Nic nie dało. Było dość ciężko z osiągnięciem pożądanego efektu. Dlatego wylał wszystko do wiadra, schował je pod stołem. Potem coś z tego półproduktu zrobi. Zaczął od początku.
Postępował idealnie z instrukcją, którą przecież sam sobie napisał. Wziął jeszcze jeden zielnik i jedną książkę medyczną zawierającą informacje o ludzkiej skórze, która miała być celem ataku. Stworzył recepturę, która na pewno działała. Suma składników powinna dawać rezultat, produkt końcowy miał działać. Jeśli chciał, by płyn działał na skórę, musiał w jakiś sposób ją podrażnić. Mechanicznie raczej nie dało rady. Przepisał przepis od początku. Może trucizna była dla niego zbyt trudna? Dowolna, silna reakcja organiczna w dowolnym punkcie. Może powinien zrobić to inaczej? Pyłki wdychało się przez płuca, układ oddechowy. Więc może okolice twarzy będą bardziej wyczulone? Spróbował. Nalał truciznę do flakonika po perfumach. Psiknął. Na szczura, oczywiście. Na jego twarz. Sukces. Czyli pierwsza partia trucizny miała sens, ale zepsuł ją niepotrzebnymi składnikami. Wybornie, wybornie. Nawet nie zauważył, gdy wróciła jego uczennica. Nadal bawił się w szkle, nadal mieszał składniki, sprawdzał poziom czystości. Psikał na szczury i obserwował opuchliznę, swędzenie. Reakcję. Oczywiście ograniczając dawki do tych odpowiednich dla małych zwierzątek. Większa mogłaby okazać się dla nich śmiertelna. A wolałby nie zabijać chociażby szczura. Dopiero, gdy faza testów została zakończona, Mujin uznał powodzenie swojego eksperymentu.
Tworzenie Byōki (2/2)
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Niedługo potem wróciła do chatki. Zapukała dwa razy i weszła do środka. Drzwi na szczęście były tym razem otwarte. Nowy zestaw ziół położyła na stoliku. Oprócz tego miała ze sobą mały bukiecik polnych kwiatów, które oczywiście musiała kupić po drodze. Miała obecnie bardzo mało kasy, ale i tak nie potrafiła uzbierać. Zawsze było coś co chciała kupić. Nie mogła przecież odmówić starszej babci, która je sprzedawała, prawda? Zresztą były po przecenie! Odszukała w spiżarce wazon, który szybciej rzucił jej się w oko i nalała do niego wody. Następnie postawiła wazon z kwiatami na stoliku.
- Jak idzie Ci przygotowanie trucizny? - Rzuciła podchodząc do kociołka z zupą. Wyglądało, że jedzonko było już gotowe. Zabrała się za przygotowanie stołu. Wyjęła dwie miski, łyżki i poprawiła kwiaty. Zapaliła nawet jakąś jedną świeczkę, którą znalazła. Nic specjalnego, ale całkiem miło i przytulnie. Isane lubiła bawić się w gosposię. Może gdyby od początku nie byłaby szkolona na Kunoichi zostałaby Panią domu? Pewnie tak. Była ładna, umiała gotować. Znalazłaby sobie bez problemu jakiegoś bogatego męża i tyle. Życie byłoby wtedy takie wygodne i proste.
Dopiero kiedy wszystko było gotowe wyrwała się z zamyślenia i zdała sobie sprawę, że brakowało Mujina. Całkiem o nim zapomniała. Kiedy w końcu go zlokalizowała wydawał się taki skupiony i bardzo zajęty. Przypatrywała mu się kilka chwil w ciszy. Musiała przyznać, że wyglądał całkiem słodko. Pochłonięty pracą. Trucizna wydawała się czymś bardzo interesującym. Isane miała nadzieję, że jak już upora się z tym syropem na kaszel to Mujin nauczy ją trochę o truciznach. Były bardzo przydatne, zwłaszcza dla panienek, które mogły dolać ich np. do zupy i zaserwować jakimś niemiłym panom. Bardzo pomocna umiejętność. Odchrząknęła, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
- Naleję zupy - powiedziała zostawiając go samego i zrobiła tak jak powiedziała. Nie chciała, żeby jedzenie było zimne. Usiadła po jednej stronie stołu czekając na Mujina. Już planowała co zrobi później. Pewnie posprząta po jedzeniu, zabierze się za ten syrop na kaszel i może dokończy ćwiczenie ze zwojem? Na koniec może weźmie się za ogarnięcie trochę domu, bo przecież by wypadało. Czekała grzecznie na gospodarza, jednak jeśli zamierzał się ociągać szybko spotka się z gniewem naszego małego chochlika. Już ściskała kurczowo łyżkę. Kilka sekund więcej i pewnie jej ręce zaczną emitować raiton. A potem to już na pewno się wkurzy. Isane nie należała do zbytnio cierpliwych dam. Nie kiedy się narobiła i ugotowała zupę. Mujin miał dosłownie kilka sekund, żeby zabrać swoje dupsko i przywlec je do stolika. Inaczej Isane zacznie rzucać w niego sztućcami.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości