Szlak transportowy

Kolejna z prowincji Wietrznych Równin o dość pokaźnych rozmiarach. Sakai zamieszkiwane i zarządzane jest przez Ród Akimichi. Prowincja sąsiaduje od południowego zachodu z regionem Samotnych Wydm, a od południowego wschodu z regionem Prastarego Lasu. Od południa Sakai z kolei sąsiaduje z terenami niezbadanymi, co niejednokrotnie powoduje zbrojne utarczki. W prowincji tak jak w regionie, od czasu do czasu dopatrzeć się można niewielkich zagajników leśnych, ale w przeważającej części dominuje ukształtowanie równinne, z wysoką trawą, które idealnie nadaje się do hodowli bądź uprawy roli. Nieopodal granic znajdują się również wioski pod zarządem Szczepu Kakuzu.
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 264
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Ciepło herbaty rozchodziło się w dłoniach. Drewniany kufel był wygładzony jak kamień w rzece - nosił ślady tylu historii, ilu pijących. Aromat jaśminu unosił się w parze, zbyt intensywny jak na prostą karczmę na szlaku. Przesada? Nie. Po prostu ktoś tu jeszcze pamiętał, że drobne rzeczy mogą coś znaczyć. Odchyliłem się lekko, nie spuszczając wzroku z powierzchni naparu. Zielone smugi na tle światła lampy - obraz, który nie potrzebował słów. Przy stole gwar nie ustawał. Maru coś mówił, coś dopowiadał, a może próbował odciągnąć naszą uwagę od rzeczy, które go niepokoiły. Ale jeśli miał jakieś zmartwienia, to zachowywał się z gracją człowieka, który wie, jak żyć z ciężarem. Takich ludzi się nie rozgrzebuje. Sami zdecydują, kiedy pokażą co ich gryzie. A do tego czasu - nie ma potrzeby przyglądać się z lupą każdemu westchnieniu. Spojrzałem wokół. Karczma, choć zatłoczona, nie sprawiała wrażenia nieprzyjaznej. Owszem, bywałem w miejscach, gdzie uśmiech właściciela krył nóż pod stołem. Ale tu - nie. Tu był gwar pracy, ciepło ludzi, którzy wiedzieli, że każdy dzień to prezent i nie robili z tego tragedii. W ich głosach nie było fałszu. Głośno się śmiali, głośno rozlewali piwo, jedli, jakby jutro naprawdę nie miało nadejść. I może właśnie dlatego nie potrzebowali ciężkich rozmów o wojnie. Bo co im po nich?

Dziewczyna w kącie - srebrne włosy, samotność i katana przy ścianie - przykuła uwagę, ale nie wzbudziła niepokoju. Przeciwnie. Była jak cień na pustym polu. Nieznajoma, ale nie groźna. Obserwowałem, jak odkrawa pieczyste z nożem w dłoni - ruchy precyzyjne, jakby znała ostrze lepiej niż własne imię. To nie była demonstracja. To był nawyk. Być może taka samotność była jej wyborem. I szanowałem to. W tej pracy człowiek szybko uczy się, że każdy ma swoje powody. Zjadłem kolację w milczeniu. Pieczyste dobrze przyprawione. Cebula lekko chrupiąca, ryż sypki. Sos miał ten rodzaj intensywności, który zostaje z tobą jeszcze chwilę po ostatnim kęsie. Zbyt dobre jak na podróżną gospodę. Albo może po prostu byłem zbyt zmęczony, by szukać dziury w całym.- Dobrze gotują - mruknąłem bardziej do siebie niż do towarzyszy. - Szkoda, że ludzie tego nie doceniają, dopóki nie trafią do szpitala, gdzie jedyne przyprawy to sól i żal. Maru mówił o planie podróży. Postój przy rzece. Wzmianka o trawie, o tym, żeby nie przeciążać klaczy. Wszystko to brzmiało jak troska. Autentyczna. Przesadna może, ale nie nieszczera. Ludzie czasem naprawdę chcą, żeby wszystko było dobrze. Czasem to nie ukryty plan, tylko... ludzka przyzwoitość. Takie rzeczy też się zdarzają.
-Wybrałeś naprawdę świetne miejsce, Maru, jak pokoje będą takie jak to pieczyste to zacznę Cię podejrzewać z powrotem! - zaśmiałem się - Skoro świt, mi pasuje.

Kiedy podeszła pracownica z pokojem - kasztanowe włosy, zmęczone oczy, lekkie napięcie w ramionach - przyjąłem jej obecność jak cień w pustym pomieszczeniu. Była częścią krajobrazu, nie problemem. Uśmiech stonowany, nie sztuczny. Wyuczona uprzejmość? Oczywiście. Ale to przecież jej praca. Nie miałem pretensji. Skinąłem głową i ruszyłem za kobietą.
Pokój... był wystarczający. Nie potrzebuję więcej. Dwa łóżka, odległość nie większa niż długość jednego kopniaka, zasuwka w oknie, stolik zbyt mały na wszystko, ale wystarczający na to, co najważniejsze. Odłożyłem torbę. Zdjąłem płaszcz. Zostawiłem buty przy progu - z szacunku do pościeli, nie do miejsca. Usiadłem na łóżku. Spojrzałem w sufit.
- Dobrze, że nie zadają pytań - powiedziałem spokojnie, bez złości. - Że nikt nie pyta, skąd, dokąd, dlaczego. To dobry znak.- Odwróciłem głowę w stronę Koneko. Nie musiała nic mówić. Czasem obecność wystarczy. Jej obecność zawsze wystarczała. Milczenie między nami nie było pustką. Było porozumieniem. Otworzyłem okiennicę. Powiew chłodnego powietrza przyniósł zapach drewna, ognia i trawy. Śmiech z karczmy teraz był już tylko cichym echem.
- Jutro czeka nas kolejny dzień. Nieprzewidywalny. Ale przynajmniej dziś możemy odpocząć bez zbędnych myśli. - Zamknąłem okno. Zasunąłem zasuwkę. Nie z paranoi. Z przyzwyczajenia. Położyłem się. Twarzą do drzwi. Tak trzeba. Tak zawsze.






Ranga techniki do uznania przez MG, taka jaka jest potrzebna :)
Nazwa
Chiyute no Jutsu
Ranga
D
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni | 2 metry (Iryōjutsu A)
Koszt Ranga D: B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (1/2 na turę)
Ranga C: B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/2 na turę)
Ranga B: B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu D Technika jest w stanie wyleczyć pomniejsze rany i tamować krwawienie z mniejszych naczyń krwionośnych. W przypadku poważnych ran jest w stanie zmniejszyć krwawienie. Nadal zalecane jest korzystanie ze środków dezynfekujących i opatrunków. Proces jest też stosunkowo wolny. Leczenie ran lekkich trwa dwie tury.
Iryōjutsu C Medyk nie musi trzymać rąk na ranie, szczędząc bólu pacjentowi. Oprócz tego możliwości regeneracyjne nasilają się, możliwe jest tamowanie ran tętniczych i leczenie głębszych ran sięgających nawet do kości, a sam proces staje się szybszy. Odkażanie ran nie jest konieczne, ale jest zalecane. Leczenie ran lekkich trwa turę, a średnich dwie tury.
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu A Pasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 124
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Szlak transportowy

Post autor: Koneko »

ObrazekGGdy tylko zapach herbaty dotarł do mojego nosa, na moment zapomniałam, że jestem wśród ludzi. Jaśmin. Ciepło. Para unosząca się z drewnianego kufla działała jak kojąca mgła. Westchnęłam cicho, zerkając przez salę karczmy. Nie była zła. Ani miejsce, ani atmosfera. Gdyby nie tłum, hałas, spocone szyje i ten ciężki zapach zmęczonego człowieczeństwa - mogłoby być nawet przyjemnie. Ale nie była to gałąź dębu z widokiem na księżyc, ani miękka trawa w objęciach korzeni. Wciągnęłam się w smak herbaty, ignorując tłum. Spojrzałam na kasztanowowłosą dziewczynę z nożem - samotna, skupiona, pewna siebie. Potem na tych dwóch, co popijali piwo, jakby każda kolejna kropla miała utopić im przeszłość. Świat był dziwnym zlepkiem ludzkich prób przetrwania. A ta karczma, w swoim ciasnym, drewnianym sercu, oferowała namiastkę czegoś... bezpiecznego. Strawa zaskoczyła mnie smakiem. Gorąca, słona, mięsna - wszystko, czego nie jadam w lesie. Przyprawy tańczyły na języku. Tłuszcz osiadał na ustach. Ale nie protestowałam. Byłam głodna, a jedzenie... było pyszne. Moje ciało jadło szybciej niż moja dusza miała czas się zastanowić, czy wypada. Maru mówił coś o polanie. O rzece. O trawie. Moje serce zabiło szybciej na samą myśl. Chciałam tam być już teraz. Chciałam zdjąć buty, położyć się na ziemi i pozwolić, by wilgoć z rosą oblepiły mi stopy. Nim zdążyłam uciec myślami w ten obraz, podeszła dziewczyna z obsługi. Zmęczona, uczciwa. Patrząc na nią, nie czułam niechęci. Po prostu... współczucie. Ten świat zżerał swoich ludzi powoli.
Skinęłam lekko głową i ruszyłam za nią. Pokój był... ciasny. Ale czysty. Surowy, ale nie chłodny. Drewno pachniało starością, pościel świeżością. Przesunęłam dłonią po parapecie i spojrzałam w okno, jakby szukała tam nieba. Nie tak miał wyglądać mój wieczór. Chciałam spać w koronach drzew, z widokiem na księżyc, z szumem liści za kołysankę. Ale skoro już musiałam być pod dachem, to lepiej tutaj niż gdziekolwiek indziej.
- Wystarczy - szepnęłam do siebie. - Na dziś wystarczy. Przez chwilę stałam w ciszy, słuchając dźwięków z sali piętro niżej - śmiechów, stukotu kufli, krzątania się ludzi, którzy jeszcze nie zdążyli opaść z dnia. Odwróciłam się w stronę łóżka. Twarde, ale równe. Pościel pachniała mydłem i popołudniowym słońcem. Jak na ludzkie warunki - luksus. Rozpięłam powoli pas, odłożyłam torbę przy stoliku. Palce automatycznie rozplątywały wstążki, zsuwały materiał.Driady nie śpią w ubraniach. To nienaturalne. Jak kora bez drzewa, jak trawa bez rosy. Skóra musi oddychać, czuć powietrze, chłonąć noc. Tak było zawsze i nawet tu, w pokoju pachnącym kurzem i herbatą, nie zamierzałam tego zmieniać. Zgasiłam świecę. Zwinęłam się pod przykryciem jak liść pod wiatrem. I choć ściany były z drewna martwego - przez chwilę mogłam udawać, że jestem w lesie.


Obrazek
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Koneko
Posty: 124
Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!

Re: Szlak transportowy

Post autor: Koneko »

ObrazekSłońce jeszcze nie przebiło się przez poranne mgły, a ja już wiedziałam, że to nie będzie dzień pełen ciszy. Wstałam wcześnie - wcześniej niż kogokolwiek obudził kogut. Wciąż naga, jak na driadę przystało, przez chwilę trwałam przy otwartym oknie, wystawiając twarz na chłód budzącego się dnia. Powietrze pachniało wilgocią i boczkiem. Odległe skrzypienie kół, może jakiś handlarz zbyt niecierpliwy. Zaciągnęłam się, próbując zapamiętać ten zapach - nie był z lasu, ale miał w sobie coś... ludzkiego. Ubrałam się szybko. Tkanina była cięższa niż rosa, ale dziś była potrzebna. Główna sala powitała nas ciszą zmęczenia i ciężarem moralnych rachunków - widok opuchniętych powiek i trzymanych nerwowo głów mówił sam za siebie. I nawet jeśli noc nie była spokojna, ale była... wystarczająca. Przy stole Maru wyglądał, jakby jego kręgosłup właśnie rozważał przejście na emeryturę. Uśmiechnęłam się kącikiem ust. Nie był zły. Nie był też głupi. Tylko zwyczajny. I - chyba - naprawdę troszczył się o te konie.
Skinęłam lekko głową i ruszyłam za nią. Pokój był... ciasny. Ale czysty. Surowy, ale nie chłodny. Drewno pachniało starością, pościel świeżością. Przesunęłam dłonią po parapecie i spojrzałam w okno, jakby szukała tam nieba. Nie tak miał wyglądać mój wieczór. Chciałam spać w koronach drzew, z widokiem na księżyc, z szumem liści za kołysankę. Ale skoro już musiałam być pod dachem, to lepiej tutaj niż gdziekolwiek indziej.
-Spało się, dobrze, ale krótko… - odpowiedziałam, siadając i jednocześnie ziewając cicho.
Rzuciłam krótkie spojrzenie na kuchenną dziewczynę. Miała oczy jak popiół po nocy. Nosiła zmęczenie jak zbroję. Przez chwilę miałam ochotę powiedzieć coś dobrego... ale nie powiedziałam nic. Może lepiej, by ludzie mówili mniej, a odpoczywali więcej. Gdy śniadanie dotarło do stołu, pozwoliłam sobie zamknąć oczy. Zapach gorącej zupy miso przypominał mi ogniska po długich wędrówkach. Ciepłe, słone, proste.- Jedzmy, zanim świat znów stanie się głośny - rzuciłam półgłosem. Spojrzałam przez okno. Klacze już gotowe. Wóz czeka. Nie było lasu. Nie było śpiewu ptaków w koronach drzew. Ale był świt, musiało mi to wystarczyć.

Obrazek
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shigemi
Posty: 264
Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
Wiek postaci: 19
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Zeref
Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shigemi »


Obrazek

Przeciągnąłem się, nieśpiesznie. Plecy trzasnęły gdzieś w dolnym odcinku, jakby przypominając, że łóżko, choć czyste, nie miało nic wspólnego z wygodą. Ale spałem. Spałem i nie musiałem zrywać się z ręką na rękojeści - to już coś. Siedząc na skraju posłania, złożyłem dłonie na kolanach i wsłuchałem się w pianie koguta. Czysty, głośny dźwięk. Żywy. Przypominał, że świat trwa dalej - niezależnie od tego, ile nocy przeszło nad naszymi głowami. Spojrzałem na Koneko, nie pytając nic. Ona wiedziała. Jak zawsze. W głównej sali powitał nas zapach jajek i boczku. Ciepły, znajomy, trochę jakby chciał udawać dom. Maru już siedział przy stole. Przecierał oczy, ziewał jak człowiek, który przeżył coś trudniejszego niż sen. Kiwnąłem mu głową na powitanie i skinąłem, by dokończył ziewanie w spokoju. Słowa mogły poczekać, ziewanie nie.
– Spało się. Nie najgorzej – rzuciłem sucho. – Ciało, które runęło obok za ścianą przypomniało mi pierwszy raz, kiedy spałem obok pijanego mistrza miecza. Też upadł z hukiem. Też miał szczęście, że nikt nie ciągnął go wtedy przez cały trakt. Usiadłem powoli. Palce zsunęły z dłoni pierścień, odkładając go na stół. Metal chłodny, znajomy. Odłożenie go to nie był gest symboliczny - to był rytuał. Jak zdjęcie hełmu po bitwie. Znak, że przynajmniej przez chwilę nie muszę być żołnierzem. Okiem wychwyciłem kelnerkę, tę samą, co wczoraj. Wyglądała gorzej niż my. Worki pod oczami, krok automatyczny, jak u kogoś, kto zapomniał, co znaczy sen. Podziwiałem ją za to. Przynajmniej przez chwilę. Potem pomyślałem, że to nie podziw, tylko litość w przebraniu.

Wziąłem klucz do ręki. Obejrzałem go z każdej strony, jakbym spodziewał się zobaczyć na nim coś więcej niż drewno i metal. Nie zobaczyłem. Ale to był rytuał. Zamknąć drzwi, zostawić klucz. Tak wygląda koniec każdego krótkiego rozdziału.
Gotowa? – spojrzałem na Koneko, głos ściszony. – Nie pytam o sen. Pytam, czy jesteś gotowa znów być tylko cieniem za wozem, póki świat nie zapomni, że tu byliśmy.
Nie czekałem na odpowiedź. Wiedziałem, że jeśli nie byłaby gotowa - nie byłoby jej obok. Śniadanie przyszło. Zapach ciepły, przyziemny, prosty. Jadłem wolno, spokojnie. Każdy kęs był jak przypomnienie, że ciało musi być nakarmione, zanim zacznie się kolejny dzień udawania, że dusza też jest w porządku. Gdy skończyłem, wytarłem dłonie w materiał, odłożyłem klucz. Bez słowa. Nie trzeba mówić „dziękuję” za coś, co po prostu jest. Wyszliśmy. Słońce już sięgało pierwszych dachów. Przy wozie pogładziłem klacz po pysku. Cicho parsknęła, jakby mnie rozpoznawała. Była gotowa. One zawsze są.
Dobrze, że nie pytacie, po co to wszystko – powiedziałem do niej cicho. – Nie trzeba was przekonywać. Wystarczy wskazać drogę. Odwróciłem się, spojrzałem na drzwi karczmy, potem na Koneko i Maru. Kiedy ruszymy - ten dzień już się nie zatrzyma, ale dobrze, że już byliśmy znów w drodze.

Poranek był odświeżający, pomagał zebrać myśli i chęci do dalszej podróży. Nawet nie skupiałem się przesadnie nad otoczeniem, ciągle czułem mały piasek w oczach, ale takie już było nasze życie. Przeciągnąłem się i zagadałem:
-Maru miałeś posępną minę wczoraj po rozmowie z barmanem. Powinniśmy o tym porozmawiać? - zagaiłem, niezbyt natarczywie, niby od niechcenia. Jeśli nie podjął tematu - nie naciskałem, ale obserwowałem jego mowę ciała, czasami podświadomość potrafi wypowiedzieć więcej niż tysiąc słów jednym ruchem, jednym drgnięciem wargi, jednym westchnieniem czy drżeniem ręki lub powieki. Tak więc, niby od niechcenia, ale dosyć dokładnie przyglądałem się jego ruchom i zachowaniu oraz oczywiście słuchałem czego miał mi do powiedzenia, jeśli miał mi coś do powiedzenia. W środku miałem szczerą nadzieję, że poranek jak i dalsza część podróży przeminie bezboleśnie i bez większych atrakcji, być może to my mu przyniesiemy szczęście.





Nazwa
Chiyute no Jutsu
Ranga
D
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni | 2 metry (Iryōjutsu A)
Koszt Ranga D: B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (1/2 na turę)
Ranga C: B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/2 na turę)
Ranga B: B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu D Technika jest w stanie wyleczyć pomniejsze rany i tamować krwawienie z mniejszych naczyń krwionośnych. W przypadku poważnych ran jest w stanie zmniejszyć krwawienie. Nadal zalecane jest korzystanie ze środków dezynfekujących i opatrunków. Proces jest też stosunkowo wolny. Leczenie ran lekkich trwa dwie tury.
Iryōjutsu C Medyk nie musi trzymać rąk na ranie, szczędząc bólu pacjentowi. Oprócz tego możliwości regeneracyjne nasilają się, możliwe jest tamowanie ran tętniczych i leczenie głębszych ran sięgających nawet do kości, a sam proces staje się szybszy. Odkażanie ran nie jest konieczne, ale jest zalecane. Leczenie ran lekkich trwa turę, a średnich dwie tury.
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu A Pasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yami »

z/t -> Szlak Transportowy 2
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sakai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości