Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 1235
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Minoru »

0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy powolutku zaczynał się przyzwyczajać do swojej nowej roli, którym było babysitting. Stał się rasowym zabawiaczem dzieci. Pogromcą smutnych min i złych nastrojów. Był bohaterem w pelerynie z kataną przy boku i uśmiechem na twarzy. Nigdy więcej złości, samo dobro. Chociaż sam był skurwiały do szpiku kości, nie posiadając jakiejkolwiek litości dla wrogów, ani też szczerych intencji poza tymi zabójczymi podczas wojny, tak teraz czuł się cudownie – było to porównywalne z tym jak czuł się na wojnie. Doskonale, jednak tutaj nie musiał pozbawiać głów. Pozbawiał dzieci SMUTNEGO NASTROJU. To było to samo, tylko trudniejsze, bo tu nie grała roli żadna siła. Tutaj trzeba było inteligencji, której jak wielu uważało, białowłosemu brakowało. Na śmiałe słowa młodej Hyuuga był niezwykle dumny.
    - Doskonale to wiem! Będę na ciebie czekał z niecierpliwością! Staniemy się najsilniejszym duetem na tym kontynencie, co ty na to?! - zawołał z radości zaciskając pięść, ugiętą w łokciu, przytrzymując biceps drugą ręką i nie, nie był to gest Kozakiewicza! Wtem słowa o Sagisy, która niestety swoją walkę przegrała. Nie trzeba było tego komentować, nie trzeba było.
    - Sayuri, jak widzisz, trafiła na naprawdę wymagającego przeciwnika i bez odpowiednich intencji nie mogła tego wygrać. Jednak turniej nie pozwala na wszystko, to trzeba zrozumieć. Tak czy siak dobrze jej poszło. - skwitował, mrugając okiem do dziewczynki. W końcu nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Czerwonooki spoglądał na małego nieśmiałego chłopca, tak naprawdę nie wiedząc co mam u powiedzieć. Skoro chciał odejść to nie będzie go teraz przecież zatrzymywał. Wtem wpadł Kuroi, który położył przyjacielsko dłoń na ramieniu Kjudasza. Ten odwrócił się tylko głową z uśmiechem:
    - A jak! Dawno się tak nie ubawiłem! Uśmiechnąłbyś się czasem to może sam byś sobie poprawił humor smutasie, co? - zapytał czarnowłosego, wiedząc, że ten na pewno tego nie zrobi. Od początku był taki jaki był. Inny, cichy i bardzo przyczajony. Ale nie na zmianie Kjoszownika. Nie tym razem. - Tym razem nie mnie, zaraz coś zobaczysz, trzymaj się, bo będzie grubo – powiedział, mrużąc oczy z uśmiechem. W końcu mógł się odwrócić jeszcze do białookiej, gdy na niego napierała Maname, niebieskowłosa upierdliwa panna Kapitan.
    Białooka była niezwykle sprytną dziewczynką. Podbudowała białowłosego szermierza, który na jej słowa niezwykle się rozpalił. Wiedział już, że chce rzucić Maname na arenę. Musiał to zrobić, nie mógł zawieść swojej małej fanki. To było więcej niż pewne!
    - Ty tam wiesz co mi się stało, zakładasz wszystko tylko nie moją prawdomówność! Moje miecze, moje bachorki, nie interesuj się! A teraz chodź, pokaże ci. - wtem ruszył wraz z Maname pod same barierki i stamtąd wychylił palec na arenę, gdzie było już prawie pusto (po Sagisie). - O, tutaj będą walczyć, skup się i... LEĆ! - wtem, gdy tylko dziewczyna łyknęła haczyk, białowłosy złapał ją jedną ręką w za jakiś pas, który miałby ją utrzymać i drugą w barku, by nie wierzgała rękami i z całej siły wyrzucił ją z trybun na arenę. Jeśli tylko do tego doszło, spoglądał na dół, gdy wylądowała.
    - No idź przed siebie! TAM JEST! - krzyczał już do niej wskazując w kierunku jakiejś sędziny, która przecież musiała pilnować areny, nie wierzył, że Maname nie uwierzy.
    Gdy wszystko się skończyło, mógł elegancko wrócić, a wtedy spotkał się z Sagisą, która była dość nerwowa. Porażka dała się jej we znaki. Chyba chciała sięgnąć również po swoje wakizashi, którego już nie miała. Ciężko to było ukryć przed kimś tak uważnym jak Kyu.
    - Spokojnie, tam cały i bezpieczny u tego, który miał tego dopilnować – powiedział, wskazując kciukiem w miejsce gdzie siedział Akarui, Yami, a także jakaś lalka, niezwykle piękna swoją drogą. Sagisa nie musiała się już denerwować. Na pewno nie na Kjudasza!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Sayuri
Posty: 99
Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nikusui

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sayuri »

Zdecydowanie dziwny był ten nieśmiały chłopak. Porwał się na przebywanie wśród tylu ludzi, podczas gdy wyglądał, jakby wszystko dookoła go stresowało. Zwłaszcza, gdy się do niego zwracało. Być może potrzeba było mu więcej czasu, żeby poczuć się przy kimś swobodnie i Sayuri na pewno bardzo chętnie skorzystałaby z takiej możliwości. Tyle, że w obecnej sytuacji było to trudne.
Dziewczyna ponownie się zarumieniła, kiedy Azuma niejako ją pochwalił i skomplementował. To było naprawdę miłe z jego strony, więc mimo rumieńców na twarzy, posłała mu szeroki uśmiech.
- Dzie-dziękuję, Azuma-kun. - wymruczała pod nosem i uciekła wzorkiem znowu na arenę, jakby dyskretnie urywając już ten temat. I miała ku temu też okazję, bo wywiązała się krótka wymiana zdań, między nią, a Kyoushim. Czerwonowłosa ochoczo kiwnęła głową na znak, że się zgadza i roześmiała się radośnie. Tak, zdecydowanie Kyoushim był bohaterem w pelerynie, który przynosił samą radość dla dzieciaków.
- A czy Azuma-kun nie będzie zazdrosny? - zapytała, dumając przez chwilę. Oczywiście miała na myśli fakt, że właśnie niemal oficjalnie w przyszłości miała stworzyć duet z jednym z przedstawicieli klanu Uchiha! Kto wie, być może to Azuma chciałby wojować razem z Kyoushim. - Albo do nas dołączy! - rzuciła podekscytowana, angażując się w to tak, jakby za te dobrych kilka lat nie mieli o tym zapomnieć. Bo Sayuri nie zapomni! Może z czasem dojdzie do niej myśl, że dzisiejsze deklaracje są mało możliwe, i że takie obietnice powinni sobie składać, jak jednak będzie mogła ruszać się sama po kontynencie, ale co tam! Ważne było to co tu i teraz.
- Masz rację, Kyoushi-san. Turniej tak naprawdę nie może pokazać całego wachlarza umiejętności... zwłaszcza, kiedy ktoś w normalnych warunkach nie waha się zabić. - zaczęła nieco spokojniejszym tonem, bo to w końcu nie był powód do śmiechu. - Dyskwalifikacja czy świadomość, że można zrobić krzywdę też komuś innemu, na pewno działają jakoś blokująco. - dodała, ponownie zerkając na arenę, z której schodziła Sagisa w towarzystwie swojego przeciwnika. I tak dobrze, że skończyło się jedynie w ten sposób i kobieta nie otrzymała cięższych ran. Mimo wszystko piasek był naprawdę szybki i kto wie, czy sędzia naprawdę zdążyłby w porę zareagować? Ona sama nie przypuszczała, że kiedykolwiek zabije. I pewnie dlatego poszła ścieżką iryo.
Sayuri spojrzała na Azumę, który wyraźnie był zawiedziony przegraną Sagisy. Miała silnego przeciwnika, co tu więcej mówić. Była pewna, że chłopiec to rozumiał. Wiadomo, że wolałby, by przedstawicielka jego klanu zaszła jak najwyżej, ale trzeba było zaakceptować fakt, że los chciał inaczej. Tak czy siak, Azuma nie stracił całego zapału i dalej oglądał walki. Był nawet pod wrażeniem, że więzienie z błyskawic nie pozbawiło uczestniczki życia. No.. bo co najwyżej mogłoby przytomności, w końcu sędzina nie pozwoliłby na śmiertelny atak.
- Co to w ogóle za czarny piach? Musi być bardzo wytrzymały... może to jakaś inna forma piasku, którym posługiwał się przeciwnik Sagisy? - wysunęła wniosek, spoglądając dalej ochoczo na areny. I wtem skończyła się następna walka. Tym bardziej smutno, bo młody Uchiha bardzo wierzył w wygraną Masako. I szczerze powiedziawszy, Sayuri również widziała tę przewagę. Papierowy chłopak bardzo mocno oberwał i była ogromna szansa na wygraną kobiety. Być może zaważyła ta jedna chwila, ten czas na złożenie pieczęci, by to jej technika dosięgnęła pierwsza przeciwnika. Czerwonowłosa wpatrywała się w plecy Azumy, widząc jak ten znieruchomiał. Będąc nieco zboku, widziała jego zawiedzioną minę, jakby nie dowierzał. I chciała coś powiedzieć, ale zupełnie nie wiedziała co. Jej usta na moment się rozchyliły, po czym do uszu dotarły kolejne wrzaski i wiwaty na cześć obecnie rozegranej walki.
Kulminacyjną sceną, o ile taka się zadziała, było wyrzucenie niejakiej Kapitanki za barierki, wprost na trybuny. To było naprawdę coś!
- Łooooooo. No już bliżej się nie można było dostać. - mruknęła rozbawiona, jeżeli rzecz jasna niebieskowłosa rzeczywiście zleciała. Gdyby jednak udało jej się oprzeć, komentarz był tu zbędny. Może wtedy trzeba byłoby pomóc Kyoushiemu? Początek współpracy byłby ekscytujący? I nawet przez chwilę nie myślała o tym, co by pomyśleli o tym jej rodzice.
W międzyczasie niedaleko nich pojawiła się Sagisa, która jeszcze do końca nie odzyskała wzroku, wraz ze swoim przeciwnikiem. Ten za to znał się z Orim. I to chyba bardzo dobrze, bo go do siebie przytulił. Może to był jego opiekun i chłopak bez niego czuł się zagubiony? Być może. Za to czerwonowłosą zdziwiło to, że Sagisa pyta o swojego synka. Oddała go przecież w ręce tego Pustynnego Medyka, którego wysłała do swojej koleżanki. Trzeba było to jednak wybaczyć, może chwila pod wodą sprawiła, że kobieta nie skojarzyła wątków.
- Stawiam na piorunowego! Jedno dango! - wypaliła, podnosząc się z miejsca i wskazując na walkę, gdzie kobieta wciąż ukrywała się pod ciemną kopułą. Owszem, jeszcze miała szansę, ale to chłopak tu wygrywał. A i niewiele walk została już, więc można było się rzucić, czemu nie. A na znak, że mówi całkiem serio, wyciągnęła ze swojej torby starannie zapakowaną słodycz.

Dotyczy: Azuma, Kyoushi + pośrednio mogą słyszeć Ori, Shenzen, Sagisa, Kuroi
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1090
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kamiyo Ori »

Młodzi powinni odkrywać świat i czerpać garściami z życia. Oczywiście, wiąże się to z popełnianiem błędów, ale tak naprawdę nie ma żadnej skutecznej ochrony przed nimi. Bezbłędni są tylko Ci, którzy nic nie robią. Do niedawna bardzo zaradny, obrotny i gospodarny Kamiyo zaczął zbaczać z raz obranej ścieżki ku takiej formy perfekcji, związanej z pasywnością. Wszyscy jego „wujkowie dobre rady” jakoś stracili nim zainteresowanie, kapitanka Maname właśnie została wrabiana w popełnienie mocnej głupoty, jednak Ori nie bardzo miał jak ratować tą dziewczynę z opresji, bowiem sam się znajdował w niezbyt komfortowej sytuacji.

- Świetna walka, Panie Shenzhen. – Powiedział swoim wypracowanym głosem, który nie pozwalał zdradzić głębszej treści jego drobnego serduszka. Maska sztucznego uśmiechu i odpowiedniej miny od razu znalazła się na jego twarzy, gdy chłopiec stał się świadomy zbliżającego się zagrożenia. Popatrzył z niejakim wyrzutem w kierunku Sagisy. Jego ostatnia nadzieja ledwo zdawała się ogarniać na jakim świecie się znajduje, a co dopiero stanowić poważne zagrożenie dla młodzieńca z Atsui. Był zły. Nie tyle na nią, co na siebie. Dlatego że pozwolił, aby z jego niezbyt komfortowej sytuacji wyciągnęła go ta oto jedna osoba. Przecież brak alternatywnego planu świadczył o wielkiej krótkowzroczności i nie był czymś, co pomogłoby zbudować fundamenty pod Kamiyo Entreprises. W tym momencie czuł, że właściwie to było już po ptokach, ale był to jego umysł dziecka. Jego zmysł przedsiębiorcy natomiast wstawał z ziemi i otrzepywał się po otrzymanym ciosie. Aby transakcja dobiegła do skutku, trzeba było nawiązać relacje biznesowe. Tylko to mu mogło pomóc w tej sytuacji. Znów musiał postawić na jedną kartę, taka już była jego dziecięca hipokryzja, względem raz podjętych decyzji.

Kiedy zaczął być obściskiwany przez Shenzhena to swoimi małymi rączkami niewiele mógł zrobić, przeciwko silnym ramionom chłopaka z Atsui. Jedynym pozytywem tej właśnie pozycji był fakt, że młodzieniec nie widział twarzy Kamiyo, który desperacko poszukiwał kogokolwiek w tym tłumie, kto mógłby mu pomóc z niedogodnością, jaka właśnie wypychała powietrze z jego płuc w jakiejś groteskowej formie uczucia, którym rzekomo darzył małego chłopca. Szukał on więc wyjścia z tej sytuacji, jakby zależało od tego jego życie. W końcu tak było. Jego desperackie spojrzenie i usta, które bezgłośnie poruszały się usiłując uformować słowo "POMOCY" i "RATUJCIE". Wzrokiem przebiegł po najbliższych dzieciach wraz z ich białowłosnym opiekunem jak i nieco oddalonej grupce, gdzie pustynny medyk korzystając z bobasa podrywał jakąś niewiastę z psem. Starał się nawiązać kontakt wzrokowy z kimś kto był w stanie pojąć jego ból i strach związany z sytuacją w jakiej się znalazł. Musiała to być jednak konkretna osoba. Krzyczenie w niebogłosy spowodowałoby, że tłum zacząłby się przerzucać odpowiedzialnością, kto w takiej sytuacji powinien zareagować, albo też w jaki sposób należy podjąć tego wyzwania. Ostatnią osobą, na której spoczął wzrok Kamiyo był syn kupca, który z był z twarzy podobny do nikogo. Albo też każdego.



Wątek: Shenzhen, natomiast wszyscy w temacie widzą "wołanie".
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Misae »

Rozmowa o wojnie nie była wbrew pozorom tak.. płytka jak mogłoby się zdawać. Kryło się w niej coś zdecydowanie większego. Coś co widać było, że może nie dawać dziewczynie spokoju. Poczuła wiercenie się z głębi kocyka. Tomoe niezadowolony zaczął się kręcić by ułożyć się wygodniej. Odłożyła go na miejsce obok siebie pozwalając by przybrał wygodniejszą pozę. Sama kontynuowała swoje rozważania.
-Czasem myślę, że na wojnie brakuje też dobrych ludzi, którzy wiedzieliby jakie decyzje podjąć. Nawet nie wiem jak określić wizję stania ramię w ramię z moimi towarzyszami, często najbliższymi kuzynami, może jako prawa ręka ojca, wiedząc, że po drugiej stronie stoi równie wystraszona jak ja dziewczyna starająca się spełnić oczekiwania rodziny, walcząc w wojnie, która dotyczy ją o tyle o ile ważne jest dla niej jej własne nazwisko. Albo uciec albo zostać z rodziną. - patrzyła na arenę, jednak przez chwilę jej wzrok zdawał się nie patrzeć. Jej myśli przepadły już za daleko, a oczy pozbawione tęczówek potęgowały tylko wrażenie, że dziewczyna i jej dusza zasnuwa się lekką mgłą - Uciekłam przed swoją powinnością bo nie miałabym odwagi spojrzeć jej w oczy. Tak samo jak nie miałabym siły patrzeć na ranionych bliskich. Ale czy ta bierność i tchórz... brak odwagi nie był okrutniejszy? Pozwoliliśmy by los jedynie decydował o naszych, o mojej rodzinie zamiast samej zabrać za to odpowiedzialność. - słowa chyba tylko pozornie zdawały się być skierowane do Minoru. Przypominały bardziej monolog, snuty w samotne wieczory kiedy dziewczyna siedząc w swoim pokoju, zmęczona całym dniem pielęgnowaniem chorej matki stawała się podatna na zbyt wiele myśli na raz. Część z nich nigdy nie powinno się objawić, a o części z nich starała się zapominać. Ale wracały. Wracały bo dziewczyna nie wiedziała jak może zdobyć wybaczenie za to, że w jakiś sposób zawiodła bliskich. Że nie było jej wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebowali. Kiedy oni walczyli o życie ona była daleko. Zbyt daleko.
Szybko jednak odzyskała typowy dla siebie pogodny i ciepły wyraz odwracając oczy do przyjaciela. Nie miał się martwić. Nie po to się spotkali.
-Nie wiem co udałoby nam się wtedy zrobić. No ale hej! Wojna to nie tylko front. To też ranni, którzy potrzebują pomocy. Kupcy, którzy potrzebują ochrony... ale może lepiej nie skakać tak od razu na główkę. - zaproponowała, po czym usłyszała drugą część wypowiedzi przyjaciela i uśmiechnęła się jeszcze cieplej, ciepłem, które wypływało z jej środka. Położyła mu chłodną od mrozu dłoń na lekko zmarzniętym policzku - Też bym się o ciebie martwiła Minoru-kun - przyznała z troską w głosie. Wiedział, że oddałaby za niego życie, a ona wiedziała, że on zrobiłby dla niej to samo. Dlatego też nie zdziwiła jej jego decyzja. Tego się mogła po nim spodziewać i na to po cichu w duszy liczyła. Świat był dość duży by zmieścić się tam we dwójkę.
-I to jest duch! Rodzice wiedzą, jesteśmy w ciągłym kontakcie listownym. Nie byli zbyt zadowoleni na wieści o moim samotnym wyjeździe, ale chyba po raz pierwszy wiedzieli, że moje postanowienie jest większe niż ich upór. - zagadnęła z lekkim zawstydzeniem za swoje podejście. Raczej nie sprzeciwiała się rodzicom. Teraz jednaj można było to uznać za obopólną zgodę. Nieco naciąganą, ale obopólną. Zaraz po tym Misae wróciła do aktywnego oglądania pojedynków.
-Myślisz, że mielibyśmy jakiekolwiek szanse? - rzuciła z ciekawości, a gdy tylko zobaczyła to co jej przyjaciel z jej ust wymsknęło się krótkie - O jej...
Jednak nie to było najbardziej zatrważające. To to co białowłosy mężczyzna zrobił z tamtą nastolatką. Widziała jak podchodzi z nią do barierki. Nie docierało do niej co właściwie się dzieje. Może bawił się z tą dzieciarnią. Dopiero ułamek sekundy później...
-Na panią słońca! - zerwała się na równe nogi rzucając się w kierunku barierki - Czy pan postradał rozum! - w przerażeniu śledziła wzrokiem lecące dziecko, a potem po twarzach pozostałych. Jakiś cichy głos mówił jej, że powinna była siedzieć na miejscu. Może nie powinna była się mieszać. Przecież w momencie kiedy się ruszyła nie mogła się zatrzymać. Szczególnie kiedy wśród obecnych, którzy w większości chyba jeszcze nie zrozumieli co się działo dostrzegła jego. Po jej plecach przebiegł lodowaty dreszcz. Nieme błaganie. Niema prośba unosząca się w eter.
~Trzeba było zostać w Soso~
Myśl, która i tak już nic nie znaczyła. Machina poszła w ruch.

Przełknęła ślinkę, po czym zebrała w sobie całą siłę i asertywność. Altruizm. Phi. Na co to komu. Od tego tylko człowiek zbiera baty. Ale czy nie dzięki dobru człowiek może dalej nazywać się człowiekiem?
-Co tu się do diaska dzieje? Czemu wyrzuciłeś ją z balkonu? - rzuciła w kierunku Kyoushi'ego, po czym spojrzała na resztę dzieciarni - Chłopcze! Ty byłeś w okolicy. Możesz tu podejść? Ty mała też. - wskazała palcem najpierw Ori'ego, później Sayuri. Co planowała? To dobre pytanie. Wszystko miało się za chwilę okazać. Teraz jednak miała priorytety. Nie pomoże fizycznie dziewczynie wyrzuconej przez balkon. Bo i jak. Mogła jednak pomóc komuś innemu. Czy jej się uda okaże się za chwilę...


0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Poczuć ponownie Oriego przy sobie, poczuć ponownie zapach jego ciała, włosów, ciepło jakie biło od chłopca, to wszystko było czymś co dawało Shenzhenowi ukojenie i sprawiało, ze czuł się zdecydowanie inaczej. Było to coś przyjemnego, coś do czego chce się wracać. Czym było to spowodowane? Do końca sam nie wiedział. Wiedział jednak, ze już nigdy z tego nie zrezygnuje.
Oddając się w pełni tej egzaltacji Shenzhen odłączył się od wszystkiego co go otaczało i pewnie trwałoby to zdecydowanie dłużej gdyby nie spore zamieszanie jakie zaczęło odbywać się tuż za jego plecami. Jak do tej pory wrzaski i krzyki generowane przez dzieciaki z tego sektora był czymś zwyczajnym to w tej chwili zdecydowanie nabrały na intensywności. Shenzhen tym samym odwrócił sie lekko nie wypuszczając z objęć małego Kamiyo i tylko kątem oka dostrzegł jak nieznajomy, białowłosy i lekko nadpobudliwy człek, chwycił jedną z mniejszych dziewczynek i zdecydowanym ruchem cisnął nią w kierunku areny. Trzeba przyznać, ze zdziwiło to chłopaka ale przeciez nie każdy był w stanie wytrzymać ten jazgot jaki dzieciaki generowały. Być może niebieskowłosa dziewczyna generowała go najwięcej i po prostu komuś puściły nerwy. Jedno jest pewne, zaraz za tym będzie tu jeszcze mniej spokojnie. Młody Sabaku nie musiał należeć do wieszczy tego pokolenia aby przewidzieć to co się stało później.
Dziewczyna jakimś cudem nie skończyła an bliskim kontakcie z glebą areny i znalazła się ponownie na trybunie w towarzystwie być może samuraja, być może kogoś innego, kto najwyraźniej sprawował pieczę nad podjudzonym tłumem. Czy złapał ją w locie, czy podniósł ją z ziemi a ta po prostu odznaczała się wyjątkowymi umiejętnościami amortyzacji upadku? Tego nie wiedział, wiedział jednak, ze zaraz zaczną się pytania. Tu jednak pierwsze skrzypce postanowiła zagrać dziewczyna o smukłej budowie ciała, wysoka i jakże oryginalnym białym kolorze włosów. Musiała być na prawdę roztargniona bo nie zauważyła, ze w te oryginalnie białe włosy wplątały jej się jakieś chwasty i inne kwiecie. No ale teraz nie to było najważniejsze. Najważniejsze było to, ze poczuła powołanie do stania się niezawisłym organem sądowym i rozpoczęła typowanie poszczególnych świadków zdarzenia. Czy współpracowała z mężczyzną będącym wybawcą niebieskowłosej? Nie wiem lecz to co najbardziej zaniepokoiło Shenzhena to fakt, ze do odpowiedzi chciała wywołać jego Oriego. Tego było zdecydowanie za wiele dla malca, który i tak już miał spore problemy z towarzyszącymi emocjami związanymi z wydarzeniami na arenie. Jego zadaniem było dbać o chłopca i nie dopuścić by ktokolwiek sprawiał, że ten czułby się niekomfortowo. Zaczęło to też powodować pewnego rodzaju złość w chłopaku z Atsui i nim miałoby mieć to fatalne skutki, postanowił zareagować nieco prewencyjnie.
Chłopak wstał i chwycił Oriego za rękę i powiedzieć do niego:
- Chodź piękny chłopcze, pora na nas.
Poczynił kilka krokó do przodu spoglądajać na wysoką białowłosą po czym skierował swe słowa do samuraja znajdującego się przy niedoszłej ofierze:
- Z trybun wyrzucił ja ten o to białowłosy ale o resztę szczegółów można chyba dopytać tę o to tutaj Panią chcąca niby poznać prawdę, chociaż patrząc na łudząco podobieństwo co do umaszczenia to zastanowiłbym się czy aby z nim nie kooperuje i także nie zagraża tym dzieciakom.
Po tych słowach machnął tylko ręką i przeszedł dalej ciągnąc za sobą Kamiyo by wydostać się z tej nieszczęsnej trybuny.
Miał chęć uziemić dziewczynę tutaj z samurajem, który najpewniej zacznie dalej dopytywać i to pozwoli mu najzwyczajniej w świecie oddalić się z jego Orim do jakiegoś spokojnego i cichego miejsca.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kuroi Kuma »

Spokojny dzień - przynajmniej na taki się zapowiadał, bo co bowiem mogło się stać, gdy wchodzisz sobie na arenę, przyglądasz się walczącym, którzy z nieba zsyłają pioruny i deszcze, ale poza tym to w sumie normalka. Dzieciaki wesoło biegają sobie po arenie, ekscytują się oglądając uczestników, ich sposoby walki, które faktycznie powoli zaczynały robić wrażenie - nie to co w pierwszej rundzie. Kuroi nie wiedział czy Kjosz założył jakaś nową działalność i zaczął zajmować się dziećmi, ale to nie był dobry znak. Jeżeli miałby szukać najgorszej osoby do właśnie tego typu działalności, to od razu, nawet bez zastanowienia wskazałby białowłosego, bowiem był... nieprzewidywalny to chyba najlepsze i najłagodniejsze określenie, jakiego tutaj by użył. O ile jego rozbawianie dzieciaków było nawet całkiem słodkie, te spojrzenia rzucane w kierunku szermierza, jego humor tryskający w każdą stronę chyba każdemu mógłby poprawić. Jego obecność też poniekąd nie została niezauważona, bowiem jeden z dzieciaczków, białooka dziewczynka pokierowała na niego swój niesamowity wzrok. Puścił oczko do Sayuri, ta zapewne się speszy bądź, kto wie, wręcz przeciwnie i w jakiś sposób zaskoczy jeszcze tego starego pryka. Reszta młodziaków za to ekscytowała się walkami i jak się im tu dziwić. Zadała pytanie o czarny piach, który jakby nie patrzeć Kuroi dosyć często widział w swoich rodzinnych stronach. Maji umiejętnościami byli dosyć blisko do Sabaku, chociaż ich moc polegała na całkowicie innej zasadzie. Jedni wykorzystywali magnetyzm, drudzy szuru buru rachu ciachu piaskiem.
-To nawet nie piach, a bardziej pył. To tak jakby przerobić miecz na wióry i potem te wióry właśnie kontrolować - zwrócił się do małej Hyugi, wskazując palcem na żelazo we władaniu Youmu. Nie zawiedź mnie panienko - powtórzył sobie w duchu przyglądając się jej walce.
Pojawiła się jeszcze jedna osóbka - walcząca, której niestety nie udało wygrać się swojej walki. Z jednej strony niestety, z drugiej niby ktoś z jego stron wygrał, więc to chyba nic nadzwyczajnego, że jej nie kibicował. Znała się z Akaruiem, ciekawa to sprawa, ale tego chłopaka ledwo co znał więc... raczej nie śledził jego i jego towarzyszy w żaden sposób, wiec skąd miałby to wiedzieć.
Byłoby wszystko pięknie i cudownie, pomijając fakt, że szermierz chyba totalnie olał Kuroia, ale to najmniejszy problem, bowiem ten wziął za fraki dosyć irytującą dziewczynę - marynarza, piratkę czy kim ona tam była - by zaraz wyrzucić ją na arenę. Rozdziawił usta nie za bardzo mogąc uwierzyć w to, że Kjosz faktycznie coś takiego zrobił, lecz szybko zamknął usta, bowiem ledwo powstrzymał się od śmiechu. Białowłosy sam tak pchał się na arenę, a skończyło się na tym, że wyrzucił tam kogoś innego. W sumie to zrobił to, o co prosiła - kiwnął głową w zadumie, trzymając rękę na ustach, by ta kryła jego rozbawienie całą tą sytuacją. Do ich grona dołączyła też i białowłosa - jakaś daleka kuzynka Kjudasza? Ten sam kolor włosów, lecz zwracająca się per Pan, więc raczej nikt ktoś bliski. Pan Kjudasz... czy to już samo w sobie nie było zabawne? Ale nie tak bardzo jak fakt, że ona przejęła pałeczkę niańki i sprowadzała do siebie dzieciaków, w tym... Zerknął na Shenzhena, który ściskał jakiegoś chłopca - nie za bardzo zadowolonego z tego faktu, bo jego wzrok przypominał psa, który wiedział że ta wycieczka autem to jednak nie jest na spacerek, ale do weterynarza. Szturchnął Kjosza na tyle mocno, by ten wyrwał się z udawania że jest liderem imprezki i zerknął w tamtym kierunku.
-Nie wydaje Ci się to choć trochę dziwne...? - zapytał go nieco głośniej, może ktoś jeszcze zwróci uwagę na to widowisko. Może staruszkowi się tylko wydawało, ale taki uścisk raczej powinien być odwzajemniony. Stałeś się przewrażliwiony, czy może jednak coś w tym jest? Lecz gdy ten zaczął ciągnąć młodego za rękę (a Kamiyo stawiałby jakikolwiek opór), to chyba był znak, że trzeba ruszyć i naprostować tego kuweciarza. Szkalował już i tak średnio dobre imię Pustyni!
-Ej! Chodź no tutaj! - rzucił do Kuwieciarza tonem w stylu "podejdź no do płota!"
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kyoushi »

  • Przysłuchiwał się także rozmowie Azumy z Sayuri, bo co lepszego miał teraz do roboty. Otóż nic. Więc postanowił się skupić na tej dwójce, która rozprawiała o przyszłości. Przecież to kwestia czterech lub pięciu lat i będą na najwyższym poziomie, to oczywiste. Na rozmowę o Azumie musiał się także nie tyle wtrącić, co odpowiedzieć czerwonowłosej:
    - Jego musisz zapytać. Nie wiem co siedzi w jego głowie. Dołączyć? Wspaniały pomysł Sayuri! - powiedział zadowolony, nie myślał nawet o jutrzejszym dniu, a co dopiero o tak odległej przyszłości, którą nakreślała mała Sayu. Jednak kto wie co przyniesie przyszłość, a nuż widelec stanie się liderem grupki, w której kota uzupełniać będzie dwójka Dou-userów, które były tak niezwykłe i potężne. Byliby niezwykłym tercetem, niemal egzotycznym. Przemyśleniom dziewczyny także nie pozwolił ot tak pozostać samymi przemyśleniami. Włączył się do dyskusji przedstawiając swój punkt widzenia tego turnieju:
    - Otóż to. To tylko pokazówka, nic specjalnego. Nie ukrywam, że sam zamierzałem zrównać z ziemią te areny, ale niestety, nie było mi dane… - nie chciał już przy nich przeklinać, ale mocno zacisnął zęby. To był aż nazbyt widoczne, ta irytacja, która pojawiła się na tej jakże aktualnie łagodnej twarzy czerwonookiego szermierza z Sogen. Na kolejne zdanie nie musiał odpowiadać. Sayuri była aż nazbyt świadoma tego co się działo – to bardzo dobrze o niej świadczyło. Mimo bardzo młodego wieku była o wiele bardziej rozwinięta emocjonalnie niż on sam do tej pory, a w końcu nie był już najmłodszy. Wtem doszło do ciekawej rozmowy między małą, a staruchem Kuroiem. Jednym z ulubieńców Kjosza. Nie mówił wiele, nie robił wiele, ale nie dało się go nie lubić. Poczciwy gość o przedziwnym usposobieniu, które siedziało białowłosemu.
    Przysłuchiwał się uważnie, zdecydowanie nic więcej nie wiedząc o tym ‘pyle’, o którym mówił Kuroi. Brzmiało to niezwykle skomplikowanie i nietypowo. Nie miał głowy do kojarzenia tego czy też zapamiętywania. To było za bardzo poza jego możliwościami, szczególnie, że jego czas aktualnie zajęła niebieskowłosa, którą po prostu wyrzucił na trybuny.
    Sam białowłosy ze swoją percepcją mógł zauważyć, że ktoś uratował Maname prze upadkiem. Był to na bank jakiś sędzia lub samuraj, bo poruszał się zbyt sprawnie. Dobra, pewnie tu przyjdą zaraz i będzie raban. Ehhh… Nie ważne, będzie co ma być, przecież białowłosy nie będzie ukrywał tego co zrobił, bo nie ma czego ukrywać. Cała trybuna widziała co się działo, a tłumaczenie tutaj będzie jak najbardziej na miejscu. Najwyżej będzie się musiał bić, na co nie liczył… Z sędzią przynajmniej czy jakimś gospodarzem, w końcu przybył tu na turniej, a później ewentualnie odnalezienie Asagiego i walkę – także spotkanie z Seinaru i Ichirou, później.
    Teraz jednak przykuła jego uwagę białowłosy o różnorakich oczach, pięknych oczach. Spojrzał i na zarzut odpowiedział dość łagodnie i naturalnie: - Eeem… Straszyła dzieci swoim podejściem? Poza tym chciała z bliska spotkać się z samurajem, a teraz spójrz. Już go znalazła. - powiedział z uśmiechem na ustach i przymrużonymi oczami, gdy wtem usłuchał Kuroia, a także właśnie tej dziewczyny, która wraz z Kuroiem zwrócili się w kierunku tego gościa co za mocno tulił Oriego.
    - No bardzo dziwne… Ej, zostaw go może co?! Nie widzisz, że robisz mu krzywdę? - zawołał dość głośno, decydując się stawiać kolejne kroki w kierunku Shenzena, nie zamierzał tego odpuścić. Doskonale wiedział, że nie ucieknie, nie Kjoszemu, na pewno nie. Także nie ucieknie przed piachem Kuroia, a białowłosa… No jej był ciekaw, jak zamierzała temu zapobiec, ale sam Kjudasz nie zamierzał odpuścić tego, że Ori jest jakby… Porywany?!
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sagisa »

W wątku: Shenzen + ekipa kodomo i spółka (czyli w sumie wszyscy x_x)
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Shenzhen z lekkim uśmiechem na twarzy wypowiedział słowa o białowłosym duecie i był już gotów by poczynić kolejne kroki ku wyjściu z trybuny. To jednak nie doszło do skutku za sprawą kolejnej osoby, która postanowiła dorzucić swoje trzy grosze do całej sytuacji. Był to mężczyzna, który do tej pory stał nieopodal białowłosego miotacza dziećmi i nie przejawiał większej inicjatywy, która zwróciłaby uwagę młodego Sabaku, aż do tej chwili.
Był to gość, który wyglądał jakby swoje najlepsze lata chyba miał już dawno za sobą a sama jego obecność w tak młodym otoczeniu, mogła albo świadczyć o jego dewiacji lub też jedno z jego dzieci, ubrało go w opiekę nad wnukami. Dziadek chyba nie do końca zrozumiał zadanie, ponieważ zabranie małoletnich na turniej nie do końca równało się ze zwykłym pobytem na podwórku czy też wycieczką nad rzekę. Shenzhen nie miał zamiaru robić za moralizatora i tłumaczyć starszej osobie, że kiedyś to był inne czasy i dzisiaj jest już zupełnie odmienny schemat wychowawczy. Chłopak chciał najzwyczajniej w świecie zignorować znerwicowanego białowłosego jak i starego piernika lecz do tego całego zamieszania dołączyła kolejna persona. Tym razem już nieco bardziej znana chłopakowi i nieco mniej mokra, niżeli jak spotkali się ostatnim razem. To prawda, ze za ten stan Shenzhen był całkowicie odpowiedzialny ale tak już działał na kobiety. Miał wrażenie, ze po ich burzliwej rozmowie i kontakcie fizycznym z inicjatywy dziewczyny w wyniku emocji, nie będą mieli już okazji do dalszego dialogu. Tak się jednak nie stało i tym samym Sagisa raz jeszcze dała znać o tym jak to jest w gorącej wodzie kąpana, co było trochę śmieszne patrząc, ze już jedną kąpiel odbyła i to taką bardziej dosłowną. Odniosła się ona bezpośrednio do słów starego piernika, dalej zagradzając drogę szczęśliwej parze jaką tworzył młody Sabaku z Orim. Ten tylko spojrzał ostentacyjnie w górę po czym z uniesionymi brwiami, zbadał wzrokiem wszystkich obecnych, którzy mieli mu coś do zarzucenia. Następnie tak by było to dla wszystkich widoczne i łatwe do usłyszenia, pochylił się nieco nad Orim i zapytał głośno i wyraźnie spoglądając na buzię pięknego chłopca:
- Mój drogi Ori, czy chciałbyś zostać tu sam z tym obcymi osobami i ich niebieskowłosą przyjaciółką czy wracamy poszukać jakiś chętnych do kupna Twoich pięknych wyrobów?
Równie ostentacyjnie na jego twarzy pojawił się uśmiech lecz z uwagą oczekiwał odpowiedzi chłopca. Chciał jak najlepiej zobrazować Oriemu wizje tego co go czeka z całym tym zgromadzeniem dziwaków odpowiedzialnych za ten festiwal absurdu.
Teraz: Ori, Misae?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Misae »

To, że wszystko potoczyło się szybko, zdecydowanie nie oddawałoby tego co właśnie działo się na trybunach. Ledwo co młoda dziewczyna została wyrzucona przez okno. Ledwo co białowłosy zdążył jej odpowiedzieć - co prawda zdecydowanie dużo bardziej lekko-dusznie niż się spodziewała, a dziewczyna znowu była na arenie, tym razem w ramionach rosłego samuraja.
Misae odetchnęła głośniej. Trudno powiedzieć czy było to spowodowane zupełnie beztroskim podejściem do życia białowłosego, faktem, że dziewczyna jednak nie zmieniła się w placek na ziemi, czy może jej bardzo lekceważącym sytuację podejściem. Na jej miejscu nie umiałaby zachować takiego spokoju. Pewnie już dawno jej tętno przekroczyłoby skale przyzwoitości a ona sama nie wiedziałaby nawet co ma zrobić, aby nie połamać się za mocno. Jedyne co pocieszało to fakt, że w Yinzin mieli dobrą ochronę, która naprawdę szybko reagowała. Dobrze było mieć świadomość, że jeżeli jej przytrafiłoby się coś takiego wylądowałaby również w ramionach nie brzydkiego samuraja. Nawet nie zamierzała zastanawiać się jak silny był. Jego popis szybkości był wystarczającym zagwarantowaniem spokoju.
Może i Yamanaka powinna zacząć się zastanawiać czy nie pomóc Maname - może jej spokój i opanowanie wynikały z reakcji na stres? Jakaś forma odpowiedzi umysłu na traumatyczne przeżycie? Jednak nie było teraz na to czasu. Młody władca piasku, postanowił odpowiedzieć wojownikowi szybko, nim ktokolwiek inny mógł to zrobić wrabiając ją w coś czego nie zrobiła. To prawda, że i ona i mężczyzna parający się rzucaniem dziećmi przez balkon mieli podobny kolor włosów, ale nie czyniło ich to w żadnym razie rodziną. Chyba. Musiałaby porozmawiać z rodzicami.
-Słucham? - prychnęła cicho na oszczerstwo jakie poleciało w jej kierunku. Piaskowy chłopak był podejrzany. Czemu niby chciał zrzucić na nią winę? Bo zaczęła interesować się jej małym towarzyszem, który tak jawnie błagał o pomoc. O nie. Ona zdecydowanie nie zamierzała dać się tak zastraszyć. Tym bardziej kiedy widziała, że i reszta musiała zobaczyć w tej sytuacji coś podejrzanego. Pierwszy podłapał temat brunet rzucając w stronę Shenzhen'a pierwszy nakaz zatrzymania się. Niemal od razu podchwycił to Kyoushi - aniołem nie był, ale skoro sytuacja z dziewczynką wyglądała w tym momencie na rozwiązaną, a sama pokrzywdzona za takową się nie uważała, to może Misae zareagowała za szybko? Jakaś głupia zabawa publiki w czasie turnieju? Nie jej oceniać. Liczył się teraz mały chłopiec. Niemal od razu dołączyła do nich rudowłosa wojowniczka, która jeszcze niedawno walczyła przeciwko prowodyrowi tego całego zamieszania. Zasłoniła mu drogę
-Stój grzecznie, jak cię proszą i wyjaśnij czemu mały wygląda bardziej na ofiarę porwania niż twojego towarzysza - powiedziała, składając jednocześnie dłonie w bardzo dziwny symbol, nie podobny do żadnej innej pieczęci.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości