Trybuna zachodnia

Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Akarui »

Zachciało się Bijuudersom zmiany otoczenia...

...więc się wynieśli się z trybuny wschodniej szukać przygód po innej stronie areny. Medyk do ostatniej chwili patrzył się w kierunku właśnie znów nabierającej tempa batalii między Sagisą a zamaskowanym przeciwnikiem, póki arena nie zniknęła mu przez ściany okalające korytarze zewnętrzne. Nie chciał tracić czasu, spuszczać z jej z oczu, więc jak tylko wyszli z trybuny, od razu obrał kierunek - w lewo! A czemu tam? Bez powodu. Jedyną rzeczą, jaka miała wpływ na wybór drogi był stragan ze smakołykami. Wcześniejsze pieczone rybki na patyku mu bardzo zasmakowały, więc zgarnął jeszcze dwie na przekąskę.

Medyk ominął wejście na trybunę północną, zdawała się dość tłoczna i głośna, widocznie sporo osób już tam się obudziło. Panowie wylądowali na zachodniej części trybun. W tejże chwili słodko spało tu jeszcze wielu oglądających, więc spokojnie mogli wybrać sobie wygodne miejsca siedzące. - Chodźcie, trochę niżej. Akarui dostrzegł bowiem całkiem dobre miejsca, skąd widać było pojedynek Sagisy. Niestety, siedziało tu o parę osób za dużo i cała ekipa Bijuudersów mogłaby nie mieć dla siebie miejsc. Medyk dużo nie myśląc przesadził jedną osobę o jedno miejsce w bok i zaprosił gestem swoją ekipę na własnie zwolnione i luźne miejsca.

- Wiecie, trochę tu głupio, tak cicho... Wtedy też losowo dotknął parę osób wokół, wykorzystując na nich technikę Kai (Kamiyo Ori, Azuma, Mujin-jeżeli też tego potrzebuje), mówiąc do tych osób z uśmiechem na ustach: - Hej, pomożecie reszcie? Trzeba obudzić za pomocą Kai Po czym każdego poczęstował swoim szczerym uśmiechem i wrócił do zajadania pieczonej ryby i oglądania walki Sagisy. Ta właśnie oberwała jakimś dziwnym uderzeniem powietrza i wpadła do zbiornika wodnego, który próbowała w biegu ominąć. Widząc to, mężczyzna zwrócił się do swoich znajomych: - Mam nadzieję, że przez tą wodę nie straci za dużo inicjatywy...

Dotyczy: Bijuudersi.
Budzę za pomocą Kai: (Kamiyo Ori, Azuma, Mujin-jeżeli też tego potrzebuje)
Ostatnie zdanie mogą słyszeć wszyscy obudzeni przy Azumie.

Nazwa
Kai
Ranga
E
Pieczęci
Baran
Zasięg
Dowolny
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia dodaje 65 konsekwencji
Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Mujin »

Musiał to przyznać - koleś wiedział co robi. Znał się na gadaninie, nie żeby trzeba było przekonywać do tego Mujina w jakikolwiek sposób. Miał już swoją opinię na ten temat. Kiedyś miał kilku takich klientów. Ludzie którzy chcą chronić swoją tożsamość do tego stopnia, że nie są w stanie znieść czyjejś życzliwości i opieki. Kryminalista który chce cię zabić, mimo tego że kilka sekund temu wyleczyłeś jego ranę? Oczywiście. Ten ktoś chcący zamordować tego medyka, który nagle przestał być dla niego użyteczny? Jak najbardziej. Jak to było, domniemanie niewinności? Że nie można posądzać kogoś bez dowodów i zawsze trzeba zakładać, że ten ktoś jest niewinny? A w dupę to sobie wsadźcie, jak ktoś chce ukrywać swoją tożsamość pod maską, to coś z nim jest nie tak. Przychodzi, gada o teoretycznie niemoralnych opcjach, i próbuje przekonać jakimiś tanimi sztuczkami języka ciała i innych dupereli. Ech...
  Ukryty tekst
- Aaa. Styl walki oddaje twój charakter. A ostrza są niczym część ciała. Hmh, no niby łapię. - podrapał się po podbródku i pożegnał swojego przyszłego kuriera skinięciem głowy. Walki miały się zacząć i kilka minut później faktycznie się zaczęły. Akurat w dobrym momencie. Sprawa była załatwiona, ale nigdy nie wiadomo było co się zdarzy. I wtedy. Deszcz piór z nieba. Pierw jedno, potem drugie i po tym kolejne.
- Co jest, gołębie wypuścili? Jak już to powinni na finał... - mruknął do siebie. Zerknął na innych, ich oczy także były wlepione w niebo. Czyli to nie była tylko jego mrzonka, coś taktycznie było na rzeczy. Ale ptaków nigdzie nie było widać. Gdzieś za sobą usłyszał gromki, serdeczny śmiech. A potem obraz zaczął mu ciemnieć przed oczyma. Nie czuł się przecież senny, o co chodziło? Nie był w stanie na to odpowiedzieć. Padł jak długi do tyłu, bez jakiejkolwiek świadomości. Bezbronny, niczym dziecko...

Jego świadomość wracała powoli. Jak po głębokim śnie przy jego biurku, jeszcze za czasów terminu. Gdzie nocami ślęczał nad grubymi tomami i sensei znajdował go nad ranem, leżącego na oślinionej stronnicy. Tutaj też, otworzył oczy widząc niebo. Nie dlatego że sensei wniósł go na dach za pomocą swoich robaków, a dlatego że był na trybunach. A tak, trybuny. Walki.
- Co do... - mruknął cicho do siebie, otwierając oczy. Światło uderzyło w jego oczy, do tej pory schowane za powiekami. Były walki i potem były pióra, ktoś się zaśmiał i poszedł spać. Bo te pióra? Innej opcji nie było. Zerknął w bok, przymrużonymi oczyma, zobaczył inne śpiące osoby. Zerknął powoli wokoło, ktoś powiedział żeby obudzić resztę za pomocą Kai. Iluzja? Ktoś rzucił na niego iluzję? Znaczy na niego i na całą resztę? Co do chuja ciężkiego? Kto? W sensie że ktoś walczący czy jakiś typ z widowni? Może ten który się zaśmiał.
- A, pewnie. Nie ma problmmm. - mruknął, wstając i zajmując się budzeniem kilku ludzi blisko niego i za nim. Przechadzał się po ludziach i używał Kai, najprościej jak się dało. Robił to właściwie automatycznie, jeszcze nie do końca przytomny. Szybko się dostosowywał, ale mimo wszystko nadal miał lekkie mroczki. Zerknął na arenę, co się dzieje. Jedna walka się skończyła, ale pozostałe nadal trwały.
- Pobudka, piórka były iluzją usypiającą. - mówił co jakiś czas, raz za razem odpalając technikę anulującą Genjutsu. Nawet nie zauważył, kiedy z kieszeni wypadło mu kilka wizytówek, które rozsypały się na ziemi. Był zbyt zajęty.

Za pomocą Kai budzę: Sayuri, Shenzen, Yukai, cała reszta
Nazwa
Kai
Ranga
E
Pieczęci
Baran
Zasięg
Dowolny
Koszt
Brak
Dodatkowe
Na czas użycia dodaje 65 konsekwencji
Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
0 x
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Shenzhen jakkby odpłynął kiedy tylko pierwsi uczestnicy pojawili się na arenie. Każde z nich było teraz jedną, chodzącą zagadką i każdego z uczestnikó Shenzhen pragnął poznać. To nie było tylko siedzenie i uczestniczenie w tym wydarzeniu tak jak reszta publiki, Trzeba było przede wszystkim wykorzystać to do tego byy wyciągnąć jak największą ilośc informacji o swoim przeciwniku. Przecież jeżeli stajemy na szali rozpoczynajać pojyden to naszą przewagą są w tym momencie informacje jakie udało się zebrać o umiejętnościach swego oponenta. Z pozoru niewielka dawka tych szczegółów może okazać się tym co pozwoli lepiej przygotować się na andchodzący atak, coś co pozwoli szybciej zareagować i zyskać ułamki sekund będące tak ważne... jednym słowem teraz jedyne co się liczyło to to co działo się na arenie...
Na jednym polu pojawiła się filigranowa dziewczyna o długich ciemnych włosach, któa nie odznaczałą się niczym szczegółowym. Gdyby oceniać ją po wyglądzie można by pomyśleć, ze jedyne co jest w stanie zrobić to po prostu poprosić o poddanie się. Tym bardziej efekt ten został spotęgowany, kiedy na arenie zjawił się jej oponent, przykrywajacy twarz kapturem... Shenzhenowi wydawało się, ze chyba gdzieś go już widział....
Kiedy jednak walka się rozpoczęłą, z młodej dziewczyny zostaął już na arenie tylko młoda wojowniczka, któa za wszelką cenę nie chciałą odpuścić. Mimo pierwszej nieudanej próby, ta zdecydowaął się zaatakować raz jeszcze. Z charakteru walki było widać, ze oboje prezentowali umiejetnosci walki w zwarciu. Niestety po czasie w wyniku anjpewniej jakiejś techniki obszar ten pokryłą gęsta mgła uniemożłiwiajaća dalsze oglądanie tych zmagań:
- Liczę na nią - pomyślał Shenzhen i przeniósł wzrok na kolejne pole...
Na kolejnym polu zjawiłą się kolejna charakterystyczna dwójka. Jej wyróżnikami były cechy wyglądu zewnętrznego takie jak krwisto czerwone włosy dziewczyny oraz jej oponent, który postanowił swoją twarz ukryć za maską. Czy miał ku temu powody? Czy zmusili go do tego organizatorzy turnieju widząc ją poraz pierwszy przy zapisach,,, nieważne. Liczyło się tylko to co sobą zaprezentują. Trzeba przyznać, ze dziewczyna zaczeła z wysokiego C, ponieważ po krótkiej chwili i złożeniu kilku pieczęci w stronę zamaskowanego brzydala pomkneła kula ognia. Ten nie czekał pasywnie i wykazał się niemałą zręcznością unikajac ataku a anstępnie płynnie przechodząc do ofensywy....
Na chwilę Shenzhen przeniósł wzrok na kolejne pole walki, gdzie pojawiłą się dwójka uczestników z czego jedno z nich postanowiło w efekciarski sposób zejsć na arenę i już teraz narobić sobie kilku dodatkowych fanów. Shenzhen nie lubił czegos takiego, tym bardziej kiedy nie dało się wcześniej świadectwa temu, ze ma się do efekciarstwa papiery i umiejetnosci. Jej przeciwnik był jej przeciwieństwem i wydawał się nieco znudzony. Pewnie zignorowałby kompletnie tą dwójkę gdyby nie umiejetnosci, które zaprezentowałą szerszej publiczności dziewczyna od efekciarskiego wejścia. To co Shenzhen zobaczył sprawiło, ze nie liczyło się nic innego:
-Maji - Szepnął cicho chłopak i poczuł dreszcz, który go przeszedł.
Wiedział z czym są związane te umiejętności, ponieważ były łudząco podobne do tego czym sam włądał. Czy jest to lepsze, czy liczą się umiejętnosci, czy też struktura innego materiału? Od tego momentu Shenzhen wręcz pragnał by walka skończyłą się na korzyść dziewczyny. Pragnął tego tylko dlatego by spotkać ją w kolejnym etapie. Co dokąłdnie czuł? Podniecenie? Zainteresowanie? Sam nie wiedział, wiedział jednak, ze to włąśnie temu starciu poświęci swoją uwagę.
W wyniku tego postanowił skierować wzrok swojego małego podopiecznego Kamyion w tamtą stronę:
- Spójrz tam mały przyjacielu - i wskazał palcem na dziewczynę i znudzonego chłopaka.
Walka zaczęła się rozkręcać i przyszła kolej chłopaka. Ten złożył pieczęci po czym odsunął się na większą odległość następnie niewiele było dane zobaczyć Shenzhenowi, ponieważ jego powieki zrobiły się nadwyraz cięzkie, stracił w tym momencie orientacje i nie do końca wiedział co się włąściwie dzieje. Odgłosy tłumu zaczęły dochodzić do niego jakby z oddali i powoli ulegały wygłuszeniu. W kolejnych chwilach chłopak z Atsui pogrążył się w całkowitym śnie, nie widząc nic poza pustką czerni swych ciężkich i zamkniętych powiek.
Chwila ta trwała niewiadomo jak długo i cięzko było to stwierdzić. Nagle jakby ktoś sięgnał po niego w tą toń i jednym sprawnym ruchem ręki i z ogromną siła wyciągnał powodując, ze ocknął się, siedząc na swym miejscu i odzyskując powoli świadomość....
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tohaku
Postać porzucona
Posty: 271
Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
GG/Discord: pralkarz (Discord)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Tohaku »

Niedługo po przebudzeniu, kroki germofoba zaprowadziły dwójkę jego towarzyszy (lub jednego, jeżeli Minoru nie zdecydował się przejść wraz z nimi) na zachodnią trybunę. Chciałby nonszalancko powiedzieć, że był to przypadkowy wybór, ale zdawał sobie sprawę, że tę decyzję podjął w pełni świadomie. Nie chciał marnować zbyt dużo czasu i swojej nadwerężonej energii na podróż z jednego końca widowni na drugi, toteż południowa odpada. Wschodnia zaś odpada przez szemrane wydarzenia, które się tam wcześniej działy. Zatem drogą eliminacji Tohaku skierował swoje kroki właśnie tutaj i miał nadzieję, że teraz jego towarzysze (tudzież towarzysz) przejmą (przejmie?) pałeczkę.
Tak pokaźna doza społecznej integracji zaczynała powoli obciążać ścianę, którą odizolował negatywne emocje od reszty umysłu. Hōzuki pokonani, rozmówcy przyjemni, więc przyszło mu to relatywnie łatwo, ale mimo wszystko taka ilość wrażeń jak na jeden dzień zaczynała być nieco męcząca. Dlatego też zatrzymał się gdzieś nieopodal wejścia i siup, zgrabnie przerzucił odpowiedzialność na kogoś innego.
Widzicie kogoś ciekawego? — Chyba nie muszę wspominać, jak brzmiałyby jego słowa, gdyby zjawił się tam tylko z Shinsem, prawda? Tak czy siak z własnej woli nie zamierzał nikogo niepokoić. Ot, podąży za resztą, zbierze tyle informacji, ile się da, po czym czmychnie się zrelaksować w jakimś bardziej ustronnym miejscu. Może nawet złamie jedną z obietnic i nie spotka się z mafiozami? W końcu i tak wszystko wskazywało na to, że Yoshimitsu będzie musiał spędzić trochę czasu w szpitalu. Takie i inne myśli krążyły po głowie siedemnastolatka, gdy udawał, ze rozgląda się z umiarkowanym zainteresowaniem.

W wątku: Minoru (?), Shins.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1140
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Azuma »

Nie tylko on sam, ale i Sayuri miło powitała dziewczynkę, która podchodząc spytała czy może się do nich przyłączyć. Sam ich przedstawił, ale ponownie Sayuri wykazała się większą uwagą co do etykiety, wyjawiając swoje rodowe nazwisko. On sam tego już nie uczynił i na tym etapie nawet o tym nie pomyślał. Z zaciekawieniem jednak czekał jakie imię padnie z ust ich rówieśniczki. W końcu jakoś się do niej musieli zwracać. Obstawiał Megumi, Yumi lub Kimiko, bo mu do niej pasowało ale mógł się ostatecznie też mylić
- No pewnie, co kilka par oczu to nie jedne - potwierdził nawiązując do wypowiedzi Sayuri, przede wszystkim mając na uwadze to, że w większym gronie łatwiej było wyłapać sztuczki podejmowane w trakcie pojedynków. Trochę ich się toczyło, a i te nie odbywały się w jednym miejscu. Areny rozsiane były po całym stadionie. - Wygląda jakby przyszła tu sama... Może stąd pochodzi? - przeszło mu jeszcze przez myśl, gdy się w ich koło rozejrzał zastanawiając się czy dojrzy gdzieś tu jej opiekuna, rodziców.
Sayuri podzieliła się informacją, że Tamaki - kobieta z jej rodu, walczy aktualnie z przedstawicielem klanu Kaguya i nie posiada informacji o ich zdolnościach. Niestety i on sam takiej wiedzy nie posiadał, ale niezbyt go to teraz martwiło. W trakcie pojedynku najpewniej zostanie im zademonstrowane to i owo. Szybko okazało się, że wcale się nie mylił w tym osądzie.
- Popatrzcie, on wyciąga swoje kości z ciała... O jaa... Fuu - spostrzegł nie mogąc się do końca zdecydować, czy jest to bardziej obrzydliwe czy fascynujące - Jak myślicie, boli go to? - spytał pozostałych, nawet nie sądząc że te kości mogą być tak wytrzymałe jak stal. Wartka akcja prowadząca do licznych zbliżeń walczących, była na tyle intensywna, że cięzko było się oderwać wzrokiem. Dopiero mgła, która zaczęła pokrywać dość znaczący obszar stadionu spowodował, że zaczął się rozglądać i po innych arenach.
Przy akompaniamencie okrzyków Sayuri, która zauważyła bodajże jeszcze innego przedstawiciela swojego klanu, jego uwagę przykuł głos mamy, która coś do niego mówiła. Nim jednak w całym tym rozgardiaszu, zrozumiał poszczególne słowa, jego uwagę przysłonił widok mnóstwa białych piórek, które znikąd nagle pojawiły się na arenie, trybunach, całym stadionie. Chciał spytać, czy i pozostali to widzą, ale jego buzia jakby stężała, powieki zrobiły się bardzo ciężkie, a jego ciało ogarnęło tytaniczne zmęczenie.

Po prostu zasnął.

Ile to trwało? Nie był w stanie stwierdzić po wybudzeniu, ale zauważył nad sobą nieznanego mu mężczyznę, bruneta o ciemnej karnacji i przyjaznej twarzy. Miał na sobie dość charakterystyczną kamizelkę z futerkiem. Mężczyzna powiedział, że trzeba wybudzić innych przy pomocy podstawowej techniki rozpraszającej genjutsu - gdy się rozejrzał w koło, zauważył że większość ludzi śpi. Jego mama równiez, więc w pierwszej kolejności sięgnał do niej ręką, przelewajac odrobinę chakry. Gdy się odwrócił, zauważył na Sayuri zabandażowanego, groźnego mężczyznę, na którego wcześniej Sayuri zwróciła uwagę.
- Eeeeeee zostaw ją - krzyknął, ale mężczyzna zdązył się już dalej przesunąc, najwyraźniej czyniać podobnie do niego samego, bo po jego interwencjach, kolejni ludzie przebudzali się.
- Azuma.. Genjutsu... Nie zdążyłam, wszystko dobrze? - Miyuki spytała, rozglądając się także z uwagą w koło. Sayuri się budziła, podobnie jej rodzice. Ryujin dalej leżał nieprzytomny, więc Azuma i w niego wlał odrobinę chakry.
- Jak się czujesz? Zasnąłeś... jak pozostali. Ktoś chyba przesadził z techniką - zwrócił się do młodszego kuzyna, który na pewno mógł być skołowany. On sam z kolei przypatrywał się ludziom, którzy głośno komentowali incydent, palcem wskazując na jedną z aren która właśnie zakończyła się dyskwalifikacją jednego z uczestników.
- To chyba winowajca, tej całej sytuacji... - Miyuki spostrzegła, podobnie do syna, spoglądając w tamto miejsce. Nie dostrzegła, aby pozostałe walki zostały przerwane - na wszystkich toczyły się bardziej lub mniej zażarte walki. Jeżeli wystąpiły jakieś utrudnienia - trwały tam dosłownie chwilę.
- Patrz Ryujin-chan, Twoja mama walcz... uuu... - zawołał na końcu urywając, gdy znaczna siła podmuchu, wypchnęła Sagise w powietrzę - podsyłając ją tym samym w nieduże oczko wodne. - Nie martw się, na pewno nic jej się nie stało - pocieszył szybko malca, który być może widząc ranioną mamę, mógł się wystraszyć.
- Ej, dziewczyny, a wy jak się czujecie? - spytał Sayuri, jak i nowopoznaną dziewczynkę, która jeszcze nie zdązyła się im przedstawić.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kyoushi »

  • No i co miało się dziać teraz? Przecież nawet nie zasnęli, zdając sobie sprawę co to za technika, a przy okazji doskonale współpracowali. Tak można było nazwać tę dojrzałość, która przychodziła wraz z wiekiem i czasem, który spędzili ze sobą. Chcąc nie chcąc minął już lekko ponad rok, przez co mieli trochę czasu na poznanie siebie. Powstały pewne automatyzmy, które dawały przewagę w takich chwilach jak choćby ta iluzja, która pokryła trybuny. Gdy tylko podjęli decyzję, białowłosy już zeskoczył bezpiecznie z barierki, by ruszyć dalej. Akarui rzucił krótko – na dół. Gość ewidentnie chciał być bliżej płomiennowłosej Sagisy, która wpadła medycznemu shinobi w oko. „Mrrraauuu koteczku”. Gdyby tylko tak zrobił dłonią, wydając ten dźwięk na pewno Yami odprawiłby tu jakieś egzorcyzmy ze strachu przed Kjoszownikiem, stąd powstrzymał się i zatrzymało się tylko na myślach i uśmiechu skierowanym w kierunku Ruia.
    Zeszli więc na dół, kierując się dokładnie na trybunę zachodnią, gdzie było dużo ludzików. Niestety, większość spała, stąd ich obecność nie była niczym spektakularnym. Chociaż czerwonooki szermierz w kruczoczarnym stroju nie powstrzymał siebie, wymijając Akarui i wykrzykując całkiem głośno:
    - HALO, HALO ZACHODNIA! PRZYBYLIŚMY NA POMOC! - w geście tryumfalnym wzniósł obydwie ręce ku górze, z ciała tworząc kształt Y, a głowę mocno wychylił ku górze, ciągnąc brodę w górę i jeszcze trochę! Dzięki temu zrobił piękne wejście dla tych, którzy już mogli wstawać, a przy okazji mógł narobić trochę przypału swoim przyjaciołom, którzy na pewno zdecydują się pomagać. Na słowa Ruia znów mrugną tylko do niego okiem, potwierdzając wszystko. Cóż, miał postąpić właściwie, więc trzymając ciągle pieczęć do Kai, przechodził i dotykał każdego po kolei w rzędzie, który spał. Najczęściej w bark lub kark, co było na widoku, by na końcu spotkać się z ziomkami na dole:
    - No to przegapili wszyscy takie świetne walki, śpioszki. Tak się nią martwisz? Może pomóc ci tam jednak wskoczyć to jej pomożesz, co? - zapytał zacierając ręce, wiedząc, że może odjebać coś spektakularnego. Tym razem już patrzył na Yamiego, który pewnie zaraz również szeroko się uśmiechnie, w końcu liczył na to uprzednio, to dlaczego miałby nie zareagować pozytywnie teraz. Tu było dużo dzieci, mogli poprzeć jego kandydaturę, więc odwrócił się w stronę gromadek:
    - Halo, KTO CHCIAŁBY BY TEN OBOK MNIE ZLECIAŁ NA ARENĘ?! - liczył na gromkie okrzyki, że wszyscy, skromnie kciukiem wskazując na Ruia. W końcu co to za zabawa bez zabawy! Róbmy to! Ponownie odwrócił się w stronę Ruia: - No co? Tłum przemówił. - zakomunikował, drapiąc się delikatnie po rozczochranej fryzurze. Czas na spektakl?
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1090
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kamiyo Ori »

Co się właśnie wydarzyło? Oglądał jak ludzie na arenie za punkt honoru znaleźli sobie zdewastowanie twarzyczki przeciwnika. Następnie dwie spośród aren zaczęły zachodzić mgłą. Młody Ori aż zmrużył oczy zastanawiając się jakim to sposobem w środku dnia dwa punktowe obszary zostały zasłonięte przed jego oczami. Odpowiedź mogła być tylko jedna. To kolejna sztuczka z arsenału tych magicznych wojowników. Duża kulka ognia również była spektakularna, ale głównie przez swój rozmiar. W poprzedniej turze walk ktoś się posługiwał ogniem, więc tak bardzo go nie zaskoczyło. Rozmiar zaś, był spektakularny.

Mgła natomiast niepokoiła chłopca, gdyż nie mógł zobaczyć czy wszystko w porządku było z Białym Panem. Sądził, że przeciągał tą walkę już wystarczająco długo i wkrótce będzie się poddawał. A może szuka okazji, aby się podłożyć? Trudno właściwie jednoznacznie stwierdzić w jaki sposób najbardziej altruistyczny człowiek jakiego znał rozwiąże sytuację w której się znalazł.

Jednym uchem usłyszał jak Shenzhen mówił mu, gdzie ma spojrzeć. Tak się ładnie składało, że chłopak już tam zamierzał patrzyć, a jego buntownicza natura się jeszcze nie wytworzyła. W tym wieku trudno mówić o burzy hormonalnej i dojrzewaniu. Gdy jego wzrok skierował się na ostatnią z aren, tą na której stanęła niewysoka czarnowłosa dziewczyna z ogromną metalową gwiazdką. Chyba ludzie tutaj lubili ten kształt bo dość często się nimi rzucali między sobą. Gdy zaczęła tworzyć figury geometryczne przy pomocy czarnego piachu uniósł brwi w zdumieniu. Jej przeciwnik rzucił cos pod nogi i zniknął w dymie. Kiedy tak się przyglądał nagle w zasięgu jego wzroku pojawiły się jakieś przedmioty?

Śnieg? Wczesną jesienią?

Białe pióra. Opadające majestatycznie z nieboskłonu. Ktoś tam na górze musiał skubać białoskrzydłego tengu. Albo anioła. W sumie czy istniały anioły? A czy istniały tengu? Co on właściwie wiedział? Dlaczego oglądał to przedstawienie z własnej woli? Czy nie miał czasem zajmować się sprzedażą? Siedząc tutaj marnuje czas i pieniądze. Nie nawiązuje też relacji handlowych, co było kluczowe w dalszych planach chłopca. W końcu trzeba było przebić się przez skorupę nieśmiałości i móc odważnie stać naprzeciw tłumom. No może najpierw nie tłumom, ale powiedzmy grupkami większymi niż 5 osób. To brzmiało sensownie, w końcu aby osiągnąć sukces trzeba było stawiać kamienie milowe możliwe do osiągnięcia w wymiernym czasie. „Tłumy” tez nie były precyzyjnym określeniem. Wszystko to było mocno subiektywne. Tylko precyzja mogła mu pomóc ociosać swoje marzenia z nieokreślonej masy do mierzalnej i policzalnej formy, z której mógł się sam rozliczać. A tak naprawdę kochał to bardzo, w końcu był swoim największym krytykiem. Tym głosikiem z tyłu głowy, który obwinia cię o wszystkie twoje małe błędy i przewinienia. Tym, który nie zapomina, o nie. Potem mgła zeszła z areny i pokryła trybuny, ale jakaś dziwna była, bo zamiast jasno zrobiło się ciemno.

Obudziła go bardzo dziwna zmiana energetyczna. Jakby ktoś wyrwał z kontaktu wtyczkę do zasilania i po chwili włożył z powrotem. Jakby przeżył małą śmierć, którą laicy nazywają snem. A może to po prostu była wersja próbna zaświatów? Trudno orzec jednoznacznie. Zostaje się tylko zastanawiać.

Jego rozmówca spał. Ślina ciekła mu po policzku. Kamiyo zdębiał. Co prawda było to nudne, ale aż tak?! Zresztą on mówił coś o tym jakie to ważne dla niego, ten dysonans poznawczy coś mu nie pasował. W końcu nie można być aż takim hipokrytą. Usiłował go obudzić lekkim szturchnięciem, ale na nic się to nie zdało. Już miał podnieść rękę by poprosić krótkowłosego mężczyzny z pustynnych krajów, by pomógł Shenzhenowi, ale jakiś człowiek-mumia zrobił dziwny znak ręką i dotknął jego ramienia. Śpiący królewicz zdecydował się dołączyć do nieszczęśliwej grupy ludzi ze świadomością. Mumia nawet nie raczył się zatrzymać, po prostu ruszył dalej obmacywać innych ludzi i robić dziwne symbole ręką. Tak był zajęty tymi zboczeniami, że zaczął gubić swoje bandaże. Czekaj, czy to na pewno był materiał? Młody Ori sięgnął po biały kartonik i przeczytał jego zawartość.

Huh, wizytówka.
Chłopiec schował papierek do rękawa yukaty i popatrzył jak młodzieniec z Atsui rozbudzał się do życia. Coś innego jednak przykuło uwagę Oriego. Gdy Yoshimitsu stał się chodzącym kościanym jeżem drobny dreszcz przebiegł po jego plecach. Ta dziewczynka tak go zmasakrowała?! Nabiła go kolcami, kiedy bawili się w tym gazowym mleku?! Czemu ci sędziowie nie przerywają walki?! Przecież jest poważnie ranny! Odwrócił się do Shenzhena ze łzami w oczach i pokazał palcem omawianą arenę.

- Czemu oni nie skończą walki?! Przecież on jest poważnie ranny! – Biedny altruista pewnie musiał bardzo cierpieć. Może trzeba będzie opłacić jego leczenie? Nie było to teraz ważne. Jawna była niesprawiedliwość mieszkańców samurajewa i brak ich empatii…


W wątku: Shenzhen.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Sagisa »

W wątku: Ryujin-chan~~, Azuma, Sayuri, Yukari, Akarui, Kyoushi
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yukari
Gracz nieobecny
Posty: 83
Rejestracja: 4 gru 2019, o 21:25
Wiek postaci: 11
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Torba, kabura na broń

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Yukari »

Słysząc jakąkolwiek odpowiedź dziewczynka uśmiechnęła się z ulgą. Było to dla niej ważne, zważywszy że do tej pory nie miała za dużo znajomych w swoim wieku, a teraz mogła poznać kogoś, kto miał jakiekolwiek pojęcie o świecie Shinobi. W końcu... Bez powodu by tutaj nie przyszli.-Jestem Yukari.-wyciągnęła dłoń w stronę chłopca w geściei przywitania.-Yukari Hirata-mówienie nazwiska mamy przychodziło jej z taką łatwością, że już nie zwracała uwagi, że mówi nazwisko, nie klan.-Pochodzę z Karmazynowych Szczytów. A wy? Skąd jesteście?-zapytała zajmując wolne miejsce obok nich. Nie chciała przeszkadzać w walkach, poza tym sama straciła chwilę, chodząc po arenie i szukając miejsca, gdzie mogłaby zasiąść. Jak zwykle się spóźniała, ale cóż. Nie mogła na to nic poradzić. W obecności mamy nie mogłaby sobie na to pozwolić, ale tutaj miała więcej swobody.
-Twoja mama tu walczy?-zapytała chłopca zdziwiona i podekscytowana. Fajnie móc obserwować zmagania swoich bliskich, ale kto w tym momencie pilnował chłopca? Rozejrzała się lustrując wzrokiem wszystkich obecnych, jednakże nie mogła dokończyć obserwacji bowiem z nieba spadł deszcz... Był on bardzo niezwykły, bowiem to nie woda leciała z nieba, lecz piórka. Piękne, które powodowały, że Yukari czuła się coraz bardziej senna, aż po chwili całkowicie zasnęła obserwując to wspaniałe zjawisko...
Chwilę później świat znowu zaczął istnieć. Promienie słońca teraz były nieznośne i jedynie co zdążyła zauważyć to cień, który przeszedł dalej. Czy to on pomógł im się obudzić? Co tutaj właściwie zaszło? Nawet nie zdążyła podziękować nieznajomemu, bo ten szybko szedł dalej.-Co tutaj się stało?- Zwróciła się do Azumy który już został wybudzony.-I dziękuję, czuję się dobrze, a Ty?- powiedziała przeciągle, co miała w zwyczaju robić po zwykłym śnie.
0 x
Awatar użytkownika
Shenzhen
Martwa postać
Posty: 234
Rejestracja: 30 gru 2019, o 17:14
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shenzhen »

Gdy tylko Shenzhen odzyskał świadomość tego gdzie i kiedy się znjaduje, zerwał się na równe nogi i zdał sobie sprawę, że to zjawisko, które dosięgnęło jego samego, objęło także całą arenę. Widział też, ze jeden zpojedynków się zakończył a dysputy na te tematy dosięgnęły i jego uszu. Stał się on jedną z ofiar techniki jednego z walczących i to dokąłdnie ze starcia, któe obserwował. Czy to możliwe by w tym turnieju brał udział ktoś kto jest zdolny ubezwłąsnowolnić częśc wielkeigo stadionu? Ponownie przez ciało chłopaka przeszedł dreszcz podniecenia, który pierwotnie został wywołąny przez umiejętności dziewczyny. Została okrzyknięta zwycięzcą, więc przechodzi do kolejnej rundy. Nie miała okazji wykazać się w tej walce toteż Shenzhen nadal nie wiedział czy jest czego wyczekiwać ale z całą pewnością wiedział, że zrobi teraz wszystko by drugą rundę zapisać na swoją korzyść a kto wie, moze przy sprzyjających wiatrach będzie dane im się razem spotkać i stanąć na przeciw siebie. Los to przewrotny tkacz, który lubi skomplikowane ściegi i w najmniej oczekiwanym momencie płata nam figle, których się nie spodziewaliśmy... Czas pokaże.
Z tego całego zamysłu wyrwał go jego mały przyjaciel, który w tym momencie prawie zaczął zalewać się łzami i wskazując palcem na walkę młodej dziewczyny ze znajomo wyglądajacym nieznajomym teraz już pozbawionym pąłszcza i kaptura zapytał dlaczego nie przerwano walki. W pierwszym momencie Shenzhen nie odpowiedział, ponieważ dopiero składał elementy ukłądanki i widząc pokiereszowaną dziewczynę oraz białęgo jeżozwieża musiał to wszystko sobie logicznie poukładać. Przecież większą częśc walki spowiłą mgłą a następnie jeszcze ta utrata świadomości. Widział jak nabity czymś co przypominało kosći biały człowiek przeżywał chyba trudniejsze chwile o ile już nie skończył przeżywać czegokolwiek. Jeżeli to faktycznie ta dziewczyna go tak urządziłą to zrobiął z niego coś więcej niż zwykły koreczek serowy jaki podaje się na posiadówkach domowych. Teraz ten człek bardziej przypominał szpulę babci Shenzhena, której ta używałą jako miejsce składowania wszelakiej maści igieł a że byłą mięka, bardzo skutecznie usadawiałą w sobie każdy rozmiar igły. Wyglądał dziwnie, pokracznie ale czy strasznie? Zostać tak urządzonym przez mała dziewczynkę to chyba nie był powód do dumy. Co więcej leżał teraz na ziemi i nie wykazywał zbyt wielkiej woli do powstania. Nim Shenzhen zdążył odpowiedzieć swojemu przyjacielowi, sędzia wykrzyczał werdykt.
Zwycięzcą pojedynku została dziewczyna, która teraz też zaczynała się wydawać młodemu Sabaku inetresująca. W końcu każdy kto jest zdolny do uwypuklenia słabości swojego przeciwnika na oczach setek jak nie tysięcy ludzi, zasługuje na jakąś uwagę.
By nie pozostawić w tym grobowym nastroju malca, SHenzhen podszedł do niego po czym przytulił go i pogłądził po głwoie mówiąc:
- Pamiętaj, że Słabości kobiet zachwycają mężczyzn a słabości mężczyzn gorszą kobiety..
- W tym przypadku ten biały człowiek gorszył to dziewcze swoją słąbością i dostał to o co się prosił prowokujac ją.... NIc mu nie będzie, może nie bedzie juz tak sprawny jak kiedyś ale mam nadzieję, że będzie mógł chociaż wypić szklankę wody i nic się z niego nie uleje...

Na tym chciał zakończyc ale widział, że malucha coś chyba jeszcze w tym wszystkim dręczyło.. Czy to mogło być to? Czy ta chwila ze wspaniałym Shenzhenem na tyle mocno wryła się wjego nieskalaną duszyczkę, ze wytworzyłą między nimi coś co można nazwać więzią? Czy od teraz ich losy na zawsze będa związane? Czy to włąśnie ta osoba dla któej Shennzhen będzie miał powód by żyć i to ten malec będzie celem w samym sobie do każdego działąnia jakie przedsięwzie Sabaku?
Nie zastanwiająć się dłużej, uklęknął, po czym ponownie chwycił obiema dłońmi za ramiona chłopca, spojrzał mu w oczy i rzekł:
- NIe przejmuj się mój mały przyjacielu, mi nic takiego się nie przydaży....
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Akarui »

Ile trzeba mieć farta, by na całej arenie usiąść w pobliżu akurat tego chłopca?

Parę osób obudzonych przez Akarui'ego wzięło się do roboty i poproszone również zaczęły wykorzystywać prosta technikę Ninjutsu, by przerwać sen innych widzów turnieju. Cała trybuna z minuty na minutę budziła się do życia. Tak samo inni shinobi, jak też całe rodziny z dziećmi. Przez chwilę przez głowę medyka przeszła myśl, że może jednak zbyt tu... Familijnie? Bał się, że dzieci będą się kłócić, krzyczeć, płakać, przeszkadzać w oglądaniu. Te jednak były dość grzeczne, przynajmniej na ta chwilę.

Oczywiście, na energię Kyoushi'ego zawsze można było liczyć. Nie inaczej w tej chwili, gdzie wykorzystał okazję, że trybuna jeszcze do końca się nie obudziła, a słychać było tylko niego. Medyk tylko uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że i tak go nie zatrzyma, więc po co walczyć z wiatrakami? Później było jednak ciut inaczej, kiedy to zaczęły się "groźby" pod adresem Akarui'ego. Kolejne plany z wyrzuceniem Tozawy na taflę areny z możliwym poparciem publiczności tym razem mogły się udać! Szanse były niskie. Medyk nie wierzył, że jego kumpel naprawdę go stąd wyrzuci. Ale żart można było pociągnąć, jakoby się broniąc, prawda? Medyk się wyprostował, spojrzał martwym wzrokiem na Kyoushi'ego, jednak odezwał się w bok, do Yami'ego: - Yami, dawaj zwój z wodą. <Click!> Po czym sam nie wytrzymał natężenia i roześmiał się, klepiąc kolegę po ramieniu.

I stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Jedno z dzieci, które siedziały całkiem niedaleko, usłyszało rozmowy mężczyzn i postanowiło się wtrącić. Pierwsze, chłopaczek spytał, czy znam jego mamę... Mamę?! Przecież mówił tylko o Sagisie! Czyżby ten mały chłopczyk był jej synem?! Medyka zamurowało. Można było nawet zauważyć, że trochę pobladł. Zrobił mały kroczek do tyłu, jakby zobaczył ducha, nawet na moment wstrzymał oddech. Szybko go wypuścił, z niedowierzaniem kręcąc głową. Dopiero wtedy postanowił (opierając się o barierkę, żeby nie zasłabnąć) zbliżyć się do chłopca. Zauważył, że oprócz jeszcze paru dzieci przebywa on w towarzystwie osób dorosłych. Był bezpieczny i na pewno nie pozwolą Tozawie się zbytnio zbliżyć. Dlatego najpierw zwrócił się do nich: - Uchiha Sagisa? Dopiero gdy Ci przytakną, mężczyzna schyli się i zwróci właśnie do chłopczyka: - Tak, Ryujin-kun. Znam Twoją mamę. I Ciebie też znam, choć Ty na pewno mnie nie pamiętasz. Opiekowałem się wami, gdy się urodziłeś. Po chwili namysłu i grzebania w pamięci postanowił zdradzić jeszcze jedną tajemnicę. I nie, nie chciał wspominać Tensy. Te wspomnienia mogły być nadal bolesne, że Saga mogła się nimi nie podzielić z czterolatkiem. Był za to jeszcze ktoś inny: - Poznałem tez Twojego dziadka, Tsuyoshi'ego-sama. A ja jestem Akarui, miło mi Cię poznać, Ryujin-kun. Wyciągnął do chłopaka otwartą dłoń, by ten mógł ją uściskać, jeśli będzie chciał. Jeśli nie, cofnie ją. Jego niepewność i brak zaufania do nowo poznanego mężczyzny byłaby zrozumiała.

Akarui szczerze się cieszył, że to maleństwo, które mieściło się kiedyś dosłownie na jego przedramieniu, zdrowo rosło. Zdawał się ciekawy świata, dobrze rozwinięty, dobrze wychowany, odważny i rozumny. Nie uszło jednak uwadze medyka, że chłopak miał heterochromię, czyli oczy o różnej barwie. Gdy Ryujin był niemowlakiem, jego oba oczka były ciemne, z jeszcze nie ustalonym kolorem. Dopiero w późniejszych miesiącach to się stabilizuje. Zwykle jest to własnie wada wrodzona, która w żaden sposób nie przeszkadza w życiu. Czasem jednak może wskazywać na jakąś chorobę. Mężczyzna na razie musi się jednak powstrzymać przed badaniem chłopaka, czy nawet zbliżaniem się do niego bez obecności mamy. Uśmiechnął się tylko do niego i czekał, czy chłopczyk będzie czymś jeszcze zainteresowany.

Dotyczy: Najpierw Bijuudersi, potem Ryujin, słyszą Azuma, Sayuri, Yukari (chyba) i ich NPC.
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Mujin »

Po prostu robił co miał do roboty. Jako osoba której priorytetem było życie i bezpieczeństwo, nie mógł pozwolić by cała trybuna po prostu sobie spała. Ktoś mógł kogoś okraść, zrobić mu jakiś szkodliwy psikus. Albo mogło to pójść znacznie, znacznie dalej niż określają granicę dobrego smaku i moralności. Dlatego wolał mieć to z głowy. I nawet jakby miał przejść po trybunach dziesięć razy, to nie powinąłby nikogo. Na szczęście dla niego byli też inni ninja, wybudzenie wszystkich w tym sektorze nie powinno zająć aż tak wiele czasu. Niektórzy przez niego obudzeni poszli w jego ślady zaczęli wybudzać dalej. Co jakiś czas zerkał na areny, jak idą walki. Jedna była w całości w mgle i z tego co pamiętał Mujin to brał w niej udział jakiś mężczyzna z niebieską skórą. Będzie go musiał znaleźć później i zapytać o właściwości tej skóry. Może była odporna na zimno? Bardziej wilgotna? Śliska? Kurde, bardzo przypominało mu to skórę rybią z łuskami. O tak, będzie musiał KONIECZNIE go znaleźć. A na innych? Jedna się skończyła. Druga też mgła, ale chyba też się skończyła... Naprawdę fajne do oglądania, ale z drugiej strony - jakby walczący mieli patrzeć na komfort widzów, to sami uszczupliliby swoje repertuary. Ej, przecież tak muszą zrobić, uważać na widzów podczas swoich walk. Dokładnie jak wcześniej powiedział - walki nie miały faktycznego przełożenia na umiejętności, bo zależały od z góry ustalonych warunków. Ale ochrona samuraiów była tutaj cenna, trzeba było przyznać - nie mogli się pozabijać i to trzeba było na plus zaliczyć.
W ostatniej z kolei walka była bardzo dynamiczna. Nastawiona głównie na fizyczną konfrontację, czyli coś co też nie za bardzo go interesowało. Jak już, to wolał badać techniki i umiejętności rodowe zamiast walk opartych na refleksie i sile ciosów.
- Hmh... szlag by to. - mruknął zdenerwowany, rozglądając się po trybunach i nie dostrzegając absolutnie nikogo kto dalej by spał. Pomacał się raz jeszcze po wszystkim, żeby sprawdzić czy czegoś nie brakuje. Były zwoje, był notatnik, ołówek... Chyba wszystko. Wizytówki też... ale mniej niż było. Miał dziesięć, rozdał jedną, ma pięć. Nie musiał być geniuszem w dziedzinach kalkulacji żeby domyśleć się, co się stało. Zabrali! Albo wypadły, na ziemi. Niczym jakieś brudne papiery. Sama świadomość że jego własność mogła znaleźć się na ziemi, na jakieś brudnej kałuży albo otoczona kurzem... YCH! Jak on ma to niby zebrać, co? Mrucząc pod nosem rozmaite przekleństwa wyszedł z areny. Może zrobi nowe w jakimś pokoju w zajeździe? Dobre pytanie, co z tym fantem zrobić. Może najlepiej byłoby się uspokoić. Ta, łatwo powiedzieć...

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Yuu
Postać porzucona
Posty: 148
Rejestracja: 23 cze 2019, o 19:06
Wiek postaci: 16
Ranga: Szpon

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Yuu »

Shenzhen i Kamiyo
0 x
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Shins »

Wątek: Tohaku, Minoru, potem także Shenzen, Yuu, Kamiyo
  Ukryty tekst
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1090
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji

Re: Trybuna zachodnia

Post autor: Kamiyo Ori »

No tak, walka się zakończyła. Został tylko pot, kurz, płacz i zgrzytanie zębami. Na szczęście ćwierć-mózgi z samurajewa zakończyły pojedynek. Gdyby stało się inaczej to musieliby spotkać się z gniewem Kamiyo, a tego jeszcze nikt nie widział. Zapewne polegałoby to na wysłaniu pisemnego zażalenia do organizatorów, prasy i jakiejś organizacji praw mordobijaczy. W końcu coś takiego mogło istnieć.

Następnie jakiś biały typek, którego ego ledwo się mieściło na tym stadionie zaczął się wydzierać w niebogłosy, że zaraz dokona samosądu na jakimś bogom ducha winnym gościu z bandażem na dłoni. Rozejrzał się dookoła, aby ocenić reakcje tłumu, który specjalnie nie był zachwycony pomysłem albinosa. Właśnie albinosa. Może nie powinien się tak wystawiać na światło słoneczne i dostał udaru. To zapewne to. Już miał unieść paluszek by zwrócić na siebie uwagę, ale zanim nabrał dobrze powietrza chłopak z Atsui poczęstował go kolejnymi kawałkami swojej życiowej mądrości. Mówił dziwnymi analogiami i porównaniami, które powodowały, że musiał to wszystko analizować jeszcze dogłębniej. Siła i słabość. Kobieta i mężczyzna. Czy w tym patriarchalnym społeczeństwie wszystko było takie czarne i białe? Czy można było wysuwać tego typu generalizowane mądrości? Niby to brzmiało dobrze, bo była zachowana zasada symetrii odwrotnej, ale coś mu mówiło, że młodzieniec z Samotnych Wydm gada coś, aby go uspokoić, bo w sumie lekko dygotał. Czy z zimna? Nie, po prostu za długo rozciągnęli tą masakrę Białego Pana. Oddał walkę w pięknym stylu, starając się jednocześnie by nie wyglądało to na podłożenie. Ale on wiedział. Ci wszyscy, krótkowzroczni tutaj zebrani nawet nie mieli pojęcia jak wspaniałym człowiekiem była kościana szyszka, którą właśnie zbierano do medyków. Ten bezinteresowny typ istoty ludzkiej zapewne już planuje im zapłacić za nowe nosze, gdyż te na które go położyli zostały podziurawione jak sito. Westchnął cicho. W tym też trzeba będzie go wesprzeć finansowo?

Gdy Shenzhen zaczął go upewniać, że nic się mu nie stanie, bo jest w końcu niezniszczalnym kawałkiem piasku a silny piasek zachwyca koty. Czy też może silne koty zachwyca piasek? Z jakiegoś powodu popatrzył na tego co darł typa co tak darł japę, szukając potwierdzenia swoich słów. Dlaczego? Tajemnica. Odpowiedź nie przyszła, bowiem ciężko zaczerpnąć łyk mądrości z suchej studni.

Jego rozmyślanie nad tym, czy można by wyciągnąć jakieś ciekawe mądrości z otaczającego go świata, aby móc chociaż zwilżyć suche dno totalnego kretynizmu, który właśnie przed nim się roztaczał zostały przerwane przez jeszcze jedno zdarzenie, jakim było nadejście siwiutkiego chłopaka, który nie był wiele młodszy od kuweciarza obok. Widać ten to miał stresujące życie, bo go aż pigment opuścił. Takich trzeba było bardzo szanować i nie denerwować, bo niewiele im zostało życia na tym padole łez. Po co sprawiać, że ten czas będzie nieprzyjemny? Chłopak ten miał dziwnie szare oczy. Takie jak jego.

- Ja nie mam nic przeciwko Proszę Pana, ale… - Popatrzył wymownie na czarnowłosego młodzika, który mu sprzedawał życiowe lekcje w hurtowej ilości za pół bezcen. Nie mógł więc narzekać, bo dostawał to, za co zapłacił. Oczekiwał jakiegoś potwierdzenia lub zaprzeczenia. W końcu to on był wybawcą chłopca z trudnej sytuacji. Gdyby nie on, piżamowy wojownik zrobiłby z niego szaszłyk. Ba! Przecież chciał zabić też jego rodzinę.
Zanim jednak uzyskał odpowiedź dwóch zamaskowanych dalszych znajomych nawiedziło ich swoją obecnością. Lodziak i gliniarz. Jeden bał się zarazków, drugi tlenu. Jeden mówił niedużo, a drugi nadrabiał z nawiązką. Z przyczyn technicznych niestety Biały Pan szyszka nie był z nimi. A szkoda. On jeden wiedział jak prowadzić angażujące konwersacje, które pozwoliłyby mu stać z boku, a nie głęboko się angażować. Nie irytowały go również pytania chłopca. Ah, cóż za dobry to człowiek!

Teraz zaś odruch bezwarunkowy nakazywał mu się przywitać. Z drugiej strony w głowie rozlegał się głośny wrzask, bo był prawie otoczony przez mężczyzn. Tak, jak on ledwo radził sobie z pięcioma osobami naraz, to teraz był na granicy swojego punktu wytrzymałości. No ale wyuczone dobre wychowanie zawsze da o sobie przypomnieć.

- Dzi…Dzień dobry Panom. – Skłonił głowę do wszystkich obecnych. Tych teraźniejszych i przyszłych.


Wątek: Tohaku, Shenzen, Yuu, Shins, Minoru(?).
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arena Niebiańskiego Lustra”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość