Pole treningowe
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
Słysząc słowa Uchiha-hime, niebieskooki skupił na niej swoją uwagę, a widząc jej zakłopotanie, aż uniósł lekko brew w mimowolnym geście zdziwienia, nie do końca wiedząc, czego się ma spodziewać, zwłaszcza, że sprawa wydawała się dosyć poważna. Nie przerywał jej jednak i poczekał, aż w pełni ubierze w słowa swoje pytanie, które zostało zadane z pewną dozą zrezygnowania i dość słusznego zakłopotania. Samuraj nie odpowiedział od razu, ale nie dlatego, że nie znał odpowiedzi - wręcz przeciwnie, znał prawdę doskonale i prawda ta była dla niego dość problematyczna...
- Istnieje dziewięć cnót bushido, z czego posłuszeństwo nigdy nie jest wymienione z osobna, ale pojawia się w każdej z nich, jako oś postępowania. Jeśli chodzi o kwestie małżeństw, to na Yinzin kwestia jest podobna jak w Sogen. - rzekł niebieskooki, ale jeszcze nie skończył tego, co miał do powiedzenia. Bardzo chciał, by Uchiha-hime zrozumiała zasady, jakimi kierują się mieszkańcy północnych wysp, a z drugiej strony, chyba sam potrzebował powiedzieć to na głos, stanowiło to jego osobiste katharsis, metodę zachowania twarzy i w normalności w sieci zależności i skomplikowanej etykiety.
- Kandydaci są przedstawiani i brana jest pod uwagę zarówno pozycja społeczna jak i majątek, co na swój sposób, jest dosyć, "zabawne". Musisz wiedzieć, Uchiha-hime, że wszystkie trzy grupy społeczne zamieszkujące Yinzin, to jest samurajowie, rybacy i rolnicy są sobie równe. Pojęcie równości jest jedną z najważniejszych wartości, a jednak tej równości brak, z jednej bowiem strony każdy może zostać wojownikiem, z drugiej, nie każdy wojownikiem zostać może. - zdawać by się mogło, że szermierz ze szkoły Taka mówi zagadkami, ale paradoksalnie, właśnie tak wyglądała jego rzeczywistość - wszystko opierało się o równość, której tak naprawdę nie było. Na czele stał bowiem lider oraz zarządca Teiz, dalej każdy samuraj miał swoją rangę, a rody o długiej wojennej tradycji zawsze były ostoją większej etykiety i chętnie realizowały się w rzemiośle wojskowym - co więcej, miały na to swoiste przyzwolenie.
- Widzisz, na Yinzin od kobiet wymaga się dużo więcej niż od mężczyzn. Mają być ostoją etykiety, skarbnicą cnoty i ostatnią twierdzą tradycji. Ponad to, te, które pochodzą z rodów o wojskowej tradycji winne znać drogę miecza lub włóczni, jednakże nie powinny być wojowniczkami. Spotkać samuraj-ko to bardzo rzadka okazja... - przerwał na moment niebieskooki i zamyślił się. Ciekawe, czy Uchiha-hime miała podobny problem? Samuraj poznał już kilka kobiet wojowniczek, żadna z nich nie ustępowało w boju nawet najdzielniejszemu mężowi, jednakże pytaniem pozostawało, jak na to patrzą inni. Na Yinzin zdecydowanie miejsce kobiety było w domu, jako pięknej i funkcjonalnej ozdoby rodzącej dzieci, najlepiej silnych synów...
- Wracając do twojego pytania, tak. Na Yinzin jest podobnie jak w Sogen, wszyscy pragną romantycznej miłości, jednakże niewielu jest ona dana. Może właśnie to czyni ją tak bardzo pożądaną? - ostatnie słowa rzekł z łamanym uśmiechem, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że młodszy nie będzie. Póki pozostawał na służbie w Kaigan rodzina nie mogła go splątać jakimś mariażem, ale sprawy mogły nabrać tempa w momencie jego awansu. Teraz Kakita stał się panem Kakita, mógł prowadzić wojowników do boju (co prawda nie całe armie, ale już pomniejszy oddział tak), stawał się sławny więc może pora znaleźć mu jakąś pannę? Tylko, czy on już sobie jakiejś nie znalazł? To było trudne pytanie, na które sam nie umiał znaleźć odpowiedzi. Nie był pewien ile lat ma Setsuna, ale generalnie, rozum nakazywał spisać ten związek na straty. To była ulotna mrzonka, rodzina Hyuuga była równie restrykcyjna w tej kwestii co Uchiha czy też Kakita, należało tylko poczekać, aż odpowiedni list przyjdzie z domu, a na razie...
- Może odwiedzimy go wspólnie? Możemy zaplanować razem wyprawę, kiedyś tam w wolnej chwili... - zaproponował z trochę wymuszonym uśmiechem, a przy tym całkiem serio. Uchiha-hime wydawała mu się niezwykle bliska, podobna w swoich obowiązkach, które chyba zaciskały jej coraz bardziej pętle na szyi. Ile mogła mieć lat? Niewatpliwie była od niego młodsza. Jak długo będzie mogła rodzić dzieci? Straszne myśli, ale niebieskooki podejrzewał, że za dużo wolności jej nie zostało, czy aby dlatego udała się na Mur? Chciałby ją zapytać, ale nie wypadało. Jeszcze nie. To było pytanie jakie zadaje się bliskim przyjaciołom, może kiedyś, oby tak.
- Jeśli będziesz w Kaigan, znajdziesz mnie w świątyni Amaterasu. Zawsze możesz tam liczyć na moją pomoc. - zaoferował poważnie niebieskooki, zgodnie z prawdą i swoimi możliwościami...
- Istnieje dziewięć cnót bushido, z czego posłuszeństwo nigdy nie jest wymienione z osobna, ale pojawia się w każdej z nich, jako oś postępowania. Jeśli chodzi o kwestie małżeństw, to na Yinzin kwestia jest podobna jak w Sogen. - rzekł niebieskooki, ale jeszcze nie skończył tego, co miał do powiedzenia. Bardzo chciał, by Uchiha-hime zrozumiała zasady, jakimi kierują się mieszkańcy północnych wysp, a z drugiej strony, chyba sam potrzebował powiedzieć to na głos, stanowiło to jego osobiste katharsis, metodę zachowania twarzy i w normalności w sieci zależności i skomplikowanej etykiety.
- Kandydaci są przedstawiani i brana jest pod uwagę zarówno pozycja społeczna jak i majątek, co na swój sposób, jest dosyć, "zabawne". Musisz wiedzieć, Uchiha-hime, że wszystkie trzy grupy społeczne zamieszkujące Yinzin, to jest samurajowie, rybacy i rolnicy są sobie równe. Pojęcie równości jest jedną z najważniejszych wartości, a jednak tej równości brak, z jednej bowiem strony każdy może zostać wojownikiem, z drugiej, nie każdy wojownikiem zostać może. - zdawać by się mogło, że szermierz ze szkoły Taka mówi zagadkami, ale paradoksalnie, właśnie tak wyglądała jego rzeczywistość - wszystko opierało się o równość, której tak naprawdę nie było. Na czele stał bowiem lider oraz zarządca Teiz, dalej każdy samuraj miał swoją rangę, a rody o długiej wojennej tradycji zawsze były ostoją większej etykiety i chętnie realizowały się w rzemiośle wojskowym - co więcej, miały na to swoiste przyzwolenie.
- Widzisz, na Yinzin od kobiet wymaga się dużo więcej niż od mężczyzn. Mają być ostoją etykiety, skarbnicą cnoty i ostatnią twierdzą tradycji. Ponad to, te, które pochodzą z rodów o wojskowej tradycji winne znać drogę miecza lub włóczni, jednakże nie powinny być wojowniczkami. Spotkać samuraj-ko to bardzo rzadka okazja... - przerwał na moment niebieskooki i zamyślił się. Ciekawe, czy Uchiha-hime miała podobny problem? Samuraj poznał już kilka kobiet wojowniczek, żadna z nich nie ustępowało w boju nawet najdzielniejszemu mężowi, jednakże pytaniem pozostawało, jak na to patrzą inni. Na Yinzin zdecydowanie miejsce kobiety było w domu, jako pięknej i funkcjonalnej ozdoby rodzącej dzieci, najlepiej silnych synów...
- Wracając do twojego pytania, tak. Na Yinzin jest podobnie jak w Sogen, wszyscy pragną romantycznej miłości, jednakże niewielu jest ona dana. Może właśnie to czyni ją tak bardzo pożądaną? - ostatnie słowa rzekł z łamanym uśmiechem, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że młodszy nie będzie. Póki pozostawał na służbie w Kaigan rodzina nie mogła go splątać jakimś mariażem, ale sprawy mogły nabrać tempa w momencie jego awansu. Teraz Kakita stał się panem Kakita, mógł prowadzić wojowników do boju (co prawda nie całe armie, ale już pomniejszy oddział tak), stawał się sławny więc może pora znaleźć mu jakąś pannę? Tylko, czy on już sobie jakiejś nie znalazł? To było trudne pytanie, na które sam nie umiał znaleźć odpowiedzi. Nie był pewien ile lat ma Setsuna, ale generalnie, rozum nakazywał spisać ten związek na straty. To była ulotna mrzonka, rodzina Hyuuga była równie restrykcyjna w tej kwestii co Uchiha czy też Kakita, należało tylko poczekać, aż odpowiedni list przyjdzie z domu, a na razie...
- Może odwiedzimy go wspólnie? Możemy zaplanować razem wyprawę, kiedyś tam w wolnej chwili... - zaproponował z trochę wymuszonym uśmiechem, a przy tym całkiem serio. Uchiha-hime wydawała mu się niezwykle bliska, podobna w swoich obowiązkach, które chyba zaciskały jej coraz bardziej pętle na szyi. Ile mogła mieć lat? Niewatpliwie była od niego młodsza. Jak długo będzie mogła rodzić dzieci? Straszne myśli, ale niebieskooki podejrzewał, że za dużo wolności jej nie zostało, czy aby dlatego udała się na Mur? Chciałby ją zapytać, ale nie wypadało. Jeszcze nie. To było pytanie jakie zadaje się bliskim przyjaciołom, może kiedyś, oby tak.
- Jeśli będziesz w Kaigan, znajdziesz mnie w świątyni Amaterasu. Zawsze możesz tam liczyć na moją pomoc. - zaoferował poważnie niebieskooki, zgodnie z prawdą i swoimi możliwościami...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Re: Pole treningowe
Powietrze wyleciało z płuc dziewczyny w dziwnym westchnięciu. A więc jednak, samuraja być może czekała ta sama dola co i ją, jak sądziła, w przyszłości? Nie uśmiechało się to jej, ale co jej pozostało? Mogła odstraszać każdego kandydata, ale czy w nieskończoność? Czy każdego? Pochyliła się nieco do przodu, przeczesując włosy dłonią. Z jej gestów można było wyczytać zmartwienie.
Jednak aż za dobrze rozumiała tą ironię, która kryła się za tą pozorną równością. Nawet w klanie mogła ją obserwować, pośród członków własnej rodziny. Śmieszne było to uważanie, że ta równość istnieje w czymś innym niż w teorii.. Choćby bardzo pięknej.
Jednak wychodziło na to, że rzeczywiście, od kobiet w jego rodzinnych obszarach wymagało się naprawdę wiele. Choć u i nich kobietę szkoliło się zarówno na kunoichi jak i na żonę i matkę i powinna się spełniać we wszystkich rolach. Już samo to, że maja liderkę, nie lidera, mówiło o tym, że nie zamyka się tu kobietom kariery, aczkolwiek przewaga mężczyzn była zdecydowana.
- To.. Naprawdę ciężki los dla kobiety, która ma inne marzenia - zauważyła dość ostrożnie, nie chcąc obrazić tych obyczajów, choć szybko zdała sobie sprawę z kolejnej rzeczy - Aczkolwiek wiele rodów podąża tą samą drogą lub tego by pragnęło. Zapewne moi rodzice nie byliby tu wyjątkiem - jej uśmiech był nieco gorzki. To wszystko, co opisywał Asagi, dodatkowo posiadanie sharingana i oto ona, wymarzona dziewczyna z rodu Uchiha. Chise było do niej daleko.
Teraz jeszcze tego problemu nie miała - jej ślepota zdecydowanie odstraszała kandydatów na męża, więc przynajmniej do tej pory miała z tym spokój - jednak wraz z odzyskaniem wzroku spodziewała się tego, że w końcu przyjdzie list, znaczący list.
"Wracaj do domu Chise, znaleźliśmy Ci męża.."
- Tak.. Myślę, że masz rację - powiedziała nieco zduszonym głosem. Czy jej rodzice pomyślą o Shidze? Byłoby to chyba najmniej drastyczne rozwiązanie, bo on przynajmniej nie oczekiwałby od niej siedzenia w domu i rodzenia dzieci, jednak nie była przekonana czy taki byłby ich wybór.. Nie, była pewna, że tak nie będzie, będą chcieli wydać ją za Uchihę i mieć wnuki z sharinganem, by mogli się nim szczycić. Aż czuła w gardle gule gdy o tym rozmyślała.
- Byłoby mi bardzo.. Byłabym zaszczycona i wdzięczna. Przy następnym spotkaniu może zaplanujemy wspólną podróż - zgodziła, starając się otrząsnąć z nieprzyjemnych myśli, które chyba udzieliły się samurajowi. I jemu chyba sprawa ożenku ciążyła - ciekawe czy dlatego, że nie śpieszył się do uporządkowanego, spokojnego życia czy może spotkał już kogoś na swojej drodze? Nie była w stanie tego wyczytać tylko z jego oczu, a pytać nie wypadało.
Zdaje się, że oboje kurczowo się trzymali tego, co wypadało w tej rozmowie.
Uśmiechnęła się do samuraja blado, odgarniając z twarzy luźne pasma, które w czasie walki wysunęły się z warkocza.
- Dziękuję - potraktowała tą propozycję poważnie, nie kurtuazyjnie, bo i na taką jej wyglądała - Będę o tym pamiętała. Wiesz, że i ty możesz liczyć na moje wsparcie, Asagi-san - jej wzrok był przy tym poważny, choćby nawet nie wiedziała jakiej pomocy może od niej oczekiwać. Ale.. Kto wie co przyniesie przyszłość, prawda? Dobrze jednak było wiedzieć, że miało się w kimś oparcie.
Jednak aż za dobrze rozumiała tą ironię, która kryła się za tą pozorną równością. Nawet w klanie mogła ją obserwować, pośród członków własnej rodziny. Śmieszne było to uważanie, że ta równość istnieje w czymś innym niż w teorii.. Choćby bardzo pięknej.
Jednak wychodziło na to, że rzeczywiście, od kobiet w jego rodzinnych obszarach wymagało się naprawdę wiele. Choć u i nich kobietę szkoliło się zarówno na kunoichi jak i na żonę i matkę i powinna się spełniać we wszystkich rolach. Już samo to, że maja liderkę, nie lidera, mówiło o tym, że nie zamyka się tu kobietom kariery, aczkolwiek przewaga mężczyzn była zdecydowana.
- To.. Naprawdę ciężki los dla kobiety, która ma inne marzenia - zauważyła dość ostrożnie, nie chcąc obrazić tych obyczajów, choć szybko zdała sobie sprawę z kolejnej rzeczy - Aczkolwiek wiele rodów podąża tą samą drogą lub tego by pragnęło. Zapewne moi rodzice nie byliby tu wyjątkiem - jej uśmiech był nieco gorzki. To wszystko, co opisywał Asagi, dodatkowo posiadanie sharingana i oto ona, wymarzona dziewczyna z rodu Uchiha. Chise było do niej daleko.
Teraz jeszcze tego problemu nie miała - jej ślepota zdecydowanie odstraszała kandydatów na męża, więc przynajmniej do tej pory miała z tym spokój - jednak wraz z odzyskaniem wzroku spodziewała się tego, że w końcu przyjdzie list, znaczący list.
"Wracaj do domu Chise, znaleźliśmy Ci męża.."
- Tak.. Myślę, że masz rację - powiedziała nieco zduszonym głosem. Czy jej rodzice pomyślą o Shidze? Byłoby to chyba najmniej drastyczne rozwiązanie, bo on przynajmniej nie oczekiwałby od niej siedzenia w domu i rodzenia dzieci, jednak nie była przekonana czy taki byłby ich wybór.. Nie, była pewna, że tak nie będzie, będą chcieli wydać ją za Uchihę i mieć wnuki z sharinganem, by mogli się nim szczycić. Aż czuła w gardle gule gdy o tym rozmyślała.
- Byłoby mi bardzo.. Byłabym zaszczycona i wdzięczna. Przy następnym spotkaniu może zaplanujemy wspólną podróż - zgodziła, starając się otrząsnąć z nieprzyjemnych myśli, które chyba udzieliły się samurajowi. I jemu chyba sprawa ożenku ciążyła - ciekawe czy dlatego, że nie śpieszył się do uporządkowanego, spokojnego życia czy może spotkał już kogoś na swojej drodze? Nie była w stanie tego wyczytać tylko z jego oczu, a pytać nie wypadało.
Zdaje się, że oboje kurczowo się trzymali tego, co wypadało w tej rozmowie.
Uśmiechnęła się do samuraja blado, odgarniając z twarzy luźne pasma, które w czasie walki wysunęły się z warkocza.
- Dziękuję - potraktowała tą propozycję poważnie, nie kurtuazyjnie, bo i na taką jej wyglądała - Będę o tym pamiętała. Wiesz, że i ty możesz liczyć na moje wsparcie, Asagi-san - jej wzrok był przy tym poważny, choćby nawet nie wiedziała jakiej pomocy może od niej oczekiwać. Ale.. Kto wie co przyniesie przyszłość, prawda? Dobrze jednak było wiedzieć, że miało się w kimś oparcie.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
Zrobiło się dość depresyjnie, kiedy oboje poruszyli kwestie egzystencjalne, jednak samuraj miał wrażenie, że niebieskooka dużo mocniej przeżywała to od niego. W zasadzie, nie znał jej historii życia, a jego własna składała się z kilku "przygód" i poważnego zrywu serca, który jednak nie różnił się niczym od obrazów rysowanych na wodzie - był piękny i nieuchwytny, ale kruchy i nierealny. Obraz taki mącił umysł, osłabiał wolę i w dłuższej perspektywie prowadziło do cierpienia i autodestrukcji...
Niebieskooki bardzo nie chciał by w takiej atmosferze przebiegało ich spotkanie, zwłaszcza, że nie wiedział ile jeszcze potrwa i czy za moment się nie skończy. Chciał jakoś podnieść na duchu towarzyszkę, a z drugiej strony nie chciał wpaść w jakiś protekcjonalny czy mentorski ton, z trzeciej natomiast nie był do końca pewien, które z nich potrzebuje większego wsparcia, ona czy on. Natłok myśli i możliwości zalał jego umysł, dochodziły do tego jeszcze konwenanse dotyczące tego co wolno i czego nie wolno, z tego nie mogło zrodzić się nic dobrego. Cóż pozostawało robić? Przede wszystkim, nie myśleć. Myślenie jest dobre, ale jeszcze lepsze jest działanie naturalne, podyktowane przez umysł nieskrępowany przez wątpliwości. Krótki wdech w ciszy i odpowiedź znalazła się sama - brutalna i szczera do bólu, ale taka właśnie była droga wojownika. Niebieskooki lekko się uśmiechną i spojrzał na Chise.
- Uchiha-hime, ostateczna decyzja zawsze należy do tych, którzy marzą. Muszą tylko ją podjąć i żyć z konsekwencjami. Sądzę, że dlatego tak ważne jest umieć dobrze wybierać właściwe marzenia, bo może się okazać, że będzie trzeba za nie umrzeć. - na końcu przeniósł spojrzenie przed siebie, jakby chciał spojrzeć tam, gdzie wzrok nie sięga. W słowach samuraja zamykało się sporo z mądrości i filozofii, jaką wyznawali mieszkańcy Yinzin. Może nie wszyscy w ten sam sposób, ale on znał ją dobrze, wiedział, że drogą która nie zawiedzie może być tylko droga czystego umysłu. Śmierć natomiast była czymś, w czym upatrywano sens bushido - wojownik musiał być gotowy na śmierć, w każdej chwili - czy to z rozkazu pana, czy to z ręki bieglejszego wojownika, czy też właśnie z własnej, zadanej sobie jako sprzeciw rzeczywistości, na którą godzić się nie mógł. To wydawało się tak proste, a zarazem banalne i niewiarygodnie trudne.
- Z wielką przyjemnością wybiorę się z tobą do Hanamury, ale to "jutro"... niebieskooki zaakcentował ostatnie słowo, bo przecież nie chodziło mu o to, by jutro rzucili wszystko co mają zrobić i ruszyli daleko na południe. - Powiadają, że wczoraj to już historia, a jutro nie istnieje. Za to dzisiaj, to dar losu. - podjął już pogodniej. Ten cytat zawsze poprawiał mu humor i chociaż przypominał mu o konieczności silnego ugruntowania się w chwili bieżącej i skupieniu na zadaniu, to jednak w szerszym znaczeniu był przykładem wielkiej radości, bowiem...
- Darami trzeba się cieszyć. Ja uważam ten dzień za bardzo udany, dopilnujmy, by taki się skończył... Co polecasz zobaczyć w swojej osadzie, Uchiha-hime? - zapytał na końcu całkiem poważnie, wszak skoro już tutaj był i nie wiedział ile będzie, to należy skorzystać z okazji na zwiedzanie i zobaczyć co się da. Bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie jeszcze nie istniejące jutro, a warto by wczorajsza historia była godna opowiedzenia. A dniem dzisiejszym trzeba się cieszyć, szczególnie gdy się kroczy drogą wojownika...
Niebieskooki bardzo nie chciał by w takiej atmosferze przebiegało ich spotkanie, zwłaszcza, że nie wiedział ile jeszcze potrwa i czy za moment się nie skończy. Chciał jakoś podnieść na duchu towarzyszkę, a z drugiej strony nie chciał wpaść w jakiś protekcjonalny czy mentorski ton, z trzeciej natomiast nie był do końca pewien, które z nich potrzebuje większego wsparcia, ona czy on. Natłok myśli i możliwości zalał jego umysł, dochodziły do tego jeszcze konwenanse dotyczące tego co wolno i czego nie wolno, z tego nie mogło zrodzić się nic dobrego. Cóż pozostawało robić? Przede wszystkim, nie myśleć. Myślenie jest dobre, ale jeszcze lepsze jest działanie naturalne, podyktowane przez umysł nieskrępowany przez wątpliwości. Krótki wdech w ciszy i odpowiedź znalazła się sama - brutalna i szczera do bólu, ale taka właśnie była droga wojownika. Niebieskooki lekko się uśmiechną i spojrzał na Chise.
- Uchiha-hime, ostateczna decyzja zawsze należy do tych, którzy marzą. Muszą tylko ją podjąć i żyć z konsekwencjami. Sądzę, że dlatego tak ważne jest umieć dobrze wybierać właściwe marzenia, bo może się okazać, że będzie trzeba za nie umrzeć. - na końcu przeniósł spojrzenie przed siebie, jakby chciał spojrzeć tam, gdzie wzrok nie sięga. W słowach samuraja zamykało się sporo z mądrości i filozofii, jaką wyznawali mieszkańcy Yinzin. Może nie wszyscy w ten sam sposób, ale on znał ją dobrze, wiedział, że drogą która nie zawiedzie może być tylko droga czystego umysłu. Śmierć natomiast była czymś, w czym upatrywano sens bushido - wojownik musiał być gotowy na śmierć, w każdej chwili - czy to z rozkazu pana, czy to z ręki bieglejszego wojownika, czy też właśnie z własnej, zadanej sobie jako sprzeciw rzeczywistości, na którą godzić się nie mógł. To wydawało się tak proste, a zarazem banalne i niewiarygodnie trudne.
- Z wielką przyjemnością wybiorę się z tobą do Hanamury, ale to "jutro"... niebieskooki zaakcentował ostatnie słowo, bo przecież nie chodziło mu o to, by jutro rzucili wszystko co mają zrobić i ruszyli daleko na południe. - Powiadają, że wczoraj to już historia, a jutro nie istnieje. Za to dzisiaj, to dar losu. - podjął już pogodniej. Ten cytat zawsze poprawiał mu humor i chociaż przypominał mu o konieczności silnego ugruntowania się w chwili bieżącej i skupieniu na zadaniu, to jednak w szerszym znaczeniu był przykładem wielkiej radości, bowiem...
- Darami trzeba się cieszyć. Ja uważam ten dzień za bardzo udany, dopilnujmy, by taki się skończył... Co polecasz zobaczyć w swojej osadzie, Uchiha-hime? - zapytał na końcu całkiem poważnie, wszak skoro już tutaj był i nie wiedział ile będzie, to należy skorzystać z okazji na zwiedzanie i zobaczyć co się da. Bo nigdy nie wiadomo, co przyniesie jeszcze nie istniejące jutro, a warto by wczorajsza historia była godna opowiedzenia. A dniem dzisiejszym trzeba się cieszyć, szczególnie gdy się kroczy drogą wojownika...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Re: Pole treningowe
Atmosfera rzeczywiście nieco się popsuła. Jeszcze przed chwilą panowała między nimi przyjazna aura, napędzana endorfinami z walki i radością ze spotkania znajomego.. Chise zaczęła żałować, że poruszyła ten temat, w końcu niezbyt komfortowy. Dobrze, że samuraj zdecydował się zmienić nieco nastrój i wprowadzić nieco bardziej optymistyczne akcenty. Uchiha uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, słuchając pozytywnych słów i odetchnęła głębiej, starając się odsunąć od siebie te negatywne emocje. Koniec końców, w wypowiedzi Asagiego było wiele prawdy - ostateczna decyzja nie będę należeć do nich. Była dość silna, zarówno mentalnie jak i psychicznie, nie dało się ją tak łatwo zmusić do czegokolwiek.
- Masz rację, Asagi-san - stwierdziła już spokojniej, mniej nerwowo - Masz rację. Poza tym.. Nie ma powodów martwić się czymś, co jeszcze nie nastąpiło - dodała, ostatecznie odsuwając od siebie te ponure wizje. Zaśmiała się na te powiedzonko, które w sumie także słyszała, choć w nieco innej wersji.
- Mi mówiono, że jutro to tajemnica, ale sens pozostaje ten sam, prawda? - niby niewielkie różnice, ale znaczące. Jej wersja była nieco bardziej optymistyczna, ale odnosiła się dokładnie do tego samego - carpe diem, żyj dniem, nie przyszłością ani przeszłością. Trzeba żyć tak, jakby jutra miało nie być. To była dobra rada.
- W Sogen? Poza Murem?- zastanowiła się przez moment - Mamy przepiękny park, im dalej zachodzisz tym dziksza i bardziej zachwycająca. Są jeszcze łaźnie na obrzeżach z leczniczą wodą, świetne są. Jeśli chodzi o miejsca gdzie można zjeść i napić się czegoś dobrego, to polecam herbaciarnię Lilia, jest naprawdę urocza - podrapała się po tyle głowy, próbując sobie coś jeszcze przypomnieć - Oh, tak. Hotel Marmur, jest poza Kotei, ale warto go odwiedzić, jest niezwykły. Na razie jednak nic więcej nie przychodzi mi do głowy - podniosła głowę, obserwując ruch słońca po niebie. Czas mijał nieubłaganie, a z pewnością spędziła tu więcej czasu niż zamierzała.. Choć nie mogła powiedzieć, że tego żałuje, bo nie był to w żadnym wypadku czas stracony. Niestety nie mogła poświęcić samurajowi więcej czasu, bo w planach miała jedną, poważną rozmowę przed sobą. Wstała powoli i przeciągnęła się mocno.
- Chciałabym jeszcze porozmawiać, ale muszę się udać do siedziby władz, porozmawiać z liderką - ukłoniła się głęboko samurajowi, przykładając dłoń do piersi - Bardzo dziękuje za spotkanie i trening. Do zobaczenia mam nadzieję wkrótce - podniosła głowę i uśmiechnęła się do młodzieńca, zanim odeszła - Bywaj zdrowy i bezpieczny! - rzuciła na pożegnanie, odwracając się jeszcze chwilę po tym jak odeszła, rzucając ostatnie na niego spojrzenie nim zniknął jej z oczu. Westchnęła i wyciągnęła zza paska maskę, którą założyła na twarz. Domyślała się, że rozmowa z liderką może nie pójść po jej myśli, ale cały czas miała nadzieję na to, że obejdzie się bez kłopotów.
/zt
- Masz rację, Asagi-san - stwierdziła już spokojniej, mniej nerwowo - Masz rację. Poza tym.. Nie ma powodów martwić się czymś, co jeszcze nie nastąpiło - dodała, ostatecznie odsuwając od siebie te ponure wizje. Zaśmiała się na te powiedzonko, które w sumie także słyszała, choć w nieco innej wersji.
- Mi mówiono, że jutro to tajemnica, ale sens pozostaje ten sam, prawda? - niby niewielkie różnice, ale znaczące. Jej wersja była nieco bardziej optymistyczna, ale odnosiła się dokładnie do tego samego - carpe diem, żyj dniem, nie przyszłością ani przeszłością. Trzeba żyć tak, jakby jutra miało nie być. To była dobra rada.
- W Sogen? Poza Murem?- zastanowiła się przez moment - Mamy przepiękny park, im dalej zachodzisz tym dziksza i bardziej zachwycająca. Są jeszcze łaźnie na obrzeżach z leczniczą wodą, świetne są. Jeśli chodzi o miejsca gdzie można zjeść i napić się czegoś dobrego, to polecam herbaciarnię Lilia, jest naprawdę urocza - podrapała się po tyle głowy, próbując sobie coś jeszcze przypomnieć - Oh, tak. Hotel Marmur, jest poza Kotei, ale warto go odwiedzić, jest niezwykły. Na razie jednak nic więcej nie przychodzi mi do głowy - podniosła głowę, obserwując ruch słońca po niebie. Czas mijał nieubłaganie, a z pewnością spędziła tu więcej czasu niż zamierzała.. Choć nie mogła powiedzieć, że tego żałuje, bo nie był to w żadnym wypadku czas stracony. Niestety nie mogła poświęcić samurajowi więcej czasu, bo w planach miała jedną, poważną rozmowę przed sobą. Wstała powoli i przeciągnęła się mocno.
- Chciałabym jeszcze porozmawiać, ale muszę się udać do siedziby władz, porozmawiać z liderką - ukłoniła się głęboko samurajowi, przykładając dłoń do piersi - Bardzo dziękuje za spotkanie i trening. Do zobaczenia mam nadzieję wkrótce - podniosła głowę i uśmiechnęła się do młodzieńca, zanim odeszła - Bywaj zdrowy i bezpieczny! - rzuciła na pożegnanie, odwracając się jeszcze chwilę po tym jak odeszła, rzucając ostatnie na niego spojrzenie nim zniknął jej z oczu. Westchnęła i wyciągnęła zza paska maskę, którą założyła na twarz. Domyślała się, że rozmowa z liderką może nie pójść po jej myśli, ale cały czas miała nadzieję na to, że obejdzie się bez kłopotów.
/zt
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
O proszę, a więc pewne mądrości były uniwersalne - to cieszyło. Niebieskooki bardzo lubił to powiedzonko, bo chociaż z jednej strony nawoływało do życia pełnią życia, z drugiej nakładało pewien obowiązek - by żyć tak, jakby za chwilę miała nadejść śmierć. Śmierć, stanowiąca kwintesencje bushido i jego sens była dla samuraja bardzo ważna i chciał być na nią gotów i to tak, że gdy przyjdzie nie będzie na nią spoglądał z wyrzutem, czy też wstydem. Tak, musiał przeżyć życie możliwie najpełniej, ale też tak, by niczego nie żałować, by nie mieć niedokończonych spraw, by w niekończącym się cyklu narodzin i śmierci być gotowym do wyższej formy egzystencji...
- Ciesze się, że u was również jest to powiedzenie. - odpowiedział dziewczynie, po czym wsłuchał się w odpowiedź na własne pytanie. Zdecydowanie zanotował sobie w pamięci, że będzie musiał odwiedzić ten sławny Mur - nigdy do tej pory go nie widział, ale opis służby, jaki mu przestawiła Uchiha-hime zachęcał by się tam udać. Nie koniecznie by się zaciągnąć, z tego co zrozumiał, byłoby to pełne pewnych zobowiązań, na które obecnie nie miał czasu - samuraj mógł służyć tylko jednemu panu, ale może mógłby im trochę pomóc? Samo zapoznanie się z zagrożeniem czyhającym za wielką budowlą stanowiło cenne doświadczenie i co więcej, nadawało drodze miecza sens. Inne wspomniane przez dziewczynę miejsca również wydawały się ciekawe, ale najbardziej zainteresowały go łaźnie. Już dawno nie miał do czynienia z porządną kąpielą. Znaczy się, niebieskooki dbał o higienę, ale co innego się po prostu umyć, a co innego zrelaksować w gorącej wodzie. Co prawda, było w tym nieco lenistwa, ale każdy wojownik zasługuje na chwilę wytchnienia, zwłaszcza, jeśli swoje ciało wystawia co chwilę na wielkie ryzyko i wysiłek. Tak, mięśnie muszą odpocząć. Jedyną wadą łaźni był fakt, że trzeba się było rozstać z mieczem, nieco podobnie jak w herbaciarniach czy też domach uciech, a tego niebieskooki nie lubił. Bez swojego oręża czuł się zupełnie bezbronny, ale cóż, wszystko ma swoją cenę i czas, a skoro o nim mowa. Przyszedł czas rozstania, kiedy ona wstała, on również stanął naprzeciwko niej, po czym przeniósł miecz do prawej ręki tak, by rękojeścią był w tył - była to wysoko niebojowa, ale godna pozycja, z której wykonał ukłon w odpowiedzi na jej własny. Sam schylił kark odpowiednio niżej od niej, jakby nie patrzeć, miał do czynienia z księżniczką, prawda?
- Szeroka jest sieć niebios, sądzę, że jeszcze się spotkamy./color] - odpowiedział na jej pozdrowienie, po czym dodał swoje.
- Niech twoje miecze zawsze pozostaną ostre, a ręka pewna. Do zobaczenia, Uchiha-hime. - pożegnał ją odpowiednim dla szermierza zwrotem, po czym przez chwilę jeszcze spoglądał za nią jak się oddala. Zdecydowanie sympatycznym było ją tutaj spotkać, zdecydowanie pouczające było to spotkanie, to zdecydowanie był dobry czas. Ciekawe, czy los jeszcze kiedyś ich ścieżki skrzyżuje, cóż... rzeczywistości zawsze można nieco pomóc...
<ZT>
- Ciesze się, że u was również jest to powiedzenie. - odpowiedział dziewczynie, po czym wsłuchał się w odpowiedź na własne pytanie. Zdecydowanie zanotował sobie w pamięci, że będzie musiał odwiedzić ten sławny Mur - nigdy do tej pory go nie widział, ale opis służby, jaki mu przestawiła Uchiha-hime zachęcał by się tam udać. Nie koniecznie by się zaciągnąć, z tego co zrozumiał, byłoby to pełne pewnych zobowiązań, na które obecnie nie miał czasu - samuraj mógł służyć tylko jednemu panu, ale może mógłby im trochę pomóc? Samo zapoznanie się z zagrożeniem czyhającym za wielką budowlą stanowiło cenne doświadczenie i co więcej, nadawało drodze miecza sens. Inne wspomniane przez dziewczynę miejsca również wydawały się ciekawe, ale najbardziej zainteresowały go łaźnie. Już dawno nie miał do czynienia z porządną kąpielą. Znaczy się, niebieskooki dbał o higienę, ale co innego się po prostu umyć, a co innego zrelaksować w gorącej wodzie. Co prawda, było w tym nieco lenistwa, ale każdy wojownik zasługuje na chwilę wytchnienia, zwłaszcza, jeśli swoje ciało wystawia co chwilę na wielkie ryzyko i wysiłek. Tak, mięśnie muszą odpocząć. Jedyną wadą łaźni był fakt, że trzeba się było rozstać z mieczem, nieco podobnie jak w herbaciarniach czy też domach uciech, a tego niebieskooki nie lubił. Bez swojego oręża czuł się zupełnie bezbronny, ale cóż, wszystko ma swoją cenę i czas, a skoro o nim mowa. Przyszedł czas rozstania, kiedy ona wstała, on również stanął naprzeciwko niej, po czym przeniósł miecz do prawej ręki tak, by rękojeścią był w tył - była to wysoko niebojowa, ale godna pozycja, z której wykonał ukłon w odpowiedzi na jej własny. Sam schylił kark odpowiednio niżej od niej, jakby nie patrzeć, miał do czynienia z księżniczką, prawda?
- Szeroka jest sieć niebios, sądzę, że jeszcze się spotkamy./color] - odpowiedział na jej pozdrowienie, po czym dodał swoje.
- Niech twoje miecze zawsze pozostaną ostre, a ręka pewna. Do zobaczenia, Uchiha-hime. - pożegnał ją odpowiednim dla szermierza zwrotem, po czym przez chwilę jeszcze spoglądał za nią jak się oddala. Zdecydowanie sympatycznym było ją tutaj spotkać, zdecydowanie pouczające było to spotkanie, to zdecydowanie był dobry czas. Ciekawe, czy los jeszcze kiedyś ich ścieżki skrzyżuje, cóż... rzeczywistości zawsze można nieco pomóc...
<ZT>
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Pole treningowe
Ame tak jak to już zwykle zaczyna bywać, nie miał pojęcia dlaczego wybrał akurat Sogen. W Ryuzaku stoczył pojedynek, obronił kupca i zarobił jakieś pieniądze. Mimo wszystko czegoś mu brakowało. To coś nazywało się cel. Nie kupował filozofii w postaci "liczy się droga". Nie liczy się. Można obrać dowolną drogę, jeżeli nie wie się gdzie się idzie. No i bez konkretnego planu łatwiej wpaść w ślepą uliczkę. Kupiec tylko odprowadził go wzorkiem, gdy wracał na szlak. Przez chwilę było im po drodze, ale nie czuł, że tam było jego miejsce. A może to nie był jego czas? Może oba naraz? Zapewne w Sogen nie będzie inaczej, ale nie dowie się dopóki nie spróbuje.
Wkraczał na obce ziemie, na których jeszcze nie był. Pewnie dlatego to główny powód, dla których uważał je za obce. Chodziło jednak też o ludzi, o których tylko słyszał. To chyba jeszcze nie była ojczyzna Naokiego, ale krajobraz definitywnie się zmienił. W niczym nie przypominał skalistych wysp. Sam dostęp do morza chyba też był ograniczony, ale to była raczej wiedza szkolna, którą zdobył na przestrzeni lat. Podstawowe pojęcie musiało mu wystarczyć. Zanim się obejrzał, już znajdował się w stepie szerokim i zapowiadało się, że szybko się to nie zmieni. Gorzej jak zabłądzi i trafi w góry. Najwyżej znajdzie ród Kosekich i poprosi wspomnianego Naokiego o pomoc. Właśnie takie myśli go nawiedzały. W czasie podróży kryształowy miecz rozpadł się na kawałki tak jak chłopak mówił. Ame definitywnie zostawiał Ryuzaku za sobą, to takie symboliczne. Podróż minęła bez niespodzianek. W końcu tym, którym podpadł już nie żyli, a nikt inny nie miał powodu żeby zaczepiać kogoś kto niesie miecz swojej wielkości.
Pierwszym miejscem, do którego się skierował była osada miejscowego rodu, jeżeli dobrze pamiętał to byli Uchiha. Nikt nie zwracał na niego uwagi, mimo że ewidentnie nie był tutejszy. Zabawne, gdyż miał wrażenie, że po Kami no Hikage cały świat to beczka prochu i wystarczy byle iskra żeby wszystko szlag trafił. Widocznie nikt się tym aż tak nie przejmował, zaś obcy mogli dalej swobodnie podróżować mimo tego, że coś takiego jak rada już dawno nie istniało. Rekinowi akurat to nie przeszkadzało.
Podczas ostatniej walki jego niepotrzebnie wielki miecz dalej wydawał mu się odrobinę zbyt ciężki, więc logiczne było to, że musi jeszcze odrobinę poćwiczyć, a ćwiczy się na polu treningowym. Nie było zbyt wielu ludzi. Widział tylko trójkę, która chyba nie zauważyła jego obecności, bo byli zbytnio zajęci swoimi sprawami. Normalnie Ame też by ich zignorował, ale twarz jednego z uczestników ognistej debaty wydała się znajoma. Wyglądał jak młody samuraj, którego spotkał na turnieju w Hanamurze, ale to było tak dawno temu, że nie był pewny. Z tego co przez przypadek usłyszał, to przedmiotem kulturalnej rozmowy były sprawy rodzinne. Jeżeli tam faktycznie jest Hayami Akodo, to miał nadzieje, że ten sam podejdzie, bo bardzo niezręcznie byłoby mieszać się w sprawy, o których nie ma zielonego pojęcia. W końcu w pewnych kulturach demona trzeba samemu zaprosić do domostwa, żeby mógł do niego wejść.
Wkraczał na obce ziemie, na których jeszcze nie był. Pewnie dlatego to główny powód, dla których uważał je za obce. Chodziło jednak też o ludzi, o których tylko słyszał. To chyba jeszcze nie była ojczyzna Naokiego, ale krajobraz definitywnie się zmienił. W niczym nie przypominał skalistych wysp. Sam dostęp do morza chyba też był ograniczony, ale to była raczej wiedza szkolna, którą zdobył na przestrzeni lat. Podstawowe pojęcie musiało mu wystarczyć. Zanim się obejrzał, już znajdował się w stepie szerokim i zapowiadało się, że szybko się to nie zmieni. Gorzej jak zabłądzi i trafi w góry. Najwyżej znajdzie ród Kosekich i poprosi wspomnianego Naokiego o pomoc. Właśnie takie myśli go nawiedzały. W czasie podróży kryształowy miecz rozpadł się na kawałki tak jak chłopak mówił. Ame definitywnie zostawiał Ryuzaku za sobą, to takie symboliczne. Podróż minęła bez niespodzianek. W końcu tym, którym podpadł już nie żyli, a nikt inny nie miał powodu żeby zaczepiać kogoś kto niesie miecz swojej wielkości.
Pierwszym miejscem, do którego się skierował była osada miejscowego rodu, jeżeli dobrze pamiętał to byli Uchiha. Nikt nie zwracał na niego uwagi, mimo że ewidentnie nie był tutejszy. Zabawne, gdyż miał wrażenie, że po Kami no Hikage cały świat to beczka prochu i wystarczy byle iskra żeby wszystko szlag trafił. Widocznie nikt się tym aż tak nie przejmował, zaś obcy mogli dalej swobodnie podróżować mimo tego, że coś takiego jak rada już dawno nie istniało. Rekinowi akurat to nie przeszkadzało.
Podczas ostatniej walki jego niepotrzebnie wielki miecz dalej wydawał mu się odrobinę zbyt ciężki, więc logiczne było to, że musi jeszcze odrobinę poćwiczyć, a ćwiczy się na polu treningowym. Nie było zbyt wielu ludzi. Widział tylko trójkę, która chyba nie zauważyła jego obecności, bo byli zbytnio zajęci swoimi sprawami. Normalnie Ame też by ich zignorował, ale twarz jednego z uczestników ognistej debaty wydała się znajoma. Wyglądał jak młody samuraj, którego spotkał na turnieju w Hanamurze, ale to było tak dawno temu, że nie był pewny. Z tego co przez przypadek usłyszał, to przedmiotem kulturalnej rozmowy były sprawy rodzinne. Jeżeli tam faktycznie jest Hayami Akodo, to miał nadzieje, że ten sam podejdzie, bo bardzo niezręcznie byłoby mieszać się w sprawy, o których nie ma zielonego pojęcia. W końcu w pewnych kulturach demona trzeba samemu zaprosić do domostwa, żeby mógł do niego wejść.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Pole treningowe
Kłótnia sobie trwała w najlepsze, zaś Ame wyglądał jak ten kolega co przyszedł do kolegi tylko po to żeby być świadkiem kłótni jego rodziców, w następstwie której jedno z nich daje temu koledze-gospodarzowi szlaban z byle jakiego powodu, a samemu Rekinowi już dziwnie tam przebywać i ulatnia się pół godziny później żeby nie czuć się jak kompletny ksenobiont.
Chłopak jednak nigdzie się nie wybierał, ale też nie próbował nadążyć za rozmówcami. Niby chciał się skupić na sobie i machać mieczem żeby się upewnić, że jest już godny jego ciężaru, ale jednak mimo że nie skupiał się na rozmowie, nie był w stanie koncentrować się na treningu. Sytuacja była napięta jak gumka w gaciach gnębionego kujona w amerykańskich kreskówkach. Hayami odgrażał się włócznią, a nieznajomy rudzielec wcale nie był mniej agresywny.
Na szczęście teraz niebieskowłosy przynajmniej był pewny, że ten samuraj to jednak jest jego znajomy, gdyż najwidoczniej też go rozpoznał. Zrozumiał serie gestów, które tamten umiejętnie przechwycił podczas słownej konfrontacji.
Ame z natury był leniwy, oni byli we dwójkę, a druga strona nie wyglądała jakby była uosobieniem dobra i prawości, więc chyba nie było żadnych podstaw, żeby jakoś interweniować w rozwój wydarzeń. Po drugie to po ludzku fajne widzieć, że coś nie jest jego problemem. Móc sobie zrobić wyimaginowany pop corn i patrzeć na rozwój wydarzeń, gdy raz to nie Rekin był w kłopotach.
Hozuki dalej machał sobie zanbato, tak zupełnie na wszelki wypadeczek jakby jednak się okazało, że zrobi się ciekawiej. Zwłaszcza, że debata dotarła do tego momentu,w którym ruda trzymała ostrze przy szyjce nieznajomego. Po tym pokazie siły zagrożony utratą tętnicy szyjnej wycofał się znikając sobie po prostu. Dobrze, że Ame nie jest piętnastoletnią fanką Zmierzchu, bo właśnie znalazłby obiekt westchnień, no ale w tym świecie nie było wampirów i samego zmierzchu i chyba tak jest lepiej. Po zniknięciu jednej ze stron, płomiennorude stworzenie zauważyło obecność nadprogramowego niebieskowłosego i wydawało się zwalniać samuraja z obowiązków dotyczących jej osoby. Chłopak nie chował miecza, bo się trzeba przecież czymś pochwalić, a niczym innym za bardzo nie mógł. Wbił go w ziemie i oparł się na nim udawając, że niby dzielnie ćwiczył tu od dawna i wcale a wcale nie widział tego co się działo przed chwilą. Hayami. - pomyślał Ame.
Wyglądało na to, że Hayami nie pomyślał - Ame. Rekin poczuł się na tyle pewnie z mieczem, że był pewny, iż w przyszłości jego ciężar nie będzie dla niego problemem, a ręka mu się nie zawaha przy wymierzaniu miażdżącego uderzenia. Widocznie samuraj nie miał na razie czasu, a Hozuki nie chciał się narzucać. Zabrał swoje żelastwo i powoli opuścił pole treningowe, żeby nie mieszać się w rodzinną dramę. Może spotkają się w bardziej sprzyjających okolicznościach.
z/t
Chłopak jednak nigdzie się nie wybierał, ale też nie próbował nadążyć za rozmówcami. Niby chciał się skupić na sobie i machać mieczem żeby się upewnić, że jest już godny jego ciężaru, ale jednak mimo że nie skupiał się na rozmowie, nie był w stanie koncentrować się na treningu. Sytuacja była napięta jak gumka w gaciach gnębionego kujona w amerykańskich kreskówkach. Hayami odgrażał się włócznią, a nieznajomy rudzielec wcale nie był mniej agresywny.
Na szczęście teraz niebieskowłosy przynajmniej był pewny, że ten samuraj to jednak jest jego znajomy, gdyż najwidoczniej też go rozpoznał. Zrozumiał serie gestów, które tamten umiejętnie przechwycił podczas słownej konfrontacji.
Ame z natury był leniwy, oni byli we dwójkę, a druga strona nie wyglądała jakby była uosobieniem dobra i prawości, więc chyba nie było żadnych podstaw, żeby jakoś interweniować w rozwój wydarzeń. Po drugie to po ludzku fajne widzieć, że coś nie jest jego problemem. Móc sobie zrobić wyimaginowany pop corn i patrzeć na rozwój wydarzeń, gdy raz to nie Rekin był w kłopotach.
Hozuki dalej machał sobie zanbato, tak zupełnie na wszelki wypadeczek jakby jednak się okazało, że zrobi się ciekawiej. Zwłaszcza, że debata dotarła do tego momentu,w którym ruda trzymała ostrze przy szyjce nieznajomego. Po tym pokazie siły zagrożony utratą tętnicy szyjnej wycofał się znikając sobie po prostu. Dobrze, że Ame nie jest piętnastoletnią fanką Zmierzchu, bo właśnie znalazłby obiekt westchnień, no ale w tym świecie nie było wampirów i samego zmierzchu i chyba tak jest lepiej. Po zniknięciu jednej ze stron, płomiennorude stworzenie zauważyło obecność nadprogramowego niebieskowłosego i wydawało się zwalniać samuraja z obowiązków dotyczących jej osoby. Chłopak nie chował miecza, bo się trzeba przecież czymś pochwalić, a niczym innym za bardzo nie mógł. Wbił go w ziemie i oparł się na nim udawając, że niby dzielnie ćwiczył tu od dawna i wcale a wcale nie widział tego co się działo przed chwilą. Hayami. - pomyślał Ame.
Wyglądało na to, że Hayami nie pomyślał - Ame. Rekin poczuł się na tyle pewnie z mieczem, że był pewny, iż w przyszłości jego ciężar nie będzie dla niego problemem, a ręka mu się nie zawaha przy wymierzaniu miażdżącego uderzenia. Widocznie samuraj nie miał na razie czasu, a Hozuki nie chciał się narzucać. Zabrał swoje żelastwo i powoli opuścił pole treningowe, żeby nie mieszać się w rodzinną dramę. Może spotkają się w bardziej sprzyjających okolicznościach.
z/t
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości