Gospodarstwo Onizuka

Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Shikarui »

Rozwiązań można szukać, mogli przez moment pokombinować, mogli zaproponować strażnikom różne rozwiązania, ale jak to już zostało powiedziane - nic więcej. Owszem, ona płaciła, ale nie każde pieniądze warte były zachodu słońca. Te nie były tyle warte, a jednak tutaj byli - z nią, kobietą, która gotowa była rzucić wszystko, byle dostać się do rodziny. I nawet wojna by jej nie powstrzymała.
Już sam nie jestem pewien, czy to było o Reirze, czy jednak już o Asace.
- Sanada Shikarui. - Przedstawił się krótko nazwiskiem, które błyszczało kiedyś jasnym płomieniem w Nawabari, kiedy już wrzucili trupa do domu - na bok, żeby czasem Reira się o niego nie zabiła, kiedy zajęta będzie chowaniem się w kącie i biadoleniem. Nie to, żeby aż tak bardzo ganił te zachowanie - robiła przecież to, co mogła, a że nie mogła zrobić czegokolwiek, to... no właśnie. Ludzką rzeczą był strach, ludzką rzeczą był płacz i całkowicie ludzkim odruchem było szukanie schronienia, kiedy nadciągało stado drapieżników, wobec którego była zupełnie bezsilna. Więc to nie tak, że miał jej to za złe. Tak czy siak zamierzał ją chronić tak długo, jak długo jej osoba nie stanowiła zagrożenia dla niego i dla Asaki, nasz klient nasz pan - gdyby zapłaciła odpowiednio wiele mógłby nawet całować jej stopy i nieść ją na własnych plecach. Tutaj nie było rzeczy nie do kupienia - były tylko te, które mogłeś stracić i te, których sprzedawać czasem się zwyczajnie nie opłacało. W samym domu nie było niczego ciekawego, prostota tego miejsca ułatwiała jego bronienie. Niczego ciekawego, jeśli nie liczyć rudowłosego, którego chakra i aura, jaką wokół siebie miał, była zbyt specyficzna, żeby udawać, że się nie wie, z kim ma się do czynienia. Czarnowłosy jednak nic nie powiedział na ten temat - bo i po co? Dohito, Koseki, Uchiha, Akimichi - wszystkie te nazwiska zamykały się w jednym słowie: ninja. Narzędzia stworzone do tego, jak słusznie zostało ujęte, by bronić i atakować. I gdyby szukać jakiegoś powodu, dla którego Shikarui gromadził te pieniądze to nie byłoby żadnego nadzwyczajnego - pieniądze były po to, by godnie żyć. A nie było takiej pracy, która hańbiła.
Trucizny, umierające dzieci, tragiczni mężowie i biadolące baby - doprawdy, yinzińska komed... a nie, przepraszam, to chyba był dramat. Który spływał po nim jak woda po kaczych piórach. Albo gęsich, tych prowadzonych na rzeź. Nie łączył wątków tej historii, nie szukał głębszej całości w czymś, co zostawi za swoimi plecami - tak jak tych ludzi tutaj. Jak Reire, jak Teirena. I może tylko Ren będzie jeszcze przez kilka chwil obok. Sprawiedliwe oceny, w ogóle jakakolwiek forma sprawiedliwości, nigdy nie były mocną stroną Sanady.
- Wypuszczę strzałę, kiedy będą nad wami. Albo kiedy coś pójdzie nie tak. - Mieli jakieś szanse na synchronizacje? Pewnie mieli. Mniejsze czy większe... Trzeba było założyć, że byli shinobi oraz że mogli mieć sensora w swojej grupie. Pewnie zbyt wielu ich tutaj nie przyjdzie, może rzeczywiście stanowili jedynie grupę pięciu. Komu niby potrzebny był cały szwadron na rabowanie pustego domu. Już miał kierować słowa do Teirena, ale Ren go uprzedził. Tak, wspieraj. Innymi słowy - weź człowieku nie przeszkadzaj i się gdzieś skitraj. Najchętniej Shikarui by go w ogóle wyłączył z drużyny. Czymkolwiek ten wybuch nie miałby być. - Zamień się w coś i czekaj w pobliżu na otwarcie walki. - Innymi słowy - weź człowieku nie przeszkadzaj. Równie gadatliwy co ruda jędza, siebie warci, doprawdy.
Czarnowłosy skierował się do lasu - tam, gdzie wskazał Ren - i wybrał sobie odpowiednie drzewo spośród tych dumnych, wysokich, pozwalając skryć się w koronach przed niechcianym spojrzeniem. W nocy było to znacząco ułatwione. Musieli czekać - proste. Może przyjdą za minutę, może za dwie godziny. Shikarui miał nieprzebrane pokłady cierpliwości, nawykł do zastygania w kompletnym bezruchu. Upewnił się, że miał odpowiednią pozycję względem wroga, którego ciągle szukał w ciemnych konarach drzew. Tak samo chciał mieć pewność, że będzie w pozycji, która pozwoli oddać mu bezbłędny strzał w stronę wroga. Biorąc poprawkę na wiatr, na odległość, na to, jaka różniła go wysokość od ziemi i wszystkie przeszkody, które mogłyby ewentualnie przeszkodzić. Nie zamierzał spudłować. Choć nawet jeśli - Ren i Asaka mieli zadziałać. Resztę pewnie dokończy kochany dzikusek. Pozostało teraz przekonać się, czy rzeczywiście wróg przyjdzie uzbrojony w kosy i sierpy. Może grabki dołączą do tego?
Shikarui spodziewał się dużego oporu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Asaka »

„Ciężki charakter” – wszyscy tak mówili o Shikaruiu, a tylko Asaka zdawała się tego nie zauważać. Prawdę mówiąc to nie było tylko wyobrażenie, bo tak było w rzeczywistości. Nie widziała problemu w jego małomówności, bo sama nie miała trudności, by wyciągnąć z niego więcej niż równoważniki zdań; nie widziała problemu w jego szorstkości względem innych, bo sama miała zupełnie inne doświadczenia, w których gburowatość i niedelikatność jakoś nie wychodziły na pierwszy plan. Kwestia przyzwyczajania… Asaka wcale też nie należała do tych, z którymi łatwo się żyło. Choć pewnie nie było tak źle, gdy już odrzucające pierwsze wrażenie ustępowało miejsce jej bardziej przyjaznym cechom. Bo choć oczy pytały niemalże „chcesz wpierdol?”, jak typowy dresik na osiedlu, to już jej ręce wcale nie zaciskały się ciągle w pięści, które po wyuczonym torze leciałyby do szczęki przeciwnika.
Kunoichi głośniej wypuściła powietrze z płuc na wzmiankę o tym, że mąż Reiry został otruty. Wolała nie myśleć o tym ile czasu minęło od momentu, kiedy do tego doszło, aż do otrzymania przez nią wiadomości. Ani o tym ile czasu minie, nim Reirze uda się zobaczyć z rodzinom – o ile w ogóle, bo kwestia przepuszczenia przez granicę to jedno, ale może się okazać, że… nie zdąży nawet pożegnać własnego męża, którego musiała naprawdę kochać. Kwestia tego, dlaczego była tu, a on tam, niewiele obchodziła Asakę. Nie płacono jej za to, by zadawać miliard pytań i zastanawiać się nad czyimś życiem; te miała swoje, nie potrzebowała żyć życiem innych. Sprawa otrucia jej męża z Daishi i napadu na pospodarstwo mogły być ze sobą powiązane, ale równie dobrze mogły nie być. Przypadek? Czy to mógł być właśnie przypadek? Asaka nie wierzyła w przypadki. To brzmiało bardziej jak to magiczne przeznaczenie – żeby spotkać dwójkę ninja, którzy też właśnie wybierali się do Daishi (a przynajmniej wybierało się jedno z nich, a drugie… drugie nie chciało wypuszczać ze swoich dłoni skarbu), którzy ochronili ją przed samurajem, a chwilę później, tuż przed ich odejściem, okazuje się, że zaraz ktoś zaatakuje jej dom. Takie rzeczy z pewnością nie mogą być tylko przypadkiem.
Asaka przez chwilę tylko patrzyła jak Teiren rzucił się do pomocy Shikaruiemu z tymczasowym pozbyciem się ciała z terenu, który miał posłużyć im na przyszłą walkę. Tak, schowanie ciała musiało na tę chwilę wystarczyć, za niedługo dołączy do niego kilka innych (a Asaka nie przewidywała, by miały to być ich ciała), wtedy zrobi się co należy, żeby nie zostawiać za sobą syfu. To co prawda nie było w cenie, ale nakazywała to zwykła ludzka przyzwoitość. Shikarui mógł uważać, że nie ma rzeczy, jakiej nie można kupić, może dotychczas nie widział, że można inaczej; może jego piękne oczy, raz o kolorze fiołków czy bzów, w których można było się zatapiać jak w jeziorze o zmierzchu, a raz szkarłatnych jak najpiękniejsze rubiny, nie miały dość szczęścia, żeby zobaczyć, że niektóre rzeczy nie miały ceny. Więzy jej nie miały. Szacunek do samego siebie też był bezcenny. Można było mieć jedynie nadzieję, że kiedyś ta wiedza spłynie na niego i nie zaprzeda własnego serca czy duszy za bezcen, czego żałowałby do końca swoich dni.
Asaka kiwnęła głową na znak, że zgadza się na taką zmianę planów. I na znak od Shikaruia, że wrogowie są blisko i że mogą zejść pod ziemię. Sama doskonale wiedziała, że nie ma sensu układać planu działania od a do z, bo zbyt wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Ktoś z nich faktycznie mógłby być shinobi, a równie dobrze wszyscy, bądź nikt. Nie znała też umiejętności Rena ani Teirena, a oni nie znali ich wszystkich asów w rękawie. Jedyne, co białowłosa wiedziała to to, co był w stanie zrobić Shikarui – a on wiedział to, co potrafiła ona. Ale oni nigdy nie wchodzili sobie w drogę, więc też nie układali żadnego planu. Złotooka może i nie była tak narwana i impulsywna jak Teiren, ale do najspokojniejszych też nie należała. No i nie była zbyt cierpliwa.
– W porządku. Nie jestem laleczką z porcelany – kopanie zbyt głęboko faktycznie nie brzmiało jak dobry plan. Przecież nie uciekali przed przeciwnikiem – mieli się po prostu ukryć, żeby zaskoczyć co najmniej dwójkę. Taki unieruchomiony przeciwnik był wręcz wystawiony jak na tacy dla strzelca wyborowego. Albo dla celnego kopniaka. Albo uderzenia kupą żelastwa. Chyba, że trafi się shinobi władający mocą dotonu – ale i tak warto było spróbować. Wzmianka o dwóch metrach dała dziewczynie do myślenia, zwłaszcza w połączeniu z tym, że Ren nie chciał jej zranić, ale nie myślała o tym zbyt długo. Nie teraz. – Jasne, mogę cię osłaniać – akurat w tym była całkiem niezła. Zresztą było jej to na rękę, wolała trzymać się z tyłu by mieć czas na wykonanie swoich technik.
Więcej nie było sensu dyskutować, bo o czym? Co mogli to ustalili. Czekali na umówiony sygnał od Shikiego, po którym oboje, ona i Ren, mieli schować się pod ziemią i nasłuchiwać, czy ktoś się nie zbliża. A gdy już się ktoś przyplątał, to ściągnąć ktosia pod ziemię. Trzymała się w oddaleniu od Rena – skoro ją ostrzegł, to pewnie miał ku temu powody. Wolała się nie przekonać na własnej skórze jakie.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Shikarui »

Usiadł w pozycji, która zapewniała mu spokojne czuwanie i stapianie się z całunem nocy. Przy czarnych ciuchach nie było to specjalnie trudne, nawet jeśli drzewo, na którym się znalazł, nie miało bujnej korony drzew pełnej liści, tylko opustoszałe już gałęzie kolibiące się pod naporem wiatru, a reszta złoto-czerwonych liści szumiała przy najmniejszym drgnięciu. Tak jak te na ziemi, które przesuwały się pomiędzy kłosami traw i po udeptanej dróżce prowadzącej do domu. W takiej nocy można było znaleźć ukojenie. W każdym pocałunku księżyca, w każdym mrugnięciu jednej z gwiazd, którymi usypane było niebo. Bardzo dobra noc na mordowanie.
Czarnowłosy nie dawał się zwariować - czuwanie przez wiele godzin z uruchomionym kekkei genkai było bardzo wyczerpujące, a nie wiedzieli, ile czasu przyjdzie im tak tkwić, dlatego co jakiś czas robił sobie przerwę, żeby mieć czas na złapanie oddechu i unormowanie przepływu chakry. Jeśli w obrębie jednego kilometra nikogo nie było, to w trakcie paru minut odległość ta nie zostanie pokonana na raz - nie żeby to było zupełnie niemożliwe, bo możliwe było. Pomimo swojego przewrażliwienia znał swoje możliwości i wiedział, że nie może ciągle czuwać przez tyle godzin. Chakry musiało mu wystarczyć na całą noc i jeszcze na dodatkową potyczkę. Dodatkową? Raczej na główną. Tak mijały minuty, które przeradzały się w godziny. W milczeniu, w skupieniu, w szukaniu równowagi pomiędzy sobą a naturą. Dopóki na horyzoncie nie pojawił się w końcu wróg.
Czarnowłosy puścił strzałę, niemal wbijając ją w stopę Rena - całkowitym przypadkiem, rzecz jasna. Całkowitym przypadkiem chybił. Sygnał, że mogli zaczynać, a nawet - powinni. Grupa dziesięciu zawodników, tylko... no właśnie, tylko coś tutaj nie pasowało. Uzbrojeni, niemal czuł od nich woń alkoholu, kiedy zbliżali się do domu, w którym skryła się Reira - a w ich kierunku zbliżali się Ren i Asaka, pod ziemią. Czarnowłosy trzymał strzałę na napiętej cięciwie, celując w tego, który dla tego stada gąsek zdawał się alfą, ale... nie wycelował nawet kiedy już Ren i Asaka byli pod nimi, mając wyskoczyć. Drugi z sygnałów nie padł, choć Sanada był pewien, że ci i tak zareagują. Coś się tutaj nie zgadzało. Napięta cięciwa, lotka muskająca skórę dłoni, drżące mięśnie od wysiłku włożonego w przytrzymywanie łuku w napięciu. I nie to, że w Sanadzie nagle obudził się obrońca niewinnych i uciśnionych. Jeśli powstanie tu zamieszanie, a prawdziwy wróg nadejdzie - wtedy zrobi się nieprzyjemnie. Opuścił łuk i rozluźnił napięcie. Nie. Oni nie pasowali do opisu profesjonalnej grupy, której wszyscy się tak boją. Strzelił dopiero, kiedy jeden z nich miałby się zamachnąć bronią na wyskakującego Asakę czy Rena - prosto w głowę lub tors, najbardziej odsłoniętą część nadającą się do oddania strzału. Rzecz jasna z jednym celem - zabić. Oni wszyscy wydawali się jednak zbyt pijani, żeby osiągnąć prędkość reakcji. I możliwe, że to rzeczywiście była ta grupa, po prostu rozluźniona łatwym dobytkiem, ale lawendowooki w to wątpił. Takie grupy nie zdobywały renomy za dokonywanie napadów po pijaku.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Asaka »

Nie każdy stworzony był do pracy zespołowej. Z jednymi działało się lepiej, z drugimi gorzej, a z trzecimi w ogóle było to niemożliwe. Kwestią było jednak to, których było ilu. Asaka nie była stworzona do walki w grupie; większość zwykle wchodziła jej w drogę, przez co w swoim improwizowanym planowaniu musiała uwzględnić naprawdę bardzo dużo czynników. Z Shikaruiem było inaczej – nie było przeszkadzania sobie, nie było znoszących się technik, nie było patrzenia tylko na siebie, by nie pomóc temu drugiemu. W walce wyglądali tak, jakby ćwiczyli synchronizację wielokrotnie, a tak naprawdę nie robili tego nigdy. Oboje doskonale wiedzieli, że byli swoim dopełnieniem, przynajmniej na polu walki, dlatego też jedno nie chciało opuścić drugiego. Teraz jednak Shiki umościł się na drzewie jak jakiś czarny wiewiór, a ona została na dole z Renem. Czy z nim będzie chociaż w połowie szło to tak gładko jak z Sanadą? Cóż, jak na razie wróżyło dobrze, bo dogadali się – nie było kręcenia nosem, nie było kłótni. Wymiana informacji była prosta, oboje zgodzili się na takie, a nie inne warunki – a te, rzecz jasna, mogły w każdym momencie ulec zmianie. Wszystko wskazywało na to, że Asaka i Ren mieli przynajmniej częściowo podobne podejście, a skoro oboje byli użytkownikami dotonu – to również częściowo wiedzieli, do czego to drugie jest zdolne.
Shiki i Teiren nie byli tak dobraną „parą”. Asaka nawet się nie zdziwiła, że czarnowłosy naburczał na starszego mężczyznę – a przynajmniej starszego od siebie – i nie zamierzał się z nim dogadywać, a tylko powiedział mu co ma robić, a potem czmychnął na drzewo. Zaś Teiren wczołgał się w krzaki i tyle go widzieli.
Czekali. Czekali na przyjście bandy, czekali na umówiony znak od Shikiego. I gdy ten się pojawił – Asaka bez wahania uwolniła chakrę i schowała się pod ziemią tak, jak umówiła się wcześniej z Renem: nie bliżej niż dwa metry od niego, wcale nie jakoś bardzo głęboko. I znowu czekała – tym razem na drugi znak, że mogą wykonywać swój plan. Rzecz polegała na tym, że wcale ten znak nie był jej potrzebny. Banda robiła taki harmider, że nawet głuchy by ich usłyszał spod ziemi. Asaka ich nie widziała, ale sądząc po natężeniu hałasu, gości musiało być więcej niż piątka, bo śmiechom i śpiewom nie było końca. To, jak się zachowywali dawało do myślenia. Bo z tego, co mówili Teiren z Renem, miała to być jakaś zorganizowana banda terroryzująca okolicę już od jakiegoś czasu. A tu? Czy tak właśnie zachowuje się zorganizowana banda? Że przychodzą uchlani jak szpadle – aż cud, że jeszcze prosto szli – na gospodarstwo Reiry i ryczą do siebie? Nie potrzebowała mieć oczu, by wiedzieć, że są spici; nie wiedziała za to, że nie każdy z nich jest odpowiednio uzbrojony. To nie brzmiało jej jak grupa, na którą czekali. Ale i tak należało dać im nauczkę, chociażby za słowa, które wypływały z ich słodkich buziek. Wciągnąć któregoś pod ziemie, niech się zeszcza w majtki i przemyśli, czy tak chce prowadzić swój marny żywot. Taka mała lekcja życia. A gdyby dodatkowo się okazało, że to jednak jest grupa, na którą czekali, to tym lepiej, wtedy można komuś dodatkowo odrąbać głowę. Czy coś tam.
Trudno było z tego miejsca wybrać odpowiednią osobę. Znak od Shikaruia nie nadszedł, co tylko potwierdziło wątpliwości dziewczyny, ale jeśli czegoś nie zrobią, a ci, na których czekają się pojawią, to będą mieli problem, bo wątpiła, że ta zgraja będzie siedzieć cicho i nie przeszkadzać. Każda decyzja niosła tutaj za sobą konsekwencje. Niereagowanie również. Tym razem jednak Asaka nie zamierzała olać sprawy. Teiren nie ryczał, że to nie oni, więc… Dziewczyna poruszyła się pod ziemią na tyle, by złapać za nogę najbliższego lepszego gościa, bez wybierania kogoś ze środka, by wciągnąć go pod ziemię. Nic poza tym. Nie była zwolenniczką bezsensownego rozlewu krwi, ale gdyby już do niego doszło, nie miałaby wyrzutów sumienia. Mogli przecież tutaj nie przychodzić.
Teraz znowu miała czekać. Na reakcję grupy na wciągniętego pod ziemię kolegę – i na to co zrobi Ren i Teiren. Bo Shiki nie strzelał, a to jej wystarczyło.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Ren

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Ren »

Jak na razie wszystko szło bardzo gładko. Mimo tego, że ich współpraca nie stała na najwyższym poziomie, to jakoś to było. Nikt się nikomu nie rzucał do gardeł, wszyscy względnie się dogadali. Zajęli odpowiednie pozycje czekając. Po prostu siedząc na tyłku i obserwując. To zawsze było najbardziej męczące, jednak gdy ktoś był cierpliwy, to zawsze przynosiło to rezultaty. Ren należał właśnie do takich ludzi, którzy nigdzie się nie śpieszą, wolą wszystko wykalkulować. Jednak dopiero po chwili dostrzegł pewną lukę. A co jeśli trafią na grupę ludzi, którzy po prostu trafili tutaj mimochodem? W końcu było to normalne gospodarstwo, mogło się znajdować na jakimś szlaku.Nie, raczej nikt nie trafiłby tutaj zupełnie przypadkowo. Dodatkowo na powierzchni znajdował się Teiren, który wiedział jak wyglądają, więc liczył na jego reakcję. Pytanie tylko, czy mógł liczyć na rudowłosego ninje? Tak na prawdę nie wiedział, bo znali się zaledwie kilka godzin. Mimo wszystko nie było już odwrotu. Wszyscy znajdowali się na pozycji wyczekując na to co się stanie.
Przekazał Asace tak na prawdę wszystko co chciał, mimo tego, że wiedział jakimi umiejętnościami dysponuje, to wolał, aby przez przypadek nie znalazła się w jego polu rażenia. Co prawda kryształ słynął z wytrzymałości, jednak nie przekonał się nigdy jak bardzo jest wytrzymały, a jego reberu... No cóż, było dość destrukcyjne i jak ktoś był zbyt blisko, to zazwyczaj kończył marnie. Wolałby uniknąć testowania wytrzymałości białowłosej, na szczęście potrafił odpowiednio też je kontrolować, więc w razie czego mógł się skierować w inną stronę, no ale o tym będzie myślał jak zacznie się coś dziać.
W końcu po jakimś czasie w końcu padł sygnał. Strzała wbiła się w ziemię bardzo blisko stopy białowłosego chłopaka. Co prawda czarnowłosy nie musiał celować tak blisko niego i chłopak domyślił się po co to tak na prawdę było. Widzę Cię. Zapewne to chciał teraz pokazać mu Shikarui, albo coś podobnego. Jednak Ren nie lubił bawić się w takie gierki i to go nie sprowokowało. Jeśli chciał stroszyć swoje kruczoczarne pióra, to proszę bardzo, ale bez niego. Dopóki nic mu się nie działo i nie miało wpływu na nic innego, to po prostu to ignorował.
Kiwnął tylko głową w stronę Asaki i zszedł z nią rychło w czas pod ziemię. Jak się okazało sygnał nie był praktycznie potrzebny, ponieważ było ich słychać już na prawdę z dużej odległości. Pijaństwo i pewność siebie, to cechy, które zabijały. Było to bardzo prawdopodobne, że to byli oni. W karczmie zachowywali się bardzo podobnie. Weszli jak do siebie pokazując jacy to nie są mocni i jak bardzo mają wszystko gdzieś. Chlali, byli głośni, nabijali się z karczmarza. Na dodatek bardzo głośno rozmawiali o swoim planie najazdu na to gospodarstwo, które właśnie otoczyła swoją protekcją czwórka ninja. Mimo wszystko coś mu tutaj nie pasowało. Skoro chcieli napaść na to gospodarstwo, to po co ulewali się w trupa skoro nie będą w stanie nawet walczyć? Schowani pod ziemią niewiele mogli wskórać, jedynie słuchać. A co się działo na powierzchni? Banda ochlejów gadała sobie w najlepsze, a na dodatek wydawało się, że znają męża Reiry. Czekał w napięciu, czy Teiren zareaguje, czy też nie. Jak na razie cisza, zupełna. Wtedy nagle dostrzegł jak Asaka się przemieszcza w stronę grupy z zamiarem wciągnięcia jednego z mężczyzn.
- Cholera... Kolejny narwaniec. - pomyślał przeklinając się w myślach, że jednak nie został na zewnątrz. Tak na prawdę nie wiedział kto należał do tej grupy, ponieważ na pewno była ona liczniejsza niż ta, którą spotkał wcześniej. Jednak skoro białowłosa zaczęła działać, to w razie czego on również zamierzał zrobić to co ona. Czyli po prostu wciągnąć jednego z nich pod ziemię czekając na reakcję Teirena i reszty.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Gospodarstwo Onizuka

Post autor: Yamanaka Inoshi »

  Ukryty tekst
0 x