Villa Hikariego
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Zdecydowanie nie mieli problemu ze znalezieniem wspólnego języka. Szybko nawiązała się między nimi nić porozumienia sprawiająca, że z przyjemnością spędzali ze sobą czas, nawet jeśli do tej pory nie było na to zbyt wiele okazji. Miała jednak nadzieję, że teraz się to zmieni. Kiedy tylko dziewczyna usłyszała słowa o lisku opuściła nos na kwintę, a ramiona opadły jej niemal do ziemi. Takiego przytyku się kompletnie nie spodziewała z jego strony.
-Proszę... nie strasz mnie, że ja również jestem taka marudna... - odparła niby smutnym tonem, jednak zdecydowanie słychać było w nim śmiech i żart. Wiedziała, że nie chciał zrobić tego tak aby było jej przykro, a na pewno się tego po nim nie spodziewała. Zrobił na niej dokładnie odwrotne wrażenie, więc nie zamierzała teraz sądzić by mogło być inaczej.
Zmartwiła się dość mocno słowami o samotności, jednak dopiero kiedy poznała nieco więcej szczegółów, na chwilę zabrakło jej języka w buzi. Zupełnie nie tego się spodziewała. No ale skoro mieszkał sam, nie mogło być za tym specjalnie dużo dobrych = pozytywnych historii... no chyba, że stwierdziłby, że już dorósł do mieszkania samodzielnie i chce się po prostu oddzielić od rodziców i żyć na własny rachunek. Chyba tylko to nie byłoby smutne. Widać było po jej oczach, że naprawdę przejęła się jego słowami. Nie chciała wiedzieć, że dzieje mu się krzywda.
-Bardzo mi przykro, Terumi-san - odparła ze współczuciem kładąc mu dłoń na ramieniu. Wiedziała, że to nie jest dużo, jednak choć tak chciała mu okazać chociaż odrobinę wsparcia. No, ale skoro sam szybko zmienił temat to nie zamierzała go ciągnąć. Nie było to coś o czym łatwo się rozmawiało, więc rozumiała, że mógł chcieć nie drążyć. Miał ich czekać miły dzień i popołudnie, a nie lamentowanie i smęcenie. Choć jeśli przyjdzie mu rozmawiać o tym co ją ostatnio spotkało chyba faktycznie zacznie przypominać Tomoe.
-Zdaję się na ciebie, ja przyjmę wszystko - uśmiechnęła się szeroko, będąc gotową na wszystkie propozycje. Nie wiedziała co dokładnie ma w zanadrzu, więc nie było sensu mu narzucać. Sama przecież chciała czerpać z tych niezwykłych kultur garściami, więc to była dobra okazja by skorzystać, a skoro o kulturze miejscowych mowa...
-Opowiesz coś o okolicy swojemu styranemu drogą wędrowcy? Mam tylko nadzieję, że ja nie skończę jak moja kuzynka - zagadnęła mrugając do niego okiem. Doskonale pamiętała co wspominał o Inoshi w czasie spotkania w karczmie. Było zbyt zimno na pływanie, oj zdecydowanie.
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Swoimi słowami Hikari wcale nie próbował nikomu przytykać, zresztą okazji do poznania zachowań liska miał niewiele więc w tym przypadku był to ślepy strzał. Wydawało się jakoby w tym trochę spudłował tylko nie dostrzegał aby Tomoe był marudny. Wręcz przeciwnie, poznał jego przyjacielską stronę już w karczmie gdzie ten bawił się z Kuroi'em. Głos Misae wydawał się teoretycznie smutny, ale mógł bez problemu wyczuć ukrywany śmiech.
- Jeszcze nie słyszałem aby marudził, o ile nie pośpieszał mnie z podaniem jedzenia na powitanie.
Może powinien zaprzepaścić już temat, ale nie potrafił odpuścić sobie tej okazji do próby naprawienia tego przy okazji żartując. Dziewczyny zdecydowanie nie mógł określić marudą, miał do czynienia z jedną w swoim życiu i prawdopodobnie nie wytrzymałby tego drugi raz choć brakowało mu tych dni.
W trakcie rozmowy o jego samotnym życiu białowłosa zdecydowanie posmutniała, miał wrażenie jakoby z jej oczu miały popłynąć niedługo łzy. Nie chciał swoimi historiami sprawiać w nikim takich emocji, zresztą sam negatywnych uczuć nie odczuwał odnośnie tych wspomnień. Całą gorycz dawno zapieczętował dla własnego pożytku, ale niespodziewanie mając dłoń na ramieniu odrobinka jej wydostała się na zewnątrz delikatnie pomniejszając uśmiech. Dotknął jej dłoni swoją spotykając się zapewne również wzrokiem tych różnokolorowych par.
- Nie powinno, już dawno się do tego przyzwyczaiłem. Nie miałem na to żadnego wpływu, byłem zbyt młody więc decyzji mi nawet nie pozostawiono. Wiele osób spotyka gorszy los, a jak widać poradziłem sobie z tymi problemami.
W jego słowach nie dało się usłyszeć smutku, bardziej wdzięczność za troskę. Przez sekundę lub dwie miał chęć zostać tak dłużej, ale samo pocieszanie obecnie już mężczyzny przyszło trochę zbyt późno nie obrażając nikogo. Przypominało to przybycie strażaków do spalonego domostwa gdy pożar przestał sprawiać zagrożenie. Jakby nie patrzeć z Soso jest kawałek więc musiał też zapewnić gościom ich podstawowe potrzeby więc wrócił nie przedłużając chwili do przygotowań. Wyjął garnuszek, który zasypał herbatą i czekając aż woda zacznie wrzeć zabrał na stół dwa kubki oraz czarki. Po wszystkim nie zapomniał o lisku i jego miseczce z wodą zabierając ją bliżej stołu przygotowując się do odpowiedzi na trudne pytanie z nawiązaniem do Inoshi.
- Okolica, ciężko opowiadać o wiosce zajmującej się uprawą ryżu pod ochroną szczepu w zamian za udzielenie im miejsca zamieszkania. Dookoła znajdziesz głównie pola, a samo Yusetsu porównując do gór nie posiada wiele widoków mogących złapać za serce. Za najciekawszą atrakcję uznałbym muzeum pamięci, skąd poznając różne ciekawostki można ustalić kolejny cel. Z ciekawości, zwiedziłaś już coś od opuszczenia Yinzin?
Po swojej odpowiedzi ruszył ku drzwiom przy schodach ukazując za nimi pomieszczenie wypełnione tylko częściowo. Zapasów dla jednej osoby wiele nie potrzebował, choć ilość butelek przewyższała potrzeby jakiejkolwiek osoby. Przyglądając się można również dostrzec dziwną szklaną aparaturę. Jak wszedł do wewnątrz skorzystał z części swojej szybkości kończąc kolekcjonowanie wszystkich potrzebnych składników do ramenu w sekundy. Z sobą wziął też butelkę sake, którą zostawił na miejscu po drodze do blatów. Zanim zacznie polewać procenty wpierw musiał czuł odpowiedzialność za napełnienie żołądków gości.
- I nie obawiałbym się skończenia jak kuzynka, jest to niemożliwe. Podobno Tomoe marudzi, a przy Inoshi nazwałbym go potulnym aniołkiem.
I tak nawiązania do własnej przeszłości go nie bolały, ale wydawało się jakby wspominając o uczennicy mógł kryć się jakiś smutek. Opisać ich rozstanie jako beznadziejne to zbyt mało. Mimo to zupełnie nie przerywał obowiązków obecnie płucząc warzywa w wodzie przed rozpoczęciem krojenia ich oraz zajmowania się mięsem.
- Jeszcze nie słyszałem aby marudził, o ile nie pośpieszał mnie z podaniem jedzenia na powitanie.
Może powinien zaprzepaścić już temat, ale nie potrafił odpuścić sobie tej okazji do próby naprawienia tego przy okazji żartując. Dziewczyny zdecydowanie nie mógł określić marudą, miał do czynienia z jedną w swoim życiu i prawdopodobnie nie wytrzymałby tego drugi raz choć brakowało mu tych dni.
W trakcie rozmowy o jego samotnym życiu białowłosa zdecydowanie posmutniała, miał wrażenie jakoby z jej oczu miały popłynąć niedługo łzy. Nie chciał swoimi historiami sprawiać w nikim takich emocji, zresztą sam negatywnych uczuć nie odczuwał odnośnie tych wspomnień. Całą gorycz dawno zapieczętował dla własnego pożytku, ale niespodziewanie mając dłoń na ramieniu odrobinka jej wydostała się na zewnątrz delikatnie pomniejszając uśmiech. Dotknął jej dłoni swoją spotykając się zapewne również wzrokiem tych różnokolorowych par.
- Nie powinno, już dawno się do tego przyzwyczaiłem. Nie miałem na to żadnego wpływu, byłem zbyt młody więc decyzji mi nawet nie pozostawiono. Wiele osób spotyka gorszy los, a jak widać poradziłem sobie z tymi problemami.
W jego słowach nie dało się usłyszeć smutku, bardziej wdzięczność za troskę. Przez sekundę lub dwie miał chęć zostać tak dłużej, ale samo pocieszanie obecnie już mężczyzny przyszło trochę zbyt późno nie obrażając nikogo. Przypominało to przybycie strażaków do spalonego domostwa gdy pożar przestał sprawiać zagrożenie. Jakby nie patrzeć z Soso jest kawałek więc musiał też zapewnić gościom ich podstawowe potrzeby więc wrócił nie przedłużając chwili do przygotowań. Wyjął garnuszek, który zasypał herbatą i czekając aż woda zacznie wrzeć zabrał na stół dwa kubki oraz czarki. Po wszystkim nie zapomniał o lisku i jego miseczce z wodą zabierając ją bliżej stołu przygotowując się do odpowiedzi na trudne pytanie z nawiązaniem do Inoshi.
- Okolica, ciężko opowiadać o wiosce zajmującej się uprawą ryżu pod ochroną szczepu w zamian za udzielenie im miejsca zamieszkania. Dookoła znajdziesz głównie pola, a samo Yusetsu porównując do gór nie posiada wiele widoków mogących złapać za serce. Za najciekawszą atrakcję uznałbym muzeum pamięci, skąd poznając różne ciekawostki można ustalić kolejny cel. Z ciekawości, zwiedziłaś już coś od opuszczenia Yinzin?
Po swojej odpowiedzi ruszył ku drzwiom przy schodach ukazując za nimi pomieszczenie wypełnione tylko częściowo. Zapasów dla jednej osoby wiele nie potrzebował, choć ilość butelek przewyższała potrzeby jakiejkolwiek osoby. Przyglądając się można również dostrzec dziwną szklaną aparaturę. Jak wszedł do wewnątrz skorzystał z części swojej szybkości kończąc kolekcjonowanie wszystkich potrzebnych składników do ramenu w sekundy. Z sobą wziął też butelkę sake, którą zostawił na miejscu po drodze do blatów. Zanim zacznie polewać procenty wpierw musiał czuł odpowiedzialność za napełnienie żołądków gości.
- I nie obawiałbym się skończenia jak kuzynka, jest to niemożliwe. Podobno Tomoe marudzi, a przy Inoshi nazwałbym go potulnym aniołkiem.
I tak nawiązania do własnej przeszłości go nie bolały, ale wydawało się jakby wspominając o uczennicy mógł kryć się jakiś smutek. Opisać ich rozstanie jako beznadziejne to zbyt mało. Mimo to zupełnie nie przerywał obowiązków obecnie płucząc warzywa w wodzie przed rozpoczęciem krojenia ich oraz zajmowania się mięsem.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Choć żart w głosie ostał wyłapany mężczyzna zdecydował się na krótkie usprawiedliwienie. To było całkiem urocze i zabawne z jego strony. Uśmiechnęła się tylko szeroko.
-Wszystko możliwe... odkąd w YinZin przesadziłam z karmieniem go, ma apetyt jak mały wilczek - mimo, że jej głos był żartobliwy zdecydowanie była w niej prawda. Dziewczyna doskonale wiedziała co ma na myśli. No ale to była jej wina i nikogo innego. Gdyby nie wynajęła domku na odludziu by trenować... nie byłoby problemu gdyby nie chciała trenować technik wymagających drugiej osoby... tak o to musiała jakoś go zachęcić do współpracy, a nic tak na niego nie działało jak jedzenie. Dokładnie tym błędnym kołem trening dziewczyny równał się tyciem fenka.
Na słowa o rodzinie nic już nie mówiła. Jedynie pozwoliła by położył swoją dłoń na jej, a potem ich oczy się spotkały. Chciała sprawić, aby poczuł się choć trochę lepiej, jednak nie wiedziała co może zrobić. Szczęśliwie on sam zdecydował się po prostu zabrać za przygotowywanie picia dla swoich gości. Lisek od razu doskoczył do miski opróżniając go w chwilę. Przez ten czas Misae obserwowała gospodarza oczekując swojej herbatki.
Mimo sporej nadziei na jakieś ciekawostki niestety musiała się nieco zawieść. Choć Hikari podzielił się z nią jakimś ciekawym miejscem.
-Czyli mój kolejny punkt na mapie to muzeum pamięci! - odparła z entuzjazmem. Chciała zwiedzić jak najwięcej, skoro miała teraz całkiem sporo czasu. Nie mogła przecież zbyt szybko wrócić do domu. A czemu? Miała swoje powody, o których zupełnie niechcący zagadnął brunet. Jej wyraz twarzy się nieco zmienił. Stał się nieco posmutniały, może zawstydzony... zmęczony tym wszystkim. Zwróciła oczy w dno czarki, delikatnie muskając palcami po jej krawędzi w tę i z powrotem, zupełnie jakby o czymś intensywnie myślała. Postanowiła jednak nie siedzieć w milczeniu i odpowiedzieć.
- Nic, rodzice wezwali mnie do Soso... po długiej nieudanej rozmowie, nieudanej próbie mariażu i jeszcze bardziej dołującej kłótni uznałam, że lepiej zejść im z oczu na jakiś czas - odparła, unosząc kącik ust w krzywym uśmiechu. Zdecydowanie ten dzień będzie bardzo długo wspominać i to zupełnie nie z nostalgią. Choć może to wszystko z jej winy? Może gdyby nie hormony, może gdyby nie jej o dziwo nie łatwy do utrzymania język - o zgrozo; nie musiałaby teraz być w podróży, czekając, aż jej rodzice się udobruchają.
Dlatego właśnie też chyba była w stanie zrozumieć swoją kuzynkę. Uśmiechnęła się przepraszająco, do Hikari'ego, zupełnie jakby to ona zaszła mu za skórę, a nie blondynka.
-Wiesz jak to bywa... my kobiety przechodzimy cięższe momenty czasem - nie wiedziała jak pozbyć się smutku, który dostrzegła w jego oczach. Nie lubiła go widzieć. Był to jeden z tych okropnych momentów, kedy czuła się naprawdę bezwartościowa...
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Lisek wcale nie wyglądał jakoby posiadał tak wielki apetyt, brakowało mu wiele do rozmiarów kulki. Musiał posiadać dobrą przemianę materii, albo sporo ruchu choć stawiał w tym przypadku na to drugie. Odkąd go poznał był ciągle w podróży z właścicielką, która swoją wypowiedzią na zewnątrz rozbawiła, a wewnętrznie lekko zamartwiła Hikariego czy ma wystarczająco zapasów. Musiał sobie jakoś radzić, najwyżej się przejdzie na zakupy lub wytrzymają do posiłku przyniesionego później przez jego pracowników.
- Jeżeli zechcesz możemy wybrać się razem, jakoś jeszcze sam go nie zwiedziłem.
Nawiązał odnośnie muzeum pamięci nie zastanawiając się nawet. Można powiedzieć miał sporo wolnego czasu, głównie poświęconego treningowi więc mała wycieczka po prowincji nie zaszkodzi. Mógł na takową pozwolić sobie w każdej sekundzie bez żadnego ograniczania. Niestety cały dobry nastrój Terumi musiał nieświadomie popsuć jednym pytaniem. Cały radość, która niemal nieprzerwanie biła od białowłosej rozpłynęła się. Zauważył to wychodząc z schowka z pełnymi rękoma nie mając szczęśliwie czasu na domysły. Pierwsze wyobrażenia to były jakieś okrucieństwa z którymi musiała zmierzyć się na jakiejś misji, słysząc o nieudanej próbie mariażu zdecydowanie zachował spokój. Wysłuchał jej do końca odkładając wszystkie rzeczy i przez moment przerwał przygotowywanie posiłku aby wlać ugotowaną wodę do przygotowanego wcześniej garnuszka z herbatą zanosząc go na stół. Zebrał też z sobą metalowe sitko, mające oddzielić fusy przy przelewaniu gotowego napoju do kubków. Dało to czas na dodanie odnośnie cięższych momentów kobiet, czego nie koniecznie rozumiał.
- Jestem pewien, że niedługo im przejdzie. Co prawda słyszałem o ścisłych regułach pod tym względem w górach, ale muszą wybaczyć swojej córce. Moim zdaniem każdy powinien sam wybierać swoje przeznaczenie, choć łatwo mi to mówić gdy nigdy nic mnie nie ograniczało. Niestety trochę słaby ze mnie doradca. Zapamiętaj tylko, że nie ważne przed kim czy przed czym byś nie uciekała tutaj zawsze znajdziesz schronienie na jak długo tylko potrzebujesz.
Przemawiał z lekką troską w głosie, a na koniec dodał mrugnięcie okiem w dużo opóźnionej odpowiedzi. Przez moment też myślał złapać dłoń niewiasty, ale zamiast tego widząc przejeżdżała paluszkiem po sake na chwilę objął ją ramieniem w geście pocieszenia dodając kilka słów.
- Więc nie musisz się przejmować, możesz po prostu odpocząć.
Nie przedłużał tego momentu wciąż mając wiele do przygotowania zaczynając od rozlania zaparzonej herbatki oraz sake w osobne naczynia. Podniósł swoją czarkę rzucając toastem przed jej szybkim najprawdopodobniej wspólnym opróżnieniem. Dla koneserów pijących Awamori nie wymagało popijania, bo utrzymywał się posmak owocu brzoskwiniowego w gardle.
- Aby w przyszłości najlepiej uniknąć więcej takich problemów.
- Jeżeli zechcesz możemy wybrać się razem, jakoś jeszcze sam go nie zwiedziłem.
Nawiązał odnośnie muzeum pamięci nie zastanawiając się nawet. Można powiedzieć miał sporo wolnego czasu, głównie poświęconego treningowi więc mała wycieczka po prowincji nie zaszkodzi. Mógł na takową pozwolić sobie w każdej sekundzie bez żadnego ograniczania. Niestety cały dobry nastrój Terumi musiał nieświadomie popsuć jednym pytaniem. Cały radość, która niemal nieprzerwanie biła od białowłosej rozpłynęła się. Zauważył to wychodząc z schowka z pełnymi rękoma nie mając szczęśliwie czasu na domysły. Pierwsze wyobrażenia to były jakieś okrucieństwa z którymi musiała zmierzyć się na jakiejś misji, słysząc o nieudanej próbie mariażu zdecydowanie zachował spokój. Wysłuchał jej do końca odkładając wszystkie rzeczy i przez moment przerwał przygotowywanie posiłku aby wlać ugotowaną wodę do przygotowanego wcześniej garnuszka z herbatą zanosząc go na stół. Zebrał też z sobą metalowe sitko, mające oddzielić fusy przy przelewaniu gotowego napoju do kubków. Dało to czas na dodanie odnośnie cięższych momentów kobiet, czego nie koniecznie rozumiał.
- Jestem pewien, że niedługo im przejdzie. Co prawda słyszałem o ścisłych regułach pod tym względem w górach, ale muszą wybaczyć swojej córce. Moim zdaniem każdy powinien sam wybierać swoje przeznaczenie, choć łatwo mi to mówić gdy nigdy nic mnie nie ograniczało. Niestety trochę słaby ze mnie doradca. Zapamiętaj tylko, że nie ważne przed kim czy przed czym byś nie uciekała tutaj zawsze znajdziesz schronienie na jak długo tylko potrzebujesz.
Przemawiał z lekką troską w głosie, a na koniec dodał mrugnięcie okiem w dużo opóźnionej odpowiedzi. Przez moment też myślał złapać dłoń niewiasty, ale zamiast tego widząc przejeżdżała paluszkiem po sake na chwilę objął ją ramieniem w geście pocieszenia dodając kilka słów.
- Więc nie musisz się przejmować, możesz po prostu odpocząć.
Nie przedłużał tego momentu wciąż mając wiele do przygotowania zaczynając od rozlania zaparzonej herbatki oraz sake w osobne naczynia. Podniósł swoją czarkę rzucając toastem przed jej szybkim najprawdopodobniej wspólnym opróżnieniem. Dla koneserów pijących Awamori nie wymagało popijania, bo utrzymywał się posmak owocu brzoskwiniowego w gardle.
- Aby w przyszłości najlepiej uniknąć więcej takich problemów.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Rozbawiła go. To dobrze. Lubiła jak ludzie się uśmiechają, a śmiech Hikari'ego był wyjątkowo przyjemny dla ucha i cieszyła się, że mogła go usłyszeć. Na wieści o wspólnej wyprawie jedynie klasnęła w dłonie zadowolona.
-Nie widziałam innej możliwości! - odparła zadowolona sama z siebie. Wszak po tym muzeum ktoś ją musiał oprowadzić. No niby na miejscu na pewno by się znalazł jakiś kustosz czy ktoś odpowiedzialny za wystawę i mógłby jej dokładnie wszystko przybliżyć, ale to nie o to w tym wszystkim chodziło! Mieli się po prostu dobrze bawić i czuła, że w jego towarzystwie może na to liczyć.
Nawet jeżeli atmosfera jaka między nimi panowała na chwilę się popsuła. Nie uważała tego za winę Terumi'ego. Bardziej za swoją słabość. Wszak mogła jak nakazywała etykieta z uśmiechem odpowiedzieć coś zbywającego temat i nie zaczynać swojej nieco żałosnej historii. Mogła, ale nie potrafiła. Dziewczyna nie zwykła kłamać, choćby się waliło i paliło i nie zamierzała od tak zmienić swojego podejścia. Poza tym nie chciała okłamywać bruneta. Ta nić porozumienia, którą udało im się w niespodziewanie krótkim czasie stworzyć nie mogła, od tak zostać zniszczona. A na pewno nie świadomie.
Przysłuchiwała się jego słowom z uwagą. Miał naprawdę bardzo dużo racji. Misae zdawała sobie sprawę, że rodzice jej wybaczą. Za mocno kochali swoją jedyną córkę, aby się jej wyrzec. Były to jeszcze wstępne rozmowy, a nie ucieczka przy wszystkich gościach sprzed ołtarza, bo tego by już jej nie darowali.
-Może byłoby inaczej, ale moja babka już od dłuższego czasu nazywa mnie starą panną. Powinnam zaakceptować swój los i przynieść chlubę rodzinie, jednak... możesz się ze mnie śmiać, ale wierzę w romantyczną miłość. Moi rodzicie mieli szczęście i nie tylko połączył ich klan ale również uczucia. Chciałabym by i mnie to spotkało. Budzić się obok kogoś, kto nadaje naszemu życiu sens. Przy kimś, kogo kochamy, pożądamy, a jednocześnie jest najlepszym przyjacielem i można porozmawiać o wszystkim - trochę zawstydziła ją jej własna szczerość. No ale było to to, co czuła w swoim serduszku. Kiedy tylko objął ją ramieniem, ta odruchowo oparła się o niego głową. Nawet jeżeli trwało to tylko chwilę było to bardzo przyjemne. Choć nie tak jak jego słowa, od których oczy zalśnily jej od wzruszenia. Chyba nie mogła liczyć na więcej dowodów na to, że jest niesamowity. Nie tylko militarnie ale i w środku.
-Dziękuję, Terumi-san... nie wiem czym zasłużyłam na taką dobroć z twojej strony - odparła sama nawet nie zauważając jak zaciśnięte od wzruszenia jest jej gardło. Nie tego się spodziewała, ale nie wiedziała jak dziękować opatrzności za taki los. Czuła się tu tak bezpiecznie. Dopiero co się poznali, a miała wrażenie, że znali się od dawien dawna. I kto jej teraz wmówi, że na tym świecie nie ma już dobrych ludzi? Misae miała rację, że to nie jest wymierający gatunek, oj nie!
Białowłosa uniosła czarkę
-... a zamiast tego spotykać tylko takich ludzi - dodała na zakończenie toastu. Później pociągnęła syty łyk alkoholu, pozwalając by ten swoim ognistym nurtem splynął po jej gardle rozgrzewajac ją porządnie.
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Pstalając wspólne zwiedzanie pozostało mieć nadzieję, że będzie mógł cokolwiek opowiedzieć o znajdujących się tam rzeźbach, malunkach, pismach czy cokolwiek jeszcze tam trzymają. Wychowując się samotnie nie miał kto mu tego przekazać, a swojej wiedzy też nigdy nie miał okazji z nikim specjalnie skonfrontować. Nie wszystko dokładnie przemyślał, ale słowo się rzekło więc nie mógł się wycofać. W najgorszym przypadku będzie towarzyszem starającym się umilić czas.
Słuchając białowłosej w pewnym sensie był wdzięczny za brak rodziny. Nie musiał słuchać wszystkich porad ludzi wiedzących lepiej od niego samego, a zamiast tego skupiał się zazwyczaj na rzeczach dla niego samego ważnych. Hikari nie rozumiał też z czego miałby się śmiać, nie była pierwsza zwierzającą się z pragnienia poznania prawdziwej miłości zamiast tej wymuszonej. Najchętniej rozwiązałby ten problem w tej sekundzie wybywając do Soso rozmawiając z odpowiednimi osobami, ale nic by tym nie wskórał, a zapewne spowodował najwyżej większego zamieszania. Dodatkowo nie miałby żadnych argumentów samemu odrzucając takie relacje przez całe życie. Wyszedłby jedynie na głupca, więc nie pozostało mu nic innego jak przez chwilę użyczyć swojego ramienia mogąc wyczuć przyjemny zapach dobiegający od niewiasty gdy oparła się o niego głową. Nawet mu się to spodobało co widać przez lekkie zaczerwienienie na policzkach, gdyby nie te obowiązki maltretujące go w myślach oraz ciężko wychodzące słowa z podziękowaniami przez jej gardło.
- Możesz tego nie dostrzegać, ale ciężko w tym świecie spotkać tak szczerą, niewinną, pomocną, towarzyską i przekładającą dobro innych nad swoje osobę. Nawet kiedy przyszłaś nie myślałaś o niedoszłym ślubie tylko mojej samotności. Możesz tego nie rozumieć, ale jak każdy robię to z samolubnych pobudek. W życiu pozostał mi jeden cel, zostawienie po sobie lepszego świata niżeli go zastałem, a zaliczyłbym do tego utrzymanie twojego blasku.
Odpowiedział szczerze z uśmiechem nawet jeżeli ma zepsuć o sobie reputację tuż przed toastem, który został przypieczętowany przez Misae. Z swojej perspektywy musiał się szczególnie zgodzić z dodaną przez nią kwestią, tylko jednorazowo mógł zobaczyć podobne światło w czyimś wnętrzu. No patrząc tylko na pobudki mógłby doliczyć też swoją byłą uczennicę, ocenę mocno psuł charakter i wieczne marudzenie.
- Mam nadzieję, że wybaczysz mi jak kiepskim jestem doradcą, ale ludzie zawsze będą gadali i próbowali nam narzucić swoją wolę. Mogę nie rozumieć miłości, bo ostatnie jej poszukiwania zamarły we mnie kiedy spotkałem po latach ojca. Dowiedziałem się wtedy, że zostawili mnie tutaj z względu na zmieszaną krew Yogan i Sanjin mogącą zjednoczyć ponownie szczep w ich uznaniu. Tylko, że właśnie z tego powodu cała wioska mnie nienawidziła gdy zostałem sam. Mógłbym walczyć w ich celu, który z czasem stawał mi się coraz bardziej odległy tylko czy zaznałbym wtedy szczęścia? Co gdybym przez swoje czyny doprowadził zamiast do wojny zamiast do pokoju? Zawsze sądziłem, że znajdę rozwiązanie zyskując na sile, ale zrozumiałem jak ważne jest używanie jej odpowiednio. Najłatwiej podejmować za kogoś decyzje kiedy całą odpowiedzialność tego przyjmuje ktoś inny więc moim zdaniem nie powinnaś na nich zwracać uwagi. To ty spędzisz z tym kimś resztę życia i zwyczajnie wolałbym aby było szczęśliwe jak dotychczas.
Uśmiechnął się mrugając oczkiem po swoim zwierzeniu z niemałych sekretów choć tego nie pokazywał. Po prostu ruszył ku blatom i używając swojej szybkości w mgnieniu oka za pomocą noża kuchennego pokroił wszystkie składniki tymczasowo wrzucając tylko część z mięsem na początek. Nie zapomniał w tym wszystkim o Tomoe przygotowując mu osobny kawałek i podając w kolejnej miseczce.
Słuchając białowłosej w pewnym sensie był wdzięczny za brak rodziny. Nie musiał słuchać wszystkich porad ludzi wiedzących lepiej od niego samego, a zamiast tego skupiał się zazwyczaj na rzeczach dla niego samego ważnych. Hikari nie rozumiał też z czego miałby się śmiać, nie była pierwsza zwierzającą się z pragnienia poznania prawdziwej miłości zamiast tej wymuszonej. Najchętniej rozwiązałby ten problem w tej sekundzie wybywając do Soso rozmawiając z odpowiednimi osobami, ale nic by tym nie wskórał, a zapewne spowodował najwyżej większego zamieszania. Dodatkowo nie miałby żadnych argumentów samemu odrzucając takie relacje przez całe życie. Wyszedłby jedynie na głupca, więc nie pozostało mu nic innego jak przez chwilę użyczyć swojego ramienia mogąc wyczuć przyjemny zapach dobiegający od niewiasty gdy oparła się o niego głową. Nawet mu się to spodobało co widać przez lekkie zaczerwienienie na policzkach, gdyby nie te obowiązki maltretujące go w myślach oraz ciężko wychodzące słowa z podziękowaniami przez jej gardło.
- Możesz tego nie dostrzegać, ale ciężko w tym świecie spotkać tak szczerą, niewinną, pomocną, towarzyską i przekładającą dobro innych nad swoje osobę. Nawet kiedy przyszłaś nie myślałaś o niedoszłym ślubie tylko mojej samotności. Możesz tego nie rozumieć, ale jak każdy robię to z samolubnych pobudek. W życiu pozostał mi jeden cel, zostawienie po sobie lepszego świata niżeli go zastałem, a zaliczyłbym do tego utrzymanie twojego blasku.
Odpowiedział szczerze z uśmiechem nawet jeżeli ma zepsuć o sobie reputację tuż przed toastem, który został przypieczętowany przez Misae. Z swojej perspektywy musiał się szczególnie zgodzić z dodaną przez nią kwestią, tylko jednorazowo mógł zobaczyć podobne światło w czyimś wnętrzu. No patrząc tylko na pobudki mógłby doliczyć też swoją byłą uczennicę, ocenę mocno psuł charakter i wieczne marudzenie.
- Mam nadzieję, że wybaczysz mi jak kiepskim jestem doradcą, ale ludzie zawsze będą gadali i próbowali nam narzucić swoją wolę. Mogę nie rozumieć miłości, bo ostatnie jej poszukiwania zamarły we mnie kiedy spotkałem po latach ojca. Dowiedziałem się wtedy, że zostawili mnie tutaj z względu na zmieszaną krew Yogan i Sanjin mogącą zjednoczyć ponownie szczep w ich uznaniu. Tylko, że właśnie z tego powodu cała wioska mnie nienawidziła gdy zostałem sam. Mógłbym walczyć w ich celu, który z czasem stawał mi się coraz bardziej odległy tylko czy zaznałbym wtedy szczęścia? Co gdybym przez swoje czyny doprowadził zamiast do wojny zamiast do pokoju? Zawsze sądziłem, że znajdę rozwiązanie zyskując na sile, ale zrozumiałem jak ważne jest używanie jej odpowiednio. Najłatwiej podejmować za kogoś decyzje kiedy całą odpowiedzialność tego przyjmuje ktoś inny więc moim zdaniem nie powinnaś na nich zwracać uwagi. To ty spędzisz z tym kimś resztę życia i zwyczajnie wolałbym aby było szczęśliwe jak dotychczas.
Uśmiechnął się mrugając oczkiem po swoim zwierzeniu z niemałych sekretów choć tego nie pokazywał. Po prostu ruszył ku blatom i używając swojej szybkości w mgnieniu oka za pomocą noża kuchennego pokroił wszystkie składniki tymczasowo wrzucając tylko część z mięsem na początek. Nie zapomniał w tym wszystkim o Tomoe przygotowując mu osobny kawałek i podając w kolejnej miseczce.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Byli w trochę tragikomicznie odwrotnej sytuacji. On nie miał rodziców, oraz płynących z tego tytułu obowiązków, mogąc w samotności korzystać z wolności, natomiast ona posiadała rodziców i dom tętniący życiem, jednak musiała w zamian godzić się na dawki goryczki, które z tego tytułu na niej padały. Żadne nie miało idealnej sytuacji. No ale chyba właśnie tak było w tym świecie. Nie można było nikomu zazdrościć, bo koniec końców choćby nie wiadomo co nas spotkało było ktoś kto miał gorzej, albo w danym momencie lepiej. Wszystko po prostu jak na huśtawce raz było u góry, a raz swobodnie opadało prostu w dół. Dzięki różnym przeżyciom, mieli zupełnie inne doświadczenia i spojrzenia na świat oraz inne sprawy. Było to widać po słowach Hikari'ego opisujących Misae. Ta spojrzała na niego, a jej policzki zalał rumieniec.
-Po raz kolejny stwierdzam, że przeceniasz mnie Terumi-san... - ukryła twarz w czarce sake. Reakcja jej ciała była na tyle zawstydzająca, że wolała aby jej nie dostrzegł. Przecież nie robiła niczego nadzwyczajnego, więc skąd taki osąd o jej osobie? Nie miała żadnych wątpliwości, że ją przecenia. Jednak czy było to złe, że zrobiło jej się tak miło gdy to usłyszała? Miała kogoś za to przepraszać?
Każdy ma swoje demony, z którymi musiał walczyć jak nie każdego dnia to i tak wyjątkowo często. Nie było to wszak zaskoczeniem, jednak to co mówił Hikari mocno wpływało na serce dziewczyny. Wyobcowany przez to, że jego rodzice... byli jego rodzicami? Oczy białowłosej skrzyły się coraz mocniej przy każdym kolejnym jego słowie. Kiedy skończył mówić, sama nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Miała wrażenie, że cokolwiek wypłynie teraz z jej ust będzie niewystarczające. Wiedziała, że nie chciał aby źle się czuła. Nie był kimś, kto z tak błahych powodów podzieliłby się swoim życiem. Samo to, że opuścił tak ważną w świecie shinobi'ch gardę czyniło ten moment wyjątkowym dla Yamanaki. To zaufanie jakim ją obdarzył nie było czymś z czym ludzie często się spotykali.
Nie mogła znaleźć słów, jednak z jakiegoś powodu uważała, że byłyby w tym momencie wręcz nieodpowiednie. Mogłoby zepsuć atmosferę i moment jaki teraz nastał. Wstała jedynie z wolna, choć w ich przypadku określenie wolno-szybko było bardzo subiektywne. Prędkość jego ruchów była czymś czego ona nawet nie była w stanie sobie wyobrazić. Ale w swoim pojmowaniu i tak w wolnych krokach, jakby bojąc się, że go spłoszy wstała i ruszyła w jego stronę. Nie mówiąc nic zatrzymała się przy blacie, przy którym stał. Sięgnęła po nóż, który trzymał aby wyjąć go z jego dłoni, oraz warzywo, które również mógł trzymać w tym momencie. Odstawiła to wszystko na blat. Jej ruchy były spokojne, delikatne i wyważone, a z drugiej strony widać w nich było pewną pewność w działaniu.
Plan miała dosyć prosty. Jeśli tylko odda jej to co trzymał i podda się chwilowo jej władzy, ta podejdzie do niego bardzo blisko. Położy mu dłoń z tyłu głowy, delikatnie wplatając palce w jego długie, czarne kosmyki i pociągnie go delikatnie w dół, tak aby niesiony jej siłą położył swoją brodę na jej ramieniu, opierając się swoim policzkiem o jej. Był od niej wyższy, więc zapewne będzie musiał się nieco pochylić by to zrobić. Drugą ręką w tym samym momencie po prostu go mocno obejmie i przytuli. Ot to wszystko. Czasem to po prostu bliskość drugiego ciała potrafiła sprawić, że wszystkie troski na chwilę zamykały się i odsuwały od nas. Oczywiście była szansa, że nie pozwoli jej tego zrobić, jednak na czym się zatrzyma, zapewne zaraz się okaże.
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Życie od początku stawiało wyzwania Hikariemu, który musiał sobie z nimi w jakiś sposób poradzić. Nie wybierał ucieczki przed problemami, zamiast tego wolał stawić im czoło udowadniając wszystkim jak się mylą. Zawsze jednak w życiu znajdzie się coś nowego. Teraz musiał się zmierzyć pierwszy raz z kobiecym rumieńcem po swoich pochwałach, który lekko udzielił się również na jego policzkach. Szczególnie gdy tak słodko Misae zaczęła się zakrywać czarką sake, ale nie zamierzał z tego powodu zmieniać swojego monologu. Podzielił się głębiej swoją historią nie czekając zbytnio na odpowiedź, która nadeszła w zupełnie niespodziewany sposób.
Widząc dłoń dziewczyny natychmiast zatrzymał dalsze krojenie pozwalając sobie zabrać nóż zupełnie nie rozumiejąc jej powodów. Warzywem nie musiała się kłopotać, leżało na drewnianej desce więc spojrzał na nią z zaciekawieniem w oczach rumieniąc się coraz bardziej przy zmniejszaniu przez nią dystansu. W tym momencie ich ciała niemalże się stykały, a widząc sięgającą tyłu głowy rękę instynktownie pomyślał o ucieczce. Bał się czego może od niego ona oczekiwać, tylko ciało nie potrafiłoby go posłuchać. Jedyne do czego się potrafił zmusić to lekko otworzyć usta czując jak zabrakło mu słów by cokolwiek wypowiedzieć. Pociągnięty w dół upadł głową na jej ramieniu stykając się polikami. Jego z pewnością w tym momencie był gorący, nie mogąc rozpalić się jeszcze bardziej gdy został mocno przytulony.
Zrozumienie sytuacji zajęło mu sekundę, może dwie. Taka niespodziewana bliskość drugiej osoby można powiedzieć w pewien sposób go otępiała. Ciężej było mu zebrać myśli czując tak doskonale jej zapach i kształty w pewnym miejscu dosadniej. W takim momencie nie mógł nawet pomyśleć o swojej przeszłości, z którą dawno sobie poradził. Nie wiedział tylko w jakim kierunku powinien kroczyć spotykając same ślepe uliczki. Bez problemu dało się poczuć jak jego serce przyśpieszyło. Po kilku sekundach wracając do zmysłów uśmiechnął się sięgając wolną dłonią jej pleców odpowiadając na przytulenie.
- Wszystko jest już dobrze głuptasku. Ludzie w wiosce też zaczęli mnie szanować. Jeszcze przypadkiem się w tobie zakocham.
Miał nadzieję, że ostatnie zdanie brzmiało niczym żart tak wewnętrznie zaczynał mieć przed tym obawy. Był tego nieświadomy, ale Yamanaka bardzo szybko przełamała w nim dotychczas wszelakie bariery. Co troszkę zabawne czuł strach zarówno przed pozytywną jak i negatywną odpowiedzią więc szybko dodał jeszcze jedno słowo. Pozostaje mieć nadzieję, że długi język nie przyniesie mu zguby.
- Dziękuję.
Widząc dłoń dziewczyny natychmiast zatrzymał dalsze krojenie pozwalając sobie zabrać nóż zupełnie nie rozumiejąc jej powodów. Warzywem nie musiała się kłopotać, leżało na drewnianej desce więc spojrzał na nią z zaciekawieniem w oczach rumieniąc się coraz bardziej przy zmniejszaniu przez nią dystansu. W tym momencie ich ciała niemalże się stykały, a widząc sięgającą tyłu głowy rękę instynktownie pomyślał o ucieczce. Bał się czego może od niego ona oczekiwać, tylko ciało nie potrafiłoby go posłuchać. Jedyne do czego się potrafił zmusić to lekko otworzyć usta czując jak zabrakło mu słów by cokolwiek wypowiedzieć. Pociągnięty w dół upadł głową na jej ramieniu stykając się polikami. Jego z pewnością w tym momencie był gorący, nie mogąc rozpalić się jeszcze bardziej gdy został mocno przytulony.
Zrozumienie sytuacji zajęło mu sekundę, może dwie. Taka niespodziewana bliskość drugiej osoby można powiedzieć w pewien sposób go otępiała. Ciężej było mu zebrać myśli czując tak doskonale jej zapach i kształty w pewnym miejscu dosadniej. W takim momencie nie mógł nawet pomyśleć o swojej przeszłości, z którą dawno sobie poradził. Nie wiedział tylko w jakim kierunku powinien kroczyć spotykając same ślepe uliczki. Bez problemu dało się poczuć jak jego serce przyśpieszyło. Po kilku sekundach wracając do zmysłów uśmiechnął się sięgając wolną dłonią jej pleców odpowiadając na przytulenie.
- Wszystko jest już dobrze głuptasku. Ludzie w wiosce też zaczęli mnie szanować. Jeszcze przypadkiem się w tobie zakocham.
Miał nadzieję, że ostatnie zdanie brzmiało niczym żart tak wewnętrznie zaczynał mieć przed tym obawy. Był tego nieświadomy, ale Yamanaka bardzo szybko przełamała w nim dotychczas wszelakie bariery. Co troszkę zabawne czuł strach zarówno przed pozytywną jak i negatywną odpowiedzią więc szybko dodał jeszcze jedno słowo. Pozostaje mieć nadzieję, że długi język nie przyniesie mu zguby.
- Dziękuję.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Trudno było powiedzieć ile dokładnie trwała chwila między obojgiem. Jedno było pewno. Ani ona, ani on zupełnie nie przejmowali się czasem. Nie można było przerywać tej magicznej chwili. Oczywiście dla trzeciego z nich - Tomoe, to wszystko było jakieś nudne. Zdecydowanie wolał podejść do kominka, rozłożyć się wygodnie i wygrzewać swój mięciutki, jasno beżowy brzuszek. Teraz mógł się relaksować, od drogi, wygrzać. Tęsknił za swoim pustynnym klimatem, jednak mając do wyboru samotne życie, a z drugiej swoją ekscentryczną panią, która o niego dba, karmi go i rozpieszcza do granic przyzwoitości to nie musiał mówić co woli.
Wracając jednak do chyba ciekawszej dwójki. Misae zachowywała się instynktownie. Zapewne gdyby się nad tym zastanowiła, pewne nigdy nie zachowałaby się w ten sposób wobec kogoś, kogo nie ukrywając niedawno poznała. Mówili jednak o Hikari'm. Tym kto okazywał jej od tak dużo dobrego serca. Proponował nocleg. Opiekował już nie raz i nie dwa. Naprawdę nie mogła narzekać. To było zapewne wyjaśnienie dlaczego traktowała go inaczej. Co prawda względem Naoki'ego również nie odczuwała granic, jednak on dla niej był niczym ukochany młodszy brat. Złapali ten rodzaj kontaktu, który czasem niektórzy nazywają, że ludzie rozumieją się bez słów.
Z Terumi'm również nie musiała teraz rozmawiać. Może powinna zastanowić się nad tym, czy pozwoli mu zrobić to co zamierzała. Wszak byli ninja, a ona przekraczała wszelkie pojmowane przez świat ninja granice bezpieczeństwa. A jednak ten, nie stawiał się. Pozwolił jej nie tylko zabrać sobie nóż, ale i przytulić do siebie. To było bardzo przyjemne. Dawno już nie miała przyjemności by poczuć ciepło ludzkiego ciała. Mimo, że to ona była osobą, która przytulała, w momencie, kiedy poczuła jego dłoń na swoich plecach od razu poczuła się bezpiecznie. Mogłaby tak trwać jeszcze trochę. Dopiero jego słowa przerwały ten moment. Mógł poczuć, że aż serduszko podskoczyło jej mocniej, zupełnie zaskakując samą Yamanakę. Cieszyła się, że nie widzi teraz jej twarzy, bo blade policzki ponownie się zarumieniły.
-Proszę... nie żartuj sobie ze mnie, Terumi-san - odparła zawstydzona, ciesząc się w środku, że nie widzi jak teraz wygląda. Ciekawe było to, że ani ona oni on nie przerywali tej chwili, zupełnie jakby poza w której się znaleźli mimo przypadkowości bardzo ją aprobowali.
-Nie dziękuj mi, po prostu jakoś wolę jak się uśmiechasz - odparła, podświadomie poprawiając uścisk jakby za chwilę miał jej uciec. Szybko jednak się zreflektowała i odsunęła powoli od chłopaka. Była mocno skrępowana tym co zrobiła. To było dziwne, bo jak przytulała na przykład Naokiego albo swojego przyjaciela Minoru nic takiego się nigdy nie działo. Nigdy nie spotkała się z takim odczuciem. Zwróciła oczka na krojone warzywa, jakby starając się zmienić temat. Jeśli chciał się przyjrzeć, na pewno widział, że jest zarumieniona.
-Co gotujesz? Chętnie zaproponuję pomoc, ale jeśli chodzi o gotowanie to mam dwie lewe ręce - no ładnie... jeszcze coś takiego musiała powiedzieć. Miła wrażenie, że sięga po jakieś granice wstydu...
0 x

- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Villa Hikariego
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Dzień mógł wydawać się zwykły, ale zdecydowanie taki nie był dla Hikariego. Przybycie gości, bo wliczał tutaj też Tomoe zdecydowanie poprawiło mu humor. Miał dużo wolnego czasu, który spędzał głównie na trenowaniu, potrzebował jakiegoś towarzystwa od czasu do czasu. Dostał najlepsze jakie mógł, tylko doszli do lekko krępującej sytuacji. Przytulenie mogło mieć cel pocieszenia, czy tylko nim pozostawało? To pytanie rodziło się w jego głowie, więc pozostaje mieć nadzieję aby nikt tam nie szperał. Jego stwierdzenie spowodowało przyśpieszenie bicia serca dziewczyny, odczuwał to doskonale przy braku jakiegokolwiek między nimi dystansu. Domyślał się jak powinien to interpretować, a stwierdzenie Misae odnośnie żartu przypominało uniknięcie odpowiedzi za co mógł być wdzięczny zostawiając ten temat. Obecnie zaatakowany z zaskoczenia był zupełnie niegotowy na dalsze konsekwencje, sam taki gest był dużym przełamaniem granic. Tylko dlaczego czuł się w tej pozycji tak komfortowo i bezpiecznie? Jest tak wiele rzeczy, których sam nie potrafi wyjaśnić.
Terumi zawsze trzymał swoje serce głęboko zamknięte, ale nawet ono się poruszyło słysząc jak komuś zależy na jego uśmiechu. Nigdy nie usłyszał tego tak bezpośrednio, tak popartego gestami, tak niewinnego, a zarazem przyjemnego. Poczuł jakby nie musiał już za niczym więcej gonić, wystarczyłoby zostać utkwiony w pewnych ramionach... Piękne życie popsute przez dwa problemy. Dotychczasowe uśmiechy w większości były nauczone, dobrą miną do złej gry. Nigdy nie wiedział czy nie przyjdzie przypadkiem po niego mafia lub panowie z logiem odmierzającym czas. Zbrodniarzom z Shigashi nigdy nie wybaczy, poprzysiągł sobie na nich zemstę. Obudził się z krótkiego snu, a białowłosa niewiasta się od niego odsunęła z rumieńcami na twarzy. Uzupełniając fakty należy wspomnieć o jego własnej facjacie, dorównującej czerwonym odcieniem koleżance, a na policzku dało się dostrzec pojedynczą łzę. Otworzył delikatnie usta z trudem znajdując słowa, więc uprzedzono go nawet pytaniem o gotowanie.
- Uśmiechać co...
Proste zadanie, które udało mu się wykonać kiwając głową.
- Więc postaram się dla ciebie uśmiechać.
Początkowo przeczuwał, że będzie to kompletnym kłamstwem przez zakładanie maski, ale kąciki ust w górze wypełniły się szczerością. Różnica była spora, delikatnie zepsuta przez pukanie do drzwi.
- Wybacz, pójdę otworzyć.
Ruszył do wejścia zastając tam mężczyznę przekazującego mu zapieczętowany symbolem Yogan list. Pośpiesznie odebrał go nie przeszkadzając kurierowi w pracy i wrócił do Misae pozbawiony części energii.
- Muszę niestety zmienić plany. Wiadomość od lidera, jak się nie mylę z zleceniem. Innych nie dostaję, chcesz posłuchać?
Po zgodzie przeczytał jego treść zawierającą rozkaz udania się do siedziby władzy, ubrany w ładne słówka. Na koniec z kwaśną miną zaczął się masować po szyi z tyłu.
- Przepraszam, naszą wycieczkę do muzeum przełożymy na inny termin. Lokalne sprawy wzywają.
Terumi zawsze trzymał swoje serce głęboko zamknięte, ale nawet ono się poruszyło słysząc jak komuś zależy na jego uśmiechu. Nigdy nie usłyszał tego tak bezpośrednio, tak popartego gestami, tak niewinnego, a zarazem przyjemnego. Poczuł jakby nie musiał już za niczym więcej gonić, wystarczyłoby zostać utkwiony w pewnych ramionach... Piękne życie popsute przez dwa problemy. Dotychczasowe uśmiechy w większości były nauczone, dobrą miną do złej gry. Nigdy nie wiedział czy nie przyjdzie przypadkiem po niego mafia lub panowie z logiem odmierzającym czas. Zbrodniarzom z Shigashi nigdy nie wybaczy, poprzysiągł sobie na nich zemstę. Obudził się z krótkiego snu, a białowłosa niewiasta się od niego odsunęła z rumieńcami na twarzy. Uzupełniając fakty należy wspomnieć o jego własnej facjacie, dorównującej czerwonym odcieniem koleżance, a na policzku dało się dostrzec pojedynczą łzę. Otworzył delikatnie usta z trudem znajdując słowa, więc uprzedzono go nawet pytaniem o gotowanie.
- Uśmiechać co...
Proste zadanie, które udało mu się wykonać kiwając głową.
- Więc postaram się dla ciebie uśmiechać.
Początkowo przeczuwał, że będzie to kompletnym kłamstwem przez zakładanie maski, ale kąciki ust w górze wypełniły się szczerością. Różnica była spora, delikatnie zepsuta przez pukanie do drzwi.
- Wybacz, pójdę otworzyć.
Ruszył do wejścia zastając tam mężczyznę przekazującego mu zapieczętowany symbolem Yogan list. Pośpiesznie odebrał go nie przeszkadzając kurierowi w pracy i wrócił do Misae pozbawiony części energii.
- Muszę niestety zmienić plany. Wiadomość od lidera, jak się nie mylę z zleceniem. Innych nie dostaję, chcesz posłuchać?
Po zgodzie przeczytał jego treść zawierającą rozkaz udania się do siedziby władzy, ubrany w ładne słówka. Na koniec z kwaśną miną zaczął się masować po szyi z tyłu.
- Przepraszam, naszą wycieczkę do muzeum przełożymy na inny termin. Lokalne sprawy wzywają.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Zapewne ktoś bardziej doświadczony w relacjach między ludzkich byłby w stanie wyjaśnić jednemu i drugiemu co właśnie działo się między nimi, albo jak można by było to jakoś zakwalifikować, jednak przez to, że oboje byli niemal zupełnie zieloni w tej kwestii ich zachowanie było dosyć urocze i pełne niewinności nietypowe dla ludzi w ich wieku. W sumie było to naprawdę słodkie. No, ale wszystko co miłe niestety musiało się kończyć. Tym razem to Misae przerwała tą chwilę odsuwając się delikatnie od chłopaka, który ku jej zdziwieniu, również był zarumieniony tym co się przed chwilą stało. Obiecał się uśmiechać. To dobrze. Nie potrzebowała w tamtej chwili usłyszeć niczego więcej.
-No ja myślę - odparła, kiedy opuszek jej palca delikatnie przetarł łzę, która spływała po jego policzku. Miała rację. Zdecydowanie lepiej wyglądał z uśmiechem, an twarzy aniżeli pochłonięty swoimi troskami. Doskonale wiedziała czym są wymuszone, często wyuczone uśmiechy. Tak to było jak świat tego od nas wymagał. Podobnie w dyplomacji i polityce, gdzie każdy najmniejszy źle wykonany gest mógł zaprzepaścić wielogodzinne negocjacje. Kto jak kto, ale ona doskonale wiedziała jak można chcąco-niechcący popsuć negocjacje, ale o tym może już lepiej nie mówić.
Rozmowę przerwało pukanie. Ta oczywiście tylko skinęła głową. Wszak to był jego dom i jego gość. W sumie jak na w pewnym sensie samotnika zrobił mu się niezły tłok w domu. No ale wieści czy dobre czy złe - na to musiała chwilę poczekać jeszcze, aż Hikari przeczyta zawartość listu. Słuchała z uwagą i widać było, że mężczyzna zdaje się być nieco bardziej przygaszony niż kilka chwil wcześniej. Na słowa o zmianie planów nawet nic nie powiedziała. Ruszyła po swoje rzeczy i zaczęła się nieco krzątać jak gdyby nagle sama dostała wezwanie.
-Tomoe! Koniec grzania ogona! - rzuciła w stronę liska pobieżnie licząc, że zbierze się w sobie i wstanie na jej wołanie. Oczywiście tak też zrobił, jednak zajęło mu to trochę czasu. Musiał się przeciągnąć, długo i leniwie. Ziewnąć ze dwa razy i rozruszać każdą łapkę z osobna. Leniuch jakich mało z niego czasem wychodził, jednak udało mu się w końcu dotrzeć do swojej pani, która stała już obok Hikari'ego, z oczami, w których lśniły wesołe ogniki.
-Nie będzie ci przeszkadzać nasze towarzystwo? Pomogłeś mi w YinZin, pora abym pomogła tobie - zaanonsowała bardziej niż zaproponowała. Nie żeby nie miał nic do gadania, jednak widać było po jej minie pełnej motywacji i gotowości do działania, że decyzja jest już w sumie podjęta, wiec jak tylko zbierze swoje rzeczy to będą mogli wyjść i działać.
0 x

- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Villa Hikariego
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości