Jeśli zaatakuje, zdąży zapewne chwycić za swoją katanę. Nie chciał tracić więcej chakry, ale być może nie było innego rozwiązania. Skupił swoją chakrę raitonu w dłoni, w której trzymał katanę. Lubił to uczucie, gdy używał tej specyficznej chakry, to mrowienie, zupełnie jak gdyby ktoś przepuszczał przez niego stado mrówek, lub też delikatny prąd. Chakrę przelał na swą katanę, a następnie wyrzucił ją w kierunku ziemi obok kobiety. W momencie uderzenia o ziemię, z ostrza miała wydostać się wiązka raitonu, która miała rozejść się wokoło w maksymalnym promieniu, tak by była pewność, że sięgnie ona kobietę i sparaliżuje jej ciało. Minoru liczył również na wzmocnienie swojego raitonu padającym deszczem. To nie był jednak koniec. Gdy tylko jego technika trafi natychmiast zeskoczy ze ściany, by pochwycić ostrze kobiety i przytknąć je do jej pleców. Ostrze przytknął do jej pleców na wysokości prawej łopatki, lecz na lewo od niej. Tak by, jeśli kobieta postanowi, zacząć się wyrywać, nabiła się sama na broń i by po drodze nie było żadnej kości, a jeśli będzie wierzgać mocniej, to przebije sobie płuco.
- Spokojnie, nikt nie musi dzisiaj umierać - wykrzyczał do niej, chcąc przekrzyczeć padający deszcz. Miał nadzieję, że uspokoi się i będzie mógł pomyśleć co z nią zrobić. Naprawdę nie chciał jej zabijać, nie był jednym z tych krwiożerczych shinobi. Miał pierwszą ofiarę za sobą, ale wciąż nie potrafił przejść do porządku dziennego z zabijaniem.
Ukryty tekst