//żeby nie było - przepraszam jeżeli ktoś poczuje się pominięty. Nie było mnie mega długo w domu, wróciłem, padam na twarz. Nadrabiam posty, ale czytam tylko wypowiedzi i tam gdzie ktoś napisał dotyczy: Kuroi. W razie czego prosiłym o info, bo teraz nie dam rady tego ogarnąć, ale następne pościki będą już cacy ^^
Do tej pory pozostawał... cicho. Cichuteńko, jak szara myszka, nie odzywał się, po prostu bytował sobie nie zwracając na siebie większej uwagi - i dobrze. Musiał się ponownie odnaleźć, w takim tłumie, w tłumie najemników zebranych tutaj w konkretnym celu. Tyle znajomych twarzy, które oczywiście rozpoznał, których nie dało się pominąć. Nie był zbytnio zadowolony, że jest tyle niepewnych ludzi, ale co mógł na to poradzić? Wyjść z chorągiewką i zacząć krzyczeć, walczyć o swoje racje, chociaż tak naprawdę nie miał żadnego logicznego argumentu. Tylko przeczucie. Piekielne małżeństwo - to ich będzie próbował tutaj unikać jak ognia, ostatnim razem skończyło się to tak, jak się skończyło. Dziwnie. Z jednej strony chciał im zaufać, jednak to właśnie rozsądek podpowiadał, by tego nie robić. Tym razem jednak było trochę inaczej, bowiem Klepka była w sumie w dużej mierze w komplecie, brakowało chyba tylko Akaruia i ewentualnie kogoś, kto dołączył w czasie po turnieju. W sumie dziwnym było zobaczyć nawet i Yoichiego, który przybył w towarzystwie swoich psich kompanów. Miło było go ponownie zobaczyć, nawet po tym co go spotkało ostatnim razem. W sumie to była dla niego nadzieja, na powrót do normalności, przynajmniej częściowej, takiej w której nie będzie uznany za kalekę, nie będzie mniej sprawny od innych. Powróci do pełni sił.
Pojawienie się kobiety - na podeście, w sumie Staruszek miał lekkie deja vu. Nie była tak stara, w sumie to pewnie i młodsza od samego Kuroia, jeżeli nie w jego wieku. Jej towarzyszom przyjrzał się już wcześniej - Yuriko, Sau i Hakusei, Shiro Ryu. Trójka ludzi, tylko trójka, nic nadzwyczajnego. Tylko oni i zbieranina przypadkowych person, które co by tu dużo nie mówić, ale raczej nie zbyt często współpracują ze sobą. Ba, nawet częściej działają przeciwko sobie. Z różnych stron, powiązani z różnymi stronami. Najbardziej interesował go zamaskowany - ostatnim razem podejrzana osoba okazywała się być zdrajcą, więc wolał, by przypadkiem nie został im przydzielony ten szajbus. Bo tak właśnie uważał ludzi, którzy zakrywali swoją twarz. Musieli mieć konkretny powód, by tego dokonać, nikt przecież nie chował swojego oblicza, jeżeli nie miał do tego powodów. Jak ufać zabójcy, który działa na zlecenie, że będzie chciał działać razem z resztą grupy, a nie zapoluje na jednego z shinobich, którzy przybyli na wezwanie? Ściągnął brwi, nie podobało mu się to. To co mówiła Yuriko zaś... było dosyć ciekawe. Odnalezienie wioski, jak można było ją zgubić? Wykreślić z map, z pamięci ludzi, schować przed wzrokiem wścibskich dzieciaków. Masa pracy, dopilnowanie wszystkich szczegółów. Coś jednak poszło nie tak, skaza na idealnym planie, na planie doskonałym, który posypał się niczym domek z kart. Mieli podzielić się na grupki - w sumie to po części grupki same się pozakładały w momencie, gdy tutaj przybyli.
-Może tym razem nie będzie trzeba tyle biegać - rzucił do Kjudasza, chociaż ten zapewne nie załapie żarciku, bo niestety ale ostatnio nie był razem z nimi, nie musiał tyle biegać po lesie za wrogiem. Sensor bardzo by się przydał z ich grupie, nawet ktoś kto nie ma tak wielkiego zasięgu jak Shikarui, ale takie życie Halinka, co poradzisz jak nic nie poradzisz. Gdy tylko usłyszał prawie wspomnienie o sake, w połączeniu z Seinarem zaczął rzucać piorunami z oczu w kierunku Ocirka. Pustynny Diabełek chyba nie chciał, by było miło i przyjemnie na tej wyprawie.
-Spróbuj tylko - wyszeptał cicho w kierunku Gogusia, by ten nawet nie próbował zrobić tego co ostatnio. Już wcześniej nie mogli go powstrzymać, a teraz, gdy warunki są dużo mniej kontrolowane, gdy nie mają nad wszystkim kontroli - kto wie co mogłoby się stać, do czego mógł doprowadzić niezbyt trzeźwy Pastuszek.
-Dorzucę kanapkę, tylko zabierz ten cholerny deszcz - mruknął spoglądając w chmury, mówiąc bardziej w eter. Deszcz, niezbyt dobre warunki, dużo utrudniały, robiło się ślisko, a potknięcie w złym momencie mogło w dowolnej chwili zrobić z kury rosół, cokolwiek to mogło oznaczać
-Ostatnim razem Cię złapałem, nie przesadzaj - dodał po chwili na słowa Pastuszka. Kuma próbował sobie przypomnieć kim była dziewczyna, która pojawiła się w towarzystwie Klepsydry - Masako. Mielił to imię przez chwilę, mrużył brwi przyglądając się jej twarzy, ale wiele na niej nie można było wyczytać. W końcu żarówka zabłysła w jego głowie. Turniej?
-My się chyba nie znamy, Kuroi - przedstawił się krótko, dopiero teraz, chociaż już wcześniej stał razem ze wszystkimi booo... bo tak, nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz, o! Nie miał okazji wcześniej jej poznać, jedyne co widział to jej walki na turnieju, chociaż niezbyt im się przyglądał. Nie mógł jednak kontynuować konwersacji, bowiem ktoś się wydarł. Mały chłopaczek, z zaślepionymi oczyma, do tego jeszcze z... kurą? Szturchnął białowłosego.
-Ej... to jakaś Twoja rodzina? Też biały, też się tak wydziera, chyba jakiś zaginiony brat, co?
Do: Kjudasz, Ociroł, Pastuch, Masako, wspomnienie o Sashy
Ukryty tekst