Trybuna północna
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: pralkarz (Discord)
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Trybuna północna
Rozmowa na trybunach, tak samo jak walka musiała w końcu dojśc do końca. Przynajmniej teraz było wiadomo, kto z kim się zmierzy. Chociaż sam finał raczej był przewidywalny. Nikt nic tam nie zobaczy przez mgłę, chyba że dziewczyna korzystająca z czarnego piasku posiadała jakiegoś asa w rękawie pozwalającego jej się pozbyć niezbyt miłej zasłony. Utrudniającej oglądanie, tak samo jak walkę. Tylko czy spekulowanie przebiegu walki było dobrym pomysłem? W końcu zamaskowany cłopak miał swego faworyta, gdzie raczej nie bałby się obstawić drobnej kwoty na zwycięstwo dziewczyny.
Jednak niestety nie był zbyt pochylany w rozmowie, nie chcąc dzielić się swoją wiedza, czy też pokazywać umiejętności. Co zasmuciło zielonowłosego.
- Szkoda, jednak nic na to nie poradzę. - odparł zasmucony, spoglądając już na arenę gdzie nie toczyła się żadna batalia.
- Najwidoczniej samemu trochę poćwiczę. Chociaż ciekawiej byłoby z kimś. - dodał po chwili, lekko się uśmiechając, licząc na to że uda mu się podejść Tohaku lekkim podstępem, w końcu turniej był po to żeby nieco się pobawić, a przy okazji poznać zdolności innych shinobi. Jednak zdobycie wiedzy, o klanie łudząco podobnym do własnego wydawało się o wiele ciekawsze, dlatego chłopak po cichu prosił o pozytywną odpowiedź. Lecz tutaj także pojawiała się informacja o obowiązkach czekających po turnieju. Sam zielonowłosy, nie posiadał zbytnio żadnych planów. W końcu przybył tutaj w jednym celu, a zamiast go realizować postanowił skorzystać z okazji drobnej zabawy.
- Obowiązki, no cóż. Sam powinienem coś ze sobą zrobić po turnieju, żeby stać się silniejszym. - wypowiedział, ze smutkiem w swym głosie. Znowu przypominając sobie jak zawalił ostatnią misję i dał się poniżyć swojemu przeciwnikowi. Trzeba było coś zrobić by zyskać na sile i to szybko. Tylko czy radzenie sobie samemu nie przerastało młodzieńca? Nie był tego do końca pewien, nie potrafił określić siły jaką posiadał i czy ona jest wystarczająca, oraz czy w odpowiedniej sytuacji będzie w stanie dać z siebie wszystko.
- Jeżeli jutro się zobaczymy, co powiesz na mały zakład? Jesteś pewny zwycięstwa tej dziewczyny, więc mógłbyś łatwo zyskać. - wypowiedział, na sam koniec. Także zbierając się powoli do opuszczenia trybun, mimo że samemu zabawił tutaj o wiele krócej niż jego rozmówca. Jednak teraz chciał udać się na drobne zakupy, by zyskać jakiś nowy strój, bo jego obecny już powoli mu się nudził. Dzięki czemu jutro może zjawić się odrobione odmieniony.
- Do zobaczenia. - dodał na koniec, machając do chłopaka w ramach pożegnania udając się w stronę przeciwną niż on, by móc odrobione pozwiedzać tą osadę.
z/t
Tohaku
Jednak niestety nie był zbyt pochylany w rozmowie, nie chcąc dzielić się swoją wiedza, czy też pokazywać umiejętności. Co zasmuciło zielonowłosego.
- Szkoda, jednak nic na to nie poradzę. - odparł zasmucony, spoglądając już na arenę gdzie nie toczyła się żadna batalia.
- Najwidoczniej samemu trochę poćwiczę. Chociaż ciekawiej byłoby z kimś. - dodał po chwili, lekko się uśmiechając, licząc na to że uda mu się podejść Tohaku lekkim podstępem, w końcu turniej był po to żeby nieco się pobawić, a przy okazji poznać zdolności innych shinobi. Jednak zdobycie wiedzy, o klanie łudząco podobnym do własnego wydawało się o wiele ciekawsze, dlatego chłopak po cichu prosił o pozytywną odpowiedź. Lecz tutaj także pojawiała się informacja o obowiązkach czekających po turnieju. Sam zielonowłosy, nie posiadał zbytnio żadnych planów. W końcu przybył tutaj w jednym celu, a zamiast go realizować postanowił skorzystać z okazji drobnej zabawy.
- Obowiązki, no cóż. Sam powinienem coś ze sobą zrobić po turnieju, żeby stać się silniejszym. - wypowiedział, ze smutkiem w swym głosie. Znowu przypominając sobie jak zawalił ostatnią misję i dał się poniżyć swojemu przeciwnikowi. Trzeba było coś zrobić by zyskać na sile i to szybko. Tylko czy radzenie sobie samemu nie przerastało młodzieńca? Nie był tego do końca pewien, nie potrafił określić siły jaką posiadał i czy ona jest wystarczająca, oraz czy w odpowiedniej sytuacji będzie w stanie dać z siebie wszystko.
- Jeżeli jutro się zobaczymy, co powiesz na mały zakład? Jesteś pewny zwycięstwa tej dziewczyny, więc mógłbyś łatwo zyskać. - wypowiedział, na sam koniec. Także zbierając się powoli do opuszczenia trybun, mimo że samemu zabawił tutaj o wiele krócej niż jego rozmówca. Jednak teraz chciał udać się na drobne zakupy, by zyskać jakiś nowy strój, bo jego obecny już powoli mu się nudził. Dzięki czemu jutro może zjawić się odrobione odmieniony.
- Do zobaczenia. - dodał na koniec, machając do chłopaka w ramach pożegnania udając się w stronę przeciwną niż on, by móc odrobione pozwiedzać tą osadę.
z/t
Tohaku
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Trybuna północna
Następny dzień, przynoszący nowe możliwości. Jednak zamiast skorzystać z niego, młodzieniec postanowił powrócić na trybuny, mimo faktu lekkiego spóźnienia udało mu się dotrzeć na miejsce, gdzie o dziwo było jeszcze więcej ludzi niż wczoraj. Lecz jego znajomy stał w tym samym miejscu co wczoraj opierając się o barierkę otaczającą arenę, gdzie już trwały walki.
- Wybacz spóźnienie i witaj. - powiedział, z uśmiechem na ustach będąc odrobinę zmęczonym przeciskaniem się pomiędzy tymi wszystkimi ludźmi. Teraz jednak mając chwilę miejsca dla siebie i mogąc powrócić do rozmówcy, zadał jedno najważniejsze dla siebie pytanie. - Jak myślisz, ten strój mi pasuje? zapytał się, lekko okręcając się w miejscu, w swoim białym odzieniu. Chcąc otrzymaj jak najbardziej surową ocenę, chociaż po cichu liczył na jakieś miłe słowa uznania. Wiele nie mógł tutaj zrobić, jednak liczył także na odpowiedź w sprawię małego zakładu, która zaproponował wczoraj.
- Wybacz spóźnienie i witaj. - powiedział, z uśmiechem na ustach będąc odrobinę zmęczonym przeciskaniem się pomiędzy tymi wszystkimi ludźmi. Teraz jednak mając chwilę miejsca dla siebie i mogąc powrócić do rozmówcy, zadał jedno najważniejsze dla siebie pytanie. - Jak myślisz, ten strój mi pasuje? zapytał się, lekko okręcając się w miejscu, w swoim białym odzieniu. Chcąc otrzymaj jak najbardziej surową ocenę, chociaż po cichu liczył na jakieś miłe słowa uznania. Wiele nie mógł tutaj zrobić, jednak liczył także na odpowiedź w sprawię małego zakładu, która zaproponował wczoraj.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: pralkarz (Discord)
- Maji Bu
- Gracz nieobecny
- Posty: 56
- Rejestracja: 8 mar 2020, o 17:16
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, średni wzrost, przeciętna budowa. Jasnobrązowy płaszcz z kapturem, biały szal, stary i bardzo zużyty shamisen.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba (przyczepiona z tyłu do pasa)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8265
- GG/Discord: Januszaj#1963
Re: Trybuna północna
Rozkoszując się świadomością uwolnienia się od szurniętej dziewczyny, Bu od samego początku dnia cały był w skowronkach. Wcześniej spodziewał się po prostu, że gwałtowne urwanie relacji nastąpi dopiero przy okazji wymknięcia się wczesnym rankiem z jej sypialni, ale interwencja ta okazała się konieczna jeszcze prędzej. Niczego jednak nie żałował. Teraz wystarczyło tylko zminimalizować szanse na ponowne spotkanie, dlatego też w dniu finału turnieju porzucił swą ulubioną trybunę wschodnią i dla odmiany udał się prosto na północ.
Przeciskając się przez gęsty tłum wypatrzył w oddali znajome oblicze owego zamaskowanego poczciwca, który drugiego dnia zmagań nieomal zamordował go wzrokiem. Był to widok, który zdecydowanie zapadał w pamięć, a w przypadku Bu budził także pewną sympatię. W pewnym sensie schlebiało mu to, że potrafił rozbudzić w kimś takie emocje, nawet jeśli był to tylko króciutki moment. Nie potrafiąc oprzeć się tej autodestrukcyjnej pokusie bez głębszej refleksji skierował swe kroki w tamtą stronę.
- Przepraszam, czy wolne? - zapytał znienacka, wskazując na nieokupowane przez nikogo miejsce przy barierce, tuż obok Naokiego. Nie czekając na odpowiedź płynnym ruchem wślizgnął się na dopiero co upatrzoną pozycję. - Przegapiłem coś ciekawego? Jakaś ceremonia, pokaz sztucznych ogni? Może koncert? - Zwrócił się bezpośrednio do zielonowłosego chłopaka, uśmiechając się przy tym życzliwie i pozornie ignorując na razie jego zamaskowanego towarzysza. Póki co badał jedynie grunt, będąc ciekawym, czy sama jego obecność i tym razem wywoła jakąś wybuchową reakcję. Niespiesznie objął wzrokiem arenę. - Ależ pogoda, nieprawdaż? - tu wskazał gestem na gęstą mgłę, która rozpościerała się wzdłuż pobojowiska. - Przeklęte Yinzin. To kiedy zaczynają ten finał?
Choć jego komentarz był jedynie niedbale ukrytą drwiną z jakości widowiska turnieju, to Maji nie zdawał sobie sprawy, że istotnie zdążyło go już coś ominąć. Nie miał zielonego pojęcia o walce o ostatni stopień podium, ani tym bardziej o jej niespodziewanym zakończeniu w wyniku dyskwalifikacji jednego ze spóźnialskich uczestników tureniju.
Przeciskając się przez gęsty tłum wypatrzył w oddali znajome oblicze owego zamaskowanego poczciwca, który drugiego dnia zmagań nieomal zamordował go wzrokiem. Był to widok, który zdecydowanie zapadał w pamięć, a w przypadku Bu budził także pewną sympatię. W pewnym sensie schlebiało mu to, że potrafił rozbudzić w kimś takie emocje, nawet jeśli był to tylko króciutki moment. Nie potrafiąc oprzeć się tej autodestrukcyjnej pokusie bez głębszej refleksji skierował swe kroki w tamtą stronę.
- Przepraszam, czy wolne? - zapytał znienacka, wskazując na nieokupowane przez nikogo miejsce przy barierce, tuż obok Naokiego. Nie czekając na odpowiedź płynnym ruchem wślizgnął się na dopiero co upatrzoną pozycję. - Przegapiłem coś ciekawego? Jakaś ceremonia, pokaz sztucznych ogni? Może koncert? - Zwrócił się bezpośrednio do zielonowłosego chłopaka, uśmiechając się przy tym życzliwie i pozornie ignorując na razie jego zamaskowanego towarzysza. Póki co badał jedynie grunt, będąc ciekawym, czy sama jego obecność i tym razem wywoła jakąś wybuchową reakcję. Niespiesznie objął wzrokiem arenę. - Ależ pogoda, nieprawdaż? - tu wskazał gestem na gęstą mgłę, która rozpościerała się wzdłuż pobojowiska. - Przeklęte Yinzin. To kiedy zaczynają ten finał?
Choć jego komentarz był jedynie niedbale ukrytą drwiną z jakości widowiska turnieju, to Maji nie zdawał sobie sprawy, że istotnie zdążyło go już coś ominąć. Nie miał zielonego pojęcia o walce o ostatni stopień podium, ani tym bardziej o jej niespodziewanym zakończeniu w wyniku dyskwalifikacji jednego ze spóźnialskich uczestników tureniju.
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Trybuna północna
Finały trwały i o dziwo, jedna z finałowych walk, mianowicie ta o trzecie miejsce została już zakończona co strasznie zadziwiło młodzika. W końcu to był dopiero początek dnia, a jedna z kończących walk nie istniała.
Przez co właśnie zmieszany chłopak zwrócił się w kierunku rozmówcy, spoglądając się przez moment na niego, a potem ponownie na arenę.
- Co tutaj się stało, czemu ta walka się już skończyła? - zapytał się odrobinę zdezorientowany, w końcu był świadomy swojego spóźnienia, ale nie myślał, że przespał aż tak wiele. Jednak liczył na to, że Tohaku będzie w stanie powiedzieć odrobione więcej, rozwiązując tą małą zagadkę.
Teraz jednak pozostało się skupić na rozmowie i kwestiach w niej poruszonych, w końcu oglądanie walki było niewykonalne przez mglę. Właśnie w ten sposób pozostał poruszony temat, który zaczął się wczoraj. Praktycznie zapomniany przez młodzieńca, ale nie przez czarnowłosego, który był na tyle pewien swej wygranej chcąc postawić całkiem dużą sumę.
- Dobrze, wchodzę w to. Też stawiam tysiąc. - wypowiedział, uśmiechając się. W końcu nie było w tym nic złego, a te sumy nie wyglądały na jakieś wysokie dla kogoś trudniącego się fachem shinobi, zwłaszcza dla kogoś kto nie musiał kupować co chwile nowego wyposażenia, a wytwarzał je samemu przy użyciu swoich zdolności. Właśnie z tego powodu sięgnął do torby znajdującej się na jego pośladkach, by wyciągnąć z niej sporych rozmiarów sakiewkę, gołym okiem każdy tutaj mógł ocenić, że chłopak nosił przy sobie sumę wykraczającym poza obiekt zakładu. Jednak spokojnie postanowił odliczyć potrzebną ku temu gotówkę, a resztę schował.
- Więc zobaczymy kto zarobi po zakończeniu walki. Liczę na to, że Tamaki mnie nie rozczaruje. - dodał śmiejąc się lekko, w końcu gdyby dziewczyny dowiedziały się o fakcie bycia elementami zakładów dwójki widzów, mógłby poczuć się odrobione urażone, a mierzenie się z nimi raczej byłoby o wiele trudniejsze, zwłaszcza gdyby połączyły swoje destrukcyjne możliwości. W takim przypadku swoi rówieśnicy dość szybko skończyliby w szpitalu.
Teraz jednak chciał wrócić również do nieco innej kwestii, a mianowicie swojego wyglądu, fakt zadanie takiego pytania, innemu przedstawicielowi tej samej płci mogło wydawać się lekko dziwne i poddawać pod wątpliwość orientacje chłopaka, lecz on ku temu posiadał dobre wytłumaczenie.
- Może i masz racje, ale wiesz... Ja nigdy nie rozmawiałem zbytnio z dziewczynami i się wstydzę. - wypowiedział, chowając swoją twarz między lekko przyduże rękawy, tak by ukryć lekkie zaczerwienie pojawiające się na jego twarzy. To, że z Tohaku potrafił rozmawiać w miarę normalnie, nie oznaczało że z innymi osobami poradziłby sobie równie łatwo, biorąc zwłaszcza pod uwagę przedstawicielki płci pięknej.
Lecz w takich chwilach wszystko bywa zmienne, także rozmówcy, nagle okazało się, że chłopak musiał potrenować nieco podzielność swojej uwagi na dwóch rozmówców, znowu kolejna czarnowłosa osoba, i o dziwo po raz kolejny wyższa od młodzieńca, co już powoli wchodziło mu do głowy i wywoływało negatywne myśli, że nigdy nie urośnie.
- Um, tak. - odparł krótko, jednak widocznie niepotrzebnie. Bowiem nim zdążył coś powiedzieć miejsce zostało zajęte przez nieznajomego chłopaka. - W sumie nie wiem, sam niedawno tutaj przybyłem, nieco zaspałem i jak się okazuje. Jedna z walk została już zakończona. - dodał szybko, będąc przy tym odrobione zmieszany, spoglądając co chwile to na jednego, a drugiego chłopaka uciekając jeszcze wzrokiem w stronę areny gdzie panowała mgła, a jedyne co można było z niej wyłapać to leki smugi i dźwięki wywoływane najpewniej przez walkę.
Żart wypowiedziany przez chłopaka niestety umknął chłopakowi, a raczej mimowolnie go nie wyłapał, spoglądając na niebo by móc oceniać faktyczny stan pogody.
- W sumie mogło być chyba gorzej. Przywykłem już do zimnego klimatu, śniegu oraz gór. Chyba nie może być nic gorszego. - wypowiedział, poważnym tonem nadal spoglądając w niebo, które w tej chwili wydawało się o wiele ciekawsze niż sama walka. W końcu nie ma to jak ocenianie kształtu chmur i wyszukiwanie jakiś dziwacznych jak króliczków czy innych zwierzaczków. Właśnie jedną z takich chmur udało mu się zauważyć, przez co lekko się uśmiechał i powiedział cicho pod nosem
- O, to chyba króliczek. - jednak chyba na tyle głośno, by jego rozmówcy mogli to usłyszeć, tylko pytanie jak uda im się podejść do takiego dziwnego zachowania chłopaka i tymczasowego oderwania od rzeczywistości, może oni także przyłączą się do niego i zamiast patrzeć we mgłę, wspólnymi siłami odnajdą wyjątkowe chmury.
Przez co właśnie zmieszany chłopak zwrócił się w kierunku rozmówcy, spoglądając się przez moment na niego, a potem ponownie na arenę.
- Co tutaj się stało, czemu ta walka się już skończyła? - zapytał się odrobinę zdezorientowany, w końcu był świadomy swojego spóźnienia, ale nie myślał, że przespał aż tak wiele. Jednak liczył na to, że Tohaku będzie w stanie powiedzieć odrobione więcej, rozwiązując tą małą zagadkę.
Teraz jednak pozostało się skupić na rozmowie i kwestiach w niej poruszonych, w końcu oglądanie walki było niewykonalne przez mglę. Właśnie w ten sposób pozostał poruszony temat, który zaczął się wczoraj. Praktycznie zapomniany przez młodzieńca, ale nie przez czarnowłosego, który był na tyle pewien swej wygranej chcąc postawić całkiem dużą sumę.
- Dobrze, wchodzę w to. Też stawiam tysiąc. - wypowiedział, uśmiechając się. W końcu nie było w tym nic złego, a te sumy nie wyglądały na jakieś wysokie dla kogoś trudniącego się fachem shinobi, zwłaszcza dla kogoś kto nie musiał kupować co chwile nowego wyposażenia, a wytwarzał je samemu przy użyciu swoich zdolności. Właśnie z tego powodu sięgnął do torby znajdującej się na jego pośladkach, by wyciągnąć z niej sporych rozmiarów sakiewkę, gołym okiem każdy tutaj mógł ocenić, że chłopak nosił przy sobie sumę wykraczającym poza obiekt zakładu. Jednak spokojnie postanowił odliczyć potrzebną ku temu gotówkę, a resztę schował.
- Więc zobaczymy kto zarobi po zakończeniu walki. Liczę na to, że Tamaki mnie nie rozczaruje. - dodał śmiejąc się lekko, w końcu gdyby dziewczyny dowiedziały się o fakcie bycia elementami zakładów dwójki widzów, mógłby poczuć się odrobione urażone, a mierzenie się z nimi raczej byłoby o wiele trudniejsze, zwłaszcza gdyby połączyły swoje destrukcyjne możliwości. W takim przypadku swoi rówieśnicy dość szybko skończyliby w szpitalu.
Teraz jednak chciał wrócić również do nieco innej kwestii, a mianowicie swojego wyglądu, fakt zadanie takiego pytania, innemu przedstawicielowi tej samej płci mogło wydawać się lekko dziwne i poddawać pod wątpliwość orientacje chłopaka, lecz on ku temu posiadał dobre wytłumaczenie.
- Może i masz racje, ale wiesz... Ja nigdy nie rozmawiałem zbytnio z dziewczynami i się wstydzę. - wypowiedział, chowając swoją twarz między lekko przyduże rękawy, tak by ukryć lekkie zaczerwienie pojawiające się na jego twarzy. To, że z Tohaku potrafił rozmawiać w miarę normalnie, nie oznaczało że z innymi osobami poradziłby sobie równie łatwo, biorąc zwłaszcza pod uwagę przedstawicielki płci pięknej.
Lecz w takich chwilach wszystko bywa zmienne, także rozmówcy, nagle okazało się, że chłopak musiał potrenować nieco podzielność swojej uwagi na dwóch rozmówców, znowu kolejna czarnowłosa osoba, i o dziwo po raz kolejny wyższa od młodzieńca, co już powoli wchodziło mu do głowy i wywoływało negatywne myśli, że nigdy nie urośnie.
- Um, tak. - odparł krótko, jednak widocznie niepotrzebnie. Bowiem nim zdążył coś powiedzieć miejsce zostało zajęte przez nieznajomego chłopaka. - W sumie nie wiem, sam niedawno tutaj przybyłem, nieco zaspałem i jak się okazuje. Jedna z walk została już zakończona. - dodał szybko, będąc przy tym odrobione zmieszany, spoglądając co chwile to na jednego, a drugiego chłopaka uciekając jeszcze wzrokiem w stronę areny gdzie panowała mgła, a jedyne co można było z niej wyłapać to leki smugi i dźwięki wywoływane najpewniej przez walkę.
Żart wypowiedziany przez chłopaka niestety umknął chłopakowi, a raczej mimowolnie go nie wyłapał, spoglądając na niebo by móc oceniać faktyczny stan pogody.
- W sumie mogło być chyba gorzej. Przywykłem już do zimnego klimatu, śniegu oraz gór. Chyba nie może być nic gorszego. - wypowiedział, poważnym tonem nadal spoglądając w niebo, które w tej chwili wydawało się o wiele ciekawsze niż sama walka. W końcu nie ma to jak ocenianie kształtu chmur i wyszukiwanie jakiś dziwacznych jak króliczków czy innych zwierzaczków. Właśnie jedną z takich chmur udało mu się zauważyć, przez co lekko się uśmiechał i powiedział cicho pod nosem
- O, to chyba króliczek. - jednak chyba na tyle głośno, by jego rozmówcy mogli to usłyszeć, tylko pytanie jak uda im się podejść do takiego dziwnego zachowania chłopaka i tymczasowego oderwania od rzeczywistości, może oni także przyłączą się do niego i zamiast patrzeć we mgłę, wspólnymi siłami odnajdą wyjątkowe chmury.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Shenzhen
- Martwa postać
- Posty: 234
- Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 24#p130824
Re: Trybuna północna
Ta noc należała do jednych z najgorszych jakie ostatnimi czasy, przyszło spędzić Shenzhenowi w ostatnim czasie w Watarimono. Póki wiedział, że Ori jest gdzieś na trybunach i może go obserwować, wszystko wydawało się jakieś łatwiejsze, wszystko było tylko tłem dla wizji, jakie budował, rozmyślając o pięknym chłopcu, z którym złączył go przewrotny los. Było w nim coś, co zupełnie odmieniało Shenzhena, coś co sprawiało, ze ten czuł się potrzebny. Czy to właśnie ten rodzaj uczucia, sprawiał, ze młody Sabaku, zaznawał ulgi w jego towarzystwie. Mógł przecież sprawować nad nim opiekę i dbać o to by każdy ich wspólny dzień, był pełen uciech i wolny od wszelakich trosk.
Teraz jednak, nic tylko ciemność, wszędobylska ciemna noc, która nie przyniosła ze sobą snu, ani odpoczynku. Ciągłe rozmyślanie o potencjalnych scenariuszach, co do losów jakie mogły spotkać malca, pożerało od środka. W ciągu całej nocy, może z wyczerpania, może przez chwilę nieuwagi, Shenzhen zasnął na jakieś 2 godziny. To wystarczyło by gdy tylko się obudził, wybiegł w Panice, nie chcąc dać się pochłonąć tej rozpaczy, do samego końca. Wybiegł ze swego lokum i pognał ile sił w nogach na trybuny, miał nadzieję zdążyć, nim te całkowicie się zapełnią i utrudnią poszukiwania. Jak jednak upewnić się, ze nie pominie nigdzie chłopca, skoro trybuny są cztery, a on tylko jeden.
Zaraz, przecież Shins obiecał pomoc! Nie mógł jednak teraz marnować czasu na poszukiwania Shinsa, by dopiero potem rozpocząć poszukiwania Kamiyo. Postanowił zawierzyć, chłopakowi lubującemu się zanadto w czerni, i samemu również przejść do owych poszukiwań.
Mijały minuty, a efektów brak. Ludzi na stadionie przybywało już teraz z każdą sekundą, wiec coraz trudniej w krótkim czasie było odznaczać już sprawdzone obszary. W zasadzie chwila nieuwagi wystarczyła, by obszar już raz sprawdzony, wymagał kolejnej rewizji, wynikającej z napływu nowych obserwatorów. Nagle na arenie rozległ się gromki głos wzywający walczących do stawienia się na arenie. W tym wezwaniu, niczym dzwon, rozbrzmiało imię młodego Sabaku. Ten tylko na chwilę skierował głowę w stronę areny. Skupił się w tym momencie na okolicach przy barierkach, wiedząc, ze matka natura poskąpiła Oriemu słusznego wzrostu, ale możliwe, ze to tylko kwestia czasu i jak się niechlubnie zestarzeje o te kilka lat, to centymetry same przyjdą oderwać go nieco od ziemi. Osoba po osobie, metr za metrem, i dalej nic. Na arenie zdążył pojawić się oponent lecz Shenzhen nie mógł teraz tam zejść, nie mając pewności co do tego czy chłopak w ogóle jest na arenie. Zaczął coraz bardziej nerwowo spoglądać w stronę zejścia prowadzącego w dół i następnie do jednego z korytarzy wychodzących na arenę. Chwila zdecydowania, ważenia tego co słuszne, tego co odpowiedzialne, tego co pożądane i tego co utracone. Ruszył! Bynajmniej w stronę zejścia lecz pokonał kolejne rzędy trybuny północnej, rozglądając się nerwowo i mówiąc do siebie półgłosem:
- Musze go znaleźć! Nic więcej się teraz nie liczy! Nie mógł przecież odejść ! Nie po tym co razem przeszliśmy! Każda nasza chwila byłą warta zapamiętania a wspólna noc byłą tym co pozwalało zapomnieć o wszystkim innym. Pozwalała się wyciszyć, jak nigdy wcześniej.
Nagle rozległ się ponowny głos sędziego, ogłaszający wynik walki. Walki Shenzhena, na którą nie dotarł, a w zasadzie, na którą nie mógł dotrzeć. Zaślepiony, zmęczony i zdenerwowany, stawiał kolejne kroki ku szaleństwu, inaczej nie można było tego nazwać.
Teraz jednak, nic tylko ciemność, wszędobylska ciemna noc, która nie przyniosła ze sobą snu, ani odpoczynku. Ciągłe rozmyślanie o potencjalnych scenariuszach, co do losów jakie mogły spotkać malca, pożerało od środka. W ciągu całej nocy, może z wyczerpania, może przez chwilę nieuwagi, Shenzhen zasnął na jakieś 2 godziny. To wystarczyło by gdy tylko się obudził, wybiegł w Panice, nie chcąc dać się pochłonąć tej rozpaczy, do samego końca. Wybiegł ze swego lokum i pognał ile sił w nogach na trybuny, miał nadzieję zdążyć, nim te całkowicie się zapełnią i utrudnią poszukiwania. Jak jednak upewnić się, ze nie pominie nigdzie chłopca, skoro trybuny są cztery, a on tylko jeden.
Zaraz, przecież Shins obiecał pomoc! Nie mógł jednak teraz marnować czasu na poszukiwania Shinsa, by dopiero potem rozpocząć poszukiwania Kamiyo. Postanowił zawierzyć, chłopakowi lubującemu się zanadto w czerni, i samemu również przejść do owych poszukiwań.
Mijały minuty, a efektów brak. Ludzi na stadionie przybywało już teraz z każdą sekundą, wiec coraz trudniej w krótkim czasie było odznaczać już sprawdzone obszary. W zasadzie chwila nieuwagi wystarczyła, by obszar już raz sprawdzony, wymagał kolejnej rewizji, wynikającej z napływu nowych obserwatorów. Nagle na arenie rozległ się gromki głos wzywający walczących do stawienia się na arenie. W tym wezwaniu, niczym dzwon, rozbrzmiało imię młodego Sabaku. Ten tylko na chwilę skierował głowę w stronę areny. Skupił się w tym momencie na okolicach przy barierkach, wiedząc, ze matka natura poskąpiła Oriemu słusznego wzrostu, ale możliwe, ze to tylko kwestia czasu i jak się niechlubnie zestarzeje o te kilka lat, to centymetry same przyjdą oderwać go nieco od ziemi. Osoba po osobie, metr za metrem, i dalej nic. Na arenie zdążył pojawić się oponent lecz Shenzhen nie mógł teraz tam zejść, nie mając pewności co do tego czy chłopak w ogóle jest na arenie. Zaczął coraz bardziej nerwowo spoglądać w stronę zejścia prowadzącego w dół i następnie do jednego z korytarzy wychodzących na arenę. Chwila zdecydowania, ważenia tego co słuszne, tego co odpowiedzialne, tego co pożądane i tego co utracone. Ruszył! Bynajmniej w stronę zejścia lecz pokonał kolejne rzędy trybuny północnej, rozglądając się nerwowo i mówiąc do siebie półgłosem:
- Musze go znaleźć! Nic więcej się teraz nie liczy! Nie mógł przecież odejść ! Nie po tym co razem przeszliśmy! Każda nasza chwila byłą warta zapamiętania a wspólna noc byłą tym co pozwalało zapomnieć o wszystkim innym. Pozwalała się wyciszyć, jak nigdy wcześniej.
Nagle rozległ się ponowny głos sędziego, ogłaszający wynik walki. Walki Shenzhena, na którą nie dotarł, a w zasadzie, na którą nie mógł dotrzeć. Zaślepiony, zmęczony i zdenerwowany, stawiał kolejne kroki ku szaleństwu, inaczej nie można było tego nazwać.
0 x

- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: pralkarz (Discord)
- Maji Bu
- Gracz nieobecny
- Posty: 56
- Rejestracja: 8 mar 2020, o 17:16
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, średni wzrost, przeciętna budowa. Jasnobrązowy płaszcz z kapturem, biały szal, stary i bardzo zużyty shamisen.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba (przyczepiona z tyłu do pasa)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8265
- GG/Discord: Januszaj#1963
Re: Trybuna północna
Maska niewinnej obojętności, którą przybrał na samym początku spotkania, coraz ciężej utrzymywała się na jego obliczu. Czuł na sobie jego wzrok i wzbierające gwałtownie emocje. Kątem oka zarejestrował szybki ruch w tył i ciało dygocące w absolutnej furii. Doprawdy, nie miał pojęcia czym tak naprawdę zasłużył sobie na takie względy. Pewnym było jednak, że nieznajomy zbliża się nieuchronnie do jakiegoś progu wytrzymałości. Na samą myśl o tym, co może zdarzyć się po jego przekroczeniu, po skórze Bu przemknął się dreszcz ekstatycznego podniecenia. Patrzył właśnie, jak ciało jednej z finalistek dziesiątkuje salwa rozpędzonych igieł, nim srebrna kotara całkowicie ukryła je przed wzrokiem widowni. Dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.
- *Jedna* z walk? - Wytężył całą swą siłę woli, by poświęcić nieco uwagi tej kompletnie nieobchodzącej go teraz rozmowie. - Wydawało mi się, że to już finał. - Schował ręce w kieszeniach i rzucił Naokiemu krótkie, grzecznościowe spojrzenie, starając się podtrzymać pozory. Kiedy się odwrócił, z zaskoczeniem odkrył ścieżkę lodu rozrastającą się po barierce od zaciśniętych dłoni zamaskowanego nerwusa. A więc tamten dziwaczny parasol nie był po prostu jakimś lokalnym wynalazkiem. Miał do czynienia z shinobi, w dodatku dysponującym całkiem ciekawymi umiejętnościami. Czyżby na mroźnym Yinzin były one jakoś szczególnie wyczulone? Być może wszechobecny chłód działał na nie pobudzające i to w nim należało doszukiwać się źródła tej pozornie nieuzasadnionej wrogości.
- Zgadzam się - odpowiedział zielonowłosemu, tym razem nie odwracając jednak wzroku w jego kierunku. - Zdecydowanie preferuję cieplejsze klimaty. Poznałem go co prawda całkiem niedawno, ale chłód wydaje mi się bardzo... bezduszny. - Rzucił brunetowi ukradkowe, ale niezwykle wymowne spojrzenie. Prowokował go, niemal śmiał się prosto w twarz. Oko mierzyło się z okiem, nawiązując nić cichego porozumienia, nadając bardzo prosty przekaz. "Wiem, czego teraz pragniesz. I ty to wiesz." Napięcie opadło nieco, gdy wokół nasilił się jakiś harmider. Po dłuższej chwili Bu skierował swój wzrok w kierunku źródła owego szmeru, dostrzegając w tłumie jednego ze wczorajszych półfinalistów. Widok ten nie zdziwił go jednak zanadto, gdyż nie miał pojęcia o zaplanowanej dziś walce o ostatnie miejsce na podium. Za to z zamaskowanym chłopakiem działo się coraz gorzej.
- Wszystko w porządku, panie kolego? - Jego zaalarmowany ton wyrażał przesadną, udawaną troskę. - Wyglądasz, jakbyś zobaczył Antykreatora. - Uśmiechnął się życzliwie, choć jego zapalonym oczom nie do końca udało się zamaskować rozbawienie całą tą sytuacją. Komentarz o króliczku, który Naoki wystosował gdzieś w międzyczasie, puścił mimo uszu. Wspominając swe przykre doświadczenia w obcowaniu z Maname, wolał nie sygnalizować otwartości na żadne psychodeliczne wizje czy podobnego kalibru bzdury.
- *Jedna* z walk? - Wytężył całą swą siłę woli, by poświęcić nieco uwagi tej kompletnie nieobchodzącej go teraz rozmowie. - Wydawało mi się, że to już finał. - Schował ręce w kieszeniach i rzucił Naokiemu krótkie, grzecznościowe spojrzenie, starając się podtrzymać pozory. Kiedy się odwrócił, z zaskoczeniem odkrył ścieżkę lodu rozrastającą się po barierce od zaciśniętych dłoni zamaskowanego nerwusa. A więc tamten dziwaczny parasol nie był po prostu jakimś lokalnym wynalazkiem. Miał do czynienia z shinobi, w dodatku dysponującym całkiem ciekawymi umiejętnościami. Czyżby na mroźnym Yinzin były one jakoś szczególnie wyczulone? Być może wszechobecny chłód działał na nie pobudzające i to w nim należało doszukiwać się źródła tej pozornie nieuzasadnionej wrogości.
- Zgadzam się - odpowiedział zielonowłosemu, tym razem nie odwracając jednak wzroku w jego kierunku. - Zdecydowanie preferuję cieplejsze klimaty. Poznałem go co prawda całkiem niedawno, ale chłód wydaje mi się bardzo... bezduszny. - Rzucił brunetowi ukradkowe, ale niezwykle wymowne spojrzenie. Prowokował go, niemal śmiał się prosto w twarz. Oko mierzyło się z okiem, nawiązując nić cichego porozumienia, nadając bardzo prosty przekaz. "Wiem, czego teraz pragniesz. I ty to wiesz." Napięcie opadło nieco, gdy wokół nasilił się jakiś harmider. Po dłuższej chwili Bu skierował swój wzrok w kierunku źródła owego szmeru, dostrzegając w tłumie jednego ze wczorajszych półfinalistów. Widok ten nie zdziwił go jednak zanadto, gdyż nie miał pojęcia o zaplanowanej dziś walce o ostatnie miejsce na podium. Za to z zamaskowanym chłopakiem działo się coraz gorzej.
- Wszystko w porządku, panie kolego? - Jego zaalarmowany ton wyrażał przesadną, udawaną troskę. - Wyglądasz, jakbyś zobaczył Antykreatora. - Uśmiechnął się życzliwie, choć jego zapalonym oczom nie do końca udało się zamaskować rozbawienie całą tą sytuacją. Komentarz o króliczku, który Naoki wystosował gdzieś w międzyczasie, puścił mimo uszu. Wspominając swe przykre doświadczenia w obcowaniu z Maname, wolał nie sygnalizować otwartości na żadne psychodeliczne wizje czy podobnego kalibru bzdury.
Ukryty tekst
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Trybuna północna
Wszystko co rozgrywało się na dole, wydawało się bardziej ciekawe, za każdym razem gdy mgła odgrywała coraz mniejszą rolę w tym przedstawieniu. Jednak za razem z lepszym widowiskiem, zielonowłosy młodzieniec coraz bardziej żegnał się ze swoim potencjalnym zarobkiem. Chociaż cieszył się stawiając swoje pieniądze na dziewczynę z sąsiedniej prowincji, a nie na kogoś obcego, ale niestety o zjawiskowych oraz skutecznych umiejętnościach.
Jednak teraz miał okazje kontynuować również rozmowę, o dziwo w nieco większym gronie niż spodziewał się na początku, jednak mu to nie przeszkadzało.
- Rozumiem, mam nadzieje, że nic mu się nie stało. - powiedział, z lekkim smutkiem w głosie. W końcu mało kto zrezygnowałby tak po prostu z walki o trzecie miejsce, biorąc pod uwagę, że wczoraj prawie udało mu sie dostać do walki o podium. Chociaż w tym wszystkim żałował bardziej możliwości kolejnego zakładu dla drobnej rozrywki, dzięki któremu mógłby wyjść przynajmniej na zero, licząc na swoje szczęście i chociaż jedyne poprawne obstawienie walki.
Tylko z jakiegoś powodu cała sytuacja zmienia się z sekundy na sekundę, z całkiem normalnej rozmowy dawało wyczuwać się już coraz większe napięcie, które wzrastało od momentu przybycia nieznajomego.
- Na tamtej arenie, miała się odbyć walka o trzecie miejsce. Jednak jeden z uczestników się nie pojawił- powiedział, kierując swe słowa do nieznajomego. Chcąc mu jakoś bardziej wyjaśnić całą sytuacje jaka miała miejsce wcześniej, mimo że samemu przed chwilą dowiedział się o tym co tam zaszło. Samemu nie wiedział zbytnio co miał zrobić, raz spoglądając na jednego, a raz na drugiego rozmówcę, chcąc zrozumieć czemu traktują siebie w taki niespotykany sposób, a zarazem chyba wrogi.
- W sumie, nie przedstawiłem się wcześniej, wybacz. Jestem Naoki. - powiedział, kierując swe słowa do młodzieńca z białym szalem, który jako jedyny podobał mu się w ubiorze rozmówcy. Tak to miało wiele wspólnego z tym, żę samemu był ubrany całkowicie na biało.
- Musisz kiedyś odwiedzić moje strony, może jest tam dość chłodno, ale mamy dużo gorących źródeł. Nie ma nic lepszego niż spędzanie w nich czasu. - dodał po krótkiej chwili, chcąc jakoś ocieplić obraz chłodnych prowincji. W końcu każda z nich poza niezbyt przyjaznym klimatem ofiarowała coś wyjątkowego i wspaniałego, a atutami miejsca, z którego pochodził niski chłopak były gorące źródła, jak i same góry znajdujące się w prawie połowie prowincji. Jednak nadal nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że ta dwójka spotkała się już wcześniej. Przez co kusiło go zadanie tego pytania, lecz obserwując reakcje Tohaku coraz mniej chciał wiedzieć co ich łączyło i samemu postanowił odrobione się odsunąć od barierki, która pokrywał lód. Tak by przypadkiem nie poczuć zbyt wielkiego chłodu i nie stracić dobrej opinii na temat chłodnego klimatu.
Tylko czy mogło wydarzyć się tutaj coś dziwniejszego, niż wisząca w powietrzu kłótnia dwójki rozmówców. Oczywiście, że nie, przynajmniej tak wydawało się chłopakowi na początku, lecz potem jego cały światopogląd runął w gruzach, po tym jak jego oczom ukazał się Shenzhen. Co wyjątkowo zaskoczyło chłopaka i pozwoliło mu na krótki moment poświęcić uwagę chłopakowi z warkoczem, do którego postanowił podejść i szturchnąć go w ramię, lekko się martwiąc jego stanem i faktem, że mamrotał pod nosem.
- E to, przepraszam. Wszystko dobrze? - zapytał się spoglądając na swego rówieśnika z warkoczem, po raz kolejny wyższego od niego. Co raczej już nie ulegnie zbytnio zmianie.
- Dlaczego zrezygnowałeś z walki? - dodał po chwili, fakt było to dla niego obecnie największa zagadka, która chciał rozwikłać. Przecież będąc tutaj, równie dobrze mógł być na dolę i brać udział w starciu. Tylko czy na dobrą sprawę chłopak był w stanie go usłyszeć? W końcu zielonowłosy mówił cicho, biorąc pod uwagę niezbyt przyjazną atmosferę odczuwał coraz większy stres i niepokój. Przez co ton jego głosu znacząco malał, a samemu do tego chował swoją twarz w rękawach koszuli.
Jednak teraz miał okazje kontynuować również rozmowę, o dziwo w nieco większym gronie niż spodziewał się na początku, jednak mu to nie przeszkadzało.
- Rozumiem, mam nadzieje, że nic mu się nie stało. - powiedział, z lekkim smutkiem w głosie. W końcu mało kto zrezygnowałby tak po prostu z walki o trzecie miejsce, biorąc pod uwagę, że wczoraj prawie udało mu sie dostać do walki o podium. Chociaż w tym wszystkim żałował bardziej możliwości kolejnego zakładu dla drobnej rozrywki, dzięki któremu mógłby wyjść przynajmniej na zero, licząc na swoje szczęście i chociaż jedyne poprawne obstawienie walki.
Tylko z jakiegoś powodu cała sytuacja zmienia się z sekundy na sekundę, z całkiem normalnej rozmowy dawało wyczuwać się już coraz większe napięcie, które wzrastało od momentu przybycia nieznajomego.
- Na tamtej arenie, miała się odbyć walka o trzecie miejsce. Jednak jeden z uczestników się nie pojawił- powiedział, kierując swe słowa do nieznajomego. Chcąc mu jakoś bardziej wyjaśnić całą sytuacje jaka miała miejsce wcześniej, mimo że samemu przed chwilą dowiedział się o tym co tam zaszło. Samemu nie wiedział zbytnio co miał zrobić, raz spoglądając na jednego, a raz na drugiego rozmówcę, chcąc zrozumieć czemu traktują siebie w taki niespotykany sposób, a zarazem chyba wrogi.
- W sumie, nie przedstawiłem się wcześniej, wybacz. Jestem Naoki. - powiedział, kierując swe słowa do młodzieńca z białym szalem, który jako jedyny podobał mu się w ubiorze rozmówcy. Tak to miało wiele wspólnego z tym, żę samemu był ubrany całkowicie na biało.
- Musisz kiedyś odwiedzić moje strony, może jest tam dość chłodno, ale mamy dużo gorących źródeł. Nie ma nic lepszego niż spędzanie w nich czasu. - dodał po krótkiej chwili, chcąc jakoś ocieplić obraz chłodnych prowincji. W końcu każda z nich poza niezbyt przyjaznym klimatem ofiarowała coś wyjątkowego i wspaniałego, a atutami miejsca, z którego pochodził niski chłopak były gorące źródła, jak i same góry znajdujące się w prawie połowie prowincji. Jednak nadal nie potrafił się wyzbyć wrażenia, że ta dwójka spotkała się już wcześniej. Przez co kusiło go zadanie tego pytania, lecz obserwując reakcje Tohaku coraz mniej chciał wiedzieć co ich łączyło i samemu postanowił odrobione się odsunąć od barierki, która pokrywał lód. Tak by przypadkiem nie poczuć zbyt wielkiego chłodu i nie stracić dobrej opinii na temat chłodnego klimatu.
Tylko czy mogło wydarzyć się tutaj coś dziwniejszego, niż wisząca w powietrzu kłótnia dwójki rozmówców. Oczywiście, że nie, przynajmniej tak wydawało się chłopakowi na początku, lecz potem jego cały światopogląd runął w gruzach, po tym jak jego oczom ukazał się Shenzhen. Co wyjątkowo zaskoczyło chłopaka i pozwoliło mu na krótki moment poświęcić uwagę chłopakowi z warkoczem, do którego postanowił podejść i szturchnąć go w ramię, lekko się martwiąc jego stanem i faktem, że mamrotał pod nosem.
- E to, przepraszam. Wszystko dobrze? - zapytał się spoglądając na swego rówieśnika z warkoczem, po raz kolejny wyższego od niego. Co raczej już nie ulegnie zbytnio zmianie.
- Dlaczego zrezygnowałeś z walki? - dodał po chwili, fakt było to dla niego obecnie największa zagadka, która chciał rozwikłać. Przecież będąc tutaj, równie dobrze mógł być na dolę i brać udział w starciu. Tylko czy na dobrą sprawę chłopak był w stanie go usłyszeć? W końcu zielonowłosy mówił cicho, biorąc pod uwagę niezbyt przyjazną atmosferę odczuwał coraz większy stres i niepokój. Przez co ton jego głosu znacząco malał, a samemu do tego chował swoją twarz w rękawach koszuli.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Trybuna północna
Seinaru nie miał swojego faworyta w żadnej z walk, ale i tak pojawił się na trybunach, żeby sobie popaczać. Tym razem bez nikogo znajomego, spodziewał się spędzić ostatnie dwie walki zawodów w samotności, nie licząc nawet, że w tym tłumie znowu zobaczy jakąś znajomą twarz. Wiedział kto miał walczyć zarówno o pierwsze, jak i o trzecie miejsce. Zresztą, sam był przecież sędzią półfinału, więc wypadałoby żeby wiedział. Niestety, trudno było znaleźć miejsce na widowni, z którego cokolwiek było widać. Nie można było powiedzieć że to wina kiepskiej architektury stadionu, po prostu... mgła. Jeden plac boju pokrywała gęsta mleczna zasłona, natomiast na drugiej nie działo się kompletnie nic. Turniej nawet się nie skończył, a samuraj już był w stanie wyciągnąć z niego dwie lekcje dla potomnych: w następnych takich imprezach należy zakazać używania mgły i notek wybuchowych. Tak, można było śmiało stwierdzić, że psuje to widowisko i nie pozwala doświadczyć tego, co budziło ciekawość publiczności i przyciągało ją na arenę - oryginalnych umiejętności zawodników. Kontynent i Wyspy zamieszkiwało tyle Rodów i Szczepów że trudno było je spamiętać, lecz gdy mają ze sobą walczyć w towarzyskiej walce, sprowadza się to do chodzenia we mgle albo obrzucania się żelastwem z notkami. Jakkolwiek nieatrakcyjne dla oka, takie taktyki były niestety dopuszczone do użycia na turnieju.
Obok zauważył grupkę osób, spośród której szczególnie wyróżniał się młodzieniec z zielonymi włosami. Długimi, zielonymi włosami, które na pewno nie były naturalne. Kei podszedł do nich i znalazł sobie puste miejsce obok ferajny. W końcu to wolny kraj, każdy mógł siadać lub stać gdzie chce i obok kogo chce, zwłaszcza w takim miejscu jak zatłoczone trybuny areny. Oparł swoją włócznię obok, poprawił płaszcz aby nie świecić swoją zbroją na lewo i prawo, a przy tym ładnie się obabuchać. Siedzenie w bezruchu w takim klimacie może człowieka wyziębić.
- Uhm... przepraszam... Co się dzieje na arenach? To jeszcze się nie zaczęło czy już się skończyło? - Zagaił patrząc na zielonowłosego zwłaszcza. Sam sobie winien, że ludzie się na niego gapią. Przeniósł wzrok również na jednego z półfinalistów, który miał walczyć teraz o trzecie miejsce, a jednak wciąż był tutaj. To jak w końcu? Było jeszcze przed czy już po?
- To chyba Ty miałeś walczyć teraz? - Dodał jeszcze, gdyby Shenzen zechciał zatrzymać się przy nich i tym samym umożliwił zaczepienie go podczas jakiegoś dziwnego miniamoku.
dotyczy: Naoki, Maji Bu, Tohaku, Shenzen
Obok zauważył grupkę osób, spośród której szczególnie wyróżniał się młodzieniec z zielonymi włosami. Długimi, zielonymi włosami, które na pewno nie były naturalne. Kei podszedł do nich i znalazł sobie puste miejsce obok ferajny. W końcu to wolny kraj, każdy mógł siadać lub stać gdzie chce i obok kogo chce, zwłaszcza w takim miejscu jak zatłoczone trybuny areny. Oparł swoją włócznię obok, poprawił płaszcz aby nie świecić swoją zbroją na lewo i prawo, a przy tym ładnie się obabuchać. Siedzenie w bezruchu w takim klimacie może człowieka wyziębić.
- Uhm... przepraszam... Co się dzieje na arenach? To jeszcze się nie zaczęło czy już się skończyło? - Zagaił patrząc na zielonowłosego zwłaszcza. Sam sobie winien, że ludzie się na niego gapią. Przeniósł wzrok również na jednego z półfinalistów, który miał walczyć teraz o trzecie miejsce, a jednak wciąż był tutaj. To jak w końcu? Było jeszcze przed czy już po?
- To chyba Ty miałeś walczyć teraz? - Dodał jeszcze, gdyby Shenzen zechciał zatrzymać się przy nich i tym samym umożliwił zaczepienie go podczas jakiegoś dziwnego miniamoku.
dotyczy: Naoki, Maji Bu, Tohaku, Shenzen
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: pralkarz (Discord)
- Shenzhen
- Martwa postać
- Posty: 234
- Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 24#p130824
Re: Trybuna północna
Czasu było coraz mniej, a bezradność ciążyła teraz młodemu Sabaku na plecach niczym gurda, wypchana kamieniami. Nie mógł zrobić praktycznie nic co by pomogło odnaleźć, biednego, zagubionego, chłopca. Z jednej strony chciał przeczesać jak największą ilość stadionu, za każdym razem obserwując nowo przybyłych, którzy jakby się nie kończyli. Jedna twarz wychodziła a w jej miejsce, prawie natychmiast pojawiała się nowa. Syzyfowa praca, to nader lekkie określenie na to co w tej chwili wyczyniał Shenzhen. Nie mógł przecież tych wszystkich ludzi rozproszyć za pomocą swego piasku, wpadli by tylko w panikę i zaczęli pierzchać w każdą stronę czyniąc już i tak mało prawdopodobne zadanie, niemożliwym.
Przepychając się w panice, między tymi ludźmi i mamrocząc do samego siebie, bardziej niż pewne było to, ze w końcu jakaś dobra duszyczka zainteresuje się stanem chłopaka. Tak też się stało...
W jednym momencie kilku nieznajomych jegomościów, w krótkich odstępach czasu, skierowało swój wzrok i uwagę na Shenzhena. Pierwszym z nich był dziwacznie wyglądający chłopak, który wyglądał jakby nigdy ciężkiej pracy nie zaznał a biały szal na odcinku szyi i podbródka, wyglądał niczym kawałek pieluchy. Dopiero dalsza jego część mogła świadczyć o tym, ze faktycznie jest to część garderoby wierzchniej. Przez chwilę stał przed jegomościem i nim zdążył wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, wtrącił swoje trzy grosze, mężczyzna odziany w zielony płaszcz, dzięki, któremu wyglądał jak chodzący strączek grochu. Był to wyjątkowo bystry groch, ponieważ niemal natychmiast skojarzył fakt jego uczestnictwa w turnieju i aktualnie, mającej odbywać się walce. I tutaj na próbie odpowiedzi się skończyło, ponieważ doszedł trzeci wspaniały. Pozostając nadal w odcieniach zieleni, pojawił się chłopak o zielonych włosach, z troską wymalowana na twarzy. Rysy miał tak delikatne, jakby tylko cienie padające na jego twarz, odpowiadały za mimikę. Mimo wszystko to on podszedł najbardziej Shenzhenowi. Najpierw chciał zignorować interesantów, jednak wtem, jego głowę nawiedziła myśl, ze przecież wystarczająco długo, sam próbował znaleźć swoją najdroższą zgubę. I chyba nigdy nie zdecydowałby się na ten krok gdyby nie ciągłą pamięć o delikatnych dłoniach Kamiyo i o tym co z ich pomocą, potrafił wyczyniać. Zbierał się jeszcze przez krótką chwilę w sobie aż w końcu pęk. Tym razem udzielenie odpowiedzi się powiodło i to wszystkim jednocześnie:
- Poszukuję mojego przyjaciela, który mi zaginął. Jest mały i niezbyt radzi sobie w tłumie. Zostaliśmy przez przypadek rozdzieleni... - tutaj jakby cały plan na zgrabną konwersację się posypał, zamieniając się w rozpaczliwą prośbę:
- Proszę powiedzcie czy go nie widzieliście, powiedzcie chociaż, ze kiedyś go spotkaliście i wiecie gdzie mogę go szukać...
Głos mu się lekko łamał i czekał na reakcję nieznajomych. Wiedząc, ze był dosyć skąpy w swym opisie, stad też od razu sięgnął do swej kieszeni i wyciągnął rysunek, na którym w nocy, nie mogąc spać, uwiecznił swego najdroższego Kamiyo, starając się oddać każdy najdrobniejszy detal jego uroczej buzi.
Rysunek Shenzhena:
Przepychając się w panice, między tymi ludźmi i mamrocząc do samego siebie, bardziej niż pewne było to, ze w końcu jakaś dobra duszyczka zainteresuje się stanem chłopaka. Tak też się stało...
W jednym momencie kilku nieznajomych jegomościów, w krótkich odstępach czasu, skierowało swój wzrok i uwagę na Shenzhena. Pierwszym z nich był dziwacznie wyglądający chłopak, który wyglądał jakby nigdy ciężkiej pracy nie zaznał a biały szal na odcinku szyi i podbródka, wyglądał niczym kawałek pieluchy. Dopiero dalsza jego część mogła świadczyć o tym, ze faktycznie jest to część garderoby wierzchniej. Przez chwilę stał przed jegomościem i nim zdążył wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, wtrącił swoje trzy grosze, mężczyzna odziany w zielony płaszcz, dzięki, któremu wyglądał jak chodzący strączek grochu. Był to wyjątkowo bystry groch, ponieważ niemal natychmiast skojarzył fakt jego uczestnictwa w turnieju i aktualnie, mającej odbywać się walce. I tutaj na próbie odpowiedzi się skończyło, ponieważ doszedł trzeci wspaniały. Pozostając nadal w odcieniach zieleni, pojawił się chłopak o zielonych włosach, z troską wymalowana na twarzy. Rysy miał tak delikatne, jakby tylko cienie padające na jego twarz, odpowiadały za mimikę. Mimo wszystko to on podszedł najbardziej Shenzhenowi. Najpierw chciał zignorować interesantów, jednak wtem, jego głowę nawiedziła myśl, ze przecież wystarczająco długo, sam próbował znaleźć swoją najdroższą zgubę. I chyba nigdy nie zdecydowałby się na ten krok gdyby nie ciągłą pamięć o delikatnych dłoniach Kamiyo i o tym co z ich pomocą, potrafił wyczyniać. Zbierał się jeszcze przez krótką chwilę w sobie aż w końcu pęk. Tym razem udzielenie odpowiedzi się powiodło i to wszystkim jednocześnie:
- Poszukuję mojego przyjaciela, który mi zaginął. Jest mały i niezbyt radzi sobie w tłumie. Zostaliśmy przez przypadek rozdzieleni... - tutaj jakby cały plan na zgrabną konwersację się posypał, zamieniając się w rozpaczliwą prośbę:
- Proszę powiedzcie czy go nie widzieliście, powiedzcie chociaż, ze kiedyś go spotkaliście i wiecie gdzie mogę go szukać...
Głos mu się lekko łamał i czekał na reakcję nieznajomych. Wiedząc, ze był dosyć skąpy w swym opisie, stad też od razu sięgnął do swej kieszeni i wyciągnął rysunek, na którym w nocy, nie mogąc spać, uwiecznił swego najdroższego Kamiyo, starając się oddać każdy najdrobniejszy detal jego uroczej buzi.
Rysunek Shenzhena:

0 x

- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Trybuna północna
Z początków spokojna rozmowa z pojedyncza osobą przeobrażała się w coś dziwnego. Gdzie w końcu cała grupa podzielała się na dwa mniejsze odłamy funkcjonujące bardziej osobno niż razem. Tylko czy chłopak miał czas się tym wszystkim przejmować? Czuł się tutaj odrobione zagubiony i niezbyt pewny siebie. Działo się zbyt wiele, w krótkich odstępach czasu. Na tyle, dużo że nie potrafił zbytnio skoncentrować na wszystkim, temu własnie na pewien moment zamknął swoje oczy, stając się jedynie słuchać, tylko usłyszał zupełnie obcy głos, pytający się po raz kolejny o sytuację na arenie. Dlatego właśnie odwrócił się w stronę nieznajomego.
- Jedna z walk nadal trwa, a druga się nie odbyła. - powiedział, nieco niepewnie. Chcąc jak najłatwiej odpowiedź na pytanie swego rozmówcy i wtedy ponownie otworzył swoje oczy, by się mocno zaskoczyć. Do jego głowy napływały coraz to nowsze myśli, z którymi niezbyt potrafił sobie poradzić w racjonalny sposób, przez co znowu odruchowo schował swą twarz, by po chwili ponownie przyjrzeć się swemu rozmówcy.
- Ty jesteś...Seinaru? - zapytał się, nie będąc zbytnio pewnym. W końcu nigdy nie miał okazji zobaczyć go na swoje oczy, a jedyna wiedza jaką posiadał na temat mężczyzny pochodziła z opowiadań. W końcu był znany na całym świecie jako osoba, która wygrała poprzedni turniej. Skromny i silny samuraj. Niestety poza tym wiele więcej o nim nie wiedział, lecz rozmowa z kimś takiego gabarytu była bardzo dla niego wyjątkowa, do tego stopnia, że w pewnym momencie miał ochotę zacząć krzyczeć, jednak skutecznie się przed tym powstrzymał gryząc w język, przez co do jego oczu napłynęły pojedyncze łzy.
Lecz tutaj do rozmowy, jakby wyrwany z letargu zawitał Shenzhen, który zrezygnował ze swej walki. Jak się okazało by odnaleźć swojego przyjaciela. Nie była to zbyt dobra informacja, w końcu komuś niedoświadczonemu zgubienie się w takim tłumie mogło przyjść. Zielonowłosy samemu coś o tym wiedział, myląc wczoraj parę razy drogę przy próbie opuszczenia areny. Jednak po braku żadnego opisu poszukiwanego chłopak nie wiedział, co zrobić gdy po tym zobaczył kartkę wyciągną przez chłopaka z warkoczem. O dziwo był na niej rysunek, najpewniej przedstawiający poszukiwanego. Fakt, ten chłopak potrafił w miarę dobrze rysować co było zaskakujące, jednak przy mniejszym stresie może zachowuje się odrobione inaczej? Dlatego od razu po przyjrzeniu odsunął się lekko, by móc się zastanowić czy widział taką osobę, w ciągu swojego krótkiego pobytu tutaj. Tylko w jego głowie nie pojawiał się obraz takiej osoby, przez co postanowił lekko szturchnąć chłopaka w szalu i Tohaku by wyrwać ich z tej dziwacznej rozmowy oraz postawy. Wskazując im na portret poszukiwanego.
- Ja niestety go nie widziałem. Przybyłem tutaj dopiero wczoraj. Wybacz, że nie jestem w stanie powiedzieć nic wartościowego. - wypowiedział, z wyraźnym smutkiem w swoim głosie, spoglądając na arenę poniżej gdzie akcja znowu zawracała do martwego punktu, jednak wizja utraconych pieniędzy była mu coraz bliższa. Tylko teraz miał inne rzeczy, na których chciał się skupić, a mianowicie na pomocy warkoczykowi.
Seinaru, Shenzhen, Tohaku, Maji Bu
- Jedna z walk nadal trwa, a druga się nie odbyła. - powiedział, nieco niepewnie. Chcąc jak najłatwiej odpowiedź na pytanie swego rozmówcy i wtedy ponownie otworzył swoje oczy, by się mocno zaskoczyć. Do jego głowy napływały coraz to nowsze myśli, z którymi niezbyt potrafił sobie poradzić w racjonalny sposób, przez co znowu odruchowo schował swą twarz, by po chwili ponownie przyjrzeć się swemu rozmówcy.
- Ty jesteś...Seinaru? - zapytał się, nie będąc zbytnio pewnym. W końcu nigdy nie miał okazji zobaczyć go na swoje oczy, a jedyna wiedza jaką posiadał na temat mężczyzny pochodziła z opowiadań. W końcu był znany na całym świecie jako osoba, która wygrała poprzedni turniej. Skromny i silny samuraj. Niestety poza tym wiele więcej o nim nie wiedział, lecz rozmowa z kimś takiego gabarytu była bardzo dla niego wyjątkowa, do tego stopnia, że w pewnym momencie miał ochotę zacząć krzyczeć, jednak skutecznie się przed tym powstrzymał gryząc w język, przez co do jego oczu napłynęły pojedyncze łzy.
Lecz tutaj do rozmowy, jakby wyrwany z letargu zawitał Shenzhen, który zrezygnował ze swej walki. Jak się okazało by odnaleźć swojego przyjaciela. Nie była to zbyt dobra informacja, w końcu komuś niedoświadczonemu zgubienie się w takim tłumie mogło przyjść. Zielonowłosy samemu coś o tym wiedział, myląc wczoraj parę razy drogę przy próbie opuszczenia areny. Jednak po braku żadnego opisu poszukiwanego chłopak nie wiedział, co zrobić gdy po tym zobaczył kartkę wyciągną przez chłopaka z warkoczem. O dziwo był na niej rysunek, najpewniej przedstawiający poszukiwanego. Fakt, ten chłopak potrafił w miarę dobrze rysować co było zaskakujące, jednak przy mniejszym stresie może zachowuje się odrobione inaczej? Dlatego od razu po przyjrzeniu odsunął się lekko, by móc się zastanowić czy widział taką osobę, w ciągu swojego krótkiego pobytu tutaj. Tylko w jego głowie nie pojawiał się obraz takiej osoby, przez co postanowił lekko szturchnąć chłopaka w szalu i Tohaku by wyrwać ich z tej dziwacznej rozmowy oraz postawy. Wskazując im na portret poszukiwanego.
- Ja niestety go nie widziałem. Przybyłem tutaj dopiero wczoraj. Wybacz, że nie jestem w stanie powiedzieć nic wartościowego. - wypowiedział, z wyraźnym smutkiem w swoim głosie, spoglądając na arenę poniżej gdzie akcja znowu zawracała do martwego punktu, jednak wizja utraconych pieniędzy była mu coraz bliższa. Tylko teraz miał inne rzeczy, na których chciał się skupić, a mianowicie na pomocy warkoczykowi.
Seinaru, Shenzhen, Tohaku, Maji Bu
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Maji Bu
- Gracz nieobecny
- Posty: 56
- Rejestracja: 8 mar 2020, o 17:16
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, średni wzrost, przeciętna budowa. Jasnobrązowy płaszcz z kapturem, biały szal, stary i bardzo zużyty shamisen.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba (przyczepiona z tyłu do pasa)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8265
- GG/Discord: Januszaj#1963
Re: Trybuna północna
- Pytałem, czy wszystko w porządku - odparł po dłuższej chwili, nieco zbity z tropu. - Może potrzebujesz jakiejś pomocy medycznej? Znam pewnego lekarza, na pewno kręci się gdzieś w okolicy. - Mówiąc to przejechał spojrzeniem po jednej z sąsiednich trybun, tak jakby rzeczywiście starał się wypatrzeć kogoś w oddali. Był to jednak jedynie pusty gest, ponieważ wszelako pojęta "naprawa" zamaskowanego osobnika stała obecnie w sprzeczności z planami Bu. Tylko czy aby na pewno było jeszcze co naprawiać?
Obserwując, jak na odnowionym obliczu Tohaku niespodziewanie rodzi się spokój i obojętność, siedemnastolatkowi natychmiast zrzedła mina. Cała ta transformacja była jeszcze bardziej zagadkowa, niż pierwotny ogień nienawiści, którym został obdarzony przy okazji ich pierwszego spotkania. Co takiego czaiło się w zakamarkach umysłu tego człowieka? Zreflektował się? Przestraszył konfrontacji? Być może usypiał tylko jego czujność, planując swój atak w bardziej dogodnym czasie lub miejscu. Nadpobudliwy osobnik stanowił dla niego nie lada zagadkę i na tym etapie ich intrygującej relacji ciężko było pogodzić się z myślą, że niewiadoma ta mogłaby pozostać nieodkryta.
Bu zerknął na zielonowłosego, rzucając mu pobłażliwe spojrzenie. Mimo że sam bezpardonowo wprosił się do towarzystwa, to nieznajomy przepraszał go teraz za to, że zapomniał mu się przedstawić. Śmieszna osoba.
- Nie przejmuj się, zdarza się. - Uśmiechnął się dobrotliwie, wspaniałomyślnie rozgrzeszając rozmówcę z tego niewątpliwego nietaktu. - Bu, miło mi. - Wyciągnął z kieszeni swą prawicę i energicznie podniósł ją przed siebie, pragnąc wymienić uściski dłoni z nowym znajomym. - Świetny pomysł, Naoki, w końcu nie ma co się uprzedzać. A o jakiej to okolicy mówimy konkretnie? - dopytał kurtuazyjnie, choć niewiele obchodziła go odpowiedź. Na pierwszy rzut oka rozmówca wydawał się nudny i niezbyt charakterny, ale kto wie, czy gdzieś tam pod spodem nie czaił się kolejny raptus? Póki co służył po prostu brązowookiemu jako narzędzie w jego zabawie z główną atrakcją tego ciekawie zapowiadającego się dnia.
- Kolega chyba również przybywa z jakichś zimniejszych stron, prawda? - Maji odwrócił się znowuż do Tohaku i wymownie spojrzał na jego rękawice, pokryte kawałkami odłamanego od barierki lodu. Powoli, ostrożnie, z niejakim namaszczeniem wyciągnął w jego kierunku swą dłoń, zapraszając do odwzajemnienia gestu. Uważnie śledził ruchy rozmówcy, w napięciu wyczekując jakiejś reakcji. Był teraz wściekły? Opanowany? A jak będzie za minutę? Za sekundę? - Chyba nie dosłyszałem imienia - wtrącił żartobliwie, choć uczynił to nalegającym tonem. Uśmiechał się przy tym życzliwie, lecz jego rozochocone oczy wyzywająco świdrowały spojrzenie drugiej osoby. - A może spotkaliśmy się już wcześniej? Coś zaczyna mi świtać.
W międzyczasie dowiedział się wreszcie o odwołanej walce o trzecie miejsce, co wyjaśniało częściowo zamieszanie wokół jednego ze wczorajszych półfinalistów, który zdecydował się wyłożyć grupie nieznajomych jakiś problem. Pojawił się także jeden z sędziów, który jak na organizatora turnieju sprawiał wrażenie dość zagubionego. Rzucało to cień na jakość jego werdyktów, zwłaszcza że walka, którą nadzorował wcześniej, odbywała się w warunkach bardzo ograniczonej widoczności. Teraz jednak uwaga chłopaka koncentrowała się na kim innym.
Obserwując, jak na odnowionym obliczu Tohaku niespodziewanie rodzi się spokój i obojętność, siedemnastolatkowi natychmiast zrzedła mina. Cała ta transformacja była jeszcze bardziej zagadkowa, niż pierwotny ogień nienawiści, którym został obdarzony przy okazji ich pierwszego spotkania. Co takiego czaiło się w zakamarkach umysłu tego człowieka? Zreflektował się? Przestraszył konfrontacji? Być może usypiał tylko jego czujność, planując swój atak w bardziej dogodnym czasie lub miejscu. Nadpobudliwy osobnik stanowił dla niego nie lada zagadkę i na tym etapie ich intrygującej relacji ciężko było pogodzić się z myślą, że niewiadoma ta mogłaby pozostać nieodkryta.
Bu zerknął na zielonowłosego, rzucając mu pobłażliwe spojrzenie. Mimo że sam bezpardonowo wprosił się do towarzystwa, to nieznajomy przepraszał go teraz za to, że zapomniał mu się przedstawić. Śmieszna osoba.
- Nie przejmuj się, zdarza się. - Uśmiechnął się dobrotliwie, wspaniałomyślnie rozgrzeszając rozmówcę z tego niewątpliwego nietaktu. - Bu, miło mi. - Wyciągnął z kieszeni swą prawicę i energicznie podniósł ją przed siebie, pragnąc wymienić uściski dłoni z nowym znajomym. - Świetny pomysł, Naoki, w końcu nie ma co się uprzedzać. A o jakiej to okolicy mówimy konkretnie? - dopytał kurtuazyjnie, choć niewiele obchodziła go odpowiedź. Na pierwszy rzut oka rozmówca wydawał się nudny i niezbyt charakterny, ale kto wie, czy gdzieś tam pod spodem nie czaił się kolejny raptus? Póki co służył po prostu brązowookiemu jako narzędzie w jego zabawie z główną atrakcją tego ciekawie zapowiadającego się dnia.
- Kolega chyba również przybywa z jakichś zimniejszych stron, prawda? - Maji odwrócił się znowuż do Tohaku i wymownie spojrzał na jego rękawice, pokryte kawałkami odłamanego od barierki lodu. Powoli, ostrożnie, z niejakim namaszczeniem wyciągnął w jego kierunku swą dłoń, zapraszając do odwzajemnienia gestu. Uważnie śledził ruchy rozmówcy, w napięciu wyczekując jakiejś reakcji. Był teraz wściekły? Opanowany? A jak będzie za minutę? Za sekundę? - Chyba nie dosłyszałem imienia - wtrącił żartobliwie, choć uczynił to nalegającym tonem. Uśmiechał się przy tym życzliwie, lecz jego rozochocone oczy wyzywająco świdrowały spojrzenie drugiej osoby. - A może spotkaliśmy się już wcześniej? Coś zaczyna mi świtać.
W międzyczasie dowiedział się wreszcie o odwołanej walce o trzecie miejsce, co wyjaśniało częściowo zamieszanie wokół jednego ze wczorajszych półfinalistów, który zdecydował się wyłożyć grupie nieznajomych jakiś problem. Pojawił się także jeden z sędziów, który jak na organizatora turnieju sprawiał wrażenie dość zagubionego. Rzucało to cień na jakość jego werdyktów, zwłaszcza że walka, którą nadzorował wcześniej, odbywała się w warunkach bardzo ograniczonej widoczności. Teraz jednak uwaga chłopaka koncentrowała się na kim innym.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości