Trybuna zachodnia
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Trybuna zachodnia
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=K8E_zMLCRNg[/youtube]
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Trybuna zachodnia
- Ciekawe, Rui nie był zainteresowany dalszą rozmową. Teraz wychodziło na to, że był zbyt zapatrzony w płomiennowłosą użytkowniczkę Sharingana, członkinię klanu Uchiha, która powierzyła mu nawet własne dziecko w opiece. Ruiowi! Temu samemu, który z nim przetrwał niemal rok, jak to możliwe? On i opieka nad dzieckiem? Niebywałe! Sam odsunął się od grupy i jedyne czego chciał to usiąść nieco dalej, co oświadczył wprost. Nie podobała mu się głośna osobowość niebieskowłosej dziwaczki o rekinich zębach – czegoś takiego nigdy wcześniej nawet nie widział. Białowłosy był nieco w szoku i zdawał się przyglądać. Spodobały mu się strasznie. Sam by takie chciał, do cholery!
Wracając jednak, nie mógł jeszcze wcześniej zawieść swoichrówieśników!rozmówców, z którymi tak dobrze się układał. W końcu znalazł kogoś na swoim poziomie, na pewno nie intelektualnym, bo wykraczali daleko poza jego możliwości, ale wiekowe już tak. Yukari, której imienia notabene nie znał była bardzo, ale to bardzo ciekawska! To dobrze, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a piekło oznacza rozkosz na ziemi i wykorzystanie życia. Tego życzył dziewczynie i sobie, zawsze.
- Obserwuj walki Uchiha, wciąż dwie klanowiczki biorą udział, może coś dojrzysz, jeśli ci zależy. Ode mnie wiedzę otrzymasz tylko jak mnie pokonasz! - powiedział dumnie, wznosząc lekko zaciśniętą dłoń ku górze, następnie uśmiechając się bardzo delikatnie i pogodnie. Wiadomym było, że żartował. Nie walczył z silniejszymi od siebie, więc nie zamierzał brać udziału w nierównej walce z dzieciakami, które zjadłyby go na śniadanie. Wtem mógł pobawić się w niezwykły sposób z czerwonowłosą Sayuri, która chyba zdobyła u niego największą sympatię. Taką córkę mógłbym mieć – z przyjemnością. Inteligentne dziecko to skarb. Gdy tylko ukradła mu wakizashi, zrobił zdziwioną minę i zmrużył oczy.
- No nie! Mój miecz! - powiedział, chwytając się teatralnie za twarz. - Oczywiście, że tak! Prawie jak mój – wtem wyciągnął swoją katanę z pochwy, ukazując dzieciakom piękno tego ostrza. Nieskazitelny blask, którym mógł przeciąć powietrzę, z dala od nich, by ponownie go schować po chwili.
- Tak? - kontynuował rozmowę, nie wierząc, że dziewczynka może być taka słodka. Odebrał od niej swoje ostrze, jednym szybkim ruchem chowając je przy prawym udzie. - Dziękuję, jesteś złota dziewczyna! Bez niego nie byłbym na pewno tak świetnym szermierzem jakim jestem! - powiedział, z przyjemnością kładąc swoją zabandażowaną dłoń na głowie czerwonowłosej by delikatnie ją pogłaskać. Nie był zbyt nachalny, ot przyjacielski gest, w którym chciał ukazać wdzięczność i dostrzec ten błysk w jej oku, który ukazywał jej niebywałą osobowość. Na jej pytania dotyczące związku z Akaruiem, białowłosy zrobił tylko minę, która mówiła wszystko – nie wiem. I uniósł ręce, a także barki w geście niewiedzy. Po prostu. W końcu i ta pałętająca się niebieskowłosa, która usłuchała białowłosego i poszła oglądać te walki, wciąż jednak miała sporo pytań i sporo gadała. Kjosz był tym jakby… No nie tyle zmęczony, co obojętny.
- Nie powiem ci. To byłoby zbyt łatwe co nie? - zapytał z zaciekawieniem ironicznie. Widocznym było także posiadanie przez niego katany i innych ostrzy, które były mniej lub bardziej widoczne. Ciekawym było, że dziewczyna na to nie zareagowała. - Ja? Nigdy bym cię nie okłamał sierotko. Uciekłaś rodzicom, co? Bo nie widzę ich w pobliżu – zażartował, robią daszek z dłoni i przykładając do czoła, rozglądając się dookoła. Rzeczywiście, dziewczyna albo wejdzie w ten rytm i się dogadają albo się obrazi i będzie… Jeszcze ciekawiej?
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Trybuna zachodnia
Turnieje! Ah! Może i kunoichi nie była wielką fanką bicia się po twarzy, ale zdecydowanie doceniała kunszt i niezwykłe wyszkolenie wszystkich wojowników. Sama nawet nie śmiałaby stanąć do takiego pojedynku. Ci wojownicy byli szybcy, zmienni, posiadali potężny wachlarz technik, zarówno klanowy jak i nie. Była to niezwykły zaszczyt móc ich oglądać.
Było coś jednak co dużo bardziej napędzało szczęściem jej młoda duszę. Ta żywa atmosfera pełna ekscytacji i podniecenia. Szybciej bijące serce, stoiska, pyszne jedzenie. Nie mogła się powstrzymać aby nie kupić sobie ani mamie jakiejś niewielkiej pamiątki. Choć pierwszy na liście był nieduży, puchaty kocyk, w którego owinęła małego fenka tak, że wystawała mu tylko główka i skryła go jeszcze dodatkowo pod swoją peleryną. Ostatnie czego potrzebowała to to, aby się biedny Tomoe pochorował. Dopiero zaczęli podróżować.
Początkowo Misae kręciła się bez większego sensu chłonąc jak gąbka wszystkie bodźce dookoła. Szczęśliwa niczym mała dziewczynka stawała przy każdym stosiku nie mogąc nacieszyć oczu wszystkimi tymi cudownościami. Dopiero gdy udało jej się choć w pewnym stopniu zaspokoić swoją ciekawość przypomniała sobie o głównym powodzie swojej wyprawy. Miała zrobić swojemu przyjacielowi niespodziankę. Podeszła do jednego ze stoisk i zakupiła na nim dwie porcje parującego na tym mroźnym powietrzu, gorącego dango. Zapłaciła z uśmiechem i podeszła w kierunku areny gdzie spodziewała się, że jej przyjaciel przebywa. Zamknęła na chwilę oczy by mocniej się skupić. Trudno było znaleźć jedno, konkretne źródło chakry, kiedy to dookoła były ich tysiące. Każde inne. Silne, mocne. O różnym zabarwieniu i charakterze. Nie dziwiła się, że w takim miejscu jak to znalazło się tyle niezwykłych osób. Jej jednak wystarczyła jedna, którą dość szybko zlokalizowała.
Z delikatnym uśmiechem ruszyła przed siebie. Szybko pokonała schody i przepychając się lekko przez ludzi, uważając przede wszystkim aby nikt przy okazji jej nie stratował dostała się na trybunę zachodnią. Skinęła głową z uśmiechem jeżeli ktoś odnotował jej wejście, sama podążając potem do Minoru, którego miała nadzieję zaskoczyć, co wcale nie było zwykle takie proste.
-Znajdzie się dla mnie wolne miejsce za małą porcyjkę dango? - zapytała niewinnie stając za jego plecami i wyciągając przed siebie dwa patyczki z gotowanymi, fasolowymi kluseczkami, drugą ręką przytrzymując małe zawiniątko.
Było coś jednak co dużo bardziej napędzało szczęściem jej młoda duszę. Ta żywa atmosfera pełna ekscytacji i podniecenia. Szybciej bijące serce, stoiska, pyszne jedzenie. Nie mogła się powstrzymać aby nie kupić sobie ani mamie jakiejś niewielkiej pamiątki. Choć pierwszy na liście był nieduży, puchaty kocyk, w którego owinęła małego fenka tak, że wystawała mu tylko główka i skryła go jeszcze dodatkowo pod swoją peleryną. Ostatnie czego potrzebowała to to, aby się biedny Tomoe pochorował. Dopiero zaczęli podróżować.
Początkowo Misae kręciła się bez większego sensu chłonąc jak gąbka wszystkie bodźce dookoła. Szczęśliwa niczym mała dziewczynka stawała przy każdym stosiku nie mogąc nacieszyć oczu wszystkimi tymi cudownościami. Dopiero gdy udało jej się choć w pewnym stopniu zaspokoić swoją ciekawość przypomniała sobie o głównym powodzie swojej wyprawy. Miała zrobić swojemu przyjacielowi niespodziankę. Podeszła do jednego ze stoisk i zakupiła na nim dwie porcje parującego na tym mroźnym powietrzu, gorącego dango. Zapłaciła z uśmiechem i podeszła w kierunku areny gdzie spodziewała się, że jej przyjaciel przebywa. Zamknęła na chwilę oczy by mocniej się skupić. Trudno było znaleźć jedno, konkretne źródło chakry, kiedy to dookoła były ich tysiące. Każde inne. Silne, mocne. O różnym zabarwieniu i charakterze. Nie dziwiła się, że w takim miejscu jak to znalazło się tyle niezwykłych osób. Jej jednak wystarczyła jedna, którą dość szybko zlokalizowała.
Z delikatnym uśmiechem ruszyła przed siebie. Szybko pokonała schody i przepychając się lekko przez ludzi, uważając przede wszystkim aby nikt przy okazji jej nie stratował dostała się na trybunę zachodnią. Skinęła głową z uśmiechem jeżeli ktoś odnotował jej wejście, sama podążając potem do Minoru, którego miała nadzieję zaskoczyć, co wcale nie było zwykle takie proste.
-Znajdzie się dla mnie wolne miejsce za małą porcyjkę dango? - zapytała niewinnie stając za jego plecami i wyciągając przed siebie dwa patyczki z gotowanymi, fasolowymi kluseczkami, drugą ręką przytrzymując małe zawiniątko.
0 x

- Yukari
- Gracz nieobecny
- Posty: 83
- Rejestracja: 4 gru 2019, o 21:25
- Wiek postaci: 11
- Ranga: Dōkō
- Widoczny ekwipunek: Torba, kabura na broń
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=7895
Re: Trybuna zachodnia
Yukari od zawsze chciała mieć przyjaciółkę, osobę której mogłaby powierzyć wszelakie tajemnice jak także porozmawiać, czy w ich przypadku poćwiczyć. W końcu oboje wybrały specyficzną drogę, w której mogły się wspierać i razem rozwijać. Po prostu bomba.-Myślisz, że za jakiś czas też będziemy walczyć w takim turnieju?-zapytała Sayuri, choć można by pomyśleć, że właściwie mówiła do siebie. Czy kiedykolwiek stanie się silną kobietą, która nie będzie bała stanąć oko w oko z rywalem? Ona przecież nie lubiła nawet walczyć! Cóż za ironia...
Państwo?Czy ona dobrze usłyszała? Przecież tu jest jedna osoba starsza, która zachowuje się jak dziecko i nowo przybyła dziewczyna, zachowująca się dość dziwacznie. Więc gdzie tutaj jest jakieś Państwo? Po chwili jednak czarnowłosa zorientowała się, że chłopiec mówi do nich, na co zachichotała-Czeeść! Ta dziewczyna, chyba oskarża wszystkich o bycie samurajem, może coś do nich ma?- powiedziała ciszej nachylając się w stronę nieznajomego-Poza tym jestem Yukari, a ty?-dodała patrząc uważnie na chłopca. Czekając na odpowiedź wręcz go lustrowała. Jego strój, mimikę twarzy i zachowanie. Czy był starszy? Tego nie mogła określić, ale mógł być w przybliżonym do jej wieku.
-Znajomi z trybun ? Gorzej jak pewnego razu przyjdziemy na turniej i staniemy na przeciwko siebie ale jako zawodnicy.-uśmiechnęła się radośnie, chociaż takie walki będą trudne, przecież ciężko skrzywdzić osobę, którą się zna.-Przepraszam, ale jak mam mówić? Jestem dzieckiem, to przecież nie będę mówić, że jestem starą babą-wywróciła oczami całą swoją uwagę kierując na dziewczynę. Gdy mianowała ona swojego nosiwodę Yukari już nie wytrzymała-Nie ładnie jest wykorzystywać ludzi, do usługiwania. Jak chce Ci się pić to sama powinnas sobie przynieść wodę, a nie szukać jelenia.- nie wiadomo czemu czarnowłosa zacytowała słowa swojego ojca, który często tak do niej mawiał, gdy chciał ją zdenerwować. Ona z kolei nie chciała nikogo urazić. Ot po prostu wyraziła swoją opinię,
chyba pierwszy raz w sposób trochę niemiły, ale ta dziewczyna była tak specyficzna, że inaczej nie mogła. Pierwszy raz widziała tak głośna i chaotyczną osobę.
Yukari zachichotała cicho, patrząc na mężczyznę, ktory widać bardzo dobrze się bawił. -Uważaj, bo pokonałabym Cię w pierwszej rundzie-zrobiła złowrogą mogę, po chwili jednak wrócił ten zwykły uśmiech i chęć obserwacji pogawędki Sayuri z Kyo . Rozmawiali tak swobodnie, że możnaby rzec, że są rodzeństwem, bardzo niepodobnym do siebie...
Kto, Sayuri, Azuma, Kamiyo, Maname
Państwo?Czy ona dobrze usłyszała? Przecież tu jest jedna osoba starsza, która zachowuje się jak dziecko i nowo przybyła dziewczyna, zachowująca się dość dziwacznie. Więc gdzie tutaj jest jakieś Państwo? Po chwili jednak czarnowłosa zorientowała się, że chłopiec mówi do nich, na co zachichotała-Czeeść! Ta dziewczyna, chyba oskarża wszystkich o bycie samurajem, może coś do nich ma?- powiedziała ciszej nachylając się w stronę nieznajomego-Poza tym jestem Yukari, a ty?-dodała patrząc uważnie na chłopca. Czekając na odpowiedź wręcz go lustrowała. Jego strój, mimikę twarzy i zachowanie. Czy był starszy? Tego nie mogła określić, ale mógł być w przybliżonym do jej wieku.
-Znajomi z trybun ? Gorzej jak pewnego razu przyjdziemy na turniej i staniemy na przeciwko siebie ale jako zawodnicy.-uśmiechnęła się radośnie, chociaż takie walki będą trudne, przecież ciężko skrzywdzić osobę, którą się zna.-Przepraszam, ale jak mam mówić? Jestem dzieckiem, to przecież nie będę mówić, że jestem starą babą-wywróciła oczami całą swoją uwagę kierując na dziewczynę. Gdy mianowała ona swojego nosiwodę Yukari już nie wytrzymała-Nie ładnie jest wykorzystywać ludzi, do usługiwania. Jak chce Ci się pić to sama powinnas sobie przynieść wodę, a nie szukać jelenia.- nie wiadomo czemu czarnowłosa zacytowała słowa swojego ojca, który często tak do niej mawiał, gdy chciał ją zdenerwować. Ona z kolei nie chciała nikogo urazić. Ot po prostu wyraziła swoją opinię,
chyba pierwszy raz w sposób trochę niemiły, ale ta dziewczyna była tak specyficzna, że inaczej nie mogła. Pierwszy raz widziała tak głośna i chaotyczną osobę.
Yukari zachichotała cicho, patrząc na mężczyznę, ktory widać bardzo dobrze się bawił. -Uważaj, bo pokonałabym Cię w pierwszej rundzie-zrobiła złowrogą mogę, po chwili jednak wrócił ten zwykły uśmiech i chęć obserwacji pogawędki Sayuri z Kyo . Rozmawiali tak swobodnie, że możnaby rzec, że są rodzeństwem, bardzo niepodobnym do siebie...
Kto, Sayuri, Azuma, Kamiyo, Maname
0 x
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Trybuna zachodnia
Rozpoczęły się walki ćwierćfinałowe.
Aira bez zbędnych słów pozwoliła medykowi, by spoczął obok niej. Ryujin nadal spał, wtulony w pierś mężczyzny. Spojrzał na chłopca i korzystając, że mógł uwolnić spod niego jedną rękę, przegłaskał jego grzywkę. Cóż, widocznie dawno nie miał ciętych włosków, zaczynały wchodzić mu w oczka, co może być nieprzyjemne. Przez chwilę przez głowę przeszła mu szalona myśl. A może tak poprosić Kyoushi'ego o pomoc? W końcu z głową Akarui'ego sobie poradził, a miał spore wyzwanie! Od początku ich wspólnej podróży minął prawie rok. Można sobie wyobrazić więc, co z tego łba mogło w tak długim okresie wyrosnąć. A jednak było dość równo, prawda? Trochę przykrótko, Tozawa nigdy nie miał takiego jeżyka, jednak jemu pasowało. To by była niespodzianka! Sagisa wraca po walce i własnego dziecka nie poznaje, hehe...
No nic, na szczęście ta myśl jak szybko jak się pojawiła, tak samo szybko minęła. Medyk spojrzał na dziewczynę, do której podesłała go Sagisa. Dziewczyna wydawała się uciekać wzrokiem. Możliwe, że czuła się nieswojo w towarzystwie starszego od niej mężczyzny, który pojawia się znikąd i mówi, że jest znajomym znajomej. Kto by się tak nie czuł? Medyk jednak lubił wyzwania, lubił kontakty międzyludzkie i postanowił podjąć rękawicę. Przyjrzał się potencjalnej rozmówczyni, by wyłapać coś szczególnego. Oczywiście pierwszym, co rzucało się w oczy, to słodki szczeniak wlepiający swoje czerwone oczy w Akarui'ego. Możliwe, że był dość zakłopotany. Z jednej strony czuł zapach Ryujina, którego pewnie już znał, z drugiej był obcy zapach mężczyzny. W końcu więc odezwał się do dziewczyny: - Śliczny pies. Jak się wabi? Jak podam mu rękę do obwąchania to prędzej powącha czy ugryzie? Oczywiście wszystko łagodnym, choć trochę komicznym głosem, którym miał nadzieję przełamać pierwsze lody.
Na arenie za to już wrzało. Wszystkie walki się rozpoczęły, w tym pojedynek Sagisy, która miała wyjątkowo trudnego rywala operującego piaskiem. Będzie się trzymał na dystans. Dziewczyna musi wymyślić, w jaki sposób się do niego zbliżyć. Na innej arenie osobnik, który wygrał przez poddanie się samuraja w pierwszej walce podejmował dziewczynę z rodu Hyuuga, tam powinno dojść do walki w zwarciu. Kolejna potyczka zapowiadała się wielce ciekawie. Chłopak, który wcześniej wykorzystał ciekawą technikę raitonu miał za przeciwnika dziewczynę, która wygrała przez dyskwalifikację przeciwnika. Jednak jej technika zasługiwała na zainteresowanie, czarny piach formował się w figury geometryczne. I ostatnia walka, gdzie shinobi operujący papierem ponownie miał za przeciwnika członka klanu Uchiha. Może Aira miała coś do dodania? - Może się trochę zabawimy, co? Obstawmy te cztery walki. Przegrany kupuje wygranemu tą pieczoną rybkę na patyku. Już pare wciągnąłem, są pycha! Tak, chciał trochę rozluźnić atmosferę. Choć w środku sam był nadal trochę spięty. Sagisa miała ciężkiego przeciwnika, a medyk był teraz trochę zablokowany przez śpiacego w jego ramionach Ryujina...
Dotyczy: Aira
Aira bez zbędnych słów pozwoliła medykowi, by spoczął obok niej. Ryujin nadal spał, wtulony w pierś mężczyzny. Spojrzał na chłopca i korzystając, że mógł uwolnić spod niego jedną rękę, przegłaskał jego grzywkę. Cóż, widocznie dawno nie miał ciętych włosków, zaczynały wchodzić mu w oczka, co może być nieprzyjemne. Przez chwilę przez głowę przeszła mu szalona myśl. A może tak poprosić Kyoushi'ego o pomoc? W końcu z głową Akarui'ego sobie poradził, a miał spore wyzwanie! Od początku ich wspólnej podróży minął prawie rok. Można sobie wyobrazić więc, co z tego łba mogło w tak długim okresie wyrosnąć. A jednak było dość równo, prawda? Trochę przykrótko, Tozawa nigdy nie miał takiego jeżyka, jednak jemu pasowało. To by była niespodzianka! Sagisa wraca po walce i własnego dziecka nie poznaje, hehe...
No nic, na szczęście ta myśl jak szybko jak się pojawiła, tak samo szybko minęła. Medyk spojrzał na dziewczynę, do której podesłała go Sagisa. Dziewczyna wydawała się uciekać wzrokiem. Możliwe, że czuła się nieswojo w towarzystwie starszego od niej mężczyzny, który pojawia się znikąd i mówi, że jest znajomym znajomej. Kto by się tak nie czuł? Medyk jednak lubił wyzwania, lubił kontakty międzyludzkie i postanowił podjąć rękawicę. Przyjrzał się potencjalnej rozmówczyni, by wyłapać coś szczególnego. Oczywiście pierwszym, co rzucało się w oczy, to słodki szczeniak wlepiający swoje czerwone oczy w Akarui'ego. Możliwe, że był dość zakłopotany. Z jednej strony czuł zapach Ryujina, którego pewnie już znał, z drugiej był obcy zapach mężczyzny. W końcu więc odezwał się do dziewczyny: - Śliczny pies. Jak się wabi? Jak podam mu rękę do obwąchania to prędzej powącha czy ugryzie? Oczywiście wszystko łagodnym, choć trochę komicznym głosem, którym miał nadzieję przełamać pierwsze lody.
Na arenie za to już wrzało. Wszystkie walki się rozpoczęły, w tym pojedynek Sagisy, która miała wyjątkowo trudnego rywala operującego piaskiem. Będzie się trzymał na dystans. Dziewczyna musi wymyślić, w jaki sposób się do niego zbliżyć. Na innej arenie osobnik, który wygrał przez poddanie się samuraja w pierwszej walce podejmował dziewczynę z rodu Hyuuga, tam powinno dojść do walki w zwarciu. Kolejna potyczka zapowiadała się wielce ciekawie. Chłopak, który wcześniej wykorzystał ciekawą technikę raitonu miał za przeciwnika dziewczynę, która wygrała przez dyskwalifikację przeciwnika. Jednak jej technika zasługiwała na zainteresowanie, czarny piach formował się w figury geometryczne. I ostatnia walka, gdzie shinobi operujący papierem ponownie miał za przeciwnika członka klanu Uchiha. Może Aira miała coś do dodania? - Może się trochę zabawimy, co? Obstawmy te cztery walki. Przegrany kupuje wygranemu tą pieczoną rybkę na patyku. Już pare wciągnąłem, są pycha! Tak, chciał trochę rozluźnić atmosferę. Choć w środku sam był nadal trochę spięty. Sagisa miała ciężkiego przeciwnika, a medyk był teraz trochę zablokowany przez śpiacego w jego ramionach Ryujina...
Dotyczy: Aira
0 x
MOWA
- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Trybuna zachodnia
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Aira
- Gracz nieobecny
- Posty: 65
- Rejestracja: 9 paź 2019, o 21:02
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 676#p99676
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Trybuna zachodnia
Walki trwały w najlepsze. Już nawet nie był to wniosek po tym co działo się na arenie co po sposobie w jaki Misae została potraktowana przez swojego przyjaciela. No tak. Panowie. Nawet na nią nie spojrzał. Początkowo zszokowana miała nawet ochotę zaśmiać się z takiego rozwoju sytuacji, kiedy to Minoru podniósł na nią swoje spojrzenie. Widząc jego zszokowaną minę zaśmiała się lekko.
-Doberek - rzuciła krótko kiedy ten zdawał się sprawdzać czy białowłosa to rzeczywiście białowłosa a nie złudna iluzja. Minęło tyle czasu, że nie powinna się dziwić jego wątpliwością. Zdecydowanie zbyt długa była przerwa od ich ostatniego spotkania. Zdecydowanie zbyt wiele lat minęło. Kiedy tylko chwycił ją w objęcia odwzajemniła się tym samym.
-Stęskniłam się, Minoru - ton jej głosu był na tyle cichy aby tylko on mógł go usłyszeć. Z jednej strony powinna czuć się skrępowana tak otwartym okazywaniem sympatii pomiędzy tłumem obcych jej ludzi, ale z drugiej nie widziała swojego najbliższego przyjaciela już od tak dawna, że nie sprawiało jej to problemu. Chciała się nacieszyć tym, że ponownie udało im się spotkać. Byli ninja - to mogło się nigdy więcej nie wydarzyć. Kunoichi nie zdawała sobie nawet sprawy jak w tym brutalnym świecie mają wiele przychylności bogów, że ich ostatnie spotkanie w szpitalu nie było ostatnim.
Pewnie trwali by tak długo gdyby nie małe kręcące się zawiniątko, które cichymi pomrukami i powarkiwaniami starało się zwrócić uwagę na bardzo niewygodną pozycję w jakim się znalazło. Yamanaka odsunęła się głaszcząc przepraszająco liska po główce i poprawiając koc, którym był okryty. Kolorowooka zajęła wskazane miejsce. Jej twarz, aż promieniała z radości ponownego spotkania. Szybko zaczęła odpowiadać na pytania.
-Trochę w podróży, trochę w domu, moja matula zaniemogła, ale teraz już lepiej... - odpowiedziała z wyraźną ulgą. Bardzo martwiła się o swoją rodzicielkę. Gdyby nie to, że już miała białe włosy pewnie by posiwiała z nerwów -Ale ty też nie przesiadujesz w domu. Chciałam cię odwiedzić, ale spotkałam po drodze ptaszka, który wyćwierkał mi tajemnicę, że ruszyłeś oglądać turniej. Uznałam, że to najlepsza okazja aby ruszyć nieco swoje zastane cztery litery i zobaczyć trochę świata ponownie... nie mówiąc o tym, że poczułam sporą nostalgię na myśl o ponownym spotkaniu właśnie w czasie trwania turnieju. Przecież tak samo kilka lat temu zaczęliśmy swoją przygodę, pamiętasz? - zapytała, a przed oczami miała dzień kiedy ona, Minoru, Sokiro i Kitashi wyruszyli na wyspy niesieni przypływem młodzieńczej ekscytacji by zobaczyć odrobinę więcej świata. Na wspomnienie pozostałej dwójki poczuła lekkie ukłucie żalu.
-Wiesz co u reszty? Jak Sokiro lub Kitashi? - zapytała nieco mniej radośnie. Kiedy to się stało, że stracili kontakt między sobą? Kiedy ta nierozerwalna przyjaźń i więź jaka ich łączyła stała się tak luźna by przestali się widywać?
-Doberek - rzuciła krótko kiedy ten zdawał się sprawdzać czy białowłosa to rzeczywiście białowłosa a nie złudna iluzja. Minęło tyle czasu, że nie powinna się dziwić jego wątpliwością. Zdecydowanie zbyt długa była przerwa od ich ostatniego spotkania. Zdecydowanie zbyt wiele lat minęło. Kiedy tylko chwycił ją w objęcia odwzajemniła się tym samym.
-Stęskniłam się, Minoru - ton jej głosu był na tyle cichy aby tylko on mógł go usłyszeć. Z jednej strony powinna czuć się skrępowana tak otwartym okazywaniem sympatii pomiędzy tłumem obcych jej ludzi, ale z drugiej nie widziała swojego najbliższego przyjaciela już od tak dawna, że nie sprawiało jej to problemu. Chciała się nacieszyć tym, że ponownie udało im się spotkać. Byli ninja - to mogło się nigdy więcej nie wydarzyć. Kunoichi nie zdawała sobie nawet sprawy jak w tym brutalnym świecie mają wiele przychylności bogów, że ich ostatnie spotkanie w szpitalu nie było ostatnim.
Pewnie trwali by tak długo gdyby nie małe kręcące się zawiniątko, które cichymi pomrukami i powarkiwaniami starało się zwrócić uwagę na bardzo niewygodną pozycję w jakim się znalazło. Yamanaka odsunęła się głaszcząc przepraszająco liska po główce i poprawiając koc, którym był okryty. Kolorowooka zajęła wskazane miejsce. Jej twarz, aż promieniała z radości ponownego spotkania. Szybko zaczęła odpowiadać na pytania.
-Trochę w podróży, trochę w domu, moja matula zaniemogła, ale teraz już lepiej... - odpowiedziała z wyraźną ulgą. Bardzo martwiła się o swoją rodzicielkę. Gdyby nie to, że już miała białe włosy pewnie by posiwiała z nerwów -Ale ty też nie przesiadujesz w domu. Chciałam cię odwiedzić, ale spotkałam po drodze ptaszka, który wyćwierkał mi tajemnicę, że ruszyłeś oglądać turniej. Uznałam, że to najlepsza okazja aby ruszyć nieco swoje zastane cztery litery i zobaczyć trochę świata ponownie... nie mówiąc o tym, że poczułam sporą nostalgię na myśl o ponownym spotkaniu właśnie w czasie trwania turnieju. Przecież tak samo kilka lat temu zaczęliśmy swoją przygodę, pamiętasz? - zapytała, a przed oczami miała dzień kiedy ona, Minoru, Sokiro i Kitashi wyruszyli na wyspy niesieni przypływem młodzieńczej ekscytacji by zobaczyć odrobinę więcej świata. Na wspomnienie pozostałej dwójki poczuła lekkie ukłucie żalu.
-Wiesz co u reszty? Jak Sokiro lub Kitashi? - zapytała nieco mniej radośnie. Kiedy to się stało, że stracili kontakt między sobą? Kiedy ta nierozerwalna przyjaźń i więź jaka ich łączyła stała się tak luźna by przestali się widywać?
0 x

- Minoru
- Posty: 1234
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Trybuna zachodnia
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Sayuri
- Posty: 99
- Rejestracja: 6 gru 2019, o 20:28
- Wiek postaci: 13
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=40&t=7919&p=129861#p129861
- Multikonta: Nikusui
Re: Trybuna zachodnia
Teraz mogli sobie marzyc, obiecywać, a wręcz być pewnym tego, że jeszcze się spotkają. W ich dziecięcych główkach te wszystkie sprawy nie były jakoś wielce skomplikowane i jeśli chciało się coś zrobić, to to się robiło. Los jednak często robił na przekór, czego tego dzieciaki mogły nie być świadome. Bo jednak bardziej prawdopodobne było to, że już się nie spotkają. Oczywiście, szansa wciąż była, ale mała i tak jak wspomniał o tym Azuma, być może to turniej będzie taką ich kolejną okazją na spotkanie. Jeżeli również będą brać w nim czynny udział, a nie tylko oglądać z poziomu trybun. W końcu w takim gąszczu ludzi byłoby im się ciężko znaleźć.
Ciężko odnaleźć było też się w obecnej sytuacji, w której chaos wprowadzała nieznajoma, starszej od Sayuri dziewczyna. Dobrze, że nie wysławiała wszystkich swoich przemyśleń, bo pewnie zdążyłaby już urazić delikatne uczucia dziecka. W końcu czerwonowłosa nigdy nie czuła się jak jakaś ważniaczka, czy cokolwiek w tym stylu. I tego uczyli ją też rodzice, nie wywyższania się. To, że zachowywała się kulturalnie, znała granice dobrego zachowania, nie robiło z niej zadufanej w sobie dziewczyny, która myśli, że należy jej się wszystko.
- Nie jest pani najlepsza w zgadywaniu. - podsumowała krótko i pokręciła na boki głową. Nie krytykowała, stwierdzała fakt, bo te zgadywanki naprawdę wychodziły kobiecie nienajlepiej. Chyba nie nazywałaby swojego taty Pustynnym Medykiem. Poza tym, tuż za nimi, rząd wyżej, siedzieli rodzice Sayuri. Ojciec miał te same, jasne oczy, chociaż włosy miał ciemne. Nikt jednak nie miał tych oczu co Sayuri i mężczyzna siedzący nieco wyżej i to właśnie to byłoby bardziej zrozumiałe do powiązania. Być może jednak kobieta się tym nie przejmowała i skupiała na osobach, które miała dosłownie przed sobą. Chociaż i to by się wykluczało, skoro tak się rozglądała w poszukiwaniu samuraja.
W sumie to Sayuri nie wiedziała, dlaczego niebieskowłosa dziewczyna tak jej się przygląda. Miała raptem dziesięć lat, więc w jej głowie nie czaiły się jakieś dziwne myśli czy domysły. Dlatego jedynie bacznie obserwowała nieznajomą, podążając za nią wzorkiem, jakby chciała z tego wyczytać, co też zamierza. A nawet dziecku trudno było za tym wszystkim nadążyć. Ta dziewczyna była niczym morze podczas silnych wiatrów. Burzliwa, przeskakiwała z tematu na temat i się rządziła, nie zważając na nic. To zdecydowanie nie podobało się młodej Hyuuga.
Podobało się za to to, że tak dobrze dogadywała się ze starszym od niej przedstawicielem klanu Uchiha, Kyoushim. przy nim nie czuła się jak jakiś dzieciak, doceniał jej poczucie humoru i był niesamowicie przyjazny. I mimo tego, iż był starszy od niej, Yukari czy Azumy, to się nie wywyższał i zabawiał ich swoim towarzystwem. To naprawdę było coś, co trzeba było doceniać i gdy tylko meżczyzna ją pogłaskał, posłała mu promienny uśmiech, szczerząc do niego swoje ząbki. I w nim w ogóle była cała nadzieja, by zapanować nieco nad niebieskowłosą, bądź też ją zbyć. Jak tak dalej pójdzie to nie dadzą rady obejrzeć żadnych walk. Może to zepchnięcie na arenę wcale nie byłoby głupim pomysłem? Tam by się przynajmniej wyszumiała.
- Na turnieju? - zapytała Yukari, zastanawiając się przez chwilę. - Być może, chociaż wolałabym odgrywać rolę osoby wspierającej niż tej, rzucającej się do walki na pierwszy ogień. - odpowiedziała szczerze, zdradzając nie tyle, co swoje umiejętności, a raczej to, jak siebie widziała w przyszłości. - Na przykład mogłabym wspierać Azumę-kun, gdyby ten walczył z silnym przeciwnikiem, albo się nim potem zaopiekować. Ooo... albo uczepiłabym się ogona Kyoushiego-san, gdybym była trochę starsza. Hehe. - dodała i roześmiała się na końcu. Cóż, teraz nie mogła sobie od tak podróżować i wiedziała, że jej słowa są jednak trochę na wyrost. Kyoushi na pewno miał już ludzi, z którymi wykonywał misję i podróżował. I być może miał kogoś, kto się nim opiekował, kiedy misja była trudna. To samo tyczyło się Azumy. Pewnie sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby mieszkali w tej samej osadzie i pewnie czułaby się dobrze jako jego support, no ale było to jedynie gdybanie.
Yukari pokazała, że i jej nie podoba się zachowanie nieznajomej. Rzeczywiście, wysługiwanie się innymi, słabszymi fizycznie czy psychicznie, nigdy nie było czynem chwalebnym. Jednak dalej byli tacy, którzy tego próbowali. I jedną z tych osób mieli przed sobą.
- Yukari ma rację. Jesteś już dosyć duża, chyba powinnaś umieć o siebie zadbać. - stwierdziła z przekonaniem i zerknęła w stronę walk. Chciała wychwycić czy zadziała się już coś ciekawego, czy walki rozkręciły się na dobre. To z tych walk wyłonią się półfinaliści, już tylko cztery najlepsze osoby. Czy zdążą pokazać wszystkie swoje umiejętności? Czy każda walka będzie podoba do poprzedniej i już niczym publika nie zostanie zaskoczona.
Rodzice Sayuri mieli wgląd w całą sytuację, ale nie mogli przecież ingerować w każdą sytuację. Ich córka powoli miała wkraczać w świat ninja, miała wiedzieć jak się zachowywać w określonych sytuacjach, jak reagować. Sami byli ciekawi, jak się w tym odnajdzie.
- Kyoushi-san... jesteś bardzo doświadczonym wojownikiem. Czy jesteś w stanie nam powiedzieć, kto z nich ma największe szanse na wygraną? - zapytała z ciekawości. Była pewna, że jego opinia ciekawiła również pozostałych towarzyszy, zwłaszcza Azumę, który również był zafascynowany walkami, tak jak i Sayuri. Ale też cenił zdanie innych członków swojego klanu.
Dotyczy: Kyoushi, Azuma, Yukari, Maname i pośrednio Ori.
Ciężko odnaleźć było też się w obecnej sytuacji, w której chaos wprowadzała nieznajoma, starszej od Sayuri dziewczyna. Dobrze, że nie wysławiała wszystkich swoich przemyśleń, bo pewnie zdążyłaby już urazić delikatne uczucia dziecka. W końcu czerwonowłosa nigdy nie czuła się jak jakaś ważniaczka, czy cokolwiek w tym stylu. I tego uczyli ją też rodzice, nie wywyższania się. To, że zachowywała się kulturalnie, znała granice dobrego zachowania, nie robiło z niej zadufanej w sobie dziewczyny, która myśli, że należy jej się wszystko.
- Nie jest pani najlepsza w zgadywaniu. - podsumowała krótko i pokręciła na boki głową. Nie krytykowała, stwierdzała fakt, bo te zgadywanki naprawdę wychodziły kobiecie nienajlepiej. Chyba nie nazywałaby swojego taty Pustynnym Medykiem. Poza tym, tuż za nimi, rząd wyżej, siedzieli rodzice Sayuri. Ojciec miał te same, jasne oczy, chociaż włosy miał ciemne. Nikt jednak nie miał tych oczu co Sayuri i mężczyzna siedzący nieco wyżej i to właśnie to byłoby bardziej zrozumiałe do powiązania. Być może jednak kobieta się tym nie przejmowała i skupiała na osobach, które miała dosłownie przed sobą. Chociaż i to by się wykluczało, skoro tak się rozglądała w poszukiwaniu samuraja.
W sumie to Sayuri nie wiedziała, dlaczego niebieskowłosa dziewczyna tak jej się przygląda. Miała raptem dziesięć lat, więc w jej głowie nie czaiły się jakieś dziwne myśli czy domysły. Dlatego jedynie bacznie obserwowała nieznajomą, podążając za nią wzorkiem, jakby chciała z tego wyczytać, co też zamierza. A nawet dziecku trudno było za tym wszystkim nadążyć. Ta dziewczyna była niczym morze podczas silnych wiatrów. Burzliwa, przeskakiwała z tematu na temat i się rządziła, nie zważając na nic. To zdecydowanie nie podobało się młodej Hyuuga.
Podobało się za to to, że tak dobrze dogadywała się ze starszym od niej przedstawicielem klanu Uchiha, Kyoushim. przy nim nie czuła się jak jakiś dzieciak, doceniał jej poczucie humoru i był niesamowicie przyjazny. I mimo tego, iż był starszy od niej, Yukari czy Azumy, to się nie wywyższał i zabawiał ich swoim towarzystwem. To naprawdę było coś, co trzeba było doceniać i gdy tylko meżczyzna ją pogłaskał, posłała mu promienny uśmiech, szczerząc do niego swoje ząbki. I w nim w ogóle była cała nadzieja, by zapanować nieco nad niebieskowłosą, bądź też ją zbyć. Jak tak dalej pójdzie to nie dadzą rady obejrzeć żadnych walk. Może to zepchnięcie na arenę wcale nie byłoby głupim pomysłem? Tam by się przynajmniej wyszumiała.
- Na turnieju? - zapytała Yukari, zastanawiając się przez chwilę. - Być może, chociaż wolałabym odgrywać rolę osoby wspierającej niż tej, rzucającej się do walki na pierwszy ogień. - odpowiedziała szczerze, zdradzając nie tyle, co swoje umiejętności, a raczej to, jak siebie widziała w przyszłości. - Na przykład mogłabym wspierać Azumę-kun, gdyby ten walczył z silnym przeciwnikiem, albo się nim potem zaopiekować. Ooo... albo uczepiłabym się ogona Kyoushiego-san, gdybym była trochę starsza. Hehe. - dodała i roześmiała się na końcu. Cóż, teraz nie mogła sobie od tak podróżować i wiedziała, że jej słowa są jednak trochę na wyrost. Kyoushi na pewno miał już ludzi, z którymi wykonywał misję i podróżował. I być może miał kogoś, kto się nim opiekował, kiedy misja była trudna. To samo tyczyło się Azumy. Pewnie sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby mieszkali w tej samej osadzie i pewnie czułaby się dobrze jako jego support, no ale było to jedynie gdybanie.
Yukari pokazała, że i jej nie podoba się zachowanie nieznajomej. Rzeczywiście, wysługiwanie się innymi, słabszymi fizycznie czy psychicznie, nigdy nie było czynem chwalebnym. Jednak dalej byli tacy, którzy tego próbowali. I jedną z tych osób mieli przed sobą.
- Yukari ma rację. Jesteś już dosyć duża, chyba powinnaś umieć o siebie zadbać. - stwierdziła z przekonaniem i zerknęła w stronę walk. Chciała wychwycić czy zadziała się już coś ciekawego, czy walki rozkręciły się na dobre. To z tych walk wyłonią się półfinaliści, już tylko cztery najlepsze osoby. Czy zdążą pokazać wszystkie swoje umiejętności? Czy każda walka będzie podoba do poprzedniej i już niczym publika nie zostanie zaskoczona.
Rodzice Sayuri mieli wgląd w całą sytuację, ale nie mogli przecież ingerować w każdą sytuację. Ich córka powoli miała wkraczać w świat ninja, miała wiedzieć jak się zachowywać w określonych sytuacjach, jak reagować. Sami byli ciekawi, jak się w tym odnajdzie.
- Kyoushi-san... jesteś bardzo doświadczonym wojownikiem. Czy jesteś w stanie nam powiedzieć, kto z nich ma największe szanse na wygraną? - zapytała z ciekawości. Była pewna, że jego opinia ciekawiła również pozostałych towarzyszy, zwłaszcza Azumę, który również był zafascynowany walkami, tak jak i Sayuri. Ale też cenił zdanie innych członków swojego klanu.
Dotyczy: Kyoushi, Azuma, Yukari, Maname i pośrednio Ori.
0 x

- Kamiyo Ori
- Posty: 1090
- Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek B
- Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
- GG/Discord: deviler_
- Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Re: Trybuna zachodnia
Wstyd. No po prostu wstyd. Opuszczenie strefy komfortu kosztowało go dużo psychicznego wysiłku. Fakt, że był już na skraju wytrzymałości psychicznej po utrzymywaniu dobrej miny do złej gry, to jeszcze spotkało go to. Z jednej strony Azuma i Yukari w ogóle się do niego odezwali, ale już czuł te karcące spojrzenia ich rodziców, którzy najwyraźniej chyba nie chcieli, by ktoś taki jak on zadawał się z ich dziećmi. Pozostali chyba podchwycili ten temat, bowiem zarówno czerwonowłosa jak i białowłosy zignorowali jego obecność dając do zrozumienia jak wielkim jest śmieciem i jak nieistotna jest jego egzystencja gdziekolwiek.
- Jestem Ori, miło mi was wszystkich poznać. – Wykonał lekki skłon w kierunku Azumy, Yukari i reszty. Ten pierwszy zdecydował się podzielić jeszcze dodatkowo informacjami dotyczących reszty uroczej grupki osób. Ta ostatnia, jako że bardziej mu się przyglądała mogła zobaczyć, że chłopiec raczej był w jej wieku. Jego szaty były mocno znoszone i połatane. Przez ramię miał przełożony kijaszek z przytroczonym tobołkiem na jednym z końców. Jego oczy… Widziała już kiedyś takie spojrzenie u pewnego chłopca spotkanego na jednej z głównych ulic Seiyamy. Wtedy, nie wróżyło to nic dobrego.
W sumie liczył, że w tym towarzystwie jedna osoba go zignoruje: niebieskowłosa burza działań, myśli i skojarzeń. Ale ta od razu chyba wyczuła łatwą zdobycz, bo zaraz rzuciła się by chłopca zasypać nowymi obowiązkami. Teraz był nosiwodą. A jak wiemy dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie. On bardzo się przywiązał do swoich uszu, więc pewnie trochę będzie musiał odbębnić. Z drugiej strony już nie będzie mógł powiedzieć, że mu się nie przelewa, bowiem byłoby to z jego strony trochę lanie wody. Dzieci jednak jak to dzieci bardzo żywiołowo reagują na tego typu zachowanie i on nie był w tym wyjątkiem. Rozejrzał się po trybunach i dostrzegł sprzedawcę przekąsek. Już wcześniej mu się przyglądał z niemałą zazdrością, jak ten bez problemu wychodził naprzeciw tak dużej grupy klientów jak czwarta część stadionu.
- Chwileczkę. – Wykonał skłon w celu przeproszenia swoich obu rozmówców, gdyż zdecydował się ich opuścić na ten moment i skierował się ku handlarzowi. Po szybkiej wymianie szybko wrócił z zakorkowaną butelką i podał ją gejzerowi energii w postaci Maname. Rzucił raz jeszcze okiem po zebranych. Jedyne co jednak wyczuł, była jakaś niechęć pomieszana z obojętnością. Z drugiej strony czego mógł się spodziewać? W końcu to bardzo niekulturalnie jest przerywać innym ich zajęcie.
- W takim razie ja już wam więcej nie przeszkadzam. – Przez chwilę przeszła mu myśl, że może jednak powinien iść z szaloną dziewczyną, by uciec przez piaskowym chłopakiem. Obawiał się jednak, że byłaby to kolejna zamiana złego na gorsze. Jego zszargane nerwy ledwo radziły sobie z tą sytuacją w takim stanie jakim była teraz, a jakby do tej mieszanki dodać niebieskowłosą to pewnie osiwieje zanim przejdzie dojrzewanie. Jeszcze raz wykonał przepraszający gest do wszystkich zainteresowanych, których warto było nadmienić było stosunkowo niewielu, jak na taką grupę i odwrócił się, aby wrócić do swojego miejsca na trybunie.
Wątek: Sayuri(?), Yukari, Kyoushi(?), Azuma i Maname.
- Jestem Ori, miło mi was wszystkich poznać. – Wykonał lekki skłon w kierunku Azumy, Yukari i reszty. Ten pierwszy zdecydował się podzielić jeszcze dodatkowo informacjami dotyczących reszty uroczej grupki osób. Ta ostatnia, jako że bardziej mu się przyglądała mogła zobaczyć, że chłopiec raczej był w jej wieku. Jego szaty były mocno znoszone i połatane. Przez ramię miał przełożony kijaszek z przytroczonym tobołkiem na jednym z końców. Jego oczy… Widziała już kiedyś takie spojrzenie u pewnego chłopca spotkanego na jednej z głównych ulic Seiyamy. Wtedy, nie wróżyło to nic dobrego.
W sumie liczył, że w tym towarzystwie jedna osoba go zignoruje: niebieskowłosa burza działań, myśli i skojarzeń. Ale ta od razu chyba wyczuła łatwą zdobycz, bo zaraz rzuciła się by chłopca zasypać nowymi obowiązkami. Teraz był nosiwodą. A jak wiemy dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie. On bardzo się przywiązał do swoich uszu, więc pewnie trochę będzie musiał odbębnić. Z drugiej strony już nie będzie mógł powiedzieć, że mu się nie przelewa, bowiem byłoby to z jego strony trochę lanie wody. Dzieci jednak jak to dzieci bardzo żywiołowo reagują na tego typu zachowanie i on nie był w tym wyjątkiem. Rozejrzał się po trybunach i dostrzegł sprzedawcę przekąsek. Już wcześniej mu się przyglądał z niemałą zazdrością, jak ten bez problemu wychodził naprzeciw tak dużej grupy klientów jak czwarta część stadionu.
- Chwileczkę. – Wykonał skłon w celu przeproszenia swoich obu rozmówców, gdyż zdecydował się ich opuścić na ten moment i skierował się ku handlarzowi. Po szybkiej wymianie szybko wrócił z zakorkowaną butelką i podał ją gejzerowi energii w postaci Maname. Rzucił raz jeszcze okiem po zebranych. Jedyne co jednak wyczuł, była jakaś niechęć pomieszana z obojętnością. Z drugiej strony czego mógł się spodziewać? W końcu to bardzo niekulturalnie jest przerywać innym ich zajęcie.
- W takim razie ja już wam więcej nie przeszkadzam. – Przez chwilę przeszła mu myśl, że może jednak powinien iść z szaloną dziewczyną, by uciec przez piaskowym chłopakiem. Obawiał się jednak, że byłaby to kolejna zamiana złego na gorsze. Jego zszargane nerwy ledwo radziły sobie z tą sytuacją w takim stanie jakim była teraz, a jakby do tej mieszanki dodać niebieskowłosą to pewnie osiwieje zanim przejdzie dojrzewanie. Jeszcze raz wykonał przepraszający gest do wszystkich zainteresowanych, których warto było nadmienić było stosunkowo niewielu, jak na taką grupę i odwrócił się, aby wrócić do swojego miejsca na trybunie.
Wątek: Sayuri(?), Yukari, Kyoushi(?), Azuma i Maname.
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Trybuna zachodnia
Yukari była ciekawa, jasno to pokazała, ale i Kyoushi nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać. Niby wszystko obracał w żart, ale młodziak czuł że jest w tym głębsza strategia. Żartobliwe nastawienie do rozmówcy pozwalało często wykpić się z trudnych lub niezręcznych sytuacji, zachowując przy tym pokerową twarz. Kyoushi po udzieleniu odpowiedzi skupił się dalej na Sayuri, która podała mu jeden z mieczy. Przestał się dalej temu przysłuchiwać, bo ich wewnętrzne dywagacje przysłaniały mu obraz bitewny. A na arenach się działo. W pojedynku między Akaruidesu Yoake, a Youmu Nanatsuki ten pierwszy posłał wiązkę elektryczną w nieboskłon, co chwilę później spowodowało, że nad stadionem nagromadziły się ciężkie, czarne chmury. W powietrzu czuł dziwne drgania, a na skórze wystąpiła mu gęsia skórka. Kobieta wydawała się zbytnio nie przywiązywać do tego zdarzenia większej uwagi - w dalszym ciągu realizowała swój plan - jej dwa mniejsze shurikeny wciąż mknęły w stronę wroga.
- Coś czuję, że zaraz coś się wydarzy... - mruknął cicho być może bardziej do samego siebie niż do otaczających go osób. Tymczasem jak się mogło wydawać, tylko on tak wielką uwagę przykładał do tego z jakiego powodu tu przybyli - inni w najlepsze dywagowali i to w przeróżnych sprawach. Dziewczyny z wyraźnym oburzeniem zareagowały na polecenie Maname, która zażyczyła sobie by chłopiec znajdujący się obok, przyniósł jej coś do picia. On sam z kolei wydawał się bardzo grzeczny - nie tylko odwzajemnił przywitanie wyjawiając Azumie swoje imię, ale także pokłonił się i wyraził radość mogąc poznać i innych. Nie był to jednak kobiec, bo po chwili zniknął, by potem pojawić się z butelką napoju przed ich grupką, wręczając zrealizowane "zamówienie" dla Maname.
- Nie powinieneś pozwalać tak sobie wchodzić na głowę. Ludzie będą to wykorzystywać - doradził Oriemu, który najprawdopodobniej był jego rówieśnikiem. Sam jednak nie lubił się mądrzyć - jak i nie przepadał za tymi marzącymi się, dlatego resztę "mądrości" zachował zwyczajnie dla siebie. Chłopaka być może to nie uraziło, ale zapewne nie chciał być proszony i o inne sprawunki, dlatego przepraszając, postanowił opuścić ich grono.
- Hmm, zaopiekować, mną? - spytał zaskoczony, gdy chwile wcześniej usłyszał swoje imię w konkretnej sytuacji. - "Na przykład mogłabym wspierać Azumę.... Albo się nim potem zaopiekować" - deklaracja w jego pojęciu była dość poważna i jednocześnie zaskakująca, bo poznali się dopiero niedawno, wraz z rozpoczęciem turnieju. Nie mógł jednak powiedzieć, żeby było to niemiłe. - Posiadasz wiedzę medyczną Sayuri-chan? - spytał koleżankę bo nie do końca rozmiał w jaki inny sposób mogłaby się nim zaopiekować.
Młoda przedstawicielka klanu Hyūga wysunęła w stronę Kyu również ciekawe pytanie - chciała się dowiedzieć kto według niego ma największe szansę wygrać. Chłopiec z zainteresowaniem spojrzał na starszego kuzyna - jego również ciekawiła odpowiedź na to pytanie. Sam oczywiście obstawiał zwycięstwo Sagisy albo Masako. Nie wiedział tylko której kibicować, jeżeli obie dotrą do finału, bo według rozpiski, rzeczywiście była taka możliwość.
- Coś czuję, że zaraz coś się wydarzy... - mruknął cicho być może bardziej do samego siebie niż do otaczających go osób. Tymczasem jak się mogło wydawać, tylko on tak wielką uwagę przykładał do tego z jakiego powodu tu przybyli - inni w najlepsze dywagowali i to w przeróżnych sprawach. Dziewczyny z wyraźnym oburzeniem zareagowały na polecenie Maname, która zażyczyła sobie by chłopiec znajdujący się obok, przyniósł jej coś do picia. On sam z kolei wydawał się bardzo grzeczny - nie tylko odwzajemnił przywitanie wyjawiając Azumie swoje imię, ale także pokłonił się i wyraził radość mogąc poznać i innych. Nie był to jednak kobiec, bo po chwili zniknął, by potem pojawić się z butelką napoju przed ich grupką, wręczając zrealizowane "zamówienie" dla Maname.
- Nie powinieneś pozwalać tak sobie wchodzić na głowę. Ludzie będą to wykorzystywać - doradził Oriemu, który najprawdopodobniej był jego rówieśnikiem. Sam jednak nie lubił się mądrzyć - jak i nie przepadał za tymi marzącymi się, dlatego resztę "mądrości" zachował zwyczajnie dla siebie. Chłopaka być może to nie uraziło, ale zapewne nie chciał być proszony i o inne sprawunki, dlatego przepraszając, postanowił opuścić ich grono.
- Hmm, zaopiekować, mną? - spytał zaskoczony, gdy chwile wcześniej usłyszał swoje imię w konkretnej sytuacji. - "Na przykład mogłabym wspierać Azumę.... Albo się nim potem zaopiekować" - deklaracja w jego pojęciu była dość poważna i jednocześnie zaskakująca, bo poznali się dopiero niedawno, wraz z rozpoczęciem turnieju. Nie mógł jednak powiedzieć, żeby było to niemiłe. - Posiadasz wiedzę medyczną Sayuri-chan? - spytał koleżankę bo nie do końca rozmiał w jaki inny sposób mogłaby się nim zaopiekować.
Młoda przedstawicielka klanu Hyūga wysunęła w stronę Kyu również ciekawe pytanie - chciała się dowiedzieć kto według niego ma największe szansę wygrać. Chłopiec z zainteresowaniem spojrzał na starszego kuzyna - jego również ciekawiła odpowiedź na to pytanie. Sam oczywiście obstawiał zwycięstwo Sagisy albo Masako. Nie wiedział tylko której kibicować, jeżeli obie dotrą do finału, bo według rozpiski, rzeczywiście była taka możliwość.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Trybuna zachodnia
Tomoe początkowo niepewnie spojrzał na Minoru po czym przyjął pieszczotę. Dopiero kiedy obwąchał dokładnie jego rękę widać było jak spod kocyka intensywnie merda ogonek. Dobrze pamiętał kto go kiedyś znalazł i uratował. Są rzeczy, których nawet zwierzęta nie zapominają. Szkoda, że niestety u ludzi bywało inaczej.
-Już nie jest taki dziki jak kiedyś... ale uparty jest dalej przeokrutnie - zaśmiała się pogodnie drapiąc go pod bródką co ten przyjął z przyjemnością. Pewnie gdyby wiedział co jego pani o nim powiedziała obraziłby się dość mocno, lecz teraz wolał jedynie przyjąć kolejną dawkę pieszczot - Pamiętasz jak go znaleźliśmy w czasie tamtej misji? - zagadnęła dalej zagłębiając się w kolejnej dawce wspomnień. Choć tamta misja nie potoczyła się do końca tak jak zamierzali, jednak ta mała futrzasta kulka była najjaśniejszym elementem tamtej wyprawy.
Na słowa Minoru skinęła głową. Tak potężnej, chłodnej chakry nigdy nie zapomni. A zarazem tak uroczo zawstydzonego mężczyzny na tak wysokim stanowisku.
-To było niezwykłe poznać kogoś takie we własnej osobie... szkoda tylko, że okoliczności nie były najbardziej przychylne ku temu - wiele się wtedy wydarzyło. Równie dużo wydarzyło się wtedy między nią a Kitashi'm czego się nie spodziewała przeżyć. Przez pewien czas miała poczucie winy, że wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło. Zastanawiała się nawet czy to nie ona była powodem rozluźnienia się relacji między nią, a kryształowym wojownikiem. Choć nigdy nie oskarżyłaby go o coś takiego siedząc w długie samotne wieczory w swoim pokoju człowieka nachodzą różne myśli. Rzuciła okiem na trybunę i ponownie spojrzała na przyjaciela.
-Znak na nowy początek... troszkę mnie już męczyła ta stagnacja. - wyznała szczerze, słuchając potem z zainteresowaniem, o tym co wydarzyło się z młodszym z braci Rakurai.
-Całe szczęście, że wyszedł z tego. Czyli teraz tylko ty powodujesz, że będzie dalej siwiała. A ty co robisz? - zapytała w końcu przyglądając mu się z wesołymi ognikami w oczach. Pora by on też się trochę bardziej pootwierał. Jakaś wewnętrzna kobieca część kazała jej zacząć się interesować chociaż odrobiną ploteczek. Potem poruszony został nieco bardziej temat Kitashi'ego.
-Możliwe... szkoda. Pamiętam jak nasza czwórka była nierozłączną paczką. Wszędzie razem. My kontra świat. Czy to możliwe, że już tak bardzo się postarzeliśmy? - słychać było odrobinę żalu w jej głosie. Trwała tak znowu kotłując się w myślach o dalekim kuzynie kiedy to Minoru postanowił przerwać milczenie, które trwało znacznie dłużej niż początkowo zdała sobie z tego sprawę.
-Chcę trochę ponownie rozejrzeć się po świecie. Odkąd mama wróciła do zdrowia odniosłam nieprzyjemne wrażenie, że zaczynają się skupiać na stagnacji w moim stanie matrymonialnym... Z jednej strony czuję, że chyba już jestem starą panną i powinnam się ustatkować, z drugiej boję się, że jeśli bym została w domu jeszcze kilka dni rodzice znaleźli by mi kilku kandydatów na mariaże międzyklanowe... - dodała nieco zawstydzona. Uciekająca panna młoda się znalazła...
-Już nie jest taki dziki jak kiedyś... ale uparty jest dalej przeokrutnie - zaśmiała się pogodnie drapiąc go pod bródką co ten przyjął z przyjemnością. Pewnie gdyby wiedział co jego pani o nim powiedziała obraziłby się dość mocno, lecz teraz wolał jedynie przyjąć kolejną dawkę pieszczot - Pamiętasz jak go znaleźliśmy w czasie tamtej misji? - zagadnęła dalej zagłębiając się w kolejnej dawce wspomnień. Choć tamta misja nie potoczyła się do końca tak jak zamierzali, jednak ta mała futrzasta kulka była najjaśniejszym elementem tamtej wyprawy.
Na słowa Minoru skinęła głową. Tak potężnej, chłodnej chakry nigdy nie zapomni. A zarazem tak uroczo zawstydzonego mężczyzny na tak wysokim stanowisku.
-To było niezwykłe poznać kogoś takie we własnej osobie... szkoda tylko, że okoliczności nie były najbardziej przychylne ku temu - wiele się wtedy wydarzyło. Równie dużo wydarzyło się wtedy między nią a Kitashi'm czego się nie spodziewała przeżyć. Przez pewien czas miała poczucie winy, że wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło. Zastanawiała się nawet czy to nie ona była powodem rozluźnienia się relacji między nią, a kryształowym wojownikiem. Choć nigdy nie oskarżyłaby go o coś takiego siedząc w długie samotne wieczory w swoim pokoju człowieka nachodzą różne myśli. Rzuciła okiem na trybunę i ponownie spojrzała na przyjaciela.
-Znak na nowy początek... troszkę mnie już męczyła ta stagnacja. - wyznała szczerze, słuchając potem z zainteresowaniem, o tym co wydarzyło się z młodszym z braci Rakurai.
-Całe szczęście, że wyszedł z tego. Czyli teraz tylko ty powodujesz, że będzie dalej siwiała. A ty co robisz? - zapytała w końcu przyglądając mu się z wesołymi ognikami w oczach. Pora by on też się trochę bardziej pootwierał. Jakaś wewnętrzna kobieca część kazała jej zacząć się interesować chociaż odrobiną ploteczek. Potem poruszony został nieco bardziej temat Kitashi'ego.
-Możliwe... szkoda. Pamiętam jak nasza czwórka była nierozłączną paczką. Wszędzie razem. My kontra świat. Czy to możliwe, że już tak bardzo się postarzeliśmy? - słychać było odrobinę żalu w jej głosie. Trwała tak znowu kotłując się w myślach o dalekim kuzynie kiedy to Minoru postanowił przerwać milczenie, które trwało znacznie dłużej niż początkowo zdała sobie z tego sprawę.
-Chcę trochę ponownie rozejrzeć się po świecie. Odkąd mama wróciła do zdrowia odniosłam nieprzyjemne wrażenie, że zaczynają się skupiać na stagnacji w moim stanie matrymonialnym... Z jednej strony czuję, że chyba już jestem starą panną i powinnam się ustatkować, z drugiej boję się, że jeśli bym została w domu jeszcze kilka dni rodzice znaleźli by mi kilku kandydatów na mariaże międzyklanowe... - dodała nieco zawstydzona. Uciekająca panna młoda się znalazła...
0 x

- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 465
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości