Posiadłość Reiki
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika w spokoju śledziła kolejne gałęzie drzewa rodowego Senju i doszła do wniosku, że Ryu, którego spotkała w lesie mógłby być uznany za ich dalekiego kuzyna. Bezpośrednio nie byli spokrewnieni, bo zarówno jego rodzina, jak rodzina Reiki i Shigeru znajdowały się na zupełnie innych gałęziach. Mimo wszystko sprowadzało się to do faktu, że mieli wspólnych przodków, choć w tym wypadku Reiki to nie dotyczyło, gdyż nie była rodowitym Senju. Czuła się jednak dumna z faktu, że została wcielona do tej rodziny i widnieje teraz w genealogii Senju, nawet jako osobna gałązka. Gdyby nie klan, nie wiadomo co by się z nią stało.
Jej ciszę i spokój przerwały pospieszne kroki, które najwyraźniej kierowały się w stronę biblioteki, zaś wcześniej chyba słyszała, że ktoś puka do drzwi. Czyżby Shigeru wrócił i teraz chce jej nawtykać za to, że uganiał się za nią po całym lesie? Odłożyła zwój na kolana i spojrzała na drzwi, które już po chwili szybko się rozsunęły. Okazało się, że to ojciec, zaś minę miał lekko zaniepokojoną. Słysząc jego słowa, Reika poderwała się z kanapy i wybiegła z biblioteki, przelotem jeszcze odkładając trzymany zwój na pobliski stolik.
- Zaopiekujcie się proszę Akumą. - Rzuciła ojcu przez ramię.
Nie przejmując się faktem, że ma mokre włosy i jest ubrana tylko w szlafrok, przebiegła przez dom i dotarła do drzwi frontowych, za którymi czekał posłaniec, szybko otworzyła je i równie szybko zamknęła za sobą, stając twarzą w twarz z osobą, która do niej przyszła. Wzrok miała lekko zaniepokojony, ale trudno było się w takiej sytuacji dziwić.
- Czy coś się stało mojemu bratu? - Wypaliła od razu. - Został ranny?
Reika wiedziała, że Shigeru chciał zbadać tą sytuację i prawdopodobnie dlatego tak długo nie wracał do domu. Perspektywa, że coś mogło mu się stać sprawiła, że Reice zrobiło się słabo. Musi się dowiedzieć prawdy, choćby miała to wydusić siłą z posłańca. Dziwne jednak, że nic nie chciał powiedzieć ojcu i to właśnie po nią posłano. Może nie chodziło o Shigeru?
Jej ciszę i spokój przerwały pospieszne kroki, które najwyraźniej kierowały się w stronę biblioteki, zaś wcześniej chyba słyszała, że ktoś puka do drzwi. Czyżby Shigeru wrócił i teraz chce jej nawtykać za to, że uganiał się za nią po całym lesie? Odłożyła zwój na kolana i spojrzała na drzwi, które już po chwili szybko się rozsunęły. Okazało się, że to ojciec, zaś minę miał lekko zaniepokojoną. Słysząc jego słowa, Reika poderwała się z kanapy i wybiegła z biblioteki, przelotem jeszcze odkładając trzymany zwój na pobliski stolik.
- Zaopiekujcie się proszę Akumą. - Rzuciła ojcu przez ramię.
Nie przejmując się faktem, że ma mokre włosy i jest ubrana tylko w szlafrok, przebiegła przez dom i dotarła do drzwi frontowych, za którymi czekał posłaniec, szybko otworzyła je i równie szybko zamknęła za sobą, stając twarzą w twarz z osobą, która do niej przyszła. Wzrok miała lekko zaniepokojony, ale trudno było się w takiej sytuacji dziwić.
- Czy coś się stało mojemu bratu? - Wypaliła od razu. - Został ranny?
Reika wiedziała, że Shigeru chciał zbadać tą sytuację i prawdopodobnie dlatego tak długo nie wracał do domu. Perspektywa, że coś mogło mu się stać sprawiła, że Reice zrobiło się słabo. Musi się dowiedzieć prawdy, choćby miała to wydusić siłą z posłańca. Dziwne jednak, że nic nie chciał powiedzieć ojcu i to właśnie po nią posłano. Może nie chodziło o Shigeru?
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika dostrzegła zawstydzenie na twarzy chłopaka, który na nią czekał, ale nie było czasu na przejmowanie się tym faktem, ani tym, że wybiegła w tak skąpym odzieniu. Przede wszystkim musiała się dowiedzieć, czy bratu nic nie jest. Najwyraźniej rodzice też chcieli to usłyszeć, bo tuż za nią stanął ojciec, z Akumą na rękach, ale po chwili oddał psiaka matce, która stała na progu drzwi i przysłuchiwała się z niepokojem wypisanym na twarzy.
Cała trójka spięła się, gdy usłyszeli o bitwie i rannych, ale po chwili zgodnie odetchnęli z ulgą, że Shigeru nic się nie stało. Nie mniej należało pomóc tym, którzy ucierpieli i Reika nie miała zamiaru w tej sprawie się wahać. Zrobi co w jej mocy, aby pomóc poszkodowanym. Właśnie dlatego została konoichi i było to jej zadanie. Skinęła więc głową posłańcowi.
- Będę gotowa za chwilę. - Zakomunikowała i zniknęła we wnętrzu domu.
Szybko wbiegła do swojego pokoju i zrzuciła z siebie szlafrok, aby przebrać się w swój strój shinobi. Właśnie mocowała swoje kabury z ekwipunkiem, gdy rozległo się pukanie i słysząc pozwolenie, weszła matka, z Akumą na rękach.
- Skoro Cię wzywają, to sytuacja musi być poważna. - Powiedziała zmartwiona. - Uważaj na siebie i nie przemęczaj się. Na pewno będziesz miała innych do pomocy.
- Nie martw się o mnie, mamo. - Odpowiedziała Reika, szybko wiążąc buty. - Bardziej martw się o tych, którzy zostali ranni. Nie mam pojęcia w jak ciężkim są stanie, ale wygląda na to, że jest to sytuacja kryzysowa. Owa bitwa musiała być bardzo zacięta. Dowiem się, co z Shigeru.
Splotła na szybkiego mokre włosy w warkocz, założyła ochraniacz na czoło i wybiegła z domu, mijając po drodze zaniepokojonego ojca i przelotnie klepiąc go pocieszająco po ramieniu. Stanęła przed posłańcem w pełnym ubiorze shinobi, gotowa do działania.
- Możemy iść. - Oznajmiła i ruszyła biegiem. - Opowiedz mi, co się stało.
Oczekiwała szczegółowego raportu, aby dowiedzieć się, jaka jest sytuacja i przede wszystkim kto za to wszystko odpowiada.
[zt Reika i posłaniec]
Dalsza część tu: Klik!
Cała trójka spięła się, gdy usłyszeli o bitwie i rannych, ale po chwili zgodnie odetchnęli z ulgą, że Shigeru nic się nie stało. Nie mniej należało pomóc tym, którzy ucierpieli i Reika nie miała zamiaru w tej sprawie się wahać. Zrobi co w jej mocy, aby pomóc poszkodowanym. Właśnie dlatego została konoichi i było to jej zadanie. Skinęła więc głową posłańcowi.
- Będę gotowa za chwilę. - Zakomunikowała i zniknęła we wnętrzu domu.
Szybko wbiegła do swojego pokoju i zrzuciła z siebie szlafrok, aby przebrać się w swój strój shinobi. Właśnie mocowała swoje kabury z ekwipunkiem, gdy rozległo się pukanie i słysząc pozwolenie, weszła matka, z Akumą na rękach.
- Skoro Cię wzywają, to sytuacja musi być poważna. - Powiedziała zmartwiona. - Uważaj na siebie i nie przemęczaj się. Na pewno będziesz miała innych do pomocy.
- Nie martw się o mnie, mamo. - Odpowiedziała Reika, szybko wiążąc buty. - Bardziej martw się o tych, którzy zostali ranni. Nie mam pojęcia w jak ciężkim są stanie, ale wygląda na to, że jest to sytuacja kryzysowa. Owa bitwa musiała być bardzo zacięta. Dowiem się, co z Shigeru.
Splotła na szybkiego mokre włosy w warkocz, założyła ochraniacz na czoło i wybiegła z domu, mijając po drodze zaniepokojonego ojca i przelotnie klepiąc go pocieszająco po ramieniu. Stanęła przed posłańcem w pełnym ubiorze shinobi, gotowa do działania.
- Możemy iść. - Oznajmiła i ruszyła biegiem. - Opowiedz mi, co się stało.
Oczekiwała szczegółowego raportu, aby dowiedzieć się, jaka jest sytuacja i przede wszystkim kto za to wszystko odpowiada.
[zt Reika i posłaniec]
Dalsza część tu: Klik!
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Spod siedziby Lidera Klanu skierowałem swoje kroki do domu. Nie było sensu tułać się po mieście tym bardziej, że już było ciemno, a Reika prawdopodobnie zdążyła już wrócić do domu. Mimo, że wyszedłem z domu na jej poszukiwania, to ów cel dość szybko się zmienił po napotkaniu starszej kobiety. Krótka rozmowa z nią wystarczyła mi do tego, bym słowa ojca wziął dużo poważniej niż na początku je obrałem. O ile niszczenie ogrodzeń z początku wydawać się mogło chuligaństwem, to usłyszenie o stratach i trudach wyżycia od kobiety doświadczone przez lata, która winna na stare lata odpoczywać, było doprawdy irytujące. Po usłyszeniu tego nie mogłem tak tego zostawić. Konsekwencje późniejszych wydarzeń jakie miały miejsce z pewnością odbić się miały na wydarzeniach regionu.
Podchodząc do drzwi, dostrzegłem palące się w domostwie światła. Pewne było to, że inni jeszcze nie spali. Nie pozostawało nic innego jak wejśc do środka, ale zanim to uczyniłem, po prostu zapukałem, aby nie przestraszyć pozostałych nagłym wtargnięciem do środka.
- Wróciłem! - krzyknąłem od progu, ściągając ze zmęczonych stóp sandały. Z pokoju jak i od kuchni, która znajdowała się naprzeciwko dostrzegłem bijące światło, więc od razu ruszyłem w tamtą stronę. - Shigeru? Dobrze, że już wróciłeś. Jest z Tobą Reika? - padło pytanie ze strony mamy, która właśnie wychyliła się z progu w kuchni, na co mnie dosłownie zmroziło. - Jeszcze nie wróciła? - zapytałem, na co mama pokręciła głową. Na szczęscie tata, który najwyraźniej słyszał naszą rozmowę i zrozumiał kierujące mną intencje, zaraz przyszedł z wytłumaczeniem - Po tym jak wyszedłeś to wróciła, ale potem przyszedł posłaniec z wezwaniem, podobno była jakaś potyczka?
Potyczka to było mało powiedziane. Kilkanaście trupów, kilkanaście cięzko rannych osób, schwytany Uchiha. Dłonią pomasowałem skronie bo od myśli, że zaraz będę musiał to tłumaczyć, rozbolała mnie zwyczajnie głowa - Zostało coś do zjedzenia? Zaraz o wszystkim opowiem. Tylko spokojnie - powiedziałem w kierunku rodziców, aby ich uspokoić bo najwyraźniej i oni byli poddenerwowani tą całą sytuacją. Mama zrobiła mi przejście wpuszczając mnie do pomieszczenia, sama wróciła do kredensu wyjmując z niej deskę do krojenia oraz noże, a sam usiadłem przy stole blisko taty, który siedział przy jakimś zwoju.
- Zaraz po opuszczeniu domu napotkałem kobietę, która również opowiedziała mi o tym problemie z ogrodzeniem. Co więcej, ta sytuacja w szczególności ją dotykała, bo sama miała pola uprawne tuż pod lasem, blisko starego młyna. Udałem się tam i sprowokowałem dalsze wypadki, stawiając ogrodzenie... - powiedziałem, przyglądając się mamie, która zręcznie uwijała się przy stole, wyciągając co chwilę coś z spiżarni, krojąc i układając. Nie powiem bym nie poczuł gromadzącej się w ustach śliny, która była po prostu objawem narastającego głodu.
- Dość szybko okazało się, że za tym wszystkim nie stoi jedna osoba. Kilkadziesiąt minut później pojawiła się na miejscu dośc spora grupa... cięzko mi ich nawet określić, chłopów? Raczej nie. Byli to pewnie jacyś najęci rzezimieszki. Kazali mi się usunąc i pozwolić im zrobić to po co przyszli, a ja oczywiście nie mogłem się na to zgodzić - odparłem, krótko się przy tym krzywiąc bo ojciec już się zapewne domyślał co wydarzyło się dalej. - Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że grupą tych osób dowodził... Uchiha. Osoba z Sharinganem. To z nim walczyłem. Do pojedynku włączyła się grupka osób którymi przewodził, a po mojej stronie stanęli nasi rolnicy, którzy też przyszli sporą grupą. To była... prawdziwa rzeźnia. Po tym jak udało mi się wyelminować Uchihe, zostawiłem na miejscu klony, aby zajęli się rannymi, a sam skierowałem się z więźniem do Lidera Klanu. Nie wiem jaką decyzję teraz podejmię. Niemniej jednak obawiam się, że to może nieść za sobą daleko idące konsekwencje - odparłem dzielajac się wątpliwości, na co ojciec przytaknął bo również zgadzał się z tą opinią. Mama właśnie przysiadła się kładaąc przede mną talerz z kanapkami co przyjąłem skrzętnym kiwnięciem głowy i uśmiechem.
- Nic Ci się synku jednak nie stało, prawda? - spytała na co energicznie pokręciłem głową. Cała mama, pierwsze co to zawsze się martwiła o swoje pociechy. - Jak się domyślam Reika własnie się udała, żeby pomóc z rannymi. Powinna zaraz wrócić. Miałem nadzieję, że rodzice po uzyskaniu tych informacji, będą nieco spokojniejsi mimo, że informacja o ataku członka Rodu Uchiha z pewnością nie należała do pomyślnych. Główne pytanie jakie teraz brzmiało to to czy działał z polecenia władz czy też był jakimś wyrzutkiem.
Podchodząc do drzwi, dostrzegłem palące się w domostwie światła. Pewne było to, że inni jeszcze nie spali. Nie pozostawało nic innego jak wejśc do środka, ale zanim to uczyniłem, po prostu zapukałem, aby nie przestraszyć pozostałych nagłym wtargnięciem do środka.
- Wróciłem! - krzyknąłem od progu, ściągając ze zmęczonych stóp sandały. Z pokoju jak i od kuchni, która znajdowała się naprzeciwko dostrzegłem bijące światło, więc od razu ruszyłem w tamtą stronę. - Shigeru? Dobrze, że już wróciłeś. Jest z Tobą Reika? - padło pytanie ze strony mamy, która właśnie wychyliła się z progu w kuchni, na co mnie dosłownie zmroziło. - Jeszcze nie wróciła? - zapytałem, na co mama pokręciła głową. Na szczęscie tata, który najwyraźniej słyszał naszą rozmowę i zrozumiał kierujące mną intencje, zaraz przyszedł z wytłumaczeniem - Po tym jak wyszedłeś to wróciła, ale potem przyszedł posłaniec z wezwaniem, podobno była jakaś potyczka?
Potyczka to było mało powiedziane. Kilkanaście trupów, kilkanaście cięzko rannych osób, schwytany Uchiha. Dłonią pomasowałem skronie bo od myśli, że zaraz będę musiał to tłumaczyć, rozbolała mnie zwyczajnie głowa - Zostało coś do zjedzenia? Zaraz o wszystkim opowiem. Tylko spokojnie - powiedziałem w kierunku rodziców, aby ich uspokoić bo najwyraźniej i oni byli poddenerwowani tą całą sytuacją. Mama zrobiła mi przejście wpuszczając mnie do pomieszczenia, sama wróciła do kredensu wyjmując z niej deskę do krojenia oraz noże, a sam usiadłem przy stole blisko taty, który siedział przy jakimś zwoju.
- Zaraz po opuszczeniu domu napotkałem kobietę, która również opowiedziała mi o tym problemie z ogrodzeniem. Co więcej, ta sytuacja w szczególności ją dotykała, bo sama miała pola uprawne tuż pod lasem, blisko starego młyna. Udałem się tam i sprowokowałem dalsze wypadki, stawiając ogrodzenie... - powiedziałem, przyglądając się mamie, która zręcznie uwijała się przy stole, wyciągając co chwilę coś z spiżarni, krojąc i układając. Nie powiem bym nie poczuł gromadzącej się w ustach śliny, która była po prostu objawem narastającego głodu.
- Dość szybko okazało się, że za tym wszystkim nie stoi jedna osoba. Kilkadziesiąt minut później pojawiła się na miejscu dośc spora grupa... cięzko mi ich nawet określić, chłopów? Raczej nie. Byli to pewnie jacyś najęci rzezimieszki. Kazali mi się usunąc i pozwolić im zrobić to po co przyszli, a ja oczywiście nie mogłem się na to zgodzić - odparłem, krótko się przy tym krzywiąc bo ojciec już się zapewne domyślał co wydarzyło się dalej. - Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że grupą tych osób dowodził... Uchiha. Osoba z Sharinganem. To z nim walczyłem. Do pojedynku włączyła się grupka osób którymi przewodził, a po mojej stronie stanęli nasi rolnicy, którzy też przyszli sporą grupą. To była... prawdziwa rzeźnia. Po tym jak udało mi się wyelminować Uchihe, zostawiłem na miejscu klony, aby zajęli się rannymi, a sam skierowałem się z więźniem do Lidera Klanu. Nie wiem jaką decyzję teraz podejmię. Niemniej jednak obawiam się, że to może nieść za sobą daleko idące konsekwencje - odparłem dzielajac się wątpliwości, na co ojciec przytaknął bo również zgadzał się z tą opinią. Mama właśnie przysiadła się kładaąc przede mną talerz z kanapkami co przyjąłem skrzętnym kiwnięciem głowy i uśmiechem.
- Nic Ci się synku jednak nie stało, prawda? - spytała na co energicznie pokręciłem głową. Cała mama, pierwsze co to zawsze się martwiła o swoje pociechy. - Jak się domyślam Reika własnie się udała, żeby pomóc z rannymi. Powinna zaraz wrócić. Miałem nadzieję, że rodzice po uzyskaniu tych informacji, będą nieco spokojniejsi mimo, że informacja o ataku członka Rodu Uchiha z pewnością nie należała do pomyślnych. Główne pytanie jakie teraz brzmiało to to czy działał z polecenia władz czy też był jakimś wyrzutkiem.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika w końcu doczłapała się do domu, widząc nadal palące się lampiony. Najwyraźniej rodzice czekali na nią, zaniepokojeni całą sytuacją i chcieli się upewnić, że nic jej nie jest. Całkiem możliwe, że Shigeru również zdążył wrócić do domu i dowie się wszystkiego na temat bitwy, jaka rozegrała się na polach uprawnych. Części się domyślała, ale wolała usłyszeć fakty. Rozsunęła drzwi i weszła do przedpokoju, zamykając za sobą dom na zasuwkę. Zdjęła swoje buty i dostrzegła te, które należały do brata. A więc Shigeru już wrócił i cała rodzina znowu była w komplecie. Blondynka ruszyła więc do kuchni i stanęła w progu, opierając się ciężko o framugę.
- Wróciłam. - Powiedziała zmęczonym głosem, nie reagując na podbiegającego Akumę.
W tej chwili mogła wystraszyć całą trójkę swoim widokiem i w sumie by się temu nawet nie dziwiła. Zapewne wyglądała tak jak się czuła, czyli wykończona do tego stopnia, że w każdej chwili mogła się przewrócić. Oprócz tego dłonie, ubranie i twarz miała uwalone krwią rannych, którym udzielała pomocy, zaś jej błękitne oczy wyrażały w tej chwili tylko smutną pustkę.
- Reika! Nic Ci nie jest? - Podbiegła do niej matka, aby sprawdzić jej stan.
- Nic...jestem tylko wykończona. - Odpowiedziała i spojrzała bratu w oczy. - Jeszcze nigdy nie wiedziałam takiej masakry...zginęło tylu niewinnych ludzi...
- Chodź. Pomogę Ci doprowadzić się do porządku. - Oznajmiła matka i objęła Reikę ramieniem.
Rzuciła Shigeru i ojcu zaniepokojone spojrzenie po czym wyprowadziła blondynkę z kuchni, asekurując ją w stronę łazienki. Tam zamknęła za nimi drzwi, wpuszczając jeszcze Akumę, który nie odstępował Reiki na krok i posadziła córkę na stołku, zajmując się obmywaniem jej z krwi. Z ulgą przyjęła fakt, że dziewczyna nie ma żadnych obrażeń, lecz wyraźnie było widać, że ten widok mocno nią wstrząsnął, zaś pomoc rannym znacznie ją wyczerpała i jedyne czego teraz potrzebowała, to solidnego odpoczynku, aby zregenerować siły. Kiedy matka skończyła zmywać krew, nakazała blondynce się przebrać i zapewniła, że wypierze jej ubranie. Reika wcześniej brała kąpiel, więc nie czuła potrzeby ponownego zanurzania się w wannie, zresztą nawet nie miała na to siły, dlatego też posłusznie przebrała się w nocny strój i zostawiła matce pranie. Włosy nadal miała wilgotne po wcześniejszym myciu, więc zostawiła je splecione w warkocz. Przelotnie pogłaskała Akume, który popiskiwał zaniepokojony stanem swojej pani. Rodzicielka sprawnie zamoczyła strój Reiki, aby łatwiej było zmyć plamy krwi, po czym wyprowadziła dziewczynę z łazienki i zaprowadziła do jej pokoju, upewniając się, że ta od razu zniknie pod kołdrą. Akuma zaś ułożył się przy jej poduszce, najwyraźniej mając zamiar czuwać nad jej snem.
- Mamo, zawołasz na chwilę Shigeru? Proszę. - Zapytała siadając wygodniej w pościeli i sięgając po fiolkę z lekiem nasennym. - Chciałabym jeszcze chwilę z nim porozmawiać.
Rodzicielka zacisnęła usta, wyraźnie chcąc powiedzieć, że powinna teraz odpocząć, a na rozmowy przyjdzie czas rano, lecz ostatecznie powstrzymała się od wypowiedzenia tego na głos.
- No dobrze, byle nie za długo. - Zgodziła się. - Jest już późno i oboje potrzebujecie snu po dzisiejszym dniu.
Reika skinęła głową, po czym podziękowała i zażyła jedną z tabletek. Zanim zacznie działać, minie co najmniej kwadrans, więc zdąży przekazać to, co chciała. Matka zaś wyszła z pokoju Reiki i skierowała się do kuchni, gdzie Shigeru pewnie kończył kolację, którą wcześniej mu zrobiła.
- Reika chciałaby z Tobą jeszcze porozmawiać. - Poinformowała syna, po czym uchwyciła zaniepokojony wzrok męża. - Wszystko w porządku, jest tylko zmęczona i przybita tym, co zobaczyła na polach. Sen dobrze jej zrobi.
Ojciec skinął głową w odpowiedzi i dokończył herbatę.
- Wróciłam. - Powiedziała zmęczonym głosem, nie reagując na podbiegającego Akumę.
W tej chwili mogła wystraszyć całą trójkę swoim widokiem i w sumie by się temu nawet nie dziwiła. Zapewne wyglądała tak jak się czuła, czyli wykończona do tego stopnia, że w każdej chwili mogła się przewrócić. Oprócz tego dłonie, ubranie i twarz miała uwalone krwią rannych, którym udzielała pomocy, zaś jej błękitne oczy wyrażały w tej chwili tylko smutną pustkę.
- Reika! Nic Ci nie jest? - Podbiegła do niej matka, aby sprawdzić jej stan.
- Nic...jestem tylko wykończona. - Odpowiedziała i spojrzała bratu w oczy. - Jeszcze nigdy nie wiedziałam takiej masakry...zginęło tylu niewinnych ludzi...
- Chodź. Pomogę Ci doprowadzić się do porządku. - Oznajmiła matka i objęła Reikę ramieniem.
Rzuciła Shigeru i ojcu zaniepokojone spojrzenie po czym wyprowadziła blondynkę z kuchni, asekurując ją w stronę łazienki. Tam zamknęła za nimi drzwi, wpuszczając jeszcze Akumę, który nie odstępował Reiki na krok i posadziła córkę na stołku, zajmując się obmywaniem jej z krwi. Z ulgą przyjęła fakt, że dziewczyna nie ma żadnych obrażeń, lecz wyraźnie było widać, że ten widok mocno nią wstrząsnął, zaś pomoc rannym znacznie ją wyczerpała i jedyne czego teraz potrzebowała, to solidnego odpoczynku, aby zregenerować siły. Kiedy matka skończyła zmywać krew, nakazała blondynce się przebrać i zapewniła, że wypierze jej ubranie. Reika wcześniej brała kąpiel, więc nie czuła potrzeby ponownego zanurzania się w wannie, zresztą nawet nie miała na to siły, dlatego też posłusznie przebrała się w nocny strój i zostawiła matce pranie. Włosy nadal miała wilgotne po wcześniejszym myciu, więc zostawiła je splecione w warkocz. Przelotnie pogłaskała Akume, który popiskiwał zaniepokojony stanem swojej pani. Rodzicielka sprawnie zamoczyła strój Reiki, aby łatwiej było zmyć plamy krwi, po czym wyprowadziła dziewczynę z łazienki i zaprowadziła do jej pokoju, upewniając się, że ta od razu zniknie pod kołdrą. Akuma zaś ułożył się przy jej poduszce, najwyraźniej mając zamiar czuwać nad jej snem.
- Mamo, zawołasz na chwilę Shigeru? Proszę. - Zapytała siadając wygodniej w pościeli i sięgając po fiolkę z lekiem nasennym. - Chciałabym jeszcze chwilę z nim porozmawiać.
Rodzicielka zacisnęła usta, wyraźnie chcąc powiedzieć, że powinna teraz odpocząć, a na rozmowy przyjdzie czas rano, lecz ostatecznie powstrzymała się od wypowiedzenia tego na głos.
- No dobrze, byle nie za długo. - Zgodziła się. - Jest już późno i oboje potrzebujecie snu po dzisiejszym dniu.
Reika skinęła głową, po czym podziękowała i zażyła jedną z tabletek. Zanim zacznie działać, minie co najmniej kwadrans, więc zdąży przekazać to, co chciała. Matka zaś wyszła z pokoju Reiki i skierowała się do kuchni, gdzie Shigeru pewnie kończył kolację, którą wcześniej mu zrobiła.
- Reika chciałaby z Tobą jeszcze porozmawiać. - Poinformowała syna, po czym uchwyciła zaniepokojony wzrok męża. - Wszystko w porządku, jest tylko zmęczona i przybita tym, co zobaczyła na polach. Sen dobrze jej zrobi.
Ojciec skinął głową w odpowiedzi i dokończył herbatę.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Po wypowiedzianych przeze mnie słowach w kuchni zapadła cisza. Tata trawił w sobie moje wypowiedziane na głos przemyślenia, mama z roztargnieniem i niepokojem przyglądała się to mi, to mężowi, a ja z wzrokiem utkwionym w swój talerz, w ciszy konsumowałem posiłek. Końcem końców ojciec westchnął i przeciągnął się na krześle dochodząc najwyraźniej do wniosku, że w żaden sposób nie rozsupła tego węzła narosłych problemów.
- Miejmy tylko nadzieję, że schwytany Uchiha nie narobi kłopotów - powiedział, na co ja przytaknąłem, szybko przełykając to co właśnie przegryzałem. - Nie powinien, jak wychodziłem z gabinetu Lidera Klanu to ten w dalszym ciągu był nieprzytomny, a na niego oko miało dwóch strażników. Nie wspominając o tym, ze był skrępowany, z przetrąconymi palcami... - oznajmiłem, nie zdając sobie sprawy z faktu, że informacja o łamaniu palców nieprzytomnemu, skrępowanej ofierze mogło być uznane przez rodziców za haniebny czyn. Wtedy jednak widząc skutki jakie wywołała potyczka, w myślach i emocjach jakie mną pchały, zadanie bólu członkowi Rodu Uchiha było przeważającym motywem, którego nawet później nie roztrząsałem. Zasłużył co najmniej na taką karę. I ta go spotkała. Nie czyniłem zresztą tego z przyjemności, a jedynie z powinności. Bezpieczeństwo musiało zostać zachowane, a w ten sposób uniemożliwiłem mu składanie jakichkolwiek pieczęci. Nawet gdyby udawał nieprzytomnego i w jakiś sposób zdołał poruszać skrępowanymi dłońmi. Zarówno moje jak i rodziców dalsze rozważania, przerwał hałas na ganku, a następnie w przedpokoju. Słysząc głos Reiki, każdemu z serca spadł znaczący ciężar. Jednak tylko do momentu gdy ta się nam nie pokazała - cała umazana w krwi. Zarówno na ubraniach jak i na dłoniach. Przez chwilę myślałem, że jest ciężko ranna, oszołomiona i już miałem do niej podbiec gdy wtem uprzedziła mnie mama odzywając się do niej i pytając o jej stan. Spojrzenie zmęczonych oczu Reiki potwierdziło moje przypuszczenia, że właśnie była na pobojowisku, na którym niedawno właśnie toczyłem krwawą walkę. - Zajęliście się wszystkimi? - zdązyłem jeszcze tylko zapytać gdy wtem mama pociągnęła Reike do łazienki chcąc jej pomóc doprowadzić się do właściwego stanu.
- Cholera jasna, nie przypuszczałem, że to była aż taka masakra. I za tym wszystkim stał jeden reprezentant tamtego klanu wraz z jakąs chołotą? Psia krew. Aż dziw bierze, że nikt wcześniej bardziej serio tego nie potraktował. Ojciec był wystarczająco teraz wzburzony, a ja nawet nie próbowałem mu przerywać bo też co miałem mu odpowiedzieć? Zgadzałem się z nim w pełni. Biorąc pod uwagę to co się wydarzyło, oczywiście można było w innych okolicznościach inaczej to rozegrać, starać się rozwiązać to bez ofiar. Zaszły jednak okoliczności, których uniknąć na tamtą chwilę się nie dało i jakby nie patrzeć, dobrze że skończyło się to w taki sposób, a nie jeszcze gorzej - choćby śmiercią wszystkich rolników. Przecież sam przegoniłem pierwszą ich grupkę. Gdyby nie ja, Uchiha by ich wszystkich po prostu spopielił...
Po sprzątnięciu przeze mnie naczyń ze stołu, a nastepnie ich umyciu i osuszeniu, do kuchni wróciła mama, która mi powiedziała, że Reika chce ze mną porozmawiać. Sam czułem się w tym momencie zmęczony i przypuszczałem, że siostra od razu zaśnie, nie myślałem, że będzie miała siłę jeszcze rozmawiać, a domyślałem się, że będzie wspominać o tym co tam zaszło.
- Dobrze, zajrzę do niej za chwilę. Dobranoc, sam się pójdę opłukać. Padam ze zmęczenia. Nie rozmyślajcie nad tym za bardzo bo nie zaśniecie. Grunt, że wyjaśniliśmy kto za tym stał. Teraz to władze musza wyjasnić co stało za przyczynami tego. Po pożegnaniu się z rodzicami ruszyłem w stronę holu, a następnie w głąb domostwa, aż dotarłem do drzwi prowadzących do pokoju Reiki. Zapukałem lekko, a gdy nie usłyszałem zaproszenia, odsunąłem jej drzwi i wsunąłem do środka głowę. - Reika, chciałaś porozmawiać? . Nie odświeżyłem się po tym całym zdarzeniu, byłem nie co zakurzony, zapewne tez lekko spocony, wiec nie chciałem też wpuszczać do pokoju siostry niespecjalnie miłych aromatów, niemniej jednak gdyby w dalszym ciagu nalegała na rozmowę, oczywiście zamierzałem wejść do środka.
- Miejmy tylko nadzieję, że schwytany Uchiha nie narobi kłopotów - powiedział, na co ja przytaknąłem, szybko przełykając to co właśnie przegryzałem. - Nie powinien, jak wychodziłem z gabinetu Lidera Klanu to ten w dalszym ciągu był nieprzytomny, a na niego oko miało dwóch strażników. Nie wspominając o tym, ze był skrępowany, z przetrąconymi palcami... - oznajmiłem, nie zdając sobie sprawy z faktu, że informacja o łamaniu palców nieprzytomnemu, skrępowanej ofierze mogło być uznane przez rodziców za haniebny czyn. Wtedy jednak widząc skutki jakie wywołała potyczka, w myślach i emocjach jakie mną pchały, zadanie bólu członkowi Rodu Uchiha było przeważającym motywem, którego nawet później nie roztrząsałem. Zasłużył co najmniej na taką karę. I ta go spotkała. Nie czyniłem zresztą tego z przyjemności, a jedynie z powinności. Bezpieczeństwo musiało zostać zachowane, a w ten sposób uniemożliwiłem mu składanie jakichkolwiek pieczęci. Nawet gdyby udawał nieprzytomnego i w jakiś sposób zdołał poruszać skrępowanymi dłońmi. Zarówno moje jak i rodziców dalsze rozważania, przerwał hałas na ganku, a następnie w przedpokoju. Słysząc głos Reiki, każdemu z serca spadł znaczący ciężar. Jednak tylko do momentu gdy ta się nam nie pokazała - cała umazana w krwi. Zarówno na ubraniach jak i na dłoniach. Przez chwilę myślałem, że jest ciężko ranna, oszołomiona i już miałem do niej podbiec gdy wtem uprzedziła mnie mama odzywając się do niej i pytając o jej stan. Spojrzenie zmęczonych oczu Reiki potwierdziło moje przypuszczenia, że właśnie była na pobojowisku, na którym niedawno właśnie toczyłem krwawą walkę. - Zajęliście się wszystkimi? - zdązyłem jeszcze tylko zapytać gdy wtem mama pociągnęła Reike do łazienki chcąc jej pomóc doprowadzić się do właściwego stanu.
- Cholera jasna, nie przypuszczałem, że to była aż taka masakra. I za tym wszystkim stał jeden reprezentant tamtego klanu wraz z jakąs chołotą? Psia krew. Aż dziw bierze, że nikt wcześniej bardziej serio tego nie potraktował. Ojciec był wystarczająco teraz wzburzony, a ja nawet nie próbowałem mu przerywać bo też co miałem mu odpowiedzieć? Zgadzałem się z nim w pełni. Biorąc pod uwagę to co się wydarzyło, oczywiście można było w innych okolicznościach inaczej to rozegrać, starać się rozwiązać to bez ofiar. Zaszły jednak okoliczności, których uniknąć na tamtą chwilę się nie dało i jakby nie patrzeć, dobrze że skończyło się to w taki sposób, a nie jeszcze gorzej - choćby śmiercią wszystkich rolników. Przecież sam przegoniłem pierwszą ich grupkę. Gdyby nie ja, Uchiha by ich wszystkich po prostu spopielił...
Po sprzątnięciu przeze mnie naczyń ze stołu, a nastepnie ich umyciu i osuszeniu, do kuchni wróciła mama, która mi powiedziała, że Reika chce ze mną porozmawiać. Sam czułem się w tym momencie zmęczony i przypuszczałem, że siostra od razu zaśnie, nie myślałem, że będzie miała siłę jeszcze rozmawiać, a domyślałem się, że będzie wspominać o tym co tam zaszło.
- Dobrze, zajrzę do niej za chwilę. Dobranoc, sam się pójdę opłukać. Padam ze zmęczenia. Nie rozmyślajcie nad tym za bardzo bo nie zaśniecie. Grunt, że wyjaśniliśmy kto za tym stał. Teraz to władze musza wyjasnić co stało za przyczynami tego. Po pożegnaniu się z rodzicami ruszyłem w stronę holu, a następnie w głąb domostwa, aż dotarłem do drzwi prowadzących do pokoju Reiki. Zapukałem lekko, a gdy nie usłyszałem zaproszenia, odsunąłem jej drzwi i wsunąłem do środka głowę. - Reika, chciałaś porozmawiać? . Nie odświeżyłem się po tym całym zdarzeniu, byłem nie co zakurzony, zapewne tez lekko spocony, wiec nie chciałem też wpuszczać do pokoju siostry niespecjalnie miłych aromatów, niemniej jednak gdyby w dalszym ciagu nalegała na rozmowę, oczywiście zamierzałem wejść do środka.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika siedziała w pościeli i machinalnie gładziła miękką sierść Akumy, pogrążając się w obrazach, które właśnie widziała. Dziękowała medykowi za lek nasenny, bo teraz to dopiero miałaby koszmary. Musiała jednak znaleźć sposób na wzmocnienie swojej psychiki, bo inaczej zwyczajnie się wykończy. Zatopiona we własnych myślach, nawet nie usłyszała pukania brata, dopiero gdy ten otworzył drzwi i odezwał się, zwróciła na niego niebieskie oczy.
- Wejdź, Shig. - Poprosiła cicho. - Nie zajmę Ci dużo czasu.
Poczekała aż usadowi się spokojnie obok jej posłania, nie przejmując się faktem zapachów i innych niedogodności. To miało naprawdę nikłe znaczenie w porównaniu z tym co się stało. Prowincja Shinrin na pewno podejmie odpowiednie kroki, aby należycie uczcić poległych.
- Pomoc, o którą poprosiłeś Lidera przybyła w samą porę. - Powiedziała zmęczonym głosem. - Zrobiłam co w mojej mocy, aby pomóc rannym, ale moje umiejętności nadal są za słabe, więc musiałam improwizować i zakładać opaski uciskowe na krwotoki, żeby się nie wykrwawili. Udało mi się też uleczyć lżej rannych. Najgorsze było to, że jako jedyna byłam w stanie zrobić coś konkretnego, a mieszkańcy nie chcieli współpracować, zaślepieni rozpaczą po stracie bliskich. Mimo wszystko mam nadzieję, że liczba ofiar śmiertelnych nie wzrośnie...wystarczająco dużo osób straciło życie w tej walce...
Widać było wyraźnie, że widok pobojowiska z liczbą rannych i ofiar śmiertelnych porządnie nią wstrząsnął. Można było nawet powiedzieć, że była przerażona skalą cierpienia i jakby nie była pewna, czy rzeczywiście zrobiła wszystko co było w jej mocy, aby dopomóc w tej kryzysowej sytuacji. Nie mniej starała się wziąć w garść i spojrzała na brata oczami, w których błysnął cień gniewu. Oczywiście nie na niego, a na sprawcę całego tego zdarzenia.
- Posłaniec powiedział mi, że to robota Uchiha. - Wyjaśniła. - Na polu bitwy widziałam tylko ciała jakiś zbirów, ale żaden nie wyglądał jak Uchiha. Czy to jego pojmałeś i zaciągnąłeś do Lidera?
Kiedy Shigeru potwierdzi jej domysły, Reika zaciśnie dłonie na poszewce kołdry, wyraźnie zburzona tym faktem. Senju i Uchiha od dawna się nie lubili i pozostawali w negatywnych stosunkach, ale to co się teraz stało mogłoby doprowadzić do otwartego konfliktu między ich prowincjami, a tego z pewnością by nie chciała.
- Co oni sobie myślą! - Syknęła gniewnie. - Przecież to może doprowadzić do walki między naszymi klanami. Mam nadzieję, że Lider załatwi to w miarę dyplomatycznie, aby nie narażać prowincji na skutki otwartego konfliktu z Sogen. Jeszcze tego by nam brakowało...
W sumie ta sprawa też była ważna i należało ją ostatecznie wyjaśnić, ale tak naprawdę nie dlatego Reika chciała jeszcze dzisiaj porozmawiać z Shigeru. Ciążyło jej na sercu spojrzenie brata przy obiedzie, kiedy to zapytał, dlaczego wcześniej mu nie powiedziała o tym, czego się dowiedziała o innych klanach. Blondynka czuła się winna i chciała chociaż ofiarować mu wyjaśnienia.
- Gniewasz się na mnie, Braciszku? - Zapytała ze smutkiem. - Wybacz, że wcześniej Ci nie powiedziałam o tym, czego się dowiedziałam o innych klanach, ale po tym jak wróciłeś z misji, nie chciałam Cię dłużej trzymać po nocy i rozprawiać o tym, co można było powiedzieć innym razem. Byłeś zmęczony i należał Ci się odpoczynek, a potem zaproponowałeś powrót do domu, więc uznałam, że lepiej wszystkim od razu powiedzieć za jednym razem. Przepraszam...Jeśli będziesz chciał usłyszeć o szczegółach, to jutro możemy o tym porozmawiać...
Przynajmniej tyle mogła mu ofiarować w dowód przeprosin. Bardzo dotknęła ją mina Shigeru, która wtedy wyrażała smutek i lekkie rozczarowanie. Źle się czuła, gdy tak na nią patrzył.
- Wejdź, Shig. - Poprosiła cicho. - Nie zajmę Ci dużo czasu.
Poczekała aż usadowi się spokojnie obok jej posłania, nie przejmując się faktem zapachów i innych niedogodności. To miało naprawdę nikłe znaczenie w porównaniu z tym co się stało. Prowincja Shinrin na pewno podejmie odpowiednie kroki, aby należycie uczcić poległych.
- Pomoc, o którą poprosiłeś Lidera przybyła w samą porę. - Powiedziała zmęczonym głosem. - Zrobiłam co w mojej mocy, aby pomóc rannym, ale moje umiejętności nadal są za słabe, więc musiałam improwizować i zakładać opaski uciskowe na krwotoki, żeby się nie wykrwawili. Udało mi się też uleczyć lżej rannych. Najgorsze było to, że jako jedyna byłam w stanie zrobić coś konkretnego, a mieszkańcy nie chcieli współpracować, zaślepieni rozpaczą po stracie bliskich. Mimo wszystko mam nadzieję, że liczba ofiar śmiertelnych nie wzrośnie...wystarczająco dużo osób straciło życie w tej walce...
Widać było wyraźnie, że widok pobojowiska z liczbą rannych i ofiar śmiertelnych porządnie nią wstrząsnął. Można było nawet powiedzieć, że była przerażona skalą cierpienia i jakby nie była pewna, czy rzeczywiście zrobiła wszystko co było w jej mocy, aby dopomóc w tej kryzysowej sytuacji. Nie mniej starała się wziąć w garść i spojrzała na brata oczami, w których błysnął cień gniewu. Oczywiście nie na niego, a na sprawcę całego tego zdarzenia.
- Posłaniec powiedział mi, że to robota Uchiha. - Wyjaśniła. - Na polu bitwy widziałam tylko ciała jakiś zbirów, ale żaden nie wyglądał jak Uchiha. Czy to jego pojmałeś i zaciągnąłeś do Lidera?
Kiedy Shigeru potwierdzi jej domysły, Reika zaciśnie dłonie na poszewce kołdry, wyraźnie zburzona tym faktem. Senju i Uchiha od dawna się nie lubili i pozostawali w negatywnych stosunkach, ale to co się teraz stało mogłoby doprowadzić do otwartego konfliktu między ich prowincjami, a tego z pewnością by nie chciała.
- Co oni sobie myślą! - Syknęła gniewnie. - Przecież to może doprowadzić do walki między naszymi klanami. Mam nadzieję, że Lider załatwi to w miarę dyplomatycznie, aby nie narażać prowincji na skutki otwartego konfliktu z Sogen. Jeszcze tego by nam brakowało...
W sumie ta sprawa też była ważna i należało ją ostatecznie wyjaśnić, ale tak naprawdę nie dlatego Reika chciała jeszcze dzisiaj porozmawiać z Shigeru. Ciążyło jej na sercu spojrzenie brata przy obiedzie, kiedy to zapytał, dlaczego wcześniej mu nie powiedziała o tym, czego się dowiedziała o innych klanach. Blondynka czuła się winna i chciała chociaż ofiarować mu wyjaśnienia.
- Gniewasz się na mnie, Braciszku? - Zapytała ze smutkiem. - Wybacz, że wcześniej Ci nie powiedziałam o tym, czego się dowiedziałam o innych klanach, ale po tym jak wróciłeś z misji, nie chciałam Cię dłużej trzymać po nocy i rozprawiać o tym, co można było powiedzieć innym razem. Byłeś zmęczony i należał Ci się odpoczynek, a potem zaproponowałeś powrót do domu, więc uznałam, że lepiej wszystkim od razu powiedzieć za jednym razem. Przepraszam...Jeśli będziesz chciał usłyszeć o szczegółach, to jutro możemy o tym porozmawiać...
Przynajmniej tyle mogła mu ofiarować w dowód przeprosin. Bardzo dotknęła ją mina Shigeru, która wtedy wyrażała smutek i lekkie rozczarowanie. Źle się czuła, gdy tak na nią patrzył.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Przez chwilę myślałem, że może Reika zasnęła pomimo bijącego od świeczek światła, ale gdy zajrzałem do środka to właśnie się odezwała zapraszając mnie do środka. Siedziała z podkurczonymi nogami na łożku, trzymając blisko siebie Akume. Szczeniak nie odstępował swojej właścicielki ani na krok. Tak jak mi siostra wskazała, zająłem miejsce obok niej. Wyraz jej twarzy mówił aż nadto o jej stanie emocjonalnym. To czego była świadkiem musiało nieźle nadszarpnąc jej nerwy.
- Jak się trzymasz? Żałuje, że Ciebie posłali w tamto miejsce. Nie powinnaś być świadkiem takich okropieństw - powiedziałem cicho, zdając sobie sprawę z tego, że obrazy które widziały najpewniej będą teraz jej towarzyszyć przez kilka najbliższych dni jak nie tygodni. Reika, mimo że była pojętną uczennicą, to niestety aby zostać świetną kunoichi musiała również posiadać silną, niezachwianą wolę, a obawiałem się, że im częsciej będzie świadkiem takich przeżyć - te zamiast ją wzmocnić, po prostu ją zniszczą. Na myśl o tym czułem niesamowity ból w sercu. To byłoby ostatnim czego bym chciał być świadkiem.
- Szczęście w nieszczęściu, że właśnie tam byłem. Po opuszczeniu mieszkania poszedłem za Tobą, ale zamiast trafić na Ciebie, trafiłem na starszą kobietę, która rzuciła mi nie co więcej światła na niszczenie na te zagadkowe niszczenie ogrodzeń. Zgodnie za jej namową, a raczej prośbą podjąłem się tego wyjaśnienia. Może gdybym nie udał się na miejsce, nie wywiązała by się taka zażarta walka? Może rolnicy by uciekli i pozwolili zrobić oponentom po to po co przyszli? Moja obecność dodała im jedynie otuchy i wiarę w siebie co w ostateczności doprowadziło do tej krwawej jatki - oznajmiłem, dzieląc się w ten sam sposób wątpliwościami jakie mi towarzyszyły. Z drugiej jednak strony, gdybym tego nie uczynił to kto wie, może powyższy problem ciągnąłby się jeszcze miesiącami? W ten sposób krzywdy byłyby jeszcze większe. Okres wegetacyjny nie trwa przecież u roślin cały rok, a rolnicy jakoś muszą wyżyć ze swoich plonów.
- Co teraz z tego wyjdzie tak na prawdę zaeży od Lidera Klanu. Rozmawiałem z nim trochę i wiem, że mu nie zalezy na konflikcie z Uchihami. Nie może jednak kajać się przed nimi i udawać, że nic się nie wydarzyło. W razie potrzeby na pewno będzie mógł liczyć na wsparcie. Martwi mnie jednak to, że mogą być w jego towarzystwie osoby, którzy za wszelką cenę, niezależnie od drogi dyplomatycznej, próbować będą wywrzeć zemstę. Swoją wypowiedzią potwierdziłem tym samym, że udało mi się schwytać Uchihe i doprowadzić go przed obliczę władzy. Teraz to w rękach Ioshiego-sama leżało jego życie. Co z nim uczyni? Tego nie wiedziałem nawet ja. Prawdopodobnie wszystko zależało od tego jak bedzie odpowiadał więzień.
Reike najwyraźniej nie tylko to męczyło bo po chwili podzieliła się ze mną swoim zaniepokojeniem odnośnie tego co powiedziała przy stole rodzinnym. To prawda, nie poinformowała mnie o wszystkim co wiedziała, mimo, że ja to uczyniłem. Czy postąpiła tak na prawdę z tego względu, że nie chciała opowiadać o tym dwukrotnie? A może obawiała się mojej reakcji na spoufalanie się z innymi klanami pod moją nieobecność? Milczałem zastanawiając się nad tym co czułem i o czym myślałem w tamtym czasie, ale ciężko mi było przejść do tego po tym co niedawno się wydarzyło.
- Nie musimy już o tym rozmawiać. Wystarczy mi wiedza z jaką podzieliłaś się z nami podczas obiadu. Na przyszłość jednak wolałbym, abyśmy wcześniej wymieniali się takimi informacji, bo tak na prawde nie wiadomo kiedy to się nam może przydać. Nie martw się tym, spróbuj zasnąć. Sam również padam ze zmęczenia. Wezmę szybką kąpiel i uciekam spać. Jak też powiedziałem tak też postanowiłem uczynić. Gdyby Reika nie miała więcej żadnych pytań bądź tematów rozmów, życzę jej spokojnej nocy, a sam udaje się w stronę łaźni gdzie w końcu będę mógł wziąć gorącą kąpiel i zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia.
- Jak się trzymasz? Żałuje, że Ciebie posłali w tamto miejsce. Nie powinnaś być świadkiem takich okropieństw - powiedziałem cicho, zdając sobie sprawę z tego, że obrazy które widziały najpewniej będą teraz jej towarzyszyć przez kilka najbliższych dni jak nie tygodni. Reika, mimo że była pojętną uczennicą, to niestety aby zostać świetną kunoichi musiała również posiadać silną, niezachwianą wolę, a obawiałem się, że im częsciej będzie świadkiem takich przeżyć - te zamiast ją wzmocnić, po prostu ją zniszczą. Na myśl o tym czułem niesamowity ból w sercu. To byłoby ostatnim czego bym chciał być świadkiem.
- Szczęście w nieszczęściu, że właśnie tam byłem. Po opuszczeniu mieszkania poszedłem za Tobą, ale zamiast trafić na Ciebie, trafiłem na starszą kobietę, która rzuciła mi nie co więcej światła na niszczenie na te zagadkowe niszczenie ogrodzeń. Zgodnie za jej namową, a raczej prośbą podjąłem się tego wyjaśnienia. Może gdybym nie udał się na miejsce, nie wywiązała by się taka zażarta walka? Może rolnicy by uciekli i pozwolili zrobić oponentom po to po co przyszli? Moja obecność dodała im jedynie otuchy i wiarę w siebie co w ostateczności doprowadziło do tej krwawej jatki - oznajmiłem, dzieląc się w ten sam sposób wątpliwościami jakie mi towarzyszyły. Z drugiej jednak strony, gdybym tego nie uczynił to kto wie, może powyższy problem ciągnąłby się jeszcze miesiącami? W ten sposób krzywdy byłyby jeszcze większe. Okres wegetacyjny nie trwa przecież u roślin cały rok, a rolnicy jakoś muszą wyżyć ze swoich plonów.
- Co teraz z tego wyjdzie tak na prawdę zaeży od Lidera Klanu. Rozmawiałem z nim trochę i wiem, że mu nie zalezy na konflikcie z Uchihami. Nie może jednak kajać się przed nimi i udawać, że nic się nie wydarzyło. W razie potrzeby na pewno będzie mógł liczyć na wsparcie. Martwi mnie jednak to, że mogą być w jego towarzystwie osoby, którzy za wszelką cenę, niezależnie od drogi dyplomatycznej, próbować będą wywrzeć zemstę. Swoją wypowiedzią potwierdziłem tym samym, że udało mi się schwytać Uchihe i doprowadzić go przed obliczę władzy. Teraz to w rękach Ioshiego-sama leżało jego życie. Co z nim uczyni? Tego nie wiedziałem nawet ja. Prawdopodobnie wszystko zależało od tego jak bedzie odpowiadał więzień.
Reike najwyraźniej nie tylko to męczyło bo po chwili podzieliła się ze mną swoim zaniepokojeniem odnośnie tego co powiedziała przy stole rodzinnym. To prawda, nie poinformowała mnie o wszystkim co wiedziała, mimo, że ja to uczyniłem. Czy postąpiła tak na prawdę z tego względu, że nie chciała opowiadać o tym dwukrotnie? A może obawiała się mojej reakcji na spoufalanie się z innymi klanami pod moją nieobecność? Milczałem zastanawiając się nad tym co czułem i o czym myślałem w tamtym czasie, ale ciężko mi było przejść do tego po tym co niedawno się wydarzyło.
- Nie musimy już o tym rozmawiać. Wystarczy mi wiedza z jaką podzieliłaś się z nami podczas obiadu. Na przyszłość jednak wolałbym, abyśmy wcześniej wymieniali się takimi informacji, bo tak na prawde nie wiadomo kiedy to się nam może przydać. Nie martw się tym, spróbuj zasnąć. Sam również padam ze zmęczenia. Wezmę szybką kąpiel i uciekam spać. Jak też powiedziałem tak też postanowiłem uczynić. Gdyby Reika nie miała więcej żadnych pytań bądź tematów rozmów, życzę jej spokojnej nocy, a sam udaje się w stronę łaźni gdzie w końcu będę mógł wziąć gorącą kąpiel i zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika zdecydowanie pokręciła głową na pierwszą wypowiedź brata, wyraźnie dając do zrozumienia, że nie zgadza się z jego zdaniem. Uśmiechnęła się lekko.
- Bardzo dobrze, że mnie tam posłano. - Odpowiedziała z przekonaniem. - Prędzej czy później zetknęłabym się z takim widokiem, w końcu nie po to uczyłam się leczyć, żeby chować się pod kopułą dobra i wszechobecnej miłości. Prawda. Wstrząsnęło mną to, ale nie z powodu krwi, ran i zabitych, lecz dlatego, że bałam się, iż nie zdołam wszystkim pomóc do czasu przyjścia pomocy. Rannych było stanowczo za dużo na mnie jedną i musiałam toczyć wewnętrzną walkę sama ze sobą, kto najbardziej i najszybciej potrzebuje pomocy i czy jak pomogę jednej osobie, to druga nie umrze. Była to dla mnie cenna lekcja, z której wyciągnęłam wnioski i która na pewno wzmocni mnie na przyszłość. Fakt, widok był przerażający, ale muszę być silna, jeśli nadal chcę być kunoichi. Po prostu to byli nasi ludzie i mimo wszystko jest mi przykro, że musieli zginąć.
Słysząc wątpliwości Shigeru na temat tego, czy powinien się tam znaleźć i czy gdyby go tam nie było, to ci ludzie by nie zginęli, Reika położyła swoją dłoń na jego dłoni, dodając mu tym samym otuchy i chcąc pocieszyć. Nie chciała, żeby się tym zadręczał, ani tak myślał, wpędzając się tylko w poczucie winy. Nie miał na to wpływu.
- Całkiem możliwe, że gdybyś się nie zjawił, to mimo wszystko by zaatakowali, mając dość niszczenia ich własnych upraw, a wtedy zginęli by wszyscy. - Powiedziała z powagą. - Kto wie, czy nie ocaliłeś ich przed jeszcze większą rzeźnią. Nie zadręczaj się tym. Najważniejsze, że zrobiłeś co w Twojej mocy, żeby to zakończyć. Jeśli ktoś ma się czuć winny, to Lider, który powinien mimo wszystko wystawić warty i wspomóc rolników, ale nie do mnie należy go oceniać.
Blondynka odetchnęła z ulgą, gdy dowiedziała się, że Lider nie jest skłonny do konfliktu z klanem Uchiha. Tą sprawę można było załatwić w dyplomatyczny sposób, żeby bardziej nie zaszkodzić prowincjom. Oczywiście Sogen musiałoby zapłacić za szkody wyrządzone przez swojego człowieka i w ogóle, no ale to już zależało od władz. Nie miała zamiaru wtrącać się do polityki, ale jedno wiedziała na pewno. Nie chciałaby brać udziału w otwartym konflikcie z Sogen.
Cofnęła swoją dłoń z ręki brata i skinęła głową na jego ostatnią wypowiedź o szybszej wymianie informacjami. Uznała, że w takim razie powinna mu powiedzieć o dzisiejszym spotkaniu w lesie.
- Dobrze, Braciszku. - Zgodziła się potulnie i uśmiechnęła przebiegle. - Na drugi raz od razu Ci o wszystkim powiem, nawet gdybym musiała Cię obudzić, albo wejść Ci do łazienki. Także przygotuj się. A skoro już jesteśmy przy informacjach, to spotkałam w lesie innego Senju. Ma na imię Ryu i jest nawet w porządku. Do tego kojarzy nas, zwłaszcza Ciebie. Zaprosiłam go do nas na herbatę w Ryuzaku no Taki, żeby lepiej się poznać. Senju powinni mimo wszystko trzymać się razem.
Czując jak powoli lek nasenny zaczyna działać, Reika położyła się i starannie przykryła kołdrą, spoglądając jeszcze na brata i upewniając się, że nie jest na nią zły, że bez jego wiedzy zaprosiła do domu gościa. Ryu w sumie był jak daleka rodzina, więc nie powinien mieć nic przeciwko, a przynajmniej taką miała nadzieję. Na niej Białowłosy zrobił dobre wrażenie i ufała swojej intuicji.
- Zostaw proszę uchylone drzwi. - Poprosiła sennie. - Mogę długo spać, a Akuma na pewno rano będzie chciał wyjść na dwór, sam się nie wydostanie.
Czy Shigeru domyśli się, że wzięła leki? Nawet jeśli, to była to jej własna decyzja i powinien zrozumieć, że zwyczajnie nie miała już siły walczyć z koszmarami. Chciała się przede wszystkim dobrze wysypiać i przy okazji jemu też pozwolić spać. Musieli zregenerować siły, a gwałtowne pobudki w nocy na pewno w tym nie pomagały.
- Bardzo dobrze, że mnie tam posłano. - Odpowiedziała z przekonaniem. - Prędzej czy później zetknęłabym się z takim widokiem, w końcu nie po to uczyłam się leczyć, żeby chować się pod kopułą dobra i wszechobecnej miłości. Prawda. Wstrząsnęło mną to, ale nie z powodu krwi, ran i zabitych, lecz dlatego, że bałam się, iż nie zdołam wszystkim pomóc do czasu przyjścia pomocy. Rannych było stanowczo za dużo na mnie jedną i musiałam toczyć wewnętrzną walkę sama ze sobą, kto najbardziej i najszybciej potrzebuje pomocy i czy jak pomogę jednej osobie, to druga nie umrze. Była to dla mnie cenna lekcja, z której wyciągnęłam wnioski i która na pewno wzmocni mnie na przyszłość. Fakt, widok był przerażający, ale muszę być silna, jeśli nadal chcę być kunoichi. Po prostu to byli nasi ludzie i mimo wszystko jest mi przykro, że musieli zginąć.
Słysząc wątpliwości Shigeru na temat tego, czy powinien się tam znaleźć i czy gdyby go tam nie było, to ci ludzie by nie zginęli, Reika położyła swoją dłoń na jego dłoni, dodając mu tym samym otuchy i chcąc pocieszyć. Nie chciała, żeby się tym zadręczał, ani tak myślał, wpędzając się tylko w poczucie winy. Nie miał na to wpływu.
- Całkiem możliwe, że gdybyś się nie zjawił, to mimo wszystko by zaatakowali, mając dość niszczenia ich własnych upraw, a wtedy zginęli by wszyscy. - Powiedziała z powagą. - Kto wie, czy nie ocaliłeś ich przed jeszcze większą rzeźnią. Nie zadręczaj się tym. Najważniejsze, że zrobiłeś co w Twojej mocy, żeby to zakończyć. Jeśli ktoś ma się czuć winny, to Lider, który powinien mimo wszystko wystawić warty i wspomóc rolników, ale nie do mnie należy go oceniać.
Blondynka odetchnęła z ulgą, gdy dowiedziała się, że Lider nie jest skłonny do konfliktu z klanem Uchiha. Tą sprawę można było załatwić w dyplomatyczny sposób, żeby bardziej nie zaszkodzić prowincjom. Oczywiście Sogen musiałoby zapłacić za szkody wyrządzone przez swojego człowieka i w ogóle, no ale to już zależało od władz. Nie miała zamiaru wtrącać się do polityki, ale jedno wiedziała na pewno. Nie chciałaby brać udziału w otwartym konflikcie z Sogen.
Cofnęła swoją dłoń z ręki brata i skinęła głową na jego ostatnią wypowiedź o szybszej wymianie informacjami. Uznała, że w takim razie powinna mu powiedzieć o dzisiejszym spotkaniu w lesie.
- Dobrze, Braciszku. - Zgodziła się potulnie i uśmiechnęła przebiegle. - Na drugi raz od razu Ci o wszystkim powiem, nawet gdybym musiała Cię obudzić, albo wejść Ci do łazienki. Także przygotuj się. A skoro już jesteśmy przy informacjach, to spotkałam w lesie innego Senju. Ma na imię Ryu i jest nawet w porządku. Do tego kojarzy nas, zwłaszcza Ciebie. Zaprosiłam go do nas na herbatę w Ryuzaku no Taki, żeby lepiej się poznać. Senju powinni mimo wszystko trzymać się razem.
Czując jak powoli lek nasenny zaczyna działać, Reika położyła się i starannie przykryła kołdrą, spoglądając jeszcze na brata i upewniając się, że nie jest na nią zły, że bez jego wiedzy zaprosiła do domu gościa. Ryu w sumie był jak daleka rodzina, więc nie powinien mieć nic przeciwko, a przynajmniej taką miała nadzieję. Na niej Białowłosy zrobił dobre wrażenie i ufała swojej intuicji.
- Zostaw proszę uchylone drzwi. - Poprosiła sennie. - Mogę długo spać, a Akuma na pewno rano będzie chciał wyjść na dwór, sam się nie wydostanie.
Czy Shigeru domyśli się, że wzięła leki? Nawet jeśli, to była to jej własna decyzja i powinien zrozumieć, że zwyczajnie nie miała już siły walczyć z koszmarami. Chciała się przede wszystkim dobrze wysypiać i przy okazji jemu też pozwolić spać. Musieli zregenerować siły, a gwałtowne pobudki w nocy na pewno w tym nie pomagały.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Moja obawa pobytu Reiki na tamtym polu bitwy wynikała przede wszystkim ze strachu o to jak nabyte doświadczenie, uczestniczenie w masakrze jaka miała miejsce - odbije się na jej kruchej psychice. Oczywiście jak najbardziej zrozumiałem i przyjąłem do świadomości jej wyjasnienie, niemniej jednak dalej wciąż się bałem tego co będzie mogło się w wyniku tego dziać? Czy Reike będą teraz nawiedzali martwi ludzie? Osoby, którym nie zdążyła pomóc bądź nie mogła pomóc? Rodzice, którzy porzucili swoje żony i malutkie dzieci? Nie wiedziałem tego i bolało mnie to, że tak mało wiedziałem o tym co dręczyło Reike. Stąd również wolałem by nie narażała swojej psychiki w ten sposób i tak na prawdę nie uczestniczyła w tym wszystkim. Nawet jeśli miało się to odbywać kosztem kariery Kunoichi. Może skazy przeszłości wtargnęły zbyt głęboko w świadomość, aby to naprawić?
- I tak się na pewno świetnie spisałaś. Jeśli udało Ci się uratować choć jedno życie, to już było warto Reika. Proszę Cię tylko, byś nie obciążała siebie tym, że nie udało Ci się zrobić więcej. Niestety nie jesteśmy od cudów. Mądrości starszego brata mogły być wkurzające, czy jednak nie kryła się za tym pewna elementarna prawda? Shinobi jak i Kunocihi posiadali na prawdę niezwykłe umiejętności, które pozwalały im wybijać się poza zwykłych rzemieślników, rolników, a więc wszystkich cywilów nie prawiących się w tym brutalnym fachu. Mimo jednak, że posiadaliśmy niezwykłe umiejętności, nawet my nie potrafiliśmy prawić cudów. Ograniczały nas własne zdolności ciała. Nie jesteśmy Bogami, żeby zbawić świat. Dlatego też należało wiedzieć kiedy nie mogliśmy zrobić nic więcej, aby przypadkiem siebie nie obciążać. takimi rzeczami.
Reika równiez miała coś do powiedzenia na temat moich wyrzutów. To zabawne było, że sam jej prawiłem mądrości, a niestety nie przekładałem ich na własne przeżycia. Siostra mądrze zauważyła, że w ten sposób przynajmniej to zakończyłem i nikt nie powinien więcej z tego powodu cierpień. Z drugiej jednak strony, teraz będą mogli cierpieć z jeszcze innych powodów - choćby wojny jaka może wybuchnąć gdy nie uda się tego rozwiązać drogą dyplomatyczną. Mimo wszystko jednak, uczyniłem chyba dobrze podejmując się i kończąc to zadanie.
- Dziękuje, doceniam Twoje słowa. Na prawdę - odpowiedziałem w zgodzie z prawdą, bo faktycznie zrobiło mi się lżej na sercu słysząc takie słowa od jednej z najbliższych osób mojemu sercu. Co więcej, Reika po chwili odniosła się również do mówienia sobie o wszystkim, w KAŻDYM momencie. Na tą wzmiankę musiałem się zaśmiać. - Rozumiem, że w drugą stronę działa to w ten sam sposób? - spytałem pół żartem, pół serio, nie omieszkając przy tym puścić do Reiki oczka. Wzmianka jednak o innym członku klanu Senju - Ryu mnie zaciekawiła. Niestety nie kojarzyłem mężczyzny, ale jeśli faktycznie pochodził z naszego rodu i co więcej, przebywał równiez w Ruzaku no Taki, nie widziałem przeciwskazań co do tego, żeby się odwiedzać. Byliśmy z tego samego klanu, mieliśmy zapewne te same zdania. Nie było powodów aby wzajemnie się nie wspierać. - Świetna wiadomość. Z chęcią go poznam. Rozmowa z początku dośc ponura w końcu przybrała lepszy obrót, wiec uznałem że to dobra pora na to, aby opuścić Reike. Miałem nadzieję, że teraz nie będzie się z tym tak męczyła.
Gdy schodziłem z jej posłania to pocałowałem ją w czoło życząc jej miłej i spokojnej nocy, a gdy Reika poprosiła aby nie zamykać drzwi, spełniłem jej prośbę. Sam skierowałem się najpierw do swojego pokoju gdzie z plecaka wyjąłem swoją odzież i z nią, a także świeżym ręcznikiem skierowałem się do łazienki. Tam, pozwoliłem sobie na znacznie dłuższa kąpiel niż zamierzałem. Ogrzana woda zdążyło już się schłodzić gdy kończyłem się wycierać - odświeżony i wykąpany, przebrałem się i skierowałem do kuchni gdzie tata właśnie zwijaj swoje zwoje, a mama właśnie szła do sypialni. Pożegnałem się z obojgiem życząc również spokojnej nocy, zamieniłem kilka słów mówiąc by o Reike się nie martwili, a gdy nie mieli już wiecej pytać - udałem się do łóżka, gdzie też szybko zasnąłem snem kamiennym.
- I tak się na pewno świetnie spisałaś. Jeśli udało Ci się uratować choć jedno życie, to już było warto Reika. Proszę Cię tylko, byś nie obciążała siebie tym, że nie udało Ci się zrobić więcej. Niestety nie jesteśmy od cudów. Mądrości starszego brata mogły być wkurzające, czy jednak nie kryła się za tym pewna elementarna prawda? Shinobi jak i Kunocihi posiadali na prawdę niezwykłe umiejętności, które pozwalały im wybijać się poza zwykłych rzemieślników, rolników, a więc wszystkich cywilów nie prawiących się w tym brutalnym fachu. Mimo jednak, że posiadaliśmy niezwykłe umiejętności, nawet my nie potrafiliśmy prawić cudów. Ograniczały nas własne zdolności ciała. Nie jesteśmy Bogami, żeby zbawić świat. Dlatego też należało wiedzieć kiedy nie mogliśmy zrobić nic więcej, aby przypadkiem siebie nie obciążać. takimi rzeczami.
Reika równiez miała coś do powiedzenia na temat moich wyrzutów. To zabawne było, że sam jej prawiłem mądrości, a niestety nie przekładałem ich na własne przeżycia. Siostra mądrze zauważyła, że w ten sposób przynajmniej to zakończyłem i nikt nie powinien więcej z tego powodu cierpień. Z drugiej jednak strony, teraz będą mogli cierpieć z jeszcze innych powodów - choćby wojny jaka może wybuchnąć gdy nie uda się tego rozwiązać drogą dyplomatyczną. Mimo wszystko jednak, uczyniłem chyba dobrze podejmując się i kończąc to zadanie.
- Dziękuje, doceniam Twoje słowa. Na prawdę - odpowiedziałem w zgodzie z prawdą, bo faktycznie zrobiło mi się lżej na sercu słysząc takie słowa od jednej z najbliższych osób mojemu sercu. Co więcej, Reika po chwili odniosła się również do mówienia sobie o wszystkim, w KAŻDYM momencie. Na tą wzmiankę musiałem się zaśmiać. - Rozumiem, że w drugą stronę działa to w ten sam sposób? - spytałem pół żartem, pół serio, nie omieszkając przy tym puścić do Reiki oczka. Wzmianka jednak o innym członku klanu Senju - Ryu mnie zaciekawiła. Niestety nie kojarzyłem mężczyzny, ale jeśli faktycznie pochodził z naszego rodu i co więcej, przebywał równiez w Ruzaku no Taki, nie widziałem przeciwskazań co do tego, żeby się odwiedzać. Byliśmy z tego samego klanu, mieliśmy zapewne te same zdania. Nie było powodów aby wzajemnie się nie wspierać. - Świetna wiadomość. Z chęcią go poznam. Rozmowa z początku dośc ponura w końcu przybrała lepszy obrót, wiec uznałem że to dobra pora na to, aby opuścić Reike. Miałem nadzieję, że teraz nie będzie się z tym tak męczyła.
Gdy schodziłem z jej posłania to pocałowałem ją w czoło życząc jej miłej i spokojnej nocy, a gdy Reika poprosiła aby nie zamykać drzwi, spełniłem jej prośbę. Sam skierowałem się najpierw do swojego pokoju gdzie z plecaka wyjąłem swoją odzież i z nią, a także świeżym ręcznikiem skierowałem się do łazienki. Tam, pozwoliłem sobie na znacznie dłuższa kąpiel niż zamierzałem. Ogrzana woda zdążyło już się schłodzić gdy kończyłem się wycierać - odświeżony i wykąpany, przebrałem się i skierowałem do kuchni gdzie tata właśnie zwijaj swoje zwoje, a mama właśnie szła do sypialni. Pożegnałem się z obojgiem życząc również spokojnej nocy, zamieniłem kilka słów mówiąc by o Reike się nie martwili, a gdy nie mieli już wiecej pytać - udałem się do łóżka, gdzie też szybko zasnąłem snem kamiennym.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Uśmiechnęła się do brata i skinęła głową na jego słowa, przyjmując je tym samym do wiadomości. Była mu wdzięczna za to, że próbował ją pocieszyć, zresztą to działało w obie strony. Zawsze się nawzajem wspierali w trudnych chwilach i mogli na siebie liczyć, dlatego też Reika ani trochę nie miała powodu się na niego gniewać za takie coś. Wręcz przeciwnie.
- Nie mam zamiaru się obciążać. - Zapewniła Shigeru. - Wiem, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy i więcej zwyczajnie nie dałabym rady.
Jej słowa otuchy również zostały przyjęte z wdzięcznością przez Shigeru, więc uśmiech Blondynki w tym momencie się poszerzył. Ona także chciała, żeby brat więcej się nie obwiniał za to co się stało, bo nie sposób było przewidzieć, jakby losy się potoczyły, gdyby jego tam nie było i kto wie, czy nie byłoby wtedy gorzej. Również się zaśmiała, gdy Shigeru zapytał, czy szybkie przekazywanie informacji działa też w drugą stronę.
- Raczej tak, ale nie odpowiadam za ewentualne siniaki od latającego mydła czy szczotki. - Zachichotała, podtrzymując żartobliwą nutę. - Co jak co, ale masz mniej do zasłonienia, niż ja.
Ucieszyła się, że nie ma nic przeciwko temu, że zaprosiła do nich innego Senju. Co więcej, wyraził chęć poznania go, co było jak najbardziej pozytywne. Reika spodziewała się, że obaj powinni bez problemu się dogadać, tylko musiała trzymać Akumę z daleka, bo Ryu był skłonny go zacałować na śmierć. No ale z drugiej strony jak tu nie całować takiej słodkiej mordki. A skoro jesteśmy już przy całowaniu, to Reika lekko się zarumieniła, gdy dostała od brata całusa w czoło. Miała tylko nadzieję, że było na tyle ciemno, że tego nie zauważył, bo w końcu jeden lampion nie oświetli dobrze całego pokoju. Również życzyła bratu dobrej nocy i przekręciła się na bok, zamykając oczy i czekając na sen, który już po chwili nadszedł. Lek nasenny zrobił swoje i Reika głęboko zasnęła, nie niepokojona przez żadne sny.
Następnego dnia obudziła się dobrze wypoczęta i zdała sobie sprawę, że jest późny ranek. Akumy nie było, więc pewnie wyszedł za potrzebą do ogrodu. Rodzice zawsze rano wstawali i otwierali drzwi na ogród, więc psina mogła sama o siebie zadbać w tym momencie, a przynajmniej Reika miała taką nadzieję. Szybko się ubrała w lekką yukatę, gdyż jej strój shinobi pewnie jeszcze się suszył, pościeliła posłanie i ruszyła do kuchni, gdzie zastała rodzicieli przy śniadaniu, a Akumę przy misce z jedzeniem. Najwyraźniej Shigeru jeszcze spał.
- Dzień dobry. - Przywitała się. - Załapię się na kanapkę.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała matka. - Jasne, specjalnie zrobiłam więcej. Częstuj się.
- Dobrze spałaś? - Zapytał ojciec, przyglądając się jej uważnie.
Reika poczęstowała się kanapką i zaczęła konsumować, spoglądając na ojca. Doskonale wiedziała co się kryje za tym pytaniem, więc uśmiechnęła się i skinęła głową, odpowiadając, że lek był bardzo pomocny i czuje się znakomicie. Rodzicom najwyraźniej ulżyło z tego powodu, bo uśmiechnęli się szeroko, słysząc tą odpowiedź. Widać było, że się o nią martwili. Reika zjadła trzy kanapki i zajęła się herbatą, która szybko zniknęła z czarki.
- Dziękuję za posiłek. - Powiedziała, wstając od stołu. - Będę w ogrodzie. Chciałabym wypróbować jedną rzecz, a trening dobrze mi zrobi. Chodź, Akuma.
Zawołany szczeniak poczłapał za nią i we dwójkę ruszyli do ogrodu. Reika z uśmiechem zobaczyła, że mama posadziła sporo jej kwiatów, które wcześniej miała w pokoju i teraz tworzyły ładną kompozycję. Tak taj przewidywała, jej strój się suszył, a po plamach krwi nie było śladu.
- Nie mam zamiaru się obciążać. - Zapewniła Shigeru. - Wiem, że zrobiłam wszystko, co w mojej mocy i więcej zwyczajnie nie dałabym rady.
Jej słowa otuchy również zostały przyjęte z wdzięcznością przez Shigeru, więc uśmiech Blondynki w tym momencie się poszerzył. Ona także chciała, żeby brat więcej się nie obwiniał za to co się stało, bo nie sposób było przewidzieć, jakby losy się potoczyły, gdyby jego tam nie było i kto wie, czy nie byłoby wtedy gorzej. Również się zaśmiała, gdy Shigeru zapytał, czy szybkie przekazywanie informacji działa też w drugą stronę.
- Raczej tak, ale nie odpowiadam za ewentualne siniaki od latającego mydła czy szczotki. - Zachichotała, podtrzymując żartobliwą nutę. - Co jak co, ale masz mniej do zasłonienia, niż ja.
Ucieszyła się, że nie ma nic przeciwko temu, że zaprosiła do nich innego Senju. Co więcej, wyraził chęć poznania go, co było jak najbardziej pozytywne. Reika spodziewała się, że obaj powinni bez problemu się dogadać, tylko musiała trzymać Akumę z daleka, bo Ryu był skłonny go zacałować na śmierć. No ale z drugiej strony jak tu nie całować takiej słodkiej mordki. A skoro jesteśmy już przy całowaniu, to Reika lekko się zarumieniła, gdy dostała od brata całusa w czoło. Miała tylko nadzieję, że było na tyle ciemno, że tego nie zauważył, bo w końcu jeden lampion nie oświetli dobrze całego pokoju. Również życzyła bratu dobrej nocy i przekręciła się na bok, zamykając oczy i czekając na sen, który już po chwili nadszedł. Lek nasenny zrobił swoje i Reika głęboko zasnęła, nie niepokojona przez żadne sny.
Następnego dnia obudziła się dobrze wypoczęta i zdała sobie sprawę, że jest późny ranek. Akumy nie było, więc pewnie wyszedł za potrzebą do ogrodu. Rodzice zawsze rano wstawali i otwierali drzwi na ogród, więc psina mogła sama o siebie zadbać w tym momencie, a przynajmniej Reika miała taką nadzieję. Szybko się ubrała w lekką yukatę, gdyż jej strój shinobi pewnie jeszcze się suszył, pościeliła posłanie i ruszyła do kuchni, gdzie zastała rodzicieli przy śniadaniu, a Akumę przy misce z jedzeniem. Najwyraźniej Shigeru jeszcze spał.
- Dzień dobry. - Przywitała się. - Załapię się na kanapkę.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała matka. - Jasne, specjalnie zrobiłam więcej. Częstuj się.
- Dobrze spałaś? - Zapytał ojciec, przyglądając się jej uważnie.
Reika poczęstowała się kanapką i zaczęła konsumować, spoglądając na ojca. Doskonale wiedziała co się kryje za tym pytaniem, więc uśmiechnęła się i skinęła głową, odpowiadając, że lek był bardzo pomocny i czuje się znakomicie. Rodzicom najwyraźniej ulżyło z tego powodu, bo uśmiechnęli się szeroko, słysząc tą odpowiedź. Widać było, że się o nią martwili. Reika zjadła trzy kanapki i zajęła się herbatą, która szybko zniknęła z czarki.
- Dziękuję za posiłek. - Powiedziała, wstając od stołu. - Będę w ogrodzie. Chciałabym wypróbować jedną rzecz, a trening dobrze mi zrobi. Chodź, Akuma.
Zawołany szczeniak poczłapał za nią i we dwójkę ruszyli do ogrodu. Reika z uśmiechem zobaczyła, że mama posadziła sporo jej kwiatów, które wcześniej miała w pokoju i teraz tworzyły ładną kompozycję. Tak taj przewidywała, jej strój się suszył, a po plamach krwi nie było śladu.
Ukryty tekst
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
- Fajna sztuczka. - Rozległ się za nią głos.
Reika aż podskoczyła i odwróciła się, zdając sobie sprawę, że ojciec przygląda się jej z progu domu, luźno oparty ramieniem o futrynę. Najwyraźniej już od dłuższego czasu obserwował jej trening i czekał aż skończy, żeby móc się odezwać. Nie chciał jej wcześniej przerywać.
- Całkiem przydatna. - Odpowiedziała Blondynka, uśmiechając się.
- Nie chciałabyś się może podszkolić w tej dziedzinie? - Zapytał ojciec, odsuwając się od framugi i stając prosto. - Myślę, że z takim doświadczeniem i kontrolą chakry mogłabyś wspiąć się bez problemu o poziom wyżej. Jeśli chcesz, pokażę Ci odpowiedni zwój.
- Pewnie. - Zgodziła się Reika z entuzjazmem. - Byłoby fajnie.
- W takim razie przebierz się w strój shinobi, a ja poszukam go w bibliotece. - Zaproponował. - Spotkamy się tutaj. W yukacie raczej nie będzie Ci wygodnie trenować.
Reika skinęła głową i zabrała się za zbieranie swojego stroju ze sznurków. Rzeczy były już prawie suche, więc bez problemu mogła je ponownie założyć. Zerknęła jeszcze tylko za Akumą, który dotrzymywał jej teraz kroku i ruszyła do swojego pokoju, żeby się przebrać. W pełnym odzieniu i uzbrojeniu, z pupilem w ramionach, kunoichi wróciła do ogrodu, gdzie zastała już ojca siedzącego na ławce i czekającego na nią. Usiadła obok, sadzając Akumę na kolanach i głaszcząc, zaś ojciec rozwinął zwój i pokazał jej treść.
- Oczywiście, tylko dbaj o nie. - Odpowiedział ojciec i oddał jej zwój.
- Obiecuję. - Uśmiechnęła się szeroko.
Kiedy ojciec zniknął w domu, Reika usiadła sobie na trawie ze skrzyżowanymi nogami, na których położyła zwój i przymknęła oczy, poddając się chwili medytacji. Oczyszczenie umysłu dobrze jej zrobi po takim treningu. Poczuła jak Akuma wciska jej się na nogi i zwija w kłębek między nimi, najwyraźniej mając zamiar jej pilnować. Uśmiechnęła się tylko szeroko i wzięła kilka głębszych wdechów, rozluźniając mięśnie.
Reika aż podskoczyła i odwróciła się, zdając sobie sprawę, że ojciec przygląda się jej z progu domu, luźno oparty ramieniem o futrynę. Najwyraźniej już od dłuższego czasu obserwował jej trening i czekał aż skończy, żeby móc się odezwać. Nie chciał jej wcześniej przerywać.
- Całkiem przydatna. - Odpowiedziała Blondynka, uśmiechając się.
- Nie chciałabyś się może podszkolić w tej dziedzinie? - Zapytał ojciec, odsuwając się od framugi i stając prosto. - Myślę, że z takim doświadczeniem i kontrolą chakry mogłabyś wspiąć się bez problemu o poziom wyżej. Jeśli chcesz, pokażę Ci odpowiedni zwój.
- Pewnie. - Zgodziła się Reika z entuzjazmem. - Byłoby fajnie.
- W takim razie przebierz się w strój shinobi, a ja poszukam go w bibliotece. - Zaproponował. - Spotkamy się tutaj. W yukacie raczej nie będzie Ci wygodnie trenować.
Reika skinęła głową i zabrała się za zbieranie swojego stroju ze sznurków. Rzeczy były już prawie suche, więc bez problemu mogła je ponownie założyć. Zerknęła jeszcze tylko za Akumą, który dotrzymywał jej teraz kroku i ruszyła do swojego pokoju, żeby się przebrać. W pełnym odzieniu i uzbrojeniu, z pupilem w ramionach, kunoichi wróciła do ogrodu, gdzie zastała już ojca siedzącego na ławce i czekającego na nią. Usiadła obok, sadzając Akumę na kolanach i głaszcząc, zaś ojciec rozwinął zwój i pokazał jej treść.
Ukryty tekst
- Rozumiem. - Skinęła głową Reika. - Dzięki za pomoc, Tatku. Będę mogła pożyczyć ten zwój wraz z innymi, które sobie przygotowałam?- Oczywiście, tylko dbaj o nie. - Odpowiedział ojciec i oddał jej zwój.
- Obiecuję. - Uśmiechnęła się szeroko.
Kiedy ojciec zniknął w domu, Reika usiadła sobie na trawie ze skrzyżowanymi nogami, na których położyła zwój i przymknęła oczy, poddając się chwili medytacji. Oczyszczenie umysłu dobrze jej zrobi po takim treningu. Poczuła jak Akuma wciska jej się na nogi i zwija w kłębek między nimi, najwyraźniej mając zamiar jej pilnować. Uśmiechnęła się tylko szeroko i wzięła kilka głębszych wdechów, rozluźniając mięśnie.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Wrażenia poprzedniego dnia, poniesiony wysiłek, a także niezakłócony w żaden sposób sen z pewnością zdecydowały o tym jak późno dziś wstałem. Gdy podniosłem powieki, słońce już wysoko wisiało na niebie, a przyjemny zapach z kuchni dawno rozprzestrzenił się po moim pokoju. Rozkryty leżałem rozkoszując się ciszą, spokojem, napawając się od poczętym ciałem, które przez noc i wczorajszy wieczór zdążyło się do rana zregenerować. Przez chwilę rozpamiętywałem wydarzenia wczorajszego dnia, ale w końcu pokręciłem szybko i gwałtownie głową, chcąc odgonić natrętne myśli. Nie było sensu zamartwiać się już z samego rana. Pociechą dla mnie było to, że zrobiłem tyle ile mogłem na tamtą chwilę. Zachowałem się tak jak powinienem.
Odświeżony i przywdziany w świeże ubranie, zszedłem na dół gdzie po chwili dołączyłem do mamy w kuchni. Na moje pytanie gdzie znajdują się pozostali, mama stwierdziła, że tata poszedł do Reiki, która właśnie trenowała. Świadomość, że siostra już od rana poszła ćwiczyć była dobrym prognostykiem. Nie siedziała zamknięta w pokoju, nie obudził mnie również jej płacz. Najwyraźniej przespała spokojnie noc. Na wszelki wypadek spytałem o to również matkę, która również potwierdziła, że nic w nocy nie słyszała. Miałem swoje podejrzenia co do tego powodu, ale zwyczajnie nie miałem chęci poruszać z samego rana takiego tematu, zwłaszcza że już rozmawiałem o tym z Reiką i skoro łyknęła coś na wieczór, musiała zdawać sobie również sprawę z konsekwencji. Ich brakiem wykazała się tylko raz, w momencie gdy sama stanęła z kołczanem i łukiem w ręce przeciw watasze wilków. Od tamtej pory minęło jednak dużo czasu i Reika znacząco się rozwinęła. Teraz podobna wataha może Reike co najwyżej nawiedzać w koszmarach.
Po zjedzeniu posiłku, ruszyłem na zewnątrz. Przywitałem się z ojcem, potem z Reika, a następnie ruszyłem w odosobnione miejsce za posiadłością i rozsiadłem się wygodnie pod drzewem. Zza pazuchy wyciągnąłem zwój z jedną interesującą mnie techniką, której brak znajomości znacząco utrudnił mi zadanie jakie mnie niedawno spotkało.
Odświeżony i przywdziany w świeże ubranie, zszedłem na dół gdzie po chwili dołączyłem do mamy w kuchni. Na moje pytanie gdzie znajdują się pozostali, mama stwierdziła, że tata poszedł do Reiki, która właśnie trenowała. Świadomość, że siostra już od rana poszła ćwiczyć była dobrym prognostykiem. Nie siedziała zamknięta w pokoju, nie obudził mnie również jej płacz. Najwyraźniej przespała spokojnie noc. Na wszelki wypadek spytałem o to również matkę, która również potwierdziła, że nic w nocy nie słyszała. Miałem swoje podejrzenia co do tego powodu, ale zwyczajnie nie miałem chęci poruszać z samego rana takiego tematu, zwłaszcza że już rozmawiałem o tym z Reiką i skoro łyknęła coś na wieczór, musiała zdawać sobie również sprawę z konsekwencji. Ich brakiem wykazała się tylko raz, w momencie gdy sama stanęła z kołczanem i łukiem w ręce przeciw watasze wilków. Od tamtej pory minęło jednak dużo czasu i Reika znacząco się rozwinęła. Teraz podobna wataha może Reike co najwyżej nawiedzać w koszmarach.
Po zjedzeniu posiłku, ruszyłem na zewnątrz. Przywitałem się z ojcem, potem z Reika, a następnie ruszyłem w odosobnione miejsce za posiadłością i rozsiadłem się wygodnie pod drzewem. Zza pazuchy wyciągnąłem zwój z jedną interesującą mnie techniką, której brak znajomości znacząco utrudnił mi zadanie jakie mnie niedawno spotkało.
Rozwinąłem zwój z techniką Mokuton: Shichūrō no Jutsu i wczytałem się w treść. Jutsu traktowało o możliwości stworzenia ogromnego, wytrzymałego więzienia, która mogłoby pomieścić znaczną liczbę oponentów. Grube, twarde i wytrzymałe szczeble uniemożliwiają zarówno przecięcie jak i przeciśnięcie się wrogom między nimi. Po zapoznaniu z teorią, a także wymaganą liczbą pieczęci i sposobem ich formowania przeszedłem do ćwiczeń praktycznych. Moim zamiarem nie było tworzenie tak potężnych konstrukcji o jakich opowiadał zwój, wystarczyła mi możliwość stworzenia mniejszej klatki, której pojawienie się jednak okazało by się pomyślnym zwiastunem umiejętności ich tworzenia.
Pierwsze próby faktycznie pozwoliły stworzyć coś na kształt lub wzór klatki, było to jednak niezbyt wytrzymałe i po chwili poszczególne wiązania pomiędzy szczeblami puszczały powodując rozwalenie konstrukcji. Kolejne jednak minuty które poświęciłem na perfekcyjne opanowanie techniki przynosiły jednak pierwsze sukcesy, co ostatecznie przyjąłem z zadowoleniem.
Nazwa Jutsu: Mokuton: Shichūrō no Jutsu
Czas nauki: 8h
Start: 20:35, 19.10.2015
Koniec: 04:35, 20.10.2015
Po wszystkim lekko ziajany, przetarłem dłonią czoło, na którym pojawiły się liczne kropelki potu. Podszedłem do rozwalonego stosu drzewa, które teraz leżało przede mną, będąc tym co próbowałem i udało mi się w końcu osiągnąć. Z uśmiechem pozbierałem chrust na jedną stronę, zamierzając potem zanieść to do domu.Pierwsze próby faktycznie pozwoliły stworzyć coś na kształt lub wzór klatki, było to jednak niezbyt wytrzymałe i po chwili poszczególne wiązania pomiędzy szczeblami puszczały powodując rozwalenie konstrukcji. Kolejne jednak minuty które poświęciłem na perfekcyjne opanowanie techniki przynosiły jednak pierwsze sukcesy, co ostatecznie przyjąłem z zadowoleniem.
Nazwa Jutsu: Mokuton: Shichūrō no Jutsu
Czas nauki: 8h
Start: 20:35, 19.10.2015
Koniec: 04:35, 20.10.2015
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Podczas jej treningu pojawił się Shigeru, który najwyraźniej wreszcie się wyspał i wrócił do rzeczywistości. Posłała bratu promienny uśmiech, gdy się przywitał i wróciła do swojego treningu. Chciała z nim porozmawiać, ale to mogło póki co zaczekać. Z resztą chyba niedługo i tak będę się zbierać do Ryuzaku no Taki. Odwiedzili rodziców tylko na krótko, aby Ci nie martwili się o nich i zobaczyli, że wszystko jest z nimi w porządku. A raczej tak by było, gdyby Shigeru nie wygadał się z jej koszmarami. Nie miała mu jednak tego za złe. Teraz kiedy miała leki nasenne, będzie mogła normalnie spać i funkcjonować za dnia, nie będąc zmęczoną i rozkojarzoną.
Shigeru po przywitaniu się, odszedł w jakieś ustronne miejsce, najwyraźniej też chcąc sobie w spokoju potrenować, więc Reika wróciła do swojej medytacji, zaś ojciec do matki, która pewnie teraz krzątała się w kuchni przy obiedzie. Dzień był przyjemnie ciepły i pogodny, dlatego też tym chętniej kunoichi poświęciła czas na medytację, która zawsze pomagała w oczyszczeniu umysłu. Kiedy już się wyciszyła i uspokoiła, pozostało jej już tylko zakończyć trening i podnieść się z trawy. Było to o tyle trudne, że Akuma ułożył się w jej nogach i szkoda jej było go ruszać, jednak gdy tylko poczuł, że jego Pani się porusza, sam się usunął, merdając przy tym radośnie ogonkiem. Pogłaskała i wycałowała pupila, po czym podniosła się z trawy i zabierając zwój, ruszyła do domu, zaś Akuma następował jej na pięty. Zajrzała do kuchni i pochwaliła mamę za przyjemne aromaty, zaś ojcu jeszcze raz podziękowała za pomoc. Skierowała się do biblioteki, gdzie wczoraj zostawiła zwoje, które planowała ze sobą wziąć, lecz zjawił się posłaniec i nie było czasu się nimi zająć. Tak więc pozbierała to co chciała wziąć i zaniosła do swojego pokoju, aby ostrożnie umieścić pisma w plecaku. Jeszcze wiele pracy było przed nią, ale czuła, że już jest znacznie silniejsza, niż wcześniej. Jeśli jeszcze nauczy się tych technik, o których mówił jej ojciec, to już w ogóle będzie sukces. Mimo wszystko jednak nie czuła się zadowolona ze swojego poziomu i chciała się jeszcze wzmocnić, zwłaszcza po wczorajszym wieczorze. Musi być silniejsza.
Kiedy spakowała plecak, ruszyła na poszukiwanie brata, przy okazji ścigając się z Akumą, który nadal za nią podążał, jak przystało na wierną psinkę. Był wspaniałym towarzyszem i dawał jej mnóstwo radości swoim przywiązaniem. Kiedy oboje wyszli na dwór, Reika wzięła szczeniaka na ręce i ruszyła w tą samą stronę, w którą udał się brat. Nie chciała, żeby Akuma przeszkodził mu w treningu, więc wolała go przetrzymać w ramionach, dopóki nie skończy ćwiczyć. Znalazła Shigeru pod jednym z drzew i przez chwilę przyglądała się jego wysiłkom. Musiała przyznać, że to co właśnie robił, bardzo jej się spodobało, bo było bardzo przydatne i do tego praktyczne. Póki skupiał się na treningu, trzymała się na uboczu i obserwowała, głaszcząc przy tym Akumę. Nie chciała przeszkadzać i dekoncentrować brata, dlatego gdy zobaczyła, że zakończył swoje ćwiczenia, dopiero wtedy zbliżyła się i usiadła obok niego, uśmiechając się szeroko i puszczając Akumę, żeby mógł wejść Shigeru na kolana i poprosić o trochę pieszczot.
- Fajnie jest wrócić do domu, przynajmniej na chwilę. - Powiedziała, spoglądając na liście drzewa, pod którym teraz siedzieli. - Chociaż tyle się wczoraj działo, że mam lekkie wyrzuty sumienia, że tak mało czasu spędziliśmy z rodzicami. No ale przynajmniej mogliśmy jakoś pomóc mieszkańcom osady i przysłużyliśmy się do czegoś. Jestem pewna, że Lider jest z Ciebie bardzo zadowolony.
Uśmiechnęła się do brata. Ona też była dumna z jego osiągnięcia. Starcie z Uchihą raczej nie należało do najłatwiejszych, a Shigeru poradził sobie z nim i pojmał go, przekazując od razu władzom Shinrin, którzy zdecydują o jego dalszym losie.
- Rozmawiałeś o mnie z rodzicami. - To nie było pytanie, lecz czyste stwierdzenie faktu. - Nie chcę, żeby się o mnie martwili. Ty też nie musisz się o mnie martwić, Braciszku. Radzę sobie jak tylko mogę i w końcu uporam się z tym wszystkim. Jak nie w ten, to w inny sposób. W każdym razie nie poddam się i nie dam się pokonać przeszłości. Mimo wszystko dziękuję za Twoją troskę. Cieszę się, że mam Cię za brata.
Posłała mu jeden ze swoich promiennych uśmiechów. Oczywiście nie gniewała się na niego za to, że najzwyczajniej się o nią niepokoił i podzielił się tym z rodzicami, ale według Reiki niepotrzebnie się zamartwiali. Teraz kiedy znalazła częściowe rozwiązanie jak pozbyć się koszmarów, będzie jej znacznie łatwiej. Przynajmniej nie oszaleje.
Shigeru po przywitaniu się, odszedł w jakieś ustronne miejsce, najwyraźniej też chcąc sobie w spokoju potrenować, więc Reika wróciła do swojej medytacji, zaś ojciec do matki, która pewnie teraz krzątała się w kuchni przy obiedzie. Dzień był przyjemnie ciepły i pogodny, dlatego też tym chętniej kunoichi poświęciła czas na medytację, która zawsze pomagała w oczyszczeniu umysłu. Kiedy już się wyciszyła i uspokoiła, pozostało jej już tylko zakończyć trening i podnieść się z trawy. Było to o tyle trudne, że Akuma ułożył się w jej nogach i szkoda jej było go ruszać, jednak gdy tylko poczuł, że jego Pani się porusza, sam się usunął, merdając przy tym radośnie ogonkiem. Pogłaskała i wycałowała pupila, po czym podniosła się z trawy i zabierając zwój, ruszyła do domu, zaś Akuma następował jej na pięty. Zajrzała do kuchni i pochwaliła mamę za przyjemne aromaty, zaś ojcu jeszcze raz podziękowała za pomoc. Skierowała się do biblioteki, gdzie wczoraj zostawiła zwoje, które planowała ze sobą wziąć, lecz zjawił się posłaniec i nie było czasu się nimi zająć. Tak więc pozbierała to co chciała wziąć i zaniosła do swojego pokoju, aby ostrożnie umieścić pisma w plecaku. Jeszcze wiele pracy było przed nią, ale czuła, że już jest znacznie silniejsza, niż wcześniej. Jeśli jeszcze nauczy się tych technik, o których mówił jej ojciec, to już w ogóle będzie sukces. Mimo wszystko jednak nie czuła się zadowolona ze swojego poziomu i chciała się jeszcze wzmocnić, zwłaszcza po wczorajszym wieczorze. Musi być silniejsza.
Kiedy spakowała plecak, ruszyła na poszukiwanie brata, przy okazji ścigając się z Akumą, który nadal za nią podążał, jak przystało na wierną psinkę. Był wspaniałym towarzyszem i dawał jej mnóstwo radości swoim przywiązaniem. Kiedy oboje wyszli na dwór, Reika wzięła szczeniaka na ręce i ruszyła w tą samą stronę, w którą udał się brat. Nie chciała, żeby Akuma przeszkodził mu w treningu, więc wolała go przetrzymać w ramionach, dopóki nie skończy ćwiczyć. Znalazła Shigeru pod jednym z drzew i przez chwilę przyglądała się jego wysiłkom. Musiała przyznać, że to co właśnie robił, bardzo jej się spodobało, bo było bardzo przydatne i do tego praktyczne. Póki skupiał się na treningu, trzymała się na uboczu i obserwowała, głaszcząc przy tym Akumę. Nie chciała przeszkadzać i dekoncentrować brata, dlatego gdy zobaczyła, że zakończył swoje ćwiczenia, dopiero wtedy zbliżyła się i usiadła obok niego, uśmiechając się szeroko i puszczając Akumę, żeby mógł wejść Shigeru na kolana i poprosić o trochę pieszczot.
- Fajnie jest wrócić do domu, przynajmniej na chwilę. - Powiedziała, spoglądając na liście drzewa, pod którym teraz siedzieli. - Chociaż tyle się wczoraj działo, że mam lekkie wyrzuty sumienia, że tak mało czasu spędziliśmy z rodzicami. No ale przynajmniej mogliśmy jakoś pomóc mieszkańcom osady i przysłużyliśmy się do czegoś. Jestem pewna, że Lider jest z Ciebie bardzo zadowolony.
Uśmiechnęła się do brata. Ona też była dumna z jego osiągnięcia. Starcie z Uchihą raczej nie należało do najłatwiejszych, a Shigeru poradził sobie z nim i pojmał go, przekazując od razu władzom Shinrin, którzy zdecydują o jego dalszym losie.
- Rozmawiałeś o mnie z rodzicami. - To nie było pytanie, lecz czyste stwierdzenie faktu. - Nie chcę, żeby się o mnie martwili. Ty też nie musisz się o mnie martwić, Braciszku. Radzę sobie jak tylko mogę i w końcu uporam się z tym wszystkim. Jak nie w ten, to w inny sposób. W każdym razie nie poddam się i nie dam się pokonać przeszłości. Mimo wszystko dziękuję za Twoją troskę. Cieszę się, że mam Cię za brata.
Posłała mu jeden ze swoich promiennych uśmiechów. Oczywiście nie gniewała się na niego za to, że najzwyczajniej się o nią niepokoił i podzielił się tym z rodzicami, ale według Reiki niepotrzebnie się zamartwiali. Teraz kiedy znalazła częściowe rozwiązanie jak pozbyć się koszmarów, będzie jej znacznie łatwiej. Przynajmniej nie oszaleje.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości