Trybuna południowa
- Harisham
- Martwa postać
- Posty: 797
- Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=130785#p130785
- Multikonta: Harikido, Prosiaczek
Re: Trybuna południowa
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?
W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
- Miyuki
- Gracz nieobecny
- Posty: 70
- Rejestracja: 20 lut 2020, o 13:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 09#p132609
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 465
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Trybuna południowa
Hmmm, nie chodziło tutaj o bratanie się jako takie. Po samobójstwie Shijimy Seinaru nie chciał już angażować się w żadne przyjaźnie i przywiązywać się do ludzi. Ten był jego pierwszym i pewnie ostatnim prawdziwym przyjacielem. Ichirou był sympatyczny, charyzmatyczny, pewny siebie i swobodny, a do tego nieprawdopodobnie potężny. Kei cenił wszystkie te cechy, dlatego tak chętnie był gotów podążyć za nim i ich ideą. Kogo lepszego mógłby znaleźć do wspólnych przygód i walk? Nie był to jednak układ czysto biznesowy, bo wspólna inicjatywa taka jak Klepsydra wymagała przynajmniej minimum zaufania, co Kei już okazał powierzając mu to, z czym przyszedł do niego wtedy do Atsui. Czym jednak mógł odwdzięczyć się Asahi? No przynajmniej czystą i klarowną sytuacją. Samuraja nie interesowała zbytnio jego rodzina, liczba rodzeństwa i co najbardziej lubi jeść na obiad. To co naprawdę ciekawiło go w partnerze, to jego motywacje i ambicje. Czy napędza go gniew, jakaś żądza, czy może chce po prostu coś osiągnąć i przejść na emeryturę? Goni za mrzonkami czy twardo stąpa po ziemi?
Na jego wyważone podejście do sprawy Antykreatora, Kei odpowiedział krótkim milczeniem. Było dużo w racji w tym, że łapanie zbyt wielu srok za ogon może doprowadzić do tego, że ostatecznie żadnej sprawy nie uda im się doprowadzić do końca. Trzeba było ustalać swoje priorytety jasno, zamiast podpalać się tym, co aktualnie ożywiło wyobraźnię Keia.
- W sumie racja. Nie ma potrzeby niczego przyspieszać. - Skomentował krótko, zanim zaczął słuchać historii o Kaguya, Pierwszym Turnieju i Pustynnym Pogromie. Melodyjny dźwięk Asahiego przeplatał się z wyobrażeniami o wielkim turnieju, wielkiej bitwie i wielkim demonie. Kei słuchał w skupieniu i nie przerywał w żadnym momencie, a głos Sabaku powoli stawał się piękną kołysanką. Wokół pojawiły się pierwsze delikatne piórka. Powieki stawały się coraz cięższe, a ostatnie wypowiedziane słowa słyszał już jakby były wypowiedziane przez jakąś tubę.
Nagle ocknął się. Dotyk kolegi wyrwał go z otępienia i senności i samuraj szybko skojarzył piórka unoszące się nad areną z tym, czego doświadczyli w Midori podczas starcia z Uchihą. Szkoda że dopiero wtedy, ja było już po wszystkim. Na szczęście czujny Sabaku zapobiegł zaśnięciu ich obojga, a Kei potrzebował ze dwóch sekund, aby odnaleźć się z powrotem na trybunach i turnieju.
- O kurde, dzięki. Już myślałem że to przez tę twoją opowieść. Strasznie długa. - Powiedział do Ichirou półżartem, bo trochę wstyd było mu, że sam nie potrafił o siebie zadbać w takiej kuriozalnej sytuacji. Nie spuszczał wzroku z Asahiego, gdy ten zaczął przechadzać się po trybunach, pomagając w wybudzaniu reszty widzów. Jak jakiś znachor, który dotykiem uzdrawia albo wskrzesza kolejne ciała. Wyglądało to dość dziwnie, lecz samuraj również podniósł się z miejsca. Nie dotykał on jednak nikogo, tylko lawirował między kolejnymi śpiącymi lub budzącymi się, trzymając się za plecami Sabaku, aby nie stracić z nim kontaktu werbalnego.
- Okej, czyli teraz rozumiem. Nie lubisz Kaguya. Kogo jeszcze? - Zadał kolejne pytanie, aby dowiedzieć się o innych antypatiach Diaboła, bo przez te wszystkie lata fantastycznych przygód na pewno nie narobił sobie tylko wianuszka przyjaciół, ale pewnie również sporo wrogów. Seinaru na początek interesowali przede wszystkim ci, przy których w towarzystwie Ichirou musi być gotowy na wszystko.
Na jego wyważone podejście do sprawy Antykreatora, Kei odpowiedział krótkim milczeniem. Było dużo w racji w tym, że łapanie zbyt wielu srok za ogon może doprowadzić do tego, że ostatecznie żadnej sprawy nie uda im się doprowadzić do końca. Trzeba było ustalać swoje priorytety jasno, zamiast podpalać się tym, co aktualnie ożywiło wyobraźnię Keia.
- W sumie racja. Nie ma potrzeby niczego przyspieszać. - Skomentował krótko, zanim zaczął słuchać historii o Kaguya, Pierwszym Turnieju i Pustynnym Pogromie. Melodyjny dźwięk Asahiego przeplatał się z wyobrażeniami o wielkim turnieju, wielkiej bitwie i wielkim demonie. Kei słuchał w skupieniu i nie przerywał w żadnym momencie, a głos Sabaku powoli stawał się piękną kołysanką. Wokół pojawiły się pierwsze delikatne piórka. Powieki stawały się coraz cięższe, a ostatnie wypowiedziane słowa słyszał już jakby były wypowiedziane przez jakąś tubę.
Nagle ocknął się. Dotyk kolegi wyrwał go z otępienia i senności i samuraj szybko skojarzył piórka unoszące się nad areną z tym, czego doświadczyli w Midori podczas starcia z Uchihą. Szkoda że dopiero wtedy, ja było już po wszystkim. Na szczęście czujny Sabaku zapobiegł zaśnięciu ich obojga, a Kei potrzebował ze dwóch sekund, aby odnaleźć się z powrotem na trybunach i turnieju.
- O kurde, dzięki. Już myślałem że to przez tę twoją opowieść. Strasznie długa. - Powiedział do Ichirou półżartem, bo trochę wstyd było mu, że sam nie potrafił o siebie zadbać w takiej kuriozalnej sytuacji. Nie spuszczał wzroku z Asahiego, gdy ten zaczął przechadzać się po trybunach, pomagając w wybudzaniu reszty widzów. Jak jakiś znachor, który dotykiem uzdrawia albo wskrzesza kolejne ciała. Wyglądało to dość dziwnie, lecz samuraj również podniósł się z miejsca. Nie dotykał on jednak nikogo, tylko lawirował między kolejnymi śpiącymi lub budzącymi się, trzymając się za plecami Sabaku, aby nie stracić z nim kontaktu werbalnego.
- Okej, czyli teraz rozumiem. Nie lubisz Kaguya. Kogo jeszcze? - Zadał kolejne pytanie, aby dowiedzieć się o innych antypatiach Diaboła, bo przez te wszystkie lata fantastycznych przygód na pewno nie narobił sobie tylko wianuszka przyjaciół, ale pewnie również sporo wrogów. Seinaru na początek interesowali przede wszystkim ci, przy których w towarzystwie Ichirou musi być gotowy na wszystko.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Trybuna południowa
Czy Ichirou był osobą, za którą warto było podążać? Pewnie, że tak. Czy Ichirou był osobą godną podążania? No, to już nie było takie klarowne. To oczywiste, że stojąc przy boku gościa, który zaszedł tak daleko i który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, można było osiągnąć naprawdę wiele. Kwestia tylko, jak bardzo liczyły się same działania i ich efekty, a jak bardzo liczyły się ich pobudki tych działań. Asahi nie był żadnym szlachetnym bohaterem świata i trudno powiedzieć, kiedy ostatni raz zrobił coś z szczerej chęci czynienia dobra. Większość rzeczy, które robił, robił dla siebie lub swojego klanu. No i miał ciężki do zniesienia charakter. Mimo wszystko nie był aż tak tragicznym kompanem. Jeżeli widział, że warto inwestować w jakiś kontakt, to w niego inwestował. Daleko mu było od wbicia kunaia towarzyszom, ale z drugiej strony, gdyby mu zabrakło piasku, to wątpliwe, że osłoniły ich własną piersią.
Seinaru nie miał okazji jednak bardziej poznać pobudek swojego wspólnika. Wszystko przez te cholerne piórka, które narobiły sporo zamieszania całej okolicy. Asahi urządził więc spacer po pobliskich śpiochach, wybudzając ich dotykiem i zaburzeniem iluzji poprzez wpływ odrobiny swojej chakry. Może należało w tym momencie zrewidować poglądy i stwierdzić, że złotooki Sabaku był altruistą.
Jedną z wybudzonych przez niego osób była niebieskowłosa, która skierowała do niego kilka słów, wyrażając swoją dezorientację.
- Obszarowe genjutsu kładące ludzi lulu – odpowiedział luźno, wykonując kai na kolejnej mijanej osobie. - Jestem Seinaru Kei, Pasterz z Teiz, a wkrótce szogun tego regionu – dodał momentu później, spoglądając raz jeszcze na Maname i puszczając jej oczko. Ot, mały żarcik. Samuraj chyba nie był zły za chwilową kradzież tożsamości?
Rundka po trybunach powoli dobiegała końca, władca piasku wraz z kompanem wracali na swoje wcześniejsze miejsce. Kei zagaił na temat innych wrogów lidera Klepsydry.
- Nie lubię Kaguya i… no w sumie to głównie Kaguya nie lubię. I tych, co podnoszą na mnie broń. Kogo jeszcze? Masz na myśli większe grupy? No nie wiem… Aburame nie lubię, bo prałem się z nimi parę razy, a potem jeszcze ta wojna w Lesie. Po pustyni szaleje taka banda nazywająca się Szakalami. Mam z nimi mocno na pieńku. Próbowali mnie otruć. W mojej wiosce... W mojej ulubionej knajpie... Pojmujesz to? Bezczelność – westchnął ciężko, rozsiadając się wygodnie i zakładając nogę na nogę. Cholera, powinien już dawno rozprawić się z tymi gnojami grasującymi po Wydmach.
- No i jeszcze za Krukami też nie przepadam – dodał chwilę później, nachylając się do samuraja i ściszając ton wypowiedzi, tak żeby wypowiedź dotarła tylko do jego uszu. Zaraz po tym wyprostował się i wrócił spojrzeniem na arenę, na której wznowione został walki młodych ninja.
- Dobra, a kto twoim śladem przypałęta się do Klepsydry? No na pewno też masz jakichś wrogów - odbił piłeczkę, bo mając światową sławę trudno było być pozbawionym nieprzyjaciół.
- Dotyczy: Maname, Seinaru
0 x
- Miyuki
- Gracz nieobecny
- Posty: 70
- Rejestracja: 20 lut 2020, o 13:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 09#p132609
Re: Trybuna południowa
Błogi sen zakończył się tak szybko jak się zaczął. Zdezorientowana Miyuki otworzyła nagle oczy, aby ujrzeć przed sobą dwóch mężczyzn. Pierwszy wyglądał jak wzorowy mieszkaniec pustyni i właśnie cofał rękę, przy pomocy której udało mu się uwolnić dziewczynę z iluzji. Drugi natomiast snuł się w jego cieniu prowadząc z nim chyba rozmowę. Kaminari wcześniej ich nie widziała, toteż była zdziwiona, obaj byli w średnim jak na shinobi wieku i kontrastowali ze sobą wyraźnie, jeden wyglądał jakby perfekcyjny wygląd i postawa były sprawami najwyższej wagi, samuraj za to sprawiał wrażenie roztrzepanego luzaka, obaj byli przynajmniej o głowę od kunoichi wyżsi. Ciekawy duet.
- Dziękuję – Odrzekła odruchowo, zaobserwowała co się dzieje dookoła niej oraz wsłuchała się w gwar, a wyjaśnienia tego co właśnie się wydarzyło przyszło do niej praktycznie same, usłyszała też rzucone gdzieś imię Ichirou i ponownie przyjrzała się brązowowłosemu – Demon pustyni? – Mgliście wpadło jej do umysłu pytanie, które bezwiednie wydostało się sekundy potem z jej ust. Później zrobiło jej się trochę głupio, nie wiedziała, jak mężczyzna zareaguje na to przezwisko, a słowa same wyleciały jej z ust, gdy połączyła kropki. Może jej nie usłyszy albo nie uzna za wartą uwagi? O ile to faktycznie on.
Mniejsza o niego z resztą, dziewczynę naglę zaatakowała fala zmartwienia. Obszarowe genjustu? Mam nadzieję, że Masako na tym nie ucierpiała. Tego jednak z perspektywy Miyuki sprawdzić się nie dało, sektor gdzie odbywała się walka Uchihy był w całości pokryty mgłą. Kaminari gotowała się z napięcia, nie lubiła być bezradna i obserwować. Najchętniej rozpędziłaby tą chmurę lub sama pokonała Rekinka. Ba, była pewna że jest w stanie to zrobić nawet z trybun i to w tym momencie. Czemu z resztą by się powstrzymywać? Przecież przed chwilą uczestnik uśpił cały stadion i nawet nie poniósł konsekwencji. Masako jednak prowadziła teraz swoją walkę i sama musiała dać sobie radę. Kunoichi uspokoiła się nieco i z braku laku rozejrzała po innych walkach. Jakiś kościany gościu właśnie dostał bencki od Tamaki, ale dziewczyna przynajmniej też padła po swoim zwycięstwie, chociaż odrobina satysfakcji. Jedna walka z oczywistych względów została zakończona, a ostatnia miała nawet potencjał. Brała w niej udział Sagisa Uchiha, która właśnie po szybkiej kąpieli zdołała poważnie zagrozić swojemu przeciwnikowi techniką żywiołu ognia.
Dotyczy: Ichirou z Seinarem (pobieżnie)
0 x

- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Trybuna południowa
- A więc... Kaguya, Aburame, Szakale, Kruki... - Wyliczył Seinaru stąpając za Ichirou (też ściszając głos przy Krukach) i cieszył się, że starczyło mu palców u jednej ręki, aby zliczyć wszystkich tych, którym może być nie w smak to, że Asahi jeszcze dycha.
- Nie Demon, tylko Diabeł... - Rzucił niedbale za siebie, gdy mijali pewną dziewczyną, a ta na odchodne posłała za nimi głośne westchnięcie. To jednak tyle, Seinaru nie zwrócił na nią ani trochę uwagi, nie zadał sobie nawet trudu, aby odwrócić się w jej stronę, gdy ją poprawiał.
- W ogóle nie dziwi Cię to, że tak wiele organizacji nazywa się jak zwierzęta? Ten Kakita mówił mi, że Kurczaki których ostatnio spotkałem to Koguty. Tylko Klepsydra jakoś się broni... - Zakończył swoje rozważania dość optymistycznie, gdy mogli w końcu wrócić do normalnej rozmowy, a nie błądzić między ciałami i tykać wszystkich, aby nie przespali widowiska. Gdy w końcu usiedli, Kei zrobił krótki rachunek sumienia i starał się przywołać swoich najsławniejszych wrogów, lub może nawet całe ich organizacje.
- Wiesz co... - Zaczął zakłopotany...
- Chyba nikogo takiego nie ma. Jak tak teraz myślę, to mam całkiem czyste konto. Mimo że trochę mnie było tam i tu, to ostatecznie nikt chyba na mnie nie poluje. No oprócz tych Kogutów, ale to niedawno to było nasze pierwsze spotkanie. Nie sądzę, abym się na nich natknął w najbliższej przyszłości. - Kei brał udział w Bitwie o Mur, potem w Turnieju w Hanamurze, wojnie Yamanaków z Hyuugami i niedawno wyprawie w Midori i w sumie nie zostawił za sobą żadnych nierozwiązanych spraw. Z jednej strony to dobrze, nie dokładał Ichirou wrogów, lecz z drugiej, gdy teraz wypowiedział to na głos poczuł pewien niedosyt. Nie miał żadnego nemesis, z którym mógłby rywalizować i mierzyć się, nie miał żadnych otwartych śledztw ani rachunków do wyrównania. Był wolny, lecz jednocześnie bez jasno sprecyzowanego celu.
- Zasadniczo to czekam na okazję, aby podnieść sobie trochę poprzeczkę. No ale skoro niczego nie przyspieszamy, to na razie jestem tu. - Podsumował, wzrokiem pokazując areny, na których Kaguya właśnie dostał bęcki. Całkiem wyrównane, ale jednak bęcki.
- Ha, widzisz? Mówisz i masz. - Klasnął w dłonie razem z tymi, którzy oklaskiwali zwyciężczynię, młodą Hyuugę.
- Coś sporo ostatnio tych wojen, co? To już druga po tej Yamanakowej. Jeśli tak dalej będzie to szło, to może się zrobić niezły kocioł. - Poruszył jeszcze temat konfliktów między rodami, bo jeśli zaraz trafi im się trzeci a potem czwarty, to nikt nie zdąży gasić pożarów.
- W Kaigan naprawdę chodziło im tylko o... no wiesz, Delfinokonia? - Zapytał Ichirou, bo ten być może działając na froncie poznał jeszcze inną genezę tej wojny. Biju mógł być tylko pretekstem i punktem zapalnym. Całkiem solidnym i usprawiedliwiającym rozlew krwi oczywiście, lecz kto by nie chciał przy okazji takiej kłótni osłabić sąsiada i może przesunąć trochę granicę?
- Nie Demon, tylko Diabeł... - Rzucił niedbale za siebie, gdy mijali pewną dziewczyną, a ta na odchodne posłała za nimi głośne westchnięcie. To jednak tyle, Seinaru nie zwrócił na nią ani trochę uwagi, nie zadał sobie nawet trudu, aby odwrócić się w jej stronę, gdy ją poprawiał.
- W ogóle nie dziwi Cię to, że tak wiele organizacji nazywa się jak zwierzęta? Ten Kakita mówił mi, że Kurczaki których ostatnio spotkałem to Koguty. Tylko Klepsydra jakoś się broni... - Zakończył swoje rozważania dość optymistycznie, gdy mogli w końcu wrócić do normalnej rozmowy, a nie błądzić między ciałami i tykać wszystkich, aby nie przespali widowiska. Gdy w końcu usiedli, Kei zrobił krótki rachunek sumienia i starał się przywołać swoich najsławniejszych wrogów, lub może nawet całe ich organizacje.
- Wiesz co... - Zaczął zakłopotany...
- Chyba nikogo takiego nie ma. Jak tak teraz myślę, to mam całkiem czyste konto. Mimo że trochę mnie było tam i tu, to ostatecznie nikt chyba na mnie nie poluje. No oprócz tych Kogutów, ale to niedawno to było nasze pierwsze spotkanie. Nie sądzę, abym się na nich natknął w najbliższej przyszłości. - Kei brał udział w Bitwie o Mur, potem w Turnieju w Hanamurze, wojnie Yamanaków z Hyuugami i niedawno wyprawie w Midori i w sumie nie zostawił za sobą żadnych nierozwiązanych spraw. Z jednej strony to dobrze, nie dokładał Ichirou wrogów, lecz z drugiej, gdy teraz wypowiedział to na głos poczuł pewien niedosyt. Nie miał żadnego nemesis, z którym mógłby rywalizować i mierzyć się, nie miał żadnych otwartych śledztw ani rachunków do wyrównania. Był wolny, lecz jednocześnie bez jasno sprecyzowanego celu.
- Zasadniczo to czekam na okazję, aby podnieść sobie trochę poprzeczkę. No ale skoro niczego nie przyspieszamy, to na razie jestem tu. - Podsumował, wzrokiem pokazując areny, na których Kaguya właśnie dostał bęcki. Całkiem wyrównane, ale jednak bęcki.
- Ha, widzisz? Mówisz i masz. - Klasnął w dłonie razem z tymi, którzy oklaskiwali zwyciężczynię, młodą Hyuugę.
- Coś sporo ostatnio tych wojen, co? To już druga po tej Yamanakowej. Jeśli tak dalej będzie to szło, to może się zrobić niezły kocioł. - Poruszył jeszcze temat konfliktów między rodami, bo jeśli zaraz trafi im się trzeci a potem czwarty, to nikt nie zdąży gasić pożarów.
- W Kaigan naprawdę chodziło im tylko o... no wiesz, Delfinokonia? - Zapytał Ichirou, bo ten być może działając na froncie poznał jeszcze inną genezę tej wojny. Biju mógł być tylko pretekstem i punktem zapalnym. Całkiem solidnym i usprawiedliwiającym rozlew krwi oczywiście, lecz kto by nie chciał przy okazji takiej kłótni osłabić sąsiada i może przesunąć trochę granicę?
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 904
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Trybuna południowa
Maname była w pewien sposób “urocza”. Przy swoim prostym rozumowaniu i wielkich ambicjach, wiele osób mogło się takich wydawać. Była na oko w wieku podobnym do Yoake, a chciała już być samodzielna, nawet więcej, chciała dowodzić grupą innych ludzi, którzy stanowiliby załogę jej statku. Zaczynając działania w tak młodym wieku, ma bardzo duże szanse na sukces. Trzeba jej na pewno życzyć powodzenia w jej działaniach, bo takich ludzi ten świat potrzebuje. Byłaby świetną towarzyszką broni przez sam zapał. Blondyn nawet nie wiedział, jak silna jest, a już dużo bardziej szanował ją od swojego niedawnego przeciwnika, który swoją ułomność podciera wiarą w Boga Ośmiu Chorągwi. Choć niechętnie, to przyznał jej też rację w duchu na temat wymieniania boskich imion. Nie jest dziwnym, że ludzie w tej kulturze są wierzący, gdy czasem codzienne przeżycie może być problemem. Żyją w świecie wojny, ciągłych małych konfliktów z lokalnymi bandytami i tymi, którzy niewłaściwie wykorzystują swoje zdolności używania chakry. Gdyby tylko klany się połączyły i potworzyły większe, lepiej zarządzane wioski – to by faktycznie mogło coś zmienić. Teraz jednak wszystko wygląda jak kapryśne spory kogoś na górze, kto trzyma ludy we wzajemnej nienawiści.
- Ostrze nie służy tylko do cięcia, ale także do blokowania, no i, o czym niektórzy zapominają, ma funkcję reprezentatywną. Nie jestem mordercą, jestem wojownikiem. Przysięgałem sobie bronić innych, którzy sami się obronić nie mogą. – Spodziewał się śmiechu i żartobliwych komentarzy, biorąc pod uwagę to, co sądził o dziewczynie. Nie to, że miał jakąś złą opinię, ale po prostu udało mu się dostrzec jej szydercze podejście do innych. - Jeśli chodzi o bóstwa, to właśnie o to mi chodzi, że widzą to z naszych czynów, by nas śledzić, bez konieczności ich wołania… Bo raczej wątpię, że wypełniamy jakąś ich wolę.. Ooooh. – Ziewnięcie zakończyło wypowiedź blondyna, gdy piórka zaczęły spadać nad fragmentem areny, nad którą najbardziej się skupiał. Chłopak zaś zaczął zasypiać, najwyraźniej znudzony starciem, a może to jednak była kwestia tego, że to było działanie tej iluzji… Chyba to drugie, jednak w tym momencie o tym nie wiedział.
Po chwili zostali wszyscy wybudzeni przez niejakiego Ichirou. Światowa sława nie miała zbyt wiele znaczenia dla Yoake, który był skupiony na samorozwoju, a nie na ploteczkach, więc równie dobrze mógłby to być jakikolwiek inny osobnik, który znalazł się w tym czasie na arenie. Trochę zdezorientowany blondyn rozglądał się wokoło, nie do końca ogarniając co się dzieje. Zagubienie było wręcz widoczne, jakby był zwykłym piętnastolatkiem, który ogląda turniej jako rozrywkę, a nie shinobi, który startuje i już przeszedł do drugiej rundy.
- O czym to my?
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Harisham
- Martwa postać
- Posty: 797
- Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=130785#p130785
- Multikonta: Harikido, Prosiaczek
Re: Trybuna południowa
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?
W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
- Miyuki
- Gracz nieobecny
- Posty: 70
- Rejestracja: 20 lut 2020, o 13:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 09#p132609
Re: Trybuna południowa
W gruncie rzeczy nieważne była forma w jakiej nazywano człowieka, teraz wiedziała że na pewno to musiał być Ichirou. Oczywiście mężczyzna razem ze swoim towarzyszem nawet nie zwrócili na dziewczynę uwagi, po co z resztą mieli to robić, nie była przecież nikim ważnym. Ot jakiś wioskowy doko. Miyuki nie przeszkadzał taki obrót wydarzeń, gdyż właściwie nie miała do dwójki żadnej sprawy, choć odrobinę ciekawiło ją, dlaczego Masako tak podziwiała jednego z nich… Może była nawet trochę zazdrosna? Może kiedyś, kiedy będzie silniejsza rzuci wyzwanie władcy piasku? Póki co nie mogła pokonać nawet swojego starszego brata, głupotą byłoby próbować się z owym Sabaku.
Pierwsza runda turnieju nieubłaganie zbliżała się do końca, Sagisa pewnie szła po zwycięstwo i dopięła swego kiedy Hyuga został zmuszony do poddania się, co chyba niezbyt przypadło mu do gustu. Niezbyt to dziewczynę obchodziło, gdyż w podobnym momencie walka jej oczka w głowie nabrała tempa. Mgła została rozwiana i Masako sprawnie poradziła sobie używając broni i ognia z przeciwnikiem który miał przewagę liczebną. Miyuki nie była pewna, lecz miała wrażenie iż Uchiha powstrzymywała się odrobinę w tej walce, jednak czy faktycznie tak było? Nieistotne, przepełniło ją szczęście i ulga, udało jej się. Nagrodziła walkę oklaskami jak większość ludzi na trybunach a kiedy ich spojrzenia się spotkały wyszczerzyła się w pełnym uśmiechu i niezręcznie pomachała ręką.
Miała ochotę zeskoczyć na dół, jednak wiedziała że to może nie zostać najlepiej odebrane przez organizatorów, toteż zwyczajnie zmusiła się do wyczekania aż Masako do niej wróci.
0 x

- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 465
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Trybuna południowa
- Rok 388 - Lato -
A więc to był on. Seinaru Kei... Nigdy nie pomyślałabym, że spotkam szoguna tych ziem. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, ale nie miałam powodu by mu nie wierzyć. Był przecież na tyle miły by obudzić każdego kto padł ofiarą tych niecnych piór. Ten który to spowodował powinien za to odpowiedzieć. Liczyłam, że szybko go ukarają za te arenowe występki. Nie mogłam poświęcić zbyt dużo czasu temu całemu Seinaru, bo szybko się oddalił. Choć nie wyglądał mi za bardzo na szoguna to uwierzyłam mu na słowo - był przekonujący.
Musiałam wrócić do dalszej rozmowy z Yoake, wyrwali nas w jej trakcie co uważam za stosunkowo ciekawą sytuacje, ale też bardzo nieuprzejmą w stosunku do wszystkich tutaj — Oby ciebie ktoś uśpił piórkowcu — pomyślałam. Piorun zdawał się dalej prezentować pozę kogoś kto chroni innych. Mówił o tym z rzeczywistym przekonaniem, choć nie brałam go z początku na poważnie, to nie mówił tego z fanatyzmem na języku. To było coś innego, pewna byłam, że naprawdę w to wierzył i miał powody, zaczęłam zadawać sobie pytanie - dlaczego tak zdecydował? Wciąż miał walczyć, wygrał swoją rundę więc zobaczę go na pewno w kolejnej... Dlatego zdecydowałam się nie komentować dalej jego podejścia. - może zobaczę więcej w trakcie kolejnej walki, albo nie zobaczę niczego i skonfrontuje i zapytam go później - jeśli będzie w stanie mówił.
— yyyy... Mówiłeś o tym jak to należy bronić innych i nie wyjaśniłeś dlaczego — No i jednak chlapnęłam, ale może nie pamięta i zacznie wyjaśniać. Bardzo na to liczyłam, nie chciałam go brać za kolejnego fanatyka jak ten drugi. Może kryje się za tym coś więcej niż tylko puste słowa? Raczej na pewno, przecież pokazał, że mu zależy - nie mówił tego, działał na arenie. — Powodzenia, upewnij się by rekinek trochę popływał nim wydobrzeje! — Powiedziałam głośniej do odchodzącego Harishama. Choć odpowiedziałam tylko na koniec jego słów zwiastujących odejście - to wciąż miałam sporo przemyśleń, jak zawsze zresztą. — Słyszałeś? Mówił, że świat staje się lepszy gdy wychwala imię Hachimana — Szturchnęłam lekko Yoake by wydusić z niego odpowiedź. — Trochę to dziwne, jest przegranym, wychwala boga zwycięzców i martwi się o innych przegranych — Wzruszyłam w tej chwili ramionami. Brakło mi słów bo o Harishamie mogłam powiedzieć wszystko, czytałam go już jak... Nie wiem co, ale na pewno potrafiłabym go w tłumie poudawać, na pewno tak dobrze by każdy stwierdził, że to na pewno on - to nie byłoby zbyt trudne... Ale tutaj w Yinznin nie miałam zupełnie potrzeby robić takich fajnych rzeczy - szkoda.
Ukryty tekstUkryty tekst
— Myślę — — Mówię —
0 x
- Uchiha Masako
- Martwa postać
- Posty: 638
- Rejestracja: 11 kwie 2019, o 20:07
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7198
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko, Hanuman
Re: Trybuna południowa
Masako wspięła się sprawnie po schodkach prowadzących z powrotem na trybuny, wracając na miejsca, z których oglądała pierwsze potyczki. Na miejscu zastała dziewczynę, której użyczyła manierki, Yoake, a także - co ciekawe - Ichirou oraz Seinaru. Zdziwiło ją to, wcześniej byli na innej trybunie. Ciekawe co takiego się wydarzyło, że postanowili zmienić punkt obserwacji walk. Przez moment miała ochotę znowu do nich podejść i spytać, jak oceniają walki, ale wydawali się pogrążeni w prywatnej rozmowie - a już wystarczająco się musieli opędzać od ciekawskich na placu, przed turniejem. Oczywiście z chęcią by dowiedziała się, co Demon Pustyni sądzi o walkach i jak idą plany rekrutacyjne jego organizacji, ale... na to będzie jeszcze czas później. Dlatego skinęła im tylko głową przechodząc obok i czym prędzej wróciła do ślicznej białowłosej, która wydawała się równie entuzjastycznie nastawiona do nowej znajomości, co ona sama.
- Uff, udało się! - wypaliła, siadając z uśmiechem tuż obok Miyuki i od razu odwracając się do niej. Potrzebowała mimo wszystko kilku minut aby dać ciału odpocząć, nim zbierze się gdzieś dalej. Wzięła kilka łyków wody i podjęła. - Obawiam się, że nie daliśmy zbyt ciekawego popisu umiejętności, mam nadzieję, że nie jesteś zawiedziona? Ta mgła strasznie problematyczna się okazała, a nie chciałam jak głupia się w nią pakować... No i trochę ograniczałam się, bo nie chciałam wszystkich kart przed tym całym Yuu odkrywać. I tak jestem na siebie trochę zła, że pod koniec jednak tego Katonu użyłam, no ale z drugiej strony - mój klan i tak jest znany właśnie z tego żywiołu. Właśnie, widziałaś cokolwiek? Ja pierwszą część walki spędziłam na strzelaniu na oślep albo w wodne klony Yosuke. Kto wygrał poprzednie walki? I o co chodziło z tymi piórkami? Już raz widziałam to genjutsu, trzeba mieć niezłe umiejętności, żeby coś takiego odwalić. - zaczęła mówić jak najęta, po czym dopiero po paru sekundach zorientowała się, że może za dużo gada i pozwoliła coś powiedzieć Miyuki.
Poprzednia nieśmiałość trochę z niej wyparowała, wypędzona adrenaliną podniesioną przez wybuchową końcówkę starcia, więc teraz już śmiało spoglądała na dziewczynę, z radosnymi iskierkami w oczach. Które dalej były czerwone. Miała ochotę znowu się pacnąć w czoło. Mrugnęła, po czym sharingan zniknął, zastąpiony zwykłym, orzechowym kolorem. Wesołość jednak pozostała.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Trybuna południowa
Spacer Ichirou między ludźmi zrobił na południowej trybunie chyba tylko trochę mniejsze zamieszanie niż iluzoryczne, spadające z nieba piórka, po których niemal wszystkich wzięło na senność. Asahi nie czuł się skrępowany, ściągając na siebie spojrzenia i pytania. Wręcz przeciwnie – maszerował dumnie, z podniesioną głową i ledwie zauważalnym uśmiechem na ustach, jakby właśnie prezentował swój majestat na jakiejś paradzie.
- Naprawdę nikogo? Nic a nic? Oj, to chyba nie miałeś zbyt wielu przygód, albo po prostu jesteś piekielnie skuteczny, że twoi potencjalni wrogowie giną, zanim w ogóle zdąża się zorganizować. No nic, jeśli chcesz, to nad tym popracujemy i znajdziemy ci jakiegoś wielkiego wroga, dla którego mógłbyś rosnąć w siłę - skończył żartobliwym tonem i klepnął samuraja w plecy.
Potem obejrzeli walki do końca. Bursztynowe oczy Asahiego były skierowane w głównej mierze na ten sektor, w którym toczył swój bój Kaguya. Sabaku nie był co prawda zbyt ekspresyjny podczas oglądania i nie emocjonował się turniejowymi walkami, ale gdzieś po cichu kibicował temu, by kościany gnojek dostał wciry. No i tak się na całe szczęście stało.
- No i pięknie, można już iść do domu – oznajmił półżartem, bo w zasadzie to mógłby się zwinąć, ale trzymały go tutaj bardziej sprawy służbowe, o ile działanie na rzecz własnej organizacji można było nazwać służbą.
- Dużo, dużo, ale gdy usłyszałem o upadku Rady, to spodziewałem się, że będzie ich jeszcze więcej. Skoro dotychczasowe układy i układziki upadły, no to chyba nie ma lepszej okazji, by zawojować i powalczyć o coś więcej dla siebie. – Możliwe, że w tej kwestii ich poglądy się rozjeżdżały, bo Ichirou nie był pacyfistą i zwolennikiem pokoju za wszelką cenę. To przecież wojna ukształtowała go jako shinobi, to dzięki wojnie jego klan ugrał coś, o czym inne szczepy mogły tylko nieśmiało pomarzyć. No i poza tym miał też trochę niespokojnego ducha.
- Wiesz co, jak na moje, to chodziło tutaj o wojnę samą w sobie. To, co było w dziurze, było jedynie rzeczą, która miała przechylić szale zwycięstwa na jedną ze stron. Nawet i bez tego prędzej lub później doskoczyliby sobie do gardeł. Znaczy się, z tym doskakiwaniem to przesadziłem, bo oba klany prowadzą konflikt w strasznie zachowawczy sposób. Wolę otwarte batalie, w których po prostu dochodzi do sprawdzenia siły z wrogiem, a nie jakieś chowanie się po krzakach przez długie miesiące – stwierdził, wzdychając cicho, reflektując się nad tym, że wciąż nie wie, czy jego działania dla klanu Nara do czegokolwiek się przyczyniły.
- To co, koniec walk na dzisiaj? No to może mi pokażesz uroki Yinzin? Aa, zapomniałem, że ty nietutejszy... - Podniósł się ospale z miejsca i poczekał na wspólnika, by wkrótce razem z nim zawinąć się z areny, bo na ten moment chyba nie było tutaj już nic ciekawego.
- [zt] z Seinaru?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość