Bar "Szkarłatna speluna"
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Oferta Hikariego wydawała się bardzo duża, już sama posiadłość ziemska była lukratywna, a dokładając wisiorek Arashi nie miał innego wyjścia niżeli przyjąć ofertę w takim stanie jaki została ona złożona. Z oczywiście zachowaniem wisiorka do końca swoich walk, bez tego nie doszliby do porozumienia co powinna dostrzec druga strona targująca się. Wcale nie dziwił go sceptycyzm jego uczennicy, stawiał bardzo wiele na szali, ale jednocześnie był dość pewien swoich sił. Odpowiedział jej jedynie uśmiechem słysząc swoje imię i lekkim kiwnięciem głowy. Jeżeli chodzi o sztuki shinobi jak jutsu posiadał prawdopodobnie większą siłę ognia niżeli sam cesarz, a ciało także rozwinął już do poziomu nieosiągalnego dla większości. Przynajmniej w zakresie swojej szybkości, resztę wciąż mógł ulepszyć, ale nie było powodów do narzekań. Widział siebie jako faworyta w turnieju, o ile nie wystartuje ktoś na poziomie liderów klanów, w co też wątpił. Po prostu nie może zignorować żadnego przeciwnika tak jak to zrobił z samurajem podczas sparingu.
Zanim jego oferta została przyjęta Inoshi wyciągnęła jakiegoś cukierka, który mógł być nietypowej barwy, ale wciąż był smakołykiem. Szczerze wątpił, aby to co mówiła było prawdziwe, sam nie czuł zupełnie od niego niczego. Zwykły smakołyk, ale jak widać ich rozmówca się tym zainteresował. Nie interweniował w żaden sposób, chociaż w środku miał ochotę wyśmiać tą ofertę, zupełnie nie wiedział skąd dziewczyna miałaby mieć coś tak magicznego. Pewnie to tylko jakiś nieznany jej smak, może nawet został po znajomych z pustyni, ona znalazła u niego w domu i schowała do torby. Ostatecznie przyjęto postawienie pod zastaw domu z wisiorkiem, mógł to zatrzymać do końca walk. Czyli byli aż tak pewni, że przegra? Tym bardziej musi pokazać wszystkim jak się mylą.
- Jeszcze nie przegrałem walk, aby oddawać go po nich. Chociaż pewnie wszyscy tak mówią, którzy się tutaj podpisują. Mam ostatnie pytanie, czy pomiędzy walkami są przerwy na regenerację zawodników, czy jest praktycznie jedna po drugiej? W zależności od tego będę musiał opracować sobie strategie.
Po uzyskaniu odpowiedzi miał coś jeszcze do dodania, ale wpierw zebrał swój wisiorek i założył go ponownie na szyi chowając pod wszystkie ubrania. Został zdjęty tylko na chwilę toteż nie biła od niego chakra dla wszystkich postronnych, może artefakt uspokoił się po uznaniu swojego właściciela? Ostatecznie od momentu założenia go w Ryuzaku nie rozstawał się z nim.
- Zanim wyjdziemy miałbym dwie prośby. Pierwszą jest, aby od początku przy moich walkach publika była chroniona. Wolę się skupić na pojedynkach, w końcu stawiam więcej na szali od pozostałych uczestników. Prosiłbym też o dyskrecję na temat posiadanego przeze mnie wisiorka, wie o tym tylko obecna tutaj trójka. Podobnie jak my nie będziemy rozpowiadać nigdzie na temat organizowanych przez was walk.
W pewnym sensie to również była groźba, chociaż w bardzo miłym wydaniu. Po załatwieniu tych formalności Terumi podał rękę na pożegnanie, pieczętując wszystko co tutaj zostało ustalone, a następnie wyszedł wraz z Inoshi. Zgodnie z instrukcją Arashiego, a gdy byli na świeżym powietrzu wybrał najszybszą drogę do wyjścia z tej dzielnicy najgorszej dzielnicy Shigashi no Kibu. Ostatecznie wciąż nosili z sobą swoje pakunki z konia, więc teraz należało znaleźć jakąś karczmę i się zameldować na parę najbliższych dni. Powinien Hikari rozpocząć teraz pewnie z swoją podopieczną rozmowę, ale prawdę mówiąc nie wiedział jakie powinny być jego pierwsze słowa po tym wszystkim. Wiedział, że pewnie ona nazwie go debilem, że aż tak wiele ryzykuje. Tylko kto nie ryzykuje ten nigdy nie zyskuje. Nie wierzył też w przypadek, że nagroda główna jest drugim amuletem, uznawał to za pewne przeznaczenie, które narzucał mu świat już od samych narodzin. Co było mu przeznaczone? Domyślał się, że chodzi o zjednoczenie Terumi. Zadanie, które nie udało się już od dawna nikomu, musi do tego przezwyciężyć obecną w obu gałęziach nienawiść. Nawet jeżeli trzeba zadziałać trochę siłą. Poza tym, gdy zbliża się Han przyjdzie moment, gdzie będzie potrzebował mocy większej niżeli własnej.
- Ten cukierek... Faktycznie ma jakąś moc, czy to tylko blef?
Poszukiwał jakiegoś tematu do rozmów, dość neutralnego, a pytał z ciekawości. Dojście do Ryokanu zwanego "Ī tabemono" zajmowało chwilę, a ten czas należy jakoś spożytkować. W głowie jednak kłębiły się zupełnie inne myśli, głównie na temat całych tych organizowanych przez mafie walk. Obmyślanie strategii, zastanowienie się czy z pewnością posiada wszystko co mu się przyda z ekwipunku. Nawet nie zorientował się kiedy przed nimi niemalże wyrósł poszukiwany przez niego budynek, gdzie natychmiast wkroczył do środka i wynajął dwa pokoje. Po opłatach i otrzymaniu kluczy szybko skierowali się w ich kierunku.
- Do zmroku wciąż pozostało trochę czasu, pójdę się przespać. Wolę walczyć wypoczęty, w razie czego budź mnie.
Po wstaniu o odpowiedniej porze, bo nigdy nie sypiał za wiele czuł się odpowiednio zregenerowany do podjęcia wyzwania dzisiejszej nocy. Po zebraniu uczennicy Hikari wrócił na czas do baru nazwanego "szkarłatna speluna". Miał nadzieję, że po raz ostatni w życiu, ale kto wie jak to się życie potoczy.
Zanim jego oferta została przyjęta Inoshi wyciągnęła jakiegoś cukierka, który mógł być nietypowej barwy, ale wciąż był smakołykiem. Szczerze wątpił, aby to co mówiła było prawdziwe, sam nie czuł zupełnie od niego niczego. Zwykły smakołyk, ale jak widać ich rozmówca się tym zainteresował. Nie interweniował w żaden sposób, chociaż w środku miał ochotę wyśmiać tą ofertę, zupełnie nie wiedział skąd dziewczyna miałaby mieć coś tak magicznego. Pewnie to tylko jakiś nieznany jej smak, może nawet został po znajomych z pustyni, ona znalazła u niego w domu i schowała do torby. Ostatecznie przyjęto postawienie pod zastaw domu z wisiorkiem, mógł to zatrzymać do końca walk. Czyli byli aż tak pewni, że przegra? Tym bardziej musi pokazać wszystkim jak się mylą.
- Jeszcze nie przegrałem walk, aby oddawać go po nich. Chociaż pewnie wszyscy tak mówią, którzy się tutaj podpisują. Mam ostatnie pytanie, czy pomiędzy walkami są przerwy na regenerację zawodników, czy jest praktycznie jedna po drugiej? W zależności od tego będę musiał opracować sobie strategie.
Po uzyskaniu odpowiedzi miał coś jeszcze do dodania, ale wpierw zebrał swój wisiorek i założył go ponownie na szyi chowając pod wszystkie ubrania. Został zdjęty tylko na chwilę toteż nie biła od niego chakra dla wszystkich postronnych, może artefakt uspokoił się po uznaniu swojego właściciela? Ostatecznie od momentu założenia go w Ryuzaku nie rozstawał się z nim.
- Zanim wyjdziemy miałbym dwie prośby. Pierwszą jest, aby od początku przy moich walkach publika była chroniona. Wolę się skupić na pojedynkach, w końcu stawiam więcej na szali od pozostałych uczestników. Prosiłbym też o dyskrecję na temat posiadanego przeze mnie wisiorka, wie o tym tylko obecna tutaj trójka. Podobnie jak my nie będziemy rozpowiadać nigdzie na temat organizowanych przez was walk.
W pewnym sensie to również była groźba, chociaż w bardzo miłym wydaniu. Po załatwieniu tych formalności Terumi podał rękę na pożegnanie, pieczętując wszystko co tutaj zostało ustalone, a następnie wyszedł wraz z Inoshi. Zgodnie z instrukcją Arashiego, a gdy byli na świeżym powietrzu wybrał najszybszą drogę do wyjścia z tej dzielnicy najgorszej dzielnicy Shigashi no Kibu. Ostatecznie wciąż nosili z sobą swoje pakunki z konia, więc teraz należało znaleźć jakąś karczmę i się zameldować na parę najbliższych dni. Powinien Hikari rozpocząć teraz pewnie z swoją podopieczną rozmowę, ale prawdę mówiąc nie wiedział jakie powinny być jego pierwsze słowa po tym wszystkim. Wiedział, że pewnie ona nazwie go debilem, że aż tak wiele ryzykuje. Tylko kto nie ryzykuje ten nigdy nie zyskuje. Nie wierzył też w przypadek, że nagroda główna jest drugim amuletem, uznawał to za pewne przeznaczenie, które narzucał mu świat już od samych narodzin. Co było mu przeznaczone? Domyślał się, że chodzi o zjednoczenie Terumi. Zadanie, które nie udało się już od dawna nikomu, musi do tego przezwyciężyć obecną w obu gałęziach nienawiść. Nawet jeżeli trzeba zadziałać trochę siłą. Poza tym, gdy zbliża się Han przyjdzie moment, gdzie będzie potrzebował mocy większej niżeli własnej.
- Ten cukierek... Faktycznie ma jakąś moc, czy to tylko blef?
Poszukiwał jakiegoś tematu do rozmów, dość neutralnego, a pytał z ciekawości. Dojście do Ryokanu zwanego "Ī tabemono" zajmowało chwilę, a ten czas należy jakoś spożytkować. W głowie jednak kłębiły się zupełnie inne myśli, głównie na temat całych tych organizowanych przez mafie walk. Obmyślanie strategii, zastanowienie się czy z pewnością posiada wszystko co mu się przyda z ekwipunku. Nawet nie zorientował się kiedy przed nimi niemalże wyrósł poszukiwany przez niego budynek, gdzie natychmiast wkroczył do środka i wynajął dwa pokoje. Po opłatach i otrzymaniu kluczy szybko skierowali się w ich kierunku.
- Do zmroku wciąż pozostało trochę czasu, pójdę się przespać. Wolę walczyć wypoczęty, w razie czego budź mnie.
Po wstaniu o odpowiedniej porze, bo nigdy nie sypiał za wiele czuł się odpowiednio zregenerowany do podjęcia wyzwania dzisiejszej nocy. Po zebraniu uczennicy Hikari wrócił na czas do baru nazwanego "szkarłatna speluna". Miał nadzieję, że po raz ostatni w życiu, ale kto wie jak to się życie potoczy.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Oj stoi, tylko że nikt nie mówił, że co jakiś czas nie dochodziło do potyczek pomiędzy rodzinami. Te nie chciały mieszać w to cywilów, a tym bardziej podróżujących z jednego prostego powodu - pieniądze. Takie rzeczy załatwiało się pomiędzy nimi, z jednym tylko wyjątkiem. Gdy ktoś mieszał się w sprawy, do których mieszać się nie powinien. Zarówno Kuma, jak i cała reszta w sumie to zrobili, aczkolwiek każdy na swój sposób. Staruszkowi nie podobało się układanie z mafią, bo wtedy automatycznie zadrzesz z dwoma innymi. Zachwiejesz tą i tak już naruszoną równowagę. Zgadzał się jednak z Yamim w jednej kwestii. Jeżeli już ktoś ma się układać z rodzinami, to na warunkach, jakie wywalczy, a nie jakie ktoś mu narzuci. Ochrona budynku po odzyskaniu mogła być przydatna jednak... czy była konieczna? To nie głowa rodziny przyszła tutaj odebrać budynek, to kilku zwykłych chłystków, którzy wymyślili pomysł na biznes. I w sumie przyznali się do oszustwa, co było po prostu idiotyczne, ale pasowali do tego. Tylko po co komu ochrona karczmy, skoro jej nie odzyskasz? A to właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Nie chciał zmuszać właściciela do bratania się z rodzinami, niech to będzie jego własna decyzja, a nie przymuszenie.
-Powodzenia, pewnie się jeszcze zobaczymy, może nawet szybciej niż nam się wydaje - rzucił reszcie bez żadnej ironii. Wierzyli w to, że to pomoże, więc niech tak będzie. Mieli jeden cel, jednak obierali dwie różne drogi i dopiero z czasem okaże się która była właściwa. Kuma wyruszył razem z bratem karczmarza do dzielnicy w której już kiedyś był. Poznawał ten smród meneli, w sumie to czuł się tu jak ryba w wodzie, bo nie raz nie dwa zdarzyło mu się po prostu przekimać na ulicy, a z jego aparycją nie trudno go pomylić ze zwyczajnym żebrakiem. Kuma dreptał spokojnie, dziecko przepuścił nawet nie zwracając na nie uwagi. Zapewne chciało po prostu wyłudzić pieniądze nie za bardzo wiedząc czemu i że jest wiele innych sposobów. Na prostytutkę jednak zwrócił uwagę, zawiesił oko, ot co popatrzył to jego, prawda? Weszli do karczmy, popatrzył czy coś ciekawego jest w zasięgu wzroku - może jakiś wędrowiec skryty w cieniu czekający na bandę hobbitów? Może jakiś przypadkowy przechodzień, który okaże się być synem stryja ciotki kuzynki Hana? Kuroi zaciągnął nosem, popatrzył na brata karczmarza, westchnął i podszedł do jednej z dziewczyn.
-Można tu u was coś zapalić? Ja wiem że wcześnie, no ale widzisz maleńka, trochę jesteśmy wczorajsi, co widać po koledze
-Powodzenia, pewnie się jeszcze zobaczymy, może nawet szybciej niż nam się wydaje - rzucił reszcie bez żadnej ironii. Wierzyli w to, że to pomoże, więc niech tak będzie. Mieli jeden cel, jednak obierali dwie różne drogi i dopiero z czasem okaże się która była właściwa. Kuma wyruszył razem z bratem karczmarza do dzielnicy w której już kiedyś był. Poznawał ten smród meneli, w sumie to czuł się tu jak ryba w wodzie, bo nie raz nie dwa zdarzyło mu się po prostu przekimać na ulicy, a z jego aparycją nie trudno go pomylić ze zwyczajnym żebrakiem. Kuma dreptał spokojnie, dziecko przepuścił nawet nie zwracając na nie uwagi. Zapewne chciało po prostu wyłudzić pieniądze nie za bardzo wiedząc czemu i że jest wiele innych sposobów. Na prostytutkę jednak zwrócił uwagę, zawiesił oko, ot co popatrzył to jego, prawda? Weszli do karczmy, popatrzył czy coś ciekawego jest w zasięgu wzroku - może jakiś wędrowiec skryty w cieniu czekający na bandę hobbitów? Może jakiś przypadkowy przechodzień, który okaże się być synem stryja ciotki kuzynki Hana? Kuroi zaciągnął nosem, popatrzył na brata karczmarza, westchnął i podszedł do jednej z dziewczyn.
-Można tu u was coś zapalić? Ja wiem że wcześnie, no ale widzisz maleńka, trochę jesteśmy wczorajsi, co widać po koledze
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Wzruszył ramionami, po czym na jego twarzy pojawił się dyskretny uśmieszek, który mówił więcej niż tysiąc słów. Może i nie zgadzał się z bardzo z rzeczywistym stanem rzeczy, ale po co komu ta wiedza. Dalej kobieta zaczęła wyliczać czego ona tutaj nie ma i szczerze powiedziawszy nie spodziewał się aż takiego wyboru. Sądził, że po prostu da mu cokolwiek i weź człowieku się wypchaj, skoro początkowo oceniła go tak, a nie inaczej.
-Tylko dla mnie, kolega sobie odpuści. Może być ten z Sogen, więcej nam obecnie nie potrzeba - zaczął sięgać do sakiewki, jednak przerwał po chwili i podszedł do lady i pochylił się lekko i oparł dłonie na blacie - Potrzebowałbym jeszcze jednej rzeczy. Nie wiem jednak na ile się przyda, ale mój przyjaciel ostatnio grał tutaj w kości i szukam ludzi, z którymi mu się nie powiodło. Mogłabyś nam tutaj pomóc kochaniutka? - spytał przekręcając głowę lekko na bok i mniej dyskretnie zerkając jej w dekolt. To akurat nie było do niczego potrzebne, ale stwierdził, że nie mógłby tak po prostu tego nie zrobić, skoro kobieta tak bardzo go eksponuje. Liczył że brat karczmarza przejmie tutaj prowadzenie, jednak cały czas siedział cicho i nie dawał znaku życia. Staruszek musiał więc działać sam, co nie za bardzo mu się podobało. Chciał rozwiązać ten problem tak szybko jak tylko się dało, a dodatkowe błądzenie po mieście cóż... po prostu go nie interesowało. Po chwili skierował swój wzrok na brata karczmarza i uniósł brwi. Niedyskretnie dał mu znać, że mógłby jednak coś tutaj podziałać, pokierować go dalej, bo tego feralnego dnia Kuroia tutaj nie było, więc zanim zbiorą wszystkie informacje minie dużo czasu, zbyt dużo jak dla niego.
-Tylko dla mnie, kolega sobie odpuści. Może być ten z Sogen, więcej nam obecnie nie potrzeba - zaczął sięgać do sakiewki, jednak przerwał po chwili i podszedł do lady i pochylił się lekko i oparł dłonie na blacie - Potrzebowałbym jeszcze jednej rzeczy. Nie wiem jednak na ile się przyda, ale mój przyjaciel ostatnio grał tutaj w kości i szukam ludzi, z którymi mu się nie powiodło. Mogłabyś nam tutaj pomóc kochaniutka? - spytał przekręcając głowę lekko na bok i mniej dyskretnie zerkając jej w dekolt. To akurat nie było do niczego potrzebne, ale stwierdził, że nie mógłby tak po prostu tego nie zrobić, skoro kobieta tak bardzo go eksponuje. Liczył że brat karczmarza przejmie tutaj prowadzenie, jednak cały czas siedział cicho i nie dawał znaku życia. Staruszek musiał więc działać sam, co nie za bardzo mu się podobało. Chciał rozwiązać ten problem tak szybko jak tylko się dało, a dodatkowe błądzenie po mieście cóż... po prostu go nie interesowało. Po chwili skierował swój wzrok na brata karczmarza i uniósł brwi. Niedyskretnie dał mu znać, że mógłby jednak coś tutaj podziałać, pokierować go dalej, bo tego feralnego dnia Kuroia tutaj nie było, więc zanim zbiorą wszystkie informacje minie dużo czasu, zbyt dużo jak dla niego.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
-Całość - rzucił Kuma nie chcąc się rozdrabniać na porcje. Nie znał jednak ceny owego pudełeczka i mógł się nieźle na tym przejechać. Wolał jednak zaryzykować i wziąć całość - wiadomo im więcej tym rabacik większy hehe - albo nie brać wcale. Skoro uzupełniał zapasy, to lepiej to zrobić raz, a dobrze. Przynajmniej nie będzie musiał chodzić po takich melinach, tylko do jakiegoś przyjemnego miejsca, gdzie nie bytuje mafia i nie trzeba rozwiązywać problemów zwykłych ludzi. Kumę powoli nudziło chodzenie z karczmarzem, chociaż sam się na to zdecydował. Nie zawsze mógł robić to co mu się podobał, częściej robił po prostu to, co uważał za słuszne.
-Nie wiem co taka ślicznotka robi poza pracą - puścił jej oko i uśmiechnął, bo jego żarcik był takie dobre 4/10 i był z niego dumny. Jeżeli cena go zadowalała, to rzucił kasę na blat i zabrał pudełeczko, które skrzętnie schował do swojego plecaczka. Wyszło jednak na to, że będą musieli tutaj poczekać jakiś czas - Kuma westchnął ciężko i odwrócił się w stronę mniejogarniającego rzeczywistość karczmarza.
-Skoro nie wiesz, to odpuść sobie już granie. Zająłbyś się pracą, a nie łaził po innych przybytkach i przegrywał to, na co pracowaliście razem z bratem, a może jeszcze pokolenie czy dwa wyżej, hm? Gdybyś coś sobie przypomniał, daj jednak znać, może na coś się przyda - rzucił do niego, zdjął gurdę z pleców, ułożył przy jednym ze stolików, a następnie sam posadził tam swoje 4 litery. Mógł, w końcu był klientem, prawda? Wolał jednak nie palić jeszcze, bo nie wiedział co takiego tam znajdzie, a jeżeli tamta szajka tutaj wpadnie, to musiał być gotowy. Nie musiał jednak czekać za długo, bo przyszli całkiem szybciutko. Spojrzał ku wejściu, gdzie trójka właśnie władowała się z butami.
-Witam Panów. Zróbmy tak - usiądziecie, uznacie razem wszyscy zgodnie, że ta gra była nie do końca sprawiedliwa i się nie liczy, potem się napijecie, a my sobie pójdziemy grzecznie do domu, hm? Świetny plan, prawda? - rzucił rozkładając ręce na boki niczym gospodarz witający swoich przyjaciół w tak skromnych progach. Nogi też nieco wystawił do przodu, jednak tylko udawał, by wyglądało to przypadkowo. Kuma chciał, by po prostu piasek wysypał się na podłogę w stronę wejścia.
-Nie wiem co taka ślicznotka robi poza pracą - puścił jej oko i uśmiechnął, bo jego żarcik był takie dobre 4/10 i był z niego dumny. Jeżeli cena go zadowalała, to rzucił kasę na blat i zabrał pudełeczko, które skrzętnie schował do swojego plecaczka. Wyszło jednak na to, że będą musieli tutaj poczekać jakiś czas - Kuma westchnął ciężko i odwrócił się w stronę mniejogarniającego rzeczywistość karczmarza.
-Skoro nie wiesz, to odpuść sobie już granie. Zająłbyś się pracą, a nie łaził po innych przybytkach i przegrywał to, na co pracowaliście razem z bratem, a może jeszcze pokolenie czy dwa wyżej, hm? Gdybyś coś sobie przypomniał, daj jednak znać, może na coś się przyda - rzucił do niego, zdjął gurdę z pleców, ułożył przy jednym ze stolików, a następnie sam posadził tam swoje 4 litery. Mógł, w końcu był klientem, prawda? Wolał jednak nie palić jeszcze, bo nie wiedział co takiego tam znajdzie, a jeżeli tamta szajka tutaj wpadnie, to musiał być gotowy. Nie musiał jednak czekać za długo, bo przyszli całkiem szybciutko. Spojrzał ku wejściu, gdzie trójka właśnie władowała się z butami.
-Witam Panów. Zróbmy tak - usiądziecie, uznacie razem wszyscy zgodnie, że ta gra była nie do końca sprawiedliwa i się nie liczy, potem się napijecie, a my sobie pójdziemy grzecznie do domu, hm? Świetny plan, prawda? - rzucił rozkładając ręce na boki niczym gospodarz witający swoich przyjaciół w tak skromnych progach. Nogi też nieco wystawił do przodu, jednak tylko udawał, by wyglądało to przypadkowo. Kuma chciał, by po prostu piasek wysypał się na podłogę w stronę wejścia.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Nie mogło być idealnie, aby ktoś przejmował się publiką za Hikariego od początku. Jeżeli chodzi o sam pojedynek nie przejmował się im, aczkolwiek zależnie od areny sam do tej pory bywa lekko zaskoczony jak silne wychodzą mu techniki ognia. Wydawało się to niemożliwe, ale jednak. Nie próbował jednak dalszej dyskusji, wiedział, że tutaj nic więcej nie ugra. Nie posiada aż takich zdolności aby wepchnąć komuś w usta słowa, które chcemy usłyszeć. Nie posiadał więcej zbytnio karty przetargowej, zasady to zasady i nie mogą pokazać gdzieś specjalnego traktowania. Brak kontrargumentu na to sprawił, że przyjął to skinięciem głowy i rzucił tylko dwa słowa. "No trudno." Bo co zrobisz jak nic nie zrobisz.
Będąc w drodze do karczmy Inoshi była wyjątkowo cicha teraz na temat swojego cukierka. Jedyne co stwierdziła, to, że nie wie co on robi. Skąd w takim wypadku pewność, że cokolwiek robi? Równie dobrze mógł to być tylko smakołyk niezwykłego koloru, albo tak pomalowany dla czyjegoś dowcipu. Terumi nie zastanawiał się nad tym, skoro temat okazał się interesujący niczym sprzątanie obory to go natychmiast zostawił. Z pustej butelki nawet karczmarz Kogo nie poleje, a tutaj jedyną możliwością się przekonać było samemu próbować tego wytworu w kształcie małej kulki i mieć nadzieję, że nie jest to żadna trucizna. Dalsza droga była dość cicha, każdy miał nad czym rozmyślać, a nasz przyszły zawodnik nielegalnych walk skupiał się głównie na przemyśleniu jaką powinien obrać strategię. Najlepiej byłoby z początku zaoszczędzić chakrę, która będzie konieczna na finałowy pojedynek. Główkowanie skończyło się dopiero po rozejściu do pokoi, kiedy tylko poczuł pod głową pulchną poduszkę. Po prostu wiedział, że najważniejszy jest w tym momencie dobry wypoczynek. Dobrze wiedział, że nawet najlepsze pomysły na nic się zdadzą kiedy zawodzi nas nasze ciało, nie jesteśmy w stanie wyciągnąć z siebie maksimum, a dzisiejszej nocy tutaj może zajść taka konieczność, a wręcz na pewno nadejdzie, tylko pytanie z którym rywalem.
Yogańczyk przebudził się nagle nie pamiętając swoich snów, położył się, w chwilę usnął, a potem nagle... Wieczór, bo miał wstać przed zmrokiem, a to była tylko dobra drzemka. Czy wyszła trochę dłuższa, czy też dość krótka z pewnością pomoże zachować trzeźwość umysłu wieczorem. Nie zastanawiając się wiele szybko zarzucił ubrania, aby zorientować się dokładnie ile zostało im czasu, a potem udał się do swojej uczennicy zapytać czy nie jest głodna. Skoro już byli w takim miejscu spożycie posiłku przed wyjściem było dobrym rozwiązaniem. Po tym mogli ruszyć ponownie do speluny w biednej dzielnicy Shigashi. Sam lokal w porównania do ranka tętnił bardzo mocno życiem. Tłumy jakby gang słodziaków w biedronce jednego dnia rozdawano za darmo bez naklejek. Normalnie aby dotrzeć do pierdolonego barmana trzeba było się przepychać przez cały tłum słuchający jego opowieści, zachowując szczególną ostrożność przed wszelakim zagrożeniem mogącym nadejść z każdej strony. W takich miejscach nigdy nic nie wiesz. Początkowo nie wiedział o czym ona była, ale po chwili zdał sobie sprawę, że opowiada o zniszczeniach blatu przez jego uczennicę. Normalnie zrobił z tego jakąś niezwykłą opowieść, szkoda, że jeszcze nie napisał o tym książki. Pewnie stałaby się bestsellerem, skoro tak potrafi porwać ludzi tak błahe wydarzenie. Nie odejmował Inoshi siły, sam był zdziwiony ile jej posiada, ale w świecie shinobich wszystko staje się z czasem normalne. Gdy walka o miejsce do przejścia została zakończona, a sama dopiero co przybyła dwójka była dość bliska lady mężczyzna opowiadający dokonania jego znajomej rozpoznał ich i natychmiast zademonstrował wszystkim obecnym. Dzięki temu byli w stanie zaznać trochę luzu, bo każda tutejsza pijaczyna zrobiła przynajmniej krok w dal od nich. Nosz kurwa nareszcie, ale mogli to zrobić zanim wywalczyli swoją ścieżkę do przodu.
Barman klasnął dłońmi, ale jego radość na ich widok jak się pojawiła tak też znikła, co było dość dziwne. Szybko Hikari się zrealizował, że musiał zobaczyć coś jeszcze za ich plecami toteż natychmiast się odwrócił i spojrzał na stojącego tam mężczyznę. Ten przerastał go wzrostem oraz wielkością barków, co mogłoby być lekką niespodzianką, której nie dał po sobie w żaden sposób poznać. Terumi spojrzał się w jego oczy bez jakiejś większej reakcji, a w zamian zostali zaproszeni kiwnięciem głowy aby szli za nim. Czyżby trafili na niemowę? Jak to ma być ich przewodnik to źle trafili, bo mieli tutaj największego amatora kalamburów na świecie. Na szczęście wskazał im tylko odpowiednie drzwi na zapleczu, gdzie znajdowało się coś niczym kanciapa dla zawodników. W środku poza Arashim mogli dostrzec kobietę z ostrzami przy pasie, a także zakapturzonego tajemniczego wojownika bawiącego się kunai'em. Od razu pracodawca wskazał ich siedzenia, a także poinformował, że jeszcze chwilkę będą musieli poczekać na ostatniego zawodnika.
- No to poczekamy. Miejmy nadzieję, że nie za długo.
Oczywistym było, że nikt z rywali się nie będzie przestawiał. Często zdradzenie nazwiska potrafi powiedzieć coś o jego umiejętnościach jeżeli pochodzi z jakiegoś rodu lub szczepu. Tutejsza atmosfera wydaje się bardzo napięta, ale Hikari zupełnie się tym nie przejmował zajmując swoje siedzisko. Był pewien swoich zdolności tak więc nawet jakby ktoś się postarał nie potrafiłby teraz nałożyć na niego żadnej presji, raczej rozbawić najwyżej. Po pięciu ciągnących się w ciszy minutach pojawił się ostatni wyczekiwany uczestnik. Jego przerażenie widoczne gołym okiem sprawiało, że wyglądał niczym sierotka, która została złapana na złym uczynku. Co go popchnęło do wzięcia udziału w takim turnieju? To było dość interesujące, aczkolwiek organizator nie dał nawet cienia szansy aby się tego teraz dowiedzieć, bo zorganizował wymarsz z pomieszczenia w kierunku odpowiednio przygotowanego dla nich wozu.
Ich środek transportu nie był okazały w żadnym stopniu, określenie trumna, które wymyśliła kobieta było idealne wręcz. W środku podczas jazdy będzie w pełni panować mrok, przecież to nie posiada chociażby okna. Z drugiej strony czego się spodziewali, skoro lokacja areny nie może zostać przez nikogo odkryta. Korzystając z małego zamieszania, które powstało Terumi schylił się do uczennicy, aby szepnąć jej coś na ucho.
- W środku, bądź szczególnie uważna. Nie wiemy z kim podróżujemy, a w Shigashi... Wolę nie ufać nikomu.
Obrzucił całą towarzyszącą im trójkę wzrokiem, a potem ruszył do przodu, aby zająć jakieś wygodne miejsce w środku. A co dalej? Dalej to nastała tylko ciemność wraz z zamykanymi drzwiami tej zabitej dechami rudery na kółkach. Woźnica na zewnątrz tylko cmoknął, a oni nie mogąc dostrzec nawet swojej dłoni poczuli tylko jak cały pojazd wszedł w ruch.
Będąc w drodze do karczmy Inoshi była wyjątkowo cicha teraz na temat swojego cukierka. Jedyne co stwierdziła, to, że nie wie co on robi. Skąd w takim wypadku pewność, że cokolwiek robi? Równie dobrze mógł to być tylko smakołyk niezwykłego koloru, albo tak pomalowany dla czyjegoś dowcipu. Terumi nie zastanawiał się nad tym, skoro temat okazał się interesujący niczym sprzątanie obory to go natychmiast zostawił. Z pustej butelki nawet karczmarz Kogo nie poleje, a tutaj jedyną możliwością się przekonać było samemu próbować tego wytworu w kształcie małej kulki i mieć nadzieję, że nie jest to żadna trucizna. Dalsza droga była dość cicha, każdy miał nad czym rozmyślać, a nasz przyszły zawodnik nielegalnych walk skupiał się głównie na przemyśleniu jaką powinien obrać strategię. Najlepiej byłoby z początku zaoszczędzić chakrę, która będzie konieczna na finałowy pojedynek. Główkowanie skończyło się dopiero po rozejściu do pokoi, kiedy tylko poczuł pod głową pulchną poduszkę. Po prostu wiedział, że najważniejszy jest w tym momencie dobry wypoczynek. Dobrze wiedział, że nawet najlepsze pomysły na nic się zdadzą kiedy zawodzi nas nasze ciało, nie jesteśmy w stanie wyciągnąć z siebie maksimum, a dzisiejszej nocy tutaj może zajść taka konieczność, a wręcz na pewno nadejdzie, tylko pytanie z którym rywalem.
Yogańczyk przebudził się nagle nie pamiętając swoich snów, położył się, w chwilę usnął, a potem nagle... Wieczór, bo miał wstać przed zmrokiem, a to była tylko dobra drzemka. Czy wyszła trochę dłuższa, czy też dość krótka z pewnością pomoże zachować trzeźwość umysłu wieczorem. Nie zastanawiając się wiele szybko zarzucił ubrania, aby zorientować się dokładnie ile zostało im czasu, a potem udał się do swojej uczennicy zapytać czy nie jest głodna. Skoro już byli w takim miejscu spożycie posiłku przed wyjściem było dobrym rozwiązaniem. Po tym mogli ruszyć ponownie do speluny w biednej dzielnicy Shigashi. Sam lokal w porównania do ranka tętnił bardzo mocno życiem. Tłumy jakby gang słodziaków w biedronce jednego dnia rozdawano za darmo bez naklejek. Normalnie aby dotrzeć do pierdolonego barmana trzeba było się przepychać przez cały tłum słuchający jego opowieści, zachowując szczególną ostrożność przed wszelakim zagrożeniem mogącym nadejść z każdej strony. W takich miejscach nigdy nic nie wiesz. Początkowo nie wiedział o czym ona była, ale po chwili zdał sobie sprawę, że opowiada o zniszczeniach blatu przez jego uczennicę. Normalnie zrobił z tego jakąś niezwykłą opowieść, szkoda, że jeszcze nie napisał o tym książki. Pewnie stałaby się bestsellerem, skoro tak potrafi porwać ludzi tak błahe wydarzenie. Nie odejmował Inoshi siły, sam był zdziwiony ile jej posiada, ale w świecie shinobich wszystko staje się z czasem normalne. Gdy walka o miejsce do przejścia została zakończona, a sama dopiero co przybyła dwójka była dość bliska lady mężczyzna opowiadający dokonania jego znajomej rozpoznał ich i natychmiast zademonstrował wszystkim obecnym. Dzięki temu byli w stanie zaznać trochę luzu, bo każda tutejsza pijaczyna zrobiła przynajmniej krok w dal od nich. Nosz kurwa nareszcie, ale mogli to zrobić zanim wywalczyli swoją ścieżkę do przodu.
Barman klasnął dłońmi, ale jego radość na ich widok jak się pojawiła tak też znikła, co było dość dziwne. Szybko Hikari się zrealizował, że musiał zobaczyć coś jeszcze za ich plecami toteż natychmiast się odwrócił i spojrzał na stojącego tam mężczyznę. Ten przerastał go wzrostem oraz wielkością barków, co mogłoby być lekką niespodzianką, której nie dał po sobie w żaden sposób poznać. Terumi spojrzał się w jego oczy bez jakiejś większej reakcji, a w zamian zostali zaproszeni kiwnięciem głowy aby szli za nim. Czyżby trafili na niemowę? Jak to ma być ich przewodnik to źle trafili, bo mieli tutaj największego amatora kalamburów na świecie. Na szczęście wskazał im tylko odpowiednie drzwi na zapleczu, gdzie znajdowało się coś niczym kanciapa dla zawodników. W środku poza Arashim mogli dostrzec kobietę z ostrzami przy pasie, a także zakapturzonego tajemniczego wojownika bawiącego się kunai'em. Od razu pracodawca wskazał ich siedzenia, a także poinformował, że jeszcze chwilkę będą musieli poczekać na ostatniego zawodnika.
- No to poczekamy. Miejmy nadzieję, że nie za długo.
Oczywistym było, że nikt z rywali się nie będzie przestawiał. Często zdradzenie nazwiska potrafi powiedzieć coś o jego umiejętnościach jeżeli pochodzi z jakiegoś rodu lub szczepu. Tutejsza atmosfera wydaje się bardzo napięta, ale Hikari zupełnie się tym nie przejmował zajmując swoje siedzisko. Był pewien swoich zdolności tak więc nawet jakby ktoś się postarał nie potrafiłby teraz nałożyć na niego żadnej presji, raczej rozbawić najwyżej. Po pięciu ciągnących się w ciszy minutach pojawił się ostatni wyczekiwany uczestnik. Jego przerażenie widoczne gołym okiem sprawiało, że wyglądał niczym sierotka, która została złapana na złym uczynku. Co go popchnęło do wzięcia udziału w takim turnieju? To było dość interesujące, aczkolwiek organizator nie dał nawet cienia szansy aby się tego teraz dowiedzieć, bo zorganizował wymarsz z pomieszczenia w kierunku odpowiednio przygotowanego dla nich wozu.
Ich środek transportu nie był okazały w żadnym stopniu, określenie trumna, które wymyśliła kobieta było idealne wręcz. W środku podczas jazdy będzie w pełni panować mrok, przecież to nie posiada chociażby okna. Z drugiej strony czego się spodziewali, skoro lokacja areny nie może zostać przez nikogo odkryta. Korzystając z małego zamieszania, które powstało Terumi schylił się do uczennicy, aby szepnąć jej coś na ucho.
- W środku, bądź szczególnie uważna. Nie wiemy z kim podróżujemy, a w Shigashi... Wolę nie ufać nikomu.
Obrzucił całą towarzyszącą im trójkę wzrokiem, a potem ruszył do przodu, aby zająć jakieś wygodne miejsce w środku. A co dalej? Dalej to nastała tylko ciemność wraz z zamykanymi drzwiami tej zabitej dechami rudery na kółkach. Woźnica na zewnątrz tylko cmoknął, a oni nie mogąc dostrzec nawet swojej dłoni poczuli tylko jak cały pojazd wszedł w ruch.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Mrugnął raz, drugi, potem na sakiewkę, westchnął ciężko. Nie lubił wydawać pieniędzy, ale czasem po prostu musiał. Tym razem niestety nie było to coś niezbędnego, a po prostu jego zachcianka, dlatego też z ciężkim sercem wyjął tyle, ile zażądała kobieta, rzuciła na ladę i wziął co jego. Wziął pudełeczko, które było całkiem spore i schował do swojego magicznego plecaczka.
-Pieprzenie... - spojrzał na niego i pokręcił głową. Nałóg nałogiem, lecz Kuma po prostu robił to bo... było to dla niego pewnego rodzaju rytuałem. Nie przeszkadzało mu jego brak, jednak po prostu wprawiało go to w dobry nastrój, więc czemu miał sobie tego odmawiać? Nikomu nie szkodził, nikt nie cierpiał z tego powodu. Wolność każdego z nas kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Hazard nie przynosił nic dobrego, może przez chwilę można było się wzbogacić, jednak to było tylko tymczasowe. Każdy wracał po więcej, a skuszony łatwą wygraną i szybkim wzbogaceniem się poprzednim razem stawiał jeszcze więcej i spirala kręciła się dalej.
Wracając jednak do konkretów, bowiem jeden z niesławnej trójki podszedł do Kumy i stwierdził, że jego gurda to niezły podnóżek. Zerknął tylko, jak wchodzi w piasek i wyrzuca jeszcze większe jego ilości na ziemię. Uniósł brew niedowierzając w to, co się dzieje, ale był też troszeczkę rozbawiony tym wszystkim.
-Ach, czyli jednak. Tylko czemu nie możemy sobie usiąść tutaj, gdzie piękne i przyjemne panie nas obsłużą i wszystkie problemy się zakończą? Hm? No i nie naciskałbym zbyt mocno, to delikatna rzecz, a piasek nie lubi być wstrząsany - dodał po chwili, lecz mówił nieco ciszej i przysłaniał usta zupełnie tak, jakby ów piach miał cokolwiek usłyszeć. Zupełnie nie chciało mu się toczyć kolejnej, bezsensownej walki, a zwłaszcza na zewnątrz, gdzie cóż... straż, mieszkańcy, do tego pewnie strażnicy. Za wiele uwagi by na siebie zwracali. Mógł to skończyć tu i teraz i zastanawiał się jednak... no nie wypadało robić rozróby w środku karczmy. Jeżeli jednak okularnik (lub któryś z pozostałych opryszków) stwierdzi, że Kuma to dosyć łatwy cel i zechce podejść bliżej, to Kuma wytworzy piaskową włócznię i w zależności od stopnia agresji albo tylko postraszy, albo nadzieje jegomościa.
-Pieprzenie... - spojrzał na niego i pokręcił głową. Nałóg nałogiem, lecz Kuma po prostu robił to bo... było to dla niego pewnego rodzaju rytuałem. Nie przeszkadzało mu jego brak, jednak po prostu wprawiało go to w dobry nastrój, więc czemu miał sobie tego odmawiać? Nikomu nie szkodził, nikt nie cierpiał z tego powodu. Wolność każdego z nas kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Hazard nie przynosił nic dobrego, może przez chwilę można było się wzbogacić, jednak to było tylko tymczasowe. Każdy wracał po więcej, a skuszony łatwą wygraną i szybkim wzbogaceniem się poprzednim razem stawiał jeszcze więcej i spirala kręciła się dalej.
Wracając jednak do konkretów, bowiem jeden z niesławnej trójki podszedł do Kumy i stwierdził, że jego gurda to niezły podnóżek. Zerknął tylko, jak wchodzi w piasek i wyrzuca jeszcze większe jego ilości na ziemię. Uniósł brew niedowierzając w to, co się dzieje, ale był też troszeczkę rozbawiony tym wszystkim.
-Ach, czyli jednak. Tylko czemu nie możemy sobie usiąść tutaj, gdzie piękne i przyjemne panie nas obsłużą i wszystkie problemy się zakończą? Hm? No i nie naciskałbym zbyt mocno, to delikatna rzecz, a piasek nie lubi być wstrząsany - dodał po chwili, lecz mówił nieco ciszej i przysłaniał usta zupełnie tak, jakby ów piach miał cokolwiek usłyszeć. Zupełnie nie chciało mu się toczyć kolejnej, bezsensownej walki, a zwłaszcza na zewnątrz, gdzie cóż... straż, mieszkańcy, do tego pewnie strażnicy. Za wiele uwagi by na siebie zwracali. Mógł to skończyć tu i teraz i zastanawiał się jednak... no nie wypadało robić rozróby w środku karczmy. Jeżeli jednak okularnik (lub któryś z pozostałych opryszków) stwierdzi, że Kuma to dosyć łatwy cel i zechce podejść bliżej, to Kuma wytworzy piaskową włócznię i w zależności od stopnia agresji albo tylko postraszy, albo nadzieje jegomościa.
Ukryty tekst
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości