Osada Totsukawa
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=6uJoN_I9ebQ[/youtube]
To nie był doskonały świat. To było wiadome od zawsze każdemu, kto chociaż przez chwilę próbował odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Życie nigdy nie jest usłane różami, a każdy próbuje tylko znaleźć chociaż odrobinę szczęścia w tym łez padole. A to, niestety, często bywa trudne - między innymi przez takie sytuacje jak ta, w której znalazła się teraz Tanuki Natsu. Dziewczyna nie tylko niedawno straciła ojca w tajemniczych okolicznościach i nie miała możliwości nawet porządnie odbyć żałoby po jego odejściu, a tu od razu miała zostać postawiona do walki na śmierć i życie z przeciwnikiem, który miał więcej lat na karku, więcej doświadczenia z mieczem w dłoni, i co najgorsze - nie wahał się zrobić czegokolwiek, żeby tylko zdobyć to co chciał. Cały świat zawalił się na barki tej jeszcze nawet niepełnoletniej dziewczyny, i wymagał żeby sobie z nim poradziła.Nie dziwota, że w końcu musiała się złamać.
W przypadku Yukiego przecież było podobnie...
Uśmiechnął się smutno, patrząc na klęczącą na ziemi dziewczynę. Widać było, że cała ta tama, która powstrzymywała jej emocje i uczucia w ryzach, w końcu się złamała i upadła ze spektakularnym hukiem, pozostawiając ją tym czym była naprawdę: młodą dziewczyną, którą na siłę wciśnięto w brutalne potyczki tego świata, nie dając jej nawet możliwości wyboru. Nietrudno było zobaczyć, że teraz chciała być sama, dlatego że nie chciała by inni widzieli ją w takim stanie; w jej oczach, jako że była spadkobierczynią rodu Tanuki, musiała być zawsze stonowana i spokojna, pewna swego i silna. Niestety, spadkobierca spadkobiercą, a człowiek człowiekiem.
Pozostawiając Haru z tyłu, podszedł spokojnie do szlochającej Natsu i usiadł obok, po prostu milcząc i czekając. Wiedział, że kiedy emocje biorą górę, nietrudno powiedzieć coś czego później się żałuje, jest się skupionym na własnej krzywdzie i bólu. Kiedy jednak cała ta fala przejdzie, pozostawiając względny spokój wymieszany z pustką, osoba zaczyna słuchać - i dokładniej myśleć nad słowami które słyszy. I na to właśnie czekał. Nie chciał oskarżać dziewczyny, atakować jej za to co zrobiła, ani też nie zamierzał jeszcze bardziej wzburzać jej wrażliwego stanu ducha. Po prostu tam był. I czekał. Żeby dziewczyna wiedziała, że niezależnie jaka jest - czy dumna i fałszywie perfekcyjna, czy słaba i złamana - on i tak będzie obok. I będzie czekał, aż zechce podzielić się z nim swoim bólem.
Wiedział że jego spokój ją drażni. Być może ukaranie jej byłoby prostsze, i łatwiejsze dla niej do zaakceptowania. Ale brutalność nie zawsze jest podstawą do nauki.
Dziewczyna w końcu wypowiedziała pierwsze słowa. Widać było, że przychodzi jej to z trudnością, ale nie pospieszał jej. Po prostu słuchał.
-Nie powinnaś była - zgodził się spokojnie, kiwając lekko głową. Dało się jednak usłyszeć, że to nie była ocena, a zwykłe stwierdzenie faktu i potwierdzenie jej własnych wniosków. To ona do tego doszła. Uczyła się.
Na ostatnie jednak lekko opuścił głowę, jednak melancholijny uśmiech nie opuszczał jego twarzy.
-W tym nie da się wybrać jednoznacznej odpowiedzi. Dlatego, że my również zawiedliśmy Ciebie.
Spojrzał na dziewczynę, upewniając się że patrzy na niego. Nie czekał na jej odpowiedź, która na pewno brzmiałaby "wcale nie".
-Pomimo tego, że byliśmy razem przez kilka tygodni, uczyliśmy siebie nawzajem i razem trenowaliśmy, nie zauważyliśmy podstawowej rzeczy. Uczyłem Cię teorii, wzmacniałem Twoje ciało, przekazywałem Ci sztuki bojowe. Nigdy jednak nie zauważyłem tego, jak bardzo się obawiasz. Nie znalazłem tej prostej chwili, żeby z wami porozmawiać, i pomóc wam odnaleźć wasze sny i nadzieje, poznać wasze obawy i pokazać wam drogę przez ciemność. Przepraszam Cię, Natsu. Przepraszam, Haru.
Tu skłonił lekko głowę w przepraszającym geście. Ostatecznie jednak znów podniósł głowę i spojrzał w górę, wyszukując nieba pomiędzy gałęziami. Wyraz jego twarzy, choć nieco niewyraźny, dalej błądził w okolicach uśmiechu. Kiedy Natsu odezwała się do niego, wyjawiając swoje nagłębsze obawy i niepewność, Natsume zrobił coś czego mogła się nie spodziewać.
Podniósł się, przyklęknął na jedno kolano przed skuloną dziewczyną i powoli, pocieszająco objął ją rękami, kładąc jedną z dłoni na głowie.
-Jesteś bardzo silna, Natsu. Silniejsza niż wielu innych ludzi których spotkałem na swojej ścieżce, a uwierz mi - spotkałem ich setki. Jednak nawet najsilniejsi ludzie mogą się złamać, i bać tego co nadejdzie. Czuć przytłoczenie światem. Ba, nawet ja sam niegdyś byłem na Twoim miejscu. Wtedy jednak poznałem jedną dewizę, która pokazała mi światło w ciemności. "Tylko poprzez test ognia może powstać stal".
Powoli się odsunął i spojrzał na twarz dziewczyny. Jedną ręką odgarnął jej włosy, by móc spojrzeć jej w oczy, druga zaś pozostała na jej głowie w geście pocieszenia i uspokojenia.
-Nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie, Natsu. Nie mogę przeżyć życia za Ciebie, tak samo jak Ty nie możesz przeżyć mojego życia. Tak samo jak moi przodkowie nie mogą przeżyć mojego życia, ani zadecydować co jest dla mnie najlepsze i co powinienem robić. Twoje życie należy tylko i wyłącznie do Ciebie.
Uśmiechnął się promiennie, tak by dziewczyna mogła zobaczyć w jego oczach spokój i nadzieję.
-Musisz odnaleźć samą siebie, i to co tak naprawdę chcesz robić. Musisz sobie odpowiedzieć na ważne pytanie: "Kim jestem, i jaki jest mój cel?"
Następnie ponownie usiadł po turecku, nadal spoglądając na starszą siostrę. Zdarzało mu się jednak rzucić okiem w stronę Haru, by zobaczyć czy młodsza siostra nadal jest obok - i czy będzie gotowa samej również podejść i po prostu objąć Natsu, by dać jej siłę.
-Wybacz, jeśli moje pytanie będzie nie na miejscu, Natsu, ale... czy Twoja decyzja aby walczyć z Kitsune była bazowana na Twoich własnych chęciach, czy tylko i wyłącznie na oczekiwaniach innych i poczuciu obowiązku?
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
Wyglądało na to, że najgorsze już było za nimi. Sam fakt, że dziewczyna zaczynała się stopniowo uspokajać był bardzo pocieszający, jako że jeszcze przed chwilą wydawało się że przez cały swój żal i strach po prostu całkiem straci nad sobą panowanie, albo co gorsza - zmieni się w jakiegoś yokai. Na szczęście podejście, które przyjął Yuki, było na tyle niestandardowe dla starszej siostry, że sama z siebie postanowiła wyrzucić wszystko to, co zatruwało jej ducha od środka. Najpierw to były słowa i wyrażenie wszystkiego, co chodziło jej po głowie. Później jednak, kiedy okazało się że jej nauczyciel potrafi okazać zrozumienie i woli uwierzyć w swoją uczennicę, zamiast ją ukarać, wylała z siebie również całe te nagromadzone emocje w postaci płaczu i zawodzenia. Natsume zaś... po prostu tam był. Pozwolił jej płakać.
W końcu, jak to powiedział niegdyś mądry człowiek, nie wszystkie łzy są złe, czyż nie?
Przez jakiś czas czekał, aż zarówno Natsu, jak i stojąca niedaleko Haru odzyskają względny spokój ducha, po czym kontynuował swoje myśli. W rzeczy samej, nie potrafił odpowiedzieć na te pytania, które zadawała mu starsza z sióstr: cała ta wiedza o którą prosiła, była całkowicie zależna od tego jakim człowiekiem się jest, i do czego się dąży. Nie istnieje jedna uniwersalna odpowiedź na poszukiwanie sensu i celu życia. Ba, on sam nawet nie miał pojęcia jaki cel w życiu miała jego osoba. Kimże więc miałby być, żeby nakazywać komuś iść jedną określoną ścieżką? Wędrówka przez życie prowadzi wieloma, często krętymi i pokrytymi cierniami drogami - i których trasy nie da się nakreślić na mapie. Można tylko dać wskazówki, aby ułatwić komuś znalezienie tego traktu, po którym drugiej osobie będzie najlepiej kroczyć.
Piękno wolnego wyboru. W takich momentach miał serdeczną ochotę na parsknięcie śmiechem: sam jeszcze kilka lat wcześniej był człowiekiem który uznawał wolny wybór za coś niepotrzebnego, a wykonywanie misji i lojalność do śmierci to były jedyne cechy oznaczające dobrego shinobi - bo już nawet nie człowieka. A jednak, wędrówka przez życie potrafi otworzyć oczy nawet takiemu golemowi jak jego dawna osoba...
Natsume uśmiechnął się lekko na stwierdzenie Natsu.
-Nie zawieść przodków, huh... - spojrzał na moment w niebo. - Sam wolę nie wiedzieć, co moi myślą o mnie...
Następnie ponownie skupił spojrzenie na starszej siostrze Tanuki.
-Nie chcesz zawieść Haru, hm? A spytaj się tak szczerze - czy brałaś może pod uwagę to, co Haru może tak naprawdę czuć? Czy uznałaby za zawód fakt, że jej siostra pozostałaby z nią niezależnie od tego co rzuci na nie świat? - położył rękę na ramieniu Natsu. - Zakładanie z góry czyichś oczekiwań i wiary często może doprowadzić do momentu, kiedy goniąc za swoim wyobrażeniem ich oczekiwań, tylko się ich zawodzi. Znam to z autopsji.
W tym momencie wymownie kiwnął głową w kierunku Haru, wciąż patrząc na starszą siostrę.
-Zresztą, możesz przecież spytać ją nawet teraz. No, i chciałabyś jej chyba coś powiedzieć, prawda?
Na ostatnie pytanie zaś odpowiedział później, jeśli Haru zechce podejść i siostry skończą rozmowę.
-Według mędrców, największą sztuką wojny jest zwyciężenie bez walki - powiedział spokojnym tonem. Tak, Sztuka Wojny. Kiedyś czytał tę księgę z nudów, teraz... sam nie pamięta kiedy ją ostatnio otwierał. - Zwycięstwo też nie musi być jednoznaczne ze śmiercią wrogów. Zwycięstwem może być też pojednanie. Zwycięstwem może być oszczędzenie życia, zamiast jego odbierania. Jeśli już dochodzi do walki, można po prostu zmusić do poddania się lub uniemożliwić kontynuowanie pojedynku bez zabijania. Istnieje mnogość sposobów którymi można wygrać. Wystarczy znaleźć ten, który najbardziej pasuje do Twojej drogi.
Uśmiechnął się ponownie.
-A co do porażek? Cóż, wystarczy spojrzeć na to w taki sposób: zwycięstwo to nagroda. Porażka to lekcja. Gorzka i bolesna, ale bardzo dobra lekcja. Otwierająca oczy na nowe doświadczenia i możliwości rozwiązywania problemów. Ucząc się na porażkach, w końcu dotrze się do zwycięstw. Nawet żelazne pręty można zetrzeć do igieł.
W końcu, jak to powiedział niegdyś mądry człowiek, nie wszystkie łzy są złe, czyż nie?
Przez jakiś czas czekał, aż zarówno Natsu, jak i stojąca niedaleko Haru odzyskają względny spokój ducha, po czym kontynuował swoje myśli. W rzeczy samej, nie potrafił odpowiedzieć na te pytania, które zadawała mu starsza z sióstr: cała ta wiedza o którą prosiła, była całkowicie zależna od tego jakim człowiekiem się jest, i do czego się dąży. Nie istnieje jedna uniwersalna odpowiedź na poszukiwanie sensu i celu życia. Ba, on sam nawet nie miał pojęcia jaki cel w życiu miała jego osoba. Kimże więc miałby być, żeby nakazywać komuś iść jedną określoną ścieżką? Wędrówka przez życie prowadzi wieloma, często krętymi i pokrytymi cierniami drogami - i których trasy nie da się nakreślić na mapie. Można tylko dać wskazówki, aby ułatwić komuś znalezienie tego traktu, po którym drugiej osobie będzie najlepiej kroczyć.
Piękno wolnego wyboru. W takich momentach miał serdeczną ochotę na parsknięcie śmiechem: sam jeszcze kilka lat wcześniej był człowiekiem który uznawał wolny wybór za coś niepotrzebnego, a wykonywanie misji i lojalność do śmierci to były jedyne cechy oznaczające dobrego shinobi - bo już nawet nie człowieka. A jednak, wędrówka przez życie potrafi otworzyć oczy nawet takiemu golemowi jak jego dawna osoba...
Natsume uśmiechnął się lekko na stwierdzenie Natsu.
-Nie zawieść przodków, huh... - spojrzał na moment w niebo. - Sam wolę nie wiedzieć, co moi myślą o mnie...
Następnie ponownie skupił spojrzenie na starszej siostrze Tanuki.
-Nie chcesz zawieść Haru, hm? A spytaj się tak szczerze - czy brałaś może pod uwagę to, co Haru może tak naprawdę czuć? Czy uznałaby za zawód fakt, że jej siostra pozostałaby z nią niezależnie od tego co rzuci na nie świat? - położył rękę na ramieniu Natsu. - Zakładanie z góry czyichś oczekiwań i wiary często może doprowadzić do momentu, kiedy goniąc za swoim wyobrażeniem ich oczekiwań, tylko się ich zawodzi. Znam to z autopsji.
W tym momencie wymownie kiwnął głową w kierunku Haru, wciąż patrząc na starszą siostrę.
-Zresztą, możesz przecież spytać ją nawet teraz. No, i chciałabyś jej chyba coś powiedzieć, prawda?
Na ostatnie pytanie zaś odpowiedział później, jeśli Haru zechce podejść i siostry skończą rozmowę.
-Według mędrców, największą sztuką wojny jest zwyciężenie bez walki - powiedział spokojnym tonem. Tak, Sztuka Wojny. Kiedyś czytał tę księgę z nudów, teraz... sam nie pamięta kiedy ją ostatnio otwierał. - Zwycięstwo też nie musi być jednoznaczne ze śmiercią wrogów. Zwycięstwem może być też pojednanie. Zwycięstwem może być oszczędzenie życia, zamiast jego odbierania. Jeśli już dochodzi do walki, można po prostu zmusić do poddania się lub uniemożliwić kontynuowanie pojedynku bez zabijania. Istnieje mnogość sposobów którymi można wygrać. Wystarczy znaleźć ten, który najbardziej pasuje do Twojej drogi.
Uśmiechnął się ponownie.
-A co do porażek? Cóż, wystarczy spojrzeć na to w taki sposób: zwycięstwo to nagroda. Porażka to lekcja. Gorzka i bolesna, ale bardzo dobra lekcja. Otwierająca oczy na nowe doświadczenia i możliwości rozwiązywania problemów. Ucząc się na porażkach, w końcu dotrze się do zwycięstw. Nawet żelazne pręty można zetrzeć do igieł.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
Cóż, co do tych przodków, to nawet nie musiał się zastanawiać nad tym czy uważają go za kogoś wartego uwagi - bo był prawie pewien, że są oni nim zawiedzeni. Zwłaszcza ci ze stroni rodu Yuki, który to przecież klan zawsze stawiał ponad wszystko obowiązkowość i służbę - a Natsume, gdy tylko otrzymał taką możliwość, po prostu się wycofał z wszystkiego i stał się wyrzutkiem z własnej woli, istnym roninem pośrod shinobi. Jak to się zwało językiem profesjonalnym? Nukenin? Gdyby Natsume przechodził szkolenie swojego rodu od najmłodszych lat, czyli tak jak zazwyczaj było, to aktualnie byłby kolejnym wyszkolonym wojownikiem bez najmniejszego strachu przed śmiercią, za to z fobią złamania polecenia swoich przywódców. A tak... cóż.
Może miał więcej ze swojego ojca? W sumie nic tak naprawdę o nim nie wiedział - poza tym, że jego imię brzmiało Ryuichi...
Ostatecznie jednak pokręcił głową i wrócił do rzeczywistości, by spojrzeć na wzruszającą scenę - Haru w końcu przełamała swoją obawę i podeszła do swojej starszej siostry, aby w końcu wyrazić swoje prawdziwe uczucia i marzenia, przy okazji pocieszając podłamaną Natsu. Starsza Tanuki zaś, przyjmując to wszystko do siebie, ponownie poczuła silny napływ emocji, objęła Haru i znów wybuchła płaczem. Był prawie pewien, że Haru również pozwoli sobie na łzy, ale tego już nie był za bardzo pewien - na chwilę odwrócił głowę, żeby dziewczyny miały chwilę czasu dla siebie, bez dodatkowej pary oczu patrzącej na całą scenę.
No i dzięki temu nie zauważyły, że palcem dłoni lekko otarł łzę w kącie oka. Ale tylko jedną. Nikt nie musi wiedzieć. Yuki z emocjami, pomyślałby kto.
Przedstawił im wtedy kolejną, możliwe że jedną z najważniejszych lekcji - co tak naprawdę powinno się liczyć w ludzkim życiu, nie tylko dla shinobi i samurajów, ale też dla wszystkich innych. Umiejętność rozpoznawania, akceptowania i kroczenia własną ścieżką. Znaczenie zwycięstwa i porażki. I zdolność widzenia tego, po co się tak właściwie walczy. I wyglądało na to, że gdy obie się w końcu uspokoiły i ukoiły nerwy, ich umysły otworzyły się najmocniej - bo dokładnie dzięki temu mogły w pełni wchłonąć i przetrawić jego słowa. Obie przez ten miesiąc dojrzały wręcz w niewypowiedzianym stopniu. Haru nauczyła się kontrolować swój wewnętrzny ogień w taki sposób, by umieć myśleć logicznie, nie tracąc przy tym swojego impetu. Natsu zaś... w końcu zrozumiała, dlaczego walczy, i na czym powinno jej tak naprawdę zależeć.
Natsume spojrzał na Natsu, która podniosła się z ziemi i wyprostowała. Pomimo tego że jeszcze przed chwilą po prostu półleżała, złamana, teraz widać w niej było ogień - płomień, który niemalże wygasł przez zrzucony na nią świat, lecz który teraz w końcu odżył i dał jej widoczną siłę. Yuki uśmiechnął się i kiwnął głową. Teraz w końcu mógł pomyśleć tę jedną myśl.
Była gotowa.
Starsza Tanuki przyklęknęła przed nim i Haru w formie głębokiej wdzięczności za wszystko, co dla niej zrobili. Natsume uśmiechnął się lekko. Rzeczywiście, to też była nagroda - ale dla niego najważniejsze w tym wszystkim było to, że w końcu pokazał starszej siostrze, jak powinna kroczyć swoją drogą. To było najważniejsze. Natsume podszedł do Natsu i przykucnął, by spojrzeć jej w twarz.
-Oczywiście że będę. Po to tu jestem - aby ujrzeć to, jak bardzo się rozwinęłaś, i jaką ścieżką chcesz ruszyć. Nawet nie wiecie, jak bardzo jestem z was dumny.
Pozwolił Haru również przedstawić swoje myśli, po czym podszedł do obu i objął je ramionami.
-No, wydaje mi się że w takim razie możemy się udać na odpoczynek. Natsu będzie go potrzebować przed jutrem. Poza tym, chyba sobie nie odmówimy troszeczkę luzu na ten dzień, prawda?
Zaśmiał się wesoło. Coś czuł, że dzisiejszy wieczór będzie jednak w pozytywnym akcencie!
Może miał więcej ze swojego ojca? W sumie nic tak naprawdę o nim nie wiedział - poza tym, że jego imię brzmiało Ryuichi...
Ostatecznie jednak pokręcił głową i wrócił do rzeczywistości, by spojrzeć na wzruszającą scenę - Haru w końcu przełamała swoją obawę i podeszła do swojej starszej siostry, aby w końcu wyrazić swoje prawdziwe uczucia i marzenia, przy okazji pocieszając podłamaną Natsu. Starsza Tanuki zaś, przyjmując to wszystko do siebie, ponownie poczuła silny napływ emocji, objęła Haru i znów wybuchła płaczem. Był prawie pewien, że Haru również pozwoli sobie na łzy, ale tego już nie był za bardzo pewien - na chwilę odwrócił głowę, żeby dziewczyny miały chwilę czasu dla siebie, bez dodatkowej pary oczu patrzącej na całą scenę.
No i dzięki temu nie zauważyły, że palcem dłoni lekko otarł łzę w kącie oka. Ale tylko jedną. Nikt nie musi wiedzieć. Yuki z emocjami, pomyślałby kto.
Przedstawił im wtedy kolejną, możliwe że jedną z najważniejszych lekcji - co tak naprawdę powinno się liczyć w ludzkim życiu, nie tylko dla shinobi i samurajów, ale też dla wszystkich innych. Umiejętność rozpoznawania, akceptowania i kroczenia własną ścieżką. Znaczenie zwycięstwa i porażki. I zdolność widzenia tego, po co się tak właściwie walczy. I wyglądało na to, że gdy obie się w końcu uspokoiły i ukoiły nerwy, ich umysły otworzyły się najmocniej - bo dokładnie dzięki temu mogły w pełni wchłonąć i przetrawić jego słowa. Obie przez ten miesiąc dojrzały wręcz w niewypowiedzianym stopniu. Haru nauczyła się kontrolować swój wewnętrzny ogień w taki sposób, by umieć myśleć logicznie, nie tracąc przy tym swojego impetu. Natsu zaś... w końcu zrozumiała, dlaczego walczy, i na czym powinno jej tak naprawdę zależeć.
Natsume spojrzał na Natsu, która podniosła się z ziemi i wyprostowała. Pomimo tego że jeszcze przed chwilą po prostu półleżała, złamana, teraz widać w niej było ogień - płomień, który niemalże wygasł przez zrzucony na nią świat, lecz który teraz w końcu odżył i dał jej widoczną siłę. Yuki uśmiechnął się i kiwnął głową. Teraz w końcu mógł pomyśleć tę jedną myśl.
Była gotowa.
Starsza Tanuki przyklęknęła przed nim i Haru w formie głębokiej wdzięczności za wszystko, co dla niej zrobili. Natsume uśmiechnął się lekko. Rzeczywiście, to też była nagroda - ale dla niego najważniejsze w tym wszystkim było to, że w końcu pokazał starszej siostrze, jak powinna kroczyć swoją drogą. To było najważniejsze. Natsume podszedł do Natsu i przykucnął, by spojrzeć jej w twarz.
-Oczywiście że będę. Po to tu jestem - aby ujrzeć to, jak bardzo się rozwinęłaś, i jaką ścieżką chcesz ruszyć. Nawet nie wiecie, jak bardzo jestem z was dumny.
Pozwolił Haru również przedstawić swoje myśli, po czym podszedł do obu i objął je ramionami.
-No, wydaje mi się że w takim razie możemy się udać na odpoczynek. Natsu będzie go potrzebować przed jutrem. Poza tym, chyba sobie nie odmówimy troszeczkę luzu na ten dzień, prawda?
Zaśmiał się wesoło. Coś czuł, że dzisiejszy wieczór będzie jednak w pozytywnym akcencie!
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
Faktycznie, odczuwanie emocji i serce niebędące z kamienia w żywocie shinobi zdecydowanie nie były cechami najbardziej pożądanymi, a możliwe też że nawet groźnymi dla samego ninja. Ale co tu dużo można mówić: z tych dwóch światów jednak mimo wszystko wolał umiejętność odczuwania empatii ponad logikę i chłodne dedukcje. Głównie dlatego, że po wyszkoleniu przez Yuki, właśnie wokół tego kręcił się jego żywot. Przez śmierć jego przyjaciela, rok tortur, a później treningi, najzwyczajniej w świecie odciął swoje człowieczeństwo od samego siebie, stał się istną żyjącą maszyną do wykonywania poleceń i odbierania życia innym. Dopiero po kilku latach na głazie, którym zarosło jego serce, zaczęły pojawiać się pęknięcia, a on sam zaczął widzieć znacznie więcej... i poznawać życie w lepszym stopniu. Po tym wszystkim zaś sam stwierdził, że nie byłby w stanie wrócić do tamtego bezdusznego Yukiego, jakim był; wolał być odszczepieńcem z człowieczeństwem, niż lojalną bestią w ciele człowieka.
Po powrocie do domu, Natsu zajęła się przygotowaniami do pojedynku poprzez naostrzenie i odpowiednie zakonserwowanie swojej rodzinnej katany, podczas gdy Haru uparła się by przygotować własnoręcznie kolację. Yuki, widząc że w żadnej z tych czynności nie potrzebują pomocy - w końcu młodsza Tanuki, jak się uprze, to jest trudniejsza do przekonania niż osioł, a Natsu chciała zapewne przez tę prostą czynność pomedytować i skupić myśli, przy okazji układając sobie w głowie to wszystko, co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Dlatego też Natsume najzwyczajniej w świecie usiadł na zewnątrz na małej ławeczce przy drzwiach do domu, po czym wydobywszy lekko już strudzone shinobue z pakunku, zaczął grać melodię, którą zasłyszał od mnichów na Hyuo: pieśń Kuraokamiego. Zawsze powtarzano mu, że muzyka była często najlepszą formą modlitwy, a bóg śniegu i deszczu jeszcze nigdy go nie zawiódł. W ten sposób chciał na swój sposób przebłagać smoczego boga, aby poprowadził rękę Natsu do zwycięstwa.
Chociaż tyle mógł zrobić.
Następnego dnia, kiedy Natsu i Haru przyodziały się odpowiednio i zebrały się do wyruszenia na pole pojedynku, Natsume postanowił przyodziać swoje standardowe wyposażenie - nikt raczej niczego się po nim nie spodziewał, a zresztą - przy sobie miał tylko swoje cesarskie szaty oraz błękitny płaszcz, który wygrał na pustynnym turnieju. Oba byłyby nieco zbyt... oczywiste, dlatego też pozostał przy swoim czarnym przyodziewku. Rzecz jasna, nie zamierzał nikomu pokazywać swojej twarzy, dlatego też całość stroju dopełnił kaptur i standardowa, mająca wzbudzić niepokój maska.
Trudno było zaprzeczyć temu, co powiedziały dwie kobiety po drodze do Totsukawy. Obie dziewczęta miały przed sobą całe życie, a przez brutalną tradycję były zmuszone porzucić wszystko i szkolić się do walki, której żadna z nich nawet nie chciała. Były jednak do niej gotowe. Natsume spędził mnóstwo czasu, przygotowując obie z nich, i teraz, po wczorajszym wydarzeniu, był pewien: były gotowe. Nawet jeśli miesiąc nie był długim okresem czasu, to i tak znacząco się wzmocniły, zarówno fizycznie, jak i - co ważniejsze - psychicznie. Zważając na krótki czas przygotowania, nie mogły być bardziej gotowe niż to. Zresztą - jeśli dobrze pójdzie, to i to na razie wystarczy. Później zaś... będą kroczyć dalej. Bo to, że obie z tego wyjdą, było dla niego pewne.
Był z nich dumny.
Kiedy zobaczył reakcję Kitsunego i jego przybocznych na jego osobę, Yuki nie mógł sie powstrzymać od wyraźnie przerysowanego ukłonu w ich stronę. Doskonale wiedzieli, że jego obecność nie wróżyła dobrze temu co oni mogli sobie zaplanować, i zapewne ich to drażniło - a Yuki tylko poczuł rozbawienie. Cóż, będą musieli z tym żyć.
Następnie na pole walki przybył podstarzały shinobi (tak, Yuki od razu rozpoznał wysokopoziomową technikę zastosowaną przez ekscentrycznego Żółwia), który ogłosił zasady pojedynku i poprosił o przedstawienie wszystkich potrzebnych dokumentów. Poproszony o pomoc przez Haru, Natsume podał jej wyciągnięty z rękawa zwój, a następnie stanął niedaleko areny ze splecionymi na piersi rękoma. Wszystkie chwyty dozwolone, co? Bardzo ciekawe... w takim przypadku Natsu będzie mogła zastosować kilka z tych brutalniejszych i bardziej bezczelnych sztuczek, o których mógł im wspomnieć - wliczając w to punkty witalne i dodatkowych obrażeń, jak splot słoneczny albo... no, wiadomo co. Miała dużo opcji. A w tym wszystkim najważniejsze było jeszcze jedno: Kitsune zdawał się lekceważyć możliwości młodej Tanuki. Każdy doświadczony wojownik wiedział, że niedocenianie przeciwnika może się dla niego skończyć źle. Więc jeśli faktycznie pozwolił sobie na zluzowanie z tonu, bo stała przed nim nastoletnia dziewczyna, to będzie mógł się nadziać na paskudną przeszkodę...
Natsu przyjęła idealnie uformowaną postawę taijutsu, którą jej przedstawił. Yuki zaś powiedział spokojnym tonem, bez emocji, ale też z wyczuwalnym przekazem.
-Pokaż mu swoją ścieżkę, Natsu - stwierdził, podchodząc krok bliżej. - Niech pozna, co znaczy Twoja nowa siła.
*I nie zapomnij o tym gdzie go zaboli*, pomyślał.
Po powrocie do domu, Natsu zajęła się przygotowaniami do pojedynku poprzez naostrzenie i odpowiednie zakonserwowanie swojej rodzinnej katany, podczas gdy Haru uparła się by przygotować własnoręcznie kolację. Yuki, widząc że w żadnej z tych czynności nie potrzebują pomocy - w końcu młodsza Tanuki, jak się uprze, to jest trudniejsza do przekonania niż osioł, a Natsu chciała zapewne przez tę prostą czynność pomedytować i skupić myśli, przy okazji układając sobie w głowie to wszystko, co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Dlatego też Natsume najzwyczajniej w świecie usiadł na zewnątrz na małej ławeczce przy drzwiach do domu, po czym wydobywszy lekko już strudzone shinobue z pakunku, zaczął grać melodię, którą zasłyszał od mnichów na Hyuo: pieśń Kuraokamiego. Zawsze powtarzano mu, że muzyka była często najlepszą formą modlitwy, a bóg śniegu i deszczu jeszcze nigdy go nie zawiódł. W ten sposób chciał na swój sposób przebłagać smoczego boga, aby poprowadził rękę Natsu do zwycięstwa.
Chociaż tyle mógł zrobić.
Następnego dnia, kiedy Natsu i Haru przyodziały się odpowiednio i zebrały się do wyruszenia na pole pojedynku, Natsume postanowił przyodziać swoje standardowe wyposażenie - nikt raczej niczego się po nim nie spodziewał, a zresztą - przy sobie miał tylko swoje cesarskie szaty oraz błękitny płaszcz, który wygrał na pustynnym turnieju. Oba byłyby nieco zbyt... oczywiste, dlatego też pozostał przy swoim czarnym przyodziewku. Rzecz jasna, nie zamierzał nikomu pokazywać swojej twarzy, dlatego też całość stroju dopełnił kaptur i standardowa, mająca wzbudzić niepokój maska.
Trudno było zaprzeczyć temu, co powiedziały dwie kobiety po drodze do Totsukawy. Obie dziewczęta miały przed sobą całe życie, a przez brutalną tradycję były zmuszone porzucić wszystko i szkolić się do walki, której żadna z nich nawet nie chciała. Były jednak do niej gotowe. Natsume spędził mnóstwo czasu, przygotowując obie z nich, i teraz, po wczorajszym wydarzeniu, był pewien: były gotowe. Nawet jeśli miesiąc nie był długim okresem czasu, to i tak znacząco się wzmocniły, zarówno fizycznie, jak i - co ważniejsze - psychicznie. Zważając na krótki czas przygotowania, nie mogły być bardziej gotowe niż to. Zresztą - jeśli dobrze pójdzie, to i to na razie wystarczy. Później zaś... będą kroczyć dalej. Bo to, że obie z tego wyjdą, było dla niego pewne.
Był z nich dumny.
Kiedy zobaczył reakcję Kitsunego i jego przybocznych na jego osobę, Yuki nie mógł sie powstrzymać od wyraźnie przerysowanego ukłonu w ich stronę. Doskonale wiedzieli, że jego obecność nie wróżyła dobrze temu co oni mogli sobie zaplanować, i zapewne ich to drażniło - a Yuki tylko poczuł rozbawienie. Cóż, będą musieli z tym żyć.
Następnie na pole walki przybył podstarzały shinobi (tak, Yuki od razu rozpoznał wysokopoziomową technikę zastosowaną przez ekscentrycznego Żółwia), który ogłosił zasady pojedynku i poprosił o przedstawienie wszystkich potrzebnych dokumentów. Poproszony o pomoc przez Haru, Natsume podał jej wyciągnięty z rękawa zwój, a następnie stanął niedaleko areny ze splecionymi na piersi rękoma. Wszystkie chwyty dozwolone, co? Bardzo ciekawe... w takim przypadku Natsu będzie mogła zastosować kilka z tych brutalniejszych i bardziej bezczelnych sztuczek, o których mógł im wspomnieć - wliczając w to punkty witalne i dodatkowych obrażeń, jak splot słoneczny albo... no, wiadomo co. Miała dużo opcji. A w tym wszystkim najważniejsze było jeszcze jedno: Kitsune zdawał się lekceważyć możliwości młodej Tanuki. Każdy doświadczony wojownik wiedział, że niedocenianie przeciwnika może się dla niego skończyć źle. Więc jeśli faktycznie pozwolił sobie na zluzowanie z tonu, bo stała przed nim nastoletnia dziewczyna, to będzie mógł się nadziać na paskudną przeszkodę...
Natsu przyjęła idealnie uformowaną postawę taijutsu, którą jej przedstawił. Yuki zaś powiedział spokojnym tonem, bez emocji, ale też z wyczuwalnym przekazem.
-Pokaż mu swoją ścieżkę, Natsu - stwierdził, podchodząc krok bliżej. - Niech pozna, co znaczy Twoja nowa siła.
*I nie zapomnij o tym gdzie go zaboli*, pomyślał.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
Pojedynek w końcu się rozpoczął. I pierwsze momenty nie wyglądały najlepiej dla młodej Natsu, która chociaż zyskała sporo doświadczenia poprzez sparingi zarówno ze swoją siostrą, jak i z nim samym w celu wzmocnienia ogólnych możliwości fizycznych, wciąż nie miała żadnego porządnego punktu zaczepienia w walce. Poza tym, od razu dało się zauważyć różnicę doświadczenia pomiędzy starszą Tanuki a Kitsunem: mężczyzna pomimo kpiącej postawy atakował z pełną siłą i brutalnością, celując tak żeby zadać dziewczynie jak najwięcej bólu. Natsu nawet nie miała za bardzo możliwości odpowiedniego unikania i kontrowania ciosów Lisa, który zwyczajnie nie dawał jej na to czasu. Yuki jednak zauważył jeszcze jedną, dość ciekawą rzecz w całej tej sytuacji: sposób, w jaki walczyła Natsu. Polegała ona na szybkości i zręczności w ruchach, czyli na stylu walki który opanowała nieco gorzej niż jej młodsza siostra. Czyżby specjalnie nałożyła na siebie ograniczenie, żeby móc w odpowiednim momencie zaskoczyć przeciwnika?
I tak musiał przyznać, że jak na walkę w stylu szybkim, radziła sobie całkiem nieźle, przyjmując tylko kilka ataków na krzyż. Oczywiście, każdy z tych ciosów mógł boleć, ale po gorejących oczach Tanuki widać było, że ani nie zamierzała się poddawać, ani nie traci kontroli nad swoimi emocjami. Czyli coś, co właśnie robił Kitsune: mężczyzna cały czas próbował prowokować i poniżać swoją przeciwniczkę, a z każdego słowa wręcz kapał jad. Irytowała go pewność siebie dziewczyny, fakt że musiał w ogóle walczyć, to że nie był w stanie osłabić jej zapału do walki. Tracił balans.
I w tym momencie Natsu przyjęła postawę stylu Rakanken. Jej główne działa, brutalna ofensywa, do której się przygotowywała. Kitsune, rozsierdzony, zapewne nie widział znaczącej różnicy - ale dla dziewczyny było to jak przejście z używania pałeczek ze słabszej do silniejszej ręki.
Czyli to o to jej chodziło.
Cholernie sprytne, Natsu.
-Ryzykowne, ale interesujące. Nie obawiaj się, Haru, widać że wie co robi - powiedział wesołym tonem w stronę Haru, po czym dodał głośniej: - Pamiętaj, Natsu! Nawet żelazne pręty...
W tym momencie nastąpił spektakularny moment: Kitsune, wściekły prowokacją Natsu, rzucił się prosto na dziewczynę, co tylko sprawiło że dziewczyna... opuściła się do szpagatu i wyprowadziła cios Gangeki w wiadomy punkt. Natsume aż podświadomie skrzywił się z bólu, czując siłę tego ataku aż stamtąd. Cóż, co tu dużo mówić, po czymś takim nie zdziwiłby się gdyby w tym momencie zakończyła się linia rodziny Kitsune. Zresztą, piśnięcie mężczyzny i tak rozniosło się po okolicy, sprawiając że brzmiał jak prawdziwy lis. Następny ruch Tanuki zaś okazał się idealnie wymierzonym chwytem z dźwignią, nakładając zarówno blokadę na rękę przeciwnika, jak i podduszając go nogami. Jeżeli Natsu wytrwa w tym manewrze dostatecznie długo i użyje wystarczająco siły, będzie może w stanie nawet uszkodzić rękę przeciwnika - lub odciąć mu powietrze, sprawiając że straci przytomność. A to by oznaczało jej zwycięstwo. Dobre myślenie!
Skinął głową, wydając z siebie mruknięcie zadowolenia. Dobra robota.
W tym momencie jednak zobaczył coś, co sprawiło że jego twarz od razu skamieniała. Coś się poruszyło na niedalekim dachu. A z doświadczenia i przeczucia wiedział, że ludzie raczej nie zajmowali się naprawami dachów w dni, w których trwało tak duże wydarzenie jak to.
Poczuł napływ gniewu. A więc Kitsune chciał się zabezpieczyć przed porażką poprzez atak z dystansu w przypadku przewagi Natsu? Może i był wojownikiem, ale widać było że zupełnie w rzyci miał honor.
Yuki więc upewni się, że Kogan przegra z honorem.
Na moment przymknął oczy. Kiedy je otworzył ponownie, były puste. Bez emocji.
Shiranui.
-Haru, kibicuj Natsu i dawaj jej siłę - powiedział tonem, który od razu wskazywał że w tym momencie lepiej nie wchodzić mu w drogę. - Zaraz wracam.
Z tymi słowami zamierzał pospiesznie przejść kilka kroków dalej, tak by stanąć w przestrzeni z której będzie mógł bezpiecznie wykorzystać technikę Shunshina, po czym... w ułamek sekundy zamierzał przeskoczyć na ten dach, na którym zauważył ruch, w celu złapania obecnej tam osoby za szyję i łupnięciem jej plecami o dach, by ją otumanić i zaskoczyć. Zamierzał ją przesłuchać, i upewnić się że nikt nie spróbuje zagrozić jego uczennicy.
Nikt. Ich. Nie. Tknie.
I tak musiał przyznać, że jak na walkę w stylu szybkim, radziła sobie całkiem nieźle, przyjmując tylko kilka ataków na krzyż. Oczywiście, każdy z tych ciosów mógł boleć, ale po gorejących oczach Tanuki widać było, że ani nie zamierzała się poddawać, ani nie traci kontroli nad swoimi emocjami. Czyli coś, co właśnie robił Kitsune: mężczyzna cały czas próbował prowokować i poniżać swoją przeciwniczkę, a z każdego słowa wręcz kapał jad. Irytowała go pewność siebie dziewczyny, fakt że musiał w ogóle walczyć, to że nie był w stanie osłabić jej zapału do walki. Tracił balans.
I w tym momencie Natsu przyjęła postawę stylu Rakanken. Jej główne działa, brutalna ofensywa, do której się przygotowywała. Kitsune, rozsierdzony, zapewne nie widział znaczącej różnicy - ale dla dziewczyny było to jak przejście z używania pałeczek ze słabszej do silniejszej ręki.
Czyli to o to jej chodziło.
Cholernie sprytne, Natsu.
-Ryzykowne, ale interesujące. Nie obawiaj się, Haru, widać że wie co robi - powiedział wesołym tonem w stronę Haru, po czym dodał głośniej: - Pamiętaj, Natsu! Nawet żelazne pręty...
W tym momencie nastąpił spektakularny moment: Kitsune, wściekły prowokacją Natsu, rzucił się prosto na dziewczynę, co tylko sprawiło że dziewczyna... opuściła się do szpagatu i wyprowadziła cios Gangeki w wiadomy punkt. Natsume aż podświadomie skrzywił się z bólu, czując siłę tego ataku aż stamtąd. Cóż, co tu dużo mówić, po czymś takim nie zdziwiłby się gdyby w tym momencie zakończyła się linia rodziny Kitsune. Zresztą, piśnięcie mężczyzny i tak rozniosło się po okolicy, sprawiając że brzmiał jak prawdziwy lis. Następny ruch Tanuki zaś okazał się idealnie wymierzonym chwytem z dźwignią, nakładając zarówno blokadę na rękę przeciwnika, jak i podduszając go nogami. Jeżeli Natsu wytrwa w tym manewrze dostatecznie długo i użyje wystarczająco siły, będzie może w stanie nawet uszkodzić rękę przeciwnika - lub odciąć mu powietrze, sprawiając że straci przytomność. A to by oznaczało jej zwycięstwo. Dobre myślenie!
Skinął głową, wydając z siebie mruknięcie zadowolenia. Dobra robota.
W tym momencie jednak zobaczył coś, co sprawiło że jego twarz od razu skamieniała. Coś się poruszyło na niedalekim dachu. A z doświadczenia i przeczucia wiedział, że ludzie raczej nie zajmowali się naprawami dachów w dni, w których trwało tak duże wydarzenie jak to.
Poczuł napływ gniewu. A więc Kitsune chciał się zabezpieczyć przed porażką poprzez atak z dystansu w przypadku przewagi Natsu? Może i był wojownikiem, ale widać było że zupełnie w rzyci miał honor.
Yuki więc upewni się, że Kogan przegra z honorem.
Na moment przymknął oczy. Kiedy je otworzył ponownie, były puste. Bez emocji.
Shiranui.
-Haru, kibicuj Natsu i dawaj jej siłę - powiedział tonem, który od razu wskazywał że w tym momencie lepiej nie wchodzić mu w drogę. - Zaraz wracam.
Z tymi słowami zamierzał pospiesznie przejść kilka kroków dalej, tak by stanąć w przestrzeni z której będzie mógł bezpiecznie wykorzystać technikę Shunshina, po czym... w ułamek sekundy zamierzał przeskoczyć na ten dach, na którym zauważył ruch, w celu złapania obecnej tam osoby za szyję i łupnięciem jej plecami o dach, by ją otumanić i zaskoczyć. Zamierzał ją przesłuchać, i upewnić się że nikt nie spróbuje zagrozić jego uczennicy.
Nikt. Ich. Nie. Tknie.
Ukryty tekst
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
Walka dalej trwała w najlepsze. Natsu dalej nie odpuszczała, widocznie dając się we znaki swojemu dojrzałemu oponentowi. Taktyka którą zastosowała była w rzeczy samej bardzo ryzykowna, ale przy tym w przypadku powodzenia - pozwoliłaby jej w praktyce zakończyć walkę jeszcze w pierwszej rundzie. Widać było że aktualnie leżący Kitsune nadal czuł potworny ból po uderzeniu Gangeki w krocze, a dodatkowo fakt że był aktualnie podduszany przez starszą Tanuki działał mocno na jego niekorzyść. Jeśli dalej to tak będzie wyglądać, to jest bardzo duża szansa że Natsu zwycięży w tym pojedynku...
Problem był tylko jeden. Wyglądało na to, że Kitsune nie zamierzał walczyć w pełni honorowo. W przypadku gdyby Tanuki zaczęła przejmować przewagę w walce, zamierzał wyprowadzić jej niewidzialny atak, który mógłby zakończyć jej życie lub ogłuszyć do czasu, aż sam wyciągnie z niej ducha. A przynajmniej tyle dało się zobaczyć po fakcie, że na będącym nieopodal dachu nagle znalazł się jakiś tajemniczy mężczyzna, mierzący w kierunku pola walki z jakiegoś niezbyt znanego mu urządzenia. Sama czynność jednak wystarczyła, żeby Yuki zdołał ogarnąć co się święci - i powstrzymać to za wszelką cenę.
Kensei doskoczył do mężczyzny w ułamek sekundy, tak że ten nawet nie zdołał zauważyć momentu ataku. Chwilę później zaś... okazało się, że zarówno dach, jak i oponent byli znacznie słabsi niż Yuki mógłby podejrzewać. Wystarczyło proste uderzenie, żeby nie tylko zawalić osłonę budynku i strącić duet na strych, ale też zmiażdżyć krtań oponenta. Do diabła. Shiranui zwykle nie popełniał tak głupich błędów, żeby pozbawiać się źródła informacji... ani tym bardziej pozbawiać kogoś życia w tak bezmyślny sposób. Ale cóż, na ten moment nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Oponent powoli konał, widocznie dławiąc się krwią. Na tym etapie już nic nie będzie dało się z niego wyciągnąć, a tylko dawało mu się niepotrzebne cierpienie. Dlatego też zamaskowany mężczyzna przyłożył dłoń do jego twarzy - tak, by ukryte ostrze w jego karwaszu mierzyło idealnie w jego podbródek. W ten sposób będzie mógł mu dać szybką, bezbolesną śmierć, gdy broń dosięgnie jego mózgu.
-Porzuć to życie i odszukaj spokój... w głębinach, pośród umarłych.
Ostrze w tym momencie miało skrócić cierpienia mężczyzny.
Następnie podniósł się i zaczął myśleć. Cóż, tego huku nie będzie się dało uniknąć, teraz już ludzie w okolicy na pewno wiedzieli, że wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Trzeba było jakoś sprawić, że zgon tego człowieka nie będzie do powiązania z jego osobą... albo żeby ciało nie zostało odnalezione. W tym drugim przypadku jednak fakt, że on sam nagle zniknął z trybun, mógłby powiązać morderstwo z nim, a co dalej - z niewinnymi Natsu i Haru.
Wtedy przyszedł mu do głowy jeden pomysł. Dziwny i ryzykowny, ale pomysł.
Skoro Kogan nie zamierzał walczyć czysto, to może wykorzystać duchy aby go ukarać i przerazić?
To byłoby dość smutne, wiedzieć że gniew bogów jest na jego głowie za złamanie przysięgi o honorowym pojedynku, czyż nie?
Wytarł nadal wysunięte ostrze o ubranie zabitego, po czym lekko naciął własny palec i złożył pięć pieczęci w celu wykorzystania techniki przywoływania: Kuchiyose no Jutsu. Zamierzał przywołać jedną ze swoich pobratymców, która w tej sytuacji najprościej byłaby w stanie napędzić stracha wszystkim wokół, i przy okazji powiadomić tłum o zbrodni zarówno Kitsunego, jak i tego człowieka tutaj. Zarazem byłaby doskonałym ostrzeżeniem.
Tygrys błyskawic, Hyorai, córka królowej tygrysów, Hyotory. Żywa reinkarnacja Byakko, Białego Tygrysa Zachodu, strażnika pokoju i cnót.
No, przynajmniej z wyglądu.
-O co chodzi? - spytała, gdy tylko pojawiła się przed Natsumem. Wtedy jednak zobaczyła całą sytuację, jak również fakt że Yuki samą postawą okazywał że to nie jest moment ani na pyskówki, ani na żarty.
-Będę miał dla Ciebie ważne zlecenie, Hyorai - powiedział tonem zupełnie wyzutym z emocji. - Wyciągniesz tego człowieka na dach, zrzucisz go z niego, a następnie powiesz kilka zdań, które zaraz Ci przedstawię. Masz pokazać, co to znaczy "kara za zdradę przysięgi"...
Sam Natsume zaś zamierzał stworzyć trzy klony, z których każdy miał rozejść się na pozostałe dachy i poszukać dodatkowych zagrożeń, korzystając z chwili że ludzie będą skupieni na tygrysicy, i wyeliminować je - możliwie bez zabijania, chyba że nie pozostawią im wyboru.
Sam Natsume zaś zamierzał zejść na dół i dołączyć do Haru, zanim Hyorai zacznie swoje przedstawienie. Oczywiście, zamierzał przyjść z innego kierunku niż od budynku gdzie huknął zniszczony dach, żeby nie wzbudzać jeszcze więcej podejrzeń...
Gdy Natsume zajmie już miejsce, Hyorai miała zacząć swój występ. Jej zadanie było proste: najpierw ryknąć po tygrysiemu, żeby zwrócić uwagę. Następnie miała wyjść na dach, trzymając zabitego skrytobójcę za kark, i aktywować technikę Raiton: Hiraishin, żeby pokryć swoje ciało błyskawicami i podkreślić możliwość, że może ona być legendarną Byakko. Po krótkim przytrzymaniu oponenta, miała zrzucić go z dachu, tak by jego upadek oznaczał od razu fakt, że już nie żył. Przez chwilę miała tak się utrzymywać, wypuszczając z siebie wiązki elektryczności, by ostatecznie znów ryknąć. Wystarczyło jedno zdanie - sam fakt że ludzie będą widzieć gadającego tygrysa będzie dostatecznym sposobem na przekonanie ich, że mają do czynienia z boską wysłanniczką.
-Złożyłeś przysięgę na własną krew, Kitsune Kogan, a wystawiłeś skrytobójców by upewnić się swego zwycięstwa? - Kolejny ryk. - Niech krew Twego sługi wystarczy byś wiedział, że nie toleruję krzywoprzysiężców! Zachodni piorun dosięgnie każdego zdrajcę i kłamcę!
W tym momencie zaś miała wystrzelić technikę Raiton: Gian w powietrze, aby zasymulować uderzenie pioruna, po czym... zniknąć, wracając na Hyogashimę.
Takie przedstawienie powinno pozostawić wystarczający impet.
Problem był tylko jeden. Wyglądało na to, że Kitsune nie zamierzał walczyć w pełni honorowo. W przypadku gdyby Tanuki zaczęła przejmować przewagę w walce, zamierzał wyprowadzić jej niewidzialny atak, który mógłby zakończyć jej życie lub ogłuszyć do czasu, aż sam wyciągnie z niej ducha. A przynajmniej tyle dało się zobaczyć po fakcie, że na będącym nieopodal dachu nagle znalazł się jakiś tajemniczy mężczyzna, mierzący w kierunku pola walki z jakiegoś niezbyt znanego mu urządzenia. Sama czynność jednak wystarczyła, żeby Yuki zdołał ogarnąć co się święci - i powstrzymać to za wszelką cenę.
Kensei doskoczył do mężczyzny w ułamek sekundy, tak że ten nawet nie zdołał zauważyć momentu ataku. Chwilę później zaś... okazało się, że zarówno dach, jak i oponent byli znacznie słabsi niż Yuki mógłby podejrzewać. Wystarczyło proste uderzenie, żeby nie tylko zawalić osłonę budynku i strącić duet na strych, ale też zmiażdżyć krtań oponenta. Do diabła. Shiranui zwykle nie popełniał tak głupich błędów, żeby pozbawiać się źródła informacji... ani tym bardziej pozbawiać kogoś życia w tak bezmyślny sposób. Ale cóż, na ten moment nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Oponent powoli konał, widocznie dławiąc się krwią. Na tym etapie już nic nie będzie dało się z niego wyciągnąć, a tylko dawało mu się niepotrzebne cierpienie. Dlatego też zamaskowany mężczyzna przyłożył dłoń do jego twarzy - tak, by ukryte ostrze w jego karwaszu mierzyło idealnie w jego podbródek. W ten sposób będzie mógł mu dać szybką, bezbolesną śmierć, gdy broń dosięgnie jego mózgu.
-Porzuć to życie i odszukaj spokój... w głębinach, pośród umarłych.
Ostrze w tym momencie miało skrócić cierpienia mężczyzny.
Następnie podniósł się i zaczął myśleć. Cóż, tego huku nie będzie się dało uniknąć, teraz już ludzie w okolicy na pewno wiedzieli, że wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Trzeba było jakoś sprawić, że zgon tego człowieka nie będzie do powiązania z jego osobą... albo żeby ciało nie zostało odnalezione. W tym drugim przypadku jednak fakt, że on sam nagle zniknął z trybun, mógłby powiązać morderstwo z nim, a co dalej - z niewinnymi Natsu i Haru.
Wtedy przyszedł mu do głowy jeden pomysł. Dziwny i ryzykowny, ale pomysł.
Skoro Kogan nie zamierzał walczyć czysto, to może wykorzystać duchy aby go ukarać i przerazić?
To byłoby dość smutne, wiedzieć że gniew bogów jest na jego głowie za złamanie przysięgi o honorowym pojedynku, czyż nie?
Wytarł nadal wysunięte ostrze o ubranie zabitego, po czym lekko naciął własny palec i złożył pięć pieczęci w celu wykorzystania techniki przywoływania: Kuchiyose no Jutsu. Zamierzał przywołać jedną ze swoich pobratymców, która w tej sytuacji najprościej byłaby w stanie napędzić stracha wszystkim wokół, i przy okazji powiadomić tłum o zbrodni zarówno Kitsunego, jak i tego człowieka tutaj. Zarazem byłaby doskonałym ostrzeżeniem.
Tygrys błyskawic, Hyorai, córka królowej tygrysów, Hyotory. Żywa reinkarnacja Byakko, Białego Tygrysa Zachodu, strażnika pokoju i cnót.
No, przynajmniej z wyglądu.
-O co chodzi? - spytała, gdy tylko pojawiła się przed Natsumem. Wtedy jednak zobaczyła całą sytuację, jak również fakt że Yuki samą postawą okazywał że to nie jest moment ani na pyskówki, ani na żarty.
-Będę miał dla Ciebie ważne zlecenie, Hyorai - powiedział tonem zupełnie wyzutym z emocji. - Wyciągniesz tego człowieka na dach, zrzucisz go z niego, a następnie powiesz kilka zdań, które zaraz Ci przedstawię. Masz pokazać, co to znaczy "kara za zdradę przysięgi"...
Sam Natsume zaś zamierzał stworzyć trzy klony, z których każdy miał rozejść się na pozostałe dachy i poszukać dodatkowych zagrożeń, korzystając z chwili że ludzie będą skupieni na tygrysicy, i wyeliminować je - możliwie bez zabijania, chyba że nie pozostawią im wyboru.
Sam Natsume zaś zamierzał zejść na dół i dołączyć do Haru, zanim Hyorai zacznie swoje przedstawienie. Oczywiście, zamierzał przyjść z innego kierunku niż od budynku gdzie huknął zniszczony dach, żeby nie wzbudzać jeszcze więcej podejrzeń...
Gdy Natsume zajmie już miejsce, Hyorai miała zacząć swój występ. Jej zadanie było proste: najpierw ryknąć po tygrysiemu, żeby zwrócić uwagę. Następnie miała wyjść na dach, trzymając zabitego skrytobójcę za kark, i aktywować technikę Raiton: Hiraishin, żeby pokryć swoje ciało błyskawicami i podkreślić możliwość, że może ona być legendarną Byakko. Po krótkim przytrzymaniu oponenta, miała zrzucić go z dachu, tak by jego upadek oznaczał od razu fakt, że już nie żył. Przez chwilę miała tak się utrzymywać, wypuszczając z siebie wiązki elektryczności, by ostatecznie znów ryknąć. Wystarczyło jedno zdanie - sam fakt że ludzie będą widzieć gadającego tygrysa będzie dostatecznym sposobem na przekonanie ich, że mają do czynienia z boską wysłanniczką.
-Złożyłeś przysięgę na własną krew, Kitsune Kogan, a wystawiłeś skrytobójców by upewnić się swego zwycięstwa? - Kolejny ryk. - Niech krew Twego sługi wystarczy byś wiedział, że nie toleruję krzywoprzysiężców! Zachodni piorun dosięgnie każdego zdrajcę i kłamcę!
W tym momencie zaś miała wystrzelić technikę Raiton: Gian w powietrze, aby zasymulować uderzenie pioruna, po czym... zniknąć, wracając na Hyogashimę.
Takie przedstawienie powinno pozostawić wystarczający impet.
Ukryty tekst
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Osada Totsukawa
Dobra, po krótkich oględzinach ze strony klonów wyglądało na to, że okolica jest oczyszczona - wszystkie pozostałe dachy były puste, bez żadnych dodatkowych skrytobójców. Można więc bezpiecznie założyć, że ten tutaj był jedynym zagrożeniem. W końcu nikt raczej nie byłby na tyle idiotą, żeby dodatkowo próbować jakichś brudnych sztuczek z samych trybun, gdzie cały czas dało się wyczuć wprawione oko sędziego skanujące wszystkich obecnych. Za dużo ryzyka wykrycia. Cóż, to tylko ułatwiało życie Natsumemu: skoro zagrożenie zostało wyeliminowane, to tym spokojniej będzie mógł zająć się uspokajaniem swoich podopiecznych. Bo to, że jakiejś formy uspokojenia będą potrzebować, nie ulegało żadnej wątpliwości.
Zwłaszcza po tym, co miało nadejść za moment.
Jak gdyby nigdy nic powrócił na trybuny, ponownie stając obok Haru, która całkowicie skupiona na kibicowaniu swojej starszej siostrze nawet chyba nie zauważyła, że Yuki w ogóle gdzieś zniknął. Chwilę później zaś wydarzyło się coś, czego ani on, ani chyba ktokolwiek na trybunach się nie spodziewał: Kitsune z własnej woli poddał walkę, porzucając swoją dumę i pewność siebie, które jeszcze przed chwilą aż z niego kipiały. Widać jednak było, że Kogan był wściekły swoją porażką - jak gdyby nie wiedział, co się wydarzyło, albo spodziewał się że cała walka potoczy się inaczej. Natsume w sumie nawet wiedział, co było powodem jego irytacji, ale o tym akurat za chwilę dowiedzą się wszyscy obecni...
Haru wskoczyła na arenę i z całych sił objęła swoją wyczerpaną pojedynkiem siostrę, która chyba nadal nie przyjęła do świadomości że walka jest zakończona, a ona zwyciężyła pomimo wszystkich przeciwności. Natsume, który już wrócił do bycia samym sobą, spokojnie wkroczył za młodszą Tanuki i objął obie siostry, pozwalając im się nacieszyć całą sytuacją. Jednocześnie jednak nasłuchiwał momentu, w którym swoje widowisko miała zacząć Hyorai...
I ten nadszedł z głośnym hukiem. Pojawienie się gadającego, otoczonego błyskawicami tygrysa było czymś, czego żaden z mieszkańców się nie spodziewał: oto Byakko, kami i strażnik Zachodu, przybył do ich miejscowości aby wskazać grzechy, którymi skalał się jeden z kombatantów. Żaden z żyjących nie potrafił zachować spokoju ducha w obecności przepełnionego wściekłością bóstwa, więc nie dziwił się że większość zaczęła albo się niebiańskiemu tygrysowi kłaniać, albo po prostu uciekać gdzie pieprz rośnie. Yuki tylko uśmiechnął się pod maską (gest, którego nikt nie zobaczy) i stanął przed Natsu i Haru, jak gdyby w obronnym geście. Wiedział że nie grozi im nic złego, ale lepiej zachować pozory że nie ma nic wspólnego z całą tą sytuacją i nagłym zrzuceniem porażonego prądem trupa na ziemię.
Hyorai odegrała swoją rolę znakomicie. Po całym pokazie "potęgi bóstwa", bezpiecznie zniknęła, pozostawiając za sobą tylko oniemiałych mieszkańców... i prawdopodobnie legendę o przybyciu Byakko do małej wioski pomiędzy górami. Chociaż... przyniosła też jeszcze jedno. Fakt, że Kitsune Kogan, po praktycznej utracie wszystkich kolorów z twarzy, upadł na kolana i przyznał się do oszustwa. Reakcja ze strony zarówno jego samego, jak i sędziego, była jednak... zaskakująca. Praktycznie od razu podano mu mały oręż, aby dokonał ostatecznego sposobu odzyskania honoru: sepukku. Yuki uniósł lekko brwi, zaskoczony: nie spodziewał się że ten samurajski zwyczaj obowiązywał również tutaj. Chyba że... w sumie warte rozważenia było to, że zarówno Tanuki, jak i Kitsune, mieli własne mony i nosili się bardziej na styl samurajski niż rządców ziemskich. Czyżby Natsume nieświadomie wpakował się w jakiś konflikt pomiędzy rodami samurajskimi?
No to ładna kabała.
Kogan wbił sobie nóż w brzuch, odruchowo schylając tułów w taki sposób, że Kame mógł gładkim cięciem zdjąć mu głowę z karku. Pozbawione życia ciało osunęło się na ziemię, obmywając powierzchnię areny szkarłatem. Natsume położył ręce na ramionach dziewcząt, jak gdyby w celu uspokojenia ich.
-Porzuć to życie, Kitsune Kogan, i odszukaj spokój... w głębinach, pośród umarłych.
Wtedy nadszedł czas wyboru ziemi dla zwyciężczyni. Ta, ku zaskoczeniu wielu, postanowiła pozostać na terenach tartaku, aby utrzymać władzę Tanukich nad tą okolicą. Yuki zdążył już usłyszeć przez ten miesiąc o tym, że pomimo to miejsce nie było najbardziej dochodowym biznesem na świecie, to jednak powoli zaczynała się przekształcać w iście rodzinną siedzibę Tanukich, gdzie powinna takowa siedziba już pozostać. Chociaż nie znał prawdziwych powodów dla których starsza Tanuki dokonała takiego a nie innego wyboru, to i tak nie pozostało mu nic innego jak poprzeć wybór swojej podopiecznej. Takiego wyboru dokonała, taką ścieżką chce kroczyć.
-Gratulacje, Natsu. Przebiłaś wszelkie oczekiwania jakie mogłem mieć. Jestem z Ciebie dumny.
Zwłaszcza po tym, co miało nadejść za moment.
Jak gdyby nigdy nic powrócił na trybuny, ponownie stając obok Haru, która całkowicie skupiona na kibicowaniu swojej starszej siostrze nawet chyba nie zauważyła, że Yuki w ogóle gdzieś zniknął. Chwilę później zaś wydarzyło się coś, czego ani on, ani chyba ktokolwiek na trybunach się nie spodziewał: Kitsune z własnej woli poddał walkę, porzucając swoją dumę i pewność siebie, które jeszcze przed chwilą aż z niego kipiały. Widać jednak było, że Kogan był wściekły swoją porażką - jak gdyby nie wiedział, co się wydarzyło, albo spodziewał się że cała walka potoczy się inaczej. Natsume w sumie nawet wiedział, co było powodem jego irytacji, ale o tym akurat za chwilę dowiedzą się wszyscy obecni...
Haru wskoczyła na arenę i z całych sił objęła swoją wyczerpaną pojedynkiem siostrę, która chyba nadal nie przyjęła do świadomości że walka jest zakończona, a ona zwyciężyła pomimo wszystkich przeciwności. Natsume, który już wrócił do bycia samym sobą, spokojnie wkroczył za młodszą Tanuki i objął obie siostry, pozwalając im się nacieszyć całą sytuacją. Jednocześnie jednak nasłuchiwał momentu, w którym swoje widowisko miała zacząć Hyorai...
I ten nadszedł z głośnym hukiem. Pojawienie się gadającego, otoczonego błyskawicami tygrysa było czymś, czego żaden z mieszkańców się nie spodziewał: oto Byakko, kami i strażnik Zachodu, przybył do ich miejscowości aby wskazać grzechy, którymi skalał się jeden z kombatantów. Żaden z żyjących nie potrafił zachować spokoju ducha w obecności przepełnionego wściekłością bóstwa, więc nie dziwił się że większość zaczęła albo się niebiańskiemu tygrysowi kłaniać, albo po prostu uciekać gdzie pieprz rośnie. Yuki tylko uśmiechnął się pod maską (gest, którego nikt nie zobaczy) i stanął przed Natsu i Haru, jak gdyby w obronnym geście. Wiedział że nie grozi im nic złego, ale lepiej zachować pozory że nie ma nic wspólnego z całą tą sytuacją i nagłym zrzuceniem porażonego prądem trupa na ziemię.
Hyorai odegrała swoją rolę znakomicie. Po całym pokazie "potęgi bóstwa", bezpiecznie zniknęła, pozostawiając za sobą tylko oniemiałych mieszkańców... i prawdopodobnie legendę o przybyciu Byakko do małej wioski pomiędzy górami. Chociaż... przyniosła też jeszcze jedno. Fakt, że Kitsune Kogan, po praktycznej utracie wszystkich kolorów z twarzy, upadł na kolana i przyznał się do oszustwa. Reakcja ze strony zarówno jego samego, jak i sędziego, była jednak... zaskakująca. Praktycznie od razu podano mu mały oręż, aby dokonał ostatecznego sposobu odzyskania honoru: sepukku. Yuki uniósł lekko brwi, zaskoczony: nie spodziewał się że ten samurajski zwyczaj obowiązywał również tutaj. Chyba że... w sumie warte rozważenia było to, że zarówno Tanuki, jak i Kitsune, mieli własne mony i nosili się bardziej na styl samurajski niż rządców ziemskich. Czyżby Natsume nieświadomie wpakował się w jakiś konflikt pomiędzy rodami samurajskimi?
No to ładna kabała.
Kogan wbił sobie nóż w brzuch, odruchowo schylając tułów w taki sposób, że Kame mógł gładkim cięciem zdjąć mu głowę z karku. Pozbawione życia ciało osunęło się na ziemię, obmywając powierzchnię areny szkarłatem. Natsume położył ręce na ramionach dziewcząt, jak gdyby w celu uspokojenia ich.
-Porzuć to życie, Kitsune Kogan, i odszukaj spokój... w głębinach, pośród umarłych.
Wtedy nadszedł czas wyboru ziemi dla zwyciężczyni. Ta, ku zaskoczeniu wielu, postanowiła pozostać na terenach tartaku, aby utrzymać władzę Tanukich nad tą okolicą. Yuki zdążył już usłyszeć przez ten miesiąc o tym, że pomimo to miejsce nie było najbardziej dochodowym biznesem na świecie, to jednak powoli zaczynała się przekształcać w iście rodzinną siedzibę Tanukich, gdzie powinna takowa siedziba już pozostać. Chociaż nie znał prawdziwych powodów dla których starsza Tanuki dokonała takiego a nie innego wyboru, to i tak nie pozostało mu nic innego jak poprzeć wybór swojej podopiecznej. Takiego wyboru dokonała, taką ścieżką chce kroczyć.
-Gratulacje, Natsu. Przebiłaś wszelkie oczekiwania jakie mogłem mieć. Jestem z Ciebie dumny.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Totsukawa
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości