"Ī tabemono" Ryokan
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Etsuya wysłuchał do końca słów właściciela baru marszcząc przy tym w skupieniu brwi. Pierwszy raz przebywał w Shigashi no Kibu toteż nigdy wcześniej nie obiło mu się o uszy nic związanego z tutejszymi mafiami. Jeżeli w rzeczywistości trójka przyjemniaczków miała jakieś plecy, oznaczało to, że w dniu jutrzejszym, niezależnie od obrotu wydarzeń, będą musieli opuścić miasto. Jakkolwiek pewnym swoich umiejętności by się nie czuł, w starciu ze zorganizowaną grupą przestępczą nie miał większych szans. Co nie znaczyło jednak, że nie zechce poszarpać ich za nogawkę i przysporzyć paru nieprzyjemności.
- Zagram z nimi jutro - odparł, będąc ciekawym jakie sztuczki mogli zastosować przestępcy. Rzecz jasna jeżeli ta metoda zawiedzie, lub mafiosi nie będą zainteresowani jego propozycją, nie zostanie nic innego jak użycie siły. Chociażby tylko po to, aby mieli świadomość tego, że zadarli z niewłaściwą osobą.
Niespodziewanie rozwarły się drzwi, a wejście nieznajomego wybiło Etsuyę z rytmu, przez co na moment skierował on ku niemu swoją uwagę. Gość najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego co się właśnie tutaj stało, albo średnio go to obchodziło. Nakiriemu również zdarzało wparować się do knajpy zaraz po rozróbie, z zamiarem odszukania noclegu, więc wcale nie dziwił się chłopakowi, że średnio go interesowały wcześniejsze awantury. Za jego pomocą wpadł jednak pewien pomysł, dzięki któremu jego grupka mogła zaoszczędzić nieco grosza.
- Będziemy potrzebować noclegu dla trzech osób - zwrócił się do właściciela, zmieniając tym samym plan tymczasowego opuszczenia lokalu. Nie wpadł wcześniej na to, że tego typu restauracja może mieć jakieś wolne dla gości łóżka, ale jeżeli rzeczywiście tak było, to warto byłoby z tejże usługi skorzystać i oszczędzić sobie tym samym dalszego szukania.
- Zagram z nimi jutro - odparł, będąc ciekawym jakie sztuczki mogli zastosować przestępcy. Rzecz jasna jeżeli ta metoda zawiedzie, lub mafiosi nie będą zainteresowani jego propozycją, nie zostanie nic innego jak użycie siły. Chociażby tylko po to, aby mieli świadomość tego, że zadarli z niewłaściwą osobą.
Niespodziewanie rozwarły się drzwi, a wejście nieznajomego wybiło Etsuyę z rytmu, przez co na moment skierował on ku niemu swoją uwagę. Gość najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego co się właśnie tutaj stało, albo średnio go to obchodziło. Nakiriemu również zdarzało wparować się do knajpy zaraz po rozróbie, z zamiarem odszukania noclegu, więc wcale nie dziwił się chłopakowi, że średnio go interesowały wcześniejsze awantury. Za jego pomocą wpadł jednak pewien pomysł, dzięki któremu jego grupka mogła zaoszczędzić nieco grosza.
- Będziemy potrzebować noclegu dla trzech osób - zwrócił się do właściciela, zmieniając tym samym plan tymczasowego opuszczenia lokalu. Nie wpadł wcześniej na to, że tego typu restauracja może mieć jakieś wolne dla gości łóżka, ale jeżeli rzeczywiście tak było, to warto byłoby z tejże usługi skorzystać i oszczędzić sobie tym samym dalszego szukania.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Kuma odczuwał wrażenie, że wszyscy podnieśli się tylko po to, by wpaść na tą bandę i rwać się do pijackiej bitki. Etsuya jako rycerz na białym koniu, Harumi jako dama w opresji, które sama w sumie mogłaby pozarzynać ich jak świnie, ale przecież to nie wypada. A w tym wszystkim Kuma, który UWAGA stał i na dodatek nie robił nic więcej, by nie prowokować grupki. A niestety, ale jego przypuszczenia się sprawdziły i owa trójka była członkami goszczących w owym mieście mafii. Nie komentował, gdy usłyszał w jaki sposób restauracja została przegrana, bo gdyby mógł, zapewne sam obiłby mordę bratu właściciela za taką lekkomyślność. Przegrać dobytek w kości i mieć tupet, by się pojawić przed swoim bratem.
Kuma popatrzył po ludziach, którzy nadal byli w restauracji i chyba niekoniecznie chcieli wysłuchiwać monologu właściciela. Znajdowali się w miejscu, które przejąć miało mafię, więc pokazywanie się tutaj nie było najlepszym pomysłem. Potakiwał właścicielowi wpatrując się w jego brata aż usłyszał, że mają się odegrać. Stanął jak wryty i przez chwilę sądził, że mają z nimi wygrać w te kości czy co? Postawili im się w drzwiach, a nie wytarli nimi podłogę. Nie za bardzo podobało mu się zadzieranie z mafią, a odzyskanie tego lokalu... przecież to masa pieniędzy, pewnie mogliby kupić sobie własną i serwować ramen, bo przecież w świecie naruto nie ma nic innego. Etsuya jednak zgodził się na ten jakby nie patrzeć szalony plan, a Kuma westchnął. W sumie... dołączył do nich na drodze, nic go przy nich nie trzymało i mógł po prostu pójść swoją drogą nie patrzeć an nikogo. Przez ten krótki czas jednak trochę się do nich przyzwyczaił i trochę ciekawiło go co wydarzy się dalej. Nie musiał brać czynnego udziału i sam stawiać czegoś w kościach, ale mógł przy tym być i zostać obserwatorem. No i tego, został wzięty pod uwagę podczas noclegu, więc już miał szacuneczek na dzielni i trzeba był to wykorzystać.
-A przed chwilą taka przeciwna walce byłaś, coś się zmieniło - spojrzał na Harumi unosząc wymownie brew i śmiechnął pod nosem widząc tak nagłą zmianę. Zostawił ich dwójkę i podszedł do brata właściciela - jeżeli nie wstał to mu pomógł, a jeżeli nie, to cóż...
-Szczerze powiedziawszy powtórzyłbym Ci tą lekcję jeszcze raz, byś o niej pamiętał w przyszłości, ale nie chcemy mieć tutaj trupa na miejscu. Już wystarczy, że tamta dwojga nie może się doczekać - ułożył swoją rękę na jego głowie zastanawiając się czy przypadkiem faktycznie nie doprowadzić do ponownego jej spotkania z bardzo twardą powierzchnią ale nie, nie było takiej potrzeby. Tuż po chwili jego dłonie rozbłysnęły na zielono, a kto wiedział ten wiedział i nie trzeba było więcej mówić, ale rany chłopaka powoli powinny się zasklepić. Przynajmniej na tyle, by nie dostał jakiegoś krwotoku, a na pewno nie zaszkodzi sprawdzić jego stanu.
Kuma popatrzył po ludziach, którzy nadal byli w restauracji i chyba niekoniecznie chcieli wysłuchiwać monologu właściciela. Znajdowali się w miejscu, które przejąć miało mafię, więc pokazywanie się tutaj nie było najlepszym pomysłem. Potakiwał właścicielowi wpatrując się w jego brata aż usłyszał, że mają się odegrać. Stanął jak wryty i przez chwilę sądził, że mają z nimi wygrać w te kości czy co? Postawili im się w drzwiach, a nie wytarli nimi podłogę. Nie za bardzo podobało mu się zadzieranie z mafią, a odzyskanie tego lokalu... przecież to masa pieniędzy, pewnie mogliby kupić sobie własną i serwować ramen, bo przecież w świecie naruto nie ma nic innego. Etsuya jednak zgodził się na ten jakby nie patrzeć szalony plan, a Kuma westchnął. W sumie... dołączył do nich na drodze, nic go przy nich nie trzymało i mógł po prostu pójść swoją drogą nie patrzeć an nikogo. Przez ten krótki czas jednak trochę się do nich przyzwyczaił i trochę ciekawiło go co wydarzy się dalej. Nie musiał brać czynnego udziału i sam stawiać czegoś w kościach, ale mógł przy tym być i zostać obserwatorem. No i tego, został wzięty pod uwagę podczas noclegu, więc już miał szacuneczek na dzielni i trzeba był to wykorzystać.
-A przed chwilą taka przeciwna walce byłaś, coś się zmieniło - spojrzał na Harumi unosząc wymownie brew i śmiechnął pod nosem widząc tak nagłą zmianę. Zostawił ich dwójkę i podszedł do brata właściciela - jeżeli nie wstał to mu pomógł, a jeżeli nie, to cóż...
-Szczerze powiedziawszy powtórzyłbym Ci tą lekcję jeszcze raz, byś o niej pamiętał w przyszłości, ale nie chcemy mieć tutaj trupa na miejscu. Już wystarczy, że tamta dwojga nie może się doczekać - ułożył swoją rękę na jego głowie zastanawiając się czy przypadkiem faktycznie nie doprowadzić do ponownego jej spotkania z bardzo twardą powierzchnią ale nie, nie było takiej potrzeby. Tuż po chwili jego dłonie rozbłysnęły na zielono, a kto wiedział ten wiedział i nie trzeba było więcej mówić, ale rany chłopaka powoli powinny się zasklepić. Przynajmniej na tyle, by nie dostał jakiegoś krwotoku, a na pewno nie zaszkodzi sprawdzić jego stanu.
Ukryty tekst
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Kiedy emocje już opadły, a zarówno Etsuya jak i reszta ekipy przeszli do konwersacji z właścicielem baru, dotarła do niego myśl, że nawet jeżeli uda im się odegrać na mafiosach odbijając bar, to młodzieniec nie zostanie w pełni usatysfakcjonowany obrotem spraw. Jedyne czego z początku pragnął to to, aby jego but znalazł się na czole napakowanego prymitywa. Nie była to nawet kwestia obrony damy w opałach, lecz faktu, iż neandertalczycy z tego typu nastawieniem działali na niego niczym zapalnik. Będąc szczególnie wyczulonym na punkcie poniżania, nie wahał się ani chwili w takich sytuacjach.
- Coś się znajdzie - odpowiedział Harumi, kiedy spytała go o bandaże, po czym rozmawiając w międzyczasie z właścicielem wygrzebał z plecaka potrzebną ich ilość. Miał ochotę zakończyć już ten dzień i z nikim nie rozmawiać. Interakcji ludzkiej wystarczy mu z zapasem na kilka dób, a jeżeli ktoś jeszcze zechciał mu utrudnić dziś życie, to tym razem Etsuya nie ręczył za swoje nerwy.
Potyczka słowno-wzrokowa z dryblasem częściowo przyćmiła Nakiriemu trzeźwy osąd sytuacji i nawet pomijając fakt, że obity delikwent sam sobie zasłużył na takie traktowanie, ważniejszym teraz było dla młodzieńca to, aby postawić na swoim i pokazać kto tutaj rządzi. Spojrzał w kierunku wspomnianego brata i przyjrzał się kątem oka zabiegowi wykonywanemu przez Kumę - Interesujące - pomyślał, wyostrzając w ciekawości wzrok oraz wytężając sensoryczne zmysły. Próbował w pełni zrozumieć zachodzący przy użyciu techniki proces, ale był on zdecydowanie zbyt skomplikowany, aby pojąć go bez konkretnych instrukcji kogoś, kto się na tym zna.
Po chwili Etsuya ocknął się z zadumy i powrócił odruchowo na swojego poprzedniego rozmówcę, będącego wcześniej zajętym obsługą klienta - Dziś nie chcę już o tym nawet myśleć - odparł na propozycję zamienienia słowa z jego bratem. Żywił szczerą nadzieję, że zajmie się tym po prostu ktoś inny, a jeżeli nie, to zrobi to on sam następnego dnia. W tym momencie miał już wszystko gdzieś. W najgorszym przypadku posunie się do najbardziej prymitywnej metody perswazji, czyli siły - Jutro - ziewnął, zasłaniając przy tym usta zewnętrzną częścią dłoni, po czym ruszył w kierunku pokojów, odbierając po drodze klucze. Był najedzony i wyczerpany po całym dniu podróży, podobnie zresztą jak Harumi. Kiwnął głową w jej kierunku, aby ruszyła za nim, po czym zniknął gdzieś za rogiem, odetchnąwszy nareszcie z ulgą.
- Coś się znajdzie - odpowiedział Harumi, kiedy spytała go o bandaże, po czym rozmawiając w międzyczasie z właścicielem wygrzebał z plecaka potrzebną ich ilość. Miał ochotę zakończyć już ten dzień i z nikim nie rozmawiać. Interakcji ludzkiej wystarczy mu z zapasem na kilka dób, a jeżeli ktoś jeszcze zechciał mu utrudnić dziś życie, to tym razem Etsuya nie ręczył za swoje nerwy.
Potyczka słowno-wzrokowa z dryblasem częściowo przyćmiła Nakiriemu trzeźwy osąd sytuacji i nawet pomijając fakt, że obity delikwent sam sobie zasłużył na takie traktowanie, ważniejszym teraz było dla młodzieńca to, aby postawić na swoim i pokazać kto tutaj rządzi. Spojrzał w kierunku wspomnianego brata i przyjrzał się kątem oka zabiegowi wykonywanemu przez Kumę - Interesujące - pomyślał, wyostrzając w ciekawości wzrok oraz wytężając sensoryczne zmysły. Próbował w pełni zrozumieć zachodzący przy użyciu techniki proces, ale był on zdecydowanie zbyt skomplikowany, aby pojąć go bez konkretnych instrukcji kogoś, kto się na tym zna.
Po chwili Etsuya ocknął się z zadumy i powrócił odruchowo na swojego poprzedniego rozmówcę, będącego wcześniej zajętym obsługą klienta - Dziś nie chcę już o tym nawet myśleć - odparł na propozycję zamienienia słowa z jego bratem. Żywił szczerą nadzieję, że zajmie się tym po prostu ktoś inny, a jeżeli nie, to zrobi to on sam następnego dnia. W tym momencie miał już wszystko gdzieś. W najgorszym przypadku posunie się do najbardziej prymitywnej metody perswazji, czyli siły - Jutro - ziewnął, zasłaniając przy tym usta zewnętrzną częścią dłoni, po czym ruszył w kierunku pokojów, odbierając po drodze klucze. Był najedzony i wyczerpany po całym dniu podróży, podobnie zresztą jak Harumi. Kiwnął głową w jej kierunku, aby ruszyła za nim, po czym zniknął gdzieś za rogiem, odetchnąwszy nareszcie z ulgą.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Brat opatrzony, przynajmniej tyle mógł zrobić w tej już i tak bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Nie za bardzo był z tego zadowolony, że jakby nie patrzeć przez Etsuyę został wciągnięty w całą tą intrygę i stety niestety, ale będzie musiał grać według zasad tej gry. Odszedł kawałek od brata karczmarza, by ten jeszcze się mu nie narażał bardziej, bo jeszcze zmieni zdanie. Przycupnął sobie na blacie jednego ze stolików, jedną nogę ułożył na siedzisku krzesła, po czym usadził tam łokieć i podparł sobie głowę.
-A czy to ma jakiekolwiek znaczenie kim my jesteśmy? Ważne jest kim Ty jesteś, kim oni są, a także jak bardzo jesteś w złej sytuacji... - odpowiedział bratu karczmarza, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Wolał zapytać o to, póki jeszcze braciak był na świeżo z sytuacją i nie zrobił nic jeszcze głupszego.
-Branoc - rzucił do Etsuyi, który postanowił się jednak zwinąć. Dziadek nie lubił pozostawiać spraw rozbabranych, o których potem myślał i zadręczał się. Wolał mieć już jakiekolwiek informacje na ten temat. Już sama przynależność tej bandy do mafii sprawiała, że ta sprawa bardzo mu śmierdziała. Mafia miała swoje wtyki wszędzie, prawdopodobnie już wiedziała, że pewien młody chłopaczek chce im się postawić.
-Nie to żebym Ci nie wierzył, ale dzisiaj zostań na noc tutaj, nie ruszaj się nigdzie, a najlepiej to zamknijcie knajpkę przynajmniej do jutra, może tak być? - lustrował braci wzrokiem, czy zgadzają się na ten plan. Wolał, żeby wszyscy się skupili na tym co trzeba zrobić. Goście może i będą zawiedzeni, że nie odwiedzą swojej ulubionej knajpki, ale jeżeli im się nie uda to właściciel pewnie będzie żebrał po ulicach, więc to miejsce nie będzie już takie samo. Każdy detal można było zachować, ale to nie czyniło tego miejsca wyjątkowym. To obsługa, to jedzenie, to pełnia doświadczenia, którym było Ī tabemono Ryokan. Potem zaś jego uwaga skupiła się na przypadkowym gościu, który znalazł się - tak samo jak i oni - w nieodpowiednim miejscu i czasie. Odwrócił się w jego stronę, zaśmiał się raz, krótko, po czym dodał zaintrygowany:
-Nie dziwi cię ta sytuacja, nie wolisz po prostu udawać że niczego nie widziałeś i iść gdzieś indziej? - chwilę później wstał i zabrał kluczyk do jednego z pokojów, jeżeli żaden z braci nie miał nic ciekawego do dodania.
-A czy to ma jakiekolwiek znaczenie kim my jesteśmy? Ważne jest kim Ty jesteś, kim oni są, a także jak bardzo jesteś w złej sytuacji... - odpowiedział bratu karczmarza, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Wolał zapytać o to, póki jeszcze braciak był na świeżo z sytuacją i nie zrobił nic jeszcze głupszego.
-Branoc - rzucił do Etsuyi, który postanowił się jednak zwinąć. Dziadek nie lubił pozostawiać spraw rozbabranych, o których potem myślał i zadręczał się. Wolał mieć już jakiekolwiek informacje na ten temat. Już sama przynależność tej bandy do mafii sprawiała, że ta sprawa bardzo mu śmierdziała. Mafia miała swoje wtyki wszędzie, prawdopodobnie już wiedziała, że pewien młody chłopaczek chce im się postawić.
-Nie to żebym Ci nie wierzył, ale dzisiaj zostań na noc tutaj, nie ruszaj się nigdzie, a najlepiej to zamknijcie knajpkę przynajmniej do jutra, może tak być? - lustrował braci wzrokiem, czy zgadzają się na ten plan. Wolał, żeby wszyscy się skupili na tym co trzeba zrobić. Goście może i będą zawiedzeni, że nie odwiedzą swojej ulubionej knajpki, ale jeżeli im się nie uda to właściciel pewnie będzie żebrał po ulicach, więc to miejsce nie będzie już takie samo. Każdy detal można było zachować, ale to nie czyniło tego miejsca wyjątkowym. To obsługa, to jedzenie, to pełnia doświadczenia, którym było Ī tabemono Ryokan. Potem zaś jego uwaga skupiła się na przypadkowym gościu, który znalazł się - tak samo jak i oni - w nieodpowiednim miejscu i czasie. Odwrócił się w jego stronę, zaśmiał się raz, krótko, po czym dodał zaintrygowany:
-Nie dziwi cię ta sytuacja, nie wolisz po prostu udawać że niczego nie widziałeś i iść gdzieś indziej? - chwilę później wstał i zabrał kluczyk do jednego z pokojów, jeżeli żaden z braci nie miał nic ciekawego do dodania.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Odwrócił się w stronę Harumi nie wiedząc o co jej chodzi, by zaraz potaknąć. Najpierw raz, dosyć niepewnie, by zaraz to powtórzyć już nieco bardziej zdecydowanie. Wcale mu nie chodziło o jej sytuację, a o karczmarza, który to stracił cały swój (i brata) dobytek, a do tego jeszcze prawie utracił też i życie. Pozwolił jej jednak myśleć, że się nie pomyliła, niech żyje w swojej błogiej nieświadomości.
-No bardziej bym powiedział, że należało to do najgorszych pomysłów. Cóż, uważajcie na siebie, w razie czego krzyczcie. Mam nadzieję, że ta noc będzie spokojna. Skoro karczma jest w ich rękach, to nie mają co tutaj robić rozboju - ugryzł się jednak po tych słowach w język, bo nie chciał dobijać dwójki braci. Ot dla niego to był fakt, ale wolał dmuchać na zimne. Skoro mają ich pomoc, to nie muszą już działać na własną rękę, bo jeszcze przegrają i pół miasta. Odszedł od nich, by odpoczęli w końcu. Ten dzień był pełen wrażeń, w sumie był najwyższy czas go zakończyć tylko że... jakoś tak miał jeszcze ochotę coś zrobić, jakoś pozytywnie go zakończyć. Wszyscy jednak zbierali się spać, więc i on udał się także na górę, by po drodze trafić na Harumi.
-Nic ciekawego, wszystko ma się wyjaśnić jutro. Teraz jednak idźcie spać młodziaki, przyda się wam. Ja jeszcze chwilę posiedzę, może znajdę coś jeszcze. Branoc - wzruszył ramionami, rzucił jej uśmiechem i poszedł do swojego pokoju. Nie zamykał jeszcze drzwi, zapomniał bowiem zabrać rzeczy z dołu, więc przytargał je tu z powrotem i zaczął przeszukiwać torby. Znalazł jednak jakieś resztki ziela, które zaraz nabił na fajkę i odpalił. Otworzył okno (o ile takowe było w pokoju) i wyjrzał na zewnątrz, by nie smrodzić w środku. Ten mały rytuał go uspokajał, sprawiał że myśli się klarowały, stawały się bardziej czyste, przejrzyste - w przeciwieństwie do powietrza dookoła staruszka. Gdy jednak zakończył, wyrzucił popiół, zdjął wierzchnie ubranie pozostając tylko w koszulce i położył się spać.
Rano wstał dosyć wcześnie, obudził go zapach jedzenia, który roznosił się na dole. Może i nie był rannym ptaszkiem, ale nigdy nie odmówiłby sobie jedzenia! Trzeba się szanować, tak? Ubrał się tak szybko jak mógł i zszedł na dół. Usiadł przy stole, przywitał się z Yamim po prostu skinąwszy mu głową i nie czekając na to aż reszta przyjdzie i zaczął pałaszować.
-No to wracając do wczorajszego pytania kim oni są i jak bardzo jesteś w dupie? - spytał się brata dopiero wtedy, gdy zakończył swój posiłek, a nie jadł zbyt mało.
-No bardziej bym powiedział, że należało to do najgorszych pomysłów. Cóż, uważajcie na siebie, w razie czego krzyczcie. Mam nadzieję, że ta noc będzie spokojna. Skoro karczma jest w ich rękach, to nie mają co tutaj robić rozboju - ugryzł się jednak po tych słowach w język, bo nie chciał dobijać dwójki braci. Ot dla niego to był fakt, ale wolał dmuchać na zimne. Skoro mają ich pomoc, to nie muszą już działać na własną rękę, bo jeszcze przegrają i pół miasta. Odszedł od nich, by odpoczęli w końcu. Ten dzień był pełen wrażeń, w sumie był najwyższy czas go zakończyć tylko że... jakoś tak miał jeszcze ochotę coś zrobić, jakoś pozytywnie go zakończyć. Wszyscy jednak zbierali się spać, więc i on udał się także na górę, by po drodze trafić na Harumi.
-Nic ciekawego, wszystko ma się wyjaśnić jutro. Teraz jednak idźcie spać młodziaki, przyda się wam. Ja jeszcze chwilę posiedzę, może znajdę coś jeszcze. Branoc - wzruszył ramionami, rzucił jej uśmiechem i poszedł do swojego pokoju. Nie zamykał jeszcze drzwi, zapomniał bowiem zabrać rzeczy z dołu, więc przytargał je tu z powrotem i zaczął przeszukiwać torby. Znalazł jednak jakieś resztki ziela, które zaraz nabił na fajkę i odpalił. Otworzył okno (o ile takowe było w pokoju) i wyjrzał na zewnątrz, by nie smrodzić w środku. Ten mały rytuał go uspokajał, sprawiał że myśli się klarowały, stawały się bardziej czyste, przejrzyste - w przeciwieństwie do powietrza dookoła staruszka. Gdy jednak zakończył, wyrzucił popiół, zdjął wierzchnie ubranie pozostając tylko w koszulce i położył się spać.
Rano wstał dosyć wcześnie, obudził go zapach jedzenia, który roznosił się na dole. Może i nie był rannym ptaszkiem, ale nigdy nie odmówiłby sobie jedzenia! Trzeba się szanować, tak? Ubrał się tak szybko jak mógł i zszedł na dół. Usiadł przy stole, przywitał się z Yamim po prostu skinąwszy mu głową i nie czekając na to aż reszta przyjdzie i zaczął pałaszować.
-No to wracając do wczorajszego pytania kim oni są i jak bardzo jesteś w dupie? - spytał się brata dopiero wtedy, gdy zakończył swój posiłek, a nie jadł zbyt mało.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Kiedy Etsuyi udało się już dotrzeć do pokoju i usadowić się na jednej z dwóch znajdujących się tam pryczy, zrzucił z siebie cały balast na podłogę, po czym westchnął cicho odgarniając do tylu włosy. Właśnie tego mu brakowało od wielu, wielu dni - samotności i momentu refleksji. Siłą rzeczy introwersja sprawiała, że niezależnie od tego z kim miał do czynienia na co dzień, ostatecznie i tak przepełniała go potrzeba pobycia tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie - Pieprzone klauny - skwitował w myślach całe zajście krzywiąc twarz, po czym oparł się do tyłu na obu łokciach i przymknął na chwilę oczy.
Nie zaprzątał sobie głowy tym, jak potoczy się jutrzejszy dzień; szkoda było jego czasu i nerwów. Chciał się jedynie zrelaksować i odpocząć od innych ludzi. Jeżeli mafia nie wpadnie na pomysł, aby zabarykadować drzwi i spalić całą knajpę w płomieniach o 4 nad ranem, to mógł być spokojny. Jakoś się ułoży. Zawsze jakoś się układało. Jeśli chodzi o gagatka, który zainicjował cały ten nieprzyjemny konflikt interesów, czyli brata właściciela restauracji, to Etsuya już teraz był pewien, że z pewnością zawoła niemałą sumkę za zażegnanie jego problemów... tymczasowych lub też nie; to już nie był jego problem.
Nakiri usłyszał kroki docierające z korytarza, co pobudziło otępione już ze zmęczenia zmysły, ale po sposobie poruszania się prędko udało mu się rozpoznać w nich Harumi. Leciutkie, niezbyt śmiałe dźwięki stykającej się z podłożem stopy zbliżały się do jego uszu coraz bardziej, ostatecznie sprawiając, że Etsuya spojrzał w kierunku uchylonych drzwi, zanim pojawiła się w nich białowłosa - Wchodź - odparł miękko w tym samym momencie, w którym dziewczyna tak czy inaczej przekroczyła próg.
- Tak myślałem - skwitował na wieść o tym, że niczego konkretnego nie udało się im ustalić. Nic dziwnego... sprawa wydawała się mu prosta jak drut i ciężko było w niej o jakieś zmieniające stan rzeczy fakty. Być może, kiedy pobity fajtłapa prześpi się i ochłonie, wyjawi im coś konkretnego, ale na tę chwilę Nakiri porzucił go raz jeszcze w zapomnienie. Odprowadził Harumi wzrokiem do swojego łóżka i przechylił głowę jej kierunku, słuchając co jeszcze ma mu do powiedzenia. Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, wracając wzrokiem w kierunku sufitu, po czym odparł spokojnym, lekko obojętnym głosem - Pierwszy nocleg po podróży jest najlepszy - wiedział to z doświadczenia i nie było ku temu żadnych wątpliwości. Czekał na tę chwilę od wielu tygodni tułaczki.
Na obawy dziewczyny odnośnie noclegu i zagrożenia ze strony kryminalistów spojrzał raz jeszcze w jej kierunku i wskazał ruchem głowy drugie łózko kilka metrów dalej - Prześpij się tutaj - zaproponował jakby odpowiedź na jej wątpliwości znajdywała się w zasięgu wzroku - Wszystko będzie dobrze - dodał uspokajająco i na powrót wlepił wzrok w sufit, aby po chwili zamknąć oczy.
Po zakończonej rozmowie ogarnął się prędko do snu, chcąc zamknąć już ten upierdliwy dzień, a zanim jeszcze władował się pod kołderkę, cały swój dobytek, jak to miał w zwyczaju robić, wcisnął pod poduszkę na wypadek nieproszonych gości. Sen przyszedł szybko, zalewając go kojącym uczuciem ulgi. Co przyniesie jutro, to się jeszcze się miało okazać.
Nie zaprzątał sobie głowy tym, jak potoczy się jutrzejszy dzień; szkoda było jego czasu i nerwów. Chciał się jedynie zrelaksować i odpocząć od innych ludzi. Jeżeli mafia nie wpadnie na pomysł, aby zabarykadować drzwi i spalić całą knajpę w płomieniach o 4 nad ranem, to mógł być spokojny. Jakoś się ułoży. Zawsze jakoś się układało. Jeśli chodzi o gagatka, który zainicjował cały ten nieprzyjemny konflikt interesów, czyli brata właściciela restauracji, to Etsuya już teraz był pewien, że z pewnością zawoła niemałą sumkę za zażegnanie jego problemów... tymczasowych lub też nie; to już nie był jego problem.
Nakiri usłyszał kroki docierające z korytarza, co pobudziło otępione już ze zmęczenia zmysły, ale po sposobie poruszania się prędko udało mu się rozpoznać w nich Harumi. Leciutkie, niezbyt śmiałe dźwięki stykającej się z podłożem stopy zbliżały się do jego uszu coraz bardziej, ostatecznie sprawiając, że Etsuya spojrzał w kierunku uchylonych drzwi, zanim pojawiła się w nich białowłosa - Wchodź - odparł miękko w tym samym momencie, w którym dziewczyna tak czy inaczej przekroczyła próg.
- Tak myślałem - skwitował na wieść o tym, że niczego konkretnego nie udało się im ustalić. Nic dziwnego... sprawa wydawała się mu prosta jak drut i ciężko było w niej o jakieś zmieniające stan rzeczy fakty. Być może, kiedy pobity fajtłapa prześpi się i ochłonie, wyjawi im coś konkretnego, ale na tę chwilę Nakiri porzucił go raz jeszcze w zapomnienie. Odprowadził Harumi wzrokiem do swojego łóżka i przechylił głowę jej kierunku, słuchając co jeszcze ma mu do powiedzenia. Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, wracając wzrokiem w kierunku sufitu, po czym odparł spokojnym, lekko obojętnym głosem - Pierwszy nocleg po podróży jest najlepszy - wiedział to z doświadczenia i nie było ku temu żadnych wątpliwości. Czekał na tę chwilę od wielu tygodni tułaczki.
Na obawy dziewczyny odnośnie noclegu i zagrożenia ze strony kryminalistów spojrzał raz jeszcze w jej kierunku i wskazał ruchem głowy drugie łózko kilka metrów dalej - Prześpij się tutaj - zaproponował jakby odpowiedź na jej wątpliwości znajdywała się w zasięgu wzroku - Wszystko będzie dobrze - dodał uspokajająco i na powrót wlepił wzrok w sufit, aby po chwili zamknąć oczy.
Po zakończonej rozmowie ogarnął się prędko do snu, chcąc zamknąć już ten upierdliwy dzień, a zanim jeszcze władował się pod kołderkę, cały swój dobytek, jak to miał w zwyczaju robić, wcisnął pod poduszkę na wypadek nieproszonych gości. Sen przyszedł szybko, zalewając go kojącym uczuciem ulgi. Co przyniesie jutro, to się jeszcze się miało okazać.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Kiwnął białogłowej, która wstała niedługo później i także przystąpiła do posiłku. Normalnie by się przywitał, jednak Kuma był niczym w transie jedzeniowym, bo najbliższa taka okazja mogła być dosyć odległa w czasie. Skoro wyruszali na potyczkę z mafią, to wypadałoby się do nie jakoś przygotować. Tylko co miało być później, gdy już skończą to zadanie? Kuma pewnie ruszy w swoją wędrówkę, a Harumi i Etsuya ruszą swoim torem. Swoją drogą gdzie podziewał się ten drugi? Dogorywał jeszcze po krótkim śnie, czy to białogłowa go tak wymęczyła, ze nie jest w stanie się ruszyć?
Brat karczmarza w końcu przystąpił do opowieści, która nie była zbytnio zaskakująca. Czego on jednak oczekiwał, że zostawią go w spokoju? A tak zaprowadził ich do miejsca, które jakby nie patrzeć wygrali. Tylko czemu od razu go nie przyswoili, skoro powiedzmy "półlegalnie" je wygrali? Nie za bardzo rozpoznawał się w mafii, wiedział tylko że jest w Shigashi i nic więcej. To była jedna z tych tajemnic, którą każdy zatrzymuje dla siebie, a jednak każdy o niej wie. Ot niektórzy wolą żyć z przekonaniem, że tego po prostu nie ma, że to nie dotyczy ich samych i próbują żyć w słodkiej niewiedzy. I zapewne się to sprawdzało, bowiem do tej pory Kuma nie miał problemów z mafiami, zawsze jakoś działał w kupieckim mieście i nie miał żadnych problemów.
-Hmm... bardziej nasnuwa się pytanie, czy naraziłeś się im, czy mafii jako takiej. Jeżeli to jakaś trójka o... powiedzmy takie mięso armatnie, zwykłe opryszki, które znalazły - wybacz za stwierdzenie - łatwy cel, to problem nie jest taki wielki. Gorzej jeżeli to się rozniosło i ta knajpa ma być własnością tej rodziny. Przypomnisz mi ich nazwę? Wczoraj się dużo działo... - zaczął Kuma po skończonym posiłku, oczywiście wcześniej otarł usta z resztek jedzenia, ułożył łokcie na stole. Mówił jednak dosyć posępnie, dało się wyczuć, że nie jest zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Liczył jednak że Harumi i Etsuya mają plan jak z tego wybrnąć. Niby Etsuya zgłosił się do pomocy, więc ta druga była tutaj podpięta z miejsca. Skoro zaoferowało się pomoc, to głupio byłoby teraz tak po prostu odejść, co nie?
-Smacznego, Ty jesteś jakimś mafijnym obserwatorem, książkę piszesz? - popatrzył na Yamiego, który był tutaj cały ten czas i w sumie nikt na niego nie zwracał uwagi. Szarak zobowiązywał.
Brat karczmarza w końcu przystąpił do opowieści, która nie była zbytnio zaskakująca. Czego on jednak oczekiwał, że zostawią go w spokoju? A tak zaprowadził ich do miejsca, które jakby nie patrzeć wygrali. Tylko czemu od razu go nie przyswoili, skoro powiedzmy "półlegalnie" je wygrali? Nie za bardzo rozpoznawał się w mafii, wiedział tylko że jest w Shigashi i nic więcej. To była jedna z tych tajemnic, którą każdy zatrzymuje dla siebie, a jednak każdy o niej wie. Ot niektórzy wolą żyć z przekonaniem, że tego po prostu nie ma, że to nie dotyczy ich samych i próbują żyć w słodkiej niewiedzy. I zapewne się to sprawdzało, bowiem do tej pory Kuma nie miał problemów z mafiami, zawsze jakoś działał w kupieckim mieście i nie miał żadnych problemów.
-Hmm... bardziej nasnuwa się pytanie, czy naraziłeś się im, czy mafii jako takiej. Jeżeli to jakaś trójka o... powiedzmy takie mięso armatnie, zwykłe opryszki, które znalazły - wybacz za stwierdzenie - łatwy cel, to problem nie jest taki wielki. Gorzej jeżeli to się rozniosło i ta knajpa ma być własnością tej rodziny. Przypomnisz mi ich nazwę? Wczoraj się dużo działo... - zaczął Kuma po skończonym posiłku, oczywiście wcześniej otarł usta z resztek jedzenia, ułożył łokcie na stole. Mówił jednak dosyć posępnie, dało się wyczuć, że nie jest zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Liczył jednak że Harumi i Etsuya mają plan jak z tego wybrnąć. Niby Etsuya zgłosił się do pomocy, więc ta druga była tutaj podpięta z miejsca. Skoro zaoferowało się pomoc, to głupio byłoby teraz tak po prostu odejść, co nie?
-Smacznego, Ty jesteś jakimś mafijnym obserwatorem, książkę piszesz? - popatrzył na Yamiego, który był tutaj cały ten czas i w sumie nikt na niego nie zwracał uwagi. Szarak zobowiązywał.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości