Posiadłość Reiki
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika wróciła nad rozlewiska, ale Kakizashiego już tam nie było, więc pozostało jej już tylko wrócić do osady i tam poszukać. W końcu jednak udało jej się dowiedzieć, że przydzielono mu jeszcze misję i nie należy się się spodziewać, że szybko z niej wróci, tak więc kunoichi dała sobie spokój i wróciła do domu. No trudno, najwyżej nie wyruszy z nimi do miasta. Uściskała rodziców na powitanie, po czym wzięła sobie jabłko z misy z owocami i ruszyła do ogrodu, żeby tam usiąść spokojnie i poczekać na Shigeru. Uwielbiała patrzeć na pływające w niewielkim stawie karpie koi. Nakrapiane rybki chętnie podpływały do brzegu, licząc na jakieś okruszki chleba. Reika lubiła karmić rybki, to były jedyne zwierzęta, jakie mieli w domu, więc cieszyła nimi oko póki mogła. Odpoczynek w ogrodzie dobrze jej zrobił, zwłaszcza że słońce dawało przyjemne ciepło i nie było zbyt ostre. Mimo to Shigeru nadal się nie pojawił, więc kunoichi postanowiła zająć się czymś pożyteczniejszym niż leniuchowanie. Później mu powie, że Kakizashi jednak z nimi nie pójdzie, bo został oddelegowany na misję. Wstała więc i wróciła do domu, aby przebrać się w swój lekki strój treningowy. (Klik!) Związała też włosy w koński ogon, żeby jej nie przeszkadzały, po czym wróciła od ogrodu i znalazła sobie kawałek wolnej przestrzeni.
Ukryty tekst
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Po dokonaniu zakupów w sklepie z wyposażeniem, ruszyłem w głąb osady, odwiedzając starych druhów jak i sąsiadów, których miałem okazję bliżej poznać w trakcie swojego krótkiego życia. Planowany wypad do Ryuzaku no Taki miał trwać rok i nie dłużej, ale jak to wiadomo - plany lubiły się zmieniać. Tak też nie szczędziłem sobie rozmów, żartów ale także i uścisków. Niektórzy wesoło podchodzili na wieść o tym, mówiąc że w końcu będę miał okazję poznać dziewczyny inne od naszych, ale przeważająca większośc pochmurniała, bo historia znała wiele przypadków osób, które nigdy z takich wycieczek już nie wracały. Spotkania i rozmowy znacznie się przeciągnęły, do tego stopnia, że nim się znów obejrzałem, zmierzchło słońce a na niebie pojawił się księzyc. Żegnając się z ostatnimi znajomymi, ruszyłem pośpiesznie do domu, bo ostatnie chwile miały być zarezerwowane właśnie dla tych, dla których wyruszałem. Dla rodziny.
- Wróciłeeeem - krzyknąłem nie co głośniej przy wejściu, zamykając za sobą drzwi wejściowe, i ściągając buty. Ostrożnie je przesunąłem, układając wzdłuż równego już rządku i ruszyłem w stronę pomieszczenia z którego dochodziły głosy. - Cześć mamo, cześć tato - powiedziałem z uśmiechem, wchodząc do kuchni i zajmując miejsce przy wolnym krześle. Mama już uwijała się w kuchni, a tata właśnie przeglądał jakieś papiery.
- Reika u siebie? - spytałem, ale po chwili otrzymałem wiadomość, że siostra przebywa w ogrodzie, gdzie najprawdopodobniej właśnie ćwiczyła. Kiwnąłem głową na wznak, że zrozumiałem, nie zamierzałem jej przerywać treningu, dlatego też spokojnie rozpostarłem się wygodniej w krześle przyglądając temu jak matka krząta się przy szafkach.
- Zjesz coś? - padło jeszcze pytanie, a ja ochoczo pokiwałem. Cały dzień od śniadania nie miałem nic w ustach i dopiero jak padły te słowa poczułem jak kiszki grają mi marsza. - Przygotowany już jesteś? Pożegnałeś się? - spytaj ojciec, odkładając papiery na bok z zaciekawieniem przyglądając się mojej osobie.
- Taaak, między innymi dlatego tyle czasu mi zeszło. Kyu mówi, że w końcu będzie okazja poznać ciekawsze dziewczyny - rzuciłem w odpowiedzi z uśmiechem na co ojciec również się smutno uśmiechnął. Dobrze rozumiał, że nie mówię na serio, a jedynie próbuje podtrzymać rozmowę, nadając jej chociaż odrobinie weselszy ton. Nie musiałem się domyślać, bo byłem tego pewny, że nasza nieobecność będzie przez rodziców mocno odczuwana, a już na pewno przez mamę.
- Przynajmniej od nas trochę odpoczniecie. Może nawet pozwolicie sobie również na jakaś wycieczkę? - rzuciłem wesoło w stronę mamy, na to co westchnęła cieżko i rzuciła we mnie ścierką, pokazując mi przy tym co sądzi o tym pomyśle. - Macie na siebie tam uważać, dbaj o Reike.
- O to możecie być pewni, zdążyłem już sobie z nią uciąć chwilę pogawędki - odparłem, odbierając z rąk mamy talerz, który właśnie przyniosła. Kanapki, które na nim widniały, zachęcająco przyglądały mi się, więc nie tracąc czasu, sięgnąłem po pierwszą z nich w celach konsumpcyjnych.
- Wróciłeeeem - krzyknąłem nie co głośniej przy wejściu, zamykając za sobą drzwi wejściowe, i ściągając buty. Ostrożnie je przesunąłem, układając wzdłuż równego już rządku i ruszyłem w stronę pomieszczenia z którego dochodziły głosy. - Cześć mamo, cześć tato - powiedziałem z uśmiechem, wchodząc do kuchni i zajmując miejsce przy wolnym krześle. Mama już uwijała się w kuchni, a tata właśnie przeglądał jakieś papiery.
- Reika u siebie? - spytałem, ale po chwili otrzymałem wiadomość, że siostra przebywa w ogrodzie, gdzie najprawdopodobniej właśnie ćwiczyła. Kiwnąłem głową na wznak, że zrozumiałem, nie zamierzałem jej przerywać treningu, dlatego też spokojnie rozpostarłem się wygodniej w krześle przyglądając temu jak matka krząta się przy szafkach.
- Zjesz coś? - padło jeszcze pytanie, a ja ochoczo pokiwałem. Cały dzień od śniadania nie miałem nic w ustach i dopiero jak padły te słowa poczułem jak kiszki grają mi marsza. - Przygotowany już jesteś? Pożegnałeś się? - spytaj ojciec, odkładając papiery na bok z zaciekawieniem przyglądając się mojej osobie.
- Taaak, między innymi dlatego tyle czasu mi zeszło. Kyu mówi, że w końcu będzie okazja poznać ciekawsze dziewczyny - rzuciłem w odpowiedzi z uśmiechem na co ojciec również się smutno uśmiechnął. Dobrze rozumiał, że nie mówię na serio, a jedynie próbuje podtrzymać rozmowę, nadając jej chociaż odrobinie weselszy ton. Nie musiałem się domyślać, bo byłem tego pewny, że nasza nieobecność będzie przez rodziców mocno odczuwana, a już na pewno przez mamę.
- Przynajmniej od nas trochę odpoczniecie. Może nawet pozwolicie sobie również na jakaś wycieczkę? - rzuciłem wesoło w stronę mamy, na to co westchnęła cieżko i rzuciła we mnie ścierką, pokazując mi przy tym co sądzi o tym pomyśle. - Macie na siebie tam uważać, dbaj o Reike.
- O to możecie być pewni, zdążyłem już sobie z nią uciąć chwilę pogawędki - odparłem, odbierając z rąk mamy talerz, który właśnie przyniosła. Kanapki, które na nim widniały, zachęcająco przyglądały mi się, więc nie tracąc czasu, sięgnąłem po pierwszą z nich w celach konsumpcyjnych.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Po skończonym treningu, zadowolona z siebie kunoichi ruszyła w stronę domu, odrzucając na plecy włosy, związane w koński ogon. Ten trening fizyczny dobrze jej zrobił. Czuła się zmęczona i dzięki temu lepiej będzie spać tej nocy, a jutro rano ruszą w drogę. Z kuchni dolatywały głosy pozostałej trójki domowników, jednak Reika najpierw skierowała kroki do łazienki, aby obmyć twarz i ręce. Odświeżona, ubrana nadal w swój treningowy strój, ruszyła do kuchni, czując jak jej żołądek domaga się czegoś pożywnego. Ucałowała w policzek krzątającą się przy kuchence matkę, na co tamta uśmiechnęła się do niej czule.
- Siadaj Rei i zjedz kolację. - Powiedziała, robiąc więcej kanapek. - Dzisiaj prawie nic nie jadłaś.
- To przez te nerwy. - Usprawiedliwiła się kunoichi. - Denerwuję się tą całą wyprawą do miasta.
Przeszła obok Shigeru, przy okazji mierzwiąc mu ręką ciemne włosy, po czym zajęła obok niego miejsce i przysunęła sobie czarkę, by napełnić ją herbatą z dzbanka. Po chwili skubnęła bratu z talerza jedną kanapkę i zabrała się za jedzenie.
- Wszystko będzie dobrze. - Zapewnił ojciec. - Ten czas bardzo szybko wam minie. Nim się obejrzycie, będziecie do nas wracać. Głowa do góry.
Reika wiedziała, że tylko próbował ich pocieszyć. Doskonale widziała niepokój w jego oczach, bo taki sam miała także matka. Martwili się o nich, ale mimo to za wszelką cenę próbowali to ukryć, dodając im tylko otuchy. Reika westchnęła i szturchnęła Shigeru łokciem, odwracając tym samym jego uwagę od kanapki.
- Kakizashi nie idzie z nami. - Poinformowała brata. - Został jeszcze oddelegowany na misję, więc raczej nie ma sensu na niego czekać.
- Jaki Kakizashi? - Zainteresował się ojciec.
- Senju Kakizashi. - Odpowiedziała kunoichi, popijając herbatę. - Spotkałam go dzisiaj na rozlewiskach. Jego też wysyłają do miasta i pytał się, czy może się z nami zabrać. No ale najwidoczniej jednak się nie zabierze.
- Kojarzę chłopaka. - Zastanowił się Kazuo. - Trochę narwany z niego młodzieniec.
Reika musiała przyznać, że ''narwany'' to trochę za słabe określenie, no ale nie zamierzała dyskutować na ten temat. Jedno było pewne. Trzeba będzie na niego uważać, żeby za bardzo nie popisywał się swoimi umiejętnościami przed obcymi dziewczętami, jak to zrobił w przed nią.
Przed Reiką wylądował talerz z kanapkami, a drugi przed ojcem, który na dobre rozstał się z papierami, które przeglądał i zabrał się za kolację. Po chwili dołączyła do nich matka i cała czwórka mogła się cieszyć wspólnym posiłkiem.
- Wszystko spakowałaś, Rei? - Zapytała Erumi i wskazała na jej ubranie. - Ten strój też bierzesz, ze sobą?
- Tak, wszystko spakowane i przygotowane. - Zapewniła Reika, zajadając. - A tego stroju nie biorę. Raczej nie będzie mi potrzebny, a w razie czego mam kilka innych rzeczy. Opiekuj się moimi kwiatkami, dobrze?
- Postaram się. - Westchnęła ciężko w odpowiedzi. - Masz ich tam tyle, że chyba kilka zasadzę w ogrodzie, żeby mnie deszcze wyręczał.
Reika zrobiła przepraszającą minę. Nic na to nie mogła poradzić, że tak bardzo lubiła kwiaty, jednak mogła się zgodzić na taki kompromis. Co za różnica, czy będą rosły u niej w pokoju w doniczce, czy też w ogrodzie. Zapadło chwilowe milczenie, gdy cała czwórka zajęła się spożywaniem posiłku.
- Siadaj Rei i zjedz kolację. - Powiedziała, robiąc więcej kanapek. - Dzisiaj prawie nic nie jadłaś.
- To przez te nerwy. - Usprawiedliwiła się kunoichi. - Denerwuję się tą całą wyprawą do miasta.
Przeszła obok Shigeru, przy okazji mierzwiąc mu ręką ciemne włosy, po czym zajęła obok niego miejsce i przysunęła sobie czarkę, by napełnić ją herbatą z dzbanka. Po chwili skubnęła bratu z talerza jedną kanapkę i zabrała się za jedzenie.
- Wszystko będzie dobrze. - Zapewnił ojciec. - Ten czas bardzo szybko wam minie. Nim się obejrzycie, będziecie do nas wracać. Głowa do góry.
Reika wiedziała, że tylko próbował ich pocieszyć. Doskonale widziała niepokój w jego oczach, bo taki sam miała także matka. Martwili się o nich, ale mimo to za wszelką cenę próbowali to ukryć, dodając im tylko otuchy. Reika westchnęła i szturchnęła Shigeru łokciem, odwracając tym samym jego uwagę od kanapki.
- Kakizashi nie idzie z nami. - Poinformowała brata. - Został jeszcze oddelegowany na misję, więc raczej nie ma sensu na niego czekać.
- Jaki Kakizashi? - Zainteresował się ojciec.
- Senju Kakizashi. - Odpowiedziała kunoichi, popijając herbatę. - Spotkałam go dzisiaj na rozlewiskach. Jego też wysyłają do miasta i pytał się, czy może się z nami zabrać. No ale najwidoczniej jednak się nie zabierze.
- Kojarzę chłopaka. - Zastanowił się Kazuo. - Trochę narwany z niego młodzieniec.
Reika musiała przyznać, że ''narwany'' to trochę za słabe określenie, no ale nie zamierzała dyskutować na ten temat. Jedno było pewne. Trzeba będzie na niego uważać, żeby za bardzo nie popisywał się swoimi umiejętnościami przed obcymi dziewczętami, jak to zrobił w przed nią.
Przed Reiką wylądował talerz z kanapkami, a drugi przed ojcem, który na dobre rozstał się z papierami, które przeglądał i zabrał się za kolację. Po chwili dołączyła do nich matka i cała czwórka mogła się cieszyć wspólnym posiłkiem.
- Wszystko spakowałaś, Rei? - Zapytała Erumi i wskazała na jej ubranie. - Ten strój też bierzesz, ze sobą?
- Tak, wszystko spakowane i przygotowane. - Zapewniła Reika, zajadając. - A tego stroju nie biorę. Raczej nie będzie mi potrzebny, a w razie czego mam kilka innych rzeczy. Opiekuj się moimi kwiatkami, dobrze?
- Postaram się. - Westchnęła ciężko w odpowiedzi. - Masz ich tam tyle, że chyba kilka zasadzę w ogrodzie, żeby mnie deszcze wyręczał.
Reika zrobiła przepraszającą minę. Nic na to nie mogła poradzić, że tak bardzo lubiła kwiaty, jednak mogła się zgodzić na taki kompromis. Co za różnica, czy będą rosły u niej w pokoju w doniczce, czy też w ogrodzie. Zapadło chwilowe milczenie, gdy cała czwórka zajęła się spożywaniem posiłku.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Niedługo potem usłyszałem lekki chód w mieszkaniu, który oznaczał, że Reika skończyła trening. Sądziłem, że przyjdzie od razu do nas przywitać się, ale doszedł mnie po chwili plusk wody, więc doszedłem do wniosku, że Rei postanowiła najpierw się odświeżyć. Ciekaw byłem co takiego ćwiczyła. W dość przeważającym stopniu orientowałem się w jej zdolnościach, tak jak i ona w moich, dlatego też wiedziałem na jakim poziomie stała. Byłem jednak pewny, że w związku z tą wyprawą, która nieubłaganie się zbliżała, musiała coś przygotować albo trzymać w zanadrzu.
- Damy radę Rei - odparłem po chwili, gdy Reika do nas dołączyła wciąż w swoim kostiumie treningowym napominając przy tym o stresie związanym z wyprawą. - Shigeru ma rację, jesteście dobrze przygotowani. W końcu wypuszczamy tam Chuninów, nie Geninów, a to o czymś świadczy - dodał Kazuo, na co ja skinąłem głową, bo w ustach już przeżuwałem kolejny kęs kanapki. Reika w ten czas chwyciła za jedną kanapkę z mojego talerza, i napomknęła o Kakizashim, który raczej z nami się nie wybierze. Następnie przysłuchałem się temu co powiedział sam Kazuo, który najwyraźniej także o tym chłopcu miał wyrobioną jakaś opinię. Zanim się wypowiedziałem, przegryzłem na spokojnie to co miałem w ustach.
- Sądzicie, że trzeba na niego poczekać.. ? Chodzi mi... o poinstruowanie go jak powinien się zachowywać. Wolałbym, aby nie doszło do sytuacji, gdzie po pierwszym tygodniu w Ryuzaku no Taki każdy będzie wiedział co potrafi Ród Senju... - oznajmiłem, dzieląc się swoimi wątpliwościami z rodziną. W myślach już zaczęły mi się kłębić pomysły odnośnie tego jak by można zagaić taką rozmowę, aby nie wyszło, że kogoś pouczam jak powinien się zachować, ale jedynie nieco narzucić światła na tą sprawę. Dobitnie, ale delikatnie.
- Nie ma na to czasu Shigeru, pamiętasz słowa Lidera... - dodał ojciec, co ostatecznie zdecydowało o porzuceniu tego pomysłu. Z westchnięciem podniosłem się od stołu sięgając i sięgnąłem po jeszcze jedną kanapkę.
- Dobra, gadu gadu, a ja jeszcze się nie spakowałem. Poza tym chciałbym jeszcze przed wyjazdem ostatni raz skorzystać z dogodności jakie daje nasza łazienka z sauną - dodałem, na co mama mruknęła z rozbawieniem "no to leć", a ja nie tracąc czasu puściłem oko do zajadającej się Reiki i wybyłem do pokoju, skąd wziąłem swoje rzeczy na przebranie i ruszyłem do łazienki. Siostra miała teraz czas by swobodnie porozmawiać o wszystkim co chciała z rodzicami.
- Damy radę Rei - odparłem po chwili, gdy Reika do nas dołączyła wciąż w swoim kostiumie treningowym napominając przy tym o stresie związanym z wyprawą. - Shigeru ma rację, jesteście dobrze przygotowani. W końcu wypuszczamy tam Chuninów, nie Geninów, a to o czymś świadczy - dodał Kazuo, na co ja skinąłem głową, bo w ustach już przeżuwałem kolejny kęs kanapki. Reika w ten czas chwyciła za jedną kanapkę z mojego talerza, i napomknęła o Kakizashim, który raczej z nami się nie wybierze. Następnie przysłuchałem się temu co powiedział sam Kazuo, który najwyraźniej także o tym chłopcu miał wyrobioną jakaś opinię. Zanim się wypowiedziałem, przegryzłem na spokojnie to co miałem w ustach.
- Sądzicie, że trzeba na niego poczekać.. ? Chodzi mi... o poinstruowanie go jak powinien się zachowywać. Wolałbym, aby nie doszło do sytuacji, gdzie po pierwszym tygodniu w Ryuzaku no Taki każdy będzie wiedział co potrafi Ród Senju... - oznajmiłem, dzieląc się swoimi wątpliwościami z rodziną. W myślach już zaczęły mi się kłębić pomysły odnośnie tego jak by można zagaić taką rozmowę, aby nie wyszło, że kogoś pouczam jak powinien się zachować, ale jedynie nieco narzucić światła na tą sprawę. Dobitnie, ale delikatnie.
- Nie ma na to czasu Shigeru, pamiętasz słowa Lidera... - dodał ojciec, co ostatecznie zdecydowało o porzuceniu tego pomysłu. Z westchnięciem podniosłem się od stołu sięgając i sięgnąłem po jeszcze jedną kanapkę.
- Dobra, gadu gadu, a ja jeszcze się nie spakowałem. Poza tym chciałbym jeszcze przed wyjazdem ostatni raz skorzystać z dogodności jakie daje nasza łazienka z sauną - dodałem, na co mama mruknęła z rozbawieniem "no to leć", a ja nie tracąc czasu puściłem oko do zajadającej się Reiki i wybyłem do pokoju, skąd wziąłem swoje rzeczy na przebranie i ruszyłem do łazienki. Siostra miała teraz czas by swobodnie porozmawiać o wszystkim co chciała z rodzicami.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Zarówno słowa otuchy Shigeru jaki i ojca wywołały u Reiki lekki uśmiech na twarzy. Może rzeczywiście niepotrzebnie się denerwowała i wszystko będzie dobrze. Zajęła się więc w skupieniu swoją kolacją i zostawiła mężczyznom rozważanie, czy powinni czekać na Kakizashiego, czy też nie. Kiedy jednak Shigeru napomknął, że wkrótce całe miasto dowie się o umiejętnościach Senju, Reika pociągnęła go za ramię, żeby zwrócić jego uwagę.
- Nie musisz się przecież przedstawiać nazwiskiem. - Zaproponowała. - Jeśli chcesz ukrywać swoje umiejętności, ukrywaj też nazwisko, żeby jednego z drugim zbyt szybko nie powiązali. Co z tego, że Kakizashi może się ujawnić. To jego sprawa i nic nam do tego, najwyżej Lider go z tego rozliczy. Jedyne, co możemy zrobić, to nie afiszować się, że jesteśmy z tego samego klanu. Myślę, że tak będzie bezpieczniej.
- Reika ma rację. - Zgodził się Kazuo. - Prędzej, czy później i tak się wyda jakimi umiejętnościami dysponujemy, bo w walce nie możesz rezygnować z Mokutonu tylko dlatego, żeby się nie zdradzać. Twoje życie jest ważniejsze, niż klanowe tajemnice. Najważniejsze, żebyście nie rzucali się w oczy i za szybko nie ujawniali powiązań z Senju, a jak spotkacie Kakizashiego, to zawsze możecie z nim porozmawiać i wyjaśnić mu parę kwestii.
Kunoichi skinęła głową na słowa Kazuo ciesząc się, że zrozumiał jej pogląd na całą sytuację. Ona nie będzie miała z tym problemu, nadal miała swoje nazwisko, a do tego nie posiadała Mokutonu, a co jak co, nie zamierzała paplać na prawo i lewo co ów klan potrafi, bo po co? Miała swoje własne tajemnice dotyczące jej umiejętności i jedyne co mogła zrobić w owej sprawie to wspierać brata.
Kiedy Shigeru wstał i oznajmił, że idzie ostatni raz skorzystać z dobrodziejstw łazienki, Reika uśmiechnęła się złośliwie.
- Może umyć Ci plecy? - Zaproponowała, szczerząc się.
Tym razem to ona oberwała od matki rzuconą ścierką.
- No co? - Zapytała z udawanym wyrzutem, nadal się uśmiechając. - Ma takie szerokie bary, że może wszędzie nie sięgnąć.
- Rei, nie dokuczaj bratu. - Upomniał ją ojciec. - Macie tylko siebie i musicie trzymać się razem.
Reika westchnęła i powróciła do kolacji, puszczając jeszcze bratu na odchodnym oczko, żeby dać mu do zrozumienia, że tylko się droczyła i nic więcej. Najwyraźniej rodzice byli zbyt mocno poddenerwowani ich wyprawą, że stracili poczucie humoru. Chwilę jeszcze rozmawiała z rodzicami, po czym zaoferowała się, że pozmywa naczynia i wróciła do swojego pokoju, aby poczekać, aż Shigeru zwolni łazienkę. Czuła zmęczenie po treningu i stwierdziła, że jak nic od razu zaśnie.
- Nie musisz się przecież przedstawiać nazwiskiem. - Zaproponowała. - Jeśli chcesz ukrywać swoje umiejętności, ukrywaj też nazwisko, żeby jednego z drugim zbyt szybko nie powiązali. Co z tego, że Kakizashi może się ujawnić. To jego sprawa i nic nam do tego, najwyżej Lider go z tego rozliczy. Jedyne, co możemy zrobić, to nie afiszować się, że jesteśmy z tego samego klanu. Myślę, że tak będzie bezpieczniej.
- Reika ma rację. - Zgodził się Kazuo. - Prędzej, czy później i tak się wyda jakimi umiejętnościami dysponujemy, bo w walce nie możesz rezygnować z Mokutonu tylko dlatego, żeby się nie zdradzać. Twoje życie jest ważniejsze, niż klanowe tajemnice. Najważniejsze, żebyście nie rzucali się w oczy i za szybko nie ujawniali powiązań z Senju, a jak spotkacie Kakizashiego, to zawsze możecie z nim porozmawiać i wyjaśnić mu parę kwestii.
Kunoichi skinęła głową na słowa Kazuo ciesząc się, że zrozumiał jej pogląd na całą sytuację. Ona nie będzie miała z tym problemu, nadal miała swoje nazwisko, a do tego nie posiadała Mokutonu, a co jak co, nie zamierzała paplać na prawo i lewo co ów klan potrafi, bo po co? Miała swoje własne tajemnice dotyczące jej umiejętności i jedyne co mogła zrobić w owej sprawie to wspierać brata.
Kiedy Shigeru wstał i oznajmił, że idzie ostatni raz skorzystać z dobrodziejstw łazienki, Reika uśmiechnęła się złośliwie.
- Może umyć Ci plecy? - Zaproponowała, szczerząc się.
Tym razem to ona oberwała od matki rzuconą ścierką.
- No co? - Zapytała z udawanym wyrzutem, nadal się uśmiechając. - Ma takie szerokie bary, że może wszędzie nie sięgnąć.
- Rei, nie dokuczaj bratu. - Upomniał ją ojciec. - Macie tylko siebie i musicie trzymać się razem.
Reika westchnęła i powróciła do kolacji, puszczając jeszcze bratu na odchodnym oczko, żeby dać mu do zrozumienia, że tylko się droczyła i nic więcej. Najwyraźniej rodzice byli zbyt mocno poddenerwowani ich wyprawą, że stracili poczucie humoru. Chwilę jeszcze rozmawiała z rodzicami, po czym zaoferowała się, że pozmywa naczynia i wróciła do swojego pokoju, aby poczekać, aż Shigeru zwolni łazienkę. Czuła zmęczenie po treningu i stwierdziła, że jak nic od razu zaśnie.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Zaśmiałem się do siebie gdy usłyszałem propozycję Reiki bo domyślałem się, że to był żarcik, bo podobna czynność byłaby z pewnością dla niej niemiłym doświadczeniem. Przez chwilę stojąc w łazience próbowałem sobie przypomnieć, czy choćby za małego kiedyś się kąpaliśmy razem, ale upływ tylu lat skutecznie zatuszował te wspomnienia. Wzruszając ramionami wróciłem do przerwanej czynności, po chwili na podłodze znalazła się koszulka, potem spodnie i bielizna. W międzyczasie do wanny zaczęła płynąc gorąca woda. Krótkie spojrzenie w lustro na twarz wystarczyło mi, żeby się przekonać, że dzisiaj usnę błyskawicznie. Zmęczenie było po mnie już widać...
Pół godziny później, odświeżony wyszedłem przebrany już z łazienki, tym samym ją zwalniając. Pozbierałem swoje rzeczy i poszedłem do pokoju po drodze krzycząc "wolne", gdyby ktoś chciał skorzystać z łazienki. Tam uprzątnąłem szybko swoje rzeczy, spakowałem co niezbędne na jutrzejszą drogę i ruszyłem do kuchni, by się pożegnać z rodzicami. Uścisnąłem mocno mamę na co ta mnie pocałowała w czoło każąc na siebie uważać, z kolei z tatą uścisnęliśmy sobie po męsku dłonie.
- Pamiętajcie tylko, żeby być ostrożnymi. To wszystko nie ma większego sensu, jeśli tylko istnieje zagrożenie waszego zdrowia i życia - powiedział Kazuo, na co skinąłem głową bo świetnie sobie zdawałem z tego sprawę. Nie było to jednak ani miejsce, ani czas by znowu dyskutować o tym, że nie jesteśmy już dziećmi i mamy własny rozum.
- Dobranoc, nie siedzcie za długo - powiedziałem ruszając z powrotem do swojego spokoju. W ten czas słyszałem jak z łazienki dochodziły odgłosy lania wody, więc nie przekrzykując rozgardiaszu, poszedłem się położyć spać.
***
Obudziłem się nad ranem. Przez chwilę leżałem zbierając myśli, po czym doszły mnie odgłosy krzątania się w korytarzu. Mój pokój był na przeciwko Reiki, więc domyślałem się, że to ona. Przeciągnąłem się jeszcze po czym podniosłem i ruszyłem do wyjścia
- Dzień dobry, za chwilę będę gotowy - wyjaśniłem, zamykając ponownie do siebie drzwi. Nie zamierzałem się już odświeżać, w podróży i tak najpewniej czymś się umorusam, więc najzwyczajniej wykąpie się już na miejscu. W związku z tym miałem tylko nadzieję na to, że będzie taka okazja. Szybko się rozebrałem i nałożyłem ubranie wczorajszej nocy uszykowane. Pozakładałem wszelaki zakupiony ekwipunek, schowałem w kieszeniach co najpotrzebniejsze, po czym opuściłem pokój, w progu ostatni raz na niego spoglądając. Krótkie westchnięcie po czym nacisnąłem klamkę i zamknąłem drzwi, ruszając za Reiką korytarzem do kuchni, gdzie przyszykowaliśmy sobie śniadanie na drogę. Z rozmysłem zrobiliśmy więcej, aby rodzice z rana nie musieli szykować jedzenia dla siebie. Po wszystkim, uprzątnęliśmy po sobie okruchy i opuściliśmy naszą posiadłość rodzinną.
2x [z/t]
Pół godziny później, odświeżony wyszedłem przebrany już z łazienki, tym samym ją zwalniając. Pozbierałem swoje rzeczy i poszedłem do pokoju po drodze krzycząc "wolne", gdyby ktoś chciał skorzystać z łazienki. Tam uprzątnąłem szybko swoje rzeczy, spakowałem co niezbędne na jutrzejszą drogę i ruszyłem do kuchni, by się pożegnać z rodzicami. Uścisnąłem mocno mamę na co ta mnie pocałowała w czoło każąc na siebie uważać, z kolei z tatą uścisnęliśmy sobie po męsku dłonie.
- Pamiętajcie tylko, żeby być ostrożnymi. To wszystko nie ma większego sensu, jeśli tylko istnieje zagrożenie waszego zdrowia i życia - powiedział Kazuo, na co skinąłem głową bo świetnie sobie zdawałem z tego sprawę. Nie było to jednak ani miejsce, ani czas by znowu dyskutować o tym, że nie jesteśmy już dziećmi i mamy własny rozum.
- Dobranoc, nie siedzcie za długo - powiedziałem ruszając z powrotem do swojego spokoju. W ten czas słyszałem jak z łazienki dochodziły odgłosy lania wody, więc nie przekrzykując rozgardiaszu, poszedłem się położyć spać.
***
Obudziłem się nad ranem. Przez chwilę leżałem zbierając myśli, po czym doszły mnie odgłosy krzątania się w korytarzu. Mój pokój był na przeciwko Reiki, więc domyślałem się, że to ona. Przeciągnąłem się jeszcze po czym podniosłem i ruszyłem do wyjścia
- Dzień dobry, za chwilę będę gotowy - wyjaśniłem, zamykając ponownie do siebie drzwi. Nie zamierzałem się już odświeżać, w podróży i tak najpewniej czymś się umorusam, więc najzwyczajniej wykąpie się już na miejscu. W związku z tym miałem tylko nadzieję na to, że będzie taka okazja. Szybko się rozebrałem i nałożyłem ubranie wczorajszej nocy uszykowane. Pozakładałem wszelaki zakupiony ekwipunek, schowałem w kieszeniach co najpotrzebniejsze, po czym opuściłem pokój, w progu ostatni raz na niego spoglądając. Krótkie westchnięcie po czym nacisnąłem klamkę i zamknąłem drzwi, ruszając za Reiką korytarzem do kuchni, gdzie przyszykowaliśmy sobie śniadanie na drogę. Z rozmysłem zrobiliśmy więcej, aby rodzice z rana nie musieli szykować jedzenia dla siebie. Po wszystkim, uprzątnęliśmy po sobie okruchy i opuściliśmy naszą posiadłość rodzinną.
2x [z/t]
0 x
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Podróż na szczęście z Ryuzaku no Taki do Shinrin przebiegła bezproblemowo co pozwoliło w kilka godzin pokonać całą trasę i ostatecznie dotrzeć do granic osady nieco po południu. W tym czasie nieco sobie porozmawialiśmy, choć więcej chyba każdy z nas częściej był ze swoimi myślami w trakcie podróży. Po pierwszych kilkudziesięciu minutach podróży nie mogło mi umknąc to, że Reika jest zamyślona i jakby wycofana. Odpowiadała na pytania - to i owszem, ale zdawkowo, sama nie zaczynając konwersacji. Zastanawiałem się czy to mogło byś spowodowane tym, ze zaproponowałem pozostawienie Akumy rodzicom, ale ostatecznie odrzuciłem tą myśl gdyż chcąc się o tym przekonać w trakcie podróży, nawet nieco zaczepiałem na trakcie tego pieska, ale Reika pozostawała na to niewzruszona.
Zbliżając się do granic naszej posiadłości postanowiłem w końcu poruszyć tą kwestie, zaczynając oczywiście jak to w zwyczaju miałem nieco żartobliwie, choć podejrzewałem, że przyczyna lezy gdzie indziej. Jej istota jednak pozostawała dla mnie w dalszym ciągu niewyjaśniona. - Nie przejmujesz się chyba tym co powiedzą rodzice na widok psa oraz nowego koloru Twoich włosów prawda? Jesteśmy dorośli, odpowiadamy sami za siebie, nie zamartwiaj się tym - rzekłem do siostry, uważnie przy tym obserwując jej reakcję. Dla dodania otuchy bądź chociaż jej częściowego rozweselenia pozwoliłem sobie na poczochranie jej po jej bujnych blond włosach, choć przypuszczałem, że to na nic się zda. Otworzyłem furtkę, która zamykała ścieżkę prowadzącą do naszej posiadłości i przepuściłem przed sobą Reike. Gdy mnie minęła, podążyłem za nią chcąc jej choć odrobinę poprawić humor.
- Jeśli przyczepiliby się do psa.. poprę Cię. Masz moje słowo, a jeśli chodzi o fryzurę... wyglądasz na prawdę ładnie i nie powinnaś się tym przejmować. To Ty masz się czuć z tym dobrze - powiedziałem co myślałem i się już więcej nie odzywałem. Zbliżając się do domu poczułem dolatujące z otwartego okna aromaty dobywające się kuchni. Była już pora obiadowa i mama najwyraźniej coś kuchciła. Nie mogłem się doczekać aż zobacze jej minę gdy nas ujrzy. Miałem nadzieję tylko, że nic się złego nie wydarzyło i właśnie będziemy mogli świętować nasze odwiedziny.
Zbliżając się do granic naszej posiadłości postanowiłem w końcu poruszyć tą kwestie, zaczynając oczywiście jak to w zwyczaju miałem nieco żartobliwie, choć podejrzewałem, że przyczyna lezy gdzie indziej. Jej istota jednak pozostawała dla mnie w dalszym ciągu niewyjaśniona. - Nie przejmujesz się chyba tym co powiedzą rodzice na widok psa oraz nowego koloru Twoich włosów prawda? Jesteśmy dorośli, odpowiadamy sami za siebie, nie zamartwiaj się tym - rzekłem do siostry, uważnie przy tym obserwując jej reakcję. Dla dodania otuchy bądź chociaż jej częściowego rozweselenia pozwoliłem sobie na poczochranie jej po jej bujnych blond włosach, choć przypuszczałem, że to na nic się zda. Otworzyłem furtkę, która zamykała ścieżkę prowadzącą do naszej posiadłości i przepuściłem przed sobą Reike. Gdy mnie minęła, podążyłem za nią chcąc jej choć odrobinę poprawić humor.
- Jeśli przyczepiliby się do psa.. poprę Cię. Masz moje słowo, a jeśli chodzi o fryzurę... wyglądasz na prawdę ładnie i nie powinnaś się tym przejmować. To Ty masz się czuć z tym dobrze - powiedziałem co myślałem i się już więcej nie odzywałem. Zbliżając się do domu poczułem dolatujące z otwartego okna aromaty dobywające się kuchni. Była już pora obiadowa i mama najwyraźniej coś kuchciła. Nie mogłem się doczekać aż zobacze jej minę gdy nas ujrzy. Miałem nadzieję tylko, że nic się złego nie wydarzyło i właśnie będziemy mogli świętować nasze odwiedziny.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Kiedy znaleźli się w rodzinnych stronach, Reika nieco się ożywiła i rozglądała na boki, aby sprawdzić, czy coś się zmieniło pod ich nieobecność. Ich osada nadal była taka sama, a spotykani po drodze ludzie, którzy ich znali, uśmiechali się do nich i przyjaźnie machali na powitanie. Do ich rodzinnego domu było już całkiem blisko, co Blondynka przyjęła z lekką ulgą, gdyż czuła powoli ogarniającą ją senność. Coś czuła, że dzisiaj się szybciej położy i koniecznie zakoleguje się ze swoim lekarstwem na sen. W pewnym momencie Shigeru postanowił dyskretnie zapytać ją, co takiego dusiła w sobie podczas podróży. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na niego z wdzięcznością wiedząc, że próbował mimo wszystko dodać jej otuchy.
- Oczywiście, że się tym nie przejmuję. - Odpowiedziała, nadal podtrzymując ciepły uśmiech. - Ale mimo wszystko dziękuję za Twoje słowa i poparcie. Naprawdę to doceniam.
Czy brat właśnie powiedział, że ładnie wygląda? No proszę. Przyjemnie było usłyszeć komplement od osoby, którą tak wysoko ceniła. Dostrzegła jego badawcze spojrzenie, najwyraźniej nadal się zastanawiając, co ją gnębi, więc Reika postanowiła mu powiedzieć. Przeszła przez furtkę ich posiadłości, gdy Shigeru ją dla niej otworzył i spojrzała na brata.
- Zastanawiałam się po prostu, jak długo jeszcze będę mogła być kunoichi. - Wyznała, spoglądając bratu w oczy. - Prędzej czy później upomną się o mnie inne obowiązki...
Reika miała nadzieję, że zrozumiał jej słowa, bo nie chciała rozwijać tego tematu, zwłaszcza w tej chwili, gdy byli już pod domem. Dlatego nim Shigeru zdołał coś powiedzieć, ruszyła ścieżką w stronę wejścia, trzymając Akumę na rękach. Nie bawiła się w pukanie do drzwi, tylko położyła palec do ust, sygnalizując Shigeru, żeby był cicho i powoli, ostrożnie otworzyła drzwi, nie robiąc prawie wcale hałasu. W przedpokoju zdjęli buty i mogli już swobodnie wejść do kuchni, gdzie matka zajmowała się obiadem.
- Dzień dobry~! - Powiedziała głośno, uśmiechając się szeroko. - Co na obiad?
Jak się można było spodziewać, rodzicielka aż podskoczyła i gwałtownie odwróciła się w ich stronę, otwierając szeroko oczy, najpierw ze zdumienia, potem już tylko z radości się uśmiechnęła. Podbiegła do nich i objęła każde z nich ramieniem, przytulając do siebie.
- Moje dzieci! Co za niespodzianka! - Zawołała uradowana, po czym puściła ich i przyjrzała się uważnie każdemu z osobna. - Nawet nie macie pojęcia, jak za wami tęskniliśmy. Kochanie! Reika i Shigeru wrócili!
Ojciec, który był gdzieś w głębi domu, szybko zjawił się w kuchni i uściskał syna, klepiąc go lekko po plecach, po czym objął ramieniem barki Reiki spoglądając na nią z lekko zmarszczonym wzrokiem, najwyraźniej zastanawiając się, co jest nie tak. Spojrzał też na czarną kulkę w jej ramionach, która merdała radośnie ogonem i wystawiała język, lekko ziejąc.
- Czy Reika nie miała wcześniej błękitnych włosów? - Zapytał żony, aby się upewnić, że nie ma zwidów. - Muszę przyznać, że w tym kolorze też jej dobrze, za to Shigeru przydałoby się lekkie strzyżenie.
Matka zgodziła się z uśmiechem i również spojrzała na szczeniaka, którego Reika trzymała w ramionach. Spojrzała na Shigeru, jakby chciała poznać opinię osoby trzeciej.
- Pies to duża odpowiedzialność. - Powiedziała z powagą. - Dacie radę się nim zajmować?
Reika spojrzała a brata, który jeszcze przed chwilą powiedział, że wstawi się za nią, więc chwilowo się nie odzywała. Postawiła zaś Akumę na podłodze, a szczeniak od razu podbiegł do pani domu, szczekając na nią radośnie i merdając ogonem. Kobieta uśmiechnęła się i przykucnęła, żeby go pogłaskać. Ojciec zaś uśmiechnął się kolejny raz i puścił Reikę.
- Nie stójcie tak. - Powiedział. - Ściągać plecaki, myć ręce i do stołu. Niedługo będzie obiad. Musicie być głodni po podróży. Dla psiny też się coś znajdzie. Z matką chcemy wiedzieć, jak wam się wiedzie w Ryuzaku no Taki.
Matka przytaknęła i spojrzała na sińce pod oczami Reiki.
- Zmizerniałaś, Moja Droga. - To było czyste i bardzo trafne spostrzeżenie. - Chorowałaś?
Blondynka od razu pokręciła głową, żeby uspokoić narastający niepokój matki. Nie chciała, żeby z jej powodu się martwiła, dlatego szybko postanowiła załagodzić sytuację.
- Nie, mamo. - Zapewniła, machając ręką. - Nie byłam chora. Nie musisz się martwić.
Uśmiechnęła się do niej i zdjęła swój plecach, po czym poszperała w nim i wyjęła woreczek z kokardką, który od razu dała matce, żeby odwrócić jej uwagę.
- Prezent znad morza. - Wyjaśniła Reika, gdy ta zajrzała do środka i wyjęła muszelki oraz kilka bursztynów. - Muszę przyznać, że wybrzeże to naprawdę piękne miejsce.
Matka podziękowała z uśmiechem i ucałowała zarówno policzek Reiki, jak i Shigeru, dając tym samym upust swej radości, że znów ich widzi, zaś Akuma przerzucił się teraz na ojca, obwąchując mu nogawkę i merdając na niego ogonem, na co mężczyzna uśmiechał się szeroko.
- Oczywiście, że się tym nie przejmuję. - Odpowiedziała, nadal podtrzymując ciepły uśmiech. - Ale mimo wszystko dziękuję za Twoje słowa i poparcie. Naprawdę to doceniam.
Czy brat właśnie powiedział, że ładnie wygląda? No proszę. Przyjemnie było usłyszeć komplement od osoby, którą tak wysoko ceniła. Dostrzegła jego badawcze spojrzenie, najwyraźniej nadal się zastanawiając, co ją gnębi, więc Reika postanowiła mu powiedzieć. Przeszła przez furtkę ich posiadłości, gdy Shigeru ją dla niej otworzył i spojrzała na brata.
- Zastanawiałam się po prostu, jak długo jeszcze będę mogła być kunoichi. - Wyznała, spoglądając bratu w oczy. - Prędzej czy później upomną się o mnie inne obowiązki...
Reika miała nadzieję, że zrozumiał jej słowa, bo nie chciała rozwijać tego tematu, zwłaszcza w tej chwili, gdy byli już pod domem. Dlatego nim Shigeru zdołał coś powiedzieć, ruszyła ścieżką w stronę wejścia, trzymając Akumę na rękach. Nie bawiła się w pukanie do drzwi, tylko położyła palec do ust, sygnalizując Shigeru, żeby był cicho i powoli, ostrożnie otworzyła drzwi, nie robiąc prawie wcale hałasu. W przedpokoju zdjęli buty i mogli już swobodnie wejść do kuchni, gdzie matka zajmowała się obiadem.
- Dzień dobry~! - Powiedziała głośno, uśmiechając się szeroko. - Co na obiad?
Jak się można było spodziewać, rodzicielka aż podskoczyła i gwałtownie odwróciła się w ich stronę, otwierając szeroko oczy, najpierw ze zdumienia, potem już tylko z radości się uśmiechnęła. Podbiegła do nich i objęła każde z nich ramieniem, przytulając do siebie.
- Moje dzieci! Co za niespodzianka! - Zawołała uradowana, po czym puściła ich i przyjrzała się uważnie każdemu z osobna. - Nawet nie macie pojęcia, jak za wami tęskniliśmy. Kochanie! Reika i Shigeru wrócili!
Ojciec, który był gdzieś w głębi domu, szybko zjawił się w kuchni i uściskał syna, klepiąc go lekko po plecach, po czym objął ramieniem barki Reiki spoglądając na nią z lekko zmarszczonym wzrokiem, najwyraźniej zastanawiając się, co jest nie tak. Spojrzał też na czarną kulkę w jej ramionach, która merdała radośnie ogonem i wystawiała język, lekko ziejąc.
- Czy Reika nie miała wcześniej błękitnych włosów? - Zapytał żony, aby się upewnić, że nie ma zwidów. - Muszę przyznać, że w tym kolorze też jej dobrze, za to Shigeru przydałoby się lekkie strzyżenie.
Matka zgodziła się z uśmiechem i również spojrzała na szczeniaka, którego Reika trzymała w ramionach. Spojrzała na Shigeru, jakby chciała poznać opinię osoby trzeciej.
- Pies to duża odpowiedzialność. - Powiedziała z powagą. - Dacie radę się nim zajmować?
Reika spojrzała a brata, który jeszcze przed chwilą powiedział, że wstawi się za nią, więc chwilowo się nie odzywała. Postawiła zaś Akumę na podłodze, a szczeniak od razu podbiegł do pani domu, szczekając na nią radośnie i merdając ogonem. Kobieta uśmiechnęła się i przykucnęła, żeby go pogłaskać. Ojciec zaś uśmiechnął się kolejny raz i puścił Reikę.
- Nie stójcie tak. - Powiedział. - Ściągać plecaki, myć ręce i do stołu. Niedługo będzie obiad. Musicie być głodni po podróży. Dla psiny też się coś znajdzie. Z matką chcemy wiedzieć, jak wam się wiedzie w Ryuzaku no Taki.
Matka przytaknęła i spojrzała na sińce pod oczami Reiki.
- Zmizerniałaś, Moja Droga. - To było czyste i bardzo trafne spostrzeżenie. - Chorowałaś?
Blondynka od razu pokręciła głową, żeby uspokoić narastający niepokój matki. Nie chciała, żeby z jej powodu się martwiła, dlatego szybko postanowiła załagodzić sytuację.
- Nie, mamo. - Zapewniła, machając ręką. - Nie byłam chora. Nie musisz się martwić.
Uśmiechnęła się do niej i zdjęła swój plecach, po czym poszperała w nim i wyjęła woreczek z kokardką, który od razu dała matce, żeby odwrócić jej uwagę.
- Prezent znad morza. - Wyjaśniła Reika, gdy ta zajrzała do środka i wyjęła muszelki oraz kilka bursztynów. - Muszę przyznać, że wybrzeże to naprawdę piękne miejsce.
Matka podziękowała z uśmiechem i ucałowała zarówno policzek Reiki, jak i Shigeru, dając tym samym upust swej radości, że znów ich widzi, zaś Akuma przerzucił się teraz na ojca, obwąchując mu nogawkę i merdając na niego ogonem, na co mężczyzna uśmiechał się szeroko.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
W dalszym ciągu nie wiedziałem co może leżeć na sercu Reiki więc po prostu plotłem co mi ślina przyniosła na język i co do czego mogłem mieć podejrzenia. Siostra w końcu to doceniła, dziękuje przed wejściem na naszą posesję. Nim jednak wkroczyła, podzieliła się tym co tak na prawdę jej ciążyło. Nie wprost, ale wystarczająco na tyle sugestywnie, bym po chwili i ja zrozumiał co ją tak niepokoiło. Minęło niestety wystarczająco na tyle czasu, by Reika bez słowa ruszyła do wejścia, a ja dopiero chwilę po zrozumieniu odzyskałem będąc zupełnie zaskoczonym, język w buzi. Faktycznie, jakby nie patrzeć to rodzice decydowali o przeznaczeniu swojej córki wydając ją za mąż tak, aby podnieść prestiż Rodu, ale także odnieść materialne korzyści. Była to praktyka stosowana powszechnie, niemniej jednak wraz z Reiką byliśmy również Shinobi Rodu Senju i nie wierzyłem w to, że rodzice mogliby podjąć taką decyzję. Nie wbrew Reice. Rodzice musieli sobie zdawać przecież sprawę z tego, że podejmująć decyzję bez konsultacji z nią, mogą uczynić ją nieszczęśliwą. A znałem ich na tyle, by wiedzieć, że mocno nas kochają i sprawianie nam bólu to ostatnie do czego by chcieli doprowadzić.
- Nie ma mowy, aby tak postąpili. Nie wierzę w to. Wybraliśmy już zawód i rodzice to zaakceptowali. Wraz z naszym poświęceniem powinno iść również zrozumienie dla naszych wyborów - odparłem gorliwie w to wierząc, nim jeszcze Reika podeszła do samych drzwi - Dlatego jestem pewny, że nie zdecydują nic wbrew nam. Chyba, że na prawdę wiedzieliby o czymś o czym byśmy nie zdawali sobie sprawy i byłoby to dla naszego dobra - dodałem po namyśle, zgodnie jednak z wolą Reike zachowując milczenie, gdy tylko ta zbliżyła się do drzwi i ostatecznie cicho wkroczyła do środka.
Po przekroczeniu progu domu, aromaty które można było poczuć na zewnątrz - jedynie się nasiliły. Odgłos krzataniny w kuchni słyszany przez nas był aż nadto. Miło w sercu się robiło, wracając do czegoś co pozostawało niezmienne i dawało same przyjemne wspomnienia. Podążając za Reiką ruszyliśmy w tamtą stronę, oczywiście wczesniej ściągając sandały. Gdy pojawiliśmy się w progu kuchni, Reika nie czekając przywitała się z moją rodzicielką, a swoją przyszywaną matką, co nad mame zaskoczyła gdyż aż podskoczyła. Radość która jednak zaraz się na jej twarzy po zaskoczeniu pojawił była właśnie tym czego już oboje się spodziewaliśmy. Mama szybko do nas podeszła i nas uściskała, zarażając nas szybko swoim entuzjazmem. Wraz z jej podniesionym głosem po chwili pojawił się również nasz tato.
- Cześć tato - zdołałem tylko odpowiedzieć bo bałem się, że gdy powiem coś więcej to się rozśmieje. Tylko mój tata mółby nie być pewny koloru włosów jaki miała Reika poprzednio. Zaraz jednak uśmiech mi przygasł gdy usłyszałem, że przydałby mi się fryzjer. Odruchowo przeczesałem ręką włosy i machnąłem lekceważąco nie uznając by byłby to odpowiedni temat do rozmów. Nie były wcale jeszcze takie długie. Prawda?
- Bez przesadyzmu - odparłem i zgodnie z tym co powiedział ojciec, ściągnąłem ramiona zsuwając z pleców znajomy ciężar. Gdy tata poruszył temat psa, od razu również odpowiedziałem nawet nie spoglądając na Reike chcąc by faktycznie czuła oparcie w tym co wcześniej powiedziałem.
- Bez obaw, przemyśleliśmy to. Bąbel jest wbrew pozorom grzeczny, nie sprawia kłopotów, poza tym drugiemu zawsze przyda się takie absorbujące towarzystwo gdy jedno z nas jest na misji. Tak było na przykład ostatnio - trzeźwo spostrzegłem, acz na chwilę zamilkłem gdy usłyszałem opinię mamy, że Reika zmizerniała. Przez chwilę lustrowałem siostrę uważnym spojrzeniem, ale w końcu nie chcąc by ktoś to przyuważył, ruszyłem do lady i odebrałem pierwsze naczynia z zupą ryżową, które następnie poniosłem do salonu, który służył nam zawsze również za jadłodajnie. Gdy tylko rozstawiłem talerze i przez chwilę rozglądałem się po wnętrzu pokoju, czy aby nic przypadkiem się nie zmieniło, dołączył do mnie ojciec, lustrując mnie swoim uważnym spojrzeniem.
- Potem porozmawiamy. Opowiesz mi czego się dowiedziałeś. Powinieneś również spotkać się z innymi... osobami - oznajmił ojciec, na co ja skinąłem jedynie głową, bo zdawałem sobie sprawę z moich powinności, a poza tym nie miałem czego ukryć, więc czemu by zaprzeczać poleceniom najstarszemu tej rodziny? - Powiedz mi jeszcze tylko - i w tym momencie ojciec zniżył ton, najwyraźniej nie chcąc by kobiety znajdujące się w kuchni to usłyszały - Jak się czuje Twoja siostra. Czy jest lepiej?.
Co miałem zrobić w takim momencie? Dziewczyny właśnie wracały z kuchni i wchodziły do jadali. Ojciec dalej mnie lustrował spojrzeniem, oczekując odpowiedzi, a ja nie chciałem nic mówić na głos, by nie prowokować pytań, dlatego też najzwyczajniej pokręciłem przecząco głową i zająłem jedno z wolnych miejsc.
- Nie ma mowy, aby tak postąpili. Nie wierzę w to. Wybraliśmy już zawód i rodzice to zaakceptowali. Wraz z naszym poświęceniem powinno iść również zrozumienie dla naszych wyborów - odparłem gorliwie w to wierząc, nim jeszcze Reika podeszła do samych drzwi - Dlatego jestem pewny, że nie zdecydują nic wbrew nam. Chyba, że na prawdę wiedzieliby o czymś o czym byśmy nie zdawali sobie sprawy i byłoby to dla naszego dobra - dodałem po namyśle, zgodnie jednak z wolą Reike zachowując milczenie, gdy tylko ta zbliżyła się do drzwi i ostatecznie cicho wkroczyła do środka.
Po przekroczeniu progu domu, aromaty które można było poczuć na zewnątrz - jedynie się nasiliły. Odgłos krzataniny w kuchni słyszany przez nas był aż nadto. Miło w sercu się robiło, wracając do czegoś co pozostawało niezmienne i dawało same przyjemne wspomnienia. Podążając za Reiką ruszyliśmy w tamtą stronę, oczywiście wczesniej ściągając sandały. Gdy pojawiliśmy się w progu kuchni, Reika nie czekając przywitała się z moją rodzicielką, a swoją przyszywaną matką, co nad mame zaskoczyła gdyż aż podskoczyła. Radość która jednak zaraz się na jej twarzy po zaskoczeniu pojawił była właśnie tym czego już oboje się spodziewaliśmy. Mama szybko do nas podeszła i nas uściskała, zarażając nas szybko swoim entuzjazmem. Wraz z jej podniesionym głosem po chwili pojawił się również nasz tato.
- Cześć tato - zdołałem tylko odpowiedzieć bo bałem się, że gdy powiem coś więcej to się rozśmieje. Tylko mój tata mółby nie być pewny koloru włosów jaki miała Reika poprzednio. Zaraz jednak uśmiech mi przygasł gdy usłyszałem, że przydałby mi się fryzjer. Odruchowo przeczesałem ręką włosy i machnąłem lekceważąco nie uznając by byłby to odpowiedni temat do rozmów. Nie były wcale jeszcze takie długie. Prawda?
- Bez przesadyzmu - odparłem i zgodnie z tym co powiedział ojciec, ściągnąłem ramiona zsuwając z pleców znajomy ciężar. Gdy tata poruszył temat psa, od razu również odpowiedziałem nawet nie spoglądając na Reike chcąc by faktycznie czuła oparcie w tym co wcześniej powiedziałem.
- Bez obaw, przemyśleliśmy to. Bąbel jest wbrew pozorom grzeczny, nie sprawia kłopotów, poza tym drugiemu zawsze przyda się takie absorbujące towarzystwo gdy jedno z nas jest na misji. Tak było na przykład ostatnio - trzeźwo spostrzegłem, acz na chwilę zamilkłem gdy usłyszałem opinię mamy, że Reika zmizerniała. Przez chwilę lustrowałem siostrę uważnym spojrzeniem, ale w końcu nie chcąc by ktoś to przyuważył, ruszyłem do lady i odebrałem pierwsze naczynia z zupą ryżową, które następnie poniosłem do salonu, który służył nam zawsze również za jadłodajnie. Gdy tylko rozstawiłem talerze i przez chwilę rozglądałem się po wnętrzu pokoju, czy aby nic przypadkiem się nie zmieniło, dołączył do mnie ojciec, lustrując mnie swoim uważnym spojrzeniem.
- Potem porozmawiamy. Opowiesz mi czego się dowiedziałeś. Powinieneś również spotkać się z innymi... osobami - oznajmił ojciec, na co ja skinąłem jedynie głową, bo zdawałem sobie sprawę z moich powinności, a poza tym nie miałem czego ukryć, więc czemu by zaprzeczać poleceniom najstarszemu tej rodziny? - Powiedz mi jeszcze tylko - i w tym momencie ojciec zniżył ton, najwyraźniej nie chcąc by kobiety znajdujące się w kuchni to usłyszały - Jak się czuje Twoja siostra. Czy jest lepiej?.
Co miałem zrobić w takim momencie? Dziewczyny właśnie wracały z kuchni i wchodziły do jadali. Ojciec dalej mnie lustrował spojrzeniem, oczekując odpowiedzi, a ja nie chciałem nic mówić na głos, by nie prowokować pytań, dlatego też najzwyczajniej pokręciłem przecząco głową i zająłem jedno z wolnych miejsc.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Widać, że perspektywa strzyżenia nie przypadła Shigeru do gustu, na co matka zachichotała i poczochrała syna po czuprynie, stwierdzając jednocześnie, że jej się podoba w takiej fryzurze, tym samym zapewniając mu swoje poparcie, na które ojciec już nie miał nic do gadania.
- Nazwaliście psa Bąbel? - Zapytał nieco zdumiony, słysząc słowa Shigeru. - W sumie to nawet do nie go pasu...
Szybko zamilkł, widząc jak Reika piorunuje go wzrokiem swoich błękitnych oczu, więc przeniósł pytające spojrzenie na syna, jakby chciał się dowiedzieć, co właśnie zrobił źle.
- Ma na imię Akuma. - Powiedziała Blondynka z westchnieniem. - Jak urośnie, to będzie z jego całkiem spore psisko i Bąbel raczej do niego nie będzie pasować. Shig go tak teraz nazywa, bo jest małą, puchatą kulką.
Ojciec pokiwał głową ze zrozumieniem i przyjrzał się szczeniakowi, który teraz obskakiwał matkę, która dała mu miseczkę z wodą i drugą z kawałkami świeżego mięsa drobiowego. Maluch z ochotą zabrał się za jedzenie, merdając radośnie ogonkiem, na co rodzicielka się uśmiechnęła i wróciła do obiadu dla rodziny. Reika zaś zabrała plecak i ruszyła do swojego pokoju, gdzie go zostawiła i ściągnęła też swoją kamizelkę, jak i ekwipunek. Co jak co, ale tego do obiadu nie potrzebowała. Spojrzała tylko przelotnie, że jej kolekcja kwiatów została mocno uszczuplona, więc matka najwyraźniej spełniła swoje słowa i posadziła resztę w ogrodzie. Blondynka nie miała nic przeciwko, więc wróciła do kuchni i umywszy ręce, pomogła rodzicielce w szykowaniu posiłku, zaś panowie zajmowali się chyba nakrywaniem do stołu, bo zniknęli w salonie. Reika przypilnowała parzenia herbaty i przyszykowała na tacy czarki, żeby potem wszystko od razu zanieść.
- Musicie nam koniecznie opowiedzieć, jak wam się żyje w Ryuzaku no Taki. - Odezwała się matka, nalewając do misek zupy. - Radzicie sobie we dwójkę?
- Jasne, że sobie radzimy. - Odpowiedziała z uśmiechem Reika. - Póki co Shigeru nie narzeka na moją kuchnię. Finansowo też dobrze stoimy, bo wypełniamy zlecenia, za które dostajemy ryō.
Uspokojona nieco tym faktem, rodzicielka wróciła do rozlewania porcji zupy, a gdy Reika uporała się z herbatą, zaniosły resztę do salonu i rozdzieliły na każdą osobę. Już po chwili wszyscy siedzieli przy stole zadowoleni, że rodzina znowu jest w komplecie, zaś Akuma nadal opróżniał miski w kuchni, gdzie go zostawili. Blondynka zajęła miejsce obok Shigeru i naprzeciwko matki, jednak to do ojca zwróciła się w pierwszej kolejności.
- Tatku, przyniosłam zwoje, które pożyczyłam. - Poinformowała go. - Będę mogła wziąć jeszcze kilka innych?
- Jasne. Bierz co Ci będzie potrzebne. - Odpowiedział zajadając zupę. - Mam nadzieję, że zrobiliście jakieś postępy i nie lenicie się tam.
Pogroził im palcem, ale uśmiechnął się szeroko, dając do zrozumienia, że oczywiście wcale tak nie myśli i jest przekonany, że dają z siebie wszystko. Jakby nie patrzeć, nie pojechali sobie na wczasy tylko zdobywać nowe doświadczenia i szkolić się w dalszej drodze shinobi. Reika zachichotała i zabrała się za swoją porcję.
- W sumie to udało mi się nauczyć kilku technik średniej rangi. - Wyznała ojcu. - Dlatego właśnie potrzebuję zwojów z tymi silniejszymi. Mmmmm, pyszna zupa.
Mama uśmiechnęła się na tą pochwałę i zapytała Shigeru, jak wygląda ich mieszkanie i czy dobrze im się mieszka. Najwyraźniej chciała wiedzieć, czy cisną się w jakimś mieszkanku, czy mają coś większego dla siebie, gdzie mogą też spokojnie potrenować.
- Nazwaliście psa Bąbel? - Zapytał nieco zdumiony, słysząc słowa Shigeru. - W sumie to nawet do nie go pasu...
Szybko zamilkł, widząc jak Reika piorunuje go wzrokiem swoich błękitnych oczu, więc przeniósł pytające spojrzenie na syna, jakby chciał się dowiedzieć, co właśnie zrobił źle.
- Ma na imię Akuma. - Powiedziała Blondynka z westchnieniem. - Jak urośnie, to będzie z jego całkiem spore psisko i Bąbel raczej do niego nie będzie pasować. Shig go tak teraz nazywa, bo jest małą, puchatą kulką.
Ojciec pokiwał głową ze zrozumieniem i przyjrzał się szczeniakowi, który teraz obskakiwał matkę, która dała mu miseczkę z wodą i drugą z kawałkami świeżego mięsa drobiowego. Maluch z ochotą zabrał się za jedzenie, merdając radośnie ogonkiem, na co rodzicielka się uśmiechnęła i wróciła do obiadu dla rodziny. Reika zaś zabrała plecak i ruszyła do swojego pokoju, gdzie go zostawiła i ściągnęła też swoją kamizelkę, jak i ekwipunek. Co jak co, ale tego do obiadu nie potrzebowała. Spojrzała tylko przelotnie, że jej kolekcja kwiatów została mocno uszczuplona, więc matka najwyraźniej spełniła swoje słowa i posadziła resztę w ogrodzie. Blondynka nie miała nic przeciwko, więc wróciła do kuchni i umywszy ręce, pomogła rodzicielce w szykowaniu posiłku, zaś panowie zajmowali się chyba nakrywaniem do stołu, bo zniknęli w salonie. Reika przypilnowała parzenia herbaty i przyszykowała na tacy czarki, żeby potem wszystko od razu zanieść.
- Musicie nam koniecznie opowiedzieć, jak wam się żyje w Ryuzaku no Taki. - Odezwała się matka, nalewając do misek zupy. - Radzicie sobie we dwójkę?
- Jasne, że sobie radzimy. - Odpowiedziała z uśmiechem Reika. - Póki co Shigeru nie narzeka na moją kuchnię. Finansowo też dobrze stoimy, bo wypełniamy zlecenia, za które dostajemy ryō.
Uspokojona nieco tym faktem, rodzicielka wróciła do rozlewania porcji zupy, a gdy Reika uporała się z herbatą, zaniosły resztę do salonu i rozdzieliły na każdą osobę. Już po chwili wszyscy siedzieli przy stole zadowoleni, że rodzina znowu jest w komplecie, zaś Akuma nadal opróżniał miski w kuchni, gdzie go zostawili. Blondynka zajęła miejsce obok Shigeru i naprzeciwko matki, jednak to do ojca zwróciła się w pierwszej kolejności.
- Tatku, przyniosłam zwoje, które pożyczyłam. - Poinformowała go. - Będę mogła wziąć jeszcze kilka innych?
- Jasne. Bierz co Ci będzie potrzebne. - Odpowiedział zajadając zupę. - Mam nadzieję, że zrobiliście jakieś postępy i nie lenicie się tam.
Pogroził im palcem, ale uśmiechnął się szeroko, dając do zrozumienia, że oczywiście wcale tak nie myśli i jest przekonany, że dają z siebie wszystko. Jakby nie patrzeć, nie pojechali sobie na wczasy tylko zdobywać nowe doświadczenia i szkolić się w dalszej drodze shinobi. Reika zachichotała i zabrała się za swoją porcję.
- W sumie to udało mi się nauczyć kilku technik średniej rangi. - Wyznała ojcu. - Dlatego właśnie potrzebuję zwojów z tymi silniejszymi. Mmmmm, pyszna zupa.
Mama uśmiechnęła się na tą pochwałę i zapytała Shigeru, jak wygląda ich mieszkanie i czy dobrze im się mieszka. Najwyraźniej chciała wiedzieć, czy cisną się w jakimś mieszkanku, czy mają coś większego dla siebie, gdzie mogą też spokojnie potrenować.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Pozwoliłem sobie parsknąć śmiechem wysłuchując tłumaczenia Reiki na temat Akumy dla ojca. Pies w najlepsze pałaszował to co dostał od mamy, a my po przygotowaniu odpowiednio wszystkiego, wzięliśmy z niego przykład i również zajęliśmy miejsca przy stole. Po chwili mama rozlała do talerzy dla każdego porcję, a gdy sama usiadła mogliśmy rozpocząć "ucztę".
- Nie martwcie się, głodem nie przymieramy - stwierdziłem między jedną porcją łyżki, a pochłaniałem swoją porcję z takim zaangażowaniem iż można było mieć wątpliwości czy aby przypadkiem nie przymieramy głodem. Na szczęście ani Reika ani ja sam, nie byliśmy w żaden sposób wychudzeni, dlatego może nikt nie skomentował owej czynności. - Poznaliśmy kilka osób, zapoznaliśmy się nieco lepiej z jednym przedstawicielem rodu Yuki, ale oczywiście zachowujemy przy tym daleko posuniętą ostrożność - dodałem dość szybko, aby wyprzedzić pytanie ojca o to czy zachowujemy uwagę o bezpieczeństwo. - W każdym bądź razie.. chłopak jest w porządku. Byłem właśnie z nim na misji rangi B i co nieco dowiedziałem się o tym Rodzie - dopowiedziałem, na co tata od razu zrobił się uważny, chcąc się dowiedzieć nie co więcej, prawdopodobnie o zdolnościach Rodu.
- Otóż członkowie tego Rodu, podobnie jak my, potrafią manipulować żywiołami łącząc je i tworzyć nowy - lód. Wydaje mi się, że bazuje to na Suitonie oraz Futonie, a przynajmniej tego drugiego jestem pewny. Ich żywioł jest gwałtowniejszy od Mokutonu, znacznie szybszy, ale nie może się równać Mokutonem pod względem siły i wytrzymałości - dopowiedziałem, kończąc tym samym wywód i wracając do jedzenia. Tata, który się temu przysłuchiwał z dużą uwagą, przez chwilę milczał zastanawiając się nad tym co usłyszał, trawiąc informacje. - Czy ich siedziba przypadkiem nie znajduje się gdzieś w pobliżu Rodu Hozukich? - zapytał, na co pokiwałem głową, bo z tego co się orientowałęm i zapamiętałem z rozmowy, ich siedziba leżała na sąsiedniej wyspie - Tak, pod ich jurysdykcją chyba jest wyspa Hyou - nie do końca będąc pewnym czy aby nie przekręciłem nazwy.
Reika po chwili poruszyła również kwestię zwojów, któe pożyczyła i chciała zwrócić, a także napomknęła o możliwości sięgnięcia po kolejne. Sam musiałem przyznać przed sobą i, że ja powinienem również nieco przyłożyć się do treningu
- A co u Was słychać? Coś się zmieniło? - zapytałem, spoglądając to na mamę to na tatę, którzy wymienili spojrzenia, zastanawiajac się najwyraźniej nad tym co powiedzieć. - Chyba będzie trochę problemów z plonami, zwierzęta często wychodza z lasu i niszą uprawy - spostrzegł trzeźwo ojciec na co lekko się skrzywiłem bo problem co roku był ten sam i rolnicy niejednokrotnie na to się uskarżali.
- Nie martwcie się, głodem nie przymieramy - stwierdziłem między jedną porcją łyżki, a pochłaniałem swoją porcję z takim zaangażowaniem iż można było mieć wątpliwości czy aby przypadkiem nie przymieramy głodem. Na szczęście ani Reika ani ja sam, nie byliśmy w żaden sposób wychudzeni, dlatego może nikt nie skomentował owej czynności. - Poznaliśmy kilka osób, zapoznaliśmy się nieco lepiej z jednym przedstawicielem rodu Yuki, ale oczywiście zachowujemy przy tym daleko posuniętą ostrożność - dodałem dość szybko, aby wyprzedzić pytanie ojca o to czy zachowujemy uwagę o bezpieczeństwo. - W każdym bądź razie.. chłopak jest w porządku. Byłem właśnie z nim na misji rangi B i co nieco dowiedziałem się o tym Rodzie - dopowiedziałem, na co tata od razu zrobił się uważny, chcąc się dowiedzieć nie co więcej, prawdopodobnie o zdolnościach Rodu.
- Otóż członkowie tego Rodu, podobnie jak my, potrafią manipulować żywiołami łącząc je i tworzyć nowy - lód. Wydaje mi się, że bazuje to na Suitonie oraz Futonie, a przynajmniej tego drugiego jestem pewny. Ich żywioł jest gwałtowniejszy od Mokutonu, znacznie szybszy, ale nie może się równać Mokutonem pod względem siły i wytrzymałości - dopowiedziałem, kończąc tym samym wywód i wracając do jedzenia. Tata, który się temu przysłuchiwał z dużą uwagą, przez chwilę milczał zastanawiając się nad tym co usłyszał, trawiąc informacje. - Czy ich siedziba przypadkiem nie znajduje się gdzieś w pobliżu Rodu Hozukich? - zapytał, na co pokiwałem głową, bo z tego co się orientowałęm i zapamiętałem z rozmowy, ich siedziba leżała na sąsiedniej wyspie - Tak, pod ich jurysdykcją chyba jest wyspa Hyou - nie do końca będąc pewnym czy aby nie przekręciłem nazwy.
Reika po chwili poruszyła również kwestię zwojów, któe pożyczyła i chciała zwrócić, a także napomknęła o możliwości sięgnięcia po kolejne. Sam musiałem przyznać przed sobą i, że ja powinienem również nieco przyłożyć się do treningu
- A co u Was słychać? Coś się zmieniło? - zapytałem, spoglądając to na mamę to na tatę, którzy wymienili spojrzenia, zastanawiajac się najwyraźniej nad tym co powiedzieć. - Chyba będzie trochę problemów z plonami, zwierzęta często wychodza z lasu i niszą uprawy - spostrzegł trzeźwo ojciec na co lekko się skrzywiłem bo problem co roku był ten sam i rolnicy niejednokrotnie na to się uskarżali.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Reika przez chwilę przyglądała się, z jaką prędkością Shigeru pochłania swój posiłek, po czym pokręciła głową z uśmiechem. Gdyby ktoś go nie znam, to można by powiedzieć, że sam właśnie zaprzeczył swoim słowom o przymieraniu głodem, jednak zarówno ona, jak i rodzice doskonale go znali i wiedzieli, że szybkie pochłanianie posiłku to u niego norma, tym bardziej oczywista im bardziej smakował mu dany posiłek, a tak się składało, że mamy potrawy zawsze były najlepsze. Reika zaś spokojnie zajadała swoją porcję i przysłuchiwała się rozmowie na temat klanu Yuki. W sumie to też powinna zdać sprawozdanie z tego, co się dowiedziała, więc poczekała aż Shigeru skończy i odłożyła na chwilę łyżkę.
- Pod względem siły i wytrzymałości może nie. - Przyznała Reika zwracając na siebie uwagę. - Ale na pewno taki Yuki byłby w stanie bardzo szybko Cię pokonać. Wystarczy, że zamknie Cię w wielkiej bryle lodu, uniemożliwiając Ci jakikolwiek ruch i powoli wyziębiając Twoje ciało. Miałam okazję porozmawiać z innym przedstawicielem Yuki, który powiedział mi, że mogą dowolnie formować swój lód. Ograniczają ich tylko zasoby chakry i własna wyobraźnia. Według mnie, są bardzo niebezpiecznym klanem i wolałabym nie doświadczyć na swojej skórze ich lodowatej furii.
Tym bardziej, że przecież była strasznym zmarzluchem i w zimne pory szybko gubiła ciepło, dlatego zawsze wspomagała się dodatkowym, ciepłym ubraniem, a w domu okrywała nogi kocem.
-W sumie to Hōzuki też widzieliśmy, a przynajmniej tak mi się wydaje. Stwierdziła po chwili. - Naprawdę mają szpiczaste zęby, a jak się przewrócił, to z kolana, zamiast krwi, leciała mu woda. Wcześniej z Shigeru zastanawialiśmy się, jakim cudem wlazł nam pod stolik w herbaciarni, że nikt go nie widział, ale teraz jak się nad tym zastanawiam, to musiał się zmienić w wodę i wsiąknąć w podłogę, żeby się przemieścić pod nią aż do naszego stolika.
W tej chwili Shigeru mógł doskonale się zorientować o kim Reika mówi i zdać sobie sprawę, że miała kolejny kontakt z tą dwójką, skoro posiada takie informacje. Blondynka zamieszała zupę w misce i zastanowiła się chwilę. O Ichirou nie było sensu wspominać, bo nie znała jego umiejętności. Jedyne co wiedziała, to to, że pochodzi z Samotnych Wydm, gdzie jest piekielnie gorąco. Ale w sumie była jeszcze jedna osoba, o której wiedziała całkiem sporo i mogła się tą wiedzą podzielić z rodziną, ale tylko i wyłącznie z nią. Obiecała w końcu, że zachowa pewne rzeczy dla siebie.
- Dowiedziałam się też co nieco o klanie Inuzuka, zamieszkującym prowincję Yusetsu należącą do Wietrznych Równin. - Uważnie obserwowała reakcję ojca i Shigeru. - Każdy shinobi tego klanu posiada ninkena, bojowego psa ninja, który jest jakby jego towarzyszem broni. Jest między nimi bardzo silna, duchowa więź, znacznie mocniejsza, niż zwykła przyjaźń czy przywiązanie i wbrew pozorom to nie shinobi wybiera sobie ninkena, tylko ninken wybiera shinobi. To bardzo inteligentne psy, które doskonale rozumieją ludzką mowę, zaś Inuzuka doskonale znają mowę swoich ninkenów. W walce działają razem, zapewne doskonale się uzupełniając. Mają bardzo czuły węch, więc podejrzewam, że świetni z nich tropiciele. Shinobi, którego spotkałam, miał też nieco wydłużone kły, jakby podobne do psich, możliwe, że to jedna z cech charakterystycznych tego klanu.
No i w sumie to było na tyle jeśli chodziło o informacje. Zapewne teraz Shigeru zachodził w głowę jak udało jej się wyciągnąć takie szczegóły od innego shinobi. Reika zaś ponownie zajęła się posiłkiem, kończąc swoją zupę.
- Muszę przyznać, że dostarczyliście ciekawych informacji. - Przyznał ojciec, przez chwilę rozmyślając nad tym wszystkim. - Co najlepsze, są to informacje z pierwszej ręki, bezpośrednio od przedstawicieli owych klanów, a nie zasłyszane plotki.
Kiedy Blondynka usłyszała o problemach z plonami, westchnęła i chwilę zastanowiła się, jak rozwiązać ten ciągle powtarzający się problem. W końcu postanowiła przedstawić swój pomysł, który był na miarę możliwości ich klanu.
- Wykorzystajcie Mokuton do budowy płotu. - Zaproponowała w końcu. - Niech sztachety ma tak blisko siebie, żeby nawet kot nie mógł się przecisnąć i na tyle długie, żeby można było je głęboko wkopać w ziemię. Dzięki temu zwierzęta będą też miały problem ze zrobieniem ewentualnego podkopu, żeby przedostać się na uprawy.
Może to nie był rewelacyjny pomysł, ale zawsze lepszy taki niż żaden, a skoro manipulowali drewnem, to stworzenie drewnianego płotu nie powinno być aż tak trudnym zadaniem. W końcu warto było spróbować, aby uchronić pola od dzików, które orały ziemię równie sprawnie jak pług.
Blondynka dokończyła swoją zupę i odstawiła na bok pustą miseczkę, zaś zabrała się za swoją herbatę. Uśmiechnęła się do matki, która przyglądała się jej uważnie po czym odwzajemniła uśmiech. Rozległo się skomlenie, które spowodowało, że Reika odwróciła się i dostrzegła Akumę, który najwyraźniej się najadł i poczuł się samotny.
- Wezmę go na spacer. - Poinformowała resztę rodziny. - Dziękuję za posiłek.
Wstała od stołu i nawołując szczeniaka, zabrała swoje naczynia do kuchni, aby szybko je umyć. Wzięła jeszcze swój ekwipunek z pokoju i kamizelkę, po czym wyszła z Akumą na zewnątrz, wybierając jedną ze swoich ulubionych leśnych ścieżek. Szczeniak dreptał za nią radośnie, obwąchując trawę i rozglądając się uważnie, zaś Shigeru miał teraz okazję porozmawiać z rodzicami na osobności, o ile miał taką potrzebę.
[zt]
- Pod względem siły i wytrzymałości może nie. - Przyznała Reika zwracając na siebie uwagę. - Ale na pewno taki Yuki byłby w stanie bardzo szybko Cię pokonać. Wystarczy, że zamknie Cię w wielkiej bryle lodu, uniemożliwiając Ci jakikolwiek ruch i powoli wyziębiając Twoje ciało. Miałam okazję porozmawiać z innym przedstawicielem Yuki, który powiedział mi, że mogą dowolnie formować swój lód. Ograniczają ich tylko zasoby chakry i własna wyobraźnia. Według mnie, są bardzo niebezpiecznym klanem i wolałabym nie doświadczyć na swojej skórze ich lodowatej furii.
Tym bardziej, że przecież była strasznym zmarzluchem i w zimne pory szybko gubiła ciepło, dlatego zawsze wspomagała się dodatkowym, ciepłym ubraniem, a w domu okrywała nogi kocem.
-W sumie to Hōzuki też widzieliśmy, a przynajmniej tak mi się wydaje. Stwierdziła po chwili. - Naprawdę mają szpiczaste zęby, a jak się przewrócił, to z kolana, zamiast krwi, leciała mu woda. Wcześniej z Shigeru zastanawialiśmy się, jakim cudem wlazł nam pod stolik w herbaciarni, że nikt go nie widział, ale teraz jak się nad tym zastanawiam, to musiał się zmienić w wodę i wsiąknąć w podłogę, żeby się przemieścić pod nią aż do naszego stolika.
W tej chwili Shigeru mógł doskonale się zorientować o kim Reika mówi i zdać sobie sprawę, że miała kolejny kontakt z tą dwójką, skoro posiada takie informacje. Blondynka zamieszała zupę w misce i zastanowiła się chwilę. O Ichirou nie było sensu wspominać, bo nie znała jego umiejętności. Jedyne co wiedziała, to to, że pochodzi z Samotnych Wydm, gdzie jest piekielnie gorąco. Ale w sumie była jeszcze jedna osoba, o której wiedziała całkiem sporo i mogła się tą wiedzą podzielić z rodziną, ale tylko i wyłącznie z nią. Obiecała w końcu, że zachowa pewne rzeczy dla siebie.
- Dowiedziałam się też co nieco o klanie Inuzuka, zamieszkującym prowincję Yusetsu należącą do Wietrznych Równin. - Uważnie obserwowała reakcję ojca i Shigeru. - Każdy shinobi tego klanu posiada ninkena, bojowego psa ninja, który jest jakby jego towarzyszem broni. Jest między nimi bardzo silna, duchowa więź, znacznie mocniejsza, niż zwykła przyjaźń czy przywiązanie i wbrew pozorom to nie shinobi wybiera sobie ninkena, tylko ninken wybiera shinobi. To bardzo inteligentne psy, które doskonale rozumieją ludzką mowę, zaś Inuzuka doskonale znają mowę swoich ninkenów. W walce działają razem, zapewne doskonale się uzupełniając. Mają bardzo czuły węch, więc podejrzewam, że świetni z nich tropiciele. Shinobi, którego spotkałam, miał też nieco wydłużone kły, jakby podobne do psich, możliwe, że to jedna z cech charakterystycznych tego klanu.
No i w sumie to było na tyle jeśli chodziło o informacje. Zapewne teraz Shigeru zachodził w głowę jak udało jej się wyciągnąć takie szczegóły od innego shinobi. Reika zaś ponownie zajęła się posiłkiem, kończąc swoją zupę.
- Muszę przyznać, że dostarczyliście ciekawych informacji. - Przyznał ojciec, przez chwilę rozmyślając nad tym wszystkim. - Co najlepsze, są to informacje z pierwszej ręki, bezpośrednio od przedstawicieli owych klanów, a nie zasłyszane plotki.
Kiedy Blondynka usłyszała o problemach z plonami, westchnęła i chwilę zastanowiła się, jak rozwiązać ten ciągle powtarzający się problem. W końcu postanowiła przedstawić swój pomysł, który był na miarę możliwości ich klanu.
- Wykorzystajcie Mokuton do budowy płotu. - Zaproponowała w końcu. - Niech sztachety ma tak blisko siebie, żeby nawet kot nie mógł się przecisnąć i na tyle długie, żeby można było je głęboko wkopać w ziemię. Dzięki temu zwierzęta będą też miały problem ze zrobieniem ewentualnego podkopu, żeby przedostać się na uprawy.
Może to nie był rewelacyjny pomysł, ale zawsze lepszy taki niż żaden, a skoro manipulowali drewnem, to stworzenie drewnianego płotu nie powinno być aż tak trudnym zadaniem. W końcu warto było spróbować, aby uchronić pola od dzików, które orały ziemię równie sprawnie jak pług.
Blondynka dokończyła swoją zupę i odstawiła na bok pustą miseczkę, zaś zabrała się za swoją herbatę. Uśmiechnęła się do matki, która przyglądała się jej uważnie po czym odwzajemniła uśmiech. Rozległo się skomlenie, które spowodowało, że Reika odwróciła się i dostrzegła Akumę, który najwyraźniej się najadł i poczuł się samotny.
- Wezmę go na spacer. - Poinformowała resztę rodziny. - Dziękuję za posiłek.
Wstała od stołu i nawołując szczeniaka, zabrała swoje naczynia do kuchni, aby szybko je umyć. Wzięła jeszcze swój ekwipunek z pokoju i kamizelkę, po czym wyszła z Akumą na zewnątrz, wybierając jedną ze swoich ulubionych leśnych ścieżek. Szczeniak dreptał za nią radośnie, obwąchując trawę i rozglądając się uważnie, zaś Shigeru miał teraz okazję porozmawiać z rodzicami na osobności, o ile miał taką potrzebę.
[zt]
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Skrzywiłem się gdy od Reiki usłyszałem stwierdzenie w którym mówiła, że taki Yuki mógłby bardzo łatwo mnie pokonać. Ojciec, który się temu przypatrywał, nie wyrażał podobnego do mnie oburzenia, a jedynie przysłuchiwał się uważnie temu co córka ma do powiedzenia. Oczywiście, na tym świecie nawet najsłabsi oponenci mogli pokonać wschodzących bohaterów obecnych czasów. Wystarczyło do tego trochę sprytu i nieuwagi u ofiary, ale wypowiedź Reiki zabrzmiała tak, jakby klan Senju był skazany na porązkę względem innych klanów i ich niesamowitych zdolności. Na to się zgodzić nie mogłem, co wyraziłem pokręcajac głową.
- Oczywiście jeśli zamknie. Każdy jest skończony gdy pozwoli się schwytać. Nie ma tu dla mnie żadnej wyższej filozofii - odpowiedziałem, może nie co zbyt butnie, co ojciec również stwierdził kręceniem głowy, co miało najwyraźniej znaczyć, że jego syn nic a nic się nie zmienił. Pozwoliłem jednak córce dokończyć ciąg myślowy i nie przeszkadzał jej w prowadzeniu intelektualnego wywodu.
- To prawda, Natsume potwierdził to w rozmowie - dopowiedziałem, gdy Reika zaczęła napomykać o małym chłopcu, którego poznaliśmy w herbaciarni ulokowanej w centrum Ryuzaki no Taki. Potem jednak milczałem zastanawiając się nad sytuacją, którą opowiedziała bo w ciągu rozmowy jaka się wtedy wywiązała nie przypominałem sobie, aby chłopiec upadł, bądź uderzył się jakąkolwiek częścią ciała. Czyżby Reika pod moją nieobecność spotykała się z nim? Nie wspominała mi o tym, poza tym później po tamtym spotkaniu miałęm co robić i o czym myśleć więc bardzo możliwym było to, że po prostu wypadły mi pewne fakty z pamięci. Postanowiłem nie drązyć tego tematu teraz, dopiero co po powrocie do Shinrin. Po chwili przyszło jednak potwierdzenie moich podejrzeń, gdy tylko Reika zaczęła opowiadac o klanie Inuzuka. Takich informacji nie mogła zdobyć nie spotykając potencjalnego źródła informacji, dlatego nie co posmutniałem z tego względu, że dowiadywałem się o tym właśnie teraz, a nie wcześniej, choćby wtedy gdy ja sam wyjawiałem siostrze skąd posiadam znaczną bliznę w lewym barku.
- Nic mi nie mówiłaś. Moje stwierdzenie szybko jednak zostało zagłuszone przez pochwałę ojca, który był wielce rad z tego co się dowiedzieliśmy. Dowiedzieliśmy się również co nie co o tym co działo się w Shrinrin. Zaskoczył mnie problem, bo pomysł Reiki miał jak najbardziej rację bytu, ale wydawało mi się, że na coś takiego już dawno ktoś musiał wpaść. Zwłaszcza, ze mieliśmy przecież do czynienia z ludźmi, którzy władali odpowiednimi ku temu umiejętnościami.
- W tym właśnie problem dzieci... ktoś sabotuje nasze działania. Ogrodzenia, które powstają w niedługim czasie znikają, a raczej odpowiedniejsze byłoby stwierdzenie - zostają zniszczone. Oczywiście nie od razu, wtedy byśmy uchwycili sprawcę... dopiero to się jednak dzieje, gdy opuszczony zostaje posterunek. Wtedy gdy wydawało się za każdym raziem iż sabotażysta odpuścił bądź nie wie o powstanie odpowiedniego ogrodzenia w takim miejscu - stwierdził Kazuo Senju, zaskakując tym samym mnie i Reike, bo nie spodziewaliśmy się tego, by ktoś w sercu Shinrin ośmielił się podejmować takie o oto działania, ryzykując tak wiele.
- Mogę spróbować się czegoś dowiedzieć... W przeciwieństwie do innych tutaj, nie mam na razie w Shinrin żadnych obowiązków. Co Wy na to? - spytałem spoglądając to na tatę, to na mamę, którzy wymienili wspomnienia, a najwyraźniej nie dostrzegając w tym niczego stojącego w opozycji wobec propozycji, postanowili się zgodzić. - Nie angażuj się tylko za bardzo. Pewnie z Reika wróciliście nie na długo, a wolałabym się Wami choć trochę nacieszyć - oznajmiła mama, na co się zaśmiałem, zapewniając ją, że na pewno pod koniec naszego pobytu będzie miała nas dość. Przynajmniej mnie.
Reika w tym czasie skończyła jeść i uprzątnęła po sobie oznajmiając, że wyprowadzi psa, co ojciec skwitował kiwnięciem głowy, a mama odprowadziła wzrokiem i uśmiechem Reike. Ja nie odwracając się, poczekałem na chwilę gdy zamknęły się drzwi, spodziewając się, że zaraz posypią się pytania. Ojciec co prawda już coś wiedział, ale mama miała tylko podejrzenia. Jak się jednak okazywało, bardzo trafione.
- Reike nadal dręczą koszmary, zgadza się? - mama zapytała poważnie spoglądając na mnie, a ja siedząc dalej przy stole, od odsuniętego talerza, nie miałem gdzie uciec wzrokiem. Z jednej strony mama, z drugiej tata i oboje lustrujący mnie spojrzeniem. Z westchnięciem musiałęm przyznać sam przed sobą, że nie miałem wyjścia.
- To prawda. Reika ma jakieś lekarstwa nasenne, ale zakazałem jej tego brać dopóty, dopóki jestem w domu. W nocy jak krzyczy to przychodzę do niej.. i ją uspokajam i układam do snu - odpowiedziałem, stawiając na samą prawdę, co ojciec skwitowałem ściśnięciem ust i spuszczeniem wzroku, a mama dalej niezwruszenie się we mnie wpatrywała - Niepokoi ją również... jej wiek. Obawia się, że postanowicie ją wydać za mąż - dodałem, uważnie obserwując zachowanie rodziców, którzy w tej chwili wydali się zdziwieni tym - Kochamy Reike równie mocno jak Ciebie, nie chcielibyśmy ją do niczego zmuszać - odpowiedziała delikatnie mama, spoglądając wyczekująco na Kazuo, który chrząknięciem, potwierdził? wypowiedzieć żony.
- W każdym razie... mam taką nadzieję. Wiecie dobrze jak ja, że Reika pogodziłaby się z tym co postanowiliście, ale smutek, który trzymałaby w sobie, by ją wykończył. Nie zapominajcie proszę o tym - dopowiedziałem po czym, podniosłem się biorąc ze stołu swój talerz, ale również i taty i mamy, którzy własnie w tej chwili również pokończyli. Mama, która podniosła się chwilę po mnie, odebrała ode mnie naczynia, mówiąc bym się tym, nie przejmował, a tata klepnął mnie w ramię prosząc bym miał oko na Reike. Zwłaszcza teraz gdy była w takim nastroju. Zgadzałem się z tym dlatego nie tracąc więcej czasu, wyszedłem z domu, ruszając w ślad za Reiką.
- Oczywiście jeśli zamknie. Każdy jest skończony gdy pozwoli się schwytać. Nie ma tu dla mnie żadnej wyższej filozofii - odpowiedziałem, może nie co zbyt butnie, co ojciec również stwierdził kręceniem głowy, co miało najwyraźniej znaczyć, że jego syn nic a nic się nie zmienił. Pozwoliłem jednak córce dokończyć ciąg myślowy i nie przeszkadzał jej w prowadzeniu intelektualnego wywodu.
- To prawda, Natsume potwierdził to w rozmowie - dopowiedziałem, gdy Reika zaczęła napomykać o małym chłopcu, którego poznaliśmy w herbaciarni ulokowanej w centrum Ryuzaki no Taki. Potem jednak milczałem zastanawiając się nad sytuacją, którą opowiedziała bo w ciągu rozmowy jaka się wtedy wywiązała nie przypominałem sobie, aby chłopiec upadł, bądź uderzył się jakąkolwiek częścią ciała. Czyżby Reika pod moją nieobecność spotykała się z nim? Nie wspominała mi o tym, poza tym później po tamtym spotkaniu miałęm co robić i o czym myśleć więc bardzo możliwym było to, że po prostu wypadły mi pewne fakty z pamięci. Postanowiłem nie drązyć tego tematu teraz, dopiero co po powrocie do Shinrin. Po chwili przyszło jednak potwierdzenie moich podejrzeń, gdy tylko Reika zaczęła opowiadac o klanie Inuzuka. Takich informacji nie mogła zdobyć nie spotykając potencjalnego źródła informacji, dlatego nie co posmutniałem z tego względu, że dowiadywałem się o tym właśnie teraz, a nie wcześniej, choćby wtedy gdy ja sam wyjawiałem siostrze skąd posiadam znaczną bliznę w lewym barku.
- Nic mi nie mówiłaś. Moje stwierdzenie szybko jednak zostało zagłuszone przez pochwałę ojca, który był wielce rad z tego co się dowiedzieliśmy. Dowiedzieliśmy się również co nie co o tym co działo się w Shrinrin. Zaskoczył mnie problem, bo pomysł Reiki miał jak najbardziej rację bytu, ale wydawało mi się, że na coś takiego już dawno ktoś musiał wpaść. Zwłaszcza, ze mieliśmy przecież do czynienia z ludźmi, którzy władali odpowiednimi ku temu umiejętnościami.
- W tym właśnie problem dzieci... ktoś sabotuje nasze działania. Ogrodzenia, które powstają w niedługim czasie znikają, a raczej odpowiedniejsze byłoby stwierdzenie - zostają zniszczone. Oczywiście nie od razu, wtedy byśmy uchwycili sprawcę... dopiero to się jednak dzieje, gdy opuszczony zostaje posterunek. Wtedy gdy wydawało się za każdym raziem iż sabotażysta odpuścił bądź nie wie o powstanie odpowiedniego ogrodzenia w takim miejscu - stwierdził Kazuo Senju, zaskakując tym samym mnie i Reike, bo nie spodziewaliśmy się tego, by ktoś w sercu Shinrin ośmielił się podejmować takie o oto działania, ryzykując tak wiele.
- Mogę spróbować się czegoś dowiedzieć... W przeciwieństwie do innych tutaj, nie mam na razie w Shinrin żadnych obowiązków. Co Wy na to? - spytałem spoglądając to na tatę, to na mamę, którzy wymienili wspomnienia, a najwyraźniej nie dostrzegając w tym niczego stojącego w opozycji wobec propozycji, postanowili się zgodzić. - Nie angażuj się tylko za bardzo. Pewnie z Reika wróciliście nie na długo, a wolałabym się Wami choć trochę nacieszyć - oznajmiła mama, na co się zaśmiałem, zapewniając ją, że na pewno pod koniec naszego pobytu będzie miała nas dość. Przynajmniej mnie.
Reika w tym czasie skończyła jeść i uprzątnęła po sobie oznajmiając, że wyprowadzi psa, co ojciec skwitował kiwnięciem głowy, a mama odprowadziła wzrokiem i uśmiechem Reike. Ja nie odwracając się, poczekałem na chwilę gdy zamknęły się drzwi, spodziewając się, że zaraz posypią się pytania. Ojciec co prawda już coś wiedział, ale mama miała tylko podejrzenia. Jak się jednak okazywało, bardzo trafione.
- Reike nadal dręczą koszmary, zgadza się? - mama zapytała poważnie spoglądając na mnie, a ja siedząc dalej przy stole, od odsuniętego talerza, nie miałem gdzie uciec wzrokiem. Z jednej strony mama, z drugiej tata i oboje lustrujący mnie spojrzeniem. Z westchnięciem musiałęm przyznać sam przed sobą, że nie miałem wyjścia.
- To prawda. Reika ma jakieś lekarstwa nasenne, ale zakazałem jej tego brać dopóty, dopóki jestem w domu. W nocy jak krzyczy to przychodzę do niej.. i ją uspokajam i układam do snu - odpowiedziałem, stawiając na samą prawdę, co ojciec skwitowałem ściśnięciem ust i spuszczeniem wzroku, a mama dalej niezwruszenie się we mnie wpatrywała - Niepokoi ją również... jej wiek. Obawia się, że postanowicie ją wydać za mąż - dodałem, uważnie obserwując zachowanie rodziców, którzy w tej chwili wydali się zdziwieni tym - Kochamy Reike równie mocno jak Ciebie, nie chcielibyśmy ją do niczego zmuszać - odpowiedziała delikatnie mama, spoglądając wyczekująco na Kazuo, który chrząknięciem, potwierdził? wypowiedzieć żony.
- W każdym razie... mam taką nadzieję. Wiecie dobrze jak ja, że Reika pogodziłaby się z tym co postanowiliście, ale smutek, który trzymałaby w sobie, by ją wykończył. Nie zapominajcie proszę o tym - dopowiedziałem po czym, podniosłem się biorąc ze stołu swój talerz, ale również i taty i mamy, którzy własnie w tej chwili również pokończyli. Mama, która podniosła się chwilę po mnie, odebrała ode mnie naczynia, mówiąc bym się tym, nie przejmował, a tata klepnął mnie w ramię prosząc bym miał oko na Reike. Zwłaszcza teraz gdy była w takim nastroju. Zgadzałem się z tym dlatego nie tracąc więcej czasu, wyszedłem z domu, ruszając w ślad za Reiką.
- [z/t]
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Posiadłość Reiki i Shigeru
Powoli zapadał wieczór, gdy Reika powróciła do rodzinnego domu, obejmując ramieniem śpiącego pod bluzką Akumę. Weszła do przedpokoju i zostawiła tam buty, które wcześniej oczyściła w pobliskim strumieniu z bagiennej ziemi, by po chwili znaleźć się w kuchni, gdzie matka krzątała się przy kolacji. Spojrzała na Blondynkę i wsparła się pod boki.
- Reika! Nareszcie jesteś. Już zaczynałam się martwić. - Powiedziała zmartwionym głosem. - A gdzie Twój brat? Poszedł Cię szukać.
- Shigeru mnie szuka? - Zapytała zdumiona Blondynka. - Widocznie musieliśmy się minąć gdzieś w lesie. Byłam w kilku ulubionych miejscach, żeby się przespacerować i zatrzymałam się przy Skalistym Potoku. Chociaż Zaśmiecony Potok bardziej teraz do niego pasuje, niż Skalisty, bo leży w nim pełno różnych odpadów. Zgłosiłam to już w Siedzibie Klanu i jutro wyślą ekipę sprzątającą, aby uporała się z tym zanieczyszczeniem środowiska. Przy okazji dostałam zlecenie, aby udać się na bagna i pomóc ekipie w zbieraniu ziół i jakoś tak czas szybko minął. Przepraszam, że się martwiłaś, a Shigeru powinien niedługo wrócić.
- Może poszedł wybadać tą sprawę z ogrodzeniami. - Podsunął ojciec, który wszedł właśnie do kuchni. - Oby tylko nic mu się nie stało.
- Poradzi sobie. - Zapewniła ojca Reika. - Skoro dał sobie radę z misją B, to na pewno złapie tego, który jest odpowiedzialny za niszczenie ogrodzeń. A teraz wybaczcie, ale pójdę się wykąpać, bo śmierdzę mokradłami, po których musiałam łazić przez ostatnie kilka godzin.
Wyjęła Akumę spod bluzki i postawiła go na podłodze, tuż obok misek z jedzeniem i piciem. Po tak długim czasie możliwe, że był głody. Reika zaś wzięła ze swojego pokoju szlafrok i ruszyła do łaźni, aby zmyć z siebie burd i ogrzać zmarznięte stopy w cieplutkiej wodzie. Brodzenie w Skalistym Strumieniu strasznie wychłodziło jej organizm i musiała odzyskać swoje ciepło, żeby przypadkiem się nie zaziębić. Już i tak źle zrobiła, że zamiast prosto do domu, poszła na bagna. Cieplutka kąpiel od razu poprawiła jej samopoczucie i po godzinie moczenia się w pachnącej olejkami wodzie, Blondynka wyszła z łaźni, susząc ręcznikiem mokre włosy i udając się do kuchni.
- Reiko, pozwól na chwilę. - Głos ojca doleciał z salonu, obok którego właśnie przechodziła.
Kunoichi weszła do pomieszczenia, gdzie ojciec siedział na sofie i przeglądał jakieś papiery, zaś Akuma leżał zwinięty w kłębek na dywanie, obok jego nóg. Podniósł czarny łepek, gdy Blondynka się przybliżyła i merdając ogonkiem ruszył w jej kierunku. Reika uśmiechnęła się i wzięła malucha na ręce, żeby usiąść na fotelu i posadzić go na kolanach, głaszcząc po czarnej sierści.
- O co chodzi, tatku? - Zapytała, przyglądając się ojcu, który odłożył papiery na bok.
- Shigeru powiedział, że nadal miewasz koszmary. - Powiedział poważnym tonem. - I że dostałaś jakieś leki nasenne, których zabronił Ci brać.
Reika westchnęła z rezygnacją. Czasami Shigeru mógłby się ugryźć w język i przemilczeć niektóre sprawy, żeby nie dokładać rodzicom zmartwień. Teraz nie miała wyboru i musiała się wytłumaczyć z tego wszystkiego, żeby nieco uspokoić całą sytuację.
- Wróciły, gdy Shigeru poszedł na misję i nie było go kilka dni. - Wyjaśniła, nadal głaszcząc Akumę po łebku. - Martwiłam się, że coś mu się stało i to rozbudziło moje lęki. Na szczęście medyk z Ryuzaku no Taki poratował mnie lekiem nasennym, po którym twardo śpię i nie mam żadnych snów. Shigeru obawia się, że lek zostawi po sobie jakiś ślad przy dłuższym stosowaniu, ale wolę już to, niż nadal budzić się z krzykiem i przy okazji zmuszać go do wstawania w nocy. Mam już tego dość i jeśli dłużej to potrwa, to oszaleję. Ten lek to na razie jedyne rozwiązanie. Wiem, że Shigeru zrobiłby dla mnie wszystko, choćby miał co noc wstawać, żeby mnie uspokajać, ale on nie rozumie, że po prostu nie mam już siły dłużej się z tym mierzyć. To mnie przeraża tak samo jak wtedy, gdy widziałam to na własne oczy. Wryło się głęboko w psychikę i cały czas mnie dręczy. Nie chcę już dłużej na to patrzeć, dlatego będę stosować ten lek, dopóki nie znajdę innego rozwiązania. To moja decyzja i nie zmienię jej.
Nagle poczuła jak obejmują ją ramiona matki, która najwyraźniej stała wcześniej w progu i przysłuchiwała się rozmowie. Dała się przytulić i otarła łzę, spływającą po policzku. Dobrze było się przytulić do rodzicielki, nawet jeśli była tylko przybraną matką. Kochała ich tak samo mocno.
- Czy ten lek ma jakieś skutki uboczne? - Zapytał ojciec po chwili milczenia.
- Poza tym, że na czas jego działania całkowicie się włączam, to nie. - Odpowiedziała Reika. - Nic nie jest w stanie mnie wtedy obudzić. Śpię spokojnie około osiem godzin i wybudzam się.
- W takim razie to nie tak źle, dopóki śpisz bezpiecznie w domu. - Stwierdził w końcu. - Tylko dobrze by było, gdyby zawsze Shigeru wtedy był, na wszelki wypadek.
Reika tylko skinęła głową i pogładziła obejmujące ją ramię matki. Ta wreszcie ją puściła, ale przycupnęła na poręczy fotela, na którym siedziała Blondynka, chcąc być blisko. Akuma zaś spokojnie leżał na kolanach kunoichi i najzwyczajniej w świecie przysypiał.
- Na razie to musi wystarczyć, póki nie znajdę sposobu na wzmocnienie swojej psychiki. - Zdecydowała Reika. - Może warto byłoby też rozważyć kwestie Genjutsu. Jeśli znalazłby się ktoś, kto potrafiłby wprowadzić mnie w stan jakiejś hipnozy, to może udałoby się wymazać to zdarzenie z mojej pamięci. Niestety poza Uchihami nie znam nikogo, kto posługiwałby się tą dziedziną.
- A Uchihów na pewno nie poprosimy o pomoc. - Rzekł twardo ojciec. - Zresztą nawet nie zgodziliby się nam pomóc. Nasze rody nadal pozostają we wrogich relacjach.
Reika doskonale o tym wiedziała, dlatego też potaknęła tylko i wstała, biorąc jednocześnie Akumę na ręce. Z kolacją zaczekają dopóki Shigeru nie wróci do domu, więc miała jeszcze trochę czasu, żeby ogarnąć jedną rzecz, a mianowicie oddać ojcu zwoje i wziąć następne.
- Będę w bibliotece. - Zakomunikowała i wyszła, nie dostrzegając jak rodzice wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.
Zahaczyła o swój pokój, żeby wziąć z plecaka zwoje, które przyniosła i razem ze swoim pupilem ruszyła do biblioteki ojca, zamykając za sobą drzwi. Akuma został delikatnie odstawiony na sofę, na której Reika lubiła zawsze czytać, gdzie usadowił się wygodnie i obserwował, jak dziewczyna odkłada papiery na swoje miejsce i bierze kilka innych, które wylądowały na pobliskim stoliku. Po chwili wróciła z innym zwojem i ułożyła się wygodnie na kanapie, rozwijając go i przyglądając się drzewu genealogicznemu Senju, Akuma zaś ułożył się w jej nogach, grzejąc stopy.
- Reika! Nareszcie jesteś. Już zaczynałam się martwić. - Powiedziała zmartwionym głosem. - A gdzie Twój brat? Poszedł Cię szukać.
- Shigeru mnie szuka? - Zapytała zdumiona Blondynka. - Widocznie musieliśmy się minąć gdzieś w lesie. Byłam w kilku ulubionych miejscach, żeby się przespacerować i zatrzymałam się przy Skalistym Potoku. Chociaż Zaśmiecony Potok bardziej teraz do niego pasuje, niż Skalisty, bo leży w nim pełno różnych odpadów. Zgłosiłam to już w Siedzibie Klanu i jutro wyślą ekipę sprzątającą, aby uporała się z tym zanieczyszczeniem środowiska. Przy okazji dostałam zlecenie, aby udać się na bagna i pomóc ekipie w zbieraniu ziół i jakoś tak czas szybko minął. Przepraszam, że się martwiłaś, a Shigeru powinien niedługo wrócić.
- Może poszedł wybadać tą sprawę z ogrodzeniami. - Podsunął ojciec, który wszedł właśnie do kuchni. - Oby tylko nic mu się nie stało.
- Poradzi sobie. - Zapewniła ojca Reika. - Skoro dał sobie radę z misją B, to na pewno złapie tego, który jest odpowiedzialny za niszczenie ogrodzeń. A teraz wybaczcie, ale pójdę się wykąpać, bo śmierdzę mokradłami, po których musiałam łazić przez ostatnie kilka godzin.
Wyjęła Akumę spod bluzki i postawiła go na podłodze, tuż obok misek z jedzeniem i piciem. Po tak długim czasie możliwe, że był głody. Reika zaś wzięła ze swojego pokoju szlafrok i ruszyła do łaźni, aby zmyć z siebie burd i ogrzać zmarznięte stopy w cieplutkiej wodzie. Brodzenie w Skalistym Strumieniu strasznie wychłodziło jej organizm i musiała odzyskać swoje ciepło, żeby przypadkiem się nie zaziębić. Już i tak źle zrobiła, że zamiast prosto do domu, poszła na bagna. Cieplutka kąpiel od razu poprawiła jej samopoczucie i po godzinie moczenia się w pachnącej olejkami wodzie, Blondynka wyszła z łaźni, susząc ręcznikiem mokre włosy i udając się do kuchni.
- Reiko, pozwól na chwilę. - Głos ojca doleciał z salonu, obok którego właśnie przechodziła.
Kunoichi weszła do pomieszczenia, gdzie ojciec siedział na sofie i przeglądał jakieś papiery, zaś Akuma leżał zwinięty w kłębek na dywanie, obok jego nóg. Podniósł czarny łepek, gdy Blondynka się przybliżyła i merdając ogonkiem ruszył w jej kierunku. Reika uśmiechnęła się i wzięła malucha na ręce, żeby usiąść na fotelu i posadzić go na kolanach, głaszcząc po czarnej sierści.
- O co chodzi, tatku? - Zapytała, przyglądając się ojcu, który odłożył papiery na bok.
- Shigeru powiedział, że nadal miewasz koszmary. - Powiedział poważnym tonem. - I że dostałaś jakieś leki nasenne, których zabronił Ci brać.
Reika westchnęła z rezygnacją. Czasami Shigeru mógłby się ugryźć w język i przemilczeć niektóre sprawy, żeby nie dokładać rodzicom zmartwień. Teraz nie miała wyboru i musiała się wytłumaczyć z tego wszystkiego, żeby nieco uspokoić całą sytuację.
- Wróciły, gdy Shigeru poszedł na misję i nie było go kilka dni. - Wyjaśniła, nadal głaszcząc Akumę po łebku. - Martwiłam się, że coś mu się stało i to rozbudziło moje lęki. Na szczęście medyk z Ryuzaku no Taki poratował mnie lekiem nasennym, po którym twardo śpię i nie mam żadnych snów. Shigeru obawia się, że lek zostawi po sobie jakiś ślad przy dłuższym stosowaniu, ale wolę już to, niż nadal budzić się z krzykiem i przy okazji zmuszać go do wstawania w nocy. Mam już tego dość i jeśli dłużej to potrwa, to oszaleję. Ten lek to na razie jedyne rozwiązanie. Wiem, że Shigeru zrobiłby dla mnie wszystko, choćby miał co noc wstawać, żeby mnie uspokajać, ale on nie rozumie, że po prostu nie mam już siły dłużej się z tym mierzyć. To mnie przeraża tak samo jak wtedy, gdy widziałam to na własne oczy. Wryło się głęboko w psychikę i cały czas mnie dręczy. Nie chcę już dłużej na to patrzeć, dlatego będę stosować ten lek, dopóki nie znajdę innego rozwiązania. To moja decyzja i nie zmienię jej.
Nagle poczuła jak obejmują ją ramiona matki, która najwyraźniej stała wcześniej w progu i przysłuchiwała się rozmowie. Dała się przytulić i otarła łzę, spływającą po policzku. Dobrze było się przytulić do rodzicielki, nawet jeśli była tylko przybraną matką. Kochała ich tak samo mocno.
- Czy ten lek ma jakieś skutki uboczne? - Zapytał ojciec po chwili milczenia.
- Poza tym, że na czas jego działania całkowicie się włączam, to nie. - Odpowiedziała Reika. - Nic nie jest w stanie mnie wtedy obudzić. Śpię spokojnie około osiem godzin i wybudzam się.
- W takim razie to nie tak źle, dopóki śpisz bezpiecznie w domu. - Stwierdził w końcu. - Tylko dobrze by było, gdyby zawsze Shigeru wtedy był, na wszelki wypadek.
Reika tylko skinęła głową i pogładziła obejmujące ją ramię matki. Ta wreszcie ją puściła, ale przycupnęła na poręczy fotela, na którym siedziała Blondynka, chcąc być blisko. Akuma zaś spokojnie leżał na kolanach kunoichi i najzwyczajniej w świecie przysypiał.
- Na razie to musi wystarczyć, póki nie znajdę sposobu na wzmocnienie swojej psychiki. - Zdecydowała Reika. - Może warto byłoby też rozważyć kwestie Genjutsu. Jeśli znalazłby się ktoś, kto potrafiłby wprowadzić mnie w stan jakiejś hipnozy, to może udałoby się wymazać to zdarzenie z mojej pamięci. Niestety poza Uchihami nie znam nikogo, kto posługiwałby się tą dziedziną.
- A Uchihów na pewno nie poprosimy o pomoc. - Rzekł twardo ojciec. - Zresztą nawet nie zgodziliby się nam pomóc. Nasze rody nadal pozostają we wrogich relacjach.
Reika doskonale o tym wiedziała, dlatego też potaknęła tylko i wstała, biorąc jednocześnie Akumę na ręce. Z kolacją zaczekają dopóki Shigeru nie wróci do domu, więc miała jeszcze trochę czasu, żeby ogarnąć jedną rzecz, a mianowicie oddać ojcu zwoje i wziąć następne.
- Będę w bibliotece. - Zakomunikowała i wyszła, nie dostrzegając jak rodzice wymieniają porozumiewawcze spojrzenia.
Zahaczyła o swój pokój, żeby wziąć z plecaka zwoje, które przyniosła i razem ze swoim pupilem ruszyła do biblioteki ojca, zamykając za sobą drzwi. Akuma został delikatnie odstawiony na sofę, na której Reika lubiła zawsze czytać, gdzie usadowił się wygodnie i obserwował, jak dziewczyna odkłada papiery na swoje miejsce i bierze kilka innych, które wylądowały na pobliskim stoliku. Po chwili wróciła z innym zwojem i ułożyła się wygodnie na kanapie, rozwijając go i przyglądając się drzewu genealogicznemu Senju, Akuma zaś ułożył się w jej nogach, grzejąc stopy.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości