Klif przy Hanamurze

Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Ōkami »

Techniką na której Wilk postanowił zakończyć dzień była technika do której pieczęci musiał aż sobie zapisać na trzech kartach Hanafuda, gdy opowiadał mu o niej Smok. Tak, wtedy kiedy miał kilka lat mniej robienie smoka z wody było przeraźliwie olśniewające i imponujące. W ten sposób Wilk zaczął naukę tej sztandardowej techniki uwolnienia wody którą powinien znać każdy użytkownik suitonu od nauki jej pieczęci, na pamięć. I powtarzania po kolei pieczęci czyli Wół → Małpa → Zając → Szczur → Dzik → Ptak → Wół → Koń → Ptak → Szczur → Tygrys → Pies → Tygrys → Wąż → Wół → Baran → Wąż → Dzik → Wąż → Szczur → Yang Wody → Wąż... A nie, to tylko brud. Musiał wyczyścić kartę i upewnić się, że nie ma już na niej błędu i postanowił zacząć uczyć się pieczęci od nowa, tak jak powinny iść. Zaczął składać kolejno pieczęci tak jak uczył go ich mistrz czyli Wół → Małpa → Zając → Szczur → Dzik → Ptak → Wół → Koń → Ptak → Szczur → Tygrys → Pies → Tygrys → Wąż → Wół → Baran → Wąż → Dzik → Wąż → Szczur → Yang Wody → Małpa → Ptak → Smok → Ptak → Wół → Koń → Baran → Tygrys → Wąż → Szczur → Małpa → Zając → Dzik → Smok → Baran → Szczur → Wół → Małpa → Ptak → Yang Wody → Szczur → Dzik → Ptak. Nie było to łatwe, ale po paru godzinach żmudnych prób udało mu się jako tako zapamiętać pieczęci by je powtarzać ruchami dłoni bez mruczenia do siebie głupich wyliczanek pozwalających mu lepiej pamiętać. Udało mu się w końcu zrobił te pieczęci bez ociągania, dobrym tempem i z dobrą koncentracją, co pozwoliło mu sie nie pomylić... i przeszedł do tworzenia ogromnego smoka z wody. Nie było to proste, bo musiał podnieść niemalże całą wodę z okolicy włącznie z tą, którą dnie wcześniej wytworzyła jego własna nauka innych technik, ale po kilkudziesięciu próbach się udało zrobić coś co przypominało zaskrońca, bo średnio smoka. Próbował tak do późnej nocy, biegając w kółko dla rozgrzania się i zwymiotowania od biegania w kółko, a jednak nie poddawał się bo wiedział, że poddać się może. Tutaj nawet jego umiejętność redukcji pieczęci wiele nie zmieni, a jednak musiał spróbować. Poświęcił na to pół dnia i trzy czwarte nocy by opanować technikę w zadowalającym stopniu, przy ograniczonej ilości pieczęci. Gdy w końcu jej użył, to smok poleciał i leciał i leciał i leciał, zatrzymując się imponujące ponad siedemdziesiąt metrów dalej, siejąc spustoszenie. Wilk szanował zwierzęta, ale drzew już nie bardzo więc się zbytnio nie przejął, ciesząc się poznaniem nowej techniki którą uznał za swój atut i najpotężniejszą technikę jaką zna.

Nauka techniki B Suiton: Suiryudan no Jutsu
Nazwa
Suiton: Suiryūdan no Jutsu
Ranga
B
Pieczęci Wół → Małpa → Zając → Szczur → Dzik → Ptak → Wół → Koń → Ptak → Szczur → Tygrys → Pies → Tygrys → Wąż → Wół → Baran → Wąż → Dzik → Wąż → Szczur → Yang Wody → Małpa → Ptak → Smok → Ptak → Wół → Koń → Baran → Tygrys → Wąż → Szczur → Małpa → Zając → Dzik → Smok → Baran → Szczur → Wół → Małpa → Ptak → Yang Wody → Szczur → Dzik → Ptak
Zasięg Max.
60 metrów
Koszt
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Zasoby
Wymaga dużych zasobów wody
opis Sztandarowa technika Uwolnienia Wody i przez ilość wymaganych pieczęci przez wielu uważana ze bezużyteczną w bezpośrednim starciu. Faktycznie, jej przygotowanie wiąże się z dużym ryzykiem, jednak jej siła zdecydowanie przekracza inne techniki tej samej rangi, potencjałem zniszczeń dorównując technikom rangi A. Po złożeniu wszystkich pieczęci, w bliskim otoczeniu wykonawcy techniki na zbiorniku wodnym powstaje ogromny, wodny smok, który za cel obiera sobie przeciwnika. Niesie on ze sobą ogromną ilość wody o wielkiej masie, dlatego sterowanie nim jest prawie niemożliwe, jednak samo uderzenie może po prostu zmiażdżyć oponenta, a później jeszcze utopić jego zwłoki.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Ōkami »

Dzień kolejny także był pod znakiem treningów. Już ostatnich dwóch, dzięki Bogom, jeśli by wierzyć, że jakkolwiek mieli wpływ na upartość Ookamiego i jego starań w drodze samodoskonalenia.
Poprzedniego dnia w mękach i bólach opanował technikę Suiryudan, która wymagała astronomicznego wysiłku w samym opanowaniu i zapamiętaniu wymaganych pieczęci. Ale to dobrze, ta nauka wprawiała go w nastrój bojowy, wymuszający na nim stuprocentową gotowość bojową. Umiał całymi dniami się uczyć, całymi dniami pracować. Nie był bardzo wymagający pod względem zadowolenia, cieszyło go to, że żył. A jeśli jego nauka, całe dnie i dziesiątki godzin nauki, przybliżały go do sukcesu w swoich planach... Dlatego już od rana po przespanej nocy trenował nową technikę. Suishu Gorugon, rozwinięcie słabej wersji Suiryudan w coś, co stanowi chyba bardzo zgrabną kładkę między Ja no Kuchi, a Suiryudanem. Miało dużo większą użyteczność od tej pierwszej i nie miało wymogu tak absurdalnej ilości pieczęci do wykonania i uformowania jak sztandardowy smok suitonu.
Znów potrzebował do zajęć praktycznych zbiornika wody, tego na szczęście nie brakowało na wyspach, wody. Tutaj musiał uformować nie smoka, a węża. Wężowy, wodny pocisk niosący ze sobą duże ilości wody. Nie było problemem podniesienie wody, to już robił wiele, wiele razy, dziesiątki. Te same pieczęci, te same ruchy, te same zamiary. Podnieść wodę, ukształtować ją, nadać jej formę i pchnąć nią w przeciwnika, powodując jego zgon. Najpierw obuchowy cios głowy, potem koncentryczny cios strumienia reszty ciała. Wyczarowanie kształtu węża z wody, stosunkowo proste. Podnosił małą ilością pieczęci wodę do różnych technik, toteż stworzenie węża, smoka, czy innego świstaka nie stanowiło większej różnicy. Kilkanaście prób każdej pojedyńczej części całej układanki by technika wyszła najpierw słabo i źle, potem nieco lepiej, potem w doskonały sposób. To się łatwo mówi, a w praktyce leci na to pół dnia. Niby się mówi kilka prób, a to z odpoczynkami wymaga połowy dnia i marnuje ogromne pokłady czasu i siły. Koniec końców, zakładając wstanie wczesnym rankiem i zabawę z technikami, piecżeciami, czakrą i powtarzaniem wszystkiego z uporem maniaka, pozwoliło mu to opanować technikę w zadowalający sposób w okolicach pory obiadowej, a potem kolejną godzinę, gdy zjadł i odpoczął, poświęcić na zmniejszenie ilości pieczęci w technice, zwiększenie zasięgu i udoskonalenie swojego ogólnego poziomu używania techniki Suishu Gorugon tak, by nie miała żadnego mankamentu.


Nauka technik B Suiton: Suishu Gorugon
Nazwa
Suiton: Suishū Gorugon
Ranga
B
Pieczęci
Smok → Tygrys
Zasięg Max.
25 metrów; wytworzenie węża ma miejsce przy użytkowniku
Koszt
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Dodatkowe
Wymaga znajomości Suiton: Ja no Kuchi
Zasoby
Wymaga średnich zasobów wody
opis Rozwinięcie techniki wodnego węża - Ja no Kuchi. Dysponując średnim zbiornikiem wodnym w pobliżu, shinobi przy pomocy dwóch pieczęci formuje z niej węża i wysyła w stronę swojego przeciwnika. Technika nie jest w żaden sposób sterowana, wąż zachowuje się niemal jak pocisk. Jego głowa jest zdecydowanie większa od reszty ciała, dlatego podczas trafienia wróg ma do czynienia ze sporą masą wody przy początkowym uderzeniu, a następnie przytłacza go silny strumień będący resztą ciała węża. Pomimo groźnego kształtu uformowanych z wody zębów, obrażenia jutsu to wyłącznie te od oberwania dużą ilością wody.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Ōkami »

Wilk już niewiele myślał. Jego umysł był stuprocentowo skupiony na treningach. Ciało zauważało upływ czasu poprzez głód, zmęczenie i potrzeby fizjologiczne, ale nic poza tym. Umysł był zupełnie gdzie indziej. Jego świadomość była niczym żabka, skacząca po wodnych liliach. A wodnymi liliami oczywiście w tym układzie były jego myśli o technikach, o poszczególnych pieczęciach, o wymaganiach które musi spełnić. Myśli która technika wymaga ile wody do osiągnięcia sukcesu. Myślenie jakich pieczęci i w jakiej kolejności musi użyć do osiągnięcia sukcesu. Wszystko, cały ten trening i nawet chwile po obiedzie jak i teraz składane pieczęcie i używane techniki niemalże zatapiające i wymrażające od pogody całe podnóże klifu, wszystko zlewało się w jedną całość.
Musiał jeszcze opanować tylko jedną technikę z tych, które widział od mistrza, tych, które wiedział mniej więcej co mają robić. Mniej więcej rozumiał co dzięki nimi osiągnie. Znał technikę tworzenia wodnych wirów gdy tworzył małe wodne wirki z których wyciągał wiertła z techniki którą poznał wcześniej. Tutaj musiał w sumie zawiesić całą technikę na wirze, zaczął od powtarzania wierteł, by opanować tworzenie wielkich wirów. Im dłużej ćwiczył i im bardziej się wszystko zlewało tym bardziej wszystko zaczynało być jedną spójną całością z której pozostawało mu czerpać i czerpać niczym ze źródła wody by osiągnąć zamierzony cel i działanie. Pięć pieczęci, po kolei świnia, pies, ptak, małpa i baran. Potrzebował dużego całkiem zbiornika, który tutaj już był z tm więc nie było problemu.
Wziął się w garść stając blisko zbiornika, zaczął od skupienia i przelania części czakry do wody celem ułatwienia sobie kontroli nad nią. Potem pieczęci, wielokrotnie powtórzone aż do całkowitego ich opanowania, ruch wody. Wymusił jej wirowy ruch, tworząc ogromny wir, gigantyczny i potężniejszy niż cokolwiek co do tej pory tworzył. Zmieniał całą taflę wody w jedną wielką przerażającą pułapkę mającą utopić wszystkich którzy będą dość pechowi lub nieostrożni by znaleźć się jej imponującym zasięgu. Wielokrotne próby aż do późnej nocy, redukcja pieczęci do dwóch i zwiększenie zasięgu, odrobina współczucia dla ryb i innych żyjątek i dalsze próby, aż do całkowitego zadowolenia z osiągniętych efektów. Zjadł cokolwiek, rozpalił ogień i padł po raz kolejny spać, ledwo żywy i zmęczony, ale chociaż doskonale rozgrzany od imponującego ognia. Miał dużo drewna dzięki ściętemu drzewu.


Nauka techniki B Suiton: Daibakuryu
Nazwa
Suiton: Daibakuryū
Ranga
B
Pieczęci
Świnia → Pies → Ptak → Małpa → Baran
Zasięg Max.
100 metrów; centrum wiru znajduje się 50 metrów od użytkownika
Koszt
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Zasoby
Wymaga średnich zasobów wodnych
opis Proste, lecz silne jutsu, wymagające zbiornika wodnego nie mniejszego od dużego stawu czy jeziora. Gdy przeciwnik stoi na tafli wody, użytkownik jutsu składa pieczęcie i przesyła do niej swoją chakrę. Efektem tego jest stworzenie ogromnego wodnego wiru, który wciąga wszystko co jest na powierzchni pod wodę. Nie jest to natychmiastowe, ponieważ woda potrzebuje kilku chwil, aby rozpędzić swoją masę. Siła z jaką odbywa się ten proces uniemożliwia utrzymanie się przeciwnika na powierzchni wody przy pomocy Suimen Hoko no Waza. Bez żadnej reakcji, wydostanie się ofiary z wodnej pułapki jest bardzo trudne, nie ma ona kontroli nad własnym ciałem po wpadnięciu do wody, ponieważ prąd jest zbyt silny. Dlatego też próby wypłynięcia wpław z wiru są z góry skazane na niepowodzenie. Wir utrzymuje się do dwóch tur walki (tura użycia + tura następująca). Podany zasięg jest maksymalnym rozmiarem wiru, w razie potrzeby rozmiar jutsu można zmniejszyć do minimum 10 metrów aby zapewnić bezpieczeństwo np. swoim sojusznikom. Nie zmniejsza się przy tym ani siła techniki, ani jej koszt.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Ōkami »

Samodoskonalenie jedyną możliwą drogą do osiągnięcia sukcesu. Czy to poprzez poznawanie nowych technik, rozwijanie swojego ciała, zdobywanie nowych znajomości i dzięki nim szerzenie swojej misji... czy poprzez dopracowywanie tego, co już zastane. Wiedział, że nie wszystkie techniki są idealne. Wszak wszyscy opanowują podobne i każdy użytkownik suitonu zna niemalże to samo. A on nie mógł być tacy jak inni, jeśli chciał osiągnąć więcej niż inni, a on nie tyle chciał, co musiał. Wilk miał na swoich barkach wielki ciężar i wielką misję, nie minęła chwila, a dłonie już rwały się już do pieczęci. Trenował ruchy, trenował pieczęcie, chciał by nigdy nie zaplątały mu się palce, wszystko musiało być jak najbardziej doskonale dopracowane. Potknąć się można o własne nogi, dlatego dobrze jest nawet zwykłe bieganie w miejscu powtarzać!
Stanął na powierzchni zbiornika wodnego, czując swój oręż pod stopami. Woda była przedłużeniem jego rąk i nóg, ucieleśnieniem jego woli, ucieleśnieniem jego ducha. Jeśli Wilcza dusza miałaby mieć formę, byłaby ona płynna. Głęboki oddech, wdech i wydech. Zgrać się z wodą, poczuć ją całym sobą. Stać się wodą. Dokładnie tak, jeśli chcesz opanować technikę, która będzie rozszerzoną formą innej techniki to najpierw musisz być perfekcyjnym mistrzem tej bazowej techniki. Sekwencja niemalże taka sama, tak, w oryginale jest Baran, koń, ptak... jeszcze musi być kontrola wiru. Wir, wir... co służyło do kontroli wiru? Wiertła, technika wielkiego wodnego wiru na jeziorze... Tygrys, pieczęć tygrysa. A na koniec zakończyć tym samym od czego się zaczęło, niczym wąż zjadający własny ogon, technika w technice o dużo potężniejszej mocy niż pierwowzór.
Jedna pieczęć, by podnieść wodę dookoła siebie. Nie nad siebie, nie pod sobą, tylko dookoła. Musiała utworzyć dookoła niego tarczę, tak, jak wokół mistrza gdy używał jej do odbijania ich pocisków. A potem kolejne pieczęci, by stworzyć identyczną tarczę jeszcze raz, dwie. Jedna musiała poruszać się w lewo, druga w prawo, to przeciwstawnie poruszające się wiry. Kolejna pieczęć, kolejna porcja czakry, gigantyczne skupienie i znowu wiele godzin prób, pełno błędów i nieustających prób byle osiągnąć zamierzony efekt. Odepchnął od siebie oba wiry, sprawiając, że teraz dookoła niego było więcej miejsca. Jeden wir w jedną, drugi w drugą, rozszerzenie, metr, drugi, trzeci... Trzy metry średnicy, solidny krąg wody. Powolne kroki, utrzymanie pieczeci i poruszanie się razem z całą techniką której nic na niebie i ziemi nie powinno pokonać prócz najpotężniejszego ognia. Nie mógł jej wysłać do ataku, ale i tak była jego egidą. Wodna egida, którą będzie chronił świat przed złem. Każdy miecz potrzebuje tarczy, Wilk swoją już miał. Poświęcił cały dzień na naukę tej jednej techniki, na zmniejszenie piecżeci do dwóch, na udoskonalenie jej i przyśpieszenie całego procesu. Dopiero w środku nocy po całym dniu treningu z krótkim odpoczynkiem czuł, że wyszło mu tak, jak tego pragnął. Była perfekcją. Nie bał się, że obrazi bogów taką pychą. I tak w nich nie wierzył. Po wszystkim spakował swoje rzeczy i ruszył w stronę miasta.


Nauka techniki B Suiton: Mizu no Kanreiuzu
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Riritsu
Gracz nieobecny
Posty: 23
Rejestracja: 4 maja 2021, o 15:17
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Mała, filigranowa postura. Długie, czarne włosy do połowy ud z grzywką. Tego samego koloru oczy. Ubrana w czarną tunikę z wysokim kołnierzem i rozszerzającymi się rękawami. Pod nią czarne legginsy.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń przyczepiona do prawego uda.

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Riritsu »

  • Ostatnie dni przyniosły mi wiele radości z powodu opanowania nowego jutsu. Zawsze lubiłam to uczucie rozpierającej mnie dumy, kiedy ostatnia próba ukazywała obraz idealnie wykonanej techniki. Wyczuwałam w ten czas adrenalinę, która radośnie pchała mnie do działania naprzód. Właściwie takie uczucia towarzyszyły mi głównie podczas treningów. Codzienne czynności raczej nie wywoływały entuzjazmu, a jedynie monotonię. Tak samo było i tym razem, kiedy spacerowałam po skałach mojej prowincji. Delikatna mgła muskała moje blade policzki, a towarzyszący jej wiatr falował włosy, spięte w luźny warkocz. Zimna temperatura przy każdym oddechu tworzyła parę wodną, wydobywającą się z ust. Warunki pogodowe nieco utrudniały widoczność, jednak nie przeszkodziło mi to w wybraniu się na przechadzkę. Tak nieplanowanie trafiłam właśnie w okolice klifu. Bardzo lubiłam to miejsce za jego wydźwięk. Wiem, że to dziwnie może brzmieć, ale kiedy podchodzi się do krawędzi i obserwuje rozpostarty horyzont, wszystko wygląda i brzmi zupełnie inaczej. Swoje oczy skupiłam na pnącym się w górze słońcu. Wywołało to u mnie lekki uśmiech na twarzy. Zawsze o tej porze w dzieciństwie wybierałam się z mamą na przechadzkę po osadzie. W trakcie spacerów opowiadała mi o swoich obowiązkach oraz o tym, jak dzięki niej i ojcu, nasza osada się rozwinęła. Jednak co z tego, kiedy ich długoletnia praca poszła na marne. Wioska skończyła w zgliszczach ognia. Ilekroć zaczynałam wspominać dzieciństwo, wszystkie myśli skupiały się wokół tego, iż nigdy nie będę mogła wrócić do miejsca mojego urodzenia. Zaś ta myśl wywoływała smutek. Grymas radości wraz z wspomnieniami zniknął z mojej twarzy. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. Znalazłam w końcu przy drodze jaką pustą ławkę i zasiadłam na niej, aby poobserwować pustą przestrzeń przed sobą. Dzień dopiero się zaczynał i mógł przynieść wiele dobrego.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Sukuna »

[/center]

Świat pełen był niebezpieczeństw, surowości. W żadnym razie nie dawał on taryfy ulgowej komukolwiek na samym starcie – i doskonale wiedział o tym każdy mieszkaniec Kantai, czyli miejsca słynącego z ciężkiego życia i braku udogodnień. Nawet ciężko tu było o miejskiego grajka, który mógłby umilić czas najróżniejszymi melodiami! Większość mieszkańców skupionych było na pracy, niezależnie czy to było szycie, kopanie w kopalni, polowanie, nauczanie. Wszyscy dawali z siebie jak najwięcej, chcąc pozostawić po sobie coś swojego oraz zapewnić sobie i najbliższym jak najdogodniejsze warunki. Nie każdemu się udawało, nie bez powodu mówiło się w tym miejscu, że przeżyją tylko najsilniejsi. Prawo dżungli, lecz bez dżungli, w zamian mieszkańcy klifów mieli słoną wodę, sztormy i surowy klimat, uniemożliwiający uprawę wielu roślin.
Lecz to nie te myśli sunęły po głowie jedynej kobiety w zasięgu wzroku. Martwa przestrzeń otwarta przed nią nie dawała żadnych perspektyw, żadnych odpowiedzi. Była nicością oprawioną w potencjalnie piękną, choć charakterną okładkę, którą było wszechogarniające morze oraz niebo o szarym i ponurym obliczu. Pewnie czarnowłosa dalej siedziałaby tak bez ruchu, gdyby nie fakt, że nagle coś pociągnęło ją za nogawkę z impetem… No, może nie przesadzajmy. Z impetem, ale właściwym dla gabarytów stworzenia, które w tej właśnie chwili uważało się za najsilniejsze i zdolne powstrzymania każdego kto stanie na jego drodze. A przypadkiem się okazało, że w tej chwili to Riritsu na niej stanęła, a raczej usiadła.
Tymże przerażającym monstrum okazał się piesek, dość małych rozmiarów, choć ciężko było stwierdzić czy był to szczeniaczek – raczej nie. Na wieść, że został zauważony przez jego własne działania, cofnął się kilka kroków do tyłu, cały czas patrząc na Riritsu i warcząc, pokazując przy okazji swoje małe bo małe ząbki. W okolicy nie było widać żadnego innego człowieka, tak więc wyglądało na to, że pies przyszedł tutaj o własnych siłach, z własnej decyzji i bez jakiegokolwiek opiekuna. Co więc zrobi nasza kruczoczarna kunoichi? Pozostawi psa samemu sobie, czy raczej pomoże mu znaleźć swojego właściciela?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Riritsu
Gracz nieobecny
Posty: 23
Rejestracja: 4 maja 2021, o 15:17
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Mała, filigranowa postura. Długie, czarne włosy do połowy ud z grzywką. Tego samego koloru oczy. Ubrana w czarną tunikę z wysokim kołnierzem i rozszerzającymi się rękawami. Pod nią czarne legginsy.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń przyczepiona do prawego uda.

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Riritsu »

~ misja d ~
2/15
  • Bardzo długo tkwiłam w ciszy. Nawet w głowie. Po pewnym czasie po prostu się wyłączyłam. Smutek ogarnął moje myśli, a melancholia ciało. Wspomnienia nie dawały mi siły, lecz pozwoliły pamiętać już o tych, których ze mną nie było. Budząc się z letargu, poczęłam zastanawiać się, co by było, gdyby moi rodzice żyli. Co działoby się przez drugą połowę mojego życia, gdyby żelazo nie zatopiono żelaza w ich ciałach. Choć to niepoprawne, czasem lubiłam wyobrażać sobie, że oni dalej tu są. Gdzieś obok mnie. Dumnie reprezentują osadę, a ja wyrastam na wspaniałą kunoichi, z której są dumni. Jakże wspaniała wydawała się to być perspektywa, lecz jakże zgubna. Pogrążając się w marzeniach, zapominałam o teraźniejszości. Gubiłam czujność i tkwiłam w miejscu, nie pozwalając uczuciom iść na przód. Uważałam po części, iż to śmierć mojej rodziny daje mi siłę. Przypomina o wartościach, jakie utraciłam oraz o tych, które zostały przekazane mi jeszcze przed śmiercią. Przed oczami ujrzałam ogień. Zgliszcze domów, języki płomieni. Wszędzie martwi ludzie. Ten obraz towarzyszył mi często. Nie mogłam wymazać go z pamięci. Wtem moje przemyślenia zostały przerwane przez szarpnięcie materiału, który mnie przywdziewał. Potrząsnęłam głową na boki, aby przywołać swoją uwagę do rzeczywistości. Spojrzałam nań źródło szarpnięcia. Okazał się nim mały piesek. Przekręciłam zaciekawiona głowę w bok. Ten wydawał się zwracać uwagę konkretnie na mnie.
    - Cześć mały... - zagadałam cicho, lecz ten zawarczał. Uniosłam wzrok, aby przeczesać okolicę. To w prawo, to w lewo - jednak nikogo nie zauważyłam. Byłam tu tylko ja i.... nieznajoma bestia.
    - Zgubiłeś się? - ponownie się odezwałam do zwierzaka, choć odpowiedzi miałam nie dostać. Zamiast tego jedynie kolejne warkoty.
    Odchrząknęłam i wstałam. Znowu rozejrzałam się dookoła, aby się upewnić, że przybłęda nie posiada żadnego właściciela. W pobliżu zdawało się nikogo nie być. Skupiłam już teraz całą swoją uwagę na zwierzaku, zastanawiając się nad tym, czy należy do kogoś, czy też nie. Poczęłam nawet szukać na nim jakich znaków szczególnych typu obroża, szelki, a najlepiej do tego przyczepiona plakietka z imieniem. Ludzie w końcu lubią tak przywdziewać swoich pupili.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Sukuna »

[/center]

Wspomnienia potrafiły się klasyfikować jako te, które dawały nam mądrość i stabilność, jak i te po drugiej stronie, zakorzeniając chaos i niezgodę. Nie każdy jednak wiedział o pewnych faktach, które pozostawały niezmienne od pokoleń – każde wspomnienie było jednocześnie jednym i drugim. A przynajmniej raz będąc po jasnej stronie, drugiego dnia już może nabrać ciemnych barw, sącząc jad do serca tym razem Riritsu. Języki ognia w głowie dziewczyny niosły za sobą negatywne emocje, lecz przy odpowiednim przepracowaniu przeszłości mogły przynieść również nowe cele i determinację w ich osiągnięciu. Wszystko jednak siedziało w głowie i nie było to tak proste, jak samo w sobie spisanie tego na papier. Tworzenie alternatywnych przyszłości było w tym zdecydowanie prostsze, lecz złudne, bo tworzyło obraz niemożliwy do osiągnięcia, przez co demotywujący i zatracający.
Wszystkie te myśli odeszły, chociaż na chwile na skutek działania tymczasowego bohatera, którym okazał się piesek o wielkim harcie ducha i wojowniczości. Odważnie walczył, wpierw ciągnąc za nogawkę, by później wpłynąć na morale i poczucie bezpieczeństwa swojego rywala warcząc i szczekając ostatecznie, kiedy to też Riritsu pierwszy raz się odezwała. Na jej pytanie nie odpowiedział w żaden sposób, który by ją usatysfakcjonował. Cofnął się jedynie i ostentacyjnie umilkł, kiedy czarnowłosa wstała z ławki, co też najwidoczniej uznał za zwycięstwo w tej batalii. Dał się jej nawet dotknąć, co też ona uczyniła w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak, charakterystycznych przedmiotów, które posiadały ze sobą udomowione psiaki. I faktycznie, ten również taki posiadał – na swojej szyi zawieszoną miał obroże, wokół której wygrawerowane zostało imię psa – Hiro. Po przeczytaniu tego, psiak szybko umknął pomiędzy nogami dziewczyny i wskoczył na ławkę patrząc na morski horyzont. Obraz ten wydawał się niezwykle sentymentalny, ktoś inny zaś mógłby stwierdzić, że było to idealne ujęcie do obrazu, choć mało kto w Kantai byłby zdolny obsłużyć się z płótnem i tajnikami mieszania kolorów i farb.
Żywa rzeźba w postaci Hiro wreszcie po niespełna dwóch minutach bezruchu, ruszyła się. Popatrzył na czarnowłosą dziewczynę i zeskoczył z ławki, żeby ruszyć przed siebie i Riritsu mogłaby pomyśleć, że w celu powrotu do swojego właściciela… kiedy piesek bezceremonialnie podniósł jedynie tylną nogę i załatwił się, wcale nie myśląc o jakimkolwiek powrocie. Skupił się jednak na tobie, siadając na trawie i patrząc się na Riritsu z ciekawością w psich oczach. Decyzja więc leżała na niej – zostaje tutaj z nim, mając nadzieje, że zjawi się w końcu ktoś odpowiedzialny za to stworzenie, albo wręcz odwrotnie – bierze go ze sobą i wspólnie szukają kogoś, kto byłby w stanie go rozpoznać. W międzyczasie, przy oględzinach zwierzaka Riritsu mogła też dostrzec jedną, dość istotną cechę, a mianowicie pies nie był zbytnio utuczony, a raczej należał do tych chudszych – z łatwością dałoby się policzyć żebra na jego skórze, gdyby nie sierść, która skutecznie maskowała jego wagowe niedobory.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Riritsu
Gracz nieobecny
Posty: 23
Rejestracja: 4 maja 2021, o 15:17
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Mała, filigranowa postura. Długie, czarne włosy do połowy ud z grzywką. Tego samego koloru oczy. Ubrana w czarną tunikę z wysokim kołnierzem i rozszerzającymi się rękawami. Pod nią czarne legginsy.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń przyczepiona do prawego uda.

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Riritsu »

~ misja d ~
4/15
  • Obecność zwierzęcia sprawiła, iż całkowicie zapomniałam o wcześniej trapiących mnie problemach. Rodzice i przykrości z kiedyś poszły w odstawkę. Właściwie, jeżeli coś odciągało mnie od takich myśli, nigdy długo przy nich nie tkwiłam. To był plus moich wspominków. Smutek niestety po części gdzieś z tyłu głowy zostawał.
    Skupiając się całkowicie na znajdzie, zastanawiałam się jakbym mogła wobec niej postąpić. Pozostawiać zwierzaka bez opieki nie zamierzałam, bowiem chadzało tu samotnie. Moje kolejne próby odnalezienia kogokolwiek dookoła z resztą zakończyły się niepowodzeniem. Był tylko on i ja. Westchnęłam cicho. Skoro warczał to może wcale nie życzył sobie mojego dotyku, albo obecności? Rasy pokroju tej wydawały się być w moim mniemaniu najbardziej agresywne, a raczej wyszczekane. Nigdy nie wiadomo było czy takie coś zamierza ugryźć, czy tylko niewinnie pogrozić. Te cechy właśnie budziły we mnie pewnego rodzaju odrazę do takich gatunków. Nie oznaczało to, mimo wszystko, iż pozostawię żywą istotę bez opieki.
    Moje wcześniejsze pytanie pozostało bez odpowiedzi, jednak coś zrobić w końcu trzeba było. Pies przecież nie odpowie na moje żadne pytania. Musiałam sama sobie na nie odpowiedzieć. Właśnie dlatego po chwili niepewności sięgnęłam do obroży zwierzaka. Jeżeli takową posiadał, siłą woli był czyjąś własnością. Ku mojemu szczęściu reakcja okazała się nie być agresywna, a raczej obojętna.
    Moją uwagę w pewnym momencie przykuł fakt, iż zwierzę było nieco wychudzone. A może to po prostu taka rasa? Nie znałam się kompletnie na tym. Na razie postanowiłam ten fakt zignorować, zaś skupić się na wyglądzie zwierzaka. Puściłam, więc plakietkę z imieniem, a pies czmychnął czym prędzej między moimi nogami na ławkę. A to spryciula... a więc o to mu chodziło.
    - Hiro, więc tak Cię zwą - odczytałam, obracając się zaraz za zwierzakiem, aby nie stracić go ze wzroku. - Hiro - powtórzyłam już wyraźniej w jego stronę, aby dostrzec, czy w ogóle reaguje na to imię.
    Z pozoru pies nie wyglądał jakoby uległ wypadkowi. Wolałam, jednak to sprawdzić. Dokonawszy dalszych oględzin, stwierdziłam, iż nie ma na co czekać. Trzeba ruszyć. Potwierdzone zostało to zeskoczeniem z ławki z powrotem na ziemię.
    - No chodź, gdzie Twój pan? - próbowałam różnych sposobów. Wychodziłam z założenia, że pies to zwierzę rozumne, więc po części pojmie co chcę mu przekazać. Niepewnym krokiem postanowiłam ruszyć w lewo. Przy tym ciągle obserwowałam reakcję psa. Być może ponownie zawarczy, bądź zaszczeka, aby przekazać mi coś innego.
    Właściwie wiele moich działać zależało od stanu fizycznego psa.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Klif przy Hanamurze

Post autor: Sukuna »

[/center]

Zwierzęta miały coś w sobie, że czasem wystarczyło jedno ich spojrzenie, żeby największe cierpienie i traumy odeszły w niepamięć, albo chociaż w odstawkę, samą swoją aurą przywodząc coś miłego, pozytywnego. Oczywiście zależy to również od sytuacji, w jakiej to stworzenie spotykamy, choć w tej, w której znalazła się Riritsu trudno było o mrożącego krew w żyła ogara, z pyska którego cieknie krew. Nie tego typu psa spotkała ona na swojej drodze, a dość małego pupila, który pomimo swojego początkowego bojowego nastawienia, to wyglądał całkiem uroczo.
Po zachowaniu zwierzaka można było dojść do wniosku, że chodzenie w samotności, tak jak obecnie, nie było dla niego niezwykle stresującą sytuacją – tak jakby się do tego już przyzwyczaił, bądź po prostu był tego typu zwierzęciem, które nie boi się nowych wyzwań. Tym razem przyszło pieskowi szukać swojego właściciela, do czego zdobył na swojej drodze całkowicie przypadkowo pomocnika w postaci ciemnowłosej.
Pies patrzył z lekką rezerwą na dużego człowieka, zastanawiając się nad tym co ona właściwie robiła. Jednak gdy usłyszał swoje imię, jego uszy i ogon szybko poszybowały w górę i sterczały tak, dopóki czworonóg nie uświadomił sobie, że to nie właściciel go woła, tylko Riritsu. Tak bardzo przyzwyczajony był do tego, że to ktoś znajomy i bliski jego sercu wypowiada jego imię, że na sam dźwięk wypowiadanego imienia zareagował w ten, a nie inny sposób.
Gdy zaś przyszło co do czego, to pies zeskoczył z ławki i pyszczkiem wskazał w stronę portu, a przynajmniej w tym kierunku zaczął iść nie oglądając się za sobą. Dopiero po przejściu kilkudziesięciu metrów odwrócił się, sprawdzić czy ta dziwna pani dalej za nim szła, na którą już jednakże nie warczał, a jedynie pozostawiał po sobie obojętne spojrzenie. Na tyle obojętne, na ile pozwala psia ekspresja. Będąc już w dzielnicy portowej pies wystrzelił jak z bicza biegnąc przed siebie, jakby albo przed czymś albo za czymś. Lub kimś. Ostatnie, co rzuciło się mogło w oczy Riritsu to jak psi ogon znika za straganem z rybnymi smakołykami, to póki co był jej jedyny trop. Choć mogła w każdej chwili też machnąć ręką i uznać, że to już nie jej sprawa i zająć się swoimi sprawami.


z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 01#p165001 <-tutaj pisz
0 x
Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości