Deszcz był coraz mniej intensywny, zupełnie tak jakby głos z góry mówił, że będzie dobrze. Dawał nadzieję na dobry początek. Nie było to jeszcze piękne słońce jak kobiety z Pustyni gorące, ale zawsze coś. Sam Kuroi wolał walczyć przy braku deszczu, zwłaszcza że mieli ochraniać wioskę. Wiedział jednak z czym to się wiąże, wędrówka w górach pokazała mu dobitnie, że mgła może pojawić się lada moment, nawet tak gęsta, że nie będą widzieć dalej niż na odległość wyciągniętej ręki. Co to jednak zmieniało? W sumie sporo, ale zawsze mogli tą mgłę od siebie odgonić, poruszyć powietrze, zepchnąć wilgoć z pola walki, pozbyć się go przynajmniej na jakiś czas. Symbol dobrej nadziei, tylko że część grupki najemników chyba stwierdziła, że nadzieja im nie jest do niczego potrzebna i najlepiej się między sobą pożreć. I nie chodziło tutaj oczywiście o sprawę z Feniksami, bo ten wątek był jak najbardziej potrzebny. Wyjaśnienie sobie pewnych spraw, wyklarowanie tego, co było jeszcze niejasne. Potrzebne było tutaj właśnie wytłumaczenie z ich strony, iż nie jest to świetna wyprawa, nie mają wszystkiego pod kontrolą, to nie jest tak, że ten zwiad wioski pójdzie bez najmniejszego problemu. To nie był spacerek nad morzem, przy świetle gwiazd, czekając na pojawienie się wschodu słońca. To pieprzony zwiad wioski, gdzie Han i jego jeźdźcy mogą pojawić się w każdej chwili. Pytanie tylko czy ta wioska faktycznie była ważna dla Antykreatora, czy może jednak to kolejna pułapka, fałszywy trop, by odwieść od niego uwagę wszystkich? Yuriko zaczęła wyjaśniać wątpliwości - każdego po kolei, nie omijała żadnego wątku. Po części zyskała też uznanie w oczach Kumy, iż nie uciekała od niewygodnych tematów. Ta misja była dla nich ważna, ważniejsza od życia. Zarówno ich własnego, jak i członków drużyny. Trudno było przyjąć takie słowa - Twoje życie jest mniej wartościowe od tego, czego tutaj się dowiemy. Kuma jednak przyjął te słowa nad wyraz lekko. Rozumiał je, rozumiał ten tok myślenia. Jego nie prowadziła potrzeba tak jak Feniksy, lecz ciekawość. Ciekawość tego co kryło się z kolejnym wzgórzem, jakie tajemnice kryło, co jeszcze jest możliwe dla ludzkich rąk. Sam Antykreator pokazywał prawdziwą potęgę, pokazywał to że ludzie nie osiągnęli jeszcze swojego maksymalnego potencjału, a wiele z nich nie jest nawet temu bliskie. Niezbyt jednak chciało mu się wierzyć w to, że Feniksy nie zostawią najemników, jeżeli będzie możliwość pozyskania większej ilości informacji.
-Jedną bajkę widzieliśmy na własne oczy - rzucił w stronę Asaki, z lekkim uśmieszkiem na ustach. Biju... zamknięte w Yamim, w synu kupca. Ta bajka przestawała być bajką, opowieścią przekazywaną z ust do ust, to było realne zagrożenie. Jeżeli któryś z liderów nadal sądził, że żyje w bezpiecznym miejscu, gdzie ani Han, ani Ogoniaste nie są realne, to tylko wymysł ludzi to... to był po prostu debilem.
I nagle coś sobie zleciało z nieba. Odruchowo spiął się, gotów do ucieczki, do walki z tym co nadeszło. Zdawał sobie sprawę z tego, że Feniksy mają sensora, że powinien wykryć co takiego nadlatywało w ich stronę, ale odruch ciężko powstrzymać. Jeden ciężko ranny, do tego kobieta stworzona z... kartek? Pojawienie się "bestii", klanu Juugo, kierujących się zwierzęcym instynktem. Nagle stało się jakby mniej miło, bowiem chociaż każdy wiedział że te stworki się pojawią, to póki nie było ich widać, nie było świadomości tego, że są w pobliżu, tak było jakoś tak łatwiej na sercu i duszy. Miał jednak coś w stylu flashbacków z Wietnamu, gdy usłyszał odległość. Dziesięć kilometrów. Dalej się nie dało? No i cudnie, iż uciekali przez tak sporą odległość. Był czas, malutko, ale był, to jakiś plus.
-Gorzej, jeśli jeźdźcy ruszą razem z nim. Mesmer to też nic przyjemnego - odpowiedział w kierunku Shikaruia, po części zgadzając się z jego słowami. Han nie był najgorszy, ale jeśli przybędzie z całą swoją świtą, to mogą pakować walizki i spieprzać stąd jak najprędzej. Nie sądził jednak, że nawet tak dumna jednostka jak Han całkowicie zrezygnuje z korzystania z chakry. Może i nią gardził, lecz jeżeli jakimś cudem postawiliby go pod ścianą, to nierozsądnym byłoby uznawać, że z niej nie skorzysta.
Odpowiedź Ocirka niezbyt go pocieszyła. W sumie nie spodziewał się innej odpowiedzi, sam nie znał zbyt wielu person z tego towarzystwa, ale skoro Ociroł znał nawet tego szaleńca pozdrawiającego łaską i miłością, to może znał też i innych z tego grona. Sława miała swoje plusy i minusy. Zaśmiał się, gdy wspomniał o Kakicie. Tak bardzo nie pasowało mu do samuraja to, by złapał czarkę i opowiadał dowcipy. Po prostu nie i tyle. To jakby był kimś zupełnie innym, niż przedstawiał obraz w głowie Kumy. To ten, kto stoi na straży, gdy inni właśnie raczą się sake
-Nigdy nie wiesz, może ktoś z nich nas zaskoczy? Może ktoś jest w tym mistrzem, albo po prostu mu się przyfarci? - rzucił luźno do pozostałych, którzy kroczyli dookoła niego. Przysłuchiwał też temu co się dzieje z tyłu, tam gdzie znajdował się chłopaczek z kurą. Nawet nie chciał domyślać się w jaki sposób się tutaj znalazł, jaki wkład wniesie w drużynę pierścienia, za to nie podobały mu się komentarze Shenzhena i napięcie, jakie rosło w tamtej części grupki. Odwrócił się w kierunku Shenzhena, zatrzymał się, popatrzył na chłopaczka z pustyni.
-Uspokoisz się chłopczyku? Czy tak jak poprzednio trzeba Cię sprowadzić do porządku. Znaj swoje miejsce, maszeruj tak jakby Cię tu nie było. Przydaj się do czegoś, zamiast pieprzyć farmazony - potem przeniósł wzrok na Yoshimistu, kiwnął w jego kierunku głową potakują na jego pytanie
-Tak, skończył, prawda młodzieniaszku? - zapytał Shenzhena, wlepiając w niego oczy, które nie były łagodne jak wcześniej, lecz pełne złości, gniewu, niebezpieczne niczym sztorm. Nie miał zamiaru pozwolić sobie na to, by ta wyprawa skończyła się jak poprzednia. Widział zagrożenie w tym chłopaczku, już po raz drugi, nie potrafił odpuścić. Nie zamierzał pozwolić mu na to, co robił. Lepiej wyeliminować zagrożenie, póki jeszcze jest tylko potencjalne, a nie prawdziwe. Po tym powrócił do swojej grupki, nie zamierzał więcej użerać się z tym chłopakiem. To powinno sprowadzić go na ziemię, jeżeli nie to zawsze można było z nim porozmawiać w bardziej dosadny sposób.
-Ta mgła za to może nas pogrążyć - skomentował już ciszej, pod nosem, gdy Ocir wspomniał o mgle. Skoro Juugo potrafili wyczuwać nawet przez mgłę, a Han miał być jednym z nich... to jakim cudem Feniksy zakładały, iż nie posiadał takowych zdolności? Jakie mieli powody, by tak sądzić, przecież znali go najlepiej, współpracowali z tym szajbusem tyle czasu. Okazywało się nawet, że błogosławiony miłościwy i łaskawy nawet ma imię! Toż Ci nowość, kto to w ogóle był? Co tu robił? Skąd znał Ocirka i czy to kolejna popaprana relacja? Oby tylko nie kolejny kandydat do Klepki... A właśnie słowa jednego z jej członków nim najbardziej wstrząsnęły. Ekspert od Juugo? Dar od Hana? Zerknięcie w stronę Shikaruia, było chyba aż nazbyt oczywiste. Czy to właśnie była ta przeraźliwa moc, którą wykorzystał wtedy? Czy to z tego powodu działał w taki sposób, narażał życie wielu uczestników tamtej wyprawy? Tłumacz się mój drogi, co takiego ukrywasz przed resztą? Był wcieleniem Chaosu, ale jeżeli ten Chaos mógł ich jakoś wspomóc, dać informacje, to trzeba było mu dać prawo do zabrania głosu.
Do: Asaczka, Sikaruj, Klepka, Szenszen po części też Masako, Wyznafca,
Ukryty tekst