Szlak transportowy
- Yuki Hoshi
- Posty: 492
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
- Kan Senju
- Posty: 448
- Rejestracja: 6 gru 2020, o 22:30
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9151
- GG/Discord: Hikari#5885
Re: Szlak transportowy
Opuściwszy zapomnianą świątynie Kan zaczął się kierować w stronę morza. Daleko stąd nie miał więc szybko się znalazł na klifie wychodząc z drzew aby zobaczyć obraz z obrazka w domu, bezkresną wodę pozostawiającą miejsce wyobraźni co znajduje się dalej. W myślach musiał przyznać iż widok ciekawy, jednak nie mógł nazwać go majestetycznym jak słyszał w opowieściach. Osobiście bardziej go ciągnęło do natury w postaci drzew, przez powiązania klanowe oczywiście. Czuł z nimi nierozerwalną więź i prawdopodobnie nic tego nie zmieni do końca życia. Postał tak kilkadziesiąt minut chłonąc czyste, ale wilgotne powietrze po czym postanowił wrócić do Shinrin. Pierwsza wyprawa poza własną prowincję to wolał wrócić w obiecanym rodzicom terminie. W innym przypadku mogliby nie chcieć go wypuścić na tak daleką podróż, a nie miał zamiaru się im sprzeciwiać za okazaną mu dobroć i przygarnięcie go jako dzieciaka. Podróż do domu minęła spokojnie, bezproblemowo wręcz można powiedzieć. Nikt go zbytnio nie zaczepiał, spędzał noce w karczmach znajdujących się po drodze aż zobaczył swoją wioskę... Hayashimura, niby wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Z/T -> Leśne Rozlewiska
Dokąd: Shinrin
Przez: Sakai
Środek transportu: Nóżki
Czas podróży: 1h
Z/T -> Leśne Rozlewiska
Dokąd: Shinrin
Przez: Sakai
Środek transportu: Nóżki
Czas podróży: 1h
0 x
- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
11 / 30
Kaminari Anzou Ależ ten Anzou jest szarmanckim człowiekiem. Dba nie tylko o siebie, ale również o swojąprzyszłą żonę rozmówczynię! Dziewczyna jednak nie była zadowolona z tego, że chłopak jej nie chce i stając przed drzwiami budynku, spojrzała na Kaminariego wyraźnie zasmucona, choć już po chwili delikatny, sztuczny uśmieszek zawitał na jej twarzyczce. – Oooh – cicho pisnęła, chcąc jeszcze wziąć piętnastolatka na litość, ale ten wydawał się być nieugięty całą sytuacją. – Noo dobra. – Jednak nie powiedział, że nie może go odprowadzić pod bramę osady! W końcu w niej jest bezpiecznie, prawda? O ile ktoś nie zapuszcza się do starych magazynów lub dzielnicy biedoty, to nie powinien natknąć się na żadne niebezpieczeństwa, a tak przynajmniej zapewniały władze wioski, a z nimi w ostatnim czasie różnie bywa. – Tak, szybko wyjaśnisz i wyeliminujesz, ale wiesz co... – Zagaiła w końcu, gdy ich kroki były blisko bramy. – Uważaj. I wiedz, że czekam tu na ciebie. – Uśmiechnęła się życzliwie, wyciągając swoje dłonie w kierunku Anzou, lecz uznając to za nieodpowiednie, szybko je cofnęła, splatając je na plecach.
W końcu jednak dotarliście za bramę, gdzie strażnicy jedynie skinęli głową w twoim kierunku. Dziewczynka przystanęła mocniej na jednej nodze i obróciła się bokiem do chłopaka. – Zawsze jechaliśmy przez lewą odnogę za górą Seiwa. Ta z takim niewielkim ołtarzem poświęconym Okame. Mama zawsze mówiła, że należy złożyć ofiarę, przejeżdżając obok niego. Hm. – Spojrzała do swojej torby, chcąc odszukać cokolwiek, co nadawałoby się dla złożenia w darze bóstwu. – Ale nigdy nikt tego nie robił. To dobrze? Nie wiem. – Zachichotała cichutko, zamykając jednak swoją torbę. – Dalej powinieneś iść prostoo-oo? Tak, tak! Aż do kolejnej lewej odnogi, takiej pod górę i wąskiej. Ledwo się tam mieścilismy, hah – Zakłopotała się nieco, gdy już wytłumaczyła całą drogę, ale przynajmniej nic nie pokręciła. Chyba? Jednak to na tyle, a sama więcej szczegółów nie była w stanie podać, lecz to, a także jakaś pamięć tego, gdzie ostatni raz widział Anzou wóz, z pewnością pomoże dostać się mu do celu. Życząc więc powodzenia, udała się w kierunku siedziby władz, gdzie zgodnie z tym, co powiedziała, będzie czekać na chłopaka.
* * * Trasa nie trwała specjalnie długo, choć wszystkie części podróży zaliczył - niewielki czakr przy drodze, a także dwie kolejne odnogi, które prowadziły bardziej do lasu, a nie traktu, jakim normalnie poruszaliby się kupcy. Czyżby tak miało być szybciej? Zgodnie ze słowami dziewczyny - tak, choć z pewnością można byłoby się kłócić. Może, gdyby obrali normalną drogę, sprawa sama by się rozwiązała? Droga, na którą został wysłany młody Kaminari, była wąska i zmieściłby się w niej jeden, no może góra jeden i trochę typowego wozu kupieckiego, a także po swojej obecnie prawej stronie, Anzou faktycznie ujrzał dość stromą skarpę, z której rzekomo spaść miała dziewczyna ze swoim kolegą-przewoźnikiem.
Najważniejszy jednak był wóz, który rzucił się w końcu w oczy. Nie był on specjalnie uszkodzony, a jedyne większe straty to wyrwane dwa boczne koła, a także rozwalony niemalże cały prawy bok, jakby faktycznie coś mocno uderzyło w niego, lecz teraz Anzou nie mógł na spokojnie podejść i zbadać sprawy. Wokół wozu kręciły się ni to koty domowe, ni to jakieś leśne tygrysy. Coś pomiędzy. Może żbiki? Nie, chyba nieco za duże. Były dwa. Jeden z nich zakopywał coś właśnie w krzakach, a drugi wskoczył na wóz, wypatrując dookoła jego teren, chcąc coś odnaleźć. Nie widziały jeszcze młodego białowłosego, oddalonego od miejsca zdarzenia o dobre 25m, a w ukryciu pomagały dodatkowo krzaki, ograniczające widoczność zwierzaków, jak i samego Anzou.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe - koty
Czerwone - Anzou
11 / 30
Kaminari Anzou Ależ ten Anzou jest szarmanckim człowiekiem. Dba nie tylko o siebie, ale również o swoją
W końcu jednak dotarliście za bramę, gdzie strażnicy jedynie skinęli głową w twoim kierunku. Dziewczynka przystanęła mocniej na jednej nodze i obróciła się bokiem do chłopaka. – Zawsze jechaliśmy przez lewą odnogę za górą Seiwa. Ta z takim niewielkim ołtarzem poświęconym Okame. Mama zawsze mówiła, że należy złożyć ofiarę, przejeżdżając obok niego. Hm. – Spojrzała do swojej torby, chcąc odszukać cokolwiek, co nadawałoby się dla złożenia w darze bóstwu. – Ale nigdy nikt tego nie robił. To dobrze? Nie wiem. – Zachichotała cichutko, zamykając jednak swoją torbę. – Dalej powinieneś iść prostoo-oo? Tak, tak! Aż do kolejnej lewej odnogi, takiej pod górę i wąskiej. Ledwo się tam mieścilismy, hah – Zakłopotała się nieco, gdy już wytłumaczyła całą drogę, ale przynajmniej nic nie pokręciła. Chyba? Jednak to na tyle, a sama więcej szczegółów nie była w stanie podać, lecz to, a także jakaś pamięć tego, gdzie ostatni raz widział Anzou wóz, z pewnością pomoże dostać się mu do celu. Życząc więc powodzenia, udała się w kierunku siedziby władz, gdzie zgodnie z tym, co powiedziała, będzie czekać na chłopaka.
* * * Trasa nie trwała specjalnie długo, choć wszystkie części podróży zaliczył - niewielki czakr przy drodze, a także dwie kolejne odnogi, które prowadziły bardziej do lasu, a nie traktu, jakim normalnie poruszaliby się kupcy. Czyżby tak miało być szybciej? Zgodnie ze słowami dziewczyny - tak, choć z pewnością można byłoby się kłócić. Może, gdyby obrali normalną drogę, sprawa sama by się rozwiązała? Droga, na którą został wysłany młody Kaminari, była wąska i zmieściłby się w niej jeden, no może góra jeden i trochę typowego wozu kupieckiego, a także po swojej obecnie prawej stronie, Anzou faktycznie ujrzał dość stromą skarpę, z której rzekomo spaść miała dziewczyna ze swoim kolegą-przewoźnikiem.
Najważniejszy jednak był wóz, który rzucił się w końcu w oczy. Nie był on specjalnie uszkodzony, a jedyne większe straty to wyrwane dwa boczne koła, a także rozwalony niemalże cały prawy bok, jakby faktycznie coś mocno uderzyło w niego, lecz teraz Anzou nie mógł na spokojnie podejść i zbadać sprawy. Wokół wozu kręciły się ni to koty domowe, ni to jakieś leśne tygrysy. Coś pomiędzy. Może żbiki? Nie, chyba nieco za duże. Były dwa. Jeden z nich zakopywał coś właśnie w krzakach, a drugi wskoczył na wóz, wypatrując dookoła jego teren, chcąc coś odnaleźć. Nie widziały jeszcze młodego białowłosego, oddalonego od miejsca zdarzenia o dobre 25m, a w ukryciu pomagały dodatkowo krzaki, ograniczające widoczność zwierzaków, jak i samego Anzou.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe - koty
Czerwone - Anzou
0 x

- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Szlak transportowy
W życiu nigdy nie można niczego wykluczyć. Kto wie, może kobieta finalnie okaże się partnerką życiową Białowłosego i zostanie z nim na zawsze? Anzou musi wrócić. Musi wrócić nie tylko dla niej, ale również dla Osady, która chyba go potrzebuje. Kaminari zdobywał reputację i zdaje się, że znaczył zdecydowanie więcej niż kilka lat temu. Praktycznie każdy go rozpoznawał. W sklepie, w biednej dzielnicy, nawet strażnicy w bramie. To bardzo dobra informacja.
- Szybko wrócę, obiecuję! Może pójdziemy coś zjeść jak już załatwię sprawę?
Zapytał z uśmiechem na twarzy młodzieniec i ruszył przed siebie zgodnie z instrukcjami. Nie chciał się zgubić, uważał na zagrożenia, a wąska dróżka mijała mu dość szybko. Anzou oddychał głęboko i napełniał płuca czystym powietrzem. Wiatr delikatnie rozwiewał jego nienaganną fryzurę. Chłopak w głowie zastanawiał się co właściwie atakuje wóz, a przede wszystkim dlaczego? Ostatnim razem widok po ataku nie należał do zbyt przyjemnych, a sam Kaminari był za słaby by ruszyć śladem do lasu. Po prostu się bał. Teraz jednak, po wielu bojach był zdecydowanie silniejszy. Anzou w końcu dotarł na miejsce i dostrzegł wóz oraz dwa stworzenia, które ewidentnie kręciły się dookoła środka transportu. Czy one były odpowiedzialne za to zajście? Ciężko stwierdzić, może zwyczajnie kręciły się po okolicy i zaciekawione badają wóz. Młodzieniec widział tylko dwa, ale kto wie, może w okolicy znajdzie się ich nieco więcej. Anzou dla bezpieczeństwa złożył pieczęci do swojego Reberu, by w razie ataku ze strony zwierzaków zwyczajnie je zabić. To nie ludzie. Bez sentymentów. Po złożeniu pieczęci sam Anzou chce dostać się na drzewa po swojej lewej stronie by dalej obserwować to, co robią koty. Nie chciał podejmować żadnej pochopnej decyzji. W niczym mu to nie pomoże, a obserwacja zwierząt może pozwolić na poznanie motywów całego zajścia.
- Szybko wrócę, obiecuję! Może pójdziemy coś zjeść jak już załatwię sprawę?
Zapytał z uśmiechem na twarzy młodzieniec i ruszył przed siebie zgodnie z instrukcjami. Nie chciał się zgubić, uważał na zagrożenia, a wąska dróżka mijała mu dość szybko. Anzou oddychał głęboko i napełniał płuca czystym powietrzem. Wiatr delikatnie rozwiewał jego nienaganną fryzurę. Chłopak w głowie zastanawiał się co właściwie atakuje wóz, a przede wszystkim dlaczego? Ostatnim razem widok po ataku nie należał do zbyt przyjemnych, a sam Kaminari był za słaby by ruszyć śladem do lasu. Po prostu się bał. Teraz jednak, po wielu bojach był zdecydowanie silniejszy. Anzou w końcu dotarł na miejsce i dostrzegł wóz oraz dwa stworzenia, które ewidentnie kręciły się dookoła środka transportu. Czy one były odpowiedzialne za to zajście? Ciężko stwierdzić, może zwyczajnie kręciły się po okolicy i zaciekawione badają wóz. Młodzieniec widział tylko dwa, ale kto wie, może w okolicy znajdzie się ich nieco więcej. Anzou dla bezpieczeństwa złożył pieczęci do swojego Reberu, by w razie ataku ze strony zwierzaków zwyczajnie je zabić. To nie ludzie. Bez sentymentów. Po złożeniu pieczęci sam Anzou chce dostać się na drzewa po swojej lewej stronie by dalej obserwować to, co robią koty. Nie chciał podejmować żadnej pochopnej decyzji. W niczym mu to nie pomoże, a obserwacja zwierząt może pozwolić na poznanie motywów całego zajścia.
Ukryty tekst
0 x

- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
13 / 30
Kaminari Anzou Oby tylko Anzou wrócił cały ze swojej wyprawy, jeżeli faktycznie chciałby się spotykać z Aoi. To prawie jak test na dorosłość. Kiedyś, te kilka tygodni czy nawet miesięcy temu, młody Kaminari był jedynie w stanie złapać kilka skrzynek i wrócić z nimi do wioski, a teraz musi zadbać o to, aby oczyścić trakt z niebezpieczeństwa! W niektórych wioskach z pewnością taka zmiana mogłaby być okrzyknięta zmężeniem małego chłopca, choć w świecie ninja był to dopiero drobny krok na drodze do wielkiej siły i potęgi. W końcu nawet sam Kaminari zauważał, jak wiele mu brakuje, lecz najważniejsze, aby stawiać swe kroki wciąż do przodu.
Jednak nawet najcichsi z shinobich w lesie muszą się kontrolować, aby przypadkiem nie nadepnąć na gałąź, jak to miało miejsce w przypadku Anzou. Jesień nadeszła, liście spadały, a wraz z nimi obumierały drzewa. Wystarczył niewielki ruch, żeby dało się go usłyszeć, jeżeli ktoś ma tylko odpowiednio wyczulony słuch. Koty nie rzucały się od razu do ataku, lecz jeden jedyny obecnie widoczny, stojący teraz na rozwalonym wozie, zauważył, jak coś poruszyło się między drzewami. Czy był w stanie zauważyć człowieka? Ciężko stwierdzić, lecz pewne jest to, że pobiegł za swoim kolegą w leśne gęstwiny, robiąc nieco szumu wśród tamtejszych koron drzew. Z tej perspektywy Anzou miał niewiele lepszy widok na miejsce rozwalenia, lecz poza leżącymi porozwalanymi drewnianymi deskami dookoła, za dużo nie dało się stwierdzić, za wyjątkiem rozwalonej ziemi dookoła, jednak to może być spowodowane tak wieloma czynnikami.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe - koty (ostatnie miejsce ich zobaczenia)
Czerwone - Anzou
13 / 30
Kaminari Anzou Oby tylko Anzou wrócił cały ze swojej wyprawy, jeżeli faktycznie chciałby się spotykać z Aoi. To prawie jak test na dorosłość. Kiedyś, te kilka tygodni czy nawet miesięcy temu, młody Kaminari był jedynie w stanie złapać kilka skrzynek i wrócić z nimi do wioski, a teraz musi zadbać o to, aby oczyścić trakt z niebezpieczeństwa! W niektórych wioskach z pewnością taka zmiana mogłaby być okrzyknięta zmężeniem małego chłopca, choć w świecie ninja był to dopiero drobny krok na drodze do wielkiej siły i potęgi. W końcu nawet sam Kaminari zauważał, jak wiele mu brakuje, lecz najważniejsze, aby stawiać swe kroki wciąż do przodu.
Jednak nawet najcichsi z shinobich w lesie muszą się kontrolować, aby przypadkiem nie nadepnąć na gałąź, jak to miało miejsce w przypadku Anzou. Jesień nadeszła, liście spadały, a wraz z nimi obumierały drzewa. Wystarczył niewielki ruch, żeby dało się go usłyszeć, jeżeli ktoś ma tylko odpowiednio wyczulony słuch. Koty nie rzucały się od razu do ataku, lecz jeden jedyny obecnie widoczny, stojący teraz na rozwalonym wozie, zauważył, jak coś poruszyło się między drzewami. Czy był w stanie zauważyć człowieka? Ciężko stwierdzić, lecz pewne jest to, że pobiegł za swoim kolegą w leśne gęstwiny, robiąc nieco szumu wśród tamtejszych koron drzew. Z tej perspektywy Anzou miał niewiele lepszy widok na miejsce rozwalenia, lecz poza leżącymi porozwalanymi drewnianymi deskami dookoła, za dużo nie dało się stwierdzić, za wyjątkiem rozwalonej ziemi dookoła, jednak to może być spowodowane tak wieloma czynnikami.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe - koty (ostatnie miejsce ich zobaczenia)
Czerwone - Anzou
0 x

- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Szlak transportowy
Perspektywa ma znaczenie. Chłopak liczył, że uda mu się przemknąć niezauważonym, jednak zwierzęta leśne są bardzo czujne. Wyłapują każdy, nawet najmniejszy ruch czy dźwięk. Kaminari chyba je zwyczajnie w świecie spłoszył. Anzou zamierzał przybliżyć się do miejsca zdarzenia poruszając się nadal po drzewach. Z góry mógł się wszystkiemu przyjrzeć. Nadal jednak był wyczulony na zwierzęta, to było ich środowisko, znały teren, Anzou nie chciał dać się zaskoczyć, więc był bardzo czujny. Podtrzymywał stale pieczęci do Reberu, by wystrzelić wiązką w sytuacji zagrożenia. W głębi serca miał jednak inne przeczucie, które podpowiadało mu, że to jednak nie koty były odpowiedzialne za ten wypadek. One szukały pozostałości, czegokolwiek, co mogłoby ułatwić im przetrwanie. Anzou nie zeskakuje z drzew. Przynajmniej jeszcze. Z lotu ptaka oceni to, co dzieje się tam na dole. Albo co w zasadzie się stało.
Ukryty tekst
0 x

- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
15 / 30
Kaminari Anzou Z wykorzystaniem techniki przemieszczanie się pomiędzy drzewami było dziecinne łatwe, a szczególnie teraz, gdy skupiska liści stawały się coraz rzadsze z każdym dniem. Jednak, jak sam Anzou już wiedział, obserwacje terenu są niezwykle ważne, nawet, a już zwłaszcza wtedy, jeżeli nasz możliwy przeciwnik zniknął z naszego pola widzenia. Młody Kaminari mógł jedynie ujrzeć, jak w miejscu, gdzie po raz ostatni widział drugiego, stojącego wcześniej na wozie kociaka, nagle poruszyły się krzaki, a zaraz za nimi w ruch poszły korony drzew. Czyżby to wiatr zawiał? W końcu raz na jakiś czas zbiera mu się na sile, a szczególnie w miejscach takich jak te, gdzie wzgórza i zmiany terenu są rzeczą normalną.
Będąc jednak bliżej wozu, mógł się mu lepiej przyjrzeć, dostrzegając dwa ważne elementy, niebędące możliwe do obserwacji z daleka. Wóz po prostu rozerwało, mówiąc najprościej w świecie. Powód był wciąż niejasny, lecz dało się zauważyć wyraźne pociemnienie desek, które jako pierwsze odpadły po tym "uderzeniu" czy czymkolwiek to było, ale to wymagałoby dokładniejszych oględzin, a szczególnie kogoś, kto znałby się na tym, jak budowane są takie wozy kupieckie. Drugą, nieco mniej wyraźną, lecz wciąż zauważalną cechą charakterystyczną, były dwa, niewielkie pasma, ciągnące się w okolice klifów. Z tej perspektywy ich kolor, jak i konsystencja idealnie wtopiły się w ziemię, toteż nie sposób było stwierdzić, czy faktycznie miały one jakiekolwiek znaczenie, a może były po prostu śladami kół, które w czasie uderzenia nagle zjechały na bok.
Nagle, z okolic drzew i krzewów znajdujących się najbliżej krzewów, rozległ się cichy hałas, jakby krzyk? Ciężko było stwierdzić, bo po dwóch sekundach trwania, jedynie na chwilkę się wzmocnił, aby potem kompletnie stracić na swojej sile. Anzou, po swojej lewej stronie, zauważył poruszenie wśród koron drzew, a także cień, który przeskoczył między odległymi gałęziami, lecz kolor tego czegoś, wręcz idealnie wtopiło się w otoczenie.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowa łuna - cień
Różowe kółko - możliwe miejsce hałasu
Czerwone - Anzou
15 / 30
Kaminari Anzou Z wykorzystaniem techniki przemieszczanie się pomiędzy drzewami było dziecinne łatwe, a szczególnie teraz, gdy skupiska liści stawały się coraz rzadsze z każdym dniem. Jednak, jak sam Anzou już wiedział, obserwacje terenu są niezwykle ważne, nawet, a już zwłaszcza wtedy, jeżeli nasz możliwy przeciwnik zniknął z naszego pola widzenia. Młody Kaminari mógł jedynie ujrzeć, jak w miejscu, gdzie po raz ostatni widział drugiego, stojącego wcześniej na wozie kociaka, nagle poruszyły się krzaki, a zaraz za nimi w ruch poszły korony drzew. Czyżby to wiatr zawiał? W końcu raz na jakiś czas zbiera mu się na sile, a szczególnie w miejscach takich jak te, gdzie wzgórza i zmiany terenu są rzeczą normalną.
Będąc jednak bliżej wozu, mógł się mu lepiej przyjrzeć, dostrzegając dwa ważne elementy, niebędące możliwe do obserwacji z daleka. Wóz po prostu rozerwało, mówiąc najprościej w świecie. Powód był wciąż niejasny, lecz dało się zauważyć wyraźne pociemnienie desek, które jako pierwsze odpadły po tym "uderzeniu" czy czymkolwiek to było, ale to wymagałoby dokładniejszych oględzin, a szczególnie kogoś, kto znałby się na tym, jak budowane są takie wozy kupieckie. Drugą, nieco mniej wyraźną, lecz wciąż zauważalną cechą charakterystyczną, były dwa, niewielkie pasma, ciągnące się w okolice klifów. Z tej perspektywy ich kolor, jak i konsystencja idealnie wtopiły się w ziemię, toteż nie sposób było stwierdzić, czy faktycznie miały one jakiekolwiek znaczenie, a może były po prostu śladami kół, które w czasie uderzenia nagle zjechały na bok.
Nagle, z okolic drzew i krzewów znajdujących się najbliżej krzewów, rozległ się cichy hałas, jakby krzyk? Ciężko było stwierdzić, bo po dwóch sekundach trwania, jedynie na chwilkę się wzmocnił, aby potem kompletnie stracić na swojej sile. Anzou, po swojej lewej stronie, zauważył poruszenie wśród koron drzew, a także cień, który przeskoczył między odległymi gałęziami, lecz kolor tego czegoś, wręcz idealnie wtopiło się w otoczenie.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowa łuna - cień
Różowe kółko - możliwe miejsce hałasu
Czerwone - Anzou
0 x

- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Szlak transportowy
Kaminari Anzou przemieścił się zgodnie ze swoim planem i zbliżył nieco do wozu. Umożliwiło mu to nieco bardziej dogłębne oględziny, jednak tutaj, z poziomu drzew widok był nadal ograniczony. Pociemnione deski, które zauważył skojarzyły mu się jedynie z jakimś wybuchem, eksplozją, czymkolwiek, co wpłynęło na jego barwę. Tylko w tym momencie gryzie się to z podstawową teorią, że to jakieś dziwne stworzenia stoją za atakiem. Sprawa zdaje się być dużo bardziej skomplikowana. Do tego nagle ten hałas i specyficzny ruch. Anzou czuł się w tym momencie zagrożony. Nie mógł sobie pozwolić na atak z zaskoczenia. Atakowanie w ciemno również nie musi być dobrym rozwiązaniem. Jeżeli to ktoś niewinny - oberwanie wiązką nie będzie zbyt przyjemne. Chłopak postanowił jak najszybciej zeskoczyć z drzewa i stanąć około 5 metrów od wozu (po lewej stronie). Stamtąd młodzieniec będzie miał lepszy pogląd na las i więcej czasu na ewentualną reakcję. Reakcję, która będzie natychmiastowa. Każdy, kto spróbuje się do niego zbliżyć, nieważne czy to będzie zwierzak czy człowiek - oberwie wiązkami Rantonu. Anzou ma zamiar wyjść z tego w jednym kawałku, bez najmniejszego zadrapania. W krzakach najprawdopodobniej jest kot, ale ten cień... Od razu przypomina się tajemnicza postać za Murem, która niemal nie pożarła przedstawiciela klanu Kaminari... Lepiej uważać. Nikt nie wie, co czai się w lasach...
Ukryty tekst
0 x

- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
17 / 30
Kaminari Anzou W końcu jednak trzeba było przejść do akcji, a nie tylko chować się po drzewach, toteż, zeskakując z gałęzi, Anzou podszedł bliżej wozu. Mógł zobaczyć nie tylko osmolone, rozerwane czarne końce desek, budujących niegdyś prawy bok wozu, ale także spopieloną pod nimi trawę, wtapiającą się już teraz idealnie w martwe, ziemiste podłoże. Pożary w środku lasu przecież istnieją, prawda? A szczególnie w takich ciepłych rejonach. Dalsze inspekcja miejsca zdarzenia wykazała, że właściwie, podobnie jak ostatnio, nie zaobserwowano żadnej kradzieży, a przynajmniej nie na masową skalę, bo torby, wypełniony ziołami, co prawda wypełnione mniej więcej do połowy, ale były w stanie w miarę nienaruszonym, jedynie to, że przewróciły się, podczas uderzenia czy ktokolwiek wie co to było. Podobnie rzecz miała się z różnorakimi skrzyniami rozstawionymi pod siedzeniami. Jeżeli chodzi o lewy bok, pozostał on w dużej mierze nietknięty i wydawać się mogło, że jedyne rozwalenie jego naprzeciwległej ściany spowodowało, że ta uderzyła o ziemię, zdobywając pęknięcia w kilku miejscach.
Obserwacje jednak musiały się zakończyć wraz z pojawieniem się nowego-starego zagrożenia. Z drzewa, na którym przed chwilą siedział Anzou, zeskoczył w błyskawicznym tempie kot. Widać było, że nie jest to zwykły kocur, jakich znaleźć można pełno w okolicach Raigeki. Wysokość w kłębie na przynajmniej metr, łapy mocno zarysowywały się na miękkim podłożu, a podniesione uszy świadczyć mogły o wyczulonym słuchu zwierzęcia. Ciało, o kolorze brunatnym jak korony drzew z delikatnymi, czarnymi cętkami rozłożonymi na całym ciele. Zgodnie ze swoimi postanowieniami, chłopak złożył pieczęcie, aby po chwili posłać wiązki Rantonu w kierunku zagrożenia, lecz on ominął je, odskakując w bok, a nastepnie pędzać w kierunku chłopaka, choć jego wiązki powoli podążały za stworzeniem. Z okolicy najbliższych drzew, Anzou mógł usłyszeć szelest liści.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe kropki i strzałki - skok zwierzęcia i jego kierunek zmierzania
Żółte strzałki - Rantonik
Różowe kółko - możliwe miejsce hałasu
Czerwone - Anzou
17 / 30
Kaminari Anzou W końcu jednak trzeba było przejść do akcji, a nie tylko chować się po drzewach, toteż, zeskakując z gałęzi, Anzou podszedł bliżej wozu. Mógł zobaczyć nie tylko osmolone, rozerwane czarne końce desek, budujących niegdyś prawy bok wozu, ale także spopieloną pod nimi trawę, wtapiającą się już teraz idealnie w martwe, ziemiste podłoże. Pożary w środku lasu przecież istnieją, prawda? A szczególnie w takich ciepłych rejonach. Dalsze inspekcja miejsca zdarzenia wykazała, że właściwie, podobnie jak ostatnio, nie zaobserwowano żadnej kradzieży, a przynajmniej nie na masową skalę, bo torby, wypełniony ziołami, co prawda wypełnione mniej więcej do połowy, ale były w stanie w miarę nienaruszonym, jedynie to, że przewróciły się, podczas uderzenia czy ktokolwiek wie co to było. Podobnie rzecz miała się z różnorakimi skrzyniami rozstawionymi pod siedzeniami. Jeżeli chodzi o lewy bok, pozostał on w dużej mierze nietknięty i wydawać się mogło, że jedyne rozwalenie jego naprzeciwległej ściany spowodowało, że ta uderzyła o ziemię, zdobywając pęknięcia w kilku miejscach.
Obserwacje jednak musiały się zakończyć wraz z pojawieniem się nowego-starego zagrożenia. Z drzewa, na którym przed chwilą siedział Anzou, zeskoczył w błyskawicznym tempie kot. Widać było, że nie jest to zwykły kocur, jakich znaleźć można pełno w okolicach Raigeki. Wysokość w kłębie na przynajmniej metr, łapy mocno zarysowywały się na miękkim podłożu, a podniesione uszy świadczyć mogły o wyczulonym słuchu zwierzęcia. Ciało, o kolorze brunatnym jak korony drzew z delikatnymi, czarnymi cętkami rozłożonymi na całym ciele. Zgodnie ze swoimi postanowieniami, chłopak złożył pieczęcie, aby po chwili posłać wiązki Rantonu w kierunku zagrożenia, lecz on ominął je, odskakując w bok, a nastepnie pędzać w kierunku chłopaka, choć jego wiązki powoli podążały za stworzeniem. Z okolicy najbliższych drzew, Anzou mógł usłyszeć szelest liści.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe kropki i strzałki - skok zwierzęcia i jego kierunek zmierzania
Żółte strzałki - Rantonik
Różowe kółko - możliwe miejsce hałasu
Czerwone - Anzou
Ukryty tekst
0 x

- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Szlak transportowy
Anzou bez większej komplikacji zeskoczył na ziemię. Oczywiście, nie obyło się bez zachowania wszelkich środków ostrożności. Kaminari pamiętał, do czego może doprowadzić chwila niepewności. Wiedział, że nie może sobie pozwolić nawet na najmniejszy błąd. Kontakt fizyczny z kotem może doprowadzić nie tylko do tragedii wizualnej, ale nawet i do utraty życia. Młodzieniec nie miał wiele czasu, by przyjrzeć się wozowi. Musiał użyć swojego Reberu. Niestety, zwierzę było na tyle szybkie, by uniknąć ataku. Białowłosy nie miał wyjścia. Wciąż podtrzymywał pieczęć, więc plan był banalny - wystrzelić cztery wiązki w atakujące zwierzę. Pierwsza - prosto, bez specjalnych kątów, druga oraz trzecia - pod kątem (tak, by były w kształcie litery X), czwarta - równolegle do podłoża, by zająć jak największą przestrzeń i odebrać jakiekolwiek pole manewru zwierzynie. Kaminari po wystrzeleniu odskoczy do tyłu stale podtrzymując pieczęć. Hałas był jakby bliżej, więc tam również coś jest. Anzou o ile powali kota będzie czujny i nie zamierza opuszczać w żaden sposób gardy. Anzou zaatakuje ponownie wiązkami każde zwierzę, które się do niego zbliży.
Ukryty tekst
0 x

- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
19 / 30
Kaminari Anzou Pieczęć podtrzymywana, to atak można wciąż kontynuować, choć przecież zawsze można było pokierować poprzednimi wiązkami, które w mgnieniu oka przemknęły jeszcze kawałek, aby następnie całkowicie stracić na swojej sile i zniknąć. I choć plan był dobry, to wystrzelenie czterech związek pod różnymi kątami na obecnej randze wymaga nieco skupienia, a także czasu, który kociak wykorzystał na wykonanie kilku kroków do przodu, lecz widząc zbliżające się zagrożenie w postaci błysku światła rozchodzącego się od złożonej pieczęci, zaczął uciekać w swoją lewą stronę, zbliżając się powoli do wozu, na który za kilka chwil zamierzał wskoczyć. Jednak jedna wiązka, z ustanowionego X'a przez Anzou, ugodziła prawą nogę jego przeciwnika, co poskutkowało głośnym syknięciem, lecz jak na zwierzę przystało, a szczególnie w czasie walki, nawet zdawać by się mogło poważne obrażenia nie przeszkodzą w tym, aby kontynuować walkę, nawet za cenę własnego życia.
Wszystko poszłoby jednak zgodnie z planem i może nawet za sekundę lub dwie wiązki dopadłyby swoją ofiarę, gdyby nie kolejny kot, który wyskakując z korony drzew z wyciągniętymi do przodu łapami, próbował dorwać w nie białowłosego, który postanowił, po wystrzeleniu Rantona odskoczyć do tyłu, tym samym umożliwiając sobie stworzenie dwóch metrów odległości od lądującego na ziemi stworzenia. Szybkość zwierzęcia jednak przeważała szybkość chłopaka, przez co ten, zdołał wystrzelić kolejne cztery wiązki podczas gdy przeciwnik już skakał na Anzou, a on sam został powalony na ziemię przez ciężar kociaka, trzymającego teraz swoją jedną łapę na jego lewym zgięciu łokciowym, a drugą na klatce piersiowej, powodując zmniejszony dopływ powietrza do płuc. Widać było, że kolejnym jego zamiarem będzie złapanie Anzou w swoje szczęki, z racji zbliżającej się głowy w kierunku chłopaka. Na całe szczęście wcześniej wystrzelone pociski ugodziły kocura w brzuch, lecz zgodnie z prawami natury - trzeba walczyć do końca.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe kropki i strzałki - skok zwierzęcia i jego kierunek zmierzania
Żółte strzałki - Rantonik
Różowe kółko - możliwe miejsce hałasu
Czerwone - Anzou
19 / 30
Kaminari Anzou Pieczęć podtrzymywana, to atak można wciąż kontynuować, choć przecież zawsze można było pokierować poprzednimi wiązkami, które w mgnieniu oka przemknęły jeszcze kawałek, aby następnie całkowicie stracić na swojej sile i zniknąć. I choć plan był dobry, to wystrzelenie czterech związek pod różnymi kątami na obecnej randze wymaga nieco skupienia, a także czasu, który kociak wykorzystał na wykonanie kilku kroków do przodu, lecz widząc zbliżające się zagrożenie w postaci błysku światła rozchodzącego się od złożonej pieczęci, zaczął uciekać w swoją lewą stronę, zbliżając się powoli do wozu, na który za kilka chwil zamierzał wskoczyć. Jednak jedna wiązka, z ustanowionego X'a przez Anzou, ugodziła prawą nogę jego przeciwnika, co poskutkowało głośnym syknięciem, lecz jak na zwierzę przystało, a szczególnie w czasie walki, nawet zdawać by się mogło poważne obrażenia nie przeszkodzą w tym, aby kontynuować walkę, nawet za cenę własnego życia.
Wszystko poszłoby jednak zgodnie z planem i może nawet za sekundę lub dwie wiązki dopadłyby swoją ofiarę, gdyby nie kolejny kot, który wyskakując z korony drzew z wyciągniętymi do przodu łapami, próbował dorwać w nie białowłosego, który postanowił, po wystrzeleniu Rantona odskoczyć do tyłu, tym samym umożliwiając sobie stworzenie dwóch metrów odległości od lądującego na ziemi stworzenia. Szybkość zwierzęcia jednak przeważała szybkość chłopaka, przez co ten, zdołał wystrzelić kolejne cztery wiązki podczas gdy przeciwnik już skakał na Anzou, a on sam został powalony na ziemię przez ciężar kociaka, trzymającego teraz swoją jedną łapę na jego lewym zgięciu łokciowym, a drugą na klatce piersiowej, powodując zmniejszony dopływ powietrza do płuc. Widać było, że kolejnym jego zamiarem będzie złapanie Anzou w swoje szczęki, z racji zbliżającej się głowy w kierunku chłopaka. Na całe szczęście wcześniej wystrzelone pociski ugodziły kocura w brzuch, lecz zgodnie z prawami natury - trzeba walczyć do końca.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe kropki i strzałki - skok zwierzęcia i jego kierunek zmierzania
Żółte strzałki - Rantonik
Różowe kółko - możliwe miejsce hałasu
Czerwone - Anzou
Ukryty tekst
0 x

- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Szlak transportowy
Akcja nabrała rumieńców. Chłopak stanął oko w oko z dzikim zwierzakiem, który był cholernie szybki. Jego uniki były imponujące, był w stanie przepuścić wiązki, które poruszały się z prędkością, która jest w stanie zaskoczyć. Młodzieniec wypuścił swoją salwę, która częściowo sięgnęła celu. Wtedy właśnie sytuacja przestałą być korzystna dla Białowłosego. Anzou znalazł się w położeniu podobnym jak za Murem, gdy okropny potwór chciał go pożreć. Nie było wtedy czasu na myślenie, a czas płynął bardzo wolno. Teraz było identycznie. Anzou był oko z oko z bestią, która za chwilę może zmienić jego śliczną buźkę w papkę. Anzou naładował swoje dłonie prądem i tak samo jak za Murem uderzył wolną ręką kociaka w twarz z całej siły. Na ciosie się jednak nie skończyło. Białowłosy chciał włożyć palec w oko by pozbawić kota w nim wzroku i elektrycznością wpłynąć na jego postrzeganie. Czy to przyniesie dobry efekt? To się okaże. Gdyby kot został znokautowany Kaminari postara się jak najszybciej wstać i zwiększyć dystans do drugiego kota, który znajdował się na wozie. By odwrócić jego uwagę rzuci w jego stronę Shurikenem, a następnie złoży pieczęci do innej techniki Raitonu. Siatka powinna pokryć teren i zagwarantować mu bezpieczeństwo, swego rodzaju nietykalność. Oby to się udało...
Ukryty tekst
0 x

- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
21 / 30
Kaminari Anzou Zwierzak, nawet teraz, gdy doznał obrażeń, dzięki hormonom buzujących w jego krwi i swojej wrodzonej zręczności, był wciąż szybszy od swojego napastnika w postaci młodego shinobiego, na którego brzuchu zatopił swoje ostry kły, wbijające się pod powłoki skórne młodzieńca. Jednak jego dalsza chęć ataku szybko została przerwana dość mocnym uderzeniem w bok głowy, oszałamiając stworzenie, które puściło swój ścisk, odchodząc na kilka kroków do tyłu. Najwyraźniej elektryczność podziała na niego dość mocno, a szczególnie teraz, gdy przed chwilą ktoś postanowił zmasakrować jego brzuch penetrującymi wiązkami Rantonu, tym samym powodując zobaczenie przez część jego jelit światła dziennego. Zwierzak chciał dalej walczyć, uwalniając się z tego lekkiego letargu, lecz jego napięcie mięśniowe w tylnych kończynach stawało się coraz bardziej słabe, a jego wiotkie nogi nie pozwalały na to, aby mógł wykonywać tak energiczne skoki jak poprzednio. Ładniej rzecz ujmując, jego tylne łapy po prostu przestały poprawnie funkcjonować.
Nie dało się jednak nic zrobić więcej, a plan pozbawienia wzroku zwierzaka spełzł na niczym, gdy Anzou postanowił uciekać od drugiego kociaka, stojącego już na górze wozu. Jego skok w kierunku białowłosego został skutecznie przez młodego Kaminariego udaremniony rzutem shurikenem prosto w klatkę piersiową ssaka, przez co ten stracił na sile swojego wyskoku (spowodowanego też uszkodzoną nogą), lądując bliżej, niż sobie zakładał. Teraz, stojąc od siebie w niedalekiej odległości, dwie bestie spoglądały na siebie, lecz ta chwila nietrwała dłużej niż ułamki sekundy, gdy Anzou postanowił złożyć kolejne pieczęcie do techniki raitonu.W tym samym czasie zwierzak nie próżnował, chcąc dorwać swoją ofiarę w swoje szczęki. Nie było mowy o ucieczce w lesie. Trzeba było w końcu walczyć do końca! Przykładając ręce do podłoża, po złożeniu szybkich czterech pieczęci, chłopak widział, jak pysk kocura zbliża się coraz bliżej niego, aż w końcu, gdy jego palce dotknęły ziemi, poczuł jak zęby kolejnego stworzenia zatapiają się w jego ramieniu. Ucisk był o wiele silniejszy, a zwierzak, rażony prądem, z początku nie chciał ustąpić, spoglądając się swoimi dzikimi ślepiami na Anzou, lecz przeskakujące przez jego ciała wyładowania elektryczne, a także rosnący brak przytomności, spowodowały wypuszczenie chłopaka z ucisku. Teraz oba zwierzaki, będące rażone przez prąd, stawały się coraz słabsze z każdą sekundą jego działania.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe kropki - zwierzaki
Żółte pole - działanie Raitonu
Czerwone - Anzou
21 / 30
Kaminari Anzou Zwierzak, nawet teraz, gdy doznał obrażeń, dzięki hormonom buzujących w jego krwi i swojej wrodzonej zręczności, był wciąż szybszy od swojego napastnika w postaci młodego shinobiego, na którego brzuchu zatopił swoje ostry kły, wbijające się pod powłoki skórne młodzieńca. Jednak jego dalsza chęć ataku szybko została przerwana dość mocnym uderzeniem w bok głowy, oszałamiając stworzenie, które puściło swój ścisk, odchodząc na kilka kroków do tyłu. Najwyraźniej elektryczność podziała na niego dość mocno, a szczególnie teraz, gdy przed chwilą ktoś postanowił zmasakrować jego brzuch penetrującymi wiązkami Rantonu, tym samym powodując zobaczenie przez część jego jelit światła dziennego. Zwierzak chciał dalej walczyć, uwalniając się z tego lekkiego letargu, lecz jego napięcie mięśniowe w tylnych kończynach stawało się coraz bardziej słabe, a jego wiotkie nogi nie pozwalały na to, aby mógł wykonywać tak energiczne skoki jak poprzednio. Ładniej rzecz ujmując, jego tylne łapy po prostu przestały poprawnie funkcjonować.
Nie dało się jednak nic zrobić więcej, a plan pozbawienia wzroku zwierzaka spełzł na niczym, gdy Anzou postanowił uciekać od drugiego kociaka, stojącego już na górze wozu. Jego skok w kierunku białowłosego został skutecznie przez młodego Kaminariego udaremniony rzutem shurikenem prosto w klatkę piersiową ssaka, przez co ten stracił na sile swojego wyskoku (spowodowanego też uszkodzoną nogą), lądując bliżej, niż sobie zakładał. Teraz, stojąc od siebie w niedalekiej odległości, dwie bestie spoglądały na siebie, lecz ta chwila nietrwała dłużej niż ułamki sekundy, gdy Anzou postanowił złożyć kolejne pieczęcie do techniki raitonu.W tym samym czasie zwierzak nie próżnował, chcąc dorwać swoją ofiarę w swoje szczęki. Nie było mowy o ucieczce w lesie. Trzeba było w końcu walczyć do końca! Przykładając ręce do podłoża, po złożeniu szybkich czterech pieczęci, chłopak widział, jak pysk kocura zbliża się coraz bliżej niego, aż w końcu, gdy jego palce dotknęły ziemi, poczuł jak zęby kolejnego stworzenia zatapiają się w jego ramieniu. Ucisk był o wiele silniejszy, a zwierzak, rażony prądem, z początku nie chciał ustąpić, spoglądając się swoimi dzikimi ślepiami na Anzou, lecz przeskakujące przez jego ciała wyładowania elektryczne, a także rosnący brak przytomności, spowodowały wypuszczenie chłopaka z ucisku. Teraz oba zwierzaki, będące rażone przez prąd, stawały się coraz słabsze z każdą sekundą jego działania.

Nachylenie terenu ponad klifami: 45 stopni
Pod klifami: w miarę równy teren
Kratka = 5m
Różowe kropki - zwierzaki
Żółte pole - działanie Raitonu
Czerwone - Anzou
Ukryty tekst
0 x

- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Szlak transportowy
Adrenalina to coś wspaniałego. Chłopak w trakcie walki, gdy włączył się jego instynkt przetrwania nie czuł praktycznie niczego. Znał to uczucie. To uczucie, gdy w grę wchodzi życie jego lub jego przeciwnika. Teraz było dokładnie tak samo. Białowłosy walczył z dwoma dzikimi stworzeniami, które tak samo jak on - za cholerę nie odpuszczały. Akcja z naładowaną pięścią Raitonem zadziałała. Doświadczenie, które Kaminari zdobył za Murem zaprocentowało. W ten sposób prawdopodobnie Anzou uratował swoje życie. Jego dalszy plan był również udany. Z powodzeniem cisnął i spowolnił Shurikenem atak zwierzaka, a złożenie pieczęci do kolejnej techniki zostało perfekcyjnie wykonane. Władca Piorunów pokrył okrąg elektryczną siatką i mimo ataku, mimo wgryzienia żywioł spowodował uwolnienie z ścisku kota. Zwierzę walczyło do końca, jednak technika Anzou była silniejsza. Czy to był szczęśliwy finał? Zależy dla kogo. Anzou czuł się źle z tym, że musi wykończyć zwierzaki, jednak taka była jego misja. On albo one. Jeżeli to ich sprawka, a jest to bardzo prawdopodobne, ponieważ są piekielnie silne i szybkie... to chłopak zrobił kolejną przysługę dla klanu. Kolejny raz pokazał swoją wartość. Białowłosy z determinacją w oczach kontynuował swoje Jutsu, czekał, aż zwierzaki zostaną całkowicie sparaliżowane i zwyczajnie umrą. Są osłabione, więc nie trzeba raczej wiele czasu. Jest to czysta formalność. Sam chłopak pozostaje stale w skupieniu, bacznie obserwuje to, co się dzieje, jest na ostatniej prostej i nie zamierza w tym momencie odpuszczać, opuszczać gardy. Rany zadane przez zwierzaki należą do tych lżejszych, a w osadzie czeka na niego osoba, która powinna się nim zaopiekować...
Ukryty tekst
0 x

- Tatsuo
- Postać porzucona
- Posty: 547
- Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8019
- GG/Discord: Kraze#5092
- Multikonta: Don Patch | Fujiko
Re: Szlak transportowy
Nobody knows... [ C ]
23 / 30
Kaminari Anzou Sprawa wydawała się co najmniej nieciekawa, ale dla zwierzaków. Jeden z nich, leżący teraz z wystawionymi, bezwładnymi do tyłu nogami, przestał się jakkolwiek ruszać, a spod jego rozdartego przez ranton brzucha, zaczęła w szybkim tempie wylewać się jasnoczerwona krew, spowijając teren dookoła niego. W o wiele lepszym stanie trzymał się drugi z kocurów, który jednak z każdą kolejną sekundą poddawał się coraz bardziej wiązkom elektrycznym skaczącym po jego ciele, aż w końcu, jak niczym w prawdziwej dżungli, pochylił się przed Anzou, padając łbem na podłogę, pojękując i sycząc cicho, lecz wszelkie odgłosy traciły na sile, gdy energia życiowa stworzenia powoli ulatniała się z jego ciała. Widząc, że nie zamierza się ruszać, ani walczyć z polem raitonu, Kaminari w końcu przestał wytwarzać wiązki elektryczne, podnosząc się do góry, aby móc teraz przyjrzeć się temu, co sam uczynił. Ostatni zwierzak, oddalony teraz od niego o jakieś kilka metrów, ciężko dyszał, próbując złapać oddech, lecz wbity shuriken w klatkę wcale w tym nie pomagał, choć rana ta nie była zbyt głęboka. Widać jednak było, że jest to wytrzymała bestia i sam raiton nie sprawi, że umrze w tej chwili. Co jednak można zrobić - pozwolić mu na to, aby stał się pokarmem innej większej bestii buszującej w lesie, a może dobić? W końcu kto wie, czy nie ma w okolicy jakiegoś shinobiego weterynarza, który zająłby się jego poważnym stanem, o ile byłoby to w ogóle uleczalne.
Anzou w obecnej sytuacji, cokolwiek by ze zwierzakiem nie zrobił, nie pozostało nic innego, jak spojrzeć, czy to było jedyne zagrożenie, czy może jednak w lesie czai się coś jeszcze większego, co spowodowało napady na wozy kupieckie z dostawami ziół? Z pewnością władze wioski będą prosiły o odpowiedni raport zgłoszony przez chłopaka o tym, co wydarzyło się na miejscu wypadku. Warto choć ostatni raz rzucić okiem, zanim powróci się do osady. Tylko to rzucenie okiem z pewnością nie będzie takie łatwe, a szczególnie teraz, gdy po skończonej walce do Anzou zaczęły docierać wszystkie informacje bólowe, pochodzące z jego brzucha i prawego ramienia. Kły nie wbiły się specjalnie mocno, ale na tyle, aby nawet najmniejszy ruch uszkodzonej kamizelki sprawiał dyskomfort podczas poruszania się, a szczególnie mocny był ucisk drugiego zwierzaka, bo powoli z prawej ręki Kaminariego zaczęła cieknąć krew, obejmując jego rękaw dookoła i spływając w dół, pozostawiając za białowłosym krople krwi zmieszane z ziemią.
23 / 30
Kaminari Anzou Sprawa wydawała się co najmniej nieciekawa, ale dla zwierzaków. Jeden z nich, leżący teraz z wystawionymi, bezwładnymi do tyłu nogami, przestał się jakkolwiek ruszać, a spod jego rozdartego przez ranton brzucha, zaczęła w szybkim tempie wylewać się jasnoczerwona krew, spowijając teren dookoła niego. W o wiele lepszym stanie trzymał się drugi z kocurów, który jednak z każdą kolejną sekundą poddawał się coraz bardziej wiązkom elektrycznym skaczącym po jego ciele, aż w końcu, jak niczym w prawdziwej dżungli, pochylił się przed Anzou, padając łbem na podłogę, pojękując i sycząc cicho, lecz wszelkie odgłosy traciły na sile, gdy energia życiowa stworzenia powoli ulatniała się z jego ciała. Widząc, że nie zamierza się ruszać, ani walczyć z polem raitonu, Kaminari w końcu przestał wytwarzać wiązki elektryczne, podnosząc się do góry, aby móc teraz przyjrzeć się temu, co sam uczynił. Ostatni zwierzak, oddalony teraz od niego o jakieś kilka metrów, ciężko dyszał, próbując złapać oddech, lecz wbity shuriken w klatkę wcale w tym nie pomagał, choć rana ta nie była zbyt głęboka. Widać jednak było, że jest to wytrzymała bestia i sam raiton nie sprawi, że umrze w tej chwili. Co jednak można zrobić - pozwolić mu na to, aby stał się pokarmem innej większej bestii buszującej w lesie, a może dobić? W końcu kto wie, czy nie ma w okolicy jakiegoś shinobiego weterynarza, który zająłby się jego poważnym stanem, o ile byłoby to w ogóle uleczalne.
Anzou w obecnej sytuacji, cokolwiek by ze zwierzakiem nie zrobił, nie pozostało nic innego, jak spojrzeć, czy to było jedyne zagrożenie, czy może jednak w lesie czai się coś jeszcze większego, co spowodowało napady na wozy kupieckie z dostawami ziół? Z pewnością władze wioski będą prosiły o odpowiedni raport zgłoszony przez chłopaka o tym, co wydarzyło się na miejscu wypadku. Warto choć ostatni raz rzucić okiem, zanim powróci się do osady. Tylko to rzucenie okiem z pewnością nie będzie takie łatwe, a szczególnie teraz, gdy po skończonej walce do Anzou zaczęły docierać wszystkie informacje bólowe, pochodzące z jego brzucha i prawego ramienia. Kły nie wbiły się specjalnie mocno, ale na tyle, aby nawet najmniejszy ruch uszkodzonej kamizelki sprawiał dyskomfort podczas poruszania się, a szczególnie mocny był ucisk drugiego zwierzaka, bo powoli z prawej ręki Kaminariego zaczęła cieknąć krew, obejmując jego rękaw dookoła i spływając w dół, pozostawiając za białowłosym krople krwi zmieszane z ziemią.
Ukryty tekst
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości