Gdzieś w mieście
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Gdzieś w mieście
Zlokalizować sprawcę wyrzucanego kunai'a wcale nie okazywało się tak proste jak Terumi myślał. Czy to był mężczyzna w płaszczu? Cóż w dłoni dalej posiadał swój egzemplarz, a to mogła być tylko zmyłka. Przynajmniej mógł się przekonać o niezwykle zwinnych ruchach mężczyzny, który obrócił się z sporą gracją i złapał lecącą broń przyglądając się jej, a następnie odrzucił. Tak, aby nic nie mogło się stać Hikariemu, ale ten szybko go złapał i po prostu rzucił w wóz wbijając go w deski wcześniej upewniając się, że nikogo nie trafi. Nie miał zamiaru chować tego jako dodatkowego ekwipunku, nie pozwalała mu na to jego duma. Mimo to musiał w pewnym sensie przyznać się do porażki, zamachowcem mógł być zarówno on jak i kobieta. Wątpił w taki wybryk tego wystraszonego chłopaka, ale w takim przypadku wszystko jest możliwe. W tym momencie lepiej było nie odrzucać nikogo i mieć się na ostrożności cały czas. Jak pokazuje ten rzut kunai'em gospodarze nie przejmują się bardzo co się stanie przed pojedynkami. Ciekawe jak pomiędzy nimi.
Yogańczyk oczywiście udał się po tej sytuacji razem z swoją grupą do środka rezydencji. Znaleźli się w holu, gdzie było wielu uczestników, parę osób towarzyszących oraz pewnie ludzie organizatorów. Ostatecznie zebrał się niezły tłum w którym wyróżniało się parę osób. Dziewczyna w lekkiej sukience, która mogła wabić kształtami, ale odrzucała od razu flirtowaniem co chwila z nowym chłopakiem. Oczywiście wśród mężczyzn musiała znaleźć się podobny odpowiednik, który każdą panienkę obdarowywał papierowym kwiatkiem. Normalnie wyglądało to jakby starszy brat nauczył go jednej sztuczki podrywu, a teraz ten próbuje u każdej. Nie musiał długo czekać, aż ktoś od gospodarzy zacznie całą imprezę zapraszając samych zawodników do środka. Przed odejściem uśmiechnął się do Inoshi.
- Na mnie pora, zobaczymy się po wszystkim.
Hikari ruszył w głąb budynku zapamiętując trasę, ostatecznie wolał się tutaj nie zgubić. Dodatkowo życie nigdy nie wie co przyniesie przyszłość. Ciężko nie było, po paru zakrętach zeszli do piwnicy, gdzie znaleźli piękną salę pełną wina. Niestety to nie jest ten ulubiony rodzaj alkoholu, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Ostatecznie dobrymi procentami Terumi nigdy by nie pogardził, a tutaj musiały być dobre roczniki. Ciekawe czy znalazłby coś sprzed 300 roku, jak to musiało smakować. Nie udało się temu przyjrzeć, bo nagle poczuł, że każdy krok staje się coraz cięższy. Skupił się na poszukiwaniu powodu takiego efektu, ale nie widział go nigdzie. Zostali zatrzymani przez przewodniczkę w momencie kiedy jeszcze jeden krok, a musiałby upaść na kolana. Przynajmniej posiadał takie uczucie. Nie wszyscy tutaj dotarli, ale natychmiast zapamiętał wzrokowo komu się udało. To będą trudniejsi rywale przy których lepiej będzie szczególnie uważać.
Ostatecznie Yogańczyk zapomniał, że główna nagroda miała zostać pokazana przed zawodami. Przypomniała mu o tym dopiero kobieta, mówiąca również, że to jej moc powoduje tutejszą anomalię. Nie trzeba było długo czekać aż drewniany panel został odsłonięty ukazujący wisiorek z zielonym kamieniem w środku. Biła od niego chakra, podobnie jak w przypadku tego co posiada na szyi. Możliwe, że pochodzą z jednej kolekcji. Na ten widok na jego twarzy pojawił się uśmiech, teraz był pewny, że musi zwyciężyć turniej. Pewnie nie był jedynym tak myślącym.
Yogańczyk oczywiście udał się po tej sytuacji razem z swoją grupą do środka rezydencji. Znaleźli się w holu, gdzie było wielu uczestników, parę osób towarzyszących oraz pewnie ludzie organizatorów. Ostatecznie zebrał się niezły tłum w którym wyróżniało się parę osób. Dziewczyna w lekkiej sukience, która mogła wabić kształtami, ale odrzucała od razu flirtowaniem co chwila z nowym chłopakiem. Oczywiście wśród mężczyzn musiała znaleźć się podobny odpowiednik, który każdą panienkę obdarowywał papierowym kwiatkiem. Normalnie wyglądało to jakby starszy brat nauczył go jednej sztuczki podrywu, a teraz ten próbuje u każdej. Nie musiał długo czekać, aż ktoś od gospodarzy zacznie całą imprezę zapraszając samych zawodników do środka. Przed odejściem uśmiechnął się do Inoshi.
- Na mnie pora, zobaczymy się po wszystkim.
Hikari ruszył w głąb budynku zapamiętując trasę, ostatecznie wolał się tutaj nie zgubić. Dodatkowo życie nigdy nie wie co przyniesie przyszłość. Ciężko nie było, po paru zakrętach zeszli do piwnicy, gdzie znaleźli piękną salę pełną wina. Niestety to nie jest ten ulubiony rodzaj alkoholu, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Ostatecznie dobrymi procentami Terumi nigdy by nie pogardził, a tutaj musiały być dobre roczniki. Ciekawe czy znalazłby coś sprzed 300 roku, jak to musiało smakować. Nie udało się temu przyjrzeć, bo nagle poczuł, że każdy krok staje się coraz cięższy. Skupił się na poszukiwaniu powodu takiego efektu, ale nie widział go nigdzie. Zostali zatrzymani przez przewodniczkę w momencie kiedy jeszcze jeden krok, a musiałby upaść na kolana. Przynajmniej posiadał takie uczucie. Nie wszyscy tutaj dotarli, ale natychmiast zapamiętał wzrokowo komu się udało. To będą trudniejsi rywale przy których lepiej będzie szczególnie uważać.
Ostatecznie Yogańczyk zapomniał, że główna nagroda miała zostać pokazana przed zawodami. Przypomniała mu o tym dopiero kobieta, mówiąca również, że to jej moc powoduje tutejszą anomalię. Nie trzeba było długo czekać aż drewniany panel został odsłonięty ukazujący wisiorek z zielonym kamieniem w środku. Biła od niego chakra, podobnie jak w przypadku tego co posiada na szyi. Możliwe, że pochodzą z jednej kolekcji. Na ten widok na jego twarzy pojawił się uśmiech, teraz był pewny, że musi zwyciężyć turniej. Pewnie nie był jedynym tak myślącym.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Gdzieś w mieście
Nigdy nie przewidzisz czy ktoś nie udawał słabszego, aczkolwiek ostatecznie nikt się nie spodziewał takiej anomalii w tej piwnicy. To uczucie było tak nagłe, niespodziewane, że ryzyko takie jest dość niewielkie prawdę mówiąc. Dowiedzieli się o fakcie dlaczego tak się dzieje dopiero po ich zatrzymaniu, co jeszcze zmniejsza takie prawdopodobieństwo. Tak czy inaczej Hikari nie zamierzał z innymi zawodnikami się bawić, ponieważ nie podeszli tak daleko jak on. Większość występujących tutaj specjalizuje się w zabijaniu przeciwników, chwila nieostrożności, a oni to wykorzystają. Kiedyś posiadał wymówkę w braku umiejętności, doświadczenia, bo to był tylko sparing, ale teraz musiał pokazać swoją jakość. Nie tylko dla wygrania głównej nagrody, ale to także będzie dobry sposób pokazać swoje umiejętności Inoshi.
Ekscytacja wisiorkiem przez tłum była więcej niżeli spodziewana. Gdyby to było pierwsze spotkanie Terumiego z takim czymś sam miałby identyczną reakcję. Co prawda zaskoczyła go moc, przez którą tak ciężko było stawiać kroki. Cieszył się, że jego czerwony braciszek założony na szyi nie posiadał takich dodatkowych efektów. Pewnie on podpalałby wszystko dookoła? Cóż, akurat tą część wykonał jego przyszły właściciel. Spalił całą posiadłość, którą rabował dla niby jakiejś sprawiedliwości. Stare czasy, których obecnie nie może zmienić. Co prawda dalej podjąłby się tej próby, ale wykonałby to wszystko zupełnie inaczej. Ta zdobycz jest zbyt cenna, aby mógł wybrać inną drogę. Dawno o tym nie myślał, bo wolał po prostu zapomnieć skupiając się na teraźniejszości. Ostatecznie co było to minęło, liczy się przyszłość.
Sądząc po kolorze Hikari domyślał się, że zieleń symbolizuje doton. Byłoby to dość naturalne, tak jak czerwień dla ognia. Zupełnie niczym jego oczy, gdzie jedno zielone symbolizuje krew Sanjin płynącą w żyłach, a czerwone Yogan. Kolejny przypadek, czy to wszystko było przeznaczeniem? Sam już czasem nie wiedział o wszystkim co się wydarzyło w jego życiu, ale mimo nie posiadania praktycznie znajomych zdobył uczennicę, poznał cesarza, silnego Sabaku, który do tej pory o nim pamięta. Może coś było mu przeznaczone jeszcze zrobić zanim umrze. Oczywiście na myśli tutaj miał połączyć szczep, ale z tych zamyśleń wyrwała go legenda o pewnej świątyni do której można się dostać dzięki tym błyskotkom. Było to bardzo interesujące, będzie trzeba pogrzebać o tym lepiej. Możliwe, że nawet zapytać o to organizatorów, bo teraz nie było czasu. Zaraz po tej informacji zostali zmuszeni do opuszczenia piwnicy i udania się do kolejnej sali. Yogańczyk wciąż rejestrował trasę jaką pokonywał i w głowie próbował zapamiętać to miejsce, przynajmniej aby wiedzieć w którym kierunku podążać do nagrody. Gdy przyszło do losowania numerków odczekał parę sekund, upewniając się, że nikt się nie wyrywa, a następnie sam wyszedł przed szereg. Cóż czekanie na ochotnika, który nigdy się nie zjawi nie ma sensu, a wolał przyśpieszyć wszystkie sprawy. Nie mógł się doczekać końca turnieju, ale również walk i sprawdzenia się. Jak bardzo się rozwinął. Najważniejsze jest jednak, że po napatrzeniu się na to całe leżące tutaj wino samemu zachciało mu się czegoś napić. Będąc tutaj nie będzie w stanie.
- Skoro nikt się nie zgłasza to mogę pójść na pierwszy ogień.
Ostatecznie wciąż to było tylko losowanie numerków i wcale nie oznaczało, że będzie walczył pierwszy.
Ekscytacja wisiorkiem przez tłum była więcej niżeli spodziewana. Gdyby to było pierwsze spotkanie Terumiego z takim czymś sam miałby identyczną reakcję. Co prawda zaskoczyła go moc, przez którą tak ciężko było stawiać kroki. Cieszył się, że jego czerwony braciszek założony na szyi nie posiadał takich dodatkowych efektów. Pewnie on podpalałby wszystko dookoła? Cóż, akurat tą część wykonał jego przyszły właściciel. Spalił całą posiadłość, którą rabował dla niby jakiejś sprawiedliwości. Stare czasy, których obecnie nie może zmienić. Co prawda dalej podjąłby się tej próby, ale wykonałby to wszystko zupełnie inaczej. Ta zdobycz jest zbyt cenna, aby mógł wybrać inną drogę. Dawno o tym nie myślał, bo wolał po prostu zapomnieć skupiając się na teraźniejszości. Ostatecznie co było to minęło, liczy się przyszłość.
Sądząc po kolorze Hikari domyślał się, że zieleń symbolizuje doton. Byłoby to dość naturalne, tak jak czerwień dla ognia. Zupełnie niczym jego oczy, gdzie jedno zielone symbolizuje krew Sanjin płynącą w żyłach, a czerwone Yogan. Kolejny przypadek, czy to wszystko było przeznaczeniem? Sam już czasem nie wiedział o wszystkim co się wydarzyło w jego życiu, ale mimo nie posiadania praktycznie znajomych zdobył uczennicę, poznał cesarza, silnego Sabaku, który do tej pory o nim pamięta. Może coś było mu przeznaczone jeszcze zrobić zanim umrze. Oczywiście na myśli tutaj miał połączyć szczep, ale z tych zamyśleń wyrwała go legenda o pewnej świątyni do której można się dostać dzięki tym błyskotkom. Było to bardzo interesujące, będzie trzeba pogrzebać o tym lepiej. Możliwe, że nawet zapytać o to organizatorów, bo teraz nie było czasu. Zaraz po tej informacji zostali zmuszeni do opuszczenia piwnicy i udania się do kolejnej sali. Yogańczyk wciąż rejestrował trasę jaką pokonywał i w głowie próbował zapamiętać to miejsce, przynajmniej aby wiedzieć w którym kierunku podążać do nagrody. Gdy przyszło do losowania numerków odczekał parę sekund, upewniając się, że nikt się nie wyrywa, a następnie sam wyszedł przed szereg. Cóż czekanie na ochotnika, który nigdy się nie zjawi nie ma sensu, a wolał przyśpieszyć wszystkie sprawy. Nie mógł się doczekać końca turnieju, ale również walk i sprawdzenia się. Jak bardzo się rozwinął. Najważniejsze jest jednak, że po napatrzeniu się na to całe leżące tutaj wino samemu zachciało mu się czegoś napić. Będąc tutaj nie będzie w stanie.
- Skoro nikt się nie zgłasza to mogę pójść na pierwszy ogień.
Ostatecznie wciąż to było tylko losowanie numerków i wcale nie oznaczało, że będzie walczył pierwszy.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Gdzieś w mieście
Powoli nadchodziła chwila prawdy, kiedy będzie mógł Terumi zmierzyć się z swoim przeciwnikiem. Wtedy dopiero też dowie się jaki poziom reprezentują przybywające tutaj osoby, bo wątpił, że pozwolą im oglądać pozostałe pojedynki. To zdradzałoby zbyt wiele szczegółów. Oczywiście nie narzekałby gdyby mógł pójść pierwszy, przynajmniej szybko miałby to z głowy. W losowaniu nigdy nie mógł przewidzieć kto będzie jego przeciwnikiem, równie pierwsza walka mogłaby być trudniejsza niżeli druga. Nie zapewniają ochrony widzów w wczesnych pojedynkach, bo chcą powstrzymać je przed zbyt wczesnym zakończeniem. Tutaj trzeba się wykazać głównie atrybutami fizycznymi zachowując chakrę na dalszą część przedstawienia. Wielka szkoda, że musi się tak wstrzymywać.
- Nie wypada tak pięknej damie odmawiać.
Słowa te były grzecznościowe, wypowiedziane z uśmiechem. Chociaż mogły też mieć w sobie coś prawdy, po prostu wcześniej się jej zbytnio nie przyglądał i nie oceniał. Hikari nie czekał z włożeniem ręki do środka urny wypełnionej zwitkami papierów. Miało to zabezpieczać zapewne przed oszustwami, na świecie jest wiele niezwykłych zdolności mogących zajrzeć do środka. Chociaż takiej sam nie posiadał, to nawet jeśli nie wykorzystałby do tego. Szkoda zachodu, prędzej czy później musiałby się zmierzyć z najsilniejszymi. Zostawienie w rękach losu paru spraw też nie jest wcale złe, a jemu po rozwinięciu karteczki ukazał się numer siedem. Nim cokolwiek powiedział kobieta prowadząca to wszystko wyjrzała tą cyfrę przez ramię i oznajmiła wszystkim więc wycofał się wgłąb tłumu.
Nie miał z tym numerem żadnych wspomnień, był mu on zupełnie obojętny. Jedyny ulubiony to osiem z względu na swoją symetryczność, ale nie uważał aby miało to jakiekolwiek znaczenie. Wszystko zależy od umiejętności i tylko najsilniejszy zmierzy się z mistrzem, albo taki co wygrał przez oszustwa. W tym też może komuś zabraknąć chakry, bo miał trudniejszych rywali co prawda... Cóż to się nazywa pech, który może dopaść również Terumiego. Choć ten najpewniej przez to, że jego uczennica coś przeskrobała. Spojrzał na tablicę, gdzie zostało zapisane tylko jego imię. Nikt nie posłużył się nazwiskiem, normalnie jakby ochrona praw osobowych dotarła nawet do świata mafii. Z drugiej strony rozumiał to i był temu wdzięczny. Nikt nie pozna jego zdolności przedwcześnie. Gdy wreszcie zabrakło w komorze losowania zwitków pierwsi uczestnicy zostali zaproszeni do pokoju, gdzie mieli 5 minut na przygotowanie. O dziwo druga partia, do której się zaliczał również miała się udać do innego pomieszczenia. Widać muszą płacić duże kary przedłużenia w karcie walk wieczoru. Nie narzekając udał się zgodnie z poleceniem do poczekalni z pozostałymi czterema zawodnikami. W środku widząc zastawiony stół rozejrzał się za alkoholem, ale nic takiego tutaj nie znalazł niestety. Ostatecznie zadowolił się jakimś ciastkiem siadając na uboczu i zastanawiając się nad osobami, które tutaj z nim przyszły. Głównie jak daleko dotarły w trakcie pokazania wisiorka.
- Nie wypada tak pięknej damie odmawiać.
Słowa te były grzecznościowe, wypowiedziane z uśmiechem. Chociaż mogły też mieć w sobie coś prawdy, po prostu wcześniej się jej zbytnio nie przyglądał i nie oceniał. Hikari nie czekał z włożeniem ręki do środka urny wypełnionej zwitkami papierów. Miało to zabezpieczać zapewne przed oszustwami, na świecie jest wiele niezwykłych zdolności mogących zajrzeć do środka. Chociaż takiej sam nie posiadał, to nawet jeśli nie wykorzystałby do tego. Szkoda zachodu, prędzej czy później musiałby się zmierzyć z najsilniejszymi. Zostawienie w rękach losu paru spraw też nie jest wcale złe, a jemu po rozwinięciu karteczki ukazał się numer siedem. Nim cokolwiek powiedział kobieta prowadząca to wszystko wyjrzała tą cyfrę przez ramię i oznajmiła wszystkim więc wycofał się wgłąb tłumu.
Nie miał z tym numerem żadnych wspomnień, był mu on zupełnie obojętny. Jedyny ulubiony to osiem z względu na swoją symetryczność, ale nie uważał aby miało to jakiekolwiek znaczenie. Wszystko zależy od umiejętności i tylko najsilniejszy zmierzy się z mistrzem, albo taki co wygrał przez oszustwa. W tym też może komuś zabraknąć chakry, bo miał trudniejszych rywali co prawda... Cóż to się nazywa pech, który może dopaść również Terumiego. Choć ten najpewniej przez to, że jego uczennica coś przeskrobała. Spojrzał na tablicę, gdzie zostało zapisane tylko jego imię. Nikt nie posłużył się nazwiskiem, normalnie jakby ochrona praw osobowych dotarła nawet do świata mafii. Z drugiej strony rozumiał to i był temu wdzięczny. Nikt nie pozna jego zdolności przedwcześnie. Gdy wreszcie zabrakło w komorze losowania zwitków pierwsi uczestnicy zostali zaproszeni do pokoju, gdzie mieli 5 minut na przygotowanie. O dziwo druga partia, do której się zaliczał również miała się udać do innego pomieszczenia. Widać muszą płacić duże kary przedłużenia w karcie walk wieczoru. Nie narzekając udał się zgodnie z poleceniem do poczekalni z pozostałymi czterema zawodnikami. W środku widząc zastawiony stół rozejrzał się za alkoholem, ale nic takiego tutaj nie znalazł niestety. Ostatecznie zadowolił się jakimś ciastkiem siadając na uboczu i zastanawiając się nad osobami, które tutaj z nim przyszły. Głównie jak daleko dotarły w trakcie pokazania wisiorka.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Gdzieś w mieście
Oczekiwanie na swoją kolej, chociaż długo wcale nie trwało to wydawało się ciągnąć w wieczność. Od momentu przebudzenia się w karczmie Hikari tylko czeka aż będzie jego kolejka wyjścia na tą arenę. Czekał na ostatniego zawodnika, czekał w wozie aż dotrą na miejsce, tutaj także musi jeszcze chwilę wytrzymać, chociaż akurat był cierpliwym człowiekiem, tak więc siedział w tej poczekalni dla zawodników w towarzystwie największych milczków świata. Zresztą, niedługo będą przeciwko sobie walczyć, o czym tutaj rozmawiać. Jak wygląda pogoda? Czy mają kogoś bliskiego czekającego na nich w domu, aż wrócą bezpiecznie, a może to nigdy się nie wydarzyć? Każdy możliwy temat jaki przyszedłby Terumiemu do głowy w tym momencie był dość głupi. Lepiej było dostosować się do towarzystwa i nie wychylać.
Pozostałe osoby będące tutaj z nim nie doszły tak blisko amuletu jak on sam. Oczywiście nie znaczyło to, że zamierzał ich ignorować, czy się z nimi zabawiać zbyt długo. Przekonał się jak kończy się nie docenianie przeciwnika. Chociaż to był tylko sparing to wciąż przekonał się jak kończą się walki z nastawieniem nieuchronnej wygranej. To jest niczym proszenie się o własną porażkę. Nie powinno podnosić się stawiać ponad wszystkimi, bo im wyżej jesteśmy w własnym mniemaniu tym boleśniejszy jest potem upadek. Nie dane mu było długo tak rozmyślać, bo zostało to przerwane przez okrzyki radości tłumu zgromadzonego gdzieś niedaleko. Już powoli się szykował na swoją kolejkę, aż ktoś po niego przyjdzie, ale pierwsza okazała się inna para walczących. Przez chwilę został sam na sam z swoim przeciwnikiem, który mógłby odbijać swoją głowa promienie słoneczne i oślepiać przeciwników. Łysina aż tak się świeciła. Poza tym był dużo niższy, ale masywniej zbudowany. Akurat to nic nowego. Zanim nadeszła ich kolej do pomieszczenia weszła kolejna para wojowników, organizatorzy dbali o płynne działanie turnieju. Publika nie była zadowolona z przebiegu kolejnego pojedynku, bo tym razem było słychać gwizdy publiczności. To oznaczało, że ta długo wyczekiwana chwila rozpoczęcia zabawy nadeszła.
Hikari wstał już z miejsca lekko się przeciągając oraz ruszając głową przez chwilę na dookoła. Miało to oczywiście pomóc już się powoli przygotować do wyzwania, które przed nim staje. W tym momencie otworzyły się drzwi i został zaproszony wraz z przeciwnikiem do udania się na arenę. Droga korytarzem była krótka, ale z każdym metrem dźwięki były dochodzące do głowy był coraz wyraźniejsze. Przed wejściem na arenę stała kobieta w wieku średnio-starszym, która im przypomniała zasady. Terumi potwierdził znajomość ich kiwając głową, a po tej formalności mógł już wejść na arenę z przeciwnikiem. Okazało się, że ich ring jest małym sześciokątem wypełniony piaskiem. Trzeba mieć tylko nadzieję, że nie spotka się nikogo kontrolującego ten żywioł, bo to byłoby niebezpieczne. Dobrze yogańczyk wiedział do czego są zdolni Sabaku z swoimi umiejętnościami doskonale. Sama sala była półokrągła, bardzo wysoka z balkonami na których stali goście oraz organizatorzy, a dookoła piaskowego ringu wypełniona dodatkowo wodą. Miało to swój urok.
Pozycja startowa Hikariemu była równie obojętna co jego rywalowi, ale skoro miał już jakąś wybierać to poszedł ostatecznie w kierunku czerwonej kropki rozpinając swój płaszcz. Przed znalezieniem się w miejscu rozpoczęcia pojedynku jeszcze wyjął bombkę dymną i ścisnął w dłoni nie chcąc zdradzać swojego planu na pierwszą walkę komukolwiek. Miał zamiar zakończyć to szybko bez straty dużej ilości chakry, którą musi oszczędzać. Będąc na miejscu już zaczął przygotowywać się do wykonania swojego jutsu rozmiękczając ziemię pod sobą, ale wciąż znajdował się na powierzchni. W momencie dźwięku gongu rzucił sobie pod nogi małą kulkę, która powinna go całkowicie zasłonić. Wróg może przez ten rzut zaczął pierwszy składać pieczęci, ale to nie miało znaczenia. Terumi będąc nie widoczny, a także mając przygotowane pod sobą podłoże szybko się w nim schował i przemieszczał pod piachem chcąc w sposób niezauważalny złapać przeciwnika nagle za nogę i zostawić na powierzchni samą głowę. Oczywiście mógłby się nie wyrobić z swoim planem ukrycia się w piasku, tak więc był gotowy na obronę przed jutsu przeciwnika za pomocą gumowej wersji swojej lawy utworzonej w grubą tarczę. Tutaj polegał na swoim słuchu, czy coś się na niego zbliżało, oraz z jaką prędkością aby w odpowiedni sposób zareagować.
Pozostałe osoby będące tutaj z nim nie doszły tak blisko amuletu jak on sam. Oczywiście nie znaczyło to, że zamierzał ich ignorować, czy się z nimi zabawiać zbyt długo. Przekonał się jak kończy się nie docenianie przeciwnika. Chociaż to był tylko sparing to wciąż przekonał się jak kończą się walki z nastawieniem nieuchronnej wygranej. To jest niczym proszenie się o własną porażkę. Nie powinno podnosić się stawiać ponad wszystkimi, bo im wyżej jesteśmy w własnym mniemaniu tym boleśniejszy jest potem upadek. Nie dane mu było długo tak rozmyślać, bo zostało to przerwane przez okrzyki radości tłumu zgromadzonego gdzieś niedaleko. Już powoli się szykował na swoją kolejkę, aż ktoś po niego przyjdzie, ale pierwsza okazała się inna para walczących. Przez chwilę został sam na sam z swoim przeciwnikiem, który mógłby odbijać swoją głowa promienie słoneczne i oślepiać przeciwników. Łysina aż tak się świeciła. Poza tym był dużo niższy, ale masywniej zbudowany. Akurat to nic nowego. Zanim nadeszła ich kolej do pomieszczenia weszła kolejna para wojowników, organizatorzy dbali o płynne działanie turnieju. Publika nie była zadowolona z przebiegu kolejnego pojedynku, bo tym razem było słychać gwizdy publiczności. To oznaczało, że ta długo wyczekiwana chwila rozpoczęcia zabawy nadeszła.
Hikari wstał już z miejsca lekko się przeciągając oraz ruszając głową przez chwilę na dookoła. Miało to oczywiście pomóc już się powoli przygotować do wyzwania, które przed nim staje. W tym momencie otworzyły się drzwi i został zaproszony wraz z przeciwnikiem do udania się na arenę. Droga korytarzem była krótka, ale z każdym metrem dźwięki były dochodzące do głowy był coraz wyraźniejsze. Przed wejściem na arenę stała kobieta w wieku średnio-starszym, która im przypomniała zasady. Terumi potwierdził znajomość ich kiwając głową, a po tej formalności mógł już wejść na arenę z przeciwnikiem. Okazało się, że ich ring jest małym sześciokątem wypełniony piaskiem. Trzeba mieć tylko nadzieję, że nie spotka się nikogo kontrolującego ten żywioł, bo to byłoby niebezpieczne. Dobrze yogańczyk wiedział do czego są zdolni Sabaku z swoimi umiejętnościami doskonale. Sama sala była półokrągła, bardzo wysoka z balkonami na których stali goście oraz organizatorzy, a dookoła piaskowego ringu wypełniona dodatkowo wodą. Miało to swój urok.
Pozycja startowa Hikariemu była równie obojętna co jego rywalowi, ale skoro miał już jakąś wybierać to poszedł ostatecznie w kierunku czerwonej kropki rozpinając swój płaszcz. Przed znalezieniem się w miejscu rozpoczęcia pojedynku jeszcze wyjął bombkę dymną i ścisnął w dłoni nie chcąc zdradzać swojego planu na pierwszą walkę komukolwiek. Miał zamiar zakończyć to szybko bez straty dużej ilości chakry, którą musi oszczędzać. Będąc na miejscu już zaczął przygotowywać się do wykonania swojego jutsu rozmiękczając ziemię pod sobą, ale wciąż znajdował się na powierzchni. W momencie dźwięku gongu rzucił sobie pod nogi małą kulkę, która powinna go całkowicie zasłonić. Wróg może przez ten rzut zaczął pierwszy składać pieczęci, ale to nie miało znaczenia. Terumi będąc nie widoczny, a także mając przygotowane pod sobą podłoże szybko się w nim schował i przemieszczał pod piachem chcąc w sposób niezauważalny złapać przeciwnika nagle za nogę i zostawić na powierzchni samą głowę. Oczywiście mógłby się nie wyrobić z swoim planem ukrycia się w piasku, tak więc był gotowy na obronę przed jutsu przeciwnika za pomocą gumowej wersji swojej lawy utworzonej w grubą tarczę. Tutaj polegał na swoim słuchu, czy coś się na niego zbliżało, oraz z jaką prędkością aby w odpowiedni sposób zareagować.
Ukryty tekst
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Gdzieś w mieście
Plan mógł być dobry, ale jak zwykle załatwienie kogoś w jednym ruchu nie wyszło. Po prostu Hikariemu nigdy tak się nie udaje, zawsze musi mieć pod górkę. Jak to było w tym przypadku? Wszedł pod ziemię nie zauważony przez wroga, nie słyszał, aby cokolwiek się do niego zbliżało z pieczęci. Już wtedy zapalała mu się czerwona lampka z tyłu głowy, ale postanowił brnąć dalej niczym pływak w rwącej rzecze walczący z prądem wody. On też natrafił na prąd, ale taki elektryczny po wyjęciu ręki na powierzchnię. W pierwszej reakcji spróbował na siłę złapać za nogę, prawdę mówiąc powinno wystarczyć przyłożenie dłoni w odpowiednie miejsce. Prąd elektryczny powoduje kurczenie mięśni, a to powoduje zaciskanie coraz mocniejsze palców, dlatego zawsze jak już jest konieczne sprawdzenie czy nas coś nie kopnie robi się to paznokciem. Dalej nie musiałby używać już nawet ręki, tylko mógłby go pociągnąć resztą ciała. Niestety pokonanie tej bariery okazało się niemożliwe, więc czując jak może coraz mniej władać swoją kończyną natychmiast ją ponownie schował pod ziemię. Bolała, a i owszem, ale wciąż mógł nią chociaż trochę poruszać. Jego kryjówka została odkryta, więc nie było sensu dłużej tutaj zostawać.
Kiedy przeciwnik zmieniał swoją pozycję Terumi postępował identycznie. Nie zamierzał długo tak się ukrywać, ale dzięki temu mógł pozostać względnie bezpieczny na wszelakie ataki. Ziemia jest idealnym neutralizatorem prądu. Próbował zakończyć pojedynek bez zabijania swojego wroga, ale teraz nie będzie miał innego wyjścia. Zrozumiał, że na arenie nikt nie będzie posiadał najmniejszej litości. Każdy wiedział na co się pisał, zresztą on także. Musiał zdobyć ten zielony amulet, a przy okazji nie mógł stracić swojego czerwonego. Dalsze działanie Yogańczyka było pokierowane bardziej intuicją niżeli jakimkolwiek planem dodając do tego parę faktów. Przykładowo skoro za pierwszym razem został nie zauważony rywal nie posiada żadnych zdolności mogące wyczuć jego pozycję, co mogło dać parę niezwykle istotnych sekund. Będąc pod ziemią przemieszczał się za plecy swojego rywala, tak na jakiś metr. Przed wynurzeniem się Hikari przygotował się do użycia kolejnego jutsu mającego pochłonąć swojego rywala. Natychmiast jak tylko jego głowa wynurzyła się z ziemi zaczął wypluwać z siebie dość spore ilości lawy docierające aż do ścian. Przy okazji nie przestawał wydostawać się spod gruntu, aby był w stanie stanąć na ziemi, a jak przeciwnik to przetrwał zareagować pełnią swojej szybkości.
Kiedy przeciwnik zmieniał swoją pozycję Terumi postępował identycznie. Nie zamierzał długo tak się ukrywać, ale dzięki temu mógł pozostać względnie bezpieczny na wszelakie ataki. Ziemia jest idealnym neutralizatorem prądu. Próbował zakończyć pojedynek bez zabijania swojego wroga, ale teraz nie będzie miał innego wyjścia. Zrozumiał, że na arenie nikt nie będzie posiadał najmniejszej litości. Każdy wiedział na co się pisał, zresztą on także. Musiał zdobyć ten zielony amulet, a przy okazji nie mógł stracić swojego czerwonego. Dalsze działanie Yogańczyka było pokierowane bardziej intuicją niżeli jakimkolwiek planem dodając do tego parę faktów. Przykładowo skoro za pierwszym razem został nie zauważony rywal nie posiada żadnych zdolności mogące wyczuć jego pozycję, co mogło dać parę niezwykle istotnych sekund. Będąc pod ziemią przemieszczał się za plecy swojego rywala, tak na jakiś metr. Przed wynurzeniem się Hikari przygotował się do użycia kolejnego jutsu mającego pochłonąć swojego rywala. Natychmiast jak tylko jego głowa wynurzyła się z ziemi zaczął wypluwać z siebie dość spore ilości lawy docierające aż do ścian. Przy okazji nie przestawał wydostawać się spod gruntu, aby był w stanie stanąć na ziemi, a jak przeciwnik to przetrwał zareagować pełnią swojej szybkości.
Ukryty tekst
0 x
Cause i'm the real fire.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości