Swąd spalonych, zdeformowanych ciał dobiegł do jego nozdrzy nie pozostawiając żadnych złudzeń, że jego technika zadziałała i to skutecznie. Zdziwił się gdy zobaczył, że smok Keiry został nieco naruszony przez wybuch, który spowodowali razem z Kyoushim. Zatrzymał na tym chwilę wzrok, jednak szybko wrócił do rzeczywistości. Nie było się co podpalać, to dopiero początek. Toshiro się nie uśmiechał. Nie było na tego czasu. Uprzejmości mogli zostawić sobie na sam koniec, jeśli wszystko dobrze się skończy. Jego twarz nie wyrażała nic, prócz skupienia. Ciągłego skupienia na obserwacji otoczenia, aby dostarczyć jak najwięcej informacji grupie. I rzeczywiście... Coś przykuło jego uwagę. Dosłownie zastygł na chwilę obserwując wielkie, nienaturalne skupisko chakry. Podejrzał jeszcze rysunek Hakuseia. To coś co kiedyś było człowiekiem, już teraz zdecydowanie nim nie było. To... Po prostu nie było możliwe. Ha! Ale przecież w tym świecie nic nie jest niemożliwe. Tym bardziej gdy twoim oczom pokazuje się coś co przypomina ogoniastą bestię. Już raz przecież ją widziałeś, panie Nishiyama, nieprawdaż? A no prawda. Toshiro doskonale zapamiętał sobie ten widok... I ten, nie różnił się dużo od tamtego.
-Nie możemy tego ominąć. Naszym zadaniem było przecież odciągnięcie takich zagrożeń od grupy, która miała przeszukiwać, nieprawdaż? Skupmy się na tym.- zgodził się z przedmówcami, którzy wyrażali podobne zdanie, po czym chwilę zastanowił się nad tym jak ubrać w słowa to co właśnie zobaczył. Spojrzał jeszcze raz w tym samym kierunku próbując dostrzec więcej szczegółów, ale niestety mgła bardzo mu to utrudniała.
-To coś... Nie jest jak ci, z którymi walczyliśmy przed chwilą. Choć zachowaniem bardzo odbiegali od ludzi...- No może nie wszystkich, ale nie było czasu na te wywody. -To nie byli stworzeni z chakry, a to co nadchodzi - zdecydowanie jest. Zupełnie jak ogoniasta bestia, choć nie jest do niej do końca podobny. Sam nie wiem co o tym do końca myśleć. Tym bardziej, że inni się go boją. Powinniśmy zająć się nim jak najszybciej i to najlepiej jakby nie towarzyszyli mu inni Jugo.- w końcu podzielił się tym co udało mu się ustalić z Hakuseiem i oczywiście resztą, która zdążyła się już prędzej czy później zebrać. Sam wygląd nie pozostawiał wątpliwości, że ta bestia była kiedyś człowiekiem, tylko w jaki sposób stał się tak podobny do bijuu? Pytanie też brzmiało kto go stworzył? Raczej sam z siebie taki się nie stał. Wtem nastąpiła eksplozja wewnątrz wioski. Co oni tam robią? Czyżby napotkali oprór?
-Hakusei-dono, musimy działać, teraz.- zwrócił się chłodno i dosadnie do "głównodowodzącego" dosłownie moment po eksplozji. Nikt jakoś się nie przejął, że ów stwór mógł zawrócić w każdej chwili i pójść do grupy poszukiwawczej, która zapewne była przekonana, że jest przez nich ubezpieczana. -Sprowadź go tutaj, niech każdy przygotuje co może. Najlepiej piasek i techniki fuutonu, wydaje mi się, że nie chcemy się do tego zbliżać jeśli nie zajdzie taka potrzeba. Szczególnie ze względu na specyfikę tego czegoś.- dodał po chwili nie mając pojęcia czy ktokolwiek inny go słucha. Jeśli nie, to trudno, ale przynajmniej spróbował coś zasugerować. Nigdy nie czuł się w roli dowódcy czy też tego, który kazał innym coś zrobić. Zawsze wolał zrobić coś po swojemu, teraz jednak nie miał do tego odpowiedniego zestawu umiejętności. Posiadali go inni, sam jednak wolał pozostać z boku i jedynie rzucić jakąkolwiek sugestią. Niech inni zajmą się tym żeby ten cyrk na kółkach zadziałał.