Stolica - mini event

Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Stolica - mini event

Post autor: Kyoushi »

Wiec i historia historia biegła swoim tempem. Po opuszczeniu 'katakumb', odnalezieniu faceta, który potrafił pokazać Kyoushiemu prawdę oraz ją przekazać dzięki notatnikowi, był gotów. Zdecydowany i gotowy do podjęcia walki z przestępcą, który niszczył ten kraj od środka. W rzeczywistości to nie było takie proste, gdyż Uchiha był jednym z wyżej postawionych ludzi, ale zniszczenie tak pięknej miłości jak ta Mao i Króla Złodziei.. Kara jest nieunikniona dla Mizuno. Kyoushi posiadał informacje, które mogły pomóc mu zbratać ze sobą kapitana straży i odwrócić wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Pokonanie i ujawnienie tych rzeczy jest teraz najważniejsze. Ten wychodząc skierował się ku najznamienitszemu budynkowi w całej stolicy. Pałac króla. Nie zajęło mu to dużo czasu, spieszył się by móc to jakoś rozwiązać. Sensownie oraz logicznie. Gdy już tam dotarł planował poinformować swoich kompanów, którzy włączyli się do akcji o całym incydencie i przedstawić im na talerzu ów sprawcę całego zamieszania. Wchodząc przeszedł jeszcze przez komnatę i rozglądał się dookoła. Dostrzegł posągi truposzów, które dla niego wydawały się co najmniej chore.. Jaki normalny człowiek stawia trupa w salonie?! Kyou był wściekły, ale musiał się opanować by rozegrać to należycie i nie spieprzyć tej okazji. Wchodząc przez komnatę na schodach ujrzał wielu ludzi, poznał niektórych, szczególnie tego nieprzeciętnie wysokiego bydlaka, który rzucił mu się w oczy podczas zbiórki z kapitanem straży. To byli sojusznicy, wiedział już o tym! Oprócz tego, dostrzegł również coś co gotowało w nim krew. Otóż po opisach i jego wyglądzie był pewny, że to Mizuno, sprawca wszystkiego. Winowajca! Pragnął krzyknąć, ale się powstrzymał, gdy tylko zobaczył jak ten znika przez jakieś drzwi. Kyoushi ruszył cztery litery w kierunku grupy..
- Halo! Jesteście ze strażnicy w sprawie pomocy prawda? Poznaję tego wysokiego.. Rzuca się w oczy - przemawiał w kierunku Kaiena, którego nie znał osobiście. Teraz zaczął mówić na tyle cicho by nikt oprócz grupki nie słyszała jego przemówienia.
- Wiem kto za wszystkim stoi, mam nawet dowód.. Musimy stąd uciekać, znaleźć kapitana straży, zaufajcie mi, po drodze mogę Wam wszystko wyjaśnić, a tutaj ściany mają uszy.. - dopowiadał do reszty. Po chwili sięgnął do kabury i odsłonił część notatnika. - Oto dowód, tu jest wszystko. Musicie mi zaufać.. - zacisnął zęby pełen negatywnej energii, która go przepełniała. Po widoku Mizuna pragnął już w tej chwili go gonić, ale rozum mu podpowiadał, że to jeszcze nie teraz..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Murai

Re: Stolica - mini event

Post autor: Murai »

Sytuacja była... dziwna. Bardzo, bardzo dziwna. Ogrom rzeczy wydarzył się i nie sposób było to ogarnąć. Co prawda głównie rozmawiali, jednakowoż to to było teraz najistotniejsze. O ile wypowiedź pozszywanego i Rinsari dało się jeszcze jakoś przełknąć, to pozostałej dwójki absolutnie nie można było uznać za taktowną. Zarzucenie kłamstwa, odlanie się na filar, próba dotknięcia władcy rękoma świeżo po tym procesie... No nie było to za grzeczne. Ale interesujące. Co prawda szmaciak nie uważał, że bycie miłym i taktownym jest rozwiązaniem na wszystko, trzeba zachowywać pozory. Do czasu oczywiście. Murai nie był jeszcze aż tak zaznajomiony z ludźmi, więc każda nowa rzecz chociaż trochę go zaskakiwała. Miał jednak nadzieję, że jak najszybciej się do tego przyzwyczai. W końcu zaskoczony wojownik, to martwy wojownik. Informacje pozwalały na uniknięcie takiego odruchu i zyskaniu przewagi. A co z tym Uchihą? No zadowolony to on nie był z takiego stanu rzeczy. W dużym skrócie po prostu sobie poszedł i nas wywalił. Nie no, fajnie. Ale na jego miejscu Murai też by zrobił podobnie. A za odlewanie moczu w "jego" pałacu, z przyjemnością skróciłby delikwenta o głowę. Ale jednak wyszło na jedno - on nie był bez winy. Na pewno coś ukrywał. To było jasne od samego początku. Wtedy ktoś się pojawił. Towarzysz? Kompan? Teoretycznie. Wdział go w strażnicy, wśród innych Ninja przybyłych, by pomóc. I o ile ich czwórka nic nie zrobiła, to on zrobił. Człowiek-szew poczuł dziwne, nieznane mu uczucie. Jakby zazdrość, że mu się udało, a oni zmarnowali czas. Ale nie okazywał tego. Wysłuchał chłopaka do końca. Jego bolące gardło pozwoliło mu na tylko dwa słowa.
- Zatem chodźmy. - rzekł z trudem, popatrzył się na resztę swojej drużyny. Tych, którym się nie udało. Ale on... zaraz, skąd pewność? Właśnie jej nie ma. Ale każdy trop się liczy. Tym bardziej, że on sam nie zdobył absolutnie nic. Zaufanie temu człekowi powinno być dobrym pomysłem. Ruszył wraz z nim, i zapewne resztą drużyny. teoretycznie.
0 x
Mei

Re: Stolica - mini event

Post autor: Mei »

Wizyta u arystokracji nie była najlepszym pomysłem. Nie dość, że niczego się nie dowiedzieliśmy to w dodatku Uciapa zmieszał nas z błotem. Zaczął się wywyższać, pouczać mnie oraz próbować pokazać sobą jakiś poziom. Oczywiście było to na tyle smutne, że jedyne co zrobiłam to uniosłam jedną brew i spojrzałam się na niego przynajmniej tak jakby był jakimś ufoludkiem. Wiem, że czasem brakowało mi ,,klasy", ale jedynie go grzecznie pouczyłam. No oczywiście pan idealny nie zrozumiał, że jako arystokrata powinien nas ładnie ugościć. No, ale cóż naprawianie prostactwa nigdy nie leżało w moim guście. Wolałam za to patrzeć jak prawdziwe szychy pokazują dobre maniery i kulture, zaś ten pokazał jak wielkim burakiem potrafi być. Cóż.. czy wszyscy Uchiha zachowywali się tak samo, nie wiedziałam. Poznałam do tej pory tylko jednego w dodatku takiego, co w moich oczach nawet odrobinę nie zabłysł. Kłamał, gdyż dziewczyna nie popełniła samobójstwa, w dodatku czemu nie chcą nam pokazać miejsca zbrodni, przecież to absurd. Jeśli mówi prawdę nie powinien się nas obawiać, a tym bardziej powinien zademonstrować miejsce byśmy mogli wyjść stąd przekonani, iż rzeczywiście nikt jej nie zabił.
Moim skromnym zdaniem, popełnił błąd pokazując, że może coś ukrywać. Jego przewrażliwienie dało mi znać, że trzeba się wycofać, ale na chwilę. Mógł się zaraz znowu pojawić, a tego nie chcieliśmy. Posiadał armię, był silniejszy, niż my i w dodatku to było jego terytorium. Innymi słowy tutaj nie było szansy, by móc jakoś wygrać. Nawet spryt, inteligencja, by się na niewiele zdały, no ale trudno.
Wstałam z podłogi i otrzepałam swoją kreacje, następnie popatrzyłam na Yammiego, który zachował się nietaktownie.
- Troszkę nam nie wyszło, ale będzie inna okazja, ne? Posłałam mu blady uśmiech, po czym do strażnicy wszedł kolejny człowiek. Chłopak, bo taką miał płeć nieco wyróżniał się na tle tłumu. Jego białe włosy niczym śnieg ładnie się kontrastowały z jaskrawymi, fioletowymi oczyma. W sumie.. to właśnie one mnie zachwyciły, gdyż nigdy nie widziałam takiego odcieniu. Um, był zadziwiający, ale jego słowa, głos którym się wypowiadał też był niczego sobie. Głosił dobrą nowinę w postaci dowodów, których nie udało nam się zdobyć.
- Obyś tylko nie kłamał.. Skomentowałam poważnym głosem i ruszyłam za nim. Byłam ciekawa faktów, którymi mógłby mnie obdarzyć. W dodatku samo posiadanie informacji już sprawiało, iż mój mózg działał na większych obrotach. Najwidoczniej wcześniejsze uśpienie i łaknienie czegoś więcej, niż pustych słów robiło swoje. Jednak, czy dobrze robiłam, idąc za nieznanym? Chłopak wyglądał na szczerego, ale czy pozwoli nam rozwikłać zagadkę? Poza tym, co jest zawarte w notesie? Prawdziwe informacje, a może kłamstwa? Nie wiedziałam, ale musiałam zaryzykować. W końcu był naszą ostatnią deską ratunku.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Stolica - mini event

Post autor: Ichirou »

Kieliszek dobrego wina, zaciszne miejsce, spokojna obserwacja i późniejsze zakradnięcie się na podziemne piętro - właśnie taki plan kreował się w głowie brązowowłosego młodzieńca. Szybko się jednak okazało, że swój zamysł musi prędko skorygować, a to wszystko za sprawą zastanej sytuacji wewnątrz lokalu. Ledwo wszedł, a już dostrzegł jakąś zadymę, która toczyła się nieco wyżej. No nieźle. Tego dnia Ichirou miał naprawdę spore szczęście, niczym magnes przyciągał kłopoty. Z drugiej jednak strony, po to przecież przybył na bankiet, nieprawdaż? Gdyby przesiedział pół dnia przy stoliku z kielichem w ręku, zapewne uznałby wydarzenie za śmiertelnie nudne. Teraz przynajmniej było śmiertelnie ciekawie.
Chyba nikt nie oczekiwał, że pustynny heros nagle ruszy na pomoc i dołączy do cudzej walki. Bo niby komu miał pomóc? Z jednej strony jakiś typ, który pomylił podłogę z sufitem, z drugiej natomiast banda osiłków. Nie było żadnej damy w potrzebie, ani królewicza oferującego złote góry. Reprezentant szczepu Sabaku ograniczył się więc do roli widza całego spektaklu. Co prawda grupka karków posiadała przewagę liczebną, ale przeciw nim stał (a raczej wisiał) shinobi, bo tylko ktoś taki mógł się poszczycić tego rodzaju umiejętnościami. Gdyby więc brązowowłosy miał postawić, bo lubił hazard, to obstawiłby zapewne za kolegą po fachu. Mimo wszystko, w obliczu ostatnich wydarzeń, zaistniała w gospodzie potyczka nie była aż tak bardzo istotną sprawą. Młodzieniec nie zapomniał o celu tutejszej wizyty, a aktualne zamieszanie mogło mu jedynie pomóc w dalszych planach. W pierwszej kolejności należało zatem pozbyć się właścicielki i podczas zawieruchy przekraść się na dół.
- Radziłbym zainterweniować. Taki incydent może jedynie zrazić klientów - skomentował z grymasem, co oczywiście było elementem aktorstwa. Jeżeli udało mu się zejść z uwagi pozostałych ludzi, bez zbędnej zwłoki rozpoczął poszukiwania. Rozejrzał się jeszcze dobrze po lokalu w poszukiwaniu kolejnych drzwi, które mogły prowadzić do piwnicy, ale i tak sprawdził najpierw te, które dostrzegł już wcześniej. Zbliżył się do nich możliwie najdyskretniej, potem zaś pociągnął za klamkę. Jeśli przejście było otwarte, to oczywiście wkradł się do środka. W innym przypadku musiał kombinować. Zbyt łatwo to się nie zniechęci. O ile jego pozycja nie będzie na świeczniku i pozwoli mu na chwilę dyskrecji, to zdecyduje się skorzystać z klanowych zdolności. Piasku prawdopodobnie w środku nie będzie, więc przywoła swoją gurdę zapieczętowaną w zwoju. Zaraz po tym użyje odrobiny swojego surowca i umieści ją w dziurce od klucza. Spędzi krótką chwilę na dopasowaniu odpowiedniego kształtu, by następnie utwardzoną formę odpowiednio przekręcić i tym samym otworzyć zamek. Prosta sprawa. Później nie pozostanie nic innego jak zabrać gurdę i szybko wejść do środka, by tam się rozejrzeć. Ciekawe, czy odnajdzie swój cel.
Nie wszystko musiało pójść po jego myśli. Istniała szansa, że po prostu nie będzie odpowiedniej sposobności na realizację swoich zamiarów. Wtedy będzie kontynuował rolę zwyczajnego klienta, nie spiesząc się nadmiernie i czekając na dogodną okazję. Zasiądzie gdzieś na uboczu, najlepiej blisko drzwi i poczeka.
Nazwa
Fūin no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (jednorazowe pieczętowanie)
Dodatkowe
Użytkownik musi stać obok zwoju (i takowy posiadać, rzecz jasna)
Opis Podstawowa technika specjalistów w pieczętowaniu, wymagająca użycia zwoju. Shinobi staje w pobliżu papirusu i nakłada na papier (lub obok, jeżeli przedmiot jest za duży) to, co ma zostać zapieczętowane wewnątrz. Następnie przelewa do obu - przedmiotu i zwoju - swoją chakrę i składa pieczęć tygrysa. Efektem jest zamknięcie wewnątrz papieru docelowego przedmiotu, który następnie można w każdej chwili ponownie odpieczętować.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Ryu

Re: Stolica - mini event

Post autor: Ryu »

Chodźcie… Wabił w myślach Białowłosy swe ofiary, mając nadzieję, że wpadną w sidła jego sprytnego planu, niczym bezbronna, zbłąkana mysz, nieświadoma tego, że w następnej sekundzie jej ciało wypełnią zęby jadowe żmii, wpompowujące zabójczą dawkę toksyn i w niedługim czasie kończące jej żywot. Ryu czuł się w tym momencie jak drapieżnik, wyczekujący tego jednego ułamka sekundy, podczas którego zapali mu się w głowie mimowolnie „zielone światło”, swoisty instynkt zabójcy – wiedział, że posiada coś takiego... że musiał to "coś" wyssać z mlekiem matki, i mieć gdzieś tam głęboko skumulowane geny drapieżcy, formowane przez setki lat przelewanej krwi przez jego przodków.

Miał wrażenie, że jedyne, co mu teraz towarzyszy to dźwięk bicia jego serca, bicia, które stawało się coraz spokojniejsze, za sprawą spowolnienia oddechu. To wszystko trwało ułamek sekundy, ponieważ wciąż wisiał pod sufitem oczekując na dogodny moment, by przyłożyć zimne ostrze do szyi wroga. Moment nastąpił, sygnał w głowie chłopaka zabrzmiał, i Senju natychmiast znalazł się za plecami podejrzanego z kunaiem przy jego szyi. Krótki jęk ofiary będący mieszanką zaskoczenia i przerażenia był swoistym utwierdzeniem – stemplem potwierdzającym, iż plan się powiódł, "ukąszenie" nastąpiło. Ryu spodziewał się, że najtrudniejszy etap ma za sobą, – że jego „ofiara padnie”. „Padnie” to oczywiście metafora kolejnego kroku, jakim było zaproszenie podejrzanych do pokoju, i szczegółowe wypytanie ich o sprawę zabójstwa Mao.

Nic takiego nie miało jednak miejsca, i w jednej chwili to Senju stał się ofiarą zapalczywie atakowaną. Gdyby nie zakładnik, na którego ciele zatrzymał się ogromny fuma shuriken, Białowłosy oberwałby śmiertelnie i leżałby jak jakiś zwykły kmiot dusząc się krwią - Senju śmierć z rąk takich idiotów zwyczajnie nie przystoi. Nie miał czasu jednak na rozmyślanie o egzystencji i przemijaniu życia, gdyż musiał błyskawicznie zareagować. Poczuł, że żelastwo go drasnęło, i że to nie jest zabawa, a walka o dalsze życie... Miał ułamek sekundy by uciec z ognia walki i skontrować. Jakąż przezornością wykazał się chłopak, tworząc na początku akcji pieńki do podmiany, które miały być ratunkiem i alternatywą właśnie w sytuacji, w której „coś szło nie tak”. Jeden pieniek miał 6 metrów od drzwi za plecami mężczyzn, drugi miał 6 metrów od drzwi za swoimi plecami (specjalnie jeden umieściłem 6 metrów na lewo i na prawo od drzwi by móc uciec w jedną lub drugą stronę). Przewidział niczym wytworny szachista kilka ruchów do przodu, i dzięki temu miał jakąkolwiek szansę na wyjście z tej sytuacji.

Co zatem chciał zrobić? Natychmiast po oberwaniu fuuma shurkienem użył Kawarimi no Jutsu znajdując się 6 metrów za plecami wrogów wykorzystując być może ich zdezorientowanie, i cisnąć w jednego i drugiego błyskawicznie kunaiem prosto w tył głowy tak by padli martwi natychmiast, niczym rażeni piorunem. Mógł użyć wybuchowej notki, ale wolał zrobić to po cichu – był w obcym regionie, i nie chciał zwracać na siebie uwagi, a wybuch bez wątpienia taką uwagę by zwrócił. Białowłosy zawsze starał się działać dyskretnie, stąd też wybrał szybkie i precyzyjne uśmiercenie przeciwników. Teraz już nie chciał pozyskać informacji, a walczył by przeżyć - pamiętając, że przy życiu pozostaje jeszcze kobieta, która była z podejrzanymi w pokoju, stąd też ich życie nie było, aż tak istotne. Niemniej póki co zajęty był likwidacją wrogów, i dalsze kroki w tym momencie przestały się liczyć. Oberwał w ramię, krwawił i wiedział, że ból będzie coraz silniejszy, ponieważ adrenalina wiecznie nie będzie go uśmierzała - zdecydował się, więc zabić dwóch pozostałych wrogów jak najszybciej, by nie narobić sobie bałaganu. Sprawa Mao nie była warta śmierci młodego Senju i doskonale zdawał sobie z tego sprawę - zależało mu już tylko na tym by wyjść z tego bagna i wrócić do domu w jednym kawałku, bo dla takiej sprawy nie warto oddawać życia..
Jeśli nie wiesz o jakie pieniek chodzi, z którym to Ryu chce się podmienić, zerknij na pierwszy post na stronie 12 tego tematu. Zacytuję:
0 x
Kaien

Re: Stolica - mini event

Post autor: Kaien »

Podsumowywując zachowanie Mizuno, Kaien jedynie ukłonił sie lekko, dotykając ręką swej piersi.
-Niech akt ten odzwierciedli mój szacunek do waćpana. - Nawiązał do tego jak sie odlał mu praktycznie w domu. Po tych słowach sobie poszedł, mijając grupę. Nie spojrzał nawet na nich, doszedł już nawet do etapu przedzierania się przez armie szkieletów. Z jego twarzy zniknęła cała radość, całe szczęście. Był zimniejszy nawet od Miny.
Zobaczył jakiegos nowo przybyłego chłopka który darł ryja do niego mówiąc 'Poznaje tego wysokiego'. Spojrzał na niego z politowaniem.
-Po pierwsze, kurwa, to formułuj zdania jak człowiek, a nie jak ćwierćmozg. Poznałem biedronki które by lepiej to zdanie poukładały, do chuja księżyca. - Warknął mu prosto w twarz. Widząc, że chłopak ma notatnik szybkim ruchem wyszarpnął mu go i zabrał sobie. - Ufam ci, że się nie zbłaźnie, gdy będe opierdalał kapitana straży za bycie nieudolnym śmieciem. I że tu są ciekawe rzeczy. - Ot Kaien samiec alfa. Wykorzystuje swoje gabaryty by zastraszyc chlopaka do oddania notatnika.
A razem z notatnikiem idzie do kapitana strazy, prościutko do niego. A tam ogłasza mu, że wie kto zabił, kto jest mordercą i że ma dowody.
A wtedy pewnie pchnie Kyoushiego by ten opowiadał...
Jak nie da sobie wyrwac notatnika to tez kij z tym. Tak czy siak reszta grupy zostaje olana jakby ich nie było. Przegrywy.
0 x
Toru

Re: Stolica - mini event

Post autor: Toru »

Obrazek
0 x
Soh

Re: Stolica - mini event

Post autor: Soh »

Rytmiczne bicie mojego serca, niespecjalnie zmieniło tempo, gdy cała sytuacja uległa zmianie. Zaczęło się od tego, że dowiedziałem się o śmierci kobiety. Wyczułem w tym możliwość zarobku, więc poszedłem do kapitana straży. Ten mi nic nie powiedział, a po małym dochodzeniu dowiedziałem się, że on sam jest prawdopodobnie w to wszystko zamieszany. Wróciłem do niego, by wypisać się z tego całego zadania, a ten nasłał na mnie straże. Problem w tym, że zamiast straży, do pomieszczenia wkroczyła postać, której czyny i słowa wskazywały na to, że zamierza utrudnić/odebrać (wybierz sam) życie liderowi straży...i mi. Nie spowodowało to jednak mojego strachu. Starałem się równo oddychać i dokładnie obserwować całą sytuację. W chwili, gdy tajemniczy osobnik zagroził także mojej osobie, podjąłem decyzję o działaniu.
- Ostatnie życzenie, ta? Godna śmierć. W momencie wypowiadania tych słów, moje usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Godna śmierć nie oznaczała śmierci w pozycji siedzącej. Nie czekałem jednak na odpowiedź, momentalnie wręcz się podniosłem i wykonałem krok w bok, by znajdować się jakiś metr od moich przyszłych ofiar. Tak, ofiar, niestety to nie był jeszcze czas na umieranie. Moje podniesiene tyłka miało współgrać z ruchem przygotowanych wcześniej pajączków, które to w momencie podnoszenia znajdowały się już na krześle, między moimi nogami. Ich ruch powinien spowodować naprawdę dużo zamieszania, bowiem nikt nie powinien się spodziewać takiego manewru, ba, nawet bym się nie zdziwił, gdyby zauważyli je dopiero, gdy się na nich znajdą. Atmosfera jest tutaj gęsta, może się więc stać praktycznie wszystko. Dwa pajączki posłałem na naszego nowego gościa, w chwili obecnej wydawał mi się groźniejszą jednostką niż lider straży pozbawiony swoich poddanych. Na kapitana skoczył jeden pajączek. Wszystkie celowały w twarz, szyję lub klatkę piersiową. Nie wiedziałem na ile wypali mój plan, ale mogłem być pewien przynajmniej jednego - wybuch mnie nie dosięgnie. Gorzej z dymem, ale jego pojawienie może mi tylko pomóc. Stworki miały zostać szybko zdetonowane, nim komukolwiek uda się je strącić. Poza tym, uważnie obserwowałem całe otoczenie. Musiałem być przygotowany na atak, mój plan bowiem mógł nie wypalić, a ja nie mogłem dać się zaskoczyć. Po detonacji wsunąłem też dłonie do toreb z gliną, by w razie co przygotować się na stworzenie kolejnych glinianych bomb. Wzrokiem też szukałem okna, zawsze warto znaleźć sobie ewentualną drogę ucieczki. Dobrze by było, gdyby znajdowało się w pobliżu.
0 x
Kaien

Re: Stolica - mini event

Post autor: Kaien »

Kaien wyszarpnął dziennik i przejrzał jego zawartość, zaglębiając się w niej dokładnie, wertując ją. Potem bezuzyteczny już dla niego papierowy prostokącik oddał spowrotem właścicielowi.
Gdy przechodzii pałacem, Kaien poczuł chłód w środku swojego ciała. Kilkanaście lat życia w dziczy sprawia, że wiesz kiedy cholerny pająk mogący zakończyć twoje zycie wisi nad tobą. Kiedy z daleka obserwuje cię wilk. Nie musisz go widzieć by go czuć. Tak teraz Kaien czuł się obserwowany, jakby ktoś wodził za nim wzrokiem. Znów zrównał ze swoją drużyną.
-Ktoś nas obserwuje - Szepnął nie podnosząc głowy, ledwo ruszając ustami. Kiedy doszli do strażnicy, Kaien zobaczył od razu - Bo był najwyższy i miał dobre opcje na takie wypatrywanie - trójke leżących, martwych albo nieprzytomnych mężczyzn, strażników.
Kaiena to nie zdziwiło, straż była w tym mieście bardzo słaba i bezsilna. Byle rzezimieszek mógł się ich pozbyć.
A osoba która wchodziła do kapitana wyglądała na ninje, ich powiedzmy, że pobratymca.
Wszedł jak do siebie.
-Oho. Coś się będzie działo. - Trzydzieści metrów do gabinetu, tak naprawde kilka sekund przy dobrym rozbiegu. Ale... Czy powinni? Kaien strząchnął rękami, zsuwając płaszcz z ramion na biodra. Materiał owinął się dookoła sznura w pasie jak kilk.
Odsłonił pełne blizn i ran ciało chłopaka. Kolejne machnięcie rąk i z przedramion centymetr pod łokciami dało się słyszeć śłiski dzwięk rozchodzącej się skóry, a z powstałych w ten sposób otworów wysunęło się pięć grubych i mocnych kości, które dorosły aż 10 centymetrów za zamkniętą pięść, tworząc wokół rąk klatke z ostrych kolcy.
Dłoń także się otworzyła, a z niej wysunął się szpikulec, na dwadzieścia centymetrów dalej. Kaiena dłonie zacisnęły się na nim jak na sztylecie. Jego ręce teraz były bronią wytrzymalszą i cudowniejszą niż kiedykolwiek
-Gotowy. - Rzucił cicho i zrównał z drużyną. - Decydujcie, co robimy. - No, mogą zaatakować, mogą poczekać... Tak czy siak, Blondas jest na walke przygotowany. Ayeeeah!
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Stolica - mini event

Post autor: Kyoushi »

Białowłosy został przytłoczony głupotą Kaiena i jego dziwną reakcją. To jakiś chory kretyn pomyślał, gdy wielkolud starał się mu wydrzeć dziennik z rąk. Oddał mu go, a ten po chwili, gdy go przeczytał zwrócił właścicielowi, czyli Kyoushiemu.
- Wystarczyło poprosić tępy osiłku - skierował do niego głos, oceniając jego głupie zachowanie. W sumie przy tym się uśmiechnął szyderczo, bo nic nie stracił, a ów wielkolud go rozbawił swoim zachowaniem. Ale nie o tym teraz. Kyou spojrzał na resztę dziwaków, którzy zdecydowanie z bliska odbiegali od wyglądu normalnych ludzi. Od niego samego tym bardziej, a myślał, że jego fioletowe oczy mogą zadziwiać i zupełnie białe włosy. Jednak nie. Historia toczyła się dalej, a ludzie, których zaczepił i poznał po tym, że są od początku w stolicy jako shinobi zdecydowali, że przystaną na jego prosty plan. Był zadowolony, że postanowili mu zaufać. Ruszyli czym prędzej do punktu, w którym zaczynali swoją przygodę. Było to o tyle ciekawe, że determinacja wszystkich była duża i chcieli jak najszybciej zakończyć cały ten cyrk. Muszę dopaść tego skurwiela... Znów po drodze pomyślał o Mizunie, który wyrządził tyle krzywd. Przynajmniej tak myślał po wszystkich informacjach jakie zdobył od Króla Złodziei. Cała grupa z nim na czele w końcu dotarła do izby gdzie przebywał kapitan straży, a tam ujrzeli kogoś jeszcze.. Sam Kyoushi nie czuł tego, że go obserwują. Nie był na tyle zorientowany, a jedynie zdeterminowany by jak najszybciej dotrzeć do celu. Zauważył to nie kto inny jak wysoki mężczyzna, z którym się naciągał o dziennik. Gdy już wszedł sam Kyou zauważył trzech leżących mężczyzn, otwarte drzwi do kapitana straży, a tam kolejny uczestnik poszukiwań, sam kapitan oraz jakiś czarny typ.. O którym cholera wie co myśleć. Stał najbliżej tych, których leżeli, jakieś trzydzieści metrów od niego. Spojrzał na cały zespół, który tworzyli. Sam się zastanawiał teraz o co chodzi.
Powziął do prawej ręki kunai i postanowił przyjąć nieco bardziej bojową postawę, obserwował teren i nie decydował się ruszać dalej aniżeli jego kompani. W grupie raźniej. Był gotów do walki, jak zauważył jego nowy kompan Kaien tym bardziej.
- Ewidentnie.. Powinniśmy podejść, dowiedzieć się co tu się dzieje, w końcu nie możemy pozwolić by i kapitan zginął.. - dał do zrozumienia reszcie, że powinni działać miast stać jak kołki. Oczywiście z zachowaniem wszelkiej możliwej ostrożności, czy nie nadchodzi ktoś z tyłu lub przeciwnik z przodu nie zaczyna czegoś kombinować.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Mei

Re: Stolica - mini event

Post autor: Mei »

Mizuno, tak myślałam więcej nam nie przeszkadzał. Nawet strażnicy-geje pozwolili nam na spokojnie wyjść. Najwidoczniej już nie byliśmy celem tej całej zbieraniny. W sumie to w ogóle ich nie obchodziliśmy. Nawet ten białowłosy ich nie interesował, ale zaraz jak on się dostał do korytarza? Przecież my musieliśmy przejść koło posągów, a w dodatku drogą pieniądza ominąć lojalnych chłoptasiów. To w takim razie, co on zrobił, a może już tu był? No nic, wzruszyłam ramionami, nie zadając zbędnych pytań. Wystarczyło mi tylko, bym mogła ruszyć z miejsca, którym była tamta forteca, niby nie do zdobycia, a jednak okrężną droga dało się ją zdobyć.
Droga do kapitana straży poszła nam znacznie dłużej, niż bym się spodziewała. Najwidoczniej tak dawno tam nie byłam, że droga z początku krótka, tak jakby się wydłużyła. No, ale nic wystarczyło mi, iż dotarliśmy na miejsce w stanie nienaruszonym. Mówiąc o tym miejscu wyglądało dość nietypowo. Po wejściu do środka zdążyłam zauważyć trzech martwych, a może nieprzytomnych osób. Odruchowo przysunęłam dłoń do buzi, by ukryć zdziwienie, a następnie podeszłam do nich sprawdzić czy mają puls. Przynajmniej tyle mogłam zrobić, jednakże po sprawdzeniu jego zdałam relacje, czy są martwi, a może żywi. Następnie podeszłam do obu przygotowujących się ninja. Jeden z nich tylko wyciągnął kunai, zaś drugi przeobraził się w coś, czego nigdy bym nie zobaczyła. Wystające kości były zjawiskowe i sprawiały silne oraz wytrzymałe. Przynajmniej już wiedziałam do czego są zdolne osoby z klanu Kaguya. Byli władcami swoich kości, w dodatku mogli nimi dowolnie manipulować. Wydawało się to wspaniałe, aczkolwiek najbardziej mi się podobała własna umiejętność do tworzenia lodu. Żałowałam jedynie, że teraz nie mogłam wykorzystać swojego talentu. No ale cóż, teraz musiałam się skupić na kolejnej osobie, czyli czarnej postaci, wchodzącej do jakiegoś pokoju.
- Zgadzam się, no to.. chodźmy. Wyjęłam z torby kunaia i skierowałam się z grupą w stronę tajemniczej postaci.
0 x
Ryu

Re: Stolica - mini event

Post autor: Ryu »

Jeden oberwał, choć Białowłosy doskonale wiedział, że rana ta dała minimalny efekt. Drugi osobnik nieco bardziej zmartwił Senju, odbijając kunai za pomocą jakieś dziwnej techniki, która pokryła jego głowę czymś czarnym. Ryu nie miał pojęcia, co to mogło być, ale zdał sobie sprawę, że to nie chłopcy wiejscy do bicia, lecz wojownicy ze sporymi umiejętnościami. Chciał zabić szybko i po cichu, ale przeliczył swe umiejętności nie doceniając potencjału wrogów - potencjału skrzętnie ukrytego pod maską głupoty i debilizmu. Gdyż w końcu kto normalny łaziłby po wiosce i gadał głośno, że wie, „kto zabił Mao i że dobrze jej tak”.

Sytuacja była fatalna, aczkolwiek Senju nadal zachowywał spokój – panika to ostatnia rzecz jaka jest potrzebna w takich momentach. Wciąż miał dwóch wrogów przed sobą i pewien wachlarz zagrywek, które mógł z powodzeniem zastosować. Gdy jeden z napastników wypowiedział słowa „Ha, teraz nie jesteś taki cwany, co?! Przeszkodziłeś nam w czymś niezwykle ważnym. Hisuno miała nam zaraz dać dupy!”, Białowłosy z szyderczym, lekkim uśmiechem odrzekł: Więc będzie mi wdzięczna do końca jej krótkiego życia… – krótka riposta, z klasą i bez przekleństw zawsze mile widziana! De facto miało to odwrócić uwagę od tego, że Ryu sięgnął z tyłu do kabury – w innym wypadku nie wdawałby się w pyskówkę.

No i się zaczęło… Wyszczekany przeciwnik ruszył na Ryu, który był w tym momencie daleki od żartowania – jego wzrok był pełen powagi, i z pewnością niejednego "zamroziłby" strachem niejedną ofiarę. Ponadto uważnie przyglądał się temu, co się dzieje z ciałem napastnika, i co formuje się za jego plecami, pozostając przy tym w pełni skoncentrowanym - oczekując na odpowiedni moment.. Miał jedynie albo aż - jeśli wiedział co zrobić, a doskonale wiedział jaki ruch chce wykonać - dwie sekundy na reakcję…

Co więc chciał zrobić? Błyskawicznie upuścić za plecy granat dymny, po czym chciał użyć Kawarimi no jutsu podmieniając się za pieniek znajdujący się sześć metrów za plecami wroga z rozciętym okiem - zwyczajnie uniknąć ataku pięścią i shurikenami. Następnie natychmiast po pojawieniu się na miejscu – w momencie eksplozji, chciał cisnąć w przestrzeń pomiędzy nim, a przeciwnikiem z rozciętym okiem – drugi granat dymny. Nie miał zamiaru dalej babrać się w tą sprawę, a jedynie utorować sobie drogę ucieczki. Stąd też zaraz po tym jak cisną drugi granat dymny, nie czekał na rezultat, tylko zamierzał wparować do jednego z pokoi obok, i przez balkon zwyczajnie wydostać się z karczmy na otwartą przestrzeń. Czemu nie zszedł na dół i nie wyszedł przez drzwi? Stara kobiecina im pomagała, a podejrzani weszli do karczmy na hasło – zwyczajnie nie wiedział, co, go na parterze czeka, i czy będzie mógł „ot tak wyjść”, a czas nie był jego sprzymierzeńcem i musiał działać błyskawicznie.

Dlaczego Senju wybrał ucieczkę, a nie konfrontację? Zwyczajnie był przezorny i rozważny, a do tego posiadał wysoki iloraz inteligencji, co nieraz pokazał, czytając kilka ruchów do przodu. Mógł tych wrogów uśmiercić w karczmie, wykorzystując w odpowiedni sposób wybuchowe notki. Pytanie jednak brzmi – po co? Chłopak nigdy nie tracił głowy w krytycznych momentach i tym razem również tego nie uświadczył. Kluczem do sukcesu i pewności kolejnych ruchów była hierarchia celów w głowie – a co było głównym celem? Na pewno nie rozwikłanie zagadki śmierci Mao. Oczywiście w pierwszym etapie było inaczej, niemniej teraz, gdy spostrzegł co w tym chorym regionie się dzieje – odpuścił sobie to zadanie. Celem nadrzędnym Ryu było wydostanie się stąd bez żadnych przykrych konsekwencji i tego się trzymał, i to dlatego zmienił koncepcję, gdy ciche morderstwo nie wypaliło. Zamiast walczyć dalej i zabijać, wolał wycofać się i uciec. Nie wiedział komu ufać a komu nie – nie wiedział co go czeka, gdyby uśmiercił tych dwóch wrogów – jak zareagowałyby władze regionu. Więzienie, ścięcie, nagroda? - wolał tego nie sprawdzać. Nie miał zamiaru pakować się w kłopoty, które nie mają żadnej wagi dla niego. On miał żyć dalej, rosnąć w siłę, i być głową klanu Senju, a nie stracić głowę jak gówniarz, z rąk jakiś kmiotów.

Jaki był dalszy plan ucieczki (jeśli ta ewentualnie mu się powiedzie)? Po wyjściu z karczmy, biegnie co sił w nogach w kierunku wąskich uliczek, szukając ziemistego gruntu - tworzy w dogodnym momencie gęstą mgłę za pomocą Suiton: Kirigakure no Jutsu , w której to on jest panem i władcą. Bez obaw będzie mógł odpuścić sobie całkowicie śledztwo – wycofując się, i spokojnie czekać na otwarcie granicy, popijając wino w przyjemnym barze. A być może jak jego wrogowie wejdą w mgłę, to Ryu dostrzeże szansę i jednak wznowi śledztwo? Nic nie wiadomo, i wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Senju znał swoje umiejętności, swoje mocne i słabe strony oraz wiedział, że odpowiedni teren do walki daje ogromną przewagę. Nie mógł walczyć w karczmie, bo nie było warunków i mógł zranić niewinne osoby - jeśli takowe w ogóle tam były, bo w tym regionie nie można było ufać nikomu. A czemu ziemisty grunt chciał mieć pod stopami? Ponieważ przy ewentualnej niezaplanowanej potyczce, teren ten był w połączeniu z mgłą idealny dla niego.
Nazwa
Suiton: Kirigakure no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg Max.
35 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% za podtrzymywanie)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Ciekawa technika Suitonu, pozwalająca użytkownikowi na wytworzenie bardzo gęstej mgły, przez którą właściwie nikt (oprócz niego samego) nic nie widzi. Shinobi staje w specjalnej pozycji (prawa ręka składa połowę pieczęci Barana, drugą zaś podnosi się nad głowę) i zaczyna wydzielać z siebie chakrę Wody. Im wyższa ranga danego shinobi, tym dłużej można utrzymać mgłę. Trzeba też zaznaczyć, że wytworzona zasłona nie jest w stanie oszukać doujutsu takich, jak Byakugan lub Tsujitegan. Sharingan jednak zostanie w niej zmylony.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Stolica - mini event

Post autor: Ichirou »

Oj tam, od razu bezduszny. Gdyby tam na piętrze znajdowała się jakaś piękna dama w potrzebie, to może Ichirou faktycznie zastanowiłby się nad przeprowadzeniem bohaterskiej interwencji. Chyba nikt nie myślał, że brązowowłosy przybysz włączy się w cudzą bójkę, nie znając jej uczestników, czy nawet powodu konfliktu. Nie mylmy chłodnego myślenia z brakiem serca, choć oczywiście te pojęcia znajdowały się dość blisko siebie. Swoją drogą, czemu miał w ogóle dołączyć do walki? Równie dobrze to białowłosy mógł być tym złym. To jeszcze nie te czasy, że shinobi kojarzeni są ogólnie ze strzeżeniem prawa i dobrych wartości.
Drzwi na dół na szczęście były otwarte, więc obyło się bez zabawy klanowymi zdolnościami. Pchany ciekawością chuunin ruszył schodami, które prowadziły do piwnicy. Tam nie odnalazł gorących źródełek oraz ponętnych pań odzianych jedynie w ręczniki, ale i tak spotkał się z nagością, tyle że w bardziej artystycznej formie. No no, Ichi to miał nosa. Z zainteresowaniem przyjrzał się uważnie obrazowi przedstawiającemu piękno w swej najlepszej formie. Sabaku prostakiem nie był, potrafił docenić sztukę, a przede wszystkim taką, która ukazywała młode blondynki okryte skromną ilością materiału. Prócz doznań duchowych i kontemplacji nad pięknem Asahi odnalazł kolejne zajęcie, któremu z wielką chęcią mógłby się oddać. Do listy alternatywnych dla żywotu shinobi zawodów, obok chociażby właściciela baru lub haremu dodał zatem malarza, specjalizującego się w aktach rzecz jasna. Nad napotkanym obrazem zapewne można byłoby westchnąć jeszcze nie raz, ale Ichirou nie miał na to czasu. To nie wszystko bowiem, co znajdowało się w piwnicy. O wiele bardziej na oczy jak i na uszy rzucała się pewna para, która - mówiąc dość okrężnie - była mocno sobą zajęta. Chłopak w żaden jednak sposób nie poczuł się zgorszony, zresztą za swoimi uszami też trochę miał. Jedynie tyle, że tego akurat się tutaj nie spodziewał. Po informacjach zdobytych od tajemniczego nieznajomego liczył prędzej na jakąś kryjówkę szemranej grupy, potajemne miejsce schadzek i dobijania czarnych interesów. A może i tak było? Trudno ocenić na pierwszy rzut oka. Niestety młodzieniec nie miał okazji puknąć (to dobre dla obecnej sytuacji słowo) kobiety w ramię i zapytać się jej, czy to ona przypadkiem nie zabiła Mao. Wszystko przez cholernego stróża, który starał się go przegonić. Ten kutas był bardzo niemiły, nazwał szanownego brązowowłosego gnojem i co gorsza posłał w jego stronę pogróżki. Pewnie był nieźle nabuzowany i spinał poślady, że jego panicz bawi się w najlepsze, a on co najwyżej może pooglądać. Chujek, zaraz dostanie za swoje.
- Och, przepraszam! - uniósł dłonie w geście niewinności, udając niezmiernie zakłopotanego. - Chciałem tylko odcedzić kartofelki, szukałem kibelka i heh, chyba źle trafiłem. Za dużo tego wina. No dobrze, spokojnie, już mnie tu nie ma! - Jak oznajmił, tak uczynił. Zmył się możliwie najprędzej i zamknął za sobą drzwi. Oczywiście wszystko to było tylko grą, a Ichi nie zamierzał tak łatwo odpuścić, szczególnie po tych inwektywach. Wrócił na parter tylko po to, by przygotować arsenał. Szybko sięgnął po zwój i równie sprawnie go odpieczętował, by przywołać gurdę pełną piachu. Z tym ceramicznym pojemnikiem na plecach otworzył drzwi, wszedł na schody i kontynuował swe aktorstwo.
- A własnie, jeszcze jedno - to gdzie jest ten kibelek? - zapytał, wyciągając przed sobą otwartą dłoń, by pokazać, że nie ma złych zamiarów. Ale złe zamiary posiadał, a wystawiona dłoń tak naprawdę służyła do pokierowania piaskiem, by ten jak najprędzej dotarł do samuraja o niewyparzonej gębie. Na klatce schodowej raczej nie powinno być zbyt jasno, więc Sabaku pokieruje swój surowiec blisko schodów, by oponent tego nie zauważył. Jeżeli jednak jego działania będą za nadto widoczne, to podzieli swój piach na dwa strumienie, by utrudnić celowi jakąkolwiek ucieczkę. Tutaj przede wszystkim zaważyć miał element zaskoczenia, może tez ograniczonej widoczności, więc samuraj powinien pokapować się dopiero, kiedy już zostanie schwytany. Asahi w pierwszej kolejności unieruchomi mu ręce, zaraz potem nogi oraz wypełni mu buzię piachem, by nie mógł drzeć japy. Przy dobrych wiatrach zajęta sobą para może nawet nie zauważyć całej scenki. I bardzo dobrze, o to właśnie chodziło.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Rinsari

Re: Stolica - mini event

Post autor: Rinsari »

Po tym jak zostali wyproszeni nie mieli innego wyjścia jak wyjść. Zanim jednak to zrobili Rinsari poczuła poruszenie na swojej technice. Na szczęście nie był to żaden z posągów lecz ktoś, kto właśnie wszedł na dziedziniec. Dziewczyna dyskretnie zerknęła kim jest nowy gość pałacu i poznała jednego z ludzi którzy byli u straży. W tym samym momencie on sam to głośno oznajmił i wyjaśnił co go tu sprowadza. Sabaku nie miała nic przeciwko jego planowi, a i nie zamierzała sprawdzać jego dowodu. Już w tyle rzeczy tutaj uwierzyła na słowo że jedna więcej nie robiła żadnej różnicy. Ruszyła więc za nimi, w milczeniu słuchając jak rozwija się mała sprzeczka między Kaienem a nowo przybyłym. Nieco zabawnym się jej przy tym wydało, że wszyscy mu zaufali a nikt nawet nie spytał o jego miano. Nie przeszkadzało to też w obrzucaniu się wyzwiskami jak widać.
Udało się im jednak dotrzeć do budynku strażnicy bez większych strat, poza tymi w urażonej dumie obu panów. A tam mieli już inne rzeczy do zajmowania się..
Ciekawym widokiem był mężczyzna niemal zlewający się z tłem, z leżącymi na ziemi martwymi lub nieprzytomnymi strażnikami. Rinsari nie sprzyjała strażnikom, którzy byli nieudolni całkowicie i nie potrafili wykonać najprostszych czynności należących di ich obowiązków, ale ich zamordowanie i tak stawiało tego człowieka na pozycji ich wroga. Wyciągnęła z torby kunai i do niego szybko przywiązała żyłkę. Miała jej 4 metry, była to odległość wystarczająca do rzutu, drugi koniec owinęła na dłoni, żeby nie uciekła jej z dłoni. Drugą dłoń zostawiła wolną, do kierowania piaskiem kiedy będzie musiała. Kiwnęła głową do reszty grupy, zgadzając się z ich słowami i poszła nieco w tyle.
0 x
Murai

Re: Stolica - mini event

Post autor: Murai »

To, co znajdowało się w dzienniku nie interesowało go za bardzo. Gdy tylko Kaien go przeczytał i oddał, nabrał pewności. Z tych nielicznych chwil spędzonych z tym człowiekiem wiedział, że ten nie daje sobie w kaszę dmuchać. Skoro dla tak rygorystycznego i wymagającego człowieka to wystarczyło, nie było powodu, by jeszcze dłużej zwlekać z załatwieniem tej sprawy, która powoli zaczęła irytować młodzieńca. Zachowanie niektórych osobników, z jakimi miał do czynienia i ogólne odwlekanie się tego, co powinno zostać zakończone od dawien dawna. Odwrócił się jeszcze podczas wychodzenia. Jak gdyby ktoś wbił swoje spojrzenie w jego osobę na tyle intensywnie, że szwowaty poczułby to na własnej skórze. Ale to przecież nie jest możliwe. Mimo tego nie potrafił się jakoś wyzbyć tego uczucia. Nie mówił o tym, bo po co? To tylko jakieś dziwne wrażenie, całkowicie nie poparte czymkolwiek. Wprowadzanie chaosu i niepotrzebnego zamieszania, ot co. Kaien jednak też to zauważył. On przyjął to za pewnik, a pozszywany jako zwykłe wrażenie. Oto jak różni ludzie różnie odbierają doznania. Niby oczywiste, jednak dla cały czas poznającego świat młodzieńca, nawet takie proste wnioski zakrawały o ogromne odkrycia. Wyszli. Para waginosceptycznych strażników tylko odprowadziła ich wzrokiem. I całe szczęście, że tylko to. Ci też mocno go zaskoczyli, negatywnie niestety. Kurde, świat ten jest pełen rozczarowań. Miał tylko ochotę wrócić do "domu". Trochę spokoju, ciężki trening. Potyczka mogąca przetestować jego umiejętności. To wszystko. Ale teraz został wplątany w dziwną intrygę, która za nic nie chciała się zakończyć szybko. W końcu dotarli na miejsce, ale tam też coś się nie zgadzało. Trupy. Martwi ludzie. A może nieprzytomni? Z tej odległości ciężko było to ocenić. Ale na pewno tak nie powinno być. A wewnątrz już ktoś stał. Ktoś był. Trójka ludzi. Jeden to kapitan straży. Drugi był dziwnie znajomy, czyżby jeden z Shinobi, którzy również zajęli się sprawa zabójstwa? A trzeciego nie znał. Faktem pozostawało jednak to, że była to sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Jego nici zaczęły wychodzić ze szwów, powoli pnąc się po rękach i ostatecznie zatrzymując się gdzieś jeden metr przed nimi. Inni szykowali się do walki, on też musiał. Odległość jest stanowczo za duża, nie mógłby dosięgnąć z tego miejsca. Musiał trochę podejść. Ale zaraz... ten mięśniak. Co on robi? Wygląda, jakby wysuwał sobie kości. O cholera, to dopiero jest coś. Modyfikacja kości. Ale teraz nie miał czasu, by rozmyślać. Miał czas na to, by przygotować się do walki.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości