Knajpka Kitsurai
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2186
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Knajpka Kitsurai
Anzou wpadł w pewne automatyzmy w trakcie wykonywania swojej pracy, nie zastanawiał się nad swoimi ruchami, tylko po prostu robił to, co należało. Myślał sobie nad przyszłością, nad tym, co może zrobić, by zbudować swoją pozycję w klanie. Nagle na zaplecze wparował człowiek z wielką skrzynią. Był bardzo zdenerwowany i dało się to wyczuć w powietrzu. Młody Kaminari skierował swój wzrok w jego kierunku i czekał na dalszy rozwój wypadków. Miał zamiar się odezwać, jednak musiał się zastanowić i co powiedzieć. Nie miał pojęcia o co mu chodzi i dlaczego jest tak wściekły.
-Jestem Anzou. Zostałem poproszony o to, by pomóc w przygotowaniach, więc robię to, co trzeba, właśnie kończę zmywać zebrane naczynia. Nie mam pojęcia o czym Pan mówi, jednak morderstwo to dość poważna sprawa...
Kaminari w relacjach z ludźmi był osobą szczerą. Może nie miał prawa, by tak mówić, sam gość zapewne nie ma zamiaru nikogo mordować, jednak taka słowna uwaga z ust Shinobi paść musiała. To też był pewnego rodzaju automatyzm. Na zabicie drugiej osoby chłopak nie pozwoli, nawet jeżeli to wróg, to zawsze stara się doprowadzić go do władz, aby go osądziły. Pewnie synek nie pierwszy raz wywinął taki numerek, nic dziwnego.
-Jestem Anzou. Zostałem poproszony o to, by pomóc w przygotowaniach, więc robię to, co trzeba, właśnie kończę zmywać zebrane naczynia. Nie mam pojęcia o czym Pan mówi, jednak morderstwo to dość poważna sprawa...
Kaminari w relacjach z ludźmi był osobą szczerą. Może nie miał prawa, by tak mówić, sam gość zapewne nie ma zamiaru nikogo mordować, jednak taka słowna uwaga z ust Shinobi paść musiała. To też był pewnego rodzaju automatyzm. Na zabicie drugiej osoby chłopak nie pozwoli, nawet jeżeli to wróg, to zawsze stara się doprowadzić go do władz, aby go osądziły. Pewnie synek nie pierwszy raz wywinął taki numerek, nic dziwnego.
0 x

- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2186
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Knajpka Kitsurai
Najpierw bardzo monotonne zajęcie, które pozwoliło na spokojnie przemyśleć swoje rzeczy, gdyż w pewnym momencie mycie kolejnych talerzy było już niemalże automatyczne. Wiele spraw trapiło młody umysł początkującego ninja o wielkich ambicjach. Z tego stanu wyrwało go dopiero pojawienie się właściciela tego budynku. Po krótkich wyjaśnieniach nowego, niezatrudnionego pracownika, szef wyjrzał na salę, gdzie oczywiście nie dostrzegł tylko jednej osoby. Swojego syna.Anzou
Misja rangi D
15/15
-Mój syn pewnie przekonał Cię abyś mu pomógł. Co tym razem wymyślił? Że musi cioci pomóc? Ehh... Widzę, że odwaliłeś za niego całą robotę, którą on pewnie nawet w tydzień by nie zrobił. Nie pozostaje mi nic innego jak Ci to odpowiednio wynagrodzić- Mężczyzna doskonale wiedział jakie ziółko było z jego syna i choć starał się go nauczyć ciężkiej pracy, bo przecież kiedyś przejmie on ten interes, to jednak nie szło mu to zbyt dobrze. No ale to nie był czas na takie rozterki, musiał odpowiednio wynagrodzić Anzou wykonaną ciężką prace, dlatego wręczył mu mieszek z pieniędzmi. Oczywiście zawsze też zostawała wdzięczność karczmarza, co pewnie w przyszłości odbije się na lepszych cenach, tak uwielbianych posiłków. Ostatecznie Kaminari nie wyszedł tak źle z tą robotą.
KONIEC
0 x
- Anzou
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Knajpka Kitsurai
I bańka prysła. Syn właściciela to oszust i leń. Młody Kaminari gdy to usłyszał westchnął głęboko i machnął ręką. Nie warto było się tym denerwować, młodzieniec przyjął z chęcią mieszek, pieniądze zawsze się przydadzą.
-Powiedział, że ma spotkanie z pewną damą... Okoliczności są nieważne, przykro mi, że do takiej sytuacji doszło. PRzynajmniej mogłem pomóc. Nie będę zabierał panu czasu, dobrego wieczoru życzę.
Kaminari grzecznie się ukłonił i ruszył w swoim kierunku. Gotówki i tak nie ma na co wydać, poza przepysznym jedzeniem. Teraz skupi się na rozwoju swoich umiejętności jako Shinobi, dalej jego arsenał technik pozostawia wiele do życzenia...
zt
-Powiedział, że ma spotkanie z pewną damą... Okoliczności są nieważne, przykro mi, że do takiej sytuacji doszło. PRzynajmniej mogłem pomóc. Nie będę zabierał panu czasu, dobrego wieczoru życzę.
Kaminari grzecznie się ukłonił i ruszył w swoim kierunku. Gotówki i tak nie ma na co wydać, poza przepysznym jedzeniem. Teraz skupi się na rozwoju swoich umiejętności jako Shinobi, dalej jego arsenał technik pozostawia wiele do życzenia...
zt
0 x

- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 904
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Knajpka Kitsurai
Po napięciu spowodowanym tematem turnieju w Watarimono powstało tyle napięcia, że ciężko było poruszać niektórych tematów, by nie zaszkodzić relacjom jeszcze bardziej, no i żeby nie nastał tutaj rozlew krwi. W związku z tym padła propozycja przyspieszenia tempa i szybszego przybycia do Raigeki. Spodobało się to współtowarzyszom, a szczególnie Mei, która niedawno nie była w stanie ustać na nogach, a teraz ruszała do biegu. No cóż, na szczęście nie będzie to wyścig, a Yoake także ruszył truchtem, który jak widać było - nie męczył go, a na spokojnie wyrównywał tempo dziewczyny.
Mówiła coś o zobaczeniu krwi za młodu, jak to może zaszkodzić. Pewnie widziała swoje, ale to, co działo się w Oniniwie. Zdziczali Juugo, chodzące, bezrozumne bestie. W dodatku Han, który w mgnieniu oka pozbawił głowy Masako. To, jak ten człowiek z kościanym mieczem zabił chłopca z kurą jeszcze zanim zeszli na dół. Yoake widział dość krwi, a sam miał jej trochę na rękach. Bandyci, którzy napadli transport ryb - nawet się wtedy nie zawahał, gdy jednego po prostu pochlastał mieczem, a drugiego zniszczył techniką. Ostatnio w świątyni Susanoo najpierw zabił trzech mężczyzn, a potem dobijał ich kataną. Dwóch dla pewności dobił dwa razy. Widział dużo krwi, sam ją przelewał. Czy był człowiekiem? Nie. Biegli, gdy powiedział dziewczynie w końcu te kilka słów po długim zamyśleniu.
- Niektórzy nigdy nie będą ludźmi. - I tyle. Niektórzy są po prostu narzędziami. Tak jak Yoake umarł jako człowiek mając 5 lat, a potem stał się bronią w rękach klanu. Tutaj widać było to zamyślenie na twarzy chłopaka, choć jego głos był tak samo nijaki, jak w większości jego wypowiedzi. Wyraźny, zrozumiały, obdarty z emocji.
W końcu dotarli do bram Raigeki, a tam nowych przybyszy można było zadeklarować na szybko w bramie. Dalej można było im wskazać drogę do lokalu, który polecał Yoake, a chciał go polecić przez to, że miał tam dużo wspomnień. Różnie się kończyły, ale zawsze wychodził cało. Czasem szukając w osadzie terrorysty Dohito, a czasem szukając w prowincji łowców niewolników.
- Myślę, że możemy pójść do Kitsurai. Może nawet trafi się jakaś robota dla ciebie, Shinzo-san. Ja już trafiłem tam na zarobek dwa czy trzy razy. Raz wygoniły mnie wybuchy na przeciwko, raz gospodarz dał mi informacje o porwaniu osób przez łowców niewolników. Ale poza zadaniami, mają też całkiem niezłe jedzenie. - Opowiedział i wskazał im drogę, by można było tam ruszyć. Już na miejscu zajął najpierw stół taki, by mogli się pomieścić we troje, a także mieli dużo miejsca na posiłek, bo jeśli wierzyć słowom Mei, mogła spróbować wielu rzeczy. Sam też zamówi sobie za chwilę co nieco, bo trucht i spacer na świeżym powietrzu nad klifami wzmagał apetyt, chociaż Yoake mógł całkiem nieźle panować nad swoimi podstawowymi w potrzebami - w tym nad głodem i pragnieniem. Zasiadł i czekał, aż jego gościom tutaj będzie wygodnie.
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Knajpka Kitsurai
Nie tego się spodziewała. Wszakże, któż by pomyślał, iż coś takiego usłyszy od Yoake. Czy miał na myśli siebie? Jego ton mógł na to wskazywać, lecz nie do końca była tego pewna. Jej humorek wciąż pozostał. Reakcja na jego słowa? Niemalże żadna, bo nic w jej twarzy się nie zmieniło. Ciało też nie zadrżało, nie wykonało ruchu, no może poza biegiem. Jedynie oczy uważnie patrzyły na blondyna. Te jednak szybko zwróciły się w kierunku pustej przestrzeni przed nimi - Może kiedyś spotka Cię coś, przez co zmienisz zdanie.
I tyle. Czy kiedykolwiek ktoś lub coś, faktycznie doprowadzi do jego przemiany? Jeśli chodziło o Mei, to żaden z niej bohater. Nie mając informacji nie działała, z resztą nawet gdyby miała nie wiele by to zmieniło. Ze słowami już tak było, iż te nie miały zbyt dużej mocy. Prędzej poprzez czyny mogła udowodnić mylność akolity, ale tak jak wspomniałam wcześniej. Prędzej zrobi to ktoś inny, niż ona.
Bieg w stronę Raigeki, znacznie ją ożywił. Nawet jeśli w jego czasie, padły tamte słowa. Im szybciej poruszały się jej nogi, tym więcej terenu znikało za nią. Nawet jeśli męczyła się, tak wystarczyło by spojrzała na bok i już miała więcej motywacji. A wszystko przez gościa z tak dużą szybkością, iż jej tempo nie robiło na nim wrażenia. Gorzej było z Shinzō, który mimo prośby, nie doczekał się jej spełnienia. Zwolnić? Jeszcze czego. Zamiast tego bez zerkania do tyłu biegła dalej, aż dotarli do bram Raigeki. Dopiero przed nią się zatrzymała, starając się po stanięciu złapać oddech. Nie miała mdleć oczywiście, lecz taki kawał jaki przebyli, tylko wzniecił jej apetyt.
Gdy formalności mieli za sobą, żwawo ruszyła za Yoake. Niestety, podczas ostatniej wyprawy, odrzuciła propozycję Ryu, dzięki czemu niezbyt się orientowała w położeniu lokali z jedzeniem. No, ale od czego mieli mieszkańca osady, prawda? Po wejściu do knajpy, rozejrzała się na boki. Panujący półmrok zdecydowanie jej odpowiadał, podobnie jak alkohole umiejscowione za ladą. Z resztą wzrok w kierunku barku, nie bez powodu utkwił tam na dłużej. Liczyła, iż za jakiś czas ktoś wyniesie talerz pełen owoców. Ten jednak się nie pojawiał, ze względu na brak zamówień, zawierających tych pyszności. Westchnęła ciężko i usiadła naprzeciwko złotookiego. Podobnie jak przy spotkaniu z Muraiem, preferowała widzieć twarz rozmówcy. Tylko, czy i Hōzuki wpadnie na ten sam pomysł? Mógł usiąść koło niej, koło osoby, co mu groziła lub na boku. Jednakże nieważne, co wybierze, Mei nie będzie miała pretensji. Zamiast tego, poczeka w ciszy na podejście kogoś z obsługi i zamówi wszystko zawierające owoce. Oczy osoby, zbierającej informacje znacznie się poszerzyły, lecz pomimo dość dziwnej zachcianki, przyjęto jej zlecenie. Teraz tylko wypadało poczekać na przyniesienie wszystkiego i będzie mogła szamać. Pomyślcie tylko jaki miała wyraz, gdy jako pierwsze przyniesiono nie jedzenie, a różnej maści alkohole oraz soki. Szok, zaskoczenie, dezorientacja, a do tego jedno, wielkie niezdecydowanie. Jej dłoń, chcąc chwycić jeden trunek, szybko zmieniała swój kierunek i przystawała przy drugim. Gdy jednak zauważyła coś innego, szybko tam posyłała swoją rękę.
- Nie mam pojęcia, co wziąć jako pierwsze - poddała się, opuszczając głowę na dół. Jednakże, nawet jeśli się załamała, tak jednym okiem skakała po towarzyszach, byleby Ci bez pozwolenia nie zabrali jej zdobyczy. Gdyby któryś tylko spróbował, ta podniosłaby głowę, by jak najszybciej dłonią odebrać napój i go wypić.
0 x
- Shinzō
- Gracz nieobecny
- Posty: 61
- Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
- Wiek postaci: 17
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Re: Knajpka Kitsurai
Goniłem za Mei, tak naprawdę nie zwracając uwagi na Yoakiego. Chciałem, aby zwolniła, lecz ta nie usłuchała się. Cóż mogłem zrobić? Biegłem dosyć dziwnie, nienaturalnie, jakbym nie umiał biegać. Dlaczego? A czemu nie? Kiedy w końcu udało się dotrzeć do bram cały zziajany przystanąłem ocierając pot z czoła, a następnie złapałem rękami kolan i zacząłem głęboko oddychać.
- Wy-wykończycie mnie.
Gdy trochę się uspokoiłem i byłem w stanie już chodzić, poczułem suche usta. Chciało mi się pić i w sumie nie dziwiłem się po tym co właśnie przeszedłem. Miasto tętniło życiem i miałem wrażenie, że na pewno znajdzie się tu jakaś knajpa. Słowa chłopaka również to potwierdzały. Tym razem nie interesował mnie jednak zarobek, a zwyczajna chęć ugaszenia pragnienia. Nie odzywałem się tylko szedłem grzecznie za towarzyszami. Kiedy znaleźliśmy się w środku, tak naprawdę mało co zwracałem na coś uwagę. Mój wzrok przykuły tylko alkohole, które stały naprzeciw lady, lecz to nie po nie tutaj przyszedłem. Poprosiłem panią o szklankę wody, a następnie usiadłem na boku od dwójki ludzi, którzy najwidoczniej świetnie się bawili. Moje usta były tak suche, że podczas oddechu czułem jak każda najmniejsza cząstka wody w moich ustach powoli znika. Nie myślałem o niczym, a jedyne czego teraz chciałem to woda. Gdy już myślałem, że kelnerka niesie ją dla mnie uniosłem głowę, aby spojrzeć w jej oczy, lecz okazało się, że przyniosła coś dziewczynie. Ja czekałem dalej i wreszcie się doczekałem. Kiedy przyniosła ją, wypiłem wszystko jednym duszkiem i od razu poprosiłem o drugą. Moje usta nawilżyły się, a ja sam poczułem się o wiele lepiej. Orzeźwiony, lecz dalej spragniony wyczekiwałem kolejnej szklanki, lecz tym razem byłem już w stanie pozwalającym mi racjonalnie myśleć. Dopiero teraz mogłem przyjrzeć się jak to wygląda. Mówiąc szczerze knajpa jak knajpa, dominowało w lokalu drewno, a półmrok sprawiał, że wyglądało to całkiem przyjemnie. Nie mogłem powiedzieć złego słowa, ale nie było to też nic nadzwyczajnego. W międzyczasie sprawdzałem czy nie idzie przypadkiem moja druga szklanka, bo chciałem nawodnić w znacznym stopniu swój organizm.
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 904
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Knajpka Kitsurai
Zasiedli w knajpce, zaczęły się zamówienia. Pozostała dwójka przyglądała się, nie wiedząc zupełnie co wziąć, ale ciężko im się było dziwić, biorąc pod uwagę bycie tu pierwszy raz. Mei zamówiła wszystko z owocami, to i swoje zapłaci. Bo takirz czeczy było tu bardzo dużo. Co natomiast przyszło do Yoake? Był fanem lekkich dań, dokładnie połączenia ryb i owoców, bez jakiś cięższych mięs, bez masy tłuszczu własnego, który wytapiał się przy smażeniu. Ryby też go oczywiście trochę miały, ale potem się przedzierał jeszcze przez skórę takiej, a wnętrze było zazwyczaj bardziej suche niż tłuste. Zamówił smażonego dorsza z ryżem i warzywami, do tego dzbanek soku owocowego i pomarańczę. Musiał chwile zaczekać na swoje danie, najpewniej najdłużej, gdyż wymagało to przyrządzenia.
- Pewnie spodziewaliście się czegoś innego, ale tu jest całkiem przyjemnie. Można odpocząć od zgiełku. Są lepsze knajpy, ale w Antai jest dużo posiadaczy ziemskich, handlarzy, właścicieli statków rybackich. Ludzie zniszczeni zyskiem, którzy chcą się popisać swoimi pieniędzmi. Zachowując się przy tym jak najgorsza hołota. - Wytłumaczył decyzję dotyczącą wybrania akurat Kitsurai. - Ale wracając do tego co wcześniej, w biegu. Niektórzy są wychowani od dziecka tak, by służyć i zabijać. Myślałem kiedyś, że każdy może być człowiekiem, ale spotkałem coś, co zmieniło moje zdanie. W przeciwną stronę niż byś tego chciała.
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Knajpka Kitsurai
Na szczęście, nikt nie spróbował zabrać jej pyszności. Duży wybór wciąż czekał na jej decyzję, lecz ta nijak nie potrafiła zdecydować na co ma ochotę. Zapytać? W życiu, wszakże miała sobie radzić sama. Kolorowe ciecze, czekały na spróbowanie, przez co Mei, zmusiła siebie do zamknięcia oczu oraz wybrania. Za pomocą dłoni w górze, miała wylosować jedną z cieczy, jednocześnie nie podglądając. Cała gra, miała być na tyle uczciwa, na ile mogła, przez co gdy ciemność otoczyła jej osobę, ta spróbowała swoich sił. Na początku przesunęła dłonią lewo, następnie trochę w prawo, zrobiła nadgarstkiem niewielkie kółko i po wycofaniu ręki nieco do tyłu, zatrzymała ruch. Po otworzeniu powiek czarka pod nią wskazywała na żółtą zawartość. Sięgnęła po kubek i na raz, wypiła całą zawartość. Najpierw potrzebowała coś na pragnienie, a jak zauważyła sok z pomarańczy się nadał niemal idealnie. Do pełnej satysfakcji potrzebowała jeszcze jednej szklanki, przez co sięgnęła po znany jej sok jabłkowy. Po opróżnieniu drugiej zawartości, była gotowa przejść do rozmowy. Wcześniej musiała pogodzić priorytety, lecz teraz gdy mieli czas, a ona swoje łakocie, to czemu by nie zamienić kilka słów? Przynajmniej do czasu, aż przyniosą im potrawy. Właśnie! Przecież nie mogła podjąć konwersacji, za nim wszystkiego nie ułoży. Dlatego za nim się odezwała, najpierw ustawiła ciecze w szeregach po pięć sztuk w jednej linii.
- Nie, nie. To miejsce całkowicie wystarczy, Yoake-san - odpowiedziała na pierwszą kwestię, patrząc po osobach znajdujących się w lokalu. Mimo późniejszej godziny, część ludzi zdążyła przyjść, zasiąść i zamówić drinki. Kilka osób również dochodziło, wypełniając miejsca przed barkiem po brzegi - Może zrobić się tłoczno - skomentowała napływ kolejnych mieszkańców, po czym wróciła spojrzeniem do towarzyszy. Wydawali się być, jakby to powiedzieć, dość zrelaksowani. Sama, nie czuła się do końca pewnie. O ile lokal zdawał się być dość przyjazny, tak osoby w nim jedzące już nie. Mimo, iż pewnie większość z nich była zwykłymi ludźmi, tak w jej oczach, każdy mógł okazać się podejrzany albo posiadać informacje, których potrzebuje. Na zamieszanie było za wcześnie, dlatego przeszła do pytania, które w międzyczasie zrodziło się w jej głowie.
- Co to było? Chyba, że to nie było coś, tylko może ktoś... - spojrzała do góry, myśląc kto byłby w stanie zmienić jego zdanie. Gdyby miała strzelać, to z pewnością był ktoś zły, przesiąknięty krwią oraz o wielkiej mocy. Tylko czy znała kogokolwiek takiego? Na przestrzeni lat, zaliczyła kilka spotkań z silnymi shinobi, jednak nie miała o nich tylu danych, by przypisać ich do owego opisu. W końcu wzruszyła ramionami, wszakże mogła myśleć dowoli, a i tak odpowiedź byłaby za jej horyzontem. Oczami wróciła na dół, dobierając kolejny z soków. Tym razem o barwie pomarańczowej, który po upiciu smakował marchewkami. Upiła jeszcze łyka, a następnie dłonią przetarła miejsce nad ustami. Jak się okazało na palcu pozostał lekko czerwonawy osad. Musiała w takim razie uważać, zwłaszcza, że ten sok łatwo mógł zostawić ślady w innych miejscach na jej twarzy.
- Spotkaliście kiedyś demona? - dziwne pytanie, lecz wystarczyło raczej, by z tego popłynął dość długi temat - Można powiedzieć, że raz spotkałam się z nim, ale to było lata temu. Jeszcze byłam małą dziewczynką, nie za wiele umiałam, ale faktycznie... W tamtym momencie mroziło to krew w żyłach - zaśmiała się pod koniec, chcąc dodać coś od siebie. Choć poprzez ,,demon" chciała wyrazić kogoś potwornego, tak w jej pamięci to ludzie z laboratorium byli niczym wcielenia diabła.
0 x
- Shinzō
- Gracz nieobecny
- Posty: 61
- Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
- Wiek postaci: 17
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Re: Knajpka Kitsurai
Po wypiciu wody zrobiło mi się dużo lepiej. Nawodniłem swój organizm, lecz wcale nie ujmowało to mojemu zmęczeniu. W końcu biegłem za Mei do najbliższego miasta, a bez nawodnionego organizmu teraz odczuwałem tego skutki. Tak naprawdę odczuwałem to coraz bardziej bawiąc się pustą szklanką i przyglądając się w nią. Tak naprawdę straciłem po raz kolejny kontakt z rzeczywistością. Nie słuchałem o czym rozmawia chłopak z dziewczyną. Nie patrzyłem co się dzieje w karczmie. Nie zwracałem uwagi na nic. Wpatrzony w szklankę zebrało mnie na myśli, które z każdą chwilą coraz bardziej pochłaniały moją głowę. Oparłem głowę o położoną na stole zgiętą rękę i wpatrywałem się w szkło. Z każdą sekundą zmęczenie narastało, a ja chcąc nie chcąc robiłem się coraz bardziej senny. Moje myśli piętrzyły się obciążając jeszcze bardziej moją psychikę. W tym momencie nie wiedziałem już co robić. Powoli traciłem świadomość. Z jednej strony nie chciałem z tym walczyć, chciałem po prostu zasnąć i nie przejmować się niczym. Z drugiej strony byłem z towarzyszami i nie chciałem ich od tak zostawiać. Z biegiem czasu stało się to dla mnie jednak za dużym wyzwaniem. Sam nie wiem kiedy zamknąłem oczy i nagle zapanował mrok. Całość dopełniał miły zapach, który utrzymywał się w tej karczmie, a także różne rozmowy, które dochodziły do moich uszu. W ten sposób pogrążyłem się w głębokim śnie i... zacząłem głośno chrapać. Myślę, że na spokojnie część ludzi, która była w karczmie słyszała te odgłosy. Oczywiście byłem w tym momencie nieświadomy, to wszystko działo się przez sen, jednak działo się...
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 904
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Knajpka Kitsurai
W karczmie już po chwili zaczęli dostawać swoje pierwsze zamówienia. W dużej mierze były to napoje dla Mei, za które pewnie sporo zapłaci, ale już niedługo mógł dotrzeć i jego sok, a za kilkanaście minut jego posiłek. Yoake wręcz uśmiechnął się jak dziecko, gdy dotarł do niego półmisek z rybą, ale cóż można rzec - czekał na to niecierpliwie. Chociaż niecierpliwości po sobie nie pokazał. Niebieskowłosa bawiła się swoimi napojami, a Shinzo... Zasnął. Yoake delikatnie wyciągnął go i zaczął trząsać, żeby ten się obudził. Nie ma co, nie wypadało tak spać w towarzystwie, w lokalu w dodatku. Później mogą pójść sobie w inne miejsce, jakiś nocleg, ale blondyn nie zaprosi ich do domu z prostego powodu, a mianowicie bał się wpuszczać obcych w swoje progi, póki nie wypróbuje swojej pieczęci w warunkach bojowych i nie wie, jak reaguje podczas jej aktywacji na inne osoby. Bez tego ani rusz. Nie powinien też zwracać na siebie uwagi, chociaż przebywanie z takimi dwoma dziwadłami w lokalu? Jak ktoś posądzi ich o szpiegostwo, to Yoake też...
- Shinzo-san, później możecie pójść do Ryokanu, czy gdzieś, żeby odpocząć. Żadnego polecić nie mam jak, bo jednak tu mieszkam w osadzie. Ale teraz nie śpij, proszę. - Starał się do niego przemówić spokojnie, ponownie, żeby nie zwrócić uwagi gapiów. - Poza tym chrapiesz. - Po tych próbach ocucenia śpiocha, cofnął rękę i wrócił do swojego posiłku, a także do Mei, która siedziała na przeciw niego.
Jak to bywało, że czasem osobę się spotyka pierwszy raz, a sposób poruszania tematów i zadawania pytań powoduje, jakby się znało ją od lat, a ona wie, co go trapi? Skomplikowana sprawa. Zaczął powoli jeść, pałeczkami odrywając kawałeczki ryby. Gdy tylko podnosił strawę do ust, lekkim dmuchnięciem studził ją, a następnie wkładał do ust. Chcąc nie chcąc, spoglądał na twarz sporo starszej od siebie dziewczyny. Trochę niepokoiło go, że przyszła tutaj od Hana na przeszpiegi. Z drugiej jednak strony, zbyt szybko o coś takiego pytała. Możliwym było, że po prostu miała dość ciężkie przeżycia i dlatego temat ten nie był jej obcy. Bo co rozumieć przez demona? Czy pyta o Ogoniastą Bestię, czy po prostu człowieka?
- Wolałbym tego nie mówić, na pewno nie przy pierwszym spotkaniu. Ale może jeśli wrócisz tu parę razy, to może w końcu się dowiesz. - Zaczął o swoich doświadczeniach. W końcu nie wyjedzie od razu z tekstami w stylu "tak, tak, walczyłem z Hanem, w ogóle w tej Oniniwie wszyscy się zabijali". No i druga sprawa... O co chodzi z tym demonem? - Co masz na myśli mówiąc o demonie? Takie ogoniaste bestie jak w legendach? - Dla wielu ludzi to tylko bajka do straszenia dzieci, tak samo jak Antykreator. Yoake wiedział, że to szczera prawda, jednak wydawał się być zaciekawiony. Ba, ciekawiło go to szczególnie dlatego, że może się dowie o innym przypadku takiego osobnika, ale nie miał zamiaru ujawniać swojej wiedzy. W przypadku mowy o ludziach-demonach, no cóż, niektórzy nazwali by nim Yoake, ze względu na dzierżoną pieczęć...
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Knajpka Kitsurai
Po nasyceniu się sokami z cierpliwością oczekiwała na przyjście pierwszych potraw. Zastanawiała się, ile talerzy zobaczy przed sobą oraz jak zapobiec zbytniemu przepełnieniu. Musiała zdecydowanie zawiadomić obsługę, by potrawy przynoszono pojedynczo. Bowiem dotarło do niej, iż jej żołądek nie był gotowy na pomieszczenie tego wszystkiego. Dlatego też wstała od stołu i poszła w kierunku baru, gdzie w ciszy mogła załatwić swoje sprawy. Przede wszystkim, zapytała ile potraw posiada owoce, gdy dowiedziała się o ich ilości, powiedziała, że zapłaci za wszelkie składniki, które poszły w ruch i by dać jej tyle dań, ile udało im jej się do tej pory przygotować. Jednocześnie zaznaczając by do stolika podawać maksymalnie dwa talerze, zamiast od razu wszystkich. Gdy skończyła wypowiedź od razu przeprosiła za fatygę oraz delikatnie wyjaśniła, skąd to zamieszanie. Miłość do owoców nie była zła, lecz pracownik szeroko się uśmiechnął, gdy tylko zobaczył zakłopotanie na jej twarzy. Ta postanowiła przeprowadzić taktyczny odwrót, dlatego ukłoniła się i skierowała swe kroki w kierunku stołu.
Z delikatnym uśmiechem podeszła do towarzyszy, zauważając, iż jeden z nich zasnął. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że do tego dojdzie, choć poniekąd mogła się tego domyślić. Cały ten bieg do Raigeki musiał go nieźle zmęczyć, a gdy się napił, cóż odpłynął. Kobieta, przyglądając się chłopakom, stwierdziła, że też pomoże, ale na swój dziwny sposób. Tym samym, podeszła za Shinzō i dłonią dotknęła jego szyi, mówiąc cicho - Ej, nie śpij.
Dość dziwny gest, lecz tyle powinno wystarczyć. W końcu jej dłonie należały do jednych z najzimniejszych, a ona korzystając z tego, chciała go w ten sposób ocucić. Niezależnie od powiedzenia się akcji, zajęła swoje miejsce, biorąc kolejną czarkę do ręki. Tym razem trafił jej się słodki alkohol, a konkretnie grzaniec. Wyczuwając ciepło pod palcami, szybko postawiła odłożyła trunek i sięgnęła, po ten w temperaturze pokojowej. Słodki drink, bingo. Upiła łyk, po czym zabrała się za swój posiłek, który akurat jej przyniesiono. Tak jak powiedział Yoake wcześniej, ryby z cytryną także podawali i to było właśnie jej pierwszą strawą. Parujący posiłek, nieco ją odpychał, lecz nienaturalnie byłoby go nie spróbować, zwłaszcza gdy zawierał owoc. Dlatego z uśmiechem, pałeczkami wzięła niewielki kawałek, podmuchała dwa razy i wzięła do ust - Umai! - powiedziała na głos, lecz nie na tyle głośno, by przebić odgłosy dochodzące od innych osób - Miałeś rację, Yoake-san. Raigeki ma naprawdę wiele do zaoferowania - dla niej nawet aż za wiele, lecz cieszyła się czasem, który mogła tu spędzić. Zupełnie jakby przez nią przemawiała dawna Mei, która uwielbiała sytuacje takie jak te.
- Och, faktycznie. Nie powinnam tak szybko poruszać tak delikatnego tematu, gome - przeprosiła pospiesznie, dokańczając rybę. Następnie zerknęła w stronę Hōzukiego, by zobaczyć co robi, po czym szybko upiła łyka herbaty na bazie owoców. Umami, które doświadczyła po rybie spotęgowało smak herbaty, przez co jej oczy momentalnie się rozszerzyły. Odruchowo duszkiem dopiła resztki płynu i wtedy dotarło do niej, ostatnia z kwestii wypowiedziana przez blondwłosego. Lekko zaskoczona jego odpowiedzią, dała sobie chwilę do namyślenia. Co chciała mu powiedzieć, a także jaki chciała by był efekt. W końcu postawiła na prostotę, wszakże ta wzbudzała najmniej podejrzeń. Nie żeby coś planowała.
- Chodziło mi oczywiście o człowieka lub grupę ludzi. Z kolei o ogoniastych bestiach nie dane było mi usłyszeć, więc gdybyś był chętny, to nie miałabym nic przeciwko byś mi opowiedział legendę o nich - odpowiedziała szczerze. Miała duże braki w informacji, a bestie, cóż, brzmiały ciekawie. Zwłaszcza, że każda taka opowiastka zawierała ziarnko prawdy.
0 x
- Shinzō
- Gracz nieobecny
- Posty: 61
- Rejestracja: 16 lut 2021, o 22:49
- Wiek postaci: 17
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9339#p165889
Re: Knajpka Kitsurai
Gdy moja świadomość dopiero zaczynała wracać to czułem na sobie czyiś dotyk, który trzęsie moim ciałem. Zacząłem otwierać oczy i wtedy poczułem na szyi coś zimnego. Instynktownie zarzuciłem swoim ciałem do tyłu i zapomniałem, że siedzę na krześle, bo w tym momencie krzesło przewróciło się wraz ze mną na ziemię.
- Ooooo!
Dźwięk wydobyty z moich ust, a także przewróconego krzesła rozległ się dookoła. To była pierwsza tak bolesna i przykra pobudka w moim życiu. Podczas upadku walnąłem głową o ziemię przez co teraz tył głowy mnie bolał. Zacząłem masować go prawą ręką, a następnie leżąc na ziemi spojrzałem na chłopaka oraz dziewczynę. Uśmiechnąłem się do nich i zaśmiałem, a następnie wstałem i podniosłem krzesło, aby zaraz na nim siąść.
- Hehe, gome, gome. Nawet nie wiem jak to się stało.
Cały czas uśmiechnięty z przymrużonymi oczami i lekko zawstydzony, siedziałem i z lekko spuszczoną głową nie wiedziałem co się odezwać. Było mi głupio za moje zachowanie, ale jak pomyślałem w pewnym momencie jak to wyglądało to wybuchnąłem śmiechem.
- Hahaha, ooo ale ubaw.
W sumie powiedziałem to sam do siebie, a następnie zobaczyłem, że zarówno Mei jak i Yoake jedzą rybę. No cóż, ja w sumie głodny nie byłem, ale jeszcze lekko śpiący i nie do końca wybudzony, za bardzo nie wiedziałem co się dzieje dookoła. Potrzebowałem jeszcze chwili, bo na razie to walczyłem z bólem głowy.
W sumie gdy już się trochę ogarnąłem i zacząłem normalnie kontaktować zauważyłem, że karczma się trochę zapełniła. Choć nie była to nawet istotna informacja to jednak uświadomiłem sobie, że na trochę straciłem świadomość. Czasu nie zmienię, lecz chyba nie ominęło mnie nic ciekawego. Chłopak z dziewczyną po prostu jedli i karczma się trochę zapełniła... nic nadzwyczajnego. Oprócz tego też prowadzili między sobą jakąś rozmowę, ale przez tą całą sytuację kompletnie nie rozumiałem jej sensu. Jedyne co podłapałem to ich wypowiedź na temat ogoniastych bestii. Mei chciała znać o nich legendę. Aż dziwne, że do tej pory nic na ten temat nie słyszała. Była to znana na całym świecie zarówno wśród starszych jak i młodszych plotka. Plotka o tym, że na tym świecie istnieją bestie tak potężne i wielkie, że z łatwością mogłyby same zniszczyć cały kraj. To czy się w to wierzy czy nie to już inna kwestia, lecz jak to mówią w każdej legendzie jest ziarenko prawdy. Odchyliłem się lekko na krześle i przestałem się głaskać, a dołożyłem drugą rękę za głowę i wzrokiem sięgnąłem ku górze.
- Na tym świecie istnieje dziewięć bestii. Bestie tak potężne, że same na spokojnie zniszczyłyby cały kraj. Każda z nich ma od jednego do dziewięciu ogonów. Im tych ogonów więcej, tym silniejsza jest kreatura. Nikt nie wie gdzie tak naprawdę mogą się znajdować, ale każdy wie, że wobec ich siły nawet najsilniejsi klękają.
Mówiąc to wyobraziłem sobie jak taka jedna bestia mogłaby wyglądać, lecz im dłużej nad tym myślałem tym coraz zabawniejsze obrazy pojawiały się w mojej głowie, aż w końcu nie wytrzymałem i zaśmiałem się. Powróciłem wtedy do normalnej pozycji i oparłem ręce na stoliku, a ja uśmiechając się i patrząc w oczy najpierw Yoakiemu, a potem Mei powiedziałem.
- Wspaniale muszą się czuć wiedząc o tym jaką potęgę posiadają.
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 904
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Knajpka Kitsurai
Hoozuki zaraz po wybudzeniu przewrócił się do tyłu na krześle, by rąbnąć o podłogę. Był to niecodzienny widok, bo jest pewien fakt dotyczący tego klanu, którego Yoake dotąd nie widział. Otóż przy każdym uderzeniu w część ciała takiego osobnika ta część ciała mimowolnie się rozpada. Raiton wyłącza tę przemianę i choć blondyn o tym nie wiedział, to przy swoim starciu z Harishamem na arenie w Watarimono zablokował całkowicie możliwość tej przemiany, pozbawiając siebie tego widoku. Teraz też za wiele nie zobaczył z tego samego powodu, z którego nie miał jak uratować od upadku towarzysza. Chodziło o to, że dzielił ich stół i jak sięgnąć do osoby opartej na stole było łatwo, tak do osoby oddalającej się od niego po drugiej stronie już nie, oczywiście nie bez wywalenia wszystkiego. A tego nie miał zamiaru robić, bo w sumie siedzenie ne krześle wydawało się być stabilną pozycją i Akaruidesu nie przyszło do głowy, że Shinzo się od tak z tego krzesła zwali na tył. Tylko że poza dźwiękiem krzesła nie było słychać zbytnio uderzenia jego głowy.
Sytuację przesłonił stół i Mei, ale brak charakterystycznego dźwięku uderzenia głową o posadzkę też był ciekawy. Głowa musiała zmienić się w wodę i szybko zrosnąć z powrotem w ciało, ale na tyle szybko, by asekurować upadek i niewiele więcej. Miał wiedzę, że Hoozuki może zmieniać się w wodę, ale nie miał pojęcia zupełnie na jakich zasadach, to było po prostu coś, co kiedyś opowiedział mu dziadek. Yoake uniósł się ze swojego siedziska, ale było już za późno i nie dane mu było dostrzec tej zamiany. Dla niego to był "normalny" chłopak na podłodze.
- Wszystko w porządku? Nie słyszałem, żebyś uderzył głową, więc mam nadzieję, że nic się nie stało. - Powiedział, zanim ponownie usiadł na swoje miejsce, ale ze spożywaniem zaczekał na powrót Shinzo na miejsce.
Chłopaka cieszyło to, że Mei jest zadowolona z pobytu tutaj. Tak na prawdę Antai swoją lokalizacją na kontynencie zapewniała wiele zalet do mieszkania tutaj. Klimat w regionie pozwalał na uprawę wielu gatunków roślin, sprawiając, że żywność była dość tania i ogólnodostępna, łącznie z bardziej wymagającymi okazami. Traktami przemieszczali się kupcy, czasem podróżując z Ryuuzaku do Shigashi, innym razem na przykład z Yinzin do Sabishi, więc sporo towarów zza granic się tu zatrzymywało, choć nie na taką skalę jak w miastach kupieckich. A mimo wszystkich tych zalet prowincja znajdowała się w większości na półwyspie, przez co wartość strategiczna do kontroli lądu się zmniejszała, a wartość defensywna zwiększała, powodując, że może być więcej roboty ze zdobywaniem tego regionu niż faktycznie z jego kontroli, bo zniszczona wojną ziemia nie będzie dawała tak dorodnych plonów jak dotychczas. Żyć nie umierać.
- Cieszę się, że się podoba. - Odrzekł w końcu, w duszy chwaląc swoje okolice. - Nie musisz też przepraszać. Każdego zżera ciekawość dotycząca innych osób. W codzienności daje nam to znajomości i przyjaźnie, a w walce przewagę. Mam jednak szczerą nadzieję, że do walki między nami nie dojdzie. - Obdarzył ją wręcz przyjacielskim uśmiechem, żeby zapewnić, że nie ma wobec niej złych intencji. Bo nie miał. Chciał też ją zapewnić o bezpieczeństwie z jego strony, chociaż wiedział, że gdyby go zaatakowała, nie powstrzymywałby się. Zdziwiło go natomiast, że nigdy nie słyszała o Ogoniastych Bestiach, bo legendy te były raczej dobrze znane. Te ogólne.
Yoake już miał zamiar zabrać głos na temat ogólników o Bijuu, ale Shinzo go ubiegł. No i dobrze, bo blondyn przez to nie miał okazji, by mu się wymsknęło za dużo. Pokiwał tylko głową, potwierdzając to, co Hoozuki miał do przekazania. Tyle powinien każdy wiedzieć. A więcej? Lepiej nie widzieć było tych stworów w akcji. W Oniniwie... To, co się tam działo, było straszne. Ta niszczycielska siła, która zmiatała budynki z powierzchni ziemi, którą grupa potężnych shinobi musiała trzymać tyle czasu, by w końcu dało się to zapieczętować.
- Te Ogoniaste Bestie wydają się potężne i nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie istniały, bo skądś te historie się przecież wzięły, prawda? - Zagadywał, patrząc to w oczy dziewczyny, to nabierając sobie ryż, warzywa lub rybę w przestrzeń między pałeczkami. - Ale przy tym jak silni i nienawistni są ludzie, pewnie gdzieś się te stwory pochowały, albo ludzie je poskromili i wyeliminowali. Było ich tylko dziewięć, a świat jest ogromny. - Han miał sporo racji względem ogółu społeczeństwa z tym, że ich ambicje i wzajemna nienawiść się nie kończą, a chakra to tylko wzmaga i powoduje więcej nienawiści. Bijuu dało się okiełznać i zamknąć w człowieku. Nie musiał tego mówić, ale sami pewnie będąc shinobi wiedzieli, jak daleko może sięgać czasem czyjaś moc. - Mei-san, ludzkie demony można spotkać na każdym kroku a kwestia perspektywy może nas dzielić od tego, by w sobie demona nie dostrzec. Dla jednych bohater, dla innych bestia. Każdy może sądzić, co chce. - Widać było, że Yoake odpłynął od jej tematu tego, że spotkała jakąś grupę ludzi, których wzięła za demony. Zaczął prawić ogółem o zepsuciu społeczeństwa. Zupełnie jak Han, którego wielki cel usprawiedliwiał środki. Jednocześnie wiedział, że robi złe rzeczy, ale uważał, że są niezbędne, by zbawić ludzkość i być bohaterem. - Shinzo-san... Poczucie siły, arogancja, przewaga nad innymi. To pewnie wspaniałe uczucie dla tego, kto może to doświadczyć, ale z drugiej strony... To źródło wszelkiego zła dla wszystkich dookoła. Ludzie powinni budować silne więzi, a nie własną siłę. - I choć zaczął mówić w stronę chłopaka, tak zaraz jego wzrok i twarz uciekła w stronę kobiety. Otworzyła się tutaj ta filozoficzna strona Yoake. Czasem ją pokazywał, ale nie w towarzystwie innych shinobi z osady, bo znał swoje miejsce w szeregu. - Sam zabijam dla klanu. Może i lepszy nie jestem. Ale zwalczam bandytów, złodziei. Bronię ludzi, którzy sami obronić się nie mogą. Kupców, rolników, zwykłych cywili. Sami nie mają siły, by się obronić, by sięgnąć za broń, skorzystać z chakry i się przeciwstawić. I dlatego mają mnie. Ostrze w służbie Antai. Przelewałem i będę przelewać krew, ale tylko póki to będzie potrzebne innym. Nie dłużej. - I oto się przedstawił. Wielkie ambicje. Niezłomne poczucie służby. Wierność ideałom od początku do końca. Coś, co definiowało Akaruidesu Yoake. I coś, co docenił sam Antykreator. - Jeśli będzie trzeba, umrę w swojej walce, ale mam nadzieję, że kiedyś będę mógł po prostu zawiesić miecz nad kominkiem i przerzucić się na hodowlę pomarańczy. - Dopiero teraz zorientował się, że od dłuższego czasu już nie jadł, tylko opowiadał, wpadając w ciąg swoich rozmyśleń. Nie podniósł przy tym głosu, ciągle nawijał raczej głośnym szeptem, ale jego zapał i to zaciekłe spojrzenie złotych oczu wbijanych w różnokolorowe oczy Mei. Miał osiemnaście lat, ale nie był nastolatkiem. Był przeklętym fanatykiem, był wybitnym przykładem tego, jak trening na shinobi może zniszczyć człowieka i pod pozorem szlachetności wpoić bezwarunkową służbę aż do śmierci.
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Mei
- Posty: 454
- Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
- Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
- Link do KP: viewtopic.php?p=5659#p5659
- GG/Discord: Mei#0402
- Multikonta: Yona
Re: Knajpka Kitsurai
Powrót na swoje miejsce wydawał się być dobrym pomysłem, lecz nie wtedy gdy czas przyspieszył, zaś krzesło bezwiednie opadło na ziemię. Niebieskowłosa, jako jedna z świadków w ciszy przyglądała się konsekwencjom swoich działań. Każdy by pomyślał, że jak nic, rozwaliła mu głowę. A jednak do niczego takiego nie doszło, ba słyszał ktoś huk spowodowany bliskim spotkaniem czaszki z drewnianą podłogą? Tylko Hozuki oraz Mei wiedzieli, co się naprawdę stało. Stojąc z boku patrzyła jak ciało zamienia się w wodę, zaś później wraca do normy. Momentalnie cofnęła się wspomnieniami do dnia, kiedy poznała Yuusuke. Stojący przed nią chłopak w środku lasu, powiedział do niej: ,,Moje kekkei genkai pozwala mi na dowolną manipulacje moim ciałem przez zmianę stanu jego skupienia". I faktycznie, białowłosy miał całkowitą rację. Nie da się ich zranić, przynajmniej fizycznie. Jeśli zaś chodziło o słabość, to znak wyszyty z tyłu szaty Yoake, doskonale to reprezentował.
Wróciła na miejsce, nie pisnąwszy słowa o zajściu. Pogrążona w dawnych czasach, po prostu usiadła, dobywając dłonią kolejnej herbaty. Mgła, ludzie z broniami, Saigi tańczyli jak obrazki w kalejdoskopie, aż wspomnienie całkowicie zniknęło. Dopiero, gdy nie myślała o tamtych wydarzeń, uważnie skupiła się na Shinzo - Głowa cała? - zapytała zmartwionym głosem, lecz jej twarz w chwili mówienia tego była ogólnie wesoła, taka miła do oglądania. O ile tak można określić, powłokę chroniącą, zagubione wnętrze.
- Może na początku, o tym pomyślałam, lecz teraz, gdy zamieniłam z Tobą parę słów, nie ma powodu do walki. Doszło do pomyłki na klifie, teraz można było ruszyć do przodu, nie wdając się w bezsensowne spory - choć ton z melodyjnego nam trochę spoważniał, tak nastrój w ogóle się nie zmienił. Pogodne nastawienie, przyjacielska atmosfera i wiele podobnych określeń, nadawałoby się do opisania otoczki jaka ich spowijała. Nawet mówienie o tak monstrualnych stworzeniach, jakimi były ogoniaste bestie, nie przyćmiło uroku ich aury. Białogłowa, słysząc historyjkę o nich, powoli w głowie ją analizowała, nie wtrącając się chłopakom w słowa. Reprezentująca bestie siła w jej oczach urosła do kolosalnej, niemalże niemożliwej do okiełznania. Czy gdyby istniały, shinobi byliby w stanie kontrolować coś takiego? Pytanie bez odpowiedzi, lecz kwestia manipulowania takim czymś wydawała się zbyt kusząca. Na tyle by innym razem, poszukać czegoś więcej, zdobyć kolejny trop, bo może faktycznie było warto. O ile cała ta gadka, rzeczywiście była czymś więcej, niż tylko bajką.
- Pewnie tam, gdzie lud nie szuka albo gdzieś poza wzrokiem. Świat jest tak wielki, nas też całkiem sporo, ale kryjówek nie brakuje. Nie zdziwiłabym się, gdyby w przyszłości jedno z nich się ukazało. Pokazując swoją przewagę nad nami. To by świadczyło, że polegliśmy w kompletnej eliminacji, a także na polu gromadzenia informacji - trzymając jedną dłoń na stole, zaś drugą na swoich kolanach, początkowo odwzajemniała obdarzone ją spojrzenie. Dopiero kelnerka niosąca galaretkę z owocami przerwała kontakt, zmuszając jej ślepia do zmiany kierunku. No, ale co miała zrobić, podziękowała grzecznie i zabrała niewielką miseczkę. Po postawieniu przed sobą, wzięła jedynie kęs, a jednak tyle wystarczyło, aby reszta smakowała znacznie gorzej. Nie przez ich cudownie słodki smak, czy orzeźwiającą nutę, a przez to co zostało wygłoszone. Nie powinna pytać, powtarzała sobie, ale preludium się zaczęło, a jej nie pozostało nic innego jak uważne słuchanie. Odłożyła tym samym pałeczki na drewniane naczynie, zaś palce splotła ze sobą. Opierając się za pomocą łokci, a jednak nie garbiąc się, siedząc prosto. W takiej pozycji czekała, na moment, gdy dojdzie do głosu. Im szybciej, tym jedzenie posmakuje lepiej, ale teraz nie tylko to miało znaczenie. Liczyła się treść rozmowy, nie zaś to co ich otaczało - Czy w takim razie chęć zbawienia ludzkości, a jednocześnie pójście po najmniejszej linii oporu będzie dla ogółu dobre? Nieważne jak dobry w środku jesteś, niszczy Cię ambicja i własne chęci, a jednak nikt nie spojrzy na Ciebie jak kogoś cierpiącego. Gdy tylko pokażesz takie światło, nie ma odwrotu. Także masz rację, to jak ktoś Ciebie postrzeże, taki odcień przybierzesz - skończyła płynnie, mimowolnie uczestnicząc w rozmowie. Wiedziała, że temat może mieć sporo rozgałęzień oraz odnóg, ale tam gdzie miała wkroczyć, niekoniecznie chciała. Raz przekroczywszy próg, dotarło do niej, kim był Akaruidesu Yoake. Siła z jaką uderzyły jego słowa, dla niej było to niczym muśnięcie wiatru. Spokój, opanowanie, kontakt wzrokowy, wszystkie trzy rzeczy zachowała, by niepotrzebnie nie odrywać go z tego stanu. Nawet jeśli zrobił przerwę, na chociażby wzięcie oddechu, nawet nie próbowała tego zepsuć. Prawdopodobnie zniszczyłaby efekt, który dopełniłby cały obrazek.
Gdy wszystko stało się jasne przed jej oczyma stanęły płomienie. Ludzie krzyczeli, wołając o pomoc. Wszędzie ciała, zaś w oddali uciekająca grupka - cała we krwi, trzymająca rękojeści broni w swoich rękach. Coś, co można było nazwać osadą, zostało zniszczone, a ona jako bierny świadek musiała się temu przyglądać. W jej dłoniach znajdowały się pachnące zioła, zaś na głowie słomiany kapelusz, który przez powiew wiatru nieomal został porwany. Dłonią trzymała jego krawędzi, będąc zbyt zaskoczoną? Nie, to co czuła było przerażenie, lecz nijak nie potrafiła powiedzieć, skąd pochodzi jego źródło. Chciała rozejrzeć się, ale wryta, wróciła do stolika, przy którym siedzieli. Dla nich wyglądało to, jakby się zamyśliła, lecz ona sama czuła, iż to dalszy ciąg fragmentu. Wszakże już raz krzyki i żarzący się ogień widziała. Jednakże, nie miała czasu, by zbytnio nad tym rozmyślać. Nawet jeśli chciała poskładać puzzelki, tak nie mogła, nie w ich towarzystwie.
- Może nie w czasie, ale życzę Ci, by spotkał Cię ten przyjemniejszy koniec. Po latach walk, nawet najpotężniejszy wojownik powinien spocząć. Poza tym, wierzę, że po latach ta hodowla pomarańczy będzie Ci się należeć - zaśmiała się pod koniec, choć szczerze nie potrafiła sobie wyobrazić przez co przeszedł. Nauki wpojone mu za dzieciaka, zaszły tak daleko, iż Yoake stał się narzędziem, czymś co należało wyłącznie do klanu. A on oddany Kaminari zrobiłby dla nich wszystko. Całkowita lojalność, stuprocentowe oddanie się, coś, na co zasłużył ostatni żyjący członek jej rodziny. A wszystko przez to, że na początku straciła tak wiele, lecz los oddał jej Jego.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość