Villa Hikariego
- Ichirou
- Posty: 4081
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Po zaginionym amulecie nie zostało nawet śladu poszlaki. Hikari też starał się z tym przesadnie nie wychylać, wolał nie ściągać jeszcze więcej niepotrzebnej wokół siebie uwagi. Już wystarczająco narobił sobie ostatnio problemów tak więc przez najbliższy czas skupił się na uspokojeniu sytuacji, co wyszło dość nieźle. Po tym jak przegonił ostatniego zabójcę miał dłuższy czas spokój, aż do pewnego dnia kiedy wracał z karczmy, po małej buteleczce sake i obfitym posiłku. Nie było to jego zwyczajem, po prostu akurat trafił się luźniejszy termin w jego kalendarzu. Nie tylko odpuścił sobie trening, ale również dał służbie wolne chcąc spędzić dzień samotnie. Ku jego zaskoczeniu nie było mu to dane, bo pod domem czekał blond włosy mężczyzna zdecydowanie nie będący miejscowym. Prawdę mówiąc miał co do tego złe przeczucia, choć nie wyglądało aby posiadał złe zamiary. Jak to mówią dobrze mu się patrzyło z oczu, nawet jak strój wskazywał na zawód bycia najemnikiem mogącego się uśmiechać za pieniądze nawet jak mają wbić sztylet w plecy.
Prawdziwy szok Terumi jednak przeżył w momencie zapytania się czy czegoś on nie zgubił. Jedynym takim przedmiotem był wisiorek z zielonym kamieniem, o którym nie mogło wiedzieć zbyt wiele osób. Z drugiej strony czy to było możliwe? Raczej nie, ale na samą myśl pojawił się u niego lekki uśmiech. Musiał mimo to uważać jakimi informacjami się dzieli, oraz tego nie pokazywać. Wciąż mogła to być osoba przysłana przez mafię, wątpił aby odpuścili po pierwszej nieudanej próbie. Z drugiej strony, mogli uznać to za zbyt kłopotliwe przy odzyskaniu skarbu. Z swoim charakterem wręcz musiał zaryzykować, nawet jeżeli posiadało to nikłą szansę na przyniesienie korzyści później. Wierzył, że sobie poradzi z ewentualnymi trudnościami.
- Trafiłeś z pewnością do dobrej osoby, pytanie pozostaje co do zguby czy myślimy o tym samym.
Yogańczyk przyśpieszył kroku, aby znaleźć się w zasięgu wyciągnięcia ręki do przywitania się w dużo luźniejszym stylu. Oczywiście nie używał tutaj pełni swojej szybkości, nie chciał nikogo przestraszyć chociaż nawet połowa możliwości to były bardzo przyzwoite osiągi. Następnie poznał imię swojego rozmówcy, który chciał zmienić miejsce rozmowy. Było to w pełni zrozumiałe.
- Miło mi poznać, w takim wypadku zapraszam za mną do środka. Może nastawić od razu herbaty?
Powiedział, a następnie nie tracąc czasu udał się w kierunku drzwi aby je otworzyć za pomocą klucza. Będąc wewnątrz natychmiast udał się do kuchni, aby nastawić wodę na wcześniej zaproponowany wywar i przygotował dwa kubki siadając do stołu póki nie dojrzy pary unoszącej się znad garnuszka postawionego nad ogniem. Do rozpalenia go użył prostej ognistej techniki, która wymagała jednej pieczęci.
- Tak więc mówisz przychodzisz do mnie w jakiejś sprawie? Jak mógłbym pomóc, a także czy miałoby to coś wspólnego przypadkiem z pewnym wisiorkiem? Przepraszam za taką ilość pytań, ale chociaż nie mogłem się cieszyć nim długo był mi dość bliski.
Prawdziwy szok Terumi jednak przeżył w momencie zapytania się czy czegoś on nie zgubił. Jedynym takim przedmiotem był wisiorek z zielonym kamieniem, o którym nie mogło wiedzieć zbyt wiele osób. Z drugiej strony czy to było możliwe? Raczej nie, ale na samą myśl pojawił się u niego lekki uśmiech. Musiał mimo to uważać jakimi informacjami się dzieli, oraz tego nie pokazywać. Wciąż mogła to być osoba przysłana przez mafię, wątpił aby odpuścili po pierwszej nieudanej próbie. Z drugiej strony, mogli uznać to za zbyt kłopotliwe przy odzyskaniu skarbu. Z swoim charakterem wręcz musiał zaryzykować, nawet jeżeli posiadało to nikłą szansę na przyniesienie korzyści później. Wierzył, że sobie poradzi z ewentualnymi trudnościami.
- Trafiłeś z pewnością do dobrej osoby, pytanie pozostaje co do zguby czy myślimy o tym samym.
Yogańczyk przyśpieszył kroku, aby znaleźć się w zasięgu wyciągnięcia ręki do przywitania się w dużo luźniejszym stylu. Oczywiście nie używał tutaj pełni swojej szybkości, nie chciał nikogo przestraszyć chociaż nawet połowa możliwości to były bardzo przyzwoite osiągi. Następnie poznał imię swojego rozmówcy, który chciał zmienić miejsce rozmowy. Było to w pełni zrozumiałe.
- Miło mi poznać, w takim wypadku zapraszam za mną do środka. Może nastawić od razu herbaty?
Powiedział, a następnie nie tracąc czasu udał się w kierunku drzwi aby je otworzyć za pomocą klucza. Będąc wewnątrz natychmiast udał się do kuchni, aby nastawić wodę na wcześniej zaproponowany wywar i przygotował dwa kubki siadając do stołu póki nie dojrzy pary unoszącej się znad garnuszka postawionego nad ogniem. Do rozpalenia go użył prostej ognistej techniki, która wymagała jednej pieczęci.
- Tak więc mówisz przychodzisz do mnie w jakiejś sprawie? Jak mógłbym pomóc, a także czy miałoby to coś wspólnego przypadkiem z pewnym wisiorkiem? Przepraszam za taką ilość pytań, ale chociaż nie mogłem się cieszyć nim długo był mi dość bliski.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4081
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
W środku najciekawszym miejscem do przyglądania się były regały z książkami, ozdobami, kilkoma butelkami sake lepszego gatunku czy też również jakieś pamiątki kupione przez jeszcze jego rodziców. Miał do nich sentymentalną wartość, ponieważ od kiedy pamiętał one tam właśnie leżały. Pozbywając się ich czułby się... Nieswojo? Można tam było wypatrzeć podobno były najwspanialszy port na świecie, Kami no Hikage, a raczej jego miniaturową wyrzeźbioną w drewnie oraz pomalowaną miniaturkę. Krótko więc mówiąc pełno niewartościowych bzdetów, które mógł oglądać jego przybysz.
Prawdziwa rozmowa rozpoczęła się przy stole, gdzie Hikari wręcz został zasypany nowymi informacjami. Cała historia z Tadaoshim wydawała się dość prawdziwa, chociaż dziwne było aby zdradzał wcześniej mu swoje prawdziwe imię. Czyżby aż tak był pewien swojego sukcesu w próbie zabójstwa, że pozwolił sobie na taką nieostrożność? Z drugiej strony, kto spodziewałby się porażki przy zawaleniu takiej jaskini. Przy części o zabiciu kąciki ust Terumiego delikatnie się podniosły w górę, ostatecznie ten również zaszedł mu za skórę nie chcąc nawet pogadać po wszystkim. Szlachetne było odszukiwanie poprzedniego właściciela wisiorka, nawet jeżeli tylko dla zysków, nagroda za to by się oczywiście należała. Osobiście nie widziałby problemu z pozbyciem się większości oszczędności dla odzyskania artefaktu, ale jak się okazuje mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Łapię, łapię. Wygląda na to, że wszystkie me drogi prowadzą z powrotem do Shigashi.
To zapowiadał się nie tylko dobry, ale wręcz doskonały dzień dla Yogańczyka, który uśmiechnięty spojrzał w kierunku wody, która zaczęła się niedawno gotować o czym świadczyła para ulatniająca się z garnka.
- Przyznam szczerze, że choć szczerze zaskoczyła mnie propozycja, to nie mam najmniejszego powodu by odmówić.
Po odpowiedzi wstał, aby zaparzyć naparu, a przy okazji kupić sobie odrobinę czasu. Potrzebował przemyśleć czy powinien wspominać o swoim konflikcie z mafią. Ostatecznie wybierają się do kupieckiego miasta, gdzie wręcz byłby na nich wystawiony. Z tego powodu zdecydował się na jeszcze odrobinę szczerości odkładając kubki z wciąż parzącą się herbatą. Zresztą, nie lubił kłamstw jeżeli te nie były konieczne, a tutaj mogły one zagrozić im później.
- Podejrzewam, że tą sporą grupą jest mafia Akiyama. Ostatecznie to od nich wykonywał zlecenie na moją głowę, bo mieliśmy małą sprzeczkę przy ostatnim spotkaniu.
Wypatrywał reakcji swojego rozmówcy siadając ponownie na swoim miejscu, aby ocenić ile może przekazać mu informacji.
Prawdziwa rozmowa rozpoczęła się przy stole, gdzie Hikari wręcz został zasypany nowymi informacjami. Cała historia z Tadaoshim wydawała się dość prawdziwa, chociaż dziwne było aby zdradzał wcześniej mu swoje prawdziwe imię. Czyżby aż tak był pewien swojego sukcesu w próbie zabójstwa, że pozwolił sobie na taką nieostrożność? Z drugiej strony, kto spodziewałby się porażki przy zawaleniu takiej jaskini. Przy części o zabiciu kąciki ust Terumiego delikatnie się podniosły w górę, ostatecznie ten również zaszedł mu za skórę nie chcąc nawet pogadać po wszystkim. Szlachetne było odszukiwanie poprzedniego właściciela wisiorka, nawet jeżeli tylko dla zysków, nagroda za to by się oczywiście należała. Osobiście nie widziałby problemu z pozbyciem się większości oszczędności dla odzyskania artefaktu, ale jak się okazuje mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Łapię, łapię. Wygląda na to, że wszystkie me drogi prowadzą z powrotem do Shigashi.
To zapowiadał się nie tylko dobry, ale wręcz doskonały dzień dla Yogańczyka, który uśmiechnięty spojrzał w kierunku wody, która zaczęła się niedawno gotować o czym świadczyła para ulatniająca się z garnka.
- Przyznam szczerze, że choć szczerze zaskoczyła mnie propozycja, to nie mam najmniejszego powodu by odmówić.
Po odpowiedzi wstał, aby zaparzyć naparu, a przy okazji kupić sobie odrobinę czasu. Potrzebował przemyśleć czy powinien wspominać o swoim konflikcie z mafią. Ostatecznie wybierają się do kupieckiego miasta, gdzie wręcz byłby na nich wystawiony. Z tego powodu zdecydował się na jeszcze odrobinę szczerości odkładając kubki z wciąż parzącą się herbatą. Zresztą, nie lubił kłamstw jeżeli te nie były konieczne, a tutaj mogły one zagrozić im później.
- Podejrzewam, że tą sporą grupą jest mafia Akiyama. Ostatecznie to od nich wykonywał zlecenie na moją głowę, bo mieliśmy małą sprzeczkę przy ostatnim spotkaniu.
Wypatrywał reakcji swojego rozmówcy siadając ponownie na swoim miejscu, aby ocenić ile może przekazać mu informacji.
Plan domu, taki mniej więcej robiony na szybko, bo był potrzebny. Ogarnę to porządniej w wolniejszym czasie i dodam do pierwszego posta, może lepiej też go opiszę.
Z zewnątrz
Dół domu
Góra domu
Z zewnątrz
Dół domu
Góra domu
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4081
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Wzrok Sekino przyciągnęła butelka sake, wskazywał akurat butelkę pochodzącą z Ryuzaku. Kupił ją wracając z okresu dwuletniego, kiedy jeszcze szczepy wysyłały swoich młodzieńców do miast kupieckich w celu ich rozwoju i integracji. Cały pomysł okazał się niewypałem kiedy wszystko jebło wraz z tak zwanym pustynnym pogromem. Historia, o której wspominał mu jego stary znajomy Ichirou. Od ostatniego listu minęło dużo czasu, wiele się zmieniło, powinien się później zastanowić czy nie wysłać nowego.
- Nie najgorsze, a może chciałbyś któregoś spróbować?
Zapytał się, a w przypadku pozytywnej odpowiedzi poza kubkiem z herbatą dołożył na stole dwie czarki z butelką pochodzącą z Soso. Karmazynowe Góry słynęły z najlepszych wyrobów w tym zakresie. Hikariemu zależało na dobrym przyjęciu gościa, od kiedy poznał już moc wisiorków bardzo mu zależało na posiadaniu ich obu. Mimo to zaczął zastanawiać się skąd ten mężczyzna pochodzi. Nie słyszał nawet o mafii z którą chce zadzierać, ale przynajmniej tamta grupa nie urzędowała w stolicy. Jeszcze nie podpisywał wyroku na kolejną misję samobójczą, jak to było z zwróceniem przeciwko sobie całej mafii w ich centrum.
- Grupa w wiosce powinna być łatwym celem, należący do niej złodziejaszek chciał zgarnąć ze mnie nagrodę jaką mają wystawioną. Byłbym idealną przynętą na pozostałych, nawet jak nie znajdziemy dokładnej kryjówki to oni przyjdą po mnie.
Ironicznie to on ich okradł podczas wizyty na podziemnej arenie, ale należało im się za to co robili. Nie czuł się z tym wcale źle, wręcz przeciwnie. Zawsze miał niesmak musząc patrzeć na tamtejszą niesprawiedliwość, a tym razem postanowił coś zdziałać. Przynajmniej powstrzymał ich eksperymenty tam przeprowadzane, do czasu znalezienia nowego miejsca o które nie będzie Akiyamie trudno. Z pewnością jak jeszcze nie powstało to już powstaje, a przeznaczenie dało szansę na zadanie im kolejnego ciosu. Postanowił sobie zostać wrogiem mafii, choćby nie wiem co więc lepiej skorzystać z tej okazji. Upierdliwe tylko mogło być to współpracowanie w duecie, Terumi zazwyczaj wolał działać sam. Jego techniki były niebezpieczne zarówno dla wroga jak i sojuszników, przekonał się o tym na wojnie, kiedy nie posiadał takiej siły ognia. Gdyby w Atsui posiadał na sobie czerwony amulet z blondyna nic by nie zostało. Tak przynajmniej z bliznami przeżył zamiast zostać przebity kościanym wiertłem. Dodatkowo dziwnie się czuł słysząc jakie plotki chodzą o jego sile. Nie potrafił się z nimi nie zgodzić, ale nigdy nie czuł się doceniany w wiosce, bardziej niewidoczny. Kiedy to się tak szybko zmieniło? Nawet tego nie potrafił powiedzieć.
- Taa, jestem silny chociaż nie przyzwyczajony do pochlebstw.
Yogańczyk powoli zanurzył usta w wciąż bardzo ciepłej herbacie rozmyślając jakie to wszystko upierdliwe. Musiał ostrzec gościa jakie niebezpieczne może być zbytnie wychylanie się na przód, tylko jak zrobić to w sposób nie obrażający mu? Wpadł na genialny pomysł, że zrobi to podczas podróży, kiedy przemyśli lepiej sprawę. Z zaparzonej wody wziął tylko kilka malutkich łyczków, po czym dopiero zgodził się na robotę.
- Dorwiemy skurwysynów. Możesz o nich mało wiedzieć, ale praktycznie nie ma w mafii osób zasługujących na życie. Samo to jest dobrą motywacją do psucia im życia. Co do odzyskania zguby raczej się nie martwię, mało kto by chciał odstąpić od umowy po zobaczeniu co ich czeka.
Mówiąc to lekko się uśmiechnął, a propozycja wyruszenia za dwa dni jak najbardziej mu pasowała. W głowie jednak coś nie dawało mu spokoju, sporo przeżył z mafią i wiedział jak sprytnie oni grają. Uciekają się do wszelakich kłamstw, co jeżeli ponownie chcą go wyciągnąć z wioski? Wtedy z pewnością da im popalić, a białowłosemu nie odpuści płazem jeżeli żył i jest w to zamieszany.
- Możemy się spotkać za dwa dni o świcie, to co toast za naszą umowę?
Zapytał się wskazując na butelkę, czy to na stole, czy też wciąż będącej na regale.
- Nie najgorsze, a może chciałbyś któregoś spróbować?
Zapytał się, a w przypadku pozytywnej odpowiedzi poza kubkiem z herbatą dołożył na stole dwie czarki z butelką pochodzącą z Soso. Karmazynowe Góry słynęły z najlepszych wyrobów w tym zakresie. Hikariemu zależało na dobrym przyjęciu gościa, od kiedy poznał już moc wisiorków bardzo mu zależało na posiadaniu ich obu. Mimo to zaczął zastanawiać się skąd ten mężczyzna pochodzi. Nie słyszał nawet o mafii z którą chce zadzierać, ale przynajmniej tamta grupa nie urzędowała w stolicy. Jeszcze nie podpisywał wyroku na kolejną misję samobójczą, jak to było z zwróceniem przeciwko sobie całej mafii w ich centrum.
- Grupa w wiosce powinna być łatwym celem, należący do niej złodziejaszek chciał zgarnąć ze mnie nagrodę jaką mają wystawioną. Byłbym idealną przynętą na pozostałych, nawet jak nie znajdziemy dokładnej kryjówki to oni przyjdą po mnie.
Ironicznie to on ich okradł podczas wizyty na podziemnej arenie, ale należało im się za to co robili. Nie czuł się z tym wcale źle, wręcz przeciwnie. Zawsze miał niesmak musząc patrzeć na tamtejszą niesprawiedliwość, a tym razem postanowił coś zdziałać. Przynajmniej powstrzymał ich eksperymenty tam przeprowadzane, do czasu znalezienia nowego miejsca o które nie będzie Akiyamie trudno. Z pewnością jak jeszcze nie powstało to już powstaje, a przeznaczenie dało szansę na zadanie im kolejnego ciosu. Postanowił sobie zostać wrogiem mafii, choćby nie wiem co więc lepiej skorzystać z tej okazji. Upierdliwe tylko mogło być to współpracowanie w duecie, Terumi zazwyczaj wolał działać sam. Jego techniki były niebezpieczne zarówno dla wroga jak i sojuszników, przekonał się o tym na wojnie, kiedy nie posiadał takiej siły ognia. Gdyby w Atsui posiadał na sobie czerwony amulet z blondyna nic by nie zostało. Tak przynajmniej z bliznami przeżył zamiast zostać przebity kościanym wiertłem. Dodatkowo dziwnie się czuł słysząc jakie plotki chodzą o jego sile. Nie potrafił się z nimi nie zgodzić, ale nigdy nie czuł się doceniany w wiosce, bardziej niewidoczny. Kiedy to się tak szybko zmieniło? Nawet tego nie potrafił powiedzieć.
- Taa, jestem silny chociaż nie przyzwyczajony do pochlebstw.
Yogańczyk powoli zanurzył usta w wciąż bardzo ciepłej herbacie rozmyślając jakie to wszystko upierdliwe. Musiał ostrzec gościa jakie niebezpieczne może być zbytnie wychylanie się na przód, tylko jak zrobić to w sposób nie obrażający mu? Wpadł na genialny pomysł, że zrobi to podczas podróży, kiedy przemyśli lepiej sprawę. Z zaparzonej wody wziął tylko kilka malutkich łyczków, po czym dopiero zgodził się na robotę.
- Dorwiemy skurwysynów. Możesz o nich mało wiedzieć, ale praktycznie nie ma w mafii osób zasługujących na życie. Samo to jest dobrą motywacją do psucia im życia. Co do odzyskania zguby raczej się nie martwię, mało kto by chciał odstąpić od umowy po zobaczeniu co ich czeka.
Mówiąc to lekko się uśmiechnął, a propozycja wyruszenia za dwa dni jak najbardziej mu pasowała. W głowie jednak coś nie dawało mu spokoju, sporo przeżył z mafią i wiedział jak sprytnie oni grają. Uciekają się do wszelakich kłamstw, co jeżeli ponownie chcą go wyciągnąć z wioski? Wtedy z pewnością da im popalić, a białowłosemu nie odpuści płazem jeżeli żył i jest w to zamieszany.
- Możemy się spotkać za dwa dni o świcie, to co toast za naszą umowę?
Zapytał się wskazując na butelkę, czy to na stole, czy też wciąż będącej na regale.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4081
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Hikari nie znał powiedzenia, z którym zapoznał go tutejszy mężczyzna. Jak się okazało zupełnie przypadkowo trafił zarówno z herbatą jak i sake, a przez to w głowie powstało pytanie, skąd pochodził przybysz. Tutaj nie znalazł odpowiedniego momentu, bo rozmawiali obecnie o zleceniu. Przynajmniej będzie czym zająć się podczas podróży.
- Udało mi się wyrwać z centrum Shigashi, z podziemnej areny oraz ich laboratoriów, gdzie prowadzili eksperymenty rozwalając większość w cholerę. W zemście Tadaoshi spróbował mi na głowę zawalić całą jaskinię głęboko pod ziemią, ale stamtąd też się wydostałem.
W jego głosie dało się usłyszeć lekkie znudzenie. Prawdziwej porażki doznał po prawdzie kilka lat temu, w małej wiosce Sogen po czym poszedł na mur nabrać doświadczenia. Pierwszym sukcesem było ubicie wielkiego owada wyhodowanego przez szaleńca. Skurwiel karmił go mieszkańcami swojej wioski. Po wojnie z Kaguyą nie posiadał żadnych obrażeń, nawet płaszcz nie został zniszczony. Jedyna pamiątka z tamtego wydarzenia to zabrany z powrotem piasek w butach. O wiele trudniej było w Ryuzaku, gdzie otarł się prawie o śmierć walcząc z samurajem. W Shigashi największym problemem była chakra, po całym tamtym czasie. Terumi nie był wszechmocny, na świecie było wiele osób mogących mu zagrozić, ale już wystarczająco dużo czekał się wzmacniając. Teraz nadszedł czas na podjęcie działania.
- Jest to tylko opcja, nawet jeżeli awaryjna warto jakąś posiadać.
Wzruszył lekko ramionami nie martwiąc się zagrożeniem, bo nagroda jest ich warta. Obecnie nie zastanawiał się jeszcze jak to wykonają, bo Yogańczyk nawet nie wiedział gdzie idą dokładnie. Mógł to być wielki błąd, nie pierwszy i ostatni w jego życiu. Mógł być dobrym wojownikiem, władać wieloma żywiołami, ale nie potrafił wyczuć ludzi. We wnętrzu mimo tylu zdrad chciał ufać w to co mówią, bo sam zazwyczaj był szczery. Nie był dumny z sytuacji kiedy skłamał, ale było to konieczne przykładowo aby zatrzymać wisiorek związany z żywiołem ognia.
- Niech Susanoo mu błogosławi swoimi wiatrami.
W wietrznych równinach było to najważniejsze bóstwo. Osobiście Hikari może nie był do tego wszystkiego w pełni przekonany, ale jeżeli nie bogowie mogą na nas wpływać po śmierci to już nikt nam wtedy nie pomoże. Po takim toaście obaj opróżnili na raz po czarce, a zaraz później się rozeszli tymczasowo. Terumi za pamięci poszedł od razu napisać list do swojego starego znajomego, tak w razie czego. Aby to zrobić poszedł do gabinetu ojca, skąd zabrał atrament, pióro, kartki porządnego papieru oraz pieczęć z znakiem szczepu. Nie zrobił tego tam, bo było zbyt zimno w pomieszczeniu kiedy już siedział bliżej ciepła. Z wszystkim rozstawił się w kuchni na stole i zaczął przelewać swoje myśli na papier. Tutaj przerwał na chwilę pisanie, aby znaleźć napisany list od Ichirou. Ciężko z pamięci było się do niego odnieść, zajęło to co najwyżej kilkanaście minut, a po powrocie napił się czarki sake z powodu nostalgii. Kiedy czytał tą wiadomość jego dom był bardzo żywy tamtego dnia. Do listu dołączył również butelkę sake, brzoskwiniowego robione przez miejscowego karczmarza i zaniósł wszystko do kuriera mogącego bezpiecznie dostarczyć przesyłkę. Przez pozostały czas, do umówionego świtu Hikari nie robił nic ciekawego, najwyżej więcej trenował, a także przepakował wszystkie potrzebne mu rzeczy oraz sprawdził swoje wyposażenie. Wychodząc założył swój płaszcz, blondyn już na niego czekał.
- No jasne, prowadź.
Powiedział szybko doganiając swojego zleceniodawcę.
- Udało mi się wyrwać z centrum Shigashi, z podziemnej areny oraz ich laboratoriów, gdzie prowadzili eksperymenty rozwalając większość w cholerę. W zemście Tadaoshi spróbował mi na głowę zawalić całą jaskinię głęboko pod ziemią, ale stamtąd też się wydostałem.
W jego głosie dało się usłyszeć lekkie znudzenie. Prawdziwej porażki doznał po prawdzie kilka lat temu, w małej wiosce Sogen po czym poszedł na mur nabrać doświadczenia. Pierwszym sukcesem było ubicie wielkiego owada wyhodowanego przez szaleńca. Skurwiel karmił go mieszkańcami swojej wioski. Po wojnie z Kaguyą nie posiadał żadnych obrażeń, nawet płaszcz nie został zniszczony. Jedyna pamiątka z tamtego wydarzenia to zabrany z powrotem piasek w butach. O wiele trudniej było w Ryuzaku, gdzie otarł się prawie o śmierć walcząc z samurajem. W Shigashi największym problemem była chakra, po całym tamtym czasie. Terumi nie był wszechmocny, na świecie było wiele osób mogących mu zagrozić, ale już wystarczająco dużo czekał się wzmacniając. Teraz nadszedł czas na podjęcie działania.
- Jest to tylko opcja, nawet jeżeli awaryjna warto jakąś posiadać.
Wzruszył lekko ramionami nie martwiąc się zagrożeniem, bo nagroda jest ich warta. Obecnie nie zastanawiał się jeszcze jak to wykonają, bo Yogańczyk nawet nie wiedział gdzie idą dokładnie. Mógł to być wielki błąd, nie pierwszy i ostatni w jego życiu. Mógł być dobrym wojownikiem, władać wieloma żywiołami, ale nie potrafił wyczuć ludzi. We wnętrzu mimo tylu zdrad chciał ufać w to co mówią, bo sam zazwyczaj był szczery. Nie był dumny z sytuacji kiedy skłamał, ale było to konieczne przykładowo aby zatrzymać wisiorek związany z żywiołem ognia.
- Niech Susanoo mu błogosławi swoimi wiatrami.
W wietrznych równinach było to najważniejsze bóstwo. Osobiście Hikari może nie był do tego wszystkiego w pełni przekonany, ale jeżeli nie bogowie mogą na nas wpływać po śmierci to już nikt nam wtedy nie pomoże. Po takim toaście obaj opróżnili na raz po czarce, a zaraz później się rozeszli tymczasowo. Terumi za pamięci poszedł od razu napisać list do swojego starego znajomego, tak w razie czego. Aby to zrobić poszedł do gabinetu ojca, skąd zabrał atrament, pióro, kartki porządnego papieru oraz pieczęć z znakiem szczepu. Nie zrobił tego tam, bo było zbyt zimno w pomieszczeniu kiedy już siedział bliżej ciepła. Z wszystkim rozstawił się w kuchni na stole i zaczął przelewać swoje myśli na papier. Tutaj przerwał na chwilę pisanie, aby znaleźć napisany list od Ichirou. Ciężko z pamięci było się do niego odnieść, zajęło to co najwyżej kilkanaście minut, a po powrocie napił się czarki sake z powodu nostalgii. Kiedy czytał tą wiadomość jego dom był bardzo żywy tamtego dnia. Do listu dołączył również butelkę sake, brzoskwiniowego robione przez miejscowego karczmarza i zaniósł wszystko do kuriera mogącego bezpiecznie dostarczyć przesyłkę. Przez pozostały czas, do umówionego świtu Hikari nie robił nic ciekawego, najwyżej więcej trenował, a także przepakował wszystkie potrzebne mu rzeczy oraz sprawdził swoje wyposażenie. Wychodząc założył swój płaszcz, blondyn już na niego czekał.
- No jasne, prowadź.
Powiedział szybko doganiając swojego zleceniodawcę.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4081
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Mając w zasięgu wzroku pola ryżowe Hikari poczuł się swobodnie. Ilekroć by tutaj nie wracał za każdym razem doceniał spokój jakiego wewnętrznie zastawał widząc, że nic się nie zmieniło. Spowolnił kroku aby rozkoszować się tym jak najdłużej, jakby przestało mu się śpieszyć z powrotem. Mogło mu się wydawać, ale powoli zaczynał się chyba starzeć doceniając chwile relaksu. Wydawał się odczuwać zmęczenie wszystkimi problemami jakie posiada na głowie, na które nie potrafił znaleźć rozwiązania. Czekał na jakąś okazję, która nigdy się nie nadarzyła stając się powoli silniejszy. Przy konflikcie z mafią nie zbliżył się do niczego, od tyle nacisnął im na odcisk patrząc na reakcję. Igrał z bardzo wybuchowym ogniem, który potrafił mu raz rozwalić okno w domu. Przez to nie mógł sobie pozwolić aby stać w miejscu, musiał się ciągle rozwijać. Pomoc obu wisiorków będzie w tym nieoceniona.
Minęło sporo czasu, który spędził głównie na treningu oraz swoich obowiązkach w wiosce. Jak zazwyczaj miał wolną rękę aby przyjąć zlecenie i podróżować gdziekolwiek tak będąc na miejscu wciąż był Akoraito szczepu. Wezwań nie było zbyt wiele, ale zdarzały się częściej bądź rzadziej. Nie liczył ile spędził w ten sposób dni, tygodni czy nawet miesięcy, ale zachowywał szczególną czujność patrolując okolice w różnych porach. Jak wstał świt, czasem wieczorem czy też nocą chcąc się upewnić o braku ewentualnego frontalnego odwetu z strony mafii. Dzięki takiemu sposobowi czuł się dużo spokojniejszy.
Pewnego wieczora dotarły do niego wieści odnośnie turnieju organizowanego w Teiz, pierwszy raz rozmawiali o tym pracownicy jego domu, pamiątka po Inoshi. Niestety nie posiadali dokładnych informacji więc musiał reszty poszukać na własną rękę, co nie było zbytnio trudne. Wszystko opowiedziano mu w karczmie, gdzie jak się okazało był niemalże pewnie spóźniony na pierwszy dzień przedstawienia. Nie tracąc czasu zostawił wiadomość w domu, aby się tym nikt nie martwił, a sam pośpiesznie pakując wybrał w podróż do Yinzin zabierając przykładowo swój płaszcz. Wolał tam nie zmarznąć, bo jak go ostrzegł właściciel lokalnej gospody jest tam dość zimno więc powinien się porządnie przygotować.
Z/T -> Szlak transportowy
Minęło sporo czasu, który spędził głównie na treningu oraz swoich obowiązkach w wiosce. Jak zazwyczaj miał wolną rękę aby przyjąć zlecenie i podróżować gdziekolwiek tak będąc na miejscu wciąż był Akoraito szczepu. Wezwań nie było zbyt wiele, ale zdarzały się częściej bądź rzadziej. Nie liczył ile spędził w ten sposób dni, tygodni czy nawet miesięcy, ale zachowywał szczególną czujność patrolując okolice w różnych porach. Jak wstał świt, czasem wieczorem czy też nocą chcąc się upewnić o braku ewentualnego frontalnego odwetu z strony mafii. Dzięki takiemu sposobowi czuł się dużo spokojniejszy.
Pewnego wieczora dotarły do niego wieści odnośnie turnieju organizowanego w Teiz, pierwszy raz rozmawiali o tym pracownicy jego domu, pamiątka po Inoshi. Niestety nie posiadali dokładnych informacji więc musiał reszty poszukać na własną rękę, co nie było zbytnio trudne. Wszystko opowiedziano mu w karczmie, gdzie jak się okazało był niemalże pewnie spóźniony na pierwszy dzień przedstawienia. Nie tracąc czasu zostawił wiadomość w domu, aby się tym nikt nie martwił, a sam pośpiesznie pakując wybrał w podróż do Yinzin zabierając przykładowo swój płaszcz. Wolał tam nie zmarznąć, bo jak go ostrzegł właściciel lokalnej gospody jest tam dość zimno więc powinien się porządnie przygotować.
Z/T -> Szlak transportowy
0 x
Cause i'm the real fire.
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Wieczorem w domu Hikari zastał jedynie zostawiony mu na stole posiłek przez można powiedzieć służbę, bo o dwóch mężczyznach myślał bardziej jak pracownikach. Potrzebowali oni pieniędzy, nie mogli znaleźć żadnej pracy więc pewna mała dziewczynka wysłała ich do jego domu mając nadzieję, że ten rozwiąże problem. Zrobił to nadając obowiązki jak przynoszenie porządnych posiłków z domu, które wolał aby gotowały ich żony, zajmowanie się ogródkiem, sprzątanie mieszkania czy najbardziej skomplikowana czynność uzupełnianie zapasów jego domowej roboty sake. Długo się z panami użerał zanim potrafili to wykonać poprawnie. Teraz korzystając z wolnego czasu mógł zająć się odgrzaniem nad ogniem porządnej pieczeni i wyjęciem butelki wcześniej wspomnianego trunku dla poprawienia trawienia. Ryż był lekko chłodnawy, ale polany gorącym sosem szybko nabierze swojej temperatury, z kolei warzywka były gotowe do spożycia. Po opróżnieniu wszystkich naczyń zostawił je w misce z wodą, aby jutrzejszego dnia z łatwością można je umyć i usiadł w salonie z zamiarem poczytania książki kończąc sobie powoli sake. Był zmęczony, ale kto by podejrzewał usnąć w niecałe pół godziny. Terumi przebudził się nad ranem nie mając czasu rozwodzić się gdzie spędził noc. Gotowi do zajęć do drzwi pukali już jego pracownicy więc aby go tak nie zastali wstał im otworzyć zanim sami skorzystają z klucza.
-Dzień dobry, nie przeraziłem?
Zapytał widząc zaskoczone miny obu mężczyzn. Nie przyzwyczaił ich do witania od samego progu.
-Ależ skąd, niech panicz sobie nie żartuje. Mamy jakieś specjalne zadanie?
Wielokrotnie próbował im przemówić do głowy mówienie mu po imieniu, tylko ze względu na sławę w wiosce nie potrafili obaj się przekonać. Uważali jakoby rozmawiali z wielką osobistością, dla nich może nawet pewnego rodzaju wybawicielem. Obaj byli odrzuceni przez społeczeństwo nie potrafiąc znaleźć pracy zawodząc swoje rodziny, a Terumi na pewien sposób przygarnął ich.
- Nie chciałem tak mówić na progu, ale chętnie wziąłbym kąpiel. Przygotowalibyście dla mnie wcześniej wodę?
- Rozłożymy tylko śniadanie i się tym zajmiemy.
Jak powiedzieli tak też zrobili, więc Yogańczyk przeszedł do spożywania śniadania. Poczekał przy stole aż wanna będzie przygotowana i następnie spędził w łazience samotnie ponad pół godziny znowu leżąc tylko cały mokry. Będąc już czyściutki założył białe kimono, w którym chodził po domu mając zamiar zamiast treningu przepatrzeć bibliotekę aby zobaczyć czego jeszcze mógł się nauczyć w każdym niemal momencie.
Schematy domu:
Podwórko i budynki
Parter
Piętro
-Dzień dobry, nie przeraziłem?
Zapytał widząc zaskoczone miny obu mężczyzn. Nie przyzwyczaił ich do witania od samego progu.
-Ależ skąd, niech panicz sobie nie żartuje. Mamy jakieś specjalne zadanie?
Wielokrotnie próbował im przemówić do głowy mówienie mu po imieniu, tylko ze względu na sławę w wiosce nie potrafili obaj się przekonać. Uważali jakoby rozmawiali z wielką osobistością, dla nich może nawet pewnego rodzaju wybawicielem. Obaj byli odrzuceni przez społeczeństwo nie potrafiąc znaleźć pracy zawodząc swoje rodziny, a Terumi na pewien sposób przygarnął ich.
- Nie chciałem tak mówić na progu, ale chętnie wziąłbym kąpiel. Przygotowalibyście dla mnie wcześniej wodę?
- Rozłożymy tylko śniadanie i się tym zajmiemy.
Jak powiedzieli tak też zrobili, więc Yogańczyk przeszedł do spożywania śniadania. Poczekał przy stole aż wanna będzie przygotowana i następnie spędził w łazience samotnie ponad pół godziny znowu leżąc tylko cały mokry. Będąc już czyściutki założył białe kimono, w którym chodził po domu mając zamiar zamiast treningu przepatrzeć bibliotekę aby zobaczyć czego jeszcze mógł się nauczyć w każdym niemal momencie.
Schematy domu:
Podwórko i budynki
Parter
Piętro
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Postać porzucona
- Posty: 1565
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Podróż minęła jej wyjątkowo spokojnie. Nie do końca wiedziała gdzie zmierza, ale pozwoliła aby nogi ją prowadziły. Uznała, że to dobra okazja aby nieco odwiedzić ludzi skoro i tak zmierza na południe. Pamiętała, że zapraszał ją również Naoki, którego kryształowe serduszko miała cały czas przy sobie, jednak nie było to teraz po drodze. Wiedziała, że niedługo znowu się spotkają, jednak jeszcze nie tego dnia.
Trafiła do Yusetsu. Nigdy to nie była pomijając bycie przejazdem. Chyba nastała całkiem dobra pora aby nieco pozwiedzać i poznać nowe kultury. A kto jej lepiej pokaże niż miejscowi. Już miała zagadnąć kogoś o małe oprowadzenie, gdy przypomniała sobie dosyć ważny szczegół. Przecież mieszkał tutaj niedawno poznany Hikari. Był wyjątkowo miły i pomocny, więc miała szansę, że co nieco jej pomoże. A nawet jeśli nie to może uda jej się chociaż chwilę odetchnąć w miłej atmosferze. Nie zamierzała go traktować go jako darmową jadłodajnie. Po prostu będzie miło go ponownie spotkać i z nim porozmawiać. No chyba, że go nie zastanie i w sumie na tym skończą się jej wielkie i ambitne plany.
Trochę poszukała, trochę popytała ludzi i dowiedziała się gdzie zmierza. Odetchnęła ze spokojem kiedy przytuptała pod jego rezydencję wraz z małym liskiem, który miał już dosyć chodzenia i ostentacyjnie włóczył nogami, chcąc pokazać jak bardzo jest zmęczony. No ale znając go już dobrze wiedziała, że jeszcze troszkę sobie poradzi.
Dom Hikari'ego był...bardzo monumentalny. Niby była przyzwyczajona do życia w podobnych warunkach, jednak oglądanie nowych stylów architektonicznych typowych dla innych kultur. Z zachwytem przyglądała się detalom, do momentu, aż przyszło jej znaleźć się pod drzwiami. Wtedy też zapukała. Kiedy ktoś jej otworzy z uśmiechem na ustach się przedstawi, zapyta czy gospodarz jest w domu i wspomni o zaproszeniu jakie od niego dostała jeszcze w YinZin. Niby wiedziała, że jest w środku - wcześniej bez większego problemu to sprawdziła, jednak kultura nakazywała to co nakazywała. Poza tym była opcja, że nie będzie chciał z nią rozmawiać, a wtedy lepiej udawać, że nie jest się pewnym co do obecności bruneta w domostwie.
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Białowłosa podchodziła do drzwi w niepewności czy włożony wysiłek w poszukiwanie tej posesji nie był na marne, które wcale nie musiały przeminąć wraz z otwarciem pierwszej przeszkody na drodze do środka. Za nią stał umięśniony mężczyzna będący blisko czterdziestki z krótkimi czarnymi włosami. Swoim wyglądem potrafiłby odstraszyć niechcianych gości, gdyby nie jeden szczegół. Jego twarz była twarz była uśmiechnięta, niemalże podejrzanie od momentu ujrzenia kto stał po drugiej stronie. Przez parę sekund spoglądał w oczy, aby już w momencie usłyszenia o zaproszeniu się ukłonić zanim zrobiło się to natrętne. Było to bardzo niezgrabne, ktokolwiek żyjący w rodzinie szlacheckiej wytknąłby dziesięć błędów w postawie.
- Bardzo nam miło panienkę powitać. Przepraszamy, że nie przygotowaliśmy niczego, ale panicz znajduje się w wewnątrz. Proszę za mną.
Po tych słowach wpuścił niewiastę do środka otwierając kolejne drzwi za którymi można było podziwiać prawdziwe piękno tego domostwa. Przechodząc drewnianym pomostem można było oglądać zarówno obok jak i pod stopami stawik wypełniony kamyczkami. Na wodzie unosiły się białe, fioletowe i żółte lilie wodne, ale główną uwagę przyciągała ścianka po lewej stronie zapełniona bardziej różnorodną roślinnością. Zdarzyło się niektórym nie zauważyć przez to pomieszczeń po prawej stronie. Cieszenie się widokiem zostało przerwane przez głos mężczyzny, który już otworzył kolejne drzwi i przemawiał do wnętrza.
- Ma panicz gościa. Nie chcielibyśmy przeszkadzać więc wrócimy później z posiłkiem przygotowanym przez żony.
Hikari usłyszał nowiny siedząc nad książką, którą natychmiast odłożył kierując się do wyjścia. Początkowo był zaskoczony natychmiastową chęcią opuszczenia przez pracownika swojego stanowiska, a później o tym zapomniał widząc Misae. Przez moment otworzył usta jakby nie wiedział co powiedzieć lekko zaskoczony tą wizytą, przełamanie nastąpiło po niecałej sekundzie. Wraz z pierwszymi słowami uśmiechnął się podchodząc bliżej.
- Dobrze ciebie widzieć, całą i zdrową. Podejrzewam musisz być zmęczona zwiedzaniem świata więc natychmiast coś przygotuję.
Kucnął na chwilę również do liska miziając go po główce. Dostrzegł zwierzę od początku, ale jego uwaga skupiła się na właścicielce z którą miał same dobre wspomnienia. Poprzez swoją niewinność oraz dobroć przypominała mu uczucia kiedy widział więcej pozytywów na świecie.
- Tobie też coś znajdę.
Po przywitaniu drugiego gościa wyprostował się i przystanął z boku białowłosej wyciągając przed nią dłoń wskazując na wnętrze rezydencji.
- Mieszkam samotnie więc możecie czuć się swobodnie.
Schematy domu:
Podwórko i budynki
Parter
Piętro
- Bardzo nam miło panienkę powitać. Przepraszamy, że nie przygotowaliśmy niczego, ale panicz znajduje się w wewnątrz. Proszę za mną.
Po tych słowach wpuścił niewiastę do środka otwierając kolejne drzwi za którymi można było podziwiać prawdziwe piękno tego domostwa. Przechodząc drewnianym pomostem można było oglądać zarówno obok jak i pod stopami stawik wypełniony kamyczkami. Na wodzie unosiły się białe, fioletowe i żółte lilie wodne, ale główną uwagę przyciągała ścianka po lewej stronie zapełniona bardziej różnorodną roślinnością. Zdarzyło się niektórym nie zauważyć przez to pomieszczeń po prawej stronie. Cieszenie się widokiem zostało przerwane przez głos mężczyzny, który już otworzył kolejne drzwi i przemawiał do wnętrza.
- Ma panicz gościa. Nie chcielibyśmy przeszkadzać więc wrócimy później z posiłkiem przygotowanym przez żony.
Hikari usłyszał nowiny siedząc nad książką, którą natychmiast odłożył kierując się do wyjścia. Początkowo był zaskoczony natychmiastową chęcią opuszczenia przez pracownika swojego stanowiska, a później o tym zapomniał widząc Misae. Przez moment otworzył usta jakby nie wiedział co powiedzieć lekko zaskoczony tą wizytą, przełamanie nastąpiło po niecałej sekundzie. Wraz z pierwszymi słowami uśmiechnął się podchodząc bliżej.
- Dobrze ciebie widzieć, całą i zdrową. Podejrzewam musisz być zmęczona zwiedzaniem świata więc natychmiast coś przygotuję.
Kucnął na chwilę również do liska miziając go po główce. Dostrzegł zwierzę od początku, ale jego uwaga skupiła się na właścicielce z którą miał same dobre wspomnienia. Poprzez swoją niewinność oraz dobroć przypominała mu uczucia kiedy widział więcej pozytywów na świecie.
- Tobie też coś znajdę.
Po przywitaniu drugiego gościa wyprostował się i przystanął z boku białowłosej wyciągając przed nią dłoń wskazując na wnętrze rezydencji.
- Mieszkam samotnie więc możecie czuć się swobodnie.
Schematy domu:
Podwórko i budynki
Parter
Piętro
0 x
Cause i'm the real fire.
- Misae
- Postać porzucona
- Posty: 1565
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Villa Hikariego
Drzwi otworzyły się bardzo szybko. Nawet się tego nie spodziewała. Początkowo lekko podskoczyła na widok osoby otwierającej jej drzwi - zwykle ktoś o takiej budowie ciała był ochroniarzem, aniżeli typowym przedstawicielem służby. Szybko jednak odzyskała pogodę ducha, a w szczególności kiedy mężczyzna po zobaczeniu jej i usłyszeniu kim jest całe wrażenie się zmieniło. Od razu obdarowała mężczyznę promiennym uśmiechem i ukłoniła. Może nie tak nisko jak on, ale również.
-Bardzo dziękuję, proszę się nie kłopotać - odparła i podążyła za mężczyzną, a za nią lisek, który ucieszył się jakby zdawał sobie sprawę, że zaraz dane mu będzie odpocząć. Ze spokojem obserwowała, ba! Chłonęła piękno tego domostwa, nie mogąc się mu nadziwić. Niby się przyzwyczaiła do takiego otoczenia, no ale ostatnio troszkę była w dziczu. Mężczyzna odszedł, a zaraz na jego miejsce pojawił się Hikari. Widać było, że ucieszyła się na jego widok, a gdy tylko dostrzegła jego zaskoczenie zaśmiała się delikatnie.
-Niespodzianka - zagadnęła ze śmiechem w głosie, po czym szybko dodała - Ciebie również, bardzo dziękuję - obserwowała jak mizia po głowie liska, który pozwolił na taką pieszczotę. Z jego pyszczka wydobył się dość specyficzny dźwięk. Ni to szczeknął, ni to miauknął. Zdecydowanie brzmiało to raczej rozczulająco. Kto wie, może zrozumiał to co powiedział mu brunet i ucieszył się na wizję posiłku.
-Tomoe nie jest wybredny, jednak czasem mam wrażenie, że bardzo przypomina mi kota - odparła kręcąc z dezaprobatą głową. Zdecydowanie czasem nie miała pojęcia co siedziało mu w głowie. Może ten starzec w lesie ją oszukał i to jednak był daleki krewny kotów? Kto to wie?
Yamanaka skinęła z podziękowaniem głową i dała się prowadzić wgłąb domostwa. Miała doskonały nastrój jednak dopiero słowa po chwili jakie dotarły do jej uszu mocno się zmartwiła.
-Zupełnie sam? - odparło, a w jej głosie słychać było troskę. Jak można żyć samotnie w tak wielkim domu? A gdzie rodzice? Może rodzeństwa, dalsza rodzina... był to typowy dom dla dużej, bogatej rodziny. Tyle przestrzeni na jedną osobę? Hikari nie wyglądał na kogoś takiego, kto miałby się w ten sposób chełpić swoim bogactwem, ale może po prostu jeszcze go na tyle nie znała. Na razie zdawała się być po prostu zmartwiona tym, że może czuć się po prostu samotnie.
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Villa Hikariego
Człowiek zawsze lubił niespodzianki, a jeżeli chodzi o takie odwiedziny to Hikari mógłby je mieć codziennie. Często szukając towarzystwa wychodził do karczmy, ale czuł dystans pomiędzy spotykanymi tam ludźmi. W przypadku Misae został on już złamany dość naturalnie podczas misji, poznał jej dobre cechy. Chęć niesienia pomocy innym połączona z niewinnością, którą mógłby przyrównywać do światełka w ciemności. Właśnie takie spotkania dawały mu siłę walczyć, aby w celu dokładania swojej cegiełki do lepszego świata.
- O lepszą chyba nie mógłbym prosić.
Po głosie słychać było lekkie rozbawienie odpowiedzią dziewczyny powiększone przy dziwnym dźwięku dobiegającym z pyska liska. Pierwszy raz słyszał coś podobnego, nie wiedząc do czego mógłby to przyrównać. Miałby nawet problem z próba zapisania tego przyszłym pokoleniom w literach. Słysząc słowa właścicielki podniósł się poświęcając jej ponownie swoją uwagę. To ona była głównym gościem, nie ten bardzo przyjazny maluszek o którym właśnie rozmawiali. Nie mógł nazwać tego plotkowaniem, bo przecież wszystko słyszał.
- Mogę zapewnić, że nie słyszałem takiego kota. Podobno zwierzęta potrafią odzwierciedlać swoich właścicieli.
Nie czekając udali się do wnętrza, gdzie Terumi poczuł się przez moment wewnętrznie zakłopotany. Nie spodziewał się dalszych pytań szczególnie z tą troską. Uśmiechnął się delikatnie kiwając głową nie mając zamiaru psuć nastroju. Przyzwyczaił się do takiego życia już lata temu, nawet dana mu swoboda była na rękę szczególnie od momentu ponownego spotkania ojca. Przełknął wtedy gorzką prawdę o swoim porzuceniu później samemu robiąc to samo z więziami przeszłości.
- Tak wyszło, moich rodziców wygnano z wioski w wieku ośmiu lat. Postanowili mnie wtedy tutaj zostawić, a będąc mieszańcem Yogan oraz Sanjin nikt nie chciał się przyznać do pokrewieństwa. Przynajmniej zostawili mi ładny spadek na pożegnanie, a jeszcze gościłem dwa lata Inoshi na czas jej treningu.
Nie szukał tutaj współczucia, więc starał się zakończyć to jakimś pozytywniejszym akcentem. Jedynym jakim potrafił znaleźć w swojej historii będąc jak zazwyczaj szczerym. Potrafił kłamać kiedy wymagała tego sytuacja bez mrugnięcia okiem, ale jeżeli chodzi o siebie samego ukrywał najwyżej swoje porażki i część umiejętności.
- Nastawię herbaty, ale może chcesz również sake? Mam kilka różnych smaków, w tym brzoskwiniowe.
Powoli udał się do paleniska, aby po złożenia tygrysa wypuścić ustami małą kulę ognia rozpalającą przygotowane wcześniej drewienko. Chwilę później sięgnął też po jakąś małą miseczkę wypełniając ją czystą wodą z wiaderka, aby wpierw dać naszemu liskowi ugasić pragnienie. Dopiero później powiesił garnek nad ogniem, aby zagotować jej dla nich.
- O lepszą chyba nie mógłbym prosić.
Po głosie słychać było lekkie rozbawienie odpowiedzią dziewczyny powiększone przy dziwnym dźwięku dobiegającym z pyska liska. Pierwszy raz słyszał coś podobnego, nie wiedząc do czego mógłby to przyrównać. Miałby nawet problem z próba zapisania tego przyszłym pokoleniom w literach. Słysząc słowa właścicielki podniósł się poświęcając jej ponownie swoją uwagę. To ona była głównym gościem, nie ten bardzo przyjazny maluszek o którym właśnie rozmawiali. Nie mógł nazwać tego plotkowaniem, bo przecież wszystko słyszał.
- Mogę zapewnić, że nie słyszałem takiego kota. Podobno zwierzęta potrafią odzwierciedlać swoich właścicieli.
Nie czekając udali się do wnętrza, gdzie Terumi poczuł się przez moment wewnętrznie zakłopotany. Nie spodziewał się dalszych pytań szczególnie z tą troską. Uśmiechnął się delikatnie kiwając głową nie mając zamiaru psuć nastroju. Przyzwyczaił się do takiego życia już lata temu, nawet dana mu swoboda była na rękę szczególnie od momentu ponownego spotkania ojca. Przełknął wtedy gorzką prawdę o swoim porzuceniu później samemu robiąc to samo z więziami przeszłości.
- Tak wyszło, moich rodziców wygnano z wioski w wieku ośmiu lat. Postanowili mnie wtedy tutaj zostawić, a będąc mieszańcem Yogan oraz Sanjin nikt nie chciał się przyznać do pokrewieństwa. Przynajmniej zostawili mi ładny spadek na pożegnanie, a jeszcze gościłem dwa lata Inoshi na czas jej treningu.
Nie szukał tutaj współczucia, więc starał się zakończyć to jakimś pozytywniejszym akcentem. Jedynym jakim potrafił znaleźć w swojej historii będąc jak zazwyczaj szczerym. Potrafił kłamać kiedy wymagała tego sytuacja bez mrugnięcia okiem, ale jeżeli chodzi o siebie samego ukrywał najwyżej swoje porażki i część umiejętności.
- Nastawię herbaty, ale może chcesz również sake? Mam kilka różnych smaków, w tym brzoskwiniowe.
Powoli udał się do paleniska, aby po złożenia tygrysa wypuścić ustami małą kulę ognia rozpalającą przygotowane wcześniej drewienko. Chwilę później sięgnął też po jakąś małą miseczkę wypełniając ją czystą wodą z wiaderka, aby wpierw dać naszemu liskowi ugasić pragnienie. Dopiero później powiesił garnek nad ogniem, aby zagotować jej dla nich.
Ukryty tekst
0 x
Cause i'm the real fire.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości