Mieszkanie Tetsu

Tetsu

Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

Obrazek Strefa gościnna
Do budynku rozdzielonego na kilka ponumerowanych mieszkań wchodzi się od strony podwórka. Jest to zacienione, spokojne miejsce, gdzie można odetchnąć od ulicznego zgiełku. Chociaż znajduje się w dzielnicy przeznaczonej jedynie dla Maji, to zdarza się niekiedy usłyszeć gwar z pobliskiego otoczenia. Swoisty placyk swą prezencją ukazuje wyłożony kamieniem chodnik oraz skromne ławki bez oparć. W jednym rogu można zauważyć monolityczny zbiór kamieni leżących niczym wydęte brzuchy ku górze. Wśród nich z nieukrywaną estetyką rośnie roślinność. Głównie niewielka trawa o długich listkach, a gdy już nadejdzie odpowiedni czas potrafią tu rozkwitnąć niewielkie pączki kwiatów. Rzadki widok tak pięknego otoczenia jest zasługą goszczącego tu cienia rzucanego przez palmy oraz mury budynku.

Mieszkanie numer 4
Po przekroczeniu wejścia ujrzymy najpierw parter z klatką schodową. To tutaj rozpoczyna się liczenie numerków na poszczególnych drzwiach mieszkań. Rodziny jeden i dwa zajmują przeciwne strony na parterze. Tetsu zazwyczaj mija ten odcinek bezszelestnie i udaje się ku schodom. Potem uruchamia się ciche skrzypienie desek pod stopami, którego jak dotąd nie był w stanie stłumić - co innego kamienna podłoga.
Chłodny wystrój pierwszego piętra w niczym nie przeszkadza domownikom. Łatwo się odnaleźć będąc pierwszy jak i setny raz. Tutaj również oczom ukazują się tylko dwie pary drzwi z numerami trzy i cztery. Chłopak znając już swój punkt docelowy skręca w prawo, muskając przy tym barierkę schodów i przekręca zamek do drzwi nowego mieszkania.

Wnętrze umeblowane w minimalistycznym stopniu idealnie nadaje się do zamieszkania przez nastoletnich adeptów. Zagwarantowane potrzeby na sen, wypróżnienie i posiłek. W przeciwnym kącie pomieszczenia tuż przy oknie usytuowane jest łóżko. W kolejnym rogu niedaleko znajduje się niewielka komoda na ubrania oraz podłużny stolik. Na prawo dostrzec można drzwi do toalety wraz z miejscem na kąpiel, zaś na lewo dołożone miejsce do przygotowywania jedzenia. Podgrzanie herbaty czy usmażenie mięsa na ogniu zdawać się mogą jedynymi potrzebami, na jakie będzie chciał pokusić się młody Maji. Dotąd żył w większym ścisku i mniejszym komforcie, dlatego ta nowość mogła go przytłaczać. Niemniej zdawał się szczęśliwy ze zdobycia swoich własnych czterech kątów.
Obrazek
0 x
Tetsu

Re: Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

Zostawienie za sobą dawnego życia i nowe otoczenie sprawiało wrażenie, jak Tetsu znalazł się w innej rzeczywistości. Zaczynał życie od zera bez kontaktu ze wcześniejszymi wspomnieniami, które miałyby trwały skutek z obecną chwilę. Jako że miał swoje wspomnienia i odczuwał wszystko na swój sposób, to potrzebował tylko przyzwyczaić się do tego stanu rzeczy. Z czasem przyjdzie pogodzenie się ze zdenerwowaniem i dreszczykiem irytacji. Gdy już stanął pośrodku nowego pokoju odetchnął wytrwale. Nie musiał za bardzo wytężać umysłu w poszukiwaniu czegoś interesującego. Miał w tym wypadku dwa wyjścia. Leniwe, które zdawało się mieć przełożenie na spędzeniu tego czasu w środku - zwyczajne odpoczywanie. Drugie zaś zaliczało się do tych aktywniejszych, a mianowicie wyjście na zewnątrz i poznanie okolicy. Czuł się tu nowy i poza uczeniem się podstaw raczej nie miał sposobności zwiedzenia całej osady. Przynajmniej tej części, którą opiekowali się Sabaku, bardziej rozwiniętej i zamożnej. Dzielnica Maji nie odstawała od tej lepszej połowy społeczeństwa, ale była to znacząca odmiana od slumsów, na jakich się wychował. Niestety, gdyby nie jego pochodzenie, to nie zdołałby się wybić. Zawdzięcza to genom oraz momentowi, w którym postanowił zrobić dla siebie coś więcej niż życie w ubóstwie. Tym bardziej trochę się za to nienawidził, że porzucił sporą część tego, jakim był. Gdyby nie ciężkie życie nie przetrwałby i nie potrafił uchronić przed pożarciem przez drapieżników. Już wiedział, że nie zacznie od wyjścia. Za to wpadł na pomysł, aby potrenować. Nauczyciel był dla niego łaskawy w kwestii udzielania rad, które wcale nie musiały być takie oczywiste i pomocne. To od niego zależało, jak je spożytkować.
- Dobra. Nie zaszkodzi spróbować kilku ćwiczeń. - powiedział do siebie. Nie należał do tych ninja, którzy skupiają się nad budową sylwetki. Dlatego być może powinien spróbować zmniejszyć różnicę siły i wytrzymałości. Maji operowali sztuką ataku z dystansu, toteż każda specyfika ataku bezpośredniego była ich słabym punktem. Ćwiczenia nie sprawią od razu, że przewyższy wszystkich osiłków i stanie się najlepszy, ale przyczyni się do poprawy koordynacji ciała z umysłem. Każda forma takiego zabiegu sprawi, być może, że Tetsu nie będzie taki niezdarny. Mimo świadomości swoich wad ciężko mu było w tak krótkim czasie podjąć decyzję. Przemógł się, gdy odsuwał stolik na bezpieczną odległość. Nie chciał niczego rozwalić, ani doznać uszczerbku na zdrowiu. Pewnie i tak nabawi się siniaków czy otarć, ale nie będzie to nic poważniejszego do wyleczenia. Zatem wiedział po części od czego zacząć. Posiłkował się tym, co już zdążył mu wpoić nauczyciel. Rozgrzewka wszystkich partii ciała, do których zdążył się przyzwyczaić. Musiał jeszcze pogłębiać ogólnie rozumianą elastyczność kończyn. W połączeniu z taijutsu pozwalało ponoć na zmniejszenie urazów przy uderzeniu. To go trochę zdeprymowało, bo sam ból nie tyle co go przerażał, a sprawiał niewygodę. Choćby myśl o uderzeniu pięścią w kamienną ścianę, kiedy to jego kość mogłaby pęknąć niczym drobna gałązka. Co innego gdy posługiwał się bronią. Wtedy raczej ciężko o zniszczenie czegoś tak trwałego, jak metal. Mus to mus.

Po przeczytaniu paru formułek rozpoczął od podstaw, czyli odpowiedniej postawy i wyprowadzania ciosów. Zastosował system powtórzeń. Przez najbliższe godziny zamierzał stać i wymachiwać nogami oraz rękoma. Wpierw wolno i starannie, żeby przyzwyczaić się do odpowiedniego wzorcu. Jak już załapał, że najlepiej podczas ataku pięścią jest skręcić ciało wraz z wypchnięciem biodra, dla zwiększenia impetu ciosu, wtedy uznał trening za udany. W takim wypadku nie mógł zrobić sobie krzywdy. Już trudniejszym wyzwaniem miały okazać się dolne partie ciała. Tam zasada działania różniła się od poprzedniej. W dodatku, jak się okazało, balans młodzika okazał się koszmarny. Ustanie na jednej nodze sprawiało mu problemy i wiedział o tym już w chwili rozpoczęcia nauki pod okiem prawdziwego shinobi. Z czasem przyszło mu wyrosnąć na przeciętniaka, gdy się przyłożył i polubił walkę bronią. W taijutsu był kiepski. Dlatego serię kopnięć wykonywał raczej niezdarnie. Borykał się z utrzymaniem równowagi i nabił sobie parę stłuczeń na plecach, kolanach i łokciach. Uznał, że to wystarczy i odsapnął z przemęczenia. Należał mu się chwilowy odpoczynek.
Nauka techniki Taijutsu uniwersalne - [D] Dainamikku Akushyon
0 x
Tetsu

Re: Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

W czasie łapania oddechu zdążył się nieźle wypocić. Rzadko doznawał tego stanu rzeczy. W końcu nie należał do specjalizujących się w sile wojowników. Rozsądek podpowiada mu, że prędzej czy później dojdzie do takiej konfrontacji. A w oparciu o wiedzę nad własnymi zdolnościami należało zabezpieczyć się w minimalnym stopniu. Żeby poznać siłę przeciwnika wypadało spróbować wcielić się w jego skórę. Oczywiście z marnym skutkiem imitując coś na wzór walki wręcz. W międzyczasie osuszył się ręcznikiem ze ściekającego po ciele potu. Wypił niemal cały przygotowany na dzisiaj dzbanek z wodą. Uzupełnienie płynów wydawało się potrzebne przy wysiłku fizycznym. Do tego w Atsui nigdy nie panowała niska temperatura za dnia, lecz do tego chłopak zdążył wyrobić sobie odporność. Niemal gęste od żaru powietrze było czymś normalnym dla obytego mieszkańca. Kamienne mury mieszkania dodatkowo łagodziły ten stan rzeczy, dlatego Tetsu postanowił dalej trenować.
Zrobił kilka dodatkowych przysiadów i rozciągnął ręce przed następnym występem. Gdyby był skory do tańca, wtedy jego ciało inaczej reagowało by na ćwiczenie taijutsu. Musiał polegać na obecnych zdolnościach i ledwie pokrzepiać się, jakby to mogło wyglądać. Wyobraźnia zdecydowanie poprawia morale do każdej czynności. Wtedy motywacja przychodziła sama. W planie była teraz trudniejsza w obyciu technika. Sam jej opis stwarzał nie lada wyzwanie. Nie chodziło już o serię ciosów i wysiłek fizyczny. Zdawała się być pomocna, gdy już wszystko inne zawiedzie lub jako wstęp do wykorzystania, coraz to cięższych do uniknięcia ataków. Mianowicie atak z wyskoku. Tetsu poradził sobie z kopnięciami, ale żeby tym razem się udało musiał wzlecieć w powietrze. Nie miał oporów przed wspinaczką, lecz jakby spojrzeć na obrót wydarzeń, to skakanie było czymś odmiennym. Nie zrezygnował na starcie, ale musiał pogłówkować. Stanął na jednym końcu pokoju i pozycji wyjściowej. Z racji, że zwój miał dla niego podpowiedź, aby odwrócić dodatkowo uwagę rzucając bronią, to spróbował zamarkować tą czynność. Następnie rozpędził się kilkoma krokami i wybił z nogą skierowaną przed siebie, znowu udając, że trafia w przeciwnika. Zrobił to z gracją baletnicy aniżeli wojownika. Wyszło komicznie, ale nie było w pobliżu widza, który mógłby to upamiętnić. Jak na pierwszą próbę to wypadło znośnie. W kilku kolejnych razach zdążył potknąć się przynajmniej dwukrotnie i upaść na podłogę. Przynajmniej wolne ręce powodowały, że mógł uchronić twarz przed twardym podłożem. W tym ćwiczeniu musiał złapać moment, kiedy powinien spiąć mięśnie, a kiedy rozluźnić ciało, żeby z impetem wlecieć w przeciwnika. Trochę barbarzyńska metoda, lecz mogła stać się swego rodzaju wyjściem awaryjnym. W rytm zasady bij i uciekaj. Niestety nie uważał, żeby było coś lepszego do nękania wroga niż sztuka Maji. Jiton stał tu niepodważalnie na pierwszym miejscu. Gdy Tetsu uznał swoje wysiłki za udane, wtedy odetchnął z ulgą. Pomimo słabej predyspozycji nauczył się już dużo ciekawych rzeczy.
Nauka techniki Taijutsu uniwersalne - [D] Dainamikku Entorī
0 x
Tetsu

Re: Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

Po bardziej intensywnej przeprawie w poprzedniej nauce technik, tym razem Tetsu mógł siedzieć w bezruchu. Delektował się przekąską w postaci suszonych daktyli. Poczęstunek dostał od dozorcy na powitanie. Z chęcią skusił się na coś tak pożywnego. Owoce zazwyczaj nie zaszczycały go swoją obecnością w jadłospisie. Nie często mógł sobie na nie pozwolić, dlatego ta okazja go ucieszyła. Po zwilżeniu gardła łykiem wody postanowił, że zgłębi trochę wiedzę potrzebną do opanowania pewnego triku - jak go nazwał - z dziedziny sztuki walki. Dla bardziej wprawionych wojowników zapewne była czymś budzącym strach, lecz dla kogoś tak wątłego jak Tetsu musiała stanowić inny rodzaj grozy. Skupił się na główkowaniu i doszedł do bardzo ciekawej konkluzji. Zastanawiał się, jak dużo siły trzeba by włożyć, żeby zmiażdżyć czyjąś czaszkę. Pewnie niewyobrażalnej, pokroju spadającego na kamień żelaznego młota. Zatem shinobi z nadludzką siłą godną potwora, co nie zdarzało się często. Na chwilę uspokoił bicie serca, bo podstawił siebie do tej roli. Jako, iż siedział bezpiecznie w swoim mieszkaniu, to była to absurdalna myśl. Druga rzecz, czy mechaniczna dłoń miałaby odpowiednio dużo wspólnego z techniką tego pokroju, aby złapać głowę z całości. Dochodził do tego wszystkiego inny czynnik, na którym chciał się wzorować nasz bohater. Szybkość. W połączeniu z odpowiednim wyczuciem czasu wszystko wskazywało na to, że może się powieść. Zatem czysto teoretycznie Tetsu musiał popracować nad dobrym natarciem. Bieg w stronę przeciwnika, dostosowanie się do jego akcji i w ostatecznym rozrachunku zakrycie mu pola widzenia poprzez wystarczający uścisk twarzy. Nie zawsze coś takiego będzie pomocne. Wszak doprowadzenie do odpowiedniej sytuacji to część walki. Wręcz wymagane jest, żeby przy wielu technikach spełnić odpowiednie wymagania. Mimo wszystko bezpośrednie starcie wprawiało Tetsu w kompleksy.
Chłopak nie omieszkał przygotować też części praktycznej treningu. Ustawił na oknie dzbanek po wodzie, a sam ustawił się na środku pokoju. Po odpowiednim rozbiegu miał zatrzymać się przed swoim oponentem i chwycić go niepostrzeżenie. Rozpoczął z wolna, delikatnie, aby niczego nie zepsuć po drodze. Jak się okazało nie była to łatwa sprawa. Chociaż przedmiot miał nieregularny kształt, to nadal stanowił dla dłoni Tetsu pewne wyzwanie. Uścisk stanowił tu pewną wadę. Nie udało się dobrze zakleszczyć palców na nim. Stanowiło to uciążliwą przeszkodę. Chłopak musiałby zacząć wpierw od usprawnienia mięśni dłoni. Nie miał tyle czasu, ani nie chciał żeby od wysiłku spuchła mu ręka. Próbował wytrwale, aż przyzwyczaił się do objętości, jaką musiał chwycić. Parę razy był bliski upuszczenia dzbanka, aż w końcu niezdarnie go popchnął i wyleciał za okno na podwórko. Usłyszał tylko trzask rozbijanego naczynia i krzyk osoby, która przechodziła zaraz obok. Niezadowolenie musiał złagodzić przeprosinami i skruchą za swoją nieostrożność, aby potem zejść i posprzątać to co zepsuł.
Nauka techniki Taijustu uniwersalne - [D] Aian Kurōī
0 x
Tetsu

Re: Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

Droga rozwoju Tetsu przebiegała w rytm zamysłu jego nauczyciela. Priorytetowe opanowanie własnego kekkei genkai nie stanowiło tu niczego nadzwyczajnego. Należało znać coś, w czym było się dobrym. Wielu fanatyków na przestrzeni dziejów mogło myśleć, że mistrzostwo we wszystkich dziedzinach stanowi prawdziwą potęgę. Dla osoby urodzonej z grubsza określonymi genami był to problem. Rdzeń stanowiła właściwie jedna dziedzina, na której mógł wykrzesać sto procent możliwości. Reszta malała proporcjonalnie w stosunku do wybranego talentu. Niczym konar wypuszczający swe gałęzie, które były z oczywistych przyczyn słabsze. Tego chłopak również dowiedział się z opisów. Mimo wszystko przeznaczenie kierowało jego losem we własny sposób. Urodził się z zamiłowaniem do broni, ale co się stanie gdy nie będzie miał przy sobie niczego tak przydatnego? Skończy martwy lub zdany na łaskę kogoś pokrętnego. Nie zaszkodzi opanować kilku innych podstaw wiążących się z szeroko pojętą sztuką shinobi. Nie mógłby nazywać się ninja, gdyby walka wręcz nie zajmowała jakiejś części poza ninjutsu. Swoją drogą, to bardzo dalekosiężne plany zaczynały się rozwijać. A jeśli chodzi o rozwój to był jak ta studnia bez dna. Żądna pochłaniania czegoś nowego.
Jedna rzecz stała na przeszkodzie, a mianowicie wysiłek. Nastolatek napotkał na swojej drodze coś bardzo groźnego. Po kilku godzinach zdążył pożałować, że do tego doprowadził. Mięśnie wołały o litość. Stosował się do reguł, które w jakimś stopniu zapadły mu w pamięć. Robił odpoczynki, ale mnogość prób i ćwiczeń doprowadziły do nieodwracalnego w skutkach zmęczenia. Ciało było niemal u limitu swojej wytrzymałości. Trudno określić dlaczego młody Maji mógł to stwierdzić. Płytki oddech, coraz cięższe ciało, to niewątpliwe oznaki braku energii. Wypocił z siebie ze trzy dzbanki wody. Wbrew złemu samopoczuciu to coś zapewniało mu w tym motywację. Wycofanie oznaczało zrobienie kroku w tył i wrócenie do poprzedniego miejsca. Chciał się za wszelką cenę tego wyzbyć. Może w innych okolicznościach stałby się kimś ważnym i znanym w slumsach, ale tutaj w obliczu całej społeczności wioski i dla szczepu potrzebował czegoś o wiele większego. Bardziej znaczący czyn lub wiele pomniejszych.
Prawie zatracił się w myślach. Dlatego musiał prędko wrócić do treningu. Nim straci wolę do ćwiczenia. Podstawy uniwersalnego taijutsu były przetestowane. W różnym stopniu zaawansowania. Nie pozostało nic innego jak kiedyś je zastosować i sprawdzić na ile pozwolą mu w walce. Wraz z misjami przyjdzie też doświadczenie. Jeśli nie będzie za często raniony, to zyska na tym bardzo wiele. Chcąc nie chcąc Tetsu musiał wstać z podłogi. Podparł się na jednym z kolan i wstał ociężale. Po tym na pewno na długi czas zaprzestanie na długo jakiejkolwiek formy fizycznego znęcania się nad sobą. Bo i po co, jeśli nie sprawia przyjemności? Za to widocznie widać efekty. Mógł skupić się na przeprowadzeniu zupełnie innego rodzaju ćwiczenia. Na ruszt weszła sztuka zaproponowana przez mistrza walki pięściami. Technika zapewniała pozbycie przeciwnika równowagi. Zupełna odmiana w stosunku do tego iż Tetsu miał równie duży problem z utrzymaniem własnego balansu. Wyzwanie w nieszczęściu. Żadna nowina dla kogoś nie mającego zielonego pojęcia, co wyczynia. Chłopak miał obawy, bo przy tym taijutsu chodziło o wyczucie odpowiedniego momentu w stosunku do oponenta. Samemu na niewiele zda się zwykłe wymachiwanie. Toteż wpadł na pomysł ćwiczenia z iluzją własnego siebie. Stworzył ją po przeciwnej stronie i raz za razem nakazywał kierowanie się w jego stronę. Rozpoczął przygotowanie od nauki obrotu ku podcięciu swej ofiary. Nadal było to puste machanie w powietrzu. Za to jak bardzo relaksujące, gdy widział przed sobą niemal realny cel. Początkowe próby kończyły się dziwnymi zawrotami głowy i nie sięgającymi celu. Bunshin chodził tam i z powrotem, toteż Tetsu musiał teraz dołożyć własny ruch do przodu, bo zasięg kończyny nie pozwalał na muśnięcie nóg iluzji. W miarę upływającego czasu zaczynał łapać zasadę. Mógł wykonać w pełni skuteczny obrót dookoła własnej osi i przy tym nie martwiąc się o wywrócenie. Ręce pod łagodzenia upadku zaczynały go szczypać. Przynajmniej nie zwracał uwagi na ogólne zmęczenie. Ostatnie kilka prób wykonał w pełnym skupieniu. Wydawał się mieć poważną minę i dokonywał słyszalnych okrzyków. Zadowolenie samo cisnęło się na myśl po płynnym przejściu do parteru, gdzie przeciwnik był z impetem podcinany. Tak zdawała się wyglądać w zamyśle ów technika.
Nauka techniki Taijutsu stylu Gouken - [D] Konoha Reppū
0 x
Tetsu

Re: Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

Zabawa na zewnątrz w dzieciństwie nie sprawiała takiego wysiłku, jak przeprowadzany od niedawna trening taijutsu. Uczucie to drażniło zmysły, które próbowały się skupić. Wiedział na, co się pisze, więc na próżno oczekiwać odpowiedniego komfortu. Poza tym wszystkim chciałby jeszcze trochę pozostać przytomny. Musiał się skupić na zgłębieniu informacji do ostatniego ćwiczenia. Wtedy opanuje całość podstaw, do jakich miał dostęp. Jak na razie i gdy po tym nie wyzionie ducha, to zapewne nie zdecyduje się za żadne skarby powtarzać tak długiej sesji. Jak zauważył, nawet jego Bunshin był już trudny w kontrolowaniu. Musiał jednak wykorzystać iluzje ponownie. Jakby wszystko opisane w podręczniku miało go przygotować krok po kroku do ukończenia tego szkolenia. Potrafił już ocenić zasięg swoich ciosów. Nie tracił czujności, a równowaga wydawała się tutaj poparta przez doświadczenie. Pokojowe zmagania nijak miały się do starcia na innym gruncie. W bezpiecznych warunki mógł szybciej zapomnieć o tym, jak stawiał krok. Nie zdawał sobie z tego sprawy, że przez większość czasu robił wszystko mechaniczne. Mimo to znał podstawy, które mógł powtórzyć niczym wyuczone kroki w tańcu. Na takiej zasadzie wpajano sobie niemal każdą wiedzę. Tetsu westchnął od niechcenia. Zrobił kilka przysiadów i zaraz pożałował. Schylanie się pogłębiało jego zmęczenie. Jednak musiał przygotować ciało do kolejnego zabiegu. Niczym ostateczny egzamin tego, co do tej pory opanował. Trochę go to przerażało. Przed rozpoczęciem otarł pot z czoła i ruszył. Ospale, jak zazwyczaj, aby sprawdzić zasadę poruszania. Wyskok i obrót w powietrzu dostosował względem tego, jak wyglądało jego podcięcie. Zmieniała się tylko trajektoria i pozycja. Musiał to zrobić w momencie bezwładności. Już przy lądowaniu osłabł i padł na kolana. Stęknął odrobinę i dał sobie czas. Jakim cudem wykonać dwa kopnięcia o wystarczającej szybkości i sile? Na to przyjdzie mu zaraz odpowiedzieć. Jeśli nie znajdzie sposobu to naturalną koleją rzeczy będzie zrezygnowanie. Nie był wystarczająco godzien. Gdyby poprzestał teraz mógłby wrócić wypoczęty i dokonać lepszej jakości ćwiczeń. Odwlekanie, gdy przeszło się na koniec był jednak niedopuszczalny. Nikt o zdrowych zmysłach nie rezygnuje tuż przy wygranej. W końcu wstał i nakazał iluzji zacząć swój program. Oboje mieli na siebie nacierać. Gdy Tetsu wyskoczył i wykonał obrót do pierwszego kopnięcia, Bunshin był przygotowany na blok. I na tym się to zakończyło. Chłopak przeleciał w niekontrolowany sposób i odbił się dwa razy od podłogi nim na dobre zatrzymał. Niewiele brakowało, a poza stłuczeniami zdołał zemdleć na dobre. Adrenalina pozwoliła mu na pozostanie wśród żywych, nawet lepiej. Wstał, a na jego twarzy ukazał się uśmiech ekscytacji. Wyszczerzył zęby i zaśmiał się na głos. Czuł, że wykonał coś odjazdowego i nie martwił się konsekwencjami. Musiał powtórzyć to jeszcze kilka razy, żeby zapamiętać to uczucie i nauczyć się poprawnie wykonywać całość. Tak zrobił i zapowiadało się na naprawdę świetną zabawę. Przed każdym ćwiczeniem nie zapomniał się skoncentrować, żeby ból nie wybił go z równowagi. Osiągając to mógł dopracować wyskok i kopnięcia w odpowiednim przedziale czasowym. Żeby nie opadać za wcześnie czy nie wbijać się w klona nim nie ukończy kombinacji. Pozostać na wyznaczonym miejscu. W pewnym momencie był bliski perfekcji. Iluzja rozpłynęła się, a sam chłopak osunął się na łóżko i zapadł w przyjemny sen, aż do następnego poranka.
W południe organizm dał znać Tetsu, że potrzebuje wybudzenia na zaspokojenie potrzeb fizjologicznych. Podczas odzyskiwania świadomości powoli dostawał informacje o swojej kondycji. Rwanie w każdej części ciała, pełny pęcherz, głód i brudne ciało. Zaraz po skorzystaniu z kibelka postanowił zaspokoić głód, a w międzyczasie grzał wodę na kąpiel. Wszedł do drewnianej misy i zapadł w obłędny stan ukojenia. Gorąca woda wyciągała z jego porów całe zmęczenie, niczym za dotknięciem magicznej różdżki. Dopiero teraz się o tym przekonał w pełni. Gdy poczuł się względnie dobrze mógł zmyć z siebie brud i wyjść do pokoju po świeże ubrania. Zapowiadał się czas rekonwalescencji po owocnym bądź co bądź treningu. Nie nadwyrężał ciała, toteż mógł przyzwyczaić się do minimalnego bólu.
Nauka techniki Taijutsu stylu Gouken - [D] Konoha Senpū
0 x
Tetsu

Re: Mieszkanie Tetsu

Post autor: Tetsu »

Dzień zapowiadał się na przyjemny. Tetsu wylegiwał się przez chwilę, lecz potem doszedł do wniosku, że musi coś ze sobą zrobić. Oczywiście przez te kilkanaście minut zdołał zaplanować mnóstwo rzeczy. Oczywiście plany podlegały rzecz biorąc ogólnej akceptacji i przełożone na czyny. Dlatego trzeba je było wyselekcjonować. Proste czynności codzienne mógł wybierać na bieżąco, jak choćby głód czy zachcianka w postaci słodyczy. Jeśli zaś chodziło o karierę, tutaj nic pochopnie. Zwykły wybór mógł zaważyć o wielu czynnikach, a przecież młody Maji nie chciał skończyć w nie wiadomo jakim momencie. O ile los nie zaplanował mu przeciętnego rozwoju, to w jakimś stopniu dało się do podciągnąć w górę. Jako shinobi mógł wykonywać rozmaite zlecenia, aż nie osiągnie pełnego statusu. Na razie nikt nie powierzy mu niczego cennego, ale liczyło się to, że otrzyma zapłatę. Powiększanie kapitału pozwoli mu zastanowić się co dalej. Aż w końcu będzie na tyle kompetentny, że go zauważą. Z drugiej strony nie czuł się na tyle odpowiedzialny, żeby brać misję. Mógł być niezmiernie dojrzały i inteligentny, ale nadal pozostawał na końcu stawki. Nieopierzony żółtodziób. Do tego również przypiął pewna pinezkę i miał pomysł, jak rozwiązać taki mankament. Nie obejdzie się bez poświęcenia pewnych wartości. Jak trzeba będzie się poniżyć, to zdoła zejść do takiego pułapu.
Chłopak takim oto sposobem był już w trakcie przygotowywania obiadu. Sądził, że tego typu obowiązki będą przeszkodą w pracy ninja, a mimo to zaczynał się do nich przyzwyczajać. Poza tym jak na shinobi w służbie szczepu posiadał wystarczające zasoby czasu. Pewnie początki zawsze tak wyglądają dla maluczkich. Wracając do unoszących się aromatów jedzenia. Mgiełka pary unosiła się z naczynia, w którym ryż nabierał swoich właściwości. Tuż obok chłopak starannie mieszał mięso w sosie. Chciał bogaty w witaminy i zróżnicowany posiłek, więc nie mogło zabraknąć odrobiny warzyw, starannie pokrojonych w plasterki. Tym oto sposobem siedział wygodnie na podłodze. Na stole rozłożył miski, którymi z wolna częstował podniebienie. Miskę ryżu pochłonął nie wiadomo kiedy dodając do niej kilka kawałków mięsa i kęs brokuła. Dołożył ryżu i w swobodnym odstępie czasu dokończył resztę. Potem odetchnął z ulgą i złapał się za brzuch, w którym to wszystko przechodziło proces trawienia. Nadal doskwierał mu problem mięśni. Wyczerpanie gdy rozbiło się dla siebie same przyjemności, jakoś schodziło na inny plan. W ten oto sposób doznał oświecenia, którego nie był wcześniej świadomy. Nie zdawał sobie sprawy, że właśnie tego mu było trzeba, jeśli chodzi o wrócenie do sił. Jakby zapomniał z dzieciństwa, jak matka karmiła go gorącym miso, kiedy miał gorączkę. Uśmiechnął się na myśl o tamtych czasach, ale nie za długo. Co by nie wpaść w nostalgię i przejmować się odrętwiałym ciałem. W następnej chwili był już na łóżku i wylegiwał się. Nim się zorientował, zapadł w drzemkę, z której wybudził się po trzech godzinach. Jeszcze nie było za późno na resztę planów.
Długo walczył na argumenty, które pozwoliły mu zdecydować o swoim losie. Wyjście mogło okazać się dobre lub tragiczne w skutkach. Najważniejsze czy na pewno chciał się gdziekolwiek udać? Nie dla przedzierania się przez tłum ludzi. Nie dla rozmów o byle pogodzie i sposobie na hodowanie ryżu. Być może jedyną opcją było zwiedzenie części osady i zapoznanie się bardziej z panującymi tam warunkami. W końcu przez większość nauki pod okiem nauczyciela nie myślał o reszcie społeczeństwa. Ubogie życie również nie pozwalało na wiele wyborów. Pierwszy etap niemal załatwiony. Przygotował się tylko czy aby miał ze sobą wszystko. Ekwipunek w kaburze, skromny, podarowany przez mistrza na zakończenie. I skoro już tak o tym wspomniał to wpadł na pomysł rozejrzenia się za jakąś bronią. Do jego stylu walki w zasadzie nie potrzebował odnawialnego źródła pocisków, ale nie zaszkodzi mieć drugiego zestawu. Zamknął tylko za sobą drzwi i był otwarty na bodźce wysyłane w jego kierunku.

zt.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości