Villa Hikariego
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Domek Hikariego
Zielonowłosa skinęła głową w odpowiedzi na ofertę z adresem podróżnika o imieniu na M. Niespecjalnie wydawało jej się to potrzebne, ale bardziej niż własnym kalkulacjom ufała swemu szczęściu i nieprzewidywalnym zawirowaniom przypadku. Ba! Od razu wyciągnęła notes by zanotować sobie informacje o podróżniku wraz z krótką notatką, po co w ogóle go tam wpisuje.
Nie zapomniała jednak o konkursie, choć myśli jej częściowo uciekały teraz w stronę Atsui. Głupi Ichirou! Mógł napisać chociaż, w jakim celu lider jej szuka, prawda? W końcu po coś ma ten awans, mógłby się trochę przydać i zdobyć odpowiednie informacje.
- Hm? Oj no nie dosłownie, ale jest głową klanu więc to jak rodzina...? - odpowiedziała, sama nie do końca przekonana.
Od lat nazywała tak Jou, jeszcze jak była małą, zieloną i zwierconą łobuziarą. Teraz różnica leżała głównie w jej wzroście, a wraz z upływem lat naturalnie kontynuowała nazywać szefa swego klanu tak, jak to robiła od zawsze. W tym wszystkim zaś oczywiste było, że dziewczyna mocno ufa i wierzy swojemu liderowi.
Suzka na chwilkę otworzyła buzię gdy Inoshi wyjaśniła, że ta zielona osoba to właśnie oni. Nie od razu to do niej nawet dotarło, a próba rozgryzienia, jak właściwie blondynka wykombinowała sobie to wszystko, okazała się dla Zielonowłosej czynnością ponad siły i możliwości.
- Szkoda, choć nie sądziłam, że tak szybko na coś wpadniemy. Trzeba będzie szukać dalej - poskrobała się po głowie - A inaczej... wiecie może, jakie miejsce byłoby dobre dla kogoś, kto nie chce zostać znaleziony?
Odważne założenie, ale przecież nie wrócił do domu, choć wszystko wskazuje na to, że miał taką możliwość. Tyle lat i żadnego znaku życia, a przecież to Rindou, na pewno by coś wymyślił.
- Hmm... Zdobędziemy tam dla ciebie jakiś podarunek by pokazać, że nie taki Mur straszny jak go pomalują - zaproponowała z uśmiechem, po czym spojrzała na kunai w swej dłoni.
Wypada chyba zabrać się do roboty, tym bardziej, że Arisa już przeszła do rzeczy. Hikari postanowił się na razie ulotnić, pozostawiająć swą kuchnię na pastwę wesołych gości.
Suzka nie była takim znawcą jak Arisa. Podchodziła do różnych paczuszek i przekładała je, zaglądała do środka, wąchała, smakowała... w jej głowie zaś powoli powstawał plan. Szalony trochę, bo tego rodzaju ciasto nigdy jej nie wyszło, po prawdzie jednak to z innymi wcale nie radziła sobie lepiej. Zagarnęła trochę składników, w tym masło, które było jej potrzebne do zagniecenia kruchego ciasta. Wyrabiała je przez chwilę, z jednej strony z uczuciem, z drugiej jednak wciąż dawała się rozpraszać otoczeniu. Jedno spojrzenie wystarczyło jednak by stwierdzić, że na palenisku oba ciasta mogą się robić jednocześnie. Bardzo dobrze. Teraz przydałby się jeszcze lód do szybkiego schłodzenia ciasta, takie rzeczy jednak były drogie i chwilowo dla Suzu niedostępne. Odłożyła na razie swój twór do schowka na żywność, gdzie z reguły panowała niższa temperatura od pokojowej. Sama natomaist zabrała się za przygotowanie masy serowej, którą ucierała w misce śmiesznym narzędziem zakończonym okrągłą główką. Owszem, Suzka nie miała talentu do kucharzenia, miała jednak ciotkę prowadzącą najlepszą cukiernię na całej pustyni. Przynajmniej w teorii więc wiedziała, jak się przygotowuje takie rzeczy.
W końcu wyłożyła blaszkę ciastem i wyłożyła na wierzch masę z wielbłądziego sera, osłodzoną nieco, ale nie przesadnie. Zamiast tego na wierzchu ułożone zostały paski świeżych daktyli, które miały zapiec się wraz z ciastem, od góry jeszcze otulone płatkami ciasta. Taki to daktylowy sernik z kruszonką podała wreszcie Suzka pozostałemu w kuchni towarzystwu. Prezentował się dobrze, zdobienie ciastek zawsze wychodziło kunoichi świetnie. Lecz czy wypicie kilku czarek alkoholu mogło wpłynąć na jej zdolności kulinarne? O dziwo... mogło. A ponieważ gorzej się już dało, to teraz wymuszona przez sake drobna zmiana w sposobie przygotowania ciasta przyniosła niespodziewanie pozytywny efekt. Z niewyraźną miną postawiła swe dzieło, po czym popatrzyła porozumiewawczo na Arashiego i Tetsu.
- Pachnie dobrze... - wymamrotała, nie kryjąc nawet zdumienia.
Nie wiedziała jeszcze, że od tej pory w chwili kulinarnej potrzeby zawsze będzie starała się sięgnąć po butelkę.
Nie zapomniała jednak o konkursie, choć myśli jej częściowo uciekały teraz w stronę Atsui. Głupi Ichirou! Mógł napisać chociaż, w jakim celu lider jej szuka, prawda? W końcu po coś ma ten awans, mógłby się trochę przydać i zdobyć odpowiednie informacje.
- Hm? Oj no nie dosłownie, ale jest głową klanu więc to jak rodzina...? - odpowiedziała, sama nie do końca przekonana.
Od lat nazywała tak Jou, jeszcze jak była małą, zieloną i zwierconą łobuziarą. Teraz różnica leżała głównie w jej wzroście, a wraz z upływem lat naturalnie kontynuowała nazywać szefa swego klanu tak, jak to robiła od zawsze. W tym wszystkim zaś oczywiste było, że dziewczyna mocno ufa i wierzy swojemu liderowi.
Suzka na chwilkę otworzyła buzię gdy Inoshi wyjaśniła, że ta zielona osoba to właśnie oni. Nie od razu to do niej nawet dotarło, a próba rozgryzienia, jak właściwie blondynka wykombinowała sobie to wszystko, okazała się dla Zielonowłosej czynnością ponad siły i możliwości.
- Szkoda, choć nie sądziłam, że tak szybko na coś wpadniemy. Trzeba będzie szukać dalej - poskrobała się po głowie - A inaczej... wiecie może, jakie miejsce byłoby dobre dla kogoś, kto nie chce zostać znaleziony?
Odważne założenie, ale przecież nie wrócił do domu, choć wszystko wskazuje na to, że miał taką możliwość. Tyle lat i żadnego znaku życia, a przecież to Rindou, na pewno by coś wymyślił.
- Hmm... Zdobędziemy tam dla ciebie jakiś podarunek by pokazać, że nie taki Mur straszny jak go pomalują - zaproponowała z uśmiechem, po czym spojrzała na kunai w swej dłoni.
Wypada chyba zabrać się do roboty, tym bardziej, że Arisa już przeszła do rzeczy. Hikari postanowił się na razie ulotnić, pozostawiająć swą kuchnię na pastwę wesołych gości.
Suzka nie była takim znawcą jak Arisa. Podchodziła do różnych paczuszek i przekładała je, zaglądała do środka, wąchała, smakowała... w jej głowie zaś powoli powstawał plan. Szalony trochę, bo tego rodzaju ciasto nigdy jej nie wyszło, po prawdzie jednak to z innymi wcale nie radziła sobie lepiej. Zagarnęła trochę składników, w tym masło, które było jej potrzebne do zagniecenia kruchego ciasta. Wyrabiała je przez chwilę, z jednej strony z uczuciem, z drugiej jednak wciąż dawała się rozpraszać otoczeniu. Jedno spojrzenie wystarczyło jednak by stwierdzić, że na palenisku oba ciasta mogą się robić jednocześnie. Bardzo dobrze. Teraz przydałby się jeszcze lód do szybkiego schłodzenia ciasta, takie rzeczy jednak były drogie i chwilowo dla Suzu niedostępne. Odłożyła na razie swój twór do schowka na żywność, gdzie z reguły panowała niższa temperatura od pokojowej. Sama natomaist zabrała się za przygotowanie masy serowej, którą ucierała w misce śmiesznym narzędziem zakończonym okrągłą główką. Owszem, Suzka nie miała talentu do kucharzenia, miała jednak ciotkę prowadzącą najlepszą cukiernię na całej pustyni. Przynajmniej w teorii więc wiedziała, jak się przygotowuje takie rzeczy.
W końcu wyłożyła blaszkę ciastem i wyłożyła na wierzch masę z wielbłądziego sera, osłodzoną nieco, ale nie przesadnie. Zamiast tego na wierzchu ułożone zostały paski świeżych daktyli, które miały zapiec się wraz z ciastem, od góry jeszcze otulone płatkami ciasta. Taki to daktylowy sernik z kruszonką podała wreszcie Suzka pozostałemu w kuchni towarzystwu. Prezentował się dobrze, zdobienie ciastek zawsze wychodziło kunoichi świetnie. Lecz czy wypicie kilku czarek alkoholu mogło wpłynąć na jej zdolności kulinarne? O dziwo... mogło. A ponieważ gorzej się już dało, to teraz wymuszona przez sake drobna zmiana w sposobie przygotowania ciasta przyniosła niespodziewanie pozytywny efekt. Z niewyraźną miną postawiła swe dzieło, po czym popatrzyła porozumiewawczo na Arashiego i Tetsu.
- Pachnie dobrze... - wymamrotała, nie kryjąc nawet zdumienia.
Nie wiedziała jeszcze, że od tej pory w chwili kulinarnej potrzeby zawsze będzie starała się sięgnąć po butelkę.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Domek Hikariego
Sprzątanie przebiegło dość sprawnie, ale w pomieszczeniach których dawno nikt nie używał miał trochę roboty. Pewnie lekkie stukanie podłogi także było słychać, nic się nie poradziło w pokoju rodziców. Tutaj umieści Suzu, w jego pokoju przenocuje Arisa, Inoshi w tym co ostatnio, a on sam na kanapie w salonie. Tetsu oraz Arashi w pokojach gościnnych, a jak ktoś będzie miał coś przeciwko on sam weźmie podłogę w starym gabinecie ojca. Upewnił się przy okazji, że wszystkie zebrane opowieści czy dokumenty, których nie chciałby aby ktoś widział były schowane. Każdy przecież ma takie rzeczy, a nie muszą to być żadne z tych złych! Słysząc głos w głowie się zdziwił, ale wolał to zignorować. Tym bardziej ze względu na treść, która go wręcz można powiedzieć zirytowała. Nie lubił takiego czegoś. Wszedł do domu frontowym wejściem, bo wyszedł na zewnątrz oknem zamykając je za sobą aby jeszcze zając się nieszczęsnymi pokojami gościnnymi. Ostatecznie jako gospodarz zobowiązał się do pewnych rzeczy. Ten zazwyczaj cichy dom czasem zamienia się w wypełnione rozmowami pomieszczenia. Jak potrawy już były na ukończeniu, zapachy dało się odczuć już po otworzeniu drzwi. Zamknięte pomieszczenie szybko wypełniało się takim czymś.
- Jak idzie naszym kucharkom?
Powiedział to podchodząc do swojego miejsca, spoglądając w kierunku Inoshi i zdecydowanie kręcąc głową po prostu na "nie". Przez chwilę dość niezauważalnie dla kogokolwiek innego. Nie chciał robić dziwnego zamieszania, więc Hikari powstrzymał się od jakiegokolwiek słowa tymczasowo. Kiedy będą sobie sami zdobędzie okazję. Korzystając z okazji, że stał polał każdemu chętnemu kolejną kolejkę sake.
- Ile karnych mi się należy?
Lekko zażartował w czasie wykonywania obowiązku. Jeżeli butelka była pusta, poszedł po kolejną do schowka. No w przypadku braku chętnych nie robiłby tego, samemu w towarzystwie nie miał zamiaru spożywać procentów. Usłyszał ciche słowa, że pachnie dobrze od Suzu, czyli to wcale nie była jej mocna strona. Patrząc po zachowaniu Arisy rodzice z pewnością musieli się postarać aby swoim gotowaniem spełniła wymogi babci czy prababci. Starodawne przepisy pokoleniowe to podstawa zdrowego żywienia. Dalej nie pozostało mu wiele więcej niż czekać na gotowe dania i usłyszenia jakichś rozmów. Okazało się, że Arisa przygotowywała raczej miodownika. U niego w zapasie można trochę go było znaleźć, bez problemu, czerwoną fasolkę również. Ciężko było o świeże owoce, ostatecznie nie było go przez jakiś czas w domu. Tylko takie co miały dłuższy termin ważności, ale tutaj z pewnością pasowały orzechy z schowka, które widział użyte. Wyroby Suzu z kolei były dla niego o wiele większą tajemnicą. W momencie podawania potraw pewnie zapytałby się normalnie, ale w takim wypadku przeżywania tego zostawił wszystko Arashiemu.
Plany domu na szybko:
Z zewnątrz
Dół domu
Góra domu
- Jak idzie naszym kucharkom?
Powiedział to podchodząc do swojego miejsca, spoglądając w kierunku Inoshi i zdecydowanie kręcąc głową po prostu na "nie". Przez chwilę dość niezauważalnie dla kogokolwiek innego. Nie chciał robić dziwnego zamieszania, więc Hikari powstrzymał się od jakiegokolwiek słowa tymczasowo. Kiedy będą sobie sami zdobędzie okazję. Korzystając z okazji, że stał polał każdemu chętnemu kolejną kolejkę sake.
- Ile karnych mi się należy?
Lekko zażartował w czasie wykonywania obowiązku. Jeżeli butelka była pusta, poszedł po kolejną do schowka. No w przypadku braku chętnych nie robiłby tego, samemu w towarzystwie nie miał zamiaru spożywać procentów. Usłyszał ciche słowa, że pachnie dobrze od Suzu, czyli to wcale nie była jej mocna strona. Patrząc po zachowaniu Arisy rodzice z pewnością musieli się postarać aby swoim gotowaniem spełniła wymogi babci czy prababci. Starodawne przepisy pokoleniowe to podstawa zdrowego żywienia. Dalej nie pozostało mu wiele więcej niż czekać na gotowe dania i usłyszenia jakichś rozmów. Okazało się, że Arisa przygotowywała raczej miodownika. U niego w zapasie można trochę go było znaleźć, bez problemu, czerwoną fasolkę również. Ciężko było o świeże owoce, ostatecznie nie było go przez jakiś czas w domu. Tylko takie co miały dłuższy termin ważności, ale tutaj z pewnością pasowały orzechy z schowka, które widział użyte. Wyroby Suzu z kolei były dla niego o wiele większą tajemnicą. W momencie podawania potraw pewnie zapytałby się normalnie, ale w takim wypadku przeżywania tego zostawił wszystko Arashiemu.
Plany domu na szybko:
Z zewnątrz
Dół domu
Góra domu
0 x
Cause i'm the real fire.
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
- Arisa Terumi
- Gracz nieobecny
- Posty: 69
- Rejestracja: 5 mar 2018, o 16:05
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - brązowe, długie włosy spięte kunsztownym kanzashi, wysoki wzrost
- często wisiorek
- nosi eleganckie kimona, rzadziej stroje typowej shinobi
- ogólne wrażenie iluzji lub snu
- zimą czerwony szal na szyi
- niezwykle niebieskie oczy - Widoczny ekwipunek: - kabura z bronią
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5118
- Multikonta: Akodo Hayami
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Domek Hikariego
Ach... wykonanie ciasta to jeszcze nie wszystko, właściwie to dopiero połowa sukcesu. Być może zdawałaby sobie z tego sprawę, gdyby kiedykolwiek faktycznie przyszło jej podawać w ten sposób potrawę, tego rodzaju doświadczenie jednak było dla niej zupełnie nowe. Wykorzystując pożyczony przez Tetsu kunai skroiła swe dzieło i przed każdym umieściła kawałek. Miała jeszcze o nim opowiedzieć? No cóż, trajkotać mogła bez przerwy, też mi wyzwanie. Tym bardziej, gdy alkohol pomaga uzupełnić słabe zorientowanie w temacie.
- Tematem była kuchnia regionalna, dlatego zrezygnowałam z fantazyjnych dodatków i składników, które dostarczają do nas kupcy z zielonych krain. Mój przepis jest bardzo tradycyjny, zabrakło tylko wielkiego liścia zielonej palmy do podania - uśmiechnęła się, rzeczywiście w tym momencie tracił na kolorze, nie chciała jednak szatkować Hikariemu zapewne wypielęgnowanych roślin w ogrodzie, o ile ogród w ogóle gdzieś był - Nie jest też tak szalenie słodkie jak ciasta, do których jesteście przyzwyczajeni, bo podczas upałów ani to dobrze nie wchodzi, ani nie jest też wskazane. Ciasto ma dopieścić podniebienie delikatnym jak pianka wielbłądzim serem, wielokrotnie zmielonym i odświeżającym w smaku, który dodatkowo podczas pieczenia przeszedł słodyczą i kolorem świeżych owoców daktylowca. Podobno daktyle dodają energii, ale ja tam nie wiem, nigdy nie zauważyłam różnicy - dodała, wzruszając ramionami.
Nie obawiała się przegranej. Największym rozczarowaniem byłby dla niej zakaz skosztowania ciasta Arisy, w końcu zapach rozchodził się cudowny, a i wyglądało interesująco. Ciasto fasolowe? Kojarzyła bułki ze słodką fasolą i rzeczywiście, w smaku wyłapała podobną nutę. Słodycze Yusetsu wydawały się zupełnie inne niż tradycyjne przysmaki pustyni, takie... pozbawione ogarniczeń. Bombardowały mieszanką smaków i bogactwem składników, a Suzia wkrótce zaczęła jeść swój kawałek warstwami, burząc nadaną im harmonię by poznać indywidualne smaki. W ten sposób przekonała się, że naprawdę smakuje jej fasolka, choć nie przepada za orzechami. Zielone regiony to jednak wiedzą jak jeść!
Suzka również wyciągnęła swą czarkę w stronę Hikariego. Nie myślała w ogóle o tym, że w każdej chwili może ją to zwalić z nóg. Tak to już z nią było, że patrzeć potrafiła tylko przed siebie i odważnie sięgać po więcej... w tym przypadku były to kolejne dolewki alkoholu, którym raczyli się już tylko we trójkę - ona, Tetsu oraz Hikari, który przegapił nieco na rzecz przygotowań noclegów.
- Hm... ukryć się w okolicy ciężko. Wygląd można zmienić, zdolności niekoniecznie. Ale te miejsca warto sprawdzić... - z wdzięcznością przyjęła od Arisy karteczkę i zastanowiła się nad jej słowami.
Oczywiście nadal mógł zmienić wygląd, chowając się gdzieś daleko, zielone włosy Rindou były w końcu bardzo charakterystyczne. Inoshi również dodała własne spostrzeżenie. I tutaj bardziej spostrzegawcze osoby mogły dostrzec coś interesującego. Kiedy bowiem blondynka wtrąciła, że potrzebna jest do tego osoba dobrze znająca uciekiniera, Suzka natychmiast popatrzyła na Arashiego, jakby tylko on mógł tego dokonać. Dowcip, a właściwie tragizm sytuacji polegał na tym, że Zielonowłosa nigdy nie poznała swojego ojca. Mężczyzna nie miał nawet pojęcia o jej istnieniu.
- Wszystko wskazuje na to, że czeka nas wyprawa na Mur - uśmiechnęła się krzywo, po czym przeniosła spojrzenie na Tetsu - Musisz się trochę podszkolić to weźmiemy cię ze sobą. Jeśli będziesz trenować tak gorliwie jak teraz podnoszenie czarki do ust, na pewno będziemy niepokonani - dogryzła mu lekko, po czym sama bez zażenowania napiła się z własnej.
Alkohol nie zwalił jej jeszcze z nóg, coraz trudniej jednak było kontrolować wszystkie zdarzenia w pomieszczeniu. Na przykład... gdzie jest Rizu? Dopiero po chwili poszukiwań kunoichi zorientowała się, że wiewiórka przysiadła się ukradkiem do tacy z łakociami i pałaszowała z rozkoszną radością kolejne ciastka. Mniej więcej w tej samej chwili Arisa poczuła się źle i postanowiła opuścić towarzystwo. Suzka miała nadzieję, że nie było to wynikiem spróbowania jej sernika.
- Zaraz... - kunoichi odniosła wrażenie, że coś jej umknęło znowu, dopiero po chwili przypomniała sobie słowa Inoshi.
O czym mogła chcieć porozmawiać? Suzce przychodziło do głowy wiele teorii, z czego większość fizycznie niemożliwa. Ostatecznie zagadnęła Inoshi w chwili, gdy ta gotowała się ruszyć za Arisą. Gdzieś tam przebłyskiwała w Sabaku troska, czy z ciemnowłosą na pewno wszystko jest jak należy, co innego jednak okupywało teraz jej głowę.
- Czekaj, chciałaś o czymś porozmawiać? – zagadnęła Suzka, stając tak, by w nienachalny sposób uniemożliwić blondynce pójście za Arisą – Najlepiej zacząć temat od razu, bo kurcze trochę mi się taka chmura robi w głowie. Iiii jakbym chciała rzygać to gdzie? Bo rybek mi szkoda, barbarzyńcą przecież nie jestem – obruszyła się z tą śmieszną dumą, która każe wyolbrzymiać nieistotne cechy.
Rzeczywiście jednak, Suzka zielona była już nie tylko na włosach. Nie czuła się najlepiej po dorzuceniu słodyczy do wypełnionego chlupoczącą treścią żołądka. Wszystko jest dla ludzi, alkohol też. Szkoda tylko, że Suzka nie znała jeszcze swoich limitów…
- Tematem była kuchnia regionalna, dlatego zrezygnowałam z fantazyjnych dodatków i składników, które dostarczają do nas kupcy z zielonych krain. Mój przepis jest bardzo tradycyjny, zabrakło tylko wielkiego liścia zielonej palmy do podania - uśmiechnęła się, rzeczywiście w tym momencie tracił na kolorze, nie chciała jednak szatkować Hikariemu zapewne wypielęgnowanych roślin w ogrodzie, o ile ogród w ogóle gdzieś był - Nie jest też tak szalenie słodkie jak ciasta, do których jesteście przyzwyczajeni, bo podczas upałów ani to dobrze nie wchodzi, ani nie jest też wskazane. Ciasto ma dopieścić podniebienie delikatnym jak pianka wielbłądzim serem, wielokrotnie zmielonym i odświeżającym w smaku, który dodatkowo podczas pieczenia przeszedł słodyczą i kolorem świeżych owoców daktylowca. Podobno daktyle dodają energii, ale ja tam nie wiem, nigdy nie zauważyłam różnicy - dodała, wzruszając ramionami.
Nie obawiała się przegranej. Największym rozczarowaniem byłby dla niej zakaz skosztowania ciasta Arisy, w końcu zapach rozchodził się cudowny, a i wyglądało interesująco. Ciasto fasolowe? Kojarzyła bułki ze słodką fasolą i rzeczywiście, w smaku wyłapała podobną nutę. Słodycze Yusetsu wydawały się zupełnie inne niż tradycyjne przysmaki pustyni, takie... pozbawione ogarniczeń. Bombardowały mieszanką smaków i bogactwem składników, a Suzia wkrótce zaczęła jeść swój kawałek warstwami, burząc nadaną im harmonię by poznać indywidualne smaki. W ten sposób przekonała się, że naprawdę smakuje jej fasolka, choć nie przepada za orzechami. Zielone regiony to jednak wiedzą jak jeść!
Suzka również wyciągnęła swą czarkę w stronę Hikariego. Nie myślała w ogóle o tym, że w każdej chwili może ją to zwalić z nóg. Tak to już z nią było, że patrzeć potrafiła tylko przed siebie i odważnie sięgać po więcej... w tym przypadku były to kolejne dolewki alkoholu, którym raczyli się już tylko we trójkę - ona, Tetsu oraz Hikari, który przegapił nieco na rzecz przygotowań noclegów.
- Hm... ukryć się w okolicy ciężko. Wygląd można zmienić, zdolności niekoniecznie. Ale te miejsca warto sprawdzić... - z wdzięcznością przyjęła od Arisy karteczkę i zastanowiła się nad jej słowami.
Oczywiście nadal mógł zmienić wygląd, chowając się gdzieś daleko, zielone włosy Rindou były w końcu bardzo charakterystyczne. Inoshi również dodała własne spostrzeżenie. I tutaj bardziej spostrzegawcze osoby mogły dostrzec coś interesującego. Kiedy bowiem blondynka wtrąciła, że potrzebna jest do tego osoba dobrze znająca uciekiniera, Suzka natychmiast popatrzyła na Arashiego, jakby tylko on mógł tego dokonać. Dowcip, a właściwie tragizm sytuacji polegał na tym, że Zielonowłosa nigdy nie poznała swojego ojca. Mężczyzna nie miał nawet pojęcia o jej istnieniu.
- Wszystko wskazuje na to, że czeka nas wyprawa na Mur - uśmiechnęła się krzywo, po czym przeniosła spojrzenie na Tetsu - Musisz się trochę podszkolić to weźmiemy cię ze sobą. Jeśli będziesz trenować tak gorliwie jak teraz podnoszenie czarki do ust, na pewno będziemy niepokonani - dogryzła mu lekko, po czym sama bez zażenowania napiła się z własnej.
Alkohol nie zwalił jej jeszcze z nóg, coraz trudniej jednak było kontrolować wszystkie zdarzenia w pomieszczeniu. Na przykład... gdzie jest Rizu? Dopiero po chwili poszukiwań kunoichi zorientowała się, że wiewiórka przysiadła się ukradkiem do tacy z łakociami i pałaszowała z rozkoszną radością kolejne ciastka. Mniej więcej w tej samej chwili Arisa poczuła się źle i postanowiła opuścić towarzystwo. Suzka miała nadzieję, że nie było to wynikiem spróbowania jej sernika.
- Zaraz... - kunoichi odniosła wrażenie, że coś jej umknęło znowu, dopiero po chwili przypomniała sobie słowa Inoshi.
O czym mogła chcieć porozmawiać? Suzce przychodziło do głowy wiele teorii, z czego większość fizycznie niemożliwa. Ostatecznie zagadnęła Inoshi w chwili, gdy ta gotowała się ruszyć za Arisą. Gdzieś tam przebłyskiwała w Sabaku troska, czy z ciemnowłosą na pewno wszystko jest jak należy, co innego jednak okupywało teraz jej głowę.
- Czekaj, chciałaś o czymś porozmawiać? – zagadnęła Suzka, stając tak, by w nienachalny sposób uniemożliwić blondynce pójście za Arisą – Najlepiej zacząć temat od razu, bo kurcze trochę mi się taka chmura robi w głowie. Iiii jakbym chciała rzygać to gdzie? Bo rybek mi szkoda, barbarzyńcą przecież nie jestem – obruszyła się z tą śmieszną dumą, która każe wyolbrzymiać nieistotne cechy.
Rzeczywiście jednak, Suzka zielona była już nie tylko na włosach. Nie czuła się najlepiej po dorzuceniu słodyczy do wypełnionego chlupoczącą treścią żołądka. Wszystko jest dla ludzi, alkohol też. Szkoda tylko, że Suzka nie znała jeszcze swoich limitów…
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Domek Hikariego
Hikari przyszedł w idealnym momencie odnośnie oceniania ciast. Miało to się w bardzo niedługim czasie zacząć, szkoda aby przegapił kosztowania kulinarnych zdolności dziewczynek korzystających z jego kuchni. Byłby to bardzo smutny fakt. Na odpowiedź Arashi nie musiał czekać, zaproszenie zostało natychmiastowo przyjęte. Ostatnio bardzo wiele podróżował, nadchodziła powoli późna godzina i już czuł zmęczenie, więc za miejsce do siedzenia byłby w stanie oddać ostatnią czarkę alkoholu. Ciasta zostały podane, dość ciekawy miodownik z czerwoną fasolą słodką i polewą o smaku podobnym do cytryn, ale były one czymś innym. Pewnie jakaś pustynna odmiana z zwoju, ze względu na podobne smaki do kuchni jego matki smakowało mu niezwykle dobrze, czymś może jakby zagubionym dzieciństwem? Na tą myśl nie poczuł niczego więcej, żadnej nostalgii czy czegoś co brakuje. Już dawno się wyzbył wobec tego jakichkolwiek emocji, a to było po prostu faktem. Drugie danie było zupełnie inne, zamiast na mocną mieszaninę smaków chciało zaatakować swoją delikatnością. Wybór był dość ciężki ze względu na dwa różniące się doznania, ale tutaj wygrała ta nutka wspomnień.
- Ja głosuję za Arisą, chociaż twoje ciasto Suzu również było pyszne.
Uśmiechnął się do uczestniczek mówiąc uczciwie, a także nie mając do ukrycia swojego werdyktu. Chociaż dla potwierdzenia skosztował obu wytworów ponownie, przy czym tylko się w tym upewnił. Obie włożyły w to sporo serca tak więc stawał się wykonać swoje obowiązki równie rzetelnie. Po wszelakiej formalności w piciu towarzyszyło mu najmłodsze towarzystwo, co w głowie miał już widok jako prawdopodobny brak kontrolki w głowie, kiedy przestać. Czyli brakuje doświadczenia w spożywaniu trunków wyskokowych, mimo to nie miał zamiaru im zabraniać. Każdy w życiu miał kiedyś pierwszego kaca.
- To nie konkurs aby pić tyle, ile sobie ktoś życzy.
Lekko zażartował do Tetsu, ale drugim uchem wyłapał już temat, który go zainteresował Gdzie może się ktoś ukryć. Z tego co Hikariemu się wydaje rozważali tylko jedno miejsce jakim jest Mur oraz tereny za nim, a możliwości jest nieskończenie więcej.
- Czy ja wiem, czy tak ciężko ukryć się w okolicy? Jeżeli mówimy o pustyni to w okolicy mamy zarówno Głębokie Odnogi jak i Tajemniczy Las. Są to miejsca, których najdalszych miejsc podobno żaden człowiek nie zobaczył. Do tego doliczyłbym jeszcze Cesarstwo, które jest najbardziej oddalonym miejscem od was, a także kraina samurajów, gdzie niechętnie się wybierają shinobi. Wszystko zależy tylko jak bardzo chciał się ukryć, bo równie dobrze to może być jakaś mało znana wioska w Daishi.
Dalej jak się okazało Arisę zaczęła boleć gwałtownie głowa, chociaż to było możliwe. Terumi pamiętał, że wcale akurat ona wiele nie piła, ale to w przypadku nie spożywającego organizmu także bywa czasem dziwne. Kac może wystąpić nawet od kieliszka w niedługim okresie czasu, a ile tutaj było spożytych przecież nie liczył. Został poproszony o wskazanie miejsca do snu, do czego nie miał nic przeciwko w żadnym razie. Spojrzał tylko za wodą w domu, ale wiadro było w tym momencie puste. Musiało zostać całe zużyte do różnych przygotowań.
- Chodź, pokażę Tobie pokój, a zaraz potem przyniosę wodę. Chcesz też naparu mogącego pomóc z dolegliwością?
Powinien znaleźć zioła do zaparzenia mogące w jakiś sposób pomagające poradzić sobie z problemem. W międzyczasie zaprowadził Arisę po schodach do swojego pokoju, który znajdował się na samym końcu korytarza. Już na górze kontynuował rozmowę bez obecności innych.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza iż to będzie mój pokój. Sam z względu liczby idealnie dostosowanej do gości zdrzemnę się w salonie albo gabinecie ojca.
Powiedział to otwierając drzwi i wpuszczając Sanjinkę do środka.
- Będę pukać za chwilę razem z wodą.
Po tym zszedł na chwilę na dół, aby zebrać wiadro, napełnić je w studni, uzupełnić litrowy flakonik i wziąć szklaneczkę do możliwości skorzystania w każdej chwili. Położył na jakiejś drewnianej tacce, a przy pozytywnej odpowiedzi odnośnie ziołowych specyfików wcześniej jeszcze wlał wodę do jakiegoś wolnego garnka i zaczął gotować nad ogniem. Wziął z sobą wcześniej przygotowane przybory i ruszył, aby zapukać do siebie samego. To znaczy swojego pokoju, w którym przebywa samotna dziewczyna.
Plany domu na szybko:
Z zewnątrz
Dół domu
Góra domu
- Ja głosuję za Arisą, chociaż twoje ciasto Suzu również było pyszne.
Uśmiechnął się do uczestniczek mówiąc uczciwie, a także nie mając do ukrycia swojego werdyktu. Chociaż dla potwierdzenia skosztował obu wytworów ponownie, przy czym tylko się w tym upewnił. Obie włożyły w to sporo serca tak więc stawał się wykonać swoje obowiązki równie rzetelnie. Po wszelakiej formalności w piciu towarzyszyło mu najmłodsze towarzystwo, co w głowie miał już widok jako prawdopodobny brak kontrolki w głowie, kiedy przestać. Czyli brakuje doświadczenia w spożywaniu trunków wyskokowych, mimo to nie miał zamiaru im zabraniać. Każdy w życiu miał kiedyś pierwszego kaca.
- To nie konkurs aby pić tyle, ile sobie ktoś życzy.
Lekko zażartował do Tetsu, ale drugim uchem wyłapał już temat, który go zainteresował Gdzie może się ktoś ukryć. Z tego co Hikariemu się wydaje rozważali tylko jedno miejsce jakim jest Mur oraz tereny za nim, a możliwości jest nieskończenie więcej.
- Czy ja wiem, czy tak ciężko ukryć się w okolicy? Jeżeli mówimy o pustyni to w okolicy mamy zarówno Głębokie Odnogi jak i Tajemniczy Las. Są to miejsca, których najdalszych miejsc podobno żaden człowiek nie zobaczył. Do tego doliczyłbym jeszcze Cesarstwo, które jest najbardziej oddalonym miejscem od was, a także kraina samurajów, gdzie niechętnie się wybierają shinobi. Wszystko zależy tylko jak bardzo chciał się ukryć, bo równie dobrze to może być jakaś mało znana wioska w Daishi.
Dalej jak się okazało Arisę zaczęła boleć gwałtownie głowa, chociaż to było możliwe. Terumi pamiętał, że wcale akurat ona wiele nie piła, ale to w przypadku nie spożywającego organizmu także bywa czasem dziwne. Kac może wystąpić nawet od kieliszka w niedługim okresie czasu, a ile tutaj było spożytych przecież nie liczył. Został poproszony o wskazanie miejsca do snu, do czego nie miał nic przeciwko w żadnym razie. Spojrzał tylko za wodą w domu, ale wiadro było w tym momencie puste. Musiało zostać całe zużyte do różnych przygotowań.
- Chodź, pokażę Tobie pokój, a zaraz potem przyniosę wodę. Chcesz też naparu mogącego pomóc z dolegliwością?
Powinien znaleźć zioła do zaparzenia mogące w jakiś sposób pomagające poradzić sobie z problemem. W międzyczasie zaprowadził Arisę po schodach do swojego pokoju, który znajdował się na samym końcu korytarza. Już na górze kontynuował rozmowę bez obecności innych.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza iż to będzie mój pokój. Sam z względu liczby idealnie dostosowanej do gości zdrzemnę się w salonie albo gabinecie ojca.
Powiedział to otwierając drzwi i wpuszczając Sanjinkę do środka.
- Będę pukać za chwilę razem z wodą.
Po tym zszedł na chwilę na dół, aby zebrać wiadro, napełnić je w studni, uzupełnić litrowy flakonik i wziąć szklaneczkę do możliwości skorzystania w każdej chwili. Położył na jakiejś drewnianej tacce, a przy pozytywnej odpowiedzi odnośnie ziołowych specyfików wcześniej jeszcze wlał wodę do jakiegoś wolnego garnka i zaczął gotować nad ogniem. Wziął z sobą wcześniej przygotowane przybory i ruszył, aby zapukać do siebie samego. To znaczy swojego pokoju, w którym przebywa samotna dziewczyna.
Plany domu na szybko:
Z zewnątrz
Dół domu
Góra domu
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Domek Hikariego
Jejku, czy to się działo naprawdę? Pal licho wygraną czy przegraną, by Suzka już zdążyła zapomnieć, o co właściwie toczy się cały ten zakład i czy rzeczywiście trzeba było wychodzić z całym tym przedsięwzięciem. Zwyczajnie jakoś jej się miło zrobiło gdy widziała, jak ludzie częstują się przygotowanym przez nią jedzeniem. Żadnych grymasów, żadnych wymówek i żadnego przemycania resztek w rękawach. Przez głowę przemknęła jej myśl, że ciasto nadal mogło okazać się jakieś trujące albo coś, wszystko jednak wskazywało na to, że naprawdę jej się coś udało. Czy to była magia alkoholu, kuchni Hikariego, a może składników Arashiego? Nie przyszło jej nawet do głowy, że Tetsu mógł manipulować podanymi jej narzędziami. Zresztą, nie ma co szukać problemów, najważniejsze, że się udało!
Ale impreza powoli chyliła się ku końcowi, przynajmniej dla Suzu, która przeżywała właśnie swoje pierwsze doświadczenia z alkoholem i wszystko wskazywało na to, że będą one bardzo pouczające. Bez większego namysłu ruszyła za Inoshi, choć przed opuszczeniem pokoju zatrzymała się jeszcze i z szerokim uśmiechem skłoniła się towarzystwu, naśladując koleżankę. Te wszystkie grzecznościowe rytuały były w zasadzie bardzo śmieszne, niestety teraz zakręciło jej się od tego w głowie i musiała przytrzymać się framugi.
- Uch, prawie jak na karuzeli...
Powlokła się za Inoshi, wciąż zadowolona jak diabli, choć obecnie w jej żołądku trwała osobna i w dodatku bardzo żywiołowa impreza. Chwilowo jednak jeszcze panowała nad problemem, a zlokalizowanie toalety służyło przygotowaniu się na niechcianą ewentualność. Suzka odetchnęła głęboko i uspokoiła obraz wirujący przed oczami.
Przynajmniej rybki były bezpieczne.
Tymczasem Inoshi wykorzystała chwilę spokoju, by przejść do swojego pytania... właściwie zrobić do niego podchody, bo choć Sabaku trzy razy przeanalizowała usłyszane słowa, pytania wśród nich nie odnalazła. Pokiwała tylko głową bez przekonania, no tak, Tetsu to się urosło.
- Chyba nie znam nikogo z Kami no Hikage - przyznała się niechętnie, nie chciała rozczarować swojej rozmówczyni, chyba jednak nie bardzo mogła jej w tej sprawie pomóc.
Kei... Imię nie należało do wyjątkowo rzadkich, nawet w jej osadzie musiał mieszkać ktoś taki, ale czy to wystarczyło by zidentyfikować jakąś osobę?
- Właściwie to co z tym Kei? - zapytała, dzieląc swoją uwagę na połowę.
Jedna część próbowała odgadnąć powiązanie między wspomnianym chłopakiem i samą Inoshi. Druga, przeciwnie, dobijała się do niej w postaci zespołu mniej lub bardziej nieprzyjemnych wrażeń. Uch, byle nie paść bo Tetsu nigdy nie przestanie jej tego wypominać!
Ale impreza powoli chyliła się ku końcowi, przynajmniej dla Suzu, która przeżywała właśnie swoje pierwsze doświadczenia z alkoholem i wszystko wskazywało na to, że będą one bardzo pouczające. Bez większego namysłu ruszyła za Inoshi, choć przed opuszczeniem pokoju zatrzymała się jeszcze i z szerokim uśmiechem skłoniła się towarzystwu, naśladując koleżankę. Te wszystkie grzecznościowe rytuały były w zasadzie bardzo śmieszne, niestety teraz zakręciło jej się od tego w głowie i musiała przytrzymać się framugi.
- Uch, prawie jak na karuzeli...
Powlokła się za Inoshi, wciąż zadowolona jak diabli, choć obecnie w jej żołądku trwała osobna i w dodatku bardzo żywiołowa impreza. Chwilowo jednak jeszcze panowała nad problemem, a zlokalizowanie toalety służyło przygotowaniu się na niechcianą ewentualność. Suzka odetchnęła głęboko i uspokoiła obraz wirujący przed oczami.
Przynajmniej rybki były bezpieczne.
Tymczasem Inoshi wykorzystała chwilę spokoju, by przejść do swojego pytania... właściwie zrobić do niego podchody, bo choć Sabaku trzy razy przeanalizowała usłyszane słowa, pytania wśród nich nie odnalazła. Pokiwała tylko głową bez przekonania, no tak, Tetsu to się urosło.
- Chyba nie znam nikogo z Kami no Hikage - przyznała się niechętnie, nie chciała rozczarować swojej rozmówczyni, chyba jednak nie bardzo mogła jej w tej sprawie pomóc.
Kei... Imię nie należało do wyjątkowo rzadkich, nawet w jej osadzie musiał mieszkać ktoś taki, ale czy to wystarczyło by zidentyfikować jakąś osobę?
- Właściwie to co z tym Kei? - zapytała, dzieląc swoją uwagę na połowę.
Jedna część próbowała odgadnąć powiązanie między wspomnianym chłopakiem i samą Inoshi. Druga, przeciwnie, dobijała się do niej w postaci zespołu mniej lub bardziej nieprzyjemnych wrażeń. Uch, byle nie paść bo Tetsu nigdy nie przestanie jej tego wypominać!
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Domek Hikariego
Uch... Alkohol plątał niteczki myśli w zazwyczaj i tak dość chaotycznej głowie Suzu, a nieskładna opowieść Inoshi wcale przy tym nie pomagała. Statek, Dohito i geografia. No dobra, trzeba się skupić, bo zaraz Sabaku sama odpłynie w stronę Kami no Hikage. Skinęła twierdząco.
- No tak, żyją sobie w Tsurai. Mam znajomego w tym szczepie, ich zdolności są super. Robią ptaki i inne cuda - to najbardziej zapadło dziewczynie w pamięci, oczywiście wiedziała o ich wybuchowych właściwościach, takie szczegóły jednak nie były teraz istotne - Czyli ten twój Kei potrzebuje przewodnika? Chyba będziemy teraz schodzić na pustynię, więc mógłby się do mnie odezwać w Atsui... zapisałam ci mój adres? - zapytała niepewnie, ten wieczór był strasznie długi i niewyraźny, sake skutecznie rozcierała wyrazistość nawet ostatnich wspomnień.
Zielonowłosa podrapała się z pewnym roztargnieniem po potylicy. Wydawało jej się, czy Inoshi miała wyrzuty sumienia, że nie pomogła komuś z podróżą na pustynię? Trochę dziwne biorąc pod uwagę fakt, że nawet tubylcy potrafią zagubić się wśród piasków, co dopiero osoba, która nigdy w życiu nie opuściła ciemnego gruntu.
- Oj, tu wsale nie ma dużo do studiowania. Wiesz jak wyglądają naszzze mapy? Wyobraź sobie wielką, ale taką naprawdę dupną, żółtą plamę. Postaw na niej ze dwie czarne kropki jako ossady, z pięć niebieskich dla oaz i gotowe! - zawołała z niezwykłym entuzjazmem jak na kogoś, kto wciąż posiadał na policzkach dość niezdrowe kolory - Gratulacje, właśnie poznałaś tę, no, mapografię Samotnych Wydm.
Nie decydując się na wizytę w toalecie Suzia oparła plecy o ścianę i zsunęła się na dół, siadając na podłodze. Jaka chłodna i wygodna! Po diabła im krzesła, jak można się wygodnie rozsiąść w korytarzu? Istniało wprawdzie ryzyko, że dziewczyna w tym miejscu po prostu zaśnie, chwiliowo jednak przeniosła w miarę skupione spojrzenie na swoją towarzyszkę.
- Tylko całe to studiowanie map to tyle jest warte, co moje ogłoszenie się królową pustyni. Bo wiesz, jak już wejdziesz na pustynię to patrzysz wprzód, widzisz piach. W lewo, piach, w prawo - to samo. Jak przejdziesz odpowiednio daleko to za sobą też niczego już więcej nie znajdziesz, a do tego masz wiatr zawiewający wszelkie ślady i słoneczko, które w szybkim tempie przyniesie ci piękną opaleniznę i udar. W Shigashi można wynająć przewodnika do przeprowadzenie przez pustynię, najlepiej jak to właśnie polecisz temu całemu Kei. Choć oczywiście też mogę zaprowadzić.
Czy było z nią w porządku? I tak i nie. Czuła się śmiesznie, był to jednocześnie nieprzyjemny i zabawny stan. Jeśli jednak wyglądała zielono to uznała, że nie ma się co przejmować. Bardziej nawet zmartwiły ją dalsze słowa blondynki, co za smoki, czyżby Inoshi dyskretnie jednak pociągała z butelki gdy nikt nie patrzył? Po chwili jednak "biały smok i inne wybuchy" skojarzyły jej się z tematem prowadzonej rozmowy, a spojrzenie Zielonowłosej straciło wyraz dobrodusznej kpiny.
- Znaczy, biały smok wybuchł? No to jak nic Dohito. Chcecie z nimi walczyć? - zapytała, sama miała do wybuchowego szczepu dość ambiwalentne podejście.
Z jednej strony mieli za sobą trudną przeszłość, z drugiej to jednak ludzie pustyni. Nie chciała tak po prostu słuchać, jak ktoś planuje na nich napaść. Wciąż świeżo w głowie miała swój plan jednoczenia pustyni. Jak tego dokonać, nie miała pojęcia, zdecydowanie jednak wypada zacząć od zrobienia w tym kierunku czegoś, czegokolwiek. Bo jak już proces pójdzie w ruch, w końcu sam z siebie zacznie nabierać życia.
- No tak, żyją sobie w Tsurai. Mam znajomego w tym szczepie, ich zdolności są super. Robią ptaki i inne cuda - to najbardziej zapadło dziewczynie w pamięci, oczywiście wiedziała o ich wybuchowych właściwościach, takie szczegóły jednak nie były teraz istotne - Czyli ten twój Kei potrzebuje przewodnika? Chyba będziemy teraz schodzić na pustynię, więc mógłby się do mnie odezwać w Atsui... zapisałam ci mój adres? - zapytała niepewnie, ten wieczór był strasznie długi i niewyraźny, sake skutecznie rozcierała wyrazistość nawet ostatnich wspomnień.
Zielonowłosa podrapała się z pewnym roztargnieniem po potylicy. Wydawało jej się, czy Inoshi miała wyrzuty sumienia, że nie pomogła komuś z podróżą na pustynię? Trochę dziwne biorąc pod uwagę fakt, że nawet tubylcy potrafią zagubić się wśród piasków, co dopiero osoba, która nigdy w życiu nie opuściła ciemnego gruntu.
- Oj, tu wsale nie ma dużo do studiowania. Wiesz jak wyglądają naszzze mapy? Wyobraź sobie wielką, ale taką naprawdę dupną, żółtą plamę. Postaw na niej ze dwie czarne kropki jako ossady, z pięć niebieskich dla oaz i gotowe! - zawołała z niezwykłym entuzjazmem jak na kogoś, kto wciąż posiadał na policzkach dość niezdrowe kolory - Gratulacje, właśnie poznałaś tę, no, mapografię Samotnych Wydm.
Nie decydując się na wizytę w toalecie Suzia oparła plecy o ścianę i zsunęła się na dół, siadając na podłodze. Jaka chłodna i wygodna! Po diabła im krzesła, jak można się wygodnie rozsiąść w korytarzu? Istniało wprawdzie ryzyko, że dziewczyna w tym miejscu po prostu zaśnie, chwiliowo jednak przeniosła w miarę skupione spojrzenie na swoją towarzyszkę.
- Tylko całe to studiowanie map to tyle jest warte, co moje ogłoszenie się królową pustyni. Bo wiesz, jak już wejdziesz na pustynię to patrzysz wprzód, widzisz piach. W lewo, piach, w prawo - to samo. Jak przejdziesz odpowiednio daleko to za sobą też niczego już więcej nie znajdziesz, a do tego masz wiatr zawiewający wszelkie ślady i słoneczko, które w szybkim tempie przyniesie ci piękną opaleniznę i udar. W Shigashi można wynająć przewodnika do przeprowadzenie przez pustynię, najlepiej jak to właśnie polecisz temu całemu Kei. Choć oczywiście też mogę zaprowadzić.
Czy było z nią w porządku? I tak i nie. Czuła się śmiesznie, był to jednocześnie nieprzyjemny i zabawny stan. Jeśli jednak wyglądała zielono to uznała, że nie ma się co przejmować. Bardziej nawet zmartwiły ją dalsze słowa blondynki, co za smoki, czyżby Inoshi dyskretnie jednak pociągała z butelki gdy nikt nie patrzył? Po chwili jednak "biały smok i inne wybuchy" skojarzyły jej się z tematem prowadzonej rozmowy, a spojrzenie Zielonowłosej straciło wyraz dobrodusznej kpiny.
- Znaczy, biały smok wybuchł? No to jak nic Dohito. Chcecie z nimi walczyć? - zapytała, sama miała do wybuchowego szczepu dość ambiwalentne podejście.
Z jednej strony mieli za sobą trudną przeszłość, z drugiej to jednak ludzie pustyni. Nie chciała tak po prostu słuchać, jak ktoś planuje na nich napaść. Wciąż świeżo w głowie miała swój plan jednoczenia pustyni. Jak tego dokonać, nie miała pojęcia, zdecydowanie jednak wypada zacząć od zrobienia w tym kierunku czegoś, czegokolwiek. Bo jak już proces pójdzie w ruch, w końcu sam z siebie zacznie nabierać życia.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Domek Hikariego
Śnieg i zima to coś, czego Suzu nie doświadczyła w swoim życiu nigdy. O ile jeszcze to pierwsze umiała sobie jako tako wyobrazić, po prostu w wyobraźni przekolorowując piach na biało, o tyle mróz i lód wymykały się jej zrozumieniu. Mieszkając na pustyni doświadczała oczywiście nocnego chłodu, powiedziano jej jednak, że to jest nic w porównaniu do temperatur Kantai.
- Jeśli głupi nie jest to weźmie przewodnika z Shigashi albo Sakai. I tobie też to doradzam, jeśli kiedyś znajdziesz powód do wejścia pomiędzy piaski. Na przykład odwiedzenie mnie - dodała z sympatycznym uśmiechem, wychodząc z założenia, że nie tylko tragedie i ciężkie doświadczenia mogą być motywacją do podróży.
Kiwnęła głową, słysząc o mrozie. Słyszała nawet, że gdy jest odpowiednio zimno, to mróz odczuwa się jak ukłucia milionów maleńkich igiełek. Tego to już dziewczyna naprawdę nie potrafiła sobie wyobrazić, brzmiało bardziej jak jakaś technika kontrolowania powietrza niż zjawisko atmosferyczne. Jednocześnie jednak intrygowało, toteż Suzka nie miałaby nic przeciwko, by kiedyś znaleźć się w Kantai, choć jej ludowi było to stanowczo odradzane. Podobno znoszą tamtejsze temperatury znacznie gorzej niż ludzie z zielonej części kontynentu.
Kaniony i pagórki, taaak, to by im mocno ułatwiło życie, niestety bardzo często w zasięgu wzroku był tylko piach, morze piachu, ocean piachu, no po prostu bezmiar. Mało było punktów, które wędrowiec mógł wykorzystać do orientacji w terenie, to jednak przekładało się na naturalną defensywę tych ziem. Gdyby ktoś chciał ich podbić, musiałby raczej wykorzystać lotników do ustalania trasy, a czy było warto dla kilometrów spalonej słońcem krainy, gdzie życie istniało chyba tylko by udowodnić, że się kurde da.
I choć Inoshi ewidentnie szykowała się do wyznania czegoś ważnego, to Suzka do ostatniej chwili słuchała jej z pogodnym uśmiechem i bez jakiegokolwiek przejęcia. Z jednej strony taką miała naturę, że nie martwiła się niczym niepotrzebnie, z drugiej alkohol też robił swoje. No i nic w dotychczasowej opowieści nie zwiastowało takiego zakończenia! Kiedy blondynka wydusiła z siebie wreszcie ciężką nowinę, Suzka spojrzała na nią tępo, nie rozumiejąc. A chwilę później jakby grom w nią strzelił.
- O żesz kurna…! – zawołała i można było odnieść wrażenie, że nawet trochę wytrzeźwiała.
Podniosła się z podłogi i zrobiła krok w kierunku kuchni. Stop. Zawróciła, znów targnęła się do przodu, powtórzyła wszystko kilka razy. Zazwyczaj nie miała problemu z podejmowaniem decyzji, teraz jednak szok robił swoje. Zielone oczy spoczęły na Inoshi. Niedbałym ruchem odgarnęła niepokorne kosmyki włosów na tył głowy.
- Jeśli to prawda, to zaburzy nam bilans na pustyni – chodziło oczywiście o balans, przez ostatnich kilka lat pustynia utrzymywała własną równowagę.
Czego się spodziewać teraz? Wszystkiego i niczego, bo równie dobrze Dohito mogli się opanować przed zrobieniem głupot. Niemniej jednak nawet Suzka zdawała sobie sprawę, że nowy władca to ruletka, nie musiał wcale podążać ścieżką swego poprzednika. Tutaj dodatkowo chodziło o szczep podległy, co już całkowicie komplikowało sprawę.
- Wiesz co? Na razie lepiej omijać pustynię – wtrąciła, niestety oni nie mogli postąpić w ten sam sposób, chodziło w końcu o ich podwórko – Pewnie ten cały Kei postanowił opowiedzieć ludziom Dohito o całej sprawie? Ty tego nawet nie widziałaś, co najwyżej powinnaś opowiedzieć głowie własnego klanu, że coś takiego miało miejsce… – zawahała się na chwilę przy stwierdzeniu, że Inoshi czuła chakrę.
Zdecydowała się uznać, że coś źle zrozumiała. W końcu nie słyszała nigdy o takich zdolnościach, wydawały jej się trochę niemożliwe.
- Jak… jak on zginął? – zapytała, nadal poruszona.
No bo przecież nie w eksplozji własnego tworu? Kunoichi spojrzała znów w stronę przejścia do kuchni. O ile wcześniej szukała pretekstu by nie wracać na pustynię, teraz sprawa wyglądała inaczej. Wypadała chociaż upewnić się, czy wszystko tam jest w porządku. Nawet ten list od Ichirou był dziwny, czyżby specjalnie skalkulowany, by zniechęcić kunoichi do powrotu? Czy tam na pewno wszystko było jak należy...?
- Jeśli głupi nie jest to weźmie przewodnika z Shigashi albo Sakai. I tobie też to doradzam, jeśli kiedyś znajdziesz powód do wejścia pomiędzy piaski. Na przykład odwiedzenie mnie - dodała z sympatycznym uśmiechem, wychodząc z założenia, że nie tylko tragedie i ciężkie doświadczenia mogą być motywacją do podróży.
Kiwnęła głową, słysząc o mrozie. Słyszała nawet, że gdy jest odpowiednio zimno, to mróz odczuwa się jak ukłucia milionów maleńkich igiełek. Tego to już dziewczyna naprawdę nie potrafiła sobie wyobrazić, brzmiało bardziej jak jakaś technika kontrolowania powietrza niż zjawisko atmosferyczne. Jednocześnie jednak intrygowało, toteż Suzka nie miałaby nic przeciwko, by kiedyś znaleźć się w Kantai, choć jej ludowi było to stanowczo odradzane. Podobno znoszą tamtejsze temperatury znacznie gorzej niż ludzie z zielonej części kontynentu.
Kaniony i pagórki, taaak, to by im mocno ułatwiło życie, niestety bardzo często w zasięgu wzroku był tylko piach, morze piachu, ocean piachu, no po prostu bezmiar. Mało było punktów, które wędrowiec mógł wykorzystać do orientacji w terenie, to jednak przekładało się na naturalną defensywę tych ziem. Gdyby ktoś chciał ich podbić, musiałby raczej wykorzystać lotników do ustalania trasy, a czy było warto dla kilometrów spalonej słońcem krainy, gdzie życie istniało chyba tylko by udowodnić, że się kurde da.
I choć Inoshi ewidentnie szykowała się do wyznania czegoś ważnego, to Suzka do ostatniej chwili słuchała jej z pogodnym uśmiechem i bez jakiegokolwiek przejęcia. Z jednej strony taką miała naturę, że nie martwiła się niczym niepotrzebnie, z drugiej alkohol też robił swoje. No i nic w dotychczasowej opowieści nie zwiastowało takiego zakończenia! Kiedy blondynka wydusiła z siebie wreszcie ciężką nowinę, Suzka spojrzała na nią tępo, nie rozumiejąc. A chwilę później jakby grom w nią strzelił.
- O żesz kurna…! – zawołała i można było odnieść wrażenie, że nawet trochę wytrzeźwiała.
Podniosła się z podłogi i zrobiła krok w kierunku kuchni. Stop. Zawróciła, znów targnęła się do przodu, powtórzyła wszystko kilka razy. Zazwyczaj nie miała problemu z podejmowaniem decyzji, teraz jednak szok robił swoje. Zielone oczy spoczęły na Inoshi. Niedbałym ruchem odgarnęła niepokorne kosmyki włosów na tył głowy.
- Jeśli to prawda, to zaburzy nam bilans na pustyni – chodziło oczywiście o balans, przez ostatnich kilka lat pustynia utrzymywała własną równowagę.
Czego się spodziewać teraz? Wszystkiego i niczego, bo równie dobrze Dohito mogli się opanować przed zrobieniem głupot. Niemniej jednak nawet Suzka zdawała sobie sprawę, że nowy władca to ruletka, nie musiał wcale podążać ścieżką swego poprzednika. Tutaj dodatkowo chodziło o szczep podległy, co już całkowicie komplikowało sprawę.
- Wiesz co? Na razie lepiej omijać pustynię – wtrąciła, niestety oni nie mogli postąpić w ten sam sposób, chodziło w końcu o ich podwórko – Pewnie ten cały Kei postanowił opowiedzieć ludziom Dohito o całej sprawie? Ty tego nawet nie widziałaś, co najwyżej powinnaś opowiedzieć głowie własnego klanu, że coś takiego miało miejsce… – zawahała się na chwilę przy stwierdzeniu, że Inoshi czuła chakrę.
Zdecydowała się uznać, że coś źle zrozumiała. W końcu nie słyszała nigdy o takich zdolnościach, wydawały jej się trochę niemożliwe.
- Jak… jak on zginął? – zapytała, nadal poruszona.
No bo przecież nie w eksplozji własnego tworu? Kunoichi spojrzała znów w stronę przejścia do kuchni. O ile wcześniej szukała pretekstu by nie wracać na pustynię, teraz sprawa wyglądała inaczej. Wypadała chociaż upewnić się, czy wszystko tam jest w porządku. Nawet ten list od Ichirou był dziwny, czyżby specjalnie skalkulowany, by zniechęcić kunoichi do powrotu? Czy tam na pewno wszystko było jak należy...?
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości