Pole treningowe
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
- Miło mi pana poznać, Senju-san. - odpowiedział zgodnie z wymogami etykiety niebieskooki. Nie do końca wiedział, co w straży (i w jakiej straży) znaczy Ogar, podejrzewał, że to nazwa jakiejś szarszy, tylko pytanie, czy wysokiej, czy niskiej? Tą drugą range już zdecydowanie lepiej kojarzył, jak wnioskował z tonu młodzieńca, z jakiegoś powodu nie był on z niej dumny, ale nie samurajowi było temat drążyć, czy też rozmyślać nad tym. Miast tego lekko uniósł brew w geście zakłopotania, kiedy młodzieniec niejako wycofał się rakiem i zostawił go sam na sam z Uchiha-hime, po czym udał się w stronę zadrzewień. Było to trochę niezręczne i szermierz nie do końca wiedział, jak na to zareagować, więc pozostawało skupić się na dziewczynie...
Niebieskooki wnioskował z mimiki twarzy dziewczyny, że podobnie jak on przed chwilą i ona intensywnie myśli, próbując dopasować jego osobę do wspomnień. Nie zamierzał jej w tym w żaden sposób przeszkadzać, a już na pewno narzucać się w jakikolwiek sposób, to byłoby bardzo niegrzeczne. Z drugiej strony, niesympatycznym by było, gdyby nie skojarzyła go zupełnie, wszak to ona zaprosiła go tutaj, co prawda, trochę czasu minęło, ale Kakita nie wierzył przypadki, a raczej, w pewne ich skumulowanie.
Jak się jednak szybko okazało, Uchiha-hime skojarzyła go z odpowiednią osobą z Hanamury, podobnie u niego w głowie, przeskoczyły pewne trybiki, które podpowiedziały już, co mu w niej nie pasowało na pierwszy rzut oka - oczy. Kakita pamiętał, że władająca siedmioma mieczami kunoichi miała inne oczy. I nie chodziło tutaj jedynie o barwę, ale i o działanie. Kropla do kropli i niebieskooki już pamiętał, co niezwykle go zaciekawiło wtedy na turnieju - odkrycie, że tak sprawnie tyloma ostrzami władała osoba niewidoma. Na ta myśl rozpogodził się w duchu, to jasne, że nie mogła to rozpoznać do póki się nie odezwał, bo przecież po czym? Przecież nie widziała... I to podpowiadały wspomnienia, które jednak w umyśle samuraja natrafiły na pewną dość poważną sprzeczność. Szermierz zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta podąża za nim żywym spojrzeniem. Chise widziała. Oczywiście, że przed chwilą to powiedziała, ale czy to nie było tylko tak w przenośni? Tak się mówi, ale w tym przypadku doświadczony wojownik nie miał ani grama wątpliwości - to się zmieniło. Spojrzenie młodej kobiety było jasne i gdyby nie to, że tak bardzo pochłonęła go ta kwestia, może nawet na chwilę by się zmieszał jej uśmiechem, wszak wiosna w powietrzu! Samuraj jednak lekko zmarszczył czoło, układając fakty, a przy tym uważnie, trochę nawet zbyt uważnie, przyjrzał się oczom dziewczyny. Wyłapał na nich blizny, a umysł nie umiał podsunąć mu logicznego wyjaśnienia. Co gorsza, zdał sobie sprawę z tego, że za długo się wpatruję i wycofał się z lekkim zmieszaniem i niemym "przepraszam". To nadal nie była jego rzecz, prawda? Miast tego...
- Ja również się cieszę. Bardzo chciałem raz jeszcze zobaczyć Uchiha-hime i jej wspaniałą sztukę Nanaken no Mai i proszę, sieć niebios istotnie jest szeroka, ale jej oka drobne. - odpowiedział zgodnie z prawdą, bowiem tak chyba było najprościej, po czym słysząc jej pochwałę lekko się zmieszał i delikatnie wycofał, nieprzywykły do pochwał.
- Staram się robić swoje jak najlepiej, Uchiha-hime. Jeszcze wiele jest do poprawy w mojej technice. - kiedyś odpowiedziałby z większa dozą gestykulacji i większym wycofaniem, ale Chise miała rację - minęło wiele lat i wiele się zmieniło. Wtedy był kontynuującym podróż samurajem który pierwszy raz widział wielki świat, teraz w tym świecie żył.
- Muszę niestety przyznać, że w ostatnim czasie nazbyt często musiałem dobywać miecza w celu innym niż trening. - rzekł na moment spoglądając gdzieś dalej. Ile to już osób zabił w walce na śmierć i życie? Dlaczego przestał to liczyć? Czy powinien? Niebieskooki poczuł w sercu chwilę zwątpienia, nie wiedział do końca jak odpowiedzieć na wątpliwości, które się w nim pojawiły, więc postanowił pozwolić im być, a potem odejść zastąpione radością z obecnej chwili.
- Mam nadzieje, że twój czas był przynajmniej tak dobry, jak mój. Jeśli dobrze wnoszę z twojego stroju, to zapewne był on intensywny. Jeśli mogę zapytać, do jakiej jednostki należycie z Senju-san? - zapytał w końcu o to, co podsunęła mu ciekawość. Może wyjdzie na ignoranta, co poza lodową pustynią Yinzin niewiele widział, ale hej, lepiej zapytać i wiedzę swą uzupełnić, prawda?
Niebieskooki wnioskował z mimiki twarzy dziewczyny, że podobnie jak on przed chwilą i ona intensywnie myśli, próbując dopasować jego osobę do wspomnień. Nie zamierzał jej w tym w żaden sposób przeszkadzać, a już na pewno narzucać się w jakikolwiek sposób, to byłoby bardzo niegrzeczne. Z drugiej strony, niesympatycznym by było, gdyby nie skojarzyła go zupełnie, wszak to ona zaprosiła go tutaj, co prawda, trochę czasu minęło, ale Kakita nie wierzył przypadki, a raczej, w pewne ich skumulowanie.
Jak się jednak szybko okazało, Uchiha-hime skojarzyła go z odpowiednią osobą z Hanamury, podobnie u niego w głowie, przeskoczyły pewne trybiki, które podpowiedziały już, co mu w niej nie pasowało na pierwszy rzut oka - oczy. Kakita pamiętał, że władająca siedmioma mieczami kunoichi miała inne oczy. I nie chodziło tutaj jedynie o barwę, ale i o działanie. Kropla do kropli i niebieskooki już pamiętał, co niezwykle go zaciekawiło wtedy na turnieju - odkrycie, że tak sprawnie tyloma ostrzami władała osoba niewidoma. Na ta myśl rozpogodził się w duchu, to jasne, że nie mogła to rozpoznać do póki się nie odezwał, bo przecież po czym? Przecież nie widziała... I to podpowiadały wspomnienia, które jednak w umyśle samuraja natrafiły na pewną dość poważną sprzeczność. Szermierz zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta podąża za nim żywym spojrzeniem. Chise widziała. Oczywiście, że przed chwilą to powiedziała, ale czy to nie było tylko tak w przenośni? Tak się mówi, ale w tym przypadku doświadczony wojownik nie miał ani grama wątpliwości - to się zmieniło. Spojrzenie młodej kobiety było jasne i gdyby nie to, że tak bardzo pochłonęła go ta kwestia, może nawet na chwilę by się zmieszał jej uśmiechem, wszak wiosna w powietrzu! Samuraj jednak lekko zmarszczył czoło, układając fakty, a przy tym uważnie, trochę nawet zbyt uważnie, przyjrzał się oczom dziewczyny. Wyłapał na nich blizny, a umysł nie umiał podsunąć mu logicznego wyjaśnienia. Co gorsza, zdał sobie sprawę z tego, że za długo się wpatruję i wycofał się z lekkim zmieszaniem i niemym "przepraszam". To nadal nie była jego rzecz, prawda? Miast tego...
- Ja również się cieszę. Bardzo chciałem raz jeszcze zobaczyć Uchiha-hime i jej wspaniałą sztukę Nanaken no Mai i proszę, sieć niebios istotnie jest szeroka, ale jej oka drobne. - odpowiedział zgodnie z prawdą, bowiem tak chyba było najprościej, po czym słysząc jej pochwałę lekko się zmieszał i delikatnie wycofał, nieprzywykły do pochwał.
- Staram się robić swoje jak najlepiej, Uchiha-hime. Jeszcze wiele jest do poprawy w mojej technice. - kiedyś odpowiedziałby z większa dozą gestykulacji i większym wycofaniem, ale Chise miała rację - minęło wiele lat i wiele się zmieniło. Wtedy był kontynuującym podróż samurajem który pierwszy raz widział wielki świat, teraz w tym świecie żył.
- Muszę niestety przyznać, że w ostatnim czasie nazbyt często musiałem dobywać miecza w celu innym niż trening. - rzekł na moment spoglądając gdzieś dalej. Ile to już osób zabił w walce na śmierć i życie? Dlaczego przestał to liczyć? Czy powinien? Niebieskooki poczuł w sercu chwilę zwątpienia, nie wiedział do końca jak odpowiedzieć na wątpliwości, które się w nim pojawiły, więc postanowił pozwolić im być, a potem odejść zastąpione radością z obecnej chwili.
- Mam nadzieje, że twój czas był przynajmniej tak dobry, jak mój. Jeśli dobrze wnoszę z twojego stroju, to zapewne był on intensywny. Jeśli mogę zapytać, do jakiej jednostki należycie z Senju-san? - zapytał w końcu o to, co podsunęła mu ciekawość. Może wyjdzie na ignoranta, co poza lodową pustynią Yinzin niewiele widział, ale hej, lepiej zapytać i wiedzę swą uzupełnić, prawda?
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Pole treningowe
- Och, było świe... - zaczął Keizo, odpowiadając słowa samuraja tytułującego go "Senju-san", dalszy potok słów, skierowany jednak tym razem do Chise, skutecznie przerwał mu rozwodzenie się nad zawiłościami nauki Mokutonu - czyli jedynie dodanie "...tnie" do zaczętego już "świe...".
Może powinienem się jednak jakoś inaczej przedstawiać - zaczął gorączkowo myśleć Keizo, zastanawiając się nad dodawaniem jednak przed swoje imię jakiegoś dodatku. "Ogar" mimo wszystko brzmiał nieco powszednie - już "Wilk" brzmiałoby o wiele lepiej, ale takiej pozycji Senju jeszcze nie posiadał.
Poza tym, jak to możliwe że ów Asagi nie słyszał o Shinsengumi? Nie, żeby organizacja miała na koncie jakieś ponadczasowe osiągnięcia które można było rozsławiać na lewo i prawo - wręcz przeciwnie - jednak tak czy siak w każdej prowincji większość osób wiedziała że "straż rekrutuje" i że "wezmą wszystkich", nawet najgorszych zbójców i łachmytów. Może samuraje jednak w swoich szkołach o tym nie wiedzieli i na Mur przybywać nie mogli?
Hmm - pomyślał, poprawiając rękaw w strzępach. Wtem przypomniał sobie coś i spojrzał przeciągle na Chise.
- Ej ej, em, Uchiha-hime, chyba ci coś obiecałem - powiedział, składając kilka pieczęci. Po chwili obok niego stała jego idealna, drewniana kopia, trzymająca w dłoniach cały zestaw różnorakich drewnianych broni - w końcu Senju wyobrażał sobie, że polerowanie i ostrzenie po każdym treningu siedmiu mieczy musiało być wręcz męką.
- To ja sobie też coś tam coś tam potrenuję - dodał ziewając i odchodząc na bezpieczną odległość. Kolejną techniką do nauczenia było coś, będące kwintesencją zdrowego życia silnego shinobi - a mianowicie leżak no jutsu. Po chwili Ogar wpół leżał już w krześle identycznym do tego, które Chise poleciła mu kiedyś zrzucić z Muru, przykryty mundurem. Chwilę później Keizo oddał się w objęcia drzemki potreningowej - a z zaśnięciem śpieszył się jak nigdy, bo chciał zdążyć przed stukotem drewnianych broni.
Może powinienem się jednak jakoś inaczej przedstawiać - zaczął gorączkowo myśleć Keizo, zastanawiając się nad dodawaniem jednak przed swoje imię jakiegoś dodatku. "Ogar" mimo wszystko brzmiał nieco powszednie - już "Wilk" brzmiałoby o wiele lepiej, ale takiej pozycji Senju jeszcze nie posiadał.
Poza tym, jak to możliwe że ów Asagi nie słyszał o Shinsengumi? Nie, żeby organizacja miała na koncie jakieś ponadczasowe osiągnięcia które można było rozsławiać na lewo i prawo - wręcz przeciwnie - jednak tak czy siak w każdej prowincji większość osób wiedziała że "straż rekrutuje" i że "wezmą wszystkich", nawet najgorszych zbójców i łachmytów. Może samuraje jednak w swoich szkołach o tym nie wiedzieli i na Mur przybywać nie mogli?
Hmm - pomyślał, poprawiając rękaw w strzępach. Wtem przypomniał sobie coś i spojrzał przeciągle na Chise.
- Ej ej, em, Uchiha-hime, chyba ci coś obiecałem - powiedział, składając kilka pieczęci. Po chwili obok niego stała jego idealna, drewniana kopia, trzymająca w dłoniach cały zestaw różnorakich drewnianych broni - w końcu Senju wyobrażał sobie, że polerowanie i ostrzenie po każdym treningu siedmiu mieczy musiało być wręcz męką.
- To ja sobie też coś tam coś tam potrenuję - dodał ziewając i odchodząc na bezpieczną odległość. Kolejną techniką do nauczenia było coś, będące kwintesencją zdrowego życia silnego shinobi - a mianowicie leżak no jutsu. Po chwili Ogar wpół leżał już w krześle identycznym do tego, które Chise poleciła mu kiedyś zrzucić z Muru, przykryty mundurem. Chwilę później Keizo oddał się w objęcia drzemki potreningowej - a z zaśnięciem śpieszył się jak nigdy, bo chciał zdążyć przed stukotem drewnianych broni.
0 x

¯\_(ツ)_/¯
Re: Pole treningowe
Zdawało się albo ktoś już kiedyś używał tego powiedzonka - nie potrafiła sobie jednak przypomnieć kiedy to było. Faktycznie, ich spotkanie było niespodziewane, bo musiało dopisać im szczęście. Tyle drobnych składowych musiało się złożyć aby oboje się tutaj spotkali, tyle przypadkowych zdarzeń. Przecież pół roku Chise przebywała na Murze i wyszła tylko dlatego, że wywołał ją Shiga. I gdyby to zrobił dzień wcześniej lub dzień później, być może nie byłaby tu tego dnia, o tej godzinie.. Tak samo jak i u samuraja zapewne wiele musiało się zgrać by tu dotarł o tej właśnie godzinie.
- Tym bardziej szczęśliwie się złożyło, bo akurat przyszłam poćwiczyć - klepnęła się przy pasie, gdzie wisiały ostrza, cała wesoła siódemka - Choć po prawdzie, to bardziej sprawdzić jak mi się będzie ćwiczyło widząc niż poprowadzić poważny trening - dodała, tracąc nieco z uśmiechu. To była jedna z poważniejszych rzeczy nad którymi się zastanawiała przez ostatni tydzień, czy wzrok nie będzie jej przeszkodzą w walce? Wiedziała, że zawsze może oczy zasłonić, zamknąć je i znów przywyknąć do ciemności.. Jednak miała gdzieś w środku uczucie, że w takim razie ta operacja nie była konieczna, nie była wzmocnieniem, choć.. Nawet gdyby tak było, to nie potrafiła jakoś tego żałować.
- Zawsze jest pole do poprawy, choć u ciebie chyba coraz bardziej się kurczy - odpowiedziała spokojnie. Samuraj był aż zbyt skromny w ocenie swojej osoby.. Z jego co sobie przypomniała z opowieści rodziców, a także z bardzo dawnej rozmowy z Hayamim, była to chyba ważna część życia samurajów, przestrzeganie swojego kodeksu i zachowywanie się z sposób przewidziany w ich kodeksie, ciekawa była czy to także się w nim zawierało? Nie pytała jednak, byłoby to zapewne niegrzeczne. Jak miałaby to ująć? "Przepraszam, czy jesteś taki uprzejmy i skromny, bo każe ci tak kodeks czy sam taki jesteś?". No nie.
- Żyjemy w takich czasach, gdy niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Nawet patrząc po ostatnich wielkich konfliktach.. - powiedziała, myśląc sobie ile ich było, samych takich dużych, przez ten okres trzech lat. Wojna domowa na wyspach, Kami no Hikage, wojna w Karmazynowych szczytach, rebelia Dohito.. Nie wspominając o mniejszych spraw, których pewnie było bez liku. Każda prowincja rocznie rozwiązuje mnóstwo spraw dotyczących bandytów, wymuszeń, morderstw i innych takich. Na Murze było podobnie, tyle, że mieli jeszcze Dzikich.
Ale czy jej czas był dobry? Na pewno był intensywny, jak to sam ujął. Wiele się pozmieniało, ale patrząc na spokojną, uczciwą twarz chłopaka.. Nie wiedziała czy chciałaby aby poznał całą prawdę o tym co się działo.
- Bywało.. Różnie, i dobrze i momentami źle. Jednak koniec końców wyszło chyba nieźle. Ale intensywnie było rzeczywiście, nawet bardzo - czy było pozytywnie czy były momenty bólu i zawodu.. Nie mogła powiedzieć jednak, ze się nie działo. Cały czas było jakieś zamieszanie, coś robiła, coś się zmieniało. Jednak pytanie Asagiego nieco zbiło jej z tropu. Spojrzała na jego twarz uważnie, zastanawiając się jaki zbieg okoliczności doprowadził do tego, że słyszał nigdy o Shinsengumi. Z tego co wiedziała, kilka lat temu dość powszechnie rekrutowali ochotników, kiedy był duży atak Dzikich.. Ale może akurat to przegapił? Na pewno trzeba było te braki uzupełnić!
- Należymy z Keizo do Shinsengumi - odpowiedziała grzecznie - To organizacja, która... - zaczęła opowieść o tym czym się zajmują i dlaczego ogólnie istnieją, opisała też sam Mur, nawet wspomniała o ostatniej ich misji jako przykład tego co za Murem się znajduje. Cała rozmowa na ten temat zeszła im naprawdę dłuższą chwilę, w czasie której Keizo w końcu wrócił ze swoich krzaków. Spojrzała na niego zaciekawiona i w końcu mogła na własne oczy obserwować jak działa Mokuton. Dodatkowo stworzył drewniane bronie, które na pewno przydadzą się do treningu.
- Dziękuje! - powiedziała do chłopaka, po czym machnęła do niego kiedy postanowił udać się na drzemkę. Pochyliła się i podniosła jeden z drewnianych mieczy, po czym lekko podrzuciła go w dłoni zerkając z ukosa na samuraja i uśmiechnęła się lekko.
- To co? Może wspólny trening? - zaproponowała wesoło.
- Tym bardziej szczęśliwie się złożyło, bo akurat przyszłam poćwiczyć - klepnęła się przy pasie, gdzie wisiały ostrza, cała wesoła siódemka - Choć po prawdzie, to bardziej sprawdzić jak mi się będzie ćwiczyło widząc niż poprowadzić poważny trening - dodała, tracąc nieco z uśmiechu. To była jedna z poważniejszych rzeczy nad którymi się zastanawiała przez ostatni tydzień, czy wzrok nie będzie jej przeszkodzą w walce? Wiedziała, że zawsze może oczy zasłonić, zamknąć je i znów przywyknąć do ciemności.. Jednak miała gdzieś w środku uczucie, że w takim razie ta operacja nie była konieczna, nie była wzmocnieniem, choć.. Nawet gdyby tak było, to nie potrafiła jakoś tego żałować.
- Zawsze jest pole do poprawy, choć u ciebie chyba coraz bardziej się kurczy - odpowiedziała spokojnie. Samuraj był aż zbyt skromny w ocenie swojej osoby.. Z jego co sobie przypomniała z opowieści rodziców, a także z bardzo dawnej rozmowy z Hayamim, była to chyba ważna część życia samurajów, przestrzeganie swojego kodeksu i zachowywanie się z sposób przewidziany w ich kodeksie, ciekawa była czy to także się w nim zawierało? Nie pytała jednak, byłoby to zapewne niegrzeczne. Jak miałaby to ująć? "Przepraszam, czy jesteś taki uprzejmy i skromny, bo każe ci tak kodeks czy sam taki jesteś?". No nie.
- Żyjemy w takich czasach, gdy niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Nawet patrząc po ostatnich wielkich konfliktach.. - powiedziała, myśląc sobie ile ich było, samych takich dużych, przez ten okres trzech lat. Wojna domowa na wyspach, Kami no Hikage, wojna w Karmazynowych szczytach, rebelia Dohito.. Nie wspominając o mniejszych spraw, których pewnie było bez liku. Każda prowincja rocznie rozwiązuje mnóstwo spraw dotyczących bandytów, wymuszeń, morderstw i innych takich. Na Murze było podobnie, tyle, że mieli jeszcze Dzikich.
Ale czy jej czas był dobry? Na pewno był intensywny, jak to sam ujął. Wiele się pozmieniało, ale patrząc na spokojną, uczciwą twarz chłopaka.. Nie wiedziała czy chciałaby aby poznał całą prawdę o tym co się działo.
- Bywało.. Różnie, i dobrze i momentami źle. Jednak koniec końców wyszło chyba nieźle. Ale intensywnie było rzeczywiście, nawet bardzo - czy było pozytywnie czy były momenty bólu i zawodu.. Nie mogła powiedzieć jednak, ze się nie działo. Cały czas było jakieś zamieszanie, coś robiła, coś się zmieniało. Jednak pytanie Asagiego nieco zbiło jej z tropu. Spojrzała na jego twarz uważnie, zastanawiając się jaki zbieg okoliczności doprowadził do tego, że słyszał nigdy o Shinsengumi. Z tego co wiedziała, kilka lat temu dość powszechnie rekrutowali ochotników, kiedy był duży atak Dzikich.. Ale może akurat to przegapił? Na pewno trzeba było te braki uzupełnić!
- Należymy z Keizo do Shinsengumi - odpowiedziała grzecznie - To organizacja, która... - zaczęła opowieść o tym czym się zajmują i dlaczego ogólnie istnieją, opisała też sam Mur, nawet wspomniała o ostatniej ich misji jako przykład tego co za Murem się znajduje. Cała rozmowa na ten temat zeszła im naprawdę dłuższą chwilę, w czasie której Keizo w końcu wrócił ze swoich krzaków. Spojrzała na niego zaciekawiona i w końcu mogła na własne oczy obserwować jak działa Mokuton. Dodatkowo stworzył drewniane bronie, które na pewno przydadzą się do treningu.
- Dziękuje! - powiedziała do chłopaka, po czym machnęła do niego kiedy postanowił udać się na drzemkę. Pochyliła się i podniosła jeden z drewnianych mieczy, po czym lekko podrzuciła go w dłoni zerkając z ukosa na samuraja i uśmiechnęła się lekko.
- To co? Może wspólny trening? - zaproponowała wesoło.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
Pytanie, jakiego nie wypowiedziała na głos Chise było zdecydowanie dobrym pytaniem i istotnie, dotykałoby głębi istoty samuraja, a gdyby musiał na nie odpowiedzieć, to niejako zostałby postawiony przed koniecznością spojrzenia na siebie bardzo obiektywnie i krytycznie. Jaka byłaby odpowiedź? Cóż, tego się na razie nie dowiemy, ale najpewniej byłoby to coś w stylu "Tak i tak". Z jednej bowiem strony, odgórne normy jakimi kierowali się samurajowie, w tym konieczność niegromadzenia dóbr czy też zachowanie wszelkich konwenansów było od nich wymagane i zdecydowane dalekie od ludzkiej natury, o tyle ów charakter kształtowało i przenikało do niego, stając się w końcu (w mniejszym lub większym względzie) cechą własną - zabijając pewne elementy nie tyle zastępowało je, co stawało się nimi na nowo...
Filozofię jednak sobie darujmy, bowiem szukanie odpowiedzi na niezadane pytania jest puste. Niebieskooki wysłuchał pierwszych słów Chise i zdecydowanie musiał się z nią zgodzić, że wiele poukładało się po jego myśli. Chociaż sam planował do Sogen udać się już jakiś czas temu, to jednak dopiero powrót z Daishi i niedawne krótkie zlecenie od mistrza Amatsurama otwierało mu drogę. Podobnie z resztą jak koniec zimy, kiedy to po roztopieniu się śniegów podróże znów stały się możliwe. No i oczywiście, ale wcale nie na koniec, los musiał również sprzyjać Chise - wcale bowiem pewnym nie było, że pojawi się dokładnie tu i teraz. Takich przypadków nie ma.
- Czasy są takie, jakimi je kreujemy, a przynajmniej w naszych możliwościach. - podjął nieco idealistyczną myśl niebieskooki, który przecież nie był aż tak naiwny, by zakładać, że wszystko od niego zależy. Tym bardziej też daleki był od wiary czy też pragnienia w to, że on sam zmieni cały świat i zniszczy wszelkie zło - to było nierealne. Mógł jedynie dbać o to, na co miał wpływ, a mógł to robić w jedynie znany sobie sposób.
- Istnieje pewna koncepcja, w którą wierzę. To koncepcja "miecza dającego życie", jakkolwiek banalnie to brzmi, staram się nią kierować. Jeśli zaś chodzi o moje pole do poprawy, rad jestem słyszeć z twoich ust, że wygląda to całkiem dobrze. Dopilnuję, by się to prędko nie zmieniło. - podziękował za jej miłe słowa, które były dla niego bardzo cenne. Stale miał w pamięci jej pokaz kunsztu sprzed lat, poza tym, widział, że ma przed sobą osobę, która widziała już wiele. Chise zdecydowanie nie należała do nowicjuszy, którzy nie widzą co to śmierć i ból - to było widać w jej postawie. Trochę pod tym kątem przypominała mu samego siebie. Kiedy zaczęła mówić o tym, co się ostatnio wydarzyło, a raczej, czego nie powiedziała, Kakita zrozumiał bardzo dobrze, że ma o to nie pytać. Sam miał również pewne problemy na polu osobistym i zawodowym, z których nie chciał się uzewnętrzniać, a z drugiej strony, nie bardzo miałby i przed kim, ot taki los...
Na razie jednak należało sobie poradzić z czymś zupełnie innym - z wyjściem na totalnego ignoranta. Oczywiście, że niebieskooki doskonale wiedział czym jest mur, jednakże, nigdy wcześniej w swoim samurajskim życiu nie widział żadnego z wojowników, którzy na nim służyli. Zarówno w Yinzin jak i w szkole Taka nikt nie zajmował się problemami świata shinobi - nawet nie było to wskazane, lider samurajów bardzo o to dbał, by jego wojownicy skupili się głównie na swoich zadaniach, tak więc ciemnowłosy wyszedł nieco na pochodzącego z zapadłej dziury kmiota - nauczka dla niego (poza tym, nieco tak było). Kakita ze sporym zaciekawieniem słuchał o tym, czym zajmują się shinsengumi i jednocześnie dopisywał sobie to do obrazu Uchiha-hime. Nie trudnym był mu zrozumieć, jak wiele musiała przejść i jak często korzystać ze swoich umiejętności. Służba na murze wydała mu się bardzo chwalebna, a drugiej strony świadomość, że może ją pełnić każdy w ramach odkupienia sprawiała, że tym bardziej rósł w nim podziw dla pary - kierowanie takimi ludźmi musiało być bardzo trudne i niebezpieczne. W obliczu zagrożenia i niepewności jutro, do głosu dochodzą najbardziej prymitywne i skrywane instynkty karzące człowiekowi przede wszystkim przetrwać. Czytał o tym w pismach dawnych strategów rozprawiających o wielkim wojennym prawie, sam jednak nigdy nie dotknął tego tematu.
- Bardzo dziękuje za twoje wyjaśnienie, Uchiha-hime oraz za twoją służbę. To bardzo chwalebne, że poświęcasz swój czas i umiejętności takiej sprawie. - odpowiedział kobiecie ze szczerym podziwem, w duchu czując lekkie ukłucie, że on sam nie bierze udziału w równie podniosłych przedsięwzięciach. Szybko jednak przypomniał sobie, jakie są jego obowiązki i powinności. Może na mniejszą skalę, ale i on służył sprawiedliwości...
W tym czasie pojawił się Senju-san, który wyglądał na dość zmęczonego. Po prawdzie, Kakita był nawet zaciekawiony, cóż takiego czynił, ale gdy zobaczył pokaz tworzenia drewna z dosłownie niczego, jego niebieskie oczy otworzyły się szeroko, a szczęka niemalże nie opadła. Wiedział, że ninja potrafią dużo, ale plucie ogniem nijak się ma do tworzenia drewna i to w tak doskonałym kształcie. Pyk i było - cała masa najróżniejszej treningowej broni, co więcej, wyglądającej całkiem solidnie. Zanim jednak Asagi wyszedł z podziwu, Senju-san udał się na odpoczynek, a Chise złożyła propozycję, której nie mógł odmówić. Widząc, jak przerzuca w dłoni miecz, niebieskooki lekko uniósł brew, niejako przyjmując "wyzwanie".
- Kłamstwem będzie jeśli powiem, że nie liczyłem na taką okazję, Uchiha-hime. - rzekł do niej, po czym wzrokiem z zestawu wyszukał coś, co najbardziej odpowiadało jego aktualnemu uzbrojeniu: jak się okazało, nie było to trudne i już po chwili wyszukał sobie dwa drewniane miecze, jeden odpowiadający długością wakizashi, drugi zaś jego tachi. Przez chwile badał je w dłoniach, po czym wysunął zza pasa daisho, które z ukłonem przekazał klonowi Senju wraz z niemą prośbą o zaopiekowanie się uzbrojeniem. Wcześniej widział już podobną technikę ninja, toteż ta nie zdziwiła go aż tak bardzo (ale dalej był pod wielkim szokiem możności kreacji drewna). Teraz, kiedy krótszy z bokkenów zajął miejsce jego wakizashi, mógł lepiej oswoić się z dłuższą klingą, którą zakręcił kilka razy w powietrzu ucząc się jej wagi, a przy tym szukając słabych punktów. Nie mógł znaleźć żadnej skazy, a materiał z jakiego bokken wykonano był niezwykle jednolity, pozbawionych sęków czy też nierówności. To był dobra broń.
- To bardzo solidna broń... - rzekł ukłoniwszy się jej i przyjmując pozycję lekko prawym bokiem w stronę kobiety i trzymając tachi oburącz opuścił go szpicem w dół. Stanął z 4 metry od niej, w dystansie względnie komfortowym. Jego oddech się zmienił, zwolnił, stać się głębszy i wprowadzający umysł w stan wyższej gotowości. Niebieskie oczy obserwowały ile i jakich broni będzie używać Uchiha-hime.
- Gdy tylko będziesz gotowa. po czym pozostało czekać i zobaczyć, co się stanie...
Filozofię jednak sobie darujmy, bowiem szukanie odpowiedzi na niezadane pytania jest puste. Niebieskooki wysłuchał pierwszych słów Chise i zdecydowanie musiał się z nią zgodzić, że wiele poukładało się po jego myśli. Chociaż sam planował do Sogen udać się już jakiś czas temu, to jednak dopiero powrót z Daishi i niedawne krótkie zlecenie od mistrza Amatsurama otwierało mu drogę. Podobnie z resztą jak koniec zimy, kiedy to po roztopieniu się śniegów podróże znów stały się możliwe. No i oczywiście, ale wcale nie na koniec, los musiał również sprzyjać Chise - wcale bowiem pewnym nie było, że pojawi się dokładnie tu i teraz. Takich przypadków nie ma.
- Czasy są takie, jakimi je kreujemy, a przynajmniej w naszych możliwościach. - podjął nieco idealistyczną myśl niebieskooki, który przecież nie był aż tak naiwny, by zakładać, że wszystko od niego zależy. Tym bardziej też daleki był od wiary czy też pragnienia w to, że on sam zmieni cały świat i zniszczy wszelkie zło - to było nierealne. Mógł jedynie dbać o to, na co miał wpływ, a mógł to robić w jedynie znany sobie sposób.
- Istnieje pewna koncepcja, w którą wierzę. To koncepcja "miecza dającego życie", jakkolwiek banalnie to brzmi, staram się nią kierować. Jeśli zaś chodzi o moje pole do poprawy, rad jestem słyszeć z twoich ust, że wygląda to całkiem dobrze. Dopilnuję, by się to prędko nie zmieniło. - podziękował za jej miłe słowa, które były dla niego bardzo cenne. Stale miał w pamięci jej pokaz kunsztu sprzed lat, poza tym, widział, że ma przed sobą osobę, która widziała już wiele. Chise zdecydowanie nie należała do nowicjuszy, którzy nie widzą co to śmierć i ból - to było widać w jej postawie. Trochę pod tym kątem przypominała mu samego siebie. Kiedy zaczęła mówić o tym, co się ostatnio wydarzyło, a raczej, czego nie powiedziała, Kakita zrozumiał bardzo dobrze, że ma o to nie pytać. Sam miał również pewne problemy na polu osobistym i zawodowym, z których nie chciał się uzewnętrzniać, a z drugiej strony, nie bardzo miałby i przed kim, ot taki los...
Na razie jednak należało sobie poradzić z czymś zupełnie innym - z wyjściem na totalnego ignoranta. Oczywiście, że niebieskooki doskonale wiedział czym jest mur, jednakże, nigdy wcześniej w swoim samurajskim życiu nie widział żadnego z wojowników, którzy na nim służyli. Zarówno w Yinzin jak i w szkole Taka nikt nie zajmował się problemami świata shinobi - nawet nie było to wskazane, lider samurajów bardzo o to dbał, by jego wojownicy skupili się głównie na swoich zadaniach, tak więc ciemnowłosy wyszedł nieco na pochodzącego z zapadłej dziury kmiota - nauczka dla niego (poza tym, nieco tak było). Kakita ze sporym zaciekawieniem słuchał o tym, czym zajmują się shinsengumi i jednocześnie dopisywał sobie to do obrazu Uchiha-hime. Nie trudnym był mu zrozumieć, jak wiele musiała przejść i jak często korzystać ze swoich umiejętności. Służba na murze wydała mu się bardzo chwalebna, a drugiej strony świadomość, że może ją pełnić każdy w ramach odkupienia sprawiała, że tym bardziej rósł w nim podziw dla pary - kierowanie takimi ludźmi musiało być bardzo trudne i niebezpieczne. W obliczu zagrożenia i niepewności jutro, do głosu dochodzą najbardziej prymitywne i skrywane instynkty karzące człowiekowi przede wszystkim przetrwać. Czytał o tym w pismach dawnych strategów rozprawiających o wielkim wojennym prawie, sam jednak nigdy nie dotknął tego tematu.
- Bardzo dziękuje za twoje wyjaśnienie, Uchiha-hime oraz za twoją służbę. To bardzo chwalebne, że poświęcasz swój czas i umiejętności takiej sprawie. - odpowiedział kobiecie ze szczerym podziwem, w duchu czując lekkie ukłucie, że on sam nie bierze udziału w równie podniosłych przedsięwzięciach. Szybko jednak przypomniał sobie, jakie są jego obowiązki i powinności. Może na mniejszą skalę, ale i on służył sprawiedliwości...
W tym czasie pojawił się Senju-san, który wyglądał na dość zmęczonego. Po prawdzie, Kakita był nawet zaciekawiony, cóż takiego czynił, ale gdy zobaczył pokaz tworzenia drewna z dosłownie niczego, jego niebieskie oczy otworzyły się szeroko, a szczęka niemalże nie opadła. Wiedział, że ninja potrafią dużo, ale plucie ogniem nijak się ma do tworzenia drewna i to w tak doskonałym kształcie. Pyk i było - cała masa najróżniejszej treningowej broni, co więcej, wyglądającej całkiem solidnie. Zanim jednak Asagi wyszedł z podziwu, Senju-san udał się na odpoczynek, a Chise złożyła propozycję, której nie mógł odmówić. Widząc, jak przerzuca w dłoni miecz, niebieskooki lekko uniósł brew, niejako przyjmując "wyzwanie".
- Kłamstwem będzie jeśli powiem, że nie liczyłem na taką okazję, Uchiha-hime. - rzekł do niej, po czym wzrokiem z zestawu wyszukał coś, co najbardziej odpowiadało jego aktualnemu uzbrojeniu: jak się okazało, nie było to trudne i już po chwili wyszukał sobie dwa drewniane miecze, jeden odpowiadający długością wakizashi, drugi zaś jego tachi. Przez chwile badał je w dłoniach, po czym wysunął zza pasa daisho, które z ukłonem przekazał klonowi Senju wraz z niemą prośbą o zaopiekowanie się uzbrojeniem. Wcześniej widział już podobną technikę ninja, toteż ta nie zdziwiła go aż tak bardzo (ale dalej był pod wielkim szokiem możności kreacji drewna). Teraz, kiedy krótszy z bokkenów zajął miejsce jego wakizashi, mógł lepiej oswoić się z dłuższą klingą, którą zakręcił kilka razy w powietrzu ucząc się jej wagi, a przy tym szukając słabych punktów. Nie mógł znaleźć żadnej skazy, a materiał z jakiego bokken wykonano był niezwykle jednolity, pozbawionych sęków czy też nierówności. To był dobra broń.
- To bardzo solidna broń... - rzekł ukłoniwszy się jej i przyjmując pozycję lekko prawym bokiem w stronę kobiety i trzymając tachi oburącz opuścił go szpicem w dół. Stanął z 4 metry od niej, w dystansie względnie komfortowym. Jego oddech się zmienił, zwolnił, stać się głębszy i wprowadzający umysł w stan wyższej gotowości. Niebieskie oczy obserwowały ile i jakich broni będzie używać Uchiha-hime.
- Gdy tylko będziesz gotowa. po czym pozostało czekać i zobaczyć, co się stanie...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Pole treningowe
Keizo obudziło lekkie szturchnięcie w ramię. Wzdrygnął się i otworzył oczy. Zobaczył nachylonego nad sobą drewnianego klona, trzymającego w dłoniach dobrych kilka sztuk wybornej broni. Do tego do uszu chłopaka dotarły postukiwania - prawdopodobnie dochodzące z patyków, które niedawno przygotował.
- Czas na trening - powiedział bunshin, kłaniając się i wracając do stróżowania i obserwowania trenujących wojowników. Senju pozostało jedynie zwlec się z leżaka, przeciągnąć i rozpocząć ćwiczenia.
Jedna, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta pieczęć. Zebranie chakry w górnych partiach ciała. Uczucie mrowienia na skórze głowy i swędzenie, po którym nie nastąpiło jednak nic godnego uwagi. Technika Hari Jizo, sprawiająca że włosy ninja rosły do sporych rozmiarów i pokrywały go twardym, wytrzymałym kokonem z pewnością była przydatna - i nie tak łatwa w nauce. Jednak zregenerowany dzięki krótkiej bo krótkiej, jednak bardzo przydatnej drzemce Senju nie zamierzał się poddawać tak szybko.
Kolejne użycie techniki przyprawiło chłopaka o warkocz, pokrywający jego plecy i zakręcający nieco na jego brzuch. Włosy były także wyraźnie twardsze niż normalnie - tak jakby zmoczył głowę i wyszedł w zimie na zewnątrz, pozwalając - nierozsądnie - wodzie na głowie zamarznąć. I choć właściwości defensywne takiego czegoś wciąż nie były zadowalające w najmniejszym stopniu, był to krok w bardzo dobrym kierunku.
Kilka chwil treningu później - jutsu w końcu nie należało do tych najbardziej skomplikowanych, wręcz przeciwnie, Keizo sam sobie się dziwił że nie poznał go o wiele wcześniej - Senju nie tylko był w stanie pokryć się płaszczem z własnych włosów, ale dodatkowo tarcza nastroszona była jak jeżozwierz oraz była wystarczająco twarda by odbić niejeden kunai czy strzałę. Efekt w końcu możliwy do zaakceptowania - pozostało przekuć ten mały sukces w nieco siły ofensywnej.
- Czas na trening - powiedział bunshin, kłaniając się i wracając do stróżowania i obserwowania trenujących wojowników. Senju pozostało jedynie zwlec się z leżaka, przeciągnąć i rozpocząć ćwiczenia.
Jedna, druga, trzecia, czwarta, piąta, szósta pieczęć. Zebranie chakry w górnych partiach ciała. Uczucie mrowienia na skórze głowy i swędzenie, po którym nie nastąpiło jednak nic godnego uwagi. Technika Hari Jizo, sprawiająca że włosy ninja rosły do sporych rozmiarów i pokrywały go twardym, wytrzymałym kokonem z pewnością była przydatna - i nie tak łatwa w nauce. Jednak zregenerowany dzięki krótkiej bo krótkiej, jednak bardzo przydatnej drzemce Senju nie zamierzał się poddawać tak szybko.
Kolejne użycie techniki przyprawiło chłopaka o warkocz, pokrywający jego plecy i zakręcający nieco na jego brzuch. Włosy były także wyraźnie twardsze niż normalnie - tak jakby zmoczył głowę i wyszedł w zimie na zewnątrz, pozwalając - nierozsądnie - wodzie na głowie zamarznąć. I choć właściwości defensywne takiego czegoś wciąż nie były zadowalające w najmniejszym stopniu, był to krok w bardzo dobrym kierunku.
Kilka chwil treningu później - jutsu w końcu nie należało do tych najbardziej skomplikowanych, wręcz przeciwnie, Keizo sam sobie się dziwił że nie poznał go o wiele wcześniej - Senju nie tylko był w stanie pokryć się płaszczem z własnych włosów, ale dodatkowo tarcza nastroszona była jak jeżozwierz oraz była wystarczająco twarda by odbić niejeden kunai czy strzałę. Efekt w końcu możliwy do zaakceptowania - pozostało przekuć ten mały sukces w nieco siły ofensywnej.
Ukryty tekst
0 x

¯\_(ツ)_/¯
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Pole treningowe
- HA! - krzyknął chłopak, widząc jak w plecy klona wbija się senbon posłany wprost z głowy shinobi. Bunshin odwrócił się do Ogara i pokręcił głową z zażenowaniem, trzęsąc nieco trzymanymi w rękach ostrzami.
- Jeszcze raz, paniczu - powiedział, wskazując głową na pobliskie drzewa, które powinny być celem ataku zamiast niego.
Senju westchnął i wrócił do treningu. Podstawy już znał - utwardzenie włosów i nastroszenie ich. Tym razem jednak nie chodziło mu o ich gwałtowny wzrost - nie tworzył w końcu tarczy oplatającej jego ciało, ale chciał posłać w przeciwnika szereg senbonów, mających na celu podziurawienie go jak hanamurski ser. Największym problemem było jednak wytworzenie odpowiedniej energii, która pozwoliłaby włosom na wystrzelenie z jego głowy w kierunku przeciwnika - a przede wszystkim na regenerację jego owłosienia. Nie chciał w końcu skończyć jako wyłysiały shinobi w wieku lat dwudziestu, szczególnie że fryzura odrosła mu w pełni dopiero niedawno po feralnym dniu zostania skwarką.
Dwa kwadranse później drzewo, przebite wcześniej wystrzelonymi drewnianymi kolcami, wyglądało teraz jak karny jeżyk. Włosy, które po kilku minutach "zwiędną" teraz jeszcze były nastroszone jak prawdziwe, metalowe senbony - i zapewne zadały nie mniejsze obrażenia niż porządna salwa takich pocisków.
Tydzień to sporo czasu - pomyślał Keizo, podchodząc powoli do walczącego samuraja oraz Uchihy. Oczywiście, Kotei było całkiem przyjemną osadą i zapewne pomieszkałby tu dłużej na konto Shinsengumi z wielką ochotą - jednak czuł, że był potrzebny gdzie indziej. Czy na Murze? A może gdzieś poza nim? Tego Senju nie był w stanie ocenić, dopóki znowu nie zamelduje się na porannej mustrze. Na myśl o ćwiczeniach aż zabolały go mięśnie.
- Ekhem - chrząknął - Chise...? - zaczął, zastanawiając się czy dziewczyna wsiąknęła już całkowicie w wir treningu i nawet go nie usłyszy. A może powinien zostawić wiadomość u klona? Na pewno ją przekaże przy oddawaniu broni.
Jednak Keizo zdecydował się dać znać osobiście. Gdy przyciągnął więc już uwagę Uchihy, skłonił się zarówno jej, jak i samurajowi, i powiedział:
- Wracam na Mur. Zabawiłem tutaj wystarczająco długo. Dziękuję za zaprowadzenie do wspaniałego medyka, zaś panu samurajowi dziękuję za możliwość poznania jego osoby - powiedział z lekkim uśmiechem, prostując się i zerkając na klona, który od co najmniej dwóch godzin nie robił nic innego, tylko stał i trzymał miecze.
- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy - dodał, po czym ruszył w swoją stronę - czyli na wschód - zakładając mundur i licząc w myślach, ile dni zajmie mu powrót na miejsce jeśli nie będzie musiał walczyć ze śnieżycami.
z/t
- Jeszcze raz, paniczu - powiedział, wskazując głową na pobliskie drzewa, które powinny być celem ataku zamiast niego.
Senju westchnął i wrócił do treningu. Podstawy już znał - utwardzenie włosów i nastroszenie ich. Tym razem jednak nie chodziło mu o ich gwałtowny wzrost - nie tworzył w końcu tarczy oplatającej jego ciało, ale chciał posłać w przeciwnika szereg senbonów, mających na celu podziurawienie go jak hanamurski ser. Największym problemem było jednak wytworzenie odpowiedniej energii, która pozwoliłaby włosom na wystrzelenie z jego głowy w kierunku przeciwnika - a przede wszystkim na regenerację jego owłosienia. Nie chciał w końcu skończyć jako wyłysiały shinobi w wieku lat dwudziestu, szczególnie że fryzura odrosła mu w pełni dopiero niedawno po feralnym dniu zostania skwarką.
Dwa kwadranse później drzewo, przebite wcześniej wystrzelonymi drewnianymi kolcami, wyglądało teraz jak karny jeżyk. Włosy, które po kilku minutach "zwiędną" teraz jeszcze były nastroszone jak prawdziwe, metalowe senbony - i zapewne zadały nie mniejsze obrażenia niż porządna salwa takich pocisków.
Tydzień to sporo czasu - pomyślał Keizo, podchodząc powoli do walczącego samuraja oraz Uchihy. Oczywiście, Kotei było całkiem przyjemną osadą i zapewne pomieszkałby tu dłużej na konto Shinsengumi z wielką ochotą - jednak czuł, że był potrzebny gdzie indziej. Czy na Murze? A może gdzieś poza nim? Tego Senju nie był w stanie ocenić, dopóki znowu nie zamelduje się na porannej mustrze. Na myśl o ćwiczeniach aż zabolały go mięśnie.
- Ekhem - chrząknął - Chise...? - zaczął, zastanawiając się czy dziewczyna wsiąknęła już całkowicie w wir treningu i nawet go nie usłyszy. A może powinien zostawić wiadomość u klona? Na pewno ją przekaże przy oddawaniu broni.
Jednak Keizo zdecydował się dać znać osobiście. Gdy przyciągnął więc już uwagę Uchihy, skłonił się zarówno jej, jak i samurajowi, i powiedział:
- Wracam na Mur. Zabawiłem tutaj wystarczająco długo. Dziękuję za zaprowadzenie do wspaniałego medyka, zaś panu samurajowi dziękuję za możliwość poznania jego osoby - powiedział z lekkim uśmiechem, prostując się i zerkając na klona, który od co najmniej dwóch godzin nie robił nic innego, tylko stał i trzymał miecze.
- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy - dodał, po czym ruszył w swoją stronę - czyli na wschód - zakładając mundur i licząc w myślach, ile dni zajmie mu powrót na miejsce jeśli nie będzie musiał walczyć ze śnieżycami.
z/t
Ukryty tekst
0 x

¯\_(ツ)_/¯
Re: Pole treningowe
Dziewczyna uśmiechnęła się melancholijnie na to piękne zdanie. Rzeczywiście, było ono idealistyczne, chyba aż za bardzo jak na praktyczne podejście dziewczyny do świata, dodatkowo zweryfikowane w czasie wydarzeń z Kami no Hikage. Niestety, nie było to takie proste jakby się wydawało, bo ich możliwości były bardzo ograniczone. Było na świecie tyle potężnych osób, które naprawę mogły kreować rzeczywistość, ale do tej pory dziewczyna tak naprawdę nie spotkała żadnego autorytetu który by w sytuacji zagrożenia pokazał, że ma odwagę i siłę zmieniać rzeczywistość nie z z pozycji za biurka. Koniec końców wszyscy, poza czwórką zwykłych shinobi spośród których nikt nie miał rangi wyższej niż doko, po prostu w momencie nawet nie zagrożenia, a zamieszania, po prostu uciekła. Zaś cała pozostała czwórka i tak niczego nie dała rady zmienić. Jak więc niby mogli kreować rzeczywistość?
- Może i tak, Kakita-san - mruknęła pojednawczo, nie chcąc zaczynać idealistycznej dyskusji o znaczeniu człowieka w świecie. Ha, może po prostu myślała o zbyt dużej skali zmian. Nadal robiła co mogła napotykając zło czy służąc na Murze. Ciężko jej jednak było patrzeć tylko na swoją ścieżkę, niczym rolnik oglądający się tylko za swoim polem.
- Nigdy w sumie o tym nie słyszałam. Może kiedyś znajdziesz chwilę, by mi o tym opowiedzieć - powiedziała całkowicie poważnie. Chętnie by się dowiedziała o co chodzi, bo "miecz dający życie" brzmiał co najmniej mało sensownie. To znaczy, mogła to sobie wytłumaczyć, ale nadal będą to tylko domysły, a ona wolała po prostu wiedzieć, by przypadkiem się później nie wygłupić.
I faktycznie, kiedy tylko zaczęła mówić o Shinsengumi zamieniło się to to nieco w wykład godny osoby rekrutującej. Może nawet rozgadała się bardziej niż powinna, zważywszy na to, że było to tylko przelotne pytanie o to gdzie służą, nie zaś prośba o wyjaśnienie sensu istnienia Muru i istotności tego faktu. Jednak Asagi słuchał zainteresowany, nie przerywał jej i nie dawał do zrozumienia, że mówi niepotrzebne, więc się tylko rozwijała i rozwijała!
Ukłoniła się na jego podziękowania, jednak z lekkim zmieszaniem. W sumie.. Nikt do tej pory tak nie zareagował na służbę na Murze. Raczej traktowali to jak pierwszą lepszą organizację, którym celem jest się nachapać i tyle, a w Murze.. Chodziło o coś więcej i cieszyło ją, że chłopak to zauważył.
Poza jednym mieczem potrzebowała jeszcze jakiś sześciu. Znalazła dwa, nadal jeszcze brakowała czterech. Spojrzała na Keizo-klona.
- Dasz radę wyprodukować jeszcze.. Z 4 takie? - zapytała, podnosząc ostrze podobne do miecza dwusiecznego. Nie spodziewała się od niego problemów (chyba, ze trafiła na wersję ironiczną) więc szybko miała cały komplet. Ułożyła je odpowiednio, poświęcając temu chwilę. Zazwyczaj takie luksusu nie miała, czemu wiec nie skorzystać z tego czasu?
W końcu się jednak ustawiła, zerknęła na skupionego do bólu Asagiego i kiwnęła głową trochę zestresowana.
- Gotowa - odpowiedziała.
- Może i tak, Kakita-san - mruknęła pojednawczo, nie chcąc zaczynać idealistycznej dyskusji o znaczeniu człowieka w świecie. Ha, może po prostu myślała o zbyt dużej skali zmian. Nadal robiła co mogła napotykając zło czy służąc na Murze. Ciężko jej jednak było patrzeć tylko na swoją ścieżkę, niczym rolnik oglądający się tylko za swoim polem.
- Nigdy w sumie o tym nie słyszałam. Może kiedyś znajdziesz chwilę, by mi o tym opowiedzieć - powiedziała całkowicie poważnie. Chętnie by się dowiedziała o co chodzi, bo "miecz dający życie" brzmiał co najmniej mało sensownie. To znaczy, mogła to sobie wytłumaczyć, ale nadal będą to tylko domysły, a ona wolała po prostu wiedzieć, by przypadkiem się później nie wygłupić.
I faktycznie, kiedy tylko zaczęła mówić o Shinsengumi zamieniło się to to nieco w wykład godny osoby rekrutującej. Może nawet rozgadała się bardziej niż powinna, zważywszy na to, że było to tylko przelotne pytanie o to gdzie służą, nie zaś prośba o wyjaśnienie sensu istnienia Muru i istotności tego faktu. Jednak Asagi słuchał zainteresowany, nie przerywał jej i nie dawał do zrozumienia, że mówi niepotrzebne, więc się tylko rozwijała i rozwijała!
Ukłoniła się na jego podziękowania, jednak z lekkim zmieszaniem. W sumie.. Nikt do tej pory tak nie zareagował na służbę na Murze. Raczej traktowali to jak pierwszą lepszą organizację, którym celem jest się nachapać i tyle, a w Murze.. Chodziło o coś więcej i cieszyło ją, że chłopak to zauważył.
Poza jednym mieczem potrzebowała jeszcze jakiś sześciu. Znalazła dwa, nadal jeszcze brakowała czterech. Spojrzała na Keizo-klona.
- Dasz radę wyprodukować jeszcze.. Z 4 takie? - zapytała, podnosząc ostrze podobne do miecza dwusiecznego. Nie spodziewała się od niego problemów (chyba, ze trafiła na wersję ironiczną) więc szybko miała cały komplet. Ułożyła je odpowiednio, poświęcając temu chwilę. Zazwyczaj takie luksusu nie miała, czemu wiec nie skorzystać z tego czasu?
W końcu się jednak ustawiła, zerknęła na skupionego do bólu Asagiego i kiwnęła głową trochę zestresowana.
- Gotowa - odpowiedziała.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
Niebieskooki nie spieszył się, ani też nie poganiał w żaden sposób Uchiha-hime. Spokojnie czekał, aż wybierze ona swoją broń. Nie spodziewał się, że dziewczyna od razu zacznie od całego kompletu uzbrojenia, nie stanowiło to jednak dla niego problemu. Wybrane przez nią miecze skrajnie różniły się od taktyki walki, jaką on sam obrał - ostrza jej broni były (w założeniu) obusieczne, a przy tym względnie krótkie i proste, nie mówiąc już o tym, że było ich mrowie. On sam miał broń względnie długą, ostrze o długości nieco poniżej metra, jednosieczne i zakrzywione - idealne do zadawania cięć, nadające się również do dźgania.
Uchiha-hime rozmieściła swoje miecze, a z każdym kolejnym trafiającym na odpowiednie miejsce, Kakita starał się wyczytać, w jaki sposób będzie nimi władała. Wyjściowe kamae jest zawsze kluczem, limituje możliwe ruchy, optymalizuje inne. Kiedy już wszystkie ostrza trafiły gdzie trzeba, oczom samuraja ukazał się widok niezwykle obcy od wszystkiego, co do tej pory znał. Jego życzenie zostało spełnione, oto właśnie znów miał okazję zobaczyć Nanaken no Mai i władającą nim Uchiha-hime...
Dziewczyna nieco się stresowała, to było widać. Oczy stanowiły wejście do duszy - tak samo, jak pozwalały widzieć, tak pozwalały przez siebie spoglądać. Niebieskie oczy samuraja zazwyczaj były spokojne, często ciepłe i pogodne. Widok ten jednak zmieniał się w czasie walki. Kakita lekko je zmrużył i przedłużając fazę oddechu obniżył delikatnie środek ciężkości. On również miał delikatną tremę, ale problem z jego umysłem był z goła inny - za bardzo chciał poznać co potrafi dziewczyna i dało się to dostrzec każdemu, kto jak on walczył już kiedyś na śmierć i życie. Musiał zapanować nad tym pragnieniem, nie mógł sobie pozwolić na tak niestabilny stan umysłu, było to dalekie od wszystkiego, co na temat walki wiedział i wyznawał. Ponad to, to nie była walka na śmierć i życie, to przyjacielski sparing, więc chociaż używali drewnianej broni musieli na siebie wzajemnie uważać. To wszystko było dalece różne od sytuacji zagrożenia, a jednocześnie miało ją udawać...
- Yoroshiku onegaishimasu. wypowiedział starożytny i tradycyjny zwrot otwierający ćwiczenie, który miał zapewnić, że w pełni oddaje się w jej "opiekę". "Zaklęcie" to oznaczało również, że nie będzie miał niczego przeciwko, jeśli zostanie poobijany, bowiem takie jest założenie. Zaufanie, a jednocześnie gotowość na konsekwencje wynikające z własnych błędów - każde bowiem trafienie, jakie mu Chise zada będzie dla niego cenną lekcją. Pokaże, gdzie jeszcze popełnia błędy. Ciekawe, jak dużo ich będzie...
Niebieskooki zamknął mocniej palce na rękojeści broni i uniósł ją tak, by szpic miecza celował w dziewczynę. Stał stale lekko bokiem do niej, po czym zmienił nieznacznie ustawienie miecza, tak by jego rękojeść znajdowała się na linii przedłużającej lewe biodro, a kissaki wystawało przed prawe ramie, zasłaniając je - klasycy nazwali by ją seigan. Nie była to pozycja dobra do prostych pchnięć, ale całkiem sympatyczna do otwarcia starcia z nieznanym przeciwnikiem. Troszkę prowokowała do wyprowadzenia ataku na ręce trzymające miecz, a przy tym zamykała prawą stronę chroniąc je ostrzem. Wyglądało na to, że to na niego "spadnie obowiązek" otwarcia sparingu. Nie było w tym nic dziwnego, wszak on był już pełni rozgrzany, a Uchiha-hime dopiero co przyszła.
- Ikuzo. - zapowiedział, po czym wykonał lekko krok w jej stronę i jeszcze jeden... "chwilę" później dużo szybszym zamknął dystans krokiem lewej nogi z zabraniem miecza po łuku w górze i wyprowadzając skośne cięcie znad swojego lewo ramienia, które ciągnął tak, by ewentualny cel jakim była Chise przeciąć od jej prawego barku do mostka - nie dalej. Zakończeniem cięcia miała być sytuacja, kiedy między nimi zatrzyma się szpic jego miecza. Kakita zdawał sobie sprawę (albo zdawało mu się), że przewaga dystansu jest po jego stronie. Zatrzymując się w tym ułożeniu, miał dobre otwarcie do wyprowadzenia pchnięcia z lekkim wypadem do przodu - nie zamierzał czekać aż jego poprzedni atak straci na płynności - gdy tylko miecz zakończył cięcie poszło pchnięcie z wyjściem na prawą nogę. Wysokością na którą celował był mostek dziewczyny, za pchnięciem miało pójść krok lewą nogą, również do przodu, jednak lekko w bok, jakby schodząc z obecnej linii, ale stale pozostając w zasięgu skutecznym dla własnej broni. W raz z krokiem, miecz miał powędrować ponownie okrągłym ruchem nad jego głowę, jednocześnie stanowiąc zasłonę dla jego prawej strony ciała (lewej nie eksponował na trafienie), a gdy już miecz znalazł się nad głową, spaść miało podobne do pierwszego cięcie, tym razem jednak z lekkim krokiem prawą nogą (teraz tylną) w bok, celem skierowania bioder w stronę Uchiha-hime, optymalizowało to uderzenie, poprzez ich aktywowanie i lepsze ułożenie. Cięcie przeciwnie niż poprzednio, miało się skończyć szpicem skierowanym w ziemię, niby pozostawiając Kakite odsłoniętego, ale czy wszystko jest tym, na co wygląda?
[ghide]Prędkość ataku: około 120, Siła około 70[/ghide]
Uchiha-hime rozmieściła swoje miecze, a z każdym kolejnym trafiającym na odpowiednie miejsce, Kakita starał się wyczytać, w jaki sposób będzie nimi władała. Wyjściowe kamae jest zawsze kluczem, limituje możliwe ruchy, optymalizuje inne. Kiedy już wszystkie ostrza trafiły gdzie trzeba, oczom samuraja ukazał się widok niezwykle obcy od wszystkiego, co do tej pory znał. Jego życzenie zostało spełnione, oto właśnie znów miał okazję zobaczyć Nanaken no Mai i władającą nim Uchiha-hime...
Dziewczyna nieco się stresowała, to było widać. Oczy stanowiły wejście do duszy - tak samo, jak pozwalały widzieć, tak pozwalały przez siebie spoglądać. Niebieskie oczy samuraja zazwyczaj były spokojne, często ciepłe i pogodne. Widok ten jednak zmieniał się w czasie walki. Kakita lekko je zmrużył i przedłużając fazę oddechu obniżył delikatnie środek ciężkości. On również miał delikatną tremę, ale problem z jego umysłem był z goła inny - za bardzo chciał poznać co potrafi dziewczyna i dało się to dostrzec każdemu, kto jak on walczył już kiedyś na śmierć i życie. Musiał zapanować nad tym pragnieniem, nie mógł sobie pozwolić na tak niestabilny stan umysłu, było to dalekie od wszystkiego, co na temat walki wiedział i wyznawał. Ponad to, to nie była walka na śmierć i życie, to przyjacielski sparing, więc chociaż używali drewnianej broni musieli na siebie wzajemnie uważać. To wszystko było dalece różne od sytuacji zagrożenia, a jednocześnie miało ją udawać...
- Yoroshiku onegaishimasu. wypowiedział starożytny i tradycyjny zwrot otwierający ćwiczenie, który miał zapewnić, że w pełni oddaje się w jej "opiekę". "Zaklęcie" to oznaczało również, że nie będzie miał niczego przeciwko, jeśli zostanie poobijany, bowiem takie jest założenie. Zaufanie, a jednocześnie gotowość na konsekwencje wynikające z własnych błędów - każde bowiem trafienie, jakie mu Chise zada będzie dla niego cenną lekcją. Pokaże, gdzie jeszcze popełnia błędy. Ciekawe, jak dużo ich będzie...
Niebieskooki zamknął mocniej palce na rękojeści broni i uniósł ją tak, by szpic miecza celował w dziewczynę. Stał stale lekko bokiem do niej, po czym zmienił nieznacznie ustawienie miecza, tak by jego rękojeść znajdowała się na linii przedłużającej lewe biodro, a kissaki wystawało przed prawe ramie, zasłaniając je - klasycy nazwali by ją seigan. Nie była to pozycja dobra do prostych pchnięć, ale całkiem sympatyczna do otwarcia starcia z nieznanym przeciwnikiem. Troszkę prowokowała do wyprowadzenia ataku na ręce trzymające miecz, a przy tym zamykała prawą stronę chroniąc je ostrzem. Wyglądało na to, że to na niego "spadnie obowiązek" otwarcia sparingu. Nie było w tym nic dziwnego, wszak on był już pełni rozgrzany, a Uchiha-hime dopiero co przyszła.
- Ikuzo. - zapowiedział, po czym wykonał lekko krok w jej stronę i jeszcze jeden... "chwilę" później dużo szybszym zamknął dystans krokiem lewej nogi z zabraniem miecza po łuku w górze i wyprowadzając skośne cięcie znad swojego lewo ramienia, które ciągnął tak, by ewentualny cel jakim była Chise przeciąć od jej prawego barku do mostka - nie dalej. Zakończeniem cięcia miała być sytuacja, kiedy między nimi zatrzyma się szpic jego miecza. Kakita zdawał sobie sprawę (albo zdawało mu się), że przewaga dystansu jest po jego stronie. Zatrzymując się w tym ułożeniu, miał dobre otwarcie do wyprowadzenia pchnięcia z lekkim wypadem do przodu - nie zamierzał czekać aż jego poprzedni atak straci na płynności - gdy tylko miecz zakończył cięcie poszło pchnięcie z wyjściem na prawą nogę. Wysokością na którą celował był mostek dziewczyny, za pchnięciem miało pójść krok lewą nogą, również do przodu, jednak lekko w bok, jakby schodząc z obecnej linii, ale stale pozostając w zasięgu skutecznym dla własnej broni. W raz z krokiem, miecz miał powędrować ponownie okrągłym ruchem nad jego głowę, jednocześnie stanowiąc zasłonę dla jego prawej strony ciała (lewej nie eksponował na trafienie), a gdy już miecz znalazł się nad głową, spaść miało podobne do pierwszego cięcie, tym razem jednak z lekkim krokiem prawą nogą (teraz tylną) w bok, celem skierowania bioder w stronę Uchiha-hime, optymalizowało to uderzenie, poprzez ich aktywowanie i lepsze ułożenie. Cięcie przeciwnie niż poprzednio, miało się skończyć szpicem skierowanym w ziemię, niby pozostawiając Kakite odsłoniętego, ale czy wszystko jest tym, na co wygląda?
[ghide]Prędkość ataku: około 120, Siła około 70[/ghide]
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Re: Pole treningowe
- Yoroshiku onegaishimasu - odpowiedziała grzecznie, czując już niema mrowienie w palcach. To nie było zwykłe starcie, gdzie chodzi tylko o skuteczność ataku i pokonanie przeciwnika, niezależnie od sposobu. Tutaj czuła się bardziej jak przedstawicielka swojego stylu walki, a nie walczyła o życie, a o dobre zaprezentowanie siebie.. I swojego senseia także. Nie chciała go zawieść, ani siebie samuraja.
Jednak definitywnie był plus tego, że to chłopak zaatakował pierwszy - nie ona musiała pokonywać dzielący ich dystans, a to zawsze była najbardziej problematyczna część walki dla niej. Poruszanie się skokami, akrobacjami, używając skomplikowanych sposobów.. Tak było na pewno zwyczajnie łatwiej. Wyczekała na odpowiedni moment, obserwując pracę jego nóg - prawa, lewa, prawa.. Akcent na lewą, zamach znad lewego ramienia - i wtedy zareagowała. Sprężyście odbiła się z miejsca, nie odskakiwała jednak do tyłu jakby nakazywał instynkt, by oddalić się jak najdalej od ostrza. Skoczyła do przodu, planując odbić się na dłoni tuż przed chłopakiem, by dwoma mieczami wycelować w biodro i kolano Asagiego, mieczami trzymanymi przy biodrze w łokciu i wylądować tuż za jego plecami, tworząc coś w postaci popularnej gwiazdy, jednak już na początku poczuła zaskakujące uczucia. Robiła ten manewr wydawało się jej, że setny może raz, jednak nigdy nie widziała jak świat wiruje jej przed oczami, ziemia się odwraca, a żołądek podchodzi jej do gardła. Zgubiła koncentrację, ręka ugięła się niebezpiecznie, ale opanowała się i wylądowała gdzie chciała, z tego wszystkiego jednak nie wykonała zamierzonego ataku na nogi samuraja. Zamiast tego z obrotu wycelowała w pachwinę mieczem przetrzymywanym ramieniem i głową, obserwując jego reakcje.
Jednak definitywnie był plus tego, że to chłopak zaatakował pierwszy - nie ona musiała pokonywać dzielący ich dystans, a to zawsze była najbardziej problematyczna część walki dla niej. Poruszanie się skokami, akrobacjami, używając skomplikowanych sposobów.. Tak było na pewno zwyczajnie łatwiej. Wyczekała na odpowiedni moment, obserwując pracę jego nóg - prawa, lewa, prawa.. Akcent na lewą, zamach znad lewego ramienia - i wtedy zareagowała. Sprężyście odbiła się z miejsca, nie odskakiwała jednak do tyłu jakby nakazywał instynkt, by oddalić się jak najdalej od ostrza. Skoczyła do przodu, planując odbić się na dłoni tuż przed chłopakiem, by dwoma mieczami wycelować w biodro i kolano Asagiego, mieczami trzymanymi przy biodrze w łokciu i wylądować tuż za jego plecami, tworząc coś w postaci popularnej gwiazdy, jednak już na początku poczuła zaskakujące uczucia. Robiła ten manewr wydawało się jej, że setny może raz, jednak nigdy nie widziała jak świat wiruje jej przed oczami, ziemia się odwraca, a żołądek podchodzi jej do gardła. Zgubiła koncentrację, ręka ugięła się niebezpiecznie, ale opanowała się i wylądowała gdzie chciała, z tego wszystkiego jednak nie wykonała zamierzonego ataku na nogi samuraja. Zamiast tego z obrotu wycelowała w pachwinę mieczem przetrzymywanym ramieniem i głową, obserwując jego reakcje.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
Starcie się rozpoczęło. Pierwszy atak nie był specjalnością samuraja, chyba, że miał to być atak ostatni. W tym przypadku jednak Kakita chciał nieco zmusić Uchiha-hime do ruchu, by mu pokazała co będzie robiła. Dość ryzykowne zagranie z jego strony, bowiem ani specjalnie się nie spieszył, ani też nie starał trafić. Gdyby nie to, że wiedział dlaczego to robi, można by pomyśleć, że zwyczajnie nie docenia przeciwnika, jednakże plan był zupełnie inny. Bij w trawę, by wypłoszyć węże...
Kiedy dziewczyna śmignęła mu przed, a chwilę później nad nim wraz z całą swoją masą broni, niebieskooki nie tylko musiał zatrzymać swoją ofensywę, ale również instynktownie ustawić miecz do zasłony, celem przyjęcia ciosu jej mieczy. Miał przeciwko sobie całą chmarę ostrzy, nigdy wcześniej... nie, to by nie była prawda. Walka przeciwko kilku przeciwnikom niczym się nie różniła niż przed kimś, kto ma więcej niż jeden miecz. Na razie jednak niebieskooki zarejestrował zachwianie w postawie dziewczyny. Była szybka, ale wcale nie tak szybka, jakby mogła być. Wiedział to, tak samo jak podejrzewał, że o inna zdaje sobie sprawę z tego, że on również nie pokazał wszystkiego. Tak czy inaczej, na razie jej chwila słabości dała mu szanse, drugiej takiego nie dostanie.
Szybko atak z obrotu i atak dwoma mieczami, oba w ten sam punkt. Dystans był zdecydowanie korzystny dla niej, ale on zamierzał ją wciągnąć w pewną pułapkę, pewnym podstawowym i starym ruchem ken-jutsu. Niebieskooki wykona uderzenie w własną bronią w te, w które w niego zmierzają, z jednoczesnym zejściem z linii ataku, by klasycznie wejść dziewczynie za plecy, podobnie jak ona zrobiła to przed chwilą i wyprowadzić cięcie na niechronione mieczami pole, które jak mu się wydawało, znajdowało się poniżej linii żeber od strony pleców (technika Yōdō). Nawet jeśli nie trafi, to zmusi ją do jakiegoś uniku (oczywiście, jeśli by miał trafić w ciało, to odpowiednio wyhamuje bokken). Teraz istotą jest trzymać odpowiedni dla siebie dystans.
Po cięciu, niezależnie od efektu błyskawicznie cofnie miecz do boku, tak jakby miał go w saya. Skoro ona prezentowała swój wyjątkowy styl walki, on powinien walczyć jak samuraj, za pomocą battodo. Chcąc nieco zmusić Chise do pokazania pełniejszej formy, niebieskooki zaatakuje wyprowadzając cięcie od lewego boku po skosie do góry (ze sporą szansą trafienia w nogę, która trzyma miecz w kolanie), niejako dobywając ostrze z niewidzialnej saya - stosując metodę Iaidō. Nie pozwoli sobie przy tym stracić cennego czasu i kiedy jego miecz będzie już w górze (po trafieniu, lub też bloku), doda drugą rękę i wyprowadzi skośne cięcie w dół, celując na lewy bark Uchiha-hime. Stale ma w pamięci jej ułożenie mieczy dziewczyny, w którym to szuka zarówno słabych i jak silnych stron. Jeśli Uchiha-hime odeprze jego atak, sam zadba o to, by mieć dystans odpowiedni do zadania ostatniego ciosu, którym będzie pchnięcie, dość głębokie, ale za to szybkie (Ikioi). Zdaje sobie sprawę z przewagi długości swojego miecza, ale i z tego, że ma przeciwko sobie istnego jeżozwierza, którego nie wolno lekceważyć, dlatego uważnie śledzi jej kolejne ruchy...
[ghide]Prędkość podstawowa: 150, Siła podstawowa: 70
W przypadku gdyby jakiś cios miał trafić w ciało, a nie miecz, niebieskooki odpowiednio wyhamowuje uderzenie, by zaznaczyć trafienie, ale nie zrobić poważnej krzywdy - skupienie pełne.
Techniki kanoniczne:[/ghide]
Kiedy dziewczyna śmignęła mu przed, a chwilę później nad nim wraz z całą swoją masą broni, niebieskooki nie tylko musiał zatrzymać swoją ofensywę, ale również instynktownie ustawić miecz do zasłony, celem przyjęcia ciosu jej mieczy. Miał przeciwko sobie całą chmarę ostrzy, nigdy wcześniej... nie, to by nie była prawda. Walka przeciwko kilku przeciwnikom niczym się nie różniła niż przed kimś, kto ma więcej niż jeden miecz. Na razie jednak niebieskooki zarejestrował zachwianie w postawie dziewczyny. Była szybka, ale wcale nie tak szybka, jakby mogła być. Wiedział to, tak samo jak podejrzewał, że o inna zdaje sobie sprawę z tego, że on również nie pokazał wszystkiego. Tak czy inaczej, na razie jej chwila słabości dała mu szanse, drugiej takiego nie dostanie.
Szybko atak z obrotu i atak dwoma mieczami, oba w ten sam punkt. Dystans był zdecydowanie korzystny dla niej, ale on zamierzał ją wciągnąć w pewną pułapkę, pewnym podstawowym i starym ruchem ken-jutsu. Niebieskooki wykona uderzenie w własną bronią w te, w które w niego zmierzają, z jednoczesnym zejściem z linii ataku, by klasycznie wejść dziewczynie za plecy, podobnie jak ona zrobiła to przed chwilą i wyprowadzić cięcie na niechronione mieczami pole, które jak mu się wydawało, znajdowało się poniżej linii żeber od strony pleców (technika Yōdō). Nawet jeśli nie trafi, to zmusi ją do jakiegoś uniku (oczywiście, jeśli by miał trafić w ciało, to odpowiednio wyhamuje bokken). Teraz istotą jest trzymać odpowiedni dla siebie dystans.
Po cięciu, niezależnie od efektu błyskawicznie cofnie miecz do boku, tak jakby miał go w saya. Skoro ona prezentowała swój wyjątkowy styl walki, on powinien walczyć jak samuraj, za pomocą battodo. Chcąc nieco zmusić Chise do pokazania pełniejszej formy, niebieskooki zaatakuje wyprowadzając cięcie od lewego boku po skosie do góry (ze sporą szansą trafienia w nogę, która trzyma miecz w kolanie), niejako dobywając ostrze z niewidzialnej saya - stosując metodę Iaidō. Nie pozwoli sobie przy tym stracić cennego czasu i kiedy jego miecz będzie już w górze (po trafieniu, lub też bloku), doda drugą rękę i wyprowadzi skośne cięcie w dół, celując na lewy bark Uchiha-hime. Stale ma w pamięci jej ułożenie mieczy dziewczyny, w którym to szuka zarówno słabych i jak silnych stron. Jeśli Uchiha-hime odeprze jego atak, sam zadba o to, by mieć dystans odpowiedni do zadania ostatniego ciosu, którym będzie pchnięcie, dość głębokie, ale za to szybkie (Ikioi). Zdaje sobie sprawę z przewagi długości swojego miecza, ale i z tego, że ma przeciwko sobie istnego jeżozwierza, którego nie wolno lekceważyć, dlatego uważnie śledzi jej kolejne ruchy...
[ghide]Prędkość podstawowa: 150, Siła podstawowa: 70
W przypadku gdyby jakiś cios miał trafić w ciało, a nie miecz, niebieskooki odpowiednio wyhamowuje uderzenie, by zaznaczyć trafienie, ale nie zrobić poważnej krzywdy - skupienie pełne.
Techniki kanoniczne:
- Nazwa
- Yōdō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Na czas używania techniki otrzymujemy +10 do siły
- Opis Prosta technika pozwalająca na wykorzystanie ataku przeciwnika. Gdy wróg naciera na nas wykonując pchnięcie swoją bronią, my lekko odsuwamy się na bok i ustawiamy bokiem do niego. W tym momencie uderzamy w jego oręż tak, by użyć przeciw niemu impet, jaki nadał ostrzu. Sztuczka ta sprawia, że oponent zostaje pociągnięty w miejsce, w którym staliśmy przed unikiem i traci równowagę odsłaniając plecy dla naszego cięcia. Można również podstawić nogę, by się wywrócił.
- Nazwa
- Iaidō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Zależy od długości ostrza
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk, na czas używania techniki otrzymujemy +10 do szybkości
- Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość.
Warunki:
- Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 10
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.</span> - Uwaga
- Dostępne jedynie dla samurajów jako usprawniony styl Battodo
- Nazwa
- Ikioi
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Zasięg ostrza + 2 metry
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Na czas używania techniki otrzymujemy +10 do szybkości, + 10 do siły
- Opis Po ustawieniu się w pozycji odpowiedniej dla stylu Battodo czekamy na zbliżenie się przeciwnika. Gdy ten jest oddalony o 2m od zasięgu broni to wykonujemy jeden szybki krok w przód, a następnie czyste pchnięcie w krtań pochylając się odpowiednio, by wykorzystać całe ciało do ataku. Ta technika sprawia, że wykonujemy cios w grdykę wroga z niesamowitym impetem dlatego, zwykle przebija blok i ciężko zbić na bok naszą Katanę. Szybkość ataku zależy jednak od naszych możliwości ciała.
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Re: Pole treningowe
Oboje nie pokazywali pełni swojego potencjału, bo dopiero się rozkręcali, badali siebie nawzajem, sprawdzali na ile mogą sobie pozwolić. Zaczynali powoli, ale z czasem przyśpieszali, coraz szybciej i szybciej. Oczywiście, byłoby za proste gdyby po prostu zaczęli walczyć z pełnią swoich możliwości, bo oprócz samego treningu oboje obserwowali jeszcze swoje style walki.
Lekko się uśmiechnęła kiedy Asagi wykonał niemal ten sam manewr co ona. Nie zdołałaby sparować sprawnie wykonanego uderzenia, dlatego musiała umknąć mu w bok, odskoczyła kawałek. To oczywiście nie było dla niej korzystne, bo dawało chłopakowi przestrzeń, która dawała mu przewagę ze względu na broń. Obserwowała jak chłopak wycofuje broń, nieco zdziwiona. Do tej pory nie miała okazji obserwować samurajskiego stylu walki, nie miała też okazji mierzyć się z żadnym, nie wiedziała więc czego się spodziewać. Mogła sobie wyobrazić, że z identycznej pozycji może zaatakować mają miecz trzymany z saya, po czym zadaje jedno, proste cięcie - może i proste, ale szybkie i zdecydowane cięcie, które w odpowiedniej chwili mogłoby zakończyć pojedynek nim się na dobre zacząć. Zablokowała uderzenie nim miało szansę do niej dotrzeć, ale jego siła delikatnie nią zachwiała, jednak na kolejne była już przygotowana - zamiast przyjąć uderzenie na jeden mieczy i ponownie dać się zachwiać, wolała się odsunąć i wyjść z zasięgu i niechcący sama ułatwiła mu zadanie ostatniego ciosu. Pchnięcie spowodowało, że musiała się odchylić do tyłu, aż w końcu dotknęła dłonią ziemi, po czym odbiła się zgrabnie i się zaśmiała, zerkając na chłopaka.
- To co, teraz na poważnie? - rzuciła, puszczając mu oczko. Po potwierdzeniu pochyliła się i szybkim ruchem rozwiązała tasiemki przytrzymujące ciężarki i zrzuciła je z ulgą. Podskoczyła lekko, czując się nagle zaskakująco lekka, nieobciążona.. Jakby nie patrzeć, tak właśnie było, pozbyła się sporego ciężaru.
- Uoooo... Dużo lepiej - mruknęła sama do siebie, zagarniając ciężary na bok. Ciekawa była czy samuraj także używał podobnej formy treningu czy raczej czegoś takiego nie praktykowali? Ona sama przecież nie dowiedziała się o tym od swojego nauczyciela, a gdzieś pokątnie w Hanamurze, więc nie była to chyba powszechna wiedza, ale ona sama nie zamierzała trzymać tego w ukryciu. Jeśli miał jakieś pytania, to z chęcią na nie odpowiedziała czy pokazała swój osprzęt, ale tak czy siak zaczęła przygotowywać się do właściwego pojedynku.
Lekko się uśmiechnęła kiedy Asagi wykonał niemal ten sam manewr co ona. Nie zdołałaby sparować sprawnie wykonanego uderzenia, dlatego musiała umknąć mu w bok, odskoczyła kawałek. To oczywiście nie było dla niej korzystne, bo dawało chłopakowi przestrzeń, która dawała mu przewagę ze względu na broń. Obserwowała jak chłopak wycofuje broń, nieco zdziwiona. Do tej pory nie miała okazji obserwować samurajskiego stylu walki, nie miała też okazji mierzyć się z żadnym, nie wiedziała więc czego się spodziewać. Mogła sobie wyobrazić, że z identycznej pozycji może zaatakować mają miecz trzymany z saya, po czym zadaje jedno, proste cięcie - może i proste, ale szybkie i zdecydowane cięcie, które w odpowiedniej chwili mogłoby zakończyć pojedynek nim się na dobre zacząć. Zablokowała uderzenie nim miało szansę do niej dotrzeć, ale jego siła delikatnie nią zachwiała, jednak na kolejne była już przygotowana - zamiast przyjąć uderzenie na jeden mieczy i ponownie dać się zachwiać, wolała się odsunąć i wyjść z zasięgu i niechcący sama ułatwiła mu zadanie ostatniego ciosu. Pchnięcie spowodowało, że musiała się odchylić do tyłu, aż w końcu dotknęła dłonią ziemi, po czym odbiła się zgrabnie i się zaśmiała, zerkając na chłopaka.
- To co, teraz na poważnie? - rzuciła, puszczając mu oczko. Po potwierdzeniu pochyliła się i szybkim ruchem rozwiązała tasiemki przytrzymujące ciężarki i zrzuciła je z ulgą. Podskoczyła lekko, czując się nagle zaskakująco lekka, nieobciążona.. Jakby nie patrzeć, tak właśnie było, pozbyła się sporego ciężaru.
- Uoooo... Dużo lepiej - mruknęła sama do siebie, zagarniając ciężary na bok. Ciekawa była czy samuraj także używał podobnej formy treningu czy raczej czegoś takiego nie praktykowali? Ona sama przecież nie dowiedziała się o tym od swojego nauczyciela, a gdzieś pokątnie w Hanamurze, więc nie była to chyba powszechna wiedza, ale ona sama nie zamierzała trzymać tego w ukryciu. Jeśli miał jakieś pytania, to z chęcią na nie odpowiedziała czy pokazała swój osprzęt, ale tak czy siak zaczęła przygotowywać się do właściwego pojedynku.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
Ofensywa samuraja okazał się skuteczniejsza, niż się początkowo spodziewał, ale może to była tylko podpucha ze strony Uchiha-hime? Pewne było jedno, zmusił ją do cofnięcia się i chociaż dostępowała mu kroku, to jednak w tym rozdaniu on trzymał karty, pytanie jednak, czy na pewno?
Widząc, że wymiana ciosów sprawia dziewczynie wyraźną przyjemność, niebieskooki nie do końca wiedział, jak powinien zareagować. Z jednej strony cieszył się podobnie jak ona, z drugiej był nieco zakłopotany, etykieta samurajskich pojedynków nie zezwalała na nic takiego i tępiła to podobnie jak niedocenianie przeciwnika. Cóż było czynić? Na razie wziąć to, co jest, a oni nie toczyli pojedynku na śmierć i życie, próbowali jak najlepiej zaprezentować swój styl walki, stając się ich ambasadorami. To była wielka odpowiedzialność, a może tylko on się za bardzo przejmował?
Ostatecznie, jej postawa i spojrzenie przechyliły szalę przez co niebieskooki odpowiedział równie zaczepnie co ona, obniżając lekko pozycję i czekając na to, co nastąpi.
- Jestem na tak. - wypowiedział szykując się na ruch dziewczyny, która… sięgnęła dłońmi do wstążek przy swoich kończynach, wprowadzając samuraja w spore zdziwienie, które urosło niewiarygodnie, gdy zobaczył, że kunoichi uwalnia się od ciężarków, które z ogromnych hukiem opadły na ziemie. Niebieskooki uniósł obie brwi ze dziwienia i przez dwie, a może trzy sekundy przenosił spojrzenie to na Chise, to na jej sprzęt. Troszkę odebrało mu mowę, ale z kolejnym wdechem odzyskał nieco ogłady.
- Imponujące. Taka sprawność przy takim obciążeniu? – rzekł z podziwem i zazdrością w głosie. Kiedy on niemalże osiągnął swoje limity, ona tak płynnie lawirowała między jego ataki i to z takim obciążeniem? Jak dobrze wyszkoloną i doświadczoną w walce wojowniczką była jego sparing partnerka? Wiedział, że nie może jej lekceważyć, ale teraz doszła do niego świadomość, jak daleko jeszcze mógłby się posunąć bez obawy, że zrobi jej krzywdę. Starcie w Daishi, kiedy to mierzył się z potężnym praktykiem taijutsu wydawało mu się teraz zabawą, chociaż w przeciwieństwie do tamtej walki, teraz nie musiał walczyć o życie, a może… musiał? Drewniane miecze niewiele się różnią w zadawaniu śmierci od tych prawdziwych, trening z taką prędkością, po jaką będą musieli oboje sięgnąć by sprawdzić swoje limity będzie tylko o włos od prawdziwej walki. To… dziwnie kuszące. Niebieskooki nie spodziewał się, że tak bardzo będzie chciał sprawdzić swoje umiejętności przeciwko Uchiha-hime, ale teraz, kiedy odkrył, jak mało o niej wiedział zamierzał godnie reprezentować samurajów i pokazać się z jak najlepszej strony.
Kakita oddalił się od niej na kilka metrów, wykonał swoim bokkenem ceremonialne „strzepnięcie krwi” po czym schował go za pas, tam gdzie powinien znajdować się miecz. Jego lewa ręka znajdowała się w miejscu saya, prawa natomiast spoczywała na rękojeści, delikatnie zawijając na niej palce, a on skupiał się przed walką. Uchiha-hime zasługiwała, by poznać pełnie jego możliwości, bo dla czegóż innego sama miałaby pokazać co umie?
–. Będę uważał, ale nie gwarantuje, że wyjdziemy z tego niepoobijani. Proszę, nie wstrzymuj ręki Uchiha-hime – rzekł obniżając lekko pozycje i skupiając się na dziewczynie. Wiatr lekko zagrał na jego włosach, a on wprowadzał swój umysł w odpowiedni stan…
Widząc, że wymiana ciosów sprawia dziewczynie wyraźną przyjemność, niebieskooki nie do końca wiedział, jak powinien zareagować. Z jednej strony cieszył się podobnie jak ona, z drugiej był nieco zakłopotany, etykieta samurajskich pojedynków nie zezwalała na nic takiego i tępiła to podobnie jak niedocenianie przeciwnika. Cóż było czynić? Na razie wziąć to, co jest, a oni nie toczyli pojedynku na śmierć i życie, próbowali jak najlepiej zaprezentować swój styl walki, stając się ich ambasadorami. To była wielka odpowiedzialność, a może tylko on się za bardzo przejmował?
Ostatecznie, jej postawa i spojrzenie przechyliły szalę przez co niebieskooki odpowiedział równie zaczepnie co ona, obniżając lekko pozycję i czekając na to, co nastąpi.
- Jestem na tak. - wypowiedział szykując się na ruch dziewczyny, która… sięgnęła dłońmi do wstążek przy swoich kończynach, wprowadzając samuraja w spore zdziwienie, które urosło niewiarygodnie, gdy zobaczył, że kunoichi uwalnia się od ciężarków, które z ogromnych hukiem opadły na ziemie. Niebieskooki uniósł obie brwi ze dziwienia i przez dwie, a może trzy sekundy przenosił spojrzenie to na Chise, to na jej sprzęt. Troszkę odebrało mu mowę, ale z kolejnym wdechem odzyskał nieco ogłady.
- Imponujące. Taka sprawność przy takim obciążeniu? – rzekł z podziwem i zazdrością w głosie. Kiedy on niemalże osiągnął swoje limity, ona tak płynnie lawirowała między jego ataki i to z takim obciążeniem? Jak dobrze wyszkoloną i doświadczoną w walce wojowniczką była jego sparing partnerka? Wiedział, że nie może jej lekceważyć, ale teraz doszła do niego świadomość, jak daleko jeszcze mógłby się posunąć bez obawy, że zrobi jej krzywdę. Starcie w Daishi, kiedy to mierzył się z potężnym praktykiem taijutsu wydawało mu się teraz zabawą, chociaż w przeciwieństwie do tamtej walki, teraz nie musiał walczyć o życie, a może… musiał? Drewniane miecze niewiele się różnią w zadawaniu śmierci od tych prawdziwych, trening z taką prędkością, po jaką będą musieli oboje sięgnąć by sprawdzić swoje limity będzie tylko o włos od prawdziwej walki. To… dziwnie kuszące. Niebieskooki nie spodziewał się, że tak bardzo będzie chciał sprawdzić swoje umiejętności przeciwko Uchiha-hime, ale teraz, kiedy odkrył, jak mało o niej wiedział zamierzał godnie reprezentować samurajów i pokazać się z jak najlepszej strony.
Kakita oddalił się od niej na kilka metrów, wykonał swoim bokkenem ceremonialne „strzepnięcie krwi” po czym schował go za pas, tam gdzie powinien znajdować się miecz. Jego lewa ręka znajdowała się w miejscu saya, prawa natomiast spoczywała na rękojeści, delikatnie zawijając na niej palce, a on skupiał się przed walką. Uchiha-hime zasługiwała, by poznać pełnie jego możliwości, bo dla czegóż innego sama miałaby pokazać co umie?
–. Będę uważał, ale nie gwarantuje, że wyjdziemy z tego niepoobijani. Proszę, nie wstrzymuj ręki Uchiha-hime – rzekł obniżając lekko pozycje i skupiając się na dziewczynie. Wiatr lekko zagrał na jego włosach, a on wprowadzał swój umysł w odpowiedni stan…
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Pole treningowe
Dziewczyna podniosła wzrok na samuraja, uśmiechając się z zadowoleniem że zdołała go jednak czymś zaskoczyć. Wydawać by się mogło, że dla samurajów którzy skupiali się w swoim rozwoju nie na używaniu czakry, a właśnie na fizyczności takie sprzęty będą powszechniejsze niż wśród shinobich, ale okazywało się, ze nie było to takie oczywiste. Zapewne jednak sama idea ćwiczenia w obciążeniu nie była dla niego zaskoczeniem, to mogła zdziwić forma w której taki trening był praktycznie nieustający.
- Długo mi zajęło by przyzwyczaić do ich ciężaru - odpowiedziała z lekkim zamyśleniem, myślami wracając do tamtego okresu. Tuż po Hanamurze ciężarki były sposobem na budowanie wytrzymałości potrzebnej do znoszenia efektów pieczęci, Żmudny okres ciężkich treningów które miały sprawić, że kolejne jej uruchomienie jej nie zabije, niepewność co do wyników. Teraz przynajmniej wiedziała, że się jej udało i cel osiągnęła. Gdyby teraz się zdenerwowała i jej ciało pokryły czarne znaki to nie umarłaby, przynajmniej nie od nich.
W sumie to dawno nie miała okazji walczyć z kimś na zbliżonym poziomie umiejętności fizycznych. Shiga był dobrym sparing partnerem, przy nim mogła nawet używać ostrych broni ze względu na jego regenerację, ale jego umiejętności skupiały się głównie na katonie, nie zaś na walce wręcz, a na Murze skupiała się głównie na treningach czakrowych.
- I ty także, Asagi-san, nie oszczędzaj sił - odpowiedziała z powagą, skupiona. I o ile Kakita schował swój miecz za pas, to Uchiha nie zamierzała tego robić. Co prawda posiadała technikę która umożliwiała jej uzbrojenie się, ale nie nadawała się na tak krótki dystans. Wiedziała też teraz dlatego samuraj chował z powrotem broń - co może z tej pozycji osiągnąć pokazał już wcześniej, była więc przygotowana na szybkie, mocne cięcie. Nie czekała więc aż wyjdzie z inicjatywą, rzuciła się do przodu poruszając się krótkimi, intensywnymi skokami po skosach, by w odległości około półtora metra od chłopaka odbić się mocno i skoczyć w jego stronę, nadając sobie nieco rotacji. Chciała wykorzystać do ataku miecze trzymane najpierw w zgięciu kolana i przytrzymywany przez udo, kierowała się w jego stronę też całym swoim ciężarem, jakby chciała wylądować dosłownie na nim i nabić na ostrza swoich mieczy jak na wykałaczki, choć w rzeczywistości celowała w jego ramiona, by nie przesadzać.
- Długo mi zajęło by przyzwyczaić do ich ciężaru - odpowiedziała z lekkim zamyśleniem, myślami wracając do tamtego okresu. Tuż po Hanamurze ciężarki były sposobem na budowanie wytrzymałości potrzebnej do znoszenia efektów pieczęci, Żmudny okres ciężkich treningów które miały sprawić, że kolejne jej uruchomienie jej nie zabije, niepewność co do wyników. Teraz przynajmniej wiedziała, że się jej udało i cel osiągnęła. Gdyby teraz się zdenerwowała i jej ciało pokryły czarne znaki to nie umarłaby, przynajmniej nie od nich.
W sumie to dawno nie miała okazji walczyć z kimś na zbliżonym poziomie umiejętności fizycznych. Shiga był dobrym sparing partnerem, przy nim mogła nawet używać ostrych broni ze względu na jego regenerację, ale jego umiejętności skupiały się głównie na katonie, nie zaś na walce wręcz, a na Murze skupiała się głównie na treningach czakrowych.
- I ty także, Asagi-san, nie oszczędzaj sił - odpowiedziała z powagą, skupiona. I o ile Kakita schował swój miecz za pas, to Uchiha nie zamierzała tego robić. Co prawda posiadała technikę która umożliwiała jej uzbrojenie się, ale nie nadawała się na tak krótki dystans. Wiedziała też teraz dlatego samuraj chował z powrotem broń - co może z tej pozycji osiągnąć pokazał już wcześniej, była więc przygotowana na szybkie, mocne cięcie. Nie czekała więc aż wyjdzie z inicjatywą, rzuciła się do przodu poruszając się krótkimi, intensywnymi skokami po skosach, by w odległości około półtora metra od chłopaka odbić się mocno i skoczyć w jego stronę, nadając sobie nieco rotacji. Chciała wykorzystać do ataku miecze trzymane najpierw w zgięciu kolana i przytrzymywany przez udo, kierowała się w jego stronę też całym swoim ciężarem, jakby chciała wylądować dosłownie na nim i nabić na ostrza swoich mieczy jak na wykałaczki, choć w rzeczywistości celowała w jego ramiona, by nie przesadzać.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 50
WYTRZYMAŁOŚĆ 120 + 10 (bonus z ciężarków)
SZYBKOŚĆ 150 + 40 (zdjęte ciężarki) +25 w momencie zadawania ciosów (ze stylu)
PERCEPCJA 135 | 162 z bonusem + 25 w momencie zadawania ciosów (ze stylu)
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 60
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 455 bez bonusów
Walka bez używania czakry, więc staty wystarczą :3
SIŁA 50
WYTRZYMAŁOŚĆ 120 + 10 (bonus z ciężarków)
SZYBKOŚĆ 150 + 40 (zdjęte ciężarki) +25 w momencie zadawania ciosów (ze stylu)
PERCEPCJA 135 | 162 z bonusem + 25 w momencie zadawania ciosów (ze stylu)
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 60
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 455 bez bonusów
Walka bez używania czakry, więc staty wystarczą :3
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Pole treningowe
– Nie będę, Uchiha-hime. – odpowiedział niebieskooki, po czym lekko zmrużył oczy, a palce prawej dłoni jeszcze mocniej zaplątał na rękojeści tkwiącego za pasem miecza. Nie dobywał go jeszcze, dzielił ich dystans które każde musiało pokonać. Póki ich miecze nie mogły się dosięgnąć, nie było ryzyka, jednakże poza tą granicą otwierała się przestrzeń, w której manifestację miały mieć ich umiejętności.
Widząc wybijająca się wysoko Uchiha-hime, niebieskooki lekko ugnie kolana jakby do skoku w bok, po czym kiedy ona będzie już w powietrzu, wybije się w prawo i przetoczy przez bark, tak by zejść z jej linii ataku. Nie zamierza długo pozostawać na ziemi, uzyskany przewrotem pęd wykorzysta do wstania z obrotem w jej stronę z jednoczesnym szerokim dobyciem miecza, którego trajektoria będzie szła od dołu do góry, po skosie. Cięcie powinno trafić gdzieś na wysokości jej lewego biodra, ewentualnie lewej nogi, w zależności od zgrania w czasie (i czy w ogóle trafi). Samuraj będzie się starał zgrać cięcie z momentem w którym obracająca się dziewczyna będzie lądować. Zagrają ułamki sekund, ale właśnie po to są takie sparingi – by sprawdzić, na ile można sobie pozwolić, jakie ruchy mogą wyratować nam życie, jakie natomiast je zakończyć, dowiedzieć się, ile nam jeszcze brakuje…
Manewr opiera się o pewne delikatne założenia – a jest nią długość ich broni, a raczej różnica. On włada jednym mieczem, długim ale jednym. Ona ma ich mrowie, ale są krótsze. Kakita musi znaleźć drogę dla swojej broni miedzy jej „ostrzowym pancerzem”, a nie będzie to łatwe. Na razie najważniejsze jest by zejść z linii ciosu, dobyć ostrza do cięcia, a następnie niezależnie od powodzenia poprzedniej akcji chwycić miecz oburącz i przyjąć pozycję kasumi*, za plecami mając wielkiego, ognistego sprzymierzeńca – władczynię nieba i ziemi, wszechmocną boginię Amaterasu (czyli słońce).
Oczywiście, istniała szansa, że z cięcia w ciało dziewczyny niewiele wyjdzie i po uniku miast kontratakować będzie się trzeba ratować jakąś zasłoną. Samuraj zdaje się na swoją ocenę sytuacji – gdyby do tego doszło, niebieskooki postara się, by chociaż zahaczyć/trafić o jej miecze, które będą na niego spadać, zawsze lesz to niż nic – taka osłona, to zawsze jakaś osłona, wtedy to w ślad za prawa ręką kierująca cięcie „poleci” lewa, której celem jest zatrzymać się na tylcu miecza w okolicy szpica (ale po stronie tempej) i wzmocnić ewentualny blok, przypominać to będzie nieco postawę Tachi no Tori*
__
*Pozycje z mieczem
Mapka:
Ukryty tekst
Samuraj zdawał sobie sprawę, że przed chwilą odkrył jedną ze swoich najlepszych kart, a była nią technika iaido, którą się posłużył. Oczywistym było, że dziewczyna weźmie to zagrożenie pod uwagę, ale to dobrze. Tak samo jak on był pod wrażeniem jej sprawności, tak samo ona musiała uważać na to, co może zrobić. Palce lewej ręki zacisnęły się u nasady tsuba od strony ostrza, dokładnie tak, jakby miał zdejmować saya do dobycia...Widząc wybijająca się wysoko Uchiha-hime, niebieskooki lekko ugnie kolana jakby do skoku w bok, po czym kiedy ona będzie już w powietrzu, wybije się w prawo i przetoczy przez bark, tak by zejść z jej linii ataku. Nie zamierza długo pozostawać na ziemi, uzyskany przewrotem pęd wykorzysta do wstania z obrotem w jej stronę z jednoczesnym szerokim dobyciem miecza, którego trajektoria będzie szła od dołu do góry, po skosie. Cięcie powinno trafić gdzieś na wysokości jej lewego biodra, ewentualnie lewej nogi, w zależności od zgrania w czasie (i czy w ogóle trafi). Samuraj będzie się starał zgrać cięcie z momentem w którym obracająca się dziewczyna będzie lądować. Zagrają ułamki sekund, ale właśnie po to są takie sparingi – by sprawdzić, na ile można sobie pozwolić, jakie ruchy mogą wyratować nam życie, jakie natomiast je zakończyć, dowiedzieć się, ile nam jeszcze brakuje…
Manewr opiera się o pewne delikatne założenia – a jest nią długość ich broni, a raczej różnica. On włada jednym mieczem, długim ale jednym. Ona ma ich mrowie, ale są krótsze. Kakita musi znaleźć drogę dla swojej broni miedzy jej „ostrzowym pancerzem”, a nie będzie to łatwe. Na razie najważniejsze jest by zejść z linii ciosu, dobyć ostrza do cięcia, a następnie niezależnie od powodzenia poprzedniej akcji chwycić miecz oburącz i przyjąć pozycję kasumi*, za plecami mając wielkiego, ognistego sprzymierzeńca – władczynię nieba i ziemi, wszechmocną boginię Amaterasu (czyli słońce).
Oczywiście, istniała szansa, że z cięcia w ciało dziewczyny niewiele wyjdzie i po uniku miast kontratakować będzie się trzeba ratować jakąś zasłoną. Samuraj zdaje się na swoją ocenę sytuacji – gdyby do tego doszło, niebieskooki postara się, by chociaż zahaczyć/trafić o jej miecze, które będą na niego spadać, zawsze lesz to niż nic – taka osłona, to zawsze jakaś osłona, wtedy to w ślad za prawa ręką kierująca cięcie „poleci” lewa, której celem jest zatrzymać się na tylcu miecza w okolicy szpica (ale po stronie tempej) i wzmocnić ewentualny blok, przypominać to będzie nieco postawę Tachi no Tori*
__
*Pozycje z mieczem


Ukryty tekst
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości