Klinika Mujina

Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Klinika Mujina

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rozmowa toczyła się jakoś do przodu. Było ciepło, więc nikomu się szczególnie nie śpieszyło. Ot, miłe spotkanie okraszone dokończeniem zadania przez Rikę i odebraniem fajnych pieniążków przez Mujina. Tymczasem zamiast myśleć o teraźniejszości, uciekali w przyszłość.
-Chciałabym uczyć mniejszych od siebie. Chciałabym zwiedzić trochę świata i zobaczyć jak tam jest. Byłam tylko w kilku miejscach i to tych najbliżej Ryuzaku. – powiedziała ze smutkiem. – Tam też na pewno mają fajne widoki i w ogóle. Może nawet potrafią „tam” walczyć. Zresztą tobie też pokazałam hologram. Widzisz???
-Jak jeszcze byłam mała, mój tata wrócił z rejsu z takim starym pierdzielem. Okazało się, że sensei Kihara był najukochańszym starym pierdzielem pod słońcem. Pokazał mi kilka rzeczy… inaczej nawet bym nie wiedziała jakie składanie pieczęci może być fajne. Teraz odwiedzam go rzadko. W Hyuo jest źźźźźzimno, a ja szybko się wychładzam. – zaczynała odjeżdżać.
-W każdym razie. Chciałabym pokazywać jak się chodzi po ścianie, jak po wodzie. Może nawet jak zrobić światełko w dłoniach? Wiesz, Mu-jin. Tak żeby czegoś nauczyć, ale żeby nikt czasem nie stał się silniejszy albo fajniejszy ode mnie. – zakończyła, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
A potem musiała wysłuchać pomysłów Mujina. Zioła ją interesowały, ale później musiała użyć Nie Ziewaj no Jutsu.
-Mu-jiiin? Babka Akane jest zielarką. – Rika zupełnie nie przejmowała się tym, czy Mujin wie o kogo chodzi. – masz może jakieś zioła, które przekonałyby ją, że tę pradawną wazę, którą zbiłam kilka miesięcy temu, naprawdę zniszczyła sowa? Już wiem! Musisz pokazać mi swoją klinikę.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Plany, doskonale rozumiał i sam oczywiście je posiadał. Nawet się z nimi podzielił. Co prawda dla niewtajemniczonego w sztukę warzenia leków mogło wydawać się to dość nieznaczące i nudne, ale on wiedział jakie może to mieć zastosowania. Do jego mistrza często przychodzili ninja, prosząc o jakieś smarowidła na miecze, trucizny w kapsułkach albo żeby stworzyć odtrutki. I on to robił, jak najbardziej. Używał tych swoich moździerzy i probówek do stworzenia odpowiedniej mieszanki. Gotował te roślinki, prasował i robił z nimi absolutnie dziwne rzeczy. I z tego wychodziło z tego co tylko chciał. Mujin patrzył się i obserwował, samemu spróbował kilka razy. Ale było strasznie ciężkie dla niedoświadczonego życiem gnojka. Teraz miał to spróbować samodzielnie i jedynym co stało mu na drodze była ta własnie drobna osóbka.
- Hyuo, powiadasz. Nie wiem jak twardym trzeba być, żeby żyć w takich warunkach z własnej woli. - mruknął. Niby tak, ale faktycznie fajnie by było odwiedzić tamtejsze tereny, pooglądać metody pracy tamtejszych medyków. Może jakieś unikalne zioła by się tam znalazły? Może jakieś składniki pochodzenia zwierzęcego? Starte kły czy wnętrzności ryb? Wszystko to mogło się jakoś w medycynie przydać. Do tej pory uznawał jedynie roślinne składniki, ale jego mistrz też używał jakiś dziwactw. Może wyjazd tam jest dobrym pomysłem? Albo ogólnie - podróż gdzieś indziej? Powinien się nad tym zastanowić, może jak wyciśnie z tego obszaru co tylko się da.
- Uczenie młodego pokolenia to naprawdę dobry pomysł. Tylko wiesz, zawsze może to być użyte
do nieodpowiednich celów. Żeby nie pojawiła się nagle fala złodziei-ninja.
- odpowiedział. Chłodne podejście do tematu? Nah, sam przecież był za dzieciaka edukowany przez rodziców. W zasadzie to chyba rodzice powinni takiego czegoś uczyć. Ale jak dziecko nikogo nie miało? No to wtedy faktycznie byłoby dobrze żeby ktoś ich nauczył. I też dziecko pewnie wie jak mówić do innych dzieci. Z doświadczenia.

- Nie produkuję substancji odurzających, przykro mi. Ale pokazać klinikę mogę, tylko muszę pójść do sklepu po nieco sprzętu. Możesz się wybrać ze mną. - zaproponował. Akurat miał zamiar iść po te zioła i statyw, żeby mieć na czym pracować. Generalnie to byłoby mu potrzebne do pracy. A o tą babcię może zapytać jakoś później, kiedy będzie okazja. Zawsze chętnie dogada się z innym przedstawicielem sztuki medycznej. Pogłębianie wiedzy w każdej dziedzinie było nie tylko jego przywilejem, ale i obowiązkiem! Jeśli Rika nie miała jakiś przeciwwskazań albo problemów, to ruszył w stronę odpowiedniego przybytku. Wraz z Riką, o ile zechce. Wolałby żeby szła z nim niż żeby panoszyła się samodzielnie w jego klinice.

z/t z Rika
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Klinika Mujina

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Gdy skończyła demonstrować wszystkie ciekawe przedmioty, pozwoliła Mujinowi we względnym spokoju obkupić się w co potrzeba. Przez chwilę była nawet cicho. Wychodząc, pomachała na pożegnanie swojemu ulubionemu, bez wzajemności, sprzedawcy.
-Mu-jin… jak to co tu robi dmuchawka? To jest RYU-ZA-KU. Tu jest wszystko. – zrobiła ruch ramionami, jakby chciała objąć cały świat. Tak właśnie odpalił się jej lokalny patriotyzm. – mamy szczęście, że tu żyjemy. Słyszałam, że w innych prowincjach wcale nie ma tak bardzo wszystkiego, jak tu.
-A dmuchawka może się przydać. Można nią robić bańki dezorientujące. Takie wiesz, że ktoś na nie patrzy i ty wtedy AAA! Lecisz do przodu jak ostatnio.
Szli trochę w milczeniu.
-Dmuchawką można też w kogoś rzucić!

-Mu-jin..? Do tego pojemniczka weszłyby te twoje substancje. Wtedy byłaby to super broń!
No, i tak dalej. Koniec końców doszli w okolice kliniki Mujina. Rika już zacierała rączki, nie mówiąc jak jest podekscytowana. W końcu zapraszał ją jej nowy kolega. Może też powinna niedługo pomyśleć o zaproszeniu… Tak. Zdecydowanie musi to zrobić. Tymczasem stali przed wejściem. Rika odsunęła się i w dobrych manierach poczekała, aż otworzy drzwi, choć aż świerzbiło ją, aby samej złapać za klamkę i sprawdzić, czy jest otwarte.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Nie miał zamiaru kłócić się z dzieckiem w tak prozaicznym temacie jak fajka do baniek. Może ktoś kto nie toleruje palenia tradycyjnego mógłby sobie takie coś pykać. Jakiś bogacz, ekscentryk, dla którego zwykłe kopcenie jest zbyt konwencjonalne? Może dałoby się do tej wody dodać czegoś fajnego, jakiegoś olejku zapachowego albo koloryzującego wodę. To byłoby fajnie, to mogłoby być jakieś zastosowanie. Relaksacyjno-rekreacyjne. Ale uwagi dziewczynki rozwinęły nieco jego procesy myślowe. Czy dobrze mu było gdyby żył gdzie indziej? W swojej małej rodzinnej osadzie też niczego mu nie brakowało. Tak samo w stolicy. Nie za bardzo czuł całe to bogactwo i różnorodność, bo nie wchodziły one jeszcze w jego zainteresowania. Na przykład różnorodność uzbrojenia czy elementów garderoby. Rodzaje produktów spożywczych. I wiele wiele więcej.
Wrócili do domu. To znaczy on wrócił wraz z nią. Otworzył drzwi i pozwolił jej wejść. Odłożył swój zwój z zakupionymi rzeczami na stole. Pogodził się już z potencjalnymi stratami w arsenale sprzętu i nawet mebli. Szczęśliwie wszystko cenne miał w zamkniętej szczelnie piwnicy ze słabo widocznym włazem w ogródku. Szybko zabrał się do rozpakowywania zakupów. Statyw alchemiczny na jednym ze stolików. Ziółka do szafki, tak samo bandaże. Nasiona zaraz będą posadzone, więc ich nie ma sensu chować. Senbon, kunai i reszta - do kabury. No i jeszcze pojemniczek z formaliną do jednego z mniejszych zwojów w kaburze. I to chyba na tyle. Przygotowaniem zwoju pod technikę pieczętującą może zająć się później.
- I jak się podoba, co? - zapytał Rikę o ogólny stan jego kliniki. Wszystko rzecz jasna sterylne, nawet wychodek wyczyszczony na połysk. Brud w miejscu przeznaczenia medycznego może być powodem niepowodzenia zabiegu, dlatego musiał wszystko utrzymywać w jak najlepszej formie. Klony wyjątkowo pomagały w ogarnianiu tak dużej przestrzeni. Jeśli jednak dziecko nie doceni połysku i ogólnego porządku, to może doceni bogatą kolekcję książek? Natura, zwierzęta, atlasy z roślinami, książki poświęcone medycynie, kamieniarstwu, kowalstwu... Generalnie tematów było dużo, ale stricte materiału dla dzieci nie było żadnego. Wyszedł na chwilę na zewnątrz, chcąc zasadzić nasionka. Wystarczyło wsadzić do dziurek i podlać. I tak też zrobił. Za jakiś czas obrodzi i wtedy będzie miał dodatkowe materiały do produkcji specyfików za półdarmo. Nie żeby skąpił, ale też potrzebował przykrywki. Właściwie mógł się zabrać do tworzenia.
- Mówiłaś coś chyba o jakimś pojemniczku po drodze. O co chodziło? - zapytał, rozstawiając statyw i zbierając potrzebne przyrządy. Wyciągnął ze spiżarni nieco owoców w słoiku i niewielki garnuszek z miodem. I rzecz jasna ziółka.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Klinika Mujina

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Pewnie była nieliczną osobą zadowoloną z faktu, że tu jest. Kto lubi chodzić do lekarza? Może chorzy, ale znów – kto lubi być chorym? Rika nie odwiedzała specjalistów. Przynajmniej nie odkąd pamięta. Choć wychudzona i słaba, miała szczęście do unikania chorób, które były leczone ziółkami babuni. Rika oczywiście spodziewała się jak wygląda klinika, ale… że aż tak czysto? Zbrodnia!
-Ekhm. – dopadł ją kaszel. – masz stanowczo za czysto, Mu-jin. Jak jest bałagan, to goście nie będą lubili cie odwiedzać. Ale jak jest za czysto to też mało fajnie, bo ludzie boją się zaburzyć ten ład. EKHM. Przynajmniej tak słyszałam.
Następnie zrobiła samodzielny obchód, zaglądając to tu, to tam. Ziółka, bandaże, pojemniki na dziwne płyny. To tylko początek. Widziała również inne, bardziej skomplikowane przedmioty, o których zastosowaniu nie miała pojęcia. Technologia nie była jej mocną stroną. Nie tylko nie wiedziała do czego służą te różne wynalazki. Nawet w domu nie angażowała się w tatusiowe prace, gdy tylko trzeba było coś naprawić. Rika uznawała tylko młotek, bo przynajmniej wiedziała do czego służy i że trzeba mocno. No i oczywiście jeszcze kunai. To tyle. Dlatego przy dziwadłach zatrzymała się, popatrzyła jak nic nie kumający gość w muzeum i przeszła dalej. W końcu czekało ją jeszcze bardzo wiele. Okazało się np. że Mujin ma dużo książek.
-Rety, przeczytałeś je wszystkie!? – zapytała, naprawdę w to wierząc. Potem jednak podeszła bliżej, aby przyjrzeć się tytułom. Była tam medycyna, kamieniarstwo, kowalstwo. Co on czyta!? Już rozumiem, dlaczego bywa smutny. – domyśliła się Rika. To na pewno efekt czytania tego.
-Jak chcesz, to właśnie skończyłam cudowny romans. Może ci się spodoba. EKHM, KHE! – zaproponowała.
Rika była grzeczna. Nic nie nabroiła. Wyszła na zewnątrz tuż za gospodarzem i przypatrywała się, jak sadzi jakieś nasiona. To była szybka robota.
-Co z tego urośnie? – zapytała, podchodząc bliżej. – EKHM, EKHM! – tym razem było to szalenie teatralne.
-Mu-jin..? Chyba mam alergię na tę czystość. Obawiam się, że tylko łyżeczka słodkiego syropku może mnie uratować.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Tylko wiesz, w takim miejscu czystość to podstawa. Co jak jakiś paproch wejdzie do rany? Albo dziecko wsadzi brudną rękę do buzi? Wszystko trzeba w takim miejscu zabezpieczyć. - odpowiedział na uwagę Riki. Za czysto? Nigdy nie mogło być "za czysto". Dlatego miał wycieraczkę po obydwu stronach drzwi. I dlatego składzik znajdował się tuż przy drzwiach, żeby można było szybko posprzątać kto co wniósł. I dlatego też często prał swoje bandaże, ubrania, samego siebie odkażał. Wszystko musiało tutaj być na picuś glancuś. Kiedyś jego mistrz powiedział "Zabezpieczaj miejsce pracy tak, żeby nawet największy debil nie byłby w stanie zrobić sobie krzywdy". I tak też robił. Może do przesady dla zwykłych ludzi, ale inni przedstawiciele cechu medycznego doskonale wiedzieli co i jak.
- A i owszem, przeczytałem. Nigdy nie wiadomo, co może przydać się w moim fachu. Na przykład teoria wykuwania broni. To znaczy nigdy mi się nie przydała, ale może! - dodał szybko, rozkładając przybory do tworzenia specyfików, jeszcze przed wyjściem na zewnątrz. Oczywiście, że to czytał. To znaczy no większość. Było kilka ksiąg z przepisami kuchennymi, ale nimi się nie zajmował. I może kilka pozycji niezbyt teoretycznych było na dole, gdzieś z tyłu. No generalnie nie przeczytał wszystkiego, ale przeczytał co się liczyło. A była tego zdecydowana większość. Propozycja o romans została skwitowana krótkim:
- Pewnie, czemu nie. - po którym to Mujin wyszedł i zaczął sadzić nasiona. I potem od razu wrócił do domu, oczywiście po wymianie bandaży i oczyszczeniu dłoni. I po zebraniu miodu i innych składników. W sumie to miał jeden z projektów, w notatniku zapisał go jako "Lek łagodzący" ale nie miał bladego pojęcia co sobie wtedy myślał. Po składzie i opisie.. chyba na gardło. Tak, syrop na gardło.
- Urośnie z tego coś pysznego, dlatego daj mi kilka chwil. Spróbujesz, przekonasz się że było warto. - i zabrał się do pracy. Oczywiście pozwolił Rice podziwiać jego pracę, jego ręce podczas procesu tworzenia najbardziej prostego leku jaki miał w swoim asortymencie. A którego mimo wszystko potrzebował do przypomnienia sobie podstaw tworzenia leków. Dawno tego nie robił, chyba od czasu pożaru po którym musiał nieco odnowić budynek. Ale no, teraz mógł. Więc spróbuje.
Więc no. Na początek podpalił ogień za pomocą krzesiwa i kawałka metalu. Odrobinę czystej wody wlał do pojemnika nad nią. Potrzebował gorąca, aby połączyć ze sobą wszystkie składniki. Z pakietu ziół wybrał te najbardziej potrzebne, które następnie starł w moździerzu na mokrą, zieloną papkę. Do papki dodał nieco miodu i właśnie owoców. Poziomki i maliny. To też starł. Mokrą papkę wrzucił do kawałka materiału i mocno wycisnął do zupełnie innej miseczki. W szmatce pozostały jedynie męty i resztki roślin. Całe dobrodziejstwo spłynęło do pojemnika, przyjmując tym samym lekką błękitną barwę. Proces był niesamowicie skomplikowany i wymagał ABSOLUTNEGO skupienia.
- Ta babcia Akane, nie? - zagadnął podczas wyciskania - Ona też się bawi w jakieś leki? - zapytał niby od niechcenia, zerkając na dziewczę. Może mógłby coś od niej wynieść? Jakąś receptury, praktyki? Lokalne różności? Starczą wiedzę? Lubił spotykać takich ludzi. U których może czaić się wymarła wiedza. To znaczy no, byłaby wymarła gdyby ta osoba faktycznie była martwa. Nie przerywał jednak swojej pracy. Podgrzaną wodę wymieszał z uzyskanym odsączonym płynem. Woda była już stosunkowo ciepła, a pod wpływem ciepła był w stanie połączyć wszystkie składniki w jednolitą masę. Zresztą mieszał przez około minutę, powoli ale intensywnie, chcąc uzyskać jak najlepszy produkt. Nie przypominało to warzenia eliksiru a bardziej robienie zupy. Dlatego też pozwolił sobie sprawdzić czy jest to odpowiednia substancja. Wziął małą łyżeczkę i ujął nieco płynu. Był bardziej gęsty niż woda, ale nie aż tak. Pewnie zasługa miodu. Słodki, smakuje po prostu jak połączenie składników. Ale dobrze. Chyba. Lekki zapach ziół roznosił się w domu. Nie miał zamiaru ulec chytrym ani błagalnym spojrzeniom dziewczynki. Nie miał.
- Masz, poczęstuj się. - powiedział, dając jej łyżkę. Całkowicie inną rzecz jasna. Niewielką porcję nektaru umieścił w małej miseczce. I podał dziewczynie. Niech sobie szama, będzie testerem syropu na bolące gardło. Oczywiście nie zamierzał w żaden sposób wywoływać i niej bólu żeby sprawdzić czy ulży. To byłoby głupie, ale z drugiej mógłby sprawdzić skuteczność zamiast ogólnego smaku. Ale no, kilka minut pracy zostało zakończone. Mógł teraz słuchać narzekań i rozpaczy nieprzyjemnego smaku.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Klinika Mujina

Post autor: Rika Kari Matsubari »

To co mówił Mujin oczywiście miało sens, choć jej średnio się podobało takie podejście. Zapobiegliwość choćby najmniej realnym i najmniej groźnym problemom może być ceniona, gdy leżysz na łóżku walcząc o życiu, ale na pewno nie w przypadku zuchwałej kruszynki symulującej kaszel, aby tylko dostać coś słodkiego. Siliła się jednak na uznanie. Miała przecież świadomość, że sama nigdy nie potrafiłaby utrzymać nawet jednego z pomieszczeń kliniki w tak nienagannym stanie. Może wynikało to z ról, jakie pełnili? Koniec końców, działania Riki mogły zakończyć się powodzeniem nawet po najbardziej nieprzemyślanym posunięciu wykonanym w możliwie najmniej subtelny sposób. W medycynie, jak sądziła, tak się nie dało.
-Niedługo ci przyniosę i sam ocenisz. Jest o takim panu, który się zakochał. Tylko, że wybranka go chce, ale tak jakby nie chce jednocześnie. No i mają też inne problemy. – mówiła z przejęciem. – na pewno ci się spodoba. – zapewniła. W ten oto sposób zapewniła sobie kolejne odwiedziny. Nie lubiła siedzieć całymi dniami w domu, a szlajanie się po mieście w nieskończoność też mijało się z celem. Mając możliwość rozwiązania każdego sporu na swoją korzyść używając jednej tylko pieczęci nie do końca pasowała do młodzieżowego towarzystwa i od dłuższego czasu nie uczestniczyła w nim na co dzień, a tylko okazjonalnie.
Zaraz potem popatrzyła sobie jak Mujin ogarnia ogródek. Czynności które wykonywał nie różniły się szczególnie od tego, co w położonym nieopodal wolnostojącym domku robiła jej mama. Może tyle, że nie spodziewała się, aby z nasionek Mujina także wyrosły kwiatki. Zagranie na kaszel poszło zadziwiająco dobrze. Co prawda podejrzewała, że jej nowy kolega może dołączyć do gry i jedynie udawać, że nie zauważył podstępu, ale nie miało to żadnego znaczenia. Znaczenie miał słodki płyn, do którego właśnie się zbliżała. Wrócili więc do środka, a tam Mujin rozstawił swój sprzęt. Rozpalił ogień, przygotował naczynie i do wlanej do niego wody zaczął dodawać kolejne składniki. Scena rodem ze szkolnych zajęć z chemii, na których to odkrywaliśmy mistyczne substancje i ich magiczne właściwości we wzajemnym kontakcie ze sobą. Coś zrobi pyk, coś zrobi bum. Coś rozpali się oślepiającym światłem, a coś wywoła płomień o niecodziennej, zielonej barwie. Raz tlenek azotu, raz manganian potasu, a jeszcze innym razem dwubułczan pasztetu. Obserwowała jego sprawne ruchy i to jak dorzucał kolejne rzeczy. Pachniało. Miała nadzieję, że będzie też smakować. Mujin odsączył resztki i dalej mieszał. Wydawało się, że zaraz skończy. I tak też się stało. Posmakował, a towarzyszyło temu głośne jak erupcja wulkanu przełknięcie śliny przez Rikę. To było coś więcej niż tylko reakcja fizjologiczna. To było ŻĄDANIE. Bardzo tego chciała. Zabrała swoją działkę zanim Mujin wyprostował rękę w jej kierunku.
Smakujemy.
Wzięła bez zastanowienia łychę syropu i pochłonęła. Odchyliła się na krześle. Każdy wie, jak sok z cytryny wykrzywia buzię, zmuszając mięśnie twarzy do grymasu. Syrop był dobry. Może nie jakiś ulubiony smak, ale dobry i przede wszystkim słodziutki. I właśnie to sprawiło, że rikowe kąciki ust zaczęły powoli wędrować w górę, kończąc przy samych uszach w bardzo szerokiej podkowie uśmiechu.
-Od razu mi lepiej, Mu-jin. – skomentowała. Po czym wzięła jeszcze jedną łyżkę i reflektując się, jak wolno się nabiera, przechyliła misę niczym nielubiany wujek, który nie jadł śniadania by zmieścić więcej przy rodzinnym stole. Po wszystkim nie wytarła ust ręką. Nie ze względu na czystość. Oblizała się szeroko, aby nie zmarnować syropu.
-Wracając do babki Akane, to one bardziej czaruje i nie wszyscy wierzą, że potrafi leczyć. Nie wiem czy to prawda, ale mówi na przykład, że ten naszyjnik mnie chroni. Dostałam go od niej. – powiedziała z dumą wskazując na złoty łańcuszek ze szmaragdowym kamieniem. – W swoim mieszkaniu ma kociołek, w którym często robi różne mikstury. Wygląda to tak, jakby wrzucała wszystko jak leci, ale ona chyba po prostu ma już taką wprawę. Jedno co wiem, to że często gotowała pokrzywy. Nie lubiłam po nie chodzić, bo to potem bolało. Dostałam potem takie grrrube rękawice i w nich mogłam to robić. – opowiedziała. Istotnie, rękawice przypominały te, którymi wrzuca się drewno do schowka.
-Wiesz, Mujin. Ona zawsze dawała mi słodkie syropki, po których czułam się lepiej. A jak czegoś brakowało, co prawie się nie zdarzało, to dawała mi kosteczkę czekolady, żeby zabić ten gorszy smak. Jak byłam mała, to zawsze mi powtarzała, że jestem taka słodka, bo dostaję dużo słodyczy. Myślę, że to prawda. I wydaje mi się, że to pomaga też na drodze ninja. A ty nie chciałbyś być bardziej słodki, Mu-jin?
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Nie tyle martwił się smakiem, co martwił się efektem. Oczywiście takie połączenie składników nie mogło oferować nic konkretnego. Jakieś swędzenie, może lekkie łzawienie. Gdyby to była trucizna, znaczy się. W przypadku leków bardziej martwił się, czy nie będą miały jakiegoś negatywnego wpływu na organizm. Czy wyleczenie kaszlu nie spowoduje przypadkiem wysypki. Albo czy złagodzenie bólu głowy nie spowoduje zgonu po kilkunastu godzinach od zaaplikowania leku. Nie żeby testował to na dziewczynce, przecież sam chwilę temu uszczknął nieco płynu żeby spróbować samemu. Był w stu procentach przekonany - ba, pewny nawet - że nic się nie stanie. Ale na wszelki wypadek... Wolał spróbować samemu, czy jakieś efekty nie pojawią się od razu. Ale z drugiej strony... A co gdyby stworzyć technikę wydalającą trucizny z twojego ciała przez pot? Że pojawia się na twojej skórze, wydalana na skórę. Ooooooo... To byłoby coś. Koniecznie musi to zapisać. KONIECZNIE.
Ale pierw - czy wyszło. Dziewczyna nawet nie owijała w bawełnę, chciała syrop tak szybko jak się da. I chyba wyszło, biorąc pod uwagę jej serdeczny uśmiech. Dzieci nie potrafią kłamać same z siebie, ktoś musi je tego nauczyć. Ale chyba nie byłaby w stanie, nie miałaby powodu. Jej gest i słowa można było uznać za szczere i tego potrzebował. Szybko przelał zawartość miski z głównym produktem do szklanego dzbanuszka. Misja zakończona powodzeniem. Syrop na kaszel stworzony, tester zadowolony.
- No i dobrze. Specyfik na kaszel stworzony. Dopiero początek, później stworzę jeszcze lepsze dziwactwa. Takie których już nie warto próbować. - dodał jeszcze, Ta, planował tworzyć różne dziwności pokroju
nawet trucizn. Nie żeby chciał próbować ich na kimkolwiek poza niewielkimi szczurkami jak złapie gdzieś na podwórzu. No, takie bezpieczne obiekty testowe.

Dziewczynka "w nagrodę" opowiedziała mu nieco o kobiecie o której informacji potrzebował. Szkoda że nic nie działa tak prosto w prawdziwym życiu. Nawet jak komuś pomożesz albo nawet uratujesz życie, to nie zawsze chce kooperować. Przykre, ale przynajmniej prosty umysł dziecka był podatny na takie sprytne, proste manipulacje. A czy chciałby być słodszy? Kurde, ciężkie pytanie. Czy jedzenie słodyczy w dużych ilościach sprawi, że będziesz słodszy? Prędzej, że będziesz chodzącym magazynem tłuszczu. Odsłonił maskę. Jego twarz zdecydowanie nie wyglądała na słodką.
- W pewnym wieku mężczyźnie nie wypada być słodkim. Ludzie muszą brać cię na poważnie, a jak opiekujesz się ich życiem - w szczególności. Chciałabyś zostać taka jaką jesteś do końca życia? - odbił piłeczkę, zadając jej to pytanie. Pewnie nie. Kto by chciał wyglądać tak samo, jak małe dziecko, do momentu śmierci? No właśnie, to było niepotrzebne, bezsensowne i niepraktyczne jakkolwiek. Chociaż możliwość dowolnej zmiany swojego wieku byłaby już bardzo interesującą umiejętnością, dla przykładu.
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Klinika Mujina

Post autor: Rika Kari Matsubari »

-Czyli będziesz tworzył dalej, Mu-jin? – zapytała, jakby to co powiedział nie było wystarczające. – ten syropek może działać. Przynajmniej jeszcze nie dostałam wysypki. To byłoby okropne. – powiedziała, przyglądając się pozostałej porcji słodkiego syropku. Dostała niemało. Była już nasycona. Teraz po prostu badawczo oglądała jego konsystencję i barwę.
-Fajnie jest tak robić mikstury. Na pewno się nie nudzisz. Możesz cały dzień główkować jak mieszać te składniczki, w ogóle skąd je zdobyć, jak wykorzystać… Fajnie tu masz. – dodała z pełną stanowczością jak dzieciak nie wiedzący, jak wyrazić się subtelniej. Rozglądała się po pomieszczeniu, w którym siedzieli. Rozglądała się nie jak osoba chcąca zapamiętać jak najwięcej. Bardziej jak osoba, która wie, że będzie tu spędzać dużo czasu.
-Widzisz, może jak tak będziesz tu myślał, to wymyślisz kiedyś coś dla mnie? Muszę się lepiej bronić i potrzebuję czegoś do mojego kwiatuszka. – złapała ręką za ozdóbkę wplecioną we włosy, przypominając Mujinowi i tym, co pokazała wcześniej. – nie mam czego tam wlać. Póki co kolega robi mi siku do pojemniczka i mogę strzelać, ale to trochę za mało. – dodała z niedosytem.
-Ja tam nie wiem, ale wydaje mi się, że odrobina słodyczy nikomu nie zaszkodziła. – stała okoniem w dyskusji. – ale ty z kolei jesteś groźny. To ma plusy i minusy. Ktoś może się ciebie wystraszyć, ale nie masz elementu zaskoczenia. – Rika myślała tylko w kontekście walki. Widać teraz pochłonęła się temu na dobre.
-Hmm. – założyła ręce na piesi, jakby stanęła przed trudnym zadaniem. A było to przecież zwykłe pytanie w luźnej pogawędce. – Chciałabym być wyższa, ale powiedziano mi, że za dużo nie urosnę i to dlatego, że bardzo wcześnie się urodziłam. To bez sensu. Czasami jak idę na misję to spotykam ludzi, którzy nie rozumieją, że ja jestem do przytulania, a nie do bicia. Wtedy przydałoby się bycie dużą. Na przykład tak dużą jak ty. Poza tym chyba tak. Chciałabym być jeszcze trochę silniejsza, ale ogólnie teraz jest fajnie. Ludzie lubią ze mną rozmawiać i dużo mnie słuchają. Podoba mi się bycie Riką, a nie wiem czy zawsze będzie tak wesolutko. – na koniec tej myśli zreflektowała, że trochę się zasiedziała.
-Mu-jin? Chyba będę musiała niedługo iść. Nie będzie ci to przeszkadzało?
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Ano. Jest idealnie wręcz. Pieniędzy nie brakuje, mam sporo czasu dla siebie. No i robię to, co powinienem. Pomagam ludziom. Czego chcieć więcej od życia? - przytaknął Rice, ale w głębi wiedział że to nie jest w stu procentach to, czego chce. Wszystkie powiedziane tutaj punkty były jak najbardziej prawdziwe, co do tego nie miał wątpliwości. Po prostu... czuł że to za mało. Że potrzebuje czegoś więcej. Może to wiedza sama w sobie, może mozolny postęp prac nad swoimi badaniami/ Tego akurat nie wiedział, ale wiedział że czegoś brakuje. Jak kapryśna kobieta, która w zasadzie lubi tą jadłodajnie do której zabrał ją jej mężczyzna, ale coś nie pasuje i dlatego ogranicza się do "okej" albo "fajnie". No, tylko on nie był kobietą.
- A, w sensie coś co można rozpylić znienacka i co będzie ci pomagało w boju. Okej, pomyślę nad tym co mogę zdziałać. - cóż, mocz to faktycznie dobry zamiennik. To znaczy, jeśli przeciwnik wie co go trafiło, to moralne straty dodatkowo pogłębiają problem w jakim opryskany się znalazł, ale jakiś prawdziwy specyfik byłby chyba lepszy. Może trucizna paraliżująca? Albo wywołująca reakcję alergiczną? To mogłoby być coś, ani to nie zabija i nie sprawia bólu, ale pozwala na zwiększenie przewagi w walce. Ważne też żeby było to szybkie, łatwe w aplikacji i żeby dobrze roznosiło się drogą kropelkową. No znowu dała mi do myślenia. ZNOWU. Mujin nie wiedział czy to jej osoba wzmacnia jego kreatywne instynkty czy może to po prostu jakakolwiek interakcja daje mu koleje idee do przetestowania i stworzenia. Jeśli odnajdzie źródło tego stanu rzeczy to może pokaźnie poszerzyć kolekcję "rzeczy które kiedyś się zrobi, ale na razie będą leżały w piwnicy na pliku dokumentów do najbliższej wiosny". Następnej, ale już poczynił postępy w zakresie tworzenia specyfików. Nie było tak źle.
- C-co? Nie no, możesz. Nie trzymam cię tutaj na siłę przecież. - wyrwał się z zamyślania przez słowa Riki. No może sobie iść, kto jej broni? Sama przyszła, dostała syropek. Może poświęcał jej za mało uwagi? No może, nigdy z dziećmi styczności nie miał i nie potrafił do nich przywyknąć. Takie to małe i irytujące. Ale to tutaj było widocznie inne, Sentokiego nie dają byle komu. O ile to prawda.
- No, to jakbyś chciała wpaść kiedyś pooglądać jak pracuję to śmiało, zapraszam. A jak ja coś stworzę do kwiatka, to dam ci znać. - dodał jeszcze, pozwalając dziewczynce na opuszczenie domu. Tak, łaskawie pozwalał. Żeby zniknęła, żeby miał czas dla siebie. Miał jeszcze kilka motywów alchemicznych do stworzenia, zawsze mógł wpaść jakiś pacjent. Ale nie żeby wyganiał czy coś. Po prostu mogą być ważniejsze rzeczy do roboty. Ba, na pewno były.
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Klinika Mujina

Post autor: Rika Kari Matsubari »

I to by było na tyle. Zaraz rozejdą się w swoje strony i nie wiedzieć kiedy znowu się spotkają. Znaczy Rika odejdzie, Mujin zostanie w swojej klinice.
-Po prostu rozpoczynam wakacje i muszę się spakować na jutro. - odparła, widząc w nim zmieszanie. Było tu fajnie, nie w tym rzecz. Nie mogła jednak zapomnieć czegokolwiek zabrać ze sobą, to byłaby katastrofa. Słyszycie? Ka-ta-stro-fa. Dlatego też posiedzieli jeszcze chwilę i Rika wyszła. Miała tu bardzo blisko i mogła wstąpić niemal każdego dnia. No, oczywiście po tym, jak wróci do Ryuzaku. Teraz szła w miejsce, które było jej najbliższe. Tylko po to, by lada chwila wyruszyć w nieznane

z/t -> szlak transportowy
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

IDEALNIE. W KOŃCU SOBIE POSZŁA. Nie żeby chciał tego przez cały czas i nie żeby zabrała mu aż tak wiele czasu z jego ogólnej puli, ale teraz nie musiał się martwić nią ani niczym innym. Mógł po prostu skupić się na tym, na czym tylko chciał. Miał nieograniczone spektrum możliwości w dowolnej dziedzinie. Mógł dalej zajmować się swoimi projektami związanymi z technikami medycznymi albo środkami ziołowymi. Mógł co tylko chciał i to było najpiękniejsze w jego samotności. Że nikt nie ograniczał jego działań, nikt nie mówił mu o jego powinnościach i zakazywał tego i owego. Nie byłby w stanie być pieskiem na smyczy Ryuzaku, gotowym na każde skinienie. On cenił sobie swoją wolność i właśnie miał zamiar z niej skorzystać. Jak dokładnie? Tworzeniem kolejnego autorskiego eliksiru, oczywiście. Nie po to inwestował w ziemne liście, by teraz leżały i usychały.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Jego gorączka twórcza musiała zostać zatrzymana przez potrzeby fizycznego ciała. Szybko zrobił co miał zrobić, zjadł cokolwiek byleby szybko i byleby sycąco. Przemyć lady, umyć miski i inne elementy swojego zestawu alchemicznego. Uzupełnić brakujące w domu rzeczy i produkty. Wykorzystał czas potrzebny do regeneracji jego sił na prace głupie, nie wymagające absolutnie niczego poza sprawnie działającymi kończynami. Oszczędzał się, głównie przez to że ostatnio całą noc marnował papier na swoje pomysły. To znaczy, "marnował" - poświęcał w celu nakreślenia kolejnego rewolucyjnego projektu, w tym przypadku techniki. I niestety wyszła mu technika, produkt medyczno-ziołowy i koncepcja stworzenia nowego gatunku szczurów poprzez wyhodowania u nich gruczołów jadowych. Jak? To było bardzo dobre pytanie, po prostu pisał po papierze aż wyszło coś interesującego, przelewając nań całą swoją kreatywność, wiedzę i praktyczne implikacje takich odkryć. Liczba zastosowań trujących szczurów była zaskakująco mała, a spowodowanie plagi w jakiejś osadzie przez ich wypuszczenie nie miało jakiegokolwiek humanitarnego wydźwięku. Moralnego zresztą też. Dlatego po uporządkowaniu wszystkich spraw doczesnych zajął się innym, bardziej przydatnym projektem.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

- Turniej? - zapytał Mujin, porządkując przyrządy na półkach, gdy Higashi-sama patrzyła na swój nowy opatrunek owinięty bandażem na prawej dłoni. Całkowite przebicie dłoni drewnianym bolcem niektórych mogłoby sprowadzić na skraj upadku psychicznego, ale ninja mieli twarde łby, zwłaszcza ci bardziej doświadczeni.
- A tak, taki samuraiski. Na Yinzin. Niedługo się zacznie. Aż dziwne że o tym nie słyszałeś, Mujin-san. - odpowiedziała Higashi, obracając rękę i lekko napinając w niej mięśnie, krzywiąc się nieznacznie. Cóż, techniką techniką. Ale naturalne procesy regeneracyjne naturalnymi procesami regeneracyjnymi i na to poradzić się nic nie dało niestety.
- Jakoś mi umknęło. - mruknął Mujin, zamykając szafkę. Chyba nie słyszał żeby cokolwiek takiego miało miejsce i raczej nie interesował się tymi tematami. To znaczy do tej pory. Słyszał o kilku turniejach które były wcześniej, ale był zbyt zajęty swoim terminem i nauką kunsztu medycznego.
- No nic, na mnie pora. Raz jeszcze dzięki. - powiedziała, wstając z krzesła. Wyciągnęła z kabury kilka złotych monet, rzucając je na stołek przy wyjściu. Nie musiał nawet tego sprawdzać, dobrze wiedział że kto jak kto, ale ta klientka ludzi nie oszukuje. Albo oszukuje, ale Mujin jeszcze się o tym nie przekonał.
- Polecam się! - krzyknął jeszcze na odchodnym. Hmh, turniej. Grupa ludzi walcząca ze sobą. Z jednej strony faktycznie może pozna coś o czym do tej pory nie wiedział. Jakieś umiejętności, styl walki. Może któryś z szermierzy zechce użyczyć mu swojego ciała do przeprowadzenia dokładniejszych badań na temat ćwiczeń konkretnych mięśni? Zawsze chciał sprawdzić różnice w budowie tkankach wyćwiczonych różnymi metodami, ale nie miał materiału ochoczego. Albo jakieś interesujące techniki. W sumie nie taki głupi pomysł. Warto było się nad tym zastanowić. Właściwie to się nie zastanawiał, po prostu podjął decyzję. Pojedzie tam. Albo popłynie, Yinzin było wyspą, z tego co się orientował. No, to popłynie.
Dużo czasu spędził nad pozornie błahą rzeczą. Nad czymś, co pewnie większość ludzi pominęłaby obojętnym spojrzeniem albo nad czym nawet by się nie zastanowiła. Nad rozpowszechnieniem dobrego mienia swojej kliniki. Im więcej ludzi będzie znało jego przybytek, tym więcej ludzi zajdzie do niego w potrzebie. A to oznacza więcej roboty. A to z kolei przekłada się na więcej uratowanych ludzi, którym z kolei przyjdzie zawsze coś zapłacić albo docenić jego wysiłki w inny sposób. Czyli w dużym skrócie - więcej roboty, więcej profitów, więcej uratowanych ludzi. Czyli trzy rzeczy, które bardzo lubił. No może poza pierwszą, ale nie tyle lubił pracować, co nie wyobrażał sobie pozostania bezczynnym kiedykolwiek, po prostu musiał coś robić.
Pierw myślał nad niewielkimi karteczkami z nazwą jego zakładu. Specjalnym grubym papierem z narysowaną mapką i nazwą zakładu. Głoszenie haseł na przepełnionych trybunach raczej mijało się z celem. Nie miał żadnych finansowych środków aby wywiesić ogromny transparent na ścianie areny. W sumie te karteczki nie były takim złym pomysłem. Prostokąty z niewielką mapką i adresem. To się mogło udać. W sumie byłby w stanie wziąć jakiś papier i sobie to przygotować zawczasu. Spędził nad tym kilka godzin i zmarnował całkiem sporą ilość papieru. Złożył go na dwa, żeby był grubszy, złączył żywicą i na koniec zapisał fikuśnym, zawijasowym stylem:
Stworzył ich jakieś dziesięć. Dziesięć lichych karteczek z namalowanym dojściem do budynku i podpisem, czcionką której nigdy sam nie używał, bo za trudno było się domyślić poszczególnych znaków. Ale miał je. Gotowe do działania. Pozostało mu w zasadzie tylko zabrać swój dobrobyt, notatki schować do pustej deski w wychodku i wyjść. Wywieszając tabliczkę z napisem "Nieobecny na kilka dni". Przedtem uzupełnić swój ekwipunek, sprawdzić czy ma wszystko. I pójść do najbliższego portu

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

W końcu wrócił do domu. Do swojego niewielkiego królestwa, do kliniki, do miejsca jego spoczynku i jego życia. Miejsca-świątyni, tylko w przypadku świątyni, te stoją brudne w dziczy i są odwiedzane raz na miesiąc. Jego pałac był sterylny. Idealny. Faktycznie pomagał. Dlatego gdy wszedł do środka i przejechał wzrokiem po wnętrzu, nie zobaczył praktycznie żadnego zabrudzenia. Spojrzał na wycieraczkę. Nic. Zdjął buty, sprawdził pieczęci poukrywane po domu. Nienaruszone. Wszystko było dobrze, wszystko grało. Nic nie było problemem. No, może domowi przydałoby się przejechanie szmatą z detergentem kilka razy. Ale najpierw sam potrzebował się wyczyścić. Zmyć brud podróży. Podgrzał wodę w bali i po pół godzinie intensywnego wysiłku połączonego z detergentem i alkoholem, a także siłowania się z ubraniami i bandażami, był już gotowy. Ubrania i bandaże wisiały sobie na zewnątrz. A Mujin w całkowicie nowym komplecie zszedł do piwnicy i zaczął przepisywać zawartość notatnika.
Duże ilości informacji musiały zostać usystematyzowane, przepisane i skatalogowane. O klanach, umiejętnościach, ludziach. O wszystkim co zaszło. O informacjach, przeszczepach i całej masie rzeczy. Trochę tego było. Opisywał to co zapamiętał z architektury. Chciał, żeby wszystko co pamiętał się tam znalazło. Żeby jego notatki były jak najbardziej kompletne. Niektóre strony były uzupełniane, inne całkowicie nowe. Stos kartek i zmarnowany kałamarz, to co zostało. Pierwszy punkt wyszedł. Pora było na kolejne.
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości