Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Ookami
Posty: 181 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja zawieszona na szyi, Kabura na broń na prawym udzie, torba przy pasie po lewej stronie, Manierka przy pasie, ręce obwiązane 30 metrami bandaża, zielono-brązowy płaszcz, metalowa maska wilka, duża torba u podstawy pleców.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami2137
Post
autor: Ookami » 4 gru 2025, o 02:04
"Drogówka"
Misja C
Kolejka 6/14 (Ookami - 6,Kori - 5)
Wyrwałeś się z uścisku starucha beż żadnego problemu, a ten padł plackiem na śnieg. I to twarzą do ziemi. Widok był dość żałosny, ale czego oczekiwać od osoby, którą dosłownie chwilę temu zbombardowano? Ewidentnie chciał coś jeszcze powiedzieć, ale osiągnął swój limit i zasnął. Oby tylko nie snem wiecznym.
Mimo jego gburowatego, aroganckiego zachowania ściągnąłeś go ze śniegu i nakryłeś sporą warstwą tkanin. Być może przeżyje, jeśli po uporaniu się ze zbójcą wrócisz po niego i zabierzesz do osady. Chociaż to zależało tylko i wyłącznie od ciebie i tego czy zechcesz w ogóle po niego wrócić.
Śnieg drobno padając powoli, bo powoli zaczął przysłaniać zostawione w nim ślady. Jednak nie na tyle, by uniemożliwić chłopakowi podjęcie tropu. Biegł za nimi mniej więcej pięć minut, zanim ślady urwały się pomiędzy drzewami. Zupełnie jakby wyparował. Tuż za ostatnimi śladami butów znajdowała się nieznacznie wyższa linia śniegu, a krok dalej jakieś zawiniątko upuszczone w śnieg. Poza tym absolutny brak innych tropów na ten moment.
Być może jeszcze jakieś się tu czaiły, jednak odkrycie ich wymagało przeczesanie okolicy wprawnym okiem. Kogokolwiek gonił, zacierał za sobą ślady.
0 x
Kori
Posty: 38 Rejestracja: 3 wrz 2025, o 12:46
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Biała szata - Czarne haori bez rękawów - Wysoki buty
Widoczny ekwipunek: Brak.
Link do KP: viewtopic.php?p=229655#p229655
Post
autor: Kori » 4 gru 2025, o 21:52
Kori ruszył śladami, które miały zaprowadzić go bandyty odpowiedzialnego za ostatnie napady. Wiedział, że spadający śnieg może szybko pokrzyżować jego szyki, dlatego nie zatrzymywał się nawet na chwilę. W ciągłym biegu zastanawiał się, dlaczego ludzie dopuszczali się podobnych czynów i co można było uczynić by na stałe temu zaradzić. Wojownik z klanu Nara znalazł się wreszcie w leśnych zaroślach, do których prowadził dotychczasowy trop. Chłopak spokojnie przyklęknął na kolanie, w miejscu, gdzie urywał się ostatni ślad… Nie miał pojęcia dokąd mógł udać się napastnik, jednak coś innego zwróciło teraz jego uwagę. Nieco dalej w śniegu leżało jakieś zawiniątko, jednak ciężko było stwierdzić, co to takiego. Dzieciak pchany naturalną ciekawością chciał sprawdzić, co to takiego, jednak instynkt podpowiadał by nie dotykać nieznanych rzeczy… Zwłaszcza takich, które mogły być zastawioną pułapką. Chłopak odszedł kawałek dalej, po czym cisnął jednym z kunai prosto w paczkę. Jeśli tamten posługiwał się notkami wybuchowymi, to równie dobrze mógł całą tę zgubę zamienić w śmiercionośny pocisk czekający na naiwnego znalazcę. Jeśli nic nie stało się ze znaleziskiem, Kori ostrożnie podszedł do niego obchodząc ostrożnie cel rzutu. Miał szczęście, że jego wyszkolenie z pewnością da mu odrobinę więcej czasu na reakcję, więc nawet w przypadku pomyłki jakoś się wykaraska… Jeśli paczka w żaden sposób nie dala o sobie znać Kori mial zamiar ją obejść po czym ruszyć dalej w stronę, która prowadziła za zgubioną przesyłką… Starał sie uważać na wszelkie nieqidoczne elementy, ktore w sniegu mogły łatwo zlać się z tłem... Przeciwnik nie mógł odejść daleko.
0 x
"Kontroluję chaos chłodem i opanowaniem. Tam, gdzie inni płoną gniewem, ja zachowuję jasność umysłu i precyzję ataku. Moja determinacja jest mroźna i ostateczna. To jest moje nindō!"
Ookami
Posty: 181 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja zawieszona na szyi, Kabura na broń na prawym udzie, torba przy pasie po lewej stronie, Manierka przy pasie, ręce obwiązane 30 metrami bandaża, zielono-brązowy płaszcz, metalowa maska wilka, duża torba u podstawy pleców.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami2137
Post
autor: Ookami » 4 gru 2025, o 23:20
"Drogówka"
Misja C
Kolejka 7/14 (Ookami - 7,Kori - 6)
Kunai świsnął w powietrzu uderzając w woreczek. Ku rozczarowaniu każdego, nic się nie stało. Żadnych eksplozji bądź podobnych reakcji od biednego woreczka. No, może poza charakterystycznym dźwiękiem pękanego szkła. Kori był ostrożny. I słusznie patrząc na to, jak nagle ślady się urywały. Śmierdziało oczywistą pułapką na kilometr. Kto by się na to nabrał? No, chyba że miało to tak tylko wyglądać i kupić poszukiwanemu nieco więcej czasu. Obchodząc paczuszkę z odległości dookoła Kori mógł z łatwością dostrzec dwie notki u podstaw drzew, które były połączone drutem. Drut ten znikał w zaspie śnieżnej, którą w normalnych warunkach musiałaby przekroczyć osoba zmierzająca z twojego kierunku i chcąca zbadać woreczek. Do tego co jakiś czas Kori czuł w dłoniach fale nagłego, pulsującego zimna, które pojawiało się i znikało. Zdecydowanie nie było to coś naturalnego. Nawet jak na tę porę roku.
Jeśli Kori rozglądał się po okolicy poza pułapką w zaspie mógł dostrzeć nad sobą kilka nadłamanych gałązek drzew w trzech różnych miejscach. Naprzeciwko śladów butów, na lewo od nich i na prawo od nich. Wytyczone zostały tym samym trzy ścieżki, którymi mógł uciec przeciwnik. Jedna - prawdopodobnie - prawdziwa, dwie fałszywe. Na pniu drzewa na prawo od śladów, dość nisko widziałeś ślad po uderzeniu kunaia i nieco brudnego śniegu. Jeśli wspiąłeś się wyżej mogłeś zauważyć nieco więcej szczegółów. Na grubszej gałęzi naprzeciwko śladów butów, mogłeś dostrzec ślad buta, którego śnieg nie zdążył jeszcze zasypać. Ten odcisk był skierowany w lewo, gdyby patrzeć z perspektywy śladów na ziemii. Jeśli zbadałeś na tej wysokości również grubą gałąź po lewej, znalazłeś kolejne odbicie buta. Tym razem skierowane z powrotem na gałąź naprzeciw śladów. Z tej perspektywy mogłeś dostrzec w tamtejszej okolicy kolejny ślac w drewnie po wbiciu kunaia. A za nim serię kolejnych. Brakowało jednak brudnego śniegu, który zostawiałyby jego buty. Więc teraz pytanie. W którą stronę się udasz? Co zrobisz z uczuciem chłodu w dłoniach?
0 x
Kori
Posty: 38 Rejestracja: 3 wrz 2025, o 12:46
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Biała szata - Czarne haori bez rękawów - Wysoki buty
Widoczny ekwipunek: Brak.
Link do KP: viewtopic.php?p=229655#p229655
Post
autor: Kori » 5 gru 2025, o 09:12
Kori zbadał dokładnie cały teren, jednak nie tak dokładnie by tracić cenne minuty, w których oponent mógł dawno zmyć się z lasu. Jak się okazało tuż za paczką ze strony, z której nadszedł wcześniej, znalazł notki wybuchowe połączone przy pomocy praktycznie niewidzialnej żyłki. Kori ostrożnie wyciągnął kunai z paczki pozostawionej w śniegu, po czym pozbył się pułapki, tak by nikt inny w nią nie wszedł. Chciał aktywować ją, jak gdyby ofiara się złapała, tak by dać poszukiwanemu złudną nadzieję. Dzieciak bez nazwiska wiedział, że tamten czeka na wystrzał, a jeśli się go doczeka jego własna pewność siebie może wziąć górę nad rozsądkiem. Dzieciak poczekał, aż dym opadnie, po czym ruszył w stronę, którą wskazywały ślady. Jak się okazało tutaj napotkał kolejny problem, którym było doświadczenie bandyty. Człowiek, którego poszukiwał Kori pozostawił w śniegu trzy odciski śladów, które z pewnością miały dać mu jeszcze więcej czasu na ucieczkę. Białowłosy zaklął pod nosem, starając się odrzucić te, które wydawały się najbardziej sztuczne. Mimo że nie posiadał wyszkolenia w zakresie tropienia, to starał się tutaj pokierować zdrowym rozsądkiem i odrobiną szczęścia. Jego dłonie w pewnym momencie stały się lodowate, jak gdyby przez długi czas trzymał je w śniegu. Chłopak uniósł blade ręce w górę, jednak nie było na nich widać śladów odmrożenia… Dzieciak z Yokukage dłuższą chwilę zastanawiał się nad tym, co mogło powodować podobny efekt, zanim na dobre nie przypomniał sobie o bieżącym zadaniu…
– Później się tym zajmę… Teraz trzeba znaleźć tego podpalacza iluzjonistę – Chłopak ostatni raz, obserwując otoczenie z gałęzi, na której stanął, wybrał te ze śladów, na których widać było brud dziwnie niepasujący do pozostałych. Jeśli trop okaże się fałszywy, to będzie musiał wrócić do punktu wyjścia i zacząć wszystko od nowa… Czas uciekał, a jemu powoli kończyły się pomysły.
0 x
"Kontroluję chaos chłodem i opanowaniem. Tam, gdzie inni płoną gniewem, ja zachowuję jasność umysłu i precyzję ataku. Moja determinacja jest mroźna i ostateczna. To jest moje nindō!"
Ookami
Posty: 181 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja zawieszona na szyi, Kabura na broń na prawym udzie, torba przy pasie po lewej stronie, Manierka przy pasie, ręce obwiązane 30 metrami bandaża, zielono-brązowy płaszcz, metalowa maska wilka, duża torba u podstawy pleców.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami2137
Post
autor: Ookami » 8 gru 2025, o 04:44
"Drogówka"
Misja C
Kolejka 8/14 (Ookami - 8, Kori - 7)
Zgodnie z prrzewidywaniami chłopaka, pułapka wybuchła kiedy tylko kunai przerwał drut. Huk poszedł echem po raz kolejny, co ponownie zmusiło okoliczne ptactwo do wzbicia się w powietrze. Wyraźnie niezadowolone zaczęło krakać i uciekać z dala. Podstawy drzew zostały zniszczcocne, przez co te runęły na ziemię. A przynajmniej runęłyby, gdyby nie fakt, że te zdołały się zablokować o inne drzewa. Śnieg pokrywadjący ich gałęzie runął przesypując bezużyteczne na ten moment ślady na ziemi oraz te odbite na grubszych gałęziach drzew. Spora część zleciała również na samego chłopaka, który poczuł falę zimna na całym ciele, które osiągnęło apogeum w koniuszkach jego palców. Te bowiem pokryły się lodem. Bardzo cienką warstwą.
Należałoby też się zastanowić w jakim celu została zastawiona owa pułapka. Spowolnienie pościgu, zatarcie śladów, a może i likwidacja pechowca który ją aktywował. W każdym razie shinobi, którego ścigał Kori nie zawrócił by sprawdzić kto wlazł w wybuchowe notki. Za to prawdopodobnie zwolnił i mniej się spieszył. Zwłaszcza że miał przy sobie obciążenie zabrane z wozu. A może jednak był już na takim podwyższeniu, by móc sprawdzić kto się napatoczył? Tak czy inaczej. Dogonienie go było kwestią czasu. I pewnie osiągnąłby to szybciej, gdyby wybrał poprawny kierunek. Zmierzając wybraną ścieżką, bardzo szybko natrafił na wyjście z lasu na trakt. Dalej za nim były pola. Na ziemi żadnego śladu butów, a śnieg nie padał na tyle intensywnie by je zasypać tak szybko. Musiał się cofnąć i wybrać inny kierunek. Pozostały dwie ścieżki. Jedna na lewo wytyczona znajdującymi się na boku śladami w drzewach po wbitych kunaiach, oraz druga, na wprost, która na ten moment kończyła się jedynie ułamaną gałęzią i obecnie zasypanym śladem buta.
Ukryty tekst
0 x
Kori
Posty: 38 Rejestracja: 3 wrz 2025, o 12:46
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Biała szata - Czarne haori bez rękawów - Wysoki buty
Widoczny ekwipunek: Brak.
Link do KP: viewtopic.php?p=229655#p229655
Post
autor: Kori » 8 gru 2025, o 14:09
Plan Koriego nie do końca był przemyślany, jednak nikt nie mówił, że chłopak jest jakimś wybitnym strategiem. Robił to, co podpowiadał mu instynkt, nie bacząc na konsekwencje swej drogi. Kaszląc głośno zakrył twarz rękawem, starając się rozwiać dym wolną dłonią. Dumny z siebie, że sam przeżył swój kolejny genialny pomysł ruszył dalej, licząc, że jego przeciwnik znajduje się za kolejnym drzewem. Niestety tak się nie stało, a on oczywiście wybrał zły kierunek, lądując wreszcie w szczerym polu. Kori założył ramiona za głowę, po czym westchnął głośno wracając z powrotem do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło… Miał trzy drogi do wyboru, a znając jego szczęście ostatni wybór okaże się właściwy. Nie mając innych możliwości spojrzał na ślady kunaia na drzewach, po czym ruszył ich tropem w stronę nieznanego…
– Dlaczego ja zawsze muszę mieć pod górkę – Powiedział smutno, starając się rozgrzać dłonie, które wydawały się, jakby zrobione z kostek lodu… Coś tu definitywnie było nie tak, po całej tej misji trzeba by udać się do jakiegoś szamana, czy coś. Chłopak ostatni raz westchnął głośno, po czym ruszył przed siebie, nucąc pod nosem cichą melodię… Nie miał pojęcia, skąd ją znał, jednak całkiem przyjemnie było słuchać czegoś innego niż skrzypiącego śniegu pod podeszwą własnego buta.
0 x
"Kontroluję chaos chłodem i opanowaniem. Tam, gdzie inni płoną gniewem, ja zachowuję jasność umysłu i precyzję ataku. Moja determinacja jest mroźna i ostateczna. To jest moje nindō!"
Ookami
Posty: 181 Rejestracja: 28 cze 2023, o 10:45
Wiek postaci: 15
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: przeciętny wzrost, oczy w wiśniowym kolorze, białe włosy związane w kucyk z czarnymi pasemkami.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Ninja zawieszona na szyi, Kabura na broń na prawym udzie, torba przy pasie po lewej stronie, Manierka przy pasie, ręce obwiązane 30 metrami bandaża, zielono-brązowy płaszcz, metalowa maska wilka, duża torba u podstawy pleców.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11188&p=209636#p209636
GG/Discord: Ookami2137
Post
autor: Ookami » 10 gru 2025, o 09:39
0 x
Kori
Posty: 38 Rejestracja: 3 wrz 2025, o 12:46
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Biała szata - Czarne haori bez rękawów - Wysoki buty
Widoczny ekwipunek: Brak.
Link do KP: viewtopic.php?p=229655#p229655
Post
autor: Kori » 18 gru 2025, o 00:13
Kori jadł podstawiony mu posiłek z pełnym apetytem, odzywając się tylko wtedy, gdy ktoś go o to poprosił. Gdy Takashi zaczął udzielać swoich odpowiedzi, dzieciak z klanu Yuki słuchał uważnie tego, co tamten miał do powiedzenia. Nigdy nie spotkał kogoś, takiego jak Jinchuriki, więc starał się dobrze wszystko zapamiętać. Takashi miał dużo, ciekawszy pomysł na siebie niż białowłosa znajda. Jego planem było stworzenie pokojowej organizacji, która miała naprawić ten świat… Dość zaskakujący pomysł, ale jak najbardziej pasujący do kogoś, kto miał uchodzić za bohatera. Gdy wreszcie wszyscy dokończyli swoje śniadanie gospodarz zapytał jak smakowało.
– Wszystko było przepyszne Takashi-sama – Kori z zadowoleniem wstał od stołu, po czym ruszył za wszystkimi w stronę drzwi wyjściowych. Chłopak nie przerwyał rozmowy między Ayą i Takashim, gdy ta zaczęła na przemian zasypywać go kolejnymi pytaniami. Właściwie Kori też był ciekaw, jak to jest być postawionym w takiej sytuacji, chociaż na jego oko to Nara był sam sobie winny. Wystąpienie przeciwko własnej rodzinie było czynem, którego nie można było lekceważyć. Białowłosy prychnął pod nosem, po czym odwrócił swój wzrok w stronę przewodniczki.
– Nigdy w życiu nie spotkałem się z niczym, co mogło, chociaż stać przy Yokaiu… Dla mnie to były jedynie opowieści, którymi bogate snoby straszyły gości przy wieczornych posiadówkach – Kori uśmiechnął się szeroko, nie zdradzając jednak nic więcej ze swej przeszłości. To, kim był i czego musiał dokonać, żeby się tutaj znaleźć, było dużo ważniejsze niż akceptacja kilku gości, na których nawet mu nie zależało. Yuki założył ręce za plecy, po czym pomaszerował za innymi, zatracając się na chwilę we własnych wspomnieniach. Mimo że wciąż był młody, to przetrwał więcej niż niejedna osoba w sędziwym wieku. Kori ponownie prychnął głośno, starając się nie zwracać uwagi na ludzi, którzy zaczęli wytykać Takashiego palcami. Najwidoczniej jego sława w tej osadzie nie była tylko czczymi plotkami. Kori nie komentował tego w żaden sposób, nieszczególnie, zajmując sobie głowy podonymi bzdurami. Wszystko w co ci ludzie wierzyli było ulotne jak pory roku… Dopiero gdy jego drogę zastąpił piękny piesio, chłopak szybko upadł na kolana, rzucając się na zwierzaka jak psychopata na swoją ofiarę.
– AAAAA, KTO JEST TAKIM PIĘKNYM PIESECZKIEM CIASTECZKIEM! – Krzyknął w jego stronę, mierzwiąc sierść stworzenia na karku. Świat w tej chwili mógłby nawet spłonąć, gdy Kori został wybrany przez jedyne stworzenie, które okazywało swą miłość szczerze i bez ukrytych pobudek. A masz panie Jinchuriki.
0 x
"Kontroluję chaos chłodem i opanowaniem. Tam, gdzie inni płoną gniewem, ja zachowuję jasność umysłu i precyzję ataku. Moja determinacja jest mroźna i ostateczna. To jest moje nindō!"
Takashi
Posty: 1266 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 18 gru 2025, o 13:07
<- Z: Prastary Las, Midori, Yokukage, Domy mieszkalne, Dom Takashiego <-
P o posiłku wszystkie brudne naczynia zostały pozmywane, a pomieszczenie, które nazwać można było aneksem kuchennym połączonym z jadalnią, pozmywane. Tym oto sposobem wcześniej zachowany porządek został przywrócony, a kiedy Takashi wraz z załogą wykona przydzieloną misję, będzie mógł wrócić do czystego, zadbanego domu i cieszyć się komfortem własnych czterech ścian. Na razie jednak należało się skoncentrować na czymś innym, czyli na zadaniu powiązanym z mitycznym bytem, jakim był yokai. Gdy tylko trójka shinobich opuściła przybytek jinchurikiego, a ten przekręcił klucz w drzwiach, zamykając je, Aya wytoczyła następną salwę pytań, tym razem były one personalne. Bohater chwilę zastanowił się nad odpowiedzią, gdy zaczęli wędrówkę.
- Jak miałbym być szczery... to naprawdę wspaniałe uczucie. Cieszę się, że w końcu dostałem taką szansę i nie zamierzam jej zmarnować. - to, co mówił, płynęło nie tylko prosto z serca, ale również prosto z głowy.
Kilka miesięcy spędzonych w zamknięciu przyprawić mogło o złe samopoczucie. Na szczęście jemu aż tak bardzo nie doskwierała samotność, miał przecież cykliczne odwiedziny różowowłosej, poza nimi musiał też trenować ciało, to również pozwalało umysłowi na wyciszenie i opanowanie w tak kryzysowej sytuacji. Gdyby miał tylko siedzieć na - za przeproszeniem - czterech literach, wiele dobrego by z tego nie wyszło. Choć w zaistniałej sytuacji była jedna rzecz, która wywoływała u niego ogromne cierpienie. Tęsknota. Za nim.
- Ciężko to do czegokolwiek przyrównać, ale aż tak źle nie było, nie przesadzajmy. Mogłem wychodzić do ogródka, no i widywałem się z tobą, co znacząco polepszało moją sytuację. Gdybym był zamknięty w jakimś kompletnie odizolowanym miejscu i miał zakaz widywania się z kimkolwiek, wtedy byłoby dużo gorzej. Mój przypadek nie był taki zły, naprawdę. - dodał jeszcze coś po chwili. - Ale cieszę się, że to już koniec.
Był naprawdę podekscytowany. Nie dość, że czekała go wyprawa w nieznane, to jeszcze z zupełnie obcymi ludźmi. Jakby na to nie patrzeć, Aya była dla niego cały czas niewiadomą. Może i spotkali się wiele razy, ale nigdy nie prowadzili tak długich rozmów, jak dzisiaj. W dodatku nigdy wcześniej nie walczyli u swojego boku, a tak przecież najlepiej poznają się wojownicy. Kori z kolei był dla niego kimś zupełnie obcym, dopiero się go uczył. I chociaż cała eskapada bliźniaczo przypominała mu misje z przeszłości, starał się odganiać wszelkie tego typu myśli, by nie popaść w depresyjny nastrój. Choć momentami widział wspomnienia z minionych wydarzeń. Musiał odwracać wzrok, ignorując sylwetkę Minamoto tłumaczącego następne zlecenie oraz postać Reia spacerującego nonszalancko obok nich i nucącego swoją piosenkę pod nosem. Na chwilę uśmiechnął się, zagłębiając się zbyt długo w tych obrazach, pokiwał parę razy głową, otrząsając się, bo właśnie wtedy padło pytanie o jedno z potencjalnych zagrożeń na ich misji - yokaie. Pierwszy odpowiedział białowłosy.
- Ja tak samo. - odpowiedział. - Czytałem o nich trochę i słyszałem opowieści, ale sam jeszcze nigdy żadnego nie spotkałem.
Nie musieli odbijać piłeczki i kierować tego samego pytania do przewodniczki. Dziewczyna była wylewna, sama opowiedziała o swoich doświadczeniach z yokaiami, także chłopcy mogli odetchnąć z ulgą. Nawet, jeśli oni mieliby sobie nie poradzić, ona na pewno ich wesprze.
Kiedy przechodzili przez centralną część Yokukage i kierowali się do bramy, spojrzenia mieszkańców wioski spotykały się często ze spojrzeniem Takashiego. Bohater czuł na sobie wzrok innych, widział palce, które wytykały go i śledziły każdy jego ruch. Ludzie wiedzieli. Rozmawiali o nim, plotkowali, czyli wyglądało na to, że już nie tylko ci wyżej postawieni rangą wiedzieli o jego przypadłości, teraz nawet wśród cywili krążyły historie o mieszkającym wśród nich jinchurikim. Ciekawe, kto się wygadał, czy to któryś ze strażników, czy może jakiś członek rady. Mniejsza. Mina bohatera wskazywała niezadowolenie, ułożona była w krzywy grymas wymieszany ze smutkiem. I pewnie tak by zostało, gdyby nie fakt, że ktoś obok niego bawił się znakomicie z jakimś uroczym pieskiem. Kori głaskał jakiegoś pięknego czworonoga, który przypałętał się do niego i zaczął go obwąchiwać. Machał przy tym ogonkiem, więc wyglądał na zadowolonego, tak samo jak głaskający go nastolatek. W którymś momencie chłopak spojrzał się na bohatera i uśmiechnął z przekąsem. To już druga sytuacja, w której pokazał, że nie jest wcale milutkim dzieciakiem, a złośliwym nastolatkiem. Takashi zwolnił. Starał się ukrywać zazdrość, ale ciężko mu to wychodziło, dlatego trzymał się z tyłu. Choć jego mina jasno wskazywała jego samopoczucie.
No i szedł tak z tyłu, z tym swoim specyficznym wzrokiem, starając się ukryć zazdrość. Przecież to on mówił o tym, że chciałby mieć kiedyś psa! I zamiast tego pies przypałętał się do Koriego, zamiast do niego. Żeby było mało - on został dodatkowo wytknięty palcami, jakby tego było mało. Życie jest niesprawiedliwe, ale trzeba było się z tym pogodzić. Zagryźć zęby i wziąć kilka głębokich wdechów. Na razie na uboczu.
- Gnojek jeszcze tego pożałuje. - myślał, patrząc mu na plecy.
Mina Takashiego
0 x
Zakata
Posty: 768 Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 15
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
Link do KP: viewtopic.php?t=11244
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi
Post
autor: Zakata » 18 gru 2025, o 19:27
Omnadrenowe rycerze
Wyprawa B - Takashi & Kori
Posty
Zakata 4
Takashi 3
Kori 3
Kto by się spodziewał, że pierwszy wasz mały konflikt będzie spowodowany bezpańskim, trochę śmierdzącym i brudnym psem. Jednak to nie przeszkadzało Koriemu w zabawie z czworonogiem. Tym bardziej, że pies nie był brzydki, bardziej zaniedbany. - Ten pies nikogo nigdy nie lubił, często tu bywał... Musisz być specjalny, że wybrał akurat ciebie haha... - Zażartowała Aya.
Następne dwie trzy godziny spędziliście na podróży do wioski rybackiej, rozmowa się jakoś kleiła, zapoznaliście się lepiej to był dla was idealny moment byście sami ze sobą zainicjowali rozmowę o ile po po sytuacji z psem byliście jeszcze tym zainterowani. Takashi mógł co jakiś czas dostrzec nienaturalnie poruszające się liście w koronach drzew? Co to było czyżby owe yokaie? Czyżby ktoś was obserwował?
Cały czas podczas podróży towarzyszył wam niezawodny psiak, który upatrzył sobie Koriego jako swojego przewodnika, ale wyglądał na przekupnego i można było rywalizować o jego względy.
Doszliście finalnie do wioski rybackiej, na wejściu już czekał na was pewnie staruszek. - O w końcu jesteście ile można czekać na shinobi z wioski. - Uśmiechnął się, będąc lekko niesympatyczny w słowach jak to mają w zwyczaju typowe stare dziady. - Ayakohira, Takashi, ten piesek i Kori przysłani z wioski... Mieliśmy się zająć jakimiś yokaiami, jak wygląda sytuacja? Gdzie mamy się udać? - Od razu nie bawiła się w szczegóły, konkret, szybka akcja, przecież jeżeli to co mówiła wcześniej jest prawdą miała niedługo iść na "urlop"... Więc nic dziwnego, że chciała to odbębnić jak najszybciej.
- Już dzisiaj nic nie zdziałacie, jest późny wieczór, te bestie wychodzą rano jak zajmujemy się rybami, jezioro jest ogromne ale utrzymanie populacji sandacza, okonia czy węgorzy i ich połów wymaga masę roboty, te bestie mocno nam utrudniają pracę. Często nawet porywają pojedyncze osoby i ich nie widujemy. Do samej wioski się nie zapuszczają, przysłali do nas już kilku śmiałków ale jak tylko zapuszczali się na drugą stronę jeziora to uciekali przerażeni albo nie wracali. Z tego co opowiadali to tylko suitonem można z nimi walczyć. Zrobiły sobie skubane ponoć jakieś gniazdo co ciężko czymkolwiek innym je wyplenić. - Opowiedział dziadek więcej. - Emm... Czyli nie potrzebnie się spieszyliśmy bo i tak z rana dopiero zadziałamy? - Dopytała Aya.
- Tak jest, jedyne co wam możemy zaoferować, to strawę w karczmie niedaleko, dzisiaj ma być wieczór z muzyką to może się skusicie tam na nocleg i odrobinę wytchnienia. - Zaproponował dziadek.
Ayakohira - Klik!
Dziadek
0 x
Kori
Posty: 38 Rejestracja: 3 wrz 2025, o 12:46
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Biała szata - Czarne haori bez rękawów - Wysoki buty
Widoczny ekwipunek: Brak.
Link do KP: viewtopic.php?p=229655#p229655
Post
autor: Kori » 19 gru 2025, o 01:01
Kori przez dłuższą chwilę bawił się z nowym przyjacielem, zapominając, że właściwie to brał udział w ważnym zadaniu. Gdy jego rozsądek wrócił wreszcie na właściwie tory dzieciak uniósł głowę, zauważając, jak Takashi z zazdrością patrzy na jego nowego kompana. Doskonale pamiętał, że tamten wspomniał o psie jako wymarzonym zwierzęciu… A w domu psa widać nie było. Kori z dumą wypiął pierś, po czym przemówił do czworonoga z pełną powagą.
– Idziemy Jimbo – Po czym ruszył za resztą, licząc, że piesek zrobił to samo. Wojownik z klanu Nara starał się trzymać na uboczu, obserwując wszystko, co mogło stanowić potencjalne zagrożenie. Czas mijał im szybko, a gdy tak szli Kori starał się nauczyć nowego kompana aportowania. Z początku szło mu to dość opornie, jednak Jimbo był wyjątkowo zdolny i na pewno się tego nauczył. Teraz ten cały Takashi może jeszcze bardziej zazdrościć, że to Koriego, a nie jego wybrało przeznaczenie. Białowłosy sam nie wiedział, co tak bardzo wkurzyło go w Narze. Jednak z pewnością miało to związek z ucieczką i rozpoznawalnością tamtego. Idiota miał tu wszystko, a postanowił odejść z osady by szukać szczęścia w świecie. Powinność względem rodziny to coś więcej niż znaczek na opasce.
– Rodzina jest silna, tylko, gdy jest razem Takashi – Przemówił do niego w pewnym momencie, nawet nie odwracając wzroku w stronę rozmówcy. Szedł tak trzy kroki przed Narom, z rękoma założonymi za głowę. Kori spoglądał w niebo, z obojętnością, odkrywając, że świat jest jakiś dziś dużo piękniejszy. Mimo że nienawidził lata, to pogoda jeszcze nie przyprawiała o ból głowy. Nawet nie zdążył zorientować się w sytuacji, gdy na horyzoncie pojawiły się zabudowania portowej mieściny. Było tam wszystko, czego można było spodziewać się po takim miejscu. Wszechobecny smród rybich wnętrzności oraz wilgoć którą człowiek przesiąkał już od przekroczenia granic osady. Yuki tak samo jak lata nienawidził smrodu, brudu i obecności kogoś, kto coś takiego roznosił. Mimo że misje często wymagały od jego osoby obcowania z nieprzyjemnymi środowiskami, to zawsze dbał o to by wyglądać elegancko i świeżo. Kori zmarszczył czoło, ze zdenerwowaniem, przecierając pot z czoła wierzchem rękawa. Po kilkunastu kolejnych minutach znaleźli się przed bramą, gdzie czekał już na nich jakiś dziadyga. Białowłosy z godnością ukłonił się nieznajomemu, po czym ruszył za resztą, starając się nie zgubić. Wioska wydawała się być całkiem zwyczajna, chociaż Kori spodziewał się zniszczeń rodem z legend. Jak właściwie te Yokaie wyglądały… Chłopak zaczął wyobrażać różne schematy mitycznych istot, nie skupiając się wcale na tym, co działo się obok. W pewnej chwili po prostu wszedł na ścianę przed sobą, odbijając się z nieukrywanym zaskoczeniem.
– Kurka wodna… – Zaklął brzydko pod nosem, mając nadzieję, że nikt nie widział tej drobnej wpadki. Jego myśli biegały zazwyczaj w wielu kierunkach jednocześnie, dlatego tak trudno było zdobyć jego pełną uwagę. Dziadek, który okazał się chyba jakimś wioskowym guru, szybko wyjaśnił o co tutaj chodzi… Z początku Kori był dość zawiedziony, że nie będzie mógł walczyć od razu z niesamowitym przeciwnikiem, jednak szybko go przekupili obietnicą kolacji i muzyki.
– O tak, przebyliśmy długą drogę, a jedzenie to to czego potrzeba nam przed ważną walką – Kori szybko zasalutował, mimo że sam nie miał pojęcia czemu… Po czym dodał jeszcze szybciej, zanim nie stracił wątku.
– Prowadź pan panie starszy, jestem Kori i obiecuje, że jutrzejszego dnia skończą się wasze problemy z demonami. Kiedyś zostanę wielkim wojownikiem, a moje imię będzie znane każdemu na świecie! – Dzieciak z klanu Yuki uśmiechnął się szeroko, mając na uwadze jedynie, to by tamten szybko zaprowadził go do karczmy i dał jedzenie. Kori nawet nie myślał by reszta jego drużyny miała coś przeciwko, zwłaszcza że tez powinni odczuwać jakiś głód. Chłopak rzucił ostatni uśmiech w stronę Jimbo, sprawdzając czy piesek jest bezpieczny. Kori wiedział doskonale, że ta uczta przyda się też temu małego zakapiorowi, który w całym tym tłumie wybrał właśnie nieznanego dzieciaka. Walka będzie musiała poczekać do rana, teraz przyszedł czas na chwilę relaksu i dobrego jedzonka.
0 x
"Kontroluję chaos chłodem i opanowaniem. Tam, gdzie inni płoną gniewem, ja zachowuję jasność umysłu i precyzję ataku. Moja determinacja jest mroźna i ostateczna. To jest moje nindō!"
Takashi
Posty: 1266 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 19 gru 2025, o 17:14
L os bywał przewrotny w wielu kwestiach i zdawać by się mogło, że cała ta sytuacja irytowała Takashiego, choć rzeczywistość była zgoła inna. Chłopak odnajdywał się w niej doskonale i cieszył się, że po tak długim czasie przebywania w swoim domu i jego bliskim sąsiedztwie dostał w końcu możliwość wyjścia na zewnątrz. Gdzieś dalej. Chociaż kilka nieprzyjaźnie nastawionych spojrzeń żegnało go, gdy opuszczał Yokukage, to świadomość czekającej na niego misji oraz wyprawa, którą mieli odbyć, rekompensowały wszystko inne. Nawet piesek, który wybrał sobie białowłosego za towarzysza, szedł z nimi. Nara był o niego zazdrosny, ale było to mocno wymuszone i podkoloryzowane, a wszystko na poczet sytuacji i poprawy nastroju. Kiedy tak patrzył na dumnie prężącego klatkę piersiową młodzieńca, który szczycił się z każdego osiągnięcia i chwalił każdym krokiem postawionym dalej niż Takashi, widział w nim Reia, o którym wszechświat nie pozwalał mu zapomnieć. On też bezustannie starał się być lepszy od swojego przyjaciela i zawsze robił wszystko, by pokazać swoją wspaniałość. Każda nadarzająca się okazja miała być pretekstem do przechwałek i pokazania się z jak najlepszej strony. Kori także reprezentował te wartości. Może i bohater nie znał go długo, ale już na początku tej znajomości mógł wysunąć takie wnioski.
Tekstu o rodzinie w ogóle nie zrozumiał.
- Huh? - nie krył zmieszania i wydał z siebie pytający dźwięk, po tym pomyślał coś brzydkiego, czego nie mógł wypowiedzieć. - On jest jakiś nienormalny.
Skrzywił się, po czym resztę przeprawy kontynuował w milczeniu. Po kilku - o ile nie kilkunastu - godzinach wędrówki dotarli do niewielkiej wioski, w której powietrze było przesiąknięte naprzemiennie zarówno wilgocią, jak i smrodem rybich wnętrzności. Dwudziestoparolatek nie przepadał za tym zapachem, dlatego starał się jak najwięcej oddychać ustami, ignorując to, co nieprzyjemne. Nie mógł natomiast zignorować Koriego, który wszedł w ścianę, czemu towarzyszyło głośne uderzenie. Czarnowłosy najpierw zaśmiał się pod nosem, a potem szybko zamilkł i odsunął wzrok, przytykając ręką usta, by się opanować.
- No debil. - pomyślał znów niegrzecznie, starając się myśleć o innych rzeczach, byle tylko nie zaśmiać się głośno.
Wtedy z ratunkiem przyszedł stary zgred, który był prawdopodobnie ich zleceniodawcą - albo po prostu osobą, która znała się na rzeczy i miała ich oprowadzić po obcych terenach. Opowiedział im, że yokaie zazwyczaj atakują nad ranem, a nie wieczorem, dlatego mieli kilka godzin na to, żeby się najeść i zregenerować siły po podróży. Poczęstunek miał czekać na nich w okolicznej karczmie, to bardzo miłe ze strony osadników. Miłe były także następne informacje, które zdradził dziadyga.
- Jeśli Suiton najlepiej się na nich sprawdza, to nie mamy się o co martwić. Władam wieloma technikami tego żywiołu, także wysokopoziomowymi. - Aya mogła nie znać całej jego dokumentacji, dlatego warto było to dopowiedzieć.
Nie mówił tego, chcąc się przechwalać, po prostu dzielił się z drużyną swoimi umiejętnościami, bo przecież jeżeli chodzi o możliwości bitewne, to nie wiedzą o sobie niczego. Cóż, przynajmniej Takashi nie wie nic o tamtych. Może się okazać, że sława jinchurikiego wyprzedza go tak bardzo, że tamci wiedzą o każdej jego zdolności. Problematyczne będzie na pewno to, że chłopak nie będzie mógł skorzystać z mocy Saikena, ale może się okazać, że będzie to doskonałym testem, bo ostatnio polegał na niej dość często. Teraz będzie mógł skoncentrować się na innych aspektach swoich własnych mocy, a także atrybutów fizycznych, co pozwoli mu przemyśleć dalszą ścieżkę rozwoju. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
A jeśli chodzi o przygotowaną ucztę - zapewne cała drużyna będzie jednomyślna co do tego, ale on nie zamierzał odmawiać darmowego żarcia. Cała trójka była wymęczona ciężką podróżą, a podładowanie baterii mocno im się przyda przed nadciągającymi wydarzeniami. Choć tak naprawdę nie do końca wiedzieli, co ich czeka, to przygotować należało się na wszelkie okoliczności. Bo przecież na tym polegał ich zawód. Na tym polega bycie shinobim.
0 x
Zakata
Posty: 768 Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 15
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
Link do KP: viewtopic.php?t=11244
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi
Post
autor: Zakata » dzisiaj, o 00:27
Omnadrenowe rycerze
Wyprawa B - Takashi & Kori
Posty
Zakata 5
Takashi 4
Kori 4
Kori podczas podróży zajął się istotnym zadaniem jakim była zabawa z psem i nauczeniem go aportowania. Szło to niesamowicie topornie ze względu na to, że nikt nigdy nie miał takiej styczności z tym psem. Co rzucony patyk, ten do niego podbiegał i trzymał w psyku po czym nie chciał podejść by dać jeszcze raz nim rzucić. Chłopak z tego powodu musiał się wiele razy schylić po jakiś kij, który się nadawał do tego by zainteresować jego czworonożnego towarzysza. Po kilku takich akcjach pies już ewidentnie nie był zainteresowany taką zabawą, można to było podciągnąć pod najprostszą logikę po co ma latać skoro i tak nie dostanie nagrody.
Kolejnym wydarzeniem z Korim w roli głównej było jego wejście w osadzie prosto w jakąś ścianę. Ta się mocno zatrzęsła, na Koriego spadły z góry jakieś paprochy, stary mech, pojedyncze patyki i wszystkie syfy jakie można było tam zebrać przez zimę. Aya w przeciwieństwie do Takashiego nie była typem osoby, który się gryzie w język. - No debil... Żyjesz? - Zapytała zszokowana dziewczyna jak można być tak nierozważnym.
Rozmawialiście z dziadkiem i jednogłośnie doszliście do wniosku takie iż warto skorzystać z oferty posiłku i noclegu a do roboty przejdziecie jak będzie taka sposobność czyli rano. Teraz na upartego mogliście działać, jednak ilość pracy jaką musieliście włożyć w odszukanie tych stworów byłaby nieadekwatnie duża do tego ile roboty byście potrzebowali z rana.
VIDEO
Udaliście się tak też do pobliskiej karczmy, była ona pełna i to tak, że znaleźliście dosłownie ostatni stolik przy którym mogliście usiąść. Odprowadził was do tego stolika dziadek. - To tak jak powiedziałem, zaraz wam załatwię nocleg i posiłek tylko zagadam z karczmarzem . - Po czym udał się w stronę baru. Zostaliście we trójkę, mogliście się wymienić poglądami na temat tej misji co o niej sądzicie, jaki macie plan działania i tak dalej. - Z tego co mówił dziadek to brzmi to jak te przerośnięte żaby z którymi kiedyś miałam styczność. - Dała swoją pierwszą uwagę Aya.
Po chwili znowu pojawił się dziadyga. - Posiłek zaraz będzie, nocleg macie na górze, pierwsze dwa pokoje, niestety więcej nie szło zorganizować... Dodatkowo wszelkie napoje to już we własnym zakresie, nie sami rozumiecie, problem z połowem to też mamy mocno ograniczone fundusze na wszystko... Proszę udajcie się na dziedziniec wioski rano, tam będę oczekiwał z dalszymi instrukcjami. - Po tych słowach was opuścił. - No to jak słyszeliście, mamy dwa pokoje, ja śpię we swoim wy spicie w swoim, to jest chyba proste co nie? Jakieś uwagi? - Zaczęła uprzedzając was, kto gdzie śpi. - Dobra to jak nie ma nic do picia to pójdę załatwić, co kto chce bo ja to wezmę sobie piwo albo kilka, jak tak muzyka ładnie przygrywa. - Wysłuchała tego co sobie życzycie do picia a następnie udała się do baru. Mieliście chwilę dla siebie by porozmawiać jeżeli chcieliście coś sobie wyjaśnić.
Ayakohira - Klik!
Dziadek
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość