Siedziba władzy
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Siedziba władzy
Misja Rangi - C - 1/...
- Rok 386 - Jesień -
- Ayatsuri Juranu -
- Siedziba władzy-
- Bankiet dla sępów -
" Ostatnia szansa " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=WnTWJFhLX_M[/youtube] Przeglądanie zleceń z tablicy nie było dla ciebie owocne, pechowy Juranu, tak o sobie mów. Trudno było znaleźć zadanie a raczej ogłoszenie które pasowałoby do twoich upodobań, a tym bardziej, umiejętności których, jak na lekarstwo, wiele nie było. Najwięcej zdobyłeś ich w swoim warsztacie podczas budowania lalek, stolarz byłby z ciebie dobry. Czeladnik stolarza, zrobienie pięciu nóg od stołu zapewne jednak, mimo, że pasujące do twoich umiejętności, raczej nie spełniało twoich ambicji które były znacznie, znacznie większe. I tak też porzuciłeś rozglądanie się za trywialnymi zadaniami. Sprzedawanie owoców? Phi, ktoś taki jak ty nie będzie zajmować się takimi bzdurami. Chyba, że dostaniesz jakiś rozkaz... Na całe szczęście, żaden taki nie nastąpił.
Rozglądałeś się dalej po ogłoszeniach i chociaż nie byłeś jedynym zainteresowanym zleceniami które tutaj wywieszono, byłeś jedynym który nie mógł się na nic zdecydować. Większość różnych rangą shinobich brała co leciało, nie byli wybredni, albo byli tak zdesperowani. Przyglądając się im wyszczególniłbyś różne osobistości, o wielu mógłbyś rzec " O, ten to na pewno poszedł upolować tych bandytów " albo " Tego to zobaczę na targu z jabłkami " Co jak co, ale tak właśnie było. Jeden chłopak który zaraz podbiegł zgarnął ostatnie ogłoszenie które oglądałeś. W pewnej chwili jednak zobaczyłeś jak dwójka mężczyzn, jeden z nich po szybkiej ocenie na pewno był shinobim, wkraczali do pomieszczenia które znajdowało się całkiem niedaleko tablicy. Był to niewielki gabinet w którym zarówno przyjmowano petentów jak i inne osoby w przeróżnych celach. Nim oddaliłeś się od tablicy chłopak, może dwadzieścia kilka lat na karku wyłonił się z tego pomieszczenia i wskazał na ciebie ręką. Nie pierdzielił się w tańcu i zaczął twardo - Ty tam, skoro tablica jest pusta to chodź, jest zadanie dla ciebie. - Wyglądało na to, że nie miał wielkich obiekcji zgarnąć takiego złomiarza jak ty do swojego pomieszczenia ani tym bardziej, nie za bardzo obchodziło go czy jesteś doko czy nie. Mogłeś kojarzyć tego brązowowłosego jegomościa ze swoich licznych wizyt w tym miejscu. Nosił imię Tadasuke i wiedziałeś, że jak woła to lepiej tego nie ignorować bo potrafi wyjątkowo uprzykrzać życieSeiko
Wasuko
Kawada
Tadasuke
Ruru
Nariko
0 x
Re: Siedziba władzy
Nie każda tablica ogłoszeń musiała być pełna. Sprzedawanie owoców nie było dla niego, nie zaprzyjaźni się z figami i daktylami. Z drugiej strony raczej nie podoła ściganiu poszukiwanych, takich jak ci Senju czy Kaguya, nie mówiąc już o tych bydlakach jak Mishima albo Yuji. Zabił już jednego człowieka, ale nie było to łatwe. Mógł rozgrywać walkę dostosowując ją do terenu, ukrywać się, ale póki nie wie z ogłoszenia nic więcej o zadaniu, to lepiej nie ryzykować. No ale Tadasuke go wybrał na zlecenie, więc może coś będzie odpowiedniego dla chłopaka. Przed chwilą odchodził zrezygnowany, teraz jego jego myśli wróciły ku jednemu ze starszych rangą shinobi.
- Tak jest. - zgłosił się dość formalnie, po czym ruszył do pomieszczenia, które było mu wskazane. Nie można było czekać zbytnio, skoro przełożeni coś od niego chcieli. Kiedyś może i on dożyje awansu, trafi do struktur wioskowej władzy, będąc zmuszonym do zarządzania nowymi Doko, ale zanim ten czas nadejdzie, to trochę minie. A zginąć po drodze będzie bardzo łatwo. Po wejściu stanął w środku, rozglądając się po pokoju. Na początku chciał z przyzwyczajenia wychwycić dużo szczegółów, ale szybko się z tego otrząsnął i skupił na zleceniodawcy. Czekał teraz na jego pierwsze słowa lub gesty, które wskażą to, czego oczekuje od białowłosego...
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Siedziba władzy
Misja Rangi - C - 3/...
- Rok 386 - Jesień -
- Ayatsuri Juranu -
- Siedziba władzy-
- Bankiet dla sępów -
" Ostatnia szansa " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=WnTWJFhLX_M[/youtube] No i poszedł. Wydawałoby się, że potrafisz podejmować właściwe decyzje. Nie żebyś w tej sytuacji miał jakiś wybór bo zdecydowano za ciebie za tymi drzwiami które właśnie przekraczałeś. Może i dożyjesz awansu. Kto wie kiedy on nastąpi, być może już niedługo. Wszedłeś do pomieszczenia i przy biurku siedział mężczyzna którego widziałeś przed chwilą jak tutaj wchodził, oraz rzecz jasna Tadasuke który cię tutaj zaprosił. Zasiadł za biurkiem i wskazał ręką na krzesło obok siedzącego, starszego mężczyzny, oczywiście na przeciw niego. Za plecami shinobiego znajdowało się okno którym to wpadały do pomieszczenia snopki światła. Standardowo jak na pomieszczenia tego typu z jednej ze stron znajdowała się biblioteczka ze zwojami, w tym wypadku po prawej a z lewej barek i stolik. W barku nie było jednak alkoholi a woda w różnych pojemnikach.
- No więc... Jak mówiłem, ukradli zapasy tektytu i gdzieś uciekli! - Powiedział wzburzony osobnik siedzący obok. Teraz kierował wzrok zarówno na ciebie jak i na shinobiego z którym rozmawiał nim dołączyłeś do tej odprawy. - Pozwól, że przedstawię, to jest Juranu - Skinął na ciebie głową by zaraz powrócić wzrokiem do mężczyzny i dodać. - Ten pan nazywa się Kotetsu, twierdzi, że część jego pracowników z kopalni w osadzie Ashre zdecydowała się zbuntować. Zabrali wykopane zasoby i zniknęli. Nie jestem w stanie potwierdzić jego słów ani nie znam sprawy. Ktoś musi ten temat zbadać. - Sięgnął wtedy do biurka i z dosyć szerokiej szuflady wyciągnął mapę prowincji. Rozwinął ją i rozłożył na stole. Twoim oczom mogła ukazać się dosyć szczegółowa mapa z zaznaczonymi traktami prowadzącymi do i z Sabishi w różne miejsca. Jak to mówią, wszystkie drogi prowadzą doRzymuSabishi. Na jednym z niewielkich traktów oddalonych od Sabishi o dobre dwa dni drogi, tak by sugerowała odległość na którą zapewne byś wpadł zwracając uwagę na skalę w jakiej była ta mapa, a mogłeś oznaczenie dostrzec w jednym z jej rogów. Kierunek w którym leżała osada był dosyć niecodzienny by wymuszał podróż na południowy zachód w jeden z dalszych odmętów pustyni. Przyglądając się mapie oraz traktowi widziałeś też na tej drodze różne oznaczenia mówiące o niebezpieczeństwie tu i tam. Nie to było jednak niepokojące. Najgorsze było to, że w najbliższej okolicy osady nie było żadnych oaz ani miejsce uzupełnienia wody. Oznaczało to tylko jedno. Podróż musiała być planowana bardzo rozważnie bo każda kropla wody się liczyła.
- Byłeś tam kiedyś, Juranu? - Zapytał splatając palce swoich dłoni. Jego twarz nieskalana ranami wyglądała śmiertelnie poważnie. - Ktoś musi się tym zająć a widziałem, że nic nie możesz dla siebie znaleźć. Może jak popracujesz nieco dla rodu to docenisz trywialne prace. - Westchnął wracając wzrokiem na Kotetsu - Musi go pan wtajemniczyć w szczegóły - Mężczyzna natomiast rozłożył dłonie na boki nieco speszony. - Nie wiem co więcej mogę powiedzieć. Pracowali, pracowali, skarby zabrali i uciekli - Czy spodziewałbyś się, że tak niewierni i niewdzięczni mogą okazać się opłacani pracownicy?Kotetsu
Seiko
Wasuko
Kawada
Tadasuke
Ruru
Nariko
0 x
Re: Siedziba władzy
Pokój, w którym się znalazł, bardzo przypomniał mu wyruszenie na poprzednią misję z ochroną panny Kanemochi. Ale nie ma co się dziwić, w końcu to ten sam urzędowy budynek. Pomieszczenia były w końcu zaprojektowane w tym samym celu. Chłopak dość szybko zajął wskazane mu miejsce, jednakże jego ruchy były ciągle spokojne. Nie ścigał się przecież o miejsce z żadną staruszką, więc nie musiał skakać od wejścia na krzesło, ale nie ociągał się też w działaniu.
Teraz wystarczyło tylko słuchać, co panowie mają do powiedzenia. Uważnie wysłuchać, żeby wyłapać jak najwięcej szczegółów i je zapamiętać. Gdy został przedstawiony, przyłożył prawą dłoń do klatki piersiowej i lekko skłonił się w kierunku drugiego z gości. Nie było może to najgrzeczniejsze, gdyż zrobił to siedząc, ale jego intencje przywitania się były dość jasne. Jureczek śledził każde słowo Tadasuke, ale szczególną uwagę przykuła mapa. Chłopak lubił malunki, więc tak szczegółowa mapa była dla niego dziełem sztuki, a nie tylko narzędziem do znalezienia drogi. W pewien sposób ciekawym było dla niego, że jego najdalszą podróżą była ta do Sogen, a teraz rusza w zupełnie przeciwnym kierunku. Znacznie bliżej co prawda, dużo bardziej niebezpiecznie, gdyż oprócz zwykłych bandytów i zwierzyny, które mogłyby go zabić, tutaj dochodziły jeszcze warunki pogodowe. Tak, pogoda, czy raczej pustynny klimat i brak źródeł wody. Te rzeczy martwiły mocno każdego podróżnika w tych rejonach, a Juranu nie był wyjątkiem.
- Nie, nigdy tam nie byłem. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Pustynia sama w sobie go przytłaczała, nie musiał więc się zapuszczać w jej głąb, żeby poczuć to jeszcze mocniej. Przemilczał przy tym złośliwe uwagi przełożonego. Zapowiadała się nowa przygoda w nieznane, pozostało jednak pytanie - kto jest odpowiedzialny za poprzednie zdarzenia.
- Kto? Ilu? Gdzie? Jak? Co? Dlaczego? - rzucił kilka prostych pytań do drugiego gościa, żeby zostać wtajemniczonym. Co więcej tamten mógł powiedzieć? Cokolwiek. Bez żadnych informacji słabo się zaczyna, więc wszystko, co teraz powiedzą Juranu jest na wagę złota...
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Siedziba władzy
Misja Rangi - C - 5/...
- Rok 386 - Jesień -
- Ayatsuri Juranu -
- Siedziba władzy-
- Bankiet dla sępów -
" Ostatnia szansa " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=WnTWJFhLX_M[/youtube] Juranu miał racje. Pokój ten mógł przypominać mu ten w którym znajdował się przed podjęciem się jednej swoich wcześniejszych misji. Mimo to, że wszystkie te pokoje wyglądały podobnie, każdy z nich miał swoje własne szczegóły które odróżniały go z pośród wszystkich innych, każdy przecież miał swojego własnego właściciela albo powiernika. Poznaj człowieka po wystroju jego domu, jak to mawiają.
Starszy z mężczyzn, gość, jak już wiedziałeś wypowiadał się o całej sprawie z przejęciem, mówił tak jakby jego biznes stanął na włosku albo co najmniej poniósł duże straty z których podnieść się będzie trudno. Straty jakie poniósł on to jedno, jak to się odbije na losach samego Ashre czy też, w szerszym spojrzeniu i tej osadzie. To była już kwestia którą musieliście się zająć wy, Ty oraz Tadasuke bowiem to na was spadała kwestia zajęcia się tą sprawą.
- Zapewne zdajesz sobie sprawę z tego, że dotarcie na miejsce nie będzie łatwe... - Położył wtedy rękę i wysunął palec wskazując na jedno z malowanych oznaczeń na mapie. To była właśnie wioska Ashre. - Nie jest to duża osada, kurs również nie jest uczęszczany. Łatwo zginąć na tej pustyni. Tym bardziej wysyłanie grupy która miałaby zbadać sprawę, byłaby potencjalną stratą. - Tadasuke cofnął dłoń i podrapał się po czubku swojej głowy, jakby rozmyślał nad tym co powinien powiedzieć. W końcu to z tobą rozmawiał, potencjalną myszą która może zostać wysłana do tej serowej pułapki. Mimo drobnych złośliwości, posyłanie kogoś w tamte rejony nikomu nie było na rękę. Kotetsu na chwilę zamilkł, pozwolił wam mówić. Musieliście przecież również dojść do ładu między sobą. Z letargu wyrwały go twoje pytania. Szybkie, krótkie oraz treściwe. - Ilu? Pewnie jest ich koło dwunastu. Nie wiem gdzie są. Pustynia jest wielka, skąd miałbym to wiedzieć, Juranu-dono. - Przyłożył dłonie do swojej brody na której spoczywał delikatny, wyraźnie jaśniejszy niż włosy na jego głowie, zarost. - Nie wiem. Nie mogłem ich przecież sam ścigać. Poza tym, to nie jedyny powód dla którego tutaj przybyłem. W przeciągu kilkunastu dni muszę zebrać zapasy wody by ruszyć z powrotem. - Spojrzał wtedy w kierunku twojego przełożonego skupiając swój wzrok właśnie na nim, zmrużył odrobinę oczy chroniąc je przed słońcem które właśnie rozświetlało pomieszczenie z kierunku w który patrzyliście. - Wesprzesz mnie w tym, zgadza się Tadakasu-dono? - Zapytał mężczyznę którego plecy oświetlało słońce sprawiając, że z waszej perspektywy, to jest twojej oraz Kotetsu wyglądał jak mroczny cień. - Oczywiście, tak też uczynię. Kotetsu-san. - Delikatnie skłonił głowę w kierunku mężczyzny a gdy ją podniósł patrzył już na ciebie. - Juranu, wyruszysz w tamte rejony niezwłocznie. Jeśli mogę ci coś doradzić, zapamiętaj by zabrać ze sobą wodę. Twoim zadaniem będzie zbadanie tej sprawy i rozwiązanie jej. - Wtedy wtrącił swoje trzy grosze przyjezdny wspominając o pewnym osobniku. - Seiko, on cię wspomoże. Właściwie to on sprawuje tam najwyższe urzędy. Razem na pewno rozwiążecie ten problem - Cień powstał z krzesła na którym siedział, jego dłonie wciąż delikatnie spoczywały na blacie biurka. Jak wstał mogłeś już dostrzec jego twarz nie zasłanianą przez padający cień.
- Zacznijmy więc. -Kotetsu
Seiko
Wasuko
Kawada
Tadasuke
Ruru
Nariko
Ienobu
0 x
Re: Siedziba władzy
Shinobi potwierdził obawy młodzieńca dotyczące wody. W tym regionie ciężko było o płyny i nawet użycie sączka w nocy albo wydobycie soków z nielicznych roślin będzie niewystarczające. Rozwiązaniem było tylko noszenie zapasów ze sobą. Szkoda tylko, że nie nauczył się pieczętować płynów, bo widział wzmiankę o takiej technice, ale cóż. Wykorzystać będzie trzeba staromodną metodę noszenia manierek ze sobą. Podróż nocą była jakimś rozwiązaniem, szczególnie, że nie jest już najwcześniej, jeśli chodzi o dzień. Będzie można doczekać i ruszyć o zmroku, co pozwoli trochę oszczędzić na zasobach...
Zamyślenie nad kwestią wody jednak nie przeszkodziły Juranu w wysłuchaniu tego, co przybysz miał powiedzieć o górnikach. Dwanaście osób to trochę dużo w przypadku walki, ale to tylko górnicy, powinno dać się z nimi ułożyć, jeśli tylko pokaże się argument siły. Większym problemem będzie ich znalezienie. Chociaż po namyśle, czy aż tak wielkim? Jak każdy będą potrzebowali wody, a to już wskazówka. Przyglądał się mapie, starając się zapamiętać drogę do Ashre. Dwa dni na szlaku wgłąb pustyni, ale jest do do zrobienia. Nie musi się przebijać do Tsurai, co mogłoby zająć nawet tydzień. Na dobrą sprawę w nocy może zwiększyć tempo bez większego zmęczenia i nadrobić trochę czasu.
- Ruszę dopiero za kilka godzin, żeby przejść jak najwięcej w nocy, więc jeśli coś się miałoby zmienić, to będę tu w budynku. - zapytał, trochę podważając swoje rozkazy. W sumie to miał "ruszyć niezwłocznie", ale powiadomił o swoim bardziej ekonomicznym planie podróży, a następnie ukłonił się i wyszedł by uzupełnić manierki wodą. Chciał poczekać z wyruszeniem, aż słońce będzie już nisko nad horyzontem, żeby móc ruszyć pełnym tempem, więc jeszcze mógł się trochę pokręcić w cieniu budynków...
[z/t] -> Brama
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Siedziba władzy
A po co się spieszyć?
Pierwsze pytanie, jakie przyszło do głowy medykowi. Zamiast jednak je zadać, skłonił się nisko i usiadł w fotelu i powiedział: - Proszę o wybaczenie, Saori-hime. Droga pod Tajemniczy Las i z powrotem zajęła mi trochę dłużej, niż myślałem. Do tego pewnie już masz informacje na temat tego, co działo się w Tsurai?
Długo nie trwało, by ampułka z "Rakiem" znalazła się w jego dłoniach. Dobrze pamiętał oryginał i widział różnice w kolorze, nawet trochę w konsystencji. Ale jeśli działa podobnie? Podniósł buteleczkę w kierunku okna, by lepiej jej się przyjrzeć, dalej słuchając tego, co ma do powiedzenie przywódczyni Aaytsuri, po czym dodał: - Oczywiście, liczyłem się z tym, że nawet nasi najlepsi alchemicy mogą mieć ograniczone zasoby i wiedzę, by odtworzyć substancję pochodzącą z nieznanych ziem, Saori-hime. Mimo to, ogromne podziękowania za chociaż namiastkę. Co jednak z... że się tak wyrażę... Receptą? W końcu Akarui nie może wiecznie przychodzić po kolejne dawki trucizny tu, do Ningyo-shi. W końcu trucizna została oddana klanowi, każdy może ją poznać i powielić. A ten, kto ją dostarczył, już nie? A już w ogóle nie chciał mówić o antidotach...
Został jeszcze jeden bardzo ważny temat. Rzecz, która go dręczyła, od kiedy opuścili Kami no Hikage. Rozmowa o tym należy do tych poważniejszych, więc i z jego ust spełzł w końcu ten uśmieszek: - Saori-hime, prosiłem o jeszcze jedną rzecz. Szczerze mówiąc najważniejszą... Co z logiem?
Pierwsze pytanie, jakie przyszło do głowy medykowi. Zamiast jednak je zadać, skłonił się nisko i usiadł w fotelu i powiedział: - Proszę o wybaczenie, Saori-hime. Droga pod Tajemniczy Las i z powrotem zajęła mi trochę dłużej, niż myślałem. Do tego pewnie już masz informacje na temat tego, co działo się w Tsurai?
Długo nie trwało, by ampułka z "Rakiem" znalazła się w jego dłoniach. Dobrze pamiętał oryginał i widział różnice w kolorze, nawet trochę w konsystencji. Ale jeśli działa podobnie? Podniósł buteleczkę w kierunku okna, by lepiej jej się przyjrzeć, dalej słuchając tego, co ma do powiedzenie przywódczyni Aaytsuri, po czym dodał: - Oczywiście, liczyłem się z tym, że nawet nasi najlepsi alchemicy mogą mieć ograniczone zasoby i wiedzę, by odtworzyć substancję pochodzącą z nieznanych ziem, Saori-hime. Mimo to, ogromne podziękowania za chociaż namiastkę. Co jednak z... że się tak wyrażę... Receptą? W końcu Akarui nie może wiecznie przychodzić po kolejne dawki trucizny tu, do Ningyo-shi. W końcu trucizna została oddana klanowi, każdy może ją poznać i powielić. A ten, kto ją dostarczył, już nie? A już w ogóle nie chciał mówić o antidotach...
Został jeszcze jeden bardzo ważny temat. Rzecz, która go dręczyła, od kiedy opuścili Kami no Hikage. Rozmowa o tym należy do tych poważniejszych, więc i z jego ust spełzł w końcu ten uśmieszek: - Saori-hime, prosiłem o jeszcze jedną rzecz. Szczerze mówiąc najważniejszą... Co z logiem?
0 x
MOWA
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3835
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy
- W miarę dokładne. Kilku naszych brało udział w konflikcie po stronie Dohito. Naohiro zginął z ręki Koibito z Krwawego Pokolenia. I bardzo dobrze, był zbyt nieobliczalny na dłuższą metę. - kobieta zdecydowanie miała już odpowiednie informacje o konflikcie. Na który Akurai chyba nie zdążył. Czy właściwie chciał tam być, pomóc rannym? Kolejny raz ryzykować swoje życie, bez stawiania się po którejkolwiek ze stron tego konfliktu? Bycie neutralnym i leczenie wszystkich potrzebujących to, czysto teoretycznie, dogmaty prawdziwie bezstronnego znawcy medycyny. Ratowanie życia i tylko to się liczyło. No i Akarui nie mógł być jedynym "agentem" od dostarczania informacji. Kobieta wyciągnęła z szuflady dodatkowo, zgodnie z uwagami Akaruia, zwój z recepturą oraz narysowany na kartce symbol. Nie mówiąc o niewielkiej fiolce z odtrutką na specyfik.
- Symbolem posługiwała się Ayatsuri Sayuri. Żyła jeszcze za czasów pierwszych konfliktów z Antykreatorem, kiedy naprzeciwko niego stanęły zjednoczone siły wszystkich rodów i szczepów. No, znaczy jak się okazało przeżyła do teraz, ale sam rozumiesz. Mamy o niej mało informacji, ale wygląda na to że była wysokiej rangi Ayatsuri która weszła w konflikt z ówczesnym liderem rodu. Najwidoczniej idea połączonych rodów do niej nie przemówiła. Niedługo później zaginęła, zabierając ze sobą wiedzę o sekretach Ayatsurich. Teraz przynajmniej wiemy, co się z nią stało. - odpowiedziała, najwidoczniej dając wszelkie informacje jakie tylko dało się znaleźć. Skoro przez większość czasu była uważana za zaginioną albo też martwą, to dużo nie mogli się o niej rozpisywać. Odeszła z powodu różnic pomiędzy nią a liderem, zabierając zakazane techniki? Też, jakby nie patrzeć, się zgadzało. Zmieniła się w marionetkę i dosłownie nią była, dla swojego Pana.
- W zwoju masz przepis na truciznę, antidotum i cały wręcz referat na temat efektów toksyny. I wyniki eksperymentów na chętnych poddanych działaniu toksyn. Powinno ci się przydać. Ba, sam na to zapracowałeś. - uśmiechnęła się kobieta. Owszem, skład toksyny pewnie będzie do użytku dla reszty rodu. Ale to on dostanie o niej najważniejsze informacje. On dostanie antidotum. I rzecz jasna on zachowa jedne z ważniejszych informacji na temat technik klanowych poza wybranym przez Shirei-kana elitarnym gronem.
]- I jak twój nowy nabytek? Dobrze sprawdza się w akcji? - zagadnęła jeszcze liderka. W jej oczach widać było iskierki ciekawości, możliwe też że zazdrości. Kto nie chciałby położył łap na potencjalnie jednym z bardziej imponujących dzieł z dziedziny marionetkarstwa?
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Siedziba władzy
Ayatsuri Sayuri. Kabuto.
Kobieta żyjąca tyle lat temu. Zwiedziona? Pod wpływem genjutsu? Czy naprawdę w wierzyła w Antykreatora i jego ideologię? Tego już się nikt nie dowie. No chyba, że coś zostało w notatniku, który został skonfiskowany przez jednego z nowo powstałej organizacji "Saisei". Póki Akarui nie znajdzie organizacji i nie odzyska tych zapisków, więcej informacji nie zbierze.
Saori może i była ważną figurą w wiosce, miała mnóstwo obowiązków, ale w pewnych chwilach można było w niej wyczuć tą nutkę wynalazcy, artysty, lalkarza, prawdziwego Ayatsuri. Medyk spodziewał się, że zostanie o to spytany i wiedział, że jego odpowiedź nie spodoba się i nie zaspokoi ciekawości władczyni. Widział ten błysk w jej oczach już za pierwszym razem, gdy odpieczętował przed nią Kabuto. Dostał też wtedy pamiętną burę na temat wykorzystywania swoich atutów. Te wspomnienia wywołały mimowolnie uśmiech na jego twarzy, po czym odpowiedział: - Saoiri-hime, tak jak wtedy mówiłem, jedynie w potrzebie i ostateczność. Na szczęście podczas misji, z której wracam, zleconej mi przez radnego Haradę, nie musiałem z niej korzystać. I to był moment, w którym Akarui mógł gładko przejść do kolejnego tematu.
Odetchnął i spojrzał się w stronę okna, na wschód. W kierunku, gdzie pustynia ustępuje stepom, trawom i w końcu zaczyna się puszcza. Nie byle jaka... - Wokół Tajemniczego Lasu zawsze działy się dziwne rzeczy. To niebezpieczne obszary do mieszkania, a jednak niektórzy wybierają takie życie. Ostatnio jednak ilość niewyjaśnionych spraw w tych terenach narasta. Trafiłem na ślad grupy przestępczej, która porywa dzieci. Powody nieznane, choć mam takie wrażenie, że dzieciaki są w jakiś sposób selekcjonowane. Więcej na ten temat może powiedzieć Harada-sama. Przyznam, że mnie osobiście ta sprawa zaciekawiła, ale żeby tam się wybrać, potrzebne by było zorganizowanie jakiejś grupki uderzeniowej. Także jeśli kiedyś panienka zechciałaby utworzyć taką grupę, proszę o mnie pamiętać. Tymczasem będę się zbierał. Chciałbym spędzić trochę czasu w bibliotece i zaopatrzyć się na drogę.
z/t po odpisie NPC
Kobieta żyjąca tyle lat temu. Zwiedziona? Pod wpływem genjutsu? Czy naprawdę w wierzyła w Antykreatora i jego ideologię? Tego już się nikt nie dowie. No chyba, że coś zostało w notatniku, który został skonfiskowany przez jednego z nowo powstałej organizacji "Saisei". Póki Akarui nie znajdzie organizacji i nie odzyska tych zapisków, więcej informacji nie zbierze.
Saori może i była ważną figurą w wiosce, miała mnóstwo obowiązków, ale w pewnych chwilach można było w niej wyczuć tą nutkę wynalazcy, artysty, lalkarza, prawdziwego Ayatsuri. Medyk spodziewał się, że zostanie o to spytany i wiedział, że jego odpowiedź nie spodoba się i nie zaspokoi ciekawości władczyni. Widział ten błysk w jej oczach już za pierwszym razem, gdy odpieczętował przed nią Kabuto. Dostał też wtedy pamiętną burę na temat wykorzystywania swoich atutów. Te wspomnienia wywołały mimowolnie uśmiech na jego twarzy, po czym odpowiedział: - Saoiri-hime, tak jak wtedy mówiłem, jedynie w potrzebie i ostateczność. Na szczęście podczas misji, z której wracam, zleconej mi przez radnego Haradę, nie musiałem z niej korzystać. I to był moment, w którym Akarui mógł gładko przejść do kolejnego tematu.
Odetchnął i spojrzał się w stronę okna, na wschód. W kierunku, gdzie pustynia ustępuje stepom, trawom i w końcu zaczyna się puszcza. Nie byle jaka... - Wokół Tajemniczego Lasu zawsze działy się dziwne rzeczy. To niebezpieczne obszary do mieszkania, a jednak niektórzy wybierają takie życie. Ostatnio jednak ilość niewyjaśnionych spraw w tych terenach narasta. Trafiłem na ślad grupy przestępczej, która porywa dzieci. Powody nieznane, choć mam takie wrażenie, że dzieciaki są w jakiś sposób selekcjonowane. Więcej na ten temat może powiedzieć Harada-sama. Przyznam, że mnie osobiście ta sprawa zaciekawiła, ale żeby tam się wybrać, potrzebne by było zorganizowanie jakiejś grupki uderzeniowej. Także jeśli kiedyś panienka zechciałaby utworzyć taką grupę, proszę o mnie pamiętać. Tymczasem będę się zbierał. Chciałbym spędzić trochę czasu w bibliotece i zaopatrzyć się na drogę.
z/t po odpisie NPC
0 x
MOWA
Re: Siedziba władzy
Miasto tętniło życiem. Ptaszki ćwierkały, a piękne, różowe pąki wiśni otwierały się z wolna. Najwyraźniej ktoś musiał przesadzić je tu w konkretnym celu, bowiem Pustynia nie należała do najżyźniejszych ziem tego świata. Harumi, nie bacząc na tłok na przemierzanych przez nią ścieżkach przedzierała się poprzez kolejne, niemal bliźniacze uliczki. Nie robiła tego bez powodu. Otrzymawszy poprzedniego dnia jasne polecenie o wstawieniu się przed oblicze Nariko nie zamierzała zalegać w łóżku. Czas sielankowych przygód oraz braku zmartwień bezpowrotnie uleciał wprost w nieboskłon chwilę po opuszczeniu ośrodka. Dorosłość. Dziewczyna coraz częściej łapała się na tym, że infantylne cechy jej charakteru zniknęły w odmętach nowych, znacznie przydatniejszych. Wciąż jednak czuła się jak dziecko w lesie, a bardziej na pustyni. To miasto... Było dziwne, zupełnie odmienne nastrojem od Shigashi no Kibu czy nawet Ryuzaku no Taki. Gdyby dołożyć do tego wydarzenia ubiegłego roku, cóż, nie kojarzyło jej się z przyjemnością i relaksem. A powinno, nieprawdaż?
Po parunastu minutach dotarła do celu. Centrum władzy i baszta ludzi, którzy jednym poleceniem mogli wymierzyć wyrok na któregokolwiek mieszkańca. W przeciwieństwie do ostatniej przygody z ludźmi rządu nie stresowała się. Ba, była spokojna jak wagon tybetańskich mnichów na kwiecie lotosu. Powoli zbliżyła się ku dwóm strażnikom stojącym na wejściu. Ukłoniła się zgodnie z przyjętymi zasadami.
— Przepraszam za kłopot — zaczęła, by po zwróceniu na siebie uwagi od razu przejść do konkretów. — Kaguya Harumi. Przybyłam na wezwanie Nariko-dono. — Zbędne gadki były teraz najmniej potrzebnym elementem, toteż stroniąc od nich przeszła w kierunku, w którym nakazali jej podążać strażnicy. Wprost do paszczy lwa, co?
0 x
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3835
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy
Zdecydowanie próba odwiedzin jednej z ważniejszych osób w całej prowincji, jeśli nie najważniejsza, powinna zostać odpowiednio zaplanowana przed faktem. Najlepiej byłoby się zapisać, Shirei-kan to wszak człowiek zajęty i może mieć mało czasu. Zajmuje się całą prowincją i wieloma jej aspektami, spotkanie z jednym konkretnym człowiekiem było bardzo trudne. Chyba że sama głowa osady jest zainteresowana spotkaniem, wtedy sprawa wygląda nieco inaczej. We wiadomości było napisane "stawić się jak najszybciej", więc nie można było nadwyrężać cierpliwości Saori.
Mając to wszystko na względzie, dziewczę ruszyło do odpowiedniego miejsca jak tylko była w stanie. Pobyt w pełnej przepychu i spokoju rezydencji mógł działać kojąco na Harumi, szczególnie w świetle ostatnich wydarzeń. Ale teraz ponownie przyszła pora na powrót do rzeczywistości. Wzywały ją obowiązki. Samo miasto po takim pobycie w Shigashi wydawało się jej zupełnie inne. Logiczne, inny obszar świata, inne kultury. Inny klimat. Na pustyni ciężko było szukać parków, zagajników, a pojedyncze drzewka i rośliny doniczkowe przystosowane do klimatu były musiały wystarczyć. Szczęśliwie dla mieszkańców pustyni, wiosna była stosunkowo ciepła. Jak na warunki pustyni, czyli mogło być znacznie gorzej.
Wchodząc do siedziby władzy, Harumi musiała odnaleźć odpowiednie pomieszczenie. Mogła pomóc albo miła Pani przy recepcji, której obowiązkiem była pomoc własnie takim zagubionym duszom, albo strażnik czy dowolny inny człowiek siedzący w holu. Główne pomieszczenie służyło jako poczekalnia i pokój rekreacyjny, można było znaleźć w nim takie rozrywki jak shogi albo go, rozrywka intelektualna dla czekających na coś. Harumi nie miała tyle czasu żeby raczyć się urokami przesuwanych na planszy pionków, o ile sama znała zasady i wiedziała co i jak.
Wskazówki albo własne poszukiwania doprowadziły ją pod gabinet. Przed drzwiami stała dwójka strażników. Odzianych w lekkie skórzane zbroje z elementami folkloru pustynnego i opaskami z symbolem rodu Ayatsuri. Zwisały z ich pasów, gorąca blaszka na czole to gwarancja udaru. Stali tuż przed drzwiami, więc przejście pomiędzy nimi bez wyjaśnieniem ich było niemożliwe. Harumi powiedziała co i jak, a strażnicy odsunęli się w bok, robiąc jej miejsce. Wielkie dwuskrzydłowe drzwi stały przed nią otworem.
- Saori-dono oczekuje ciebie, Harumi-dono. - rzekł jeden z nich. Dziewczę mogło teraz spokojnie wejść do środka bez obawy o bycie przerobioną na szaszłyk. Gdyby zapukała, to mogłaby usłyszeć pozwolenie na wejście do środka. W tym pomieszczeniu Harumi była chyba pierwszy raz. Było ono skromne, acz gustowne. Bez zbędnego przepychu. Proste drewniane meble i szafki, pewnie specjalnie przystosowane do trudnych temperatur. na szafkach dominowały szklane figurki i ozdoby, a także poukładane ładnie swoje. Każdy podpisany i posegregowany zgodnie ze swoją zawartością. Centrum stanowiło biurko, a przy nim - Ayatsuri Saori. Obserwowała dziewczę od momentu jej wejścia do pomieszczenia, poświęcając jej pełną uwagę. Mimo że do tej pory zajmowała się czym innym, rozłożony na biurku zwój i pędzelek wetknięty w kałamarz były tego niezbitym dowodem.
- Harumi, jak zakładam? Usiądź Proszę. - powiedziała śpiewnym głosem kobieta, wskazując na krzesło przed biurkiem. Sama zajmowała podobne krzesło, ale wyściełane nieco większą ilością miękkiego materiału. Nie żeby to drugie było jakieś biedne czy nieodpowiednie.
- Zdaje się pierwszy raz się widzimy. Jak twój pobyt w Ningyō-shi? - zapytała się, czuć było od niej autentyczną ciekawość. I ciepło. Nie żeby wszędzie indziej nie było czuć wysokiej temperatury, ale ta bijąca w tym gabinecie była jakaś inna. I wcale nie dlatego, że lekko dymiące kadzidełko na jednej z szafek nasycało powietrze przyjemnym zapachem mięty.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Re: Siedziba władzy
No i oto one. Wrota do przyszłości opatrzonej, a przynajmniej taką miała nadzieję, pasmem sukcesów. Harumi nie była oderwana od rzeczywistości, doskonale zdawała sobie sprawę, że rozmowa może przebiec w różnoraki sposób, jednak starała się być dobrej myśli. W końcu bycie kunoichi nie polega jedynie na misjach, a również dyskusjach w gronie osób o wysokim statusie. I taką istotą z pewnością była kobieta za drzwiami.
Uprzejmie podziękowała strażnikom za upewnienie jej w tym, że trafiła do odpowiednich drzwi. Gdyby nie oni, cóż, pewnie zgubiłaby się w jednym z korytarzy i trafiła co najwyżej do kantorka osoby odpowiedzialnej za konserwację tego miejsca. Całe szczęście, iż urodziła się z wrodzonym urokiem osobistym, który znacznie zmiękczał męskie serca. Jeśli dodać do tego jeszcze w pół dziewczęcą urodę, to naturalnym było, że rzucali się oni do pomocy damie w opałach. A Kaguya nie broniła się przed tym. Ot, dawała się temu nieść niczym piórko na wietrze czy listek spadający z gałęzi. Tak po prostu, bez nikomu niepotrzebnych kłótni o równouprawnienie.
Mimo jasnego polecenia do wyjścia zdecydowała się zastukać parę razy; na tyle cicho, by nie nadwerężać nerwów i na tyle dosadnie, by było to słyszalne nawet przy akompaniamencie wrzasków zza okiennic. Niemal w ułamek sekundy po tejże czynności została zaproszona do środka. Co też naturalnie uczyniła, ówcześnie prostując plecy oraz ściągając barki. W pierwszej kolejności przywitała zwierzchniczkę krótkim, acz głębokim ukłonem z zachowaniem wszelakich zasad savoir vivre. Nie wyciągnęła ręki tak długo, aż nie uczyniła tego Ayatsuri Saori. Nie błądziła wzrokiem po pomieszczeniu, bowiem nie chciała zostać odebrana za niegrzeczną. Zamiast tego, w całości skupiła się na rozmówczyni.
— Zgadza się — odparła i ruchem głowy podziękowała za wskazanie miejsca. Siedzenie, wbrew temu co można by myśleć, było całkiem wygodne. Zupełny paradoks dla salki do przesłuchiwań, w jakiej bywała ostatnio. Chociaż akurat o tym wolałaby zapomnieć.
— Dziękuję, bardzo dobrze. Miło móc zobaczyć jak zachodni klejnot pustyni rozrósł się na przestrzeni tylu lat. — W głowie miała wiele pytań. Od trywialnych, aż po te trudne, z najwyższej półki. Niemniej jednak pozostała cicho tak długo, aż starsza kobieta nie zaczęła zadawać pytań. Absolutnie nie zamierzała wchodzić w kompetencje władczyni i nadawać rozmowie określonego toru. Skoro została wezwana, to był ku temu powód.
0 x
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3835
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy
Oczywiście nie można było odmówić dziewczęciu uroku osobistego. Szczęśliwie jednak dla dobra prowincji, strażnicy byli szkoleni w zakresie radzenia sobie z wszelkimi formami manipulacji i perswazji. Także jeśli chodziło o kobiecie piękno i próby wykorzystywania go dla swoich celów. Rygorystyczne treningi i szkolenia z pewnością uodporniły ich nawet na taką sztukę jak Harumi. Ale marzyć zawsze było można, tak samo jak próbować. Liczba podejść jednak, warto zaznaczyć, nie była nieograniczona.
Dziewczę postąpiło całkiem słusznie na starcie, nie szarżując i dając się poprowadzić liderce. Nie była w jakiejkolwiek pozycji do wchodzenia z buciorami do jej gabinetu i dyktowaniu warunków. Stąpała ostrożnie i czekała na wyraźne znaki, co może a czego nie może. Zdecydowanie widać było, że to jest jej pierwsza wizyta.
- Trzeba przyznać że jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Ale no, my tu gadu gadu a sprawy do załatwienia są. Słyszałam że ostatnio udało się oczyścić twoje imię z dawnego incydentu. Dlatego mam ci coś do przekazania. - powiedziała, początkowo całkiem swobodnie, potem przechodząc w bardziej poważne tony. Mowa była niby o przekazaniu, ale kobieta nie kwapiła się aby cokolwiek wyjąc albo podać dziewczęciu.
- Nariko-san, Shirei-kan szczepu Kaguya, poprosiła mnie o przekazanie ci informacji o twoim awansie. Dlatego też cię tutaj wezwałam, od teraz możesz z dumą nosić tytuł Akoraito. - awans. To był powód i dlatego też została wezwana. I z inicjatywy osoby której Harumi podlegała. Co prawda przez innego władcę, ale nawet taka forma była pewnego rodzaju wyróżnieniem. Kobieta milczała, najpewniej oczekując czegoś od Harumi. Odpowiedzi, reakcji, jakiejś obiekcji? Czegokolwiek w zasadzie.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Użytkownicy przeglądający to forum: Nagareboshi i 4 gości