Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 25 wrz 2024, o 13:05
Przemoczone obuwie pozostało na progu wejścia do skromnej, acz przytulnej świątyni. Jak się okazało nie były one osamotnione, ponieważ wewnątrz Shinichi miał szansę po raz pierwszy zetknąć się z tubylcami. Każdy był pogrążony w swoich modłach, a atmosfera sprzyjała myśleniu w które chętnie pogrążył się Shinichi. Błękitne oczy wpatrywały się w podobiznę boga, który jak mu się zdawało miała przedstawiać jednego z bóstw szczęścia - Hotei'a. Nie był to oczywisty wybór na terenie Prastarego Lasu, ale nie można było powiedzieć że nietrafiony. Pocieszny grubasek otaczał swoją żarliwą opieką kupców, rzemieślników, artystów w tym również gejsze - których właściwie Shinichi nigdy nie uświadczył w swoim krótkim życiu. Ciekawe czy w Hitomurze można było znaleźć taki przybytek. Pięknie kobiety i duże porcje alkoholu rozwiązywały języki mężczyzn i najpewniej w takim miejscu dałoby się znaleźć wiele informacji. Choć oszpecony blondyn nie za bardzo rozumiał dlaczego tak się dzieje, sam nie spożywał zbyt wiele alkoholu - po prostu mu nie smakował, a cielesne pokusy były mu zupełnie obce. Błękitne oczy o nienaturalnie rozszerzonych źrenicach tak samo obojętnie patrzyły na kobiety jak i mężczyzn.
W świątyni rozniósł się zapach kadzidła. Nostalgiczna lekko dusząca sensacja, która cofała go do niedalekich czasów jego "narodzin" i opieki, którą otuliła go starsza kobieta. Sługa boży nie należał do osób starych, co nie wzbudzało w Shinichi'm tak wielkiego szacunku jakby mogło. Nie mniej dalej szacunek ten odczuwał, w końcu każda poczciwa i bogobojna osoba powinna, a właśnie do takich należał blondyn. Przez moment, kiedy mężczyzna zbliżał się, aby dokonać rutynowej pogawędki, przed oczami Shinichi'ego stanął obraz. Brzask w prastarym lesie, zalany krwią kapłan złego bóstwa Jashina, być może nawet w podobnym wieku. Shinichi'emu zdarzyło się pozbawić życia służbę bożą i może właśnie dlatego czuł się teraz tak nieswojo. Jego przemoczone ubrania przeniosły część wody na pufkę, oraz dywan, a Shinichi zorientował się o tym dopiero teraz. Było jednak za późno, a kapłan stanął tuż obok. - Niech bogowie szczęścia wynagrodzą Twoją posługę. - Odparł całkowicie poważnie i wstał, jak dziecko przywoływane do porządku. -Tylko głupiec nie skorzystałby z takiej szczodrej propozycji. - Dodał pośpiesznie i skłonił się w podzięce. Gorąca herbata podana z rąk kapłana boga szczęścia w tak okropnie ulewny deszcz będzie najpewniej ostatnim przychylnym momentem przez nachodzący czas. - Piękna świątynia, cieszą oczy też witraże. To szczęście mieć takich patronów, którzy wspierają kapłańską posługę. - Świątynia rzeczywiście byłą ładna choć mała, a co najważniejsze posiadała barwione szkło. Zwykle świątynie utrzymywane były z darowizn lokalnych społeczności, albo jakiegoś pojedynczego patronatu osób o szlachetnej krwi. W każdym razie, zobaczyć witraże w małej mieścinie nie działo się zbyt często. To mogło świadczyć o wielu różnych rzeczach, ale na pewno mówiło zamożności tutejszego miasteczka. Ciekawym było skąd ona pochodziła.
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 25 wrz 2024, o 23:43
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 5:
Boukyaku Shinichi: 4
Minoru: 5
Shinichi bacznie obserwował co działo się wewnątrz świątyni, a zwłaszcza przemieszczającego się między wiernymi, kapłanowi. Jednocześnie pozwalał swoim myślom płynąć swobodnie, co było swego rodzaju medytacją. Medytacją, która skończyła się w momencie, przybycia kapłana do samego blondyna. Oboje wymienili krótkie uprzejmości między sobą, a kultura i łagodność bycia Shinichiego jak zwykle, zdawała się zjednywać przychylność osób, z którymi rozmawiał. Boukyaku przyjął również ofertę napicia się ciepłego naparu i kapłan skinął mu głową, uśmiechając się delikatnie i skierował swe kroki, ku pomnikowi, gdzie też stały gotowe do użycia czarki jak i niewielki czajniczek. Kapłan wziął ze sobą wszystkie te przedmioty jak i jedną z zapalonych świec i powrócił do Shinichiego.
- Chwilę się zaparzy i będzie gotowe. - Zapewnił kapłan, stawiając świecę na podłodze, tuż przy poduszkach, na których siedział nasz bohater, a następnie postawił nad nią niewielki, metalowy stelaż, na którym wsparł czajniczek. Sam, usadowił się na poduszce obok.
- Niewielki, lecz ma on swój urok. - Odpowiedział po chwili, zaczepiony pochwałą miejsca, które prowadził.
- Jestem bardzo dumny z naszych kolorowych szkieł. Być może jest to odrobina przepychu, lecz w słoneczne dni, sprzyjają one kontaktom z bogami. - Uśmiechnął się, spoglądając w kierunku witraży. Po chwili zdjął czajniczek z ognia i nalał zeń do czarek, które następnie postawił przed nimi.
- Zapewne dziwi cię to, że gdzieś na prowincji pozwolono na taką rozpustę. Widzisz, ludzie mają to do siebie, że gdy zdobędą już majątek, to uwielbiają się nim chwalić. A czy nie ma lepszego sposobu, by pokazać innym swój skarb, aniżeli obdarowując innych? A do tego jest szansa, że kupią sobie przychylność bogów. - Wyjaśnił, słysząc uwagę o patronach, wspierających kapłańską posługę. Zrobił to w sposób żartobliwy, choć Shinichi mógł dostrzec, że jego słowa nie były zbyt pochlebne o darczyńcach. Kapłan wypił kilka łyków swego naparu, nim uniósł rękę i zaczął wskazywać kolejno na witraże.
- Ten był pierwszy, ufundowany przez rodzinę Suto. Potem rodzina Eguchi ufundowała tamten. A później to już poszło. - Machnął ręką, jakby chciał stwierdzić, że nie ma to większego znaczenia.
- Skąd przybywasz bezimienny? Patrząc na twoją twarz i sylwetkę, mogę stwierdzić, że jesteś shinobi, być może nawet bezpańskim włóczęgą. - Piłeczka została odbita i to teraz kapłan zaczął zadawać pytania.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 28 wrz 2024, o 14:39
Ciepła, pachnąca ciecz szybko przekazała swoją temperature naczyniu spoczywającym w nietypowych dłoniach oszpeconego mężczyzny. Z należytą wstrzemięźliwością Shinichi uniósł czarkę do ust i pociągnął płytki łyk herbaty. Nawet wiosną przy takich ulewnych dniach bywa zimno. Gorący napar rozgrzewał przyjemnie wnętrze i najchętniej pochłonęłoby się go w kilka łyków. Etykieta jednak nie pozwalała na takie zachowanie, tym bardziej nie w świątyni. Pełne skupienie natomiast zostało powierzone słowom wypowiadanym przez Kapłana. Pierwsze dwa rody mogły mieć potencjalnie znaczenie w dochodzeniu i warto było zapisać je na mentalnej mapie. Sama odczuwalna niechęć do darczyńców również miała pewien potencjał. Zbieranie strzępek informacji mogło w późniejszym momencie uzupełnić luki i stworzyć całość istotną dla sprawy.
Kłamstwo nigdy nie było problemem dla Shinichi'ego. Przychodziło mu ono równie łatwo i płynnie co zwykłe myśli. Można było się zastanawiać skąd pochodziła ta niechlubna umiejętność, ale blondyn sam nie rozumiał większości rzeczy, które przychodziły mu łatwo. Była to najpewniej zasługa poprzedniego właściciela ciała. Spytany więc o swoją przynależność skłamał zanim w ogóle rozważył czy powinien. - Trafna obserwacja, jak z resztą można było się spodziewać po Kapłanie. - Uśmiechnął się i skinął delikatnie głową w geście uznania. - Rzeczywiście jestem shinobim. Nie posiadam miejsca, które mógłbym nazwać domem i wędruje po świecie szukając świątyń i boskich przychylności. - Pociągnął łyk herbaty, tym razem nieco większy. - Nazywam się Osamu, czy jest coś w czym bóg Hotei mógłby potrzebować pomocy shinobiego? - Przestawił się imieniem kogoś, do kogo niegdyś czuł ogromnie negatywne emocję. Z biegiem czasu nienawiść wygasała i zapominano o przyczynie tego uczucia. Teraz zaś Shinichi używał tego imienia z przyzwyczajenia w momentach w których kłamał na temat swojej osoby. Pytanie o misje dla bezpańskiego wojownika również nie pojawiło się przypadkiem. Wkupując się w łaski Kapłana można byłoby dostać się do pokaźnego źródła informacji, kto wie może nawet Kapłan miałby zadanie powiązane z morderstwami.
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 30 wrz 2024, o 00:27
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 6:
Boukyaku Shinichi: 5
Minoru: 6
Rozmawiali ze sobą w zaciszu świątyni od jakiejś chwili, a w tle szumiały krople deszczu, nadając całej tej scenie, sennego wyrazu. Popijany napar rozgrzewał od środka, jednocześnie pobudzając wszystkie receptory dopaminowe słodką nutą, prawdopodobnie pochodzącą od miodu. Zapytany o swe pochodzenie, Shinichi, potwierdził wersję, przedstawioną przez kapłana, dodając jednocześnie trochę od siebie.
- Oh... - Nie skrywał swego zdziwienia boski sługa, gdy usłyszał, że Shinichi jest człowiekiem bogobojnym, dla którego celem życia jest przypodobanie się bogom. Czy uwierzył mu kompletnie, ciężko było powiedzieć. Jego spojrzenie, czy zachowanie nie zmieniło się ani trochę od tego co przedstawiał sobą jeszcze przed tą informacją.
- Miło mi zatem powitać człowieka który oddany jest bogom. - Uniósł swą czarkę do góry, jakby wznosił toast i wychylił kolejne kilak łyków, niemalże opróżniając naczynko.
- Zastanawiam się jednak... - Zaczął lecz zamilkł po chwili i machnął ręką jakby odganiając od siebie myśl, która przyszła mu do głowy.
- Nieważne zresztą. Nie mi oceniać to w jaki sposób inni wychwalają boskie sprawczości. Choć nie miłuje przemocy i bogów, którzy tej przemocy żądają. - Wydawał się być skruszonym i szczerym w swych słowach.
- Zadań jest u nas pod dostatkiem. Mamy wiele głodujących rodzin, którym kapie dzisiaj na pewno deszcz na głowy. Niestety, pieniądz ma to do siebie, że u jednych się zbiera, tylko po to by zabrakło go u innych. Zbliża się również okres zasiewów i okoliczni chłopi na pewno będą potrzebować rosłego i silnego mężczyzny, który pomoże im w orce. Słyszałem również, że chłopi narzekali na stan nawierzchni na trakcie prowadzącym na wschód. Chociaż tam brakuje wszystkiego co pomogłoby w jej utwardzeniu, a po tej ulewie będzie tylko gorzej. - Zaczął wymieniać propozycje zadań, w których Shinichi mógłby dowieść swej wartości. Nic jednak co by mogło nakierować Shinobiego na kierunek morderstwa.
- Są też oczywiście i inne sprawy, bardziej godne człowieka o twym statucie. Obawiam się jednak, że przybłędy nikt by nie wynajął do nich. Miejscowi włodarze wolą wynajmować ludzi wiernych regionowi. Podobno są tańsi. Proszę wybaczyć, musze powitać nowych gości. - A może jednak coś wiedział, tylko przykrywka Shinichiego. była niewystarczająca by wydobyć z niego te informacje? Kapłan pożegnał się jednak już ze swym gościem i ruszył w kierunku drzwi, przez które weszło właśnie dwoje nowych osób. Wyglądali na miejscową biedotę, w swych prostych i mocno znoszonych ubraniach, które wisiały na ich dość chudych ciałach.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 2 paź 2024, o 13:32
Wzniesiony toast przez dwójkę bogobojnych mężczyzn zapoczątkował chwilę ciszy podczas rozmowy. Oszpecony blondyn z sercem pełnym wiary napił się przyjemnie rozgrzewającej herbaty i przez moment uczcił w myślach gospodarza tego przybytku. Bogowie lubili być wspominani, a ludzie lubili przychylność bogów. Shinichi nie różnił się niczym w tej kwestii od klasycznego chłopa. Kapłan przerwał ciszę po chwili namysłu trafiając na coś mroczniejszego niż pewnie przypuszczał. Shinichi'emu zdarzyło się bowiem w całej swojej pobożności złożyć modły do Jashina, złego bóstwa. Czyniąc przy tym krzywdę i śmierć. Tym się więc różnili z Kapłanem. Blondyn nie miał w sobie odwagi, aby wybierać którego boga miłuje, a którym gardzi. Lepiej było nie narażać się żadnemu z bogów. - Proszę nie odnosić mylnego wrażenia. - Zaczął po chwili namysłu, a jego twarzy próbowała się ułożyć w tak łagodny wyraz jak tylko się dało mając tyle bandyckich blizn. - Shinobi nie muszą korzystać ze swoich zdolności do przemocy. Sekretne sztuki i pieczęcie mogą okazywać się niezwykle pomocne w codziennych, na pozór błahych obowiązkach. Dlatego jeśli pomoc przy zbiorach to najlepsze w czym mogę pomóc tutejszym wiernym, to niech i tak będzie. - Wypił płyn z czarki do końca i ułożył ją starannie przed soba. - Pytam, ponieważ pomóc przy zbiorach może każdy, a niekiedy bywają sprawy w których zwykły chłop nie podoła. Jeśli zaś nie ma woli boskiej, abym spoczął w tym miejscu na dłużej, wznowie moją wędrówkę. - Dokończył mając nadzieje, że tak zarysowany obraz fałszywego Osamu pozwoli Kapłanowi otworzyć się nieco bardziej. Tak czy owak głównym celem Shinichi'ego po oględzinach miasteczka było po prostu chwile odsapnąć od deszczu i złożyć należyty hołd tutejszemu bóstwu, reszta było zaledwie dodatkiem. Jego myśli zaś przeniosły się do kompana trwającej misji, miał nadzieje, że on zdobył więcej ciekawych informacji. Właściwie wkrótce nadejdzie czas na ponowne spotkanie.
Blondyn przebywał w świątyni zagłębiając się w przemyśleniach i modłach do momentu, kiedy wybiła godzina spotkania. Wtedy wstał i pokłonił się posążkowi obrazując swoja pełnie wiary. Później zaś szukał wzrokiem Kapłana, który miał nadzieje, że nadal gdzieś tu się kręci. - Przybędę jutro na poranne modły. Bywaj w blasku boskiej przychylności. - Pożegnał się wyszedł. Na już osuszone stopy znów nałożył mokre obuwie, było to uczucie zupełnie nieprzyjemne. Ruszył przed siebie, a kiedy skręcił w alejkę na twarz nałożył prostą maskę z podobizną lisa. Właściwie nie do końca wiedział po co to robi, ale z drugiej strony może lepiej byłoby spróbować zachować podwójną tożsamość w razie gdyby takie coś okazało się przydatne. Masywne opady deszczu mogły mieć swoje plusy, bowiem ludzie nie mieli tendencji do poruszania się po miasteczku i może udałoby się uniknąć powiązania Shinichi'ego w od tajemniczego mężczyzny w masce będącego kompanem Shinobi'ego z klanu Nara. W najgorszym wypadku maska po prostu będzie osłaniać jego twarz od uporczywych kropel deszczu.
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 4 paź 2024, o 12:54
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 7:
Boukyaku Shinichi: 6
Minoru: 7
Shinichi dwoił się i troił brnąc coraz głębiej w swoją bajeczkę o najemnym shinobi o bogobojnych poglądach. Kapłan jednak zdawał się być nieubłagany w tej kwestii i nie pisnął nawet słowem o morderstwach, które miały nawiedzać to miejsce, a może po prostu nic o nich nie wiedział?
- Miło mi to słyszeć, że jesteś tak skory do pomocy. Jestem pewien, że jeżeli popytasz w wiosce, to na pewno znajdziesz kogoś kto skorzysta z twoich usług. W świątyni jednak pomagać nie trzeba. - Rzucił jeszcze na odchodne, nim rozstali się oboje i kapłan udał się by powitać nowoprzybyłych. Ci ukłonili się mu głęboko, na co ten odpowiedział im ciepłym uśmiechem. Wskazał im drogę do jednej trzech bocznych sieni, gdzie zniknęli Shinichiemu z widoku.
Nasz bohater postanowił przeczekać resztę czasu w świątyni, nie chcąc moknąć na deszczu. Podczas tego czasu mógł obserwować zmieniających się ludzi. Co jakiś czas ktoś wchodził i opuszczał świątynie. Głównie jednak było to miejscowe pospólstwo i biedota. Kapłan pojawiał się jedynie przy niektórych gościach by ich powitać, innych całkowicie pomijając. Raz nawet zdarzyło się, że ktoś wszedł do środka, a po spotkaniu kapłana wyszedł wyraźnie wzburzony. W końcu jednak nadszedł czas i nasz bohater opuścił pomieszczenie.
Wychodząc na zewnątrz poczuł wyraźnie omiatający jego ciało zimny ziąb, wzmocniony jeszcze przez ulewę. Gdy brał wdech, czuł jak zimne powietrze wypełnia jego płuca, pobudzając na pewno zmęczone już ciało. Gdy natomiast wydychał je, z jego ust wydobywała się para, wyraźnie wskazując na to, że pomimo wiosny, wieczory i poranki wciąż potrafiły być nieprzyjemnie mroźne. Shinichi zaciągnął więc kaptur, mocniej na głowę i dołożył do tego maskę. Ta ostatnia nie była mu jednak za bardzo potrzebna, gdyż na ulicach miasta nie spotkał już nikogo. Co prawda dostrzegał palące się gdzieniegdzie światła w budynkach. Lecz brakowało odważnego, który by wyściubił nos poza suche pomieszczenie. Brakowało nawet straży, zupełnie jakby wioska wymarła.
Na miejsce trafił odrobinę spóźniony. Miejsce, w którym zwyczajowo powinien znajdować się rynek, stało teraz puste. Wszystkie kramy i namioty zostały zebrane, powodując że całe centrum miasta było tylko pustym, wyłożonym kostką terenem. I na niemalże samym środku tego placu, stało pięć osób. Dwóch odzianych w stalowe zbroje strażników, dwóch odzianych w grube i bogato zdobione płaszcze mężczyzn. Pierwszy z nich, na oko dwudziestoparoletni mężczyzna, nosił płaszcz koloru szmaragdowego, z wyszytym na nim złotą nitką emblematem przedstawiającym spichlerz z otwartymi wrotami. Młodzieniec miał smukłą i podłużną twarz, która została jeszcze bardziej uwidoczniona przez schludnie przystrzyżoną, kozią bródkę. Drugi z mężczyzn był dużo starszy. Na pewno przekroczył swoją czterdziestkę, co tylko podkreślały mocno już posiwiałe, pokręcone włosy. Jego płaszcz był w odcieniach szarości, a wyszyty emblemat przedstawiał dwa skrzyżowane miecze, na które nałożono trójkątną tarczę, na której wymalowano wieżę oblężniczą. Płaszcz jegomościa był jednak wyraźnie gorszej jakości niż tego pierwszego. Ostatnią osobą z grupy był nie kto inny jak Masayoshi Nara.
- Oh panowie, oto on. Mój podwładny i prawa ręka. - Masayoshi natychmiast zwrócił uwagę pozostałych na Shinichiego, gdy tylko ten znalazł się w obok nich. Dał również chwilę samemu Shinichiemu by ten mógł się przedstawić i coś o sobie powiedzieć, nim kontynuował.
- Pozwól, że ci przedstawię. Ten mężczyzna tutaj to Kohaku Aki, bratanek denata. Natomiast ten mężczyzna po jego prawej, to Tsuchida Iwao, wójt wioski. - Przedstawił obu, wpierw wskazując na młodszego z mężczyzn, a następnie na siwawego starszego mężczyznę. Oboje skinęli głowami na powitanie, a następnie poprawili swe płaszcze dając w ten sposób do zrozumienia, że chcieliby zejść z deszczu. Masayoshi przyzwolił na to bez słowa. Wesoły orszak ruszył więc w kierunku jednego z budynków, umiejscowionego na obrzeżu centrum. Był to piętrowy budynek, murowany, bez okien, natomiast z drewnianymi okiennicami. Na początku orszaku, przemieszczali się strażnicy, których zbroje musiały ciążyć im podwójnie w taką pogodę. Zaraz za nimi szedł wójt Iwao, a za nim pozostała trójka.
- Mam nadzieję, że zaznajomiłeś się z topografią wioski. - Rzucił do Shinichiego, przepuszczając go jednocześnie w drzwiach i rzucając porozumiewawcze spojrzenie. Wszyscy weszli do pierwszego pomieszczenia, długiego i szerokiego korytarza, od którego odchodziło wiele bocznych drzwi, a na samym jego krańcu znajdowały się schody prowadzące do góry. I to w ich kierunku udali się wszyscy. Co jednak ciekawe, nie weszli po nich do góry, a udali się wokół nich, by odkryć, że zaraz za nimi znajdowała się kolejna para schodów. Te prowadziły jednak w dół. Do piwnic. Schodząc, Shinichi mógł wyczuć, że panowała tu wyraźnie niższa temperatura aniżeli na parterze, choć nie tak okropnie zimna jak na zewnątrz. Piwnica był duża, nawet bardzo. Zagracona była w całości przeróżnymi pierdołami. Od zapasów żywności, poprzez meble, kończąc na stojakach z alkoholami. Tym co jednak interesowało ich najbardziej, był duży i masywny stół, stojący niemalże w samym centrum pomieszczenia. A dokładniej mówiąc, interesowało ich to co leżało na stole.
- Proszę jeszcze raz opowiedzieć, o tamtej nocy. Tak żeby mój towarzysz mógł być na bieżąco. - Masayoshi zbliżył się do stołu, na którym leżała niegdyś biała, teraz jednak już brudno szara płachta, pod którą bez wątpienia leżały zwłoki. Wprawnym ruchem ręki odsłonił ją, ukazując wszystkim martwe zwłoki, na których pojawiały się pierwsze oznaki rozkładu. Nara machnął ręką na jednego ze strażników, przywołując go by ten zbliżył się z pochodnią, dzięki czemu lepiej można było przyjrzeć się denatowi.
- Tamtego wieczoru nic nie wskazywało na tragedię jaka miała się rozegrać. Stryj był w świetnym humorze. Kilka dni wcześniej udało mu się przejąć trzy opuszczone domy za bezcen. Nie wiem po co mu one, ale wyraźnie planował coś. Potem zapadliśmy w sen, nie dostrzegając niczego nietypowego. Cała rodzina zbudziła się kilka godzin później, gdy usłyszeliśmy głośny trzask. Jakby pocisk z trebusza uderzył w mur twierdzy. Zerwałem się z łóżka i wybiegłem na korytarz, tam spotkałem większość rodziny. Brakowało tylko stryja i kilku dalszych członków rodziny. Nie jestem pewien dlaczego, ale wszyscy pobiegliśmy w kierunku komnaty stryja. Tam zastaliśmy jego. - Kohaku zaczął opisywać tamten felerny wieczór, a gdy doszedł do ostatniego zdania, światło pochodni zbliżyło się do ciała oświetlając je dokładniej, tak że wszyscy mogli dostrzec jak potwornie zostało zmasakrowane ciało. Pierwszym co rzucało się w oczy, była zapadnięta klatka piersiowa denata. Zupełnie jakby uderzył w nią kamień wyrzucony z maszyny oblężniczej. Potem, dostrzegało się twarz, napuchniętą z wybałuszonymi oczyma, jakby próbowały uciec z czaszki.
- Wisiał na ścianie, zupełnie jakby ktoś go tam powiesił, ale nie. Uderzono go z taką siłą, że ciało wcisnęło się w szczeliny między kamieniami i tylko to utrzymywało go w tej pozycji. - Głos zaczął mu drżeć. Shinichi mógł dostrzec jak mimowolnie odwrócił on wzrok od ciała. Masayoshi nie odezwał się ani słowem. Wyglądał na skupionego, jakby zanurzył się we własnym świecie. Przyglądał się ciału, nachylając się nad nim na tyle mocno, że chyba każdy w pomieszczeniu poczuł się niekomfortowo.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 8 paź 2024, o 12:24
Świątynia oprócz zapewnienia spokoju ducha skromnemu wiernemu nie przyniosła wiele informacji. Najciekawsza z nich natomiast pojawiła się na samym końcu pobytu pośród kolorowych szkieł i bogatych zdobień. Najwyraźniej nie wszystkich tutejszy kapłan traktował jak swoich wiernych, jak również nie wszyscy traktowali kapłana z sympatią. Jeden mężczyzna pojawił się i dość ostentacyjnie reagując na obecność kapłana opuścił świątynie w mgnieniu oka. Zbyt prędko, aby Shinichi mógł za nim podążyć i wypytać o powód tak żywej reakcji. Oczywiście nie było to sensacją. Kapłani byli ludźmi, ludzie czasem nie lubią innych ludzi. Nie mniej, był to detal warty zapamiętania, zanim znów jeszcze mokrawa skóra zostanie wystawiona na uporczywą ulewę.
Mężczyzna z płaszczu i białej lisiej masce śpieszył przez koryta błota i wielkie kałuże. Był spóźniony, a nie miał w zwyczaju traktować czas innych osób frywolnie. Niestety na runku byli już wszyscy. Stali i czekali, pozwalając, aby wszędobylskie krople wsiąkały w ich odzienia. Shinichi śpieszył się i wyraźnie nabrał tempa, kiedy tylko pojawił się w zasięgu wzroku. Mężczyźni stali na runku, który z powodu opadów stał się absolutnie pusty, a nawet lekko upiorny. Obrazując jakby wyglądał świat gdyby nagle cywilizacja ludzka zniknęła. Wśród oczekujących na Shinichi'ego mężczyzn można było wyróżnić strażników w zbrojach, jakiś kupców i Masayoshi'ego. Członek klanu Nara przerwał ciszę i pozwolił zamaskowanemu blondynowi się przedstawić. - Nazywam się Boukyaku Shinichi. Przynależe do klanu Nara i podczas tego zadania jestem pod rozkazami pana Masayoshi'ego. - Ukłonił się lekko i nie do końca wiedział co mógłby więcej o sobie powiedzieć. Kapłan ostrzegał, że miejscowi niechętnie przyjęliby "pomoc" od kogoś spoza klanu. Choć przez chwile oszpecony blondyn miał chęć nie ujawniania swojej przynależności. Być może osoby powiązane z morderstwami są wśród zebranych i mogliby chcieć przekupić zwykłego przybłędę. Chwile później członek klanu Nara przystąpił do przedstawiania osób istotnych. Padły dwa nazwiska, które nie pokrywały się z tymi, które wymienił Kapłan podczas pogawędki związanej z witrażami. A zatem można byłoby wysnuć teorię, że ani wójt ani spokrewniony z zabitym nie należeli do rodzin najzamożniejszych. Po krótkim powitaniu została podjęta słuszna decyzja o zejściu z uciążliwego deszczu. Dwójka shinobich prowadzona była do jednego z budynków, a w jego progu Masayoshi odezwał się do Shinichi'ego. - Tak. - Odparł krótko i pozwolił sobie na wymianę spojrzeń. W oczach członka klanu Nara nie ujrzał ostrzeżenia, ani trwogi. Choć Shinichi nie był specjalistą od spojrzeń, wiec mógł się mylić. Budynek bez okien, piwnica, wszystko to uruchomiało podświadomość blondyna skrywającego swoją twarz za maską. Krzyczała ona, że to pułapka, żeby tam nie schodzić. Piwnice, ciasne korytarze i inne temu podobne miejsca ograniczały możliwości bitewne. Shinichi zdusił głosy i szedł w dół schodów czując ziemisty zapach i czując znany chłód podziemi.
Piwnica była spora, miała w sobie klasyczny dla takich miejsc nieład, a na samym środku stół przy którym można byłoby robić obrady. Orszak zbliżył się do blatu na którym leżało zawinięte w tkaniny ciało. Był to rozsądny ruch, na zewnątrz w takim deszczu ciało szybko straciłoby swoja oryginalna postać i ciężko byłoby coś z niego wyczytać. Ciekawe, który z tu zebranych zasugerował takie rozwiązanie. W większości ludzie preferują szybko chować zmarłych, aby nie przywołać żadnych złych duchów czy demonów. Masayoshi polecił opowiedzieć jeszcze raz jak doszło do morderstwa, a strażnikowi oświetlić groteskowo wyglądające zwłoki. Bez wątpienia była to robota kogoś o wielkiej sile, zgadując, że rzeczonego trebusza nie było na miejscu zdarzenia musiała być to osoba znająca sztuki shinobi. Pierwsze myśli powędrowały w stronę technik żywiołowych z których najlepiej Doton pasowałby do opisu sytuacji. - Czy przy stryju znajdowały się na podłodze jakieś większe odłamki kamieni? Jakiekolwiek obiekty nie będące zwykłym wyposażeniem jego komnat? - Spytał choć zgadywał, że nie. Bez pozostawionego gruzu nie mógłby być to więc Doton. Jakiekolwiek inne żywioły również pozostawiłyby ślady. Podczas bitwy o Sogen Shinichi miał wątpliwą przyjemność zobaczenia wiele zwłok w różnych stanach skupienia. Wiedział więc co dzieje się z ludzkim ciałem po starciu z technikami ninja. Taką ranę mogłaby zadać chociażby Ai. Młoda blondynka ożywiająca swoje malunki. Widział jak jej dwie podobizny ludzi masakrują dzikich za pomocą swoich pięści. Zakres technik zdolnych do takiej śmierci więc był duży, ale bez cienia wątpliwości wskazywał na Shinobi'ego. Poza sposobem zabicia pozostawał motyw. Shinobich dało się wynająć, a wynajmowali ich Ci którzy mieli jakiś cel. Czy chłopak dziedziczył po martwym Stryju? Kto w całej tej układance zyskiwał? Wiele pytań na które nie było jeszcze odpowiedzi. Shinichi poprawił maskę i podszedł bliżej śmierdzącego truchła. Spojrzał na tors szukając jakiś specyficznych śladów. Poparzeń, cięć, wzoru wgniecenia. - Czy inne zabójstwa wyglądały podobnie? - Spytał kierując swoją twarz w stronę rządcy, choć odpowiedź na to pytanie również przypuszczał, że znał. Był to pierwszy raz, ponieważ i tu zebrani wiedzieli, że mieli do czynienia po raz pierwszy z Shinobim, dlatego więc posłali po ten sam rodzaj do klanu Nara. Jak wcześniej myśleli, że załatwią sprawę sami, tak teraz wiedzieli, że jest to niemożliwe. Chwile później zaś Shinichi wymownie spojrzał na Masayoshi'ego tak jakby oczekiwał na pytania od lidera dwuosobowej grupy. - Myślę, że powinniśmy tu porozmawiać sami - Szepnął do Masayoshi'ego wpierw dając chwile czasu do namysłu. Cała zbieranina raczej nie pomoże, a istniała szansa, że ktoś z tutaj zebranych maczał w tym palce. Przekazywanie jakichkolwiek informacji byłoby więc nie na miejscu i nalezało zachować szczególną ostrożność.
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 11 paź 2024, o 23:27
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 8:
Boukyaku Shinichi: 7
Minoru: 8
Shinichi wysłuchał całej historii jaką mu przedstawiono i dopiero wtedy wyczuł lekko słodkawy, intensywny zapach dochodzący od zaczynającego proces rozkładu ciała. Nie był to najgorszy zapach jaki zapewne czuł w swoim życiu, lecz mimowolnie spowodował on, że jego żołądek zacisnął się. Sądząc po minach strażników, sami walczyli ze sobą by nie zwrócić zawartości żołądka. Nie otumaniło to jednak naszego bohatera na tyle, by ten nie wydedukował pierwszej teorii co do śmierci denata. A nawet zadał swoje pytanie o odłamkach kamieni, które wskazywałyby na to, że na denacie użyto technik dotonu.
- Wokół miejsca, w którym zawisł na ścianie znajdowały się kawałki kamieni, lecz były to jedynie odpryski ściany. Nie dostrzegliśmy również nic co nie należałoby do stryja. - Zaprzeczył kręcąc przecząco głową. Masayoshi cmoknął kilka razy ustami jakby się nad czymś zastanawiał. Oglądał zwłoki już od kilku, być może kilkunastu minut, lecz jak dotąd nie wysnuł żadnej teorii.
- Proszę powiedzieć, czy mają państwo pomysł jak morderca dostał się do środka i jak opuścił pomieszczenie? - Zapytał w końcu, kierując jednocześnie swój wzrok w kierunku bratanka denata jak i wójta który stał na uboczu. Wójt Iwao pokręcił przecząco głową, co wyraźnie zdziwiło i poirytowało Masayoshiego. Nim jednak zdążył zareagować, odezwał się Aki.
- Przez okno. Stało ono otworem gdy weszliśmy do budynku. Wiatr owiewał nam twarze. Rano odkryliśmy, że wewnętrzna zasuwa została wyłamana. - Głos lekko załamał mu się. Jego wcześniejszy spokój zaczął zanikać i zaczynał wyglądać na coraz bardziej straumatyzowanego.
- Wiał silny wiatr? Zgaduje zatem, że przeciąg pogasił wszystkie świece i było dość ciemno w pomieszczeniu. - Masayoshi wyprostował się nagle i wypowiedział swoje pytanie trochę za szybko, by było tylko nic nie znaczącą uwagą.
- Oh nie, była wtedy pełnia i pokój był bardzo dobrze oświetlony. - Odpowiedział młodzieniec. Przełożony Shinichiego chrząknął jedynie w odpowiedzi, ponownie zamykając się w swoim świecie.
W międzyczasie Shinichi miał chwilę dla siebie by przyjrzeć się dokładniej zwłokom, szukając czegoś co naprowadziłoby go na technikę od której zginął mężczyzna. Jedynymi rannymi częściami ciała była klatka piersiowa i plecy. Choć te drugie nosiły ślady, zapewne, od uderzenia o ścianę. Rana na klatce piersiowej natomiast wyglądała rzeczywiście jakby trafiono go jakimś okrągłym głazem. W samym środku klatki, miejscu gdzie powinien znajdować się mostek, znajdowało się centrum uderzenia. Rozchodząc się na boki, można było dostrzec centryczne kręgi, zupełnie jakby tworzyły one swego rodzaju krater. Gdyby dotknąć ciało w tym miejscu, można by wyczuć że wszystkie żebra są złamane w wielu miejscach. Nigdzie nie było żadnych śladów cięcia, czy spalenia. Przypominało to trochę moment gdy kucharze w karczmach zmiękczali wołowinę za pomocą młotków. Rezolutny Shinichi postanowił dopytać o pozostałe morderstwa i podobieństwa. A swe słowa skierował w kierunku wójta. Ten nie zaczepiany wcześniej, aż podskoczył w miejscu wyrwany z marazmu.
- Tak... W sensie mój przyjaciel będący szefem straży uważa, że morderstwa są ze sobą powiązane, lecz to co widzimy tutaj jest na szczególnym poziomie. Poprzednia ofiara została odnaleziona bez głowy, nasz miejscowy medyk stwierdził, że ucięto ją za pomocą ostrza. Jeszcze wcześniejsze morderstwo było pobiciem ze skutkiem śmiertelnym. A pierwsze które mój przyjaciel podejrzewa, że ma coś wspólnego z tą sprawą, było utopieniem. - Pierwsze słowo jakie wypowiedział mogło wzbudzać jakieś nadzieje, lecz widząc miny zebranych w pomieszczeniu, Iwao szybko poprawił się.
- Czemu zatem nie ma go tutaj?! - Zapytał wymownie Masayoshi, rzucając złowrogie spojrzenia w kierunku wójta, który natychmiast zaczął przepraszać. Dalszą rozmowę przerwał jednak Shinichi, który w skryty sposób zasugerował swemu przełożonemu by rozmówili się na osobności. Masayoshi wpatrywał się przez chwilę w swego podopiecznego, rozważając tą propozycje. W końcu skinął do niego potakująco głową i ruszył w kierunku jednego ze strażników. Odebrał mu jedna z dwóch pochodni i zwrócił się zarówno do Iwao jak i Akiego.
- Proszę sprowadzić swojego przyjaciela. Chętnie usłyszę jego teorie. Panie Jin, proszę przygotować rodzinę. Chciałbym obejrzeć miejsce morderstwa i porozmawiać z innymi członkami rodziny. A teraz proszę dać nam chwilę oddechu. Będziemy używać technik shinobi na denacie by wyciągnąć informacje i państwa obecność mogłaby tylko zaszkodzić całej operacji. - Rozdysponował zadania i wprawnie pozbył się wszystkich postronnych osób. Milczał przez cały czas, do momentu gdy nie usłyszał dźwięku otwieranych i zamykanych drzwi.
- Ten Iwao! Albo maczał w tym palce, albo jest całkowicie niekompetentny. O co chodzi? - Odezwał się, wyraźnie rozeźlony, nim zwrócił się do samego Shinichiego.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 15 paź 2024, o 12:15
Smród ciała, które mimo obniżonej temperatury piwnicy oddawało się zupie rozkładu w najlepsze, uderzał w nozdrza bezustannie. Płytkie oddechy tylko trochę pomagały, ale przez nie co jakiś czas trzeba było nabrać powietrza nieco łapczywiej i to wtedy żołądek skręcało najbardziej. Szczęśliwie nie posilili się przed oględzinami, a jedyna strawa jaka mogłaby zostać cofnięta to suchy prowiant. Drewniana maska lisa również pozwalała nie zdradzać zebranym, że Shinichi wcale nie jest weteranem autopsji, a wręcz jest to jego pierwszy raz. Jasne podczas bitwy wąchało się smród martwych ciał, fekaliów i innych rzeczy, ale bitwy wydarzają się na otwartych terenach, nie zamkniętym ciasnym pomieszczeniu. Smród był niemiłosierny.
Można było poczuć wyższość genetyczną umysłu prawowitego członka klanu Nara i przybłędą jaką był Shinichi. Świetnie wychwycony mały detal, który uszedłby uwadze przeciętnym ludziom. Zaiste okno nie pasowało do zarysowanej wersji wydarzeń, choć dość szybko ta poszlaka została przygaszona. Shinichi natomiast nie zamierzał tak po prostu odpuścić, być może lekki nacisk mógłby odsłonić całun niewiedzy. - Kto zatem zamknął okno i kiedy? - Dopytał jakby okno miało więcej znaczenia niż wbity w ścianę martwy mężczyzna. Otóż w rozumowaniu Shinichi'ego miało. Oszpecony blondyn był wprawnym kłamcą, jego cała egzystencja, imię, wiek, wszystko było wymyślone. Wiedział więc, że dobre kłamstwo to takie które zawiera w sobie prawdę, ale szkopuł tkwił w detalach. Można uzgodnić jedną linie wydarzeń, ale pryz kłamstwie detale nie będą się zgadzać. Czy wiec zapytany ktokolwiek inny z członków rodziny denata o zamkniecie okna odpowiedziałby tak samo? By namierzyć winowajców, należy odkryć pierwsze kłamstwo.
Błękitne oczy skryte w cieniu maski mrużyły się jakby chciały osłonić od epicentrum smrodu. Nie pomagało to wcale, ale odruch pozostawał. Przyczyna zgonu wychodziła poza znane sztuki Shinichi'emu. Mógł być to cios młotem, ręką z dodatkiem eksplozji chakry. Tak samo jak mogło być to jakieś sekretne jutsu znane tylko specyficznemu klanowi. Jedno było pewne, byłą to sprawa kogoś kto umiał operować chakrą. Kryło się za tym kilka pytań, jakby chociaż to, czemu ktoś znający tajniki ninja nie zastosował subtelniejszej śmierci, takiej która nie wskazywałaby na egzekucje shinobi'ego. Czy może sprawca po prostu znał metody shinobich ale nie był jednym z nich. Łatwiej, sprawniej i czyściej byłoby po prostu denata otruć. Udusić we śnie, albo uczynić coś mniej spektakularnego. Czyżby miała być to przestroga? Może denat chciał zwrócić się ze swoimi informacjami do klanu Nara i cała społeczność musiała zostać upominana w sposób jednoznaczny i brutalny? Z rozmyślań wyrwał Shinichi'ego glos wójta, na którego padło spojrzenie zamaskowanego blondyna. Odpowiedź sugerowała dosłownie nic, poza tym, że morderstwa są wykonywane niechlujnie i raczej nie przez jedną osobę. W dodatku mają być brutalne i widoczne. Masayoshi jak zwykle nie zawiódł i prędko spytał o szefa straży. Był podburzony i nie ma się co dziwić. Czemu nie było tu szefa ochrony tej wioski? Czyżby był zajęty czymś bardziej istotnym niż sprawa morderstwa? Może czyszczenie miejsca zdarzenia z jakichkolwiek poszlak było pracą ważniejszą niż oględziny zwłok w akompaniamencie wynajętych shinobich? Puste oskarżenia przeleciały między uszami Shinichi'ego, który nie zamierzał ich wygłaszać publicznie. Błękitne oczy obserwowały odchodzącą gromadę, jakby chciał ocenić ich stan fizyczny. Czy pośród nich był ktokolwiek mogący stawić opór, ktoś o chodzie lekkim jak kot i równie pewnym co tygrys.
Zostali sami, a Shinichi oddalił się od zwłok i ściągnął maskę. Oparł się ramieniem o zimna ścianę i odetchnął z ulgą choć nie dało się uciec od zanieczyszczanego powietrza. Powstrzymał wymioty i założył maskę, po czym obrócił się do swojego kompana. - To sprawka kogoś kto zna jutsu. Nie jestem przekonany czy to musi być ktoś o naszym zawodzie, zważywszy jak wiele śladów pozostawił i jak bardzo widowiskowo pozbawił życia tego mężczyzny. Poza tym ten szef straży, jakie inne zadanie może być ważniejsze niż bycie tutaj? Może właśnie sprząta poszlaki w domu, bo jesteśmy niespodziewanie wcześnie. - Wylał z siebie pierwsze leprze myśli i nagle przerwał przypominając sobie, że nie powinien tak robić. Należało wpierw myśleć później mówić. - Przepraszam. Chciałem zostać we dwoje dlatego, że mamy do czynienia z shinobim. To oznacza, że może sprytnie się kamuflować, albo nawet zmieniać swój wizerunek na kogoś innego. Jesteśmy wrzuceni w ciemność i raczej nie powinniśmy nikomu tutaj ufać. Tym bardziej zostawać samemu, przynajmniej do póki nie wykluczymy pewnych rzeczy. - Powiedział znacznie przyciszonym głosem i spojrzał na zwłoki, a później rozejrzał się po pokoju jakby szukał jakiś sposobów na podsłuchiwanie. - Myślę, że ta śmierć była inna niż te pozostałe. W dodatku przeprowadzono ja w czyjejś sypialni i w sposób brutalny. Tak jakby sprawca nie dbał, że to zobaczymy i będziemy mieli poszlaki. Być może ta śmierć to ostrzeżenie dla reszty - kimkolwiek by nie byli, aby milczeli. Myślę, że teraz każdy z tych co mogliby pomóc nic nie powiedzą bo się boja, że czekać ich będzie taki sam los. - Dodał po chwili zastanowienia i zamilknął dając czas Masayoshi'emu na przetrawienie tego co tu się dzieje i ułożenia jakiegoś planu w głowie. Wzrok Shinichi'ego znów wrócił w kierunku zwłok i przez umysł przeszłą mu eksplozja. Gdyby to on dał znaleźć zwłoki i chciał pokazać, że tubylcy mają się bać to wysadziłby jeszcze tych co przyszli im tu pomoc. Tak, żeby już nie mieli nadziei na lepsze jutro. Podświadomość podsuwała nieprzyjemne pomysły, a Shinichi nie mógł się jej oprzeć i zerknął na ciało jeszcze raz, czy aby nie ma na sobie ukrytych jakiś notek wybuchowych.
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 16 paź 2024, o 00:57
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 9:
Boukyaku Shinichi: 8
Minoru: 9
Pomimo sprzyjających warunków, natury nie można było oszukać. Jeżeli coś nie żyło, to ziemia upominała się o swoje. Można by rzec, że ktoś taki jaki Shinichi, ktoś kto brał udział w największej walnej bitwie od setek lat, bitwie o Kotei, powinien być przyzwyczajony do widoku martwych jak i wszelkich innych bodźców, które im towarzyszą. A jednak, Shinichi walczył ze sobą. A zapach wydawał się mieć wręcz otumaniający wpływ na jego możliwości analizy. Pewnie dlatego pomimo tłumaczeń Kohaku, bratanka denata, Shinichi popełnił błąd i zrozumiał, że okno zostało zamknięte.
- Okno nie było zamknięte. Gdy weszliśmy do komnat wuja, stało ono otwarte na oścież. Nie zwróciliśmy na ten fakt większej uwagi, ponieważ byliśmy bardziej przejęci tym, że nasz członek rodziny wisiał na ścianie, niczym jakaś nieśmieszna dekoracja! - Młodzieniec wyglądał na wyraźnie wzburzonego pytaniem Shinichiego i tym, że musiał się powtarzać. Masayoshi nie zareagował na tą sytuację w żaden sposób, przysłuchując się jedynie rozmowom, jakby od niechcenia.
W końcu zostali sami. Shinichi wreszcie mógł ściągnąć swą maskę, która wydawała się powoli przesiąkać smrodem rozkładu. Zrobił to jednak jedynie na chwilę. Tylko po to by złapać oddech i poczuć zimno, kamiennej ściany. Teraz gdy zostali sami, mógł mówić swobodnie, więc zwrócił się do swego przełożonego, dzieląc się z nim swoimi spostrzeżeniami jak i obawami. Masayoshi zmarszczył brwi, analizując co powiedział mu jego podwładny.
- Tak, sposób morderstwa wydaje się jednoznacznie świadczyć na kogoś posługującego się chakrą. Być może był to ktoś z klanu Jugo. Są znani ze swych nieopanowanych szałów, podczas których są skłonni atakować tak wrogów jak i przyjaciół. Większość z nich dysponuje również ogromną siłą, dzięki umiejętnościom modyfikacji swych ciał. - Zauważył mężczyzna, podchwytując hipotezę Shinichiego, ubierając ją w dodatkowe przypuszczenia.
- Tak, nieobecność człowieka, który wysnuł hipotezę o powiązaniu morderstw, wydaje się podejrzana. Nie wiem, czy zaciera on właśnie jakieś ślady, lecz jest to niewątpliwie podejrzane. - Kontynuował, zgadzając się z przynajmniej częścią kolejnej tezy naszego Doko. Podszedł on do denata i zasłonił go płachtą. Gestem ręki wskazał Shinichiemu by udali się na zewnątrz. Po drodze kontynuowali swą rozmowę.
- Kto wie. Jeśli był to Jugo, to potrafią oni zmieniać swoje kończyny w ostrza. Mógł on zatem odciąć głowę poprzedniego denata. Pobicie również pasuje do stylu mordowania, choć użyto w nim mniejszej siły. - Masayoshi starał się podważyć tezę Shinichiego, jakoby morderstwa nie miały zbyt wiele ze sobą wspólnego.
- Wybacz. Twoja wersja brzmi bardziej prawdopodobnie. Lecz wychodzę z założenia, że muszę przeciwstawić się jej. Najgorszym co moglibyśmy zrobić to wykreślić jakiś trop bez wystarczającej analizy. Jeżeli dowódca straży ma rację, to można by wysnuć wniosek, że morderca z każdą śmiercią staje się coraz bardziej żądny krwi. - Przeprosił, tłumacząc się dlaczego zachował się jak zachował. Sięgnął do jednej ze swych kieszeni i wyciągnął puzderko, w środku którego znajdowała się jakaś maść. Nabrał jej odrobinę i wtarł sobie pod nosem, podając jednocześnie opakowanie Shinichiemu. Maść miała silnie miętowy zapach. Tak silny, że zdawała się całkowicie blokować wszelkie inne zapachy. Można by zapytać, czemu wcześniej nie użyto tak cudownego specyfiku. Masayoshi nie kwapił się jednak z odpowiedzią.
- Wiem, że jesteś temu przeciwny. Ale chciałbym byśmy się rozdzielili. Chcę, żebyś dowiedział się więcej o poprzednich morderstwach. Możesz podpytać pospólstwo, lub też postarać się odnaleźć dowódcę straży. Zakładam, że Iwao nie będzie się śpieszył z przyprowadzeniem go do mnie. Zwłaszcza jeśli masz rację, w tym że ukrywają przed nami prawdę. Ja sam udam się na miejsce zbrodni i wypytam rodzinę denata. - Zatrzymał się tuż przy drzwiach kładąc na nich swoją dłoń. Nim otworzył je, odczekał chwilę by Shinichi mógł podzielić się z nim swoimi ostatnimi uwagami. Potem zamierzał je otworzyć i nic więcej nie mówić o tym co zostało powiedziane miedzy nimi dwoma.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 16 paź 2024, o 13:38
Reakcja na pytanie o pozornie nieistotną kwestię zamykania okna spotkała się z emocjonalnym wybuchem. Być może słusznym, albo mogącym skrywać i ucinać niekomfortowe dopytywanie o szczegóły. Shinichi doskonale zdawał sobie sprawę, że według obecnej wersji wydarzeń okno było otwarte. Silny wiatr zdmuchnął świecie, a księżyc pozwalał na oświetlenie ciała denata. Nie mniej ktoś musiał w końcu stwierdzić "wieje" i zamknąć okno przez które nie można było rozpalić świec i przyjrzeć się zmarłemu. Błękitne oczy o nienaturalnie rozsrożonych źrenicach wylądowały na Masayoshi'm jakby szukały w nim wsparcia, ale ten najwyraźniej nie czuł potrzeby pogłębiania tego tematu. Shinichi skinął tylko lekko głową jakby chciał przeprosić za swój błąd żółtodzioba, lecz nie zraził się do dalszego działania.
Dwójka wysłanników klanu Nara rozmawiała o swoich teoriach w samotności i po chwili opuścili piwnice ciesząc się znacznie mniej śmierdzącym powietrzem. Shinichi po raz pierwszy słyszał o klanu Jugo. Nie mniej ich opis pasowałby do zastałego scenariusza. Być może prawda była znacznie mniej zawiła niż się zdawało na pierwszy rzut oka. Nie było żadnych spisków i podziemnych organizacji, a jedynie oszalały morderca na wolności. Takie sprawy były najgorsze, nie dało się bowiem przewidywać działań szaleńca, ani analizować jego ruchów. Kiedy dotarli do wyjścia z budunku Masayoshi przeprosił za swoją strategię opozycyjną, która bardzo spodobała się Shinichi'emu. Nie znał takiej metody, ale bez wątpienia brzmiała ona na bardzo przydatną. - Proszę nie przepraszać. To zdecydowanie najlepsze podejście. Szczególnie teraz kiedy błądzimy we mgle. Nastawianie się na jedną teorie jest niebezpieczne, bo można być ślepym na pewne poszlaki. - Odpowiedział i przyjął poczęstunek maścią. Uniósł swoją maskę i imitując swojego kolegę po fachu wtarł ją dość skromnie nad górną wargę. Ostry zapach mięty uderzył w nozdrza i odgonił natrętny smród gnicia, który wydawal się zakorzenić już na dobre w nosie Shinichi'ego. Dało to również pobudzającego kopa, zdecydowanie przydatnego w ospałym od ulewy miasteczku. - Mamy nasze wstępne informację i najpewniej masz rację, warto się rozproszyć. Nie mniej martwi mnie ta opcja. Atak mógłby przyjść zewsząd. - Zaczął trochę powątpiewając. Według teorii Shinichi'ego zostali sparowani według umiejętności. Masayoshi zdecydowanie uchodził za mózg operacji, Shinichi więc musiał zostać dołączony jako mięśnie tego mózgu. Błęktne oczy wpatrywały się w starszego nieco mężczyznę jakby chciały odnależć w nim zniaki siły bojowej. - Jako kapitan naszej dwuosobowej drużyny, Ty decydujesz. Więc poddam się Twojej woli. Powiniśmy mieć jakiś sygnał w razie kłopotów, oraz miejsce zbiórki o określonym czasie. - Dodał po chwili namysłu. Nie chciał wchodzić w kompetencję Masayoshi'ego. Zdecydowanie wiedział co robił i nie było to jego pierwsze zadanie. Drzwi otworzyły się i ujawniły ponurą pogodę na zewnątrz. Czas na kolejną przechadzkę po omacku. Tym razem jednak Shinichi planował odnaleźć jakiś tubylców, najlepiej tych podstarzałych - miał bowiem słabość do ludzi starszych, łatwiej było im zaufać i jeszcze łatwiej przyjść z pomocą. Krążac po osadzie w końcu ściągnął swoją maskę i kaptur, starając się utrzymać dwie persony oddzielnie i być może zwieść tych, którzy mogliby traktować jako jednego z przybyłych Nara. Próba dość naiwna, ale kosztowała niewiele.
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 22 paź 2024, o 12:45
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 10:
Boukyaku Shinichi: 9
Minoru: 10
Dwoje detektywów śledczych, oddało się dyskusji, podsumowującej zebrane fakty jak i domysły każdego z nich. Shinichi, pomimo swojego poczucia niższości wobec kogoś takiego jak członek klanu Nara, miał swego rodzaju wpływ na decyzyjność swego przełożonego. Można było rzec, że pracuje się im razem wręcz idealnie. Tylko czy uda im się rozwikłać tą zagadkę?
- Cieszę się, że nie uraziłem cię swymi słowami. Chcę byś wiedział, że jak dotąd jestem zadowolony z twojej roboty. - Wydawało się, że Masayoshi odetchnął z ulgą, słysząc że Shinichi podziela jego podejście do sprawy i nie ma mu za złe tego, że ten storpedował jego przemyślenia.
- Sądzisz, że morderca zaatakuje któregoś z nas? - Członek klanu Nara zatrzymał się nagle, jakby uderzyła go ta myśl. Potarł on swą brodę, zastanawiając się jak powinien uwzględnić tą opcję.
- Zaryzykujmy. Wydaje mi się, że szansa na to jest niewielka. Nic mi nie wiadomo, by ktokolwiek z wioski był shinobi. A jeżeli nawet wynajęli kogoś, to musieliby przekazać tej osobie odpowiednią informację. A nie minęło wystarczająco dużo czasu. - Odepchnął od siebie tą myśl. Nawet jeśli zagrożenie było prawdziwe, mieli jeszcze chwilę, nim będą musieli brać tą sposobność naprawdę pod uwagę. Nic również nie zrobił sobie z tego, że Shinichi wydawał się przypatrywać mu trochę za dużo jak na zwykłą rozmowę. Co więcej, podopieczny Masayoshiego wydawał się rozgrywać całą tą sprawę bardzo bezpiecznie. Zupełnie jakby był z Nara.
- Dobrze. Spotkajmy się w tym samym miejscu co ostatnio. Za około trzy godziny. Udamy się razem do jakiegoś przybytku i wynajmiemy pokój. Będziemy mogli podsumować nasze wspólne osiągnięcia przy strawie i napitku. Co do sygnału… niestety nie posiadam żadnych widowiskowych technik niczym katon. Możemy się umówić, że wyrzucimy kunaia z notką wybuchową w powietrze i zdetonujemy ją. - Zaproponował, choć robił to bardziej by uspokoić Shinichiego. Sam wydawał się nie przejmować tak bardzo jak mężczyzna z nadprogramowymi ustami. W końcu jednak musieli się rozstać.
Deszcz wydawał się zmniejszać swą intensywność. Wciąż jednak ciężko było spotkać kogokolwiek na ulicach tego przeklętego miasteczka. Shinichi pomimo jasno zadeklarowanego zadania, poruszał się dość po omacku, przechadzając się po uliczkach miasteczka, które zapadło się w sen. Szukał osób starszych, lecz ci nie opuszczali miejsc, w których się zaszyli przed deszczem. Na ulicach mógł spotkać co najwyżej jakieś dzieci, które uciekły z domów, mając w nosie deszcz. Lub też kilku nieszczęśliwców, którzy mieli robotę do zrobienia i to, że padało, nie robiło żadnej różnicy. No i byli jeszcze żebracy. Ci, którzy nie mieli domów i nikt by ich nie wpuścił do karczmy, czy innego suchego miejsca. Tak więc, jeżeli Shinichi zamierzał wciąż szukać kogoś starszego, musiał zacząć szukać ich w jakichś suchych miejscach, być może świątyni, albo i jednej z karczm, albo po prostu walić w drzwi budynków mieszkalnych. Lub też zmienić taktykę i wybrać kogoś z tego co miał dostępne.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 23 paź 2024, o 14:01
Deszcz nie wydawał się ustępować, tworząc to nowe błotne torowiska i kałuże. Z dachów leciały strumienie szumiąc nieco wyraźniej niczym małe wodospady. W okolicy nie było zbyt wielu osób i nie było się co dziwić. W taką pogodę tylko Ci co muszą i czarty mogłyby wychylać swoje głowy poza bezpieczne zadaszenia. Przechadzka po miasteczku wcale nie była przyjemna i nie przyniosła wielkich rezultatów. Niestety brak szczegółowego planu, a jedynie dość proste i ogólne zadanie skutkowało w błądzeniu niczym dziecko we mgle. Wchodzenie do tawern i wypytywanie miejscowych nie przyniosłoby pożądanego efektu według Shinichi'ego. Mogłoby to bowiem zwrócić uwagę niechcianych oczu i uszu. Świątynia była już zbadana, a walenie do drzwi obcych było zbyt krzykliwe i niosło za sobą małe prawdopodobieństwo powodzenia. Czasu nie było zbyt wiele, ot kilka godzin przed kolejnym spotkaniem na placu głównym. Nie przyprowadzenie żadnych przydatnych informacji byłoby porażką, na która Shinichi nie chciał sobie pozwolić. Blondyn o oszpeconej twarzy postanowił więc, że odegra role pobożnego podróżnika i spróbuje wspomóc ludzi pracujących w tej ulewie. Plan więc był dość prosty, zgodnie ze wskazówkami kapłana, Shinichi pomógłby prostym ludziom w ich życiowych trudach. Być może trafi akurat na kogoś kto coś mógłby wiedzieć, a jak nie to może kapłan usłyszy dobre słowo o przybłędzie i zechce sam zaciągnąć jakieś pomocy. Opcji przed nosem nie było wiele, a poza nimi Shinichi nie mógł znaleźć niczego innego co mogłoby rzucać cień perspektyw na posuniecie sprawy do przodu. Ruszył więc w stronę grupy osób pracujących najciężej z prostym zamiarem pomocy.
Dłonie z dodatkowymi otworami gębowymi złapały za połacie mokrych rękawów i podciągnęły je znacząco, aby nie pobrudzić, czy poniszczyć swojego stroju wierzchniego. Shinichi nie należał do osób najsilniejszych, ale zdecydowanie nadrabiał swoją wytrzymałością. Nie czekając na to aż zostanie zauważony od razu złapał się co pomocy w zadaniu, które wyglądało na najcięższe. Dopiero wtedy przypuszczał, że pracujący ludzie mogliby oczekiwać choćby kilku słów wyjaśnienia. - Niech będzie pochwalony Hotei! - Zaczął nieco głośniej siląc się na uprzejmy uśmiech, choć jego parszywa gęba nigdy nie wyglądała na przyjazną. Miał rónież nadzieje, że każdy z tubylców jest wyznawcą bóstwa szczęścia i zostanie to odebrane pozytywnie. - Przydałaby się Wam pomoc? Lepiej to skończyć szybko zanim Was całkiem tu zaleje. - Dokończył nieco odpuszczając w swojej dość śmiałej interwencji. Choć tak naprawdę nie spodziewał się odmowy, któż mógłby odmówić pomocy w tak paskudnej sytuacji? Szczególnie, jeśli nie było mowy o żadnej zapłacie!
0 x
Minoru
Posty: 1230 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 paź 2024, o 12:39
Misja A:
“Cena pokoju”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 11:
Boukyaku Shinichi: 10
Minoru: 11
Shinichi był niczym dziecko we mgle. Pomimo kilku bystrych uwag, podczas oględzin ciała, podczas swych solowych misji wydawał się nie mieć pojęcia co powinien robić dalej. Krążył po ulicach, jakby mając nadzieję, że tam odnajdzie swoje odpowiedzi. Problem polegał jednak na tym, że większość mieszkańców znajdowała się w swych ciepłych i suchych domostwach. Wciąż jednak uparcie trzymał się ulicy i postanowił spróbować szczęścia wkupując się w łaski kilku nieszczęśników. Zbliżył się więc do kilku pracujących mężczyzn i jakby nigdy nic zaczął im pomagać.
Było ich trzech. Każdy wyglądał jakby wywodził się z chłopstwa. Wskazywały na to stroje jak i brudne, wychudzone twarze z których można było wyczytać, że wszelkie myśli ulatywały z ich łbów równie szybko, jak się tam pojawiały. Przepychali oni wóz, wypełniony po brzegi porąbanym drewnem. Kierowali się w kierunku jednego z magazynów, umieszczonych w dalszych kręgach. Co ciekawe nie mieli oni konia, co utrudniało im całą robotę. Jeden z mężczyzn, najbardziej postawny, robił więc za zwierzę pociągowe, gdy reszta pchała wóz z całych sił od tyłu. Nie trudno było zgadnąć, że mokra i obłocona droga nie sprzyjała ich zadaniu. Dlatego też pomoc Shinichiego wydawała się wręcz zbawieniem. A jednak, gdy tylko nasz bohater przyłożył swe dłonie do wozu, cała trójka przeniosła na niego swój podejrzliwy wzrok. Jednakże szybka reakcja Shinichiego i zgrywanie człowieka pobożnego, zdawało się uśpić ich czujność.
- Musimy dopchać to do magazynu i rozładować. - Wyjaśnił jeden z mężczyzn. Nie byli zbyt wylewni. Cóż jednak się dziwić, gdy mieli robotę do wykonania, a deszcz lał się im na głowy. Wóz był ciężki, nawet bardzo. Brak konia, czy innego zwierzęcia pociągowego tylko pogarszał sprawę. Na całe szczęście, wyćwiczone ciało Shinichiego było dla nich wystarczającym wsparciem, by dociągnąć wóz do magazynu. Tam mężczyźni mogli odpocząć nim będą musieli rozładować wóz.
- Z nieba nam spadłeś panocku. Naprawdę, gdybyś się nie pojawił jak jakiś duch spod ziemi, to byśmy byli dopiero w połowie drogi. - Mężczyzna przetarł sobie czoło, pozostawiając na nim brudny ślad błota, nim podał ją Shinichiemu, gotów potrząsnąć nią porządnie. Pozostali jego towarzysze zdawali się przytaknąć jego stwierdzeniu.
- To jak, jesteś tym… no, jak mu tam, Symrataninem? - Kontynuował, baczniej przyglądając się swojemu rozmówcy. Najwidoczniej nie wyzbył się całkiem podejrzeń co do jego motywacji.
- Samarytaninem. - Poprawił go jeden z jego kolegów. Tamten machnął ręką jakby od niechcenia, zbywając swego mądralińskiego kumpla.
- Symrataninem, samarytaninem, co za różnica. To jesteś nim, czy szukasz roboty? Bo jeśli szukasz pieniędzy to możemy się podzielić po równo. Płacą nam za taki wóz około 40 ryo, więc jeśli zechcesz to możemy podzielić sumę na czworo. - Dopytywał, proponując współpracę. Podczas składania propozycji, zwrócił się również ku swoim towarzyszom, którzy w pierwszej chwili wydawali się zaskoczeni tym, że ich kompan chce wkręcić kogoś na czwartego, lecz bardzo szybko przytaknęli mu z uśmiechami.
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Boukyaku Shinichi
Posty: 243 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 27
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Czarny płaszcz - Maska lisa przypięta przy pasku - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 4 lis 2024, o 16:35
Nieustępliwy deszcz zalewał trójkę biednych mężczyzn próbujących przepchać wyładowany wóz drewnem przez strugi błota. Zdanie nie należało ani do prostych ani do przyjemnych. Zgadywać można było, że należeli oni do najbiedniejszej grupy społecznej. Z reguły tacy "prostaczkowie" trzymali się z dala od jakiekolwiek problemów. Woleli nie wiedzieć co dzieje się dookoła, szczególnie jeśli niosło to za sobą śmierć. Blondyn nie miał jednak więcej opcji na horyzoncie. Przystąpił więc do pomocy, która początkowo została odebrana nieufnie, ale kto w takim deszczu mógłby sobie pozwolić na wybrzydzanie? Dodatkowa para krzepkich rąk nie mogła zaszkodzić.
Magazyn, który powoli wyłaniał się spoza całunu deszczu przywitany był ochoczo przez wszystkich. Nawet Shinichi chętnie zszedłby z deszczu choćby na moment. Koła wozu stanęły zatapiając się nieco w przemoczone podłoże, a blondyn pozorując większe zmęczenie niżeli odczuwał faktyczne, zaczął dyszeć i szukać dachu pod którym mógłby się osłonić nim przystąpią do rozładunku. Jeden z mężczyzn, który mógłby uchodzić za lidera tej małej grupy wyciągnął swoją brudną rękę w kierunku Shinichi'ego, a bez wahania ścisnął ja mocno i potrząsnął. Zdecydowanie nie lubił dotykać nieczystych rzeczy swoimi dodatkowymi ustami, ale misja wymagała pewnych poświęceń. Lider kontynuował swój wywód, który już na początku został poprawiony przez innego z mężczyzn. Błękitne oczy przeskoczyły na chłopa. Jeden z nich wydawał się być nieco bardziej edukowany, a tacy ludzie mają większą skłonność do analizowania otoczenia i interesowania się przyszłością. Prawdopodobnie z całej tej grupy to właśnie on mógłby coś wiedzieć. - Dla mnie bez różnicy, bo nim nie jestem. - Zaśmiał się starając się zabrzmieć rubasznie i wrócił spojrzeniem na swojego rozmówcę. - Szukam nagrody, ale u bogów. Więc możecie podzielić na czworo, a po groszu ofiarować bogom w ofierze za moją skromną osobę. - Uśmiechnął się w sposób interesowny, niemal jak szarlatan. Łatwiej było zaufać komuś kogo motywy się zna i można się do nich łatwo odnieść. Osoby bezinteresowne zwykle po prostu ukrywają swoje profity, a tego nie lubił nikt. - Dużo stratni nie będziecie, a szybciej Wam pójdzie. Ja zaś zyskam przychylność i każdy z nas będzie zadowolony. - Dodał i wyciągnął rękę do każdego po kolei, aby dobić targu. Z pracą powinni uwinąć się przed czasem zbiorki na głównym placu, a do tego momentu może uda mu się wyciągnąć jakieś informacje w czasie przerwy między pchaniem wozu, a targaniem drewna do magazynu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości