Szczyt Muru
Re: Szczyt Muru
Codzienna rutyna Muru była dla Chise hipnotyzująca. Już w sumie zaczynała odzwyczajać się od myślenia o codziennych sprawach, to Shinsengumi wyznaczało jej rytm dni. Mogła z wyprzedzeniem powiedzieć o której danego dnia wstanie, co zje, jakie będzie miała obowiązki. Jeszcze rok wcześniej uznałaby to za zbyt ograniczające, za mocno ją pętające - ale po kilku miesiącach służby tutaj wiedziała, że tak naprawdę uwalniało to głowę. Kiedy codzienność stawała się zrytualizowana, jej umysł mógł się skupić na innych kwestiach. Dziewczyna więc naprawdę porządnie wzięła się za treningi, w krótkim czasie rozwijając się szybko, a także myślała o innych technikach, które mogłaby opracować. W sumie nikt tu nie naciskał na rozwój, nikt nie nakładał presji, ale tak właściwie, niewiele poza treningiem było tu rzeczy do robienia w wolnym czasie. Nawet największy leń w końcu się zmęczy bezczynnością.
Popołudniowa warta właśnie się kończyła i zaczynał ruch. Niektórzy strażnicy schodzili, inni dopiero rozpoczynali nocną, a wszyscy przewijali się przez jedno wyjątkowe miejsce, do którego zaglądali dwa, trzy razy dziennie i nie była to łazienka.
Kuchnia była jedną z ważniejszych części Muru. Każdy wiedział, że smaczne jedzenie zwiększyło morale, tak samo jak kiepskie skutecznie psuło humor każdemu, dbano więc tu o posiłki. Wieczorem pierwszeństwo mieli ci z nocną wartą, bo dopiero gdy oni się pojawili, to mogła zejść poprzednia. Uchiha z radością przywitała swojego zmiennika, ale zamieniła z nim tylko kilka zdań, bo zwyczajnie głodna była po kilku godzinach stania i łażenia po Murze. Gdy już miała schodzić na dół, już miała witać się z jedzonkiem, kiedy usłyszała jak ktoś głośno dyszy na ziemi. Na dodatek śmieje się sam do siebie.. Nie było to normalne zachowanie strażników, ale z drugiej strony, kolacja.. Przez moment zawahała się, by w końcu westchnąć ciężko i tęsknie za czekającym posiłkiem i podeszła do siedzącej na ziemi osoby i stanęła nad nim.
- Ej, ty. Wszystko w porządku? - rzuciła nieco szorsko - Czemu nie idziesz na kolację? - dodała nieco podejrzliwie. Oczywiście nie podejrzewała, że jest Dzikim, co to to nie, ale ludziom czasem odbijało. Lepiej było być ostrożnym z ludźmi.
Popołudniowa warta właśnie się kończyła i zaczynał ruch. Niektórzy strażnicy schodzili, inni dopiero rozpoczynali nocną, a wszyscy przewijali się przez jedno wyjątkowe miejsce, do którego zaglądali dwa, trzy razy dziennie i nie była to łazienka.
Kuchnia była jedną z ważniejszych części Muru. Każdy wiedział, że smaczne jedzenie zwiększyło morale, tak samo jak kiepskie skutecznie psuło humor każdemu, dbano więc tu o posiłki. Wieczorem pierwszeństwo mieli ci z nocną wartą, bo dopiero gdy oni się pojawili, to mogła zejść poprzednia. Uchiha z radością przywitała swojego zmiennika, ale zamieniła z nim tylko kilka zdań, bo zwyczajnie głodna była po kilku godzinach stania i łażenia po Murze. Gdy już miała schodzić na dół, już miała witać się z jedzonkiem, kiedy usłyszała jak ktoś głośno dyszy na ziemi. Na dodatek śmieje się sam do siebie.. Nie było to normalne zachowanie strażników, ale z drugiej strony, kolacja.. Przez moment zawahała się, by w końcu westchnąć ciężko i tęsknie za czekającym posiłkiem i podeszła do siedzącej na ziemi osoby i stanęła nad nim.
- Ej, ty. Wszystko w porządku? - rzuciła nieco szorsko - Czemu nie idziesz na kolację? - dodała nieco podejrzliwie. Oczywiście nie podejrzewała, że jest Dzikim, co to to nie, ale ludziom czasem odbijało. Lepiej było być ostrożnym z ludźmi.
0 x
Re: Szczyt Muru
Chłopak spokojnie podziwiał zachodzące słońce, odbijające swoje promienie od białego śniegu. To był pierwszy raz gdy był na szczycie muru - był tutaj zbyt krótko by zostać przydzielonym do jednostki patrolowej, a z drugiej strony nie zdążył jeszcze przywyknąć do całej rutyny, która towarzyszyła tutejszym shinobi. Posiłki owszem, były dobre - jednak on wciąż miał w pamięci smak posiłków jego matki - które nie ujmując oczywiście tutejszym kucharzom, były o niebo lepsze. Słyszał, zmieniających się strażników, jednak nie zwracał na to zbyt dużej uwagi. Siedział i śmiejąc się do siebie podziwiał. Do tego wszystkiego stracił rachubę czasu - jego zdolności były zdecydowanie zbyt słabe by wdrapać się na samą górę w kilka minut, tego był pewien, jednak koniec końców nie wiedział ile zajęła mu podróż w to miejsce.
Słyszał kroki, jednak zanim zdążył się otrząsnąć, dziewczyna stała już nad nim. Niewysoka, odziana w czarny płaszcz. Siedem ostrzy wokół pasa wskazywały, że była członkinią Shinsengumi. Włosy czarne... Urocza - pomyślał chłopak, przestając się śmiać. Na jego twarzy pojawił się grymas zaniepokojenia, przygryzł lekko wargę, bowiem nie wiedział jak ma zareagować. Kim jest dziewczyna? Czy mógł tutaj w ogóle być? Jego oczy nerwowo lustrowały Chise. Delikatny nos, dosyć wąskie usta, proste czarne brwi i... białe pozbawione źrenic oczy. Kekkei genkai? - Pomyślał, a chwilę później, nie wstając z ziemi odpowiedział na zadane mu pytania.
- T...Tak wszystko gra! - jego głos lekko zadrżał, nie był przestraszony, a raczej skrępowany. - Kolację? To już pora?! Cholera kompletnie straciłem rachubę czasu... Zresztą, nawet gdybym jej nie stracił, zapewne bym zapomniał.
Zaśmiał się na koniec zdania - był do niczego i wiedział o tym, jednak nie pozostało mu nic innego jak śmiechem zabijać żal, który miał do siebie.
- Byłbym zapomniał! Wybacz! - Szybko pozbierał się z ziemii, kłaniając nisko przed Chise, w tej pozycji było mu łatwiej, niż stojąc dumnie z wyprostowaną głową. - Uchi... - urwał nie kończąc, po czym poprawił się, cicho odchrząkając. - Hiroki, mam na imię Hiroki! Rekrut Shinsengumi, przybyłem na mur niespełna tydzień temu. Miło mi Cie poznać!
Czekał w pozycji ukłonu do reakcji dziewczyny, czy też jakiegokolwiek rozkazu - w końcu był tutaj ostatni w hierarchi.
Słyszał kroki, jednak zanim zdążył się otrząsnąć, dziewczyna stała już nad nim. Niewysoka, odziana w czarny płaszcz. Siedem ostrzy wokół pasa wskazywały, że była członkinią Shinsengumi. Włosy czarne... Urocza - pomyślał chłopak, przestając się śmiać. Na jego twarzy pojawił się grymas zaniepokojenia, przygryzł lekko wargę, bowiem nie wiedział jak ma zareagować. Kim jest dziewczyna? Czy mógł tutaj w ogóle być? Jego oczy nerwowo lustrowały Chise. Delikatny nos, dosyć wąskie usta, proste czarne brwi i... białe pozbawione źrenic oczy. Kekkei genkai? - Pomyślał, a chwilę później, nie wstając z ziemi odpowiedział na zadane mu pytania.
- T...Tak wszystko gra! - jego głos lekko zadrżał, nie był przestraszony, a raczej skrępowany. - Kolację? To już pora?! Cholera kompletnie straciłem rachubę czasu... Zresztą, nawet gdybym jej nie stracił, zapewne bym zapomniał.
Zaśmiał się na koniec zdania - był do niczego i wiedział o tym, jednak nie pozostało mu nic innego jak śmiechem zabijać żal, który miał do siebie.
- Byłbym zapomniał! Wybacz! - Szybko pozbierał się z ziemii, kłaniając nisko przed Chise, w tej pozycji było mu łatwiej, niż stojąc dumnie z wyprostowaną głową. - Uchi... - urwał nie kończąc, po czym poprawił się, cicho odchrząkając. - Hiroki, mam na imię Hiroki! Rekrut Shinsengumi, przybyłem na mur niespełna tydzień temu. Miło mi Cie poznać!
Czekał w pozycji ukłonu do reakcji dziewczyny, czy też jakiegokolwiek rozkazu - w końcu był tutaj ostatni w hierarchi.
0 x
Re: Szczyt Muru
Dziewczyna wyprostowała się i cofnęła krok, kiedy chłopak się odezwał. Przynajmniej umie mówić, pomyślała sobie, unosząc delikatnie brew do góry, niezbyt składnie, ale zawsze. Młodzieniec wydawał się być, delikatnie rzec ujmując, niezorientowany w zwyczajach panujących na Murze, ale nie był to powód do wielkich obaw. Szybko doszła do wniosku, że musiał tu przebywać od niedawna inaczej nie przegapiłby posiłku, ostatniego tego dnia. Postanowiła być wyrozumiała i nawet pokusiła się o delikatny uśmiech.
- Na twoim miejscu bym na to uważała, chyba, że chcesz chodzić przez pół dnia głodny - rzuciła już nieco bardziej przyjaźnie - Na Murze raczej cenią punktualność, na pewno się tego zdążysz nauczyć - dodała z namysłem. Nawet najbardziej nieogarnięte jednostki i najbardziej zapominalskie szybko się uczyły tutaj sumienności i przestrzegania terminów, szczególnie po tym jak dostaną kilka karnych wart i ćwiczeń od jakiegoś Wilka. Chise także przez to przechodziła, okres adaptacji był chyba jednako ciężki dla wszystkich. Najgorsze były pierwsze tygodnie, po tym zaś już było z górki.
Cofnęła się o kolejny krok, kiedy chłopak poderwał się z ziemi, dając mu nieco przestrzeni. Nienaganny ukłon w wykonaniu chłopaka został skwitowany uśmiechem, choć nie uszło jej uwadze to zająknięcie. Nie zamierzała jednak naciskać, skoro nie chciał mówić nazwiska, to zapewne miał jakiś powód. Jednak ona nie miała zamiaru się wstydzić swojego pochodzenia.
- Uchiha Chise, miło mi cię poznać, Hiroki - odwdzięczyła się, kłaniając się zgrabnie, ale niezbyt głęboko, jak przed nowo poznanym rówieśnikiem - I nie musisz się tak kłaniać, jestem takim samym rekrutem jak ty - dodała, kiedy zauważyła, że chłopak pozostawał w ukłonie. Takie maniery były typowe wśród Uchiha, gdzie dobre wychowanie i uprzejmość były wpajane niemal tak samo intensywnie co nauki shinobi. Przechyliła lekko głowę w bok w stronę zabudowań mieszkalnych straży.
- Naprawdę radzę iść, bo w końcu nie zdążysz nic jeść - powiedziała, odwracając się w stronę krawędzi Muru. Zamierzała z niego rzecz jasna zbiec przy użyciu najbardziej podstawowej techniki ninjutsu, ale zaczekała jeszcze moment, zwracając twarz w stronę Hirokiego, jakby czekała czy się zdecyduje iść z nią czy nie.
- Na twoim miejscu bym na to uważała, chyba, że chcesz chodzić przez pół dnia głodny - rzuciła już nieco bardziej przyjaźnie - Na Murze raczej cenią punktualność, na pewno się tego zdążysz nauczyć - dodała z namysłem. Nawet najbardziej nieogarnięte jednostki i najbardziej zapominalskie szybko się uczyły tutaj sumienności i przestrzegania terminów, szczególnie po tym jak dostaną kilka karnych wart i ćwiczeń od jakiegoś Wilka. Chise także przez to przechodziła, okres adaptacji był chyba jednako ciężki dla wszystkich. Najgorsze były pierwsze tygodnie, po tym zaś już było z górki.
Cofnęła się o kolejny krok, kiedy chłopak poderwał się z ziemi, dając mu nieco przestrzeni. Nienaganny ukłon w wykonaniu chłopaka został skwitowany uśmiechem, choć nie uszło jej uwadze to zająknięcie. Nie zamierzała jednak naciskać, skoro nie chciał mówić nazwiska, to zapewne miał jakiś powód. Jednak ona nie miała zamiaru się wstydzić swojego pochodzenia.
- Uchiha Chise, miło mi cię poznać, Hiroki - odwdzięczyła się, kłaniając się zgrabnie, ale niezbyt głęboko, jak przed nowo poznanym rówieśnikiem - I nie musisz się tak kłaniać, jestem takim samym rekrutem jak ty - dodała, kiedy zauważyła, że chłopak pozostawał w ukłonie. Takie maniery były typowe wśród Uchiha, gdzie dobre wychowanie i uprzejmość były wpajane niemal tak samo intensywnie co nauki shinobi. Przechyliła lekko głowę w bok w stronę zabudowań mieszkalnych straży.
- Naprawdę radzę iść, bo w końcu nie zdążysz nic jeść - powiedziała, odwracając się w stronę krawędzi Muru. Zamierzała z niego rzecz jasna zbiec przy użyciu najbardziej podstawowej techniki ninjutsu, ale zaczekała jeszcze moment, zwracając twarz w stronę Hirokiego, jakby czekała czy się zdecyduje iść z nią czy nie.
0 x
Re: Szczyt Muru
Uchiha - rozbrzmiało w głowie chłopaka. Białe oczy, pozbawione źrenic. Nigdy takich nie widział. Nigdy o takich nie słyszał i pewnie gdyby nie to, że pojawił się na murze, nigdy by sobie takich oczu nawet nie wyobraził. Nie w posiadaniu kogoś z jego rodu. Niemniej jednak dziewczyna poruszała się tak naturalnie, że Hiroki nie mógł nawet podejrzewać, że jest pozbawiona jednego z podstawowych zmysłów. Kiedy tylko usłyszał, że jest tej samej rangi, lekko odsapnął. Tutaj na murze rangi wiele znaczyły - oznaczały bowiem kto pod kogo podlega i nie było tutaj żadnych dyskusji. Rozkaz przełożonego był najważniejszy. Po tym jak dziewczyna zakończyła drugie zdanie, wyprostował się uśmiechając się szeroko.
- Chise to bardzo ładne imię. Pochodzisz też z silnego rodu! Mogę się tylko domyślać, jak silną Kunoichi jesteś. - zrobił krok w stronę krawędzi, przełykając głośno ślinę. - Bo widzisz... Dopiero co się tutaj wgramoliłem, a moje zdolności kontroli chakry... Moje zdolności jako Shinobi są dosyć mierne. Nie wiem czy dam radę stąd zejść.
Spojrzał zrezygnowany w dół, a cel do którego miał się lada moment udać oddalał się niczym startujący statek kosmiczny, był dalej i dalej i dalej. Otrząsnął się, trzepocząc nerwowo głową. Musiał zejść, bo inaczej będzie głodny do samego rana, z drugiej strony - jeśli coś pójdzie nie tak, to pewnie nie będzie co zbierać. Musiał podjąć decyzję, czy czuł się na tyle dobrze by zejść po ścianie muru w dół. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, nie pozostało mu nic innego, jak spróbować swojego szczęścia.
- Mimo wszystko masz chyba rację, szkoda byłoby opuścić kolację. - Zrobił jeszcze jeden krok, a z usadowionych na udach kabur wyjął dwa kunai - tak by w razie czego móc próbować się ratować wbiciem ich w skalną ścianę muru. - Jestem gotowy. - czekał, aż Chise pierwsza postawi krok, tak czy siak pewnie szybko by go odstawiła w tyle, więc wolał po prostu jej nie zawadzać w drodze na dół.
- Chise to bardzo ładne imię. Pochodzisz też z silnego rodu! Mogę się tylko domyślać, jak silną Kunoichi jesteś. - zrobił krok w stronę krawędzi, przełykając głośno ślinę. - Bo widzisz... Dopiero co się tutaj wgramoliłem, a moje zdolności kontroli chakry... Moje zdolności jako Shinobi są dosyć mierne. Nie wiem czy dam radę stąd zejść.
Spojrzał zrezygnowany w dół, a cel do którego miał się lada moment udać oddalał się niczym startujący statek kosmiczny, był dalej i dalej i dalej. Otrząsnął się, trzepocząc nerwowo głową. Musiał zejść, bo inaczej będzie głodny do samego rana, z drugiej strony - jeśli coś pójdzie nie tak, to pewnie nie będzie co zbierać. Musiał podjąć decyzję, czy czuł się na tyle dobrze by zejść po ścianie muru w dół. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, nie pozostało mu nic innego, jak spróbować swojego szczęścia.
- Mimo wszystko masz chyba rację, szkoda byłoby opuścić kolację. - Zrobił jeszcze jeden krok, a z usadowionych na udach kabur wyjął dwa kunai - tak by w razie czego móc próbować się ratować wbiciem ich w skalną ścianę muru. - Jestem gotowy. - czekał, aż Chise pierwsza postawi krok, tak czy siak pewnie szybko by go odstawiła w tyle, więc wolał po prostu jej nie zawadzać w drodze na dół.
0 x
Re: Szczyt Muru
Dziewczyna zaśmiała się na słowa chłopaka. Nie ma co, był z niego niezły czaruś, potrafił wycisnąć komplement nawet nie wiedząc o niej praktycznie nic. Ciekawa była jak wiele razy używał takiego sprawdzonego tekstu by zyskać sobie czyjąś, zwłaszcza kobiecą sympatię, co jednak nie przeszkadzało w tym, że poczuła się z tym zwyczajnie dobrze. Młodzieniec nawet nie zdawał sobie sprawę jak silną kunoichi była, a ona nie zamierzała się przechwalać. Może jeszcze będzie miał okazję mu pokazać, poćwiczyć razem, kto wie.. Ale na razie nie było to istotne.
- No możesz się tylko domyślać, bo ledwo mnie znasz - zauważyła z uśmiechem, ale bez przesadnej wredności. Spokojnie podeszła do tematu braku pewności siebie i umiejętności. Każdy miał jakieś początki, nie zamierzała się z niego przecież śmiać z tego powodu. Co prawda chłopak był niewiele młodszy od niej, ale za dobrze pamiętała jak czuła się dwa lata temu, przed wyjazdem do Hanamury. Bezsilność, brak wiary w swoje umiejętności.. Ale wszystko było kwestią czasu i wysiłku. Uśmiechnęła się lekko do swoich wspomnień.
- W takim razie tym bardziej potrzebujesz treningu - powiedziała optymistycznie, po czym klepnęła go w ramię - Będę cię asekurować w razie czego, i to trochę lepiej niż te wykałaczki - zmarszczyła brwi, bardziej na sam pomysł by wbijać kunaie w Mur niż z powodu ćwiczeń. W końcu to był lity kamień, solidny, a nie żadne drzewo czy cienka ściana. Nie wydawało się jej, że taki początkujący shinobi byłby w stanie wbić w nią ostrze na tyle by się utrzymać. Ona była znacznie lepszą gwarancją tego, że nie spadnie i się nie zabije.
Jeśli się zgodził, to nie pozostało im nic innego, jak rozpocząć zejście. Chise szła obok niego, ale pół kroku przed nim, nasłuchując jego kroków, wyczekując momentu w którym stałyby się nieregularne albo jak się zaczął ześlizgiwać, by wtedy złapać go pewnie pod pachy i do końca sprowadzić na ziemię.
W sumie całkiem niedaleko były schody, ale o tym postanowiła mu wspomnieć już stojąc pewnie na ziemi.
- No możesz się tylko domyślać, bo ledwo mnie znasz - zauważyła z uśmiechem, ale bez przesadnej wredności. Spokojnie podeszła do tematu braku pewności siebie i umiejętności. Każdy miał jakieś początki, nie zamierzała się z niego przecież śmiać z tego powodu. Co prawda chłopak był niewiele młodszy od niej, ale za dobrze pamiętała jak czuła się dwa lata temu, przed wyjazdem do Hanamury. Bezsilność, brak wiary w swoje umiejętności.. Ale wszystko było kwestią czasu i wysiłku. Uśmiechnęła się lekko do swoich wspomnień.
- W takim razie tym bardziej potrzebujesz treningu - powiedziała optymistycznie, po czym klepnęła go w ramię - Będę cię asekurować w razie czego, i to trochę lepiej niż te wykałaczki - zmarszczyła brwi, bardziej na sam pomysł by wbijać kunaie w Mur niż z powodu ćwiczeń. W końcu to był lity kamień, solidny, a nie żadne drzewo czy cienka ściana. Nie wydawało się jej, że taki początkujący shinobi byłby w stanie wbić w nią ostrze na tyle by się utrzymać. Ona była znacznie lepszą gwarancją tego, że nie spadnie i się nie zabije.
Jeśli się zgodził, to nie pozostało im nic innego, jak rozpocząć zejście. Chise szła obok niego, ale pół kroku przed nim, nasłuchując jego kroków, wyczekując momentu w którym stałyby się nieregularne albo jak się zaczął ześlizgiwać, by wtedy złapać go pewnie pod pachy i do końca sprowadzić na ziemię.
W sumie całkiem niedaleko były schody, ale o tym postanowiła mu wspomnieć już stojąc pewnie na ziemi.
0 x
Re: Szczyt Muru
Hiroki wysłuchał tego, co do powiedzenia miała Chise, a następnie przytaknął na jej pomysł, rzeczywiście, kunaie mogły nie być zbyt dobrym pomysłem, niemniej jednak, dodawały mu otuchy. Był wyczerpany, jednak wciąż miał wystarczającą ilość chakry, by pokryć nią swoje stopy, gdy tylko dziewczyna zrobiła pierwszy krok, on zrobił to samo. Pół metra - tyle dzieliło ich obu od siebie, czterdzieści? Może trochę więcej dzieliło ich od docelowego miejsca. Tylko, a zarazem aż tyle dzieliło ich od pysznej kolacji. Początek był dosyć solidny, wolno stawiane kroki były pewne, dłonie mocno zaciśnięte na rękojeściach "wykałaczek", oraz wolno spływający pot po skroni chłopaka. Był skupiony, bardzo skupiony. Pierwsze dwadzieścia metrów minęło dosyć sprawnie, a chłopak zamiast myśleć o tym, co teraz robi zaczął rozmyślać o tym, co powiedziała mu przed momentem dziewczyna. "Możesz się tylko domyślać" - wydawało się, że uważała się za bardzo silną, lub też, że Hiroki zbyt bardzo pośpieszył się z oceną. Nie dawało mu to spokoju.
- Wracając do domyślania się. Wszyscy członkowie Twojego rodu są silni. - powiedział, obserwując stopy, starając nie patrzeć się w dół. Chwilę później jednak dodał bardzo cicho, niemal pod nosem. Zapewne gdyby nie wyostrzone zmysły Kunoichi, nie dosłyszałaby tego, chłopak miał jednak pecha, bowiem ceną świetnego wzroku i sharingana, o którym myślał Uchiha, dziewczyna posiadała niemożliwie wytężony słuch i zmysł dotyku. - Prawie wszyscy...
Chłopak odsapnął cicho, a następnie zrobił kilka kolejnych kroków. Przypomniał sobie wtedy, dlaczego tutaj jest. Dlaczego wstąpił do Shinsengumi. Dołączył, bo w każdym innym miejscu byłby tylko bezużytecznym odpadem. Czymś, czego należałoby się pozbyć. Jego koncentracja zmalała. Do celu brakowało może z piętnaście metrów. Chise zapewne zauważyła w tym momencie, że chłopak traci równowagę, a chwilę później, obie stopy odlepiły się od muru.
- Cholera! - krzyknął, a następnie próbując skupić całą pozostałą chakrę w stopach próbował przywrócić sobie równowagę, niestety jego próba była niezbyt udana, zaczął spadać w dół, próbując jeszcze wbić jeden z kunai w mur, jednak efekt był taki, jaki przewidziała Chise - gdy zdał sobie z tego sprawę ułamek sekundy po straceniu równowagi wykrzyczał jedynie jej imię, modląc się w głębi duszy, by ta nie podzielała zdania jego ojca odnośnie rzeczy bezużytecznych. Gdyby to jego ojciec miał wybierać, zapewne pozwoliłby mu spaść w dół. Miał nadzieję, że jego nowo zawarta znajomość nie skończy się równie szybko co się zaczęła.
- Wracając do domyślania się. Wszyscy członkowie Twojego rodu są silni. - powiedział, obserwując stopy, starając nie patrzeć się w dół. Chwilę później jednak dodał bardzo cicho, niemal pod nosem. Zapewne gdyby nie wyostrzone zmysły Kunoichi, nie dosłyszałaby tego, chłopak miał jednak pecha, bowiem ceną świetnego wzroku i sharingana, o którym myślał Uchiha, dziewczyna posiadała niemożliwie wytężony słuch i zmysł dotyku. - Prawie wszyscy...
Chłopak odsapnął cicho, a następnie zrobił kilka kolejnych kroków. Przypomniał sobie wtedy, dlaczego tutaj jest. Dlaczego wstąpił do Shinsengumi. Dołączył, bo w każdym innym miejscu byłby tylko bezużytecznym odpadem. Czymś, czego należałoby się pozbyć. Jego koncentracja zmalała. Do celu brakowało może z piętnaście metrów. Chise zapewne zauważyła w tym momencie, że chłopak traci równowagę, a chwilę później, obie stopy odlepiły się od muru.
- Cholera! - krzyknął, a następnie próbując skupić całą pozostałą chakrę w stopach próbował przywrócić sobie równowagę, niestety jego próba była niezbyt udana, zaczął spadać w dół, próbując jeszcze wbić jeden z kunai w mur, jednak efekt był taki, jaki przewidziała Chise - gdy zdał sobie z tego sprawę ułamek sekundy po straceniu równowagi wykrzyczał jedynie jej imię, modląc się w głębi duszy, by ta nie podzielała zdania jego ojca odnośnie rzeczy bezużytecznych. Gdyby to jego ojciec miał wybierać, zapewne pozwoliłby mu spaść w dół. Miał nadzieję, że jego nowo zawarta znajomość nie skończy się równie szybko co się zaczęła.
0 x
Re: Szczyt Muru
Rzeczywiście Chise miała znakomity słuch i nawet czasem lubiła się nim popisywać, ale tutaj nie zamierzała komentować tego co mówił sobie pod nosem, choć nieco zmarszczyła brwi. Nie wiedząc o sytuacji chłopaka, uznała, że może być to jakiś przytyk do jej ślepoty? Faktycznie, nie każdy był tak potężny, sama przynależność o niczym nie świadczyła.
- To tylko nazwisko, jak każde innego - rzuciła chłodniej niż poprzednio - Sporo wiesz o Uchiha. Mieszkasz tutaj? - dopytała niby obojętnie, ale szukając czegoś w jego głosie.. Czegoś, co dałoby jej jakieś pojęcie skąd taka opinia i te wtrącenia. Starała się iść równo i nie wyprzedzać chłopaka za bardzo, choć nieco jej ją to wolne tempo niecierpliwiło. Nie zamierzała go jednak poganiać, bo jeszcze spadnie i będzie musiała go zbierać z ziemi..
Słyszała, że chłopak się męczy, dlatego podwoiła czujność, zwróciła się lekko w jego stronę. Była już przygotowana, więc jak tylko jego kroki stały się nieregularne, skoczyła w jego stronę by go złapać. Wcześniej zamierzała złapać go pod pachy, bo wydawało się jej to najbezpieczniejsze, ale wymykał się jej z uścisku więc ostatecznie chwyciła go za pas i ubranie na karku. Jak mama kotka doniosła go tak już na sam dół, choć dziękowała Amaterasu, że było to już tak niedaleko. Hiroki był drobny, ale nadal swoje ważył, a siła nie była jej najmocniejszą stroną. Jednak dzięki pomocy bogów się udało, choć na koniec Chise niezbyt delikatnie upuściła go rekruta na ziemię, wydychając głośno powietrze i sama skoczyła obok niego, lądując na kolanie.
- Uffff... Dobrze być już na ziemi - westchnęła, podnosząc się na nosi i ocierając czoło. Przeczesała dłonią włosy, uspokajając się powoli. Nieważne jak dobrze była wyszkolona, jak niedaleko było do ziemi, to nadal było stresujące.
- Wiesz, następnym razem chyba lepiej będzie wybrać schody - dodała, po czym zaśmiała się. Z siebie, chłopaka i całej tej sytuacji.
- To tylko nazwisko, jak każde innego - rzuciła chłodniej niż poprzednio - Sporo wiesz o Uchiha. Mieszkasz tutaj? - dopytała niby obojętnie, ale szukając czegoś w jego głosie.. Czegoś, co dałoby jej jakieś pojęcie skąd taka opinia i te wtrącenia. Starała się iść równo i nie wyprzedzać chłopaka za bardzo, choć nieco jej ją to wolne tempo niecierpliwiło. Nie zamierzała go jednak poganiać, bo jeszcze spadnie i będzie musiała go zbierać z ziemi..
Słyszała, że chłopak się męczy, dlatego podwoiła czujność, zwróciła się lekko w jego stronę. Była już przygotowana, więc jak tylko jego kroki stały się nieregularne, skoczyła w jego stronę by go złapać. Wcześniej zamierzała złapać go pod pachy, bo wydawało się jej to najbezpieczniejsze, ale wymykał się jej z uścisku więc ostatecznie chwyciła go za pas i ubranie na karku. Jak mama kotka doniosła go tak już na sam dół, choć dziękowała Amaterasu, że było to już tak niedaleko. Hiroki był drobny, ale nadal swoje ważył, a siła nie była jej najmocniejszą stroną. Jednak dzięki pomocy bogów się udało, choć na koniec Chise niezbyt delikatnie upuściła go rekruta na ziemię, wydychając głośno powietrze i sama skoczyła obok niego, lądując na kolanie.
- Uffff... Dobrze być już na ziemi - westchnęła, podnosząc się na nosi i ocierając czoło. Przeczesała dłonią włosy, uspokajając się powoli. Nieważne jak dobrze była wyszkolona, jak niedaleko było do ziemi, to nadal było stresujące.
- Wiesz, następnym razem chyba lepiej będzie wybrać schody - dodała, po czym zaśmiała się. Z siebie, chłopaka i całej tej sytuacji.
0 x
Re: Szczyt Muru
Chłopak oblał się potem niemal w sekundę, kiedy dziewczyna go złapała, westchnął czując się bezpieczniej. Miał rację co do dziewczyny. Była silna, szybka, a do tego sprawna. Chłopaka nadal intrygowały jej białe oczy - dotychczas wyglądała na całkowicie sprawną, jednak jej reakcja na murze, albo raczej ton głosu, po tym jak powiedział swoje przemyślenia na temat uchiha - wskazywały na fakt, że to co mówił w jakiś sposób ją zabolało. Nie wiedział dlaczego, w końcu miał rację, jednak po połączeniu paru faktów doszedł do wniosku, że najprawdopobodniej chodziło o oczy. Pozbierał się z ziemi, a następnie ukłonił nisko.
- Dziękuje! Wygląda na to, że trochę przeceniłem swoje możliwości. - zaśmiał się, po czym wyprostował. Uniósł wysoko głowę. - Tak. Emm... mieszkam tutaj, ale to mało istotne. Nie chcę Cie zanudzać, więc raczej nie przejdę do opowiadania mojego nudnego życia. Zamiast tego lepiej powiedz jak udało Ci się przewyższyć zwykłego Sharingana! Twoje oczy są niesamowite!
Chłopak był przekonany, że oczy dziewczyny, to coś, o czym sam Hiroki jedynie słyszał legendy. Kalejdoskopowy sharingan. Legendarna zdolność, której nie osiągnął nawet jego ojciec. Jej reakcja też wyglądała na nienaturalną. Nawet na niego nie spojrzała, a już zareagowała, zupełnie jakby miała oczy dookoła głowy. Hiroki był pod wrażeniem. Oczy co prawda wyglądały inaczej, ale nigdy nie widział jak wygląda Mangekyou Sharingan. Jego głos był pełny ekscytacji.
- Co do schodów, to masz rację, powinienem wybrać schody. Teraz to już chyba prosta droga do stołówki? Powinniśmy się śpieszyć? - zapytał, bowiem to pierwszy raz gdy niemal miał się spóźnić na kolację. - Jeśli mogę wiedzieć, Chise-san, jak długo jesteś już na murze?
- Dziękuje! Wygląda na to, że trochę przeceniłem swoje możliwości. - zaśmiał się, po czym wyprostował. Uniósł wysoko głowę. - Tak. Emm... mieszkam tutaj, ale to mało istotne. Nie chcę Cie zanudzać, więc raczej nie przejdę do opowiadania mojego nudnego życia. Zamiast tego lepiej powiedz jak udało Ci się przewyższyć zwykłego Sharingana! Twoje oczy są niesamowite!
Chłopak był przekonany, że oczy dziewczyny, to coś, o czym sam Hiroki jedynie słyszał legendy. Kalejdoskopowy sharingan. Legendarna zdolność, której nie osiągnął nawet jego ojciec. Jej reakcja też wyglądała na nienaturalną. Nawet na niego nie spojrzała, a już zareagowała, zupełnie jakby miała oczy dookoła głowy. Hiroki był pod wrażeniem. Oczy co prawda wyglądały inaczej, ale nigdy nie widział jak wygląda Mangekyou Sharingan. Jego głos był pełny ekscytacji.
- Co do schodów, to masz rację, powinienem wybrać schody. Teraz to już chyba prosta droga do stołówki? Powinniśmy się śpieszyć? - zapytał, bowiem to pierwszy raz gdy niemal miał się spóźnić na kolację. - Jeśli mogę wiedzieć, Chise-san, jak długo jesteś już na murze?
0 x
Re: Szczyt Muru
Chłopak był przynajmniej szczery sam ze sobą. Jego umiejętności nie stały na wybitnym poziomie, ale na szczęście to był dopiero początek jego nauki. Podstawy zawsze były najtrudniejsze - dobre ich opanowanie dopiero mogło rokować na przyszłość. Przynajmniej nie mogła powiedzieć, że brakowało mu odwagi do ćwiczeń, nie każdy by pozwolił aby asekurowała go osoba, którą poznał kilka minut później. Na dobrą sprawę nic o niej nie wiedział. Mogła nawet nie próbować go łapać, a później przed dowództwem wzruszyć ramionami i pewnie nikt by jej niczego nie udowodnił. Dlatego jakiś szacunek w oczach dziewczyny zdobył.
- Ważne, że się udało - machnęła ręką na podziękowania, wdzięcznie je zbywając, chociaż oczywiście miał racje. Co z tego, że to ona namówiła go do tego wariackiego planu? Uratowała mu w końcu życia, można wybacz że za jej namową je zaryzykował!
Ale dopiero kolejny komentarz sprawił, że sprawy przybrały dziwaczny obrót. Trzeba było przyznać, że na stwierdzenie, że jej oczy przewyższają sharingana nieco zdębiała, nie wiedząc jak do tego podjeść. Z jednej strony, podejrzewała, że mówi to ironicznie, w końcu było widać, że nie ma żadnych łezek w oczach, że są ślepe. Ale z drugiej, w jego głosie nie było nawet krztyny kpiny i wydawał się mówić to całkowicie szczerze. Jak jednak można było pomylić ślepotę z niezwykłymi oczami? Czy można było to zrobić?
- A ja sądziłam, że to ja tu jestem ślepa - mruknęła w końcu pod nosem, ledwo słyszalnie i westchnęła - Nie wiem skąd ci się wziął ten pomysł, pewnie z tego, że przedstawiłam się jako Uchiha.. Ale nie. Moje oczy to nie jest wyższa forma sharingana. Ani w ogólne żadna forma sharingana ani żadnego innego dojutsu. Ja nawet nic nie widzę. Przyjrzyj się - to mówiąc, ustawiła się naprzeciwko niego z szeroko otwartymi oczami. Białymi, nieruchomymi, jakby prawdziwe oko było gdzieś pod mgłą. Nie było wątpliwości, że to nie są słynny oczy Uchiha i dziewczyna jest zwyczajnie ślepa.
- Moi rodzice kiedyś opowiadali, że urodziłam się z sharinganem i przez obudzenie go tak wcześnie go wypaliło, ale to bzdury. Jestem zwyczajnie ślepa od urodzenia i po Uchiha mam tylko nazwisko - dodała, wzruszając ramionami, po czym zamyśliła się na moment - Dzisiaj gotuje chyba Mitsuko.. Ona zawsze robi pyszny chleb, najlepszy. A czasem jeszcze bułeczki! Albo rogale! Jak się pośpieszymy to może złapiemy ostatnią partię świeżo wypieczonego! - zakończyła z entuzjazmem, po czym ruszyła w stronę stołówki. Odwróciła głowę w stronę Hirokiego, kiedy zadał kolejne pytanie i szybko przeliczyła sobie w głowie.
- Ha, z pół roku już będzie na pewno. Jak ten czas leci! stwierdziła, sama tym zaskoczona. Niedawno sama zadawała podobne pytania Keizo, uśmiechnęła się lekko do swoich wspomnień. Droga nie była daleka, a Uchiha dobrze znała drogę. Już z daleka było czuć zapach świeżego chleba.
- Mmmm.. Nigdy nie zrozumiem jak ta dziewczyna ma siłę piec wieczorami, ale słowo daję, że kiedyś muszę jej za to podziękować. I dać coś dobrego. Jak to pachnie! - rozmarzyła się jeszcze po drodze, nie mogąc przestać się zachwycać.
- Ważne, że się udało - machnęła ręką na podziękowania, wdzięcznie je zbywając, chociaż oczywiście miał racje. Co z tego, że to ona namówiła go do tego wariackiego planu? Uratowała mu w końcu życia, można wybacz że za jej namową je zaryzykował!
Ale dopiero kolejny komentarz sprawił, że sprawy przybrały dziwaczny obrót. Trzeba było przyznać, że na stwierdzenie, że jej oczy przewyższają sharingana nieco zdębiała, nie wiedząc jak do tego podjeść. Z jednej strony, podejrzewała, że mówi to ironicznie, w końcu było widać, że nie ma żadnych łezek w oczach, że są ślepe. Ale z drugiej, w jego głosie nie było nawet krztyny kpiny i wydawał się mówić to całkowicie szczerze. Jak jednak można było pomylić ślepotę z niezwykłymi oczami? Czy można było to zrobić?
- A ja sądziłam, że to ja tu jestem ślepa - mruknęła w końcu pod nosem, ledwo słyszalnie i westchnęła - Nie wiem skąd ci się wziął ten pomysł, pewnie z tego, że przedstawiłam się jako Uchiha.. Ale nie. Moje oczy to nie jest wyższa forma sharingana. Ani w ogólne żadna forma sharingana ani żadnego innego dojutsu. Ja nawet nic nie widzę. Przyjrzyj się - to mówiąc, ustawiła się naprzeciwko niego z szeroko otwartymi oczami. Białymi, nieruchomymi, jakby prawdziwe oko było gdzieś pod mgłą. Nie było wątpliwości, że to nie są słynny oczy Uchiha i dziewczyna jest zwyczajnie ślepa.
- Moi rodzice kiedyś opowiadali, że urodziłam się z sharinganem i przez obudzenie go tak wcześnie go wypaliło, ale to bzdury. Jestem zwyczajnie ślepa od urodzenia i po Uchiha mam tylko nazwisko - dodała, wzruszając ramionami, po czym zamyśliła się na moment - Dzisiaj gotuje chyba Mitsuko.. Ona zawsze robi pyszny chleb, najlepszy. A czasem jeszcze bułeczki! Albo rogale! Jak się pośpieszymy to może złapiemy ostatnią partię świeżo wypieczonego! - zakończyła z entuzjazmem, po czym ruszyła w stronę stołówki. Odwróciła głowę w stronę Hirokiego, kiedy zadał kolejne pytanie i szybko przeliczyła sobie w głowie.
- Ha, z pół roku już będzie na pewno. Jak ten czas leci! stwierdziła, sama tym zaskoczona. Niedawno sama zadawała podobne pytania Keizo, uśmiechnęła się lekko do swoich wspomnień. Droga nie była daleka, a Uchiha dobrze znała drogę. Już z daleka było czuć zapach świeżego chleba.
- Mmmm.. Nigdy nie zrozumiem jak ta dziewczyna ma siłę piec wieczorami, ale słowo daję, że kiedyś muszę jej za to podziękować. I dać coś dobrego. Jak to pachnie! - rozmarzyła się jeszcze po drodze, nie mogąc przestać się zachwycać.
0 x
Re: Szczyt Muru
Hiroki zdębiał. Chise nie mówiła zbyt głośno, jednak bez problemu słyszał, jak powiedziała "ślepa". Wychwycił to. Uchicha - ślepa. Ślepa - uchiha. Coś go uderzyło, zrozumiał jak wielką gafę popełnił. Jak przykro musiał się zrobić rozmówcy. Niemniej ona kontynuowała historię swoich oczu. Wtedy młodzieniec zrozumiał, że on również musi się jej do czegoś przyznać. Kiedy tylko skończyła mówić, a on sam wiedział już, że ma nie dużo czasu, bowiem coraz bliżej było do wymarzonej kolacji, idąc na tyle szybko by dotrzymać jej kroku zaczął mówić.
- Wybacz... nigdy nie widziałem ślepca, wychowanie wśród Uchiha bywa ciężkie. Wszyscy chwalą się siłą swoich oczu, dlatego ciężko było mi uwierzyć, że możesz nie posiadać tak cennego daru. Ja też jestem Ci winien trochę wyjaśnień. Nazywam się Uchiha Hiroki. Jednak jak łatwo zauważyć, nie ma we mnie nawet ułamka talentu, który towarzyszył naszym pobratymcom. Jestem chodzącym nieszczęściem, niespełnioną ambicją mojego ojca, a fakt, że ciągle stąpam po tej ziemi muszę przypisać własnej matce, która nie pozwoliła mnie zamordować. Wtedy uważałem, że to była część treningu, ale później, gdy dorosłem rozumiałem, że własny ojciec próbował się pozbyć swej niespełnionej ambicji. Swojej porażki. Wybacz, że nie powiedziałem od razu, wstydzę się samego siebie. Jestem tutaj na murze tylko dlatego, że to ostatnie miejsce w którym mogę się przydać. Tak powiedział mój ojciec, w siedemnaste urodziny. Ale ja wierzę, że wreszcie uda mi się obudzić swój potencjał, kiedyś musi nastać ten moment! - początkowo Chise mogła czuć, że w glosie Hirokiego jest wiele żalu, jednak im bliżej było zakończenia jego wypowiedzi, tym więcej ambicji i determinacji było słychać w głosie. - Pewnego dnia go prześcignę, prześcignę wszystkich. Zostanę najpotężniejszym Uchiha w histori, ale zanim do tego dojdzie, zjedzmy coś dobrego, świeżego! Nie mogę doczekać się tych świeżutkich bułeczek o których wspominałaś. Jestem głodny jak wilk!
Zaśmiał się. Wiedział, że to powiedzenie może nie być tutaj zbyt dobrze odbierane, niemniej jednak nie zamierzał z niego rezygnować. Lubił je. Podążał za dziewczyną aż do stołówki, a gdy już się w niej pojawili, zapewne usiedli wspólnie przy stole - znajomość którą dopiero rozpoczął, zdawała się mieć spory potencjał.
(Jeśli Chise uzna, że powinniśmy pisać w innym wątku - > Z/T Dla obu)
- Wybacz... nigdy nie widziałem ślepca, wychowanie wśród Uchiha bywa ciężkie. Wszyscy chwalą się siłą swoich oczu, dlatego ciężko było mi uwierzyć, że możesz nie posiadać tak cennego daru. Ja też jestem Ci winien trochę wyjaśnień. Nazywam się Uchiha Hiroki. Jednak jak łatwo zauważyć, nie ma we mnie nawet ułamka talentu, który towarzyszył naszym pobratymcom. Jestem chodzącym nieszczęściem, niespełnioną ambicją mojego ojca, a fakt, że ciągle stąpam po tej ziemi muszę przypisać własnej matce, która nie pozwoliła mnie zamordować. Wtedy uważałem, że to była część treningu, ale później, gdy dorosłem rozumiałem, że własny ojciec próbował się pozbyć swej niespełnionej ambicji. Swojej porażki. Wybacz, że nie powiedziałem od razu, wstydzę się samego siebie. Jestem tutaj na murze tylko dlatego, że to ostatnie miejsce w którym mogę się przydać. Tak powiedział mój ojciec, w siedemnaste urodziny. Ale ja wierzę, że wreszcie uda mi się obudzić swój potencjał, kiedyś musi nastać ten moment! - początkowo Chise mogła czuć, że w glosie Hirokiego jest wiele żalu, jednak im bliżej było zakończenia jego wypowiedzi, tym więcej ambicji i determinacji było słychać w głosie. - Pewnego dnia go prześcignę, prześcignę wszystkich. Zostanę najpotężniejszym Uchiha w histori, ale zanim do tego dojdzie, zjedzmy coś dobrego, świeżego! Nie mogę doczekać się tych świeżutkich bułeczek o których wspominałaś. Jestem głodny jak wilk!
Zaśmiał się. Wiedział, że to powiedzenie może nie być tutaj zbyt dobrze odbierane, niemniej jednak nie zamierzał z niego rezygnować. Lubił je. Podążał za dziewczyną aż do stołówki, a gdy już się w niej pojawili, zapewne usiedli wspólnie przy stole - znajomość którą dopiero rozpoczął, zdawała się mieć spory potencjał.
(Jeśli Chise uzna, że powinniśmy pisać w innym wątku - > Z/T Dla obu)
0 x
Re: Szczyt Muru
Po krótkiej wizycie w sali protektoratu, oraz rozmowie z jednym z Wilków, młodzieniec opuścił to miejsce tak szybko jak się tam znalazł. Zdał krótki raport dotyczący tego co zaszło, a później pozwolono mu cieszyć się dniem wolnym. Późne południe, a zatem i tak już nie było powodu by stawić się w stołówce, na obiad było za późno, a na kolację zdecydowanie zbyt wcześnie. Miał miejsce w które lubił przychodzić, tutaj mógł spokojnie myśleć pomimo straży, która co jakiś czas przechodziła za jego plecami. Na szczyt muru wszedł po schodach - pomimo braku większych problemów z wspinaczką po prostu stwierdził, że nie ma powodu by się przemęczać. Sadza która pozostała na jego twarzy dawno została wytarta w jeden z rękawów. Na szczycie, jak gdyby nigdy nic przeszedł się parędziesiąt metrów w bliżej nieokreślonym kierunku, a następnie usiadł na zboczu, łapiąc się rękoma wystających kamieni, by nie spaść zaraz po obniżeniu pozycji.
Mur mu służył, Hiroki bez problemu mógł powiedzieć, że praca na murze to najlepszy trening jaki go kiedykolwiek spotkał. Odśnieżanie dachów, patrole, kilkugodzinne spacery, a do tego wszystkiego nasłuchiwanie i wpatrywanie się w okolicę, by nic nie umknęło jego uwadze. Nie było to najłatwiejsze zadanie, jednak z każdym dniem stawał się w tym lepszy.
Wpatrywał się w horyzont, rozmyślając co znajduje się za nim, za tym całym zdziczałym lasem, za tym co było w zasięgu jego wzroku. Może kiedyś, gdy posiądzie siłę na tyle dużą by bez problemu poradzić sobie z tym, co czeka na niego na dole, uda mu się dojść do horyzontu i zobaczyć co się za nim kryje? Być może była to dobra motywacja, by jeszcze ciężej trenować? Nie wiedział tego, a jedyne czego teraz chciał to po prostu się wyluzować, odsapnąć i uspokoić. Próbował pozbyć się z głowy wszystkich niepotrzebnych myśli, wszelkich głosów, mówiących mu o tym jak bezużyteczny był. W końcu tak naprawdę gdyby nie on - kto wie co stało by się z pobliskimi niezbrojnymi mieszkańcami, przecież mur to nie tylko Shinsengumi, są tutaj także cywile. Postąpił słusznie i tego się trzymał, po jakimś czasie zdjął z głowy kaptur, odsapnął głęboko i po prostu wpatrywał się przed siebie, uśmiechając się co jakiś czas do samego siebie.
Mur mu służył, Hiroki bez problemu mógł powiedzieć, że praca na murze to najlepszy trening jaki go kiedykolwiek spotkał. Odśnieżanie dachów, patrole, kilkugodzinne spacery, a do tego wszystkiego nasłuchiwanie i wpatrywanie się w okolicę, by nic nie umknęło jego uwadze. Nie było to najłatwiejsze zadanie, jednak z każdym dniem stawał się w tym lepszy.
Wpatrywał się w horyzont, rozmyślając co znajduje się za nim, za tym całym zdziczałym lasem, za tym co było w zasięgu jego wzroku. Może kiedyś, gdy posiądzie siłę na tyle dużą by bez problemu poradzić sobie z tym, co czeka na niego na dole, uda mu się dojść do horyzontu i zobaczyć co się za nim kryje? Być może była to dobra motywacja, by jeszcze ciężej trenować? Nie wiedział tego, a jedyne czego teraz chciał to po prostu się wyluzować, odsapnąć i uspokoić. Próbował pozbyć się z głowy wszystkich niepotrzebnych myśli, wszelkich głosów, mówiących mu o tym jak bezużyteczny był. W końcu tak naprawdę gdyby nie on - kto wie co stało by się z pobliskimi niezbrojnymi mieszkańcami, przecież mur to nie tylko Shinsengumi, są tutaj także cywile. Postąpił słusznie i tego się trzymał, po jakimś czasie zdjął z głowy kaptur, odsapnął głęboko i po prostu wpatrywał się przed siebie, uśmiechając się co jakiś czas do samego siebie.
0 x
Re: Szczyt Muru
Po rozmowie z bratem i pożegnaniem z nim ruszyła na Mur. Zameldowała swój powrót straży, zajrzała do Aidena, który był wyraźnie zaszokowany jej nagłym powrotem wzroku i długo nie mógł z tego powodu wyjść z powodu.
Po tym następną osobą, której szukała, był Hiroki. Zapytany strażnik na szczęście wiedział gdzie się znajduje i wskazał jej odpowiednią drogę, a okazało się, że młody Uchiha odszedł dość daleko. Chise sprawnie wspięła się na szczyt, a następnie ruszyła wzdłuż niego, szukając swojego ciemnowłosego ucznia. Zobaczyła go z daleka - domyślała się raczej, że to on, w końcu ile na Murze może być ciemnowłosych Uchiha stojących na szczycie Muru? Zapewne niewiele.
- Hiroki! - krzyknęła, machając w jego stronę. Szła energicznym krokiem, szybko się do niego zbliżając. Chciała na powitanie poklepać go po ramieniu, ale nie chciała by przypadkiem zleciał z Muru - to musiało być zaplanowane.
Co, to brzmi jak plan albo spełnienie jakieś pozafabularnej groźby? Niee, skądże. Nic z tych rzeczy.
Ciekawa była jakie zronił postępy. Dała mu wcześniej dwie tehniki do nauki, oprócz tego pozostała jeszcze kontrola czakry i fizyczne możliwości. Na czym się skupił?
- Jak ci minął czas? -zapytała z zainteresowaniem - spodobały ci się techniki które ci przekazałam? Porabiałeś coś ciekawego? - dodała jeszcze.
Po tym następną osobą, której szukała, był Hiroki. Zapytany strażnik na szczęście wiedział gdzie się znajduje i wskazał jej odpowiednią drogę, a okazało się, że młody Uchiha odszedł dość daleko. Chise sprawnie wspięła się na szczyt, a następnie ruszyła wzdłuż niego, szukając swojego ciemnowłosego ucznia. Zobaczyła go z daleka - domyślała się raczej, że to on, w końcu ile na Murze może być ciemnowłosych Uchiha stojących na szczycie Muru? Zapewne niewiele.
- Hiroki! - krzyknęła, machając w jego stronę. Szła energicznym krokiem, szybko się do niego zbliżając. Chciała na powitanie poklepać go po ramieniu, ale nie chciała by przypadkiem zleciał z Muru - to musiało być zaplanowane.
Co, to brzmi jak plan albo spełnienie jakieś pozafabularnej groźby? Niee, skądże. Nic z tych rzeczy.
Ciekawa była jakie zronił postępy. Dała mu wcześniej dwie tehniki do nauki, oprócz tego pozostała jeszcze kontrola czakry i fizyczne możliwości. Na czym się skupił?
- Jak ci minął czas? -zapytała z zainteresowaniem - spodobały ci się techniki które ci przekazałam? Porabiałeś coś ciekawego? - dodała jeszcze.
0 x
Re: Szczyt Muru
Siedział i wpatrywał się w horyzont, rozmyślając co znajduje się po drugiej stronie, aż nagle - ni stąd ni zowąd usłyszał znajomy głos. Głos za którym zdążył już się co prawda stęsknić i wątpić, by dziewczyna kiedykolwiek powróciła na mur. Chise, zmierzała w jego stronę. Nie był z tego powodu jakoś mocno zadowolony, zważywszy na fakt, że jego ubranie wyglądało tak, jakby przed chwilą skończył jakąś wojnę, albo co najmniej niezłą potyczkę. Z drugiej zaś strony ucieszył się na widok swojej Nauczycielki, która co prawda pozostawiła z nim dwa zwoje, jednak tylko jeden udało mu się przyswoić w wystarczającym stopniu. Na drugi był po prostu zbyt słaby. Słysząc znajomy głos, wstał gwałtownie, a następnie odwrócił się w jej kierunku. Był w niemałym szoku, zwłaszcza od razu dostrzegając niebieskie, nie. Błękitne ślepia czarnowłosej.
- Ch...Chise! Na Boga, myślałem, że już cie nie zobaczę. - zaśmiał się, po czym szeroko się uśmiechnął, a wszelkie zmartwienia odeszły gdzieś na drugi plan. - Minął chyba tak, jak wszystkim tutaj na murze. Pracowicie... Dziś mam dzień "wolny".
Chłopak cicho się zaśmiał, zastanawiając się, czy jej oczy to nie przypadkiem zwykła sztuczka z henge, pomimo blizn to nie tak wyobrażał sobie ofiarę przeszczepu. Mimo to, jej ruchy były inne niż podczas pierwszego spotkania, były jakby... mniej płynne? Jakby była czymś rozproszona. Niemniej jednak nie zamierzał teraz o to pytać.
- Co do... co do technik które mi powierzyłaś, obawiam się, że Cie zawiodłem. Dałem radę nauczyć się tylko jednej z nich. Ilekroć bym nie próbował z drugą, nie potrafię jej opanować. Jednak nie mogę powiedzieć, że próżnowałem! Czuje się nieco silniejszy, moja kondycja w porównaniu z początkiem na murze jest znacznie lepsza. Oczywiście to wciąż za mało by biegać maratony, jednak wydaje mi się, że akurat w tym aspekcie poczyniłem spore postępy. To wszystko zapewne za sprawą prac i patroli które miewam teraz niemal codziennie. Dziś... miałem niestety niemałego pecha, dzicy przedostali się jakimś sposobem za mur i odprawiali jakieś dziwne obrządki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. - po krótkim streszczeniu, spojrzał w oczy dziewczyny, by zadać jej podobne pytanie do tego, które ona zadała jemu. - A Ty? Jak było w Sogen? Spotkanie z Shigą? Z tego co pamiętam, to właśnie tak miał na imię, nie mam zbyt dobrej pamięci do imion. Opowiadaj!
- Ch...Chise! Na Boga, myślałem, że już cie nie zobaczę. - zaśmiał się, po czym szeroko się uśmiechnął, a wszelkie zmartwienia odeszły gdzieś na drugi plan. - Minął chyba tak, jak wszystkim tutaj na murze. Pracowicie... Dziś mam dzień "wolny".
Chłopak cicho się zaśmiał, zastanawiając się, czy jej oczy to nie przypadkiem zwykła sztuczka z henge, pomimo blizn to nie tak wyobrażał sobie ofiarę przeszczepu. Mimo to, jej ruchy były inne niż podczas pierwszego spotkania, były jakby... mniej płynne? Jakby była czymś rozproszona. Niemniej jednak nie zamierzał teraz o to pytać.
- Co do... co do technik które mi powierzyłaś, obawiam się, że Cie zawiodłem. Dałem radę nauczyć się tylko jednej z nich. Ilekroć bym nie próbował z drugą, nie potrafię jej opanować. Jednak nie mogę powiedzieć, że próżnowałem! Czuje się nieco silniejszy, moja kondycja w porównaniu z początkiem na murze jest znacznie lepsza. Oczywiście to wciąż za mało by biegać maratony, jednak wydaje mi się, że akurat w tym aspekcie poczyniłem spore postępy. To wszystko zapewne za sprawą prac i patroli które miewam teraz niemal codziennie. Dziś... miałem niestety niemałego pecha, dzicy przedostali się jakimś sposobem za mur i odprawiali jakieś dziwne obrządki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. - po krótkim streszczeniu, spojrzał w oczy dziewczyny, by zadać jej podobne pytanie do tego, które ona zadała jemu. - A Ty? Jak było w Sogen? Spotkanie z Shigą? Z tego co pamiętam, to właśnie tak miał na imię, nie mam zbyt dobrej pamięci do imion. Opowiadaj!
0 x
Re: Szczyt Muru
W sumie zdziwiły ją słowa chłopaka. Fakt, nie było jej dwa tygodnie, dość istotny czas, i zniknęła dość nagle, ale żeby od razu uznać, że już nie wróci? W sumie chłopak nie miał szansy jej poznać, nie wiedział czy jest solidna, czy dotrzymuje tajemnic i innych ważnych rzeczy o niej. Nie wynikało to z jego złej woli, a mimo tego, trochę ją to ukuło. Spojrzała na niego surowo.
- Niby czemu miałabym nie wrócić? Mówiłam ci, że spotkam się ze znajomym i byłam w Kotei - powiedziała, wzruszając ramionami, nieco urażona. Powinien mieć do niej więcej zaufania, skoro już podjęła się trenowania go, a on się zgodził.
Z drugiej strony, do tej pory opuścili go nawet jego rodzice, nie powinna być więc dla niego taka surowa. Odpuściła sobie wykład o zaufaniu i przeszła nad tym dalej. Kiwnęła głową na wieść o tym, że na wolny dzień.
To się składało aż zbyt szczęśliwie.
- Nie dziwię się, że nie dałeś rady z jedną z nich. Jaskółka, prawda? - dopytała, ale praktycznie dla formalności, bo była tego pewna - Domyślałam się, że może być za trudna, chciałam jednak byś spróbował. Przejdźmy się - zaproponowała, sama idąc powoli w stronę odwrotną do Shi no Geto. Zależało jej na tym, by trochę się oddalić, ale utrzymywała to w tonie przyjacielskiego spaceru.
- Musisz wiedzieć, że poziom trudności danej techniki katonu nie wynika tylko z tego jak daleko leci, jak duża jest technika lub jak jak bardzo gorąca. Niektóre, pozornie proste techniki, wymagają doskonałego opanowania tego żywiołu, ze względu na jego niepokorną naturę. Łatwo jest nadać mu łatwy kształt, jak kula, gorzej z próbą dokładniejszego formowania kształtu wedle naszej woli. Tutaj były jaskółki, ale są też techniki tworzące ognistego pająka albo ogromne tornado. Opanowanie tego będzie najlepiej świadczyło o postępie jaki zrobiłeś w tym zakresie i będziemy wiedzieli, że możesz przejść do bardziej zaawansowanych rzeczy - wytłumaczyła mu najlepiej jak umiała, choć szczerze mówiąc, miała wrażenie, że Shiga zrobiłby to lepiej. Zawsze miał smykałkę do nauczania, a sam się pytał o możliwość przekazania im swoich technik.
- Cieszy mnie twoja lepsza kondycja. Wytrzymałość to jedna z najważniejszych cech dobrego shinobiego, możesz być szybki i silny, ale bez wytrzymałości niewiele ci się to zda - pochwaliła go - W sumie później możemy sobie mały trening zrobić, nie zaszkodzi, prawda? - uśmiechnęła się do niego spokojnie. Zastanawiała się w sumie co powiedzieć chłopakowi o spotkaniu z Shigą i ile postanowić mu wyjawić.. Nie chciała kłamać, ale i wypowiedzenie pełnej prawy wydawało się bardzo niedobrym pomysłem.
- Nie widać? - uniosła w końcu do góry brew, jakby chciała podkreślić swoje nowo oko - Ja bym powiedziała, że było bardzo owocne - dodała z odrobiną poczucia humoru.
- Niby czemu miałabym nie wrócić? Mówiłam ci, że spotkam się ze znajomym i byłam w Kotei - powiedziała, wzruszając ramionami, nieco urażona. Powinien mieć do niej więcej zaufania, skoro już podjęła się trenowania go, a on się zgodził.
Z drugiej strony, do tej pory opuścili go nawet jego rodzice, nie powinna być więc dla niego taka surowa. Odpuściła sobie wykład o zaufaniu i przeszła nad tym dalej. Kiwnęła głową na wieść o tym, że na wolny dzień.
To się składało aż zbyt szczęśliwie.
- Nie dziwię się, że nie dałeś rady z jedną z nich. Jaskółka, prawda? - dopytała, ale praktycznie dla formalności, bo była tego pewna - Domyślałam się, że może być za trudna, chciałam jednak byś spróbował. Przejdźmy się - zaproponowała, sama idąc powoli w stronę odwrotną do Shi no Geto. Zależało jej na tym, by trochę się oddalić, ale utrzymywała to w tonie przyjacielskiego spaceru.
- Musisz wiedzieć, że poziom trudności danej techniki katonu nie wynika tylko z tego jak daleko leci, jak duża jest technika lub jak jak bardzo gorąca. Niektóre, pozornie proste techniki, wymagają doskonałego opanowania tego żywiołu, ze względu na jego niepokorną naturę. Łatwo jest nadać mu łatwy kształt, jak kula, gorzej z próbą dokładniejszego formowania kształtu wedle naszej woli. Tutaj były jaskółki, ale są też techniki tworzące ognistego pająka albo ogromne tornado. Opanowanie tego będzie najlepiej świadczyło o postępie jaki zrobiłeś w tym zakresie i będziemy wiedzieli, że możesz przejść do bardziej zaawansowanych rzeczy - wytłumaczyła mu najlepiej jak umiała, choć szczerze mówiąc, miała wrażenie, że Shiga zrobiłby to lepiej. Zawsze miał smykałkę do nauczania, a sam się pytał o możliwość przekazania im swoich technik.
- Cieszy mnie twoja lepsza kondycja. Wytrzymałość to jedna z najważniejszych cech dobrego shinobiego, możesz być szybki i silny, ale bez wytrzymałości niewiele ci się to zda - pochwaliła go - W sumie później możemy sobie mały trening zrobić, nie zaszkodzi, prawda? - uśmiechnęła się do niego spokojnie. Zastanawiała się w sumie co powiedzieć chłopakowi o spotkaniu z Shigą i ile postanowić mu wyjawić.. Nie chciała kłamać, ale i wypowiedzenie pełnej prawy wydawało się bardzo niedobrym pomysłem.
- Nie widać? - uniosła w końcu do góry brew, jakby chciała podkreślić swoje nowo oko - Ja bym powiedziała, że było bardzo owocne - dodała z odrobiną poczucia humoru.
0 x
Re: Szczyt Muru
Ludzie mogliby zapytać, skąd zwątpienie, które wdarło się do serca chłopaka. Odpowiedź była nader prosta - jego przeszłość, oraz fakt, że większość swojego życia spędził w samotności sprawiał mu nie lada problemy z zaufaniem drugiej osobie. Widząc, surowe spojrzenie Chise, zaczął powoli rozumieć, że dziewczyna jakimś sposobem jest w stanie go widzieć. Bystre oczy dziewczyny różniły się tak bardzo od pustego spojrzenia, które zobaczył kilka tygodni temu.
- Wybacz. Sam nie znam odpowiedzi, nie wiem dlaczego wątpiłem w twój powrót. - wtrącił pomiędzy jej wypowiedziami. Na wieść o spacerze Hiroki uśmiechnął się szeroko. Przytaknął jedynie, a następnie ruszył zaraz za nią. - Tak, jaskółka. Rozumiem działanie, ale za nic w świecie nie jestem w stanie nadać mojemu płomieniowi kształtu. Najwidoczniej wciąż jestem za słaby.
Powiedział cicho, a następnie wsłuchiwał się w słowa dziewczyny, zapominając kompletnie o tym, co przed momentem kłębiło mu się w głowie. Dzicy? Odeszli w zapomnienie niczym ostatnia zima, zapomniał już nawet jak bardzo bezużyteczny był podczas gaszenia pożaru. Był teraz zajęty pochłanianiem wiedzy, układaniem sobie wszystkiego w jedną całość. Nie odzywał się i nie przerywał Chise - na pytania będzie miał czas później. Ogniste tornado, smok, ptak. Było tyle możliwości, a on sam nie potrafił nawet uformować płomieni w głupią jaskółkę. Po wykładzie na temat Katonu przyszła pora na małą pochwałę. Ucieszyło go to, nikt, nigdy go nie chwalił. Było to dla niego coś nowego, coś miłego! Uśmiechnął się szeroko i zatrzymał na moment, wziął głęboki oddech, a następnie delikatnie się pochylił.
- Dziękuję Chise-sensei! Obiecuję, że stanę się jeszcze silniejszy! - powiedział głośno, a następnie uniósł tułów i głowę, doganiając szybko swojego nauczyciela. Padła propozycja sparingu, na co Hiroki zaśmiał się jedynie pod nosem. - Jasne, czemu nie!
Krzyknął podekscytowany. By następnie wraz z Chise zatrzymać się w miejscu. Spojrzała na niego, a mimika jej twarzy wyraźnie dawała do zrozumienia, że dziewczyna odzyskała wzrok. Nie wiedział jak, ale był przekonany, że to nie Henge, ani żadne inne ninjutsu, ona po prostu go widziała.
- Chi... - przerwał na moment, a spod jego powiek zaczęły wypływać pojedyncze krople. Łzy szczęścia, bo tylko tak można było to określić. - Chise-Sensei, Ty widzisz!? Myślałem, że te oczy, te blizny, to tylko jakiś głupi żart. Tak się cieszę!
Nie wiedząc czy powinien ją przytulić ze szczęścia czy raczej zachować dystans, po prostu stał i śmiał się przez łzy. To był jakiś cud. Nie czekając zbyt długo, nieco "zachwianym", a raczej drżącym głosem, zapytał.
- Jak... Jak to jest widzieć? Czy to oznacza, że możesz opanować Sharingana? Twoje oczy nieco różnią się od moich, czy tych mego ojca, ale w końcu jesteś Uchiha. - zrobił chwilową przerwę, a następnie odwrócił się w stronę krawędzi muru. Spojrzał na horyzont, biorąc głęboki wdech. - Chciałbym dowiedzieć się, co znajduje się za tym horyzontem. Jeśli kiedyś będę na tyle silny by wyruszyć za mur, któregoś dnia... Obiecaj mi Chise-Sensei, że któregoś dnia wyruszymy by zobaczyć, co się za nim kryje.
Powiedział, podkreślając słowo "zobaczyć" w całej wypowiedzi. Nie odwracał głowy w jej kierunku, spoglądał na horyzont, chciał się jeszcze przez chwilę napawać tym widokiem. Jedna wielka niewiadoma. Tajemnica, którą chciał zbadać. Sekret, który chciał odkryć.
- Wybacz. Sam nie znam odpowiedzi, nie wiem dlaczego wątpiłem w twój powrót. - wtrącił pomiędzy jej wypowiedziami. Na wieść o spacerze Hiroki uśmiechnął się szeroko. Przytaknął jedynie, a następnie ruszył zaraz za nią. - Tak, jaskółka. Rozumiem działanie, ale za nic w świecie nie jestem w stanie nadać mojemu płomieniowi kształtu. Najwidoczniej wciąż jestem za słaby.
Powiedział cicho, a następnie wsłuchiwał się w słowa dziewczyny, zapominając kompletnie o tym, co przed momentem kłębiło mu się w głowie. Dzicy? Odeszli w zapomnienie niczym ostatnia zima, zapomniał już nawet jak bardzo bezużyteczny był podczas gaszenia pożaru. Był teraz zajęty pochłanianiem wiedzy, układaniem sobie wszystkiego w jedną całość. Nie odzywał się i nie przerywał Chise - na pytania będzie miał czas później. Ogniste tornado, smok, ptak. Było tyle możliwości, a on sam nie potrafił nawet uformować płomieni w głupią jaskółkę. Po wykładzie na temat Katonu przyszła pora na małą pochwałę. Ucieszyło go to, nikt, nigdy go nie chwalił. Było to dla niego coś nowego, coś miłego! Uśmiechnął się szeroko i zatrzymał na moment, wziął głęboki oddech, a następnie delikatnie się pochylił.
- Dziękuję Chise-sensei! Obiecuję, że stanę się jeszcze silniejszy! - powiedział głośno, a następnie uniósł tułów i głowę, doganiając szybko swojego nauczyciela. Padła propozycja sparingu, na co Hiroki zaśmiał się jedynie pod nosem. - Jasne, czemu nie!
Krzyknął podekscytowany. By następnie wraz z Chise zatrzymać się w miejscu. Spojrzała na niego, a mimika jej twarzy wyraźnie dawała do zrozumienia, że dziewczyna odzyskała wzrok. Nie wiedział jak, ale był przekonany, że to nie Henge, ani żadne inne ninjutsu, ona po prostu go widziała.
- Chi... - przerwał na moment, a spod jego powiek zaczęły wypływać pojedyncze krople. Łzy szczęścia, bo tylko tak można było to określić. - Chise-Sensei, Ty widzisz!? Myślałem, że te oczy, te blizny, to tylko jakiś głupi żart. Tak się cieszę!
Nie wiedząc czy powinien ją przytulić ze szczęścia czy raczej zachować dystans, po prostu stał i śmiał się przez łzy. To był jakiś cud. Nie czekając zbyt długo, nieco "zachwianym", a raczej drżącym głosem, zapytał.
- Jak... Jak to jest widzieć? Czy to oznacza, że możesz opanować Sharingana? Twoje oczy nieco różnią się od moich, czy tych mego ojca, ale w końcu jesteś Uchiha. - zrobił chwilową przerwę, a następnie odwrócił się w stronę krawędzi muru. Spojrzał na horyzont, biorąc głęboki wdech. - Chciałbym dowiedzieć się, co znajduje się za tym horyzontem. Jeśli kiedyś będę na tyle silny by wyruszyć za mur, któregoś dnia... Obiecaj mi Chise-Sensei, że któregoś dnia wyruszymy by zobaczyć, co się za nim kryje.
Powiedział, podkreślając słowo "zobaczyć" w całej wypowiedzi. Nie odwracał głowy w jej kierunku, spoglądał na horyzont, chciał się jeszcze przez chwilę napawać tym widokiem. Jedna wielka niewiadoma. Tajemnica, którą chciał zbadać. Sekret, który chciał odkryć.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości