Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Na miejsce dotarli w siedmioosobowej grupie, jednakże pędzącego do swojej żony uczestnika wyprawy zastąpiła mała istotka z kontynentu. Oby Asuka była w domu i już o wszystkim wiedziała - liczyła Rika, myśląc o jedynym z mężczyzn, którego miała dzisiaj nie poznać. Wchodząc do środka uderzyło ich ciepło, o którym na świeżym powietrzu można było tylko pomarzyć. Jednemu z przyjaciół Kihary zaparowały okulary, a że bez nich nie widział zupełnie nic, poruszał się zupełnie po omacku. Wyglądało to dosyć komicznie i cała scena doczekała się wielu niewybrednych komentarzy. Mała śmiała się razem z nimi, jednocześnie zastanawiając, czy nie przesadzają. Uśmiechnięta mina ślepca wyjaśniała jednak wszystko – tutaj wszyscy znali swoje niewidzialne granice i nie zamierzali ich przekraczać. Najbliższy przyjaciel Kihary spośród zebranych, będący gdzieś między czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem życia Isao, był zdecydowanie najbardziej rozgadany ze wszystkich. Teraz stali we troje i zamawiali napoje. -Będzie sześć kufli złotego płynu i jeden złoty dla małej – oznajmił Isao, wyjmując już pieniądze do zapłaty. -Chcę sok. – odpowiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Patrzyła prosto w oczy Isao, a na jej twarzy malowało się rozbawienie. Isao spojrzał się w kierunku Kihary, a ten wykonał prosty do interretacji gest: a nie mówiłem? -Spokojnie. Zapewniam cię, że czegoś takiego jeszcze nie piłaś. Rozbawiony "gospodarz" przyglądał się całej scenie. Następnie zniknął, udając się na zaplecze, a oni udali się do stołu, gdzie trzeba było dostawić dodatkowe krzesła. Gdy karczmarz wrócił, rozstawił napoje na stole zupełnie tak, jakby każdy był inny i przeznaczony dla konkretnej osoby. W istocie, wszystkie siedem kufli wydawały się identyczne. Rika założyła ręce na wysokości piersi, udając obrazę, a wszyscy się jej przyglądali. -Powąchaj chociaż – przybliżył się do niej sensei. Zdziwiona, chwyciła oburącz małymi łapkami ciężki kufel z grubego szkła, przez co ten wydawał się jeszcze większy. Przybliżyła nosek w bezpiecznej odległości od płynu i wciągnęła woń wyciśniętych jabłek. -Ej! - Podniosła głowę, widziała, że jest w centrum uwagi. Powróciła szybkim ruchem do kufla i wypiła kilka łyków. Nie mogła spodziewać się czegoś tak smacznego. Obdarzyła siedzących przy stole jednym z najładniejszych uśmiechów, jakie miała, nie zapominając przy tym o gospodarzu. Odstawiła z niechcianym hukiem ciężki kufel. Jej jako jedyny nie miał na górze pianki.
Siedzieli już blisko dwie godziny. Trudno było nie odnieść wrażenia, że obecność dziewczynki mocno wpłynęła na charakter spotkania przy piwie. Nie znaczy to jednak, że im to przeszkadzało. Ba, sama przecież słyszała, jak mówią do Kihary, że musi im ją pokazać. W żadnym razie nie czuła się eksponatem. Może atrakcją? Co ciekawe, wydarzenia ostatnich dni odeszły na dalszy plan. Chyba nikt nie chciał wspominać ich teraz zbyt drobiazgowo. Miast tego pojawiły się ogólniki, a te i tak przykryte były stwierdzeniami, że „to było coś”, „nie chciałbym tego powtórzyć” i „to pokazuje, że możemy na siebie liczyć”. To ostatnie pasowało zwłaszcza do rannego mężczyzny, któremu tak zależało na wspólnym spotkaniu w karczmie, iż zacisnął zęby i odłożył do jutra wizytę w szpitalu. Rozmawiali o wszystkim. O klimacie panującym w Hyuo i tym, czym zajmują się na co dzień. Ranny mężczyzna zajmował się transportem towarów, a człowiek w okularach był właścicielem jednego ze sklepów. Isao zaś był myśliwym i to on najwięcej opowiadał o swoim zajęciu. Bez wątpienia był to delikatny temat. Wielu ludzi sprzeciwia się zabijaniu zwierząt. Rice też się to nie podobało. Trzeba było przyznać, że Isao miał ciekawą ideologię do swojego zawodu. -Nie zabijam słabych zwierzątek. Tylko te najsilniejsze. Chronię w ten sposób wszystkie żyjące tutaj gatunki – pokazał zamaszystym ruchem dłoni. – silni polują na słabych. Gdybym pozwolił np. by znajdujące się na początku łańcucha pokarmowego niedźwiedzie rozmnażały się w nieskończoność, brakowałoby im pożywienia. Doprowadziłoby to do wyginięcia słabszych gatunków, a na koniec i tak wiele niedźwiedzi z głodu padałoby ofiarami zimy. Moja praca polega więc na chronieniu słabszych gatunków przed wyginięciem i niwelowaniu cierpienia istot chodzących po tej ziemi. Do tego dochodzą jeszcze futra. Nie ma nic przyjemniejszego w dotyku, niż białe futro tutejszych misiów! Kiedyś ci pokażę. Trudno było powiedzieć, czy pozostali się z nim zgadzają. Rika sama nie była pewna, czy wszystko dobrze rozumie, ale wywód ten wydał jej się możliwy do przyjęcia. I te futerka! Deklaracja Isao wydawała się poważna i zielonooka naprawdę liczyła, że zobaczy najprawdziwsze futra. Właściwie planów z nią związanych mieli nawet więcej. Dowiedziała się, że planują pokazać jej wyspy. Było to nawet więcej, niż oczekiwała po przyjeździe tutaj. Pierwszy dzień, a już tyle emocji!
Powiedzieć, że Rika też musiała dołożyć czegoś do siebie to jak nic nie powiedzieć. Zasypywana gradem pytań dziewczynka czuła się z początku trochę nieswojo, ale szybko spodobała jej się rola, jaką miała do odegrania. Opowiedziała o swoim życiu w Ryuzaki, o mamie i tacie i tym, co robi na co dzień. O swoich celach, planach i marzeniach. To ostatnie było związane z jej przyjazdem tutaj. Chciała być kunoichi z prawdziwego zdarzenia, a niebagatelną rolę w jej rozwoju odgrywał sensei. Kihara dostrzegł w niej potencjał i wyróżnił najsilniejsze strony małej dziewczynki. Pokazał kilka sztuczek i wytyczył kierunek, w którym powinna podążać, aby stawać się coraz lepszą. Za pierwszym razem była to tylko zabawa. Tym razem będzie to zabawa z widoczną obecnością oczekiwań. Ze strony Riki i być może Kihary również. Co tak naprawdę myślał o niej sensei? Ostatnie dwie godziny dały jej powody, by sądzić, że na to pytanie odpowiedź mogą znać jego koledzy, a w szczególności Isao. -Przed trzema miesiącami odbyłam swoją pierwszą misję. Udawałam w szpitalu wnuczkę starego wilka morskiego, która wraz ze swoją rodziną zginęła na morzu. Wszystko wskazywało na to, że jest szczęśliwy. Cieszyło go moje towarzystwo. Jednak podczas pożegnania ten odcięty od wieści ze świata człowiek powiedział między wierszami, iż wie, co się stało. Patrzył przez okno swej sali na morskie fale i po prostu wiedział… - zrobiła pauzę. Chyba nie tylko ona rozmyślała z żalem nad tym człowiekiem. Ciekawe, jak sobie radzi? – Później dostałam zlecenie od tatka, który rozmawiał z kimś obcym. Poznałam dramatyczną historię brata i siostry, którzy zostali pojmani za długi ojca. Zapadnięta w śpiączkę, uwięziona w sparzonym ciele siostra leżała w tym samym szpitalu. Brat chcąc ukrócić jej cierpienia wysadził jej salę w powietrze, a szkody okrutnie się poszerzyły. Mnóstwo ludzi zostało rannych, w tym moja przyjaciółka, która walczyła o życie. Brałam udział w akcji ratunkowej, nigdy nie widziałam czegoś takiego. Potem odnalazł mnie stróż Horiuchi. Okazało się, że nikt nie wie tyle, co ja i nikt inny nie rozpozna zbrodniarza. Przygotowaliśmy zasadzkę i… - ciągnęła swą opowieść. Zatrważająca liczba ofiar Menmy musiała robić wrażenie. Nikt szczególnie jej nie przerywał, a Kihara nie spuszczał z niej wzroku. Gdy wspomniała o tym, jak wiele ją nauczył, rozpierała go duma. Kiedy skończyła mówić, zebrani pytali o różne szczegóły, dopóki do rozmowy nie wtrącił się sensei. -Na nas już czas. Nie te lata… - pokazał na siebie, próbując się nieudolnie tłumaczyć. Pożegnali się ze wszystkimi. – Widzimy się niedługo! – zawołał na odchodne. Wyszli z karczmy i skierowali się do domu senseia. Zastanawiało ją, dlaczego wybrał akurat ten moment na wyjście. W drodze powrotnej, podczas której nie padło zbyt wiele słów zrozumiała, że nie chciał pokazać nikomu swoich łez.
Numa z racji zwyczajnej desperacji trafił do karczmy choć w tym przypadku przypominało to bardziej zajazd albo jakąś gospodę. Sam nie był pewien, jak to właściwie nazwać. Przybył jednak spokojnie do tego przybytku. Ruszając w kierunku lady aby zamówić coś do jedzenia. Dlatego też powiedział spokojnie spod hełmu. — Poproszę coś ciepłego. —
Widać było po nim że zmarzł. W końcu klimat Hyuo był... Wiadomo chłodny. Zbyt chłodny jak na bezdomnego Numę. Mimo tego że miał nawet dość dobre ubrania. Płaszcz zakupiony w KnH. Sprawiało to że zwyczajnie wychłodził się długą wędrówką a nie odmroził jakichś kończyn czy palców. Numa jednak nie był miękkim shinobi. Zapewnię posiadał by pewną mityczną umiejętność nazywaną Tolerancją. Chodziło by o tolerancję złych temperatur tych bardzo zimnych i tych bardzo ciepłych. Choć i towarzystwo jakoś znosił. Usiadł sobie spokojnie przy jakimś wolnym stoliku najlepiej takim w kącie. Nie zdejmował jeszcze hełmu a przyglądał się ludzi w wnętrzu przybytku zastawiając jak oni do cholery żyją w takim mrozie. W końcu warunki były naprawdę nienajlepsze.
0 x
- Myśli Numy - - Słowa Numy -[/center] Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym ![youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Numa oczekiwał w spokoju na swoje zamówienie, coraz to bardziej niepokojąc się słowami które usłyszał z tłumu. Coś było nie tak w okolicy, bezdomny przypuszczał że chodzi o niego. Dlatego też był ostrożny wręcz w stanie napiętego ryzyka aż w końcu stwierdził. - Może lepiej nie robić tu zadymy i udawać że wszystko jest w porządku. Z resztą i tak muszę coś zjeść - I tak Numa zdjął hełm ukazując swoją przemęczoną twarz osoby która zapewne nie spała od wielu dni. Widać było że Mimo młodego wieku przeszedł coś niezbyt miłego. Że coś było z nim nie tak. To jednak nie było wielkim problemem. Gdyż po chwili otrzymał on zamówienie które sprawiło że był dosłownie w szoku. — Dzięk... uję. —
Dokończył niepewnie spoglądając na Wodę. Numa kompletnie nie rozumiał co się dzieje. Wyglądało to na wodę pochłaniało jak woda. I zapewne było ciepłą wodą. Wówczas Błyskotliwy Numa zrozumiał że dostał zwyczajnie wodę aby się obmyć przed posiłkiem jak człowiek. Choć mimo tego miał pewne wątpliwości. Nie oszukujmy się Numa nie dawał sobie rady w karczmie a co dopiero w jakiejś restauracji. Przypuszczał że to właśnie jakaś lepsza knajpa o których kiedyś słyszał. Pamiętał jak kiedyś był w jednej z pewną dziewczyną więc na twarzy Numy zawitał sztuczny uśmiech. — Kiedy główne danie? —
Nadal był zakłopotany jednak to bez większych problemów starał się maskować sztucznym uśmiechem. Zaczął również rozglądać się po innych klientach co oni właściwie robią z taką wodą. O co tu właściwie chodzi do cholery jasnej. Czyżby to nie było ratunku dla tego przybytku czy może jednak dla niego? Tak Numa był w istnej konsternacji nie miał pojęcia co czynić. Sprawa wyglądała dla niego bardzo źle, a co gorsza był głodny.
0 x
- Myśli Numy - - Słowa Numy -[/center] Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym ![youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Numa przysłuchiwał się z niedowierzaniem tego co powiedział mu kelner. Stwierdził że jeśli coś zamówi, sprawiło to bezdomny zaczął lekko się rozglądać zastanawiając. - Cholera chyba robię coś nie tak. - I tak w chwili refleksji powiedział do kelnera. — A co właściwie to co macie do jedzenia? Oprócz ciepłej zupy wodnej? — Numa nieco schował swoją dumę. W końcu i tak była ona niewielka bardziej chodziło mu o zwykłe najedzenie się. Choć to wydawało się dość trudne. Numa spokojnie sięgnął po jeden z mieszków, w których przetrzymywał swoje pieniądze i spokojnie odliczył pięć Ryo kładąc na krawędź blatu. I włożył łyżkę do tej wody zwyczajnie zamaczając z dość zamyśloną miną. Miał do tego słomkę. Co w sumie sprawiło że pozostawił łyżkę w wodzie i zaczął oglądać ten niewątpliwie ciekawy obiekt. Był równiutki i do tego pusty w środku. Ciekawe do czego to mogło służyć... W karczmie na całe szczęście było spokojnie.
Po pewnym czasie do karczmy przybył jakiś posłaniec, podszedł do jakiegoś ciemniejszego typka i następnie do miejsca w którym był Numa prosząc o jednego strzała od barmana. Przyglądając się bezdomnemu który bawił się właśnie słomką. Wówczas Numa powiedział do barmana. — Właściwie to za ile macie jakiś mocny alkohol? Taki tani w butelce? Może być nawet bardzo niesmaczny. Chodzi mi bardziej o odkażanie. — Oczy Numie zaświeciły na zupełnie inny blask nie czerwony lecz taki żywszy. Chciał alkohol w razie gdyby musiał komuś odkazić rany. To było zdecydowanie przydatne. Bezdomny nijak zagadywał do posłańca aż dostrzegł że ten posłaniec tak jakoś mu się przygląda. Nadal Numa odruchowo bawił się rurką. I patrzył bezpośrednio na posłańca. Jakby zastanawiał się co się stało. Słyszał w końcu że coś było nie tak. Sprawiło to że zapytał spokojnie. — Coś się stało? —
0 x
- Myśli Numy - - Słowa Numy -[/center] Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym ![youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Bezdomny dość szybko otrzymał instrukcje co do tego w jaki sposób użytkować taką słomkę. - A gdyby tak w środku zamknąć notkę wybuchową! - Pomyślał. Po chwili zamówił jednak jeszcze jakieś proste danie do zjedzenia. —Poproszę obiadek. Najlepiej jakieś ziemniaki z czymś tam, może takim schabowym i sałatką.— Oj tak marzyła mu się sałatka. I w spokoju zamierzał wszamać. — Poproszę te sake przyda się. — Nie chciał zaraz wędrować do jakiegoś farmaceuty, tam zaraz chcieli by go uczyć jak to działa, pewnie mieszać w kociołku i dusić zioła. Potem jeszcze uprawiać gdzieś na polance. Nie podobało mu się to. Wolał wziąć alkohol.
Kiedy otrzymał posiłek postanowił go spokojnie zjeść. Łyżką oczywiście. Skupiając się teraz na rozmowie z posłańcem. Bo właściwie to chyba takim był. Nie chciał zbyt wiele powiedzieć co sprawiło że Numa postanowił wykorzystać klasyczną kartę nieznajomego. — Ja jestem od niedawna w cesarstwie, właściwie to jakoś od czasów Kami no Hikage. Narobiło się tam rabanu aż po tym wydarzeniu trafiłem tutaj. — Popatrzył z dość posępną miną, w sumie dziwnym było by aby Numa był jednym z Shiro Ryu jednak jego historia wydawała się być delikatnie powiązana z tym zakonem. I zaczął dalej jeść. Bezdomny nie był zbyt oczywisty, więc posłaniec musiał się nieco domyślać. Wiec na pewno jednym z tego co mógł wywnioskować to to że przetrwał tamte wydarzenia trzy lata temu. A że był młody znaczyło że albo miał sporego farta albo coś potrafił, na co wskazywał hełm. Choć ekscentryczność numy mogła nieco odstraszać. Jednak i gorsze przypadki zdarzały się w naturze.
0 x
- Myśli Numy - - Słowa Numy -[/center] Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym ![youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Numa kontynuował słuchanie posłańca podczas oczekiwania za posiłkiem. Na wewnątrz śnieżyca wręcz jakaś apokalipsa dobrze że w środku palili bo by jeszcze mu ta Ciepła zupa wodna wystygła. Bezdomny aż popatrzył na nią. — Jak tu trafiłem? Wrzuciła mnie taka jedna pannica z skrzydłami na statek tutaj. Jakoś zostałem... — następnie złapał hełm tłumacząc mu jakie to arcydzieło. — Panie na ci mi to? — Założył spokojnie na głowę zasunął klapkę i powiedział spokojnie. — Jak myślisz łatwo było by mi zrobić przez to krzywdę w głowę? —
Powiedział to z niewątpliwą dumą. Wiedział co prawda że hełm nie jest niezniszczalny jednak chroniło to przed uszkodzeniami czaszki w sposób niewątpliwie dobry. Resztę dało się jakoś wyleczyć. A jeden zbyt silny cios w głowę potrafił zabić na miejscu. Numa następnie zdjął hełm mówiąc spokojnie. — Oferujesz mi pracę? Aż tak źle pracować dla tego Jēmusu-sama? Co on takiego robi? Albo właściwie co ty robiłeś dla niego? — Wyglądało na to że Numa powoli przywiązał się do kuriera jak to miał w zwyczaju, sprawiało to że wydawał się być przyjazny jak i nawet nieco rozgadany. Czuć było po nim coś w rodzaju dziecięcej ufności. Mimo tego Numa starał się wybadać sprawę. Widział że jego towarzysz coraz bardziej się upija, co sprawiało z reguły że łatwiej było z kimś takim rozmawiać. Ludzie pijani nie zwracali uwagi na to czy jest bezdomnym. Choć czasem byli tacy którzy robili się agresywni ten jednak na takiego nie wyglądał. Przynajmniej na razie.
0 x
- Myśli Numy - - Słowa Numy -[/center] Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym ![youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Numa nie był do końca pewien jak to jest z tym pragnieniem jego głowy, niby nie była nic warta jednak kto wie. Dlatego też odpowiedział. — Raczej nikogo, choć kto wie czasem trzeba być gotowym. Wiadomo. — Powiedział z czymś w rodzaju dumy. Jednak bez przesady zajął się teraz kończeniem jedzenia powoli zbliżając do końca. Przysłuchując się i obserwując poczynania posłańca. Rozumiał że chciał zwyczajnie przekazać kogoś nowego na swoje miejsce. Aby zwyczajnie jego zleceniodawca nie pozostał sam. Chyba że nie chodziło o to. W końcu miało to sens. Numa jednak łyżkował nieubłaganie aż ostatnia łyżka wylądowała w jego ustach. Wówczas Bezdomny był gotowy aby podjąć tą niewątpliwie trudną decyzję. — Właściwie, to spróbuję jeśli teraz do niego pójdę to nie będzie zły? Jest on tutaj? I właściwie jak on wygląda? —
Nie był w sumie pewien jak zareaguje dżentelmen Jemusu i czy właściwie on jest tym ciemnoskórym. Wyglądało na to że ta praca nie jest najgorsza przynajmniej z słów pijącego. Czy mógł coś pomijać? Sam nie był pewien. Zapewne praca mogła okazać się jednym wielkim niebezpiecznym wałkiem z drugiej strony wyglądało to na źródło stałego zarobku. Dawało to sporo perspektyw. Numa nagle powiedział. — Dobra jebać, nalej mi jednego i spróbuję do niego zagadać. — Stwierdził ordynarnie. Podjął już decyzję. Że podejmie się tej pracy. Chciał w końcu zaryzykować. Musiał coś zrobić. Dlatego też wziął Hełm pozostawiając za sobą pusty talerz jak i talerz z wodą. Oczywiście wciągnął alkohol jeśli posłaniec mu nalał. Zapłacił również za posiłek jak i alkohol. Ruszył w poszukiwaniu zleceniodawcy, mówiąc nieco głośniej i wchodząc jednocześnie na górę. — Jēmusu-sama? —
Zbliżył się do drzwi, powoli nasłuchując. Był zdecydowanie ostrożny, nie miał pojęcia czego się spodziewać po takiej rozmowie. Nie zamierzał również wbijać do czyjegoś pokoju tak po prostu nieproszony. — Jēmusu-sama? —
Był jednak zdecydowanie czujny. W końcu w takich chwilach numa miał wrażenie że robi się nieco szaro i ponuro zupełnie jak w momentach kiedy nagle ginie ktoś w karczmie i trzeba szukać winnego.
0 x
- Myśli Numy - - Słowa Numy -[/center] Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym ![youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]