Gdzieś w mieście
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Gdzieś w mieście
- To był niemalże doskonały moment na to by opuścić Soso. Nie zagościł tam na zbyt długo, te parę godzin nie zauważył niewiele więcej niż chciał. Nigdy nie interesował go krajobraz czy architektura, jedynie osoby (w tym wypadku tylko jedna osoba) z których czerpał wszystko. Od emocji po wszelkie korzyści. Jednak nie był to teatr jednego aktora, dowiedli już, że w dwójkę doskonale się rozumieją, przez co podejmowanie decyzji było niczym nieskalane i tak proste. Teraz to raczej wyglądało na to, że nie potrzebowali dłużej myśleć nad reakcją, co dalej z wydarzeniami, tylko chwycili je mocno za gardło i docisnęli do ściany.
Ruszyli niemalże od razu jak tylko Kjudo wstał. Na jej wypowiedź o rodzicach się uśmiechnął szczerze. Miała rację, tak rzeczywiście było. Bądź co bądź, póki nie skrzywdzili dziecka to należy ich szanować i nie zamierzał robić inaczej, nie stawał murem przeciwko. Nie wtryniał się w ten związek, ponieważ sam swój porzucił dawno temu. Może i dobrze? Może to dzięki temu oni nie są kompletnie narażeni na zagrożenia i pamięć o nim. Nawet nie wiedzą co ich syn teraz robi, czym się zajmuje i gdzie przebywa. Od lat przecież nie był już w Ryuzaku i nie zamierzał się tam pokazywać.
Gdy udawała niski ton głosu, zakrywał usta ze śmiechu. Delikatnie mówiąc nigdy tak sobie nie wyobrażał jej, by mogła kogokolwiek parodiować. Prawie nie wytrzymał, jednak udało mu się odwrócić głowę i już nie reagować.
- Już! Czas najwyższy, ale i tak się spóźnimy, chyba nigdy nie byłem przed czasem... - powiedziawszy już gdzieś się zagubił w czasoprzestrzeni. - Do Shigashi! Czas na polowanie moja droga. - powiedział dumnie, opierając jedną z rąk na rękojeściach mieczy i ruszył wraz z nią przed siebie.
Droga była krótka, trzeba było przyznać, że stąd nie było już tak daleko jak mogłoby się wydawać. Cudownie minął ten czas na jakichś pogaduszkach i przepychaniu się i przekomarzaniu, przecież to leżało jak najgłębiej w naturze kociska. Gdy byli już gdzieś w mieście, mógł powiedzieć nieco więcej.
- Pamiętasz jak u mnie wspominałem o Klepsydrze? Właśnie dlatego tu jesteśmy. Dlatego też jesteś tu ze mną. - powiedział, ujawniając kolejny rąbek tajemnicy, rozczesując swoje śnieżnobiałe włosy ręcznym grzebieniem w postaci rozczapierzonych palców na wszystkie strony.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Gdzieś w mieście
Nie sądziła, że będzie w stanie rozbawić Kota swoimi mniej niż miernymi umiejętnościami kabaretowymi. Nie posądzała go o humor niskich lotów. Wręcz przeciwnie. Alkohol i w końcu czas spędzony w normalnym towarzystwie, przy osobie, która nie zachowywała się jakby miała kija w pupie chyba właśnie przynosiła pierwsze efekty i to nie tylko jej ranga jako ninja ale również jako duszy towarzystwa powoli wzrastała.
Kyoushi tak ją zaskoczył, że nawet nie miała okazji zastanowić się nad tym czy ma wszystko na drogę. Długo nie wiedziała gdzie się udadzą, a to w zależności od regionu lista rzeczy potrzebnych wyglądała zupełnie inaczej. Jest tam zimno czy może upalnie cały rok? Będzie duża wilgoć czy suche powietrze utrudniające swobodny oddech? Nic jej nie dał się martwić na zapas bo jak gdyby nigdy nic kiedy ta jeszcze nie skończyła klusek, wyrwał się jak filip z konopi decydując, że nastała dobra pora aby wstać i ruszyć.
-Shigashi? No dobrze... zobaczymy co przygotowałeś. Nigdy wcześniej jakoś mnie nogi tam nie zaprowadziły. Będziesz musiał pełnić rolę przewodnika - zakomunikowała. Miała wrażenie, że odnajdzie się w tym zadaniu bez większego problemu. Wydawał się być kimś, kto raczej rzadko kiedy był onieśmielony jakimś zadaniem.
Droga minęła im tak jak zakładała, że minie. Bawili się tak jak w knajpie - doskonale. Nawet nie zauważyła kiedy dotarli na miejsce. Chyba tak było jak trafiają na siebie kompatybilne osobniki? Chyba tak.
Był tylko jeden powód, który sprawiał, że dziewczynie sporadycznie czas zwalniał i zaczynał się dłużyć - gdy na chwilę wracała myślami do tego, co było powodem tej całej eskapady. Wielkiej tajemnicy. Konspiracji, którą sądziła przejrzy lub odkryje gdy białowłosemu jeszcze mocniej rozwiąże się język. Nic takiego niestety nie miało miejsca. Dopiero gdy maszerowali we trójkę - lisek w końcu zdecydował się zejść z ramion swojej opiekunki, gdzie spędził większość trasy - dwójka białogłowych była dla niego zbyt szybka, a jego łapki zbyt krótkie; postanowił uchylić rąbek tajemnicy. Aż Misiałkowej szczęka prawie opadła. Przed oczami stanęła jej scena z mieszkania Kyo "Zaskocz mnie". Nie sądziła, że faktycznie to zrobi i takim żarcikiem go sprowokuje... nie sądziła, że tak szybko! On naprawdę wtedy nie żartował
-Że na spotkanie Klepsydry?! - zapytała zszokowana.
0 x

- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Gdzieś w mieście
- Rozbawiła i to nieprzeciętnie. Bardzo lubił kobiece aktorstwo, któremu było znacznie bliżej do komedii, aniżeli dramatu. To wyzwalało w nim emocje, których tak bardzo potrzebował. Nie ukrywał, że to było zabawne, każdy śmiech wyzwalał na tyle na ile go to rzeczywiście bawiło, niczego nie udając. Nie miał na to czasu, więc tego po prostu nie robił. Dobrze się bawił, mając na uwadze to, że on sam nie zapewnia rozrywki, jednocześnie z tyłu głowy miał jedno - nie narobić bardzo wstydu białowłosej, jednak wodze poluzował, gdy tylko opuścili Soso, już mógł wszystko oddupcać.
On wciąż w swoim czarnym płaszczu z futrem, nie miał w głowie nigdy tego jaka będzie temperatura. Już posiadał odpowiednią wytrzymałość, by zaburzenia temperatury nie wpływały na jego samopoczucie czy kondycję. Myślał tylko o tym by jak najszybciej udać się do miejsca, w którym miał spotkać swoją świtę. Zabrał ją jak jeszcze wciągała ostatnią kluskę. Nie było już czasu!
- Wszystko ci pokażę! Na pewno ci się spodoba! - powiedział od razu, bez zastanowienia. Nie pytał o jej zdanie, wolał ją zaskoczyć i przekonać się co powie już na miejscu. Spędzili razem ze sobą trochę czasu, a to były kolejne godziny, które mieli tylko dla siebie. Nie dał jej też tchu co chwile waląc jakieś głupie teksty, nierzadko zachowując się jak głąb. Nic nowego i nic nadzwyczajnego, ale ją to wciąż bawiło. To dobrze! Gdy tylko tajemnica prysnęła, bo powiedział po co ją tu zabrał, musiał się chyba z tego wytłumaczyć.
- Chyba już wszystkich znasz oprócz mnie czy Kuroia, no jeszcze Ichirou i Seinaru, ale na pewno gdzieś ich już widziałaś, prawda? Nie będzie to dla ciebie przecież wielkim szokiem. Szokiem będzie moja intencja, którą poznasz dopiero jak już będziemy wszyscy razem! Uwierz mi, tym razem cię zaskoczę! - powiedział nie mogąc opanować się nad gestykulacją. Był naprawdę jak małpa, która wymachiwała co chwile kończynami na lewo i prawo. Zbliżali się już do miejsca, do którego się umówili.
- Dobra, teraz chwila, bo to była jakaś knajpa... Zielona jaszczurka? Biały padalec? Fioletowy dziobak? Kurwa zapomniałem, szukajmy czegoś podobnego... - powiedział, gdy po drodze mijali tuz obok "Czerwonego Smoka", w którym mieli się spotkać... Ciekawe. A on nie ogarnął, że to właśnie tam, bo był skupiony drogą przed siebie i szukaniem lokalu, który właśnie minęli po ich lewej.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Gdzieś w mieście
Czas był zbawienny. Przemijał niepostrzeżenie, czasami nawet wydawał się przeciekać przez palce. Trudno powiedzieć ile czasu minęło, jak długo błąkał się przez Shigashi bez celu. Krążąc od karczmy do karczmy, siadając przy którymś ze stolików, spędzając tam cały dzień popijając jakiś trunek, by ostatecznie pod koniec dnia legnąć na wygodnym łożu z przyjemnym szumem w głowie. Dni zlewały się w jedną, bezwładną masę, wobec której sam już nie potrafił powiedzieć czy minął dzień, dwa, a może jednak kilka miesięcy od ostatniego razu, gdy mu na czymkolwiek zależało. Nie potrafił zebrać się w sobie, połączyć dwóch kropek. Wydawały się tak odległe, chociaż na pierwszy rzut oka były tak blisko siebie. Wydawało mu się, że gdy tylko się zbliża, te z tylko sobie znanego powodu próbowały się rozdzielić. Był cieniem samego siebie - jedynym martwym, zapomnianym, który błąkał się po ulicach nad wyraz żywego miasta. Czas jednak pomagał. Leczył rany, a przynajmniej próbował je zasklepić do czasu, aż ktoś ponownie ich nie otworzy. Do zagojenia potrzebna była pielęgnacja, coś co spowoduje, że wszelkie pęknięcia na nowo zrosną się w jedną całość.
Był kolejny dzień, gdy Kuroi przechadzał się ulicami Shigashi - głównie w okolicach jednego miejsca - Czerwonego Smoka. To ten lokal wybrał przecież Seinaru na "przytulne miejsce", gdzie miał go spotkać, ten cham i prostak nie raczył jednak odwiedzić owego miejsca do tej pory. To było jedyne zajęcie, którym się zajmował, bowiem nie wymagało w sumie od niego niczego. Po prostu czekał i... kisił się we własnym sosie codziennie klnąc na kanapkowego szajbusa. Jeszcze przyjdzie na Ciebie czas, nie rozklejaj się stara dupo - podpowiadał tajemniczy głos w głowie niepozostawiająca już żadnych złudzeń. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Z każdym dniem coraz bardziej tracił nadzieję, że samuraj wróci do Shigashi, że pewnie zatrzymało go coś w tym miejscu i lepiej byłoby zostawić jakiś liścik i iść dalej... tylko po co. Koczował jak każdego dnia pod lokalem co jakiś czas udając się na przechadzkę, by po pewnej godzinie iść na spoczynek po "patrolu".
I byłby to kolejny dzień zakończony jakże pięknym schlaniem się na umór i ewentualnym oddaniem w ręce jakiejś niezbyt wysoko szanującej się kobiety, która ceniła wyżej pieniądz niż swoją godność, lecz usłyszał dźwięk. Znajomy głos, którego nie pomylisz z niczym - a jak pomylisz, to zaraz zwali Ci się na głowę niczym tajfun. Miła odmiana - dodał sobie ładnie w głowie wyszukując skąd dochodził ów głos Klepsydrowej Burzy. Przymknął oczy skupiając się, wydobywając ów tony z tłumu i... bingo! Cieszył się, że tego dnia zebrał się na to, żeby nie wyglądać jak wyjęty prosto jak ze studzienki i prezentował się może nawet nieco lepiej, niż uprzednio na co dzień. Podszedł do białowłosego szermierza, lecz nie spodziewał się, że w jego towarzystwie zobaczy kogoś jeszcze.
-Witam gołąbeczki - zawołał podchodząc do nich bliżej i unosząc rękę w raczej wiadomym geście. A jak nie wiadomym, to no... przywitać się chciał -Białych ciągnie do siebie, nie ma co - wyszczerzył kły, chociaż średnio to było widoczne, bo miał ryj przykryty częściowo przez owinięte bandaże, dlatego też ściągnął je niego w dół.
Był kolejny dzień, gdy Kuroi przechadzał się ulicami Shigashi - głównie w okolicach jednego miejsca - Czerwonego Smoka. To ten lokal wybrał przecież Seinaru na "przytulne miejsce", gdzie miał go spotkać, ten cham i prostak nie raczył jednak odwiedzić owego miejsca do tej pory. To było jedyne zajęcie, którym się zajmował, bowiem nie wymagało w sumie od niego niczego. Po prostu czekał i... kisił się we własnym sosie codziennie klnąc na kanapkowego szajbusa. Jeszcze przyjdzie na Ciebie czas, nie rozklejaj się stara dupo - podpowiadał tajemniczy głos w głowie niepozostawiająca już żadnych złudzeń. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Z każdym dniem coraz bardziej tracił nadzieję, że samuraj wróci do Shigashi, że pewnie zatrzymało go coś w tym miejscu i lepiej byłoby zostawić jakiś liścik i iść dalej... tylko po co. Koczował jak każdego dnia pod lokalem co jakiś czas udając się na przechadzkę, by po pewnej godzinie iść na spoczynek po "patrolu".
I byłby to kolejny dzień zakończony jakże pięknym schlaniem się na umór i ewentualnym oddaniem w ręce jakiejś niezbyt wysoko szanującej się kobiety, która ceniła wyżej pieniądz niż swoją godność, lecz usłyszał dźwięk. Znajomy głos, którego nie pomylisz z niczym - a jak pomylisz, to zaraz zwali Ci się na głowę niczym tajfun. Miła odmiana - dodał sobie ładnie w głowie wyszukując skąd dochodził ów głos Klepsydrowej Burzy. Przymknął oczy skupiając się, wydobywając ów tony z tłumu i... bingo! Cieszył się, że tego dnia zebrał się na to, żeby nie wyglądać jak wyjęty prosto jak ze studzienki i prezentował się może nawet nieco lepiej, niż uprzednio na co dzień. Podszedł do białowłosego szermierza, lecz nie spodziewał się, że w jego towarzystwie zobaczy kogoś jeszcze.
-Witam gołąbeczki - zawołał podchodząc do nich bliżej i unosząc rękę w raczej wiadomym geście. A jak nie wiadomym, to no... przywitać się chciał -Białych ciągnie do siebie, nie ma co - wyszczerzył kły, chociaż średnio to było widoczne, bo miał ryj przykryty częściowo przez owinięte bandaże, dlatego też ściągnął je niego w dół.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Gdzieś w mieście
Ichirou i Seinaru. Kojarzyła oba imiona. Jedno musiała nieco odkopać z odmętów pamięci, gdyż widzieli się raz, w Saimini. Drugie wspomnienie było dużo wyraźniejsze. Aż się zagotowała z nadmiaru emocji. Nie sądziła, że tak nagle przyjdzie jej się ponownie spotkać z tym Chochlikiem pustyni.
-Zdarzyło mi się ich spotkać... choć była to raczej przelotna znajomość - była to bardzo piękna gra słów idealnie opisująca obie relacje. Kocie, ty to umiesz zamieszać w miłym popołudniu, oj umiesz... Wiedziała, że jednak nie będzie mu za dużo zdradzać. Jakoś momentalnie to sake, które sączyli przez całą drogę zaczęło intensywnie opuszczać jej ciało. Co gorsza dowiedziała się, że to jeszcze nie była główna pozycja w jego niespodziance - Już mnie zaskoczyłeś, ale jeśli to nie koniec to zaczynam się powoli martwić - odparła kręcąc z dezaprobatą głową. Dobrze, że na miejscu miał być medyk, jakby przypadkiem doszło do jakiś niechcianych komplikacji. Teraz to dopiero będzie się działo.
-Zielona jaszczurka? Chyba nic jeszcze takiego nie mijaliśmy - w sumie nie przyglądała się za bardzo nazwom knajp, bo to on miał robić za przewodnika. Ilość straganów, ludzi i zupełnie nowa kultura pochłaniała ją do takiego stopnia, że jakoś sama nie umiała się do tej pory skupić na jednym miejscu. Jak widać powinna była być uważna. Szkoda, że nie podał jej dokładniejszej nazwy. I czym do diaska był dziobak? Jakiś ptak? Bo co innego może mieć dziób? Ah ten Kjosz!!
Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę zastanawiając się jakie to miejsce mógł mieć na myśli białowłosy, gdy wtem mały lisek zaczął tuptać w miejscu, przebierając niecierpliwie łapkami i ruszył gdzieś biegiem. Misae już miała ruszyć za nim, zmartwiona nagłym zrywem, gdy dostrzegła powód jego ucieczki. Kolejny raz zrobił jej ten sam numer. Mogła się już spodziewać gdzie go nogi poniosły
-Kuroi-san! - zawołała z uśmiechem, kiedy mały uszaty urwisk skakał dookoła nóg bruneta próbując wyzwać go na pojedynek. Doskakiwał, zaczepiał nogawkę spodni i uciekał gdzieś w głąb tłumu, by po kilku krokach się zawrócić i obejrzeć czy jego zachęta jest owocna. - Dzień dobry, Tomoe jak zawsze mnie wyprzedził w przywitaniach - zażartowała pogodnie
-Zdarzyło mi się ich spotkać... choć była to raczej przelotna znajomość - była to bardzo piękna gra słów idealnie opisująca obie relacje. Kocie, ty to umiesz zamieszać w miłym popołudniu, oj umiesz... Wiedziała, że jednak nie będzie mu za dużo zdradzać. Jakoś momentalnie to sake, które sączyli przez całą drogę zaczęło intensywnie opuszczać jej ciało. Co gorsza dowiedziała się, że to jeszcze nie była główna pozycja w jego niespodziance - Już mnie zaskoczyłeś, ale jeśli to nie koniec to zaczynam się powoli martwić - odparła kręcąc z dezaprobatą głową. Dobrze, że na miejscu miał być medyk, jakby przypadkiem doszło do jakiś niechcianych komplikacji. Teraz to dopiero będzie się działo.
-Zielona jaszczurka? Chyba nic jeszcze takiego nie mijaliśmy - w sumie nie przyglądała się za bardzo nazwom knajp, bo to on miał robić za przewodnika. Ilość straganów, ludzi i zupełnie nowa kultura pochłaniała ją do takiego stopnia, że jakoś sama nie umiała się do tej pory skupić na jednym miejscu. Jak widać powinna była być uważna. Szkoda, że nie podał jej dokładniejszej nazwy. I czym do diaska był dziobak? Jakiś ptak? Bo co innego może mieć dziób? Ah ten Kjosz!!
Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę zastanawiając się jakie to miejsce mógł mieć na myśli białowłosy, gdy wtem mały lisek zaczął tuptać w miejscu, przebierając niecierpliwie łapkami i ruszył gdzieś biegiem. Misae już miała ruszyć za nim, zmartwiona nagłym zrywem, gdy dostrzegła powód jego ucieczki. Kolejny raz zrobił jej ten sam numer. Mogła się już spodziewać gdzie go nogi poniosły
-Kuroi-san! - zawołała z uśmiechem, kiedy mały uszaty urwisk skakał dookoła nóg bruneta próbując wyzwać go na pojedynek. Doskakiwał, zaczepiał nogawkę spodni i uciekał gdzieś w głąb tłumu, by po kilku krokach się zawrócić i obejrzeć czy jego zachęta jest owocna. - Dzień dobry, Tomoe jak zawsze mnie wyprzedził w przywitaniach - zażartowała pogodnie
0 x

- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Gdzieś w mieście
- Parararara, wjechał do Shigashi jak do siebie, na szczęście tylko nieliczni, którzy pochodzili z Sogen mogli go rozpoznać. Na tych ziemiach był anonimowy, nawet nie posiadał jakichkolwiek znaków Klepsydry na sobie, jednak to miało się niedługo zmienić. Cóż, jednak nie była to historia tylko o nim. Była to historia o tej dwójce, która trafiła do Shigashi dość nieprzypadkowo. Nie było im dane jednak dłużej spędzać czas ze sobą, ponieważ pojawił się też on. Kolejny przyjaciel białowłosego. Kuroi mógł myśleć co chciał, ale czerwonooki ufał mu i wiedział, że na niedźwiedzia pustyni może liczyć. A nawet gdyby nie, to na pewno mógł kruczowłosy mieć wsparcie w szermierzu z Sogen. Na pewno w bitwie i przy kielichu.
- Dobra, to teraz poznasz ich z tej lepszej strony! Nie ma czego się bać, najwyżej póxniej mnie pobijesz, zezwalam! - powiedział pełen uśmiechu i radości, chwytając ją delikatnie w pasie, by przejść kawałek dalej i odpuścić, ot tak zaczepnie se złapał babę. Niestety, jego zainteresowanie jej osobą i rozmowa zawróciły mu na tyle przed oczami, że nie pamiętał w jakim lokalu miał spotkać kompanów, przy okazji mijając ten, który był obrany na cel. Dziewczyna też nie widziała takowej knajpy, więc tylko wzruszył ramionami i wciąż się rozglądał. Jeszcze nie planował drzeć japy, ale przeszło mu to przez myśl, że to już najwyższa pora wychylić się z tłumu i krzyknąć imiona kompanów.
Po chwili wpadli na osobę, której nie spodziewał się tak szybko spotkać. Liczył na to, że będzie już w knajpie, ale cóż, nie mógł jednak powstrzymać emocji i od razu zwrócił uwagę na przystojnego dziadygę.
- Ooo dziadzia się zjawił! WITAAAAMY! - krzyknął już potężnie, rozkładając ręce do uścisku, spoglądając na cwany uśmieszek tego starego wygi, o imponujących umiejętnościach. Oczywiście go nie przytulił, ale zagrał iście teatralnie, chcąc zwrócić uwagę, by po chwili przejść dalej. Nie liczył się z innymi i to, że każdy mógł to słyszeć. Po co miał się przejmować obcymi. - A dla kontrastu białych, najlepiej pasuje jeden czarny, co nie? To chyba możemy połączyć siły w poszukiwaniu tej niebieskiej flądry, czy jak to tam Seinaru nazywał.... - spoglądał z nadzieją na Kuroia, który miał na pewno lepszą pamięć do takich nazw niż Shiroyasha, liczący na jego wsparcie w tym momencie!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Gdzieś w mieście
Mały stworek towarzyszący białowłosej. Jakże można było o nim zapomnieć zwłaszcza, że przecież tak chętnie dogadywał się z tym parszywym dziadygą. Uklęknął na jedno kolano przed zwierzakiem i zaczął gładzić jego futerko, by ewentualnie później wziąć malca na ręce, jeżeli nie będzie oponował. On będzie mógł dalej zajmować się głaskaniem, Tomoe zaś mógł być głaskany, czyli mieli sytuację win-win. Każdy wygrywał, nikt nie przegrywał, a Kuroi mógł stanąć wyprostowany, bowiem taj było nieco niewygodnie.
-Jak widać moja droga - odezwał się do dziewczyny obdarzając ją krótkim, acz szczerym uśmiechem. Już raz widział tą parkę w ryokanie (bodajże) w Yinzin. Na turnieju samurajów, gdzie przecież poznał mistrzowskie sztuczki z widelcem, chociaż nie zdawał sobie też sprawy z tego, że już więcej ich nie zobaczy. Ah gdyby tylko tak potrafił! Niestety był tylko starszym Sabaku i potrafił tylko dobrze zarządzać piachem i głaskać zwierzaki. W tym był wręcz legendarny!
-Jestem tu już dłuższy czas. Stety niestety - nieco zmieszany widząc jak Kjudasz rozkłada ręce, lecz miał Tomoe na rękach, były więc sprawy ważne i ważniejsze i po prostu nie mógł sobie pozwolić na takie przywitania nie przerywając komfortu głaskania zwierzaczkowi. Nie spodziewał się aż tak ciepłego przywitania, lecz z tym typkiem nigdy nie wiesz, czy zaraz nie zacznie się drzeć z tylko sobie znanego powodu. Niecierpliwy, burzliwy, wyróżniający się z tłumu nie tylko przez białą czuprynę. Cały Kjudasz. Taka osoba zawsze była przydatna, bowiem odciągała myśli, nie pozwalała wkręcić się w spiralę swojego spierdolenia, tylko praktycznie cały czas odwracała uwagę eksponując dosłownie wszystko w pobliżu. Gdyby znalazł Misae pewnie by się po prostu przywitali gdzieś z boczku, a nie informowali o tym praktycznie wszystkich w okolicy. Jest jednak pewna różnica, co?
-Czerwonego smoka? - zapytał mrużąc oczy i zerkając tylko na knajpę znajdującą się w sumie w dosyć bliskiej odległości. Po chwili, tka dla pewności, wskazał jeszcze miejsce paluchem. Szyld był dosyć jednoznaczny, nie dało się tego miejsca z niczym pomylić, a dla znajomych wiadome wręcz było z czym ten lokal jest powiązany. Akiyama... jedna z rodzin z którą Kuma miał nieco zatargów, ale i kontaktów. Jakby nie spojrzeć byłoby blisko, a sam byłby członkiem tej organizacji, a nie Klepsydry. A skoro o niej mowa.
-Myślałem, że pierwszy będzie Seinaru, ale do tej pory go nie widziałem. Może znowu nam się schlał, rozwalił jakąś hacjendę i przetrzymują go gdzieś teraz. Niezbyt bym się zdziwił - wzruszył ramionami zdając sobie sprawę, że samuraj był cóż... niezbyt odporny na alkohol -Możemy tam wskoczyć, a nie stać jak na ulicy, hm? - zaproponował zarówno Kjoszowi, ale i Misae, która przecież była jego TOWARZYSZKĄ, a jak chłopak chodzi z dziewczynom, to som już parom!
z/t x3 (Kuroi, Misae, Kyoushi)
-Jak widać moja droga - odezwał się do dziewczyny obdarzając ją krótkim, acz szczerym uśmiechem. Już raz widział tą parkę w ryokanie (bodajże) w Yinzin. Na turnieju samurajów, gdzie przecież poznał mistrzowskie sztuczki z widelcem, chociaż nie zdawał sobie też sprawy z tego, że już więcej ich nie zobaczy. Ah gdyby tylko tak potrafił! Niestety był tylko starszym Sabaku i potrafił tylko dobrze zarządzać piachem i głaskać zwierzaki. W tym był wręcz legendarny!
-Jestem tu już dłuższy czas. Stety niestety - nieco zmieszany widząc jak Kjudasz rozkłada ręce, lecz miał Tomoe na rękach, były więc sprawy ważne i ważniejsze i po prostu nie mógł sobie pozwolić na takie przywitania nie przerywając komfortu głaskania zwierzaczkowi. Nie spodziewał się aż tak ciepłego przywitania, lecz z tym typkiem nigdy nie wiesz, czy zaraz nie zacznie się drzeć z tylko sobie znanego powodu. Niecierpliwy, burzliwy, wyróżniający się z tłumu nie tylko przez białą czuprynę. Cały Kjudasz. Taka osoba zawsze była przydatna, bowiem odciągała myśli, nie pozwalała wkręcić się w spiralę swojego spierdolenia, tylko praktycznie cały czas odwracała uwagę eksponując dosłownie wszystko w pobliżu. Gdyby znalazł Misae pewnie by się po prostu przywitali gdzieś z boczku, a nie informowali o tym praktycznie wszystkich w okolicy. Jest jednak pewna różnica, co?
-Czerwonego smoka? - zapytał mrużąc oczy i zerkając tylko na knajpę znajdującą się w sumie w dosyć bliskiej odległości. Po chwili, tka dla pewności, wskazał jeszcze miejsce paluchem. Szyld był dosyć jednoznaczny, nie dało się tego miejsca z niczym pomylić, a dla znajomych wiadome wręcz było z czym ten lokal jest powiązany. Akiyama... jedna z rodzin z którą Kuma miał nieco zatargów, ale i kontaktów. Jakby nie spojrzeć byłoby blisko, a sam byłby członkiem tej organizacji, a nie Klepsydry. A skoro o niej mowa.
-Myślałem, że pierwszy będzie Seinaru, ale do tej pory go nie widziałem. Może znowu nam się schlał, rozwalił jakąś hacjendę i przetrzymują go gdzieś teraz. Niezbyt bym się zdziwił - wzruszył ramionami zdając sobie sprawę, że samuraj był cóż... niezbyt odporny na alkohol -Możemy tam wskoczyć, a nie stać jak na ulicy, hm? - zaproponował zarówno Kjoszowi, ale i Misae, która przecież była jego TOWARZYSZKĄ, a jak chłopak chodzi z dziewczynom, to som już parom!
z/t x3 (Kuroi, Misae, Kyoushi)
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości