Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Zachodnie obrzeża Ryuzaku
3/30+
Jak się okazało, nawet tak bajeczna pogoda nie miała mocy, aby zmusić Kyoushi'ego do czegoś więcej poza obowiązkami. Tak więc czekając na nieuniknione wylegiwał się, aż do drzwi jego domu ktoś zapukał. Gdyby bardzo się sprężył, może jeszcze zdążyłby dostrzec posłańca, ale i tutaj wykazał się lenistwem. Już myślał, iż nic poza tym się nie zdaży, kiedy wzrokiem napotkał wiadomość. Następnie rozpakował ją i z niechęcią przeczytał. Treść nie spotkała się z pozytywną reakcją, lecz nie po to był szkolony na ninję, aby teraz cały dzień się nudzić. Oswoiwszy się z koniecznością ruszenia tyłka, spakował ekwipunek i wyruszył na zachodnie krańce Wioski.
Najpewniej nie były to dla niego obce tereny. W Osadzie kupieckiej spędził już kawałek życia, ale farma, którą po dłuższym czasie ujrzał przed sobą, wydawała się nowa. Stała na skraju otaczającego Ryuzaku lasu, a obok niej rozpościerała się niemała polana pełna owiec. Aby dogadać się z owym Pepeshi'm, należało wejść do chaty stojącej nieopodal.
Najpewniej nie były to dla niego obce tereny. W Osadzie kupieckiej spędził już kawałek życia, ale farma, którą po dłuższym czasie ujrzał przed sobą, wydawała się nowa. Stała na skraju otaczającego Ryuzaku lasu, a obok niej rozpościerała się niemała polana pełna owiec. Aby dogadać się z owym Pepeshi'm, należało wejść do chaty stojącej nieopodal.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Pakowanie się i zbieranie długo nie zebrało. Samo ruszenie już było nieco ociężałe i dłuższe, no ale co poradzić na takiego Kyoushiego, który od urodzenia był leniwą bułką, która by tylko leżała i spoglądała w sufit. Z braku laku mógł ewentualnie pospać pod jakimś drzewem.. Podróż po Ryuzaku nie trwała zbyt długo. Wychował się w owej mieścinie więc znał ją prawie jak własną kieszeń. Teraz tylko przedrzeć się do zachodniego obrzeża. To też nie była trudna droga, bez zbytecznego zaskoczenia. Kyu idąc parę minut dotarł w końca na ów obrzeża, gdzie rozglądał się za farmą. Spostrzegł jakąś polane pełną owiec. Czy to tutaj? Czy to to? Zadawał sobie pytania spostrzegając obiekt. Chata, która stała nieopodal była nie do opisania, przynajmniej przez niego. Więc co rusz wziął się co szybciej i ruszył w stronę chatki by zapukać i ewentualnie zapytać czy trafił do domostwa Pepeshiego, który oczekiwał od niego jakiejś pomocy. W razie niebezpieczeństwa nie waha się użyć swojej siły czy też szybkości. To w razie, gdyby w chatce był ktoś inny aniżeli sam zleceniodawca..
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
5/30+
Chata z daleka była ciężka do opisania, bo niczym nie różniła się od innych okolicznych prostych bud skleconych z kilkunastu belek drewna. Jednak im bardziej Kyoushi się do obiektu zbliżał, tym więcej różnic zauważał.
Za wcześniej niewidocznym rogiem budynku stał rząd ustawionych nożyc do strzyżenia owiec, łopat i... broni. Były to wyprostowane kosy, prymitywne topory, czy inne niebezpieczne, ale przemienione z przedmiotów codziennego użytku narzędzia. Aresnał pozostawiał wiele do myślenia.
Nad wejściem do domu została zawieszona szpula kiedyś białej nici, przyczepiona d drewnianej tablicy. Łącząc to z pobliskim stadkiem owiec, główne dochody gospodarstwa były dość oczywiste.
Drzwi domu stały otworem, a podchodząc do nich dało się słyszeć tłuczenie i szuranie. Mogło to przepełnić młodzieńca niepokojem, lecz już po chwili wszystko się wyjaśniło.
W środku widać było rzędy półek wypełnione różnokolorowymi niciami i płótnami, a odgłosy dochodziły z zaplecza. Kiedy tylko Białowłosy przekroczył próg, z dalszej części domostwa wyłoniła się młoda, pulchniutka, nosząca czarny warkocz dziewczyna. Była ubrana w czerwono-zieloną, upstrzoną tysiącem kwiatów suknię. Ubranie musiało przedstawiać możliwości pracujących tu ludzi. Niestety, wokół nie było widać żadego mężczyzny, co wykluczało obecność Pepeshi'ego. Z pomocą prędko przyszła nastolatka.
- Dzień dobry! W czym mogę pomóc? - zapytała miłym, dźwięcznym głosem, zmuszając chłopaka do rozmowy.
Chata z daleka była ciężka do opisania, bo niczym nie różniła się od innych okolicznych prostych bud skleconych z kilkunastu belek drewna. Jednak im bardziej Kyoushi się do obiektu zbliżał, tym więcej różnic zauważał.
Za wcześniej niewidocznym rogiem budynku stał rząd ustawionych nożyc do strzyżenia owiec, łopat i... broni. Były to wyprostowane kosy, prymitywne topory, czy inne niebezpieczne, ale przemienione z przedmiotów codziennego użytku narzędzia. Aresnał pozostawiał wiele do myślenia.
Nad wejściem do domu została zawieszona szpula kiedyś białej nici, przyczepiona d drewnianej tablicy. Łącząc to z pobliskim stadkiem owiec, główne dochody gospodarstwa były dość oczywiste.
Drzwi domu stały otworem, a podchodząc do nich dało się słyszeć tłuczenie i szuranie. Mogło to przepełnić młodzieńca niepokojem, lecz już po chwili wszystko się wyjaśniło.
W środku widać było rzędy półek wypełnione różnokolorowymi niciami i płótnami, a odgłosy dochodziły z zaplecza. Kiedy tylko Białowłosy przekroczył próg, z dalszej części domostwa wyłoniła się młoda, pulchniutka, nosząca czarny warkocz dziewczyna. Była ubrana w czerwono-zieloną, upstrzoną tysiącem kwiatów suknię. Ubranie musiało przedstawiać możliwości pracujących tu ludzi. Niestety, wokół nie było widać żadego mężczyzny, co wykluczało obecność Pepeshi'ego. Z pomocą prędko przyszła nastolatka.
- Dzień dobry! W czym mogę pomóc? - zapytała miłym, dźwięcznym głosem, zmuszając chłopaka do rozmowy.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Kyu w końcu dotarł i mógł zbliżyć się do drewnianej chatki. Nie wyróżniała się zbyt szczególnie oprócz tego, że znajdowało się przy niej sporo broni różnego rodzaju. No cóż, może facet był zapalonym łowcą czy też myśliwym. Albo po prostu miał jakąś pasję metalurgiczną i uchodził za jakiegoś świetnego płatnerza czy cokolwiek innego. Nie to w głowie białowłosego. Miał mu podobno jakoś pomóc, więc tylko to póki co go interesowało. Drzwi stały przed nim otworem, więc niechybnie postanowił przejść przez próg i niczego się nie szczypiąc wejść do środka. Po chwili został już zlokalizowany przez jakąś czarnulkę o nietypowych gabarytach. Przynajmniej nie takich do jakich przyzwyczaił się w Ryuzaku, no ale cóż. Na wsi zawsze się lepiej jadło aniżeli w miastach. Dziewczyna zapytała w czym pomóc, a białowłosy na to:
- Witaj. Jestem tu z powodu jakiegoś.. Listu, czy to wezwania, w którym niejaki Pepeshi potrzebuje pomocy shinobiego.. Oto i jestem. - rzekł lekko znudzony i trzymający się jedną ręką tyłu głowy, delikatnie czochrając i oczekując kolejnych wydarzeń.
6/30
- Witaj. Jestem tu z powodu jakiegoś.. Listu, czy to wezwania, w którym niejaki Pepeshi potrzebuje pomocy shinobiego.. Oto i jestem. - rzekł lekko znudzony i trzymający się jedną ręką tyłu głowy, delikatnie czochrając i oczekując kolejnych wydarzeń.
6/30
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
7/30+
Kyoushi zinterpretował arsenał za rogiem budynku jako pasję, czy zarobek Pepeshi'ego. Niedługo się okaże, czy słusznie.
Kiedy wyzbywszy się wszelkich obaw, shinobi w końcu postanowił wejść do środka, zdziwiła go jedynie anatomia świeżo przybyłej dziewki. Tłumaczył to dobrym jadłem, ale nastolatka nie była znowu taka ociężała. Mimo masy, wydawała się żywa i zwinna, jak na młodych przystało. Po zadaniu typowego dla sprzedawczego żargonu pytania, z zaciekawieniem, a nawet podnieceniem wysłuchała słów ninjy, za nic mając sobie jego obojętny ton.
- Więc to Ty! Ojciec czeka na Ciebie za chatą. Postaraj się nas nie zawieść. - zrobiła maślane oczka. Choć posiadała większe gabaryty, wydawała się dość słodka i urocza, ale jej wysiłki były najwyraźniej nadaremne, skoro to nie był typ urody Białowłosego.
Gdyby Doko zdecydował się odwiedzić mężczyznę i udać w miejsce, które wskazała młódka, zastałby odwróconego do niego plecami, średniego wieku postawnego chłopa, wpatrującego się głab pobliskiego lasu. Sprawiałby on wrażenie na tyle pochłoniętego obserwacjami, że nawet nie drgnąłby na dźwięk zbliżającego się Shiroyashy.
Kyoushi zinterpretował arsenał za rogiem budynku jako pasję, czy zarobek Pepeshi'ego. Niedługo się okaże, czy słusznie.
Kiedy wyzbywszy się wszelkich obaw, shinobi w końcu postanowił wejść do środka, zdziwiła go jedynie anatomia świeżo przybyłej dziewki. Tłumaczył to dobrym jadłem, ale nastolatka nie była znowu taka ociężała. Mimo masy, wydawała się żywa i zwinna, jak na młodych przystało. Po zadaniu typowego dla sprzedawczego żargonu pytania, z zaciekawieniem, a nawet podnieceniem wysłuchała słów ninjy, za nic mając sobie jego obojętny ton.
- Więc to Ty! Ojciec czeka na Ciebie za chatą. Postaraj się nas nie zawieść. - zrobiła maślane oczka. Choć posiadała większe gabaryty, wydawała się dość słodka i urocza, ale jej wysiłki były najwyraźniej nadaremne, skoro to nie był typ urody Białowłosego.
Gdyby Doko zdecydował się odwiedzić mężczyznę i udać w miejsce, które wskazała młódka, zastałby odwróconego do niego plecami, średniego wieku postawnego chłopa, wpatrującego się głab pobliskiego lasu. Sprawiałby on wrażenie na tyle pochłoniętego obserwacjami, że nawet nie drgnąłby na dźwięk zbliżającego się Shiroyashy.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Nie oczekiwał od niej niczego, to tylko ona stroiła do niego miny. Białowłosemu nie było w humorze czy też w geście flirtować czy odpowiadać na kokieterie. Podobno był tu w celach zarobkowych, w pracy. Nie dziś maleńka!
- Tak tak.. To ja... Dobrze, ruszam. - odrzekł dziewczynie dość leniwie i postanowił dłużej nie czekać. Zebrał dupę w troki i ruszył przed siebie. Zdziwił się tyko na słowa by ich nie zawieść. Ale co? Ale co takiego? Qua?! Nie rozumiał i chyba nie zrozumie dopóki nie dowie się o co w tym wszystkim chodzi.. Fioletowooki ruszył odwiedzić ów faceta, który go oczekiwał. Gdy był już w pobliżu rzeczywiście zastał go odwróconego plecami i wpatrzonego w jeden punkt. Zahipnotyzowany czy jak? Nie wiedział i może nie chciał do końca wiedzieć..
- Pan Pepeshi? Przybyłem z listu jakiegoś gońca.. Szukał pan do roboty jakiegoś shinobi oto i jestem.. - rzekł nad wyraz znudzony i nie bardzo wiedział co robić dalej, gdyż z jednej strony nie chciał przeszkadzać starcowi, a z drugiej chciał zwrócić na siebie jego uwagę, by przynajmniej z nim porozmawiał i wytłumaczył w jakim celu po niego posłał.
8/30
- Tak tak.. To ja... Dobrze, ruszam. - odrzekł dziewczynie dość leniwie i postanowił dłużej nie czekać. Zebrał dupę w troki i ruszył przed siebie. Zdziwił się tyko na słowa by ich nie zawieść. Ale co? Ale co takiego? Qua?! Nie rozumiał i chyba nie zrozumie dopóki nie dowie się o co w tym wszystkim chodzi.. Fioletowooki ruszył odwiedzić ów faceta, który go oczekiwał. Gdy był już w pobliżu rzeczywiście zastał go odwróconego plecami i wpatrzonego w jeden punkt. Zahipnotyzowany czy jak? Nie wiedział i może nie chciał do końca wiedzieć..
- Pan Pepeshi? Przybyłem z listu jakiegoś gońca.. Szukał pan do roboty jakiegoś shinobi oto i jestem.. - rzekł nad wyraz znudzony i nie bardzo wiedział co robić dalej, gdyż z jednej strony nie chciał przeszkadzać starcowi, a z drugiej chciał zwrócić na siebie jego uwagę, by przynajmniej z nim porozmawiał i wytłumaczył w jakim celu po niego posłał.
8/30
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
9/30+
Białowłosy potraktował dziewczynę bardzo chłodno, niemal jak zbędną część zadania. Ta jednak, wyuczona fachu, pozostawała radosna. Kiedy przekazała, iż liczy na chłopaka, ninja zastanowił się co też nastolatka mogła mieć na myśli. Niezależnie od treści zadania, odpowiedź była dość prosta - rodzina Pepeshi'ego wezwała w jakimś celu shinobiego i ceniła jego pomoc. Oczywiste, że oczekiwali od niego wywiązania się z umowy.
Gdy Doko przeszedł na tyły domu, zadziwiła go postawa mężczyzny. Tak naprawdę, Pepeshi dawno temu zauważył młodzieńca, ale był zbyt zamyślony, aby zaszczycać go swoją uwagą. Po jakimś czasie zdecydował się jednak zareagować.
- Kto by pomyślał, że z pozoru tak spokojne miejsce, może być domem dla tak nikczemnych istot. - przez następną chwilę nie odrywał wzroku od głębi lasu, lecz w końcu odwrócił się do Shiroyashy i podał mu prawicę.
- Tak, nazywam się Pepeshi. Cieszę się, że przyjąłeś moją ofertę. Zapewne widziałeś już nasz zakład, a także zagrodę obok. Wczoraj owiec było tuzin więcej, przed wczoraj dwa razy tyle, a tydzień temu nie wyrabialiśmy z ich strzyżeniem. Podejrzewam, iż nie umknął Ci również mój skromny arsenał. Teraz połącz wątki. Niestety, jesteśmy bezsilni. Ta wygłodniała wataha przychodzi tu co noc i urządza sobie ucztę. Razem z synem nie mamy przeciwko nim żadnych szans, lecz ty, ninja... Myślę, że wiesz już na czym polega twoja misja. Ostrzegam tylko, że jeden wśród nich się wyróżnia. Widziałem go tylko raz, na początku i też niezyt dokładnie. Był zdecydowanie większy od reszty. Gdyby nie on, próbowalibyśmy się bronić sami, ale zrozum, mam rodzinę na utrzymaniu. Nic więcej nie wiemy. Możesz ruszać po zmierzchu. Całe to żelastwo jest do twojej dyspozycji. Postaraj się wrócić cało. - na koniec posłał Kyoushi'emu wymuszony uśmiech i odszedł w stronę domku.
Do wieczora pozostało parę godzin. W sam raz na porządne przygotowanie.
Białowłosy potraktował dziewczynę bardzo chłodno, niemal jak zbędną część zadania. Ta jednak, wyuczona fachu, pozostawała radosna. Kiedy przekazała, iż liczy na chłopaka, ninja zastanowił się co też nastolatka mogła mieć na myśli. Niezależnie od treści zadania, odpowiedź była dość prosta - rodzina Pepeshi'ego wezwała w jakimś celu shinobiego i ceniła jego pomoc. Oczywiste, że oczekiwali od niego wywiązania się z umowy.
Gdy Doko przeszedł na tyły domu, zadziwiła go postawa mężczyzny. Tak naprawdę, Pepeshi dawno temu zauważył młodzieńca, ale był zbyt zamyślony, aby zaszczycać go swoją uwagą. Po jakimś czasie zdecydował się jednak zareagować.
- Kto by pomyślał, że z pozoru tak spokojne miejsce, może być domem dla tak nikczemnych istot. - przez następną chwilę nie odrywał wzroku od głębi lasu, lecz w końcu odwrócił się do Shiroyashy i podał mu prawicę.
- Tak, nazywam się Pepeshi. Cieszę się, że przyjąłeś moją ofertę. Zapewne widziałeś już nasz zakład, a także zagrodę obok. Wczoraj owiec było tuzin więcej, przed wczoraj dwa razy tyle, a tydzień temu nie wyrabialiśmy z ich strzyżeniem. Podejrzewam, iż nie umknął Ci również mój skromny arsenał. Teraz połącz wątki. Niestety, jesteśmy bezsilni. Ta wygłodniała wataha przychodzi tu co noc i urządza sobie ucztę. Razem z synem nie mamy przeciwko nim żadnych szans, lecz ty, ninja... Myślę, że wiesz już na czym polega twoja misja. Ostrzegam tylko, że jeden wśród nich się wyróżnia. Widziałem go tylko raz, na początku i też niezyt dokładnie. Był zdecydowanie większy od reszty. Gdyby nie on, próbowalibyśmy się bronić sami, ale zrozum, mam rodzinę na utrzymaniu. Nic więcej nie wiemy. Możesz ruszać po zmierzchu. Całe to żelastwo jest do twojej dyspozycji. Postaraj się wrócić cało. - na koniec posłał Kyoushi'emu wymuszony uśmiech i odszedł w stronę domku.
Do wieczora pozostało parę godzin. W sam raz na porządne przygotowanie.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Kyu w końcu pogadał z dziadkiem, który miał wyjaśnić mu cel jego zadania. W końcu zaczął mówić o jakichś nikczemnych istotach i tym podobnym.. Jakich istotach. O co chodzi.. Może zaraz mi wszystko wytłumaczy.. Czekał na odpowiedzi z niecierpliwością. W końcu Pepeshi postanowił się obrócić w jego stronę i przemówić. Just do it! Podanie ręki było miłym gestem, który przyjął z uśmiechem białowłosy - kultura obowiązuje. W końcu mógł wsłuchać się w słowa staruszka, który opowiadał mu to i owo. Coś o owcach, coś o watasze. Nic nie kuma... Białowłosy oczywiście nic nie kuma..
- Eee? Że masz na myśli jakieś wilki czy coś? Wybić w pień? No dobra, postaram się zrobić co w mojej mocy, by móc stłamsić ich apetyt. Tego wieczora wiesz, że zaatakują? Muszę się przygotować.. - rzucił na rozstanie z władcą tejże farmy. Poszedł w stronę arsenału. Szukał jakichś pułapek, coś co mógłby rozrzucić po polu, może jakieś noże czy też niewielkie siekiery, wszystko się przyda. Trzeba czegoś poszukać!
10/30
- Eee? Że masz na myśli jakieś wilki czy coś? Wybić w pień? No dobra, postaram się zrobić co w mojej mocy, by móc stłamsić ich apetyt. Tego wieczora wiesz, że zaatakują? Muszę się przygotować.. - rzucił na rozstanie z władcą tejże farmy. Poszedł w stronę arsenału. Szukał jakichś pułapek, coś co mógłby rozrzucić po polu, może jakieś noże czy też niewielkie siekiery, wszystko się przyda. Trzeba czegoś poszukać!
10/30
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
11/30+
Pepeshi nie był przygotowany na wymianę pytań i odpowiedzi. W przeciwieństwie do swojej córki, potraktował chłopaka bardzo oschle. Zupełnie jakby chciał się odegrać na Białowłosym za potraktowanie nastolatki... Nie, to było raczej mało prawdopodobne. Wyglądał na zbyt poważnego człowieka. Może po prostu nie chciał rozmawiać o przykrościach ostatnich dni? Niemniej, na wypowiedzenie przez ninję konkretnej nazwy zwierząt, rysy twarzy mu zesztywniały, po czym wykonał krótki, potwierdzający gest głową i zniknął w środku budynku.
Kyoushi pozostało sam na zewnątrz. Miał wolną rękę, bo przez najbliższe godziny nikt nie wychylał nawet nosa z chaty. W końcu postanowił zabrać się za oględziny dostępnego ekwipunku. Nie licząc swojego arsenału, obok domu znalazł niewiele więcej poza to, co wcześniej zauważył z daleka - jedne nożyce do strzyżenia owiec, parę rozlatujących się łopat, a także nieco mociejszy arsenał. Niestety, nie dotarł do żadnych gotowych pułapek, ale od czego ma się inwencję twórczą?
Pierwszym niebezpiecznym narzędziem była wyprostowana kosa, której zasięg wynosił dobre 3 metry. Kolejne ustrojstwo to zwyczajny, tyle, że nieco większy i obosieczny, dobrze naostrzony toporek o wymiarach metr wysokości na pół szerokości. Ostatnią zabawką była ciężka kusza, jedyna broń z prawdziwego zdarzenia. Pech chciał, że ważyła swoje i w rękach shinobiego chwiała się na lewo i prawo. W pudełeczku na naboje znajdywały się tylko trzy bełty z gołego, ociosanego drewna. Tak przygotowane wyposażenie nie niosło natychmiastowej zagłady całej watasze, ale wszystko zależało od użytkującego i tego jak wykorzysta pozostały mu do zachodu czas. Zabawi się w Kevina samego w domu, czy może pójdzie na żywioł?
Należy jeszcze wspomnieć, iż temperatura zaczęła spadać, a niebo przybierać coraz to ciemniejsze odcienie...
Pepeshi nie był przygotowany na wymianę pytań i odpowiedzi. W przeciwieństwie do swojej córki, potraktował chłopaka bardzo oschle. Zupełnie jakby chciał się odegrać na Białowłosym za potraktowanie nastolatki... Nie, to było raczej mało prawdopodobne. Wyglądał na zbyt poważnego człowieka. Może po prostu nie chciał rozmawiać o przykrościach ostatnich dni? Niemniej, na wypowiedzenie przez ninję konkretnej nazwy zwierząt, rysy twarzy mu zesztywniały, po czym wykonał krótki, potwierdzający gest głową i zniknął w środku budynku.
Kyoushi pozostało sam na zewnątrz. Miał wolną rękę, bo przez najbliższe godziny nikt nie wychylał nawet nosa z chaty. W końcu postanowił zabrać się za oględziny dostępnego ekwipunku. Nie licząc swojego arsenału, obok domu znalazł niewiele więcej poza to, co wcześniej zauważył z daleka - jedne nożyce do strzyżenia owiec, parę rozlatujących się łopat, a także nieco mociejszy arsenał. Niestety, nie dotarł do żadnych gotowych pułapek, ale od czego ma się inwencję twórczą?
Pierwszym niebezpiecznym narzędziem była wyprostowana kosa, której zasięg wynosił dobre 3 metry. Kolejne ustrojstwo to zwyczajny, tyle, że nieco większy i obosieczny, dobrze naostrzony toporek o wymiarach metr wysokości na pół szerokości. Ostatnią zabawką była ciężka kusza, jedyna broń z prawdziwego zdarzenia. Pech chciał, że ważyła swoje i w rękach shinobiego chwiała się na lewo i prawo. W pudełeczku na naboje znajdywały się tylko trzy bełty z gołego, ociosanego drewna. Tak przygotowane wyposażenie nie niosło natychmiastowej zagłady całej watasze, ale wszystko zależało od użytkującego i tego jak wykorzysta pozostały mu do zachodu czas. Zabawi się w Kevina samego w domu, czy może pójdzie na żywioł?
Należy jeszcze wspomnieć, iż temperatura zaczęła spadać, a niebo przybierać coraz to ciemniejsze odcienie...
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Nic więcej białowłosy się nie dowiedział. Ów Pepeshi nie był skłonny do rozmowy. Jedynie na pytanie dotyczące gatunku zwierzęcia przytaknął twierdząco potwierdzając przypuszczenia młodzieńca, który był prawie pewny iż chodzi o watahę wilków. Terroryzowały okolicę, więc coś trzeba było na to poradzić. Także Kyu postanowił działać bardzo szybko. Czas było działać i zorientować się co w ów szopie przetrzymuje starzec. Było wiele rzeczy, które kompletnie były nieprzydatne ku temu by móc cokolwiek zrobić z nimi. Jakieś gówna i nic więcej. Jednak po pewnym czasie odnalazł całkiem sporo dobrego sprzętu, który nadawał się na coś więcej aniżeli uderzenie głową o kant stołu. Kosa bardzo zainteresowała młodzieńca, to był pierwszy sprzęt, który postanowił ulokować przy farmie baranów czy tam innych gnojków pasących się w koło. Przy okazji rozglądnął się, z której strony jest las skąd mogły przybywać wilki i czy barany mają jakąś stodołę, choćby małą, by mógł wyjść na jej dach.
Wrócił do arsenału znajdując toporek, który od razu wziął, obosieczny, więc świetnie nada się do rzucania. Walka na dystans to może być całkiem niezłe rozwiązanie. Hmmm.. Jeszcze kusza z trzema bełtami... Niestety nigdzie nie widział linek, który mógłby umocować jako pułapki, jednak na wszelki wypadek zatargał ją pod miejsce skąd znikały barany, może linka też się znajdzie i skonstruuje jakąś zmyślną rzecz. Się okaże!
12/30
Wrócił do arsenału znajdując toporek, który od razu wziął, obosieczny, więc świetnie nada się do rzucania. Walka na dystans to może być całkiem niezłe rozwiązanie. Hmmm.. Jeszcze kusza z trzema bełtami... Niestety nigdzie nie widział linek, który mógłby umocować jako pułapki, jednak na wszelki wypadek zatargał ją pod miejsce skąd znikały barany, może linka też się znajdzie i skonstruuje jakąś zmyślną rzecz. Się okaże!
12/30
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
13/30+
Teren posiadłości był najbardziej wysuniętą na zachód w stronę lasu częścią Ryuzaku. Od ostatniej belki zagrody dla owiec do pierwszych drzew było ledwie parę kroków. Nic więc dziwnego, że zwierzęta wyciągały łapy połacie, które kiedyś mogły należeć do nich. Za gromadą wełnianych istot, między dróżką do centrum Wioski stał dom Pepeshi'ego.
W przestrzeni między obiektami Kyoushi wstępnie porozstawiał sprzęt. Niestety liny nie znalazł, podobnie jak stodoły dla stada. Mógł natomiast wdrapać się na solidnie wyglądającą chatę misjonarza i stamtąd zdejmować, czy po prostu oglądać nadchodzące bestie. Tak, nadchodzące, bo połowa Słońca zniknęła już za horyzontem, nadając niebu czerwony kolor.
Księżyc dumnie górował nad głowami zbierających się do powrotu wieśniaków, kiedy rozległo się pierwsze, przeciągłe wycie. Najwidoczniej wilki również przygotowywały się do walki. W najbliższym otoczeniu wszystko ucichło, a światła w oknach posiadłości jak na zawołanie zgasły...
Teren posiadłości był najbardziej wysuniętą na zachód w stronę lasu częścią Ryuzaku. Od ostatniej belki zagrody dla owiec do pierwszych drzew było ledwie parę kroków. Nic więc dziwnego, że zwierzęta wyciągały łapy połacie, które kiedyś mogły należeć do nich. Za gromadą wełnianych istot, między dróżką do centrum Wioski stał dom Pepeshi'ego.
W przestrzeni między obiektami Kyoushi wstępnie porozstawiał sprzęt. Niestety liny nie znalazł, podobnie jak stodoły dla stada. Mógł natomiast wdrapać się na solidnie wyglądającą chatę misjonarza i stamtąd zdejmować, czy po prostu oglądać nadchodzące bestie. Tak, nadchodzące, bo połowa Słońca zniknęła już za horyzontem, nadając niebu czerwony kolor.
Księżyc dumnie górował nad głowami zbierających się do powrotu wieśniaków, kiedy rozległo się pierwsze, przeciągłe wycie. Najwidoczniej wilki również przygotowywały się do walki. W najbliższym otoczeniu wszystko ucichło, a światła w oknach posiadłości jak na zawołanie zgasły...
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Wszystko wyglądało.. Średnio. Nie spodziewał się tego, że będzie to tak wymagające zadanie. Pierwszym krokiem jaki wykonał to wejście na chatę misjonarza wraz z kuszą i bełtami. Postanowił ku temu nie wysilać się i po prostu użyć chakry. Skoncentrował ją w stopach używając elementarnej techniki - Kinobori no Waza, która pozwalała mu na podróż po pionowej ścianie. Tam też zostawił kuszę napinając jednocześnie w trakcie drogi pierwszy bełt gotowy do wystrzału. Kosę zostawił pod chatą, w razie, gdyby zeskoczył to mógłby z niej skorzystać i zrobić jakąś.. Łaźnię krwi. Jednak to później. Toporek tylko zaciągnął za pas, który miał zostać wykorzystany do rzutu. Tuż po tych wszystkich czynnościach, sam przyczaił się na dachu w pozycji leżącej, słysząc już wycie wilków dobył kuszy. Oczywiście nie podnosił jej, gdyż była dość ciężka - jednocześnie leżąc i wypatrując celu niczym snajper w Bagdadzie wyszukiwał cywili. Sytuacja robiła się dość.. Ponura, jednak ten musiał pozostawać skupiony. Pierwsze co to wypatruje, skąd zaatakują ów zwierzęta nie pozostawiając po sobie niczego, by go wypatrzyły. Gdyby któryś z celi był nieruchomy, nie waha się strzelić do niego z kuszy, gdzie uprzednio bierze porządny wdech i celuje swym lepszym prawym okiem, zwalniając dźwignię. Wszystko po to, by nie stracić panowania nad kuszą oraz by oddech nie zakłócił mu celności spowodowanej lekkimi drganiami czy też brakiem równowagi. Tuż po strzale może wziąć porządny haust powietrza i naładować kuszę do ponownego strzału wyczekując jakiegoś dobrego zwierza do upolowania..
14/30
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
15/30+
Kusza swoje ważyła. W końcu nie bez powodu ledwo trzymała się w dłoniach chłopaka. Na szczęście, za pomocą sprytu i zasad fizyki udało się ją wtaszczyć na dach, tworząc z budynku prymitywną wieżę strzelniczą. Oprócz mamrotania i przekleństw pod nosem, ze środka nie dobiegał żaden inny głos. Pierwszy bełt został załadowany.
Gdyby amunicja się skończyła, zawsze można było zejść na dół i skorzystać ze spreparowanej kosy. Do tego wszystkiego dochodził topór. Tak topór, bo metrowa obusieczna siekiera niezbyt dobrze nadawała się do miotania, a już szczególnie dla naszego raczej szczuplejszego zawodnika. Niemniej, za pas dała się zatknąć i razem z młodzieńcem poleciała na górę.
Już po paru minutach arsenał miał pójść w ruch, bowiem z zachodniej ściany lasu wychyliły się pierwsze świecące paru oczu. Na to, aby wypatrzyły snajpera była znikoma szansa. Bardziej prawdopodobne przedstawiało się wywąchanie, lecz aktualnie to stadko owiec było głownym celem zainteresowania watahy. Rozglądając się, wypatrywały najbliższych sztuk, luk w ogrodzeniu, a nawet gospodarza próbującego przeszkodzić im w uczcie. Nie wiedziały, iż niepodal czai się ktoś czekający na nie.
Widząc, jak zwierzęta stoją nieruchomo, młodzieniec postanowił wypuścić pierwszy bełt. Warunki na szycie w odległe o jakieś 50 metrów cele były wątpliwe. Z jednej strony wiatr ucichł, a cel był nieruchomy, jednak z shinobiego żaden strzelec wyborowy, a noc to jednak noc. Warto było chociaż spróbować.
I opłaciło się! Choć ilość sztuk w zgromadzeniu była ciężka do określenia, w ciągu sekundy zmalała o jeden. Bestia dostała prosto w prawe oko, po czym głośno zaskowyczała i grzebiąc w ziemii łapami wyzionęła ducha. Reszta watahy natychmiast odskoczyła od pobratymca, wyszczerzyła kły i głośno zawyła. W ogłuszającej pieśni czuć było nutę nienawiści. Czworonogi po chwili ucichły i zaczęły rozglądać się za winowajcą. Póki jednak Doko nie reagował, nie miały szans go dostrzec.
Czy warto poświecić swoje połozenie kosztem uszczuplenia stada o kolejną sztukę? Należy pamiętać, iż założenie bełtu też kosztuje cenne sekundy. Wszystko zależy od Shiroyashy...
Kusza swoje ważyła. W końcu nie bez powodu ledwo trzymała się w dłoniach chłopaka. Na szczęście, za pomocą sprytu i zasad fizyki udało się ją wtaszczyć na dach, tworząc z budynku prymitywną wieżę strzelniczą. Oprócz mamrotania i przekleństw pod nosem, ze środka nie dobiegał żaden inny głos. Pierwszy bełt został załadowany.
Gdyby amunicja się skończyła, zawsze można było zejść na dół i skorzystać ze spreparowanej kosy. Do tego wszystkiego dochodził topór. Tak topór, bo metrowa obusieczna siekiera niezbyt dobrze nadawała się do miotania, a już szczególnie dla naszego raczej szczuplejszego zawodnika. Niemniej, za pas dała się zatknąć i razem z młodzieńcem poleciała na górę.
Już po paru minutach arsenał miał pójść w ruch, bowiem z zachodniej ściany lasu wychyliły się pierwsze świecące paru oczu. Na to, aby wypatrzyły snajpera była znikoma szansa. Bardziej prawdopodobne przedstawiało się wywąchanie, lecz aktualnie to stadko owiec było głownym celem zainteresowania watahy. Rozglądając się, wypatrywały najbliższych sztuk, luk w ogrodzeniu, a nawet gospodarza próbującego przeszkodzić im w uczcie. Nie wiedziały, iż niepodal czai się ktoś czekający na nie.
Widząc, jak zwierzęta stoją nieruchomo, młodzieniec postanowił wypuścić pierwszy bełt. Warunki na szycie w odległe o jakieś 50 metrów cele były wątpliwe. Z jednej strony wiatr ucichł, a cel był nieruchomy, jednak z shinobiego żaden strzelec wyborowy, a noc to jednak noc. Warto było chociaż spróbować.
I opłaciło się! Choć ilość sztuk w zgromadzeniu była ciężka do określenia, w ciągu sekundy zmalała o jeden. Bestia dostała prosto w prawe oko, po czym głośno zaskowyczała i grzebiąc w ziemii łapami wyzionęła ducha. Reszta watahy natychmiast odskoczyła od pobratymca, wyszczerzyła kły i głośno zawyła. W ogłuszającej pieśni czuć było nutę nienawiści. Czworonogi po chwili ucichły i zaczęły rozglądać się za winowajcą. Póki jednak Doko nie reagował, nie miały szans go dostrzec.
Czy warto poświecić swoje połozenie kosztem uszczuplenia stada o kolejną sztukę? Należy pamiętać, iż założenie bełtu też kosztuje cenne sekundy. Wszystko zależy od Shiroyashy...
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
Oj, co prawda to prawda. Waga kuszy była całkiem istotnym czynnikiem, który utrudniał białowłosemu plan, który sobie wymyślił na poczekaniu. Mimo wszystko, pomysłowość czerwonookiego shinobi pokazała jego potencjał, który w nim drzemał. Po stworzeniu prymitywnej wieży strzelniczej, miał czas by zastanowić się co dalej. Skupienie oraz koncentracja, były teraz niezwykle istotne, podczas całego zajścia. Sam Kyu załadował pierwszy bełt i czekał. Młodzieniec dzierżył również topór za pasem, który mógłby mu pomóc w walce, chociażby dla odwrócenia uwagi przeciwnika, a na dole.. Na dole pozostawił kosę, którą mógłby wykorzystać do zdystansowania oponenta, którymi prawdopodobnie były te obrzydliwe.. Wilki? Tak, te pojawiły się po zachodniej ścianie lasu. Ich przerażające, świecące oczy dały po sobie znać jako pierwsze. Przypadkowy snajper, wypatrzył zwierzynę jako pierwszy, nastawiając się do strzału. Wataha skupiona była na stadzie owiec, które miały zostać przez nie pożarte, jednak.. Sam Shiroyasha nie pozostawiał złudzeń. Wilki niczego się nie spodziewały. No, może tylko porządnej uczty jak co dzień, czy też właściciela, który pragnie je przegonić. Ale cóż bidak mógł na to? Prawdopodobnie nic.
Młodzieniec jednak, podczas walki tej nocy postanowił zaatakować jako pierwszy. Miał niebagatelne 50 metrów do swojego celu. Spokojnie wydychając powietrze i skupiając się jednym okiem na wilkorze, wypalił bełt, który trafił go prosto w oczodół powodując jego śmierć. Zaiste, doskonała robota panie Kyu! Cała reszta, odskoczyła od zmarłego partnera i wystawiając kły, zawyła w kierunku księżyca. Białowłosy jednak miał czas, gdyż wilki nie miały kompletnie pojęcia skąd mógł paść strzał. W końcu nie były to na tyle inteligentne istoty, które mogłyby określić tor lotu bełtu. Posiadając kolejny bełt przy sobie, postanawia znów naładować kuszę i wypatrzeć osobnika, który przez chwilę się nie rusza. W końcu powinny być skupione na oglądaniu się. Sam czerwonooki, powtarza sekwencję niczym prawdziwy snajper - wypuszcza z ust powietrze, przymykając lewe oko i skupiając się na celu. Gdy będzie maksymalnie skoncentrowany i totalnie w bezruchu (obierając wcześniej ofiarę) strzela bez zastanowienia, licząc na kolejny celny strzał.
16/30
Młodzieniec jednak, podczas walki tej nocy postanowił zaatakować jako pierwszy. Miał niebagatelne 50 metrów do swojego celu. Spokojnie wydychając powietrze i skupiając się jednym okiem na wilkorze, wypalił bełt, który trafił go prosto w oczodół powodując jego śmierć. Zaiste, doskonała robota panie Kyu! Cała reszta, odskoczyła od zmarłego partnera i wystawiając kły, zawyła w kierunku księżyca. Białowłosy jednak miał czas, gdyż wilki nie miały kompletnie pojęcia skąd mógł paść strzał. W końcu nie były to na tyle inteligentne istoty, które mogłyby określić tor lotu bełtu. Posiadając kolejny bełt przy sobie, postanawia znów naładować kuszę i wypatrzeć osobnika, który przez chwilę się nie rusza. W końcu powinny być skupione na oglądaniu się. Sam czerwonooki, powtarza sekwencję niczym prawdziwy snajper - wypuszcza z ust powietrze, przymykając lewe oko i skupiając się na celu. Gdy będzie maksymalnie skoncentrowany i totalnie w bezruchu (obierając wcześniej ofiarę) strzela bez zastanowienia, licząc na kolejny celny strzał.
16/30
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Zachodnie obrzeża Ryuzaku
17/30
Nasz młody bohater postanowił ponownie wykonać wszystkie zupełnie te same ruchy co wcześniej. Chłopak ponownie założył bełt na co stracił kilka sekund, nim jednak tego dokonał jeden z wilków wypatrzył go swymi slepiami. Zaraz po tym szczeknął kilka razy, następnie wszystkie patrzyły się wprost na niego. Wilki zareagowały jak to wilki, zaczęły biec wprost w kierunku chłopaka. Przez to wszystko celność naszego bohatera spadła o kilkadziesiąt procent i kiedy wystrzelił bełta myśląc, że trafi któregoś po prostu spudłował. Dlaczego się tak stało? Ponieważ biegły w różnych kierunkach zupełnie tak jak by się spodziewały że w ich kierunku polecą kolejne pociski. Czyżby już ktoś do nich próbował strzelać? Wszystko na to wskazywało. Prawda? Biegnące wilki spłoszyły owce, przez co stado zaczęło biec w różnych kierunkach zupełnie tak jak by oszalało. Chłopak musiał szybko coś wymyślić i pomimo, że bieg wilków nie był szybki to i tak z każdą sekundą były coraz to bliżej i bliżej naszego bohatera. Na tą chwilę odległość między nimi wynosiła już około trzydzieści osiem metrów, tylko co będzie dalej?
Nasz młody bohater postanowił ponownie wykonać wszystkie zupełnie te same ruchy co wcześniej. Chłopak ponownie założył bełt na co stracił kilka sekund, nim jednak tego dokonał jeden z wilków wypatrzył go swymi slepiami. Zaraz po tym szczeknął kilka razy, następnie wszystkie patrzyły się wprost na niego. Wilki zareagowały jak to wilki, zaczęły biec wprost w kierunku chłopaka. Przez to wszystko celność naszego bohatera spadła o kilkadziesiąt procent i kiedy wystrzelił bełta myśląc, że trafi któregoś po prostu spudłował. Dlaczego się tak stało? Ponieważ biegły w różnych kierunkach zupełnie tak jak by się spodziewały że w ich kierunku polecą kolejne pociski. Czyżby już ktoś do nich próbował strzelać? Wszystko na to wskazywało. Prawda? Biegnące wilki spłoszyły owce, przez co stado zaczęło biec w różnych kierunkach zupełnie tak jak by oszalało. Chłopak musiał szybko coś wymyślić i pomimo, że bieg wilków nie był szybki to i tak z każdą sekundą były coraz to bliżej i bliżej naszego bohatera. Na tą chwilę odległość między nimi wynosiła już około trzydzieści osiem metrów, tylko co będzie dalej?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości