Bar "Szkarłatna speluna"
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Całe szczęście, bo piasek Kuroia bardzo łatwo dało się posprzątać. W sumie to wystarczyło trochę chakry i sam się upychał z powrotem do gurdy. Krótko, bezproblemowo i bez wkładania żadnego wysiłku w to, czyli tak jak Kuma lubił najlepiej. Odpowiedź "opryszków" nie za bardzo go zdziwiła, sam też by tak postąpił. Wygrali to wygrali, mimo że przez oszustwo to jednak nikt im tego nie udowodnił.
Wtem brat karczmarza obudził się niczym z jakiegoś letargu i chyba żyłka hazardzisty znowu się w nim obudził, bo tym razem chciał postawić dom swojej córki... Kuma popatrzył na niego jak na idiotę, który chce jeszcze więcej przegrać, ale to był jego wybór i nic staruszkowi do tego. No niby nic, bo jednak przyszedł tutaj z nim w jakimś celu, a nie tak po prostu na wycieczkę po zielsko. Kuma westchnął ciężko, popatrzył na tego głąba i zapytał:
-Jesteś pewien? - wypatrywał jakiejś niepewności, lecz to był chłopaczek uzależniony od hazardu, przecież nic tam takiego nie będzie. Z drugiej strony sam nie chciał urządzać tutaj burdy - to by w sumie było jako ostateczność, do której nie za bardzo chciał się uciekać.
-Jeżeli przegrasz zostaniesz z niczym, a jeszcze ktoś na tym ucierpi. Jeżeli jesteś pewny swojej wygranej, to zyskamy bardzo wiele. Rozumiem, że wy stawiacie karczmę w takim razie? - podpuścił go nieco, lecz dawał też do myślenia. Czekał także na ewentualną reakcją opryszków, którzy jeszcze nawet nie powiedzieli czy zgadzają się na taki układ. Czekał także, aż ta trójca święta przyzna się do tego, że stawiają karczmę na szali tego zakładu. Ewentualnie więcej, chociaż nie wiadomo czy ten domek nie był po prostu zbitkiem desek i gwoździ, które niedługo się zawalą....
Wtem brat karczmarza obudził się niczym z jakiegoś letargu i chyba żyłka hazardzisty znowu się w nim obudził, bo tym razem chciał postawić dom swojej córki... Kuma popatrzył na niego jak na idiotę, który chce jeszcze więcej przegrać, ale to był jego wybór i nic staruszkowi do tego. No niby nic, bo jednak przyszedł tutaj z nim w jakimś celu, a nie tak po prostu na wycieczkę po zielsko. Kuma westchnął ciężko, popatrzył na tego głąba i zapytał:
-Jesteś pewien? - wypatrywał jakiejś niepewności, lecz to był chłopaczek uzależniony od hazardu, przecież nic tam takiego nie będzie. Z drugiej strony sam nie chciał urządzać tutaj burdy - to by w sumie było jako ostateczność, do której nie za bardzo chciał się uciekać.
-Jeżeli przegrasz zostaniesz z niczym, a jeszcze ktoś na tym ucierpi. Jeżeli jesteś pewny swojej wygranej, to zyskamy bardzo wiele. Rozumiem, że wy stawiacie karczmę w takim razie? - podpuścił go nieco, lecz dawał też do myślenia. Czekał także na ewentualną reakcją opryszków, którzy jeszcze nawet nie powiedzieli czy zgadzają się na taki układ. Czekał także, aż ta trójca święta przyzna się do tego, że stawiają karczmę na szali tego zakładu. Ewentualnie więcej, chociaż nie wiadomo czy ten domek nie był po prostu zbitkiem desek i gwoździ, które niedługo się zawalą....
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
A czemu miał nie być pewien? W tej sytuacji do stracenia miał tylko to, że przegra z bandą patałachów. No i ewentualnie pomoże gościowi po raz kolejny przegrać swoje życie w karty ale hej! przecież nie mogło być aż tak źle, prawda? W sumie to nic nie mógł przegrać, a skoro wiedział że ma do czynienia z oszustami to nie miał zamiaru nic stawiać. Grali więc za dom córki brata karczmarza - czy tylko mnie mąciło się w głowie od tych zawiłości rodzinnych?
Trójka opryszków jak na szwendających się po mieście nierobów była całkiem nieźle wyposażona we wszystko, co było potrzebne do gry. Kuma nawet nie sprawdzał tego, co mu pokazywali. Skoro dawali mu to do rąk, to albo było prawdziwe, albo tak skomplikowane, że oszustwa nie dało się wykryć gołymi rękoma. Za alkohol podziękował, zwłaszcza po tym jak jedna z kelnerek zachowała się dosyć podejrzanie. Nie to żeby Kuma stronił od alkoholu, co to to nie. Po prostu musiał zachować trzeźwość umysłu i co tu dużo mówić - było ich trzech i w każdym momencie mogło się im coś odwidzieć i po prostu na niego rzucić. A przy odpowiedniej dozie alkoholu pewnie nawet staruszek by się nie zwlókł na czas i po prostu zdechłby nim by się zorientował co się dzieje.
-Zaczynajcie drodzy panowie, nie będę odbierać wam palmy pierwszeństwa - gestem ręki wskazał, by zaczynali. Gra się jakoś toczyła, punkty powolutku się nabijały, ale brat karczmarza jakoś nie za bardzo miał zamiar przejmować prowadzenie. Skończy się na tym, że przegra tą potyczkę nawet, jeżeli tamci nie zaczną oszukiwać. Za każdym razem, gdy punkty były zapisywane zerkał w kartkę, by pilnować tego, który prowadził punktację. Nie oczekiwał że od razu ktoś będzie kantować, ale patrząc na te parszywe mordy miał wątpliwości, czy na pewno każdy z nich umie liczyć powyżej pewnej wartości. Nawet nie zorientował się, gdy szermierz padł jak długi, a stoli wypierniczył się razem z nim. Podniósł głowę, by sprawdzić czy tamten chłopaczek jeszcze żyje.
-A temu co się stało?
Trójka opryszków jak na szwendających się po mieście nierobów była całkiem nieźle wyposażona we wszystko, co było potrzebne do gry. Kuma nawet nie sprawdzał tego, co mu pokazywali. Skoro dawali mu to do rąk, to albo było prawdziwe, albo tak skomplikowane, że oszustwa nie dało się wykryć gołymi rękoma. Za alkohol podziękował, zwłaszcza po tym jak jedna z kelnerek zachowała się dosyć podejrzanie. Nie to żeby Kuma stronił od alkoholu, co to to nie. Po prostu musiał zachować trzeźwość umysłu i co tu dużo mówić - było ich trzech i w każdym momencie mogło się im coś odwidzieć i po prostu na niego rzucić. A przy odpowiedniej dozie alkoholu pewnie nawet staruszek by się nie zwlókł na czas i po prostu zdechłby nim by się zorientował co się dzieje.
-Zaczynajcie drodzy panowie, nie będę odbierać wam palmy pierwszeństwa - gestem ręki wskazał, by zaczynali. Gra się jakoś toczyła, punkty powolutku się nabijały, ale brat karczmarza jakoś nie za bardzo miał zamiar przejmować prowadzenie. Skończy się na tym, że przegra tą potyczkę nawet, jeżeli tamci nie zaczną oszukiwać. Za każdym razem, gdy punkty były zapisywane zerkał w kartkę, by pilnować tego, który prowadził punktację. Nie oczekiwał że od razu ktoś będzie kantować, ale patrząc na te parszywe mordy miał wątpliwości, czy na pewno każdy z nich umie liczyć powyżej pewnej wartości. Nawet nie zorientował się, gdy szermierz padł jak długi, a stoli wypierniczył się razem z nim. Podniósł głowę, by sprawdzić czy tamten chłopaczek jeszcze żyje.
-A temu co się stało?
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Kuma potrząsnął głową widząc zachowanie wywalającego się typka. Z początku wydawało mu się to zwykłym wypadkiem, chociaż godzina była już konkretna i nie powinno go już nic trzymać. To wzbudziło jego podejrzenia, jednak nie przyłapał nikogo na gorącym uczynku i po prostu machnął ręką, by gra toczyła sie dalej. No i przypadeczkiem okularnik zaczynał prowadzić. Spojrzał na brata karczmarza współczując mu szczerze, bo nie zasłużył sobie na taki los... a może jednak tak? Hazard sprowadził go na dno i wydawało się, że miało być jeszcze gorzej, bo postawił dom swojego dziecka. W końcu jednak Kuma zaczął się domyślać o co się tutaj rozchodzi. Bacznie obserwował tego, który teraz miał rzucać, niech tamta dwójka sobie walczy. Przeciwnicy grali sobie w grę
Co i rusz, gdy przeciwnicy mieli rzucać, zaczynali robić raban. Nie sądził, że podmienili kości, czy też używali chakry, lecz mogli po prostu je obrócić. Kuma ułożył ręce na stole, pochylił się do nich i przesunął wzrokiem po każdym.
-Wstyd chłopaki, wstyd. Czy moglibyśmy się uspokoić i nie latać jak pawiany, nie rzucać się co chwila i nie prowokować? Ja wiem że każdy chce tu wygrać, ale żeby w tak oczywisty sposób? Panowie... - potem spojrzał na brata karczmarza, który jak widać nie nadawał się do gry, bo określenie pokerowa twarz pasowała do niego jak pięść do nosa - czyli idealnie, ale nie dla właściciela ówże nosa. W sumie to sam teraz ich prowokował, może któryś z nich się wysypie, albo zaatakuje, wtedy biedny Kuma musiałby się bronić, a plan z rozsmarowaniem tej trójki nadal był w sumie aktualny.
Co i rusz, gdy przeciwnicy mieli rzucać, zaczynali robić raban. Nie sądził, że podmienili kości, czy też używali chakry, lecz mogli po prostu je obrócić. Kuma ułożył ręce na stole, pochylił się do nich i przesunął wzrokiem po każdym.
-Wstyd chłopaki, wstyd. Czy moglibyśmy się uspokoić i nie latać jak pawiany, nie rzucać się co chwila i nie prowokować? Ja wiem że każdy chce tu wygrać, ale żeby w tak oczywisty sposób? Panowie... - potem spojrzał na brata karczmarza, który jak widać nie nadawał się do gry, bo określenie pokerowa twarz pasowała do niego jak pięść do nosa - czyli idealnie, ale nie dla właściciela ówże nosa. W sumie to sam teraz ich prowokował, może któryś z nich się wysypie, albo zaatakuje, wtedy biedny Kuma musiałby się bronić, a plan z rozsmarowaniem tej trójki nadal był w sumie aktualny.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Wystarczyło trochę czasu, by cały ten burdel poukładać w całość i wysunąć jakieś wnioski. Widział jak jeden z nich podmienia kostki i generalnie nie zachowuje się zbyt dżentelmeńsko. Teraz wypadałoby coś z tym zrobić i w sumie to nasz kochany piaskowy dziadek widział jeden sposób. Skoro nie była to iluzja albo po prostu nie potrafili jej rzucić na więcej niż jedną osobę na raz - to kostki musiały istnieć i trzeba je było tylko wyrzucić na stół. Kuroi uśmiechnął się pod nosem i rozsiadł wygodniej na krześle. Pokiwał palcem tak jak nauczyciel, który przyłapał swojego ucznia na gorącym uczynku.
-Może faktycznie, cóż nie każdy ma szczęście w hazardzie. Dlatego też jedni nie grają, a inni z kolei wolą uciec się do trochę mniej moralnych rozwiązań - wzruszył ramionami i westchnął ciężko, po czym wykorzystał piasek z gurdy, który się rozsypał, albo był za nimi, by po prostu przesunąć go w miejsce, gdzie znajdowały się kostki i wyszarpać je siłą z rękawa okularnika. Czy to po prostu rozsunąć rękaw, czy to nawet złapać je niczym w piaskową trumnę bez zgniatania i po prostu wyrzucić na stół. Jeżeli to mu się uda, to pochyli się do nich i "dyskretnie" powie:
-Słuchajcie... uznajmy tak. My udamy że oszustwa nie było. Wy uznacie, że wygraliśmy tę partię i rozejdziemy się do domów. Wy nie tracicie honoru na dzielnicy, my odzyskamy co nasze i każdy będzie szczęśliwy! Piękny układ, prawda? - i wskaże na kości, które będą w większej ilości sztuk niż poprzednio. I któraś z nich będzie wypadać inaczej, niżeli reszta z nich. Kuma wolał załatwić to w taki sposób, a nie ruszać do boju z opryszkami i robić tutaj burdelu. Wydawało mu się to po prostu bardziej poprawne. Przynajmniej każdy wyjdzie z twarzą w tej sytuacji, a oni nawet mogą wyjść na kozaków, że grali o takie stawki. Czego chcieć więcej, czyż nie?
-Może faktycznie, cóż nie każdy ma szczęście w hazardzie. Dlatego też jedni nie grają, a inni z kolei wolą uciec się do trochę mniej moralnych rozwiązań - wzruszył ramionami i westchnął ciężko, po czym wykorzystał piasek z gurdy, który się rozsypał, albo był za nimi, by po prostu przesunąć go w miejsce, gdzie znajdowały się kostki i wyszarpać je siłą z rękawa okularnika. Czy to po prostu rozsunąć rękaw, czy to nawet złapać je niczym w piaskową trumnę bez zgniatania i po prostu wyrzucić na stół. Jeżeli to mu się uda, to pochyli się do nich i "dyskretnie" powie:
-Słuchajcie... uznajmy tak. My udamy że oszustwa nie było. Wy uznacie, że wygraliśmy tę partię i rozejdziemy się do domów. Wy nie tracicie honoru na dzielnicy, my odzyskamy co nasze i każdy będzie szczęśliwy! Piękny układ, prawda? - i wskaże na kości, które będą w większej ilości sztuk niż poprzednio. I któraś z nich będzie wypadać inaczej, niżeli reszta z nich. Kuma wolał załatwić to w taki sposób, a nie ruszać do boju z opryszkami i robić tutaj burdelu. Wydawało mu się to po prostu bardziej poprawne. Przynajmniej każdy wyjdzie z twarzą w tej sytuacji, a oni nawet mogą wyjść na kozaków, że grali o takie stawki. Czego chcieć więcej, czyż nie?
Ukryty tekst
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Gdy tylko kostki pojawiły się na stole poczuł jak czuje dobrze na serduszku. Miny opryszków były warte tego całego zachodu, a Kuma czuł, że to co robił było dobre. Nikt nie musiał ucierpieć, nikt nie musiał siłą dochodzić do swoich celów. Wszystko szło jak z płatka, teraz wystarczyło tylko odejść z bratem karczmarza do odzyskanej posiadłości, wypić szklaneczkę czegoś zimnego i odebrać wypłatę. Jego propozycja może nie była najlepsza, bo mógł ugrać dużo więcej. To oni mieli tutaj atut w ręku i mogli grać zwiększając stawkę. Byli członkami mafii, nie mogli sobie pozwolić na to, by ich oszustwo wyszło na jaw. To nie kostki były problemem, pewnie co drugi tutaj oszukiwał mniej lub bardziej. Problemem było to, że ktoś ich na tym przyłapał, a to już było niedopuszczalne. Nieostrożne jednostki mogły stanowić niebezpieczeństwo dla całej grupy
-Tego nie mogę zapewnić, jest w końcu wolnym człowiekiem - popatrzył na brata i odetchnął, bo przynajmniej na tą chwilę nie zmarnuje życia kolejnym ludziom. Może to będzie dla niego nauczka, by się nie miesząc w sprawy, które go przerastają. Hazard bywa sympatyczny, jednak gdy nie masz co postawić staje się naprawdę niebezpieczny. Zwłaszcza w momentach, gdy stawki stają się duże i mieszany jest do tego los ludzi postronnych. W sumie to miał nadzieję, że ta powiedzmy pogróżka da mu do myślenia i nigdy więcej nie postawi miejsca tam, gdzie hazard to codzienność. Wszystko byłoby piękne, prawda? Niestety jednak plany często mijają się z rzeczywistością i zwykle na samym końcu okazuje się, że wszystko poszło inaczej. Kuma był zadowolony, że wszystko szło zgodnie z jego planem, że opryszki pójdą sobie w cholerę i nigdy więcej się już nie zobaczą. Już pierwsze dwa słowa szermierza sprawiły, że w głowie Kumy zapaliła się taka czerwona lampeczka, która sygnalizowała jedno - walcz lub uciekaj. Odwrócił się w jego stronę, widział jak tamten już atakuje. Kuma nie miał wiele czasu, wyciągnął rękę w kierunku przeciwnika i posłał na niego piasek. Ten człowiek wzbudził w nim pierwszy raz od dawna agresję. Ostatni raz czuł to podczas wojny z Haretsu. Zawsze musiał pojawić się ktoś, kto wszystko spieprzy, zaprzepaści. Piasek miał jednak przygnieść go do ściany, a nie zabić. Stąd też Kuma wyciągnął dłoń, ale nie zaciskał jej.
-Spieprzać mi stąd póki wam życie miłe! - to nie było zwykłe zawołanie, to był krzyk. Krzyk, który dawno nie wydobył się z jego gardła, którego w sumie nawet sam nie poznał. Jeżeli będzie potrzeba połamie temu gościowi wszystkie kości, ale pozostawi go przy życiu jako przykład dla reszty. Gdzieś tam pojawiła się myśl, że nie ma miejsca dla takich ludzi, że z łatwością zaciśnie rękę, tak samo prosto piasek zaciśnie się na ciele chłopaczka. Zawsze przerażała go myśl, że czyjeś życie może zależeć od tak małej rzeczy jak ruch dłonią. Czasem jednak nie było innego wyjścia.
-Tego nie mogę zapewnić, jest w końcu wolnym człowiekiem - popatrzył na brata i odetchnął, bo przynajmniej na tą chwilę nie zmarnuje życia kolejnym ludziom. Może to będzie dla niego nauczka, by się nie miesząc w sprawy, które go przerastają. Hazard bywa sympatyczny, jednak gdy nie masz co postawić staje się naprawdę niebezpieczny. Zwłaszcza w momentach, gdy stawki stają się duże i mieszany jest do tego los ludzi postronnych. W sumie to miał nadzieję, że ta powiedzmy pogróżka da mu do myślenia i nigdy więcej nie postawi miejsca tam, gdzie hazard to codzienność. Wszystko byłoby piękne, prawda? Niestety jednak plany często mijają się z rzeczywistością i zwykle na samym końcu okazuje się, że wszystko poszło inaczej. Kuma był zadowolony, że wszystko szło zgodnie z jego planem, że opryszki pójdą sobie w cholerę i nigdy więcej się już nie zobaczą. Już pierwsze dwa słowa szermierza sprawiły, że w głowie Kumy zapaliła się taka czerwona lampeczka, która sygnalizowała jedno - walcz lub uciekaj. Odwrócił się w jego stronę, widział jak tamten już atakuje. Kuma nie miał wiele czasu, wyciągnął rękę w kierunku przeciwnika i posłał na niego piasek. Ten człowiek wzbudził w nim pierwszy raz od dawna agresję. Ostatni raz czuł to podczas wojny z Haretsu. Zawsze musiał pojawić się ktoś, kto wszystko spieprzy, zaprzepaści. Piasek miał jednak przygnieść go do ściany, a nie zabić. Stąd też Kuma wyciągnął dłoń, ale nie zaciskał jej.
-Spieprzać mi stąd póki wam życie miłe! - to nie było zwykłe zawołanie, to był krzyk. Krzyk, który dawno nie wydobył się z jego gardła, którego w sumie nawet sam nie poznał. Jeżeli będzie potrzeba połamie temu gościowi wszystkie kości, ale pozostawi go przy życiu jako przykład dla reszty. Gdzieś tam pojawiła się myśl, że nie ma miejsca dla takich ludzi, że z łatwością zaciśnie rękę, tak samo prosto piasek zaciśnie się na ciele chłopaczka. Zawsze przerażała go myśl, że czyjeś życie może zależeć od tak małej rzeczy jak ruch dłonią. Czasem jednak nie było innego wyjścia.
Ukryty tekst
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
/ mgowskie ZT dla Kuroia
No i koniec! Jak pójdziesz do tej karczmy, to właściciel ci opowie co się działo u drugiej ścieżki, możesz więc uznać, że masz o tym wiedzę. No i gratuluje zakończenia pełnym sukcesem! <3 Powodzenia i zapraszam dalej do siebie kappa
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Speluna czy też nie, ale przynajmniej był to jakiś krok naprzód. Tu nie chodziło o miejsce, które jest ładne, piękne i wszędzie są kwiatki, chociaż w zimie ciężko było o takowe. Niestety był jednak dosyć wcześnie, bowiem gdy tylko wszedł do lokalu to obsługa dopiero go sprzątała. To byli Ci, którzy zostali z poprzedniej zmiany i kończyli swoją robotę, czy tamta nie dała rady i poranna zajmowała się czyszczeniem? Kuroi jednak wszedł do środka mimo dosyć mocnego sprzeciwu kobiety. Ot po prostu nie chciało mu się czekać, aż ktoś łaskawie otworzy mu drzwi. Skinął jej głową na powitanie, na pytanie czy to jego pokręcił przecząco głową, chociaż zaraz zdał sobie sprawę, że to nie było zbyt rozsądne. Jeszcze będzie podejrzewany o kradzież dzieci, podepną to pod jego kontaktami z mafią i w ogóle będzie miał w tym mieście nieciekawie.
-Chwilowo się nią opiekuje. Nie jest złą, jeżeli mam być szczery - uśmiechnął się do niej i usiadł przy ladzie i tak też wskazał dziewczynce. Dokładniej rzecz biorąc położył jej rękę na ramieniu i zachęcił do tego, by nie czuła sie w niebezpieczeństwie. To miejsce nie było złe, tylko niedopieszczone. Gdyby taki przybytek ustawić w innej dzielnicy i porządnie wysprzątać to pewnie by coś z tego było -Wybierz co chcesz, ja zapłacę - dodał, po chwili. Rozsiadł się wygodniej, ułożył ręce na barze i pochylił się nieco do przodu.
-Mam sprawę, inaczej bym chyba nie szukał, co kochaniutka? - uniósł chwilowo brew ku górze, zupełnie jakby pytał na poważnie. Wyglądało jednak na to, że złapał w końcu jakiś trop i to nie tylko jakiś, tylko naprawdę konkretny. Kobieta bowiem nie dość, że kojarzyła trójkę, która (jak się okazało) wącha teraz kwiatki od spodu. Mimo braku wielkich nadziei trafił bardzo dobrze. Okazywało się, że to dziewczę powoli zaczynało kumać czaczę i wiedziała, że staruszek łatwo nie odpuszcza. Kiwnął tylko głową twierdząco i dalej akcja potoczyła się sama. Wyprowadziła ich na korytarz. Kuroi popatrzył wzdłuż niego i na kluczyk, który trzymała kobieta. Z zamyślenia wyrwał go krzyk. Arashi? Swoją drogą kobieta pewnie pobudziła połowę ludzi w okolicy i teraz nie mieli najmniejszych szans zrobić tego trochę bardziej po cichu. Nie, nie chodziło o zabijanie.
-Dzięki - powiedział jej, po czym wyciągnął zapalniczkę, przekręcił kółkiem i pojawiło się niezbyt duże światełko, które chociaż trochę bardziej rozświetliło im przejście. Młodziutką wolał zabrać za sobą, by przypadkiem nie pojawiła się jakaś nawiedzona babcia czy też macocha i nie zabrały jej nim dotrą do celu - na nas już czas - imię Arashi nie za wiele mu mówiło, ale teraz już nie było wyjścia. Wziął malutką za rączkę i ruszył przed siebie dokładnie tak, jak powiedziała mu kobieta. Serce zabiło mu szybciej, bowiem... nie za bardzo wiedział czego oczekiwać. Jak mafia miała mu pomóc tutaj?
-Chwilowo się nią opiekuje. Nie jest złą, jeżeli mam być szczery - uśmiechnął się do niej i usiadł przy ladzie i tak też wskazał dziewczynce. Dokładniej rzecz biorąc położył jej rękę na ramieniu i zachęcił do tego, by nie czuła sie w niebezpieczeństwie. To miejsce nie było złe, tylko niedopieszczone. Gdyby taki przybytek ustawić w innej dzielnicy i porządnie wysprzątać to pewnie by coś z tego było -Wybierz co chcesz, ja zapłacę - dodał, po chwili. Rozsiadł się wygodniej, ułożył ręce na barze i pochylił się nieco do przodu.
-Mam sprawę, inaczej bym chyba nie szukał, co kochaniutka? - uniósł chwilowo brew ku górze, zupełnie jakby pytał na poważnie. Wyglądało jednak na to, że złapał w końcu jakiś trop i to nie tylko jakiś, tylko naprawdę konkretny. Kobieta bowiem nie dość, że kojarzyła trójkę, która (jak się okazało) wącha teraz kwiatki od spodu. Mimo braku wielkich nadziei trafił bardzo dobrze. Okazywało się, że to dziewczę powoli zaczynało kumać czaczę i wiedziała, że staruszek łatwo nie odpuszcza. Kiwnął tylko głową twierdząco i dalej akcja potoczyła się sama. Wyprowadziła ich na korytarz. Kuroi popatrzył wzdłuż niego i na kluczyk, który trzymała kobieta. Z zamyślenia wyrwał go krzyk. Arashi? Swoją drogą kobieta pewnie pobudziła połowę ludzi w okolicy i teraz nie mieli najmniejszych szans zrobić tego trochę bardziej po cichu. Nie, nie chodziło o zabijanie.
-Dzięki - powiedział jej, po czym wyciągnął zapalniczkę, przekręcił kółkiem i pojawiło się niezbyt duże światełko, które chociaż trochę bardziej rozświetliło im przejście. Młodziutką wolał zabrać za sobą, by przypadkiem nie pojawiła się jakaś nawiedzona babcia czy też macocha i nie zabrały jej nim dotrą do celu - na nas już czas - imię Arashi nie za wiele mu mówiło, ale teraz już nie było wyjścia. Wziął malutką za rączkę i ruszył przed siebie dokładnie tak, jak powiedziała mu kobieta. Serce zabiło mu szybciej, bowiem... nie za bardzo wiedział czego oczekiwać. Jak mafia miała mu pomóc tutaj?
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Kroczek za kroczkiem, a kilka więcej dla malutkiej. Bach. Drzwi za nimi się zamknęły, znowu zrobiło się trochę ciemniej, jednak nikłe światło zapalniczki, a także i to w oddali dodawało jakoś otuchy. Zachęcił małą do ruszenia, nie powinna się teraz bać, a był przekonany, że ciemność nie dodawało jej obecnie otuchy. Kuroi stąpał uważnie patrząc pod nogi - głownie z tego powodu, by się nie wywrócić. Można było się spodziewać pułapek, tylko że... wtedy kobieta by go po prostu nie wpuściła, nie powiedziała o tym miejscu. A może jednak chcieli go uciszyć i dlatego znalazł się w tym korytarzu?
-Szlag - zaklął pod nosem zdając sobie sprawę że jednak nie do końca może być w najlepszej sytuacji. No i tego ten głos. Droga nie była jednak tak długa, jak sądził. Obstawiał jakieś połączenie pomiędzy budynkami ciągnące się przez dłuższy czas, by nie można było tam łatwo dotrzeć. A tu proszę - znaleźli się razem w pomieszczeniu z facetem o dosyć nikłej posturze, do tego jeszcze w fotelu, co go optycznie bardziej pomniejszało. Odruchowo popatrzył po pokoju - nie było tu za wiele. Przynajmniej nic takiego, co by mogło przykuć jego uwagę od razu. Bowiem ten ogrom szaf był przytłaczający i gdy tylko usłyszał swoje imię wiedział co takiego się tam znajduje. Czy to było rozsądne pokazywać mu taką stertę mafijnych dokumentów? Mógł przecież pozbyć się tego mężczyzny, zapieczętować je wszystkie i pokazać władzom, czy też nawet i konkurencji.
-Dobry, a owszem. - odwzajemnił wzrok, usiadł i spojrzał na pochodnię - To na pewno bezpieczne? Obstawiam że pomieszczenie nie jest tak szczelne, dlatego da się tutaj oddychać, ale no... jakieś wiaderko z wodą? - zapytał, wskazując uprzednio wspomniane już wcześniej źródełko światła. Swoje zaś zgasił i schował bezpiecznie do kieszonki. Płomyczek zdławił się w momencie, gdy zapalniczka się zamknęła.
-Wybacz Panie, ale prócz imienia, które wykrzyczała pewna osóbka na wejściu nie wiem z kim mam do czynienia. Za to jeżeli chodzi o wspomnianą dziewczynkę, to interesuje mnie przypadek jej matki. W każdym tego słowa znaczeniu. - rozsiadł się wygodniej i przesunął wzrokiem jeszcze raz po pokoju. Znalazłby tutaj faktycznie coś, co by znalazło jego zainteresowanie?
-Szlag - zaklął pod nosem zdając sobie sprawę że jednak nie do końca może być w najlepszej sytuacji. No i tego ten głos. Droga nie była jednak tak długa, jak sądził. Obstawiał jakieś połączenie pomiędzy budynkami ciągnące się przez dłuższy czas, by nie można było tam łatwo dotrzeć. A tu proszę - znaleźli się razem w pomieszczeniu z facetem o dosyć nikłej posturze, do tego jeszcze w fotelu, co go optycznie bardziej pomniejszało. Odruchowo popatrzył po pokoju - nie było tu za wiele. Przynajmniej nic takiego, co by mogło przykuć jego uwagę od razu. Bowiem ten ogrom szaf był przytłaczający i gdy tylko usłyszał swoje imię wiedział co takiego się tam znajduje. Czy to było rozsądne pokazywać mu taką stertę mafijnych dokumentów? Mógł przecież pozbyć się tego mężczyzny, zapieczętować je wszystkie i pokazać władzom, czy też nawet i konkurencji.
-Dobry, a owszem. - odwzajemnił wzrok, usiadł i spojrzał na pochodnię - To na pewno bezpieczne? Obstawiam że pomieszczenie nie jest tak szczelne, dlatego da się tutaj oddychać, ale no... jakieś wiaderko z wodą? - zapytał, wskazując uprzednio wspomniane już wcześniej źródełko światła. Swoje zaś zgasił i schował bezpiecznie do kieszonki. Płomyczek zdławił się w momencie, gdy zapalniczka się zamknęła.
-Wybacz Panie, ale prócz imienia, które wykrzyczała pewna osóbka na wejściu nie wiem z kim mam do czynienia. Za to jeżeli chodzi o wspomnianą dziewczynkę, to interesuje mnie przypadek jej matki. W każdym tego słowa znaczeniu. - rozsiadł się wygodniej i przesunął wzrokiem jeszcze raz po pokoju. Znalazłby tutaj faktycznie coś, co by znalazło jego zainteresowanie?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości