"Ī tabemono" Ryokan
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Dziewczynka była swoistą zagadką - co tu robiła, czemu nie chciała, by rodzicielka ją znalazła? Może to był kolejny kapryśny bachor, który po prostu stwierdził że zabawi się ze swoim rodzicem? Tak sądził, więc postanowił pobawić się chwilę w tą przedziwną zabawę. Zrezygnowana matka poszła dalej szukając swojej pociechy. Tylko co dalej? Przecież nie zajmiesz się nią, pójdziesz sobie gdzieś w cholerę, a ta mała będzie dalej się błąkać... - odezwał się w nim jakiś głos, możliwe nawet że rozsądku, bowiem mówił całkiem sensownie. To jednak nie był jego problem, to nie on narobił sobie dzieciaków. Może dlatego właśnie ciągle uciekał przed osadzeniem się w jednym miejscu - nie chciał odpowiedzialności, która spoczywa na Tobie w momencie, gdy podejmiesz tę decyzję. Ile rzeczy ogranicza cię w momencie, gdy stwierdzisz że to najwyższy czas i wypadałoby założyć rodzinę? Nie ruszysz nigdzie bez zaplanowania podróży, nie wyjdziesz tak po prostu, gdy ktoś będzie cię potrzebować. Z jednej strony wiesz, że masz na kim polegać, z drugiej zaś cóż... kula u nogi zawsze będzie ciążyć, niezależnie od tego jak wielka będzie.
Dziewczynka podeszła bliżej niego i usadowiła się tuż obok jego nogi. Zerknął odruchowo w to miejsce, chociaż nie było widoczne bo tak na drodze miał jeszcze stół.
-Magiczne oczy? - powtórzył bezwiednie, chociaż na tyle cicho, by nikt nie zwrócił na to uwagi. Bardziej jakby gadał do siebie, jakby analizował coś w swojej mózgownicy. Jakby nie patrzeć tak właśnie było, bowiem mama dziewczynki musiała być shinobim, albo przynajmniej kimś posiadającym dosyć niecodzienne zdolności. Problem miał jednak taki, że nie wiedział co dalej. Dziewczyna była tuż obok niego, bez matki, do tego ktoś się podaje za nią i jeszcze nie ma za bardzo jak się pogadać, by nie wyglądać na obłąkanego. Kuma wyciągnął z plecaka zeszyt, a chwilę później ołówek. Ułożył na stole i miał już coś pisać tylko zdał sobie sprawę, że takie dziecko pewnie nawet nie potrafi odczytać literek, a co dopiero ułożyć z nich jakiś większy sens. Zerknął w lewo, w prawo, nikt nie widzi? - zepchnął ołówek pod stół, gdzie siedziała dziewczynka, oczywiście by podnieść narzędzie do pisania, jakżeby inaczej!
-To gdzie ona jest w takim razie malutka?
Dziewczynka podeszła bliżej niego i usadowiła się tuż obok jego nogi. Zerknął odruchowo w to miejsce, chociaż nie było widoczne bo tak na drodze miał jeszcze stół.
-Magiczne oczy? - powtórzył bezwiednie, chociaż na tyle cicho, by nikt nie zwrócił na to uwagi. Bardziej jakby gadał do siebie, jakby analizował coś w swojej mózgownicy. Jakby nie patrzeć tak właśnie było, bowiem mama dziewczynki musiała być shinobim, albo przynajmniej kimś posiadającym dosyć niecodzienne zdolności. Problem miał jednak taki, że nie wiedział co dalej. Dziewczyna była tuż obok niego, bez matki, do tego ktoś się podaje za nią i jeszcze nie ma za bardzo jak się pogadać, by nie wyglądać na obłąkanego. Kuma wyciągnął z plecaka zeszyt, a chwilę później ołówek. Ułożył na stole i miał już coś pisać tylko zdał sobie sprawę, że takie dziecko pewnie nawet nie potrafi odczytać literek, a co dopiero ułożyć z nich jakiś większy sens. Zerknął w lewo, w prawo, nikt nie widzi? - zepchnął ołówek pod stół, gdzie siedziała dziewczynka, oczywiście by podnieść narzędzie do pisania, jakżeby inaczej!
-To gdzie ona jest w takim razie malutka?
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Gdy próbujesz zachowywać się normalnie, udawać że nie jesteś po prostu kolejnym świrem, który chodzi z pojemnikiem na piasek po wioskach, który nie wyróżnia się wiekiem na tle całej reszty bachorów, i kiedy próbujesz skrycie zerknąć do dzieciaka, ale ten zaczyna swoją opowieść, która zdecydowanie jest za długa jak na zwykłe podniesienie ołówka. Kuroi musiał więc spędzić tam chwilę, wysłuchując historii o chorej matce. Choroba cóż... no przykra sprawa, a jeszcze gorsza, jeżeli rodzina nie za bardzo chce ze sobą współpracować i wychodzi z tego taki oto potworek. Nie wyjaśniało to jednak jednej rzeczy, czyli co takiego robi tutaj ten berbeć i czemu nie jest z babcią, ojcem czy kij go wie jeszcze z kim. Chciał uspokoić dziewczynkę, by nie nawijała jakby ją nakręcili, ale usłyszał dźwięk. Chrząknięcie - od razu wyrwał się spod stołu z ołówkiem w ręku, zupełnie jakby to miało być jego wyczyn roku. Zrobione, już więcej nie potrzeba, mogę iść położyć się spać i obudzić znowu za rok.
-Ha! Mam! - wykrzyknął uradowany pokazując bratu karczmarza ołówek znajdujący się w jego ręku - A poproszę, przyda się. Jeżeli możesz, to przygotuj jeszcze pokój. Powoli robi się późno, a nie chcę tu przesiedzieć nocy - dodał bez żadnego "panie" ani nic w tym rodzaju. Uratował mu cztery litery, pomógł z hazardem, więc miał do tego prawo. No i jeszcze uratował mu życie, ale to akurat drobnostka, bo kto by się nim przejmował. Miał jednak problem taki, że dziewczynka nadal znajdowała się pod spodem i musiał ją stamtąd jakoś wydostać. Musiał ją zabrać do rodziny, najpewniej do matki, bo ta skoro chora, to nie powinna się nigdzie wybierać. To wydawało się najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji. Pytanie tylko komu i do czego była potrzebna malutka? Czyżby dziewczynka także miała owe magiczne oczy i potrafiła odnaleźć swoich? Gdy tylko brat karczmarza odszedł kawałek, Kuroi znowu się schylił pod stół i rzucił krótko
-Gdy tylko stąd pójdę, chodź za mną, dobrze? Zabierzemy Cię do mamy, nie martw się. - uśmiechnął się do niej i wyszedł spod stołu, by dokończyć spokojnie to, co mu zostało na stole. Miał tylko nadzieję, że nic się nie stanie i dziewczynka nie wpadnie w jakąś histerię. W sumie jak na zagubione dziecko była bardzo spokojna, nawet za spokojna jeżeli Kuroi miałby być szczery. Zwykle takie bachory drą się wniebogłosy, że słychać je na drugim końcu wioski. A tu proszę, taka niespodzianka.
-Ha! Mam! - wykrzyknął uradowany pokazując bratu karczmarza ołówek znajdujący się w jego ręku - A poproszę, przyda się. Jeżeli możesz, to przygotuj jeszcze pokój. Powoli robi się późno, a nie chcę tu przesiedzieć nocy - dodał bez żadnego "panie" ani nic w tym rodzaju. Uratował mu cztery litery, pomógł z hazardem, więc miał do tego prawo. No i jeszcze uratował mu życie, ale to akurat drobnostka, bo kto by się nim przejmował. Miał jednak problem taki, że dziewczynka nadal znajdowała się pod spodem i musiał ją stamtąd jakoś wydostać. Musiał ją zabrać do rodziny, najpewniej do matki, bo ta skoro chora, to nie powinna się nigdzie wybierać. To wydawało się najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji. Pytanie tylko komu i do czego była potrzebna malutka? Czyżby dziewczynka także miała owe magiczne oczy i potrafiła odnaleźć swoich? Gdy tylko brat karczmarza odszedł kawałek, Kuroi znowu się schylił pod stół i rzucił krótko
-Gdy tylko stąd pójdę, chodź za mną, dobrze? Zabierzemy Cię do mamy, nie martw się. - uśmiechnął się do niej i wyszedł spod stołu, by dokończyć spokojnie to, co mu zostało na stole. Miał tylko nadzieję, że nic się nie stanie i dziewczynka nie wpadnie w jakąś histerię. W sumie jak na zagubione dziecko była bardzo spokojna, nawet za spokojna jeżeli Kuroi miałby być szczery. Zwykle takie bachory drą się wniebogłosy, że słychać je na drugim końcu wioski. A tu proszę, taka niespodzianka.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Cóż, gdyby miało tutaj dość do jakichkolwiek rękoczynów, to raczej Kuroi nie schylałby się pod stół. Żebra chcąc nie chcąc mimo że pomagały utrzymać cały tors w jakimś większym ładzie, tak w niektórych czynnościach po prostu przeszkadzały i staruszek - co tu dużo mówić - po prostu by się tak nie zgiął. A były przecież łatwiejsze sposoby, nieprawdaż?
Karczmarz, a konkretniej jego bezimienny brat był miły, nie komentował niczego po prostu zrobił swoje. Tego w sumie powinno się wymagać od karczmarza. Czasami nie powinni mówić za wiele, po prostu robić swoje. Niektórzy potrzebowali rozmowy, wtedy też siedzieli za barem i wylewali swoje gorzkie żale, które nikomu w sumie nie były potrzebne. Ci jednak, którzy zasiadali przy stolikach woleli, by ich prywatność nie wyszła spoza tego ograniczonego obszaru. Przyjął dango, podziękował skinięciem głowy i usiadł wygodniej, by przyjrzeć się karczmie. Był już wieczór, ludzi nie powinno być tak wiele, a skoro malutka dodreptała aż tutaj, to powinna dać sobie radę przedostać się do pokoju, prawda? Dziabnął jedną kulkę i żuł ją rozmyślając jakie ma opcje do wyboru. Nie było tego za wiele, więc musiał zdać się na to, że dziewczynka da sobie radę sama. Jak przystało więc na odpowiedzialnego dorosłego wszystko zrzucił na karb dzieciaka. NIECH SE RADZI! Skoro nie potrafi dojść do pokoju tuż za nim, to jak miał ją przetransportować bezpiecznie do matki? Dotarła tutaj, to dotrze i tam! - takim oto sposobem Kuma wszystko sobie wytłumaczył i... czy trzeba było coś więcej dodać? Dumny z siebie dokończył posiłek ignorując szturchanie. Młodziutka spokojnie, tutaj dorośli robią dorosłe rzeczy i dzieci się nie wtrącają teraz - powiedział jego wewnętrzny głos, którego nikt nie mógł usłyszeć, a jeśli potrafił, to miał coś nie tak z głową. Wsunął ostatnią kulkę do ust, odbeknął sobie i odsunął krzesło. Dziewczynka miała swój znak, na który powinna zacząć działać! W razie czego Kuma pozwolił, by wsunęła się pod jego płaszcz i poruszała się pomiędzy nogami. Pewnie jest na tyle mała, że nie będzie mu przeszkadzać w chodzeniu, a gdy zasunie płaszcz to powinien spokojnie zakryć i ją i siebie. Potem ruszył do pokoju mając nadzieję, że tam w końcu będzie mógł pomyśleć co dalej. Pytanie co zrobisz staruszku, gdy dziewczynka będzie u Ciebie, a Kaori przyjdzie po swojej zmianie - dodał wewnętrzny diabełek Kumy, lecz ten tylko uśmiechnął się zadziornie i szedł dalej.
Karczmarz, a konkretniej jego bezimienny brat był miły, nie komentował niczego po prostu zrobił swoje. Tego w sumie powinno się wymagać od karczmarza. Czasami nie powinni mówić za wiele, po prostu robić swoje. Niektórzy potrzebowali rozmowy, wtedy też siedzieli za barem i wylewali swoje gorzkie żale, które nikomu w sumie nie były potrzebne. Ci jednak, którzy zasiadali przy stolikach woleli, by ich prywatność nie wyszła spoza tego ograniczonego obszaru. Przyjął dango, podziękował skinięciem głowy i usiadł wygodniej, by przyjrzeć się karczmie. Był już wieczór, ludzi nie powinno być tak wiele, a skoro malutka dodreptała aż tutaj, to powinna dać sobie radę przedostać się do pokoju, prawda? Dziabnął jedną kulkę i żuł ją rozmyślając jakie ma opcje do wyboru. Nie było tego za wiele, więc musiał zdać się na to, że dziewczynka da sobie radę sama. Jak przystało więc na odpowiedzialnego dorosłego wszystko zrzucił na karb dzieciaka. NIECH SE RADZI! Skoro nie potrafi dojść do pokoju tuż za nim, to jak miał ją przetransportować bezpiecznie do matki? Dotarła tutaj, to dotrze i tam! - takim oto sposobem Kuma wszystko sobie wytłumaczył i... czy trzeba było coś więcej dodać? Dumny z siebie dokończył posiłek ignorując szturchanie. Młodziutka spokojnie, tutaj dorośli robią dorosłe rzeczy i dzieci się nie wtrącają teraz - powiedział jego wewnętrzny głos, którego nikt nie mógł usłyszeć, a jeśli potrafił, to miał coś nie tak z głową. Wsunął ostatnią kulkę do ust, odbeknął sobie i odsunął krzesło. Dziewczynka miała swój znak, na który powinna zacząć działać! W razie czego Kuma pozwolił, by wsunęła się pod jego płaszcz i poruszała się pomiędzy nogami. Pewnie jest na tyle mała, że nie będzie mu przeszkadzać w chodzeniu, a gdy zasunie płaszcz to powinien spokojnie zakryć i ją i siebie. Potem ruszył do pokoju mając nadzieję, że tam w końcu będzie mógł pomyśleć co dalej. Pytanie co zrobisz staruszku, gdy dziewczynka będzie u Ciebie, a Kaori przyjdzie po swojej zmianie - dodał wewnętrzny diabełek Kumy, lecz ten tylko uśmiechnął się zadziornie i szedł dalej.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Sam zdziwił się jak to wszystko sprawnie poszło. Przeszedł do swojego pokoju nie naruszając niczyjego spokoju, a do tego nikt się nie darł, że "Panie, jakieś dziecko za Tobom idziem!" czy coś takiego. Pewnie znalazłaby się niejedna osoba poruszona historią matki, która szuka swojego dziecka, a tu nagle jakieś zbłąkane dziecko się odnajduje! Co z tego, że malutka nie była wcale jej córką, kto by się takimi rzeczami przejmował w końcu to dziecko. No właśnie... czy malutka mogłaby kłamać? Nie była taka niewinna, w sumie uciekła od swoich opiekunów, tak więc czy nie mogłaby nagiąć nieco prawdy, by wyjść na tym lepiej? To było bardziej jak prawdopodobne, jednak Kuma miał w głowie jedno - skoro uciekła, to było coś nie tak, skoro chce iść w dane miejsce, to dobrze je kojarzy i musi się tam też dobrze czuć. Nie wszystko było czarne i białe, wszystko pozostawało w odcieniach i takim świat właśnie widział staruszek.
Wszedł do pokoju, który był taki jak każdy inny. Zamknął za sobą zamek, czy to zasuwę czy cokolwiek co blokowało drzwi. Odłożył gurdę, gdzieś w kąt, by nie przeszkadzała, zdjął płaszcz, w sumie wszystko co nie było na tę chwilę potrzebne pozostając w spodniach i koszulce. Uniósł brew widząc jak młoda pakuje się na łóżko bez żadnych zahamowań, ale zaraz machnął ręką. To dziecko, jeszcze nie wie o wielu rzeczach. W sumie nie różniła się wiele od młodej Kaguyi, którą spotkał na swojej drodze. Nadal była w tym wszystkim jeszcze iskra niewinności, zaufania do świata, który sam gubił się w swoich kłamstwach.
-A jak mógłbym jej pomóc? - spytał, bo nie wiedział czy choroba to jedyny problem, który by jej dotyczył. Już same stosunki pomiędzy członkami rodziny były zagmatwane, a już nawet nie chciał myśleć jak ich sytuacja przedstawiała się na innych płaszczyznach. Usiadł koło niej i uśmiechnął się szczerze.
-To teraz mi powiedz gdzie jest Twoja mama. Jakoś będziemy musieli się do niej dostać.
Wszedł do pokoju, który był taki jak każdy inny. Zamknął za sobą zamek, czy to zasuwę czy cokolwiek co blokowało drzwi. Odłożył gurdę, gdzieś w kąt, by nie przeszkadzała, zdjął płaszcz, w sumie wszystko co nie było na tę chwilę potrzebne pozostając w spodniach i koszulce. Uniósł brew widząc jak młoda pakuje się na łóżko bez żadnych zahamowań, ale zaraz machnął ręką. To dziecko, jeszcze nie wie o wielu rzeczach. W sumie nie różniła się wiele od młodej Kaguyi, którą spotkał na swojej drodze. Nadal była w tym wszystkim jeszcze iskra niewinności, zaufania do świata, który sam gubił się w swoich kłamstwach.
-A jak mógłbym jej pomóc? - spytał, bo nie wiedział czy choroba to jedyny problem, który by jej dotyczył. Już same stosunki pomiędzy członkami rodziny były zagmatwane, a już nawet nie chciał myśleć jak ich sytuacja przedstawiała się na innych płaszczyznach. Usiadł koło niej i uśmiechnął się szczerze.
-To teraz mi powiedz gdzie jest Twoja mama. Jakoś będziemy musieli się do niej dostać.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Etsuya mielił w ustach resztę posiłku, starając skupić się na dwóch rzeczach jednocześnie. Bardzo nie lubił kiedy przeszkadzano mu w jedzeniu, jednakże była to jedna z niewielu sytuacji, w której zupełnie stracił apetyt i poruszał ustami niemalże się do tego zmuszając. Według zaleceń młodzieńca Harumi zadecydowała się przesiać słowa nieznajomej przez jeszcze jedną warstwę weryfikującą prawdomówność. Pytanie zadane zostało wystarczająco dobrze, aby ten podniósł wzrok z talerza, będąc ciekawym zarówno reakcji jak i samej odpowiedzi kobiety. Wcześniej zaproponowane przez nią rozwiązanie było nieco... dziwne, a ponadto kompletnie odbiegało od standardów, jakie przyjęto w rodzinnych stronach Hyuończyka. Był to jakiś znak? A może nieznajoma chciała pokazać jakieś piętno poddaństwa rodzinie białowłosej? Ostatecznie największe prawdopodobieństwo w jego mniemaniu miało to, że zwyczaje na pustyni były skrajnie odmienne od tych mu znanych, toteż nie zamierzał roztrząsać dłużej tej kwestii. Jedyne co się teraz liczyło to odpowiedź na zadane pytanie.
Wsłuchując się w słowa, które zaważyć miały o decyzji Harumi, przeskakiwał wzrokiem pomiędzy nimi obiema starając się domyślić, czy wszystko co było w nich zawarte zgadzało się z prawdą. Nastała chwila ciszy, podczas to której młodzieniec mógł łatwo domyślić się rozterki toczonej w głowie towarzyszki. Gęsta atmosfera była niemalże namacalna, a obecność obcej osoby, która wymuszała podjęcie decyzji w krótkim czasie wcale nie pomagała. Poproszony o odejście nieco na bok, Etsuya odgarnął ręką włosy do tylu i podpierając się o blat stołu powoli wstał z miejsca, a następnie udał w kierunku czekającej już na niego dziewczyny. Wzrok miał skierowany gdzieś w przestrzeń, trawiąc całą sytuację, której przed chwilą był świadkiem. Dopiero kiedy ta odezwała się do niego, skupił swój wzrok na jej twarzy.
- Sprawia jako-takie wrażenie - skomentował, przekazując w paru słowach swój osąd na temat nieznajomej. Rzadko kiedy brał coś za pewnik, a praca z nieobliczalnymi ludźmi nauczyła go ograniczać zaufanie do minimum - Jak dotąd historyjka ma ręce i nogi - dodał. Nastąpiła chwila pauzy charakterystyczna dla sposobu mówienia chłopaka, podczas której to można było się spodziewać, że dorzuci coś jeszcze - Jeżeli czujesz się niepewnie możesz zadać więcej pytań. Zastanów się też w jaki sposób ktoś obcy mógłby uzyskać takie informacje - rozwinął się nieco bardziej, a w jego oczach dało się dostrzec, że też jest w jakimś stopniu przejęty sytuacją. Kobieta szukała ich pewnie tygodniami, więc dłuższa wymiana zdań nie powinna zrobić jej różnicy. Ważyły się losy białowłosej, a w takich sytuacji ostrożności nigdy nie było za wiele. Etsuya żałował, że nie może dać Harumi zero-jedynkowej odpowiedzi, ale w gruncie rzeczy tylko ona była w stanie zweryfikować słowa kobiety.
Wsłuchując się w słowa, które zaważyć miały o decyzji Harumi, przeskakiwał wzrokiem pomiędzy nimi obiema starając się domyślić, czy wszystko co było w nich zawarte zgadzało się z prawdą. Nastała chwila ciszy, podczas to której młodzieniec mógł łatwo domyślić się rozterki toczonej w głowie towarzyszki. Gęsta atmosfera była niemalże namacalna, a obecność obcej osoby, która wymuszała podjęcie decyzji w krótkim czasie wcale nie pomagała. Poproszony o odejście nieco na bok, Etsuya odgarnął ręką włosy do tylu i podpierając się o blat stołu powoli wstał z miejsca, a następnie udał w kierunku czekającej już na niego dziewczyny. Wzrok miał skierowany gdzieś w przestrzeń, trawiąc całą sytuację, której przed chwilą był świadkiem. Dopiero kiedy ta odezwała się do niego, skupił swój wzrok na jej twarzy.
- Sprawia jako-takie wrażenie - skomentował, przekazując w paru słowach swój osąd na temat nieznajomej. Rzadko kiedy brał coś za pewnik, a praca z nieobliczalnymi ludźmi nauczyła go ograniczać zaufanie do minimum - Jak dotąd historyjka ma ręce i nogi - dodał. Nastąpiła chwila pauzy charakterystyczna dla sposobu mówienia chłopaka, podczas której to można było się spodziewać, że dorzuci coś jeszcze - Jeżeli czujesz się niepewnie możesz zadać więcej pytań. Zastanów się też w jaki sposób ktoś obcy mógłby uzyskać takie informacje - rozwinął się nieco bardziej, a w jego oczach dało się dostrzec, że też jest w jakimś stopniu przejęty sytuacją. Kobieta szukała ich pewnie tygodniami, więc dłuższa wymiana zdań nie powinna zrobić jej różnicy. Ważyły się losy białowłosej, a w takich sytuacji ostrożności nigdy nie było za wiele. Etsuya żałował, że nie może dać Harumi zero-jedynkowej odpowiedzi, ale w gruncie rzeczy tylko ona była w stanie zweryfikować słowa kobiety.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości