Zadowolona Youmu przysłuchiwała się procesowi dedukcji skąd mogłaby pochodzić. Taki brak oczywistości cieszył ją w jakiś drobny sposób, bo oznaczało to, iż nie jest taka, jak inni, a więc zwyczajna, co znów potwierdzało jej przekonanie, że jest wyjątkowa. Trochę pogubiła się, gdy tłumaczył, że jej płaszcz słabo ukrywa głowę przed wiatrem, a później wysnuwał wniosek, że nie pochodzi z lasu, bo tam nie ma wiatru, by na koniec strzelić, że dziewczyna jest jednak z Wietrznych Równin lub okolic pustyni. Panienka Nanatsuki zamrugała kilkukrotnie, jakby starając sobie wyostrzyć mgliste zrozumienie logiki, jaką podążał młodzieniec, aczkolwiek najbardziej intrygujące były jego ostatnie słowa. Dokładnie o "córce kupca" myślała w momencie, gdy on się zastanawiał nad odpowiedzią. Jej brew ponownie powędrowała do góry na krótką chwilę, co było znakiem, że jest czymś zaciekawiona lub zdziwiona w delikatny sposób. Nie wysnuwała żadnych daleko idących wniosków, że czyta jej w myślach, a po prostu zrobił na niej wrażenie całkiem bystrego. W końcu pomyśleli o tym samym, a osiągnięcie czegoś takiego było warte jakiejś uwagi. Nie zdarzało się, by myślała jak ktokolwiek inny, bo, według niej, nikt nie był w stanie tego dokonać poprzez zwyczajne ograniczenia umysłowe. Naprawdę wierzyła w swoje nadludzkie cechy zdecydowanie bardziej fanatycznie, niż mieszkańcy Sanibare wierzyli w Amaterasu. W końcu oni swojej bogini nie widzieli, nie mieli żadnych znaków od niej, a Youmu każdym kolejnym oddechem udowadniała sobie, że jest lepsza. W końcu gdyby nie była, to by już nie żyła, prawda? Jej niewyparzona gęba już nieraz wpakowała ją w takie kłopoty, że, nawet obiektywnie, należało mieć albo niesamowite szczęście, albo niezwykłe umiejętności, by to przeżyć bez większych konsekwencji.
- Pochodzę stąd, ale mieszkam aktualnie w jednej z trzech prowincji, które podałeś. - wyjaśniła, kładąc odpowiedź gdzieś pomiędzy czterema opcjami. Bo to, że mieszkała w Atsui, a urodziła się w Ryuzaku wcale nie decydowało ostatecznie na jaką prowincję wygląda. Jej wizerunek mógł być mieszaniną różnych miejsc, w których przebywała dłuższy czas. Youmu zdążyła już zapomnieć o dziwacznym toku myślenia, w który wpadł chłopak z wiatrem, więc nawet nie wytknęła mu tej bzdury. Zresztą było to najpewniej jakimś przejęzyczeniem albo skrótem myślowym, a nie faktycznym błędem logicznym, bo ostatecznie jego założenia były niezmiernie trafne.
Potrafiła do pewnego stopnia zrozumieć jego wyjaśnienia odnośnie zbroi. Skoro mu nie przeszkadzała, a więc nie przynosiła strat, to tylko zyskiwał na dodatkowej ochronie. Tylko ocenie zostało poddane co innego - system wartości nieznajomego, który stawiał swoje bezpieczeństwo ponad inne rzeczy. Dla Youmu istotniejsze było to, jak wygląda, by być zadowoloną z samej siebie pod każdym aspektem. Chociaż dziewczyna zdawała się być pragmatyczna, gdyż kierowała się jasnym, chłodnym rachunkiem wyników, to jej wartości były skupione wokół wielu tematów i własne życie wcale nie znajdowało się najwyżej. Wolała umrzeć, niż żyć w sposób, który nie satysfakcjonował jej. Była wymagająca, więc do pełnej satysfakcji potrzebowała wiele, zatem musiała wymagać wiele od samej siebie. Dla niej zbroje były absurdalne, bo każdy atak metalową bronią mogła zatrzymać zanim ten nawet wszedł w skuteczny zasięg, korzystając ze swoich klanowych zdolności. Zbroje, chociaż niekoniecznie musiały ograniczać ruchy, to były po prostu niewygodne. Dłużej się je zdejmowało, dłużej zakładało, dłużej czyściło, dłużej naprawiało i wymagały większego nakładu pieniężnego, a także większego warsztatu, aby je stworzyć i zachowywać w odpowiedniej kondycji. Youmu cały swój krawiecki asortyment mogła, na dobrą sprawę, nosić przy sobie. Pomijając oczywiście metry różnego rodzaju materiałów, które stanowiły sporą część jej mieszkania.
- Jako ninja musisz rozumieć, że pewne defensywy z czasem przestają wystarczać, a korzystanie z nich jest tylko zbędnym czynem, który prowadzi do straty potencjału. Wystarczy skorzystać z lepszej obrony lub zrobić coś innego, aby nie polegać na tej defensywie. - powiedziała dosyć poważnie, początkowo nie tłumacząc zupełnie do czego zmierza. W tym momencie na chwilkę zamilkła, przyglądając się chłopakowi równie uważnie, co on jej wcześniej. Czarne oczy i czarne włosy tworzyły dosyć nudną podstawę, ale nie znaczyło to, że Youmu nie byłaby w stanie dobrać mu jakichś innych barw, które podkreślałyby jego urodę. O to właśnie chodziło, by szaty wyszczególniały nasze mocne strony i były jak ramka dla obrazu - idealnym wykończeniem. Tego nauczyła ją Ayako, która to z uporem maniaka wskazywała na losowych przechodniów, wypytując pannę Nanatsuki w co by ich ubrała, testując jej zmysł artystyczny i wyrabiając gust najwyższych lotów. - Ta cholerna zbroja skrywa Twoją sylwetkę, ale marnujesz okazję, by prezentować się zdecydowanie lepiej. Nie jestem fryzjerką, ale potrafię ocenić urodę innych. Masz ładne rysy twarzy, prawdopodobnie jesteś w swoim najlepszym momencie życia, jeżeli chodzi o urodę - na przełomie męskości i młodzieńczości. Nieco krótsza, bardziej zadbana, po prostu schludniejsza fryzura bardziej pasowałaby Ci. W ten sposób można byłoby skupić się na doborze ubrań do tych monotonnych oczu w wyrazie i barwie. - brzmiała wyjątkowo pewnie siebie, jakby wiedziała, że nie ma prawa się mylić w tym, co mówi. Na chwilę znikły wszystkie wesołe czy zdziwione ekspresje, a pojawiło się skupienie i pewien błysk w oku. Lubiła dobierać ludziom stroje, aby podkreślać ich, zazwyczaj, wątpliwe piękno. Dawało jej to jakieś abstrakcyjne poczucie władzy - nawet z najgorszej szkarady mogła zrobić kogoś gustownego, pełnego klasy lub innej aury, odpowiedniej do cech wyglądu, jakimi się charakteryzowali lub jakie chcieli pożądać. - Czerń jest barwą, która dobrze wygląda z prawie każdą inną. Biel dodałaby Ci klasy, ale także monotonii, której raczej Ci nie brakuje. Mężczyźni różu nie lubią, ale fiołkowy pasowałby Ci idealnie. Czarne kimono z kwiatowym albo po prostu floralnym wzorem wyszytym złotą nicią, wzbogacone o szeroki, elegancki pas obi w kolorze fiołkowym. Miałoby dłuższe, szersze rękawy, które ukrywałyby Twoje dłonie, skrywając wiązane pieczęcie. Na zakończeniach byłaby drobna pętelka, by można było je zakasać i zaczepić o czarny... nie, złoty, trójkątny guzik, który normalnie nie zwracałby na siebie uwagi, że jest niewykorzystanym elementem, a stanowiłby sam w sobie jakąś ozdobę. Reszta nie miałaby większego znaczenia. W czymś takim wyglądałbyś wspaniale, ale zamiast tego masz... szczątkową obronę. - przy ostatnich słowach jej profesjonalizm zaczynał zanikać, a pojawił się drobny uśmiech. Trochę szyderczy, a trochę figlarny - jak wcześniej. Trochę się nagadała, podając swoją, samozwańczo wspaniałą, opinię odnośnie stroju, który powinien nosić, a nie nosi. W normalnych warunkach naprawdę niewielu zasługiwało na to, by podzieliła się z nimi swoim perfekcyjnym gustem i celną poradą stylistyczną, ale miała dobry humor, a temat rozmów skręcił w takim kierunku, że nie liczyło się w tym momencie ile kosztowałoby usłyszenie czegoś takiego z jej ust. W tym momencie zyskiwała więcej samym pokazaniem, że ma na sobie metal, a mógłby mieć wyszukany strój, który w mgnieniu oka dobrała mu Youmu swoim nienagannym zmysłem. Sięgnęła po bukłak z winem, który odkorkowała, ale nie napiła się z niego od razu. W zamian postanowiła jeszcze powiedzieć kilka słów. - Musisz być słaby w defensywie, jeżeli wciąż zawierzasz się zbroi. Na pewnym poziomie zwyczajna broń nie jest w stanie Cię skrzywdzić. Musi być czymś wzmocniona do tego stopnia, że wtedy opancerzenie nie gra roli. Jeżeli znajdujesz się w sytuacji, że trafienie zwykłym żelastwem lub podrzędną techniką jest w stanie Cię zabić, to jesteś żałosny i wymagasz treningu, a nie zbroi. - i chociaż miała dobry humor, to nie przestawała być sobą. W niekoniecznie miły sposób oceniła chłopaka, a następnie pociągnęła solidny łyk wina, które zamknęła i zawiesiła na pasku. Upojenie alkoholowe zaczynało się zmniejszać, więc należało znów osiągnąć pewien komfortowy poziom.
Wcześniej mówił o jej płaszczu, co początkowo zignorowała, ale teraz, gdy już wyraziła swoją opinię, to mogła wrócić do tego tematu. Czy naprawdę był mniej praktyczny? Nie przypominała sobie takiej sytuacji, w której zahaczyłaby nim o coś. Był długi, ale nie na tyle, by ciągnęła go po ziemi, a na pustyni oprócz piasków, to niewiele było na szlakach. Żadnych gałęzi czy kamieni, o które można byłoby zaczepić strój i go uszkodzić. Zresztą - nawet teraz, gdy podróżowała przez kontynent, to nie zdarzyło jej się nic takiego. Chwyciła dłonią za kraniec płaszcza i uniosła go do góry, podciągając go wyżej, by wskazać właśnie postrzępioną część.
- Oko kogoś, kto nosi zbroję pewnie nie wychwyci takich detali, ale mój płaszcz nie jest po prostu poszarpany. To starannie wycięty materiał, który został odpowiednio obszyty, by nie pruć się i nie zahaczać o nic. Musiałabym zapomnieć, że mam na sobie płaszcz, by do tego doszło, a rzadko zdarza się sytuacja, że nie mam go na sobie. - powiedziała samą prawdę, bo postrzępiona część rzeczywiście była stworzona z głową, a zahaczenie o coś byłoby możliwe nawet wtedy, gdyby krańce były proste. W tym momencie puściła trzymany płaszcz i przegładziła go ręką. Ten element garderoby wymagał pewnego przyzwyczajenia się, bo początkowo dla niektórych bywał problematyczny - albo właśnie się zahaczał, albo ciążył, brudził, gniótł, przycinał lub ciągnął. Nawet siadanie na krześle było inne, gdy miało się założony tak długi kawał materiału, który trzymał się tylko na barkach.
Nadszedł moment, w którym chłopak się podniósł, przypominając Youmu, że należy do tych niskich osóbek. Mógł siedzieć dalej, bo rozmowa z nim w ten sposób była wygodniejsza. Przynajmniej nie musiałaby zadzierać głowę wyżej, niż by to robiła podczas rozmowy, czując swoistą dominację. To i tak czuła, ale jeszcze nie tak dosadnie, bo chłopak okazywał się być całkiem rozsądny i, jak na razie, dziewczyna nawet go polubiła. No dobrze, może jest to słowo na wyrost, bo powinno tutaj się znaleźć "tolerowała go", czyli nie robił na niej ani negatywnego wrażenia, ani pozytywnego. Raczej robił dobre wrażenie na tle poprzednich osobników, których spotkała kunoichi na swojej drodze. W porównaniu do Yoshimitsu wypadał doskonale. Tak czy inaczej, był bardziej obiecujący, niż reszta społeczeństwa samym tym, że panna Nanatsuki jeszcze go nie skreśliła. Podkreślił to przedstawieniem się i ukłonieniem, co wyrażało pewien szacunek, nawet taki z grzeczności. Nie mógł liczyć na to samo od czarnowłosej, która jeszcze go nie szanowała. Nie powiedział nic, co by ją ruszyło. No, może oprócz tej córki kupca. Tym zyskał jej zainteresowanie.
- Youmu Nanatsuki. - rzuciła krótko i na temat. Nie dodawała, że jest jej miło, bo nie było jej wcale miło go poznawać. Było... normalnie, chociaż ta normalność ostatnio kulała. Nie potrafiła przyznać przed samą sobą, że Toshiro nie zasługuje jeszcze na mieszanie go z błotem. Oczywiście trochę pomyj mogła na niego wylać z czystego faktu, że nie był nią, a ona była jedyna w swoim rodzaju, zaś nad nią nie znajdował się nikt. To z miejsca czyniło go gorszym, ale jak na razie jeszcze nie na tyle w szkarłatnych oczętach, aby był dosadnie opisywany jak Shins lub Pojeb znany, dla Youmu, także jako Skwarek. Rozmowa przebiegała niecodziennie przyjaźnie, ale to w tym momencie nie zwróciło uwagi kunoichi, która była po prostu zadowolona, że jej rozmówca nie jest skończonym idiotą, a może jedynie głupcem na manowcach. - Najprawdopodobniej. Zależy co jest Twoim celem. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że uczestnictwo? - prychnęła, zadając to pytanie retoryczne i ponownie założyła ręce na piersi, opierając się jeszcze mocniej o pień drzewa. Chodziło jej po prostu o to, że celem może być zwycięstwo na turnieju, zebranie informacji, zyskanie sławy, a nie coś tak nieznaczącego, jak po prostu uczestnictwo. - A więc co jest Twoim celem? - dodała, nie dając mu nawet czasu, by odpowiedział na jej retoryczne pytanie. Może dla niej było retoryczne, ale dla niego niekoniecznie, więc nieświadomie może uratowała go przed kompromitacją, nie dając mu się odezwać, a zadając kolejne pytanie, tym razem właściwe, na które powinien odpowiedzieć.
Niedaleko za krzaczkiem - okolice wioski
- Youmu Nanatsuki
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
- Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103822#p103822
- Multikonta: Airen Akamori
- Toshiro
- Posty: 1355
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Niedaleko za krzaczkiem - okolice wioski
Prawdą było, że Toshiro wpadł w pewnego rodzaju grę, której nie był świadomy. Zgadywanka na temat pochodzenia jego rozmówczyni najwidoczniej jej się całkiem spodobała, ponieważ wyglądała na zaintrygowaną. Jej wyraz twarzy i sama mimika wskazywała na to, że zdawała się słuchać jego rozważań i domysłów z dość sporą uwagą. Zdecydowanie działało to na korzyść podtrzymywania z nią rozmowy. Choć dalej zupełnie bezpieczne, bez żadnego spoufalania się, a co za tym idzie zdradzania poufnych informacji, czy też po prostu zwierzania się. Od tak, mógł oderwać się od rzeczywistości, pogłowić się nad jakimś problemem, który niekoniecznie dotyczył jego lub czyjegoś być albo nie być. Na prawdę miła odmiana tak po prostu porozmawiać z kimś o wszystkim, ale i o niczym. Oczywiście Nishiyama mimo tego nie tracił czujności i nie zamierzał tak łatwo sprzedać się na tacy komuś, kogo tak na prawdę w ogóle nie znał.
-Zatem pochodzisz jednak z Ryuzaku no taki. Kto by się spodziewał...- powiedział lekko zdziwiony tym faktem czarnowłosy. I spojrzał prosto w czerwone ślepia jego rozmówczyni. Było w nim widać nutkę podziwu? Nie... Raczej zaciekawienia, bądź zdziwienia? Kto go tam wie z tymi jego czarnymi jak smoła ślepiami. Bez konkretnego wyrazu, składu, ładu, czy też nawet konkretnego celu. Może nawet po rozpoczęciu rozmowy z czarnowłosą było w nich widać jakiś błysk, bardzo nikły, ale jednak, choć tak na prawdę jeszcze dużo brakowało do tego, aby rzeczywiście oderwać go od tego co trawiło cały czas jego duszę. Od środka. Bardzo powoli i subtelnie. Czasem zdawało mu się nawet samemu zatracać samego siebie, co było już nie raz widoczne i przez co musiał cierpieć podwójnie.
Kwestia rozmowy o pochodzeniu budziła w nim dość dziwne i niepokojące uczucie. Na jego szczęście temat nie był zbyt długo ciągnięty. Na prawdę dziwnie czułby się rozmawiając na temat swojego pochodzenia, ponieważ... To po prostu był temat na dłuższą rozmowę i na pewno z kimś bardziej zaufanym niż przypadkowa osoba wzięta z ulicy. Miał problem rozmawiać o tym ze swoimi bliskimi przyjaciółmi, a co dopiero z kimś kogo poznał dosłownie chwilę temu. Czasem jednak tak jest, że powiesz wszystko nieznajomemu, ponieważ on nie ma komu zdradzić twoich najskrytszych tajemnic, a także będzie wobec Ciebie zupełnie obiektywny. Nie raz chciałoby się poznać opinię trzeciej osoby na temat danej sprawy, ale... Zawsze chroni nas w takich sytuacjach wstyd do przyznania się do danej sytuacji lub mimo wszystko po prostu nieufność do danej osoby.
Dziewczyna przyznała mu częściową rację odnośnie jego pokręconej dedukcji na temat jej pochodzenia. Być może w jej głowie nie miała zbytnio sensu, ale dla niego, mieszkańca gór jak najbardziej. Takie cienkie płaszczyki nie nadawały się na pogodę panującą w górach. Tym bardziej na wyspach, które swoją srogością zraziły zapewne wielu podróżników. Jeśli zaś chodziło o las... Niedawno spędził w nim wiele czasu, choć w warunkach wytworzonych sztucznie przez biju, to jednak. Miał co opowiadać. Było gorąco jak cholera, a trudno było oddychać zupełnie jak w przypadku wspinaczki na najwyższe szczyty. Nigdy wcześniej tego nie doświadczył, nawet podczas swojej podróży do pustynnnych terenów, gdzie poznał też jedną kunoichi. Nie była to zbyt długa znajomość, jednak dość pamiętna, ponieważ był to kolejny przypadek, gdzie najzwyczajniej w świecie został oszukany. Wtedy również szukał chwili oddechu, a jedyne co znalazł to kolejne zlecenie, które miał podjąć z ów kunoichi. Jak się szybko, musiał się wszystkim zająć samemu, ta zaś zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, aby potem jak gdyby nigdy nic pojawić się w Midori. Oczywiście Toshiro nie zniżał się do tego poziomu, aby podejść i zapytać o co jej chodziło i dlaczego tak bezczelnie zostawiła go z tym wszystkim samego. Zniósł to wszystko z godnością, sam się nie odezwał. Czy to dobrze? Nie jemu oceniać. W każdym razie był tu i teraz. Dla niego nigdy nie był istotne kto skąd pochodzi, tylko co sobą reprezentuje, a jak na razie oprócz kilku wyjątków, nie spotkał nikogo kto by reprezentował sobą cokolwiek godnego.
Nishiyama nie mógł jednak wyjść z podziwu kiedy jego rozmówczyni dała mu wykład na temat jego wyglądu, a także zbroi, za którą rzekomo ukrywa swoją słabość w walce w zwarciu. Co prawda rzeczywiście mówiła całkowicie z sensem na temat defensywy, ale jednak zdziwiło go kiedy zaczęła go... komplementować? Tak, to chyba to słowo, które powinno zostać tutaj użyte i jak najbardziej pasowało. Nie zamierzał jednak w żadnym wypadku wchodzić jej w zdanie. Po prostu słuchał. Chłonął informacje, które mu przekazywała, a także dalej przekonywał się z jaką osoba ma tutaj do czynienia, bo zdecydowanie była to dusza artystki. Nikt o zdrowych zmysłach i zwyczajnych poglądach nie wykładałby mu teraz o tym jak to powinien zmienić fryzurę, ubierać się jakoś inaczej, czy też po prostu zmienić kolorystykę swoich ubrań. Toshiro jednak bardzo lubił czerń i czuł się w niej bardzo komfortowo. W dużej mierze przypadków zapewniała mu zupełną anonimowość. Po prostu zlepiał się z tłumem. Poza tym on nie chciał się przecież wyróżniać, o to w tym wszystkim chodziło, aby nie przykuwać zanadto niczyjej uwagi. Kunoichi zaś swoim strojem prezentowała zupełnie co innego. Chciała prezentować siebie zupełnie nie zważając na to, czy ktoś będzie przywiązywał do niej większą uwagę czy też nie.
-Mówisz, że powinienem zrobić coś z włosami? Jakiś czas temu je ścinałem ze względu na udział w pewnym... Przedsięwzięciu.- powiedział pewnie i zdecydowanie i na chwilę się zamyślił na myśl o Midori, a także o tym co się działo potem. - A co byś radziła z nimi zrobić?- dodał bardzo szybko gdy otrząsnął się z bardzo krótkiego letargu. Szczerze chciał poznać opinię dziewczyny, ponieważ zaciekawiło go to z jaką pasją mówiła o tym wszystkim. Nie dało się nie dostrzec błysku w oku kiedy zaczęła go "stroić". Zdecydowanie było widać, że jest teraz w swoim świecie, gdzie to ona dyktuje warunki. Choć Nishiyama nie podążał za modą, to zawsze cenił ludzi z pasją, a dziewczyna zdecydowanie do nich należała. Dlatego słuchał z zaciekawieniem tego co miała mu do przekazania. Nie zwykł być biernym słuchaczem stąd pewne pytania, które cisnęły mu się na usta były od razu wypowiadane na głos w przerwach gdy dziewczyna się przez chwilę zastanawiała, czy też przechodziła do innego wątku.
-A fiołkowy, to nie jest taki różowy? Tylko trochę inny?- zapytał zupełnie poważnie zastanawiając się nad tym jak wygląda kolor fiołkowy. Dla niego było to połączenie fioletowego i różowego, co dawało... Jasny różowy. Albo bardzo jasny fioletowy? Toshiro zdecydowanie nie był specem od kolorów co z resztą było widać bo jego ubraniach i monotonnej kolorystyce.
-Mówisz, że warto poświęcić minimalną szansę na obronę dla wyglądu? - tutaj już był nieco bardziej zdecydowany i przynajmniej wiedział o czym mówi. - Po co mi ładny wygląd jeśli miałbym zginąć? Dla kogo mam się stroić? Dla wrogów? Właśnie wracam z misji, w której posiadanie ów zbroi bardzo ułatwiło mi pewien manewr. Nie była ona do tego wymagana, ale jednak oszczędziła kilku nacięć czy siniaków. Myślę... Ba! Nawet wiem, że jest całkiem przydatna pomimo braku walorów estetycznych i zakrywania mojej sylwetki.- ostatnie zdanie zdecydowanie piło do wcześniejszej wypowiedzi jego rozmówczyni. Choć nie mógł nie powiedzieć, że wcześniej nieco mu pochlebiła. Rzeczywiście ubiór, który mu proponowała mógłby mieć ręce i nogi, ale na jakąś uroczystość, a nie na misję, w której na szali stawiał swoje życie. Tak szybko jak przekonał się do rozmówczyni, tak szybko zapaliła mu się lampka ostrzegawcza gdy ta zaczęła wjeżdżać na niego i jego defensywę, a raczej jej brak. Nie negował jej słów, wręcz przeciwnie, wiedział, że były prawdziwe, aczkolwiek nie mógł dać jej znać, że rzeczywiście miał rację dlatego parsknął śmiechem po tym jak zaczęła mu wytykać jego braki. Oprócz tego wydało mu się to zwykłą próbą wyciągnięcia jakichkolwiek informacji na jego temat na co nie zamierzał pozwolić.
-Po prostu lubię mieć jakieś zabezpieczenie i opcje. Sama powinnaś wiedzieć, że w naszym fachu należy być bardzo ostrożnym, a ja takim człowiekiem zdecydowanie jestem. Poza tym... Niezła próba, prawie dałem się złapać na zdradzenie Ci jakiejkolwiek informacji o sobie. Wjazd na ambicję? Musisz się nieco bardziej postarać.- odparł z figlarnym uśmieszkiem. Skoro jego rozmówczyni tak sobie pogrywała, to dlaczego on by nie miał? Pomimo gadki szmatki dalej próbowała coś z tego wycisnąć, niebywałe jak trzeba było uważać nawet w takich drobnych rzeczach. Na szczęście czarnowłosy nie tracił czujności. Szczególnie po ostatnim. Z jednej strony trochę go zawiodło, że rozmowa zaczęła iść w kierunku jak największego wydobywania informacji, ale może jeszcze nie była do końca stracona i dało się ją jakoś odratować. Na prawdę nie miał teraz nastroju na "wywiad" i dowiadywanie się o innych jak najwięcej. Chciał po prostu porozmawiać, bez żadnych zobowiązań.
Gdy czarnowłosa wspominała o płaszczu Toshiro przyjrzał mu się nieco dokładniej. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka nie dostrzegł, że efekt poszarpania był celowy, zaś wykończenie - precyzyjne. Kto by jednak zwracał uwagę na coś takiego przy pierwszej rozmowie? No na pewno nie on. Jedyne co zrobił to skomentował to wzruszeniem ramion. W tej kwestii nie zamierzał się wdawać w dyskusję, ponieważ wiedział już z kim miał do czynienia.
- Nie mam jakiegoś wygórowanego celu. Po prostu chcę się sprawdzić w walce z innymi. To tyle. A Ty? Po co idziesz na turniej? Raczej nie po to żeby dawać innym porady modowe.- uśmiechnął się tutaj cynicznie. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom... Czy jak to tam szło. Skoro Youmu była dla niego kąśliwa, to Nishiayama oczywiście podjął rękawicę i również nieco się odgryzł pokazując, że nie da sobą pomiatać. Poza tym była to też nieco forma rozrywki, przecież kto sobie nie dogryza w bliskim gronie znajomych? Choć Nanatsuki do niego nie należała to zdecydowanie miała dużą szansę na to, aby do tego stopnia awansować.
-Zatem pochodzisz jednak z Ryuzaku no taki. Kto by się spodziewał...- powiedział lekko zdziwiony tym faktem czarnowłosy. I spojrzał prosto w czerwone ślepia jego rozmówczyni. Było w nim widać nutkę podziwu? Nie... Raczej zaciekawienia, bądź zdziwienia? Kto go tam wie z tymi jego czarnymi jak smoła ślepiami. Bez konkretnego wyrazu, składu, ładu, czy też nawet konkretnego celu. Może nawet po rozpoczęciu rozmowy z czarnowłosą było w nich widać jakiś błysk, bardzo nikły, ale jednak, choć tak na prawdę jeszcze dużo brakowało do tego, aby rzeczywiście oderwać go od tego co trawiło cały czas jego duszę. Od środka. Bardzo powoli i subtelnie. Czasem zdawało mu się nawet samemu zatracać samego siebie, co było już nie raz widoczne i przez co musiał cierpieć podwójnie.
Kwestia rozmowy o pochodzeniu budziła w nim dość dziwne i niepokojące uczucie. Na jego szczęście temat nie był zbyt długo ciągnięty. Na prawdę dziwnie czułby się rozmawiając na temat swojego pochodzenia, ponieważ... To po prostu był temat na dłuższą rozmowę i na pewno z kimś bardziej zaufanym niż przypadkowa osoba wzięta z ulicy. Miał problem rozmawiać o tym ze swoimi bliskimi przyjaciółmi, a co dopiero z kimś kogo poznał dosłownie chwilę temu. Czasem jednak tak jest, że powiesz wszystko nieznajomemu, ponieważ on nie ma komu zdradzić twoich najskrytszych tajemnic, a także będzie wobec Ciebie zupełnie obiektywny. Nie raz chciałoby się poznać opinię trzeciej osoby na temat danej sprawy, ale... Zawsze chroni nas w takich sytuacjach wstyd do przyznania się do danej sytuacji lub mimo wszystko po prostu nieufność do danej osoby.
Dziewczyna przyznała mu częściową rację odnośnie jego pokręconej dedukcji na temat jej pochodzenia. Być może w jej głowie nie miała zbytnio sensu, ale dla niego, mieszkańca gór jak najbardziej. Takie cienkie płaszczyki nie nadawały się na pogodę panującą w górach. Tym bardziej na wyspach, które swoją srogością zraziły zapewne wielu podróżników. Jeśli zaś chodziło o las... Niedawno spędził w nim wiele czasu, choć w warunkach wytworzonych sztucznie przez biju, to jednak. Miał co opowiadać. Było gorąco jak cholera, a trudno było oddychać zupełnie jak w przypadku wspinaczki na najwyższe szczyty. Nigdy wcześniej tego nie doświadczył, nawet podczas swojej podróży do pustynnnych terenów, gdzie poznał też jedną kunoichi. Nie była to zbyt długa znajomość, jednak dość pamiętna, ponieważ był to kolejny przypadek, gdzie najzwyczajniej w świecie został oszukany. Wtedy również szukał chwili oddechu, a jedyne co znalazł to kolejne zlecenie, które miał podjąć z ów kunoichi. Jak się szybko, musiał się wszystkim zająć samemu, ta zaś zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, aby potem jak gdyby nigdy nic pojawić się w Midori. Oczywiście Toshiro nie zniżał się do tego poziomu, aby podejść i zapytać o co jej chodziło i dlaczego tak bezczelnie zostawiła go z tym wszystkim samego. Zniósł to wszystko z godnością, sam się nie odezwał. Czy to dobrze? Nie jemu oceniać. W każdym razie był tu i teraz. Dla niego nigdy nie był istotne kto skąd pochodzi, tylko co sobą reprezentuje, a jak na razie oprócz kilku wyjątków, nie spotkał nikogo kto by reprezentował sobą cokolwiek godnego.
Nishiyama nie mógł jednak wyjść z podziwu kiedy jego rozmówczyni dała mu wykład na temat jego wyglądu, a także zbroi, za którą rzekomo ukrywa swoją słabość w walce w zwarciu. Co prawda rzeczywiście mówiła całkowicie z sensem na temat defensywy, ale jednak zdziwiło go kiedy zaczęła go... komplementować? Tak, to chyba to słowo, które powinno zostać tutaj użyte i jak najbardziej pasowało. Nie zamierzał jednak w żadnym wypadku wchodzić jej w zdanie. Po prostu słuchał. Chłonął informacje, które mu przekazywała, a także dalej przekonywał się z jaką osoba ma tutaj do czynienia, bo zdecydowanie była to dusza artystki. Nikt o zdrowych zmysłach i zwyczajnych poglądach nie wykładałby mu teraz o tym jak to powinien zmienić fryzurę, ubierać się jakoś inaczej, czy też po prostu zmienić kolorystykę swoich ubrań. Toshiro jednak bardzo lubił czerń i czuł się w niej bardzo komfortowo. W dużej mierze przypadków zapewniała mu zupełną anonimowość. Po prostu zlepiał się z tłumem. Poza tym on nie chciał się przecież wyróżniać, o to w tym wszystkim chodziło, aby nie przykuwać zanadto niczyjej uwagi. Kunoichi zaś swoim strojem prezentowała zupełnie co innego. Chciała prezentować siebie zupełnie nie zważając na to, czy ktoś będzie przywiązywał do niej większą uwagę czy też nie.
-Mówisz, że powinienem zrobić coś z włosami? Jakiś czas temu je ścinałem ze względu na udział w pewnym... Przedsięwzięciu.- powiedział pewnie i zdecydowanie i na chwilę się zamyślił na myśl o Midori, a także o tym co się działo potem. - A co byś radziła z nimi zrobić?- dodał bardzo szybko gdy otrząsnął się z bardzo krótkiego letargu. Szczerze chciał poznać opinię dziewczyny, ponieważ zaciekawiło go to z jaką pasją mówiła o tym wszystkim. Nie dało się nie dostrzec błysku w oku kiedy zaczęła go "stroić". Zdecydowanie było widać, że jest teraz w swoim świecie, gdzie to ona dyktuje warunki. Choć Nishiyama nie podążał za modą, to zawsze cenił ludzi z pasją, a dziewczyna zdecydowanie do nich należała. Dlatego słuchał z zaciekawieniem tego co miała mu do przekazania. Nie zwykł być biernym słuchaczem stąd pewne pytania, które cisnęły mu się na usta były od razu wypowiadane na głos w przerwach gdy dziewczyna się przez chwilę zastanawiała, czy też przechodziła do innego wątku.
-A fiołkowy, to nie jest taki różowy? Tylko trochę inny?- zapytał zupełnie poważnie zastanawiając się nad tym jak wygląda kolor fiołkowy. Dla niego było to połączenie fioletowego i różowego, co dawało... Jasny różowy. Albo bardzo jasny fioletowy? Toshiro zdecydowanie nie był specem od kolorów co z resztą było widać bo jego ubraniach i monotonnej kolorystyce.
-Mówisz, że warto poświęcić minimalną szansę na obronę dla wyglądu? - tutaj już był nieco bardziej zdecydowany i przynajmniej wiedział o czym mówi. - Po co mi ładny wygląd jeśli miałbym zginąć? Dla kogo mam się stroić? Dla wrogów? Właśnie wracam z misji, w której posiadanie ów zbroi bardzo ułatwiło mi pewien manewr. Nie była ona do tego wymagana, ale jednak oszczędziła kilku nacięć czy siniaków. Myślę... Ba! Nawet wiem, że jest całkiem przydatna pomimo braku walorów estetycznych i zakrywania mojej sylwetki.- ostatnie zdanie zdecydowanie piło do wcześniejszej wypowiedzi jego rozmówczyni. Choć nie mógł nie powiedzieć, że wcześniej nieco mu pochlebiła. Rzeczywiście ubiór, który mu proponowała mógłby mieć ręce i nogi, ale na jakąś uroczystość, a nie na misję, w której na szali stawiał swoje życie. Tak szybko jak przekonał się do rozmówczyni, tak szybko zapaliła mu się lampka ostrzegawcza gdy ta zaczęła wjeżdżać na niego i jego defensywę, a raczej jej brak. Nie negował jej słów, wręcz przeciwnie, wiedział, że były prawdziwe, aczkolwiek nie mógł dać jej znać, że rzeczywiście miał rację dlatego parsknął śmiechem po tym jak zaczęła mu wytykać jego braki. Oprócz tego wydało mu się to zwykłą próbą wyciągnięcia jakichkolwiek informacji na jego temat na co nie zamierzał pozwolić.
-Po prostu lubię mieć jakieś zabezpieczenie i opcje. Sama powinnaś wiedzieć, że w naszym fachu należy być bardzo ostrożnym, a ja takim człowiekiem zdecydowanie jestem. Poza tym... Niezła próba, prawie dałem się złapać na zdradzenie Ci jakiejkolwiek informacji o sobie. Wjazd na ambicję? Musisz się nieco bardziej postarać.- odparł z figlarnym uśmieszkiem. Skoro jego rozmówczyni tak sobie pogrywała, to dlaczego on by nie miał? Pomimo gadki szmatki dalej próbowała coś z tego wycisnąć, niebywałe jak trzeba było uważać nawet w takich drobnych rzeczach. Na szczęście czarnowłosy nie tracił czujności. Szczególnie po ostatnim. Z jednej strony trochę go zawiodło, że rozmowa zaczęła iść w kierunku jak największego wydobywania informacji, ale może jeszcze nie była do końca stracona i dało się ją jakoś odratować. Na prawdę nie miał teraz nastroju na "wywiad" i dowiadywanie się o innych jak najwięcej. Chciał po prostu porozmawiać, bez żadnych zobowiązań.
Gdy czarnowłosa wspominała o płaszczu Toshiro przyjrzał mu się nieco dokładniej. Rzeczywiście na pierwszy rzut oka nie dostrzegł, że efekt poszarpania był celowy, zaś wykończenie - precyzyjne. Kto by jednak zwracał uwagę na coś takiego przy pierwszej rozmowie? No na pewno nie on. Jedyne co zrobił to skomentował to wzruszeniem ramion. W tej kwestii nie zamierzał się wdawać w dyskusję, ponieważ wiedział już z kim miał do czynienia.
- Nie mam jakiegoś wygórowanego celu. Po prostu chcę się sprawdzić w walce z innymi. To tyle. A Ty? Po co idziesz na turniej? Raczej nie po to żeby dawać innym porady modowe.- uśmiechnął się tutaj cynicznie. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom... Czy jak to tam szło. Skoro Youmu była dla niego kąśliwa, to Nishiayama oczywiście podjął rękawicę i również nieco się odgryzł pokazując, że nie da sobą pomiatać. Poza tym była to też nieco forma rozrywki, przecież kto sobie nie dogryza w bliskim gronie znajomych? Choć Nanatsuki do niego nie należała to zdecydowanie miała dużą szansę na to, aby do tego stopnia awansować.
0 x
- Youmu Nanatsuki
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
- Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103822#p103822
- Multikonta: Airen Akamori
Re: Niedaleko za krzaczkiem - okolice wioski
Przedsięwzięcie wymagające ścięcia włosów? Brzmiało to intrygująco, bo cóż mógł robić ninja w ten sposób? Jedyne pomysły, które przychodziły pannie Nanatsuki do głowy były durne, nie pasowały jej do jednak jakkolwiek przyzwoitego Toshiro. Przynajmniej prezentującego się w ten sposób na ten moment. Nie zamierzała jednak wypytywać, bo ostatecznie niewiele ją to obchodziło i wolała jednak nie wchodzić w rozmowę, która najpewniej ją rozczaruje. Tym razem wybrała słodką nieświadomość. Informacje, jakie uzyskałaby nie byłyby warte zawodu i zachodu. Chłopak jednak zapytał o zdanie Youmu na temat tego co powinien zrobić z włosami. Zmrużyła oczy i odepchnęła się od drzewa, stając prosto. Zbliżyła się do młodzieńca i uniosła rękę, próbując mu sięgnąć do włosów. W tym celu musiała także stanąć na palcach, ale ostatecznie jakoś udało jej się chwycić za jego grzywkę, którą wyprostowała, sprawdzając jej prawdziwą długość, a także przyglądając się samemu stanowi kosmyka, który trzymała. Po tym odsunęła się na krok, a później na jeszcze jeden i jeszcze jeden, aż nie musiała tak bardzo zadzierać głowy, aby utrzymać kontakt wzrokowy z Nishiyamą.
- Ja bym ścieniowała boki, aby fryzura się lepiej układała, a grzywkę znacznie skróciła, by nie opadała tak na twarz, a znajdowała się na boku. - fryzjerką nie była - jak mówiła, ale jakiś zmysł miała, który podpowiadał jej, że w ten sposób wyglądałby po prostu lepiej, niż teraz. Ręki uciąć sobie by nie dała, że tak będzie, ale mógł przynajmniej spróbować. Włosy miały to do siebie, że odrastały, więc żadne straty nie były stałe. - Ta grzywka bardziej zmniejsza Ci pole widzenia, niż hełm. - dodała z lekkim uśmiechem na ustach, po prostu szydząc z niego. Taka już była, że bez swojej wredoty i kapki jadu nie potrafiła funkcjonować. Nawet jak kogoś w miarę lubiła. Toshiro i tak był traktowany zdecydowanie lepiej, niż ostatnie dwie, trzy albo i dwadzieścia osób, które czarnowłosa spotkała. Nie miał pojęcia jak odmienny obraz Youmu obserwuje w tym momencie, a jaki mógłby, gdyby tylko powiedział coś nie tak.
Naturalną koleją rzeczy było pytanie o kolor. Oczywiście mężczyźni nie do końca rozróżniali barwy, spłycając ich głębię do najbardziej znanych. Nie wiedzieli co to odcienie, a fiołkowy był odcieniem i różu, i fioletu. Jednak męskie oko Nishiyamy widziało w tym róż, ale inny. Westchnęła, opierając się o drzewo barkiem tak, jak wcześniej. Sto razy bardziej wolała pustynne oazy, niż po prostu lasy. Robaki, węże, żaby, gałęzie, kamienie, martwa roślinność, ostre krzewy i masa innych elementów, które utrudniają odpoczynek, czyli po prostu siedzenie na ziemi i rozmawianie. Tak to musiała stać, co powoli przestawało jej się podobać.
- A błękitny to nie jest taki niebieski tylko inny? A turkusowy to nie jest inny niebieski? A morski? A lazurowy czy kobaltowy, to też nie jest inny niebieski? To są odcienie. - wyjaśniła z takim tonem, jakby była naprawdę zawiedziona, że ktoś może nie wiedzieć tak oczywistych rzeczy. Jako krawczyni musiała mieć oko do barw oraz dłoń do materiałów i tak naprawdę było. Może gdyby w pełni zawierzyła się krawiectwu, a bycie kunoichi odstawiłaby na bok, to osiągnęłaby więcej? Szycie lubiła zdecydowanie bardziej, było jej pasją, przy której zawsze dobrze się bawiła, a bycie ninja? Na ogół problem, który można rozwiązać w satysfakcjonujący sposób. Było to też bardziej konkretne podejście do spraw, można było ugryźć więcej, zyskać więcej. - Czerń sama w sobie jest nudna. Monotonna. Tworzy z Ciebie plamę taką, jak reszta. Stajesz się częścią masy bez wyrazu. Stanowisz element obrazu, a nie obraz sam w sobie. - powiedziała z pewnym wyrzutem w głosie, jakby go oskarżała o coś. Poniekąd tak było, bo znała wielu ludzi, którzy ubierali się krzykliwie, a sobą prezentowali najgorsze ścierwo. Toshiro zasługiwał na lepszą aparycję, bo była w nim nadzieja, że jest całkiem rozsądny. Czarnowłosa złapała się na tym, że może mieć zaburzoną ocenę. Nie wiedziała teraz czy nie wypiła wina trochę za dużo. Jak wytrzeźwieje zupełnie, to zweryfikuje swoje osądy.
Chłopak nabrał trochę wyrazu, gdy zaczął bronić swojej zbroi, którą miał na sobie. Youmu w spokoju wysłuchała co ma do powiedzenia, wpatrując się mu w oczy z wymalowanym na twarzy nieznacznym uśmieszkiem, jakby w myślach drwiła z niego lub po prostu ją bawił. Poniekąd tak właśnie było, gdyż panna Nanatsuki w tej odpowiedzi znalazła coś więcej, niż tylko argumenty za opancerzeniem, a nie gustownym strojem. Ukrywało się tam podejście do życia Nishiyamy. Przynajmniej tak twierdziła dziewczyna, która początkowo przemilczała sprawę. Gdy skończył mówić, spojrzała na drzewo, obok którego stała, przyglądając mu się uważnie. Miało ono nie tak wysoko gałąź, może na nieco ponad trzech metrach. Była dosyć prosta, dopiero przy końcu wyginała się do góry, więc idealnie nadawała się, by na niej odpocząć. Youmu bez najmniejszego ostrzeżenia czy wyjaśnienia ściągnęła z pleców duży shuriken, którym wykonała zamach, by mocnym ruchem wbić go w drzewo na wysokości jej głowy. Może ostrze nie utkwiło głęboko, ale wystarczająco, aby posłużyło za stopień. Dwoma zgrabnymi ruchami dziewczyna wskoczyła na oręż, natychmiast odbijając się od niego i lądując tyłkiem na gałęzi, pozwalając swojemu płaszczowi zwisać po drugiej stronie, by na nim nie siedzieć.
- A dla kogo jesz? Dla kogo walczysz? Dla kogo żyjesz? - zapytała z rozbawieniem w głosie. Dla niej absurdalnym było założenie, że robi się coś zupełnie dla kogoś. Takie życie... nie miało wielkiej wartości. Było cenione jedynie za efekty poświęcenia i nic więcej. - Wszystko powinieneś robić dla siebie. Jeżeli nie zadbasz o siebie, to jesteś jak narzędzie, którego wartość jest wyznaczana przez przydatność. Wyglądaj dla siebie. Prezentuj się godnie, wyeksponuj swoje najlepsze cechy, nie bądź szarą masą tłumu. Zyskasz w ten sposób więcej, niż zbroją. I nie chodzi mi tutaj o pierdolenie innych ludzi jaki jesteś ładny i co o Tobie myślą. - ton się zmienił, teraz mówiła stanowczo i twardo, jakby wykładała nie swoją opinię, a prawo, które rządzi tym światem i do którego Toshiro powinien się zastosować. Powinien, bo nie musiał. Mógł żyć tak jak chce. On był panem swojego losu do momentu, w którym nie zostanie pokonany. - Ich pochlebne opinie są gówno warte, ale pozwalają na więcej, niż myślisz. Perswazją możesz rozwiązać sprawy w taki sposób, że nie dojdzie do sytuacji, w której potrzebowałbyś zbroi. Wystarczy być kimś w oczach innych, prezentować się tak, aby robić wrażenie. Czasami byłbyś dla nich bogaczem, któremu warto pomóc, bo się odwdzięczy Ryo, a czasami pewnym siebie szermierzem, który jest ponad resztą, zaś dla jeszcze innych byłbyś po prostu świetnie prezentującym się młodzieńcem. Jednocześnie byłbyś po prostu sobą, ale w stroju, który wyszczególnia Twoje cechy i nadaje Ci pewności siebie. - wytłumaczyła mu już spokojniej jej spojrzenie na świat, starając się nie wchodzić w szczegóły. Nie zamierzała mu tłumaczyć dlaczego w dobrych ubraniach człowiek czuje się pewniej. Dla niej było oczywiste, że umysł sam nas oszukiwał - gdy podobaliśmy się innym, to podobaliśmy się również sobie, a to nas podbudowywało, dawało pewność siebie, zaś to zupełnie zmieniało wrażenie, jakie się tworzyło swoją osobą. Ona takiego problemu nie miała, bo kochała siebie. To dawało jej surrealne pokłady pewności siebie. - Nie dopuszczaj do sytuacji, że kawałek metalu chroni Twoje życie. W momencie śmierci zrozumiałbyś, że to Ty zawiodłeś, a nie zbroja. - kolejny raz na koniec rzuciła urywkiem większej myśli, nie dając chłopakowi żadnych wskazówek jak ma to rozumieć. Chodziło jej tylko o to, że nawet jeśli teraz zbroja wypełnia jakąś jego lukę, to jest tylko przedmiotem, który może nie spełnić swojej funkcji. Nie było nic pewniejszego, niż pewność, że samemu się nie zawiedzie. Umiejętność obrony przed każdym atakiem. Wystarczyłoby zaskoczyć chłopaka podczas spania, a byłby bezbronny jak dziecko. Bez swojej zbroi, na której polegał. Młoda Maji uważała takie poleganie na kimś lub czymś za obrzydliwie żałosne, aż absurdalne. Nie wierzyła, że można być tak głupim, aby zawierzać się czemuś albo komuś w kwestiach życia lub śmierci. Jej skrzywiony umysł zmuszał ją do treningów, do osiągania pewnej perfekcji czy wspaniałości, którą tak powtarzała w myślach jak mantrę. Wierzyła, że jest ponad innymi, więc starała się ze wszystkich sił taką być, nawet jeżeli teraz jeszcze nie była. Działo się to poza świadomością panny Nanatsuki, która w ten sposób miała doskonałe źródło motywacji. Eliminowała swoje słabe strony, była coraz bardziej oszlifowanym diamentem, wykorzystywała ten potencjał, który posiadała, a nawet zyskiwała nowy, który sobie wymyśliła w swoim odbiciu rzeczywistości.
Wjazd na ambicje? Nabranie się? To prawda, że Youmu chciała zdobywać informacje, ale nie była na tym skupiona do tego stopnia, aby podporządkowywać całą rozmowę temu celowi. Gdyby tylko chciała coś od niego się dowiedzieć, to rozegrałaby to zupełnie inaczej, a nie radziła mu w sprawach mody. Zaśmiała się, gdy skończył mówić, by następnie ciężko westchnąć, mrużąc oczy. Zupełnie jej nie zrozumiał. Ta rozmowa była przede wszystkim po prostu rozmową, a ile by się z niej dowiedziała, to już inna sprawa. Po prostu mówiła, samej nie zdradzając nic, a jeżeli on coś powie... to jego problem.
- Ty jesteś nawet paranoicznie ostrożny. - rzuciła do niego z wrednym uśmieszkiem na ustach, jakby to miało być obelgą. - Nie staram się wyciągnąć z Ciebie informacji. Jeżeli zdradzisz mi istotne rzeczy przy tak błahej rozmowie, to jesteś głupi, a nie nieostrożny. Nie wymagam od Ciebie uzasadniania umiejętności, bo ja nie pytam, ja oceniam. Jeżeli się mylę, to powinieneś być zadowolony, że wyprowadziłam sama siebie na manowce. - ponownie westchnęła, tym razem nawet ciężej. Była jakby zawiedziona chłopakiem, ale w inny sposób, niż by się spodziewał. Nie chodziło jej o jego słowa, o błędne zrozumienie jej, a o światopogląd jaki posiadał, o to kim był naprawdę, a kim mógłby być. - Toshiro, dla osoby, która zna swoją wartość, nieistotne byłoby czy trafiłam w sedno, czy nie. To nie miałoby znaczenia. Nie musisz starać się, bym się nie myliła. Nie musisz się mi tłumaczyć. Po prostu takie budzisz wrażenie, które oceniam. To tylko punkt dla mnie, w kwestii stroju. - dodała od niechcenia, nieświadomie przenosząc temat daleko od zbroi, a bliżej filozofii życia. Jak mogła wytłumaczyć mu co było wartościowe, a co nie, jeżeli on uważał sam siebie za pewne narzędzie, które ma być po prostu skuteczne. Nie zamierzała dłużej ciągnąć tego tematu na ten moment, a rozmowa na chwilę przynajmniej zeszła na temat turnieju. Wyjaśnił swój cel, którym było po prostu sprawdzenie się. Może dla niego było to coś niewygórowanego, ale pewnie nie zdawał sobie sprawy jak istotne było poznanie swoim możliwości. Przy okazji chciał zażartować z Youmu, która przyjęła tą drobną uszczypliwość zaskakująco dobrze, zachichotała lekko, zaczynając machać zwisającymi nogami. Pokiwała energicznie głową na boki, zaprzeczając, po czym uśmiechnęła się szerzej, odsłaniając ząbki.
- By zebrać informacje. - powiedziała z nieskrywaną satysfakcją, udowadniając, że całe przypuszczenia Toshiro były zupełnie błędne. Skoro wybierała się tam, aby się czegoś dowiedzieć, a on jest uczestnikiem, to tak czy siak dowie się o nim więcej, niż gdyby zaczął paplać przy rozmowie o zbroi. - Widzisz, Toshiro, jesteś nieostrożny. I tak się dowiem swojego. - po tych słowach zaśmiała się lekko, ale zdecydowanie była dumna z siebie, że chłopak nic nie może zrobić z tym faktem. Mógłby się jedynie wycofać, lecz wtedy porzuci swój cel, a Youmu i tak wykona swój, zatem straci jedynie on. Była w pozycji, która zawsze zwyciężała w ten drobnej przepychance. - To dobry cel, poznać swoje granice. Niepewność rodzi zawahanie, a, jak pewnie wiesz, to prowadzi do szybkiej śmierci w naszym fachu. - trochę z niego zakpiła, bo wypowiadał się tak, jakby posiadał masę doświadczenia, a jednocześnie nie robił wrażenia kogoś, kto jest pewien siebie z tego powodu. To tak, jakby grozić, dygocząc ze strachu. - Zbytnia pewność siebie to sposób na samobójstwo, więc wyjątkowo istotne jest poznanie własnych możliwości. Poznasz swoją wartość. - dokończyła myśl, niejako go chwaląc za taki, a nie inny cel. Może nie podjął go ze świadomością jak rozsądny jest, ale przynajmniej dążył w dobrym kierunku, dodając tylko wrażenia, że ma w sobie sporo potencjału, ale nie ma go kto ukierunkować i sam też się nie ukierunkował. Youmu miała nieodparte wrażenie, że chłopak nie wie czego pragnie od życia, nie wie też co ze sobą zrobić. Po prostu... żył i tyle. Żył tak, jak najlepiej potrafi, jednak bez pomysłu.
- Wiesz, Toshiro, zdążyłam poznać dwójkę innych uczestników turnieju. Poznałam ich umiejętności. Nie zrozum mnie źle, nie przyszłam tutaj handlować informacjami, ale nie znaczy, że nie mogłabym tego zrobić. - zaczęła, trochę wyprowadzając go swoimi słowami w złym kierunku. Nie chodziło jej do końca o wymianę albo sprzedaż. Bardziej intrygowało ją co by zrobił, gdyby dostał taką przewagę. Gdyby zainwestowała w niego, dzieląc się z nim tym kawałkiem informacji, który dostała właściwie za darmo. Yoshimitsu sam się przedstawił jako Kaguya, a Shins jasno dał znać, że jest Douhito. Nie próbowała nawet dowiedzieć się, a dowiadywała się i tak. Jednocześnie sama nie dała żadnych wskazówek odnośnie jej zdolności. Nawet nikt nie mógł być pewien, że będzie uczestniczką. - Twoja ostrożność jest wskazana. Dwójka głupców zdradziła się bez mojej pomocy. Nie musiałam tkać podstępu, aby wyciągnąć coś od nich. Nie robiłam tego tak, jak z Tobą. - wyjaśniła, uśmiechając się do niego w swoim wrednym stylu. To, że nie starała się czegoś dowiedzieć nie znaczyło, że nie zależało jej na tym. Zyskane informacje miała zamiar wykorzystać, ale Toshiro nie musiał być ostrożny, a wystarczyło, że nie był głupi, by nie mówić o tym co potrafi przy pytaniach o powód noszenia zbroi. Było to trochę zbyt oczywiste i durne, aby zadziałało. Nawet Youmu szanowała go bardziej, niż on siebie, powołując się na ostrożność, zarzucając jej jakiś wjazd na ambicję. Uważała go za sprytniejszego, zatem nawet nie wpadła na to, że tak idiotyczny sposób mógłby zadziałać. Tak czy inaczej, dała mu znać, że posiada cenne informacje, które mogą być jego. Pomysł, w którym wykorzystuje Nishiyamę do pokonania Shinsa lub Yoshimitsu wydawał jej się wyjątkowo intrygujący. Wystarczyło go przygotować do walki, a później uświadomić chłopakom, że byli przegrani od samego początku. To byłoby zabawne.
- Ja bym ścieniowała boki, aby fryzura się lepiej układała, a grzywkę znacznie skróciła, by nie opadała tak na twarz, a znajdowała się na boku. - fryzjerką nie była - jak mówiła, ale jakiś zmysł miała, który podpowiadał jej, że w ten sposób wyglądałby po prostu lepiej, niż teraz. Ręki uciąć sobie by nie dała, że tak będzie, ale mógł przynajmniej spróbować. Włosy miały to do siebie, że odrastały, więc żadne straty nie były stałe. - Ta grzywka bardziej zmniejsza Ci pole widzenia, niż hełm. - dodała z lekkim uśmiechem na ustach, po prostu szydząc z niego. Taka już była, że bez swojej wredoty i kapki jadu nie potrafiła funkcjonować. Nawet jak kogoś w miarę lubiła. Toshiro i tak był traktowany zdecydowanie lepiej, niż ostatnie dwie, trzy albo i dwadzieścia osób, które czarnowłosa spotkała. Nie miał pojęcia jak odmienny obraz Youmu obserwuje w tym momencie, a jaki mógłby, gdyby tylko powiedział coś nie tak.
Naturalną koleją rzeczy było pytanie o kolor. Oczywiście mężczyźni nie do końca rozróżniali barwy, spłycając ich głębię do najbardziej znanych. Nie wiedzieli co to odcienie, a fiołkowy był odcieniem i różu, i fioletu. Jednak męskie oko Nishiyamy widziało w tym róż, ale inny. Westchnęła, opierając się o drzewo barkiem tak, jak wcześniej. Sto razy bardziej wolała pustynne oazy, niż po prostu lasy. Robaki, węże, żaby, gałęzie, kamienie, martwa roślinność, ostre krzewy i masa innych elementów, które utrudniają odpoczynek, czyli po prostu siedzenie na ziemi i rozmawianie. Tak to musiała stać, co powoli przestawało jej się podobać.
- A błękitny to nie jest taki niebieski tylko inny? A turkusowy to nie jest inny niebieski? A morski? A lazurowy czy kobaltowy, to też nie jest inny niebieski? To są odcienie. - wyjaśniła z takim tonem, jakby była naprawdę zawiedziona, że ktoś może nie wiedzieć tak oczywistych rzeczy. Jako krawczyni musiała mieć oko do barw oraz dłoń do materiałów i tak naprawdę było. Może gdyby w pełni zawierzyła się krawiectwu, a bycie kunoichi odstawiłaby na bok, to osiągnęłaby więcej? Szycie lubiła zdecydowanie bardziej, było jej pasją, przy której zawsze dobrze się bawiła, a bycie ninja? Na ogół problem, który można rozwiązać w satysfakcjonujący sposób. Było to też bardziej konkretne podejście do spraw, można było ugryźć więcej, zyskać więcej. - Czerń sama w sobie jest nudna. Monotonna. Tworzy z Ciebie plamę taką, jak reszta. Stajesz się częścią masy bez wyrazu. Stanowisz element obrazu, a nie obraz sam w sobie. - powiedziała z pewnym wyrzutem w głosie, jakby go oskarżała o coś. Poniekąd tak było, bo znała wielu ludzi, którzy ubierali się krzykliwie, a sobą prezentowali najgorsze ścierwo. Toshiro zasługiwał na lepszą aparycję, bo była w nim nadzieja, że jest całkiem rozsądny. Czarnowłosa złapała się na tym, że może mieć zaburzoną ocenę. Nie wiedziała teraz czy nie wypiła wina trochę za dużo. Jak wytrzeźwieje zupełnie, to zweryfikuje swoje osądy.
Chłopak nabrał trochę wyrazu, gdy zaczął bronić swojej zbroi, którą miał na sobie. Youmu w spokoju wysłuchała co ma do powiedzenia, wpatrując się mu w oczy z wymalowanym na twarzy nieznacznym uśmieszkiem, jakby w myślach drwiła z niego lub po prostu ją bawił. Poniekąd tak właśnie było, gdyż panna Nanatsuki w tej odpowiedzi znalazła coś więcej, niż tylko argumenty za opancerzeniem, a nie gustownym strojem. Ukrywało się tam podejście do życia Nishiyamy. Przynajmniej tak twierdziła dziewczyna, która początkowo przemilczała sprawę. Gdy skończył mówić, spojrzała na drzewo, obok którego stała, przyglądając mu się uważnie. Miało ono nie tak wysoko gałąź, może na nieco ponad trzech metrach. Była dosyć prosta, dopiero przy końcu wyginała się do góry, więc idealnie nadawała się, by na niej odpocząć. Youmu bez najmniejszego ostrzeżenia czy wyjaśnienia ściągnęła z pleców duży shuriken, którym wykonała zamach, by mocnym ruchem wbić go w drzewo na wysokości jej głowy. Może ostrze nie utkwiło głęboko, ale wystarczająco, aby posłużyło za stopień. Dwoma zgrabnymi ruchami dziewczyna wskoczyła na oręż, natychmiast odbijając się od niego i lądując tyłkiem na gałęzi, pozwalając swojemu płaszczowi zwisać po drugiej stronie, by na nim nie siedzieć.
- A dla kogo jesz? Dla kogo walczysz? Dla kogo żyjesz? - zapytała z rozbawieniem w głosie. Dla niej absurdalnym było założenie, że robi się coś zupełnie dla kogoś. Takie życie... nie miało wielkiej wartości. Było cenione jedynie za efekty poświęcenia i nic więcej. - Wszystko powinieneś robić dla siebie. Jeżeli nie zadbasz o siebie, to jesteś jak narzędzie, którego wartość jest wyznaczana przez przydatność. Wyglądaj dla siebie. Prezentuj się godnie, wyeksponuj swoje najlepsze cechy, nie bądź szarą masą tłumu. Zyskasz w ten sposób więcej, niż zbroją. I nie chodzi mi tutaj o pierdolenie innych ludzi jaki jesteś ładny i co o Tobie myślą. - ton się zmienił, teraz mówiła stanowczo i twardo, jakby wykładała nie swoją opinię, a prawo, które rządzi tym światem i do którego Toshiro powinien się zastosować. Powinien, bo nie musiał. Mógł żyć tak jak chce. On był panem swojego losu do momentu, w którym nie zostanie pokonany. - Ich pochlebne opinie są gówno warte, ale pozwalają na więcej, niż myślisz. Perswazją możesz rozwiązać sprawy w taki sposób, że nie dojdzie do sytuacji, w której potrzebowałbyś zbroi. Wystarczy być kimś w oczach innych, prezentować się tak, aby robić wrażenie. Czasami byłbyś dla nich bogaczem, któremu warto pomóc, bo się odwdzięczy Ryo, a czasami pewnym siebie szermierzem, który jest ponad resztą, zaś dla jeszcze innych byłbyś po prostu świetnie prezentującym się młodzieńcem. Jednocześnie byłbyś po prostu sobą, ale w stroju, który wyszczególnia Twoje cechy i nadaje Ci pewności siebie. - wytłumaczyła mu już spokojniej jej spojrzenie na świat, starając się nie wchodzić w szczegóły. Nie zamierzała mu tłumaczyć dlaczego w dobrych ubraniach człowiek czuje się pewniej. Dla niej było oczywiste, że umysł sam nas oszukiwał - gdy podobaliśmy się innym, to podobaliśmy się również sobie, a to nas podbudowywało, dawało pewność siebie, zaś to zupełnie zmieniało wrażenie, jakie się tworzyło swoją osobą. Ona takiego problemu nie miała, bo kochała siebie. To dawało jej surrealne pokłady pewności siebie. - Nie dopuszczaj do sytuacji, że kawałek metalu chroni Twoje życie. W momencie śmierci zrozumiałbyś, że to Ty zawiodłeś, a nie zbroja. - kolejny raz na koniec rzuciła urywkiem większej myśli, nie dając chłopakowi żadnych wskazówek jak ma to rozumieć. Chodziło jej tylko o to, że nawet jeśli teraz zbroja wypełnia jakąś jego lukę, to jest tylko przedmiotem, który może nie spełnić swojej funkcji. Nie było nic pewniejszego, niż pewność, że samemu się nie zawiedzie. Umiejętność obrony przed każdym atakiem. Wystarczyłoby zaskoczyć chłopaka podczas spania, a byłby bezbronny jak dziecko. Bez swojej zbroi, na której polegał. Młoda Maji uważała takie poleganie na kimś lub czymś za obrzydliwie żałosne, aż absurdalne. Nie wierzyła, że można być tak głupim, aby zawierzać się czemuś albo komuś w kwestiach życia lub śmierci. Jej skrzywiony umysł zmuszał ją do treningów, do osiągania pewnej perfekcji czy wspaniałości, którą tak powtarzała w myślach jak mantrę. Wierzyła, że jest ponad innymi, więc starała się ze wszystkich sił taką być, nawet jeżeli teraz jeszcze nie była. Działo się to poza świadomością panny Nanatsuki, która w ten sposób miała doskonałe źródło motywacji. Eliminowała swoje słabe strony, była coraz bardziej oszlifowanym diamentem, wykorzystywała ten potencjał, który posiadała, a nawet zyskiwała nowy, który sobie wymyśliła w swoim odbiciu rzeczywistości.
Wjazd na ambicje? Nabranie się? To prawda, że Youmu chciała zdobywać informacje, ale nie była na tym skupiona do tego stopnia, aby podporządkowywać całą rozmowę temu celowi. Gdyby tylko chciała coś od niego się dowiedzieć, to rozegrałaby to zupełnie inaczej, a nie radziła mu w sprawach mody. Zaśmiała się, gdy skończył mówić, by następnie ciężko westchnąć, mrużąc oczy. Zupełnie jej nie zrozumiał. Ta rozmowa była przede wszystkim po prostu rozmową, a ile by się z niej dowiedziała, to już inna sprawa. Po prostu mówiła, samej nie zdradzając nic, a jeżeli on coś powie... to jego problem.
- Ty jesteś nawet paranoicznie ostrożny. - rzuciła do niego z wrednym uśmieszkiem na ustach, jakby to miało być obelgą. - Nie staram się wyciągnąć z Ciebie informacji. Jeżeli zdradzisz mi istotne rzeczy przy tak błahej rozmowie, to jesteś głupi, a nie nieostrożny. Nie wymagam od Ciebie uzasadniania umiejętności, bo ja nie pytam, ja oceniam. Jeżeli się mylę, to powinieneś być zadowolony, że wyprowadziłam sama siebie na manowce. - ponownie westchnęła, tym razem nawet ciężej. Była jakby zawiedziona chłopakiem, ale w inny sposób, niż by się spodziewał. Nie chodziło jej o jego słowa, o błędne zrozumienie jej, a o światopogląd jaki posiadał, o to kim był naprawdę, a kim mógłby być. - Toshiro, dla osoby, która zna swoją wartość, nieistotne byłoby czy trafiłam w sedno, czy nie. To nie miałoby znaczenia. Nie musisz starać się, bym się nie myliła. Nie musisz się mi tłumaczyć. Po prostu takie budzisz wrażenie, które oceniam. To tylko punkt dla mnie, w kwestii stroju. - dodała od niechcenia, nieświadomie przenosząc temat daleko od zbroi, a bliżej filozofii życia. Jak mogła wytłumaczyć mu co było wartościowe, a co nie, jeżeli on uważał sam siebie za pewne narzędzie, które ma być po prostu skuteczne. Nie zamierzała dłużej ciągnąć tego tematu na ten moment, a rozmowa na chwilę przynajmniej zeszła na temat turnieju. Wyjaśnił swój cel, którym było po prostu sprawdzenie się. Może dla niego było to coś niewygórowanego, ale pewnie nie zdawał sobie sprawy jak istotne było poznanie swoim możliwości. Przy okazji chciał zażartować z Youmu, która przyjęła tą drobną uszczypliwość zaskakująco dobrze, zachichotała lekko, zaczynając machać zwisającymi nogami. Pokiwała energicznie głową na boki, zaprzeczając, po czym uśmiechnęła się szerzej, odsłaniając ząbki.
- By zebrać informacje. - powiedziała z nieskrywaną satysfakcją, udowadniając, że całe przypuszczenia Toshiro były zupełnie błędne. Skoro wybierała się tam, aby się czegoś dowiedzieć, a on jest uczestnikiem, to tak czy siak dowie się o nim więcej, niż gdyby zaczął paplać przy rozmowie o zbroi. - Widzisz, Toshiro, jesteś nieostrożny. I tak się dowiem swojego. - po tych słowach zaśmiała się lekko, ale zdecydowanie była dumna z siebie, że chłopak nic nie może zrobić z tym faktem. Mógłby się jedynie wycofać, lecz wtedy porzuci swój cel, a Youmu i tak wykona swój, zatem straci jedynie on. Była w pozycji, która zawsze zwyciężała w ten drobnej przepychance. - To dobry cel, poznać swoje granice. Niepewność rodzi zawahanie, a, jak pewnie wiesz, to prowadzi do szybkiej śmierci w naszym fachu. - trochę z niego zakpiła, bo wypowiadał się tak, jakby posiadał masę doświadczenia, a jednocześnie nie robił wrażenia kogoś, kto jest pewien siebie z tego powodu. To tak, jakby grozić, dygocząc ze strachu. - Zbytnia pewność siebie to sposób na samobójstwo, więc wyjątkowo istotne jest poznanie własnych możliwości. Poznasz swoją wartość. - dokończyła myśl, niejako go chwaląc za taki, a nie inny cel. Może nie podjął go ze świadomością jak rozsądny jest, ale przynajmniej dążył w dobrym kierunku, dodając tylko wrażenia, że ma w sobie sporo potencjału, ale nie ma go kto ukierunkować i sam też się nie ukierunkował. Youmu miała nieodparte wrażenie, że chłopak nie wie czego pragnie od życia, nie wie też co ze sobą zrobić. Po prostu... żył i tyle. Żył tak, jak najlepiej potrafi, jednak bez pomysłu.
- Wiesz, Toshiro, zdążyłam poznać dwójkę innych uczestników turnieju. Poznałam ich umiejętności. Nie zrozum mnie źle, nie przyszłam tutaj handlować informacjami, ale nie znaczy, że nie mogłabym tego zrobić. - zaczęła, trochę wyprowadzając go swoimi słowami w złym kierunku. Nie chodziło jej do końca o wymianę albo sprzedaż. Bardziej intrygowało ją co by zrobił, gdyby dostał taką przewagę. Gdyby zainwestowała w niego, dzieląc się z nim tym kawałkiem informacji, który dostała właściwie za darmo. Yoshimitsu sam się przedstawił jako Kaguya, a Shins jasno dał znać, że jest Douhito. Nie próbowała nawet dowiedzieć się, a dowiadywała się i tak. Jednocześnie sama nie dała żadnych wskazówek odnośnie jej zdolności. Nawet nikt nie mógł być pewien, że będzie uczestniczką. - Twoja ostrożność jest wskazana. Dwójka głupców zdradziła się bez mojej pomocy. Nie musiałam tkać podstępu, aby wyciągnąć coś od nich. Nie robiłam tego tak, jak z Tobą. - wyjaśniła, uśmiechając się do niego w swoim wrednym stylu. To, że nie starała się czegoś dowiedzieć nie znaczyło, że nie zależało jej na tym. Zyskane informacje miała zamiar wykorzystać, ale Toshiro nie musiał być ostrożny, a wystarczyło, że nie był głupi, by nie mówić o tym co potrafi przy pytaniach o powód noszenia zbroi. Było to trochę zbyt oczywiste i durne, aby zadziałało. Nawet Youmu szanowała go bardziej, niż on siebie, powołując się na ostrożność, zarzucając jej jakiś wjazd na ambicję. Uważała go za sprytniejszego, zatem nawet nie wpadła na to, że tak idiotyczny sposób mógłby zadziałać. Tak czy inaczej, dała mu znać, że posiada cenne informacje, które mogą być jego. Pomysł, w którym wykorzystuje Nishiyamę do pokonania Shinsa lub Yoshimitsu wydawał jej się wyjątkowo intrygujący. Wystarczyło go przygotować do walki, a później uświadomić chłopakom, że byli przegrani od samego początku. To byłoby zabawne.
0 x

☾ | Youmu Nanatsuki | ☽
Embrace | the | Perfection
- Toshiro
- Posty: 1355
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Niedaleko za krzaczkiem - okolice wioski
Rzeczywiście nie do końca było tak jak mówił. Ów przedsięwzięcie bardziej spowodowało, że to zrobił, a nie na odwrót. Piekielnie gorący wtedy klimat Midori dał mu nieźle popalić, a długie włosy w tym zdecydowanie nie pomagały. Poza tym potrzebował jakiejś zmiany, zewnętrznego bodźca, który pozwoli mu się wyrwać z rutyny. Niestety ścięte włosy tym nie były i bardzo szybko się o tym przekonał, a raczej nie był dostatecznie silny bodźcem. Chyba dopiero kolejna konfrontacja z rzeczywistością i szczera rozmowa uzmysłowiły mu jak bardzo był wcześniej ze wszystkim w dupie. Teraz nie jest lepiej, ale przynajmniej był tego świadomy i mógł zacząć coś z tym robić. Czarnowłosa postanowiła nie ciągnąć tematu, który tak na prawdę nie był dla niego zbyt wygodny, aczkolwiek chciał troszkę się z nią zabawić i ją pozwodzić, zobaczyć jej reakcję gdy zorientuje się, że cały czas nie będzie chciał zdradzić, a jedyne co robi to mąci. Nie dała jednak mu tej satysfakcji, a szkoda. Nic straconego jednak, bo choć jest to "gorący temat", to i tak nie mógłby niczego więcej zdradzić pozostawiając ją w jeszcze większej niepewności.
Gdy Youmu zaczęła zbliżać się do niego na początku chciał się odsunąć i nie dać jej podejść zbyt blisko. Jednak po zobaczeniu tego błysku w oku doskonale wiedział, że nie zamierzała zrobić nic głupiego, a przynajmniej na razie. Dlatego pozostał jedynie element zachwiania, nie protestował gdy ta sięgnęła do jego włosów, a jedynie odprowadził jej rękę wzrokiem. Nie to, że się jej bał, czy też obawiał się nie zdąży zareagować, bo tak bliski kontakt nawet działał na jego korzyść choć dziewczyna nawet tego nie wiedziała. Z resztą na każdym dystansie coś miał. Dlatego nieważne, czy ktoś był bardzo blisko, blisko, średnio daleko, czy też daleko, zawsze Nishiyama miał jakąś odpowiedź.
-Rzeczywiście trochę się ostatnio zapuściłem... - przyznał i parsknął śmiechem gdy usłyszał przytyk odnośnie hełmu. Brunetka zdecydowanie uderzała w jego poczucie humoru. Pełne cynizmu, ironii i przytyków. Wiadomym było, że jeśli było ich za dużo, to robiło się to męczące, jednak ona wpasowywała się w jeszcze dostateczną normę, która tak na prawdę mu nie przeszkadzała. Brał to wszystko na żarty, a nie do siebie. Być może cel jej wypowiedzi był zupełnie inny, ale wtedy można by powiedzieć, że ona po prostu go bawi. Nie było czasu na zadbanie o włosy. Dla niektórych wygląd jest dużo ważniejszy niż cokolwiek innego i Nanatsuki zdecydowanie do takowych ludzi należała, a z drugiej strony był Toshiro, który takimi rzeczami raczej się nie zajmował. Nie miał też nikogo kto by mu coś takiego wcześniej wpoił, ponieważ jego przybrany rodzic był płci męskiej i prawdą było, że kazał mu dbać o siebie, ale niekoniecznie pod takim względem. Chłopak zawsze miał schludne ubrania i wygląd, aczkolwiek w takim zakresie w jakim potrafił go utrzymać. Nie był to na pewno poziom nowopoznanej, ale na pewno prezentował się całkiem nieźle, monotonnie, ale jednak nieźle.
-Jednak czy gdy nie stajesz się monotonną, nudną plamą, to nie jest łatwiej o element zaskoczenia? Jak sama mówisz - staję się częścią masy, wtedy inni zupełnie nie spodziewają się ataku z Twojej strony. Kiedy i w jaki sposób on nastąpi? Mogą sobie gdybać, ale zorientuję się dopiero po nim. Na koniec dnia i tak najważniejsze jest to czy żyjesz Ty, czy ten którego miałaś zabić.- oznajmił z lekkim uśmiechem na ustach. Ten fach rzadko wybaczał błędy i albo dziewczyna nie miała jeszcze sposobności ich popełnić, albo nigdy nie poczuła jak to jest walczyć z ogromną masą energii. Od tamtego czasu Toshiro nabrał respektu do mocy innych, a także do tego, że istnieją rzeczy na tym świecie, które przechodzą ich najśmielsze wyobrażenie. Youmu jednak nie mogła tego wiedzieć, a nawet jeśli by to wiedziała, to raczej bardzo szybko by to wyparła i postawiła na swoim. Nawet się nie spostrzegł gdy podczas tej rozmowy byli już obok siebie baaardzo blisko. Zdecydowanie za blisko jak na standardy bezpieczeństwa rozmów z osobami obcymi. Oboje oparci o pień, jak starzy przyjaciele, albo jakaś młoda flirtująca ze sobą para, która dopiero co się poznała. Niemniej jednak jego rozmówczyni postanowiła to zmienić i dopiero wtedy zdał sobie z tego wszystkiego sprawę. Ta zaś zdjęła wielki shuriken z pleców, a następnie zamchnęła się nim wbijając go mniej więcej na wysokości jego szyi. Nawet nie drgnął. Doskonale mógł śledzić każdy jej ruch, zaś rzut nie był na tyle mocny, aby nie zdołał go uniknąć, czy też zareagować. Samo wbicie się jej broni w drzewo również nie było tak pewne jak wydawało mu się, że powinno być. Toshiro daleko nie musiał się ruszać, więc jedynie odbił się barkiem od drzewa, a następnie wyciągnął shurikena z pnia i wyciągnął go na prostej ręce w stronę Nanatsuki jakby mierząc go w stosunku do niej.
-Nie za duża zabawka jak dla Ciebie?- zagadnął z lekką kpiną w głosie, a następnie sam zmierzył czy dobrze by mu było takim walczyć. Szybko stwierdził, że to raczej też nie była broń dla niego, ponieważ była po prostu zdecydowanie zbyt ciężka. Uważał, że takie ciężkie żelastwo musiało być całkiem niepraktyczne, a jednak z jakiegoś powodu jego rozmówczyni nosiła go ze sobą. Na pewno nie po to, aby odstraszał innych, ani też na pewno nie po to, aby nim rzucać. Jeszcze chwilę ważył go w dłoniach zastanawiając się po co ktoś miałby rzucać czymś tak dużym, ten obiekt jest bardzo łatwy do dostrzeżenia, a co za tym idzie - do uniknięcia. Jeszcze nigdy nie musiał walczyć przeciwko komuś kto używałby czegoś takiego, choć rzeczywiście wiele razy widział je na plecach innych, ale bardziej postawnych osobników. W międzyczasie słuchał jak nagle ton Youmu gwałtownie się zmienia na bardziej stanowczy i pewny siebie. Zupełnie jakby zaczęła mówić jakąś mantrę, którą się kieruje. Pierwsze pytania uznał za zupełne retorycznie, ponieważ odpowiedź była prosta, dla siebie. Jeśli dziewczyna uważała, że jego odpowiedź brzmiałaby inaczej, to cóż... Zdziwiłaby się, jednak nie widział potrzeby wyprowadzać jej z błędu, tym bardziej, że kontynuowała swój długi monolog odnośnie wyglądu, do którego tak bardzo przywiązywała wagę, a który niekoniecznie dla Nishiyamy był najważniejszy. Każdy ma inny system wartości, ważne żeby znaleźć w nim jakiś balans. Gdy usłyszał o kawałku metalu chroniącym życie nie mógł się powstrzymać przed złośliwym uśmieszkiem i podniesieniem po raz kolejny shurikena tak, że teraz ich dzielił.
-To po co nosisz to żelastwo? Raczej nie dla ozdoby, ani rzucania.- oznajmił kąśliwie z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. - Dzięki za radę, staram się jak mogę. Jak na razie jak widać wychodzi. Zarówno ja jestem w całości jak i mój kawałek metalu.- dodał lekko prześmiewczo, ale rzeczywiście miał to wszystko ma myśli i mówił całkowicie poważnie. - Może rzeczywiście czasem powinienem pomyśleć nad czymś co... Wzbogaciłoby moją aparycję, ale to bardziej podczas życia codziennego. Chyba w tej zbroi nie prezentuję się aż tak źle?- zaśmiał się i aktorsko zaczął się przeglądać. Kawał solidnej i do tego pięknej roboty. Nie zapłaciłby przecież za byle co. Toshiro raczej nigdy nie polegał na tym, że zbroja go ochroni, ale jeśli jest choć ta niewielka szansa, że gdy zawiedzie to tak się stanie, to dlaczego miałby tego nie wykorzystać na swoją korzyść? Wiadomym było, że przy lepszych, mocniejszych, silniejszych technikach nie było praktycznie znaczenia czy ktoś posiadał tego typu ochronę, ale przy innych starciach mógł czasem włożyć mniej wysiłku, aby się chronić, żeby lepiej zaatakować. Gdyby tego nie było - poradziłby sobie, bo dlaczego miałby tego nie zrobić?
-Zgadzam się, ale ostatnim razem dzięki temu znalazłem się tutaj gdzie jestem. Przeżyłem kolejny dzień.- odparł nie zważając na ton jej wypowiedzi, a następnie pozwolił jej kontynuować. Rzeczywiście było w tym trochę racji, ale też nie do końca. Wszystko co robił miało mu zapewnić byt. Dalszą egzystencję w tym świecie, aby spełnić postawione przez siebie cele. Aby do tego to się udało, to musiał przecież żyć, nieprawdaż? A jak łatwiej przeżyć niż być nad wyraz ostrożnym i zduszać niebezpieczne sytuacje w zarodku? Odpowiedź odnośnie zebrania informacji wcale go nie dziwiła. Był to dla niego cel drugorzędny, który również zamierzał spełnić, a robił to jak się okazało - nawet w tej chwilii.
-Wiadomo, że prędzej czy później dowiesz się tego czego chcesz, bo skoro idziesz na turniej to musi Ci zależeć głównie na umiejętnościach innych.Przecież po to się idzie na turnieje, aby je zaprezentować. Pozostaje kwestia tylko kiedy się o nich dowiesz i czy nie będzie już wtedy za późno. Na szczęście na turnieju nic nam nie grozi, więc dostaniesz swoje informacje, oczywiście jak mówiłem - kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. - oznajmił po chwili namysłu, a na końcu dodał złośliwy uśmieszek. Oczywiście chodziło tu o moment, gdzie dana osoba nie będzie mogła już odpowiednio zareagować, a Nishiyama potrafił doskonale stwarzać takie sytuacje.
-Dokładnie, dlatego tam idę, żeby sprawdzić co jest dla mnie największym zagrożeniem w warunkach, które nie pozwolą mi zginąć, a przynajmniej jest na to duża szansa, bo wiadomo... Przypadki chodzą po ludziach.- patrząc w górę zastanawiał się czy Nanatsuki rzeczywiście jest tam wygodniej, czy po prostu weszła na górę, żeby to ona patrzyła na niego z góry, a nie on na nią. Niektórzy bowiem cierpieli na kompleks niższości i musieli dowartościowywać się czy to właśnie przez ekstrawagancki strój, czy też przewagę wysokości jak w tym przypadku.
-Informacje potrafią być bardzo cenne, nawet cenniejsze niż życie, więc Ci, którzy tak łatwo się sprzedając są głupcami bez przyszłości. Tamta dwójka raczej na pewno do nich należy. Jeśli ja mam zdradzić coś o sobie, to nie ma opcji żebym na to poszedł. Poza tym nie wiem kto w tym turnieju uczestniczy, więc nie miałbym jak Ci odpłacić innymi informacjami...- oznajmił spokojnie, kalkulując sobie wszystko w głowie i zerkając w pustą przestrzeń. -Chyba, że Twoja propozycja ma jakieś głębsze dno i Ty też skorzystasz na przekazanych mi informacjach. - po raz kolejny uśmiechnął się patrząc się wprost w szkarłatne tęczówki jego rozmówczyni.
-Teraz jednak myślę, że na nas już pora. - wyciągnął swoją dłoń w jej kierunku. Doskonale wiedział, że jest w stanie sama zejść z drzewa, tylko był ciekaw jak na to zareaguje. Wyśmieje go? Przyjmie dłoń przy opadaniu, czy po prostu zignoruje?
-Jeśli mamy iść na turniej, to trzeba tam się czym prędzej dostać, raczej nie będą na nas czekać, a droga jest całkiem długa. Będziemy mieli jeszcze okazję trochę porozmawiać po drodze jeśli się ze mną udasz skoro i tak zmierzamy w tym samym kierunku. Co Ty na to?- zagadnął i nie zważając na przyjęcie oferty czy też jej odrzucenie nie pozostało mu nic innego jak udać się we wcześniej wspomnianą podróż do Teiz.
z.t.+ Youmu?
Gdy Youmu zaczęła zbliżać się do niego na początku chciał się odsunąć i nie dać jej podejść zbyt blisko. Jednak po zobaczeniu tego błysku w oku doskonale wiedział, że nie zamierzała zrobić nic głupiego, a przynajmniej na razie. Dlatego pozostał jedynie element zachwiania, nie protestował gdy ta sięgnęła do jego włosów, a jedynie odprowadził jej rękę wzrokiem. Nie to, że się jej bał, czy też obawiał się nie zdąży zareagować, bo tak bliski kontakt nawet działał na jego korzyść choć dziewczyna nawet tego nie wiedziała. Z resztą na każdym dystansie coś miał. Dlatego nieważne, czy ktoś był bardzo blisko, blisko, średnio daleko, czy też daleko, zawsze Nishiyama miał jakąś odpowiedź.
-Rzeczywiście trochę się ostatnio zapuściłem... - przyznał i parsknął śmiechem gdy usłyszał przytyk odnośnie hełmu. Brunetka zdecydowanie uderzała w jego poczucie humoru. Pełne cynizmu, ironii i przytyków. Wiadomym było, że jeśli było ich za dużo, to robiło się to męczące, jednak ona wpasowywała się w jeszcze dostateczną normę, która tak na prawdę mu nie przeszkadzała. Brał to wszystko na żarty, a nie do siebie. Być może cel jej wypowiedzi był zupełnie inny, ale wtedy można by powiedzieć, że ona po prostu go bawi. Nie było czasu na zadbanie o włosy. Dla niektórych wygląd jest dużo ważniejszy niż cokolwiek innego i Nanatsuki zdecydowanie do takowych ludzi należała, a z drugiej strony był Toshiro, który takimi rzeczami raczej się nie zajmował. Nie miał też nikogo kto by mu coś takiego wcześniej wpoił, ponieważ jego przybrany rodzic był płci męskiej i prawdą było, że kazał mu dbać o siebie, ale niekoniecznie pod takim względem. Chłopak zawsze miał schludne ubrania i wygląd, aczkolwiek w takim zakresie w jakim potrafił go utrzymać. Nie był to na pewno poziom nowopoznanej, ale na pewno prezentował się całkiem nieźle, monotonnie, ale jednak nieźle.
-Jednak czy gdy nie stajesz się monotonną, nudną plamą, to nie jest łatwiej o element zaskoczenia? Jak sama mówisz - staję się częścią masy, wtedy inni zupełnie nie spodziewają się ataku z Twojej strony. Kiedy i w jaki sposób on nastąpi? Mogą sobie gdybać, ale zorientuję się dopiero po nim. Na koniec dnia i tak najważniejsze jest to czy żyjesz Ty, czy ten którego miałaś zabić.- oznajmił z lekkim uśmiechem na ustach. Ten fach rzadko wybaczał błędy i albo dziewczyna nie miała jeszcze sposobności ich popełnić, albo nigdy nie poczuła jak to jest walczyć z ogromną masą energii. Od tamtego czasu Toshiro nabrał respektu do mocy innych, a także do tego, że istnieją rzeczy na tym świecie, które przechodzą ich najśmielsze wyobrażenie. Youmu jednak nie mogła tego wiedzieć, a nawet jeśli by to wiedziała, to raczej bardzo szybko by to wyparła i postawiła na swoim. Nawet się nie spostrzegł gdy podczas tej rozmowy byli już obok siebie baaardzo blisko. Zdecydowanie za blisko jak na standardy bezpieczeństwa rozmów z osobami obcymi. Oboje oparci o pień, jak starzy przyjaciele, albo jakaś młoda flirtująca ze sobą para, która dopiero co się poznała. Niemniej jednak jego rozmówczyni postanowiła to zmienić i dopiero wtedy zdał sobie z tego wszystkiego sprawę. Ta zaś zdjęła wielki shuriken z pleców, a następnie zamchnęła się nim wbijając go mniej więcej na wysokości jego szyi. Nawet nie drgnął. Doskonale mógł śledzić każdy jej ruch, zaś rzut nie był na tyle mocny, aby nie zdołał go uniknąć, czy też zareagować. Samo wbicie się jej broni w drzewo również nie było tak pewne jak wydawało mu się, że powinno być. Toshiro daleko nie musiał się ruszać, więc jedynie odbił się barkiem od drzewa, a następnie wyciągnął shurikena z pnia i wyciągnął go na prostej ręce w stronę Nanatsuki jakby mierząc go w stosunku do niej.
-Nie za duża zabawka jak dla Ciebie?- zagadnął z lekką kpiną w głosie, a następnie sam zmierzył czy dobrze by mu było takim walczyć. Szybko stwierdził, że to raczej też nie była broń dla niego, ponieważ była po prostu zdecydowanie zbyt ciężka. Uważał, że takie ciężkie żelastwo musiało być całkiem niepraktyczne, a jednak z jakiegoś powodu jego rozmówczyni nosiła go ze sobą. Na pewno nie po to, aby odstraszał innych, ani też na pewno nie po to, aby nim rzucać. Jeszcze chwilę ważył go w dłoniach zastanawiając się po co ktoś miałby rzucać czymś tak dużym, ten obiekt jest bardzo łatwy do dostrzeżenia, a co za tym idzie - do uniknięcia. Jeszcze nigdy nie musiał walczyć przeciwko komuś kto używałby czegoś takiego, choć rzeczywiście wiele razy widział je na plecach innych, ale bardziej postawnych osobników. W międzyczasie słuchał jak nagle ton Youmu gwałtownie się zmienia na bardziej stanowczy i pewny siebie. Zupełnie jakby zaczęła mówić jakąś mantrę, którą się kieruje. Pierwsze pytania uznał za zupełne retorycznie, ponieważ odpowiedź była prosta, dla siebie. Jeśli dziewczyna uważała, że jego odpowiedź brzmiałaby inaczej, to cóż... Zdziwiłaby się, jednak nie widział potrzeby wyprowadzać jej z błędu, tym bardziej, że kontynuowała swój długi monolog odnośnie wyglądu, do którego tak bardzo przywiązywała wagę, a który niekoniecznie dla Nishiyamy był najważniejszy. Każdy ma inny system wartości, ważne żeby znaleźć w nim jakiś balans. Gdy usłyszał o kawałku metalu chroniącym życie nie mógł się powstrzymać przed złośliwym uśmieszkiem i podniesieniem po raz kolejny shurikena tak, że teraz ich dzielił.
-To po co nosisz to żelastwo? Raczej nie dla ozdoby, ani rzucania.- oznajmił kąśliwie z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. - Dzięki za radę, staram się jak mogę. Jak na razie jak widać wychodzi. Zarówno ja jestem w całości jak i mój kawałek metalu.- dodał lekko prześmiewczo, ale rzeczywiście miał to wszystko ma myśli i mówił całkowicie poważnie. - Może rzeczywiście czasem powinienem pomyśleć nad czymś co... Wzbogaciłoby moją aparycję, ale to bardziej podczas życia codziennego. Chyba w tej zbroi nie prezentuję się aż tak źle?- zaśmiał się i aktorsko zaczął się przeglądać. Kawał solidnej i do tego pięknej roboty. Nie zapłaciłby przecież za byle co. Toshiro raczej nigdy nie polegał na tym, że zbroja go ochroni, ale jeśli jest choć ta niewielka szansa, że gdy zawiedzie to tak się stanie, to dlaczego miałby tego nie wykorzystać na swoją korzyść? Wiadomym było, że przy lepszych, mocniejszych, silniejszych technikach nie było praktycznie znaczenia czy ktoś posiadał tego typu ochronę, ale przy innych starciach mógł czasem włożyć mniej wysiłku, aby się chronić, żeby lepiej zaatakować. Gdyby tego nie było - poradziłby sobie, bo dlaczego miałby tego nie zrobić?
-Zgadzam się, ale ostatnim razem dzięki temu znalazłem się tutaj gdzie jestem. Przeżyłem kolejny dzień.- odparł nie zważając na ton jej wypowiedzi, a następnie pozwolił jej kontynuować. Rzeczywiście było w tym trochę racji, ale też nie do końca. Wszystko co robił miało mu zapewnić byt. Dalszą egzystencję w tym świecie, aby spełnić postawione przez siebie cele. Aby do tego to się udało, to musiał przecież żyć, nieprawdaż? A jak łatwiej przeżyć niż być nad wyraz ostrożnym i zduszać niebezpieczne sytuacje w zarodku? Odpowiedź odnośnie zebrania informacji wcale go nie dziwiła. Był to dla niego cel drugorzędny, który również zamierzał spełnić, a robił to jak się okazało - nawet w tej chwilii.
-Wiadomo, że prędzej czy później dowiesz się tego czego chcesz, bo skoro idziesz na turniej to musi Ci zależeć głównie na umiejętnościach innych.Przecież po to się idzie na turnieje, aby je zaprezentować. Pozostaje kwestia tylko kiedy się o nich dowiesz i czy nie będzie już wtedy za późno. Na szczęście na turnieju nic nam nie grozi, więc dostaniesz swoje informacje, oczywiście jak mówiłem - kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. - oznajmił po chwili namysłu, a na końcu dodał złośliwy uśmieszek. Oczywiście chodziło tu o moment, gdzie dana osoba nie będzie mogła już odpowiednio zareagować, a Nishiyama potrafił doskonale stwarzać takie sytuacje.
-Dokładnie, dlatego tam idę, żeby sprawdzić co jest dla mnie największym zagrożeniem w warunkach, które nie pozwolą mi zginąć, a przynajmniej jest na to duża szansa, bo wiadomo... Przypadki chodzą po ludziach.- patrząc w górę zastanawiał się czy Nanatsuki rzeczywiście jest tam wygodniej, czy po prostu weszła na górę, żeby to ona patrzyła na niego z góry, a nie on na nią. Niektórzy bowiem cierpieli na kompleks niższości i musieli dowartościowywać się czy to właśnie przez ekstrawagancki strój, czy też przewagę wysokości jak w tym przypadku.
-Informacje potrafią być bardzo cenne, nawet cenniejsze niż życie, więc Ci, którzy tak łatwo się sprzedając są głupcami bez przyszłości. Tamta dwójka raczej na pewno do nich należy. Jeśli ja mam zdradzić coś o sobie, to nie ma opcji żebym na to poszedł. Poza tym nie wiem kto w tym turnieju uczestniczy, więc nie miałbym jak Ci odpłacić innymi informacjami...- oznajmił spokojnie, kalkulując sobie wszystko w głowie i zerkając w pustą przestrzeń. -Chyba, że Twoja propozycja ma jakieś głębsze dno i Ty też skorzystasz na przekazanych mi informacjach. - po raz kolejny uśmiechnął się patrząc się wprost w szkarłatne tęczówki jego rozmówczyni.
-Teraz jednak myślę, że na nas już pora. - wyciągnął swoją dłoń w jej kierunku. Doskonale wiedział, że jest w stanie sama zejść z drzewa, tylko był ciekaw jak na to zareaguje. Wyśmieje go? Przyjmie dłoń przy opadaniu, czy po prostu zignoruje?
-Jeśli mamy iść na turniej, to trzeba tam się czym prędzej dostać, raczej nie będą na nas czekać, a droga jest całkiem długa. Będziemy mieli jeszcze okazję trochę porozmawiać po drodze jeśli się ze mną udasz skoro i tak zmierzamy w tym samym kierunku. Co Ty na to?- zagadnął i nie zważając na przyjęcie oferty czy też jej odrzucenie nie pozostało mu nic innego jak udać się we wcześniej wspomnianą podróż do Teiz.
z.t.+ Youmu?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości