Villa Hikariego
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
Lato, lato, lato czeka, razem z latem czeka rzeka, razem z rzeką czeka las, a tam ciągle smutek uciskanych mas.
1/x Lato 386 roku pod względem klimatycznym było wyjątkowo przyjemnym kwartałem. Temperatura oczywiście osiągała wysokie wartości, ale dzięki ciągłym, delikatnym wiatrom smagającym krainę, można ją było znieść. Również te słynne dla Yusetsu burze jakby złagodniały. Występowały równie często jak dawniej, ale ich intensywność i niszczycielska siła były jakby mniejsze. Dzięki temu ludziom żyło się lepiej, spokojniej. I zapewne większość z mieszkańców Yogan-ryu spało błogo i spokojnie. Jednak pośród pogrążonych w blasku księżyca domostw jedno było inne. Co prawda jego lokatorka również oddała się w objęcia Morfeusza, ale jej sen był inny, skołatany. Dziewczę ewidentnie walczyło z traumą, która pojawiła się po tych koszmarnych wydarzeniach poprzednich... dni? Tygodni? Właśnie. Ile to już czasu upłynęło od dramatycznej walki o życie praktycznie obcych osób? Ile minęło dni odkąd dziewczę porządnie się wyspało? Albo chociaż zjadło normalny, pełnowartościowy posiłek? Pewnie nie wiedziała tego sama Inoshi, a co dopiero my.
Koszmar okazał się być jednak zbyt realny dla blondynki, nie była w stanie sprostać realności sennych mar. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko sen, ale drogi czytelniku, czy jesteś tego pewien? Skąd wiesz co jest realne, a co jest tylko wymysłem twojego umysłu? Czy to doznania zmysłowe pozwalają ci sądzić, że żyjesz prawdziwie? No to jak wytłumaczysz, to co przytrafiło się Inoshi? Przecież ona też czuła, do tego tak intensywnie, że obudziła się z krzykiem. Może jednak obudziła się ona tylko w swoim śnie. Ponurym, nieprzyjemnym, ale tylko śnie. Może jeśli tylko się postara, to otworzy oczy i zobaczy... prawdę. Swojego, żywego i uśmiechniętego, aczkolwiek troszkę pijanego, mistrza. Może nawet Inoshi ujrzałaby w stawie odbicie same siebie; radosnej i infantylnej, z resztą jak zawsze...
Niestety, przedstawiona jej rzeczywistość wydawała się być obiektywna i niestety, niezmienialna. Uczucie koszmaru, które utrzymuje się w duszy jeszcze długi czas po przebudzeniu, młoda Yamanaka próbowała zatuszować poprzez napisanie listu. Czyż nie wybrała ona najbardziej dramatycznego nań momentu? Wiatr delikatnie poruszał koronami drzew, wywołując cichy, acz przyjemny szum, księżyc świecił zaś wyjątkowo jasno, ukazując całe swoje jestestwo. Wszystko to pięknie się razem komponowało, tworząc idealne warunki do tworzenia. Kto wie, może tej nocy powstało coś więcej niż tylko ten list do Hikariego.
Kiedy Inoshi kończyła ostatni akapit, spokój nocy zakłóciły jakieś obce, niechciane dźwięki. Wymagało to większego skupienia, ale dziewczyna była w stanie usłyszeć jakby ludzkie głosy płynące zza okna. Jednak nie była ona w stanie usłyszeć wszystkiego, tylko fragmenty tej dziwnej rozmowy. Taką treść usłyszała Yamanaka
-Uważaj...- powiedział pierwszy głos.
-Pieprzony patyk!-zawtórował drugi
-...-Niestety, pierwszy głos wyraźnie ściszył swoje wypowiedzi.
-Wiem, wiem... i tak... nie ma. -Na szczęście drugi z osobników nie przejmował się tym, że znajduje się na terenie cudzej posesji
-Ciiiiiiiiiiiii
-I tak nic... stanie... czy... Hikari...Terumi... zatryumfuje.
-Zamknij się...
Od tego momentu Inoshi musiałaby podjąć jakąś akcję, aby być w stanie dalej podsłuchiwać, co też ci ludzie chcą tutaj osiągnąć. Na razie wszystko wskazywało na to, że sa w jakiś sposób powiązani z mistrzem Hikarim i rodem Terumi. Tylko co to wszystko znaczyło i dlaczego oni tutaj są, a przede wszystkim jak oni tutaj weszli!? Tego należałoby się dowiedzieć.
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b] " Pośród nieznanych dróg " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=H-B7R5Tjhdw[/youtube] Koszmary potrafiły czasem dręczyć Inoshi, nie było to żadną wielką tajemnicą którą skrzętnie by skrywała. Wszak ludzie którzy nie miewają koszmarów nie żałują i nie mają sumienia. Spoglądając w lustro, czy też " lustro " wody w stawie przy korytarzu Yamanaka mogła dostrzec bardzo wiele, począwszy od odbijających się gwiazd i księżyca w owym lustrze a na swoim własnym odbiciu kończąc. Jak w życiu każdego miewała i radosne chwile ale raczej nie była typem kogoś kto skakał z radości na widok przyjaciół czy jakiegoś małego zwycięstwa. Trudno tutaj mówić o tym jak wielkim czynem było uratowanie kilku osób, dla jednych to nic a dla niej, było to wiele. W tym wypadku jednak mowa o drobiazgach, potrafiła się z nich cieszyć ale raczej nigdy nie mogła się z ich powodu rozpromienić a jej radość okazywana była inaczej niż uśmiechem od ucha do ucha jak u niektórych.
- Niemal skończyłam... - Zatrzymała się na chwilę przed dopisaniem ostatnich słów, musiała je jeszcze przemyśleć i tak chwilę rozważała nad literami które zamierzała zapisać w ciągu najbliższych kilku sekund. Nie trwało to długo a list był skończony. Otoczenie, w tym i wiatr kołyszący umiejętnie koronami drzew zdawał się nie robić tego bez powodu. Nawet i wyjrzenie przez okno pozwalało stwierdzić, księżyc świeci niezwykle jasno co mogło oznaczać tylko jedno - Musi dzisiaj być pełnia - Oczywiście Inoshi nie znała się za bardzo ani na astrologii ani astronomii, dlatego jej założenia najpewniej były błędne, kto jednak dziewczynie zabroni się pomylić? Ten magiczny czas podczas którego wilkołaki wyją do księżyca i inne dziwolągi krzyczą wraz z nimi, panowała jednak cisza...
Do czasu, w którym przerwało ją coś nie pasującego do reszty. Coś wyraźnie nie należące do natury ani posiadłości w której obecnie była. Tym bardziej dziwiła pora tych niechcianych odgłosów. Panował mrok rozświetlany jedynie światłem księżyca a godzina, bardzo blisko jej było do określenia ją środkiem nocy. - Ludzie? - Zastanowiła się przez chwilę po odłożeniu pióra i pergaminu który wypełniała listem zapisywanym dla Hikariego. Pozostawiła go na blacie podnosząc się z krzesła, powoli skierowała się w stronę nadchodzących dźwięków które należały do jakichś ludzi. - O tej godzinie, tutaj? - To nie było zwyczajne, dlaczego nie stoją przed bramą? Nikt w nią nie wali ani w żaden inny sposób nie próbuje zwrócić uwagi domownika. Wypadałoby zrobić jedno, przegonić tałatajstwo które myśli, że może sobie zrobić z tego miejsca melinę pod nieobecność właściciela. Trzask, to był odgłos łamanego patyka który trafił do jej uszu. - Dlaczego szepczą jeśli myślą, że nikogo tutaj nie ma? - To było bardzo dziwne, mogli zakładać, że ona tutaj jest ale czy wtedy by przyszli? To pozostawało tajemniczą informacją co do której prawdę i fakty musiała poznać.
Nie mogła mówić nic, to od razu ujawniłoby, że ktoś w domu jest. Sam Terumi wolałby zbadać sprawę od początku do końca a nie leczyć tak zwane objawy, czyli rozwiązywać problem krótkowzrocznie, po jego wystąpieniu podczas gdy już później można tego dokonać bez decyzji o jakiś kompromisach. Słysząc dalszą część tej przedziwnej rozmowy zdecydowała jeszcze nie ujawniać swojej obecności dla tych nieproszonych gości. Zamierzała podkraść się delikatnie, na paluszkach nieco bliżej w okolice okna czy ścian w koło których się kręcili, głowę jak i całe ciało zamierzała trzymać nisko by nie dać się za bardzo dostrzec. - Posłuchajmy co mają dalej do powiedzenia... Czasem przydaje się nie mieć tych metr osiemdziesiąt - Trudno się nie zgodzić z tym, że skoro była mniejsza to znacznie łatwiej było się jej czasami przekraść z miejsca na miejsca, a już na pewno przychodziło jej łatwiej, trzymanie się podłogi, niż komuś dużemu. - Skąd oni się tutaj wzięli? - Zastanawiała się podczas dalszego podsłuchiwania " włamywaczy " którzy już dawno stracili swoją kartę przetargową w postaci zaskoczenia jakim mogli ją przywitać. Trudno było ocenić czy te powyrywane z kontekstu zdania brała na poważnie czy też nie, jeszcze, zadecydowała się nimi nie martwić, póki nie przerodziły się w coś znacznie niebezpiecznego.
Ukryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Re: Domek Hikariego
3/x To prawda, dzięki swoim niewielkim wymiarom i wytrenowanej zwinności, Inoshi była w stanie bezszelestnie dostać się pod okno. Jej tok myślenia był całkiem prosty, aczkolwiek rozsądny. "Będę bliżej okna, to lepiej będę słyszeć". Jak myślała, tak zrobiła. Pierwszy krok, drugi krok, trzeci i rach ciach jest pod oknem. Nie pozostało jej teraz nic innego jak rozgościć się i nastawić ucha. Niestety, Inoshi nie usłyszała zbyt wiele, ale te informacje, które udało się jej zdobyć wystarczały do wyciągnięcia jakichś wniosków. Pierwszy z głosów, krzyczącym szeptem mówił. -Uspokój się. Mamy tylko sprawdzić czy jest. Nie wiem po co im ta informacja, nie obchodzi mnie to, obiecali, że zwrócą nam dzieci. Dlatego uspokój się i rób co trzeba. Wnioski były proste. Najprawdopodobniej nie byli oni złodziejami, a po prostu pracowali dla kogoś, kto, być może, miał jakiś szemrany biznes do wykonania. Tylko dlaczego sprawdzali akurat dom Hikariego? I o co chodzi z tymi dziećmi? Pojawiało się coraz więcej pytań, a odpowiedzi brakowało, było miejsce tylko na spekulacje.
Po tym jakże konkretnym zdaniu nie padły już żadne słowa, mężczyźni zaczęli poruszać się po podwórku, starali się zachowywać się przy tym najciszej jak potrafili, ale wprawne ucho Inoshi mogło, od czasu do czasu, wyłapać dźwięk złamanej gałęzi czy poruszonego krzewu. Najwyraźniej ci ludzie chcieli zrobić obchód i zapewne się ulotnić. Kto wie, może następnej nocy wrócą z większą ilością osób i okradną dom mistrza? Albo, o zgrozo, będą czekać aż mistrz wróci i spróbują go zabić? Aj Spekulacje, spekulacje.
I nagle usłyszała. Mężczyźni kierowali się, najprawdopodobniej w stronę wejścia.
Z perspektywy Inoshi wydarzenie to było z pewnością stresujące, ale gdyby dziewczyna wiedziała co czują ci mężczyźni, to na pewno troszkę by się uspokoiła. W chwili obecnej stali na podwórzu ogromnego domu, powszechnie znanej i po części akceptowanej osobistości, Hikariego. Jak do tego doszło? Dwa dni temu ich dzieci wyszły rano, jak zawsze, pobawić się. Niestety, nie wróciły ani na obiad, ani na kolację, ani nawet na nocleg. Było to dziwne, bo dziewczynki znały się od zawsze, bawiły się zawsze razem, ale przede wszystkim wydawały się być rozsądne, jak na swój wiek. W każdym razie można sobie wyobrazić co czuli ich rodzice. Dlatego też, gdy wczorajszej nocy, do domostw obydwu ojców przybyli tajemniczy jegomoście i powiedzieli, że oddadzą im dzieci, radości nie było końca. Niestety, okazało się, że jest pewien warunek, ojcowie mają zbadać czy Hikari przebywa obecnie w wiosce. Nikt normalny, w takich sytuacjach nie odmawia, ani nawet nie pyta o szczegóły, nie inaczej było w tym przypadku. Mężczyźni zaakceptowali to zadanie i... tak oto znaleźli się tutaj. Przeskoczenie muru nie było dlań problemem, ale dopiero kiedy wylądowali na posesji, zdali sobie sprawę z tego jak wielkie niebezpieczeństwo na siebie sprowadzają. Jeśli ktoś ich zobaczy, to mogą pożegnać się z wolnością, a, kto wie, może i z życiem. Nie wytłumaczą się z tego nigdy, kręcenie się po posiadłości dwukrwistego Terumiego. Mężczyźni przypuszczali, że może chodzić o jego reputację jako shinobi. Jeśli porywacze mieli jakiś "większy" plan, to na pewno nieobecność tak potężnego ninja była dla nich wartością dodaną... No, ale musieli to zrobić, dla swoich dzieci, dla swoich żon, a w końcu dla nich samych. Bycie ojcem znaczyło tyle, że zrobisz wszystko dla dobra swojego dziecka, nie było więc mowy o poddaniu się. Delikatna sprzeczka jaka się między mężczyznami pojawiła, była spowodowana po prostu nerwową atmosferą. Ostatecznie udało im się zażegnać kryzys i kontynuować swoje zadanie. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało pusto, ale czy nie powinni oni wejść do środka i upewnić się? Nerwowo ruszyli w stronę głównego wejścia.
Było już grubo po trzeciej...Korony drzew leniwie bujały się na wietrze. Co jakiś czas ich liście szeleściły bardziej, zapewne "atakowane" przez lądujące sowy czy inne nocne ptactwo. Poza tym noc wydawała się być spokojna. Jednak zbyt wiele osób nie spało, coś wisiało w powietrzu...
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b] " Nieznany wróg " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4fRaWZji_Co[/youtube] Znajdując się pod samym oknem miała prosty plan, podsłuchać tego co dzieje się po przeciwnej stronie stosunkowo cienkiej ściany. Zresztą, samo okno pozwalało na przedostawanie się części dźwięków a przebywanie w jego okolicy pozwoliło jej zasłyszeć to i owo. - Czy jest? - Stwierdziła słysząc wspomniane przez pochodzący z cienia głos. Ściągnęła nieznacznie wargi wsłuchując się dalej w rozmowę z dosyć niepewnym tonem własnych myśli. - Czy jest... Zwrócą? Kto mógłby dopuścić do czegoś takiego w środku osady Yogan, przecież Yoichiro-sama... Jak to umknęło pod jego nosem? - Automatycznie uniosły się wewnętrzne końce jej brwi. Nie wiedziała co powinna w tej chwili myśleć, wtargnęli tutaj, nie powinno ich tutaj być a zarazem... Mieli swoje powody które rozumiała, nie z tego powodu, że tutaj chodziło o ich dzieci a zwyczajnie o samą motywacje odzyskania kogoś kto sam obronić się nie mógł. - Kto? Kto na to pozwolił? - Przysiadła delikatnie, dalej się przysłuchując, w tej chwili nie wykonywała żadnych dodatkowych ruchów prócz dalszego przysłuchiwania się rozmowie tajemniczych najeźdźców. - Czy powinnam coś w tej chwili zrobić? Czy powinnam? Dlaczego... To nie moja wioska, nie moi ludzie... Nie moi ale... Hanzo-sama mówił... Hikari-senpai, jeżeli chodzi im o niego... A co jak przybędzie rankiem? - Stwierdziła bijąc się z własnymi myślami, nie powinna znowu wplątywać się w jakąś kabałę i sprawiać mu kolejnych kłopotów, ale wciąż tutaj były osoby które same mogły nie poradzić sobie z tym problemem. Nie rozpatrywała nawet innej możliwości, bardziej... Złowieszczej od strony tych mężczyzn. Ktoś musiał coś zrobić a pech chciał, że nikogo innego nie było... Oblężenie trwało.
- Idą do drzwi? - Zaskoczona śmiałością owych postaci nie podnosiła się na równe nogi ale dalej starała się poruszać najciszej jak potrafiła, stawiać krok za krokiem dosyć lekko i swobodnie. W końcu nie było z tym wielkiego problemu mając na sobie jedynie krótką szatę do spania na ciepłe dni i brak ekwipunku w postaci torby, pancerza, butów czy czegokolwiek innego. Póki deski nie skrzypiały mogła dalej się poruszać ze stosunkowo prostą metodyką pozostawania w cieniu w ogarniętym mrokiem domu. Na swoje szczęście nie rozpalała żadnych dodatkowych świec ponad to przy czym pisała, tamtą jak skończyła musiała zgasić by jej nie marnować. Tak więc powoli się poruszała... A dźwięki przez nich wydawane sugerowały udanie się w kierunku drzwi wejściowych, to już było kłopotliwe i musiała ich uprzedzić, jednak nie w samej wizycie przy drzwiach a raczej... Na piętrze. Dom Hikariego posiadał drugie piętro na którym znajdował się właśnie jej pokój. Będąc stosunkowo oddalonym od drzwi w których kierunku zakładała, że się kierowali, mogła odrobinę przyśpieszyć swój krok do poruszania się normalnie, na równych nogach ale bez przesadnej prędkości i tupania. Zamierzała wyjrzeć z jednego z górnych okien w jednym z pokojów których kilka było. Najbardziej bezpiecznym dla niej, by nie zostać zauważoną wydawało się okno w pomieszczeniu gospodarczym po którego otwarciu mogła się przyglądać grupce jeśli jeszcze nie dotarli do drzwi. Miała tą przewagę, że znała to miejsce i mogła sprawnie się po nim poruszać. - Muszę ich przechwycić... - Wtedy też zmrużyła oczy wpatrując się w dal i okolice drzwi, na tyle na ile mogła. - Nie mogę pozwolić im dowiedzieć się zbyt dużo... Muszę dowiedzieć się dlaczego... - Stwierdziła cicho, półgłosem wypowiadając te słowa niemalże bez użycia strun swojego głosu a jedynie delikatnymi ruchami ust. Wiedziała, że jeżeli będą szybsi to ich nie zobaczy. By się upewnić co do ich lokalizacji złożyła pieczęć sensoryczną i zaczęła obserwować ich ogniki chakry. Jak już ich zlokalizowała z lub nawet i bez pomocy sensoryki wtedy złożyła pieczęć celownika i wycelowała w jednego z nich. Znała swoje techniki i rozumiała, że sama upadnie i będzie wtedy spać w tym pomieszczeniu ale liczyło się to, że jest na tyle daleko by nikt jej nie dostrzegł a nawet jeśli mężczyźni zdecydują się na wejście to sama pokryje górne piętro pod przykrywką jednego z nich i w ten sposób pozostanie niezauważona. Jeżeli jednak musiałaby skierować się bliżej zostawał dach na którym skrycie się mogło być potencjalnie niebezpieczne dlatego musiałaby poruszać się wolniej i obrać taką pozę by po skorzystaniu z techniki zwyczajnie się nie osunąć by nie zrobić sobie krzywdy. Czyli zostanie na górnej części, swoistym czubku byłoby ostatecznością.
Samo poruszanie się po dachu byłoby oparte na technice podstawowej dla ninja. Nie mogła przecież pozwolić by stopy osunęły się jej po dachówkach a samo poruszanie sprawiło problem lub wydłużyło jego czas poprzez możliwe zsunięcie. Dalej jednak nie chciała stawać na pełne nogi by nie rzucać się w pełni w oczy.
Inoshi nie mogła wiedzieć tego co dokładnie czują te osoby, ani tym bardziej znać historii która się za wszystkim kryje. Dlatego z początku po przejęciu, jeśli było udane zdecydowałaby się na kontynuowanie tego co robili bez zadawania zbędnych pytań. Przynajmniej przez pierwszą chwilę, bo później zamierzała przerwać tą ciszę kolejnym pół-szeptem wypowiadanym już głosem jednego z przejętych, ale czy to się uda? - Jak powiemy im, że jest tu pusto to zwrócą nam je? Co jeśli tutaj jest i się na nas szykuje? - Wtedy przełknęła ślinę. Nie musiała nawet udawać nerwów, sama była niezbyt pewna tego co robiła, oraz w jaki sposób to przebiegało, mogła przecież wyjść im na przeciw a zdecydowała się na ciche przesłuchanie... Co prawda ich reakcja mogła być różna, mogła trafić na tego mniej zmartwionego, ostatecznie... Wszyscy jednak byli zdenerwowani na tyle, że nawet pewna zmiana tonu czy charakteru wypowiedzi nie powinna jeszcze zrobić na nich wrażenia.
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Re: Domek Hikariego
Misja rangi C
5/x
5/x
Biedna Inoshi, jeszcze chwilę temu spała i myślała o tym "jak zapomnieć", a życie znowu zaczęło płatać jej figla i sprowadziło na nią kolejną tragiczną (aczkolwiek dla mnie tragikomiczną) sytuację. Bo jakżeby inaczej ocenić te nocne wydarzenia? Z jednej strony mamy straumatyzowaną nastolatkę, a z drugiej dwójkę nieogarniętych, potencjalnych przestępców, którzy wchodząc na teren posesji Hikariego, złamali prawo, a co gorsza, jeszcze się po niej kręcili! Jednak jakbym miał się tak poważniej zastanawiać, to brzmi to chyba bardziej na wstęp do filmu pornoraficznego, a nie jak tragedia.
Niestety, w życiu nie obowiązuje logika porno...
Początkowo Inoshi siedziała cichutko i ograniczała się do podsłuchiwania, z czasem jednak zrozumiała, że musi przejąć inicjatywę, nie może tak po prostu czekać aż ktoś wejdzie do domu, a potem, o zgrozo, zrobi jej jakąś krzywdę. Z tego też powodu na szybko wymyśliła co mogłaby zrobić, aby zminimalizować ryzyko spotkania z tymi ludźmi, jednocześnie zmuszając ich do ucieczki po wcześniejszym zdradzeniu ważnych informacji. I wszystko byłoby naprawdę pięknie gdyby nie jeden drobny problem. W momencie, w którym Inoshi przygotowywała się do wcielenia swojego planu w życie, jeden z głosów powiedział. -Dajmy już sobie spokój, zrobiliśmy co nam kazali, wracajmy. Po tych słowach drugi z mężczyzn, ten bliżej drzwi, zatrzymał się, najprawdopodobniej wahając się co należy zrobić. Stali tak przez kilka sekund, aż nagle zdecydowali się wycofać, w końcu swoją pracę wykonali. Sprawdzili czy Hikari jest? Sprawdzili. Był? No chyba nie. Czy kazali im wejść do środka? Raczej nie. Tak więc zrobili co musieli? Oczywiście.
Mężczyźni tak szybko jak się pojawili, tak szybko zniknęli; po prostu przeskoczyli przez mur i pobiegli w stronę osady.
Inoshi nie pozostało nic innego jak patrzeć na swoje niedoszłe ofiary, mogłaby oczywiście spróbować trafić w nich swoją techniką, ale czy cokolwiek by to dało? Możliwość zawsze była. Tak jak była też możliwość przeczekania nocy, ogarnięcia się i sprawdzenia o co chodzi z tym zwracaniem dzieci, może mieszkańcy osady będą coś wiedzieli. Wszystko wskazywało na to, że będzie trzeba bawić się w jakiegoś szpiega-śledczego.
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b] " Nieznany wróg " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4fRaWZji_Co[/youtube] Plan był dobry, jednak wprowadzenie go w życie trwałoby stanowczo za długo, wiedziała to już po usłyszanych słowach wypowiadanych przez mężczyznę. Było to co prawda szczęście w nieszczęściu, odetchnęła bo wiedziała, że nie będzie zmuszona, ani oni nie będą do wykonania kolejnego kroku który dla jednej ze stron mógłby okazać się niebezpieczny. - Uff... Idą sobie, ale... To wciąż nie rozwiązuje sprawy - I tak też było, problem dopiero rósł, oni opuszczając posesję, co zarazem obserwowała jeżeli tylko zdążyła dostać się do bliższego im okna, chciała dostrzec coś co mogłoby zdradzić chociaż częściowo kim są, szukała jakiegoś charakterystycznego elementu garderoby jak przeskakiwali przez mur.
Wracając jednak do nierozwiązanego problemu. Blondynka skuliła się kładąc głowę na kolanach, myślała i zastanawiała się jak powinna dalej postąpić. Było teraz nad ranem, mogła spróbować jeszcze trochę się przespać, przez kolejne kilka godzin nie mogło jej nic grozić. Nikt nie planowałby akcji przeciwko Terumiemu jeżeli ten byłby w domu, ktokolwiek to był. Więc jeżeli ktoś się przygotowywał, to dopiero zaczynał robić to teraz. - Mam czas do wieczora - Zapewniła samą siebie, dla niej to było jasne, że ten ktoś kto ich nasłał uderzy wieczorem i do niej należy zrobienie wszystkiego by odeprzeć to natarcie, albo zwalczyć je w zarodku nim nastąpi okazja i czas do jego wystąpienia.
- Być może lepiej jakby zauważyli, że ktoś tutaj jest... Ale jak wpłynęłoby to na ich los? - Słowa te brzmiały w jej głowie jak powoli wstawała na równe nogi, nikt już się tutaj nie kręcił i jej nie zagrażał. Wciąż nie czuła się jednak stuprocentowo bezpiecznie dlatego poszła na górę i wyjęła z torby kunaia, położyła go obok swojego futona. - Lepiej bym była przygotowana... - Pokręciła głową kierując wzrok na okno do którego podeszła. Rozejrzała się jeszcze po zewnętrznej części rezydencji zwanej ogrodem lub też po prostu terenem. Przymknęła drzwi do swojego pokoju, tak jak wszystkie pozostałe które były otwarte wcześniej. Jak już zrobiła to wszystko to położyła się na futonie i nakryła kołdrą, liczyła złapać jeszcze kilka godzin snu nim zacznie działać. Kunai był gotowy, prawdopodobnie i tak by go w pierwszej chwili nie użyła, mimo to dawał delikatne poczucie fałszywego bezpieczeństwa.
Po przebudzeniu pierwsze czego wypatrywała wynurzając się ze swojego futonu, było światło słoneczne które mogło swobodnie wpadać do pokoju. Jej poranek miał wyglądać spokojnie a i tym razem taki nie był, już od chwili w której otworzyła oczy czuła presje na sobie, że musi coś zrobić, musi zrobić to szybko. - Muszę zacząć od wizyty u Shinobich... - Westchnęła rozglądając się po pokoju. Wciąż nie miała nawet czasu porządnie się rozpakować ani oporządzić po przybyciu, była zbyt zmęczona a przerywany, nocny sen niczego nie ułatwił. Nie mniej musiała skorzystać ze stosunkowo nowoczesnej łazienki w domostwie by się porządnie odświeżyć, jak to po drodze. Mogło to jej zająć z godzinę, może więcej. Umyłaby się i spięła to co jeszcze zostało z jej włosów w coś przypominające, nawet minimalny... Nawet nie kucyk a kitkę w tej chwili. Tak przygotowana mogła w końcu ubrać swoje ciemne kimono z wcięciem po jednej stronie. Buty które kupiła oraz inne akcesoria, nie zapominając również o zabandażowaniu widocznych elementów poparzonych rąk. Czyli od dłoni aż po łokcie. - Powinnam sobie sprawić długie rękawiczki... - Skrzywiła się obserwując swoje rany podczas bandażowania.
Przed wyjściem wzięłaby ze sobą swój sprzęt, czyli torbę, kusarigamę oraz kij który tutaj wcześniej zostawiła. Przed wyjściem z samego budynku upewniłaby się, że wszystkie jego drzwi są pozamykane. Pozostawała kwestia jednego rozbitego okna które wciąż nie zostało naprawione. To było idealne miejsce które ktoś mógł wykorzystać dlatego chcąc je zablokować zadecydowała przesunąć kilka mebli w kuchni przed swoim wyjściem. Gdy opuściła posiadłość skierowała swoje kroki do siedziby władzy, musiała się rozmówić z jakimś shinobim który zna tą wioskę i ludzi nieco lepiej od niego. Przed drzwiami do najważniejszego budynku stanęłaby wyprostowana, może nawet i z pewnego rodzaju dumą, tak jak jakaś pani kapitan - Chciałabym rozmówić się z kimś kto zajmuje się porządkiem publicznym w osadzie, zwłaszcza ze względu na nieobecność Hikariego-sama chciałabym pomówić o wczorajszym incydencie. - Liczyła, że strażnik przy drzwiach potraktuje ją chociaż trochę poważnie. - Ugh... Oby sobie niczego nie pomyślał... Nigdy z nimi tutaj nie rozmawiałam... - W tym kimonie i bucikach z delikatnym obcasem, mogła wyglądać na ciut wyższą i może nawet ważniejszą niż była. Na pewno wyglądała znacznie pewniejszą i śmielszą niż w rzeczywistości było, to w końcu tylko strój, nie przedstawia całej reszty i tego jak się denerwowała. To przecież była ważna rozmowa z ważnymi osobami. Co prawda, wcześniej nikt jej w takiej kompozycji tutaj nie widział aczkolwiek mogli ją kojarzyć, jak nie po wyglądzie to po akcencie który tutaj... Nie był zbyt częsty.
Ukryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Re: Domek Hikariego
7.1/x
z/t -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=165&t=3932Światło płynące z księżyca pozwalało Inoshi na chwilowe obserwowanie, jak sylwetki dwójki mężczyzn nikną w mroku nocy. Wraz z ich zniknięciem wszystko jakby wróciło do normy, wiatr się uspokoił, nocne zwierzęta "powróciły" do życia, a Inoshi znowu mogła pogrążyć się w rozpaczy i traumie. Nie wiem ile może znieść siedemnastoletnia dziewczynka, ale na pewno nie aż tyle co zaserwowało jej życie. Taki los ninja...
Jednak prawdziwym ukazaniem żywotu ninja jest konieczność spania z kunaiem. Czyż ten obraz, w całej swej prostocie, nie ukazuje co to znaczy być shinobi? Żyć w ciągłym strachu, wiedząc, że w każdej chwili możesz stracić życie, albo komuś je odebrać. Żyć w ciągłej drodze, będąc niezdolnym do zawiązania prawdziwej relacji. Gdyby los ninja był normalny, to mistrz Inoshi byłby tutaj razem z nią, ale nie... Życie ninja to niepewność, przemoc, strach.
Inoshi postanowiła jednak walczyć ze swoimi demonami, dlatego też zdecydowała się odwiedzić siedzibę władzy.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Domek Hikariego
Wracając na posesję miał nadzieję, że Terumi zastanie tutaj Inoshi. To było zdecydowanie pierwsze miejsce w które by się udała po uwolnieniu przez Koichiego. Od bramy wioski przyśpieszał kroku, aby dotrzeć do mieszkania jak najszybciej. Niepewność, która utrzymywała się ostatnie dni niemalże go wewnętrznie zjadała, mógł powiedzieć, że jego serce zaczęło szybciej bić. Co jeżeli umarła? Będzie musiał odwiedzić jej rodziców, ale co on im powie? Pokręcił głową na boki, aby odepchnąć te nieprzyjemne myśli i zaczął biec. Nie czekał tylko minął szybko mury i wskoczył na dach przedpokoju natychmiast siebie ganiąc za ten manewr przez impuls dobiegający z stopy. lekko warknął, ale przebiegł po nim aż dotarł przed drzwi mieszkania. Zawahał się trzymając w powietrzu parę centymetrów od klamki swoją dłoń. Bał się za nią złapać, ale biorąc głęboki oddech wykonał ten ruch. Zamknięte.
Serce zaczęło bić jak szalone, a w głowie szalały miliony myśli. Czyżby nie wróciła? A może bała się powrotu mafii? Hikari od bardzo dawna nie posiadał żadnej osoby bliskiej i bał się takiej utraty, tym bardziej z swojej winy. Nie powinien zabierać uczennicy w takie miejsca, ale myślał o tym jak dobrym doświadczeniu. Lekko trzęsącą się ręką poszukał klucza, a następnie otworzył zamek i wszedł do środka natychmiast się rozglądając po otoczeniu. Jego serce nagle się uradowało widząc list na stole, a także pióro z atramentem. Nawet nie zwrócił jeszcze uwagi, że jak zwykle po sobie nawet nie posprzątała. Jego organizm wrócił do normalnego funkcjonowania, a on sam powolnym krokiem podszedł do stołu i wziął w rękę list do niego napisany zaczynając go natychmiast czytać.
Po niemalże wchłonięciu każdej zapisanej literki zgniótł go w dłoni samemu nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Głowa zaczynała go boleć, bo to przynosiło kolejne pytania zamiast jakiekolwiek odpowiedzi. Cieszył się, że żyła, ale z drugiej strony wcześniej nieodczuwana złość się pojawiła. Jego gniew był skierowany na samodzielne podejmowanie działania bez wcześniejszej konsultacji, czy zapytania. Ciągle dodatkowo słyszy o Aichim, jego zaginięciu, ale dlaczego tak się stało? Kim tak na prawdę byli Koichi oraz Aichi? Czy tylko zwykłymi braćmi, a może kimś więcej? Dodatkowo jedyna osoba mogąca mu coś wyjaśnić zostawiła ten skrawek papieru na blacie i znowu znikła. Jeszcze po sobie nie posprzątała, chociaż na zakupach była i je poukładała na miejsce. Yogańczyk będąc tym wszystkim zirytowany rzucił trzymany wciąż w dłoni list na podłogę i sięgnął po butelkę sake oraz czarkę, gdzie nalał sobie z cztery jedna po drugiej i głęboko westchnął. Może tak spędzić na myśleniu cały dzień, ale wciąż jego ranami powinien ktoś się zająć. Na taki wypadek wybór jest tylko jeden, stara zielarka. Będąc młody nie chcieli za bardzo przyjmować go w szpitalu więc ojciec go tam zaprowadzał. Potem sam odwiedzał tamto miejsce, a bywał częstym pacjentem. Dawno tam nie był, ale przy dziurze w stopie z pewnością usłyszy wiele narzekania więc wpierw wypił połowę zawartości butelki i wyszedł z domu wcześniej zamykając drzwi.
Z/T -> Dom zielarki
Serce zaczęło bić jak szalone, a w głowie szalały miliony myśli. Czyżby nie wróciła? A może bała się powrotu mafii? Hikari od bardzo dawna nie posiadał żadnej osoby bliskiej i bał się takiej utraty, tym bardziej z swojej winy. Nie powinien zabierać uczennicy w takie miejsca, ale myślał o tym jak dobrym doświadczeniu. Lekko trzęsącą się ręką poszukał klucza, a następnie otworzył zamek i wszedł do środka natychmiast się rozglądając po otoczeniu. Jego serce nagle się uradowało widząc list na stole, a także pióro z atramentem. Nawet nie zwrócił jeszcze uwagi, że jak zwykle po sobie nawet nie posprzątała. Jego organizm wrócił do normalnego funkcjonowania, a on sam powolnym krokiem podszedł do stołu i wziął w rękę list do niego napisany zaczynając go natychmiast czytać.
Po niemalże wchłonięciu każdej zapisanej literki zgniótł go w dłoni samemu nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Głowa zaczynała go boleć, bo to przynosiło kolejne pytania zamiast jakiekolwiek odpowiedzi. Cieszył się, że żyła, ale z drugiej strony wcześniej nieodczuwana złość się pojawiła. Jego gniew był skierowany na samodzielne podejmowanie działania bez wcześniejszej konsultacji, czy zapytania. Ciągle dodatkowo słyszy o Aichim, jego zaginięciu, ale dlaczego tak się stało? Kim tak na prawdę byli Koichi oraz Aichi? Czy tylko zwykłymi braćmi, a może kimś więcej? Dodatkowo jedyna osoba mogąca mu coś wyjaśnić zostawiła ten skrawek papieru na blacie i znowu znikła. Jeszcze po sobie nie posprzątała, chociaż na zakupach była i je poukładała na miejsce. Yogańczyk będąc tym wszystkim zirytowany rzucił trzymany wciąż w dłoni list na podłogę i sięgnął po butelkę sake oraz czarkę, gdzie nalał sobie z cztery jedna po drugiej i głęboko westchnął. Może tak spędzić na myśleniu cały dzień, ale wciąż jego ranami powinien ktoś się zająć. Na taki wypadek wybór jest tylko jeden, stara zielarka. Będąc młody nie chcieli za bardzo przyjmować go w szpitalu więc ojciec go tam zaprowadzał. Potem sam odwiedzał tamto miejsce, a bywał częstym pacjentem. Dawno tam nie był, ale przy dziurze w stopie z pewnością usłyszy wiele narzekania więc wpierw wypił połowę zawartości butelki i wyszedł z domu wcześniej zamykając drzwi.
Z/T -> Dom zielarki
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b] " Ślady... " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4fRaWZji_Co[/youtube] Inoshi wcale nie wracała szczęśliwa, gdzieś, delikatnie wyczuwała, że wciąż nic nie jest tak, jak być powinno. Wciąż coś sprawiało, że czuła się źle, nieswojo. Zmartwienie tym co zobaczy sprawiało, że jej powrót do domu wcale nie był krótki, co i rusz zatrzymywała się pogrążając się w chwilowej zadumie - A co jeśli jeszcze go nie ma? Co jeśli nie wróci? - Biła się z tymi myślami podczas przerw, zatrzymywała się podpierając o swój kij, może nie wyglądała wtedy zbyt elegancko ale... Czy istniało coś takiego jak elegancja w zamartwianiu się? Nie wiedziała czego oczekiwać, czego się spodziewać. - Nawet jak będzie... Jak wróci... W jakim stanie go zobaczę? Jak zareaguje... Pozna mnie? - Z każdym krokiem prowadzącym do domu serce biło jej zacznie mocniej a oddech również stawał się coraz częstszy, płytszy. Im bliżej była tym bardziej się martwiła, na bardziej zmęczoną wyglądała, to zamartwianie się nie tylko o niego ale i o wszystko inne nie było dobre bowiem wysysało z niej pozostałą w niej energie po tym nieoczekiwanym spotkaniu z Shinjo oraz uprowadzeniu maluchów.
Podeszła w końcu do bramy i po chwili zawahania otworzyła ją, wkroczyła do środka i zamknęła, nie chciała by ktoś niepowołany dostał się do domostwa. Powoli, nogi zaprowadziły ją do wnętrza domostwa. Tam, rozejrzała się pobieżnie w korytarzu. - Żadnych zmian... Chyba jeszcze go nie było - Nie odetchnęła, nie wiedziała co gorsze, to, że nie wrócił, czy może to, że jeszcze nie wrócił... Była rozdarta bo chciała odłożyć to spotkanie jak najdalej a z drugiej strony chciała by odbyło się jak najszybciej, przecież on musiał wrócić, prawda? Odłożyła kij zaraz przy wejściu. Wpierw skierowała się do kuchni gdzie też nie dostrzegła żadnej zmiany. Westchnęła tylko kierując się ponownie do pokoju, a właściwie chwilowego gabinetu gdzie zostawiła napisany list. Musiała go jeszcze w końcu dokończyć. Po otwarciu drzwi do niego pierwsze co to zauważyła, że wiadomości nie ma na stole. Odruchowo sięgnęła do torby po kunaia, ścisnęła go w dłoni uważnie rozglądając się po pomieszczeniu. - Ktoś tu był? Wiedziałam, że nie powinnam była wychodzić, a co jeśli to oni? - Złożyła pieczęć sensoryczną i rozpoczęła rozglądanie się po najbliższej okolicy, nie wyczuła nikogo i odetchnęła z ulgą chowając kunai. - Bezpieczna... Oby Shinjo szybko wyciągnął z nich jakieś informacje. - Pokręciła głową spoglądając na leżący, pognieciony list. Wtedy zamarła na chwilę, nie w bezruchu bo musiała go podnieść. Rozłożyła wiadomość i dostrzegła, że jest ona jej listem, rozglądała się dalej i dostrzegła pozostawioną butelkę, wypitą do połowy - Czyżby? Czyżby tutaj był? Dlaczego miałby pognieść list? - Zacisnęła mocno zęby przyglądając się przez chwile butelce i trunkowi w środku - Tak, to jego trunek ale... - Nie rozumiała dlaczego nie ma go na miejscu, dlaczego upił połowę i zniknął.
Blondynka zostawiła list na stole, dalej pognieciony, butelkę również odstawiła i skierowała się do wyjścia z domu. - Jeżeli nie ma go w domu to może być... Tylko w jednym miejscu - Ostatnim czego chciała bym powrót Hikariego do jego alkoholowych zwyczajów. Musiała więc działać nim rozpije się na dobre, połowa butelki to sporo, nie wiadomo ile jeszcze wypił i kiedy rzeczywiście tutaj był, w końcu sporo czasu spędziła od rana w osadzie.
- Karczma Osada Yogan -Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b] " Reunion " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4fRaWZji_Co[/youtube] Inoshi nie miała najmniejszego pojęcia o tym co się wydarzyło w Shigashi po tym jak sama wpadłą w inne problemy. Trudno byłoby jej nawet zgadywać, zwłaszcza, że i on nie mógł zgadnąć co działo się z nią. Tego było tak wiele, wszystko to w dodatku, wcale nie należało do łatwych. - Zielarce? - Zapytała zaskoczona, zdziwiła się, że w ogóle o kimś takim wspomina, on, ten który zwykle był niepokonany, niezwyciężony. Jednak jego piedestał chwiał się teraz, tak jakby jego podstawa była stworzona z delikatnych i podatnych kamieni... - Co tam się działo? - Zdziwiła się, mógł być ranny, już teraz widziała, że coś było nie tak z jego nogą - Dlaczego nie poszedłeś z tym do szpitala, Hikari-sensei... - Zapytała z gniewną miną która przez dłuższy czas drogi nie zamierzała zniknąć z jej twarzy. Inoshi uznawała to za co najmniej, straszliwie nieodpowiedzialne i kuszące los. O ile z początku jej mina nie wydawała się zmienić to w trakcie drogi jednak jej przeszło, zwłaszcza w momencie w którym Terumi zaczął opowiadać o swoich własnych przygodach. Słuchała, nie miała innego wyjścia, co prawda bardziej była skupiona na doniesieniu go na miejsce, w całości. Był pijany i mówił znacznie więcej niż chciałby powiedzieć, zapewne równie dużo w tym stanie oczekiwał usłyszeć, no i na co to wszystko? Ile z tego jutro będzie pamiętał?
- Nic... Nic mi się nie stało, to nie byłam ja, teraz... To ja, dobrze? Hikari-senpai? - Czyli istniała szansa, że jednak nie majaczył w pijackiej gorączce i rzeczywiście ktoś zdecydował się pod nią podszyć. Wszystko to zdawało się układać w pewną całość jeśli dołożyła ten puzzel do chwili, w której sama nie wiedziała co się działo. - Wiedzieli, że mnie nie ma... - Nie było łatwo stwierdzić która z emocji na twarzy Inoshi w obecnej chwili przeważa, czy jest to zaskoczenie wyznaniem i fragmentem opowieści Hikariego czy może ciekawość tego co działo się dalej, albo może strach przed tym... Co nadchodzi. - Nie... Nie odeszłam, jak mogłabym? Nie wiedziałam co się stanie, chciałam zostawić po sobie ślad, nie wiedziałam kiedy... Kiedy wrócisz - Szkoda, że Terumiemu tak bardzo doskwierały jego rany, mógł iść do szpitala, a tak, jakby kózka nie skakała to by nóżki sobie na dotonowym kolcu nie przebiła. Inoshi nie wiedziała jak powstała ta rana która doprowadziła do kulenia na jedną nogę jej mistrza, ale wciąż, mogła się domyślać, że to efekty jakiegoś jutsu, albo dzidy na której ustał... Co jest bardziej prawdopodobne? Poza odpowiadaniem na jego pytania, tudzież stwierdzenia nie odzywała się, nie zdradzała jeszcze swojej części historii, miała ku temu swoje powody, przez które wielu tematów które wystąpiły podczas jej zniknięcia poruszać nie chciała. Zresztą, były wiele ważniejsze, jak sytuacja z dnia dzisiejszego, włamanie, oraz sam Shinjo.
W końcu dotarli do bramy posiadłości Terumiego, otworzyła drzwi przy pomocy klucza który wyjęła dopiero jak podparła mężczyznę o ścianę. Później zatrzasnęła ją nogą jak już weszli. Kilka kolejnych kroków i w końcu dotarli do przedpokoju w domu, do którego Hikari nie wpadał zbyt częstoUkryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Domek Hikariego
Czy Terumi miał się czego wstydzić odnośnie wizyty u zielarki z swoimi ranami? Raczej nie, każdy bywał ranny, a nawet on przyznawał się, że miał porażki w swoim życiu. Posiadał jednak bardzo dobry sposób radzenia sobie z nimi. Po prostu iść dalej starając się je ewentualnie naprawić, bo co innego możemy zrobić? Czasu niestety nikt nie cofnie aby zmienić już swoje wybory. Każdy by chciał, ale to jest niemożliwe nawet dla Hana. Jego jedyny piedestał to zaufanie w własne umiejętności, a oberwanie wcale ich nie odbiera póki wciąż był w stanie pokonać wroga i wrócić samotnie do domu bez pomocy.
- Do szpitala, jeszcze czego. Wszędzie biało, ktoś gdzieś stęka, każdy na coś narzeka, personelu jak zwykle brakuje. Nienawidzę szpitali, a szczególnie tego naszego!
Powiedział jakby był z siebie dumny w swoich slowach, zupełnie nie zważając na gniewna minę dziewczyny, ale oczywiście to nie był koniec jego wypowiedzi. W tym stanie był trochę gadatliwy.
- Zresztą, ona mogłaby tam nie jednego lekarza uczyć. Jedyny problem, że używa jutsu medycznych tylko jeżeli jest to konieczne, inaczej każe się pacjentom męczyć, to może na następny raz będą mądrzejsi.
Czy tacy się właśnie stawali? Mężczyźni z niektórymi problemami owszem, ale nie shinobi taki jak on który ryzykował swoje życie podczas każdej misji. Nie ważne za jak wyjątkowego się uważał zawsze na świecie znajdą się silniejsi, którzy mogą zgasić nasz płomyk raz na zawsze. Nie aby się tym przejmował, bo spotykając kogoś takiego Hikari nie odczuwa strachu, wręcz przeciwnie. Ekscytację z możliwości własnego rozwoju oraz wyzwania. Na świecie coraz trudniej znaleźć mu przeciwników sprawiających problemy tak więc każdego takiego sobie cenił. Był niczym schodek, który pomagał stawać się lepszym. Nie inaczej było z niedawno pokonanym Kakuzu. Na temat jednak szpitali czy zielarki o ile nie był wciąż męczony dość się wypowiedział, więc opowiadał o swoich przygodach w Shigashi. Tak jakby, bardziej żalił się swoim przeżyciem oraz zmartwieniem. Inoshi jakby go chciała pocieszyć oraz zapewnić iż nie ma czego się obawiać, obecnie rozmawia z oryginałem. Cóż to chyba już sobie wyjaśnili prawda?
- Tak wiem, cieszę się. Gdyby coś się Tobie stało tam chyba bym sobie nigdy nie wybaczył.
Posmutniał przy tych słowach jakby to właśnie się zdarzyło przez moment, stan nietrzeźwości bywa dość zabawny. Widać u niego cały panteon emocji, które normalnie się skrywają pod maskami. Nie trwało to długo, bo dostał słowa, których potrzebował aby utrzymać się na duchu. Jego uczennica wcale nie miała zamiaru uciekać, dodatkowo była cała i zdrowa. Nic tylko trzeba zrobić imprezkę po powrocie do domu z sake prawda? Przecież muszą to opić. Pewnie normalnie by tak powiedział, ale powoli na świeżym powietrzu trzeźwiał i czuł jak mu wystarcza tego co w sobie posiada. Oczywiście jeszcze długo minie nim wszystkie promile uciekną z organizmu.
- To samo powiedzieliby moi rodzice, a jednak pewnego dnia znikli wygnani z wioski nawet bez pożegnania.
Nawet jeżeli się nie przyznawał przeszłość go wiecznie goniła, tak jak również w tym przypadku. Bal się, że Inoshi po tym doswiadczeniu zniknie, bo już raz tak miał w życiu od osób najbliższych. Resztę drogi po tych słowach raczej milczał, będąc zamyślony. Powoli też mu coraz lepiej szło pokonywanie kolejnych kroków, aż wymagał coraz mniejszej asekuracji. Przynajmniej jak już nabrał tempa. Otworzyli jakaś bramę, a potem jego ciało ustawiono tak, aby podpierał ścianę i się nie wywrócił. Nawet się nie orientował, że są już pod domem. Nie zwrócił na to uwagi tylko przyłożył czoło do zimnej ściany.
- Inoshi, gorąco jest tutaj.
Wtedy też nie czekając nawet na jakąkolwiek reakcje zaczął pozbywać się przynajmniej górnej części swojego nowego stroju. Jak sobie z tym poradzi jego uczennica? A może pozwoli mu i będzie miała darmowy striptiz?
- Do szpitala, jeszcze czego. Wszędzie biało, ktoś gdzieś stęka, każdy na coś narzeka, personelu jak zwykle brakuje. Nienawidzę szpitali, a szczególnie tego naszego!
Powiedział jakby był z siebie dumny w swoich slowach, zupełnie nie zważając na gniewna minę dziewczyny, ale oczywiście to nie był koniec jego wypowiedzi. W tym stanie był trochę gadatliwy.
- Zresztą, ona mogłaby tam nie jednego lekarza uczyć. Jedyny problem, że używa jutsu medycznych tylko jeżeli jest to konieczne, inaczej każe się pacjentom męczyć, to może na następny raz będą mądrzejsi.
Czy tacy się właśnie stawali? Mężczyźni z niektórymi problemami owszem, ale nie shinobi taki jak on który ryzykował swoje życie podczas każdej misji. Nie ważne za jak wyjątkowego się uważał zawsze na świecie znajdą się silniejsi, którzy mogą zgasić nasz płomyk raz na zawsze. Nie aby się tym przejmował, bo spotykając kogoś takiego Hikari nie odczuwa strachu, wręcz przeciwnie. Ekscytację z możliwości własnego rozwoju oraz wyzwania. Na świecie coraz trudniej znaleźć mu przeciwników sprawiających problemy tak więc każdego takiego sobie cenił. Był niczym schodek, który pomagał stawać się lepszym. Nie inaczej było z niedawno pokonanym Kakuzu. Na temat jednak szpitali czy zielarki o ile nie był wciąż męczony dość się wypowiedział, więc opowiadał o swoich przygodach w Shigashi. Tak jakby, bardziej żalił się swoim przeżyciem oraz zmartwieniem. Inoshi jakby go chciała pocieszyć oraz zapewnić iż nie ma czego się obawiać, obecnie rozmawia z oryginałem. Cóż to chyba już sobie wyjaśnili prawda?
- Tak wiem, cieszę się. Gdyby coś się Tobie stało tam chyba bym sobie nigdy nie wybaczył.
Posmutniał przy tych słowach jakby to właśnie się zdarzyło przez moment, stan nietrzeźwości bywa dość zabawny. Widać u niego cały panteon emocji, które normalnie się skrywają pod maskami. Nie trwało to długo, bo dostał słowa, których potrzebował aby utrzymać się na duchu. Jego uczennica wcale nie miała zamiaru uciekać, dodatkowo była cała i zdrowa. Nic tylko trzeba zrobić imprezkę po powrocie do domu z sake prawda? Przecież muszą to opić. Pewnie normalnie by tak powiedział, ale powoli na świeżym powietrzu trzeźwiał i czuł jak mu wystarcza tego co w sobie posiada. Oczywiście jeszcze długo minie nim wszystkie promile uciekną z organizmu.
- To samo powiedzieliby moi rodzice, a jednak pewnego dnia znikli wygnani z wioski nawet bez pożegnania.
Nawet jeżeli się nie przyznawał przeszłość go wiecznie goniła, tak jak również w tym przypadku. Bal się, że Inoshi po tym doswiadczeniu zniknie, bo już raz tak miał w życiu od osób najbliższych. Resztę drogi po tych słowach raczej milczał, będąc zamyślony. Powoli też mu coraz lepiej szło pokonywanie kolejnych kroków, aż wymagał coraz mniejszej asekuracji. Przynajmniej jak już nabrał tempa. Otworzyli jakaś bramę, a potem jego ciało ustawiono tak, aby podpierał ścianę i się nie wywrócił. Nawet się nie orientował, że są już pod domem. Nie zwrócił na to uwagi tylko przyłożył czoło do zimnej ściany.
- Inoshi, gorąco jest tutaj.
Wtedy też nie czekając nawet na jakąkolwiek reakcje zaczął pozbywać się przynajmniej górnej części swojego nowego stroju. Jak sobie z tym poradzi jego uczennica? A może pozwoli mu i będzie miała darmowy striptiz?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Domek Hikariego
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b] " Coś od siebie... " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4fRaWZji_Co[/youtube] Inoshi niezbyt wiedziała, niezbyt rozumiała nastawienie do szpitala jakim dysponował Hikari. - Biało? Eh... Może i racja. - O ile z kolorem ścian mogła się kłócić to z pozostałymi zarzutami już nie. Nie były to najprzyjemniejsze miejsca w których można było wylądować. Może i brzmiał na dumnego, ale w tej dumie było więcej pijaństwa niż rzeczywistego rozsądku. Może nie każdy szpital był wyposażony lub miał dostatecznie dużo ludzi, to zawsze komuś życie uratował. - Baka! - Odbiła się po jego słowach dotyczących zielarki, nie zamierzała zaprzeczać temu, że wie więcej o medycynie niż tamtejsi lekarze, to było możliwe. W tej samej chwili strzeliła go całkiem mocno po łbie lewą ręką - Każdy tak robi, to po to by nie nadwyrężać iryonina jeśli ktoś inny będzie potrzebował nagłej pomocy, no i wiele ran sama się goi. Potrzeba tylko czasu... Czasem nawet lepiej. - Westchnęła ciężko, doprowadzając Hikariego dalej w kierunku jego pokoju. - Bez tego nikt by nie szanował ich pracy... - Stwierdziła i wcale nie wstydziła się tych słów. Jakaś mądrość może i w tym była, bowiem jeśli każdy byłby leczony przy pomocy technik leczących to strach przed ranami całkiem by znikł, każdy by myślał, że wystarczy chwila pracy i po wszystkim, na nieszczęście, rzadko tak bywa.
- Może i wie więcej niż oni, ale co z tego? Ona zajmuje się ziołami, pewnie ma swoje powody dla których nie pracuje razem z nimi... Zresztą... Po co ja to mówię, i tak nie rozumiesz... Nie teraz. - Posadziła Terumiego na łóżku sama przysiadając w tej chwili obok. Również była dzisiejszym dniem zmęczona. Prawdziwie nie odpoczęła nawet od całej tej wyprawy do Shigashi przez którą omal nie stracili życia oboje. Miodem były słowa, mimo, że wypowiadane po pijaku, świadczące o trosce wobec swojej uczennicy, jakakolwiek by ona nie była, czy błędy popełniała. Ostatecznie nie zostało zbyt wiele, byli już w domu a i tym razem Terumi zdecydował się zaskoczyć, szkoda, że negatywnie, bo ściągając górną część swojego stroju, która szła mu ślamazarnie i gapowato warto dodać. Blondynka musiała mu pomóc a jego słowa całkiem zignorowała. - Co ci się stało Hikari-senpai? - Zapytała podczas gdy jej tęczówki wyraźnie się zwężyły widząc poranione plecy chlopaka. - D-dlaczego nic nie powiedziałeś wcześniej? - Wstała i rzuciła do niego z wyraźną pretensją, gdyby wiedziała może byłaby ostrożniejsza, delikatniejsza, albo... Znaleźliby się tutaj szybciej. Na jego szczęście rany których doznał wyglądały na chociaż trochę opatrzone, przynajmniej tego nie mogła mu zarzucić, że kompletnie nie pomyślał.
W pewnej chwili wstała kręcąc głową mocno na boki, obserwowała go, widziała w nim tego samego Terumiego co wcześniej, ale nigdy tak pijanego. Minie pewnie cały dzień nim ten dojdzie do siebie - Poczekaj tutaj... Przygotuje się. - Westchnęła ciężko wychodząc z pomieszczenia, poszła na górę do siebie gdzie też rozpakowała swój zestaw medyczny w którym miał trochę dupereli mogących coś na te rany poradzić. W pokoju od razu przebrała się w krótką yukatę do spania, tak naprawdę jeżeli miała się pobrudzić to wolałaby to niżeli nowe kimono które po zdjęciu zwyczajnie złożyła i położyła w szafie. Ta z kolei była stosunkowo pusta i brakowało tutaj większej ilości ubiorów, zwykle bazowała na kilku i nigdy tak naprawdę na dobre się nie wprowadziła. Jak musiała to brała nowe na targu lub w sklepie, taki żywot zajętej kunoichi... Rozpięła też włosy bo nie były wystarczająco długie by przeszkadzały w pracy a i tak musiały też trochę odpocząć od całego dnia. Głównym jednak powodem pójścia na górę były jej narzędzia, to właśnie je zaniosła do kuchni i zaczęła przemywać stosunkowo dokładnie. Przemywanie narzędzi i przejrzenie pozostałych, mogących się przydać przedmiotów chwilę trwało. Nie chciała się potem wracać i zastanawiać czego jeszcze zabrakło.
Wraz z rączkami pełnymi medycznego sprzętu mogła w końcu zawędrować do pokoju w którym siedział Hikari, weszła na łóżko i przysiadła się w zwyczajnej Seizie by zaraz zacząć rozkładać przyniesiony sprzęt - Uhh... Wygląda na to, że zaprzeczę temu co wcześniej mówiłam... - Spojrzała w kierunku Terumiego z uczuciem, ale nie takim miłosnym a innym, bardziej pasującym do ich dotychczasowej relacji. Zaczęła przyglądać się ranom na jego plecach powstałych w trakcie walki z Kakuzu, nie należały do szczególnie zwyczajnych obrażeń, przynajmniej nie powstały przy pomocy bicza, na co zdawały się wyglądać. Obserwując te rany zaczęła się rozglądać za jakimś bandażem pośród tego co przyniosła, ku swojemu niezadowoleniu takowego nie znalazła. Skrzywiła się mocno podczas gdy zagryzła zęby spoglądając na swój, stosunkowo świeży bandaż. Tak naprawdę był nowy ale nie nadawał się do użytku w taki sposób, nie z jednego ciała na drugi dlatego zacisnęła mocno zęby wpatrując się weń przez chwilę. - Chyba będę musiała cię zabandażować... Ale najpierw się tym zajmę. - Przeszła szybko do składania pieczęci i już po sekundzie wypluła z siebie swoją syropową wersję. Yamanaka znała się trochę dzięki doświadczeniu jakie zyskała ucząc się o medycynie odnośnie punktów na ciele człowieka które pozwalały osiągnąć pewne efekty. Jedynym czego potrzebował to śpiący Terumi który nie będzie przeszkadzał w dalszej pracy. Zdecydowała się na szybki i prosty ruch, uderzenie go w jeden z takich punktów przy głowie by wyłączyć go na dobre kilkanaście, a może i więcej godzin.
Jak już spał wtedy położyła go na brzuchu wraz ze swoją drugą połówką. Co robiła dalej? Zaczęła odwijać swoje bandaże, zaczęła od tego z torsu a potem przeszła do pozostałych. Tak naprawdę jej miara nijak miała się do tej Hikariego przez co musiała zużyć ich więcej by go opatrzyć niż samą siebie. Pech chciał, że nie mieli innych. Nie znaczyło to, że zamierza od tak obwiązać go swoimi bandażami. Posłała więc swoją iluzję z nimi by je nieco przeprała, nie potrzeba im było dużo, poza tym jedynym problemem było było ich wysuszenie lecz i to syropowa wersja powinna jakoś rozwiązać. Miała przecież dostęp do całego domu i wszystkich zasobów. Podczas gdy syropowa inosia zajmowała się zrobieniem " nowych bandaży dla Hikariego tak, oryginał złożył pieczęcie wołu i tygrysa, przechodząc do wydzielania na rany zielonkawej energii, nie dotykała ich ale posyłała swoją chakrę miarowo w kąciki ran by jak najdokładniej je zasklepić, kawalątek po kawalątku. Ran na pewno nie było mało a każdą należało zająć się oddzielnie więc zmarnowała na to sporo czasu, tym bardziej, że się starała i zależało jej na jak najdoskonalszym domknięciu rozcięć by uniknąć blizn - Czy moja kamizelka się nie sprawdziła? - Zastanawiała się w trakcie całego zabiegu, to było niemalże niemożliwe by tyle materiału wzmacnianego jeszcze koszulką kolczugi, sobie nie poradziło, cóż musiała to być za siła by dokonać takich zniszczeń?
Jak skończyła z plecami to pozostało jej oczekiwać na bandaże, dlatego tez zaczęła zajmować się ranną nogą, tego typu obrażenia były chyba najgorszymi z jakimi miewała do czynienia, a przynajmniej były tymi najmniej przyjemnymi dla siebie. Jak już zobaczyła ranę na stopie, przewróciła wzrok na nogi terumiego, o ranie na plecach dowiedziała się przypadkiem dlatego stwierdziła, że musi obejrzeć i je, sprawdzając zarazem czy nie ukrywa kolejnych ran. Ostatecznie biedak zostałby tylko w tym co kryło najważniejsze. Ale co ją to obchodziło, sprawdziła czy nie ma żadnych innych ran które by ukrywał. Należało to zrobić i wstyd nie miał nic do tego, na swoje szczęście Yogańczyk był nieprzytomny. W międzyczasie dotarł ponownie dotarł do pomieszczenia klon z przygotowanymi bandażami, podczas gdy blondynka ponownie zaczęła zbierać na dłoniach zieloną energię, syrop uniósł lekko Hikariego do góry tak by byl w pozycji siedzącej, oryginałowi to nie przeszkadzało, noga mogła się przekręcać, nie robiło to różnicy póki pozostawała blisko. Nie mniej kilka krzywych spojrzeń w kierunku syropu oddała, rządził się za bardzo przy Hikarim. To syropowa wersja Inoshi zaczęła obwijać plecy i tors mężczyzny bandażami które nadawały się już do użytku. Prawdopodobnie na całe poranione plecy zeszłoby ich sporo i stosunkowo niewiele zostało wolnych.
Dalsze leczenie stopy trwało całkiem długo, zaleczenie tej dziury, odbudowanie skóry, naskórka, mięśni nie było proste i trwało dobrą godzinę, może nawet i więcej, Yamanaka nie liczyła wtedy czasu bo liczył się efekt który chciała osiągnąć, czyli sprawna noga Hikara. Największym szczęściem było to, że nie mógł być przytomny podczas tego zabiegu, na pewno nie byłby zadowolony z tego, że mimo wszystko rana boleć nie przestaje, jeszcze, ale jak to mówią, jak boli to człowiek żyje. Jak już skończyła była zmęczona, zużyła naprawdę dużo siły dzisiejszego dnia, zwłaszcza, że wciąż nie zregenerowała się po podróży i samym Shigashi. Odwołała swoją iluzję i obwiązała nogę mężczyzny bandażem parokrotnie, na tyle by zakryć szczelnie ranę. Po tych zabiegach liczyła, że ranom uda się zagoić bez pozostawienia blizn, a przynajmniej bez tych straszliwie widocznych. Oddychała ciężko, musiała zregenerować się przez następne parę dni spania do późna i nic nie robienia, bez tego na pewno nie odpocznie. Nie miała zbytnio siły więc jedyne na co było ją jeszcze stać przed całkowitą utratą sił było położenie Hikariego spać na brzuchu. Sama padła obok pół przytomna, dryfowała przez chwilę w odmętach swojej pamięci dotyczącej całego dzisiejszego dnia oraz tego co nadchodzi. Skuliła się odkręcając do mężczyzny plecami, wtedy też schowała ręce do wnętrza krótkiej szaty. Nie chciała pokazywać ich w takim stanie dosłownie nikomu, sama tez nie chciała ich takich oglądać, stąd też objecie się nimi pod yukatką wydawało się najlepszym rozwiązaniem. No i chrapała trochę w nocy. Pierwszy musiał obudzić się Hikari, co do tego nie było innej możliwości, zawsze spała długo, a wymęczona jeszcze dłużej.
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
Myśli - Mowa
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości