Dom Seinaru
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Dom Seinaru
Krótki urlop zdecydowanie mu się należał. Wchodząc ponownie do swojego domu nie zauważył żadnych różnic w porównaniu do tego jak go zostawił, co było mimo wszystko dobrym znakiem. Czy ktoś na Teiz odważyłby się do niego włamać i okraść? Pewnie nie, zważywszy na jego rozpoznawalność na wyspie i na to, że tak naprawdę nie było tutaj niczego wartościowego. Pierwszym co było zrobił Seinaru po powrocie na swoje stare śmieci, to rzucenie w kąt torby, płaszcza i włóczni i bachnięcie się na łóżko. Oh tak, nieograniczona swoboda na jaką człowiek może sobie pozwolić we własnym domu to wspaniałe uczucie.
Pierwsze dni minęły mu głównie na naprawach tego, co nadgryzł ząb czasu po pozostawieniu domu samego sobie na tak długo. Deszcze i wiatry sprawiły że dach gdzieniegdzie przeciekał, a na zewnątrz panował ogólny brud, kurz i zgnilizna. Kei uprzątnął swoje obejście, doprowadził wszystkie izby z powrotem do stanu używalności i... siedział. Odpoczywał głównie spacerując po wybrzeżu, znad którego ciągnęło już letnie powietrze znad kontynentu, odwiedzał portową wioskę i czasem bywał nawet w tamtejszej karczmie. Do tego doszły również, a raczej powróciły do harmonogramu regularne treningi, podczas których Kei postanowił praktykować nowe ćwiczenia, których nauczył się w szkole Ryu.
Pierwsze dni minęły mu głównie na naprawach tego, co nadgryzł ząb czasu po pozostawieniu domu samego sobie na tak długo. Deszcze i wiatry sprawiły że dach gdzieniegdzie przeciekał, a na zewnątrz panował ogólny brud, kurz i zgnilizna. Kei uprzątnął swoje obejście, doprowadził wszystkie izby z powrotem do stanu używalności i... siedział. Odpoczywał głównie spacerując po wybrzeżu, znad którego ciągnęło już letnie powietrze znad kontynentu, odwiedzał portową wioskę i czasem bywał nawet w tamtejszej karczmie. Do tego doszły również, a raczej powróciły do harmonogramu regularne treningi, podczas których Kei postanowił praktykować nowe ćwiczenia, których nauczył się w szkole Ryu.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Dom Seinaru
Ukryty tekst
Nim się spostrzegł stracił, a raczej odpoczywał, w swoim domku coś około miesiąca. Zregenerował prawie wszystkie siły, doprowadził swoją melinę do porządku i odpoczął psychicznie od tego, co przeżywał ostatnimi czasy. Nie mógł się zdecydować na kolejny przystanek ale czuł, że powinien ponownie wyruszyć w drogę. W tej sytuacji najlepszym celem było odwiedziny. Ciekawe czy Tadatoshi pamięta jeszcze jak w ogóle wygląda Seinaru Kei i czy wciąż uważa go za samuraja. Nie ze wszystkich swoich uczynków w ostatnim czasie Kei był specjalnie dumny. Masakra w karczmie w Sakai na pewno była jedną z tych, o której nie będzie na starość opowiadał wnukom, ale stojąc przed wyborem po raz drugi, na pewno postąpiłby tak samo, bo nie było wówczas innego wyjścia.Mając w głowie sporo pytań i brak konkretnego celu, Kei ponownie odział się w zbroję, spakował rzeczy do torby i zarzucił na siebie płaszcz. Aha, przed wyjściem odpieczętował naginatę i zostawił ją w domu, tuż przy wejściu, w kuchni. I tak miał lepsze zamienniki, a nietrudno jest zaśmiecić sobie ekwipunek tym, czego tak naprawdę nie potrzebujemy. Ze swoją nową Nihongou w ręku i uśmiechem na ustach skierował się do posiadłości Tadatoshiego.
zt.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Dom Seinaru
Seinaru trochę się denerwował. Nie pamiętał w jakim stanie zostawił dom gdy wyruszał do Watarimono oglądać turniej. Czy umył naczynia po ostatnim posiłku? Czy łóżko było pościelone, a kurze wytarte? Im bliżej chatki tym bardziej przejmował się, jakie pierwsze wrażenie zrobi na gościach jego posiadłość. Co do tego że będzie wystarczająco przestronna nie było wątpliwości, ale Kei wiedział, że był pośród nich przynajmniej jeden jegomość, który lubi pławić się w luksusach.
Samuraj wyprowadził ich na pola i łąki, a następnie miedzami do stojącego pośrodku niczego gospodarstwa. Już z daleka nie można było mieć wątpliwości, że właśnie ta drewniana zabudowa jest ich celem. Miał tylko nadzieję, że w promieniach zachodzącego słońca wyjdzie na wierzch jakiś ukryty urok tego zakątka, ale nie wiedział, czy ktoś jeszcze będzie w stanie spojrzeć na to z takiej sielankowej perspektywy. Ostatecznie jednak nikt nie miał wyboru. Miejsce było suche, zadaszone i bezpieczne, w środku pełno żarcia i picia, dzikich zwierząt nie ma.
- No, to tutaj. - Oznajmił swojej kompanii długo po tym, gdy wszyscy na pewno już się tego domyślili.
- Nie ma tu zbyt dużych wygód, ale za to widoczki na zewnątrz ładne. - Powiedział wchodząc jako pierwszy i odkładając włócznię w kąt, a torbę rzucając na jakąś najbliższą szafkę.
- Rozgośćcie się, ja zdejmę zbroję i zrobię coś do jedzenia, żeby nie gadać na pusty żołądek. Zaraz wracam. - I zniknął za kolejnymi drzwiami, zostawiając wszystkich w otwartej kuchni, w której stał stół i krzesła. Gdy był w swojej sypialni i ściągał zbroję dokrzyczał im jeszcze:
- Jak chcecie rzucić gdzieś swoje graty to w drugiej sypialni, kibelek jest na dworzu! - Może i nie było to zbyt kulturalne, ale Kei naprawdę musiał ściągnąć z siebie żelastwo aby czuć się w swoim domu naprawdę swobodnie. Nie trwało to jednak długo. Po kilku minutach był już przy gościach, zapraszając tych którzy się jeszcze nie rozsiedli aby zajęli miejsca siedzące.
- Idę po wodę i drewno, nastawimy jakąś zupkę i pogadamy w spokoju. - Ostatni raz gdy Seinaru gotował zupę w tym domu dla Hayamiego i Shikaruia cała solniczka wymsknęła mu się do gara. Być może teraz pójdzie mu lepiej, zawsze powtarzał, że trzeba się uczyć na własnych błędach.
Ostatecznie swoimi gośćmi mógł zająć się dopiero wtedy, gdy drewno płonęło pod garnkiem, a woda w tymże zaczęła się grzać i gotować.
- Coś do picia? Mamy herbatę i herbatę. Coś mocniejszego będzie po części oficjalnej. - Zwrócił się do zebranej gawiedzi. W sumie to po wstępnym pitu-pitu mogli już zaczynać tą "oficjalną" część, którą powinien poprowadzić chyba Diaboł Świtu.
// tak w kwestii informacyjnej, to fabularnie jesteśmy jeszcze w porze roku turnieju, więc lato/jesień.
Samuraj wyprowadził ich na pola i łąki, a następnie miedzami do stojącego pośrodku niczego gospodarstwa. Już z daleka nie można było mieć wątpliwości, że właśnie ta drewniana zabudowa jest ich celem. Miał tylko nadzieję, że w promieniach zachodzącego słońca wyjdzie na wierzch jakiś ukryty urok tego zakątka, ale nie wiedział, czy ktoś jeszcze będzie w stanie spojrzeć na to z takiej sielankowej perspektywy. Ostatecznie jednak nikt nie miał wyboru. Miejsce było suche, zadaszone i bezpieczne, w środku pełno żarcia i picia, dzikich zwierząt nie ma.
- No, to tutaj. - Oznajmił swojej kompanii długo po tym, gdy wszyscy na pewno już się tego domyślili.
- Nie ma tu zbyt dużych wygód, ale za to widoczki na zewnątrz ładne. - Powiedział wchodząc jako pierwszy i odkładając włócznię w kąt, a torbę rzucając na jakąś najbliższą szafkę.
- Rozgośćcie się, ja zdejmę zbroję i zrobię coś do jedzenia, żeby nie gadać na pusty żołądek. Zaraz wracam. - I zniknął za kolejnymi drzwiami, zostawiając wszystkich w otwartej kuchni, w której stał stół i krzesła. Gdy był w swojej sypialni i ściągał zbroję dokrzyczał im jeszcze:
- Jak chcecie rzucić gdzieś swoje graty to w drugiej sypialni, kibelek jest na dworzu! - Może i nie było to zbyt kulturalne, ale Kei naprawdę musiał ściągnąć z siebie żelastwo aby czuć się w swoim domu naprawdę swobodnie. Nie trwało to jednak długo. Po kilku minutach był już przy gościach, zapraszając tych którzy się jeszcze nie rozsiedli aby zajęli miejsca siedzące.
- Idę po wodę i drewno, nastawimy jakąś zupkę i pogadamy w spokoju. - Ostatni raz gdy Seinaru gotował zupę w tym domu dla Hayamiego i Shikaruia cała solniczka wymsknęła mu się do gara. Być może teraz pójdzie mu lepiej, zawsze powtarzał, że trzeba się uczyć na własnych błędach.
Ostatecznie swoimi gośćmi mógł zająć się dopiero wtedy, gdy drewno płonęło pod garnkiem, a woda w tymże zaczęła się grzać i gotować.
- Coś do picia? Mamy herbatę i herbatę. Coś mocniejszego będzie po części oficjalnej. - Zwrócił się do zebranej gawiedzi. W sumie to po wstępnym pitu-pitu mogli już zaczynać tą "oficjalną" część, którą powinien poprowadzić chyba Diaboł Świtu.
// tak w kwestii informacyjnej, to fabularnie jesteśmy jeszcze w porze roku turnieju, więc lato/jesień.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Dom Seinaru
- Pijesz gościu?
Medyk nie mógł się pozbyć natłoku myśli, który nadal gromadził się pod jego czaszką. Wydarzenia z ostatnich paru godzin miotały się między sobą i nie chciały grzecznie ułożyć się w szufladach pamięci. Nawet odpowiedź udzielona mu przez Kyoushi'ego i jego pytanie dotarło do mężczyzny z opóźnieniem a odpowiedź była niepewna i dość niespodziewana: - Ha.. Hai! Tozawa przyjął flaszkę od przyjaciela. Chwilę zastanawiał się nad jej zawartością, nad reakcją Sagisy na alkohol. Przez chwilę pomyślał, że i on upuści butelkę od samego zapachu alkoholu, jednak sam się przemógł. Przechylił zawartość w swoje gardło przy pierwszym toaście. Tak, butelki. Inni mieli naczynka, a Akarui zapomniał o konwenansach. Nie przepchnęły się przez obecne tornado myśli.
Po wymienieniu uprzejmości, w tym lekkiego ukłonu ku Ichirou i Kuroi'a, i wyjaśnieniu obecności kobiety w masce zwanej Shinoko, grupa zebrała z blatu stołu swoje butelki i ruszyła w drogę do Teiz, gdzie miało się odbyć oficjalne spotkanie. Paru osobom została jeszcze ostatnia korespondencja, więc i medyk zastanawiał się, czy nie powinien czegoś zostawić Sagisie? Nawet wykorzystał chwilę, by usiąść przy wolnym krzesełku kawałek dalej od stołu, wyciągnął swój notatnik i ołówek i zaczął coś pisać. Skończyło się jednak na wyrwaniu i zgnieceniu paru stron, które powędrowały w ogień ustawionego pod ścianą kominka. Pora w drogę.
Podróż przebiegała we względnej ciszy. Medyk trzymał się najpierw gdzieś w pobliżu Kyoushi'ego, przy którym czuł się sam najspokojniej i najbezpieczniej. Z czasem jednak zwalniał kroku i szedł gdzieś z boku kompanii, patrząc głównie na swoje buty. Kierowali się na most do Teiz, skąd właśnie pochodził Seinaru. Ten prowadził ich wgłąb wyspy, mijali pola, łąki i inne pagórki. Zbliżała się powoli zima i robiło się coraz chłodniej. Akarui jedynie zasłaniał szczelniej ciało swoim płaszczem, oddychając tym rześkim powietrzem. Potrzebował tego czasu i tego spaceru dla oczyszczenia umysłu. Tym bardziej, że nie musiał się przejmować zagrożeniami. Takiej ekipie mało kto mógłby stanąć na drodze. Z daleka już widzieli gospodarstwo, a samuraj jedynie potwierdził, że właśnie to jest celem ich podróży.
Weszli do środka, rozgaszczając się w otwartej kuchni. Akarui powiesił swój płaszcz gdzieś na wolnym haku przy drzwiach. Nadal zdawał się przybity i poważny. Jako coś nienormalnego cz zły omen mógł to najpewniej odbierać głównie Kyoushi, to on znał medyka najdłużej. Teraz jednak, przy tym całym towarzystwie, to nie był dobry moment na podobne rozmowy. Sam Tozawa musiał w końcu się ogarnąć. Usłyszał, jak ich gospodarz zamierzał pójść po wodę i drewno. Szybko się wyprostował, mówiąc krótko: - Pomogę Ci. Po tych słowach ruszył za Seinaru. Po wskazaniu kierunku szybko znalazł małą drewutnię, z której wyciągnął parę różnych szczepek, część cienkich do rozpalenia, potem trochę więcej grubszych, dla podtrzymania ognia. Zostawił przy palenisku i ruszył po jeszcze jedną naręcz. Rozpalenie ognia było już tylko formalnością, po chwili woda zaczynała zyskiwać temperatury, a i w pomieszczeniu robiło się przytulniej. A herbata wszystkim dobrze zrobi. Jemu na pewno.
Medyk nie mógł się pozbyć natłoku myśli, który nadal gromadził się pod jego czaszką. Wydarzenia z ostatnich paru godzin miotały się między sobą i nie chciały grzecznie ułożyć się w szufladach pamięci. Nawet odpowiedź udzielona mu przez Kyoushi'ego i jego pytanie dotarło do mężczyzny z opóźnieniem a odpowiedź była niepewna i dość niespodziewana: - Ha.. Hai! Tozawa przyjął flaszkę od przyjaciela. Chwilę zastanawiał się nad jej zawartością, nad reakcją Sagisy na alkohol. Przez chwilę pomyślał, że i on upuści butelkę od samego zapachu alkoholu, jednak sam się przemógł. Przechylił zawartość w swoje gardło przy pierwszym toaście. Tak, butelki. Inni mieli naczynka, a Akarui zapomniał o konwenansach. Nie przepchnęły się przez obecne tornado myśli.
Po wymienieniu uprzejmości, w tym lekkiego ukłonu ku Ichirou i Kuroi'a, i wyjaśnieniu obecności kobiety w masce zwanej Shinoko, grupa zebrała z blatu stołu swoje butelki i ruszyła w drogę do Teiz, gdzie miało się odbyć oficjalne spotkanie. Paru osobom została jeszcze ostatnia korespondencja, więc i medyk zastanawiał się, czy nie powinien czegoś zostawić Sagisie? Nawet wykorzystał chwilę, by usiąść przy wolnym krzesełku kawałek dalej od stołu, wyciągnął swój notatnik i ołówek i zaczął coś pisać. Skończyło się jednak na wyrwaniu i zgnieceniu paru stron, które powędrowały w ogień ustawionego pod ścianą kominka. Pora w drogę.
Podróż przebiegała we względnej ciszy. Medyk trzymał się najpierw gdzieś w pobliżu Kyoushi'ego, przy którym czuł się sam najspokojniej i najbezpieczniej. Z czasem jednak zwalniał kroku i szedł gdzieś z boku kompanii, patrząc głównie na swoje buty. Kierowali się na most do Teiz, skąd właśnie pochodził Seinaru. Ten prowadził ich wgłąb wyspy, mijali pola, łąki i inne pagórki. Zbliżała się powoli zima i robiło się coraz chłodniej. Akarui jedynie zasłaniał szczelniej ciało swoim płaszczem, oddychając tym rześkim powietrzem. Potrzebował tego czasu i tego spaceru dla oczyszczenia umysłu. Tym bardziej, że nie musiał się przejmować zagrożeniami. Takiej ekipie mało kto mógłby stanąć na drodze. Z daleka już widzieli gospodarstwo, a samuraj jedynie potwierdził, że właśnie to jest celem ich podróży.
Weszli do środka, rozgaszczając się w otwartej kuchni. Akarui powiesił swój płaszcz gdzieś na wolnym haku przy drzwiach. Nadal zdawał się przybity i poważny. Jako coś nienormalnego cz zły omen mógł to najpewniej odbierać głównie Kyoushi, to on znał medyka najdłużej. Teraz jednak, przy tym całym towarzystwie, to nie był dobry moment na podobne rozmowy. Sam Tozawa musiał w końcu się ogarnąć. Usłyszał, jak ich gospodarz zamierzał pójść po wodę i drewno. Szybko się wyprostował, mówiąc krótko: - Pomogę Ci. Po tych słowach ruszył za Seinaru. Po wskazaniu kierunku szybko znalazł małą drewutnię, z której wyciągnął parę różnych szczepek, część cienkich do rozpalenia, potem trochę więcej grubszych, dla podtrzymania ognia. Zostawił przy palenisku i ruszył po jeszcze jedną naręcz. Rozpalenie ognia było już tylko formalnością, po chwili woda zaczynała zyskiwać temperatury, a i w pomieszczeniu robiło się przytulniej. A herbata wszystkim dobrze zrobi. Jemu na pewno.
0 x
MOWA
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Dom Seinaru
Przybycie Hikariego, a także jego przedstawienie pozostało raczej niezauważone. Ani to dziewczyna w masce, ani jedyny nieznany mężczyzna nie odpowiedzieli mu więc rzeczywiście gorące przywitanie. Doliczyć do tego białowłosego latającego za alkoholem, któremu w porównaniu do poprzedniego razu brakuje ogłady. Seinaru skupiony na dodatkowych gościach, a Ichirou zajęty swoimi sprawami. Przynajmniej najstarszy w towarzystwie zwrócił na niego uwagę, bo inaczej po drodze mógłby szukać ucieczki z wstydu.
- Powiedziałbym to samo, gdyby nie ta gruda.
Bycie członkiem organizacji najsławniejszego w swoim rodzie nie jest już zaskoczeniem, mógł połączyć fakty już w Mizu ni ume. Usprawiedliwieniem był alkohol, który wtedy pochłonął. Później słuchał małego przesłuchania "nieproszonego gościa", przecież nie należał do organizatorów aby wyjaśniać jakiegokolwiek kwestie z tym związane, a także wypił swoją czarkę przy kolejce próbując wyrobić sobie jakąś ocenę o członkach klepsydry. Przynosiło to ból głowy, gdyż każdy obecny wyróżniał się na swój sposób z tłumu. Pasowałby do nich, Terumi patrząc na te indywidualności wątpił w porządną pracę zespołową, a do niego pasowało określenie samotnego wilka. Tylko to zbyt mało, aby dołączył w tym nieznanym mu celu.
Rozwiązawszy kwestie sporne ekipa była gotowa aby wyruszyć do domu jedynego w towarzystwie samuraja. Ten mieszkał wyjątkowo daleko, bo opuścili osadę Watarimono, a także prowincję pokonując jakiś mostek po drodze. Dodatkowo chałupa okazywała się wyjątkowo mierna, nie lepiej było wynająć jakiegoś lokalu? Gorzej jak wszystkie fundusze poszły na złoto władcy piasku, którym się obwiesza. Tą możliwość odrzucała jego reakcja, był równie zaskoczony poziomem życia zwycięzcy drugiego turnieju co Yogańczyk. Z drugiej strony, do życia nic więcej nie potrzeba. Gdyby musiał samotnie budować swoje mieszkanie zbudowałby coś większego, ale czy bardziej wyszukanego? Wątpliwe, daleko mu do stylisty jakiegokolwiek. Miał szczęście odziedziczyć swój budynek w stanie idealnym. Wewnątrz siedział raczej cicho, aż nie usłyszał jednego komunikatu gospodarza odnośnie alkoholu.
- Dopiero po oficjalnej części? No weź, butelka sake nikomu nie zaszkodzi. Przy tylu obecnych nawet dwie.
Tak, musiał zareagować słysząc o rozmowach przy suchym pysku. Było to niczym spełnienie najgorszych koszmarów, przynajmniej posiadał swoją manierkę będąc uratowany. W przypadku odmowy trunków wyjął ją biorąc łyka, bo tej zasady nie potrafił poszanować. Miał zamiar trzymać fason, przecież się nie upije. Czy ktokolwiek poprze jego protest? Oto pytanie jakie miał w głowie zanim zaczęli oficjalną część. Miał nadzieję czym prędzej, bo przybył poznać cele tej całej klepy i dać swoją odpowiedź.
- Powiedziałbym to samo, gdyby nie ta gruda.
Bycie członkiem organizacji najsławniejszego w swoim rodzie nie jest już zaskoczeniem, mógł połączyć fakty już w Mizu ni ume. Usprawiedliwieniem był alkohol, który wtedy pochłonął. Później słuchał małego przesłuchania "nieproszonego gościa", przecież nie należał do organizatorów aby wyjaśniać jakiegokolwiek kwestie z tym związane, a także wypił swoją czarkę przy kolejce próbując wyrobić sobie jakąś ocenę o członkach klepsydry. Przynosiło to ból głowy, gdyż każdy obecny wyróżniał się na swój sposób z tłumu. Pasowałby do nich, Terumi patrząc na te indywidualności wątpił w porządną pracę zespołową, a do niego pasowało określenie samotnego wilka. Tylko to zbyt mało, aby dołączył w tym nieznanym mu celu.
Rozwiązawszy kwestie sporne ekipa była gotowa aby wyruszyć do domu jedynego w towarzystwie samuraja. Ten mieszkał wyjątkowo daleko, bo opuścili osadę Watarimono, a także prowincję pokonując jakiś mostek po drodze. Dodatkowo chałupa okazywała się wyjątkowo mierna, nie lepiej było wynająć jakiegoś lokalu? Gorzej jak wszystkie fundusze poszły na złoto władcy piasku, którym się obwiesza. Tą możliwość odrzucała jego reakcja, był równie zaskoczony poziomem życia zwycięzcy drugiego turnieju co Yogańczyk. Z drugiej strony, do życia nic więcej nie potrzeba. Gdyby musiał samotnie budować swoje mieszkanie zbudowałby coś większego, ale czy bardziej wyszukanego? Wątpliwe, daleko mu do stylisty jakiegokolwiek. Miał szczęście odziedziczyć swój budynek w stanie idealnym. Wewnątrz siedział raczej cicho, aż nie usłyszał jednego komunikatu gospodarza odnośnie alkoholu.
- Dopiero po oficjalnej części? No weź, butelka sake nikomu nie zaszkodzi. Przy tylu obecnych nawet dwie.
Tak, musiał zareagować słysząc o rozmowach przy suchym pysku. Było to niczym spełnienie najgorszych koszmarów, przynajmniej posiadał swoją manierkę będąc uratowany. W przypadku odmowy trunków wyjął ją biorąc łyka, bo tej zasady nie potrafił poszanować. Miał zamiar trzymać fason, przecież się nie upije. Czy ktokolwiek poprze jego protest? Oto pytanie jakie miał w głowie zanim zaczęli oficjalną część. Miał nadzieję czym prędzej, bo przybył poznać cele tej całej klepy i dać swoją odpowiedź.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Dom Seinaru
- Wydarzenia przebiegały bardzo szybko. Ich podróż była niemal niezauważona, przez dłuższy czas niewiele mówił, prawie nic. Wciąż oparłszy dłonie o tył głowy parł do przodu za prowadzącym pastuszkiem-samurajem, na swoją chatę. To musiała być jakaś rezydencja skoro miała pomieścić tylu chłopa, gdy się już zebrali. Szczęście, że miał wśród tych ludzi kogoś sobie w miarę bliskiego - Akarui już znał dłuższy czas, także w razie ochoty otwarcia gęby to miał do kogo. Nie żeby jakkolwiek się przejmował kimkolwiek, był człowiekiem, którego nie interesował status społeczny, ranga czy cokolwiek. Nie korzył się przed nikim. Nie uznawał czyichś wyższości, więc również tak traktował założycieli Klepy. Byli raczej współpracownikami, którzy dążą do jednego celu... Tylko w tej chwili do jakiego? To się miało dopiero okazać i to było piękne.
Pojawiając się już na polanach mógł spostrzec chatę, pośród niczego. Rozglądał się dookoła. Był niezwykle zainteresowany tymi terenami. Były doskonałe. Tutaj trenując swój Katon mógłby bez problemu płonąć na lewo i prawo, nie zważając na konsekwencje. Cudowne miejsce.
- Jasny chuj ile terenów. - nie ukrywał zachwycenia w prostych słowach wyrażając swoje uczucia. Nie zamierzał także się ograniczać. Widząc jak Seinaru zaprasza, zapowiadając co ma do roboty zebrał się niemal natychmiast do środka by się rozgościć. - Trochę się zgrzałem w tej zbroi i płaszczu. - rzekłszy, zdjął swoje czarne odzienie i rzucił w miejsce gdzie wyznaczył gospodarz, także swoją płytową zbroję. Widać teraz było luźniejszą koszulę na nim, zarysowującą sylwetkę oraz zabandażowane dłoni oraz ciekawe urządzenie na przedramieniu prawej ręki. Drewniane i niewielkie, wcześniej schowane pod płaszczem. Dodatkowo pojawił się i trzeci miecz na jego lędźwiach, który ukryty był pod płaszczem. Widać było już wszystkie trzy, jednak ich pozbywać się nie chciał. Nigdy nie rozstawał się ze swoim orężem. Akauri chyba odleciał, więc nie chciał mu zawracać głowy. W sumie ruszył pomóc gospodarzowi, mimo, że to Ichirou go poprosił. Kyu nie miał co tu tak naprawdę innego do roboty jak czekać. Na wieść o herbacie oczywiście wzniósł rękę do Seinaru, w ramach prośby. Na temat alkoholu jego źrenice się poszerzyły i spoglądał na Hikariego jakby chciał mu zasugerować, że sam jest kurewsko gotowy na to, wyglądał też co chwilę Kuroia i blondynkę. Kuroi powinien skumać o co biega czerwonookiemu, gdy teatralnie wskazywał głową flaszki, które naniósł jeszcze z knajpy.
- Tej, może przynajmniej dama sobie usiądzie skoro już ją zabrałeś? - wskazał Kuroiowi niedaleko miejsce, gdzie mogliby usiąść. Wyluzowany oparł się o oparcie krzesła i wyjął swojego skręta z kabury, rolując go jeszcze bardziej i spoglądając, a także spoglądając skąd to mógłby go odpalić...
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Dom Seinaru
Iskra. Niczym myśl, może rozwinąć się w coś większego.
Z tego porównania można korzystać w obie strony. Mała iskra jak drobna myśl, pomysł. Coś, co wpadnie wpadnie do głowy niespodziewanie, jak zbytnie skupienie promieni słonecznych bądź zbyt duża siła tarcia na suchy grunt. Na podatnym gruncie ogień zacznie się rozprzestrzeniać, jak pewne słowa tkwiące w głowie, zarażające swoim jestestwem resztę umysłu. Płomienie pochłoną wszystko co mogą, jak zaraźliwa idea, której człowiek nie może się pozbyć. A jak ugasić ten pożar umysłu? Potrzebna pomoc z zewnątrz. Drugi człowiek. Jednak ten wcale nie musi zalać wszystkiego wodą. Zawsze może podsycić płomień.
Myślą tkwiącą w głowie Akarui'ego (gdy ten w końcu mógł się wyciszyć i nakierować głowę na swoje stare tory) właśnie taka była. Ichirou zaś był człowiekiem z kubłem wody w jednym ręku i kubłem oliwy w drugim. To był na ten moment główny cel medyka. Przedstawić swój pożar komuś, kto może go zgasić albo podsycić. Jeszcze parę dni temu myślał, że taka rozmowa odbędzie się w trakcie podróży. Idąc jednak z Yinzin do Teiz Tozawa miał inne rzeczy do przemyślenia. Nie było mu spieszno, by dzielić się przygodami ostatniego wieczoru, by odkrywać przed tymi ludźmi swoje serce. Ale ta rzecz, która prześladowała go od czasu zdarzeń w Tajemniczym Lesie, to już inna historia. To już była prawdziwa pożoga.
Podczas rozmyślań nad właśnie wzniecającym się ogniem pojawił się Ichirou. Cicho i skrycie spytał, co było tą sprawą, o której wspominał na trybunach. Jego domysły związane z ogłaszaniem takiego niusa wszystkim w towarzystwie mogły niepokoić, więc podzielenie się podobną informacją tylko z Piaskowym Księciem może pomóc na dalszych etapach. Akarui rozejrzał się, by sprawdzić, czy ich rozmowa może dotrzeć do nieproszonych uszu i po upewnieniu się, iż tak nie będzie, sam szepnął, niby w przestrzeń przed sobą, w ogień, jednak słowa były skierowane właśnie do tego Złotego Diabła: - Pamiętasz tego konika pod Iglicą? Zdobyłem informacje, które mogą nas nakierować na resztę. Potem spojrzał na Ichirou, mówiąc już wprost do niego, choć dalej przyciszonym głosem: - Zdaje mi się to dość ważną sprawą. Tym bardziej, że można Sam Wiesz Kogo podejrzewać o ich poszukiwanie. Wrócił do małego paleniska, skupiając swój wzrok na rodzącym się płomieniu. Wtedy też cicho spytał swojego sekretnego rozmówcę: - Wiesz coś o Saisei?
Ostatnie pytanie nie było wzięte z kosmosu. Akarui dobrze pamiętał sytuację z Kami no Hikage, narodziny nowej organizacji z popiołów pozostałych po Shiro Ryu. Grupa, która miała na celu zdobywanie informacji o Hanie i w końcu upolowanie go. W imię bezpieczeństwa całego kontynentu. Ci również na pewno byliby zainteresowani podobnymi informacjami, o ile już ich nie posiadali. Stanowiliby też pewniejszego sojusznika w poszukiwaniu i "zabezpieczaniu" demonów, co chodziło od dawna po głowie medyka. Po prostu pomysł Akarui'ego bardziej zbiegał się z ich celami niż z organizacją Ichirou. Miał jednak przy sobie Klepsydrę i szanownego Księcia Pustyni, jego pierwszy wybór, i to w nim pokładał w tej chwili swoje nadzieje. Choć współpraca takich dwóch organizacji byłaby na pewno siłą nie do przebicia...
Z tego porównania można korzystać w obie strony. Mała iskra jak drobna myśl, pomysł. Coś, co wpadnie wpadnie do głowy niespodziewanie, jak zbytnie skupienie promieni słonecznych bądź zbyt duża siła tarcia na suchy grunt. Na podatnym gruncie ogień zacznie się rozprzestrzeniać, jak pewne słowa tkwiące w głowie, zarażające swoim jestestwem resztę umysłu. Płomienie pochłoną wszystko co mogą, jak zaraźliwa idea, której człowiek nie może się pozbyć. A jak ugasić ten pożar umysłu? Potrzebna pomoc z zewnątrz. Drugi człowiek. Jednak ten wcale nie musi zalać wszystkiego wodą. Zawsze może podsycić płomień.
Myślą tkwiącą w głowie Akarui'ego (gdy ten w końcu mógł się wyciszyć i nakierować głowę na swoje stare tory) właśnie taka była. Ichirou zaś był człowiekiem z kubłem wody w jednym ręku i kubłem oliwy w drugim. To był na ten moment główny cel medyka. Przedstawić swój pożar komuś, kto może go zgasić albo podsycić. Jeszcze parę dni temu myślał, że taka rozmowa odbędzie się w trakcie podróży. Idąc jednak z Yinzin do Teiz Tozawa miał inne rzeczy do przemyślenia. Nie było mu spieszno, by dzielić się przygodami ostatniego wieczoru, by odkrywać przed tymi ludźmi swoje serce. Ale ta rzecz, która prześladowała go od czasu zdarzeń w Tajemniczym Lesie, to już inna historia. To już była prawdziwa pożoga.
Podczas rozmyślań nad właśnie wzniecającym się ogniem pojawił się Ichirou. Cicho i skrycie spytał, co było tą sprawą, o której wspominał na trybunach. Jego domysły związane z ogłaszaniem takiego niusa wszystkim w towarzystwie mogły niepokoić, więc podzielenie się podobną informacją tylko z Piaskowym Księciem może pomóc na dalszych etapach. Akarui rozejrzał się, by sprawdzić, czy ich rozmowa może dotrzeć do nieproszonych uszu i po upewnieniu się, iż tak nie będzie, sam szepnął, niby w przestrzeń przed sobą, w ogień, jednak słowa były skierowane właśnie do tego Złotego Diabła: - Pamiętasz tego konika pod Iglicą? Zdobyłem informacje, które mogą nas nakierować na resztę. Potem spojrzał na Ichirou, mówiąc już wprost do niego, choć dalej przyciszonym głosem: - Zdaje mi się to dość ważną sprawą. Tym bardziej, że można Sam Wiesz Kogo podejrzewać o ich poszukiwanie. Wrócił do małego paleniska, skupiając swój wzrok na rodzącym się płomieniu. Wtedy też cicho spytał swojego sekretnego rozmówcę: - Wiesz coś o Saisei?
Ostatnie pytanie nie było wzięte z kosmosu. Akarui dobrze pamiętał sytuację z Kami no Hikage, narodziny nowej organizacji z popiołów pozostałych po Shiro Ryu. Grupa, która miała na celu zdobywanie informacji o Hanie i w końcu upolowanie go. W imię bezpieczeństwa całego kontynentu. Ci również na pewno byliby zainteresowani podobnymi informacjami, o ile już ich nie posiadali. Stanowiliby też pewniejszego sojusznika w poszukiwaniu i "zabezpieczaniu" demonów, co chodziło od dawna po głowie medyka. Po prostu pomysł Akarui'ego bardziej zbiegał się z ich celami niż z organizacją Ichirou. Miał jednak przy sobie Klepsydrę i szanownego Księcia Pustyni, jego pierwszy wybór, i to w nim pokładał w tej chwili swoje nadzieje. Choć współpraca takich dwóch organizacji byłaby na pewno siłą nie do przebicia...
0 x
MOWA
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Dom Seinaru
A z ich połączenia powstał on <epickie wybuchy> kapitan Klepsydra. Tak by przynajmniej było, lecz nie wszyscy byli członkami owej organizacji, a do tego shinobi nie znaleźli jeszcze sposobu na tymczasową fuzję mocy i stworzenie nowego nadczłowieka. Jeszcze. Może w tej małej, niepozornej chatce, skrytej pomiędzy łąkami, z dala od spojrzeń osób trzecich tej małej grupce uda się tego dokonać? Kuroi zerkał to na Pastuszka, to na jego domostwo, gdy tylko się do niego zbliżali. Tak właśnie go sobie wyobrażał, tak widział miejsce jego schronienia. I nie chodziło tu o człowieka z włócznią, w zbroi modliszki, nie chodziło o wojownika, lecz o tego kto za nim stał... miłośnika kanapek. Staruszkowi bardzo podeszło to miejsce, czuł się tu jak u siebie w domu, chociaż było nieco chłodniej i bardziej wietrznie. Brak namolnych sąsiadów, tylko Ty i Twoje włości. Całkowicie inaczej sądził chyba Diabołek, bowiem uznał domostwo Seinara za pomieszczenia dla służby. Nic dziwnego że ten młodziak spodziewał się przepychu, sam błyszczał się jak psu jajca, więc odruchowo mógł spodziewać się tego po reszcie. Tylko że to nie pasowało do tego człowieka, nie bogactwa i służba, lecz właśnie taka samotnia. Zaśmiał się pod nosem słysząc wspomnienie o posiadłości, poklepał Ichira po plecach.
-Mój drogi, ludzie też tak żyją - jego głos był ciepły, może nawet nieco troskliwy? Sytuacja bawiła go niesamowicie, to rozminięcie się oczekiwań i rzeczywistości. Dom to tylko budynek, to ludzie w nim mieszkający nadawali mu głębi, sprawiali że ożywał i mógł być całkowicie inny. Te same mury byłyby zupełnie inne, gdyby zamknąć z nich tam któregokolwiek z nich. Gospoda może i byłaby o kilka klas wyżej, ale to by narażało ich na podsłuchanie przez ludzi, którym nie można do końca zaufać.
-Jest cudownie - wydusił tylko z siebie, gdy patrzył na połacie terenu rozciągające się dookoła. Miał ochotę zrzucić z siebie gurdę i rzucić się prosto w pola zostawiając wszystko w cholerę. Odetchnął pełną piersią wciągając powietrze nieskażone miejskim fetorem, tak wolne i czyste od ścisku, tłoku. Staruszek nie czekał zbyt długo, tylko ściągnął z siebie zbroję i kilka niepotrzebnych pierdół, które nosił podczas podróży i zaniósł je do wspomnianej przez Pastuszka sypialni. Nie miał powodu by czuć się niezręcznie i zostawać w pełnym rynsztunku - w końcu gospodarz pozwolił im się rozgościć, więc trzeba było z tego korzystać! Teraz brakowało jeszcze jakiegoś wygodnego miejsca, by rozłożyć swoje stare dupsko i się odprężyć, ale ktoś wspomniał o części oficjalnej i już było mniej milutko. Pomysł Hikariego był aż nadto idealny do owej sytuacji - tyle się nałazili, a jeszcze czekał ich wykład?
-Popieram Hikariego, masz mój głos stary - popatrzył na Ocirka porozumiewawczo, chociaż mówił do kogoś zupełnie innego. To powinno chociaż nieco rozluźnić atmosferę, może i mieli rozmawiać o sprawach poważnych lecz... czy tutaj był ktoś, kto brał wszystko zupełnie na poważnie? Nie byli oddziałem zbrojnym, a grupką indywidualności, które zjednoczyły się razem w jednym miejscu, w jednym celu.
-Na co czekasz w takim razie? Chyba że te mieczorki Ci przeszkadzają - wskazał na oręż Kyoushiego, po czym wyjął z torby swoją zapalniczkę, przekręcił kółko, błysnął dziwny płomyczek, który odpalił skręta -Nie musisz dziękować, a to duża dziewczynka, umie o siebie zadbać - sam się rozsiadł na jednym z krzeseł. Nie był tutaj od rozporządzania kto gdzie siada i będzie robić, nie będzie też kazać dziewczynie siadać, tym bardziej nie wiedząc czy przypadkiem nie trzeba będzie ją nieco odprowadzić, by nie wchodziła w szczegóły, w które Diabołek nie chciał jej wprowadzać. Przypatrywał się jak Akarui rozmawia na uboczu z jego dalekim kuzynkiem. Jeżeli nie chcieli się czymś dzielić, to ich sprawa, nie winien im przeszkadzać.
-Mój drogi, ludzie też tak żyją - jego głos był ciepły, może nawet nieco troskliwy? Sytuacja bawiła go niesamowicie, to rozminięcie się oczekiwań i rzeczywistości. Dom to tylko budynek, to ludzie w nim mieszkający nadawali mu głębi, sprawiali że ożywał i mógł być całkowicie inny. Te same mury byłyby zupełnie inne, gdyby zamknąć z nich tam któregokolwiek z nich. Gospoda może i byłaby o kilka klas wyżej, ale to by narażało ich na podsłuchanie przez ludzi, którym nie można do końca zaufać.
-Jest cudownie - wydusił tylko z siebie, gdy patrzył na połacie terenu rozciągające się dookoła. Miał ochotę zrzucić z siebie gurdę i rzucić się prosto w pola zostawiając wszystko w cholerę. Odetchnął pełną piersią wciągając powietrze nieskażone miejskim fetorem, tak wolne i czyste od ścisku, tłoku. Staruszek nie czekał zbyt długo, tylko ściągnął z siebie zbroję i kilka niepotrzebnych pierdół, które nosił podczas podróży i zaniósł je do wspomnianej przez Pastuszka sypialni. Nie miał powodu by czuć się niezręcznie i zostawać w pełnym rynsztunku - w końcu gospodarz pozwolił im się rozgościć, więc trzeba było z tego korzystać! Teraz brakowało jeszcze jakiegoś wygodnego miejsca, by rozłożyć swoje stare dupsko i się odprężyć, ale ktoś wspomniał o części oficjalnej i już było mniej milutko. Pomysł Hikariego był aż nadto idealny do owej sytuacji - tyle się nałazili, a jeszcze czekał ich wykład?
-Popieram Hikariego, masz mój głos stary - popatrzył na Ocirka porozumiewawczo, chociaż mówił do kogoś zupełnie innego. To powinno chociaż nieco rozluźnić atmosferę, może i mieli rozmawiać o sprawach poważnych lecz... czy tutaj był ktoś, kto brał wszystko zupełnie na poważnie? Nie byli oddziałem zbrojnym, a grupką indywidualności, które zjednoczyły się razem w jednym miejscu, w jednym celu.
-Na co czekasz w takim razie? Chyba że te mieczorki Ci przeszkadzają - wskazał na oręż Kyoushiego, po czym wyjął z torby swoją zapalniczkę, przekręcił kółko, błysnął dziwny płomyczek, który odpalił skręta -Nie musisz dziękować, a to duża dziewczynka, umie o siebie zadbać - sam się rozsiadł na jednym z krzeseł. Nie był tutaj od rozporządzania kto gdzie siada i będzie robić, nie będzie też kazać dziewczynie siadać, tym bardziej nie wiedząc czy przypadkiem nie trzeba będzie ją nieco odprowadzić, by nie wchodziła w szczegóły, w które Diabołek nie chciał jej wprowadzać. Przypatrywał się jak Akarui rozmawia na uboczu z jego dalekim kuzynkiem. Jeżeli nie chcieli się czymś dzielić, to ich sprawa, nie winien im przeszkadzać.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Shinoko
- Postać porzucona
- Posty: 98
- Rejestracja: 2 maja 2020, o 22:03
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: KP
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 55#p141155
- Akarui
- Postać porzucona
- Posty: 1567
- Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
- Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=54569#p54569
Re: Dom Seinaru
Konkrety? Proszę bardzo.
Dwóch mężczyzn pochylonych nad rozpalającym się ogniskiem szepczących między sobą... Taki widok na pewno może zaniepokoić, prawda? W tym towarzystwie jednak nikt za bardzo nie zwracał na nich uwagi, co było co chwila sprawdzane to przez wzrok Ichirou, to przez Akarui'ego. Medyk rozglądając się między słowa dostrzegł, jak część ekipy niezbyt przychylnie podchodzi do zalecenia, by wstrzymano się z piciem alkoholu dopiero po czekających wszystkich debatach. Na taki obrót spraw obecny przywódca Klepki uległ, pozwalając zebranym na opróżnienie paru butelek. Zobaczył również, ilu z tu obecnych nosi na sobie ciężkie zbroje, co nie było aż tak widoczne pod płaszczami. Taka obserwacja niejako wywołała kolejną myśl u Tozawy - czy i jemu by się nie przydała jakaś dodatkowa ochrona torsu i ramion?
Teraz jednak nie o tym. Medyk wyszeptał Księciuniowi w lekko zaszyfrowanej formie to, co miał do przekazania. Nie zawiódł się na inteligencji swojego rozmówcy, choć to nie było aż tak trudne zadanie. Ucieszył się na wieść, że nie tylko wiadomość została zrozumiana, ale też że jest to temat, który miał zostać jeszcze dziś poruszony. Dobrze, ale co to może znaczyć? Jakie są cele Klepsydry i ich przywódcy? Czego ten mężczyzna chce dokonać za pomocą demonów? Uczucie, jakie właśnie towarzyszyło Tozawie ludzie porównywali do mini-zawału. To uderzenie przy sercu spowodowane myślą: a co jeśli Ichirou jest poplecznikiem Hana?
Nie, nie, nie. To nie jest moment na takie myśli. Akarui musi wierzyć w Księcia Pustyni i jego "dobre" serce. Ten dopytywał o jakieś konkrety. Czy medyk mógłby dać od siebie coś więcej? Teraz? Szeptem? Cóż, można spróbować: - Mam konkretne miejsca na kontynencie, gdzie można znaleźć dalsze poszlaki. Wierzę, że w niektórych coś znajdziemy. Może nie same... Cele. Ale coś z nimi związanego. Ale to wiedza tylko dla pewniaków. Szepcząc to ostatnie powoli odwrócił głowę w kierunku stojącej z butelką sake Shinoko. Kobieta przyszła tylko dlatego, bo towarzyszy Dziadkowi? Czy ma dołączyć do grupy? Wcześniej zdjęła maskę, okazując swoją twarz towarzystwu. Czy to jednak wystarczający gest, by jej zaufać? Powoli zwrócił też wzrok w kierunku Hikari'ego, którego w ogóle nie znał. Raczej nie pochodził z Samotnych Wydm, przynajmniej tak się zdawało Akarui'emu. Czemu był zainteresowany dołączeniem do organizacji? Medyk miał nadzieję, że pewne wątpliwości zostaną rozwiane zanim podobne tematy zostaną poruszone.
I po raz kolejny wyszło, jak długi język ma Tozawa. Choć w głębi czuł, że musi zadać to pytanie. Saisei, sekretna organizacja mająca na celu powstrzymanie zapędów Hana każdymi możliwymi środkami. Na pewno byliby świetnymi sojusznikami w poszukiwaniu bestii. Niestety, jedyna osoba związana z nimi i znana medykowi jest trudno dostępna. Akarui może mieć problem, by go odnaleźć, a co dopiero namówić do pomocy. Póki więc sami się nie pokażą, dalej musza zostać tajemnicą. Lalkarz musi jednak coś odpowiedzieć na pytanie swojego rozmówcy: - O nic... Ale gdybyś natknął się na taką nazwę, to myślę, że trzeba ich traktować jako potencjalnych sojuszników. Nic więcej nie mogę powiedzieć, jeśli sam nic nie wiesz, wybacz. Pochylony nad ogniem mężczyzna miał nadzieję, że władca piasku w tej chwili odpuści resztę pytań. A by bardziej go upewnić, że nic więcej nie będzie w stanie dowiedzieć się o Saisei, wypowiadając słowo przeproszenia położył dłoń na ramieniu mężczyzny i się wyprostował z kucek. Splótł ramiona na klatce piersiowej i skupił wzrok na płomieniach, które zaczęły lizać gar zawieszony nad nimi. Jeszcze trochę i będzie można napić się gorącej herbaty.
Dwóch mężczyzn pochylonych nad rozpalającym się ogniskiem szepczących między sobą... Taki widok na pewno może zaniepokoić, prawda? W tym towarzystwie jednak nikt za bardzo nie zwracał na nich uwagi, co było co chwila sprawdzane to przez wzrok Ichirou, to przez Akarui'ego. Medyk rozglądając się między słowa dostrzegł, jak część ekipy niezbyt przychylnie podchodzi do zalecenia, by wstrzymano się z piciem alkoholu dopiero po czekających wszystkich debatach. Na taki obrót spraw obecny przywódca Klepki uległ, pozwalając zebranym na opróżnienie paru butelek. Zobaczył również, ilu z tu obecnych nosi na sobie ciężkie zbroje, co nie było aż tak widoczne pod płaszczami. Taka obserwacja niejako wywołała kolejną myśl u Tozawy - czy i jemu by się nie przydała jakaś dodatkowa ochrona torsu i ramion?
Teraz jednak nie o tym. Medyk wyszeptał Księciuniowi w lekko zaszyfrowanej formie to, co miał do przekazania. Nie zawiódł się na inteligencji swojego rozmówcy, choć to nie było aż tak trudne zadanie. Ucieszył się na wieść, że nie tylko wiadomość została zrozumiana, ale też że jest to temat, który miał zostać jeszcze dziś poruszony. Dobrze, ale co to może znaczyć? Jakie są cele Klepsydry i ich przywódcy? Czego ten mężczyzna chce dokonać za pomocą demonów? Uczucie, jakie właśnie towarzyszyło Tozawie ludzie porównywali do mini-zawału. To uderzenie przy sercu spowodowane myślą: a co jeśli Ichirou jest poplecznikiem Hana?
Nie, nie, nie. To nie jest moment na takie myśli. Akarui musi wierzyć w Księcia Pustyni i jego "dobre" serce. Ten dopytywał o jakieś konkrety. Czy medyk mógłby dać od siebie coś więcej? Teraz? Szeptem? Cóż, można spróbować: - Mam konkretne miejsca na kontynencie, gdzie można znaleźć dalsze poszlaki. Wierzę, że w niektórych coś znajdziemy. Może nie same... Cele. Ale coś z nimi związanego. Ale to wiedza tylko dla pewniaków. Szepcząc to ostatnie powoli odwrócił głowę w kierunku stojącej z butelką sake Shinoko. Kobieta przyszła tylko dlatego, bo towarzyszy Dziadkowi? Czy ma dołączyć do grupy? Wcześniej zdjęła maskę, okazując swoją twarz towarzystwu. Czy to jednak wystarczający gest, by jej zaufać? Powoli zwrócił też wzrok w kierunku Hikari'ego, którego w ogóle nie znał. Raczej nie pochodził z Samotnych Wydm, przynajmniej tak się zdawało Akarui'emu. Czemu był zainteresowany dołączeniem do organizacji? Medyk miał nadzieję, że pewne wątpliwości zostaną rozwiane zanim podobne tematy zostaną poruszone.
I po raz kolejny wyszło, jak długi język ma Tozawa. Choć w głębi czuł, że musi zadać to pytanie. Saisei, sekretna organizacja mająca na celu powstrzymanie zapędów Hana każdymi możliwymi środkami. Na pewno byliby świetnymi sojusznikami w poszukiwaniu bestii. Niestety, jedyna osoba związana z nimi i znana medykowi jest trudno dostępna. Akarui może mieć problem, by go odnaleźć, a co dopiero namówić do pomocy. Póki więc sami się nie pokażą, dalej musza zostać tajemnicą. Lalkarz musi jednak coś odpowiedzieć na pytanie swojego rozmówcy: - O nic... Ale gdybyś natknął się na taką nazwę, to myślę, że trzeba ich traktować jako potencjalnych sojuszników. Nic więcej nie mogę powiedzieć, jeśli sam nic nie wiesz, wybacz. Pochylony nad ogniem mężczyzna miał nadzieję, że władca piasku w tej chwili odpuści resztę pytań. A by bardziej go upewnić, że nic więcej nie będzie w stanie dowiedzieć się o Saisei, wypowiadając słowo przeproszenia położył dłoń na ramieniu mężczyzny i się wyprostował z kucek. Splótł ramiona na klatce piersiowej i skupił wzrok na płomieniach, które zaczęły lizać gar zawieszony nad nimi. Jeszcze trochę i będzie można napić się gorącej herbaty.
0 x
MOWA
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Dom Seinaru
Ciężko było zaprowadzić dyscyplinę wśród ludzi, którzy nie uznają żadnego zwierzchnictwa. Cóż, prawdą było, że chyba nikt z zebranych nie był typowym shinobi. Typowy shinobi był bowiem podporządkowany i posłuszny swojemu liderowi, działał dla dobra ogółu i zazwyczaj mało który chciał w ogóle wychodzić przed szereg. Dlatego też gdy na jego prośbę i propozycję machnęli ręką i wyjęli swoje butelki, Kei przewrócił tylko oczami i wrócił do swoich zajęć. Dla Seinaru to spotkanie było ważnym dla tego co stworzyli z Ichirou, ale chyba nie mógł wymagać, aby było ono takie dla wszystkich. Tym bardziej, że oficjalnie więcej ludzi stąd do grupy nie należało, niż było jej częścią. Dziwna sprawa, ale w perspektywie była rychła zmiana tego balansu.
Samuraj nie wchodził na razie z nikim w rozmowę, chociaż słuchał o czym mówiono przy stole. Sam kroił sobie warzywka na zupkę i wrzucał sobie do miseczki, a z miseczki do garnuszka. Nie miał niestety tłustego steku na stanie, więc ostatecznie chyba lepsza zupa niż nic. Szło mu dość sprawnie, nikt nie zamierzał się rozgadywać, tylko Akarui i Ichirou szeptali z boku o... czymś. Kei nie wsłuchiwał się w tą rozmowę, zostawiając im tą namiastkę prywatności. Poza tym, jeśli będzie to coś istotnego dla wszystkich, Asahi pewnie nie zatrzyma tego tylko dla siebie.
Ile trzeba było jeszcze czekać na otwarcie spotkania? Wszyscy zdążyli się już lekko zadomowić i chyba nie było na co czekać. Z pomocą Akaruia obowiązki gospodarza zostały szybko wypełnione, więc Seinaru nastawił jedzonko w garnku, a z drugiego zalał sobie herbatkę i każdemu kto był chętny, choć takich pewnie nie będzie wielu wśród zgrai pijaczków.
- Myślę że możemy już zaczynać. Shinoko, jeśli mogłabyś przejść się gdzieś na pół godzinki... - Spojrzał na nią, kulturalnie ją wypraszając, co chyba nie było dla nikogo zdziwieniem. Pasażerka na gapę potrzebowała czegoś więcej niż litości płynącej z poharatanej buzi, aby zostać na spotkaniu. To samo dotyczyło Akaruia? Czy nie?
- Zostaje czy też wychodzi? - Powiedział głośniej w kierunku Ichirou, wzrokiem wskazując Tozawę. Było wiadome, że ma na myśli nieznajomego jeszcze sobie kolegę, który dopiero miał wkupić się w łaski Klepsydry. O tym czy mu się udało miał zdecydować Diaboł Świtu.
Gdy już skład osobowy towarzystwa ostatecznie się wykrystalizował, Kei zasiadł przy stole razem z innymi, popijając herbatkę i czekając aż Ichir w końcu coś powie.
Samuraj nie wchodził na razie z nikim w rozmowę, chociaż słuchał o czym mówiono przy stole. Sam kroił sobie warzywka na zupkę i wrzucał sobie do miseczki, a z miseczki do garnuszka. Nie miał niestety tłustego steku na stanie, więc ostatecznie chyba lepsza zupa niż nic. Szło mu dość sprawnie, nikt nie zamierzał się rozgadywać, tylko Akarui i Ichirou szeptali z boku o... czymś. Kei nie wsłuchiwał się w tą rozmowę, zostawiając im tą namiastkę prywatności. Poza tym, jeśli będzie to coś istotnego dla wszystkich, Asahi pewnie nie zatrzyma tego tylko dla siebie.
Ile trzeba było jeszcze czekać na otwarcie spotkania? Wszyscy zdążyli się już lekko zadomowić i chyba nie było na co czekać. Z pomocą Akaruia obowiązki gospodarza zostały szybko wypełnione, więc Seinaru nastawił jedzonko w garnku, a z drugiego zalał sobie herbatkę i każdemu kto był chętny, choć takich pewnie nie będzie wielu wśród zgrai pijaczków.
- Myślę że możemy już zaczynać. Shinoko, jeśli mogłabyś przejść się gdzieś na pół godzinki... - Spojrzał na nią, kulturalnie ją wypraszając, co chyba nie było dla nikogo zdziwieniem. Pasażerka na gapę potrzebowała czegoś więcej niż litości płynącej z poharatanej buzi, aby zostać na spotkaniu. To samo dotyczyło Akaruia? Czy nie?
- Zostaje czy też wychodzi? - Powiedział głośniej w kierunku Ichirou, wzrokiem wskazując Tozawę. Było wiadome, że ma na myśli nieznajomego jeszcze sobie kolegę, który dopiero miał wkupić się w łaski Klepsydry. O tym czy mu się udało miał zdecydować Diaboł Świtu.
Gdy już skład osobowy towarzystwa ostatecznie się wykrystalizował, Kei zasiadł przy stole razem z innymi, popijając herbatkę i czekając aż Ichir w końcu coś powie.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości