Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 12 maja 2021, o 18:38
~ 7/15 ~ ”Obowiązek wobec klanu, część II”
Misja Rangi D
Noguchi Akane
No nie ruszyli się.
Jednak oboje spojrzeli na nią, nieco zdziwieni jej odpowiedzią i wyraźnie udobruchani, chociaż jej ton nie do końca im się podobał. Kobieta spojrzała na mężczyznę, który lekko skinął głową, po czym ruszyła się do drzwi stróżówki, otwierając je i machając na Akane, żeby podeszła i weszła do środka.
- Bramy otworzyć nie możemy, ale chociaż wejdź i będziesz mogła się ogrzać i przeczekać noc. Chyba, że wolisz iść do pobliskiej karczmy. Zrobisz to jeszcze pół godziny, ale będzie ci wygodniej niż na leżance z tyłu - powiedziała, krzyżując ręce na piersi. Z bliska była bardzo wysoka - górowała nad Akane, która przecież do najniższych nie należała. - Konia możesz przywiązać z tyłu, pod daszkiem. Poskubie trochę trawy. Jego to mi szkoda najbardziej, ty z bliska wydajesz się, jabyś była z mocnego materiału zrobiona.
Jeżeli Akane wyjrzała za stróżówkę, mogła zobaczyć, że stróżówką, która była dwuizbowa, była specjalna wiata do przywiązywania koni. Było tam koryto i woda.
- Namyślaj się, żeby nam ciepło nie uciekło.
Faktycznie, ze stróżówki biło ciepło z małego piecyka opalanego drewnem, który powodował, że noce były znośne (a i po kryjomu mogli sobie zagrzać gorącej wody). Poza tym wnętrze było dość surowo urządzone - krzesło, stół, szafka, nic szczególnego. Drzwi na jednej ze ścian prowadziły do drugiej izby, której zawartość nie była widoczna z tej perspektywy.
Oboje strażników również było dość imponujących jeżeli chodziło o posturę i to, jak się trzymali. Akane nie mogła wiedzieć w tym momencie, jak silni byli, ale sprawiali wrażenie możliwie problematycznych, jeżeli zdecydowałaby się z nimi walczyć o otwarcie bramy. Nie wydawało się to rozsądne. Do tego - nie było tutaj żadnego mechanizmu, który ową bramę miał otwierać.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Noguchi Akane
Martwa postać
Posty: 261 Rejestracja: 27 paź 2020, o 00:18
Wiek postaci: 29
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Akane jest dość wysoką kobietą, o pociągłej twarzy i długich, ciemnych włosach i jasnej cerze. Sylwetkę ma dość szczupłą, z lekko zarysowanymi mięśniami, sugerującymi raczej zwinność, aniżeli czystą, fizyczną siłę.
Widoczny ekwipunek: Wygodny strój podróżny, kamizelka shinobi, torba na pośladkach i kabura przy udzie. Dwa złożone Fuma Shurikeny przy pasie, na wszystko zaś narzucony ciemny, wygodny płaszcz z kapturem. Maska Oni skrywająca twarz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=156179#p156179
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Noguchi Akane » 12 maja 2021, o 23:16
Akane zeskoczyła z konia. Co prawda wolałaby wjechać do miasta i nie zostawiać wypożyczonego bądź co bądź wierzchowca przed bramą - nawet pod okiem strażników, ale co zrobić. Faktycznie mogłaby przejść teraz już do karczmy (nawet by nie musieli jej otwierać, po prostu przebiegłaby przez mur), ale poczuła dziwne poczucie obowiązków względem zwierzaka. Służył jej wiernie przez ostatnie tygodnie, a Akane potrafiła docenić lojalną i efektywną służbę także u zwierząt. Stąd też westchnęła, kręcąc głową i sięgnęła do torby aby wyciągnąć ostatnie, już nieco przejrzałe jabłko, podsuwając je pod pysk konia. Następnie wzięła torbę z prowiantem, ekwipunkiem oraz - naturalnie - urną, wchodząc szybko do zaoferowanego pomieszczenia.
- Jeśli oferujecie, to przenocuję już tutaj, a o świcie wjadę i załatwię wszystkie sprawy. Dla mnie samej to nie problem, a w razie czego nie zrobię wam kłopotu, że kogoś po nocy przepuściliście. Dziękuję. - skłoniła się uprzejmie, odkładając torbę w kącie i podchodząc w pierwszej kolejności do piecyka, aby się nieco ogrzać. Pomimo płaszcza, zmarzła w trakcie jazdy. - Nie znalazłaby się może jeszcze odrobina herbaty? Od rana jadę, miałam nadzieję przed zamknięciem bram dotrzeć. -
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 13 maja 2021, o 08:17
~ 9/15 ~ ”Obowiązek wobec klanu, część II”
Misja Rangi D
Noguchi Akane
Możliwym też było, że strażnicy nie mówili o karczmie w środku wioski, a przebiegnięcie przez mur mogłoby się źle skończyć, dlatego decyzja, którą podjęła Akane wydawała się rozsądna.
Koń wyglądał na wdzięcznego, kiedy Akane schowała go pod dach i nakarmiła jabłkiem. Jako wynajmowany koń, był raczej dobrze ułożony, ponieważ musiał znosić wielu różnych jeźdźców, ale Akane polubił, bo była dla niego dobra. Nie pędziła go mocno, nie była ciężka – dobry jeździec. Wierzchowiec szybko jednak zajął się swoimi sprawami, ponieważ Akane wchodziła już do środka stróżówki i zajmowała się rozpłaszczaniem i ogrzewaniem.
Kiedy zrobiła kilka kroków do środka, zobaczyła, że druga izba miała kilka leżanek – teraz pustych. Wyglądało na to, że strażnicy pozwalali ludziom, którzy niefortunnie docierali do bram wioski w nocy, na przeczekanie do rana. W środku było dość surowo, leżanki nie wyglądały na wygodne, ale z całą pewnością było to wygodniejsze dla ludzi niż koczowanie pod bramą w deszczu. Cóż, większość czasu w roku mogli spokojnie koczować, chociaż nie zimą.
- Jak już się ogrzejesz, zajmij miejsce z tyłu. A herbata się znajdzie – rzuciła kobieta.
Akane po jakimś czasie dostała gorącej herbaty, ulokowana z tyłu stróżówki, czekając na przyjście świtu. Kobieta i mężczyzna, którzy byli na straży czasami rozmawiali cicho i spoglądali w stronę Akane – przynajmniej w pierwszej części nocy, potem, jak się wydawało, przestali zwracać na nia szczególną uwagę. Noc mijała spokojnie, bez szczególnych problemów. Czasami zachodził tutaj też inny strażnik, jakby po kryjomu, wypijał herbaty, chwilę porozmawiał i ruszał dalej. Można było powiedzieć, że był to główne miejsce, gdzie w nocy coś się działo. Sądząc jednak po ilości strażników, którzy zaglądali w nocy do stróżówki – jeżeli byli oni strażnikami wokół wioski – wioska była bardzo dobrze chroniona.
W końcu jednak noc minęła. Strażnicy poinformowali Akane, że będzie mogła wejść do wioski, była już zapisana na liście wchodzących i dostała przepustkę, ale miała zostać też odeskortowana do siedziby władzy przez strażnika. Ten nie odzywał się do niej, po prostu czekał na nią, wyglądając już na zmęczonego nocną zmianą. Kazał jej się pospieszyć, ale też rzucił, że jeżeli ma pytania o wioskę, proszę bardzo, może pytać.
Brama została otwarta wcześnie rano, ale po wyjściu na szarugę ze stróżówki, Akane mogła zobaczyć, że pod nią zebrało się już sporo ludzi i wozów kupieckich, wszyscy czekający na możliwość wjazdu. Jednak to była sprawa pierwszej, dziennej zmiany, a Akane już miała wejść do wioski zanim pierwsza zmiana zaczęła swoją pracę tak naprawdę.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Noguchi Akane
Martwa postać
Posty: 261 Rejestracja: 27 paź 2020, o 00:18
Wiek postaci: 29
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Akane jest dość wysoką kobietą, o pociągłej twarzy i długich, ciemnych włosach i jasnej cerze. Sylwetkę ma dość szczupłą, z lekko zarysowanymi mięśniami, sugerującymi raczej zwinność, aniżeli czystą, fizyczną siłę.
Widoczny ekwipunek: Wygodny strój podróżny, kamizelka shinobi, torba na pośladkach i kabura przy udzie. Dwa złożone Fuma Shurikeny przy pasie, na wszystko zaś narzucony ciemny, wygodny płaszcz z kapturem. Maska Oni skrywająca twarz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=156179#p156179
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Noguchi Akane » 13 maja 2021, o 13:44
Noc spędzona w stróżówce nie należała może do najwygodniejszych, jednak i tak w sumie była lepsza niż spanie w stajni, co też jej się zdarzało w trakcie podróży. Przynajmniej miała tutaj dach nad głową i jako-taką osłonę przed zimnem. Podziękowała i wypiła herbatę, a następnie się położyła, drzemiąc w zasadzie lekkim snem, słysząc ciche rozmowy strażników. Cóż, shinobi z innych klanów nie byli z pewnością jakimś wielce częstym widokiem, do tego pewnie niewielu wiozło ze sobą prochy kogoś z tych okolic. Rankiem, kiedy otrzymała przepustkę, weszła razem ze strażnikiem tuż przed właściwym otwarciem bram, omijając kolejkę - przynajmniej tyle, że nie musiała jeszcze czekać dodatkowo razem z kolejnymi owcami, kozami czy co tam jeszcze zgromadziło się przed wejściem do wioski. Prowadziła konia za uzdę, rozglądając się dookoła z zaciekawieniem. Ogółem, chociaż osada Raigeki nie była tak gościnna jak osada Akimichi, to w jakiś sposób była dla Akane... odpowiedniejsza? Czuła się tu komfortowo, w tym surowym, zasadniczym mieście, które traktowało obcych z ostrożnością. Nie miała ochoty specjalnie rozmawiać, dlatego nie dopytywała się strażnika o nic szczególnego, co najwyżej jakieś drobnostki dotyczące poszczególnych, mijanych świątyń. Ciekawiło ją, czy przeważa tutaj bardziej kult Raijina, czy może Susanoo. Kiedy dotarli do siedziby władz, ponownie uwiązała wierzchowca gdzieś w pobliżu i ruszyła do wejścia, aby uzyskać potrzebne jej informacje.
0 x
Shinzō
Gracz nieobecny
Posty: 61 Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
Wiek postaci: 17
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Post
autor: Shinzō » 29 maja 2021, o 17:44
N ie poszedłem za nią. Potrzebowałem broni, lecz w chwili obecnej nie miałem na nią pieniędzy. Ból powoli zaczął odciskać na mnie swoje piętno, przez co poczułem jak w moich oczach zaczynają gromadzić się łzy. Świeże powietrze trochę ostudziło moje pobudzone uczucia, lecz nie wystarczająco. Pomimo, że wyraz mojej twarzy nie zmienił się nawet na chwilę to z jednego oka poleciała mokra strużka. Łza zatrzymała się na brodzie, aby po krótkiej chwili spaść na ziemię. Dlaczego to wszystko mnie spotykało? Dlaczego nie potrafię być normalnym? Miałem wiele myśli, których niekoniecznie w tym momencie chciałbym doświadczać. Tak naprawdę to wolałbym w ogóle ich nie doświadczać. Czasami zastanawiałem się jakby to było być pozbawioną uczuć kukłą. Myślę, że świat stałby się o wiele lepszy, a ja w końcu przestałbym odczuwać wszystkie uczucia, które raniły mnie gdy tylko miały na to taką ochotę. Nie było żadnej osoby, która mogłaby zrozumieć co w tym momencie czuję, która mogłaby mi pomóc w cierpieniu, która wspierałaby mnie w tym i pomagała jak tylko mogła. Byłem całkowicie sam i nic nie mogłem z tym zrobić. Dodatkowo przez mój charakter, zachowanie oraz wygląd ciężko mi było złapać kontakt z kimkolwiek, Mei była pierwszą osobą z którą tak naprawdę spędziłem aż tyle czasu. Nie przyznawałem się sam przed sobą, ale doskonale wiedziałem, że zacząłem coś czuć w jej kierunku pomimo tego, że cały czas mnie od siebie odtrącała. Niestety nie znałem się za bardzo na pozytywnych uczuciach. Do tej pory byłem otoczony przez same negatywy, które w dalszym ciągu mi towarzyszą i nic nie wskazywało na to, aby kiedykolwiek miały przestać. Właśnie dlatego słowa jej osoby zabolały mnie jeszcze mocniej niż wszystko o czym do tej pory myślałem. Tym razem strużka poleciała również po drugim policzku i parę łez znowu spadło na ziemię. Byłem wykończony swoimi emocjami i rzeczywistością z jaką przyszło mi się mierzyć. Nienawidziłem siebie za to. Byłem hańbą dla mojego klanu i tak naprawdę nie powinienem się nigdy pojawić na tym świecie.
M oim oczom w końcu ukazała się duża brama, która dla mnie oznaczała, że dotarłem na miejsce. To tutaj miałem czekać na dziewczynę i tak zamierzałem zrobić, lecz do tego czasu musiałem się uspokoić. Nie mogłem pozwolić, aby dziewczyna zobaczyła mnie w tym stanie. Wyszedłem za bramę, a następnie zbliżyłem się do stojącego najbliżej drzewa. Chciałem się opanować poprzez ból, dlatego zacisnąłem rękę w pięść, a następnie z całym impetem uderzyłem w drzewo. Ręka zamieniła się w wodę, a ja widząc to klęknąłem na kolana i dosłownie pęknąłem. Zacząłem płakać na cały głos spuszczając swoją głowę ku ziemi. Oczy zalały się łzami, a ja, gdy już moja ręka powróciła na miejsce, swoimi rękoma podpierałem tylko głowę, aby ująć sobie na ciężarze. Za dużo emocji było we mnie, aby mogło się to inaczej skończyć. Spędziłem w tej pozycji ładne kilkanaście minut. Gdy już trochę zdążyłem ochłonąć położyłem się na ziemi, a plecy oparłem o drzewo. Tak naprawdę miałem gdzieś, że był już praktycznie wieczór, a w okolicy wszystko zaczęło cichnąć. Miałem gdzieś, że byłem poza osadą i mogło mnie zaatakować jakieś zwierzę lub jeszcze coś innego. Chciałem być sam. Tylko i wyłącznie sam. Opuściłem swoje ręce i spojrzałem w gwiazdy, które zaczęły pojawiać się na niebie, a im wyżej księżyc, tym jaśniejszym blaskiem świeciły w moim kierunku. Wierzyłem w to, że to one mimo wszystko mnie wspierały. Zawsze na mnie patrzyły i obserwowały. Chciałem być jedną z nich, być tak pięknym jak one. Patrząc na nie zacząłem robić się powoli senny, przez emocje oraz atmosferę jaka mi towarzyszyła. Moje powieki zaczęły same coraz bardziej się opuszczać, aż moje oczy widziały tylko ciemność, a ja czując na sobie lekki chłód nocy, usnąłem wycieńczony po całym dniu niekoniecznie miłych wspomnień.
0 x
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 1 cze 2021, o 14:57
Z środka osady powędrowała do umówionego spotkania. Brama, bo taki był jej cel, powoli rysowała się na horyzoncie, podobnie jak gwiazdy na niebie. Jaśniejące punkciki wraz z upływającym czasem zostały rozsiane po niebie w akompaniamencie wielkiej kuli. Księżyc nie był w pełni, lecz tyle wystarczyło, by rozświetlać przed nią drogę. Nie miała pochodni ani innego źródła światła, dlatego była wdzięczna sprzyjającym warunkom atmosferycznym. Zwłaszcza, że jej decyzja od tego zależała. Postanowiła wcześniej wyruszyć wraz ze wschodem słońca, lecz skoro plan się zmienił mogli na spokojnie zmierzać w kierunku Karmazynowych Szczytów. Problem polegał jednak na tym, iż po dotarciu na miejsce, chłopaka nigdzie nie było. Za nim wyjrzała za bramę Raigeki, uważnie przypatrzyła się otoczeniu. Poza dwójką strażników, nie było żywego ducha, co doprowadziło do tego, iż musiała wyjść poza lub spytać jegomości o kompana. Pamiętała o odpowiednim wylegitymowaniu się przed wyjściem, dlatego na pierwszy ogień poszli strażnicy.
- Konbanwa, chciałam przekazać o tym, że opuszczam Raikgeki. Nazywam się Mei i byłam w towarzystwie Akaruidesu Yoake. Właśnie czy nie widzieli panowie, gdzie się podział chłopak o biało-czarnych włosach oraz śnieżnych ślepiach. Zgubiłam go, a także był waszym gościem - przyznała nieśmiało, delikatnie się uśmiechając. W odpowiedzi jeden z żołnierzy powiedział jej o chłopaku, co niedawno udał się poza teren w kierunku pobliskiego drzewa. Tam natomiast uderzył o drewno, a następnie dość głośno się zachowywał. Mimo tego, nie interweniowali, gdyż pomyśleli, iż to wina szlochu oraz jakiejś formy desperacji. Terapeutami nie byli, zaś nie chcąc odchodzić ze stanowiska, zostawili go na pastwę matki natury. Po przyjęciu tej garści informacji ukłoniła się w ich stronę, a także obiecała zająć się chłopakiem. Dzięki temu bez żadnych, dodatkowych pytań wydostała się na zewnątrz, gdzie dostrzegła ciało shinobiego. Oparty plecami o roślinę, wyglądał jakby zasnął. Po podejściu do niego na odległość czterech metrów, zauważyła podnoszącą się klatkę piersiową, dzięki czemu wiedziała, że jeszcze żyje. Dodatkowo po podejściu do niego, spostrzegła, że jego policzki były całe czerwone. Pierwszą myślą była gorączka, jednakże przypominając sobie poznane fakty, dostrzegła poza tą możliwością coś innego. Na jego buzi wciąż pozostały łzy, których nie starł, stąd wysunęła nowe spostrzeżenie - chłopak tak płakał, iż z utraty siły zasnął, zaś pozostałości wciąż pozostały, mówiąc jej, iż sytuacja miała miejsce całkiem niedawno.
- Jesteś zbyt beztroski - skomentowała w myślach, a następnie wyciągnęła z tylnej torby ołówek oraz notesik i wyrwała z niego jedną kartkę. Zapisała na niej wiadomość dla młodzieńca, po czym zostawiła ją obok niego. Następnie schowała obie rzeczy do torby i poszła w kierunku drzew, by zacząć jedną z rzeczy, które kiedyś należało odbębnić.
Treść wiadomości:
,, Nie ruszaj się z miejsca, wrócę najszybciej jak tylko będę mogła. Mam sprawę do załatwienia, nie powinno mi to zająć więcej niż kilka godzin"
Oddaliła się mniej więcej na odległość siedemdziesięciu metrów, po czym usiadła pod jednym z drzew, by pomyśleć, o tym, co powinna teraz zrobić.
Ukryty tekst
Zgodnie z treścią kartki wróciła po ustalonym czasie do Shinzo. Zabrała skrawek papieru z ziemi, by następnie schować ją w dużej torbie. Zgodnie z oczekiwaniami zmęczenie doprowadziło do tego, iż ten nie wybudził się. Dalej siedział w jednym miejscu, śpiąc sobie w najlepsze. Pretensji do niego nie miała, zwłaszcza, iż za kilka godzin miało zacząć się przejaśniać. Tym samym pozwoliła sobie usiąść na przeciwko i przez godzinę go poobserwować. W ten sposób miała dać sobie chwilę na ochłonięcie, a także ustalić trasę, którą przejdą. W tym celu wyjęła mapę i uważnie studiowała pozycję Antai, a także Gór (od czasu do czasu zerkając na kompana). Spojrzała na prowadzące w tamtym kierunku szlaki, a po upłynięciu godziny podniosła się, chowając mapkę.
- Shinzo-san, pobudka - podeszła do chłopaczka, kucając tuż przed nim. Za pomocą niewielkiej odległości nie musiała krzyczeć, by jej słowa trafiły do uszu Hozukiego. Gdyby ten nie zareagował, ta by zdjęła rękawiczkę z dłoni i zimną powierzchnią skóry dotknęłaby jego twarzy. Mimo, iż jego temperatura spadła, wciąż powinien odczuwać to, czym tak bardzo się wyróżniali członkowie jej klanu. Gdy pierwsze powieki się otworzą, ta odskoczy do tyłu jedną ręką podtrzymując wachlarz znajdujący się na jej plecach.
- Cieszę się, że się obudziłeś, mamy długą drogę do przebycia. Jakieś słowa przed zaczęciem podróży? Tylko proszę nie komentuj broni, którą mam na plecach. Może zamiast tego... Opowiesz mi, co się tutaj stało? Strażnicy powiedzieli mi, że troszkę wyżyłeś się na drzewie, a także płakałeś - słowa, które padły z jej ust były melodyjne, lecz pozbawione troski. Prawdą było, iż nie martwiła się jego stanem, lecz zamiast tego zaciekawiła się powodem, przez który do tego doszło. To co zwierzamy się, a może skorzystamy z taktycznego odwrotu?
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Shinzō
Gracz nieobecny
Posty: 61 Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
Wiek postaci: 17
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Post
autor: Shinzō » 2 cze 2021, o 16:39
P odczas snu poczułem na swoim ciele jakąś zimną rzecz, która na początku nie oddziaływała na mnie jakoś bardzo, lecz z każdą chwilą budzenia się mojej świadomości, stawała się coraz bardziej zimna. W końcu odruchowo uchyliłem lekko głowę na bok, aby ta rzecz nie dotykała mojej skóry, a ja otworzyłem oczy. O dziwo nie było już wcale ciemno, przed moimi oczami zobaczyłem dziewczynę, a także miły poranek przez który wydawało mi się, że wczorajszy dzień był tylko złym snem. Doskonale jednak wiedziałem, że wcale tak nie było. Moje emocje zdążyły już opaść na tyle, że nie czułem w tym momencie bólu, ale smutek gdzieś głęboko dalej skrywał się w mym sercu odciskając swoje piętno na rzeczywistości. Ze zmęczenia musiałem przespać całą noc. Nie wiedziałem kiedy Mei przyszła i nie chciałem zgadywać, choć wydawało mi się, że raczej niedawno, skoro dopiero teraz postanowiła mnie obudzić.
P rzede wszystkim zauważyłem wachlarz, który miała w tym momencie na plecach. Podtrzymywała go ręką mówiąc do mnie. To po tą broń tylko poszła? Gdybym tylko nie przeżył wczoraj tego co przeżyłem to teraz pewnie zasypał bym ją pytaniami, ale z racji smutku, który w tym momencie mi towarzyszył nie zamierzałem o nic pytać. Spojrzałem tylko na dziewczynę, której oczywiście strażnicy musieli wszystko powiedzieć. Nie chciałem, aby tak wyszło, jednak co miałem teraz zrobić? Musiałem się pogodzić z tym faktem, że o wszystkim wiedziała. Wstałem powoli z ziemi, aby ze smutnym wyrazem twarzy wbić wzrok w ziemię.
- Możemy ruszać, wszystko jest ok.
Po tych słowach odwróciłem się plecami do dziewczyny i zacząłem iść wolnym krokiem po ścieżce. Patrzyłem się przed siebie i nie zwracałem zbytnio uwagi na nic innego. Domyślałem się, że zmierzam w dobrą stronę, ponieważ inaczej spotkalibyśmy się gdzieś indziej, a nie tutaj z Mei. Zresztą mój krok był na tyle wolny, że jeśli zechcę to wyprzedzi mnie bez najmniejszego problemu. Moje myśli pochłonięte były teraz rozważaniami na temat moich emocji, a także uczuć. To wczorajsze wyżycie się pomogło mi, lecz to nie był ani pierwszy ani ostatni raz, kiedy coś takiego miało miejsce. Naprawdę nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Z jednej strony nie umiałem się tego pozbyć, ale nie umiałem też z tym żyć. Dlaczego tylko ja? Dlaczego byłem sam z tym całym cierpieniem? Nie umiałem odpowiedzieć na te pytania tak samo jak nie umiałem z tym normalnie żyć. Być może moje zbytnie przywiązanie do ludzi, a także przebywanie z nimi odciska na mojej psychice swoje piętno. Może gdybym trzymał się z dala od ludzkości byłoby lepiej? W końcu i tak byłem sam...
0 x
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 3 cze 2021, o 00:10
- Marnujesz mój i swój czas, zbywając odpowiedź na pytanie - wcześniejszy miły ton, a także jego melodyjny charakter całkowicie zniknęły. Mei, która wcześniej pokornie znosiła jego epizody, tym razem nie zamierzała na to pozwolić. Prawdą było, iż początkowo chciała mu odpuścić. Jednakże, ile razy miała mu pozwalać na takie traktowanie. Przez całą ich podróż, cykl się ani razu nie zamknął. Zapytała o jedną, drugą rzecz, do tego w knajpie poproszony o dokładne cele zbył zarówno Yoake, jak i jej oczekiwania. Podburzona jego postawą, tym razem się sprzeciwiła. Wyprostowała swoje ciało, jednocześnie zakładającą brakującą z kompletu rękawiczkę, lecz to nie było wszystko. Gdy wstała na równe nogi, cały czas trzymała dłonią swój wachlarz. Zupełnie jakby gotowała się do walki. Pozycja bojowa, a także poważne spojrzenie - mogło to przestraszyć niedoświadczonych shinobi, lecz ta wbrew pozorom wciąż była spokojna. Cały czas uważnie obserwowała swój cel, a także czekała na jego reakcję. Zaatakuje, a może użyje swoich słów jako broni? Chciała być świadkiem jak wiele wniosków wyciągnął, po wszystkim co do tej pory przeszedł. Miał jeszcze swoją szansę, mógł odpokutować, tylko czy na to nie było już za późno?
- Ostrzegam po raz ostatni, iż kolejnej farsy nie przyjmę. Chcesz podróży i przygód? To radziłabym zacząć gadać, nie tylko o tym co wewnątrz siebie ukrywasz, ale i także o Twoich celach. Nie znam ani Twojego dawnego ja, ani tego czym się wkrótce staniesz. Jednakże nie zabiorę Cię dalej, póki nie zaspokoisz mojej ciekawości - stara dawna Mei. Ciągle chciała poszerzać swoją wiedzę, a jednocześnie będąc kolejną odsłoną samej siebie ciągle pozostała nieufna. Nieważne ile zdań wcześniej wymienili, ani ile kilometrów razem przeszli, nie zamierzała tego ciągnąć. Stojąc w tej samej pozie, liczyła na jakiś przełom. Cud, mówiąc bardziej precyzyjnie, który pozwoli im ruszyć dalej. Po takim przystanku jak ten, była pewna, że z takim podejściem byłoby nierozsądnie zmierzać do Karmazynowych Szczytów. Nie dlatego, iż droga przypominała labirynt i łatwo było się tam zgubić. Chodziło jej głównie o zagrożenia oraz możliwych przeciwników. Niezgrane duo, mogło doprowadzić ich do szybkiej zguby. Śmierć jednak nie mogła mieć miejsca. Nie tutaj, nie w obecnej chwili. Zwłaszcza jeśli będzie musiała odszukać brata. Klan mógł tak naprawdę niczego nie wiedzieć, lecz i tak musiała tam zacząć. Tak szybko jak upora się z pierwszą zagadką, wróci do miejsca, gdzie się narodziła. Pokaże innym w ten sposób, że siostra byłego Cesarza wciąż żyje, a dodatkowo ma intencje by odnaleźć, to co Yuki stracili. Postanowiła tym samym, że na kolejną wyprawę uda się w pojedynkę, nie zaś z towarzyszem, którego nie wiedzieć po co, zaciągnęła aż tutaj. Jeśli chciał zyskać w jej oczach, a także nie stracić jej jako przyszłej kompanki, mógł zrobić różnicę. Nawet nie biorąc go ze sobą w stronę Natsumego, mogli się jeszcze spotkać, a także pokazać jak bardzo na sile przybrali. Jeśli się tutaj pożegnają, cóż prawdopodobnie nigdy więcej jej nie zobaczy. Może gdzieś na polu bitwy lub przypadkiem przejdą obok siebie w jednej z prowincji, lecz to nie będzie miało znaczenia. Jeśli wyląduje po przeciwnej stronie barykady, zrobi wszystko by go zabić, będą po tej samej - zignoruje go jako człowieka, a wykorzysta jako wsparcie. Relacje ich przestaną istnieć, bo zwyczajnie dołączy do przeszłości, nie robiąc żadnej różnicy w jej ponurej egzystencji.
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Shinzō
Gracz nieobecny
Posty: 61 Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
Wiek postaci: 17
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Post
autor: Shinzō » 3 cze 2021, o 22:14
M yślałem, że dziewczyna odpuści i dalej nie będzie drążyć tego smutnego jak dla mnie i przykrego tematu. Tak się jednak nie stało i wyglądało na to, że przeliczyłem się bardziej niż mogłem sobie wyobrazić. Już po pierwszych słowach stanąłem w miejscu i wysłuchałem co dziewczyna ma do powiedzenia. Ścisnąłem zęby opuszczając głowę ku dołowi, a włosy zasłoniły połowę mojej twarzy. Zacząłem się cały trząść, ponieważ nie radziłem sobie z samym sobą, a miałem jeszcze tłumaczyć się osobie, która praktycznie cały ten czas mnie zlewała i nawet lepiej zachowywała się w stosunku co do nowo poznanego chłopaka? Może nie łączyło nas nic szczególnego, a nawet powiedziałbym, że nic nas nie łączyło pomijając fakt, że po prostu czułem przyjemne ciepło, gdy z nią byłem, ale mimo tego spędziłem z nią więcej czasu i to mnie zabierała na tą wyprawę. Nie miałem ochoty się kłócić, najchętniej zostałbym teraz sam i sprawił, że ta sytuacja nigdy nie miała miejsca, lecz wiedziałem, że tak się nie da. Może gdybyśmy nigdy się nie spotkali byłoby lepiej? Czy z nią, czy bez i tak byłem sam...
B yłem w sytuacji bardzo jak dla mnie niezręcznej i niekomfortowej, tym bardziej, że jej słowa po raz kolejny zraniły mnie od środka i to jeszcze bardziej niż wczoraj. Czułem jednak w tym momencie w sobie pewną złość skierowaną do dziewczyny. Myślę, że to uczucie powstrzymywało łzy, które od środka zaczęły po raz kolejny się zbierać. Działałem w tym momencie pod wpływem impulsu i choć hamowałem się w dalszym ciągu, tak chyba pierwszy raz od naszej wspólnej wędrówki pomyślałem, że jak rozstaniemy się w tym momencie to trudno. Może dzięki temu przestanę tak cierpieć poprzez przywiązanie do dziewczyny, która raniła mnie swoimi słowami coraz mocniej. Odwróciłem się w stronę dziewczyny i smutnym, aczkolwiek poważnym wzrokiem spojrzałem na dziewczynę, która była do mnie bojowo nastawiona. Było mi to obojętne czy zaatakuje czy nie. Może śmierć byłaby wybawieniem tego całego bólu z którym przyszło mi żyć? Zacząłem iść powolnym krokiem w stronę dziewczyny całkowicie odsłonięty. Nawet gdyby chciała zaatakować to nie broniłbym się.
- Ostrzegasz?
Zapytałem obojętnym tonem. Moje oczy były po raz kolejny puste, a dusza schowana głęboko w nich, w ciemności do której jeszcze nikt nie dotarł. Stanąłem blisko dziewczyny, a nasze głowy i ciała dzieliła w tym momencie naprawdę mała odległość. Spojrzałem swoim pustym wzrokiem głęboko w jej oczy i muszę przyznać, że nie bałem się. Ten cały ból, który we mnie siedział od wczoraj odbił się na mojej psychice tak bardzo, że było mi to obojętne czy mnie zrani, zabije czy jeszcze coś innego. Po prostu nie czułem w tym momencie nic oprócz smutku oraz przygnębienia. Stojąc w tej pozycji postanowiłem odpowiedzieć dziewczynie.
- Dlaczego miałbym powiedzieć coś dziewczynie, której praktycznie nie znam? O tym co ukrywam, co we mnie jest i o swoich celach? A Ty co ukrywasz wewnątrz siebie? - powiedziałem i zrobiłem tutaj chwilkę przerwy, abym mógł zaczerpnąć powietrza, a także dać ewentualnie czas dziewczynie na chwilę refleksji - Skoro marnuję Twój czas to po co tu jeszcze jesteś?
Wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy na każdą stronę, przez co kolor biały wymieszał się w niektórych miejscach z czarnym. Wiedziałem, że mogę żałować tego co właśnie zrobiłem, ale nie potrafiłem inaczej. Działałem pod wpływem impulsu, a także poniekąd byłem zły na dziewczynę, że traktowała mnie gorzej niż tamtego chłopaka. Czy to uczucie było zazdrością? Jeszcze nigdy w sumie tego nie odczuwałem, ale było to bardzo możliwe. Nigdy bym nie pomyślał, że skończę jako rozdarty chłopak w samym centrum nieznanego mi świata. Nie mogę też ukryć, że bardzo chciałem wyżalić się komukolwiek i myślę, że powiedziałbym wszystko dziewczynie w innych okolicznościach, jednak powstrzymywałem się, ponieważ pomimo wewnętrznej chęci, nie była dla mnie osobą, której mógłbym zaufać.
0 x
Mei
Posty: 454 Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona
Post
autor: Mei » 5 cze 2021, o 20:20
Nigdy nie pomyślałaby, że ktokolwiek postawi ją w takiej sytuacji. Zwykle dzielenie się swoimi umiejętnościami w tego typu sytuacjach było rzeczą naturalną. Im więcej zagrożeń na drodze, tym więcej trzeba wiedzieć o podróżujących z Tobą ludziach. Inaczej zgranie się było niemalże niemożliwe. Dlatego pytania, jakie ona mu postawiła, na pierwszy rzut oka były trafne. Chciała poznać jego wnętrze, by przewidzieć w chwili zagrożenia jego reakcję. Tym samym, ten starannie ukrywał swój środek. Prawdą było, że im dłużej zastanawiała się nad pobudkami chłopaka, tym bardziej docierało do niej, gdzie zrobiła błąd. Wspomnienia powoli zasypywały jej głowę, przez co nie usłyszała jego pierwszego pytania. Zbywając je całkowicie, skupiła się na wszystkich poznanych o nim faktach. Każdy epizod, wypowiedziane do niej słowa, a także reakcje doprowadziły do jednoznacznej opinii. A skoro tą już miała, to wiedziała, co powinna tak naprawdę zrobić, a także co mu przekazać.
Za nim jednak zdążyła cokolwiek wypowiedzieć, dosięgły jej uszu słowa Hozukiego, które wprawiły ją w dość ponury nastrój. Przede wszystkim informacje, których oczekiwał, zostały wypowiedziane przez nią w knajpie - w trakcie rozmowy z Yoake. On jako, że nie uczestniczył w ich miłej pogawędce, tak liczyła, iż uważnie im się przysłuchiwał. Najwyraźniej stanowczo się przeliczyła, skoro nie pamiętał o jej wyznaniu. Tym samym, niekoniecznie zamierzała cokolwiek poruszać. Stojąc od niego niespełna kilka centymetrów, opuściła dłonie po bokach, pozwalając wachlarzowi by jego ciężar całkowicie spoczął na linie oraz plecach. Jednocześnie jej buzia zmieniła swój wyraz, z poważnej na niemalże obojętną. Wyglądali przez to niemalże podobnie, z tą różnicą, iż ona w środku odczuwała coś w rodzaju zmartwienia. W końcu udało jej się zrozumieć, z czym się zmagał, choć nie wszystkiego była pewna. Tak na przykład nie miała pojęcia o skrywanych przez niego uczuciach do niej, czy też podwójnej osobowości.
- Shinzo-san, gome, najwidoczniej się pomyliłam. Jednakże, nawet jeśli popełniłam błąd, to nie mogę Cię zabrać ze sobą. Chowasz problemy, na których konsekwencje nie mogę sobie pozwolić. Dlatego będzie lepiej jeśli za pomocą własnych sił je rozwiążesz. Gdy się wzmocnisz, odszukaj mnie na wyspach. Z pewnością wiele razy je odwiedzę - tym razem jej wypowiedź należała do jednej z najmilszych, zupełnie jakby znowu byli na klifie. Miała nadzieję, że dzięki zmianie nastawienia, młodzieniec się trochę rozchmurzy, zwłaszcza, iż wyglądał teraz tak, jakby chciał się zabić. Podchodząc tak blisko, z pustym wyrazem twarzy, najwidoczniej wewnętrznie się poddał. Ta jednak zamiast dodać mu otuchy za pomocą jednego z gestów, odskoczyła do tyłu by na nowo zbudować dystans między nimi - Nie powinieneś tak się przybliżać, czy to do mnie, czy też przeciwnika. Szkoda byś zawczasu stracił głowę, gdy jeszcze tyle masz do odkrycia. Poza tym nie planowałam Cię zabić, ani zaatakować. Jednakże ty pomimo tego się poddałeś. Gdybyś wcześniej mnie słuchał, byś wiedział, iż nie mam takich intencji. Ja... Ratuję ludzi, nie kończę ich istnienia - dodała spokojnie, a następnie popatrzyła w kierunku szlaku. Nadszedł czas by znowu ruszać, tym razem samotnie. Z tego powodu, pomachała mu ręką, po czym na do widzenia powiedziała - Zawsze możesz wysłać posłańca z wiadomością do osady Yuki, oczywiście o ile będziesz chciał się ponownie spotkać. Sayonara, Shinzo.
[z/t]
0 x
Kolor wypowiedzi || Głos Mei
Przydział misji D-B
Shinzō
Gracz nieobecny
Posty: 61 Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
Wiek postaci: 17
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Post
autor: Shinzō » 5 cze 2021, o 23:01
To wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Najpierw wczorajsza sytuacja, a teraz to. Nie liczyłem się z konsekwencjami swoich słów, a teraz były tego efekty. Można było się spodziewać, że dziewczynie na pewno nie spodoba się to co właśnie powiedziałem. Na początku gdy opuściła ręce, a także zaczęła po raz kolejny mówić w dodatku tym miłym tonem, jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka. Jej obojętność w oczach mogła być przejawem wielu zachowań, dlatego nie miałem powodu do tego, aby przypuszczać, że nastąpi akurat to konkretne. Jej następne słowa, a także czyny całkowicie jednak nakreśliły kierunek ku czemu to zmierza. Na początku wypierałem to z głowy mówiąc, że wszystko się dobrze potoczy. Porozmawiamy na spokojnie i wszystko wróci do normy. Tak się jednak nie stało. Moja nadzieja po raz kolejny została stracona tak szybko jak tylko się pojawiła. Dziewczyna odskakując ode mnie powiedziała jeszcze tylko parę słów, a następnie... odeszła. Nie byłem w stanie wydusić z siebie już żadnego słowa. Stałem jak wryty z głową wbitą w ziemię zaciskając mocno swoje zęby. Dopiero zaczęło do mnie docierać co właśnie się wydarzyło, a ja zacząłem sobie uświadamiać, że to wszystko przeze mnie. Byłem winny temu wszystkiemu, gdyby nie te słowa teraz zapewne bylibyśmy w drodze do następnego przystanku jaki dziewczyna zaznaczyła w swojej głowie. Stojąc tak w końcu postanowiłem odejść kawałek dalej od bramy i oprzeć się plecami o drzewo. Po raz kolejny zacząłem czuć w sobie ból, cierpienie oraz niezdecydowanie. Bolało mnie to cholernie, a mimo wszystko dlaczego? Nie spędziliśmy ze sobą dużo czasu, dziewczyna cały czas mnie olewała, a mimo tego czułem z tego powodu stratę. Stratę czegoś... bliskiego? Nie wiem czy mogę to w ten sposób określić. Myślę, że po prostu dziewczyna mogła być dla mnie tą osobą, która sprawiłaby, że przestałbym być sam. Wszystko jednak wraca do punktu, w którym nic się zmienia. Czy tak miało być? Czy to była tylko moja wina? Nie wydawałem w tym momencie z siebie żadnego odgłosu starając się stłumić po raz kolejny w sobie wszystko. Dookoła było słychać tylko świergot ptaków i szumiące liście. Moja obecność została wymazana w tym momencie z tamtego miejsca, a ja gubiąc się w swoich myślach, nie ruszałem się nawet odrobinę, a z mojej twarzy spływała powoli coraz to kolejna łza, która dawała upust moim emocjom.
0 x
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906 Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
Multikonta: Budyś
Post
autor: Akaruidesu Yoake » 13 cze 2021, o 17:25
Ostatnio sprawy stawały się coraz trudniejsze. Yoake udowodnił już swoją siłę, nie tylko zabijając dwóch szabrowników w opuszczonej świątyni blisko rok temu, sam otrzymując ledwie draśnięcie, ale także walczył z samym Hanem Sozo, Antykreatorem. No a przynajmniej jego klonem, który był niezwykle sprawny fizycznie, na za wyjątkiem wytrzymałości oczywiście, bo wystarczyło jedno trafienie, by kopią zniknęła. Obie te przygody dały mu jednak moc, której pragnął. Nie był może tak zdolny do połączenia żywiołów w rodzinne Kekkei Genkai, jak jego kuzyni, ale skupiając się na jednej stronie tej mieszkanki, osiągał w niej poziom, który inni mogą mieć problem wyrównać.
Jak to jednak wyszło, że mimo siły, niezwykłych doświadczeń i awansu, przełożeni nadaj mu nie do końca ufają. Czuł ich spojrzenia. Pewnie co drugi Sentoki ma rozkazy wbić mu kunai w plecy w razie, gdyby coś kombinował, ale on nie zamierzał się poddawać. Jeśli klan ma wbijać gdzieś ostrze, to on będzie tym ostrzem. Najtrwalszym, najostrzejszym, najlepiej skierowanym. Ale teraz ostrzem skroplonym trucizną nienawiści i broni ukrytej pod czymś pozornie prostym.
Jego myśli i chęć działania zaprowadziły go ku bramie osady, gdzie wyczekiwał nieoczekiwanych zdarzeń. Tak, jakby zaraz miało się stać coś, co zmieni całe jego życie, ale czy to w ogóle było jeszcze możliwe? Można było powiedzieć, że swoje życie lubił. Miał czasem wobec niego jakieś zastrzeżenia, ale ogólnie nastawiał się pozytywnie. Zapowiadająca się bezczynność jednak dawała o sobie znać. Blondyn popadł w dziwną melancholię. Usiadł niedaleko wrót Raigeki, oparł się o jeden z budynków plecami i patrzył w bezkresną dal wietrznych równin. Póki nie odzyska zaufania władz, pewnie często będzie spędzał czas w ten sposób. Może w końcu pojawi się goniec z ogłoszeniem, które odwróci czyjeś życie do góry nogami w taki sposób, jak ogłoszenie Feniksów dotyczące Oniniwy wywróciło życie Yoake do góry nogami. Teraz jednak tylko siedział i czekał na coś, co będzie miało jakiekolwiek znaczenie w jego obecnej sytuacji. Oparty o ścianę budynku, wpatrzony w niebyt. Nawet niedawne spotkanie z Mei i Shinzo nie było czymś, co by wystarczyło, by zmienić jego los, szczególnie, że dotąd nie odezwali się w żaden sposób. Listownie, ani tym bardziej wracając do Raigeki. Taka to jego przyszłość, oczekiwanie na nieznane i niespodziewane.
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735 Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja Duża torba Miecz i śpiwór Manierka
Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Post
autor: Jun » 13 cze 2021, o 18:24
Misja Rangi - B - 1/?
- Rok 390 - Zima -
- Yoake -
- Główna Brama -
- Czarny piorun I -
Twoja siła rosła, tak samo jak rozwijałeś się pod każdym innym względem nie tylko jako shinobi, ale też jako mężczyzna. Rosło w tobie coś jeszcze i bynajmniej nie było to życie. Było to coś zupełnie innego, bardziej złowieszczego, chakra przekazana ci przez największe zło tego świata. Hana Sozo. Zostałeś skalany jego mroczną energią, która to miała stać się twoim darem. Dobrze się czułeś, z tym że część swojej mocy możesz zawdzięczać tej niegodziwej istocie, której głowy chciał cały świat? Możliwe, że dzięki jego pomocy odblokowałeś coś, co nie śniło się nawet twoim kuzynom, moc znacznie potężniejsza niż uwolnienie laseru, czy nawet tajemnicza czarna błyskawica…
Myślałeś o sobie bardzo surowo, ale czy naprawdę sądziłeś, że odwróciliby się od ciebie w tak prosty sposób? Nie pokładałeś wiary w swojego dziadka, którego tak ceniłeś? To prawie jak splunięcie mu w twarz, tak samo wszystkim tym którym pomogłeś, udowadniając, że nawet brak pewnych zdolności, wcale nie czyni cię gorszym ninją, czy reprezentantem rodziny od innych, po prostu specjalizowałeś się w innych sposobach walki, co z kolei sprawiało, że byłeś dużo trudniejszym przeciwnikiem od nich, mniej przewidywalnym, a nowo pozyskane moce tylko to wzmacniały.
Nie wiedziałeś co ze sobą począć. Czułeś się wręcz źle, pozbawiony jakiejś szerszej perspektywy, która to mogłaby ci utorować dalszą drogę. Siedziałeś tak przez dobre pięć… Potem dziesięc minut aż w końcu coś się wydarzyło, coś, czego najpewniej w ogóle się nie spodziewałeś. Usłyszałeś pstrykanie palcami, raz, drugi, trzeci, by zaraz zobaczyć wsuwającą się w zakres twojego widzenia dłoń, miała ona dość ciemny kolor i wyraźnie należała do kobiety. – Yoake, śpisz? — Brzmiał znajomy kobiecy głos. Dawno go nie słyszałeś i dopiero po tym gdy faktycznie ją zobaczyłeś to rozpoznałeś w niej tę samą dziewczynę, którą uratowałeś przed wymuszonym ożenkiem. Prawdę mówiąc, niemalże nic się nie zmieniła, choć wyglądała na dużo poważniejszą z mimiki, również musiała być starsza, tak samo jak ty. Ubrana była w ciemny strój z białym płaszczem i kapturem. Na plecach niosła standardowy, brązowy plecak. Nie wydawał się przesadnie wypełniony ekwipunkiem. – Co tak siedzisz? Stało się coś? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha — Mówiła podpierając się jedną reką o biodro. Koniec końców obróciła się lekko, zerkając w stronę bramy, skrzywiła się na twarzy, ponownie przewracając wzrok na ciebie.
0 x
" RP /PBF to nie zabawa już "
Shinzō
Gracz nieobecny
Posty: 61 Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
Wiek postaci: 17
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Post
autor: Shinzō » 20 cze 2021, o 13:29
C zy kiedykolwiek opuści mnie smutek? Czy kiedykolwiek zacznę żyć jak normalny człowiek wypierając z głowy wszystkie stworzone problemy? Co jeszcze musiało się stać, abym całkowicie zatracił się w cierpieniu? Pytania odbijały się echem w głowie, która pozbawiona była jakiejkolwiek odpowiedzi. Uświadomienie sobie, że trzeba żyć dalej też zajęło bardzo dużo czasu, ale w końcu musiało to nastąpić. Ile w końcu można było trwać w tej samej pozycji? Ręką przetarłem mokry policzek, aby następnie wstać i spojrzeć swoimi w tym momencie czerwonymi oczami w niebo. Błękit wcale nie sprawiał, że czułem się lepiej, ale bezkres nieba wprawiał mnie w stan, w którym mogłem choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. W międzyczasie musiałem zebrać myśli i wziąć się w garść. Może nie całkowicie, ale choć trochę się opanowałem i na spokojnie wszystko przemyślałem. Skoro i tak nie przestawało boleć to trzeba było jakoś z tym bólem żyć. Postanowiłem kontynuować to czego nie dokończyłem na wyspach. Musiałem tylko znaleźć odpowiednie miejsce. Nie znałem tych terenów, ale kto mnie pospieszał? Wystarczyło w sumie iść przed siebie, a i tak w końcu bym na coś trafił. Właśnie dlatego wróciłem na ścieżkę i zamierzałem iść przed siebie z nadzieją, że prędzej niż później znajdę jakąś wodę, abym mógł skupić się na czymś innym niż ból. Dziewczyna i tak była już daleko stąd, a ja musiałem pogodzić się z faktem, że mnie zostawiła. Pozytywne uczucie też niejako będzie ciężko zamienić na coś obojętnego, ale może z czasem też się to uda. Był to dopiero początek mojej przygody, a już miałem masę problemów. Nawet nie chciałem myśleć co będzie później.
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości